czwartek, 13 grudnia 2018

Współczesna degradacja mózgu.

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/degradatsiya-mozga-segodnya/

Z każdym dniem coraz więcej osób narzeka na problemy z aktywnością mózgu - na coraz większe rozproszenie (np. niemożność koncentracji uwagi, niemożność zebrania myśli na rozwiązanie jakichś problemów), na trudność zapamiętywania informacji, na fizyczną niemożność czytania dużych tekstów. , nie wspominając już o książkach.

Ludzie proszą o podanie im czegoś, co poprawi ogólnie aktywność mózgu, a w szczególności pamięć. I paradoksalnie, ten problem jest charakterystyczny nie tylko dla starszych ludzi, których mózgi są osłabione, w pewnym sensie "w związku z wiekiem", ale dla osób w średnim wieku i młodszych.

Jednocześnie wielu nie jest nawet zainteresowanych tym, dlaczego tak się dzieje - automatycznie obwiniają to o stres, zmęczenie, niezdrową ekologię, tenże wspomniany już wiek itp. mimo, że to wszystko nie jest nawet bliskie przyczynom ich stanu. Wśród moich pacjentów są osoby, które mają 70 lat, ale które nie mają żadnych problemów z pamięcią lub działaniem mózgu. Jaki jest tego powód?

Powód jest taki, że pomimo wszelkich argumentów nikt kategorycznie nie chce porzucić tak zwanego stałego, całodobowego "połączenia z informacją". Innymi słowy, przyspieszona utrata funkcji mózgu rozpoczęła się w tym doniosłym dniu, w którym zdecydowałeś się pozostać "w stałym kontakcie".

Nie ma przy tym znaczenia, czy zmusiła cię do tego praca zawodowa, ucieczka  od braku zajęcia czy elementarny lęk przed byciem "nie na poziomie", tj. strach przed byciem czarną owcą, ekscentrycznym cudakiem w środowisku sobie podobnych.

Już w 2008 roku wiadomo było, że przeciętny użytkownik Internetu czyta nie więcej niż 20% tekstu opublikowanego na stronie i zdecydowanie unika dużych akapitów! Co więcej, specjalne badania wykazały, że osoba trwale podłączona do sieci nie odczytuje tekstu, ale skanuje go jak robot - porywa rozproszone fragmenty danych z każdego miejsca, nieustannie przeskakuje z jednego miejsca do drugiego i ocenia informacje tylko z pozycji "podzielić się" tzn. "Czy można komuś przesłać to" objawienie "?  ale nie w celu przedyskutowania lecz głównie w celu wywoływania emocji w postaci animowanego "beknięcia", któremu towarzyszą krótkie uwagi i okrzyki w formacie SMS.

W trakcie badań okazało się, że strony w Internecie, jak już wspomniano, nie są czytane, ale są "w biegu" przeglądane na wzór przypominający łacińską literę F. Użytkownik najpierw czyta pierwsze wiersze treści tekstowej strony (czasem nawet w całości - od początku do końca), a potem skacze na środku strony, gdzie czyta kilka kolejnych linii (z reguły już tylko częściowo, bez dokończenia linii do końca), a następnie szybko schodzi na samo dno strony - aby zobaczyć, "jak to się skończyło".

Dlatego najskuteczniejszym sposobem prezentowania informacji zwykłemu użytkownikowi Internetu jest wyświetlanie informacji w formie odwróconej piramidy (czyli zgodnie z zasadą "im niżej, tym mniej") z obowiązkowym wyróżnieniem słów kluczowych (aby konsumenci informacji zrozumieli, co jest ważne, a co już mniej) i ujawnienie nie więcej niż jednej myśli na akapit.

To jedyny sposób, aby utrzymać uwagę czytelnika na stronie tak długo, jak to tylko możliwe. Jeśli w miarę opuszczania się w w dół strony gęstość informacji nie zmniejsza się lub, co gorsza, zwiększy się (jak na przykład w tym artykule), to tylko kilka czytających osób pozostaje na tych stronach.

