oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=DmC4o07f7QQ
Witajcie ludzie, witajcie. O czym będziemy dzisiaj rozmawiać?
głos żeński z sali: Było w Internecie pytanie, jak wychodzić z ciała?
Aaa – wyjście z ciała.
- Różni ezoterycy często o tym rozmawiają, że trzeba jakieś treningi specjalne. Powiadają, że wchodzi się do innego świata. Dlaczego oni to czynią i czy to jest bezpieczne?
No dobrze, tak w ogóle to brzmi jakoś tak niesamowicie. Ogólnie mówiąc wychodzeniem z ciała interesują się ci, którym się ich ciało nie podoba. Mi na przykład podoba się moje ciało i nie mam potrzeby z niego wychodzić. Chociaż doświadczałem takich stanów, niektórzy widzieli jak to się działo. Ja należałem do takiej grupy – mieliśmy tu takie Stowarzyszenie Castanedy w Zaporożu – no i tam zebrała się grupa ludzi, którzy mieli marzenie, żeby przemknąć się gdzieś tam "pod dziobem orła", aby uzyskać wolność, podróżować do różnych światów i różnych wymiarów.
I w tym celu trzeba było sformować taki desant, grupę taką specjalną. Grupa miała się składać z ludzi, którzy mają bardzo różne specjalności. No i wspólnie mieli tworzyć taki oddział specjalny, taką maszynkę, bo pojedynczo taki proces się nie udawał. Niemożliwe jest przebiegnięcie w pojedynkę przebycie tej granicy między światami.
No i powstała tutaj w Zaporożu taka grupa. Ci ludzie nie byli jakoś ze sobą powiązani, ale zajmowali się widzeniem snów. Świadome śnienie to jest takie zjawisko, kiedy we śnie możesz ujrzeć swoje ręce i zrozumieć, że w tym momencie śpisz. Najtrudniejszym momentem jest zrozumienie tego, ale kiedy już pojmiesz, że śpisz, to możesz czynić, co tylko chcesz.
A to dlatego, że nasze ciało, które zawiera elementy ziemi, wody – bo my głównie jesteśmy z wody, nasze ciała składają z wody. Ale istnieją też istoty, które są z żywiołu ziemi, na przykład skały. One też myślą, ale ten proces myślowy jest bardzo długi i nam się wydaje, że one są martwe, ale one też żyją.
A skoro nie ma wpływu powietrza, ziemi i wody, to stajemy się bardzo zwinni i tam jest taka rzeczywistość, że możemy latać. Mogę swobodnie latać, mogę oddychać pod wodą. Możliwe są takie rzeczy, które niemożliwe są w tym ciężkim ciele fizycznym. A najważniejsze jest to, że nikomu nie przychodzi do głowy, że śpi, a on wyszedł z ciała. A tak przy okazji, kiedy człowiek lata, jeśli pamięta, że latał we śnie, to gdyby zważyć jego śpiące ciało, to widać bardzo wyraźną różnicę. Śpiące ciało fizyczne waży dużo mniej. Istnieją też opowieści o srebrnej nici, która wiąże mnie z tym ciałem fizycznym, jeśli tą nić zerwać, to człowiek po prostu umrze. Dlatego też sen i śmierć uważa się tak jakby za brata i siostrę. I do wybudzania takich ludzi istnieje specjalna skomplikowana technologia, żeby nie przestraszyć, żeby ktoś nie umarł. Takich dziwnych bajek i opowieści jest bardzo dużo.
A tak skracając, istnieją naturalne procesy wychodzenia z ciała. A można to też osiągnąć sztucznie za pomocą jakichś tam treningów. I te wszelakie technologie i treningi są niebezpieczne. Bo kiedy to się dzieje naturalnie, no to można powiedzieć, że wszystko to dzieje się pod nadzorem Boga albo pod nadzorem jego pomocników, czyli jakichś tam aniołów i wtedy zachowujesz zdrowy rozsądek i wszystko jest w porządku.
Podam taki przykład – podniesienie energii kundalini – chodzi o to, że w takiej chwili człowiek uzyskuje tak ogromną moc, której w rzeczywistości nie da się nawet wytrenować. Człowiek takie coś jest w stanie dokonywać w stresie, Bóg wtedy przejmuje władanie nad tym ciałem i za pomocą tego ciała dokonuje różnych rzeczy.
Był taki przypadek, że pewna drobna z budowy kobieta – jej dziecko wpadło pod samochód – a ona podskoczyła, jedną ręką podniosła samochód, a drugą ręką wyszarpnęła dziecko i uratowała je. Ta kobieta miała niecałe 60 kg, nie chodziła na żadne tam treningi, czy na siłownię, a mimo to jej się udał taki wyczyn. I to był właśnie przykład podniesienia się energii kundalini.
Rzecz w tym, że energia, która przez nas przepływa jest dużo bardziej gęsta niż nasze ciało. Nasze ciało fizyczne można by przyrównać do gąbki. Bo to, co gęstsze, to co bardziej twarde jest w stanie przenikać coś rzadszego. A skoro tak się dzieje, to znaczy, że energia jest bardziej zagęszczona, jest twardsza. Komuś z was się zdarzyło, że poraził go prąd elektryczny?
Tak, potrząsnęło pana? I co? Poczuł pan coś?
Mnie też to się przytrafiło i czułem – miałem takie wrażenie jakby mnie nadziali na szaszłyk. Stałem bez ruchu, wszystko rozumiałem i miałem świadomość, że nie jestem w stanie nic z tym uczynić. Dlatego też, jeśli ktokolwiek chwyci przewód elektryczny, to trzeba wziąć jakąś deskę i uderzyć prosto w rękę. Bo człowiek nie jest w stanie tego przewodu puścić. Mięśnie się kurczą i palce zastygają w takim położeniu.
Ja sam czegoś takiego doświadczyłem i z tym nie ma żartów. Ale na przykład Bruce Lee nieustannie dokonywał doświadczeń na sobie przy pomocy prądu elektrycznego, bo chciał uczynić, żeby jego reakcje były jeszcze szybsze. On w ten sposób przebijał kanały energetyczne, żeby jeszcze szybciej i jeszcze mocniej uderzać. To jest czysta mechanika.
Wróćmy do wyjścia z ciała – przy porażeniu prądem może się przytrafić wyjście z ciała, wielu ludzi tego doświadczało. Ale wielu ludzi wychodziło z ciała w sposób naturalny. To było tak, że oni umierali, lekarze stwierdzali śmierć i mówili, że kończą pracę, że to już koniec, a człowiek wisiał pod sufitem i obserwował to wszystko. On tam krzyczał: „Ja jestem żywy!”.
Wszyscy ludzie, którzy wychodzili z ciała – a niektórych znałem osobiście – opowiadali, że czuli się bardzo dobrze i nie chcieli wracać. Potem oni gdzieś tam lecieli i ktoś ich na tej drodze zawracał, mówił: „A ty dokąd? Dla ciebie jeszcze za wcześnie”. Potem budzili się znów w ciele. I po takim doświadczeniu zaczynamy rozumieć, że poza medycyną, która powiedziała: „To już koniec”, istnieją jeszcze jakieś inne siły ponad tym wszystkim, które mówią: „Nie - wracaj, wracaj z powrotem do ciała”. Ciało już zdążyło ostygnąć, a mimo to ożywa.
Opowiadał mi to jeden człowiek – to był Wiktor – najbardziej znany buddysta tutaj w mieście Zaporoże i okolicy. Pewnie go znacie. On ma bardzo ciekawe nazwisko – Czcigodny. W czasach, kiedy on był w wojsku to na mundurach, na ramionach mieli takie twarde pagony. I była chwila, kiedy on był na warcie nocnej i zasnął. I kiedy zasnął głowa przechyliła mu się na bok i ten pagon na ramieniu wcisnął mu się w szyję. On w tym momencie wyszedł z ciała i sam widział, że arteria jest uciśnięta. Widział siebie siedzącego z karabinem maszynowym i zdawał sobie sprawę, że jeszcze chwila i będzie po nim. No i on tak wisiał sam nad swoim ciałem i rozmyślał, co zrobić z tym tam na dole, żeby on ożył? „Jeśli go w tej chwili przewrócić w tą stronę, to ten pagon przestanie uciskać arterię i ten człowiek się obudzi”. I sam siebie zaczął jakoś tak spychać, upadł na ziemię i ocknął się. A śmierć była już bardzo blisko. Takie to oto zdarzenie prawdziwe.
Była też ta grupa Castanedy, w której wszyscy praktykowali wychodzenie z ciała, ale niemal wszyscy z tej grupy bardzo źle kończyli. Bo jeśli to się wydarza niejako przypadkowo, to nad tym sprawują kuratelę jakieś siły wyższe i to zawsze musi mieć jakiś cel - jest do czegoś potrzebne. Na przykład po to, żeby zobaczyć, że w tej chwili umrzesz, jeśli się nie przewrócisz jak ten żołnierz na warcie. Lecz kiedy dokonuje się tego wyłącznie z nudów, dla jakiejś tam płytkiej radości, to z dwunastu ludzi w tej grupie, dziesięciu ludzi umarło w bardzo dziwnych okolicznościach. Jeden z nich miał poważny wypadek, a jeden nawet został zabity i był chowany dopiero po czterdziestu dniach, możecie sobie wyobrazić. Po prostu jego krewni długo go nie mogli znaleźć. A on często gdzieś znikał i potem go odnaleźli gdzieś w kostnicy, w jakiejś lodówce.
No i z tej grupy zostało tylko dwóch przy życiu - ja i jeszcze jeden człowiek. On gdzieś w tej chwili przebywa za granicą. My też żeśmy to praktykowali, ale z jakichś przyczyn zostaliśmy przy życiu. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało.
Mnie to już przestało ciekawić, ja już dalej tej książki Castanedy nie praktykowałem, pomimo tego, że byłem uważany za jakiegoś tam ważnego członka tej grupy. Ja przeczytałem część tej książki, zacząłem to praktykować, wszystko mi się udawało, a reszta z jakiegoś powodu stała się dla mnie nieciekawa, bo pojawiło się u mnie jakieś inne zainteresowanie. Tak to zakończyły się nasze doświadczenia z wychodzeniem z ciała.
W jaki jeszcze sposób można doświadczyć wyjścia z ciała? Przyjrzyjmy się takiemu krańcowemu przypadkowi: rzecz w tym, że my jesteśmy przywiązani do swojego ciała. Jesteśmy przywiązani i nie jesteśmy w stanie zobaczyć duszy. Ale jest taki sposób i Bławatska w swojej książce opisuje to. Ona to nazywa „elementalem”. To są te cząstki, te fragmenty, które pozostają po śmierci człowieka. Jeśli człowiek dopiero co umarł, to pozostaje jeszcze taki energetyczny twór, coś takiego jakby piorun kulisty - taki rodzaj chmurki. Zdarzył się, że przyszedłem do jakichś ludzi – u nich w domu było nieszczęście, bo ktoś tam umarł – ja widuję takie rzeczy. Była tam taka ściana, na której było bardzo dużo fotografii rodzinnych – dziadkowie i babcie – dawniej to było praktykowane, to było bardzo modne kiedyś tworzenie takiego miejsca z fotografiami. Dziś tego się już nie spotyka. No i widziałem tam, że po tych fotografiach pełza jakieś takie znamię, piętno. Zadałem więc pytanie: „Kto to jest?” i pokazałem, w które miejsce ono się przesuwa. Z wyjaśnień tych domowników wynikało, że były to najbardziej ukochane istoty – tak je nazwijmy – dla tego właśnie zmarłego. I to znamię tak przesuwało się po tych fotografiach.
No i pewnego razu zdarzyło się tak, że lekarze zabili pewną dziewczynkę. A stało się to tak, że ona trafiła do szpitala z jakąś tam diagnozą ostrego zapalenia respiratoryjnego, a może to było zapalenie płuc. Ona się prawdopodobnie czymś zatruła. Lekarze użyli jakiegoś przyrządu, aby zaglądnąć do żołądka. Nie wiadomo dlaczego tak zdecydowali. Kto nie wie jak to wygląda to jest to taka rurka, która ma 3 metry, żeby mogła przejść tam wszędzie przez jelita.
A tutaj zdarzyło się tak, że ta rurka wyszła tylną częścią ciała. Czyli poprzebijali jej jelita i ona powoli zaczęła gasnąć. A skąd ja to wiem? Bo dokładałem wszelkich wysiłków, żeby w jakiś sposób ją wyleczyć. Był nawet czas, kiedy ona prosiła o luserko i kosmetyki i ucieszyliśmy się, że to taki dobry znak.
