piątek, 15 lutego 2019

Życie bez zabawek.

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_154030

We współczesnym życiu wraz z rosnącym wyborem edukacyjnych zabawek, technik i sal zabaw dla dzieci, fraza "Życie bez zabawek" brzmi dla wielu rodziców szaleńczo: Jak to tak? - dziecko bez zabawek?

Pomysł sprawdził się w praktyce w przedszkolach, wynik okazał się bardzo ciekawy: dzieci były znacznie mniej skonfliktowane między sobą i, co dziwne, były znacznie mniej znudzone. Gdy zostają pozbawione zabawek dzieci stają się bardzo aktywne, zaczynają wymyślać nowe pomysły na zabawy. "Włączają" fantazję i zmieniają najbardziej pospolite przedmioty gospodarstwa domowego w zabawki. Stoły, krzesła, taborety, poduszki, obrusy lub prześcieradła stają się bardzo cennymi przedmiotami do bawienia się. A co najważniejsze: dzieci stają się dla siebie bardzo ważne - wartość partnerów w grze rośnie niesamowicie.

Łatwo to zauważyć: w przypadku "zabawy" z użyciem zabawek znaczenie "zabawy" sprowadza się do bycia właścicielem najbardziej pożądanej zabawki, a nie do wymyślania scenariusza i grania z innymi postaciami.

Wychowawcy przedszkoli w których przeprowadzono eksperyment potwierdzili, że podczas "urlopu od zabawek" dzieci komunikują się ze sobą w bardziej interesujący sposób, ich związki stają się trwalsze a więc dzieci czują się bardziej pewnie w zespole (grupie). Takie "wakacje" mają bardzo pozytywny wpływ na rozwój mowy. Rezultat był tak oczywisty, że rodzice wprowadzili ten pomysł do użytku i zaczęli organizować "weekend zabawek" i w domu.
        Po eksperymencie dzieci pytano, czego im brakowało a one z reguły wspominały i zwykłych sześciennych klockach, zestawach do tworzenia konstrukcji i o lalkach czyli o tych zabawkach, które wymagają
od dziecka aktywności i obrazowego  myślenia (wyobraźni). Żadne dziecko nie skarżyło się na nudę!

 Każde dziecko od urodzenia posiada dary - wyobrażeniowe myślenie i fantazję. Te i inne dary ujawniają się jeśli jest dla nich możliwość i rozwijają się gdy nie mają narzucanych gotowych obrazów, którymi w rzeczywistości są wszystkie współczesne zabawki "rozwojowe". Wszystko jest bardzo proste: dziecko wykaże więcej wyobraźni i pomysłowości w grze, czyniąc konia z kijka zamiast sytuacji gdy otrzymało stado pięknych fabrycznych koni. Podobnie w każdym innym przypadku - obraz działania rozwija się krok po kroku.

Wszelkie próby uczenia się pisania lub rysowania za pomocą urządzeń elektronicznych i edytorów graficznych utrudniają rozwój potencjału twórczego dziecka. Kiedy dłoń nie wyczuje ołówka na papierze, myśl staje się powolna, to wam potwierdzi każdy projektant, architekt lub artysta. Podobnie jest z zabawkami: dzieci bawią się w naturze kijami, kamieniami, kasztanami, chusteczkami i innymi podobnymi "prostymi", improwizowanymi rzeczami.
Idea "wakacji dla zabawek" jest dla nas dorosłych powodem, dla którego powinniśmy ponownie pomyśleć, że aby się bawić dzieci nie potrzebują specjalnych przedmiotów. Wszystko czego potrzebują do zabawy mają w sobie.


115 komentarzy:

  1. Mój czteroletni syn najbardziej lubi mi pomagać we wszystkim. To jest dla niego najlepsza zabawa i sposób rozwoju. Oczywiście znajduje sobie sam "zabawki" z rożnych rzeczy. Ja w jego wieku miałem podobnie. Wiec to wszystko, naturalnie jest prawdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) też to pamiętam, koc narzucony na stół -pod nim jakiś namiot. Ideałem jest gdy dzieciak ma możność kontaktu z naturą i "zabawki" są żywe. Nic tak nie pobudzi wyobraźni jak biedronka, która właśnie usiadła na ręce albo ważki czy motyle latające wokół. Małe dzieci gdzie wyobraźnia nie jest jeszcze wtłoczona w schematy klocków lego itp. patrzą na takie cuda w niemym zachwycie.

      Usuń
    2. oczywiscie, koc, robienie bazy z foteli, zabawa lalkami z kolb kukurydzy i scinanie im wlosow, ktore w wodzie odrastaly :)
      robienie "mamalygi" genialne zajecie uwielbialam mieszac rozne kasze, ryze, makarony
      no i wymyslane psy - galezie przywiazane do sznurkow
      a zabawy z dziecmi to glownie ruch i zabawy na wyobraznie :)
      zabawki to jak suplementy prawdziwych witamin

      Usuń
  2. Pozwolę sobie na OT: Czy ktoś z Was będąc przez dłuższy czas weganinem lub wegetarianinem, wrócił do jedzenia mięsa z innego powodu niż wygoda, smak, nacisk otoczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ostatnie "nacisk otoczenia" -jestem w stanie zrozumieć ale pozostałe???
      Jaka "wygoda"? Chyba tylko ta, że "chabanina" jest dostępna w barach - przygotowanie mięsa jest dłuższe i trudniejsze, przechowanie bardziej skomplikowane.
      "smak": - gdy jakiś czas jesteś bez mięsa to organizm się oczyszcza i zaczynasz czuć odór jaki wydziela mięso. Gdyby nie rozmaite majeranki, pieprze, tymianki to w ogóle nie dało by sie tego zbliżyć w okolice powonienia. Reakcja jest natychmiastowa.
      Dawno temu po rezygnacji z mięsa zdarzało mi się (raczej odruch ), że około rok po przechodząc koło szafy z grillowanymi kurczakami pojawiał się ślinotok ale ogólnie sam zapach nie był już nęcący. Dziś zapach grilla po prostu odrzuca - tam głównym narkotykiem są akroleiny czyli rodzaje formaldehydów wydzielających sie podczas pieczenia. To ma typowe cechy uzależniające.

      Usuń
    2. U mnie nie było innego powodu niż nacisk otoczenia. Po dzień dzisiejszy mnie to dotyczy i na rodzinnych spotkaniach robię wyjątek - jakieś 4 razy w roku. Nie jestem z tego zadowolony, ale na dzień dzisiejszy nie potrafię inaczej rozwiązać tej kwestii. Znam swoją rodzinę, ich poglądy i mogę powiedzieć tyle, że nie jest łatwo...

      Usuń
    3. Tą są niektóre powody podawane przez ludzi dla którego rezygnują z weganizmu. 2 lata byłem modem na jednej z największych społeczności wegańskich, zrezygnowałem z powodu mizantropi panującej wśród pozostałej części administracji. Zawsze czułem niechęć to wegaterrystów, którzy przyczyniali się do negatywnego postrzegania całości wegaspołeczności przez osoby wszystkożerne.

      Ale do rzeczy, w 2015 przeszedłem na weganizm, między innymi z powodu drobnych problemów zdrowotnych. W ciągu pierwszych 6 miesięcy poczułem się lepiej. Później bywało różnie, doznawałem objawów oczyszczania ciała i przyzwyczajania ciała do nowej diety jak wtedy w to wierzyłem. Myślę że w ciągu 3 lat przetestowałem większość odmian diety wegańskiej: zrównoważone makro, surojedzenie, frutarianizm i dieta oparta na skrobi. Lubię gotować, i sam gotuję, jeśli to ma sens używam produktów bio. Od ponad 1,5 roku borykam się problemami z wątrobą. W związku z czym regularnie się badam. Po za tym mam następujące objawy:

      1. problemy z oddychaniem przed zaśnięciem X
      2. dodatkowe skurcze serca X
      3. zatkany nos X
      4. wzdęty brzuch X
      5. objawy początku hemoroidów X
      6. objawy depresji X
      7. ataki paniki X
      8. mgła umysłowa X
      9. zapominanie słów X
      10. objawy nerwicy lękowej X
      11. problem z zasypaniem X
      12. problemy ze snem, po mimo długiego snu wstawałem bardziej zmęczony niż jak się kładłem - zbyt krótka faza głębokiego snu X
      13. nowotwór
      14. szybsze starzenie
      15. wypadanie włosów
      Po wizycie u lekarza od ciała, a przed pierwszą wizytą u lekarza od głowy (Lekko mówiąc jestem bardzo sceptyczny co do form leczenia chorób cywilizacyjnych przez mainstream współczesnej medycyny) wpadłem na desperacki pomysł zjedzenia mięsa. Był to 0,7 kg kawałek tłustej wołowiny, mimo że nigdy nie twierdziłem przez te 3 lata, że mięso mnie brzydzi, to w połowie porcji byłem bliski zwymiotowania.
      Po ok 24h ustąpiły objawy 4, 7, 12. Po miesiącu jedzenie wołowiny mogę stwierdzić że ustąpiły wszystkie objawy oznaczone literą "X".
      Pamiętam będąc modem jak banowałem i wyśmiewałem osoby wrzucające linki na temat leczenia czerwonym mięsem. Dziś mogę powiedzieć: "Wyleczyłem się mięsem".
      Wszystko co napisałem i zrobiłem przez ostatnio miesiąc jest wbrew temu co mówiłem i robiłem przez ostatnie 3 lata. Doświadczam dużego dysonansu poznawczego.
      Dodatkowe efekty nowej diety:
      Masa mięśniowa wzrosła, tłuszczowa spadła, czuje się silny na duchu i na ciele.
      Jestem człowiekiem który nie zadowala się powierzchniowymi odpowiedziami. Jako weganin przeczytałem większość książek w tym temacie, starałem się być na bieżąco z badaniami. Mimo tego muszę przyznać, że sam sobie wyprałem mózg ponieważ w pewny momencie odciąłem się od krytycznych publikacji.
      I tak od pierwszego dnia jedzenie mięsa zacząłem szukać informacji na temat szkodliwości weganizmu, na temat mięsa, na temat diet ludzi "prymitywnych". Aktualnie posiadam około 5 stron linków( do badań, wykładów i zapisów doświadczeń exwegan) wraz ze słowami kluczowymi.
      Doskonale zdaję sobie sprawę że ten post brzmi jak wytwór mięsnego trolla. Dlaczego go napisałem, ano dlatego że kierując się zdrowomyśleniem doszedłem do wniosku że dieta wege nie jest bezpieczna dla każdego.
      Poniżej umieszczam kilka linków, pierwsze 4 to porównanie ludzi na początku weganizmu i w późniejszych etapach, 5 film to dokument na temat propagowania diety wegańskiej przez światowy establishment.

      https://www.youtube.com/watch?v=PJnPZgLHHWQ
      https://www.youtube.com/watch?v=1HwBtRlyxPs
      https://www.youtube.com/watch?v=PFnkWjmvMOA
      https://www.youtube.com/watch?v=EFF30jfTubU

      https://www.youtube.com/watch?v=8_CXwa-_5Uk

      Usuń
    4. Mam wrażanie że ten rok 2019 niesie ze sobą coś specjalnego. Zmieniłem swoją dietę pomimo że zamierzałem trzymać się jej do końca życia (aktualnie te stwierdzenie nie do końca mi się podoba ;) Symboliczna też wydaje mi się data kiedy przeszedłem na weganizm - 1 listopada).
      A także same się naprawiły moje relacje z rodzicami. W poprzednim roku brakło mi odwagi wykonania poprawy relacji z rodzicami według metody opisanej przez Trockiego.

      Usuń
    5. Marcinie, coś mi tu Twoje pisanie ... "zalatuje kitem". Jakaś propaganda straszenia ludzi niezdecydowanych - zastanowię sie czy tego wszystkiego nie wywalić w kosmos -poczekam jeszcze na inne wpisy.
      1. Twoje intencje (jeśli to w ogóle wszystko prawda (nie wynikały z głębi duszy tylko z zarozumialstwa (pycha- stąd rozmaite opisywane kłopoty).
      W ogóle nie jestem w stanie odpowiedzieć teraz w pełni na to wszystko [powyżej bo sam mam rodzaj oczyszczenia wiosennego.

      Usuń
    6. włączyłem jeden z tych Twoich linków - Twoje kłopoty to nie weganizm ale psychika.

      Usuń
    7. Pytasz o motywacje: dzielę się swoim doświadczeniem, robię coś na co może gdybym sam wcześniej trafił to bym zaoszczędził sobie kłopotów. Wcale nie zniechęcam nikogo do eksperymentowania, przejdź na wege ale bądź czujny i nie daj sobie wyprać głowy bo jeśli co nie działa to nie działa. Dlaczego tutaj? Od wielu lat zaglądam na ten blog i wiem że czasami posty to tylko pretekst do otwartej rozmowy.
      Zarzucając problemy w psychiką robisz to samo co mięsożerni robią weganom i nie mam tego za złe.
      Większość wegan na yt nie mówi całej prawdy, opisują tylko plusy weganizmu. Jest kilka kanałów wegańskich gdzie autorzy szczerze dzielą się plusami i minusami tej diety. Np SunFruitDan gdzie przyznaje iż według niego albo bierzesz suple albo raz na jakiś czas zjesz mięso. Jest VegetablePolice który po 10 lat weganizmu, 6 lat na yt wrócił do mięsa bo dla niego to nie działało.
      Prywatnie mogę się uwiarygodnić jeśli chodzi o moją moderacje na wegańskich grupach. W przyszłości też planuje założenie bloga lub vloga gdzie zamieszczę wyniki badań mojej krwi ale spokojnie nie zamierzam go tu reklamować.
      Celem mojego postu jest pomoc ludziom jeśli mają problemy takie jak ja. Jeśli ktoś chciałby porozmawiać w klimacie otwartego dialogu, mogę się spotkać w Poznaniu i się uwiarygodnić.
      Czy ktoś Wam powiedział że istnieje mutacja genu która powoduje upośledzenie wytwarzania cholesterolu przez organizm, gdzie jest bardzo rzadka ale w przypadku gdy jesteś biały europejczykiem szansa wzrasta bodajże do 1 na 300. To jest jedna z rzeczy której nikt wcześniej mi nie powiedział. Przejście na weganizm z taką mutacją oznacza śmierć.
      Jeśli ktoś będzie zainteresowany i autor bloga się zgodzi to poszukam i podeśle link do badań.
      Nie dyskredytuje weganizmu, zachęcam, spróbuj go ale zrób to otwarta głową,
      Co do samych filmów które zamieściłem w poprzednim komentarzu, pierwsze cztery są drastyczne a piaty to fragmenty konferencji i historia diety w USA, przejście z tłuszczy odzwierzęcych na margaryny i przetworzone zboża i korelacja z cukrzycą i chorobami serca.
      Do autora bloga, jeśli usuniesz moje komentarze zrozumiem to. Jeszcze rok temu bym zrobił to samo na Twoim miejscu.

      Usuń
    8. Bez przesady z tym usuwaniem :)
      Cenne jest tu zdanie każdego.
      Nie wszystkim ta dieta służy - tak też zauważyłam, mam kolegę Michała, który po 2 latach wegetarianizmu wrócił do jedzenia mięsa, ale tylko wołowego po czym zniknęło u niego osłabienie organizmu i obniżenie nastroju.
      Nie wiem czy wiesz, ale jasnowidz Edgar Cayce leczył ludzi potrawami z mięsa wołowego właśnie - dotyczyło to chyba anemii, ogólnego osłabienia i i paru innych ale nie pamiętam teraz wszystkiego.
      Ja jestem weganką i szczerze się zawsze przyznaję :), a na przyjęciach zawsze jest jakaś sałatka, więc nie ma problemu ze mną :) Czasem zjem jajka - bardzo rzadko (chociaż to podobno miesiączka kury ) więc postaram się niedługo wykluczyć je całkowicie. Naciskom otoczenia nie ulegałam nigdy, choć czasem było ciężko.
      Powinniśmy szanować jedni drugich i akceptować własne preferencje, bo przecież każdy jest inny.
      Nie uważam że wyprałeś sobie mózg - (nie lubię tego określenia) - zdobyłeś tylko informacje na tema weganizmu i wypróbowałeś go na sobie ale Ci nie posłużył, więc znalazłeś inne wiadomości - że nie jest on dla każdego i tyle.
      Margaryny to trucizna i nikt świadomy ich nie je, a ze zbożami - wiadomo trzeba uważać - to dla wszystkich ważne.
      Bloga Twojego chętnie poczytam :)

      Z wodą utlenioną trzeba być ostrożnym - podobno może osłabiać oczy - w internecie spotkałam się z taką informacją, sama piłam i nie nie widziałam żadnej poprawy zdrowia ani witalności.
      Sodę z miodem pił mój mąż z kolegą z pracy - za poleceniem Kudlińskiego (filmik) i żadnej poprawy niestety nie było, tylko sińce pod oczami na maxa.

      A może Marcinie masz grupę krwi 0 - czyli grupę myśliwego ?

