wtorek, 8 września 2015

"Minusy" męskości.

 Wakacje się kończą więc dajemy "czadu". Koniec z lżejszymi wpisami ;) - znalazłem solidną lekcję, jest co "trawić". Artykuł pani Tatiany Dzucewej , której wypowiedzi już chyba tłumaczyłem tutaj. Nazwisko już mi znane. Czytałem ten artykuł z poruszeniem w duszy. Migały mi sytuacje z mojego przeszłego życia począwszy od dzieciństwa gdzie najpierw władcza matka tłumiła przejawy męskości. Zapraszam :
źródło niniejszego tekstu: 
   http://pravotnosheniya.info/Minusi-muzhestvennosti-3051.html

  Jaka z kobiet nie marzy o tym by obok niej był silny, męski, niezależny  mężczyzna mający swój życiowy cel ?

    Ale z jakiegoś powodu potajemnie mamy nadzieję, że ten silny mężczyzna będzie "bez wad" a do tego zależny od nas?

  Być może dlatego walczymy z mężczyzną gdyż boimy się być z prawdziwym mężczyzną. Wszak w takim wypadku będzie trzeba zgodzić się z ogromną różnicą, która istnieje między nami. Wszak męskość ma swoje "plusy" jak i "minusy". Te wady i zalety są nieodłączną częścią męskiej natury.

  Oto i te "minusy":
- dążenie do przewodzenia, dążenie do bycia liderem i dominowania,
- agresywność i surowość,
- zaniedbywanie rzeczy nieciekawych,
- upór co do swoich decyzji,
- samodzielność, niezależność,
- nakierowanie na karierę i pracę,

  Są to cechy szczególne natury mężczyzny. Nie zgadzać się z nimi oznacza iść przeciw jego naturze a przede wszystkim przeciw swojej kobiecej naturze.

  Umiejętność cenienia mężczyzny i przyjmowanie jego w całości, takim jaki on jest to główne zadanie kobiety jeśli chce ona mieć szczęśliwe relacje z mężczyzną.

   Weźmy po kolei:

- dążenie do przewodzenia, bycia pierwszym i dominowania. Jest to dla nas kobiet bardzo niewygodna cecha - uznając i przyjmując ją pozostaje nam się tylko podporządkować. Mężczyzna powinien czuć się najsilniejszym i najmądrzejszym w swojej rodzinie. Czy my kobiety możemy być mądrzejsze od swojego męża? Jak wiele rodzin się rozpadło z powodu "wielkiej mądrości" kobiet? Z powodu ich nieumiejętności stania się "mniej mądrymi" przy swoim mężczyźnie?

  Podporządkowanie - jest to bardzo niewygodne dla kobiety niegotowej uznać męskiej natury. Jako podporządkowanie pojmowany jest przede wszystkim szacunek, bezwzględne przyjęcie decyzji mężczyzny, numer porządkowy "dwa" w rodzinie a także uświadomienie sobie swojego miejsca za mężczyzną a nie przed nim (dawniej kobiety wychodziły "za mąż" - tak się mawiało. przyp. tłumacza).

  Albo podporządkowujemy się mężczyźnie albo obok nas jest piesek na smyczy gotów wypełniać nasze polecenia. Albo my się podporządkowujemy albo podporządkowujemy sobie mężczyznę a wtedy on milknie, zaczyna pić, "zabawiać się" a w najlepszym razie spędzać wolny czas za komputerem czy też na kanapie przed TV. A my się potem skarżymy koleżankom: "ech - jemu się nic nie chce, nie wstanie by coś zapracować, stworzyć, gdzieś "wygrać", czegoś dokonać?"  Podporządkowany mężczyzna nie będzie chciał nigdy niczego robić.

  Kolejnym minusem męskości jest surowość i agresywność. Te cechy także są związane z męską naturą. Bez nich nie będzie on brał inicjatywy, podejmował decyzji, odnosił sukcesów i rwał się do czynów.

  Prawdziwa kobieta się tego nie boi i nie walczy z tymi cechami gdyż przyjmuje je ona jako niezbędne dla prawdziwego mężczyzny. Prawdziwa kobieta wie jak i czym zrównoważyć  te cechy: łagodnością, wrażliwością i zrozumieniem, ona nie musi się przed nimi bronić. Bez tych cech mężczyzna jest zależny, wątły i zupełnie niepodobny do mężczyzny.

I jak powiadał jeden mój znajmy mężczyzna: "z działań łagodnych nic się nie urodzi". I faktycznie nic - ani dziecko, ani przedsiębiorstwo, ani państwo, a tym bardziej szczęśliwa rodzina.

  To właśnie kobieta jest zaczynem kłótni w rodzinie -  o tym szczegółowo napiszę w osobnym artykule pod tytułem "zaginęła kobieta".  

 Skąd się biorą kłótnie, dlaczego mężczyzna jest w stosunku do nas agresywny a czasem nawet i dochodzi do rękoczynów? Dlatego, że stawiamy na swoim, nie przyjmujemy zdania mężczyzny, spieramy się. W tym momencie idziemy przeciw męskiej naturze i otrzymujemy w najlepszym wypadku awanturę. Obrażamy się na mężczyznę - na to, że on postępuje z nami jak z kobietą. A czy byłyśmy kobietami w tym momencie kiedy nie ustępowałyśmy, kiedy nie słuchałyśmy mężczyzny, sprzeciwiałyśmy się i byłyśmy także agresywne?

   Wiecie jak w takiej chwili mężczyzna pojmuje kobietę? Jak konkurenta, a w głębi duszy jak zdrajcę.

  Pokój i dobre relacje w rodzinie zależą od kobiety. Mężczyźni w ogóle bardzo rzadko krzyczą - zazwyczaj tylko wtedy gdy tracą cierpliwość.

  Dlaczego my kobiety boimy się prawdziwej męskiej natury? Między innymi dlatego, że istnieją jeszcze i takie niewygodne cechy jak dążenie do samodzielności i niezależności.

  Kiedy nie przyjmujemy swojej żeńskiej natury to nie wiemy co mamy robić z silnym, władczym i niezależnym mężczyzną.

  Boimy się i dlatego tłumimy mężczyznę, kontrolujemy go i podejmujemy za niego decyzje. W wyniku tego znów mamy na rękach pieska a w duszy niespełnione marzenie o pojawieniu się w naszym życiu prawdziwego mężczyzny. Dążenie do niezależności i samodzielności  istnieje u mężczyzny na poziomie instynktu. Nie da się tego trzymać "pod kloszem". Pod kloszem męskość zanika.

  Mężczyźni faktycznie bardzo różnią się od kobiet w tym i fizjologicznie a przede wszystkim organami płciowymi.

  Kobieca macica jest ciepła, miękka, łagodna,obejmująca, przyjmująca, pełna opieki, ochraniająca a męski członek - twardy, aktywny, wnikający wgłąb, napierający, nakierowany na cel, nawet nieco agresywny.

  Czy nie tak postępuje prawdziwy mężczyzna?

"Jeśli kobieta przeciwstawia twardości mężczyzny własną twardość to oznacza, że pracuje w niej umysł - ego, którego istotą jest negowanie i walka. W takim umyśle żyje ogromny strach przed mężczyznami. Jeśli kobiecie nie udaje się wymknąć z pod uderzenia mężczyzny to oznacza, że u niej samej jest siła rodzaju męskiego - surowa moc nakierowana na walkę i eliminację".

   Organy płciowe kobiety znajdują się wewnątrz a męskie na zewnątrz. Mężczyzna jest zewnętrznym a kobieta wewnętrznym. W naturze mężczyzny jest poznawanie przestrzeni zewnętrznej i osiąganie sukcesów aby wypełniać swoją główną, męską misję - być żywicielem rodziny. Dlatego u mężczyzny zawsze na pierwszym miejscu będzie praca i jego kariera. Czy kobieta powinna mieć mu to za złe? Praca jest nadrzędna tylko dlatego, iż wszystko co czyni mężczyzna czyni dla rodziny i dla kobiety a nie dla siebie. Aby zapewnić byt rodzinie musi udzielać temu maksimum sił i czasu. Czy warto z tym walczyć?

  Bardzo często chcemy nie dających się pogodzić rzeczy: aby mężczyzna był silny, konkretny, niezależny a przy tym czuły i łagodny. Aby osiągnął sukcesy w karierze i dawał radę pobawić się z dziećmi, pomył podłogi i naczynia. Nie należy robić z mężczyzny stworzenia bezpłciowego jeśli chcecie czuć się słabą w jego silnych rękach.

  Od nas kobiet zależy na ile mężczyzna przejawia swoje Męstwo - takie kompletne, prawdziwą męskość a nie jakąś tam  "idealną" jaką sobie wymyślamy aby mieć obok słabego i dającego się kontrolować mężczyznę.

  Pozbawiając mężczyzny męskości pozbawiamy siebie same Kobiecości i możliwości bycia "za mężem", za silnym, niezależnym mężczyzną sukcesu.

  Przyjmując mężczyznę takim jaki on jest z jego "plusami" i "minusami" tworzymy harmonię w relacjach.

 Tatiana Dzucewa