No i kiedy był już jej pogrzeb, to szła procesja żałobna - jechała taka ciężarówka z otwartą ładownią, na to naukładano jakichś tam gałęzi świerkowych i było w tym orszaku dwudziestu ludzi. Oni wszyscy szli za trumną, to byli jacyś krewni. Ja się temu przyglądałem i ostatni szedł chłopak, a nad nim był taki obłoczek. I pytam się: „Kto to jest? Co to za chłopak?” I odpowiedzieli mi, że to był jej narzeczony. Czyli, że ta dusza – a ściślej – nie dusza, bo samej duszy ujrzeć nie możemy. Ale to są te różne ciała astralne, mentalne, które towarzyszą duszy i to one się tam unosiły. Prawdopodobnie on myślał o niej i ją przyciągnął.
Tak więc to naprawdę można sfotografować i można to zobaczyć. To, że istnieje życie po śmierci, mi udowadniać nie trzeba, bo ja to wiele razy widziałem. A żeby to ujrzeć, wcale nie trzeba jakichś szczególnych umiejętności. Trzeba po prostu wytrenować odrobinę postrzeganie w kierunku ultrafioletu i podczerwieni i to wszystko. Jak się ten zakres poszerzy, to wszystko widać - to nie jest żadna mistyka.
A tak przy okazji, tego człowieka o którym wcześniej wspomniałem - tego, którego grzebano 40-go dnia, to w tym dniu ja i jeszcze jedna kobieta widzieliśmy takie świetliste jajo nad jego grobem, nad wykopanym dołem. Trumna stała jeszcze obok, a nad tą wykopaną dziurą taki embrion. On w tym embrionie uśmiechnięty, szczęśliwy. Rozglądał się spokojnie na boki, był najwyraźniej szczęśliwy i wszystko było z nim dobrze. A tak nawiasem, ten właśnie człowiek też zajmował się wychodzeniem z ciała w grupie Castanedy.
Tak więc nie trzeba wychodzić z ciała, nie trzeba podnosić kundalini. Niczego tam szczególnego nie trzeba, ponieważ wtedy eksploatujemy, wykorzystujemy wtedy ogromne, niewyobrażalne zasoby mocy ludzkiego ciała. To są ukryte zasoby. Takich mocy nie ma ani jedno zwierzę. Ludzkie ciało, to taka maszyna, która jest stworzona do działań mistycznych. No i niektóre te wszelakie mistyczne treningi w rodzaju: „chcę lewitować, chcę tego czy tamtego”..... A w jakim celu ci to potrzebne? Dlaczego tego chcesz? Wykonuj codzienne zadania i będziesz lewitował.
Jezus kiedy zaczęli rozpowiadać, że chodził po wodzie – mówił im, żeby byli cicho i żeby nikomu o tym nie rozpowiadali, żeby nie mówili. Był na przykład taki święty, który biegał przez rzekę. On mógł bardzo długo chodzić po wodzie. A całe życie siedział z kubkiem, do którego wrzucano mu tam cukierki i pieniądze, a jak zapadał zmrok, to on biegał po wodzie, żeby nikt nie widział. Tacy ludzie ukrywają te rzeczy. Taki ktoś już zrozumiał, że Bóg jest tutaj najważniejszą istotą, wszystko już jest odkryte i żeby nie krępować innych, to nie chwali się czymś takim. Tacy ludzie zakazują, aby o tym rozpowiadać.
Serafin Sarowski podczas modlitwy unosił się pół metra nad ziemią, jakiś kupiec to ujrzał i zrobił wielkie oczy, a Serafin z Sarowa mówi: „Tylko nikomu o tym nie mów”. Kupiec oczywiście nie dotrzymał słowa i się wygadał, bo inaczej skąd byśmy to wiedzieli? Według zasady, że jak dwóch ludzi zna sekret, to to już nie jest sekret.
Czyli lewitacja następuje samoistnie. Kundalini też podnosi się samoistnie, tak samo jest z oświeceniem. Wszystko to następuje samoistnie. Wszystko to się dzieje spontanicznie i wtedy kiedy trzeba.
A tak przy okazji, u tego Castanedy jest takie coś, co się nazywa biegiem mocy. I rzecz nie w samym biegu, ale to, że podczas tego biegu widzisz w zupełnej ciemności - nie w półmroku, nie w czasie szarugi ale w ciemności. Nie ma ani księżyca, ani żadnej latarki i niczego takiego. Pełna ciemność i widzisz w tej ciemności. To tak jak z widzeniem w podczerwieni.
