sobota, 23 lipca 2016

Lalki (a także znów o bajkach)

Miałem niedawno przemiłych i bardzo inspirujących gości- podróżników. Poznaliśmy się z Anią i Piotrem dzięki rozmowom tu na blogu.
  Dostałem od nich wczoraj bardzo ciekawy link- Lewszunow gdzieś tam (chyba w tym spotkaniu gdzie towarzyszy mu żona Katerina) wspomina, że najsilniejsza magia Słowiańska to magia lalek. Oto link artykułu jaki niedawno od nich otrzymałem- polecam gorąco:
 http://www.blowminder.com/2014/01/30/slowianskie-lalki/

Warto poczytać tamtejsze komentarze - mowa w nich również (tak jak w samym artykule) o  książce "Biegnąca z wilkami". Poszedłem tym tropem bo ktoś, kiedyś pokierował mnie na jakiś blog (właśnie szukałem- chyba już nie istnieje. Jeśli się mylę to podajcie link proszę) o tym samym tytule gdzie były bodaj fragmenty wspomnianej pracy. Pamiętam, że ów ktoś podał mi ten adres bo była tam mowa o bajce "Wasylica Przepiękna". Dodałem kiedyś napisy do wspaniałej animacji rosyjskiej o takim tytule- znajdziecie na You Tube na moim kanale "michalxl600"- nie raz podawałem link. Fragmenty tej bajki są kanwą części wykładu pani Morozowej "Druga strona seksualnej rewolucji"- też moje tłumaczenie w necie -znajdziecie pokopiowane na wiele kanałów).
       Poszedłem tymże tropem ("Biegnąca z wilkami") i znalazłem stronę, która zawiera podstawowe informacje o książce jak i o jej autorce a także sporo komentarzy czytelniczek. Niemal wszystkie wypowiedzi są pełne zachwytu- jedna mocno stonowana i tą na koniec przytoczę. Link do strony: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47547/biegnaca-z-wilkami-archetyp-dzikiej-kobiety-w-mitach-i-legendach

Oto wspomniany komentarz (inne czytelniczki również potwierdzają, że książka nie jest łatwa w odbiorze co zawsze budzi moje "dzwonki alarmowe" bo cenne prawdy czyta się łatwo i są wchłaniane "jednym tchem" nie wymagając łamigłówek logicznych i nie przyprawiają o ból głowy. Biografia autorki wskazywać może na skażenie akademizmem czyli mówiąc językiem Lewszunowa próbę opowiedzenia o naturalnej magii za pomocą instrumentów z królestwa miedzi [materii]):
Koniec,przeczytałam ... z trudem,ale jednak.
Książka (wbrew pozorom) ciężka.Trzeba się nad nią porządnie skupić,żeby zrozumieć wszystkie filozofie pani Clarissy,choć moim zdaniem,nie zawsze są słuszne.
Głównie książka polega na przedstawieniu mitu,bajki bądź legendy.Następnie autora analizuje go psychologicznie,a potem zaczyna się prze-nudny wykład co kobiety zachowały z 'Dzikiej kobiety',czego im teraz brakuję,dlaczego nie są do końca szczere z własną,ukrytą naturą i.t.d.
I notorycznie poszczególne teksty się powtarzają... bez przerwy.
Chyba dlatego ma ponad 500 stron,a tak naprawdę całe przesłanie można byłoby streścić do 200.
Czasami autorka ukazuję mi zachowania,uczucia kobiet,o które wcześniej bym je nie posądzała.. i wtedy może mieć rację,a legenda jest dobrze zanalizowana,lecz znaczną część książki stanowią wyolbrzymione,pseudo-inteligentne teksty,nijak mających powiązania z rzeczywistością.
Jednym zdaniem: połowa książki to bełkot,inna połowa ukazuję samą prawdę,dlatego 5/10.
 Dlaczego nie podzielam zachwytów czytelniczek? Ponieważ na stronie o lalkach widnieje po prawej link do książki "kobiecość bez winy i wstydu" autorstwa Wojciecha Eichelbergera. Ponadto ktoś tam wspomina, że autorka podpiera się (uzasadnia) swoje wywody pracami Junga. Sam je kiedyś czytałem bo były to jedyne materiały jakie były dostępne w tym naszym "matrixie" zdominowanym przez wszelakich Eichelbergerów i Santorskich miejscami gwałcących brutalnie to co niesie wysokowibracyjna kultura Słowian. Od razu mówię, że tej książki W. Eichelbergera nie czytałem ale byłem nawet kiedyś na tygodniowym kursie "doskonalenia świadomości" (chyba taka to nosiło nazwę) organizowanym przez "Laboratorium psychoedukacji". Dzielono nas tam na grupy pierwszego i drugiego stopnia - "starszaki" uczestniczyły w jakichś terapiach Gestalt a u nas było coś co dziś mi przypominają rozpowszechniane i popularne "ustawienia Hellingerowskie" (czy też Hellingera). Żydzi z jakimi rozmawiałem są zadowoleni z rezultatów jakie osiągają za pomocą tych praktyk. Takie same opinie słyszałem od czytelników Siergieja Łazariewa (również Żyd).
Ze wspomnianego kursu zadowolony nie byłem- według mnie typowe "robienie kasy"  bez prawdziwej próby przeniknięcia ludzkich dylematów. Prowadzący zajęcia przykładali do człowieka "przyrząd" jaki im gdzieś tam "wręczono" na studiach (wiekszość tak zwanych uczelni to pralnie mózgu) lecz całością wiedzy aby ogarnąć problem nie dysponowali. "Nie udało się? No trudno- proszę przyjść na następny kurs."

    W każdym razie ten nasz blog ma ambicje odszukania naszych własnych korzeni i prawd a nie ich odbicia (uproszczonego często tak jak chrześcijaństwo jest prostszą wersją naszego Wiedyzmu) ukazanego oczami przedstawicieli innych kultur.
Szanuję doświadczenia w/wymienionych- sam kilka razy polecałem książki Łazariewa (Lazariewa) ale jak to powiada pewna znana reklama: "prawie robi wielką różnicę". Nadchodzi nasz czas -ich dobiega końca. Tam było coś w rodzaju żłobka czy też przedszkola duchowości -próby opowiadania o miłości językiem materii. Dziś my przejmujemy stery (normalny cykl galaktyczny- duchowa wiosna) i przechodzimy do praktyki pokazując jak kochać naprawdę a nie tylko nakładać "maski kochania".

aha!   o bajkach miało jeszcze być! Wymienialiśmy się już tu kiedyś propozycjami bajek. Jest kilka na moim kanale.
Wspomniani na wstępie goście polecili mi między innymi film "Księżniczka Mononoke"- dziś w nocy ciężko mi było zasnąć i obejrzałem sobie. Długa (przypominająca nieco film 'Awatar") lecz pełna dobrej wiedzy opowieść o losach ludzkości. Można obejrzeć na przykład tutaj: http://www.cda.pl/video/104091e5