      Usuń
    9. Tu masz jeszcze głos rozsądku. Dawno nie oglądałam filmów Sebastiana, a ten mi się podoba :

      https://www.youtube.com/watch?v=rrfPAn2yhgs

      Usuń
    10. Amelia:

      "Z wodą utlenioną trzeba być ostrożnym - podobno może osłabiać oczy "

      Dziś w aptece już nie ma normalnej czystej wody utlenionej. Ta sprzedawana zaprawiana jest ...chyba salicylatami. Do picia się to nie nadaje.

      Usuń
    11. Amelia, Edgara Caseya kojarzę tylko ze starych artykułów w Nieznanym Świecie na temat przepowiedni, nie wiedziałem że leczył mięsem. Sprawdzę temat :)
      Ciekawa też historia kolegi Michała.
      Co do wody utlenionej, jest tak jak pisze Michał z tą wodą w aptekach. Na mojej półce leży od kwartału butla czystego perhydrolu, po rozwodnieniu otrzymujemy czystą wodę utlenioną. Leży i czeka bo coś mnie tknęło po zakupie aby jej na razie nie używać.
      Co do krwi to śmieszna sprawa, nie pamiętam jaką mam. 15 lat temu robiłem test i zapomniałem. Przy następnych badaniach sprawdzę grupę krwi.
      Bardzo dziękuję za film. Obejrzałem i o to moje wrażanie:
      - Sebastian wygląda dosyć oryginalnie, dziwna fryzura, łańcuchy na szyi, dziwny akcent i te długie paznokcie na początku wzbudził we mnie dystans. Ale po przesłuchaniu całego filmu stwierdzam że człowiek jest rewelacyjny. Tolerancyjnie i ostrożnie się wypowiada co może sugerować dużą wiedzę, otwarta głowa, zdrowe podejście do zabijania (w znaczeniu do puki żyjesz ciągle coś zabijasz), naturalność i lekkość w przesłaniu, bez spiny. Bez idealistycznych kocopołów na tematu pokoju i miłości na świecie. Takie moje pierwsze wrażenie, ma mojego suba, będę oglądał dalej, wydaje się bardzo oryginalną postacią na polskim yt w tym temacie.
      Amelia czy wiesz kim on jest? Widzę w nazwie kanału szaman. Mieszkałem kiedyś z jednym z najbardziej znanych szamanów w PL, związanym z ceremoniami ayauski i szczerze mówiąc jestem trochę uprzedzony do takich osobników :)

      Co od samej treści filmu:
      - mówi o tym, że nie istnieje na ziemi kultura która jest w 100% wegańska, według mej wiedzy tak jest, był pewien dentysta który wraz z żoną w XX wieku podróżował po świecie w poszukiwaniu takiej kultury i ku swojemu rozczarowaniu nie znalazł. Nazwisko miał na P. gdzieś mam jego książkę na liście do przeczytania;
      - zwierzęta roślinożerne nie są w 100% roślinożerne, są na yt filmu pokazujące to są też badania;
      - mówi o ketozie, odkąd jem mięso przez większość czasu jestem ketozie, moje ciało bardzo stabilnie działa na tłuszczach, na węglowodanach było to huśtawka;
      - szacunek i respekt do zwierzęcia, absolutnie się z tym zgadzam, wiem że tak robili indianie, aborygeni, pewnie większość ludów prymitywnych miało takie podejście. Moje podejście po powrocie z do mięsa jest całkiem innej. Przed weganizmem jadłem tylko "najlepsze i najchudsze" mięsa i nie było w tym szacunku. Teraz jem tłuste mięsa wraz ze ścięgnami, nic nie wyrzucam, chętnie kupuje podroby gdy wiem że pochodzą od zwierząt z dobrego źródła. Myślę że nie ma części ciała zwierzęcia które jest jadalna, a bym nie zjadł. Skoro oddało swoje życie to nic nie może się zmarnować.
      - osad w moczu, tu nie wiem bo Sebastian mówi że odkąd nie je mięsa to nie ma osadu i to jest ok. Ja znów wiele razy się spotkałem z teorią iż osad oznacza dobrą pracę nerek i układu limfatyczny. To było w przy temacie głodówek i monodiet owocowych oczyszczających.

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    12. Marcinie - Sebastian dawniej pracował gdzieś za granicą - tam poznał żonę, potem wrócili do Polski i kupili okazjonalnie stary dom z działką.
      On był przedtem gruby i chorował na łuszczycę i nerwicę, a potem sporo czytał o ziołach i stosował przeróżne diety, wyleczył się i teraz jest na surowej w większości, znajdę linki to podam - bo tym wszystkim mówi w filmach.
      Łańcuchy srebrne nosi gdyż bardzo dobrze na niego działa srebro :)

      Usuń
    13. Ja też znam szamana- kręgarza, który zaczął stosować ayahuskę, odcięłam tę znajomość od razu gdy się dowiedziałam. On się zmienił na niekorzyść po tym dziadostwie.

      Tu Sebastian mówi o swojej nerwicy :

      https://www.youtube.com/watch?v=yU3tuTsSdAU

      Usuń
    14. Temat Wody utlenionej - od minuty 13.20

      https://www.youtube.com/watch?v=1g1JTK3Isds

      Usuń
    15. Tu macie normalny link (dla równowagi po tych horrorach jakie wkleił Marcin).
      Niedawno na kanale Jan Potoczek pojawiła się ta wersja z polskimi napisami:

      https://www.youtube.com/watch?v=GozHHBMoDeM

      Usuń
    16. Ciekawy. Fajna ta babeczka z 11.00 minuty :)
      Ale Iwan bardzo krytykował lewatywy, ja również uważam, że lepiej wypić zioła przeczyszczające.
      Astmę podobnież łatwo wyleczyć - odstawiając po prostu mleko i jego przetwory.

      Przeglądałam komentarze pod filmem Sebastiana i znalazłam taki interesujący - porusza kwestię grup krwi :

      Magiczny Ogród
      "Coż drogi Szamanie jak zwykle szacunek, kłaniam się nisko i choć młodyś wiekiem to człowiekiem doświadczonym i mądrym. Z fanatyzmu rodzi się tylko faszyzm i dyktatura. Z prawdziwej chęci pomocy rodzi się rozwój i szacunek. Dziękuję za ten film.
      A jeśli ktoś ma czas i ochotę to polecam poszerzyć spojrzenie na grupy krwi w filmikach Emila Piaseckiego Rody krwi. I nawet zaczęłabym od końca.
      Dawno temu jedzenie według grup krwi i medycyny wschodu/ połączyłam te metody/ dało początek mojemu nowemu życiu, bo właściwie szykowałam się na tamten świat. Ja od dziecka nie lubiłam mięsa, w ogóle mogły istnieć dla mnie tylko owoce i warzywa. Chowałam się po szafach jak mama błagała mnie abym zjadła choć kawałek. Po urodzeniu dziecka zaczęły się poważne kłopoty zdrowotne. Nikt nie umiał mi pomóc. Dopiero kiedy sama zaczęłam zgłębiać i próbować wyszło na jaw, że mięso które tak odrzucałam jest dla mnie lekarstwem i to najgorsze, że działo się to w czasie afery choroby szalonych krów a ja wołowinę miałam wg grup krwi jako zdrowotną /jagnięciny nie mogłam namierzyć/. Jadłam na siłę, myśląc że cóż mam do stracenia. Kiedy szybko przyszły pierwsze efekty poprawy niestety, ale musiałam nauczyć się żyć ze świadomością, że będę jadła mięso. Jem go niewiele i nie codziennie, ale jak tylko czuję spadek formy już wiem czego potrzebuje mój organizm. W moim przypadku grupy krwi się sprawdziły. Mam 0. Partner ma A czyli wegetariańską jak ja ją nazywam i jemu mięso nie służy, źle się czuje. Z kimkolwiek rozmawiałam na temat grup krwi mówił mi, że to nie prawda bo nie ma naukowych dowodów na jej prawdziwość, ale mnie pomogła. Oczywiście to tak w telegraficznym skrócie. Wiedzę zgłębiam cały czas, ale teraz bardziej jestem za wiedzą dla jednostki a nie ogólnie dla wszystkich, bo jest tak wiele czynników wpływających na nasze zdrowie i życie, że praktycznie nie ma jednej recepty."

      Usuń
    17. Michale, wrzucasz ten link dokładnie w tym czasie kiedy go potrzebuję. Zaczynam poznawać głodówki (nie lubię tego słowa, w moim odczuciu głodówka wcale nie jest związana z głodem, wolę słowo post) głównie ze źródeł zachodnich i chciałem poznać też rosyjski pogląd na głodówki. Dzięki :)
      Od jakiegoś czasu praktykuję tzw. post przerywany czyli w moim przypadku przez 22-23 godziny nic nie jem tylko woda, potem zjadam jeden posiłek ale zaspakajający dzienne zapotrzebowanie kaloryczne.
      Kilka razy też stosowałem dłuższe posty do 4 dni. W moim przypadku na diecie mięsnej jest mi to dużo łatwiej robić ale ludzie stosuję głodówki z sukcesem obojętnie od rodzaju.
      Co do samego filmu mam kilka spostrzeżeń:
      - jako przeciwwskazania podali raka, ja mam inne informacje, możliwe że to zależy od rodzaju raka lub od równoległej kuracji;
      - pada informacja na temat trawienia mięśni przez organizm w celu pozyskania glukozy. Można tego uniknąć zachowując aktywność fizyczną. Badania potwierdzają zachowanie 100% masy mięśniowej na głodówkach jeśli zachowujesz aktywność fizyczną. Warunkiem jest posiadanie choć minimalnego poziomu tłuszczu, inaczej z powodu braku alternatywy organizm spali mięśnie;
      - picie wody podczas postu, oprócz tego podejścia do płynów spotkałem się jeszcze z 3 innymi podejściami biorącymi pod uwagę elektrolity: wywar z kości, wodna mieszanka potasu i sodu, urynoteriapia. Sam stosuje wodę.
      - w filmie pada hasło sanogeneza, nie znalazłem wyjaśnienia tego terminu w medycynie współczesnej ale znalazłem na stronie o med. holistycznej: "Sanogeneza to system ochronno – adaptacyjnych mechanizmów walki z chorobą, wyzdrowienia i podtrzymania zdrowia." W filmie nie padło kilka innych haseł, pewnie samogeneza je zastąpiła. Mówię tu o autofagii (główny czynnik zdrowotny postów), wzrost testosteronu i i hormonu wzrostu, zmniejszenie insulinooporności komórek, przyspieszenie metabolizmu.

      Dla mnie porównanie postów Dąbrowskiej, czy postów sokowych, a postu ścisłego to niebo a ziemia. Na pierwszych czułem się źle, czułem głód, traciłem siły i masę mięśniową, a tłuszcz nie chciał się palić. A na głodówce czuję się bystrzejszy, mam czystszy umysł i lepszy humor(zasługi ketonów). I teraz najciekawsze, podczas treningu siłowego moja siła i wydolność zostaje zachowana na tym samym poziomie, zasługa wzrostu testosteronu i hormonu wzrostu.

      Amelia, też Iwan przekonał mnie do niestosowania lewatyw. Ciekawy komentarz z yt, Damian wspominał o Więzach Krwi, teraz Ty, obejrzę.

      Usuń
    18. Jeszcze jedno spostrzeżenie, 3 dniowy post to wspaniałe narzędzie do resetowania nawyków żywieniowych.

      Usuń
  3. Michał dlaczego chcesz wywalać wpis Marcina? Dyskusja nie polega przecież na pianiu na jedną modłę. Tylko takie blogi są wartościowe. Dla mnie jest bardzo cenny, wpis, świadczy o poszukiwaniu swojej drogi. Jest to otwarte przyznanie się, że nie na wszystko jest człowiek zawsze gotowy.
    Dla mnie jest tu ewidentny problem braku witamin. Dieta wege jest ciężka. Mam znajomego - młody chłopak 100kg wagi który jest weganem i jego dieta ( z braku czasu ) ogranicza się do pochłaniania puszek fasoli i coś w tym stylu. Jakie to ma wartości odżywcze?
    Wg mnie, trzeba słuchać swojego organizmu . On wie najlepiej co mu brakuje i jaka dieta jest dla niego najlepsza.
    Inaczej to jest męczarnia. Mam za sobą etap jedzenia mięsa w dużych ilościach ( o czym tu gdzieś pisalam ) i na mnie wpłynęło to fatalnie, ale nie będę się powtarzać.
    Obecnie moja dieta jest wegetarianska i czuję sie z tym wspaniale. Powoli przechodzę na surojedzenie ale np. jem jajka - tylko sadzone, żeby żółtko się nie ścięło. Ono zawiera masę witamin i mikroelementów potrzebnych dla nowego życia. Pisał o tym Zięba - jak wyleczył się jedząc kilkanaście jajek tygodniowo z wysokiego cholesterolu.
    Wegetarianizmen nie chwalę się nigdzie. Znajomi nie muszą się zastanawiać czym mnie poczęstować gdy mnie zaproszą na kolację. Zjem wszystko, żeby nie robić im przykrości. To samo w rodzinie, chociaż już wiedzą, że ja bezmięsna ale nie robią mi problemu ale też nie szykują dla mnie nic specjalnego.
    Nie jestem wegetarianką, żeby poczuć się kimś lepszym, a tak często się niestety zdarza.
    Ostatnio naszła mnie ochota na golonkę - właściwie na skórkę z golonki więc się nie zastanawiałam długo tylko ją kupiłam i zjadlam :)
    Gdzieś kiedyś czytałam świetny artykuł - " krzemem w raka " cierpimy na poważny niedobór krzemu, który znajduje się właśnie w skórze zwierząt. Są nawet wykłady na ten temat na Youtube. Co ciekawe, nie można już np. kupić słoniny ze skórką.
    Ale dużo by o tym.
    To samo jod - mamy potworne niedobory jodu. Polecam grupe na FB - Jod Leczy, ten sam tytuł ma książka amerykańskiej autorki o leczeniu jodem ( Płynem Lugola) raka, depresji itp.
    Dalej- woda utleniona, też na raka. Niesamowity rosyjski profesor Nieumywakin i jego książka - " Woda utleniona na straży zdrowia "
    No i słynny Koń Trojanski, czyli soda oczyszczona z miodem - też leczy raka. Do tego lewatywa z kawy i żaden rak nie ma racji bytu:)
    Można by jeszcze długo o tym ale jak cię to zainteresuje to sam znajdziesz :)
    Pozdr.

    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milena bardzo dziękuje za wsparcie. Twoje podejście do diety jest świetne. Nigdy nie miałem problemu ze zmianą diety. Też to na diecie wegańskiej nigdy się nie męczyłem. Porzuciłem produkty odzwierzęce i nigdy za nimi nie tęskniłem.
      Zastanawiam się nad tym brakiem witamin bo skoro jedząc świeże owoce i warzywa w sezonie, często też prosto z gospodarstwa, to skąd braki. Testowałem kilka podejść: jadłem rośliny całościowe surowe; gotowane; lub też wspierając się teorią na temat zubożenia gleb wypijałem z nich soki aby móc więcej z nich wprowadzić do organizmu.
      Może ktoś napisać: masz nie odpowiednie bakterie w jelitach aby strawić to co zjadasz. Ok, testowałem zajadanie się kiszonkami, kefirami wodnymi czy kombuczą.
      Może namaczanie nasion, orzechów, fasoli - wiem o tym i robiłem to. Więc może suplementy - też był ten czas.
      To co napisałaś znam dobrze, witamina C, zamiast kupnego płynu Lugola robiłem własny (na allegro można było kupić jodek potasu i jodek krystaliczny), woda utlenioną też znam, posty Dąbrowskiej, krzem w formie ziemi okrzemkowej, terapia litem - sól wypłukuje lit z organizmu - oczywiście mówię o dawkach suplementacyjnych, nie terapeutycznych.
      Zawartość takich stron jak https://www.vismaya-maitreya.pl/ (działy związane ze zdrowiem) oraz https://akademiawitalnosci.pl/ znam na wylot.
      Od dawna poszukiwałem i testowałem alternatywne metod żywienia i leczenia, nawet nie dla siebie a dla innych. Aczkolwiek dziękuję za słowa klucze :)

      Jest mi wstyd bo chętnie pouczałem ludzi na temat diety promując bezkrytycznie wege. Nigdy nie chwaliłem się bycie weganinem bo wiedziałem że tak ludzi nie przekonam. Ale często przynosiłem swoje jedzenie i gdy byli skorzy zjeść i rozmawiać to opowiadałem. A w przekonywaniu jestem dobry bo robię to delikatnie inaczej i tak nie zadziała. I co teraz robię? Dzwonie i przepraszam i przyznaje że się myliłem i mówię rób jak uważasz. Największe przeprosiny należą się moim najbliższym, na nich zależy mi najbardziej to też najbardziej na nich naciskałem. Na szczęście mnie posłuchali, mój rodzice są dobrze po 60 mama biega i morsuje. Tata sprawny fizycznie i zawodowo. Brak jakikolwiek schorzeń. Nie chodzą do lekarza bo nie muszą. Mój dziadek po 80, miał udar i wyszedł bez szwanku. Lekarz powiedział że było 0,5% szans aby tak z tego wyszedł. Zapytał dziadka o dietę, po wysłuchaniu stwierdził że uratowały go ryby które sam łapie i smalec na którym smaży. Oczywiście wtedy powiedziałem, że gdyby nie jadł ryb i nie smażył na smalcu to w ogóle by nie miał udaru, teraz nie jestem taki pewien.
      Zastanawiam się teraz czy to możliwe, że jesteśmy tacy różni jako ludzie. Ja na mięsie czuje się o niebo lepiej, Ty Milena piszesz że czułaś się paskudnie na mięsie za to świetnie na wege, a obydwoje jesteśmy homo sapiens. Bardzo możliwe że za jakiś czas powiem że się znów myliłem dlatego też nie odrzucam diety wege jako zdrowej i też nie twierdzę, że mięso jest remedium na choroby i że jest dla wszystkich. Może dietą optymalną są dla europejczyka jest dieta zmienna sezonowo, lato - jesień wege, a zimą mięso i post, wiosną nowalijki i mięso. Nie wiem ale zamierzam zbliżyć się do prawdy.
      Czy ktoś widział w naturze, zakładając że pożywienia jest pod dostatkiem, wychudzonego czy przedwcześnie siwiejącego jelenia, lwa, wilka, dzika w kwiecie wieku? Mówię o ogóle, nie o wyjątkach.
      Wiem jedno, duch nie wspiera ciała, które nie idzie wraz z jego naturą.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Mileno - gdybym chciał wykasować to bym już to uczynił więc spokojnie.

      Problem się chyba sam wyświetla:

      "....Może ktoś napisać: masz nie odpowiednie bakterie w jelitach aby strawić to co zjadasz. Ok, testowałem zajadanie się kiszonkami, kefirami wodnymi czy kombuczą."

      3 lata to zbyt mało na tak radykalne zmiany a Marcin uczynił tu nie jedną a 3 rewolucje na raz więc wyciąganie wniosków z takiego szalonego eksperymentu nie ma według mnie żadnego sensu.
      Samo eksperymentowanie z kiszonkami to według mnie zabawa na około 2 lata aby cokolwiek zauważyć.
      Długo by pisać a nie jestem w tej chwili w stanie.
      Skoro uważasz Mileno, że wpis ma sens to niech sobie wisi - u mnie duże zmiany, goście, wiosna itp. Może za parę tygodni spojrzę z dystansu na wpis Marcina. Dla mnie na ten moment wnioski pochopne i pełne lęków. Jestem przekonany, że całe działania nie pozbawione podstawowych błędów. Marcin nie wspomniał nic o konsultacjach z lekarzami a w wypadku raka na pewno były - jakie mogły być ich "porady" mogę sie domyśleć.

      Usuń
    3. Marcin napisał: "....Zastanawiam się teraz czy to możliwe, że jesteśmy tacy różni jako ludzie. Ja na mięsie czuje się o niebo lepiej, "

      Tak - różnimy się radykalnie, niektórym wegetarianizm szkodzi.

      Usuń
    4. Hmm, pisalam w ciemno, a tu sami fachowcy lepsi ode mnie :)
      Więc sorry za pisanie rzeczy oczywistych.
      Trudno tu cokolwiek radzić. Uważam podobnie jak Amelia, że to nie jest dla Ciebie czas stracony. Zdobyłeś cenną wiedzę.
      To określanie kto jest kim, szufladkowanie, tworzenie grup ( egregorów) nie jest niczym dobrym. Ogranicza wolność i narzuca styl życia. Jednak jestem pełna podziwu, ile eksperymentów żywieniowych na sobie przeprowadziłeś :)
      Ja mam grupę krwi A Rh+ a to są roślinożercy, jeżeli masz 0 to jesteś mięsożercą. Myślę, że to akurat może działać.
      Może jednak trzeba spojrzeć z innej zupełnie strony na tę twoją historię.
      Może była to dla ciebie jakaś ważna lekcja. Teraz, jak sam piszesz, jest rok zmian. Jeżeli te zmiany są pozytywne,to znaczy, że ją dobrze odrobiłeś, że idziesz w dobrym kierunku i to jest najważniejsze, a nie to, kto jaką dietę stosuje.

      Usuń
    5. Michale, to ty tu jesteś gospodarzem :)

      Usuń
    6. "Ja mam grupę krwi A Rh+ a to są roślinożercy, jeżeli masz 0 to jesteś mięsożercą. Myślę, że to akurat może działać."

      Masz na myśli jedzenie zgodnie z grupą krwi? To jest mit. W którymś odcinku Rodów Krwi zostało to wytłumaczone, ale nie pamiętam w którym. Ja też mam grupę krwi 0 i spokojnie mogę nie jeść mięsa. Właśnie zmieniam swoją dietę. Nie, nie jestem wegetarianinem (jeszcze), ale mięso jem tylko w niedzielę (w każdą niedzielę jeżdżę do mamy na obiad). Od ponad tygodnia nie jem też chleba. Moje pożywienie to głównie warzywa i owoce. Powoli rezygnuję z przetworów mlecznych. Czy zrezygnuję z jajek, tego nie wiem. Trzeba obserwować siebie i wyciągać wnioski, ale uważam, że każdy kto skomponuje odpowiednią dla siebie dietę może porzucić mięso (już raz byłem wegetarianinem przez 4 lata, ale potem.... nie będę pisał dlaczego wróciłem do mięsa, powiem tylko, że go nie jadłem pomiędzy 16 a 20 rokiem życia).

      Usuń
    7. Jak z chleba zrezygnowałeś to jest to bardzo dobra decyzja, waga spada bez pieczywa i mąki w tempie expresowym :)
      Brzuszek też bo gluten powoduje wzdęcia i różne inne "akcje" w jelitach.

      Dobra piosenka - coś o żywieniu też tu jest:

      https://www.youtube.com/watch?v=PdyKslyvWHQ

      Usuń
    8. Dzięki Michał za kredyt zaufania :) W aktualnym stanie za specjalnie nie miałem gdzie napisać aby zaczerpnąć opinii innych ludzi, bo na wege forach dostałbym bana, a na "mięsnych" usłyszałbym że to był nieunikniony skutek.
      Milena dziękuję za opinie :)
      Milena:
      "Może jednak trzeba spojrzeć z innej zupełnie strony na tę twoją historię.
      Może była to dla ciebie jakaś ważna lekcja. Teraz, jak sam piszesz, jest rok zmian. Jeżeli te zmiany są pozytywne,to znaczy, że ją dobrze odrobiłeś, że idziesz w dobrym kierunku i to jest najważniejsze, a nie to, kto jaką dietę stosuje."
      Hm nie wiem czy dobrze odrobiłem, we mnie zawsze zawsze są dwa sprzeczne odczucia. Odkąd wiem że numerlogicznie w skrócie jestem 29/11 akceptuję to uczucie jako normalne. Wytłumaczono mi, że ta droga wymaga pokonywania trudności i poprzez zdobyte doświadczenie pomaganie innym. Ale aby móc pomagać ludziom trzeba się nauczyć pokory, więc może to była lekcja pokory?

      Wiele osób namawia mnie do spisywania doświadczenia i publikowania, średnio to widzę ponieważ nie mam ochoty stawiać czoła krytyce ludzi z internetu. Ale pewnie spróbuję, jak nie wyjdzie, będę widział, że to nie moja droga.

      Usuń
    9. Pszenica też zawiera peptydy opoidowe. Dawni władcy wiedzieli że lud spożywający chleb powszedni jest potulny, otumaniony i senny. Aktualni władcy tez to wiedzą: piramida żywieniowa - https://media.mnn.com/assets/images/2017/10/food_pyramid_visualize.jpg.653x0_q80_crop-smart.jpg
      Chyba tez Iwan Carewicz wypowiadał się też coś podobnym tonie, że zboża są dla pokornych baranków.

      Usuń
    10. Hmm, skoro tak czujesz, to może tak. Wszystko się teraz szybko toczy - czas przyspiesza. Wszędzie to podkreślają. Nie trzeba czekać kolejnej inkarnacji, żeby odczuć skutki swojego postępowania. Sama mam wrażenie, że historia zatoczyła koło i powracają do mnie pewne sprawy i ludzie ale już w innym układzie: to co było na górze jest na dole i odwrotnie. Jakby zmiana polaryzacji.
      Wg niektórych filozofii - materia jest najwyższą formą przejawiania się ducha, a ciało świątynią ducha. Trzeba zadać więc sobie pytanie - po co my się tu wcieliliśmy?
      Przecież nie po to, w takim razie, żeby to wszystko zanegować.
      Jest w rozwoju duchowym moment kiedy mnisi osiągają poziom, na którym mogą dokonywać różnych cudów -wiąże się to z jasnosłyszeniem, jasnowidzeniem, teleportacją itp. Podobno zbytnie skupienie się na tym, może zatrzymać dalszy rozwój na bardzo długo - o czym mówił nawet Trehlebov
      Mam wrażenie,że na naszym niższym poziomie działa to tak samo.
      Zbytnie skupienie się na ciele, sposobie odżywiania, swoim zdrowiu, prowadzi do zatrzymania rozwoju wewnętrznego.
      Mamy jeszcze inną formę - operacje plastyczne, botoksy, wykańczające ćwiczenia fizyczne, kulturystyka.
      To wszystko są pułapki- wg mnie oczywiście. Takie moje lużne przemyślenia.
      W filozofiach wschodu, nazywa to się sithi? czy jakoś tak, nie pamietam i nie mogę znależć.
      Być może musisz teraz( żeby być zdrowym), za karę jeść mięso, żeby odczuć jak to jest po drugiej stronie :) I to nikt inny tak cię doświadcza, tylko twój własny duch.
      Taka twoja lekcja. :)



      Usuń
    11. Marcin 28 lutego 2019 09:26

      "Pszenica też zawiera peptydy opoidowe........(...).
      Chyba tez Iwan Carewicz wypowiadał się też coś podobnym tonie, że zboża są dla pokornych baranków."

      Istnieją przecież jeszcze takie wspaniałe zboża jak kasza gryczana czy orkisz. Oba należą do chwalebnych zbóż kwitnących. Kasza gryczana zwana jest w Rosji do dziś kaszą grecką. Zabawy słowne podpowiadają nam możność podmiany liter (g na ż) , kasza Żrecka. Dawni Słowiańscy duchowni to Żrecy (Żercy). Do dziś mamy przecież w słowniku słówko "żreć". ... i tak dalej.
      W każdym razie biała kasza grecka (gryczana) powraca do łask - stoi na półkach w byle sklepie. Święty pokarm ludzi uduchowionych i poszukujących duchowości.

      Usuń
    12. Pan Jerzy Drzewi, który pomaga ludziom z sukcesem zdrowieć twierdzi że ten nasz orkisz to nie jest to samo co dawniej i nie nadaje się za bardzo, a gryka - ta nie eko -spryskiwana jest chemią dość mocno, ja sama 2 razy się zatrułam, u znajomych też podobna sytuacja. Teraz już jej nie kupuję.

      Usuń
    13. Słuszna uwaga- dzięki Amelio.
      Faktycznie - widzę to na własne oczy gdy sąsiad (taki dalszy) leje po swojej gryce roundupem tuż przed zbiorami. Myślę, że takie 1 kg woreczki 9torebki) z napisem bio- i ceną około ....6 zł za kg są pryskane mniej.
      Wszelakie żyto, jęczmień, pszenica ... od dawna jest lane chemią z góry do dołu. Daje się nawet tuż przed zbiorem jakiś herbicyd na .... skracanie łodyg. Dojrzewanie następuje szybciej - "rolnik" - chemizator się cieszy.

      Usuń
    14. Wykończą nas ;)

      Ale po tej kaszy gryczanej eko - szczególnie niepalonej samopoczucie mam super. Chyba w ogóle jej nie pryskają albo jeśli już, to jakimś w miarę "przyjaznym" środkiem.

      Usuń
    15. "Masz na myśli jedzenie zgodnie z grupą krwi? To jest mit. W którymś odcinku Rodów Krwi zostało to wytłumaczone,..."

      Coś jest z tym grupami krwi na rzeczy. Ja też mam 0 i mięso wołowe, baranina - duszone albo gotowane czasem mnie jeszcze pociąga i czuję że wcale by źle na mnie nie podziałało.
      Za to przetwory mleczne które są "wrogiem" grupy 0 - ścinają mnie dosłownie z nóg.

      Marcinie czy poradziłeś sobie już jakoś z nowotworem albo może jesteś w trakcie leczenia ? - jakoś ciężko o to nie zapytać skoro napisałeś.
      Jeśli nie chcesz tego zdradzać to nie pisz - to zrozumiałe że nie o wszystkim tutaj opowiadamy.

      Usuń
    16. Nowotwór to świeża sprawa, tzn pewnie mam już go jakiś czas ale nie wiedziałem co to. Byłem u lekarza, stwierdził że to sprawa na onkologa. Onkolog powiedział ze najpewniej nowotwór ale aby dobrać odpowiednią metodę leczenia musi wykonać biopsję. I tu moja wizyta się skończyła, za mało wiem w temacie aby dać się nakłuwać. Skoro ciało odizolowało komórki nowotworowe do postaci guza to jest ku temu powód i nie warto przerywać łączności tkanek. Mam 4 guzy, cześć z nich jest miejscach gdzie mogę je wyczuć więc mogę kontrolować czy rosną. Dam sobie czas. Jeszcze małe sprostowanie nowotwór nie równa się rak. Rak to potoczna nazwa nowotworu złośliwego. Nie każdy nowotwór jest złośliwy.
      Co do leczenia, to spróbuję sam. 10 lat temu zdiagnozowali u mnie nerwice lękową. Wyleczyłem się sam dużymi dawkami chlorku potasu, cytrynianu magnezu i chlorku magnezu . Więc nie była to nerwica lękowa a objawy niedoboru potasu i magnezu. Od niedawna znów miałem te objawy mimo bycia na zdrowej wegańskiej diecie, tym razem nie chciałem się leczyć chemią, poradziłem sobie inaczej, o tym psiałem w pierwszym komentarzu.
      Jak się leczę teraz? Wyrzuciłem z diety wszystkie węglowodany bo uważam że rak żywi się cukrem. Na diecie bezwęglowej czuję się lepiej. Miałem też złe wyniki prób wątrobowych, lekarz zalecił mi zrezygnowanie z tłustych smażonych rzeczy i przepisał hepatil, co było bez sensu bo już ich nie jadłem długo. Zrobiłem odwrotnie, dodałem tłuszcz odzwierzęcy oraz smażone mięso, podroby, ryby wędzone i jajka. Wyniki prób wątrobowych mam lepsze. Kolejno wyrzucenie z menu brokułów, szpinaku i jarmużu pozwoliło mi pozbyć się problemu z dolną częścią układu pokarmowego.
      To co piszę jest nawet dla mnie śmieszne bo zaprzecza wszystkiemu co wiem. Aktualnie zbieram dane aby znaleźć wytłumaczenie dlaczego tak jest i co można jeszcze zmienić w diecie idąc tą drogą. Dotarłem do pewnych informacji ale nie będę się tym tu dzielił bo są ekstremalne nawet dla przeciętnego zjadacza schabowych. Nikogo nie zachęcam do stosowania mojej diety bo na dzień dzisiejszy uważam że większości może zaszkodzić. Poza tym sam nie wiem czy na przestrzeni dłuższego czasu sam sobie tym nie zaszkodzę.
      Oprócz zmiany samej diety chcę zacząć dłuższe posty ścisłe.
      Oczywiście z bliskich osób powiedziałem tylko jednej osobie, tak na razie jest najlepiej dla wszystkich. Po za tym możliwe że to nic groźnego, nie chcę aby ktoś ładował mnie energią strachu, ja sam się nie boję, widzę to jako wyzwanie.
      Amelio, a co u Twojego męża, pisałaś o stosowaniu miodu z sodą, więc zakładam, że miał ku temu powód. Wyleczył się?

      Usuń
    17. Marcinie jedną z bardziej prawdopodobnych przyczyn powstania nowotworu jest niedotlenienie komórek. Oczywiście ćwiczenia fizyczne czy głębokie oddychanie nie pomogą, bo w organizmie tworzy się zator, który nie pozwala dostarczać komórkom tlenu. Szukaj informacji co należy zrobić by jednak komórki otrzymały tlen. Tych komórek nowotworowych, które już są nie da się doprowadzić do stanu normalności, ale rak nie będzie rósł, gdy komórki otrzymają tlen. Spróbuj pójść tą drogą.

      Usuń
    18. Zapomniałem napisać, w ostatnim odcinku Rodów Krwi jest trochę więcej informacji na temat niedotlenienia komórek.

      Usuń
    19. Marcin - dzięki za odpowiedź :)

      Mój mąż nie wyleczył się jeszcze, ale jego problem zdrowotny nie jest aż tak bardzo poważny, przynajmniej tak nam się wydaje na razie. Właściwie ma on kilka "średnich" problemów.

      Dobrze, że nie poszedłeś na biopsję, ja parę lat temu dostałam na nią skierowanie, bo lekarz stwierdził nowotwór, poszłam nazajutrz do innego lekarza oraz na usg i okazało się że to był jedynie stan zapalny. Też starałabym się pomóc sobie sama - biorąc sprawy zdrowienia w swoje ręce.
      Napisałeś, że rak żywi się cukrem, to prawda, ale czytałam książkę biochemika, który przeprowadził wieloletnie badania nad rakiem i wynikło z nich, że to przede wszystkim kazeiną żywi się nowotwór cyt :
      "Nasza praca pokazała, iż kazeina, czyli proteina zwierzęca, szeroko badana w pracach naukowych, jest największym promotorem raka ze wszystkich czynników przeanalizowanych w laboratorium."
      Co do zachwalanego ostatnio jarmużu, doczytałam niedawno że chłonie on dość mocno wszelką chemię.
      Nie wiem czy smażone mięso to dobry pomysł, wszystkie smażone produkty zatrzymują regeneracje organizmu, u mnie zawsze siada energia po smażonych, no ale każdy jest inny...

      Może Cię to zainteresuje - jest na YT kanał Polki - weganki, frutarianki, która wyjechała do Stanów, założyła tam rodzinę i regularnie opowiada o swoim życiu i odżywianiu - ja nie do końca się z nią zgadzam, moim zdaniem jest w jej diecie za dużo bardzo słodkich owoców.
      Niestety lekarze wykryli u niej guza mózgu - ma ona jakąś mutację genów w sekwencji DNA i narażona była na raka - tak samo jak matka i siostra które już nie żyją. Teraz leczyła się głodówką na Kostaryce, ale nie wiadomo na razie czy guz się zmniejszył :


      https://www.youtube.com/watch?v=3WtDBggUyms

      Usuń
    20. "Może Cię to zainteresuje - jest na YT kanał Polki"

      Dziewczyna wygląda jak kościotrup. Nie zaufałbym takiej osobie ze względu na jej wygląd. Moim zdaniem dość sensowną wiedzę pokazuje Mariusz Budrowski z kanału Odmładzanie na surowo: https://www.youtube.com/channel/UCcsSvPhyMGk5B3p_mw5WUdA

      Usuń
    21. Jej przykład podałam trochę jako przestrogę, ona i mąż wyglądają dość słabo, nie wiem czy to skutek tego, że jedzą prawie same owoce... I jeszcze ze względu na głodówkę, link z innym filmem o głodowaniu podał Michał.
      Mariusza oglądam od czasu do czasu.

      Usuń
    22. Steve Jobs jadł miesiącami samą marchewkę albo same jablka i zmarł na raka trzustki.

      Usuń
    23. "Oprócz zmiany samej diety chcę zacząć dłuższe posty ścisłe."
      Marcinie polecam forum na Kafeterii, jeżeli nie znasz oczywiście. Tam są wątki o oczyszczniu wątroby metodą Huldy Clark, też tam sporo osób przeprowadza i opisuje swoje głodówki. O samych głodowkach chyba też jest osobny wątek. Dawno już tam nie zaglądałam, ale kiedyś przebrnęlam przez cały wątek o oczyszczaniu wątroby - 400 stron. Bardzo dużo można się dowiedzieć ciekawych rzeczy ( o głodówkach też )

      Usuń
    24. Jest to cytat dr Colina Campbella, autora książki "Nowoczesne zasady żywienia". Książka która miała na mnie decydujący wpływ na decyzję przejścia na weganizm. Znam ją bardzo dobrze, każda teza poparta w sumie ok 750 badaniami. Historia się zaczyna gdy był po drugiej stronie barykady, wychowany na farmie mlecznej, potem wysłany przez rząd USA na Filipiny aby zwiększyć podaż białka mięsnego w diecie Filipińczyków. I tam przeszedł na "jasną stronę mocy". Rekomendowałem ją każdemu kto był zainteresowany zmianą diety.
      Po trzech latach stosowania zaleceń tej książki jestem gdzie jestem.

      Wstrzymałem z tym komentarzem, aż ktoś inny to skomentuje aby nie wyjść teraz na hejtera weganizmu.
      Co do polecanego kanału na YT: nie wiem czy była weganką przed rakiem czy już po diagnozie przeszła na weganizm. Zacząłem przeglądać od najnowszych i jestem przerażony, przypomina kobiety z moich horror linków z pierwszego komentarza. Wygląda na chorą, dziwne rzeczy mówi, odcinek gdzie zastosowała głodówkę 22 dniową będąc już, moim zdaniem, na granicy niedożywienia. Tak długi post przy tym poziomie tkanki tłuszczowej to droga do śmierci, a nie do życia. Uzyskujemy odwrotne efekty. Potem odcinki o córce, "Co je mała witarianka", później "Co je mała frutarianka". Taki wachlowanie etykietami może sugerować nie do końca szlachetne motywacje. Potem prewencyjna mastektomia ;/. Nie wiem, nie chodzę w jej butach, kogoś to łatwo oceniać, mogę się mylić. Ale nie wezmę z niej przykładu. Na pierwszych filmach na kanale wygląda zdrowo.
      Weganie na anglojęzycznym YT wyglądający podobnie jak ona, poprzez stosowanie głodówek lub postów owocowych kończyli albo powrotem do mięsa albo długą listą suplementów albo ich kanał przestawał być aktywny.
      Alicjo i tak dzięki za link, też szukam antyprzykładów :)

      Usuń
    25. Tak to ten autor. Ja też mu ufałam.
      Agnieszka jest od paru lat weganką - frutarianką. Też mi się tam u niej wiele rzeczy nie podoba, ale może głodówka ją wyleczy i da do myślenia jak już dojdzie do siebie. Nie wiem.
      Alicją jeszcze nie byłam :))

      Usuń
    26. "też szukam antyprzykładów"

      A nie szkoda Ci na to czasu? Od takich osób nie dowiesz się nic sensownego. Ja wolę szukać osób, które warto naśladować, takich które mają wiedzę i potwierdzają ją swoim własnym życiem. Ta dziewczyna na to antyprzykład, ale od niej to się dowiesz jedynie co ze sobą zrobić jak nie chcesz kupować żadnej maski na helloween. Ja po zobaczeniu jej jednego filmu, gdzie mówiła o swojej córce miałem wyrobione zdanie na jej temat i szkoda mo poświęcać swój czas takiej osobie. Co innego Mariusz, po nim widać poprawę zdrowia, choć jak na 45 latka to wygląda dość staro. Ale może jeszcze zbyt krótko się "odmładza na surowo", by była widoczna jakaś megazmiana. W sumie to może też być kwestia innych czynników, bo ja jestem od niego tylko rok młodszy i pomimo niezdrowego odżywiania i palenia fajek przez 18 lat nie wyglądam na tyle lat ile mam, a wiele osób, które mnie nie znają daje mi nie więcej niż 30. No ale.... jak jeszcze byłem małolatem, to czytałem książki Leonarda Orra (sprawdźcie sobie w google kto to jest i tytuły jego książek, jeśli nie wiecie) i słuchałem każdego dnia piosenki zespołu Alphaville o znamienitym tytule "Forever Young". Tak więc sam po sobie widzę jak potężnie na nasze zdrowie a co za tym idzie także wygląd wpływa nasza psychika.

      Usuń
    27. Ze Stevem to nie jest taka prosta sprawa. Nie wiadomo dokładnie jak się odżywiał dzień po dniu, czy łamał swoją dietę. Chodził po restauracjach więc może robił wyjątki.
      Chyba Anna Połupan z kanału Michała która w dużej mierze żywi się ziołami mówiła, że ludzie nie wytrzymują na zdrowej diecie i okresowo rzucają się na śmieciowe lub dużo mniej wartościowe jedzenie. Tylko nie przyznają się do tego.
      Frutarianie jedzą daktyle, rodzynki, suszone morele - ja np już nie mogę jeść tego, bo chodzę skołowana jak po ciastku - to jest skondensowany cukier. Dawniej owoce suszone jadano namoczone.
      Co znalazłam :
      "Steve Jobs zaczął pracę z komputerami w wieku ok. 15 lat, gdzie miał kontakt z różnego rodzaju metalami ciężkimi, które prawdopodobnie miały wpływ na pojawienie się nowotworu .
      Jobs eksperymentował w swoim życiu z różnymi, nie zawsze bezpiecznymi czy legalnymi rzeczami. W wieku 15 lat po raz pierwszy zapalił marihuanę, a nim ukończył szkołę średnią popróbował LSD - narkotyku, który nazywano kwasem. Nazwał to "głębokim doświadczeniem, jednym z najważniejszych w życiu."
      Przestał jeść mięso w College'u (ok. 17 roku życia) ze względów i religijnych i miłości do zwierząt, był w to bardzo zaangażowany
      Nowotwór zdiagnozowali mu, jak miał 48 lat, jednak był w tak rozwiniętym stadium, że lekarze szacują pojawienie się nowotworu ok. 24 roku życia."

      Trzustkę bardzo trudno zregenerować jak już niedomaga, dlatego być może zdrowa dieta nie pomagała - nie wiem czy jabłka pełne fruktozy to akurat dobry pomysł, może inne owoce lub warzywa lepiej by podziałały. Robert Morse który zaleca leczenie winogronami twierdzi że marchewka jak i banany nie nadają się do oczyszczania, uzdrawiania, a tylko do budowania, wzmacniania ciała.

      Usuń
    28. Tak wiemy, Leonard Orr - ten od oddychania, miał żonę Polkę niby swoją jedyną połówkę, a za jakiś czas wymienił ją na jakąś opiekunkę czy kogoś podobnego. Ktoś poznał go osobiście i okazało się że nie był dokładnie tym za jakiego się podawał.
      Antyprzykłady są ważne bo uczą jak nie postępować, jakich błędów nie popełniać.

      Usuń
    29. Mileno, Oczyszczanie wątroby metodą Huldy Clark, znam tylko z teorii. Kilka razy się przymierzałem ale nigdy nie spróbowałem. Jest taki kanał https://www.youtube.com/channel/UCnAX2kPJ32Kyvr-BfTnDjkQ, prowadzi go lekarz, często słyszałem tam rzeczy z którymi się nie zgadzałem. I on tam tłumaczy, że to nie działa, tzn może być szkodliwe, a to co wypada jako złogi to zmydlona oliwa. Polecam go w przypadku gdy człowiek chce znaleźć informacje od strony konwencjonalnej medycyny. Zawsze staram się poznać sprawę z każdej strony. Może kiedyś skorzystam. Dziękuję :)

      Danielu, kanał który polecasz Odmładzanie na surowo, czy wiesz ile lat ma osoba prowadząca? W opisie widzę ze zrezygnowali z posiłków mięsnych więc to znaczy że spożywają surowe produkty mleczne i jajka?
      Zacząłem oglądać Rody Krwi, 48 odcinków po prawie 1h trochę czasu mi zajmie. Czy w między czasie mógłbyś mi napisać w kilku zdaniach jaki jest morał tej serii w kontekście odżywiania? Znam nazwisko panieńskie obu babć :)

      Usuń
    30. "Tak wiemy, Leonard Orr - ten od oddychania"

      Bardziej mi chodzi o wpływ jego książek na moją psychikę, niż o to kim faktycznie był Leonard Orr. Co do opowieści o Babajim i innych nieśmiertelnych mistrzach, to oczywiście są to bajeczki, ale gdy Orr zaczynał to masa ludzi w to wierzyła. Na chwilę obecną Orr ma już ponad 80 lat, ale jakoś wbrew temu co sam pisał młodo to on nie wygląda....

      Usuń
    31. Danielu uprzedziłeś mnie, według mnie antyprzykłady są ważne bo pozwalają poznać sprawę z każdej strony. Wcześniej pisałem że wyprałem sobie mózg, nie dlatego aby obrażać wegan ale dla tego że nigdy prawdziwie nie próbowałem szukać antyprzykładów w weganizmie.

      Usuń
    32. Szukam prawdy, nie potwierdzenia swojej racji.
      Leonarda Orr - nie znam, ale wnioskuję że sytuacja podobna jak z Castenedą. Mimo że jego historie to potwierdzona nieprawda to można wyciągnąć coś przydatnego dla siebie. Przeczytałem wszystkie jego książki.

      Usuń
    33. "Danielu, kanał który polecasz Odmładzanie na surowo, czy wiesz ile lat ma osoba prowadząca? W opisie widzę ze zrezygnowali z posiłków mięsnych więc to znaczy że spożywają surowe produkty mleczne i jajka?
      Zacząłem oglądać Rody Krwi, 48 odcinków po prawie 1h trochę czasu mi zajmie. Czy w między czasie mógłbyś mi napisać w kilku zdaniach jaki jest morał tej serii w kontekście odżywiania? Znam nazwisko panieńskie obu babć :)"

      Pytania chyba do mnie, choć pomyliłeś imiona.
      Więc co do wieku Mariusza to wcześniej pomyliłem sie o jeden rok. Mariusz jest rocznik 75, ten sam co ja, czyli w tym roku kończy 44 lata. Mariusz i jego żona nie spożywają produktów mlecznych ani jajek. Skupiają się na owocach, warzywach, grzybach, orzechach itp. Ja bym ich nazwał witarianami, choć tych odmian weganizmu jest tyle, że się trochę w tym tracę.

      Co do Rodów Krwi, to tam właściwie nie ma morału w kontekście odżywiana, ale wiedza tam podane jest bardzo cenna moim zdaniem. Sugeruje oglądać od pierwszej części. Na początku przez kilka pierwszych odcinków faktycznie jest mowa głównie o grupach krwi, ale potem poruszane jest bardzo wiele różnych tematów, łącznie z tematem Giuseppe Calligarisa, który to jest w Polsce niemal totalnie nieznany (ja sam dowiedziałem się o tym panu właśnie z Rodów Krwi), a teraz panowie z tego kanału tłumaczą na polski książke Calligarisa.. Generalnie oglądając całość można się dowiedzieć bardzo dużo na temat medycyny i pokrewnych tematów, także w sensie dbania o zdrowie, ale wielokrotnie rozmowa jest bardzo szeroka i często zahacza o tematy związane z duchowością, czy matrixem. Dla mnie to jest najlepsza seria tego typu na polskim YT, a wiedza pana Emila dotycząca niewidzialnej transfuzji jest bardzo nowatorska i nigdzie indziej niespotykana. Sama niewidzialna transfuzja tłumaczy wiele chorób, ale jeśli ta teoria jest prawdziwa, to wątpię by w najbliższym czasie medycyna akademicka byłaby tym tematem zainteresowana. Może też być tak, że koncerny farmaceutyczne wiedzą o niewidzialnej transfuzji, ale z wiadomego powodu ukrywają jej istnienie przed światem. Tak czy siak, polecam oglądać wszystkie odcinki. No i warto wiedzieć, że YT pozwala zwiększyć prędkość odtwarzania nawet X2. Pan Emil mówi na tyle wolno, że ja faktycznie zawsze słucham z taką prędkością... ale to tak na marginesie, jeśli ktoś jeszcze nie wie, że istnieje taka funkcja na YT.

      Usuń
    34. Amelio, masz rację co do jabłek. Sam E. Cayce nie polecał jedzenia jabłek w dużych ilościach. Natomiast zalecał 3 dniową głodówkę na samych jabłkach, co kilka razy robiłam i czułam się swietnie. Natomiast marchewka surowa - nie wiem, ale gotowana ( odpowiednio) jest podobno świetna na wrzody jelita grubego.
      Marcinie, ja robiłam kilka razy, po swoim okresie mięsożernym, nie wiem czy mi to coś pomogło. Trudno stwierdzić. Ale chodzi mi o to, że tam ludzie wypowiadają się na różne inne tematy, również opisują swoje głodówki, też urynowe, co dla mnie to już był jakiś hardcore.Masa wiedzy, ale sama miałam problem żeby przez te posty przebrnąć.
      Damian, to jest niesamowite, aż musiałam spojrzeć w swoje zakładki. Piszesz o Calligarisie a ja wlaśnie czytam o nim książkę - Calligaris uczeń czarnoksiężnika. Chociaż Rodów Krwi nie oglądałam. Kiedyś coś włączyłam ale zniechęciła mnie powolna narracja.

      Usuń
    35. "Damian, to jest niesamowite, aż musiałam spojrzeć w swoje zakładki. Piszesz o Calligarisie a ja wlaśnie czytam o nim książkę - Calligaris uczeń czarnoksiężnika. Chociaż Rodów Krwi nie oglądałam. Kiedyś coś włączyłam ale zniechęciła mnie powolna narracja."

      To co jest w tej chwili tłumaczone na polski, to ma być jakaś rewelacja. Na kanale TagenTV był nawet kiedyś osobny film poświęcony Calligaresowi i to nie był film zaliczany do Rodów Krwi. Choć w samych Rodach Krwi Calligaris jest wspominany w kilku filmach. Kiedyś nawet powołali specjalną grupę, która na sobie (na swojej skórze w dosłownym tego słowa znaczeniu) testuje wiedzę z tej książki, która jest tłumaczona.