Ja praktykowałem takie bieganie i zdarzyła mi się kiedyś taka sytuacja, że inaczej po prostu bym nie przeżył, musiałem widzieć w ciemności i wszystko widziałem. Ja sobie wtedy przypomniałem ten bieg mocy, tam trzeba wykonywać takie ruchy, żeby kolana uderzały tutaj o klatkę piersiową. Trzeba się zgarbić i w taki sposób biec.
Jechałem kiedyś na rowerze przez tamę betonową. Tam wystarczyło trochę zjechać na bok i nie byłoby co zbierać. Musiałem jechać z daczy, a tam była kompletna ciemność, no i dojechałem. Kiedy potrzeba, to to się wszystko uruchamia. Ale kiedy interesujesz się tym o tak bez sensu, to będą niemiłe skutki. Nic w tym życiu nie przytrafia się bez przyczyny. Kiedy jest jakaś sytuacja szczególna to można tego użyć ale nie strzela się z armaty do wróbli. Takie zdolności nas ratują w sytuacjach ekstremalnych. No a kiedy jest to zawarte w naszym przeznaczeniu, to mamy pełen zakres takich możliwości. Ale nie tylko po to, żeby się pochwalić i chełpić - tak to nie działa.
No i tak samo jest z tym naszym omawianym wychodzeniem z ciała. Słyszałem, że w tej chwili ludzie i muchomory jedzą. No tak, można się tego najeść i wyjść z ciała. Tak samo jest przecież jak się przesadzi z alkoholem i pojawia się delirium tremens. Wtedy też można ujrzeć istoty ze świata Nawii i możesz trafić do szpitala dla obłąkanych, założą ci kaftanik z długimi rękawami i będą ci robić zastrzyki, aby ciebie sprowadzić z powrotem.
Bo to się dzieje tak, że jeśli widzisz te istoty, to twoje biopole się otwiera dla nich i one mogą tutaj wtargnąć i zacząć ciebie niszczyć. Jeśli ty ich nie widzisz, to znaczy, że one ciebie też nie widzą. Istnieje wiele filmów – oglądałem różne filmy, w których jest to pokazane - właśnie na temat wychodzenia z ciała, albo jak jakieś demony przychodzą, albo anioły.
I doskonale rozumiem, że reżyser skądś ma taką wiedzę i że to rzeczywiście istnieje. Obejrzyjcie sobie film „Wij”, kilka razy już o tym mówiłem. Tam występuje taki mnich, któremu powiedzieli, żeby nie patrzył, ale on spojrzał, a nie powinien. W takich wizjach otwiera się trzecie oko albo jeszcze coś. No i on spojrzał nie tam gdzie trzeba i te istoty go rozerwały.
Tak więc rozumiecie, że my ze swojej strony mamy ochronę. Jest wielu ludzi, którzy traktują to jako bajki i nie wierzą w to - no i bardzo dobrze, aby nie było zbędnej pokusy. My sami nie zdajemy sobie sprawy czym jest ten nasz ludzki organizm.
Głos z sali: „Dzisiaj w Internecie można zobaczyć wiele wykładów, które proponują różne takie praktyki. Jak się czyta później komentarze, to wiadomo, że bardzo dużo ludzi się zajmuje takimi rzeczami”.
Tak, to prawda. Takie porównanie można przeczytać w niektórych miejscach. Powiada się, że ludzka forma życia może być przyrównana do bardzo mocnej łodzi, przy pomocy której można przepłynąć materialny ocean – przepłynąć ten ocean materii i stać się istotą duchową.
A w innej księdze jest napisane, że ludzka forma życia jest po to, aby
pozbyć się wszelkich materialnych trosk. Czyli sprawić tak, aby łamać wszelkie prawa fizyki w świecie materii. Rozumiecie to? Ludzkie ciało to statek kosmiczny, który może łamać te prawa, ale nie należy tego czynić przed czasem. I to jest największa pokusa, aby wyjść z ciała, otworzyć trzecie oko, czy podnieść kundalini, czy co tam jeszcze można. Dlatego też powiada się, że istnieją trzy największe i najstraszniejsze pokusy i Jezus był poddawany tym pokusom na pustyni. Tam na tą pustynię zaprowadził go Duch Święty. A na tej pustyni Jezus spotkał szatana, a szatan Mu mówi: „Jeśli chcesz jeść, jeśli jesteś głodny, to zamień te kamienie w chleb”.
