piątek, 22 grudnia 2017

Pokolenie kobiet bez męskiej ochrony. Olga Waliajewa

Artykuł cenionej na blogu autorki - wyszukiwarka blogowa powinna zareagować na nazwisko Olga Waliajewa- można spróbować je wpisać w wyszukiwarkę You Tube, powinno się pojawić kilka filmów jakie tłumaczyłem.
  Oto link do tekstu źródłowego: http://life-move.ru/pokoleniya-nezaschischennyh-zhenschin/

 W czasach dawnych kobiety zawsze były pod ochroną - miały opiekę przez całe swoje życie. Tak było na całym świecie, ponieważ kultura relacji wobec kobiet była wszędzie. Od urodzenia kobiety do jej śmierci. Mężczyźni będący ich bliskimi zmieniali jeden drugiego w łańcuchu: ojciec-mąż-syn. Czasami podłączali się bracia, wujowie, dziadkowie, wnukowie ..... Pozostawienie kobiety bez ochrony było ogromnym nieszczęściem i ogromnym wstydem dla jej rodziny. 

Kobieta była czczona od urodzenia, wszyscy rozumieli, że nawet małe dziewczynki mają wielką siłę i ogromną moc. Ale w tym samym czasie, nawet gdy dorastają są naiwne jak dzieci i łatwo je oszukać - łatwo oszukać i wykorzystać. Dlatego też podobnie jak dzieci muszą być chronione. Jak klejnot. - przez całe swoje życie. Mają być strzeżone jak źrenica oka. 

Czasy się zmieniają. Stopniowo stosunek do kobiet został zrewidowany prawie na całym świecie. Gdzieś tam nieco później, a gdzie indziej już wcześniej kobiety zaczęły być wykorzystywane. To znaczy, użyj, wyciśnij z nich wszystko, co najlepsze dla własnej korzyści, a następnie wyrzuć ją. Poprzedni szacunek i ostrożne podejście zostało utracone. A co najważniejsze został zagubiony i patronat. Trwało to bardzo długo - nawet w miejscach, gdzie istota ochrony została wypaczona - ale co się z nami stało przez ostatnie sto lat? 

Co zrobiła nam cywilizacja? 

W konfliktach ostatniego stulecia zginęło wielu mężczyzn - ogromna ich ilość.  Wyginęli zarówno podczas rewolucji jak i podczas dwóch wojen światowych oraz podczas konfliktów lokalnych. Dodamy tutaj tych mężczyzn, którzy fizycznie przeżyli, ale załamali się duchowo. Dopiero wtedy zrozumiemy, że nikt nie mógł dać ochrony pewnym pokoleniom naszych kobiet. Kobiety zostały pozostawione bez męża i z dziećmi w ramionach. Dzieci zostały bez ojca z matką w żałobie. Starsze kobiety straciły swoich synów i wsparcie w starszym wieku. Świat zdecydowanie uległ zmianie.

Kobiety, które nie miały ochrony, początkowo próbowały znaleźć tę ochronę w jakikolwiek sposób. Wychodziły za mąż za tych, którzy pozostali i cierpiały ten stan nawet jeśli on w ogóle jej nie bronił i nie dawał kobiecie ochrony. Pamiętam jak pewna starsza kobieta podzieliła się ze mną tym, że po utracie męża na wojnie wyszła za mąż a potem urodziła swoje dzieci, trzy córki, tylko po to aby ktoś mógł ją chronić, dbać o nią. Ten mężczyzna okazał się inny - pił, bił i gonił za dziewczynami. Była bez ochrony, wręcz przeciwnie - od niego także musiała się bronić. Bardzo żałowała, że wyszła za mąż a nie można było od niego uciec. Nie było nikogo kto mógłby pomóc jej wypędzić go z domu. I trwała tak całe swoje życie. 

       Potem niektóre kobiety - zwłaszcza napatrzywszy się na swoje matki zrezygnowały z męskiej ochrony. Przestały wierzyć, że mężczyzna jest obrońcą pomimo, że jest to jego pierwsze powołanie, najważniejsze dzieło w rodzinie. Przestały prosić, przestały ufać. Nauczyłyśmy się czynić wszystko same - takie zachowanie miało swoje podstawy. W końcu nie było nikogo kto by umiał tych powojennych chłopców "wyprowadzić na ludzi". Zostali wychowani przez matki, dające im ochronę i wsparcie. Tak więc mężczyźni przyzwyczaili się do otrzymywania a nie dawania ochrony. Przyzwyczaili się do "wieszanie na szyi" u kobiet. Nigdy nie zrozumieli swojej męskiej natury, nieustannie borykali się z podłymi doznaniami w klatce piersiowej - z alkoholem, z pracą, z innymi kobietami. Nie umieli dać tego czego od nich wymagano. A i sami nie wiedzieli kim byli, dlaczego i jak. 

Nie chcąc być wykorzystywane postanowiłyśmy same wykorzystywać mężczyzn. To nie boli tak bardzo i wydaje się być bardziej wygrywającą strategią. Tych chłopców, najbardziej okaleczonych przez własne matki, my nauczyłyśmy się jeszcze "dobijać" - wyciskać z nich pieniądze, dzieci, pozycję - a następnie wyrzucać nie czekając, aż ktoś zrobi to samo z nami. 

I utworzyło się błędne koło. Bez ochrony kobiety nie mogą być kobietami. Trwając na takiej pozycji wychowują swoich młodych mężczyzn na takie same kobiety, jakimi same są. A u boku tych chłopców, kiedy oni już dorosną - u ich boku nie otrzyma ochrony i opieki żadna kobieta. Wydaje się, że nie można rozerwać tego "zaklętego kręgu". Ale to nie wszystkie "osiągnięcia" cywilizacji przeciwko kobietom. To, co stało się do przyjęcia i normalne dla nas w XX wieku, kilka wieków temu, było zbrodnią. Zasady etyczne stały się zbyt swobodne. Wolne relacje seksualne, aborcja, rozwody, homoseksualizm i wiele więcej. Wydaje się, że się stoczyliśmy i rzucamy się tam, gdzie oczy poniosą. Nikt nas nie powstrzymuje, nikt nie może nas zatrzymać - a my staczamy się i staczamy. A staczać się możesz tylko w dół a nie w górę. I nie ma nikogo kto mógłby nas zatrzymać i ochronić. Mężczyźni w naszą degradację są aktywnie zaangażowani i pomagają coraz mocniej oddalać się od siebie.

 Kiedy miewałam przerwy podczas wykładów często czułam się okropnie, słuchając opowieści dziewcząt - opowieści o nich samych lub o swoich matkach i babkach. Często po kilku aborcjach - niektóre nawet nie pamiętają dokładnej ich liczby. Ogromna liczba mężczyzn w życiu -ich liczba także już zapomniana. Zbyt swobodny styl życia przechodzący w uzależnienie się od alkoholu, tabletek, papierosów. To przerażające. 
      W to właśnie zmieniła nas współczesna cywilizacja. Na początku jesteśmy "dziewicami" - boskimi stworzeniami. Czyste, jasne, pełne najlepszych cech. Pełne miłości, zdolne do kochania, zdolne zaufać, odczuwające więź z siłami wyższymi, kochające dbać, opiekować się i pomagać innym. Ale ten okrutny świat zmienia nas w lalki bez serca - puste, samotne, ale silne. 
     Albo zamienia nas w towar - taki co to można użyć i wyrzucić, w takie z których można kpić, które mogą zostać upokorzone. Przemoc domowa na świecie - a zwłaszcza w Rosji - wprost poraża. Ci, którzy powinni chronić swoje żony, często je zabijają lub okaleczają. Wszystko to na oczach własnych dzieci. Warianty niby mamy dwa - być silną suką i pomiatać innymi lub być szmatą, o którą wszyscy wycierają stopy. Chociaż najczęściej wędrujemy pomiędzy tymi dwoma biegunami. Ufałam, zakochałam się, zostałam poniżona - stałam się silną i nie do zdobycia, wszystko sama, "nigdy więcej", aż znowu się w kimś zakochałam. 

 Wyciskają z nas  wszystko co jest możliwe. A co jest możliwe? Energia piękna, która jest w naszym ciele. Ona przyciąga, ona mami, daje przyjemność zarówno oczom jak i zmysłom. Teraz nasze półnagie i zupełnie nagie ciała towarzyszą sprzedaży różnych towarów i usług. Również nasze ciało stało się dziś obiektem otwartej przyjemności - nacieszyć się i nie mieć żadnych konsekwencji w postaci odpowiedzialności - ogromna liczba "męskich" magazynów, filmów obyczajowych, dążenie mężczyzn do posiadania ciał różnych kobiet. 
    Nasza opiekuńczość jest również aktywnie wykorzystywana przez mężczyzn, którzy czekają na kolację i czyste koszule. W takim przypadku często nie biorą kobiety za żonę, nie ponoszą za nią odpowiedzialności ale tylko ją wykorzystują. Nasza naiwność jest powodem, dla którego wierzymy w różne opowieści, wybaczamy tym, którzy nie powinni otrzymać wybaczenia, pozostajemy tam skąd powinno się uciekać najdalej jak się da. 