      Co do powolnej narracji-daj przyspieszenie X2 i jest ok. Dla mnie słuchanie pana Emila w naturalnej prędkości to też trochę męczarnia ;)

      Usuń
    36. Ja co wiosnę staram się robić dietę jabłkową wg Edgara Cayce.
      A mój mąż oczyścił sobie wątrobę niechcący, robiąc dietę śliwkową - 4 czy 5 dni na samych świeżych śliwkach latem. I tak kilka razy. Później robiliśmy testy alergiczne i on nie miał żadnej alergii z tych głównych, a reszta z nas miała po 3 około.

      Pan Mariusz Budrowski nie wygląda tak staro moim zdaniem - trzeba pamiętać że on był kiedyś gruby i jak sam mówił doprowadził przez złe odżywianie swoje ciało do opłakanego stanu, więc jakiś dłuższy czas musi minąć żeby się zregenerowało. Poza tym młody wygląd to też trochę sprawa dziedziczna. Bywają takie dzieci które mają bardzo poważne twarze oraz dorośli którzy mają dziecinne trochę.

      Usuń
    37. Ja znalazlam to:
      https://youtu.be/OThnXuDGIjI
      nie ma dużo ale mnie zaciekawiło.

      Usuń
    38. Amelio, oglądałam kilka odcinków tego odmładzania na surowo, ale niestety nie zachwyciły. Robi błędy
      Po pierwsze - zaleca picie jodu z wodą na czczo rano, co może poparzyć żołądek.
      Po drugie - zaleca picie soku z surowego buraka co parzy przełyk. Powinno się odczekać przynajmniej pól godziny, w przypadku buraka a najlepiej zakisić.
      Po trzecie - reklamuje wyciskarki do soków
      Po czwarte - zachęca do kupowania octu jablkowego zamiast pokazać jak prosto można go zrobić samemu.
      Więcej nie oglądałam, a pewnie jest więcej takich rzeczy.
      Ale od każdego można coś wyciągnąc dla siebie :) Tylko ze zdrowomyśleniem :)

      Usuń
    39. OCZYSZCZANIE WĄTROBY:

      Mam tu u siebie gościa, który właśnie poprzedniej doby stosował po raz kolejny tę metodę:

      http://humel.pl/2016/04/26/oczyszczanie-watroby-i-woreczka-zolciowego-instrukcja-krok-po-kroku/

      Metoda znana mi od wielu lat - gdzieś tam w 2007 poznałem osobę, która również skutecznie stosowała te sposoby z użyciem oleju, grejpfrutowego soku i termoforu na noc (ona chyba też stosowała ciepłą kąpiel w wannie z tego co pamiętam).
      Film o oczyszczaniu wątroby ma też w swoim zestawie Davina (TherapeuticMama ) - ta od Irka. Nie oglądałem jeszcze tego akurat filmiku u niej ale sądzę, że na pewno poparte praktyką jak kilka innych rekomendacji z tamtego kanału.

      Usuń
    40. "Po pierwsze - zaleca picie jodu z wodą na czczo rano, co może poparzyć żołądek.
      Po drugie - zaleca picie soku z surowego buraka co parzy przełyk. Powinno się odczekać przynajmniej pól godziny, w przypadku buraka a najlepiej zakisić.
      Po trzecie - reklamuje wyciskarki do soków
      Po czwarte - zachęca do kupowania octu jablkowego zamiast pokazać jak prosto można go zrobić samemu."

      Co do jodu to nie używam, więc nie wiem jak to jest. Picie soku z buraka nie wiem czemu miałoby parzyć przełyk, przeważnie piję zaraz po zrobieniu.

      Nie rozumiem natomiast co masz przeciwko wyciskarkom do soków. Są o wiele lepsze niż sokowirówki. Ale może mnie uświadomisz czego nie wiem. Co do octu jabłkowego, ja wolałbym kupić dobrej jakości ocet, niż samemu go robić, bo ciężko kupić dobrej jakości jabłka.

      Macie jeszcze ciekawy link, myślę że się Wam spodoba ta stronka: https://akademiawitalnosci.pl/

      Usuń
    41. "Ja znalazlam to:
      https://youtu.be/OThnXuDGIjI
      nie ma dużo ale mnie zaciekawiło."

      No własnie, książka która jest tłumaczona ma się tyczyć dokładnie tego, co jest na tym filmie. Trochę żałuje, że nie wszedłem do projektu, który tworzył pan Emil, bo z tego co wiem to efekty są rewelacyjne. Trzeba czekać aż wyjdzie książka, kupić i samemu zapoznać się z tą wiedzą. Myślę, że może to być bardzo ciekawe w codziennym zastosowaniu.

      Usuń
    42. Damian:
      "....Nie rozumiem natomiast co masz przeciwko wyciskarkom do soków. Są o wiele lepsze niż sokowirówki. Ale może mnie uświadomisz czego nie wiem. "

      Podobno mercedes też jest lepszy od fiata Tico.
      Damianie: CENA? Myślę, że mogło chodzić o to, że pan żyje z handlu tymi urządzeniami.

      "Co do octu jabłkowego, ja wolałbym kupić dobrej jakości ocet, niż samemu go robić, bo ciężko kupić dobrej jakości jabłka."

      Tu już zupełnie zbaraniałem. Czego jak czego ale tanich- na całkiem przyzwoitym poziomie jabłek jest w sezonie "do wyboru, do koloru". Myślisz, że ten kupowany ocet jest produkowany z jabłek z Marsa?

      Usuń
    43. Dzięki Michale, dokładnie to miałam na myśli, no ale każdy czyta i rozumie jak chce :)
      Może jestem zbyt wymagająca.
      W ogóle dziwi mnie ten szał na robienie soków. Przeraża mnie marnotrastwo produktów. Ile się potem tego wyrzuca! Już nie mówiąc o czasie spędzonym w kuchni!
      Gdyby natura chciała żebyśmy odżywiali się sokami, toby rosły butelki soków na drzewie :) W samej skórce owoców ile jest witamin i innych potrzebnych mikroelementów. Nawet pestki zawierają amigdalinę, która zwalcza raka.
      Nie mówię, że to jest złe. Po prostu sama się zastanawiam nad sensem takiego odżywiania.
      Co innego przy np. zaawansowanym stadium raka. Dieta Gersona oparta jest praktycznie na samych sokach, ale do tego robi się lewatywy z kawy(To jest konieczne! -Rozszerzają przewody żółciowe) nawet kilka dziennie, żeby pomóc organizmowi wywalić toksyny bo inaczej wątroba sobie nie poradzi. Wszystko się dzieje pod ścisłą kontrolą lekarza.
      Takie moje lużne przemyślenia na ten temat. Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać.

      Usuń
    44. Ja tę całą dietę Gersona uważam, za jeden wielki szwindel. Byłem świadkiem jak handlarz tymi "cud wyciskarkami" z "opatentowanym ślimakiem" wcisnął zdesperowanym ludziom takie urządzenie za cenę ponad 10 tys. złotych. Ktoś w rodzinie tych ludzi miał raka - chwytali się wszystkiego, a już te lewatywy z kawy to coś absolutnie dziwacznego (pisząc delikatnie).

      Usuń
    45. Milena, mi też nie wszystko w "odmładzaniu na surowo" pasuje dlatego napisałam że od czasu do czasu popatrzę. Ale ogólnie mają niezłe te filmiki. On daje inspirację ludziom chorym i grubym - że nie tak trudno wyjść z tego stanu i być pełnym energii.
      Nie piję jodu i nie uważam tego za dobre. A o reklamach na tym kanale i na innych podobnych to już chyba pisałam kiedyś - że mnie to denerwuje.
      Ocet jabłkowy mi w ogóle nie służy więc nie oglądam żadnych filmów na ten temat. Też nie rośnie na drzewach, jak i soki :)
      Myślę że pan Mariusz wspiera się sokami bo miał prawie zrujnowany organizm, ale nie trzeba tego robić często no i latem gdy jest obfitość owoców i warzyw - to już zupełnie nie warto - najlepiej wcinać te dary natury w całości.
      Ja piję sok z buraka czasem, ale faktycznie można surowy zetrzeć na drobnych oczkach i zjeść z dodatkami - tak robiłam parę lat temu żeby się wzmocnić i mniej mycia i sprzątania jest.
      Do lewatyw po filmikach Lewszunowa żadna siła mnie nie przekona :), robiłam oczyszczania wątroby bez nich i wszystko było bardzo dobrze. Ale myślę że monodieta owocowa tak jak ta jabłkowa zmiękcza kamienie i również powolutku usuwa je - to się nazywa miękkie oczyszczanie wątroby - takie długofalowe. Nie wszystkim odpowiada ostre oczyszczanie bo wymiotują po oliwie - sama dwa razy nie dałam rady wypić.
      Skórki owoców są bardzo cenne, moje świnki morskie zjadają najpierw całą skórkę z jabłka a potem resztę więc o czymś to świadczy :)

      Usuń
    46. Damianie, dzięki - na Akademii Witalności (czasem czytywałam tę stronę ale zapomniałam już o niej) - teraz na chybił trafił kliknęłam i natrafiłam na artykuł - jakby wprost napisany dla mnie :)

      Usuń
    47. Marcinie nigdzie nie napisales, jak dlugo byles na 100 procent surowej diecie? Pozdrawiam Mumbee

      Usuń
    48. "Ja tę całą dietę Gersona uważam, za jeden wielki szwindel. "

      Coś sporo się nazbierało tych oszustw dookoła...
      Przygnębiające to trochę, no ale poznanie prawdy czyni wolnym.

      Usuń
    49. Amelio, nie znam historii Mariusza, ale jeżeli soki mu pomogły to super. Pytałaś ,chyba ty, o zdanie na ten temat to ja, jak to ja, zaraz wyciągnęłam negatywy. Oczywiście pozytywy też są i to jest najważniejsze :)
      Hmm, to muszę zobaczyć te filmy Lewszunowa o lewatywach.
      Na tym wątku na kafeterii ludzie je robili cały czas ,dlatego jakoś się do tego przekonałam. Z resztą jak poczytać w historii, jest to bardzo stary sposób leczenia na różne dolegliwości.
      Ja też nie mogłam przełknąc tej oliwy z grejfrutem, więc dałam sobie spokój.:)
      Michał, ja dokladnie tak samo reagowałam na początku :)

      Usuń
    50. Nie, to chyba Marcin pytał o coś w związku z Mariuszem.
      Ja obejrzałam jeden film w którym opowiadał o sobie.
      Lewatywami można sobie również zaszkodzić np w zależności od tego jakiej wody się do niej użyje.
      Iwan o ile pamiętam twierdził między innymi, że to nie jest słowiański sposób oczyszczania i to nienaturalne od dołu do góry wlewać , oczyszczanie jelit powinno zachodzić od góry do dołu.

      Usuń
    51. https://www.youtube.com/watch?v=bl0FAfw-Hus

      Usuń
    52. "Podobno mercedes też jest lepszy od fiata Tico.
      Damianie: CENA? Myślę, że mogło chodzić o to, że pan żyje z handlu tymi urządzeniami.

      "Co do octu jabłkowego, ja wolałbym kupić dobrej jakości ocet, niż samemu go robić, bo ciężko kupić dobrej jakości jabłka."

      Tu już zupełnie zbaraniałem. Czego jak czego ale tanich- na całkiem przyzwoitym poziomie jabłek jest w sezonie "do wyboru, do koloru". Myślisz, że ten kupowany ocet jest produkowany z jabłek z Marsa?"

      Też sobie pomyślałem, że chodzi o handel tymi urządzeniami. No i co? Coś w tym złego? Czemu Wam przeszkadza, że on w ten sposób zarabia? Jak dla mnie jest to spójne, no przecież nie poleca urządzeń do wypieku chleba, którego nie je, tylko wyciskarki do soków, które pije.

      Co do jabłek... na ten moment ciężko dostać dobre jabłka, trzeba czekać do jesieni. A ja pisałem o occie dobrej jakości, ale ok.

      Usuń
    53. Mumbee, najdłużej ciągiem ok 3 miesiące.
      Amelia napisała: "Nie piję jodu i nie uważam tego za dobre."
      Dawno temu piłem jod, nie zaszkodził mi ale też nie wiem czy pomógł. Czułem się lepiej ale nie była to specjalna różnica bo byłem zdrowy, więc równie dobrze mogło zadziałać placebo.

      Milena pisze : "W ogóle dziwi mnie ten szał na robienie soków. Przeraża mnie marnotrastwo produktów. Ile się potem tego wyrzuca! Już nie mówiąc o czasie spędzonym w kuchni!
      Gdyby natura chciała żebyśmy odżywiali się sokami, toby rosły butelki soków na drzewie :) W samej skórce owoców ile jest witamin i innych potrzebnych mikroelementów. Nawet pestki zawierają amigdalinę, która zwalcza raka.
      Nie mówię, że to jest złe. Po prostu sama się zastanawiam nad sensem takiego odżywiania."
      Amelia pisze: "Myślę że pan Mariusz wspiera się sokami bo miał prawie zrujnowany organizm, ale nie trzeba tego robić często no i latem gdy jest obfitość owoców i warzyw - to już zupełnie nie warto - najlepiej wcinać te dary natury w całości."
      Co do soków, mnie motywowały do ich robienia dwie sprawy, pierwszy to pogląd, że wraz uprzemysłowieniem rolnictwa ilość witamin i minerałów drastycznie spadła (nawet do 90%). Do tego preferowanie przez rolników nowych odmian roślin bardziej ekonomicznych (np. mniej podatne na choroby ale mniej zdrowe) oraz nie stosowanie permakultury. Z tego punktu widzenie miało sens picie soków bo fizycznie nie mogłem zjeść tyle roślin aby dostarczyć odpowiednią ilość substancji odżywczych. Drugi powód bardziej personalny, jak jadłem bardziej na surowo to miałem problem z trawieniem: gazy. problemy z dolną częścią jelita oraz wypróżnianie się 5 razy dziennie. Podejrzewam że błonnik mi szkodzi. Z drugiej strony zjadanie całych owoców powoduje mniejsze podniesienie cukru we krwi w porównaniu do soku, dzięki błonnikowi. Choć są wyjątki np. winogron.

      Miałem sokowirówkę, potem kupiłem za 300 używaną wyciskarkę na allegro. Różnice są zauważalne, sok się nie utlenia tak szybko jak z sokowirówki, nie nagrzewa się i się nie rozwarstwia, pulpa też jest bardziej sucha.
      Tego nie jestem w stanie potwierdzić ale jest też teoria iż metal niszczy enzymy trawienne w roślinach, wyciskarka ma mniejszy kontakt z roślinami niż sokowirówka (szybkość obrotów), są też wyciskarki bez metalu. Z drugiej strony wyciskarka Gersona to chyba sama stal więc :)

      Usuń
    54. Michał pisze: "Mam tu u siebie gościa, który właśnie poprzedniej doby stosował po raz kolejny tę metodę:
      http://humel.pl/2016/04/26/oczyszczanie-watroby-i-woreczka-zolciowego-instrukcja-krok-po-kroku/
      Metoda znana mi od wielu lat - gdzieś tam w 2007 poznałem osobę, która również skutecznie stosowała te sposoby z użyciem oleju, grejpfrutowego soku i termoforu na noc (ona chyba też stosowała ciepłą kąpiel w wannie z tego co pamiętam). " Więc najwidoczniej ta metoda jet bezpieczna. Gdy czytam zasadę działania tej metody to ma sens. Ale też gdy czytam wyjaśnienie dlaczego to nie działa, że złogi to zmydlona oliwa to też ma sens. Jeśli poznam kogoś na żywo kto stosuje tę metodę i nie będzie bał sobie rąk ubrudzić, to sprawdzimy. Teoretycznie, jeśli to jest zmydlona oliwa to powinna się rozpuścić w ciepłej wodzie. Jeśli nie tą to inna domową metodą na pewno można odróżnić jedno od drugiego.

      Damian pisze: "Macie jeszcze ciekawy link, myślę że się Wam spodoba ta stronka: https://akademiawitalnosci.pl/"
      Znam od deski do deski, nawet Marleny ebooka kupiłem. Choć nie zawsze się zgadzałem z autorką, aktualnie jeszcze mniej się z nią zgadzam, ale jak wiadomo, każdy jest inny.

      Milena pisze: "Po drugie - zaleca picie soku z surowego buraka co parzy przełyk. Powinno się odczekać przynajmniej pól godziny, w przypadku buraka a najlepiej zakisić."
      Mnie nie parzy ale okropnie mdli, mogę pić tylko kiszony. Kwestia personalna bo np. nie mogę też pić soku z marchwi, chyba że zmieszam z jabłkiem, a wiele innych osób może tak pić.

      Amelia pisze: "A mój mąż oczyścił sobie wątrobę niechcący, robiąc dietę śliwkową - 4 czy 5 dni na samych świeżych śliwkach latem. I tak kilka razy. Później robiliśmy testy alergiczne i on nie miał żadnej alergii z tych głównych, a reszta z nas miała po 3 około."
      Amelio, tzn przed oczyszczaniem śliwkowym robił testy i wyszły alergie, a po oczyszczaniu śliwkowym test ich nie wykazał?

