Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
niedziela, 19 kwietnia 2015
Czy kobieta powinna się rozwijać?
Dziś modny jest samorozwój. Jeśli nie uczęszczasz na treningi, kursy, nie czytasz książek- degradujesz się. W dużym stopniu jest to prawda. Moda dobra- lepsza niż na palenie i alkohol. Jak to fajnie, wszyscy tak dążą do rozwoju i wzrostu. Tylko, że kobiety często czynią to jakoś tak poważnie i bezkompromisowo i jeszcze innych aktywnie gdzieś tam wciągają.
Jakieś nieprawdopodobne ascezy- a to wstawanie o 4-tej nad ranem, a to oblewanie się lodowatą wodą, a to niczego nie chcieć i nie prosić, a to służyć wszystkim wokół. Nieustanne ulepszanie siebie we wszystkich kierunkach. Tak jakby tu i teraz - z taką jaką się jest w tej chwili kategorycznie i zupełnie żyć się nie dało, tak jakbyśmy w tym momencie w ogóle nie nadawały się do życia, jakby dzisiejszy dzień był pomyłką.
Większość bywalców treningów, kursów, spotkań i wykładów to kobiety. Jestem przekonana, że książek też więcej kupują kobiety. Ja jestem taka sama. Jeszcze 5 lat temu nie mogłabym wyobrazić sobie siebie bez ciągłej nauki. Chodziłam na kursy, wykłady, czytałam masę książek na temat rozwoju. Przy tym w ogóle nie miałam czasu na czytanie beletrystyki "bo jest to marnotrawienie czasu". Cały czas gdzieś się uczyłam. Podwyższałam swoje kwalifikacje psychologiczne- szukałam swoich kolejnych błędów -pracowałam z nimi. W ogóle nieustannie nad sobą pracowałam. To dawało owoce ale ....
Poza wszystkim co powyżej napisałam wszystko to nieustannie trzymało mnie w stanie dodatkowego stresu. Porównywałam siebie z tymi i innymi. Wydawało mi się, że tutaj im nie dorównuję i tam dało by się coś poprawić. Nie mogłam przyjmować siebie takiej jaka jestem. Nie byłam w stanie zrelaksować się w pełni. A dzisiaj rozumiem, że dopóki kobieta jest spięta to nie jest w stanie stać się szczęśliwą.
Szczęście przychodzi do naszego świata poprzez relaks a nie poprzez napięcie. Schemat: "podniósł ciężar, spiął się - i szczęśliwy" nie jest nasz. To męski wariant życia, męski wariant szczęścia. To dlatego, że mężczyźni ściśle dokonują czegoś. Jak bajkowy Ilja Muromiec - czasem leży jakiś czas na zapiecku i zbiera siły a potem -bach! i wszystkich pokonał. Czasami mężczyzna jest w stanie w jeden dzień zarobić cały swój miesięczny dochód a potem znów położyć się na piecu. Wszak rezultat został osiągnięty- przyłożył się do zadania najlepiej jak potrafił.
Kobiece życie jest inne. My nie żyjemy "w punkcie" lecz "w potoku". My w każdej sekundzie swoimi działaniami i myślami tworzymy swój świat i swoją teraźniejszość. Wszystkie nasze powinności to proces, któremu nie ma końca. Czy to sprzątanie, pranie czy też własna uroda. Każdy rezultat naszego działania jest krótkotrwały. Dlatego też jeśli orientować się na niego i "rzucać się z marszu" to można bardzo szybko się naderwać.
Można zaganiać samą siebie w surowe ramki całodobowego idealnego porządku. Można próbować narzucić sobie wojskową dyscyplinę. Można dokonywać nad-wysiłków. Tylko po co? Przecież rozwijamy się po to aby się stać szczęśliwe. A czy taki kierunek czyni nas szczęśliwymi?