Ogólnie rzecz biorąc, cywilizacja nauczyła się używać naturalnego kobiecego bogactwa w swoich nie do końca czystych celach. Ponadto postarała się ona wytłumaczyć kobietom, że to normalne, że nie ma w tym nic złego. Że powinnaś być niezależna, że nikt nie powinien ci niczego zabraniać. "Jakże to tak, że jakiś jeden mężczyzna może zabronić rozkoszowania się tobą całej reszcie świata - gdzie tu jest sprawiedliwość?Że możesz wszystko sama, że ty też możesz wykorzystywać innych ludzi dla własnych celów, że żeńska natura jest mitem i wymysłem, że w rzeczywistości wszyscy są sobie równi. I nie przejmuj się, że masz w sercu tępy cierń -po prostu nie zwracaj uwagi, zapomnij o tym.     
    Cywilizacja wyjaśniła również mężczyznom, jak należy traktować kobiety. Umożliwia im ich wyzysk, nazywając go pięknymi słowami, takimi jak "wolność" i "rewolucja seksualna". Ale problem polega na tym, że bez względu na to, jak bardzo byś się rozkoszował to zawsze będzie mało. Próbowałem już tak i tak  ale zawsze chcę czegoś więcej. Mężczyźni w swoim pragnieniu wyciśnięcia z kobiety więcej przyjemności, spadali wciąż niżej i niżej. Już nie tylko mąż nie mógł chronić swojej żony, ale także ojciec swojej własnej córki. Kobiety musiały się nauczyć bronić same. I nawet myślały, że się to udało.

Dlaczego feministki mają rację.


 Feministki nie pojawiłyby się znikąd. W rzeczywistości próbują się same chronić, gdy nikt ich nie chroni. Całym swoim zachowaniem krzyczą tylko o jednej rzeczy - nie mamy żadnej ochrony! Kwestia w tym w jaki sposób one to czynią - wszak najlepszą obroną jest atak, który właśnie ma miejsce teraz w wielu różnych zachodnich krajach. Tam już mężczyźni zaczęli bać się kobiet - nie tak spojrzysz, coś nie tak uczynisz - znajdziesz się w sądzie.
    Ale taka strategia nie pomoże osiągnąć celu, bezpieczeństwa od tego nie przybędzie. A jeśli ze wszystkich stron narzucić światu prawa i reguły opisujące to jak powinnam być traktowana, wtedy można przegapić najważniejszą rzecz - szczęście i miłość. A i samej wtedy łatwiej zacząć wykraczać poza dozwoloną granicę, mając całą furę papierków mówiących o twoich prawach. 
      Feministki bardzo energicznie i emocjonalnie reagują na całą literaturę wedyjską: Ty chcesz, żeby znów nas wyśmiewali i pastwili się nad nami?  Ileż to kobiet jest zabijanych i torturowanych! I mają rację - statystyki są zastraszające. Ale nie ma innego rodzaju statystyk: ile jest kobiet żyjących niby bezpiecznie, jest tak naprawdę nieszczęśliwych i martwych? Ile osób zostało już doprowadzonych do śmierci poprzez męczące wypatrywanie wrogów naokoło? Ile feministek ma dość chodzenia z bronią? I ile z nich tak naprawdę marzy o tym, by być chronionymi przez kogoś innego, aby mogły wreszcie zaufać i odpocząć? Skąd wziąć takie statystyki? Z jakiegoś powodu wydaje mi się, że będą one straszniejsze niż te poprzednie.

 W rzeczywistości współczesne feministki to małe przestraszone dziewczynki zagubione w oceanie bólu współczesnego świata. Są przerażone, jest im trudno, nie ufają nikomu, nie wierzą nikomu - nie mają wewnętrznych zasobów do zmiany. Zasoby wystarczają tylko do tego, by zatrzasnąć się w skorupie, by chronić się i nie zginąć. A następnie "muszla" nadal siedzi w swoim okopie i się ostrzeliwuje. Nie może już rozróżnić, czy idzie ktoś do niej z dobrocią czy też z wojną. Domyślnie wszystkich ostrzeliwuje "a potem to jakoś rozważymy". Wszyscy mężczyźni stają się w jej oczach agresorami i wyzyskiwaczami - a potem wszystko jest już proste -wszak nasze myśli kształtują naszą rzeczywistość. Jeśli ona wszystkich mężczyzn postrzega w ten sposób to inni z jej życia znikają. Normalny mężczyzna nie będzie chciał aby podczas spotkania do niego strzelano, aby walczono z nim. On pójdzie swoją własną drogą. Ale takie spotkanie przyciągnie różnego  rodzaju sadystów i masochistów, będą przychodzić szczęśliwi raz za razem. I znowu i znowu, aby potwierdzić, że wszyscy mężczyźni są właśnie tacy. A tym wszystkim jeszcze bardziej wystraszą małą dziewczynkę w skorupie. Feministki chcą ochrony ale ponieważ nie ma nikogo, kto by je "uporządkował" to nie znajdują sprzeczności w swojej własnej teorii. I nadal walczą tam, gdzie mogą prosić o azyl. Ale w sercu pozostaje wiara w miłość - bo to przecież są dziewczyny. I jest pragnienie, aby żyć inaczej. Dlatego też tak wielki ból sprawiają jakiekolwiek opowieści o wiedzy wedyjskiej, o kobiecości, o słabości. Dlatego tak atakują tych ludzi, którzy mówią o kobiecej drodze. Nie dlatego, że są głupie tylko dlatego, że boli słuchanie tego, co budzi ich serce. A kiedy serce się obudzi to wszystkie ich zasady życia, podstawy, przekonania zaczynają być kwestionowane. I to jest przerażające bo znowu mogą ją urazić, znowu mogą ją zranić i znów będzie bolało.

      Tylko jeden fakt nie jest brany pod uwagę, że wraz z przebudzeniem serca - -nie ważne jak bolesnym istnieje szansa. Szansa na to, aby w końcu wypełnić pustkę twojego serca, szansa aby w końcu zdjąć te worki odpowiedzialności, szansa na zobaczenie innego życia, szansa aby nauczyć się znowu kochać i wierzyć. Ta szansa jest warta wiele, choć wydaje się zbyt prosta.

Sami tworzymy sposób naszego traktowania.


Żyjąc w tym świecie, dostosowujemy się, adaptujemy do niego. Zaczynamy uważać za normę to co się nam przedstawia jako normę. Kobiety absorbują wszystko bardzo szybko - zwłaszcza te kobiety, których nikt nie chroni przed tymi "regułami" i "zasadami". Jesteśmy przyzwyczajane do takiego traktowania i już zaczęłyśmy same do siebie odnosić się w ten sposób. Teraz, podobnie jak ziemniaki, "sprzedajemy się". Wystawiamy się w witrynie tego świata, czekamy na swojego nabywcę, w każdy możliwy sposób wprowadzając się w komercyjną formę. Jesteśmy zmuszone walczyć ze zmarszczkami, siwiejącymi włosami, z nadwagą. Nie dlatego, że tego chcemy ale dlatego, że inaczej nikt nas nie kupi. A ten, który już kupił, odda z powrotem. Z powodu naszego lęku przed utratą własnego miejsca, ponownie uciekamy od siebie - od swoich mimicznych zmarszczek i ślicznych fałdek na brzuchu. My same nie mamy pojęcia, jak wygląda trzydziestoletnia, czterdziestoletnia kobieta. Kiedyś byłam u kosmetologa, a ona zauważyła na moim czole zmarszczki mimiczne. Moim zdaniem zmarszczki mimiczne w wieku 32 lat są normalne - o ile żyjesz, jeśli Twoja twarz się porusza, jeśli jesteś emocjonalna. Ale kosmetolog natychmiast zaoferowała Botox - że jakoby raz zastosować i piękno powróci! Pokusa była wielka, kilka ukłuć - i twarz bez zmarszczek.A kiedy opuściłam gabinet to zobaczyłam te, które czekają w kolejce za mną i byłam przerażona. To naprawdę przerażające - kobiety w niejasnym wieku - w złym sensie tego słowa. Po rękach lub szyi widać, że mają już zdecydowanie ponad pięćdziesiąt ale gładka, naciągnięta twarz przekonuje wszystkich, że ona ma nie więcej niż dwadzieścia lat. Ona ma już numer swojego wnuka w telefonie ale nadal próbuje wyglądać młodo - tak jakby dojrzałość nie może być piękna. Jakby siwizna lub zmarszczki były brzydotą. I to także zaczyna się od idei wyzysku kobiet, w której z radością bierzemy udział. Pozwalamy
na używanie siebie, akceptujemy zasady życia innych ludzi, porzucamy (negujemy) siebie same, dostosowujemy się do standardów "towarów, które dobrze się sprzedają". My same akceptujemy te zasady gry. My same zaczynamy wykorzystywać siebie, eksploatować nasze ciało, sprzedawać naszą duszę. Wydaje nam się, że w zamian otrzymujemy miłość, ale to złudzenie. Miłość nie gra w takie gry - miłość jest szczerością i naturalnością i każda zmarszczka, każdy siwy włos, każdy pieg, każda blizna jest jej droga ... 

Wydaje nam się, że wszystko zależy tylko od mężczyzn. Że niby to oni tak nas traktują i my musimy się dostosować. W pewnym sensie to jest prawda ale jest to prawda tylko częściowa, selektywna bo mężczyźni często traktują nas dokładnie tak, jak my same siebie traktujemy.

 Kiedyś przyglądałam się grupie nastolatków i zauważyłam interesującą rzecz. W tej grupie były dwie dziewczynki i pięciu czy sześciu chłopaków. Jedna dziewczyna po prostu siedziała na ławce z książką. Niemal nie brała udziału w rozmowie, czasami uśmiechała się i coś odpowiadała. A druga dziewczyna ... była bardzo aktywna - śmiała się, chichotała, poruszyła się wyzywająco. I ci sami chłopcy zachowywali się inaczej w stosunku do każdej z nich. Drugą dziewczynę w ciągu piętnastu minut kilka razy uszczypnęli we wszystkie wypukłe miejsca (ona przy tym chichotała i niby z nimi walczyła - odpychała ich), kilkakrotnie zadarli jej spódnicę, kilka razy przełożyli ją przez kolano i niby dali lanie, wielokrotnie wyzywali używając różnych słów. Ona się sama "podkładała" nie rozumiejąc tego, a oni to wykorzystywali z pogardą - ze zwierzęcą żądzą. Przy tym była dość atrakcyjna zewnętrznie. Wobec drugiej dziewczyny, nie mniej atrakcyjnej zewnętrznie, ci sami chłopcy w tym samym czasie zachowywali się z dużym szacunkiem. Pomogli jej podnieść leżące książki, nikt ani razu nie dotykał jej palcem, nigdy nie obrażali. Zatem w kim tkwi problem? W mężczyznach czy też w tym jak my się wobec nich zachowujemy? Czy problem jest w tym jak my same się prezentujemy czy też w tym jak nas traktują? 

 Do czego to wszystko prowadzi? 

Upadek kultury był przewidywany - to takie stulecie. Wiek sporów i degradacji. To, co w starożytności było naturalne, teraz zostaje potępione i na odwrót.
 Teraz, jeśli masz na sobie mini spódnicę, jeśli się opalasz tylko w majtkach, ciągle sypiasz z różnymi mężczyznami, dokonujesz aborcji, rozwodzisz się, pijesz, palisz, nakłuwasz się Botox- em, pracujesz od rana do nocy, nie widzisz swoich dzieci, strzyżesz się prawie na łyso - to jest normalne. Nie musisz nikomu niczego wyjaśniać, jesteś normalną przeciętną kobietą. Nowoczesna, modna, bez stereotypów. 

Ale jeśli twoje ciało pokrywa ubranie, włosów nie rozpuszczasz, nie pijesz, nie palisz, nie jesz mięsa, nie malujesz się, chodzisz do kościoła, nie śpisz z kim popadło, dzieci nie umieszczasz w przedszkolu, nie pracujesz - to jesteś dziwna. Na pewno jesteś jakąś "sekciarą", opóźniona w stosunku do życia lub po prostu nienormalna. Oto co uczyniła nam cywilizacja i brak męskiej ochrony. Kobiety są zbyt naiwne, aby móc chronić swój umysł przed atakami takich cywilizacji. My same uwierzyłyśmy w to wszystko, co jest nam przedstawiane jako norma. Pozwoliłyśmy zmienić się w zombie i myślimy, że znalazłyśmy wolność. W rzeczywistości niestety straciłyśmy więcej niż żeśmy zyskały. Wymieniłyśmy nasze boskie cechy - naszą czystość i swoją otwartość na  stosunki towarowo-pieniężne z innymi ludźmi. 

 Wymieniłyśmy nasze prawo do bycia "jak za kamiennym murem" na konieczność stania się taką ścianą na własną rękę. Nasze talenty, z pomocą których mogłybyśmy tworzyć swój własny piękny świat zakopujemy w ziemi lub tracimy w pracy za wynagrodzenie bez prawa do twórczości. Roztrwoniłyśmy cały ten kapitał, którym obdarzył nas Bóg umieszczając nas w tym świecie. I po co? Czy to jest wolność? Czy to jest szczęście? Czy to jest miłość?

 Płacimy wysoką cenę za to, że pozostajemy bez ochrony - za to, że przestajemy wierzyć w to, iż możemy być chronione; za to, że przestajemy szukać ochrony; za to, że przestajemy prosić o patronat; za to, że wszystko chcemy czynić same; za to, że negujemy siebie same - ze swojego wewnętrznego bogactwa. 

A od kogo wszystko się zaczyna? Wszystko ma swój początek od kobiet - od kobiet, które zostały bez ochrony, bez patronatu. To nie nasza wina ani nie nasza odpowiedzialność. Tak, zgodnie z prawami karmy, dotarłyśmy dokładnie tam, gdzie musimy się czegoś nauczyć -coś sobie przyswoić. Ale przecież mamy także wolność wyboru - swobodę podejmowania decyzji. Możesz pozostać w strumieniu wodospadu, który nas unosi coraz niżej. Możesz też spróbować wyjść na brzeg, aby ujrzeć skalę tragedii patrząc z boku. 

Ale nie damy rady same się wydostać. To wymaga wsparcia, pomocy - czyjejś wyciągniętej ręki. Musimy nabrać odwagi i poprosić o to, czego tak naprawdę potrzebujemy - nie wszystkich tych pieniędzy, sukienek, stanowisk ale ochrony. Prośba o ochronę to przyznanie swojej słabości, swojej niedoskonałości, do swojego bólu. Rozpoznaj, zaakceptuj i podziel to z kimś. 

Niech to będą starsi przyjaciele i koleżanki, rodzice, mąż - kto bądź aby tylko był w stanie wyciągnąć do ciebie rękę. Podać ją niedoskonale, nieidealnie ale przynajmniej jakoś, jakkolwiek. Jedna intencja jest już warta wiele. Mąż na pewno się nauczy, on potrzebuje czasu. Musi przyzwyczaić się do tego, że już nie wiosłujesz sama; przywyknąć do faktu, że on jest głową i wsparciem; do tego, że na nim polegasz; do faktu, że nadal jesteś kobietą. 

 Nielekkie to zadanie dla współczesnych kobiet. Mamy za sobą tak wiele lat i tak wiele pokoleń, które były bez ochrony, że same już uwierzyłyśmy w to, że ma nikogo kto mógłby nas chronić. A teraz musimy nauczyć się ponownie ufać i zawierzać ... 

Olga Waliajewa

61 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. :)) - we mnie też ten tekst pracuje. Poprawiam właśnie drobiazgi. Ktoś podpowie czy ja dobrze piszę "spowrotem"? Czytam w necie tyle wypowiedzi z błędami, że już samemu mi się pomieszało.

      Usuń
    2. "Spowrotem" to chyba nie. Z powrotem (?)

      "Ale jeśli twoje ciało pokrywa ubranie, włosów nie rozpuszczasz, nie pijesz, nie palisz, nie jesz mięsa, nie malujesz się, chodzisz do kościoła, nie śpisz z kim popadło, dzieci nie umieszczasz w przedszkolu, nie pracujesz - to jesteś dziwna.Na pewno jesteś jakąś "sekciarą", "

      Ktoś kto chodzi do kościoła to raczej nie będzie uznany za sekciarę, nawet jak spełnia pozostałe warunki.

      Usuń
    3. "Ktoś kto chodzi do kościoła to raczej nie będzie uznany za sekciarę, nawet jak spełnia pozostałe warunki."

      W oryginale było słowo "chram" co oznacza świątynię. Waliajewa chyba jest buddystką. Nie wiedziałem jak to właściwie przetłumaczyć. Może należałoby tę świątynię...ale to też dziwnie. Przemyślę- może całkiem przełożę to zdanie jakoś inaczej.

      A co do "spowrotem" - wydaje mi się, że tak się kiedyś pisało. Wczoraj znalazłem taki tekst i ja się z tym zgadzam, że są to 2 różne słowa:

      ...ojej wczoraj wrzuciłem w wyszukiwarkę "z powrotem" a dziś "spowrotem" i okazało się, że to naprawdę dylemat.
      Oczywiście korektor graficzny wskazywał "z powrotem" ale coś mi tu nie pasowało. No nieważne .

      Usuń
    4. Tu ładnie wytłumaczone : Tam i z powrotem
      https://www.youtube.com/watch?v=BEgqXyGQUmw

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dzięki - teraz przewertowałem net i wygląda na to, że dawno żadnej książki nie czytałem (zawsze wzrokowo opanowywałem ortografię na zasadzie "tak mi to wygląda". :))
      Wczoraj znalazłem wypowiedź (teraz nie mogę jej trafić), że to dwie różne sprawy- "wrócić coś do sklepu spowrotem" a "zakupić bilet tam i z powrotem"

      Usuń
  3. "same już uwierzyłyśmy w to, że ma nikogo kto mógłby nas chronić." Bo nie ma nikogo, jeśli same się nie ochronimy to nie zrobi tego żaden mężczyzna. A jak to zrobić ?ufać bardziej rozumowi, on nie jest tak łatwowierny jak serce. Wtedy nie zostaniemy skrzywdzone, nie poczujemy się jak zużyta szmata. Owszem często na własne życzenie pakujemy się w trudne sprawy bo ośmieliłyśmy się chcieć w życiu czegoś więcej. Tylko takie poszukiwanie marzeń może się źle skończyć. Ktoś wykorzysta naszą naiwność dla własnych celów, pobawi się nami a potem zostawi a wszystko pod płaszczykiem dobra i miłości. Uważajcie drogie kobietki dla kogo otwieracie wasze serca!!!
    Ja już nigdy nie otworzę go dla nikogo, już nigdy nikt mnie skrzywdzi.
    ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to dotyczy obu płci - są też mężczyźni trochę bardziej skomplikowani niż dębowy kołek. Są też "kobiety" bez serca - kiedyś nawet zmajstrowałem takie nagranie. Spotkałem kilka takich demonów w kobiecych ciałach:

      https://www.youtube.com/watch?v=RJ_C3M5jhCo

      Usuń
    2. "......Ja już nigdy nie otworzę go dla nikogo, już nigdy nikt mnie skrzywdzi.
      *** "

      "nigdy nie mów nigdy" :)))

      Ja już dość długo (chyba odkąd pamiętam) dostrzegam, że z tym światem jest coś nie tak - widzę to co opisuje Olga w swoim artykule (to chyba rozdział z jej książki).
      Myślałem nie raz w jaką stronę pójdzie świat - podpowiedzi wokół jest wiele . Już w latach 90' był w kinach taki film o tym, że miasto stało się strzeżonym więzieniem. Taki film S-F , ....
      Mam! "Ucieczka z Nowego Yorku"

      https://www.youtube.com/watch?v=7aE4sg2B_pk

      No w każdym razie cywilizacja upada teraz - właśnie na naszych oczach. Upadną ZUS-y, upadnie ten cały aparat wyzysku. Tym, którzy to przeżyją pozostanie stworzenie zdrowych rodzin na zasadach szacunku i miłości. Kolejną podpowiedzią są tu choćby idee podane w serii książek "Dzwoniące Cedry Rosji".
      Film Eleny Lonetti dostepny od lat na You Tube (Birth as we know") udowadnia, że można już rodzić dzieci nowej ery, bez bólu, w ekstazie, razem....
      Część ludzi wybierze getta w mieście a część połaczy się z naturą jak dawniej. Ze swoją wewnętrzną naturą również bo przecież "jako na górze tak i na dole".

      Usuń
    3. Rozumiem, że na tym blogu preferowana jest zona jako pokojówka.
      Opracuj kiedyś charakterystykę mężów wg wiedzy Wedyjskiej.
      Mówię nigdy bo już koniec z wykorzystywaniem mnie i tyle!
      Zus ma się całkiem dobrze, nie widzę jego upadku ale może za 30 lat...
      ***

      Usuń
    4. Spotkałem kilka takich demonów w kobiecych ciałach: tak trzeba sobie to uswiadomić bo są demony nie tylko w kobietach ale i w meskich ciałach. Ty spotkałeś w żńskim ciele, kobiety spotykają w męskim ciele, demony te władaja ludźmi, ale czesto ludzie nie są tego świadomi. Często mówimy to on ona jest taka taki a to demony systemu żądzą nimi, oni-ludzie czynia wszystko i często nieświadomie...nobo gdyby byli tego świadomi zapewne tego zła by nie uczynili...ile przekazów podprogowych ludzie pochłaniają dziennie, ile kontroli umysłu zwodzi ludzi, ile ludzi jest zniewolonych tj w pokazane w sesjach CG...Czesto podawałeś Hitlera w odpowiedzi, syszałam, że podobno był on sterowany systemem maind kontrol...i jaka własciwie jest odpowiedż czy sprawcą był Hitler czy Ci którzy Nim sterowali? I.

      Usuń
    5. "syszałam, że podobno był on sterowany systemem maind kontrol.."

      Mnie sie już nie chce zanurzać w takie dywagacje - to nie ma znaczenia. To zazwyczaj jest kolejna pułapka dla umysłu, zajmowanie się "błyskotkami" zamiast sednem problemu. Mnie interesuje dziś przede wszystkim moje wlasne wnętrze a poprzez nie "złapanie" rezonansu z podobnie czującymi istotami "na zewnątrz". Oj - wieczor jest, słowa są takie nieprecyzyjne. Może kiedy indziej (jeśli w ogóle ) o tym

      ===================================
      "Rozumiem, że na tym blogu preferowana jest zona jako pokojówka.
      ................
      Mówię nigdy bo już koniec z wykorzystywaniem mnie i tyle!"

      Jeśli masz w tej chwili ludzkie ciało to w jakis sposób uczestniczysz w łańcuchu społecznych powiązań - w jakis sposób JESTEŚ ZMUSZONA utrzymywać je przy życiu. To znów odbywa się za pośrednictwem rozmaitych - nie do końca doskonałych mechanizmów - mam na myśli pracę, sklepy, handel, wymianę usług itp. To jeśli chodzi o ciało fizyczne.
      - jest jeszcze nasza psychika, podział na płci sprawia, że (chcesz czy nie ) nasze lekcje tutaj i wymiana energii między płciami (a ona ma miejsce nawet teraz w tej rozmowie) ....wymiana energii oraz lekcje nadal trwają. Coś na przykład Ciebie motywuje w tej chwili do ten naszej rozmowy :)))
      Rozwinę tę myśl rano - nie umiem w tym momencie dokładnie "ogarnąć" słowami obrazka jaki chce namalować.

      Usuń
    6. "Zus ma się całkiem dobrze, nie widzę jego upadku ale może za 30 lat..."

      Kiedyś myślałem, że ZUS zbankrutuje. Ale to nie jest prawdą. ZUS już jest bankrutem. Gdyby nie dofinansowanie ze skarbu państwa, to emeryci nie otrzymaliby swoich emerytur.

      Usuń
    7. A co do "żony -pokojówki": ta rzeczywistość w jakiej się w tej chwili znajdujemy jest Waszą realnością - to jest świat Żeński. Kosmos ma naturę żeńską - męskość jest tu w nikłym procencie niejako gościem na Wasze zaproszenie, za waszym pozwoleniem. Wschodnie szkoły słusznie kojarzą żywioł wody z żeńskością a żywioł ognia z mocą męską. Nasze ciała składają się ponoć w 80% z wody, Mateńka Ziemia ma chyba też podobny procent oceanów w stosunku do lądów. Komórka jajowa jest ogromna w porównaniu do małego plemnika - plemnik to tylko informacja a całe "obleczenie w materię" - w materialność tego swiata dzieje się dzięki Kobietom. Kobiety sa niejak brama do tego swiata.
      DLACZEGO JEST TEN DŁUGI WSTĘP?
      Dlatego, że mądra Kobieta zdaje sobie doskonale sprawę ze swojej MIAŻDŻĄCEJ !!!! przewagi nad męskością. jeśli chcecie to zniszczycie ten świat bardzo szybko- to nasza wspólna kreacja ALE ...(podkreślam) klucze to tego świata i wszelakie kody są w Waszych -z pozoru drobnych rękach.
      Dlatego też Kobieta "wychodzi za mąż" - dobiera sobie współpartnera kreacji odpowiadającego jej poziomowi (tu jest najwięcej błędów dziś i stąd się bierze najwięcej łez) ...dobiera sobie niejako "narzędzie" do wykonania misji i ....NIE WYPRZEDZA GO. Przyzwala mu na działanie tak jak Mama Ziemia otula nasionko dębu czy buka i dając mu wszystko co jest niezbędne pozwala wyrosnąć wielkiemu drzewu. c.d.n.

      Usuń
    8. Tak sobie czytam Twoje odpowiedzi i taka myśl wcale nie odkrywcza mi przyszła mianowicie rózni nas przede wszystkim rozumienie słów, kobiety mówiąc słowo przepraszam mają zupełnie co innego na myśli niż mają męzczyźni...wiele razy doswiadczyłam tez tu na blogu w komunikacji dużo lepsze jest komunikowanie sie z milczeniem..nie ma nieporozumień wtedy, pojawiaja sie wpisy na blogu które wcześniej były w mojej głowie...może relacje damsko- męskie uzdrowi MILCZENIE...skoro mówienie nas dzieli...I

      Usuń
    9. Stara mądrość powiada: "MOWA JEST SREBREM A MILCZENIE ZŁOTEM". Masz rację- mamy przejść do królestwa złota- uaktywnić Olrąglinek jak naucza Lewszunow a wtedy te potoki słów nie będą potrzebne.
      Z co do słowa "przepraszam" - ono pochodzi z "królestwa miedzi [materii- wyjaśnienie dla nowych czytelników]. Radził już jeden z przedstawianych tu prelegentów (nazwisko wykeciało mi w tej chwili z pamięci) aby przejść piętro wyżej i wysłac intencję: "WYBACZ MI". Takie postawienie spraw jest już ryzykowne dla samego zainteresowanego bo albo mi wybaczą albo nie wybaczą ale to jedyna droga przecięcia łańcuchów powiązań wzajemnych (wiem, że nie lubisz słowa "karma"). Prośba o wybaczenie to oddanie decyzji w ręce tej drugiej strony - powierzenie tej sprawy Losowi/Bogu.

      Usuń
    10. "w komunikacji dużo lepsze jest komunikowanie sie z milczeniem..nie ma nieporozumień wtedy"
      Wszyscy wiemy, że słowo pisane jest dość ubogie w odczycie bo jest tylko słowem pisanym, margines błędu może być czasami ogromny, ale nieraz są tak jednoznaczne komunikaty, że nie można zinterpretować inaczej. Np. mąż pisze żonie kartkę z listą zakupów : kup worek ziemniaków i kilogram dobrego mięsa. To znaczy tylko tyle, że chce zjeść porządny kaloryczny obiad i tylko tyle. Nie ma co doszukiwać się głębszych znaczeń w tej liście. Żona pomyśli pewnie zrobi dla mnie ten obiad, zapali świece, bedzie romantycznie a tu dupa, on chciał sie tylko nażreć. Co go obchodzi to co ta głupia żona sobie pomyślała, jej problem.

      Gdyby to pisała kobieta można byłoby sie zastanowić czy czegoś jeszcze nie miała na myśli ale faceci rozumują prostolinijnie. Gdyby nie było ziemniaków w worku to żaden nie wpadłby na to aby kupić w siatce. Wiem upraszczam ale tak jest a to jest tylko głupi przykład jaki właśnie wpadł mi do głowy. Może zostanę zrozumiana jak nie to trudno.
      Damian chodziło to o Zus jako instytucję, że będzie jeszcze długo funkcjonować ja tak to widzę inaczej byłaby destabilizacja państwa a na to nikt nie może sobie pozwolić. To że Zus jest bankrutem wiadomo od dawna.
      michalxlx600 nie wiem co tu robię, trafiłam przypadkiem na ten blog i postanowiłam zabrać głos. Motywuje mnie do rozmowy chęć podzielenia się pewnym spostrzeżeniem, że niektóre informacje KRZYWDZĄ kobiety, bardzo krzywdzą tylko tyle chciałam powiedzieć.
      Szczodrych Godów jakkolwiek je obchodzicie.
      ***

      Usuń
    11. :))) przypadków nie ma.
      A to co postrzegamy (na przykład fakt jakoby coś kogoś krzywdziło) świadczy wyłącznie o naszym stanie ducha (o naszym "problemie"). Jeśli mamy w naszym wnętrzu jakąś bolesną "zadrę" to podobne rzeczy na zewnątrz będą sprawiać nam ból (ew. wzbudzać emocje).

      U mnie obchody Szczodrych Godów to wielki gar barszczu i kapusta kiszona jaką gotuje dla siebie mama przyjechawszy w gości. Narozwieszałem po chałupie lampek, z głośników cichutko sączą się chóry (płyta z kolędami Ukraińskimi od znajomego lekarza, który w tym chórze śpiewa). Za oknem deszcz zacina prawie poziomo, sikorki z wróblami mają powieszone kulki z mieszanką nasion.

      Usuń
    12. michalxl600 23 grudnia 2017 12:23
      Dziś jest 23.12 a godzina 12:23
      taka zabawa mi się przypomniała z moim tatą mianowicie tata chował takiego małego zółtego misia tak ze musiał być troche widoczny a moim zadaniem było go odszukać... Miłp wspominam moje zabawy z tatą. I.

      Usuń
    13. "Gdyby to pisała kobieta można byłoby sie zastanowić czy czegoś jeszcze nie miała na myśli ale faceci rozumują prostolinijnie. Gdyby nie było ziemniaków w worku to żaden nie wpadłby na to aby kupić w siatce. "

      Oj tak, oj tak :)- dużo przykładów podobnych można by podać.
      Szczodrych Godów i spełnienia marzeń dla Was. Śnieg miał być, a tu znów tylko deszcz...Ale w sercu radość - a to najważniejsze.

      Usuń
    14. Chciałam posprzeczać się z Tobą co do stwierdzenia, że przypadków nie ma ale akurat dziś w empiku spotkał mnie kolejny a nawet potrójny, ten przypadek zupełnie przypadkowo był w przypadkowym miejscu gdzie nie powinien być. Więc no nie wiem juz... a miałam juz gotowe wytłumaczenie moich ostatnich zdarzeń.

      "...dobiera sobie niejako "narzędzie" do wykonania misji i ....NIE WYPRZEDZA GO"- nie bardzo wiem o czym piszesz. Znane mi przypadki pokazują coś zupełnie innego czyli mężczyźni wyprzedzili.
      "Jeśli mamy w naszym wnętrzu jakąś bolesną "zadrę" to podobne rzeczy na zewnątrz będą sprawiać nam ból (ew. wzbudzać emocje)." To chyba normalne. Jeśli ktoś krzywdzi Cię w taki sam sposób w jaki zostałeś skrzywdzony to Cię to rani, co masz się uśmiechać? Wymazać z pamięci?
      ***

      Usuń
    15. Nie wiem co masz na myśli pisząc "mężczyźni wyprzedzili" więc nie bardzo mam jak się do tego odnieść. Napisz- chętnie poczytam.

      Co do zadr wewnętrznych - czas goi rany. Ja bym mógł spokojnie pogadać z rozmaitymi ludźmi, którzy sprawili mi ból O ILE (!!!) byliby w stanie sami złapac dystans do siebie i do tego co wtedy wyrabiali w jakims amoku. Myślę tu o byłej żonie i innych co dali mi nieźle w kość odzierając ze złudzeń i sprawiając, że dziś jestem czujny i ostrożny (co nie oznacza, że zamknięty).
      " BĄDŹCIE CZYŚCI JAK GOŁĘBICE I PRZEBIEGLI JAK WĘŻĘ"

      Usuń
    16. "........Jeśli ktoś krzywdzi Cię w taki sam sposób w jaki zostałeś skrzywdzony to Cię to rani, co masz się uśmiechać? Wymazać z pamięci?
      ***"
      :))))) absolutnie nie wymazywać z pamięci - ma być jako doświadczenie. Ale uśmiuechnąć się można (mając rzecz jasna baczenie i gotowość obrony). To taka wewnętrzna gotowość wojownika- coś jakby złapanie za nadgarstek kogoś kto się rzucił podrapać nam twarz. To rodzaj wypracowanego chwytu obronnego - wiesz czego sie można spodziewać , zostałeś/aś wyszkolony/a, wytrenowany/a. Jak najbardziej pojawia się wewnętrzny uśmiech i spokoj bo już dużo rozumiesz, wiesz skądto się bierze. A bierze się z naszego wnętrza - ta realność to projektor naszego wewnętrznego stanu (może w końcu dorwę gdzieś i przeczytam w całości tę książkę Vadima Zelanda).

