sobota, 7 października 2017

Czego żałują starsi będąc już na progu do wieczności?

Zadziwiające zapiski wolontariusza z domu starców. Poczytajcie - nie pożałujecie. Zmuszają do zadumy nad wieloma sprawami życia...póki nie jest za późno....

Rodziliśmy trochę za mało dzieci.

"Wiesz Alonka, dziś tak bardzo żałuję, że nie urodziliśmy swojej córce braciszka albo siostry. Mieszkaliśmy kiedyś w bloku, w 5-cioro razem w jednym pokoju z moimi rodzicami. I pomyślałam ... cóż, gdzie tu jeszcze jedno dziecko, gdzie? Ona śpi w kącie na piersi, bo nie ma gdzie ustawić łóżka. A potem mój mąż dostał mieszkanie służbowe. A potem - drugie, większe. Ale wiek nie był już na rodzenie dzieci. ""Teraz myślę: cóż, dlaczego nie urodziłam choćby i pięcioro? Przecież wszystko było: dobry mąż, godny zaufania, prawdziwy żywiciel rodziny, miałam w nim oparcie jak o kamienną ścianę. Była praca, przedszkole, szkoła, kubki ... Wszystkich dalibyśmy radę wychować, "postawić na nogi", zakotwiczyć w życiu. A my po prostu żyliśmy jak inni: wszyscy mają po jednym dziecku to i u nas niech będzie jedno. "

"Widziałam, jak mój mąż pielęgnował szczeniaka i pomyślałam - a jednak są w nim niewyczerpane ojcowskie
uczucia. Jego miłości starczyło by dla dziesięciu ale dałam mu tylko jedno dziecko ..."


Trochę za dużo pracowaliśmy - ze szkodą dla rodziny.

"Pracowałam jako magazynier. Cały czas napięte nerwy, ze coś się nie będzie zgadzać i będę za to winna - a dalej sąd i więzienie. A dziś sobie myślę: po co ja w ogóle pracowałam? Mój mąż miał dobre wynagrodzenie. Po prostu wszyscy pracowali to ja także."

"Przepracowałam 30 lat w laboratorium chemicznym. Mąjąc 50- tkę praktycznie straciłam zdrowie - straciłam zęby, chory żołądek, sprawy ginekologiczne. I pytam sama siebie po co to było? Dziś mam emeryturę 3000 rubli, to nie starcza nawet na lekarstwa."

Patrząc dziś z perspektywy starości wielu z nich sami pojąć nie mogą po co się uczepili tej pracy?  - często niekwalifikowanej i nie dającej żadnego prestiżu, nudnej, ciężkiej, nisko-płatnej.

Trochę za mało podróżowaliśmy.

  Przeglądając swoje wspomnienia większość starszych ludzi wymienia wycieczki, podróże, wyprawy.

"Pamiętam jak jeszcze za czasów studenckich pojechaliśmy nad Bajkał, Jakże tam niewyobrażalnie pięknie!"

" Przez cały miesiąc wyprawiliśmy się na rejs po Wołdze - aż do Astrachania.
Jakie to było szczęście! Byliśmy na wycieczkach w rożnych historycznych miastach, opalaliśmy się, kąpaliśmy. Proszę zobaczyć - do dziś mam fotografie!"

 "Na weekend postanowiliśmy udać się do Leningradu. Nasz samochód wtedy to była jeszcze "Wołga 21". Siedem godzin za kierownicą. Rankiem usiedliśmy na śniadaniu w pałacu Piotra I nad brzegiem Zatoki Fińskiej. A potem zaczęły działać fontanny!" 

Kupowaliśmy zbyt wiele zbędnych rzeczy.

"Widzi pan, w naszym bufecie mamy niemiecką porcelanę na dwanaście osób. I nigdy w życiu na niej nie jedliśmy - w ogóle nie używaliśmy tego serwisu. Och! Weźmy stąd filiżanki ze spodkiem i wypijemy w nich wreszcie herbatę. A na ciasteczka niech pan wybierze najpiękniejsze talerzyki."

"Myśmy oszaleli na punkcie tych rzeczy, kupowaliśmy, zdobywaliśmy, tak się staraliśmy ... Ale one nawet nie sprawią, że życie jest bardziej komfortowe - wręcz przeciwnie, przeszkadzają nam. Cóż, po co kupiliśmy tę "meblościankę" na wysoki połysk? Zepsuliśmy dzieciństwo wszystkich naszych dzieci  - "nie dotykaj", "nie zarysuj jej". Lepiej byłoby, gdyby była tutaj najprostsza szafa z desek, ale za to dzieci mogły by się bawić, rysować, wspinać się!"

"Za całą wypłatę kopiłam fińskie kozaki. A potem przez cały miesiąc jedliśmy tylko ziemniaki, które babcia przywiozła ze wsi. No i po co? Czy ktoś mnie z tego powodu bardzie szanował? czy lepiej mnie zaczął traktować z tego powodu, że ja mam fińskie buty a inni ich nie mają?"

Trochę zbyt mało spędzaliśmy czasu z przyjaciółmi, dziećmi, rodzicami.

"Jak bardzo chciałbym dziś zobaczyć swoją mamę, pocałować ją, porozmawiać z nią! A mamy nie ma z nami już od 20 lat. Wiem, że gdy mnie zabraknie to moja córka będzie tak samo tęsknić za mną i jej będzie tak samo brak mnie. Ale jak jej to teraz wyjaśnić? Ona tak rzadko przyjeżdża!".

"Urodziłam Saszkę i po 2 miesiącach oddalam go do żłobka. Potem przedszkole, szkoła z wydłużoną opieką popołudniową. Latem obóz Pionierski. Któregoś wieczora przychodzę do domu i zdałam sobie sprawę, że mieszka tam zupełnie mi nieznany 15-letni człowiek."

Zbyt mało się uczyliśmy.

 "Jak ja mało czytałam książek! Wszystkie sprawy widziałam jak biznes. Popatrz, jaka tu jest ogromna biblioteka, a ja nawet nie otwierałam większości książek. Nie wiem, co zawierają te okładki". 

Nie interesowaliśmy się sprawami duchowymi i nie szukaliśmy wiary.

"Wie pan,
całe życie trochę się obawiałam ludzi wierzących. Szczególnie bałam się, że potajemnie wciągną w swoją wiarę moje dzieci, powiedzą im, że Bóg istnieje. Moje dzieci są ochrzczone ale nigdy nie rozmawiałam z nimi o Bogu- rozumie pan, wtedy wszystko mogło się zdarzyć. A teraz rozumiem - wierzący mieli życie, mieli coś ważnego co mnie ominęło ".

Czytając te wersy mimowolnie zaczynasz przenosić je na swoje życie i zaczynasz rozumieć.....rozumiesz, że podążasz  tą samą przetartą drogą i popełniasz te same błędy, że sam "następujesz na te same grabie". I wychodzi na to, że za 20 -30 lat być może napiszesz te same zdania doświadczając tego samego żalu i goryczy z powodu braku świadomości we właściwym czasie. Ale..... MOŻEMY ZDAĆ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ WCZEŚNIEJ I NAPRAWIĆ TO JUŻ DZIŚ!!!

 Zacznijmy żyć wolni, radośni i szczęśliwi!  Zacznijmy mniej pracować i więcej czasu spędzać ze swoimi bliskimi, czyńmy tylko to czego chcemy i co lubimy. Częściej się cieszmy i radujmy - a co najważniejsze: nie przeszkadzajmy naszym dzieciom być szczęśliwymi, zacznijmy im w tym pomagać!. 

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_133500

p.s. a ja przypomnę, ze dawno temu przetłumaczyłem taki oto filmik: