wtorek, 12 kwietnia 2016

Stań sie prawdziwie szczęśliwą- szczęśliwą kobietą.

  Cała zawartość bloga tutaj podana jest również z pewnym dystansem. Przedstawiam w tym miejscu prawdopodobną według mnie drogę i konstrukcję świata (nie dla wszystkich - jak pisze [słusznie] poniżej Olga Waliajewa "to co jednemu pomoże- drugiemu może zaszkodzić"). Wszystko co tu przedstawiam - wyszukuję czy też prezentuję na podstawie własnego doświadczenia ( z grubsza jedno i drugie się zazębia) i chętnie poddaję pod dyskusję. Jeśli ktoś mnie przekona to mogę nawet zmodyfikować jakoś swoje spojrzenie.

   No w każdym razie po raz kolejny przypominam, że nie robimy tu żadnego "kościółka" czy sekty. To nie są dogmaty, dyskutować o wszystkim można i chętnie czytam rozmaite opinie. Cieszę się także, że w gronie stałych czytelników przeważa takie właśnie podejście- -spojrzenie poszukiwacza.
Z szacunku dla dokonań autorki znanej już z prezentacji zarówno filmowej jak i jej tekstów poddaję pod ocenę kolejną jej pracę. Zgadzam się z tym i nie zgadzam jednocześnie- zależy jak na to spojrzeć. Ogólnie na tak:


Fajnie by tak było aby istniała ścisła instrukcja życiowa dla kobiet:
- krok w lewo- bukiet kwiatów, krok w prawo- oświadczyny, krok w przód- ciąża, krok w tył- bogactwo, podskok z trzema obrotami- świętość....ale tak nie jest i być tak nie może. Przecież nawet święte teksty rozmawiają z nami poprzez przypowieści i przykłady innych kobiet. Pokazują nam różne sytuacje oraz sposoby w jakie pokonały je święte kobiety. Pozostaje nam dorównywać, zapamiętywać, dążyć do szczytnych celów.

    Czyli, że nawet dawniej kiedy to umysł kobiety nie był tak bardzo ograniczony społecznymi schematami szukanie odpowiedzi na swoje pytania nie było łatwą sprawą. A co tu dopiero mówić o współczesności? Dlatego rozumiem, że jedna i ta sama rada jednemu pomoże a innemu wprost przeciwnie.

  Weźcie dowolny temat- powierzchowność kobiety, długość jej włosów, ilość dzieci, wiek właściwy dla małżeństwa, ilość partnerów, praca, dochód - i zrozumcie, że warianty mogą byc rozmaite. Nie ma takiego pojęcia jak "norma". Norma: piątka dzieci, warkocz do pasa, jeden partner seksualny - rzecz jasna mąż no i musisz umieć gotować barszcz. Nie ma takiej kobiety. Nie ma i być nie może.

   Tak więc najważniejsza sprawa ku jakiej chcę Was tutaj doprowadzić to konieczność uruchamiania swojego rozumu - żeby nie kopiować, nie powielać tego co napisano gdzieś tam i jak powiadał jakiś autorytet ale myśleć. Stosować to u siebie, stosować stopniowo, po troszeczku. Mam wielką nadzieję, że moje książki pomagają Wam przebudzić rozum, widzieć swoje błędy, swoje problemy a jednocześnie swoje mocne strony, widzieć drogi do rozwiązania problemu, podejmować decyzje i nieść za nie odpowiedzialność.

  Chcę przekazać Wam nie tylko wiedzę, reguły czy jakieś dogmaty. Chcę abyście uzyskały inne doświadczenie, inny smak tego życia w swoim kobiecym ciele. Abyście rozsmakowały się w tym by bez względu na wszystko pozostawać kobietami, abyście bez wzgledu na cokolwiek szanowały i kochały swojego męża, kochały i pomagały wzrastać swoim dzieciom, akceptowały swoje ciało, kochały siebie, troszczyły się o siebie.

  A jak Wy to będziecie czynić to już jest Wasza indywidualna sprawa.

  Nie ma jedynego standardu szczęścia dającego się wymierzyć poprzez ilość sukienek, uśmiechów, chwil kiedy on ciebie wysłucha czy też porządku domowego. Istnieje tylko statystyka mówiąca, że kobiecie szczęśliwej barszcz wychodzi smaczniejszy a twarz promienieje blaskiem nawet jeśli zarys tej twarzy odbiega od ideału a pod oczami są zmarszczki, że przy szczęśliwej kobiecie przebywać jest milej i korzystniej zarówno mężowi jak i dzieciom, że zdecydowanie chętniej wezmą za żonę dziewczynę szczęśliwą aniżeli smutną, samotną i nieszczęśliwą uważającą się za niepełnowartościową ponieważ jeszcze nie ma męża.

   Którejś tam służy joga a innej sala gimnastyczna, któraś tam prowadzi samochód a inna nie. Któraś tam pracuje z pasją i to nie przeszkadza jej w życiu rodzinnym a inna gotuje zupę w domu i wypieka ciasteczka.  Jakaś  jest szczęśliwa w rodzinie bez męża a inna znów jest nieszczęśliwa mając męża i kilkoro dzieci. Któraś tam z radością budzi się o szóstej a dla którejś o wiele lepiej wstawać o ósmej.  Ktoś tam strzyże włosy krótko aby bardziej podobać się sobie, któraś tam nosi dżinsy i szorty, je mięso i nie robi z tego powodu afery, któraś tam chodzi do kościoła a inna znów błogosławi wszechświat u siebie w domu. Każdy ma swoje tempo transformacji, swoją drogę i swoje cechy szczególne. Pozwólmy sobie na posiadanie tych cech szczególnych- przecież nie jesteśmy biorobotami! Najważniejsze aby te cechy szczególne nie przeszkadzały nam w czuciu się szczęśliwymi i nie oddalały nas od samych siebie.

  Moje marzenie to nie kobiety w sukienkach wszędzie dookoła. Chciałabym aby na świecie było jak najwięcej kobiet szczęśliwych ponieważ gdy kobiety są szczęśliwe to szczęśliwi są i mężczyźni, dzieci i starcy a przyszłość jawi się bardziej kolorowa, jaśniejsza i bardziej świetlista.

  Dlatego bardzo Was proszę - stań się szczęśliwą, prawdziwie szczęśliwą kobietą! I niech tam nie wszystkie zalecenia dadzą się zastosować, nie stosuj wszystkich i niech nie wszystko się uda - to nie jest ważne. Jeśli będziesz szczęśliwa to wystarczy.
  Dokładnie o tym mówi moja książka o tytule "Dająca owoce". Traktuje ona nie tylko o dorosłości ale też o tym jak osiągnąć swoje szczęście, jaką drogą i po co.

                       Olga Waliajewa

źródło http://pravotnosheniya.info/Stante-schastlivoy-po-nastoyashchemu-schastlivoy-zhenshchinoy-3440.html