      Usuń
    17. Nie mogę napisać gdyż to prywatne historie, nie chcę opisywać tego w necie. Warto być ostrożnym w życiu tym bardziej jak ktoś Cię okłamał. Może też zrobić to następnym razem.
      Doświadczenie życiowe mówi mi, że nic nigdy nie jest czarne albo białe. Nie ma tak, że jedna strona jest zła a ta druga tylko dobra. Wszystko jest konsekwencją czegoś. Warto przyglądać się sprawom głębiej. Np. mój znajomy pół życia folgował sobie z mężatkami a teraz los podarował mu miłość- mężatkę właśnie. Niby sprawiedliwie ale ile problemów dla obojga.
      ***

      Usuń
  4. moja żona ma matkę która się dla niej poswięcała (mąż gnój to na dziecko przelejmy całą miłość) ja miałem matkę która mnie odrzucała. To teraz mam żonę, która wymaga oe mnie poświęceń w zamian dając tylko odrzucenie. Ciekawe, teraz skumałem te zabawę ;) Czyli akurat u mnie w kontekście artykułu jest: "wyciągnę od ciebie ochronę, a jak juz cię dobiję i staniesz się bezużyteczny to cię wyrzucę"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PODPISUJ SIĘ PROSZĘ BO NAM SIĘ TU BAŁAGAN UCZYNI.

      Tak- prawdopodobnie takie są mechanizmy tego układu w jakim teraz jesteś. Najważniejsze jest uzyskanie świadomości - zadaniem strony świadomej jest wyjście z tego układu Z JAK NAJMNIEJSZYMI STRATAMI DLA WSZYSTKICH. Na tym człowieku, który się pierwszy przebudził ciąży ta odpowiedzialność. Ta druga strona działa ślepymi programami- zrozum to. Jest takie nadużywane słowo "asertywność". Zamiast popełniać ten błąd jaki dziś popełniają opisywane w artykule feministki ("najlepszą obroną jest atak") przekraczając warunki obrony koniecznej musimy stać się precyzyjni jak chirurg wycinający raka - nie ma innej metody żeny "pacjent" przezył. Obie strony zostały zaatakowane przez ten wirus umysłu. Bardzo często na świecie są już dzieci i o nie tu chodzi - z tą intencją tworzę wraz z P.T. Czytelnikami ten blog. Tylko wiedza i zrozumienie sytuacji nas uratuje - ciąć mieczem na oślep owszem można, wirusowi umysłu tylko o to chodzi. Nie możemy dziecka wylać z kąpielą. Ludzkość ma przezyć tę chorobę i czegoś się nauczyć - zyskac odporność na wirus kłamstwa. Po to to było. CO CIEBIE NIE ZABIJE TO CIĘ WZMOCNI.

      Usuń
    2. .michalxl60023 grudnia 2017 07:49
      ..musimy stać się precyzyjni jak chirurg wycinający raka - nie ma innej metody żeny "pacjent" przezył. Obie strony zostały zaatakowane przez ten wirus umysłu.
      Przypomniał "misię" wątek z filmu "Arabell" tam był szpital dla dzieci chorych na chorobę zwana złośnicą. Choroba ta polegała na tym ,ze dzieci były niegrzeczne, na wszystko mówiły nie...Wygląda mi to ze wszystko może być jak wirus i złość, strach...ale i dobro "terz" można rozsiewać jak wirus:))) I

      Usuń
    3. Trzeba to dobro rozsiewać :))
      To jak z wiosną - nieuchronnie , dzień po dniu ona topi śnieg zimowy.

      Usuń
    4. "wyciągnę od ciebie ochronę, a jak juz cię dobiję i staniesz się bezużyteczny to cię wyrzucę"- może coś zostało źle zrozumiane. Historia mojej koleżanki pokazuje, że każda ze stron może interpretować zdarzenia/fakty z własnego punktu widzenia.
      Dziewczyna spotkała dawnego kolegę z liceum, to taka dawna miłość. On doskonale wiedział w jakiej jest sytuacji (miała rodzinę) a mimo to chciał kontynuować tą znajomość. Rozkochiwał ją w sobie każdego dnia, potrafił nawet wzbudzić zazdrość. Trwało to prawie rok. Któregoś dnia spotkali sie na imprezie u znajomych, na której on molestował ją cały wieczór i noc. Podał jej środek odurzający, ona nie wiedziała czy jej się do wydaje czy jest to rzeczywistość. Wykorzystał ja seksualnie. Następnego dnia ona spytała go czy coś takiego miało miejsce ale on zaprzeczył. Powiedział, że to tylko sen. Ona stwierdziła, że skoro tylko sen to nic złego się nie stało. Potem spotkali się na kolejnej imprezie, on znowu podał jej ten środek ale tym razem przyprowadził swojego kolegę aby się nią zajął. Kolega zajął sie bardzo "troskliwie", zmusił ją do seksu. Ona była tak odurzona, że nie wiedziała nawet, że ktoś coś z nią robił, nie mówiąc już że mialaby rozpoznać kto to był. Oczywiście pytała kolegę wielokrotnie o tą noc czy to byl on. A on oczywiście zaprzeczał. Po przemyśleniu sprawy stwierdziła, że zerwie kontakt z tym kolegą gdyż cała ta znajomość to dla niej tylko ból i łzy. Ale jest tu ciąg dalszy. Kolega z liceum oskarżył ją, że zdradziła go z jego kumplem (tamta niepamiętna impreza), wyzwał od puszczalskich. Sytuacja kuriozalna a on zachował się co najmniej dziwnie. Niby tak ją kochał a podesłał jej własnego kumpla. Ta dziewczyna jest wewnętrznie wyniszczona, chyba o to mu chodziło. Osiągnał już swój cel więc nie wiem dlaczego nadal ją prześladuje. Przychodzi pod jej dom, pisze zastraszające smsy. Jestem wściekła na tą idiotkę, która we wszystkich widzi dobro, nie dostrzega ciemnych stron, które przecież każdy ma, a niektórzy są bardziej ciemni i przebiegli, potrafią stworzyć bardzo przemyślną strategię. Tyle razy pytałam dlaczego tego nie zakończy, nie chciała słuchać. Debilne głupie serce !Jak pomóc jej wyrwać się z tych sideł jakie na nią zastawił. Jak można doprowadzić kogoś do sytuacji, gdzie żyć się odechciewa.
      ***

      Usuń
    5. Cała ta opowieść trąci naiwnością (delikatnie pisząc) koleżanki. Jak można mieć rodzinę (rozumiem, że mąż , dzieci?) i chodzić samej na jakieś imprezy?
      Poza tym (a na to wskazuje opowieść) ta niemądra koleżanka spożywała tam chyba alkohol skoro nie była w stanie rozróżnić wpływu narkotyku czy innych substancji. Samo zażywanie alkoholu (szczególnie w sytuacji bycia samej) to proszenie się o kłopoty a już w ogóle stwarzanie takich sytuacji będąc "w stanie rodzinnym" to nieodpowiedzialność.

      Usuń
    6. Owszem trąci naiwnością i to bardzo. Cała ta historia jest jednym wielkim nieporozumieniem a właściwie wkręceniem tej idiotki no ale za błędy się płaci. Zapłaciła swoim poszarpanym wnętrzem. Nie rozumiem tylko w jakim celu ludzie tworzą takie zaawansowane intrygi.
      Zbyt daleko idące wnioski michalxl. Nie spożywała żadnego alkoholu, a do soku to nie można nic dosypać? Nie potrafiła rozróżnić wpływu substancji bo nigdy nie miała z nimi styczności.
      Można chodzić na imprezy mając rodzinę, nie widzę w tym nic złego. Jej mąż często wychodził, ona nigdy nie trzymała go na łańcuchu. No chyba, że wyjść na imprezę mogą tylko faceci. Jak tak to rzeczywiście skrajna nieodpowiedzialność z jej strony.
      ***

      Usuń
    7. "Można chodzić na imprezy mając rodzinę, nie widzę w tym nic złego. Jej mąż często wychodził, ona nigdy nie trzymała go na łańcuchu"

      No to mamy odmienne definicje małżeństwa - rozumiem, że mąż na imprezy chodził? Ściślej: to w ogóle nie jest prawdziwe małżeństwo a jakiś współczesny kontrakt finansowy, których jest tak wiele.
      Tak w ogóle to nie jest temat na tą stronę- nie wiem po co w ogóle tę opowieść tu wpisałaś. Nie jest to nic unikalnego bo manipulacji na wszelakich poziomach jest w tym świecie sporo i dziwić się nie ma czemu.
      Dziewczyna jest BARDZO nierozsądna a siły Mroku (to one posługują się manipulacją) leczą zawsze jedną i tę samą przypadłość: "ZAROZUMIALSTWO". Koleżanka uznała "dam sobie radę sama" - no i dostała to o co prosiła- nieważne czy piła sok - ważne, że przyjęła z rąk innych niż swój mąż.
      Takich opowieści jest dziś pełen internet.

      "........No chyba, że wyjść na imprezę mogą tylko faceci."
      Do faktu, że mąż idzie gdzieś tam bawić się z innymi kobietami już się odniosłem -w naszych obyczajach się to nie mieści.
      Przyjmując jednak to co zaistniało za fakt: kobiety łatwiej oszukać bo ze swej natury są jak dzieci. Świat zewnętrzny to ten mroczny ocean wymagający miecza w pogotowiu i znajomości tego gdzie się udajesz. Chciała sama - no to dostała to co mogła tam spotkać. Na co ona liczyła? Ze co? że poflirtuje sobie z kimś? (weźmie jego energię) ?? O wszystkim z punktu widzenia energetycznego mówił już pan Czurkin - jest film niejeden. Nie będę więc powtarzał.
      Tak- wyjście samej na imprezę jest (póki co) bardziej niebezpieczne dla kobiety niż dla mężczyzny.

      Usuń
    8. Również uważam że kobieta zamężna I matka dzieci nie powinna sama iść na dyskoteki itp..Widzę w ridzinie męża jak to psuje , oddala małżeñstwo,, ona do niego per On, o nic nie chce go prosić, on dziwi się , że ja się dziwię że puszcza j ą samą na dyskotekę. On narazie jeszcze pracuje za granicą ona w Pl sama z dziećmi..:(

      Usuń
    9. Mężczyzna żonaty, ojciec dzieci również nie powinien sam chodzić na imprezy, dyskoteki - nic dobrego z tego nie wyniknie, też oddala wzajemnie od siebie.
      Teraz coraz więcej wyjazdów integracyjnych w firmach, alkohol się leje strumieniami, mój mąż wykręca się od nich jak może...

      Usuń
    10. Ano właśnie- jeśli w pierwszym przypadku opisywanym powyżej mąż był na miejscu i przyzwalał na to (sam wcześniej dał przykład) to jest równie winien jak ta niemądra koleżanka.

      A temat samotnych żon gdy mąż pracuje za granica to w ogóle .... morze.
      Sam miałem tu ze 2 lata temu wizytę sąsiadki. On kolejny raz gdzieś tam w Niemczech skuwa tynki a ta (czwórka dzieci) przychodziła tu do mnie pod pretekstem jabłek z ogrodu i dziwnie jakoś wyjść nie chciała. To wszystko są już zdrady na poziomie mentalnym - jeśli ostatecznie dochodzi do jakiegokolwiek spełnienia na planie fizycznym to wcześniej poszło przyzwolenie mentalne. Sama myśl o "zabawieniu się" z innym jest już wykroczeniem. Większość tych ludzi deklaruje się jako chrześcijanie- gdyby oni jeszcze spełniali to o czym nauczał Jezus ("grzeszenie w myślach").

      Usuń
    11. Oj tam zaraz zdrada mentalna... po prostu męskiego towarzystwa spragniona była - ciągle sama z dziećmi...:)
      To przez to, że tak powywracany świat do góry nogami pod pewnymi względami.

      Usuń
    12. "Oj tam zaraz zdrada mentalna... po prostu męskiego towarzystwa spragniona była - ciągle sama z dziećmi...:)
      To przez to, że tak powywracany świat do góry nogami pod pewnymi względami."

      Bardzo poprzewracany :( Tyle rodzin żyje na odległość, tyle małżeństw się rozpadło, tyle dzieci wychowuje się bez ojca. :(
      Po co to wszystko? Żeby zarobić na lepsze auto, wybudować większy dom?

      Kiedyś czytałam bardzo interesujący artykuł i tam było na poziomie psychologicznym i mentalnym pokazane, co czują dzieci w rodzinach żyjących na odległość.
      Jedno zdanie szczególnie utkwiło mi w pamięci:
      "Ojcowie wyjeżdżają, żeby zarobić na lepsze życie i lepsze produkty niż mają w Polsce, pozostawiają tutaj dzieci, a one czują, że dla taty ważniejsze jest lepsze auto niż rodzina".

      Ja wiem, że wiele osób wyjeżdża zarobić na przysłowiowy chleb, ale akurat to zdanie dotyczyło osób, które wyjeżdżają na kilka miesięcy/lat zarobić na tzw. dobra luksusowe.
      Temat ocean :(

      Usuń
    13. Prawda, że temat ocean. Rachunek za te wyjazdy przyjdzie nieuchronnie jak każda wypłata w życiu.
      A'propos oceanu: psychologia od dawna klasyfikuje syndrom rodzin marynarskich jako odmiane patologii rodzinnej. Miałem okazję obserwować takie zachowania zarówno w rodzinie mamy (wujek) jak i w rodzinie mojej byłej żony. Dziś wszyscy ci kierowcy TIR-ów bywający w domu raz na miesiąc czy inni robotnicy bywający raz na kwartał to takie same marynarskie relacje domowe.
      Oto fragment mojego listu z przed 2 tygodni do wychowawczyni syna w szkole: ".......często ja osobiście odbierałem teścia ze statku (......)a gdy się pojawiał to sytuacja domowa zmieniała się diametralnie i towarzyszył jej rodzaj napięcia, które ustępowało gdy ojciec znów wyruszał w rejs........".
      W takich rodzinach jest zwykły teatr a życie tak naprawdę biegnie dwoma osobnymi liniami - to nie sa małżeństwa- to jest sztuczne udawanie i witanie gościa. Tacy ludzie oddalają się od siebie z każdym dniem.

      Usuń
    14. Tak ocean... Gdy byłam bardzo młoda mój ówczesny narzeczony dostał propozycję wyjazdu na parę lat za granicę do jakiejś fizycznej pracy, ale stwierdziliśmy, że nie, że każdy wspólny rok na wagę złota - a potem się ładnie poukładało wszystko materialnie.

      Usuń
    15. Nie wiedziałam, że są na tym blogu ograniczenia w poruszanych tematach. A jeśli tak jest to autor bloga powinien to zaznaczyć gdzieś w regulaminie. Chyba, że nowi czytelnicy nie mają prawa głosu bo tworzycie kółko wzajemnej adoracji. Jeśli moja opowieść kłuje w oczy to proszę ją wykasować.
      No błagam, ważne że przyjęła z rąk innych niż swój mąż. Czy istnieje na świecie żona, która przyjmowała napój tylko z rąk męża swego. Nie muszę tego weryfikować bo wiem, że nie istnieje.
      Nigdzie nie napisałam, że mąż wychodził bawić się z kobietami. Nikt z Was nie zna tej rodziny ale jakoś lekko przychodzi Wam wyciąganie wniosków. Wychodził na różnego typu spotkania co nie znaczy, że były to spotkania z kobietami. Od kiedy to męża po ślubie trzeba uwiązać do siebie i nie wypuszczać z domu. To jest dopiero chore. Znam takie małżeństwa i wiem, że do niczego dobrego to nie prowadzi. Jest takie powiedzenie- najwierniejszy pies bez łańcucha chodzi. Ona mu ufa i wie, że nie wywinie żadnego numeru, nie musi go kontrolować. On też ufał jej i mogła wychodzić z koleżankami. Mimo, że w wielu kwestiach się nie zgadzali to zaufanie mieli do siebie ogromne. Żadnemu z nich nie w głowie były zdrady. To są wg mnie normalne relacje.
      Moment pojawienia się tego mężczyzny wywrócił wszystko w jej życiu, gdyż to była jej dawna miłość. Nie wiedziała jednak, że on uknuje taką intrgę.
      Nie dostała czego prosiła bo o seks z nim nie prosiła, to on ją wykorzystał i dodatkowo podstawił jej swojego kolegę. Widzę, że autor tego bloga broni mężczyzn chociażby ich zachowanie było jak najbardziej karygodne, w każdej sytuacji znajdzie winę kobiety.
      ***

      Usuń
    16. Nie ma ograniczeń - skoro napisałaś to czytamy.
      Życie ma swoje prawa - jak dla mnie problemy trochę .. jak to ująć "z innej bajki". Widać miał się pojawić - ważne, że nikogo nie kąsasz i nie atakujesz. To główny punkt "regulaminu". :)

      Nie wiem - może i takimi sprawami się mamy zająć ale to trochę przedszkole nam się tu robi. ;)

      Wyraziłem swoje zdanie. Jednocześnie przecież też staram sie pomóc zabierając głos. Dziewczyna jest MOCNO!! zagubiona.

      Widzisz... ja po prostu staram się unikać oceniania innych. Moja mama się czasem zapędza a ja gaszę takie rozmowy (jeśli na czas zauważę- nie zawsze sie udaje).

      Przeczytałem gdzieś niedawno bardzo trafne spostrzeżenie: " JEŚLI KTOŚ NIE ZAJĄŁ SIĘ SAMODOSKONALENIEM TO DIABEŁ ZNAJDZIE MU ZAJĘCIE- WYNAJDYWANIE WAD U INNYCH". Jakoś tak to brzmiało.

      Wszystko o czym warto rozmawiać to nasze własne sprawy - je zasilać energią i nimi się odważnie dzielić. Mówienie o innych jest kuszące - w ten sposób dowartościowujemy się chwilowo -czujemy się niby lepsi. Taka pokusa.
      Muszę wyłączać komputer. Do jutra!

      Usuń
    17. p.s. loguję się jednak na innej maszynie - chcę skończyć pewną pracę (kolejny ważny wpis, który ma przeszkody "z zewnątrz". To znak dla mnie, że trzeba go dokończyć).

      Doczytałem Twoj *** wpis.
      Poczytaj proszę blog i zorientuj się "w duchu " tutejszych tematów bo inaczej zaczną nam sie rozmowy jak z Córką Słońca czy jeszcze kimś tam.
      Owszem - blog ma swoją specyfikę ale nie zarzucaj zaraz sekciarstwa i kółka adoracji - wedkarze rozmawiają o haczykach a mechanicy o swoich problemach. Nie wchodzisz na forum dla kucharzy aby poruszyć tematów pomadek do ust.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    18. Dziewczyna wraca do swojego zwykłego życia, więc koniec z zagubieniem. Mnóstwo bajek na swój temat usłyszała stąd to zagubienie.
      Mówienie o innych wcale nie jest kuszące. Ja tylko wtedy mowie o innych jak chcę komuś pomóc, w tym przypadku jej. Nie muszę się dowartościowywać .
      Jeśli wszystko o czym warto rozmawiać to nasze własne sprawy to ten blog raczej nie powinien istnieć.
      Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
      ***

      Usuń
  5. Tak poprostu
    „Матушка”, wykonawca: Жанна Бичевская https://www.youtube.com/watch?v=k_6qtgf17VY
    I.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obnażanie Matrixa - Najwiekszy demon ludzkości ujawniony
    https://www.youtube.com/watch?v=6sjAdojYeNk
    i.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś pewna, że ten pan nie wdrukowuje kolejnego programu? Użył wszystkich środków do tego celu.

      Usuń
    2. Zastanawiam się czy obejrzałeś więcej niz kilka minut, poczatek tak wyglada jak piszesz,...I.

      Usuń
    3. Ja nie odpuszczam łatwo- jak mnie zmęczy poczatek to przerzucam o kilka minut dalej. Tak też uczyniłem ale nie dałem rady. Pan ma sporo racji ale ....
      Spróbuję później - być może dopiero po świętach - jeszcze raz do tego podejść. Na razie kolejne "ustawienia rodzinne" z mamą ;) i żmudne, powolne opracowywanie zdarzeń z przeszłości. Wynalazłem kolejną perełkę z czasów ich studenckiego małżeństwa. Sporo emocji to w mamie wzbudza.

      Usuń
    4. michalxl60024 grudnia 2017 05:54
      ...Na razie kolejne "ustawienia rodzinne" z mamą ;)...
      U mnie też się ustawiamy z mamą, wczoraj przy wigilijnym stole przyszło zrozumienie tego co dzieje się w mojej rodzinie od pokoleń...czas to przemienić napisać list do M...;)))i jak to drzewiej bywało cud się zadzieje jak za dotknięciem różczki:))) oczywiście czarodziejskiej różczki. I

      Usuń
    5. Facetów coraz mniej kobiet coraz mniej. Cóż czynić?
      1. Kochać siebie
      2. Rozwijać sie
      3. Nikogo nie zmieniać ewentualnie pokazać ��

      Usuń
    6. Wnoszę zastrzeżenia do słowa "facet"- kiedyś sam go czasem używałem ale dziś jego znaczenie strasznie płytkie i wręcz uwłaczające. Używajmy jak należy "mężczyzna (mąż czynu). Analogicznie powinniśmy również Żeńczyni - o czym już była mowa ale ta Kobieta chyba silniej się zakorzeniła i sam często używam aby być zrozumiałym- co najwyżej daję duże "K".

      Usuń
    7. Oczywiście, że zmienianie świata mamy zacząć WYŁĄCZNIE od samych siebie. Czcze gadanie (nie poparte własną praktyką) nie jest nic warte.

      Usuń
  7. Co wynika że spotkania pierdoły I lenia ?
    Pierdolenie
    Oczywiście mężczyzna brzmi lepiej niż facet.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo uderza ten artykuł, szczególnie, jeżeli kobieta, która go czyta, może się z nim dość mocno utożsamić. Przyznam, iż faktycznie traktowanie kobiety przez mężczyzn jest wprostproporcjonalne do tego, jak traktuje ona samą siebie. Tutaj przytoczę swój przykład. W okresie młodzieńczym, sądząc, iż nie zasługuję na szczęście i dobro (oczywiście nie zdając sobie sprawy z tego, co mi podświadomość podsuwala) przyciągałam do siebie mężczyzn egoistycznych, wybuchowych, paranoików oraz przede wszystkim agresywnych. Wraz z uświadamianiem sobie pewnych spraw, zmiana lektur oraz stylu życia - przyznaję, że na mojej drodze zaczęli pojawiać się prawdziwi mężczyźni ( o których mowa w innym artykule). Różnica między Mężczyzną a 'mężczyzną' jest faktycznie ogromna, natomiast kiedy mamy ogromny zaszczyt mieć do czynienia z takim osobnikiem - serce się raduje, rozum początkowo trochę nie dowierza, ale też się przekonuje z czasem, że tak... Oni stapaja po tej samej planecie. Wniosek jest prosty - miłość i szacunek do siebie jako kobiety (myślę, że w druga stronę dokladnie tak samo to działa ;)) i zaczynają się dziać piękne rzeczy. Tak więc kobietki drogie, pamiętajcie, by nie wyzbywac się swojej pasji, przekonań, nie wstydzić się tego, jakie naprawdę jesteście. Bądźmy prawdziwymi kobietami, a przyciągniemy pewnego dnia prawdziwego mężczyznę.

    OdpowiedzUsuń
  9. wiecie co gdyby był bezwarunkowy dochód podstawowy, to kobiety mogłyby być w końcu kobiece i niezalezne od meżczyzn, bo za wszystkie usługi od mężczyzn moglyby im po prostu płacić :)
    mężczyźni by się przestali bac ze nie sa ojcami, bo nie musieli by łożyć na ich utrzymanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi mi o utzymanie dzieci, mężczyźni boją sie utzymywać dzieci, bo moga nie być ich, a jakby był bezwarunkowy dochód podstawowy, to problem plcenia alimentow byłby rozwiazany, bo każde dziecko na ziemi miałoby swój własny dochód, niezależny od rodziców i dzięki temu kobiety nie musiałyby być męskie

      Usuń
    2. Czy to aby nie nazywa sie prostytucja?
      KOBIETA ZE SWEJ NATURY JEST ZALEŻNA. Czytaj: potrzebuje opieki. Jeśli nie wybierze dobrze (intuicją!!!! - cały błąd dziś i problem polega na tym, że kobiety wybierają umysłem a nie intuicją).
      Skąd miałby się brać ten Twój "dochód podstawowy"? Przecież w "rodzinie" dziś (daję cudzysłów bo to rodziną nie jest) między mężczyzną a kobitą jest urzędnik - pasożyt tak naprawdę. Kobiety zamiast ufać swojemu mężowi - "wyjść za mąż" czyli przyjąć pozycję "za mężem", za jego silnymi plecami, mieć jego oparcie - udają się dziś pod opiekę urzędu. Mężczyzna staje się zakładnikiem, niewolnikiem zapładniaczem, który jest zmuszany administracyjnie do różnych spraw.
      Wybieraj intuicją - pomiń urzędy a skończą się Twoje problemy. Wybierz mężczyznę ODPOWIEDZIALNEGO! (wiem, że takich nie ma wielu tak jak brak jest dziś normalnych, pełnych Żeńskiej mocy kobiet) a nie będziesz miała dylematów. Poczytaj ten blog - wiele już tu napisano na ten temat.

      Usuń
    3. https://www.youtube.com/watch?v=jz_Jqdk6bKg

      Usuń
  10. :) - cieszę się, że zmieniłaś awatar na taki piękny kwiatek. Ten lepiej do Ciebie pasuje.

    OdpowiedzUsuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.