Na to Jezus mu odpowiedział: „Nie
samym chlebem żyje człowiek” i odmówił szatanowi. A to się nazywa „karma profanacji”. Chodzi o to, że człowiek po prostu chce normalnie żyć, niczego się nie bać, aby mu było
przyjemnie czyli żyć takim przeciętnym życiem normalnego obywatela. Święte pisma pouczają, że
aby tak żyć, wystarczy po prostu czytać święte księgi.
Druga pokusa była taka, że szatan powiedział: „Pokłoń się mi, a wtedy wszystko to będzie należeć do ciebie, wszyscy będą się tobie kłaniać”. Jezus wtedy odpowiedział: „Ja się kłaniam tylko Bogu i nikomu więcej i w ogóle nie muszę się nikomu więcej kłaniać. Oni niech też się kłaniają Bogu”. Ta druga pokusa się nazywa „diawo profanacja”. Bo jeśli człowiek jest mądry i ma dużo wiedzy, wiele wie. Jeśli bardzo dużo czytał Szastry i inną literaturę - a wszelka inna literatura to też jest odmiana Szastr, które są zaadaptowane do jakiejś tam praktycznej działalności życiowej. Tam jest nie tylko o psychologii, ale jest nawet opis jak są zbudowane bomby jądrowe. Istnieje nawet coś takiego jak „Wimanika Szastra”, tam są opisy budowy pojazdów kosmicznych. Wszystko to w pismach jest.
Po prostu, jeśli masz dużo wiedzy, to jeśli wejdziesz do jakiegoś budynku, ludzie na ciebie patrzą i od razu wyczuwają, widzą, mówią: „O, coś tu w tym człowieku jest”. I od razu mają do ciebie jakiś szacunek. Czyli, że głupich się nie szanuje, a mądrych tak. No i Jezus tutaj odpowiedział szatanowi: „Mi tego nie potrzeba. Ja nie potrzebuję, żeby ktoś mi się kłaniał. Ja nie mam kompleksu niepełnowartościowości”. No i w tym momencie szatan wyjął swoją kartę atutową, a to się nazywa „joga profanacja”. Czyli życzenie, pragnienie posiadania mistycznych zdolności.
Wymienia się osiem takich zdolności, a pośród nich jest to, o czym właśnie tutaj mówiliśmy. Chodzi właśnie o coś takiego niezwykłego - że ja jakoby łamię zasady wszechświata, łamię zasady przyrody. A to jest po prostu tak, że z fizyki ciała twardego, czyli z fizyki Einsteina i Newtona przechodzisz do fizyki kwantowej. To też jest fizyka.
Ale w materialnym świecie opisywane jest to pod nazwą sitha loka. Tam powiada się, że na przykład chodzenie po wodzie jest normalną rzeczą i do tego nie trzeba być świętym; że to nie jest najważniejsze. A żeby stać się świętym, aby posiadać takie mistyczne zdolności to istnieje takie pojęcie jak "guru joga", czyli: „Słuchaj swojego nauczyciela z otwartymi ustami i nie próbuj nawet o niczym myśleć. On tobie coś powie, a ty po prostu mu ufaj”. To może być prawdziwy albo nieprawdziwy duchowy nauczyciel.
To bardzo przypomina taki obraz, kiedy to hipnotyzer wywołuje na scenę jakiegoś człowieka i mówi mu: „Jesteś na plaży, jest tobie gorąco” i człowiek zaczyna się rozbierać. Z człowieka może dosłownie buchać para, a tam w sali mogą siedzieć słuchacze, którzy się trzęsą z zimna, bo brak jest ogrzewania, a temu na scenie jest gorąco.
Albo mu sugeruje, mówi: „Masz tutaj jabłko, ono jest świeżutkie i pachnące” i podaje mu cebulę. Człowiek na scenie odgryza, a pierwsze rzędy nawet czują zapach tego jabłka, czyli zaczyna się mistyka. Wszyscy się w pełni poddają tej sugestii, czyli ma miejsce odłączenie mózgu. Ktoś tym zaczyna zarządzać i ciało zaczyna wypełniać tę mistykę i to jest bardzo duży grzech. Nie wolno tego czynić. Wszelkie te możliwości ludzkiego ciała dane są w innym celu. Trzeba być dumnym z czego innego, a nie zamieniać tego na jakąś sławę, honory i podziw dla siebie.
