sobota, 16 kwietnia 2022

To było w Leningradzie....

 skopiowałem ten fragment stąd: https://vk.com/ludmilawalczak?w=wall5672673_236%2Fall

  Znów mam deja vu, wydaje mi się, że ten tekst już jest na blogu ale ponownie trafiłem na niego w przestrzeni internetu:

 „To było w Leningradzie w połowie lat 80-tych. Pojechałem minibusem na plac Wasiljewski. Na siedzeniu obok mnie szalało dziecko w wieku około sześciu lat. Jego matka patrzyła tępo przez okno, nie reagowała a on szarpał i szarpał ją za rękaw. Drzewa przepływały za oknem, mżył deszcz, było szaro, no, po prostu Leningrad! Dziecko domagało się czegoś lub coś tam twierdziło. A potem nagle ona odwróciła się od okna do niego, chwyciła jego rękę, pociągnęła do siebie i zasyczała:

  - Czego ode mnie chcesz?! 

 On zająknął się. 

-Czego chcesz, pytam? Czy w ogóle wiesz kim jesteś?! Jesteś nikim! Zrozumiałeś?! Jesteś nikim-o!  po prostu wykrzyczała mu to w twarz. Chłopiec spojrzał na nią i wydawało mi się, że drży mu głowa. A może to ja drżałem. Poczułem, że plecy mi się pocą. Pamiętam moją pierwszą myśl: „Czy ona naprawdę tak z nim rozmawia?! O kim ona myśli w tej chwili?

  – Nie mogę na ciebie patrzeć! – szepnęła.

  - Zabiłaś go! Powiedziałem, ale nikt mnie nie usłyszał. W minibusie, jakby nic się nie stało, ludzie nadal drzemali. Siedziałem bez ruchu. Chłopiec nie płakał. Puściła jego rękę i znów odwróciła się do okna. Nie kręcił się już, ucichł jakoś natychmiast. Spojrzał na rozdarte oparcie siedzenia naprzeciwko i zamilkł. A ja miałem ochotę wstać i na oczach wszystkich, teraz po prostu rozerwać ją na kawałki! Powiedzieć jej: - To ty d... ostatnia! To ty jesteś nikim! Zabiłaś go! Przysięgam, że bym to zrobił! Chłopak mnie powstrzymał. Zamknąłem oczy i zacząłem głęboko oddychać, aby jakoś się uspokoić. A kiedy je otworzyłem, zobaczyłem cukierki. Młody chłopak, wyglądał jak student, taki jasny, zakręcony, w dżinsowym garniturze, wręczył chłopcu cukierek. Znowu uścisnął mu rękę i powiedział: „Weź to, to jest dla ciebie”. Ten wziął. A potem ten chłopak wręczył mu drugi cukierek. Chłopiec zawahał się i wziął drugi. Potem nastąpiła akcja, o której pamiętam, ledwo mogę powstrzymać łzy. 

 Chłopiec nie zaczął jeść, dotknął ręki matki. Nie od razu zwróciła do niego twarz ale ostatecznie się odwróciła. I najwyraźniej chciała go dobić ale ten wręczył jej cukierki. Spojrzała na niego, na cukierka, widziałem, że była zakłopotana. Potem włożył jej cukierka do ręki. Ona, jakby oparzona ​​szybko mu go zwróciła. 

 – Nie chcę – powiedziała. W jego dłoni leżały dwa cukierki. Nie opuścił ręki.

  — Zjedz sam — powiedziała i dodała cicho: — Nie chcę… Słowo honoru. Wtedy on położył cukierek na jej kolanach. Nigdy nie zapomnę tej przerwy. i tej jego dojrzałości.

  Przede mną w ciągu kilku minut ten chłopak stał się mężczyzną, a ona z rozzłoszczonej, poirytowanej suki stała się piękną młodą kobietą. W każdym razie tak ja to poczułem. 

 Ona milczała, milczała przez długi czas. Spojrzała na niego, jakby go właśnie zobaczyła. Potem przytuliła i on przytulił ją. Następnie on odpakował cukierka i dał go jej. I dopóki nie włożyła go do ust, nie jadł. Wyobrażasz sobie to?! To był kolejny szok, ale już innego rodzaju. Pomyślałem wtedy o sobie. 

 Pomyślałem: „Tu siedzisz, taki sprawiedliwy człowiek, chciałeś wstać, oskarżyć, chciałeś ją „złamać”, przerobić. I nie osiągnąłbyś nic poza skandalem i besztaniem. A ten chłopiec, spójrz, jaki jest mądry, jaki jest wspaniały, ten chłopiec użył innego sposobu i przeniknął do samej wątroby, do serca, do łez. „A także ten młody chłopak, który dał mu dwa cukierki”, pomyślałem, „dał dwa nie bez powodu." Rozejrzałem się… W tylnej szybie minibusa zobaczyłem tego młodego chłopaka, który odchodził „mżącą” ulicą. A matka i syn siedzieli z pochylonymi głowami. Jak młodzi kochankowie, na Boga! Wtedy kierowca ogłosił mój postój. Wychodząc, dotknąłem dłoni chłopca. Powiedziałem do niego: „Dziękuję”. Myślę, że nie rozumiał, ale to nie ma znaczenia. Zawsze będę pamiętać tę lekcję. Przypomniałem sobie coś, przypomniałem sobie, ale musiały minąć lata, żebym to zrozumiała. Na tym polega prawdziwa edukacja. O czym nie wszyscy dorośli wiedzą. To tylko przez przykład i edukację. Nie krzyczeć, nie oskarżać, nie bić. Tylko przykład działa, nic więcej. A ten chłopak dał przykład. Zarówno dla niej, jak i dla mnie. I zmienił nas. Gdzie jest ten chłopak?! Gdzie jesteś chłopcze?! Co się z tobą dzisiaj dzieje? Jak wszyscy cię potrzebujemy, co?! Jesteśmy zgubieni bez ciebie." 

 Czy już płaczesz? Ja płakałem już w środku tej opowieści. W końcu narrator ma cholerną rację. Dzieciak okazał się bardziej odważny ode mnie… Takiej edukacji mogę się tylko nauczyć od dorosłego dziecka i zrobić wszystko, aby moje dzieci też mądrze patrzyły na pozornie proste rzeczy.