Ona miała męża alkoholika z 50 letnim stażem. Opowiadała mi, że chwytała się już wszelkich możliwych sposobów. Zdarzyło się nawet, że go biłam i złamałam mu żebro, ale on się nie zmienia.
Proszę sobie wyobrazić - ona przez 50 lat starała się na niego wpłynąć żeby samej stać się szczęśliwą przy nim.
Ja z nią pracowałem 90 minut i po tej półtorej godziny jej problem zniknął.
rozmówczyni: po 90 minutach mąż rzucił picie czy też ona przestała zwracać uwagę na pijącego męża?
Wie pani - Ona wróciła do domu w innym stanie. W tamtej chwili mąż był pijany, syn był pijany a także synowa - tam wszyscy pili. I ona nagle poczuła, że to nie ma na nią wpływu.
Następnego dnia mąż nie mógł pić, a to dlatego, że ona się zmieniła. Opowiadam prawdziwe zdarzenia: mąż rankiem przyszedł do niej do kuchni, wziął szklankę, żeby wypić klina na kaca. Podnosi tę szklankę do ust i dostaje mdłości.
Spojrzał na nią i zrozumiał, że to może mieć z nią związek, bo ona po prostu siedzi i spokojnie pije herbatę. Dawniej zaczęłaby krzyczeć, a teraz siedzi sobie szczęśliwa i spokojna.
On drugi raz spróbował się napić i znów go odrzuciło. Trzeci raz już nie dał rady i wyszedł.
To jest właśnie mistyka życia, bo kiedy staramy się wpłynąć na innych ludzi - wpływać na zewnętrzne okoliczności to następuje wyłącznie eskalacja problemu.
Lecz kiedy zaczynamy pracować nad sobą i rozumiemy, że te okoliczności są moja lekcją, którą daje mi życie, że to właśnie mi życie stara się coś pokazać.
Wspomniała pani o kobiecie, która doświadcza przemocy. Życie za pomocą tych gwałtownych mężczyzn pokazuje jej, że ma zaniżoną samoocenę.
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=4JhQ1ai3Dgw