sobota, 21 czerwca 2025

Czas przyspieszył - Wiktor Sawieliew

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=VOZFGsrzi0I

 Witajcie ludzie.

 
Dzień dobry - dzisiaj proponuję temat: Czas przyspieszył.

 
Czas przyspieszył. dobrze - porozmawiamy o tym.

  Tak, ten słuchacz pisze: człowiek się ciągle spieszy, nieustannie czegoś szuka, nie ma czasu na nic. Z czym jest związane? Czy wszyscy to odczuwają, czy też u każdego jest inaczej? Dla jednych ludzi czas płynie szybko a innym ciągnie się niemiłosiernie. 

 
Tak, to prawda.  Czas jest prawdziwy, jest to przestrzeń zaufanego kontinuum. My
wiemy, że przestrzeń czyli materia może być rozrzedzona i także może być bardzo gęsta. Może istnieć materia w stanie gazowym, a może też w postaci cieczy albo bardzo stałego ciała. Zrozumiałe zatem jest, że w odróżnieniu od twardego stan gazowy materii jest bardziej rozrzedzony.

    Tak samo jest z czasem - przestrzeń oraz kontinuum czasowe to jedna i ta sama substancja. To nie dzieli się na przestrzeń i na czas. To jest inna częstotliwość stanu istnienia - dokładnie tak.

   Dlatego też ponieważ czas jest bardziej rozrzedzony to on przenika to wszystko i wydaje nam się, że na czas nic nie ma wpływu - ma wpływ i to ogromny. 

 Na przykład, jeśli masa jest ciężka - na przykład w przestrzeni gwiezdnej gdzieś tam istnieje czarny karzeł, lub biały karzeł, albo nawet tutaj jeśli jest coś w rodzaju magnesu to wtedy czas zwalnia. 

 Lub inny przykład: jest sobie jakieś miejsce lądowania UFO, tutaj to sobie wylądowało, zostało nagrane i wokół niego pojawiają się koncentryczne kręgi.
Tutaj, w tym kręgu strzałka stopera porusza się szybciej, w innym wolniej, w jeszcze innym jeszcze szybciej, to nam daje jakiś taki sinusoidalny wykres.

 Jeszcze inny przykład można przytoczyć: pamiętamy kiedy byliśmy dziećmi i u dzieci dzień po prostu nie ma końca. Dla dziecka dzień to jak całe życie i nie chce się umierać - spróbuj dziecko położyć spać. Dziecko nie może się nasycić - "jakie tam spać? Jeszcze tyle ciekawych zdarzeń!"

  A u rodziców jest odwrotnie, chętnie by się położyli chociażby w środku dnia. Nie chce im się już na to wszystko patrzeć i chętnie by odpoczęli.

  Jeśli życie jest ciężkie to tam czas płynie wolniej - co to jest ciężkie życie? Takie odczucie jest wtedy gdy przedzieram się z trudem poprzez czas. Przeszedłem ledwie co, a w tym czasie tyle wydarzeń, tak wiele odczuć, doświadczeń i przeżyć.

 Tak w ogóle czas to ilość wydarzeń jakich doświadczyłem. To jest taki paradoks - a może nie paradoks lecz spojrzenie na zdarzenia nie moje lecz z boku: 

  Jeśli przeżywamy wiele wydarzeń to podczas ich doświadczania nie zauważamy czasu - on biegnie błyskawicznie i w tym czasie jestem jak we wieczności. Ale kiedy wszystko się kończy to spoglądają wstecz dostrzegam, że bardzo wiele się działo - że bardzo dużo było tam "upakowane".

 I przeciwnie! Jeśli nic się nie wydarza to po prostu się nudzę w życiu. Spodziewam się czegoś. Ten obiecał zadzwonić więc czekam - a kiedy on wreszcie zadzwonił i odmówił to nasze spotkanie to zaczynam się zastanawiać czym się teraz zająć.