      Usuń
    55. Damian pisze: "czyli w tym roku kończy 44 lata. Mariusz"
      Na moje oko to wygląda dobrze jak na ten wiek.

      Damian dzięki za streszczenie i wybacz pomyłkę.
      Damian pisze: "YT pozwala zwiększyć prędkość odtwarzania nawet X2"
      Znam funkcje ale zapominam o niej, w kontekście pana Emiila jest to pro wskazówka :)

      Damian pisze:" tematem Giuseppe Calligarisa, który to jest w Polsce niemal totalnie nieznany (ja sam dowiedziałem się o tym panu właśnie z Rodów Krwi), a teraz panowie z tego kanału tłumaczą na polski książke Calligarisa."
      Nie znam postaci Giuseppe Calligarisa, sprawdziłem dwa artykuły o nim, brzmi rewolucyjnie, aż za bardzo, wzbudziło mój sceptycyzm. Szczególnie połączenie informacji o "jasnowidzenie, wykrywanie kłamstwa i prawdy, przekazywanie odczuć, widzenie przeszłości i przyszłości, widzenie mieszkańców innych planet i światów, widzenie gwiazd i planet w przybliżeniu" z łatwością i dostępnością tej metody. Przeczytałem jak skończył Calligaris i zastanawiam się czy człowiek posiadający takie umiejętności i wysoką inteligencję, w końcu miał tytuł profesora, czy nie mógł tego uniknąć.

      Usuń
    56. "Nie znam postaci Giuseppe Calligarisa, sprawdziłem dwa artykuły o nim, brzmi rewolucyjnie, aż za bardzo, wzbudziło mój sceptycyzm. Szczególnie połączenie informacji o "jasnowidzenie, wykrywanie kłamstwa i prawdy, przekazywanie odczuć, widzenie przeszłości i przyszłości, widzenie mieszkańców innych planet i światów, widzenie gwiazd i planet w przybliżeniu" z łatwością i dostępnością tej metody. Przeczytałem jak skończył Calligaris i zastanawiam się czy człowiek posiadający takie umiejętności i wysoką inteligencję, w końcu miał tytuł profesora, czy nie mógł tego uniknąć."

      Ja jestem sceptycznie nastawiony do wszystkiego. Wiele rzeczy brzmi niewiarygodnie. Ale... być może dotykanie odpowiednich miejsc na skórze powoduje stany podobne do OOBE, choć bez OOBE. To by tłumaczyło bardzo wiele. Co do samego Calligarisa, tytuł profesora został mu odebrany. Czy mógł przewidzieć co się wydarzy? Myślę, że tak, ale być może nie mógł temu zapobiec. Zresztą pomyśl co spotkało Teslę. W Rodach Krwi jest mowa o jeszcze jednym gościu, którego nazwiska nie pamiętam (Ukrainiec lub Rosjanin, w każdym razie ze Wschodu), który miał jakąś latającą deską, czy coś podobnego (nie pamiętam szczegółów). On zniszczył swój wynalazek, by nie trafił w nieodpowiednie ręce. I ponoć cała historia jest prawdziwa.

      Według mnie te wszystkie "cuda" są możliwe. Problem jest w tym, że nie wiemy jak na prawdę funkcjonuje i czym właściwie jest rzeczywistość. Teoria informacyjnego wszechświata (pisałem już kiedyś o tym, ale nie pamiętam w którym to było temacie) pozwala na występowanie takich zjawisk, a nawet jeszcze bardziej fantastycznych.

      Usuń
    57. O Bogowie! Staram się trzymać porządek tu na stronie, jestem też BARDZO zaangażowany duchowo w różne działania realne. Energii momentami brak by się to wszystko nie wymknęło z pod kontroli.
      Jest niedziela, odrobina oddechu (choć plecy bolą po wczorajszej wyprawie po drewno do lasu ale cóż - obowiązki odźwiernego i 'porządkowego" :) w kawiarence. List z konieczności będzie w częściach za co z góry przepraszam.
      Całość skierowana do "obiektu zamieszania " a więc do Marcina.

      Marcinie Drogi! Czytam w miarę przenikliwie wszystko to co tu nam "wylewasz" (miałem napisać "wykładasz" ale (wybacz obrazowość i nie obrażaj się) wszystko co tu obficie wlewasz jest (nomen omen) biegunką (słowną rzecz jasna ale i emocjonalną) o jakiej wspominasz w jednym z ostatnich swoich wpisów.
      JAKO NA GÓRZE - TAK I NA DOLE , to co masz w duszy objawia się na poziomie materialnym.

      Jest taka przypowieść (to odnośnie Twojego zaistnienia tutaj):
      do wsi wpada jeździec na koniu, rozpytuje ludzi gestykulując z ożywieniem: "ile stąd jeszcze do miasta X?", mówiąc to ledwie powstrzymuje konia, ten toczy pianę z pyska....
      Ludzie mu na to: "człowieku!!! Jedziesz nie w tę stronę!!!!"
      Ten im odpowiada: "TO NIE MA ZNACZENIA! MAM BARDZO SZYBKIEGO KONIA! c.d.n.

      Usuń
    58. Skąd takie wnioski?
      Jeden z przykładów to mylisz imiona rozmówców - Amelię przechrzciłeś na Alicję, Damiana na Daniela - to tylko jeden ze wskaźników, że w ogóle nie jesteś w swoim obecnym stanie wniknąć głębiej w to co Tobie ludzie piszą. Cytujesz gęsto (cudze wypowiedzi w całości) nie starając się rozdzielić a więc nie szanujesz cudzego czasu. Jesteś jak małe dziecko: ":DAJCIE MI TU NATYCHMIAST ROZWIĄZANIE"! Sam od siebie nie dołożysz nawet krzty wysiłku aby w jakimś stopniu "ogarnąć" swój głos w dyskusji i nie zmuszać rozmówcy do .....trawienia za Ciebie!. To dobre sformułowanie - Ty nie trawisz treści, Ty jak większość współczesnych ludzi "napełniasz się informacją" - stąd Twoje zagubienie manifestujące się tu w tym potoku słów, stąd moja pierwotna reakcja by to wszystko z masą mylnych i powierzchownych wniosków "wylać" na jakieś wysypisko i nie skupiać się nad tym. Forumowe Matki okazały współczucie i złagodziły moją normalną - męską reakcję.
      Uffff..... już czuję się zmęczony "odgarniając" nieco tę stertę "śmieci" (nieprzetrawionych zupełnie treści).
      Nie będę miał sił (przynajmniej w najbliższych dniach jeszcze zanim nie przyjdzie wiosna - pszczoły czekają, ja w swojej pasiece pracuję wiosną, wiosna w ogóle szybsza...) -nie będzie sił aby się pochylić i rozplątać tę Twoją bałaganinę. Uczynię to zaledwie wyrywkowo bo wiele spraw jest dla mnie widoczna z daleka jak na dłoni. Chyba już gdzieś wspomniałem o pani Butenko. Popełniasz DOKŁADNIE te same błędy mieszając różne "szkoły" (różne podejścia). To tak jakbyś poszedł się leczyć do siedmiu lekarzy na raz - stosował wszystkie zalecenia jakie daje każdy z nich a następnie miał pretensje, że to wszystko nie działa

      c.d.n. - muszę złapać dystans, Twoje pisanie to straszliwy chaos - giniesz w szczegółach (w problemach, które sam stwarzasz). Postaram się dać kilka wskazówek a potem będziesz już działał sam.

      Usuń
    59. Marcin 2 marca 2019 22:25

      Michał pisze: "Mam tu u siebie gościa, który właśnie poprzedniej doby stosował po raz kolejny tę metodę:
      http://humel.pl/2016/04/26/oczyszczanie-watroby-i-woreczka-zolciowego-instrukcja-krok-po-kroku/

      Metoda znana mi od wielu lat - gdzieś tam w 2007 poznałem osobę, która również skutecznie stosowała te sposoby z użyciem oleju, grejpfrutowego soku i termoforu na noc (ona chyba też stosowała ciepłą kąpiel w wannie z tego co pamiętam). " Więc najwidoczniej ta metoda jet bezpieczna. Gdy czytam zasadę działania tej metody to ma sens. Ale też gdy czytam wyjaśnienie dlaczego to nie działa, że złogi to zmydlona oliwa to też ma sens. "

      .............
      Tu powtórzę po raz któryś zdanie jakie nie raz już padało w naszej kawiarence:

      TEN KTO JEST W STANIE ZROZUMIEĆ DOBRĄ RADĘ TEN JEJ NIE POTRZEBUJE A TEN KTO JEJ POTRZEBUJE ......NIE JEST W STANIE JEJ ZROZUMIEĆ.
      Odpowiedź (wyrazista i konkretna!) na ten zarzut o zmydlanych kamieniach pada w w linku jaki podałem ALE TY JEJ NIE WIDZISZ! Nie widzisz jej bo Twój "koń" podnosi tumany kurzu, zajęty jesteś masą pobocznych (samemu stwarzanych!!!) okoliczności, wrzawy i hałasu! Tysiące różnych "szumów" tworzą wielki hałas. Wystarczy abyś spróbował (to Twoje zadanie! nikt za Ciebie nie jest w stanie tego uczynić!) wyciszyć się choć odrobinę a zaczniesz widzieć więcej. W obecnym stanie pomocna dłoń poda Tobie pigułkę leczniczą a Ty ją odtrącisz wygłaszając jakieś tam kolejne regułki zaczytane w internecie. Scena mi się przypomniała z filmu SEKSMISJA gdy Stuhr stara się coś tam tłumaczyć dziewczynie a ona mu w odpowiedzi "regułkę" wyszukaną w pamięci: "miłość to uczucie jakim samce mamili kobiety aby je zniewolić....".
      Stuhr się w tym momencie niecierpliwi mówiąc: "a chodźże ty tu!" i ściąga dziewczę z łóżka na podłogę przechodzą z teorii życia do praktyki :)

      Wracając do kamieni: jeśli dobrze pamiętam to w podanym linku jest u dołu przekierowanie na inny link gdzie wyraźnie (wystarczy zastosować prostą zasadę zdrowomyślenia) wynika z logiki, że otrzymywanie kamienie zmydleniem być nie mogą. Zasada oczywista: GDYBY BYŁY ZMYDLENIEM TO MUSIAŁYBY SIĘ POJAWIAĆ ZA KAŻDYM RAZEM - a tak nie jest. Koniec dowodu.

      Tego typu "punktowań" Twoich wpisów tutaj mógłbym więcej - nie obiecuję, że dam radę. Może za kilka dni będę miał jakieś "nadwyżki mocy".
      tymczasem.... borem, lasem.

      Usuń
    60. Marcinie zapytalam, bo 3 miesiace to bardzo malo na odzyskanie rownowagi w jelitach (przykro mi ale kiszonki to tylko dorazna sprawa) a co do epigenetyki by zadzialala tez troche krotki czas. Bo wiesz ze moglbys zmienic swoje geny i ta mutacje? Ale to duzo pracy psychicznej przede wszystkim i duzo kreacji. Praca nad wibracja.
      Wiesz zalezy czego chcesz tak naprawde bo jesli Ci ta sytuacja odpowiada to spoko.
      Ja bylam milosniczka miesa jak bylam dzieckiem (choc nie kazdego typu- lubilam parowki kotleciki kabanosy roladki) jednak pewnego dnia po prostu myslalam ze zwymiotuje. Nie jem miesa od 9 lat. Toczylam przede wszystkim walke z konserwantami itp. witarianka jestem od ponad 3 lat i ta dieta dla mnie jest idealna. To jest witarianizm polski to znaczy ze jem tylko produkty regionalne to co u nas rosnie.
      Wiesz dla mnie dieta nigdy nie byla tak dla zdrowia tylko dla duchowego rozwoju. To byla motywacja do siegniecia po surowe by zjednac sie z natura. Moze dlatego ze nigdy sie nie balam to mi to jakos wychodzi ;) nie jestem wychidzona wrecz moglabym troche zrzucic bo teraz potrzebuje bardzo noewiele pozywienia
      Ale!!!
      Kazdy MA SWOJA WLASNA OPOWOESC
      Nie kazdemu sluzy wegetarianozm witarianizm weganizm itp szczegolnie wazne jest gdzie zyjemy co robimy jak sie czujemy gdzie pracujemy
      Marcinie ciesze sie ze sie pojawiles bo to pokazuje jak rozni jestesmy i ze naprawde nie musimy byc wiezniami ideologii a robic to co dla nas w tym momencie dobre. Najwazniejsze by uwierzyc tak mocno by wiedziec ze nic nie musi byc na zawsze ;)
      Ani jedno ani drugie. Nic nigdy nie jest przypadkowe.

      Usuń
    61. Damian 2 marca 2019 21:20

      "..............

      Też sobie pomyślałem, że chodzi o handel tymi urządzeniami. No i co? Coś w tym złego? Czemu Wam przeszkadza, że on w ten sposób zarabia? Jak dla mnie jest to spójne, no przecież nie poleca urządzeń do wypieku chleba, którego nie je, tylko wyciskarki do soków, które pije.

      Co do jabłek... na ten moment ciężko dostać dobre jabłka, trzeba czekać do jesieni. A ja pisałem o occie dobrej jakości, ale ok. "

      ------------------

      och jej - Damianie,
      INTENCJA!!! W ten sposób możesz usprawiedliwić nawet prostytucję.
      Jest takie pojęcie: "wciskać komuś kit".
      Przesiąkłeś już mocno zachodnią mentalnością. U Słowian mamy na to proste słowo: "oszustwo". Zachód natomiast wprowadził dziś tę swoją zatęchłą "tolerancję", wszelaki relatywizm, to co dawniej u nas nazywano "łapówka" (i mające zdecydowanie negatywne i naganne konotacje) dziś nazywane jest "sponsoring". Na życzenie podam więcej przykładów.
      Mamy straszne czasy - już ze 2 lata temu bywałem przerażony, że muszę jak w przedszkolu wyjaśniać sprawy PODSTAWOWE. To jest dla mnie niezwykle obciążające. Ciśnie mi się na klawiaturę porównanie do klas (wszak mamy tu szkołę życia) i rozmaitych "programów nauczania" przypisanych do danego poziomu.
      Gdzieś tam w pierwszych klasach trzeba dzieciom wyjaśniać "na palcach" sprawy tabliczki mnożenia a w późniejszych "przeskakuje się" nad takimi ELEMENTARNYMI sprawami traktując je jak sprawy wiadome - jak rodzaj fundamentu.
      Jako studium tego typu wydarzeń mogę tu przywołać pełną emocji rozmowę z Mum Bee toczoną latem zeszłego roku tu "na łamach" naszego bloga. Okazało się, że pewne sprawy uznawane przeze mnie za oczywiste oczywistymi dla moich gości nie były.

      "Syfilizacja" jak ją dosadnie określił gdzieś w internecie mój obecny gość "rozmywa" wszelkie pojęcia będące w świecie Słowian "jasne jak Słońce".
      Takie "rozmycie" (relatywizowanie) ma miejsce wszędzie tam gdzie istnieje oderwanie od natury. Matrix osiedlił ludzi w miastach odrywając korzenie Rodu i dalej "obrabia" pojęcia ludzi (przemywa mózgi) czego przykładem są choćby wypowiedzi Marcina.

      Usuń
    62. Mumbee dziękuje za odpowiedź :)

      Michale masz racje, moje komentarze wyglądają jak próba zwymiotowania wszystkiego co wiem i doświadczyłem i liczenie na to, że ktoś w tym zacznie gmerać i znajdzie za mnie rozwiązanie.
      Tak jak piszesz, to jest mój problem i nikt go za mnie nie rozwiąże.
      Pewnie masz racje, potrzebuję zwolnic. Może zamiast ciągle dorzucać nowe informacje, zacząć je odejmować i trawić. Skupić na tym co jest teraz i iść w jednym kierunku.
      Michał pisze: "TEN KTO JEST W STANIE ZROZUMIEĆ DOBRĄ RADĘ TEN JEJ NIE POTRZEBUJE A TEN KTO JEJ POTRZEBUJE ......NIE JEST W STANIE JEJ ZROZUMIEĆ."
      Patowa sytuacja :) Zastosuje się do tego co zrozumiałem/potrzebowałem. Więc moje milczenie nie oznacza, że się obraziłem. Opinię każdej osoby która się wypowiedziała jest dla mnie konstruktywna i jestem za nią wdzięczny.

      Usuń
    63. :) spokojnie :)))

      Jak to gdzieś napisała ładnie Amelia (cyt. z pamięci): pośród tych ludzi "czarnych" i "białych" (umowny podział na tych co są w stanie zrozumieć radę i tych drugich) istnieją jeszcze ludzie "szarzy" czyli wahający się/ budzący.
      Gdyby niemożliwe byłoby "wybudzenie się" (patowa sytuacja) to ten Wszechświat w jakim właśnie sobie rozmawiamy zostałby "wygumkowany" jako beznadziejne doświadczenie. Wyłączono by serwery na 13 piętrze (tytuł filmu) albo wykonano by jakiś podobny ruch bo po co marnować prąd czy inną energię potrzebną do podtrzymywania tej "rozgrywki"? :)
      Skoro dotąd tego nie uczyniono to znaczy, że dla wielu z nas poprawa i zmiana na lepsze nadal jest możliwa.