To nie jest po to, żeby zapewnić sobie te podstawowe dobra socjalne w rodzaju samochód, opiekę medyczną, opłaty prądu i wody. W tym celu używamy pracy rąk swoich i zapewniamy sobie podstawy bytu. Natomiast mistyka jest tylko po to, aby przebić się tam, gdzie tego typu metodami przebić się nie da. Nie można z tego korzystać w celach codziennych czy też dla jakiejś pustej rozrywki - takie wykorzystywanie tych możliwości jest grzechem i zbytkiem.
Określenie "grzech" nie świadczy o tym, że jest to coś obrzydliwego, odstręczającego
Grzech to coś zbytecznego - nadmierne użycie. Nadmiar pożywienia, nadmiar snu, to także czytanie czegoś czego nie potrzebujesz a także wykonywanie czegoś co wykracza poza twoje powinności - poza tak zwaną dharmę. A wtedy będziesz miał wszystkiego pod dostatkiem - nie braknie Tobie ani czasu, ani szacunku, wtedy będziesz miał to wszystko.
Wtedy także i wyjdziesz z ciała w taki sposób jak należy, będziesz wtedy po prostu sobie szedł i nagle zobaczysz, że za tobą coś upadło - obrócisz się, spojrzysz i okaże się, że to twoje ciało. A ty po prostu spojrzysz, ujrzysz jego nicość i pójdziesz sobie dalej.
W ten sposób przebiega normalne wyjście z ciała.
głos męski ze sali: ludzie wychodzą z ciała, żeby tam w płaszczyźnie subtelnej uzyskać jakieś dodatkowe informacje.
No tak - bywa tak, że jakiś tam szaman czegoś się nawdychał albo zażył muchomorów, wyszedł z ciała, popatrzył i mówi: "o! nasi wrogowie są jeszcze daleko, mamy jeszcze 2 dni na likwidację obozu, spakowanie się i przemieszczenie się w inne miejsce".
Cóż, dla takich wojskowych, wojennych celów możesz czasem coś zapalić aby zmienić świadomość, wyjść z ciała - ale to ma jakiś konkretny cel, a nie tylko dla jakiejś tam rozrywki czy też wywołania wrażenia na innych albo też z tego powodu, że zmęczony jesteś życiową rutyną i takie coś staje się dla nas pociągające.
Lecz jeśli będziemy uważnie wykonywać wszystko to co do nas należy to ujrzymy, że mistyka i tak nam towarzyszy - ale w małych dawkach. Jeśli będziemy to zauważać to lepiej się tym nie chwalić przed innymi ludźmi.
Tak w ogóle wszystkie te sprawy mistyczne są niezwykłe, ale myśmy do tego przywykli. A wtedy tak jak narkoman wołamy: "dajcie mi jeszcze jedną dawkę, aby działo się coś nowego i ciekawego". Ty po prostu nie jesteś tym zainteresowany, bo gdybyś był to nie żądałbyś kolejnej dawki.
Czerpiesz radość z tego co wykonujesz - Twoja dola, twój los to nie jest to, że musisz się nachapać,
nachapać szacunku, zdrowia, smacznego jedzenia ale to czego musisz dokonać - to jest twoją dolą, z tego czerp radość. Tym się rozkoszuj.
A to oznacza doznanie radości z faktu, że posiadam ludzkie ciało i mogę się nim cieszyć, mogę z tego posiadania czerpać radość. Mogę oczywiście w takim celu na przykład zajmować się nieustannym spożywaniem ciastek, ale to nie doprowadzi do niczego dobrego. itp.
Mogę też powiedzmy zająć swój mózg i oglądać całymi seriami jakieś filmy akcji i jak to się dla mnie skończy? Mogę sobie bezczynnie leżeć 2 tygodnie na kanapie, a po tym czasie nie będę w stanie się z tej kanapy podnieść - albo oczywiście wstanę ale z dużym trudem.
Dlatego też należy się czymś zajmować i czerpać z tego radość. Natomiast jeśli w jakiś sposób eksploatuję swoje ciało starając się bez działania sprawić sobie przyjemność to staję się wtedy narkomanem. A najcięższym rodzajem narkomanii jest wspomniana już "joga - profanacja" czyli na przykład poszukiwanie sposobów na wyjście z ciała czy coś podobnego.
Udało mi się jakoś odpowiedzieć na to pytanie? Mam nadzieję, że tak. Bardzo dziękuję za waszą uwagę.
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=zFgokrpQD0E
gorące wyrazy wdzięczności dla Marioli, która pomagała zredagować ten tekst :)
wspomniany w spotkaniu film "Wij" jest tu: