czwartek, 30 lipca 2015

Niebezpieczna bliskość

  Prawdziwa bliskość okazuje się dla wielu ludzi o wiele poważniejszym wyzwaniem niż sprawdzian poprzez chwilową rozłąkę i pokonywanie tych trudności. Dotyczy to nie tylko relacji z ukochanym mężczyzną czy kobietą ale też relacji z rodzicami, przyjaciółmi, kolegami z pracy i innymi ludźmi w naszym życiu.

  W wieku technologii informacyjnych i wychwalania nadmiernej niezależności stosunkowo łatwo być na odległość podtrzymując przy tym iluzję bliskości - wielu z nas tak właśnie czyni. Razem spędzamy wieczory ale każde przy swoim komputerze, żyjemy na jednej przestrzeni ale cele i kierunki nie zawsze się pokrywają. Formalnie jesteśmy rodziną ale tak od wnętrza niekoniecznie. Czasami jest łatwiej dbać o stronę zewnętrzną niż gruntownie zmierzyć się z jej zawartością.

  Być na serio razem z innym człowiekiem to zachowanie równowagi między tym aby pozostawać do dyspozycji i równocześnie zachować osobistą przestrzeń  pozwalając swojemu partnerowi tej relacji postępować w ten sam sposób. W życiu codziennym nie da się ukryć niedostatków dlatego nie należy podchodzić zbyt blisko. Niezbędna jest nauka w porę się oddalić aby nie naruszyć wrażliwej przestrzeni relacji. To tak jak z obrazami w galeriach: aby zobaczyć piękno konieczne jest wykonanie kilku kroków w tył bo inaczej przed oczami będą tylko maźnięcia pędzlem i niezrozumiałe fragmenty płótna.

  Dla subtelnych działań niezbędny jest wysoki kunszt - słowa ranią jak nóż w rękach nieudolnego chirurga. Działania są obarczone poważnymi konsekwencjami. Czym bliżej ludzie są ze sobą tym silniejszy jest rezonans na każdy czyn czy też słowo. Dochodząc do określonego stopnia bliskości istnieje wielkie ryzyko rozczarowania i ucieczki dalej w poszukiwaniach ideału i innych relacji, albo po prostu ucieczki jak najdalej od tego miejsca w którym nie udało się odnaleźć ciepła i wsparcia. Takie coś ma miejsce powszechnie - dzieci uciekają od rodziców, bracia przestają kontaktować się z siostrami - jedni i drudzy nie chcą więcej współdziałać ze sobą. Z przyjaciółmi w interesach  sytuacja jest praktycznie taka sama.

  Najprawdopodobniej mamy zbyt wiele oczekiwań co do relacji z kimś będącym obok. Ludzie są tylko ludźmi. Tak - potencjał jest wielki ale: "może -nie oznacza, że będzie".  Bycie wewnątrz siebie nie jest zajęciem powszechnym - prawdziwa bliskość z sobą samym często okazuje się zadaniem męczącym i czasami zupełnie ponad siły dla wielu ludzi. Konfrontacja ze sobą prawdziwym - zdolność akceptacji nie tylko swoich dobrych stron lecz i bezgranicznego oceanu niedostatków jest nieprostym zadaniem i czy warto obwiniać kogoś, że nie ma on ochoty "zagłębiać się w sobie", "wejść w głąb" ? Nie warto.

  
Ogólnie rzecz biorąc, dobrze byłoby nie "odrywać" się od innych ludzi, mając świadomość, że każda mama, każdy tata i dowolny inny krewny, każdy mąż czy żona, każdy brat, każda siostra, każdy urzędnik, każdy sprzedawca, każdy prezydent, każdy duchowny, każdy nauczyciel, każdy żołnierz - to po prostu człowiek. Niedoskonały człowiek. Niedoskonały człowiek idący jakąś tam swoją niedoskonałą drogą - idzie jak umie, żyje jak potrafi, kocha jak potrafi,  albo jak nie potrafi.

  Pomóc uleczyć się drugiemu człowiekowi można tylko poprzez bezwarunkowe przyjęcie, poprzez współczucie, które może być wyrażone również poprzez surowość ale oczywistym jest, że do tego trzeba najpierw stać się autorytetem i wywalczyć szacunek. A Autorytet i szacunek wywalczyć można wyłącznie wtedy gdy twoje słowa pokrywają się z twoimi czynami. A słowa z czynami zaczynają się pokrywać tylko wtedy gdy wybierasz bycie bliżej samego siebie. A gdy stajesz się bliższy samemu sobie to zaczynasz pojmować, że doskonały świat jest zasiedlony miliardami niedoskonałych ludzi a jednym z nich jesteś ty sam. I wszystko co możesz uczynić to kontynuować podróż swoją niedoskonałą drogą nie zawracając sobie głowy niedostatkami innych.    

  Bliskość jest niebezpieczna - ludzi o delikatnym i wrażliwym sercu nie ma na świecie zbyt wielu. Częściej spotyka się takich co walczą, pękają krusząc się na kawałki. Trzeba starać się widzieć doskonałą duszę i Boski zamysł w każdym, kogo życie przysyła na naszą drogę. Podchodźcie bliżej ale pozwalajcie na zachowanie odrobiny przestrzeni i dla siebie. 

 źródło: http://pravotnosheniya.info/Uyazvimaya-blizost-2216.html




środa, 29 lipca 2015

Jak przekazać odpowiedzialność mężczyźnie?

  Kobiety na tyle przejęły władzę od mężczyzn, że to aż zalewa je w formie ciężkich chorób, cierpień, niezadowolenia, konkurencji, żalu i masochizmu. Ich to nie zadowala ale władzy mężczyźnie przekazać nie chcą.

  Czy faktycznie kobiecie potrzebna jest odpowiedzialność?  Co daje kobiecie nadmierna odpowiedzialność? Czy to ją doskonali jako kobietę? Rozważmy tę kwestię.

  Tak to się historycznie stało w czasie rewolucji ( październikowej- Leninowskiej 1917 roku - przyp. tłumacza) oraz  pierwszej i drugiej wojny, że kobiety wzięły na siebie męskie obowiązki. Czasy się zmieniają a kobiety nadal noszą te ciężary.

  Jest im ciężko, ... boli... szkodzi... powoduje destrukcję no i zaczynają zmieniać coś w swoim życiu kiedy robi się już zupełnie nieznośnie.  Pojawiają się choroby - a szczególnie jeśli są to choroby kobiece to wtedy zaczynają sobie przypominać, że są kobietami i że ich zadaniem jest tworzenie przestrzeni miłości.

  A u mężczyzn pojawia się agresja na kobiety ponieważ one poprzez takie postępowanie poniżają ich - nie dają możliwości się przejawić, poczuć się silnym, decyzyjnym i mającym ostatnie słowo. 

  Przypominam sobie kiedy wzięłam odpowiedzialność - miałam wtedy 5 lat. To się stało wtedy kiedy tato powiedział: "nie mamy pieniędzy na lalkę dla ciebie".
Ja się wtedy obraziłam i zdecydowałam, że sama sobie wszystko kupię. Od tej pory stałam się tak bardzo samodzielna i odpowiedzialna, że rozwiązywałam sama wszystkie swoje życiowe problemy - rodziców w nie nie angażowałam.
I to był OGROMNY BŁĄD. A odpowiedzialność przeszła na mnie dziedzicznie - po matce, a na matkę przeszła po babce itd. To jest problem dziedziczny.

  Dobrze, że wszechświat dał mi dostatecznie dużo mądrości i zdałam sobie sprawę, że z mniejszą odpowiedzialnością jest lżej żyć - można ją dozować. Z mężczyzną można się dogadywać i  układać relacje pełne zaufania. Ja rozdałam odpowiedzialność wszystkim otaczającym mnie mężczyznom: tacie, bratu, mojemu ukochanemu, mojemu szefowi. Och! Jak od razu zrobiło mi się lekko!

  Teraz za każdym razem tato do mnie dzwoni a ja z nim dzielę się swoimi problemami, odczuciami, przedsięwzięciami, upadkami i wzlotami.  I on się w to włącza, doradza, rozwiązuje problemy, pomaga - i to przedłuża jego życie, on czuje, że jest kimś znaczącym.

  Kiedy dzielę z mężczyznami swoje problemy to oni nie pozostają obojętni - pomagają, wspierają, coś rozwiązują a to czyni ich jeszcze bardziej męskimi a mnie bardziej kobiecą -  tak jak chciałam.

  Wyciągnęłam wnioski: odpowiedzialność niszczy kobietę a buduje mężczyznę.

  Kobiety myślą, że mężczyźni nie są gotowi by brać na siebie zobowiązania, że ich unikają i że to ich przytłacza. Kiedy kobieta staje się matką to pojawia się u niej jeszcze większa odpowiedzialność nie tylko za swoje życie ale i za życie dziecka. Ona dosłownie się z nim "zlewa" - dziecko staje się sensem życia kobiety. Tym samym kobieta pozbawia pełnowartościowego życia siebie, dziecko i męża - miesza się system wartości ale o tym już w innym artykule.

  Istnieje dość znacząca kwestia: kobieta ze swej natury nie jest w stanie podejmować decyzji i nieść odpowiedzialności gdyż jest emocjonalna i uczuciowa. A gdy przepełniają emocje i uczucia to efektywność podjętej decyzji jest znacząco osłabiona. Bywało nieraz tak, że coś tam zrobiłam a potem byłam w szoku: "po co ja to zrobiłam?" 

  Kiedy kobieta wytrącona jest z równowagi to znajduje się albo w przeszłości albo w przyszłości a właściwe decyzje podejmuje się w teraźniejszości. A działać z rozsądkiem w teraźniejszości jest w stanie tylko mężczyzna.

  Tak więc Miłe Panie- jeśli chcecie wydłużyć życie mężczyźnie  to oddajcie im odpowiedzialność. To uczyni ich skuteczniejszymi, bogatszymi, silniejszymi i bardziej dalekowzrocznymi.

  TECHNIKA PRZEKAZANIA ODPOWIEDZIALNOŚCI MĘŻCZYŹNIE:

  Narysujcie linię na podłodze albo połóżcie pas - ta granica to Wasze nowe życie bez odpowiedzialności. Ona powinna być za Waszymi plecami i między mężczyzną.
  Postawcie krzesło - to będzie Wasz mężczyzna.
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie swojego mężczyznę ( ojca, męża, brata) któremu chcecie przekazać odpowiedzialność.
 Wyobraźcie sobie odpowiedzialność- jaka ona jest? Jak jest wielka? Jak bardzo Wam ciąży?
  Weźcie jakiś przedmiot, który jest współmierny do odpowiedzialności ( tylko nie przesadźcie) - duża książka albo butelka wody wystarczy. Połóżcie ją na ramionach i poczujcie na swoich barkach. Obracacie się o 180 stopni i robicie krok za linię po czym kładziecie na podłogę przedmiot odpowiedzialności mówiąc: "Drogi, Ukochany Mężczyzno ty zawsze jesteś pierwszy i najważniejszy. Ty masz wystarczająco dużo sił fizycznych i decyzyjności - przekazuję Tobie tę odpowiedzialność gdyż Ty jesteś w stanie unieść tak wielki ciężar".

 Wykonujcie to ćwiczenie gdy tylko poczujecie, że dużo na siebie wzięłyście. Po tym kobiecie robi się lżej - ma ochotę tańczyć, śmiać się i żyć z nowym oddechem. Pojawiają się u niej siły aby żyć swoim życiem i zainteresowaniami.

  A mężczyzna staje się silniejszy i pojawia się u niego odczucie bycia kimś istotnym gdyż wypełnia swoją funkcję.

  Kochane, Drogocenne Kobiety - częściej przypominajcie sobie, że jesteście Kobietami i stworzone jesteście do tego aby kochać mężczyzn.

  Częściej proście o pomoc, przejawiajcie swoją słabość i nie bójcie się wyglądać głupio - to tylko dodaje piękna i wzbudza w mężczyźnie natchnienie by się Wami opiekować.

źródło:   http://pravotnosheniya.info/Kak-peredat-otvetstvennost-muzhchine-2980.html








Słowiański "szamanizm"

 Pojawił się niedawno w komentarzach wpis jakiejś kolejnej zabłąkanej niewiasty piszącej "groch z kapustą" , że moc kobieca, że dominacja, że jakieś tam te współczesne bzdury są jakoby "przejawami kobiecej mocy".

 Naści Niewiasto !! Oto przykład  - jak diament. "Brylant , no istny cud"-
- jak śpiewała Ewa Demarczyk ( strasznie smucąc miejscami ale taka epoka była).
       Oto moc światła, czystości - moc Kobiecości.
     Prawdziwa Kobieta upuszczając chusteczkę zdziała więcej niżby została bokserem na ringu.
 

 A ja już zapowiadam wspaniały artykuł- za kilka dni opublikuję:
" jak przekazać odpowiedzialność za swój los mężczyźnie". Zapewniam, że warto będzie poświęcić czas.

niedziela, 19 lipca 2015

Rok bez spodni- rok cudów i nowych przygód!



 Pouczająca opowieść z życia dla kobiet.

..." Rok temu wyrzuciłam ostatnie spodnie i temu zdarzeniu poświęciłam niniejszy artykuł- artykuł nie całkiem zwyczajny. Chcę po prostu podzielić się z Wami odkryciami tego roku. Decyzje dokonania zmiany na spódnice podjęłam już 2 lata temu - gdy byłam w ciąży starałam się nosić tuniki i sukienki. Stopniowo przestałam po prostu kupować sobie dżinsy i inne spodnie. Ale po porodzie pozostał mały problem- te dżinsy, które miałam już przed ciążą zwyciężyły ze wszelka pozostałą odzieżą. O wiele prościej jest naciągnąć dżinsy i sweter oraz sportowe buty i kurtkę - szczególnie gdy jest małe dziecko. A jeśli jest dwójka małych dzieci... szczególnie gdy ma się "lenia" na myślenie o swoim wyglądzie zewnętrznym. Ale zdarzył się cud i dżinsy były porwane. Wtedy stanął przede mną wybór: kupić nowe dżinsy czy też pójść drogą jaką już obrałam. W ogóle zamiast dżinsów kupiłam 2 sukienki. Potem jeszcze dwie ... i jeszcze...

  Chcę się z Wami podzielić tym co dał mi ten rok. Mi, mojej rodzinie i dzieciom.

 1. W sukience o wiele prościej zrezygnować z męskich zadań. Taszczyć ze sklepu ciężkie torby będąc w długiej sukni jest co najmniej niewygodne a ponadto nieładnie. I w ogóle nie ma potrzeby bo najprawdopodobniej ktoś przyjdzie z pomocą.

 2. Nakładając sukienkę i buty od razu zauważam jak zmienia się moja postawa i sposób chodzenia. Wydawało by się z zewnątrz, że jest to nie tak wielka zmiana ale wewnątrz zmiany są olbrzymie. To zaledwie inne ubranie ale odczucia są zdecydowanie różne.

 3. Dzieci są szalenie zachwycone długimi spódnicami. Starszy bawi się w nich w chowanego a maleńki nieustannie bawi się pod nią w domek.

 4. Ubierając suknię ma się chęć od razu zrobić porządek z włosami i zrobić makijaż. To wymusza dbałość o siebie. Potrzeba poświęcić więcej czasu i sił na wyjście z domu ale to jest tego warte.

 5. Mężowi bardzo podobam się w sukienkach i o ile dawniej musiałam długo prosić o nowy sweter to dziś on nieustannie się pyta: "nie kupić mi jeszcze jednej sukienki? A może potrzebujesz nowy naszyjnik?" 

 6. Mamy o wiele mniej sprzeczek a kłótnie bywają wiele lżejsze i szybciej mijają. Teraz o wiele łatwiej jest mi płakać podczas kłótni a nie krzyczeć tak jak dawniej. Pojednanie też przychodzi znacznie szybciej niż wcześniej.

 7. W ogóle stałam się mniej drażliwa, zła i marudna. Przestałam złorzeczyć i doświadczać innych nieprzyjemnych uczuć. Ogólnie sytuacji dla ich doświadczania jest mniej.

 8. Wokół mnie zaczęły się wydarzać małe cuda. Na przykład odnalazłam linię rodową mojego ojca- mam nadzieję niebawem ich poznać i odwiedzić jego mogiłę. Szukałam ich ponad 5 lat.

 9. Mąż o wiele częściej przynosi mi kwiaty i wręcza podarunki. W ostatnim roku podarował mi wszystko to o czym marzyłam przez ostatnie 7 lat. Może dlatego, że nauczyłam się prosić, być natchnieniem i obdarzać błogością?

 10. Jest m i o wiele prościej prosić - prosić o pomoc, prosić o podarunki, prosić o pieniądze, prosić o uwagę - tak po prostu, po dziewczęcemu - miło i z uśmiechem.

  11. Przez ten rok mąż co najmniej dwukrotnie powiększył dochody i swoje zarobki a przy tym zrezygnował z tych projektów, które ciągnęły z niego energię i zaczął rozwijać te, które dawno już chciał rozwijać. To daje mu jeszcze więcej sił i radości.

