oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=Ga2U7AJut8I
- Witajcie wszyscy! To kanał „Szczęście to wybór”, a ja jestem jego prowadzącą - Irina Lillo. Dzisiaj mam bardzo nietypowego, niezmiernie interesującego gościa. To Lew Kłykow – filozof, który ma 90 lat. Bardzo bym chciała, żeby opowiedział pan o sobie coś, czego być może ja nie wiem albo nie wiedzą nasi widzowie. Bo powiedzieć o panu, że jest pan filozofem, psychologiem… Wydaje mi się, że to za mało.
- Teraz właściwie muszę pracować z ludźmi. Przez długi czas zajmowałem się pomaganiem ludziom w pozbywaniu się tzw. karmy. Obecnie jednak nadeszły takie czasy, związane z Przejściem, że karma praktycznie sama spala się pod wpływem energii, które przenikają na Ziemię. Głównym zadaniem, według mojego pojmowania, w którym mam pomagać ludziom, jest wspieranie ich w przedostaniu się przez to Przejście, tj. przetrwaniu i pozostaniu żywymi, zdrowymi i współdziałającymi z Ziemią. Nie jest to łatwe. Warunki, które są do tego niezbędne, podano nam już dwa lata temu i do tej pory się nie zmieniły, dlatego postrzegamy je jako ostateczne wymogi, którym człowiek musi sprostać, by udało mu się trafić do nowego świata.
Ta cywilizacja, w której obecnie żyjemy, ulega bowiem aktywnej destrukcji. Bardzo ważne jest to, jak człowiek się zachowuje i jak się identyfikuje. Jeśli człowiek reaguje na wszystko negatywnie, to praktycznie należy do tego starego świata i może razem z nim zginąć. Z kolei człowiek, który odbiera wszystko pozytywnie, zachowuje szansę na trafienie do nowego świata, ponieważ od ludzi żyjących według zasad starego świata energia jest odbierana, a ludziom, którzy żyją na odwrót według zasad nowego świata, energia jest dawana.
Cały sekret i wszystkie trudności, które należy przezwyciężyć, związane są z tym, że człowiek posiada podświadomość, nad którą praktycznie nie panuje. Tymczasem połowa decyzji człowieka podejmowana jest przez jego podświadomość. A w podświadomości, jak wiadomo, kryje się wiele negatywizmu, ponieważ nasze życie toczyło się w tej antyludzkiej cywilizacji i od człowieka domagano się maksimum negatywnych emocji. Jak powiedział Budda, to świat cierpienia. I rzeczywiście, od człowieka wymaga się cierpienia. W tym życiu, w którym wciąż jeszcze trwamy, nawet psychologowie twierdzą, że człowiek powinien mieć balans cech pozytywnych i negatywnych, co oznacza, że powinien być w połowie aniołem, a w połowie demonem. Ale sami rozumiecie, że to nie całkiem właściwe. Jeśli człowiek chce być szczęśliwy, to przy takich założeniach bardzo trudno mu stać się szczęśliwym, gdyż musi nieustannie opierać się temu życiu, które prowadzimy, opierać się tym porządkom, które panują. A żeby być szczęśliwym, w ogóle nie należy posiadać negatywnych cech charakteru. Kiedy na wszystko reagujemy pozytywnie, jesteśmy szczęśliwi, nieprawdaż?
— A jak się tego nauczyć? Przecież ten wachlarz uczuć i emocji, które odczuwamy, czyli radość, smutek, rozczarowanie, samotność, złość, gniew… Co pan rozumie przez pojęcie „negatywne cechy”? Co to takiego?
— W ogóle nie powinno być takich energii. — A czy można się tego jakoś nauczyć?
— Oczywiście że tak.
— Jak?
— W bardzo prosty sposób. Trzeba tego chcieć. Przede wszystkim chcieć. A jeżeli człowiek tego zechce, to istnieją metody, które pozwalają mu się doskonalić. W zasadzie trzeba w sposób wolitywny eliminować negatywne stany. Lecz wcześniej trzeba je zrozumieć: uświadomić sobie, z czego wynikają, czyli dostrzec przyczyny oraz zobaczyć warunki, w których się przejawiają. Wówczas, usuwając te warunki i przyczyny, można pozbyć się samych cech.
— A czy w ogóle są na Ziemi ludzie, którzy nie odczuwają negatywnych emocji?
— Oczywiście, że są. Są też tacy, którzy do tego doszli, ponieważ początkowo mieli równowagę – to znaczy po równo jednego i drugiego. Człowiek musi poznać samego siebie i zrozumieć, jak działa jego dusza. Kiedy już to zrozumie, ma możliwość jakoś na to wpływać. Negatywna cecha to bukiet emocji. Podczas gdy emocja trwa zaledwie jedną szóstą sekundy, cecha może trwać nieokreślenie długo, ponieważ istnieje mechanizm, dzięki któremu emocje ją tworzące stale się powtarzają.
Istnieje sposób, który pozwala stworzyć w duszy taki stan, przy którym te cechy same będą znikać z duszy bądź charakteru. Robi się to za pomocą czterech modlitw. To specjalnie dobrane modlitwy. Te cztery modlitwy należy przeczytać około 100–120 razy. Jeśli macie, dajmy na to, 30 negatywnych cech, trzeba będzie przeczytać je 120 razy. Trzeba na to poświęcić kilka dni (co najmniej cztery doby). Nie należy się spieszyć, bo te cechy charakteru znikają podczas samego czytania modlitw. Waszym zadaniem, po przeczytaniu wszystkich modlitw, będzie sporządzenie listy tego, co zostało. A pozostają cechy trwałe. No, mniej więcej około dziesięciu. Następnie trzeba to sprawdzić przez praktykę życiową, czy dobrze sporządziliśmy listę, ponieważ potem przez kilka miesięcy trzeba się będzie pozbywać tych trwałych cech. A żeby mieć pewność, że pracujemy nad właściwymi cechami, trzeba upewnić się, że rzeczywiście je posiadamy.
Robi się to prosto: obserwujemy swoje zachowanie i patrzymy, jakie cechy się przejawiają. A ponieważ mamy przed oczami listę cech, wiemy już, czego szukać. Patrzymy, co z tego rzeczywiście objawia się w waszym życiu, i korygujemy swoją listę. Kiedy już wiemy, jakie przyczyny i warunki są potrzebne do ich przejawienia się, wtedy rozumiemy, czego trzeba unikać w życiu, i zaczynamy zachowywać się tak, by tego w naszym życiu nie było.
Nie jest to oczywiście łatwe, bo, dajmy na to, jest jakiś człowiek, który nas stale wyprowadza z równowagi. Co z tym robić? Wiedząc, że czeka nas kontakt z tym człowiekiem, musimy się przygotować, nastawić się na to, żeby być stale w stanie spokoju, i tak oto, raz za razem, ćwiczyć to przez kilka miesięcy, żeby nauczyć się spokojnie odbierać ludzi takimi, jacy są. W tym miejscu jednak trzeba się trochę zatrzymać i powiedzieć, że tak powiem, jak właściwie należy rozumieć świat. Nader często bowiem ludzie źle rozumieją, jak jest zbudowany świat. Na przykład pani – jak pani sądzi, czy żyje pani w swoim własnym świecie, czy może w wielkim świecie razem z innymi ludźmi?
– Dobre pytanie.
– Ono jest kluczowe.
– Wydaje mi się, że sama tworzę swój świat, w którym żyję.
– Całkowicie słusznie.
– Wierzę, że swoimi myślami, swoimi uczuciami kreuję własny świat. W gruncie rzeczy szczęście to wybór – mój wybór.
– Jeśli tak, to sama pani tworzy swoje szczęście. Lecz nagle pojawia się człowiek, który panią irytuje. Jak to się stało? Dlaczego? Przecież to pani tworzy własny świat. Więc jak to możliwe? Czy chciała pani, żeby on się w nim pojawił? Skądże. A jednak się pojawił. Czy oznacza to, że nie wszystko może pani zrobić? Czy jak? Posiada pani podświadomość, w której jest masa różnego rodzaju negatywizmu. I właśnie wtedy, gdy przejawia się u pani jakaś emocja lub cecha charakteru, która ukształtowała się w poprzednich życiach, wtedy może pojawić się w pani świecie człowiek, który odpowiada tej samej energii. Czyli sama zaprasza go pani do swojego świata. Tak więc bez pani osobistej przepustki nikt nie może do niego przeniknąć.
– To dobra wiadomość! To znaczy, że sami zarządzamy swoją rzeczywistością.
– I właśnie o to chodzi.
– Ustaliliśmy już, że każdy człowiek jest twórcą własnego wszechświata, własnego życia. Jednocześnie mówi pan, że istnieje Stwórca. Wspominał pan o modlitwach. Sądzę, że takie słowa u naszych widzów mogą wywoływać pytania, np. w co pan osobiście wierzy? Czy jest pan wyznawcą którejś z religii? To chyba moje pierwsze pytanie. A drugie pytanie: Czy słusznie jest uważać, że jednak nie jesteśmy sami? Tak, jesteśmy twórcami swojego wszechświata, ale czy jest ktoś ponad nami, kto nam pomaga, prowadzi nas, wspiera? Czy wierzy pan w karę? Mówi się, że Bóg może nas karać. Czy może Bóg-Stwórca to jednak ktoś, kto tylko pomaga, kieruje i nigdy nie karze?
– Człowiek karze się sam. Można wyobrażać sobie Boga, można wyobrażać sobie Wszechświat. Wszystko zależy od tego, co jest dla nas, że tak powiem, bardziej przyjemne, jaki mamy światopogląd. Zadam teraz pani pytanie: - Czy jest pani wierząca?
– Jestem wierząca, ale nie religijna. Nie należę do żadnej konfesji, ale szczerze wierzę w Boga.
– Bardzo dobrze, słusznie. Następne pytanie: Gdzie On jest?
– We mnie. On jest wszędzie.
– Słusznie. A teraz – co robi każda religia? Wpycha się pomiędzy was, zaczynając regulować pani relacje z Bogiem. Czy jest to pani potrzebne?
- Mnie - nie. Wydaje mi się, że to tylko przeszkadza.
– Dlatego dowolna religia załatwia swoje własne sprawy naszym kosztem. Kogo uznajemy za Boga? Tego, kto zarządza, prawda? Możemy to różnie formułować, lecz jeśli rozumiemy, że Bóg jest w nas, to wszystko zawsze robimy razem z Nim. Można to też przedstawić inaczej. Ten świat, w którym żyjemy, tj. świat form jest w rzeczywistości światem wtórnym. Nazywamy go światem realnym. Co oznacza przedrostek "re"? Np. w słowach "remont", "rekonstrukcja", "rehabilitacja"? Wszystko to ma związek z wtórnością, prawda? Co oznacza, że świat, w którym żyjemy, jest wtórny. A jaki świat jest pierwotny? Świat energii. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy po prostu energią. A Kosmos wokół nas to również energia. Znajdujemy się w tym Kosmosie i oczywiście cały ten Kosmos na nas wpływa. Cały Kosmos – to właśnie Bóg, to właśnie Stwórca.
Co więcej, on nas nie tylko stworzył, a nadal prowadzi nas przez życie. To znaczy, że jest w nas i pomaga nam żyć, prawda? No właśnie. Tak naprawdę powinniśmy sobie wyobrażać świadomość jak budowlę składającą się z kilku przysłowiowych pięter. Podświadomość – to nasza wieczna pamięć. Jest świadomość osobowości, jest nad-świadomość, czyli pełnomocny stały przedstawiciel Stwórcy w naszej świadomości. To ten, który faktycznie nami zarządza w imieniu i na polecenie Stwórcy. I jest też sam Stwórca, który również może ingerować w nasze życie. Bardzo ważne jest to, jak się w życiu pozycjonujemy. Można postrzegać siebie jako osobę, która ma tylko świadomość osobowości, a wszystko inne jest jej nieznane. Można uważać się za człowieka, który posiada również podświadomość. Istnieje bowiem cały szereg zdarzeń, które dzieją się jakby poza naszą wolą. A jeśli wcześniej przyjęliśmy jako aksjomat, że sami jesteśmy władcą i bogiem, to jak to się dzieje, że są rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli? Niemniej stworzono nam takie życie, że nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń, więc możemy… No, są ludzie, którzy pamiętają, ale to mniejszość. A skoro nie pamiętamy, to znaczy, że są wydarzenia, które dzieją się poza naszą kontrolą.
I to właśnie przeszkadza nam prawidłowo rozumieć życie. Ponieważ to, co dzieje się w podświadomości, jest przyczyną tego, co dzieje się z nami. I jeśli, jak już mówiłem, pojawił się w naszym świecie człowiek, który jest nam niemiły, to pojawił się tylko dlatego, że z naszej podświadomości w danej chwili wypłynęła energia, która w pełni odpowiada energii tego człowieka. Przepustką do naszego świata jest rezonans energii – naszej wewnętrznej energii i energii tego człowieka, który się w nim znalazł. Proszę zrozumieć: religia nie jest zainteresowana naszym rozwojem duchowym. Ona jest zainteresowana naszym posłuszeństwem. A ponieważ zdarzyło mi się nawet służyć w kościele, mogę powiedzieć, że to okropne miejsce.
– A wie pan, ile będzie pan żył?
– Nie interesuję się tym. Ja to po prostu zamawiam. No, jakieś 300 lat, chyba.
– 300?!
– W zasadzie może i więcej. Przecież ludzie, którzy przejdą Przejście, osiągną nieśmiertelność.
– Proszę opowiedzieć o tym Przejściu. Już kilka razy użył pan tego słowa. Co się za nim kryje i jak go rozumieć? Większość ludzi zna pojęcia niebo i piekło. Wszyscy jakby dążą do nieba. Czym jest to Przejście?
– Najpierw, jeśli chodzi o piekło i niebo – to są obszary świata duchowego. W jednym i tym samym mieszkaniu mogą mieszkać ludzie, z których jeden żyje w niebie, a drugi w piekle.
– Czyli to nie chodzi o to, co dzieje się po śmierci…
– To stan świadomości.
– I on jest jeszcze za życia.
– A po śmierci trafiamy dokładnie tam, gdzie byliśmy tutaj. Pod tym względem nic się nie zmieni.
– Więc czym właściwie jest Przejście?
– Jeśli zacząć z daleka, pewnie zna pani takie pojęcia jak Kali-juga, Noc Swaroga itp.? Słyszała pani, prawda?
– Tak.
– Co to takiego? Ponieważ nasza galaktyka się obraca, a Ziemia krąży wokół jej centrum, może trafiać w takie strefy, gdzie negatywna energia ma – że tak powiem – większe możliwości działania niż pozytywna. Te negatywne siły, które istnieją we Wszechświecie, mogą przejąć kontrolę nad planetą. Tak też się stało – nasza Ziemia została przez nie opanowana. Ale "porządek", który tu panował, właśnie się kończy. Dlatego należy zmienić to, co się dzieje na Ziemi. Tym zajmuje się osobiście sam Stwórca. Musi On zniszczyć tę cywilizację, a tych, którzy okupują Ziemię, stąd wypędzić. A oni nie chcą odejść i mówią: „Ziemia jest nasza”. Przejście polega na tym, że ta cywilizacja ulega zniszczeniu – i to aktywnemu. I jeśli żyjemy według zasad tego świata, to mamy szansę zginąć razem z nim.
Jeśli żyjemy według zasad nowego świata, czyli kierujemy się wewnętrznym prawem w postaci sumienia, to mamy szansę trafić do nowego świata. Jednak wymogi są dość surowe. Mówiłem już, że w człowieku nie może być żadnych negatywnych cech charakteru, bo wszystkie te demoniczne energie są destrukcyjne. Demonów na Ziemi już nie będzie, ponieważ energia będzie miała wyższą częstotliwość. A skoro nie będzie demonów na Ziemi, to nie będzie też ludzi z demonicznymi energiami. Gdzie oni się podzieją – to już inna sprawa. Ale tutaj ich nie będzie.
– Co się wydarzy? Jak dojdzie do tego Przejścia? W postaci jakiegoś globalnego potopu, pożaru...? Od dziecka pokazuje nam się różne obrazy Armagedonu.
– Wie pani, bardzo wiele zależy od nas. Niezwykle wiele zależy od nas i od tego, jak będziemy się zachowywać. Dla przykładu trzęsienia ziemi z reguły zależą od stanu psychicznego ludzkości. Dlatego kataklizmy mogą mieć różny charakter. Spójrzmy, co nas może czekać. Myślę, że nie będzie wojny atomowej, mimo że na Ziemi nie brakuje szaleńców, którzy mogliby bez wahania nacisnąć różne czerwone przyciski. Dlatego nad ludzkością od dziesięcioleci sprawowany jest nadzór. Już kilka razy próbowano nacisnąć te przyciski. Nawet je naciskano – i nic z tego nie wyszło. Dlatego uważam, że wojny nuklearnej na skalę globalną nie będzie. Ale wojna konwencjonalna jest całkiem możliwym wariantem, ponieważ władzy nikt nigdy dobrowolnie nie oddaje.
– Na początku naszej rozmowy powiedział pan, że Przejście może nastąpić już niebawem. Może nawet w tym roku.
– Właściwie to ono zaczęło się już 30 lat temu.
– Aha, czyli jesteśmy już w trakcie Przejścia...
– Tak, ono już trwa. Po prostu w 2011 roku została przekroczona tzw. granica nieodwracalności. Wtedy stało się jasne, że wszystko przebiega już w planie astralnym, w tzw. świecie fenomenalnym. A teraz to dzieje się już również na planie fizycznym – przynajmniej przez ostatnie 3 lata.
– A kiedy to Przejście się zakończy?
– W zależności od tego, co uznamy za koniec.
– Ale wspomniał pani coś o tym roku.
– Na przykład przyjdzie taki moment, że pozbędziemy się fizycznych ciał. Ale sądzę, że potrwa to jeszcze kilka dziesięcioleci.
– A żeby dostać się do tego nowego świata, musimy już teraz pracować nad sobą: pozbywać się negatywnych cech, negatywnych emocji?...
– Ludzie, którzy przejdą Przejście, zdobędą nadzwyczajne zdolności i nieśmiertelność. Czym są „nadzwyczajne zdolności”? Na przykład umiejętność czytania w myślach dowolnego człowieka lub odczuwanie stanu jego duszy przez zapach. Jak organoleptycznie objawiają się negatywne cechy charakteru? To bardzo nieprzyjemne zapachy.
- Tak.
– To znaczy: ludzie śmierdzą. Śmierdzą duchowo. Od takich chce się uciec gdziekolwiek, byle tylko...
– A czy wtedy nadal będziemy mieszkać na Ziemi, czy trafimy do jakiegoś innego świata albo na inną planetę?
– Nie wiem. Są takie przypuszczenia, że chętnych zabiorą na inne planety, gdzie żyje się tak jak teraz tutaj. Albo będą przez reinkarnację trafiać nie na Ziemię, tylko gdzieś indziej. Na Ziemi bowiem będą panować już inne zasady.
– A to, co powiedział pan o nieśmiertelności: to znaczy, że będziemy nieśmiertelni w ciałach fizycznych?
– Stopniowo stracimy nawet ciała fizyczne.
– Czyli będzie to na poziomie duszy, tak? Czyli będziemy porozumiewać się na poziomie dusz, a dusze nie będą miały fizycznej powłoki?
– No tak. Trzy dolne czakry przestaną działać, do tego dojdą trzy górne. W sumie 12 czakr.
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=Xlg_mFGXvus