Aby żyć " w potoku zdarzeń" trzeba przede wszystkim być zrelaksowaną, giętką. Lekko zestrajać się z jakimikolwiek okolicznościami. Umieć przyjmować- i tak jest dobrze, i tak też jest dobrze. Być żywą, być plastyczną, dostosowującą się. Aby w dowolnych okolicznościach pozostawać sobą, pozostawać wierną sobie- a przy tym odczuwać szczęście.
W tym powinnyśmy czynić postępy, rozwijać się - w relaksacji. Odprężyć się, przyjmować, być elastyczną, pozostawać sobą i wierną sobie. I uczyć się być szczęśliwą przy dowolnej pogodzie. Czy to jest proste zadanie? Czy można się tego nauczyć z książek? Czy na pewno któraś z książek jest na 100 % napisana właśnie o was? W każdym wypadku powinnyście ją dostosowywać do siebie, próbować i eksperymentować.
Czy w tym celu trzeba czytać książki i chodzić na jakieś kursy? Można. Czemuż by nie pójść - popatrzeć jaki jest cel kursu czy też książki. Czy trzeba słuchać wykładów? Można- szczególnie jeśli wszystko to uczy was odprężania się i pomaga czuć się szczęśliwą. Można ale niekoniecznie. Absolutnie nie jest to obowiązkowe. Tak wiele lat żyły kobiety bez tego wszystkiego i ani trochę nie cierpiały. Tylko chłopcy w wieku 5 lat byli oddawani nauczycielom, którzy kształtowali w nich dyscyplinę i zarzucali wiedzą. Dziewczynkom w ogóle głowy wiedzą nie nabijano. Ich głowy pozostawiano swobodnymi aby uchronić w nich kobiecość i plastyczność.
Najlepszy z możliwych rozwojów kobiety macie przed oczami. W domu, w lustrze, w waszych bliskich. Relacji nie można nauczyć się z książek czy na kursach. Można wziąć sobie jakieś techniki i chwyty.
Można ( i tu zapewne nawet trzeba) rozebrać jakieś stare gruzy w swojej duszy. Ale nauczyć się relacji można wyłącznie wewnątrz relacji- czasami nabijając sobie własnego guza i wyciągając swoje własne wnioski podczas poznawania człowieka, który jest obok was. Dostrajać się do konkretnego człowieka a nie do zbioru regułek, osiągając kompromis wewnątrz siebie i w świecie zewnętrznym- w harmonii a nie w doskonałości.
Bierzmy się zatem za prawidłowe rozwijanie- po kobiecemu! Mi się w ogóle wydaje, że to słowo pisze się przez literę "e"- "rozwiejanie", "rozwiejać się" na wietrze, na huśtawkach, podczas tańca, podczas spaceru, szeleścić spódnicami, sukienkami, chusteczkami do nosa, "rozwiejać" swoje długie włosy, "rozwiejać" złe myśli w głowie i ciężkość na sercu, "rozwiejać" mgły wątpliwości i przeciwności, "rozwiejać" swój zły nastrój, "rozwiejać" się w końcu.
Rozwój w pospolitym rozumieniu zostawmy mężczyznom. Niech to oni wykonują ascezy i nad-wysiłki, dokonania i zwycięstwa nad samym sobą. Niech ich towarzyszami będą samodyscyplina i surowość. Niech oni staja się twardsi, silniejsi, mocniejsi, wytrzymalsi. A nam po co wszystko? Twarde nie może być elastycznym a mocne nie może być zrelaksowanym.
Weźmy się za "rowiejanie" zamiast rozwijania. To będzie z korzyścią dla każdej z nas.
Olga Waliajewa
link do artykułu źródłowego http://pravotnosheniya.info/Nuzhno-li-zhenshchinam-razvivatsya-2885.html
Sprawiedliwość
Film jak najbardziej pasujący do tematyki bloga- polecam
Jeśli nie ukażą się napisy polskie należy coś zmienić w ustawieniach na You Tube.
Subskrybuj:
Posty (Atom)