 12. Wraz z sukienkami przybyło mi wszelkiego innego wyposażenia. Dziś rozumiem, że w dużym stopniu kobiecości dodają te różnorakie kolczyki, naszyjniki, szaliczki... Wyłącznie z ich pomocą można nieustannie przeobrażać swój wizerunek.

 13. Zaczęto mi ustępować miejsca w komunikacji - nie dlatego, że jestem w ciąży czy z dzieckiem ale dlatego, że wyglądam jak kobieta. I co zadziwiające - miejsca ustępują mężczyźni. 

 14. W sukience jest cieplej zimą bo noszę wysokie buty i długi płaszcz. Jest o wiele cieplej niż w dżinsach, kurtce i bucikach.

 15. Zmieniło się moje tło hormonalne. O wiele mniej rosną mi na przykład włosy na nogach. Dużo mniej boleśnie mijają "kobiece dni". Stan skóry i włosów w zasadzie idealny.

 16. Tym razem nie mam problemów z karmieniem piersią. Ileż to było zastojów mlecznych i podobnych głupot w ciąży ze starszym synem, którego też długo nie mogłam karmić! A tym razem, żadnych obrzęków, żadnych problemów.

 17. Polubiłam rękodzieło - dawniej miałam przekonanie, że moje ręce wyrastają nie z tego miejsca a dziś plotę mandale, trochę też szyję i haftuję - a wszystko przy pomocy tych samych rąk, którymi dawniej nie mogłam wykonać nawet drobnej naszywki.

 18. Prościej mi zajmować się kobiecymi zajęciami. Ubieram sukienkę- - i dawaj do kuchni albo do sprzątania. Zadania te wychodzą prościej i z większą radością.

 19. Jest mi o wiele prościej rozwijać cechy kobiece. Łatwiej być czułą i dobrą kiedy na tobie lekka suknia. Praktycznie niemożliwe jest bycie posłuszną i łagodną będąc w grubych dżinsach.

 20. Przestałam się rwać do pracy. O ile dawniej wiele czyniłam w sprawach pracy zarobkowej - pomagałam mężowi tu i tam, robiłam za niego to i tamto i wyczerpywałam się przy tym kompletnie to dziś zajmuję się tylko tym co należy do mnie - ponadto tym co mi się podoba. Nawet nie pojawia się myśl by "nawalić na siebie kupę pracy" i ciągnąć to za wszystkich.    

 21. Widzę jak podziwiają mnie na ulicach - zarówno mężczyźni jak i kobiety a nawet babcie a szczególnie gdy idę ... nie - płynę w długiej sukni z dwójką dzieci....

 22. Jest niewiele kobiet na ulicach w spódnicach i sukniach dlatego faktycznie się wyróżniam biorąc pod uwagę fakt, że nie noszę krótkich mini lecz eleganckie długie spódnice, które tak miło szeleszczą i układają się podczas chodzenia.  

 23. U mnie nie pojawia się nawet myśl aby kupić spodnie - w sklepach mijam te działy nawet nie zauważając co tam jest.

 24. Rzeczywiście pojawiło się u mnie więcej energii i sił nawet pomimo tego, że dzieci mam teraz dwójkę. Udaje mi się więcej dokonać - o wiele więcej.  Przy tym gromadzi się we mnie energia księżycowa - zupełnie inna niż kiedyś.

 25. Zaczynam wyczuwać płynność żeńskiej energii - jej łagodność i delikatność. Dużo łatwiej jest zaufać życiu i płynąć z jego nurtem.


źródło: https://vk.com/lubaslava?w=wall6028714_12210%2Fall Jest to najprawdopodobniej zapisek Olgi Waliajewej. Pod linkowanym wpisem jest nazwisko i imię mężczyzny ale pamiętam taki film, gdzie Olga wygłasza bardzo podobne argumenty. U niej czas bez spodni to już ponad 5 lat - będzie na pewno cały rozdział poświęcony  tej sprawie w jej książce.



wtorek, 7 lipca 2015

Istota żeńskiego pierwiastka

 W Wedach nie ma takiego twierdzenia, że kobieta powinna siedzieć w domu.  Kobieta nie powinna zarabiać pieniędzy - to jest fakt. Ona nie powinna chodzić do pracy dla pieniędzy - to powinien czynić jej mężczyzna.