Moja osobista opinia brzmi:


 Internet jest prawdziwym narkotykiem. A co to jest narkotyk? Jest to całkowicie bezużyteczna rzecz, bez której każda osoba może dobrze żyć - dopóki jej nie spróbuje. A kiedy próbuje, to nałóg pojawia się na całe życie - uzależnienie od narkotyków jest nieuleczalne.
 Na problemy z percepcją informacji skarżą się ludzie wszystkich szczebli i specjalności, od wysoko wykwalifikowanych profesorów uniwersyteckich po pracowników obsługujących pralki. Takie skargi można szczególnie często usłyszeć w środowisku akademickim, tj. od tych, którzy ze względu na swoją działalność muszą nieustannie i codziennie komunikować się z ludźmi (szkolić, dawać wykłady, przyjmować egzaminy itp.) - donoszą oni, że nawet ci, którzy mają z nimi pracować, mają niski poziom umiejętności czytania i postrzegania i że ten z roku na rok spada coraz niżej.

Większość ludzi ma ogromne trudności z czytaniem dużych tekstów, nie mówiąc już o książkach. Nawet posty na blogu o rozmiarze większym niż trzy lub cztery akapity wydają się już zbyt nużące i
trudne do przyjęcia, a przez to nudne i niegodne nawet elementarnego zrozumienia.

Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby popularnej wypowiedzi sieciowej "zbyt wiele liter - nie daje rady" (angielski skrót spotykany na stronach dla młodzieży:
TL;DR.  od "Too long; didn't read", co oznacza "za długie, nie przeczytałem". -przyp. michalxl600) , która zazwyczaj jest pisana w odpowiedzi na propozycję aby przeczytać coś więcej niż kilkanaście linii. Okazuje się, że mamy błędne koło - nie ma sensu dużo pisać ponieważ prawie nikt tego nie przeczyta, a zmniejszenie objętości przekazywanej myśli prowadzi do jeszcze większej głupoty nie tylko dla czytelników, ale także dla piszących. W rezultacie mamy to, co mamy - masowe otępienie.

Nawet osoby z dobrymi (w przeszłości) umiejętnościami czytania mówią, że po całym dniu rzucania się w internecie i manewrowania dziesiątkami i setkami e-maili, fizycznie nie są w stanie zacząć interesującej książki bo samo przeczytanie pierwszej strony okazuje się prawdziwą torturą.

Czytanie po prostu "nie idzie", przede wszystkim dlatego, że:

a) nie można się zmusić się do zaprzestania skanowania tekstu, szukania w nim słów kluczowych

b) złożona składnia większości utworów klasycznych, o wysokiej klasy zawartości lub też literatury naukowej której to zupełnie brak w powszednim - telegraficznym systemie komunikacji "czknięć" SMS-owych jest absolutnie nieprzyswajalna.

W rezultacie jedno zdanie musi być czytane kilka razy! Najbardziej szczerzy ludzie mówią tak bezpośrednio: jestem zdegustowany sam/a sobą.

Ale to nie wszystko. Ze względu na stałą łączność internetową, ludzkie umiejętności, takie jak zdolność do powrotu do niegdyś istotnych - przemyślanych już informacji, analizowania tego co przeczytano i połączenia w wyobraźni, dramatycznie się pogarszają. Co gorsza, w 80% przypadków ludzie udają się do internetu w poszukiwaniu wątpliwej rozrywki lub otrzymują informacje, które mają nie tylko zerową, ale i negatywną wartość kulturową.

Jednocześnie większość ludzi (zwłaszcza młodych) jest przywiązana do swoich gadżetów tak bardzo, że zagrożeni odłączeniem się od sieci choćby na jeden dzień doświadczają nie tylko depresji psychicznej graniczącej z paniką, ale także fizycznego załamania, przypominającego głód narkotykowy. Nie wierzysz? Cóż, wyłącz
WSZYSTKIE swoje mydelniczki i staraj się żyć bez nich choćby przez  2-3 dni.

Jest opinia, którą ​​w pełni podzielam, że umiejętność skutecznego postrzegania złożonych tekstów, czytania złożonej literatury wkrótce stanie się elitarnym przywilejem, dostępnym tylko dla określonej kasty ludzi. Pomysł ten nie jest nowy, ponieważ nawet Umberto Eco w powieści "Imię Róży" proponował, aby wpuszczać do biblioteki tylko tych, którzy są w stanie i są gotowi przyjąć złożoną wiedzę. A cała reszta będzie mogła czytać tylko wywieszki oraz nternet.


 Krótko mówiąc, żadne tabletki, żadne suplementy diety, żadne diety, żadne treningi mózgu itp. nie są zdolne do zatrzymania degradacji mózgu. Tylko jedna rzecz może to zatrzymać - zakończenie przyjmowania wszelkiego rodzaju śmieci informacyjnych do systemu przetwarzania i codzienne ładowanie do mózgu wszelakich tak zwanych "przydatnych informacji". Ten proces jest niezwykle złożony i dla wielu osób jest całkowicie nie do wykonania. Dla wielu jak to sie powiada: "pociąg już odjechał".

Jeszcze raz krótko:

1. Gadżety, które zapewniają stałe połączenie z informacjami / Internetem: smartfony, iPady itp. bez których nie można nawet pójść do toalety, sprawiają, że jesteś niemal debilem ze spowolnionym, apatycznym, z ledwie myślącym mózgiem, który nie jest w stanie myśleć i analizować. Ale, jak każdy narkoman jesteś oczywiście przekonany o czymś zgoła przeciwnym - sądzisz, że te "mydelniczki" czynią twoje życie jest nierealistycznie żywym, wzbogaconym, wygodnym itd., A ty osobiście czujesz się "wysoce zaawansowaną osobą", która zawsze jest "na bieżąco ze wszystkim".

2. Dzięki tym urządzeniom nieprzerwanie - 24 godziny na dobę wszelkiego rodzaju śmieci zanieczyszczają twój "komputer pokładowy", przez co nie jesteś w stanie wykonywać nawet najbardziej prymitywnej, nisko kwalifikowanej pracy. Nie jesteś w stanie spójnie mówić, pisać, ani czytać - twoja mowa jest "pokrzywiona" i pełna pasożytniczych słów.

Mówiąc o czymś, trudno ci znaleźć właściwe słowa a słuchając kogoś szybko tracisz wątek rozmowy i zaczynasz nudzić się i ziewać. Nie możesz pisać ponieważ prawie w każdym słowie zaczynasz popełniać błędy,  nie wiesz nawet jak używać interpunkcji. Ale robisz fajne selfie (i inne śmieciowe zdjęcia) i "klikasz" do kogoś na Viber lub WhatsApp.

3. Krótko mówiąc, słuchaj złych wieści: komunikacja mobilna powinna być używana tylko i wyłącznie w przypadkach AWARYJNYCH. Na przykład dotarłeś do nieznanego miasta i nie możesz znaleźć osoby, z którą masz się spotkać - naprawdę musisz zadzwonić. Albo też spóźnisz się na ważne spotkanie - naprawdę trzeba zadzwonić, tzn. musisz skonfigurować gadżet tylko po to, aby otrzymywać lub przekazywać potrzebne informacje zawodowe i biznesowe. A przez resztę czasu twój gadżet powinien być wyłączony jednak wyobrażam sobie twój dyskomfort na samą myśli o tym.

4. Musisz być przygotowany na to, że całe twoje otoczenie, łagodnie mówiąc, nie zrozumie cię - powiedzą ci, że odwróciłeś się od nich, że "padło ci na mózg" itp. Zlekceważ to - pamiętaj, że jesteś przedmiotem ataku informacyjnego i musisz się bronić. Prezydent CBS News, Richard Salant, powiedział: "Naszym zadaniem jest sprzedawać ludziom nie to czego oni chcą, ale to czego my potrzebujemy".

5. I na koniec musisz ponownie nauczyć się czytać książki. Prawdziwe książki papierowe - czy rozumiesz? Nie wpatrywać się otępiałym wzrokiem
przez wiele godzin we własne "mydełko z ekranem"  ale czytać książki. To będzie trudne, ale spróbuj. Nie musisz się zmuszać - pierwszego dnia czytasz pół strony, następnego - całą stronę, trzeciego dnia - 1,5 strony itd. Weź pod uwagę, że ciało będzie się temu opierać pod każdym względem - będzie ci się zbierać na mdłości, będzie cię łamać i ciągnąć, czynić cokolwiek abytylko tylko mózg nie musiał się wysilać.