      Moim skromnym zdaniem daj sobie spokój z bieganiem do kolejnych "lekarzy" bo efekt będzie taki sam jak obecnie. Znów napchasz się tysiącem "pigułek" i ...znów zwymiotujesz.
      Wybierz sobie jedną drogę (jedną "szkołę") i......KONSEKWENTNIE NIĄ PODĄŻAJ. Wykonaj jedną "kurację" od początku do końca.
      To trochę tak jakbyś chciał odbyć podróż do jakiegoś miasta a ciągle przesiadasz się z samochodu do samochodu - nie jesteś w stanie się zdecydować i cały czas tkwisz w punkcie wyjścia. KAŻDY z samochodów dowiezie na miejsce ale trzeba się zdecydować na jeden model i odbyć doświadczenie.
      Na moim kalendarzu teraz na marzec pojawiła się taka mądrość:
      "LEPSZY JEDEN MAŁY CZYN OD TYSIĄCA PLANÓW".

      POWODZENIA!

      Usuń
    64. Wow, tyle watkow zdrowotnych, czesc mi znanych teoretycznie lub praktycznie, pozwolcie, ze i ja sie wypowiem :)

      Od bycia nastolatka mialam problemy z cera...
      tu czesciowo widac to na zdjeciach- dla porownania: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10212922129742538&set=a.1541690576744&type=3&theater
      Jestem rocznik 1975 :) Od 1996 albo 1997 roku nie uzywam cukru- zalecil mi to dermatolog- polecony- z Bialegostoku. Jezdzilam do niego chyba przez rok, co miesiac. Jakis czas temu przegladajac moja skromna dokumentacje medyczna wypatrzylam, ze przepisywal mi- konowal jeden- hormonalna Diane, ktorej teraz juz chyba nie ma na rynku...Ale cukier nakazal wyeliminowac i tak zrobilam. Jasne, zdarza mi sie zjesc ciastko czy czekolade ale obywam sie tez bez tego miesiacami nawet, zwlaszcza teraz bezposrednio po glodowkach. A na pewno nie wstaje noca zeby slodycze podjadac :)
      Bylam osoba jedzaca normalnie i wszystko, pochodze ze wsi wiec i swojskie wedliny czesto goscily na moim talerzu. Gdzies kolo 2002 czy 2003 spontanicznie przeszlam na wegetarianizm- szykowalam sie do tego mentalnie, czytalam Wegaterianskie Swiat i artykuly w temacie a decyzje podjelam wraz z owczesnym przyjacelelem podczas spotkania Sylwestrowego, nad polmiskiem wedlin wiejskich. Sporadycznie zdarza mi sie jesc mieso u kogos albo od kogos, sama nie kupuje i nie uzywam.
      Mam 156 cm wzrostu, najwiecej z 7 lat temu chyba wazylam w porywach 75 kg, gdy zaczynala mi sie miesiaczka. Wtedy pod wplywem sugestii Przyjaciolki i po zbadaniu tematu- duzo mi pomogl ten wylad: Mleko - czynnik chorobotwórczy - Walter Veith - teraz nie moge go znalesc w necie w calosci- odstawilam nabial na chyba rok- i tak uzywalam go bardzo malo- juz nie jadlam jogurtow ani zoltych serow, tylko smietane i ser z bazarku, od zaprzyjaznionych ludzi ze wsi i to w normalnych wydawalo sie ilosciach. Czasami mleko sklepowe w latte czy maslo do chalki.
      Chyba z 6 lat temu, po wypadku rowerowym (wlasnie- ruch zapewniam sobie w ten sposob, z od chyba 10 lat po Wawie poruszam sie na co dzien rowerem, przez caly rok) zaglebilam sie w Transerfing Vadima Zelanda i temat witarianizmu, ktory do mnie trafia i w duzej czesci moje jedzenie jest surowe czyli nie poddane obrobce termicznej powzej ok. 40 stopni, gdy bialka czyli tez enzymy ulegaja denaturacji.
      To byl krok w strone weganizmu albo po polsku mowiac- bycia jaroszem. 5 lat temu zaczelam robic glodowki o wodzie, w poscie i advencie, choc z religia nie mam zadnego zwiazku, raczej kierowalam sie cyklami Natury. Zaczelam od 11 dni i kazda nastepna do tej pory byla o 1 dzien dluzsza od poprzedniej.
      Tu moj live po mojej ostatniej poki co, 10 glodowce: https://www.facebook.com/BeataSuchodolska/videos/10216438355365981

      Widzialam ostatni film Aga in America, kilka wczesniejszych tez... akurat po glodowce dla mnie wyglada 'normalnie'- ja tez tak wygladam, ale po 2-4 tygodniach wracam do mojej normy- teraz mam popsuta wage, od 2 miesiecy sie nie waze, moze dzis u siostry sie zwaze- wczesniej wazylam miedzy 54 kg a 62 w porywach.

      cd w kolejnym komentarzu, bo wyszedl mi za dlugi :)

      Usuń
    65. Z ksiazki http://www.rstanislawski.sklepna5.pl/ ktorego poznalam na zywo na 2 miesiace przed jego smiercia w wieku 95 lat https://www.facebook.com/BeataSuchodolska/posts/10210829153019428 wiem, ze wiele klinik w Niemczech leczylo i leczy nowotwory glodowkami- wiec to akurat biore w niej na +. Widzialam, ze odstawila kosmetyki i chemie domowa- to jest wg. mnie ok, sama od blisko 5 lat chyba nie uzywam kosmetykow ani pielegnacyjnych ani kolorowych. Ale wycinanie sobie piersi... i inne jej postwy daleko sa od moich.
      Wiecie, z wygladem jest tak, ze podczas kazdej glodowki- mimo, ze otoczenie i najblizsi juz sie do tego przyzwyczaili- znajdzie sie ktos, kto powie mi, ze wygladam zle czy jak kosciotrup i zebym juz sie wiecej nie odchudzala. Tylko ze nie odchudzanie jest moim celem a dbalosc o zdrowie. A dwa- wiekszsoc spoleczenstwa jednak tyle i grubieje i wtedy osoby szczuple w zestawieniu z wiekszoscia wydaja sie jeszcze bardziej szczuple- tak ja to widze...

      Mysle, ze prawdziwe przyczyny chorob Agi sa gdzie indziej, jeszcze sie do tego odniose nizej.

      @Marcin- odczucia mam podobne do tych Jędrka choc mniej kategoryczne :)
      Skakanie po tematach, metodach bez ich dlugotrwalego- min pol roku stosowania- moim zdaniem ma male szanse na dlugofalowe pozytywne skutki w postaci trwalych i na lepsze zmian w organizmie. Gdzies mi sie obilo o uszy lub oczy, ze po zmianie spsobu odyzwiania flora bakteryjna potrzebuje ok. pol roku zeby przestawic sie na inny typ trawionego jedzenia...Wiec ona zdazy sie dostosowac do Twojej zmiany Ty juz byc moze zerwujesz jej kolejna i widzisz, ze to nie dziala...

      Od listopada 2018 uczestnicze w IV edycji Akademii Psychobiologii https://vedica.pl/o-akademii-psychobiologii/ wczesniej bylam na kilku konsultacjach z uzyciem tej metody czy wiedzy. Integruje ona w sobie Recall Healing, Totalna Biologie, Nowa Germanska Medycyne, Biologika, Ustawienia Berta Helingera, nauk i odkrycia Dr Davida Hawkinsa https://virgobooks.pl/modules/blockblog/blockblog-post.php?post_id=40 i wielu innych.
      Od chyba 5 lat co miesiac uczestnicze w Kobiecym Kregu, ktory poczatkowo bazowal na ksiazce http://lubimyczytac.pl/ksiazka/125337/13-pierwotnych-matek-klanowych-twoja-swieta-sciezka-prowadzaca-przez-pradawne-nauki-o-sios
      Od jesieni 2018 uczestnicze co tydzien w tych zajeciach Darka, ktorego juz wczesniej znalam osobiscie: https://www.naturalnecentrumzdrowia.pl/warsztaty-techniki-uwalniania/

      Wczesniej wspolpracowalam organizujac warsztaty i zaprzyjaznilam sie z osoba, ktora do Polski sprowadzila Radykalne Wybaczanie http://www.irenapolkowskarutenberg.pl/o-mnie/5-kim-jestem
      Co ciekawe w kontekscie kilku wpisow tu na blogu- Irenka przeszla cos, co w USA zdiagnozowano jej jako "złośliwegy nowotworu w układzie limfatycznym" z ktorego wyleczyla sie metoda Radykalnego Wybaczania wlasnie. Bede miala ponownie okazje do dlugich rozmowa z nia, gdy w kwietniu wroci do Polski, wypytam ja o temat limfy, jak to u niej bylo... W maju skonczy 90 lat i jest jedna z najbardziej niesamowitych osob, jakie znam na zywo. Naprawde...

      Usuń
    66. Watroby jeszcze nie oczyszczalam, ale po obejrzeniu nagran w tym temacie od Daviny i Irka, pomyslalam, ze bede chciala to zrobic.

      Mariusza od surowego jedzenia obejrzalam kilka razy. Nie znam jego historii i nie ma zdania na jego temat- w tym sensie, ze jest mi chyba obojetny ale wiem, ze to co robi, jest dobre. Moze nie dla kazego w tym momencie do zastosowania, ale w swej istocie witarianizm jest mi bliski.

      Dlaczego o tym wszystkim pisze? Bo chce Wam pokazac czy unaocznic moja droge do zdrowia i dobrostanu na wielu plaszczyznach, w trakcie ktorej jestem. Nie mialam wiekszych problemow zdrowotnych ale wiem, ze moja Dusza jeszcze wiele lekcji ma do przerobienia...

      Na dzis moje podejscie jest takie, ze praktycznie kazda choroba badz zdarzenie w naszym zyciu wynika badz jest konsekwencja konfilktow emocjonalnych, ktorych nieswiadomie lub swiadomie jestesmy uczestnikami. W zyciu czesto kontynuujemy nierozwiazane, nie uwolnione konflikty naszych przodkow- chyba najlepiej calosc tematu w skrocie 1,5 godzinnym przedstawi Pani Marzanna: https://virgobooks.pl/modules/blockblog/blockblog-post.php?post_id=40

      Wspomnieliscie Steva Jobsa...gdy tylko pojawila sie jego biografia po polsku, przeczytalam ja. Z tego co pamietam, jego rodzice sie jego wyrzekli oddajac go do adopcji... A co zrobil sam Jobs? Dokladnie to samo! Wyrzekl sie swojej najstarszej corki i jego ojcostwo ustalano sadownie: http://viva.pl/ludzie/newsy/jakim-ojcem-byl-steve-jobs-gorzka-prawda-o-biznesmenie-114593-r1/
      Wiec jesli te rzeczy to fakty, nie dziwia mnie okolicznosci jego smierci...
      Podobnie Aga...jej relacje z rodzina a raczej ich brak, smierc matki i siostry- to wszystko ma znaczenie i wplyw na jej zycie...


      Czytam teraz 2 tom z tego cyklu:
      https://virgobooks.pl/alfabetyczny-katalog-ksiazek/65-programy-rodzinne-twoich-chorob-tom-1.html
      i to co w niej autor przekazuje jest dla mnie niesamowite i pasjonujace:

      "Wszystko jest pod kontrolą mózgu biologicznego, który używa choroby jako narzędzia służącego do utrzymania organizmu przy życiu. Rak jest dodatkowym organem, który jest użyteczny jedynie jako propozycja narzędzia do utrzymania życia organizmu. Gdy pacjent zrozumie jego użyteczność, rak znika.

      Choroba nie przybywa z zewnątrz jako wróg. Przybywa ona z naszego wnętrza w reakcji na sytuację, która zagraża życiu, w przypadku gdy nie zostałaby rozwiązana. Pochodzenie wszystkiego, co nas spotyka, jest w nas samych. W związku z tym to wewnątrz siebie należy szukać przyczyny.
      Jeśli człowiek nie rozwiązuje swojego konfliktu ani w fizyczności, ani w psychice, mózg biologiczny stwarza rozwiązanie za pomocą czegoś, co nazywamy patologią. Ta konieczność życiowa czy też ważna dla przeżycia potrzeba jest negatywnie oceniana przez ludzi, podczas gdy w rzeczywistości biologicznej jest ona jedyną możliwą reakcją w celu przetrwania. Dzieje się tak, ponieważ podstawowym i najważniejszym programem komputera jest przetrwanie gatunku, przetrwanie jednostki. Choroba pojawia się, by ocalić nam życie w danym momencie. Terapeuta nie powinien wpływać na chorobę, lecz na postawę pacjenta wobec niej. Choroba ma wówczas rację bytu: rozwiązać konflikt. Im konflikt jest większy, tym choroby są większe. W każdym przypadku mamy do czynienia z idealnym połączeniem pomiędzy konfliktem i chorobą z jednej strony oraz pomiędzy intensywnością konfliktu i powagą choroby z drugiej."
      I wiecie, ze im wiecej w tym temacie czytam albo slysze na zajeciach, tym bardzej to wszystko dla mnie jest oczywiste. A z drugiej strone obszar poszukiwan jest ogromny i skojarzenia mozliwych konfilkow czasami nieziemskie, niesamowite...
      W ksiazce "Programy rodzinne twoich chorób" autor opisuje swoj proces uczenia sie od Alejandro Jodorowsky- o ktorym w polskiej wikipedii jest duzo krotsza wzmianka, po angielsku jest duuuzo wiecej:
      https://en.wikipedia.org/wiki/Alejandro_Jodorowsky#Psychomagic

      Usuń
    67. Wlasnie przyjaciolka przeczytala mi przez Whatsappa czesc jego historii dotyczacej poczecia i dziecinstwa z jego ksiazki https://books.google.pl/books/about/Metagenealogia.html?id=oCpNDwAAQBAJ&printsec=frontcover&source=kp_read_button&redir_esc=y#v=onepage&q&f=false

      Ci Goscie to dla mnie GIGANTY...i jak czytam ich odkrycia i wnioskowania, to na mysl o naszej sluzbie zdrowia a raczej chorobom i farmacji mysle sobie, jak daleko jestesmy w 'leczeniu chorob' od istoty sprawy...nadal zwykle zaleczamy skutki chorob zamiast uleczyc Dusze i 'Istote' Czlowieka...


      Mam nadzieje, ze daliscie rade przeczytac moj komentarz i ze wyda sie Wam uzyteczny czy ciekawy. Jesli cos wymaga wyjasnienia albo dopowiedzenia- piszcie. Na FB wszystko co publikuje, jest publiczne wiec powinno sie Wam wyswietlac, nawet tym, co na FB nie sa. Ale nie wszystko, czego doswiadczam, znajduje sie na FB :)

      Dziekuje Wam wszystkim i Tobie Jędrku w szczegolnosci, za wklad w istnienie naszej blogowej wirtualnej kawiarenki, prawie tak jak u Jodorowskiego :)
      "For a quarter of a century, Jodorowsky held classes and lectures for free, in cafés and universities all over the city of Paris"

      Usuń
    68. Marcinie - mąż mój nie robił wcześniej testów, ale miał alergie, bo kichał strasznie latem gdy tylko wyszedł z domu na dwór, do tego łzawiły mu oczy okropnie, no i problemy ze skórą - wszystko to znikło po tych dniach śliwkowych. On nie robił tego postu w celu oczyszczania, tylko po prostu lubi śliwki i zajadał się nimi tak, że nie miał już miejsca na nic innego :)

      Marcin, przypomniałam sobie jeszcze o czymś co mi pomogło w drobnych dolegliwościach, a co można zawsze stosować, bo na pewno nie zaszkodzi - metoda ssania oleju. Rano na czczo łyżka oleju słonecznikowego tłoczonego na zimno, płucze się nim usta 20 minut, a potem wypluwa i przepłukuje usta ciepłą wodą. Można to robić również 3 razy dziennie w poważniejszych schorzeniach, ale podstawa to - rano. Niektórzy zalecają olej kokosowy lecz na mnie działa lepiej słonecznikowy.

      Gdzieś wcześniej pod poprzednimi artykułami Darek opisywał pracę ze snami - możesz zadawać przed snem pytania o swoją chorobę, o jej przyczynę i prosić swą duszę o pomoc w wyzdrowieniu - o podpowiedzi jak to zrobić i czekać cierpliwie, odpowiedź zawsze przyjdzie - to tak z duchowej strony.


      Usuń
    69. Wielkie dzięki Beato za dodanie swoich przemyśleń i doświadeczeń!

      cytat:
      "Na dzis moje podejscie jest takie, ze praktycznie kazda choroba badz zdarzenie w naszym zyciu wynika badz jest konsekwencja konfilktow emocjonalnych, ktorych nieswiadomie lub swiadomie jestesmy uczestnikami. "

      Przypomniałaś mi uwagę Trehlebova:
      NIE MA NIEULECZALNYCH CHORÓB -SĄ TYLKO NIEULECZALNI LUDZIE".

      Mam na dziś bardzo podobne (holistyczne) widzenie człowieka jako Istoty duchowej. Biologiczny "awatar" to tylko część naszego "przejawienia się".
      Chyba nie padło jeszcze w tych naszych rozmowach nazwisko Lazariew a sądzę, że warto o nim wspomnieć bo też powiada o duchowych przyczynach chorób i o tym, że "ograniczenie" założone przez Siły Wyższe na ciało fizyczne jest już ostatecznością i że należy każdą chorobę traktować jak dobrego posłańca a nie jak wroga (co kultywuje dziś "służba chorobom" -jak słusznie Beato nazywasz tę instytucję, której wcale nie zależy na wyleczeniu człowieka).

      Pozdrawiam - cóż tu więcej dodać :)

      Usuń
    70. J. Amelia 3 marca 2019 14:55

      ".....

      Marcin, przypomniałam sobie jeszcze o czymś co mi pomogło w drobnych dolegliwościach, a co można zawsze stosować, bo na pewno nie zaszkodzi - metoda ssania oleju."

      O właśnie!
      W wielu źródłach czytałem ( i sam stosowałem) tę metodę. Metoda tania i niekłopotliwa- z czasem wchodzi w nawyk jak mycie zębów więc czemu nie stosować?

      Jeszcze przypomniało mi się, że Marcin pisał o wzdęciach - takie objawy to przecież obecność grzybów w jelitach a więc jakieś procedury zostały wykonane niedokładnie.
      Tak jak już pisałem chaos wypowiedzi wskazywać może na niechlujstwo w stosowaniu zaleceń. Moje doświadczenie powiada, że wzdęcia są zwyczajnie niemożliwe jeśli jelita zostaną skutecznie wyczyszczone. Czegoś zwyczajnie nie dopełniłeś.

      Usuń
    71. Beato jaką masz grupę krwi ?
      Flora bakteryjna - florą, ale mi się wydaję że jak komuś dieta służy to w miarę szybko coś zaskakuje i człowiek czuje, że to dla niego. Nie trzeba tyle czasu - pół roku czekać na efekty.
      Marcin zbadał temat dogłębnie - na początku zaznaczył, że nie interesują go powierzchowne wnioski czy informacje - pisał o weganach z anglojęzycznych stron, którzy po wielu latach tej diety byli wyniszczeni.
      Powiem Ci, że znam bioterapeutę - skromnego starszego pana, który opowiadał mi, że przychodzili do niego wegetarianie - ludzie wraki, których on ustawiał do pionu ,a potem wracali oni do jedzenia mięsa raz na jakiś czas i wszystko było ok.
      Luiza Hay która wyleczyła się z raka macicy też jadła kiełki i brukselkę tylko na czas oczyszczenia, uzdrowienia, a potem wróciła do spożywania baraniny około trzy razy w tygodniu bo tak czuła, że tego potrzebuje jej ciało do normalnego funkcjonowania.

      Także to przesłanie Marcina tutaj, że wegańska dieta nie jest dla każdego, myślę, że jest prawdziwe i ważne.

      Ja uporządkowałam sobie informacje, w ogóle całą wiedzę na ten temat - odżywiania i dalej to robię - pod wpływem komentarzy Marcina, dodał on pewne brakujące puzzle do układanki :)

      Pozdrawiam :)


      Usuń
    72. Ponieważ przewijania sporo - zainteresowanie rozmową nie maleje to proponuję "zmianę obrusa" :) i przenieśmy rozmowę na nową stronę. Jest ku temu powód bo na kanale Jan Potoczek ciekawe tłumaczenie - wypowiedź lekarza z powołania dostrzegającego zmowę koncernów chemicznych z przemysłem spożywczym:

      https://michalxl600.blogspot.com/2019/03/godowanie-odzywianie-rozmowy-ciag.html

      Usuń
    73. Amelio, musialam sprawdzic moje badanie krwi...zrobilam je majac prawie 37 lat. Mam grupe ARh- ale zupelnie nie przywiazuje do tego wagi, jak widac nawet nie pamietam swojej grupy krwi...
      W moim wczesniejszym komentarzu rozbitym na 4 fragmenty nie znalazla sie jeszcze 1 rzecz, o ktorej myslalam.
      Chodzi mi o to, ze weganskie jedzenie nie rowne weganskiemu jedzeniu...
      Czasami obserwuje na grupiena FB: 'Co jedzą polscy weganie' jakie rzeczy jedza ludzie, czesto bardzo mlodzi, to mam wrazenie, ze bardziej przypomina to karme (w nawiazaniu dla karmy dla zwierzat) niz pelnowartosciowe jedzenie. Jak podniecaja sie kolejnymi, mam wrazenie, wysokoprzetworzonymi tworami sprzedawanymi przez kolejne sieci supermarketow...
      Wszak mozna jesc w wiekszosci bezwartosciowe zywieniwo puszki roslinne i byc zywym trupem albo do tego zmierzac...
      Wiec samo jedzenie jarskie, o ile jest wysoko przetworzone, moim zdaniem zdrowia nikomu na dluzsza mete nie da...
      Ja po glodowce z grudnia 2017 odstawilam jaja- tzn jadam je tylko w ciastach albo kupowanych, gdy sa nieweganskie albo w goscinie. Po ostatniej glodowce z grudnia 2018 odstawilam kawe...
      Tez twierdze, ze "po owocach ich poznacie" i robie swoje dajac prawo innym, bo robili swoje 'swoje'
      Badzmy zdrowi, kazdy na swoj sposob :)

      Usuń
    74. Czyli Twoja dieta sprzyja grupie krwi którą posiadasz :)

      Oczywiście, że można jeść przetworzone wegańskie pożywienie i naturalnie nie mieć po nim sił, ale ja nie o tak odżywiających się osobach pisałam, tamte dbały o siebie i o to co mają na talerzu - dlatego nie rozumiały co się dzieje, co jest nie tak - podobnie jak Marcin.
      Tak samo i w druga stronę ludzie jedzący mięso i np domowe ciasta - ale wszystko świeże, nieprzetworzone, urozmaicone - o stałych porach dnia i w równowadze dożywają długich lat życia i bez większych chorób - tak moi dziadkowie np, Marcin pisał podobnie o swoim dziadku.
      Również podoba mi się to co napisał o dawnych rytmach w odżywianiu - wiosną z powodu niedostatku jedzenia były posty, a latem ładowanie się darami natury - czyli wszystko z umiarem i w równowadze. To jest klucz do zdrowia.

      Co do kursów i różnych warsztatów - jeszcze parę lat temu biegałam na nie, ale odpuściłam to wszystko, tak naprawdę jeden tylko w czymś mi pomógł, reszta była niepotrzebna.
      Do serca wzięłam słowa - Trexlebova (chyba on powiedział) - że należy żyć prostym życiem, być uczciwym człowiekiem i wykonywać swoje powinności codzienne - a cała reszta sama a przyjdzie. To się sprawdza u mnie. Te słowa przyszły do mnie tak naprawdę z dwóch różnych źródeł w tym samym mniej więcej czasie - więc uznałam je za ważny znak.

      Gratuluję odstawienia kawy - to może nawet więcej dać pod względem zdrowia niż stosowanie głodówki.
      Pewna kobieta pracująca w Warszawie i zajmująca się medycyną chińską powiedziała mi, że chciałaby bardzo odstawić kawę, ale nie daje rady, bo życie tam ma takie tempo, że ona bez kawy nie nadąża za innymi i musi dwie dziennie pić.
      Więc cieszę się, że Tobie się udało :)

      Usuń
    75. Amelio,

      zgadzam sie z tym, co piszesz. Jesli chodzi o moje glodowki, to wlasnie dlatego robie je przed zima i po zimie- bo dla mnie to jest zbiezne z Natura. A my dzis jako spoleczenstwa na tak wielu plaszczyznach od niej odeszlismy...Z prostym zyciem tez sie zgadzam i takie jest moim celem...
      Jesli chodzi o kawe- nie byl to w sumie wyczyn- kawe pijalam rzadko, czasami tygodniami nie a czasami codziennie. Zauwazylam, ze u wielu osob tak jak z papierosami tak z kawa i alkoholem, to nalogi spoleczne- pijemy, bo inni pija- czesto w pracy sa przerwy na kawe czy papierosa a we czwartki wspolne wyjscia na miasto, na rozpuste. Ja pracuje u siebie, malo podlegam tym pradom spolecznym...Lubie masala tea, wiec gdy jestem w hinduskiej restauracji to ja pije. Masala coffee tak mi nie smakuje :)

      I to prawda, warszawskie tempo zycia jest szybkie, bardz szybkie. Najbardziej to odczuwam, gdy skads tu wracam- juz w drodze czuje przyspieszenie...
      Warsztaty- kilka lat temu na szkoleniu z Robbinsem odpuscilam sobie wszystkie szkolenia. Teraz raz w roku jestem na kongresie organizacji biznesowej, ktorej jestem czlonkiem, raz na rok albo rzadziej na jakims warsztacie. Duzo czytam, ogladam i tak sie ucze. Akademia to takie ala studia podyplomowe- 1,5 roku zajec raz w miesiacu...czuje, ze w tych metodach sa wazne dla mnie procesy i mechanizmy do odkodowania i uwolnienia mojej zyciowej energii i potencjalu i tego, zeby naprawde zyla swoim zyciem a nie rodowymi schematami...

      Usuń
    76. Wiem, że odstawienie kawy nie jest łatwe, to narkotyk, rzucenie jej powoduje syndrom odstawienia czyli ból głowy, zmęczenie, apatię - może to trwać tydzień, sama przez to przechodziłam i nie chcę nigdy więcej - a piłam ją tylko krótki okres czasu jako 20 -latka. Po zielonej herbatce - gdy nie piję kilka dni - nic takiego się nie dzieje.
      Ludzie się nakręcają kawą ciągle - szybko chodzą, szybko mówią tak jakby bali się pokazać takimi jacy są naprawdę, dodatkowo blokują sobie nią intuicję.
      W ogóle kawy nie lubiłam nigdy i nie pociąga mnie jej zapach, wręcz odrzuca mnie, nie znosiłam też kawowych słodyczy.

      Głodówek już nie robię, przeprowadziłam trzydniówki, ale męczyłam się, bo lubię jeść i wolę sobie zrobić 3 dni na kwaśnych jabłkach - na oczyszczenie, niż jeden dzień głodować :) W ogóle na głodówce największy apetyt miałam właśnie na jabłka - jakby organizm chciał się wspomóc nimi.

      Usuń
    77. Ja kiedyś bardzo dużo piłam kawy. Aż raz wybrałam się do lekarza medycyny naturalnej Tenzinga ( podobno był lekarzem Dalaj Lamy)z osobą chorą z rodziny. Przy okazji chciałam sama zapytać o moje nadciśnienie ( wtedy byłam w okresie mięsożernym). Tenzing spojrzał na nas wszystkich i pierwsze co powiedział - non coffee :) Dał jakieś ziola na oczyszczenie organizmu ( okropne) które trzeba było codziennie rozcierać w możdzierzu, ale jego siła sugestii musiała być duża, bo odstawiłam kawę kompletnie na 3 miesiące. Nie miałam syndromu odstawienia. Teraz piję sporadycznie dla przyjemności raz na tydzień ale muszę uważać,żeby nie za póżno, bo nie mogę po niej spać.

      Usuń
    78. Kochani z kawa to najwiekszy problem miala moja mama. A przynajmniej tak sie jej wydawalo, bo uczynila z picia kawy rytual. Co rano w łóżeczku. Mowila ze predzej to rzuci slodycze niż kawe i wiecie co? Najpierw mieso potem kawa potem slodycze a teraz od 8 miesiecy jest na surowiznie.
      Ja od 4 miesiecy witarianizm regionalny, bo niestety egzotyki mnie rozcheiewaja no chyba ze czulabym ze naprawde cos potrzebuje jak ostatnio karczochy. Zima sie konczy i totalnie odrzucilo mnie od kiszonek a w zimie staly sie moim rarytasem.
      Beato zgadzam sie w zupelnosci. Przyblizanie do natury zycie w zgodzie z nia a wszystko sie normuje.
      Co do glodowek... Mam podobnie do J. Amelii. Ale odkrylam co jest przyczyna meczenia sie. Odwodnienie. Po prostu nie wazne ilebym wody pila przelatuje i sie odwadniam i wyplukuje mnie. Stad potrzeba owocow-ich wody. Dlatego wole suche glodowki. Wtedy wszystko dziala ;) nawet nie jestem glodna ;)
      Zdrowko! Mumbee

      Usuń
    79. Kawa, czarna herbata, nawet zielona, kakao również to jednak używki z kofeiną, które obciążają nadnercza. Kakao na mnie działa podobnie do kawy - jestem bardzo pobudzona, a potem spadek energii - na drugi dzień. Zieloną herbatę piję, bo mam niskie ciśnienie i ona jednak podnosi trochę, ale jest najmniej szkodliwa z tego wszystkiego.
      Czytałam, że kakao blokuje czakrę gardła i faktycznie, gdy piłam to w przeciągu miesiąca po odstawieniu miałam problemy z gardłem, łapałam przeziębienia.
      Michał pisał kiedyś, że jak organizm jest w miarę czysty, zdrowy i nie ma podłączeń to te wszystkie używki nie są potrzebne.
      Teraz piję rano krwawnik na oczyszczenie krwi - to jest również zioło najlepsze dla kobiet.
      Na wiosnę dobrze też pić czosnek niedźwiedzi zaparzany rano przed śniadaniem - niedobry w smaku, ale super oczyszcza organizm.

      Usuń
    80. Amelio, kupujesz gdzieś ten czosnek niedźwiedzi? Ja to pożerałem na surowo gdy dostałem torebkę od znajomych. Przysłali mi też 3 kępki i zasadziłem w ogrodzie ale rośnie u mnie słabo i w ogóle zmienił smak, jest mniej ostry - zapewne inne walory gleby.

      Usuń
    81. Kupuję w sklepie ziołowym u takiego pana który wszystko ma, nawet jakieś wymyślne zioła :)
      Ten czosnek niedźwiedzi - (herbatka) to są takie zielone drobne listki.
      Nigdy nie miałam tej rośliny w ogrodzie.

      Usuń
    82. Tutaj piszą, że czosnek niedźwiedzi dobrze rośnie w cieniu albo w półcieniu oraz na glebie wilgotnej i lekko zasadowej.
      Jak znajdę sadzonki na targu to kupię, bo warto mieć go w ogrodzie.

      http://www.e-ogrodek.pl/a/czosnek-niedzwiedzi-jak-go-uprawiac-i-wykorzystywac-18346.html

      Usuń
    83. Tak, wiem, że w cieniu. Spróbuję go przesadzić w inne miejsce. Dzięki!

      Usuń
    84. J.Amelia mnie odciagnelo od wszystkiego zadne herbaty ponkawie to bylam rozdygotana od srodka i moglam po scianach latac. Wiem tez od znajomego, ze jego znajoma z czech wieloletnia witarianka dodaje marihuane jako przyprawe. Oni tam legalnie wszystko, ale w tym wypadku u niej zadnego dzialania to nie mialo. moze to jest tak jak z niektorymi grzybami albo moze temperatura. Nie wiem w kazdym razie uregulowalo jej to prace jelit. Szkoda ze w Polsce uprawy nawet naszych rodzimych konopii sa tak obostrzone. Nasiona sa tak pyszne.
      Ciekawi mnie rowniez ten caly aspekt wykorzystywania uzywek rytualnie, np kawe mozna bylo pic przed calotygodniowa medytacja gdzies tam kiedys (przepraszam ze malo konkretow dawno czytalam) a np alkohol z ziolami moze stac sie lekarstwem. Malo wiemy o alchemii a swiat traktuje zawsze wszystko na opak wprowadzajac totalna dezinformacje.
      Kochani czytalam tez o miodzie, ze zawiera brom, ktory pomaga zdefluoryzowac sie ;)

      Usuń
    85. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Marcin - teraz otworzyłam twoje linki. Czy my jesteśmy na forum anglojęzycznym?Jesteśmy chyba na polskim blogu, w dodatku słowiańskim.
    To świadczy o twoim charakterze. Przydałoby się trochę pokory i uważności. Wrzucasz linki anglojęzyczne nawet bez polskich napisów i nawet ci do głowy nie przyjdzie, że to nie jest ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za anglojęzyczne linki, jest to prawda zachowałem się niestosownie, nie przyszło mi to do głowy a jest rzeczą oczywistą. Nie znalazłem czegoś podobnego w języku polskim. Zamierzam własne doświadczenie oraz materiał który zgromadzę opracować w języku polskim albo w angielskim z napisami. Jeśli będziesz zainteresowana podeślę link gdy powstanie.

      Usuń
    2. Myślałam jednak, że dostanę po głowie :)
      Muszę się trochę wytłumaczyć. Nie wiem co się stało, ale od jakiegoś czasu, amerykański ( nie brytyjski) działa na mnie bardzo irytująco. Po prostu odbieram ten język jako seplenienie małego dziecka albo Kaczora Donalda.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dzięki za przypomnienie, sam do nich czasem wracam.

      Usuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.