  Kobieta może się zajmować aktywną działalnością socjalną. Bardzo jaskrawym przykładem jest Draupadi, która była królową, cesarzową. Jej mąż  Judhiszthira - król, nie wiedział ile jest w królestwie złota czy koni. Natomiast Draupadi znała wszystkie konie i wszystkie słonie. Ona była ministrem rolnictwa, wiedziała gdzie i ile zbiera się urodzaju. Była też ministrem zdrowia. Była Wedyjską żoną i jest to super- przykład.

  Zajmowała się rolnictwem całego kraju ponieważ postrzegała to rolnictwo jak swoją rodzinę. Ona była matka kraju i jej rodzina była po prostu większa niż u przeciętnej kobiety. Zajmowała się tym i to nie było naganne - a to dlatego, że to odpowiadało jej naturze.

   Kobieta powinna działać zgodnie ze swoją naturą. Dlatego jeśli ma ochotę zajmować się aktywnie czymś to może to czynić ale nie dla pieniędzy gdyż jeśli włącza się faza pieniędzy to jej kreatywność się zatrzymuje. Kobieta kończy się tam gdzie zaczynają się pieniądze. W tym momencie u niej pojawia się handel i twórczość się kończy. Kobieta nie może rodzić dziecka dla pieniędzy ponieważ matka jest bezinteresowna.

  To jest kobieca cecha - bezinteresowność, czysta miłość. I wszystko co ona czyni powinna czynić jak matka. Pieniądze przynosi mężczyzna. Kobieta może zarabiać pieniądze ale to nie jest jej motywacja.

  Oleg Jeremienko
źródło: http://pravotnosheniya.info/Novaya-stranitsa-2707.html


czwartek, 2 lipca 2015

Rozwój....


p.s. niedawno taki filmik opatrzyłem napisami:

Warto by mężczyźni wiedzieli

 Kiedy mężczyzna podchodzi cicho od tyłu i obejmuje kobietę to zamyka swoimi rękami krąg....jej krąg i swój....krąg czułości, ciepła...zrozumienia... ochrony.

  A w samym centrum tego żywego kręgu umieszcza kobietę tym samym mimowolnie wskazując, że teraz ona jest centrum jego wszechświata.

  Mężczyzna obejmuje kobietę i milczy.... Milczy i kobieta... Ona czuje jak ciepłe prądy płyną z tych gorących i milczących rąk.

  Kiedy mężczyzna obejmuje kobietę to w tym momencie wyrastają jej skrzydła...  W tym kręgu odczuwa spokój i komfort....  Topnieje od tej milczącej czułości jak wosk. Kim ona teraz jest stojąc w centrum jego życiowego kręgu? Co ona czuje? Kim jest w tym momencie? Kobietą czy dziewczynką? Kochaną czy kochającą?

  Cisza jak lekki koc niedopowiedzeń okrywa nagie ramiona kobiety...  i skrywa przed mężczyzną jej myśli...  a może już nie skrywa? Wszak on w tej chwili po prostu ją obejmuje.... ochrania ją przed zewnętrznym światem gdzie tylko chłód i ziąb...   a tu w jego ramionach - ciepło i wygodnie.... bezpiecznie...  i  spokojnie.  Jest tu wszystko czego kobieta mimowolnie szuka... na co tak czeka i na co ma nadzieję.... Jak najczęściej obejmujcie swoje kobiety.... wprowadzajcie je do centrum swojego kręgu.

  Podnoście zawsze jej nastrój poprzez tę natrętną czułość pełną drżeń....Po prostu kochajcie ją...   Dla niej jest to tak bardzo niezbędne... W tym samym stopniu jak jest to teraz niezbędne dla was...

  -Nie będzie szczęśliwą kobieta patrząca na mężczyznę "z góry".

  -Nie będzie szczęśliwą kobieta oceniająca mężczyznę z konsumpcyjnego puntu widzenia.

  -Nie będzie szczęśliwą kobieta, która szczerze i bezinteresownie nie kocha i nie szanuje mężczyzny jako takiego.

  Jeśli spotkałeś kobietę, która zgadza się z tymi trzema punktami, przestrzega ich i się im podporządkowuje to kochaj ją i ceń i staraj się jej nie stracić.
W naszych czasach jest to już niemal gatunek ginący.

źródło: http://pravotnosheniya.info/Muzhchinam-vazhno-znat-2586.html