    Wydaje się, że ten czas ciągnie się w nieskończoność, ale kiedy spojrzysz wstecz to okazuje się, że cały dzień przeleciał jakby go wcale nie było. Minął i już.

Ale jak to jest w praktyce - ja tu niby opowiadam o faktach ale jaki jest z tego pożytek? Czy lepiej jest przeżywać czas szybciej czy wolniej? Jak pani sądzi?

 Może to jest w zależności od sytuacji, bo te bywają rozmaite? Jeśli dzieje się coś dobrego, to człowiek chce, aby to trwało długo - a jeśli dzieją się rzeczy mało przyjemne to żeby szybciej przeleciały, żeby ten dzień się szybciej zakończył.

   ha, ha :) To prawda -  słyszałem taki żart: dziecko mówi: 

- "mamo - to jest tak duży kawałek ciasta, ty chyba zostawiłaś to dla taty?  

- "nie córeczko, to jest dla ciebie.

-  "dla mnie? A dlaczego tak mało?"

 Tak samo mniej więcej my postrzegamy - w zależności od tego czy to się nam wydaje cenne czy też nie to wydaje nam się małym lub dużym. Jeśli czegoś nie cenimy to zaczynamy się tym dusić, zastanawiamy się kiedy to się skończy i wydaje nam się niesmaczne.

  Powtórzę tu, że nasze organy zmysłów zależą od czegoś co nazywa się umysłem - ten umysł nie znajduje się tutaj lecz w sercu. Rozum także jest tam umiejscowiony.  Tu w sercu znajduje się niejako traktor - ciągnik a w głowie jest wyłącznie pług. Nawet jeśli usunąć połowę tego pługu to człowiek będzie w stanie rozwiązywać matematyczne zadania, pisać muzykę i to przeżywać wszystko.

 Ja widziałem takich ludzi - urodziło się dziecko nie posiadające połowy głowy, w tym miejscu zamontowano mu taką plastikową protezę, aby się zbyt mocno nie wyróżniało wizualnie, ale ogólnie ono nikomu w niczym nie ustępowało pod względem aktywności umysłowej.

 To świadczy o tym, że intelekt nie znajduje się w tym ciele lecz poza jego granicami, a tu jest tylko ."jednostka kierownicza".

    Tak więc ten nasz umysł i rozum oraz powiązanie ze zmysłami są nam dane dla orientacji w przestrzeni. 

   ach - zaczekajcie chwilę, mówimy na temat czasu a zapomniałem nastawić nasz zegarek. Jak długo ja już mówię? 

-  około 5 minut

 No dobrze - nastawimy na tyle. Zmysły są nam dane po to abyśmy orientowali się w przestrzeni a nie po to żebyśmy tak sobie siedzieli i żeby nam ślina ciekła z rozkoszy. To nie po to. To są biedni ludzie i łzy przeszkadzają mówić jak bardzo ja im tego nie zazdroszczę.

  Zmysły są nam dane dla orientacji w przestrzeni. Mówiąc konkretnie: "jeśli jakieś tam ciasto czy zupa mi nie smakuje to nie znaczy, że to jest niedobre. To znaczy, że to w tej chwili dla mojego organizmu jest to niedobre i może zaszkodzić mojemu ciału.   

 Tak samo jest z komunikacją z innymi ludźmi - jeśli rozmowa z jakimś człowiekiem jest dla mnie "niesmaczna" to nie oznacza, że to jest zły człowiek - po prostu dla mnie, dla mojej psychiki ten kontakt będzie bardzo destrukcyjny. Będzie również zgubny dla moich dzieci, dla mojego męża, rodziców i w ogóle dla wszystkich.

 Jeśli porozmawiam z tym człowiekiem i ten kontakt jest dla mnie "niesmaczny", a ja się tym dławię "bo przecież jestem uduchowionym człowiekiem" -  powinieneś po prostu powiedzieć: "och przepraszam - nie mam czasu" albo coś w tym rodzaju.

 Ponadto istnieją także ludzie mający wampiryczny charakter, oni niby uśmiechnięci, deklarują pomoc i trzeba umieć powiedzieć: "dobrze, dobrze" - i trzymać się od nich jak najdalej. Tu też jest to samo - zmysły mają za zadanie orientację w przestrzeni i nic więcej. To nie jest cel sam w sobie.

  Po prostu powinienem określić swoje pożywienie, swoja komunikację czyli krąg relacji, swój rodzaj działalności  - to wszystko. Mantra, którą ciągle cytuję określa to następująco: "ciesz się tym co przynależy tobie (swoją dolą) i nie wyciągaj ręki po cudzą". A jak ją rozpoznać? To co nie dla mnie jest niesmaczne.

Natomiast radość pojawia się nie dlatego, że jest to jakieś wykorzystywanie zmysłów. To jest tak, że jeśli czegoś dokonuję to pojawia się radość, że coś mi się udało. Natomiast zmysły stanowią coś w rodzaju nawigacji na drodze życia - nie należy popadać w łakomstwo, trzeba się określić, trzeba się zdecydować.  

 Tak więc jeśli będę korzystał z tego nawigatora na drodze życia, aby wybierać gdzie coś będzie dla mnie smaczniejsze - gdzie mi będzie bardziej komfortowo to będę się degradował jako człowiek. 

 A dlaczego? Bo wiecie co oznacza, że coś jest smaczne?  Dlaczego nie zaleca się na przykład przypraw?

   To jest tak samo jak z narkotykiem - trzeba zwiększać dawkę. A dlaczego tak? Bo nie uzyskuję szczęścia ze swojego działania lecz czerpię szczęście wyłącznie ze stanu istnienia. Wtedy zaczyna się takie wybrzydzanie: "tu mi się podoba, a tam się nie podoba".

    Do czego to prowadzi? Wtedy człowiek bardzo szybko staje się wybredny - szczególnie to od razu widać po dzieciach kiedy są nadmiernie rozpieszczane.  

  Każda mama to wie - jeśli dasz coś słodkiego przed obiadem to dziecko nie będzie jadło, bo następuje taki zmasowany atak na zmysły i one potem przestają spełniać swoją funkcję.

  Nawet alkoholik wie, że najpierw piwo a dopiero potem wódka ale nie odwrotnie. Stopniowanie powinno wzrastać - to dotyczy dosłownie wszystkiego, bo inaczej nie będzie w ogóle postrzegane.

Przychodzi mi na myśl jeszcze inny przykład: pewien wędkarz mi opowiadał, ten człowiek to po prostu mistyk.  On mógł sobie stanąć i do niego podpełzały żmije, on stawiał na ziemi plecak, żmije owijały się wokół plecaka bo tam zalęgły się myszy. 

   A gdy on zastawiał sieci to w nie łapały się ryby, tego było chyba ze 100 kg, on to zarzucał na plecy jak wielki śpiwór i niósł to wszystko do pociągu.

To było nieprawdopodobne, bo jeśli byłby to jakiś kawał drewna to jeszcze, ale to się wszystko ruszało - to było nie do uniesienia a ten człowiek to był nieprawdopodobny mocarz.  To był kłusownik, który zastawiał kilka sieci - to była taka kombinacja kilku niejako "komórek" . Najpierw była sieć z większym okiem, potem mniejszym a dalej jeszcze mniejszym. I na każdym etapie utykały w tych sieciach coraz mniejsze ryby, bo jeśli na samym początku postawić małe oczka to duża ryba się nie złapie. Będą tylko małe ryby.

Mniej więcej taki sam efekt ma miejsce jeśli komuś jest po prostu smutno i ma ochotę przeżyć jakąś niezwykłą przygodę, jakiś film przygodowy albo film akcji - ludzie płacą duże pieniądze aby przeżyć jakąś przygodę i pozbyć się depresji 

 albo na przykład taki film z dawnych lat - na przykład na podstawie opowieści Czechowa, akcja płynie powoli, myśmy to kiedyś oglądali i płakaliśmy.  A we współczesnych filmach akcji niemal co chwilę ktoś kogoś zabija, albo we współczesnym melodramacie niemal co minutę ktoś kogoś zdradza. Wydarzenia płyną tak szybko, że mózg nie jest w stanie tego wszystkiego śledzić, bo fabuła już prowadzi dalej i dalej.

   Potem kiedy włączymy coś według Czechowa to okazuje się, że mózg już się oduczył śledzić to wszystko - analizować i myśleć. Mówimy wtedy: "co to za nudziarstwo jakieś?" i znów wracamy do tych filmów akcji.

  Tak samo jest jeśli smak jest zbyt ostry, zbyt słodki - ten nadmiar silnie uderza w zmysły i one po prostu przestają się orientować w przestrzeni, ONE WTEDY NIE SZUKAJĄ TEGO CO JEST DLA NICH. Nie szukają swojego lecz na pewno szukają coś cudzego i to jest najczystsza, najprawdziwsza narkomania. 

  I kiedy nie znajduję swojego to oznacza, że nie odnajduję przeznaczonych dla mnie kontaktów, nie odnajduję swojego pożywienia, nie odnajduję swojej ukochanej pracy, zaczynam sobie zadawać pytanie: "a gdzie jest to moje przeznaczenie?"

  Dlatego zalecenie w takich przypadkach zawsze brzmi: "post i modlitwa".

  Modlitwa jest po to abyś nie popadł w depresję kiedy odcinasz się od wszystkiego. W zupełności wystarczy nie jeść przez 3 doby i wróci wam smak dzieciństwa. Zaczniesz odczuwać smak zwykłych rzeczy. Nie będziesz musiał stosować jakichś tam procedur oczyszczania, ważenia się na wadze czy liczenia kalorii aby schudnąć czy przytyć. Będzie wszystko tak jak powinno być - wtedy otrzymasz kompletny ekwipunek dla wypełnienia swojego przeznaczenia. 

 Będziesz miał wszystko to co swoje oraz swoje przeznaczenie - nie będziesz musiał szukać go w horoskopach, po prostu nie będziesz miał chęci na nic innego. Musisz rozumieć: "tego chcę a tego nie chcę" - oto czym jest smak.

 Ach, myśmy rozmawiali na temat czasu tak? Z jakiegoś powodu odbiegłem na te kwestie smaku i gustu. 

 Tak więc jeśli czas przyspiesza to trzeba bardzo szybko podejmować decyzje. A szybko decydować to znaczy szybko myśleć, a tu płyną wydarzenia za wydarzeniem.

 To niebezpieczny czas, ponieważ jeśli będę bierny, to po prostu mi powiedzą: „No cóż, nie chcesz pomyśleć?” - zakładają ci obrożę i ciągną jak cielaka na postronku. Idź najpierw tu, potem idź tam, wykonaj tę pracę, tamtą pracę - i tak minie całe życie a ono nie będzie moje.

  No cóż - wiecie, że ja nie jestem zwolennikiem tego, ale sami rozumiecie - do kliniki trzeba iść jeśli sam już nie daję rady, kiedy już jest konkretna patologia. Może być na przykład taka patologia, że ludzie chodzą na takie sesje milczenia. Idą tam i płacą szalone pieniądze, aby chodzić pośród sobie podobnych i z nikim nie rozmawiać. Normalne prawda?

  Tak naprawdę jest to ważne, bo oni znajdują się tam w takim polu, jest tam specjalista guru, który pilnuje, aby nikt nic nie mówił, nie ma żadnych telefonów i podobnych rzeczy, bo oni sami nie są w stanie utrzymać tej dyscypliny. Oni są narkomanami i trzeba ich pilnować.

 W jaki sposób narkoman ma przestać być narkomanem? Trzeba odstawić narkotyki. A jeśli człowiek jest sam to czy będzie milczał? Nie będzie - weźmie telefon i pójdzie z kimś rozmawiać. A na tych sesjach czy zjazdach jest stworzona specjalna dyscyplina. To tak samo jak dawniej było w tych zamkniętych ośrodkach leczenia dla alkoholików czy narkomanów -  było przymusowe leczenie, wożono tam ludzi i oni przez jakiś czas nie pili, bo musi minąć określony czas aby nastąpiło oczyszczenie.  

  Przypomnę od czego zaczęliśmy. Jeśli u ciebie wszystko idzie tak, jak idzie, to znaczy jedno wydarzenie kończy się, drugie się zaczyna, to odczucie jest takie, że nigdzie się nie spieszysz, a wtedy czas przestaje pędzić - chociaż patrząc wstecz, zdajesz sobie sprawę, że osiągnąłeś fenomenalną liczbę rzeczy.

  Oto kończy się jedno wydarzenie, wtedy przychodzi inny człowiek - wszystko się dzieje tak jakby Bóg tobie wszystko to organizował. Wtedy nie następują takie przeskoki czasu -  wtedy nie masz wrażenia, że czas przyspieszył, wtedy sobie po prostu idziesz i jesteś w stanie wykonać bardzo wielu rzeczy. 

    A jeśli masz odczucie, że czas przyspieszył... on wcale nie przyspieszył, to ty zwolniłeś, a raczej stałeś się zdezorientowany. Wszystko to co masz wykonać w życiu przychodzi, to nigdzie nie znika - ale tu coś jednego, tam jakaś kolejna sprawa, do tego sam żeś sobie nawymyślał jakichś działań, wziąłeś jakieś niepotrzebne zobowiązania, wszyscy czegoś od ciebie chcą i zdajesz sobie sprawę, że brak jest czasu, aby wykonać wszelkie te działania.

 Albo też wpadasz w taki stan jak robot i wykonujesz to i kolejne i następne, a wtedy mówisz: "czas jakoś dziwnie przyspieszył".  Tak nie jest - to jest konsekwencja twojego poprzedzającego to leżenia bezczynnie, albo też było jakieś wyzwanie losu, ktoś prosił abyś go odwiedził w najbliższych dniach - to Bóg do ciebie przychodził i wskazywał tobie, że trzeba to wykonać.  

    Dlatego właśnie czas przyspiesza - dla niektórych ludzi faktycznie staje się to faktem. Dla ludzi, którzy są świadomi swojej Boskiej natury nic nie przyspiesza - wszystko dzieje się jak zwykle,  oni po prostu podróżują po tej osi czasu i znajdują się na niej jak we wieczności. 

 A u tych drugich nieustannie pojawia się jakiś stan wyższej konieczności.

   Krąży taka przypowieść, prawdziwa albo nie - mi się wydaje, że to jest zmyślone ale jest to bardzo pouczające. 

Ona opowiada, że był sobie pewien człowiek, który ciężko zachorował. On zaczął się modlić do Boga mówiąc: "choruję i po prostu cały czas cierpię, mi jest nieprzyjemnie, innym sprawiam kłopoty - odczuwam ból, może lepiej żebym umarł?"

   Na to anioł mu odpowiada: "musisz odpracować pewne rzeczy, sprawiałeś ból innym ludziom i teraz to odpracowujesz, aby potem już jako oczyszczony gdzieś reinkarnować dalej". 

  Ten chory na to odpowiada: "ale to jest bolesne. Jak długo ma to jeszcze trwać?"

     Na to usłyszał odpowiedź: "jeszcze 1,5 roku, musisz pocierpieć przez ten czas a potem umrzesz i wszystko będzie dobrze."

  - chory pyta: "a czy można w jakiś sposób przyspieszyć ten proces?"

   - Można, jeśli chcesz to przekierujemy ciebie do piekła i tam będziesz przez pół minuty, tam ciebie ogniem przygrzeją i będzie po sprawie.

  - Dobrze, to ja wolę do piekła niż 1,5 roku tutaj.

 - Anioł pyta: "na pewno to dobrze przemyślałeś?" 

- tak! przemyślałem - niech tak będzie.

 - Anioł klasnął dłońmi...

  ten trafia do piekła i zaczynają się męki. Tam mijają 3 minuty, 3 dni, 3 miesiące, 3 lata i nic się nie dziej - nie przychodzą żadne telegramy, nie ma listów.. Ten woła: "zapomnieli o mnie! Boże! Przyślij tego anioła co ze mną rozmawiał! Według moich obliczeń siedzę już tutaj 20 lat!"

Pojawia się anioł i pyta: "czego potrzebujesz?"

  Ten odpowiada: "obiecywałeś 3 minuty!"

 Anioł na to: "minęło w tej chwili 20 sekund".

    Czyli, że tam w tych niskich warstwach piekła czas płynie inaczej - on tam na tym niemal molekularnym poziomie płynie bardzo szybko. Psychicznie jest to właśnie tak postrzegane pełnoprawnie. Muszę poczuć ten wszelaki ból, który przyczyniłem innym - nie da się tego uniknąć. 

A tam w górze, na tych rajskich planetach, gdzie odpracowywana jest zła karma, gdzie ona jest rozładowywana - tak nawiasem mówiąc, te światy się nie mieszają.

  Jeśli kiedyś zgrzeszyłem, to potem bez względu na ilość wykonanych tam przeze mnie dobrych postępków nie jestem w stanie wymazać jednego, małego grzechu.

   To co złe jest odpracowywane tam w niskich światach, a to co dobre odpracowywane jest tu w raju. Tak mówią święte pisma - chociaż na końcu powiadają, że nie ma żadnego piekła ani nieba, ale to jest odpracowywane.

  Ale rozważamy to z punktu widzenia czasu, dlatego też powiada się, że tu na Ziemi istnieją miejsca piekielne - czasami możemy to faktycznie zobaczyć w telewizji, a czasami istnieją też rajskie miejsca i także czasami możemy je zobaczyć w TV. Są na przykład Hawaje, tam sobie ludzie chodzą i nie muszą pracować, wygląda na to, że ci ludzie niby znajdują się w raju.

  Tak więc uważa się, że gdy dusza trafia do piekła to trrrrr... i trafia do nowego wcielenia. A żeby to samo odpracować w raju to musi minąć 100 albo 200 lat. Czyli, że kiedy dobrze się bawimy to wydaje się, że czas niemalże stoi w miejscu - w każdym razie płynie bardzo wolno. Optymalny wariant jest dokładnie tu - ta nasza rzeczywistość nazywa się Manusza Loka.

   Tak więc, prawda to czy też nie? W Bhagavad-Puranie  powiada się, że ... nie - przepraszam, to było w "Shri Krishna-samhita" - i on tam mówił, że w średniowieczu wymyślone zostało piekło i niebo - potem wprowadzono to także do innych religii. A tak naprawdę żadnego piekła i nie ba nie ma. 

   To zostało wymyślone, aby prości ludzie podrapali się po głowie i pomyśleli, że trzeba się przyzwoicie zachowywać aby później nie mieć kłopotów i trafić do normalnego miejsca. Chociaż w tej chwili to już nie działa, ale to jest pomysł z przeszłości.

  Ale w rzeczywistości takie rzeczy nie istnieją. A w takim razie co istnieje? Istnieją planety na których mało pracujesz i masz wszystko - jest wtedy czas na rozmyślania. Są też takie planety, gdzie wiele się pracuje i ledwie starcza na przetrwanie.  Są i takie warunki fizyczne gdzie nie ma czasu i sił na myślenie.

    W ten właśnie sposób odpracowuje się sytuacje jeśli ktoś wcześniej na kimś pasożytował. Jeśli tak było to teraz będziesz niewolnikiem - karma obowiązuje i tam czas płynie szybko.

  A dlaczego tam czas tak szybko płynie? Proszę mi odpowiedzieć jak to jest z punktu widzenia ducha, z punktu widzenia zdrowego rozsądku? Czy lepiej jest trafić do piekła czy do nieba? 

- Do nieba.

   No właśnie nie! Bo wiemy, że w piekielnych warunkach nie damy rady zbyt długo - nam się to nie podoba i chcemy stamtąd wyskoczyć. Kiedy trafiamy w takie piekielne warunki to na przykład trwa jakaś tam wojna - wtedy zaczynamy się mobilizować i coś wymyślać. Bierzemy się w garść i okoliczności pobudzają nas do aktywności.    

A kiedy wszystko jest w porządku, nawiasem mówiąc, wszystko w porządku to jest
uczciwie zapracowana, shudha karma - nie muszę się wysilać, w tych warunkach się szczególnie nie degraduję ale też nie czynię zbyt dużych postępów - a to zabiera bardzo dużo czasu.

  Dlatego też mówi się, że istnieje test (sprawdzian) ubóstwa - to nie jest zbyt męczące natomiast jeśli sprawdzianem jest bogactwo, to sprawa jest dużo poważniejsza. A my nie powinniśmy się kurczowo trzymać ani ubóstwa, ani bogactwa. 

    Wedy obrazowo wyjaśniają to następująco, że różnica pomiędzy dobrą a złą karmą jest taka sama jak pomiędzy mokrymi a suchymi odchodami. 

   Coś wykonaliśmy - coś tam z nas wypadło, i jeśli wypadło z nas coś mokrego to tak jak zła karma, to miewa nieprzyjemny zapach. A bywa tak, że te wydaliny są wysuszone - na przykład przez słońce i my to zjadamy mówiąc: "jaka to dobra karma!".   

    A tak naprawdę nie powinniśmy zjadać swoich odchodów - powinniśmy żyć tak, aby ich nie było wcale. W tym celu nie powinniśmy żyć w zwolnionym tempie - musimy żyć w odnowionym czasie i być bardzo aktywni, czyli żyć w wieczności. 

  A to dlatego, że czas jest poruszającym się podobieństwem wieczności. To jest tylko podobieństwo do wieczności - ono nie ma związku z osobowością. 
 I tam możesz manipulować w ten sposób, lub w tamten sposób.  A w następstwie tego znajdując się w czasie czy chcesz tego czy nie pozostawiasz po sobie jakiś ślad. 

A potem sam tym śladem podążasz - to nosi nazwę koło Samsary, chodzisz w kółko po swoich śladach. I im więcej nakręcasz tych kręgów tworząc taką koleinę - tym gorszy jest twój nastrój ponieważ staje się to nieciekawe.

  To jest interesujące wyłącznie za pierwszym razem, a gdy idziesz ponownie to już jesteś mądrzejszy, wszyscy zaczynają mnie drażnić, bo ja już to wszystko znam. Automatycznie pojawia się pycha ze wszelkimi wynikającymi z niej konsekwencjami i ten mój krąg zaczyna się stawać mniejszy. Pierwszy krąg przechodziłem, bo wszystko to było dla mnie nowe, a drugi raz gdy widziałem to samo i wpadałem w te same pułapki to udało się przejść jakoś szybciej. Potem jeszcze raz ta sama lekcja i zaczyna się robić coraz gorzej i gorzej - no i zaczyna mi się wydawać, że czas przyspieszył.

   Bójcie się kiedy czas przyspieszył i chwała Bogu kiedy czas zwolnił. Najlepiej aby czas się w ogóle zatrzymał, bo kiedy on się zatrzyma to znajduję się pomiędzy przeszłością a przyszłością w tym krótkim mgnieniu.

  I taka rozszerzona teraźniejszość - to jest czas teraźniejszy i on nie jest tym mgnieniem. Ja sobie w nim pływam i nie wytwarzam żadnych odchodów - nie powstają żadne odpady. Świat duchowy to produkcja bezodpadowa, a tu w materii powstaje bardzo dużo odpadów. 

 Dlatego Bhagavad-Gita powiada: "każda działalność w świecie materialnym jest jak ogień, któremu zawsze towarzyszy dym" - tej działalności tutaj zawsze towarzyszą niedociągnięcia.

  I te niedociągnięcia tworzą naszą karmę - wszystko czego tu dokonuję jest niedoskonałe.  Czy aby ci tam na wyższych poziomach nie ustawili poprzeczki zbyt wysoko? 

 Nie, ta poprzeczka nie jest za wysoko. Jezus mówił: "Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".

 On tego nie mówił tylko do apostołów lecz kierował to do wszystkich. Jeśli otworzymy "Shri Upaniszady" to możemy tam przeczytać: "trzeba brać swoją dolę i nie wyciągać ręki po cudzą".  Tak jest wtedy gdy znajduję się poza czasem. Jestem poza czasem i nic wokół mnie nie przyspiesza. 

   Bycie poza czasem to taki stan, że jest mi wszystko jedno co się z tym czasem dzieje.  

 Na przykład pamiętam taki czas - no cóż, żyję już dość długo, więc pamiętam, -
że bochenek zwykłego chleba tego takiego białego, a nie szarego, kosztował 24 kopiejki. I nagle: „Bam!”, cena wzrosła do ponad rubla, a potem bach! i podobnie bardzo wzrosły ceny papierosów.

    No cóż - jeśli chodzi o chleb, ale o papierosy? Pewien mężczyzna się żalił: "jakże to tak?! Ja każdego dnia wypalam jedną paczkę, jak oni mieli śmiałość ponieść cenę na papierosy?! Ja rozumiem jeśli wysoka cena dotyczy czegoś egzotycznego, bez czego da się żyć ale papierosy?"

   Rzecz w tym, że jeśli nie palę to dla mnie bez znaczenia jakie są tam na to są ceny. Ja z tego nie korzystam.

    Ja podobnie - z karmy nie korzystam.  A wie pani jak to jest nie korzystać z karmy? Proszę powiedzieć. Ja naprawdę z karmy nie korzystam.

  Przede wszystkim nie powinniście przyjmować pochwał. Ktoś tam mówi: "och! jaki ty jesteś wspaniały!". Ja na to odpowiadam: "tak to się jakoś złożyło. To nie ja tego dokonałem". Lecz jeśli przyznaliście, że istnieje przyczyna i skutek to już jesteście uwikłani w zasady karmy. Rozumiecie jak to jest?

  Po prostu żyjesz sobie i tyle. I to wszystko. Nie ma żadnej dumy, nie ma żadnych żalów dotyczących przeszłości, żadnych rozmyślań o przyszłości. Widzicie tylko to co jest teraz i tego wystarczy z naddatkiem. Wieczność to nie jest wypatrywanie przyszłości - jest tylko to co jest tu i teraz. 

  Czas musi się zatrzymać.

 
Dobrze - to na dziś wszystko, niech tak nie będzie, niech ten czas nie przyspiesza. To ty zwolniłeś. Nic nie przyspiesza nigdzie. Czas płynął tak jak zwykle.

 Nawiasem mówiąc:  jeśli jestem takim żywym obiektem. Powiedziałem wam już na początku, że jeśli mamy jakiś tam budzik czy stoper, to możemy sprawdzić, że w niektórych miejscach czas płynie inaczej. 

  Różni ludzie mają różne budziki, a my jako obiekty żywe także mamy na nich wpływ. Oni nie istnieją sami sobie - ktoś ma na to wpływ, ktoś czegoś dokonał i jest nosicielem tej prędkości.  

wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=w1WQzH6a_20