Temat powtarzany na wiele sposobów - na przykład w filmie:
Psychologiczny sens filmu REVOLVER - kim jest pan Gold? Napisy PL
Wedy mówią: na pewnym etapie umysł jest naszym najlepszym przyjacielem ale przychodzi moment gdy staje się naszym najzajadlejszym wrogiem.
Kiedyś bodajże u Antoniego de Mello znalazłem takie fajne zobrazowanie:
osioł może cię dowieźć pod próg domu ale aby przekroczyć próg musisz zejść z osła i użyć swoich własnych nóg.
Tekst z filmu:
Wszystko czym myślimy że jesteśmy pochodzi z umysłu,
Cały świat jest wytworzeniem naszego umysłu. [Dhammapada]
Rzeczywistość jest tylko obrazem w naszym umyśle.
Nasze myśli i emocje tworzą nasze życie.
Myślenie i odczuwanie to nasz decydujący impuls i zachęta.
Możliwość podążania za naszymi myślami nazywamy wolnością, podążanie za naszymi emocjami nazywamy szczęściem.
Ale czy faktycznie prowadzą nas one do wolności i szczęścia?
I kim jest ten, kto myśli i odczuwa wewnątrz mnie? Czy to naprawdę ja?
Nasz umysł nie jest naszym przyjacielem
Nietrwałe. Niezadowalające. Poza kontrolą.
Zwykle nasz umysł dyktuje nam nasze życie:
myśli analizują to, co robimy, emocje kierują nas w stronę tego, co jest przyjemne i łatwe, albo chronią przed tym, co jest trudne i niebezpieczne.
To zarówno praktyczne, jak i efektywne.
Ale czasami nasz umysł staje na naszej drodze. Gdy chcemy spać, a leżymy niepokojąc się bezsennością. Gdy chcemy zapomnieć i analizujemy, zamiast odpuścić.
Gdy chcemy się zrelaksować, a nie możemy przestać o czymś rozmyślać. Nasz umysł wydaje się działać dość samoczynnie.
Czasami wręcz nasz umysł zdaje się nie być naszym przyjacielem.
W naszym codziennym życiu jesteśmy zazwyczaj zbyt zajęci, aby to sobie uzmysłowić.
Natomiast podczas medytacji dostarczamy naszemu umysłowi scenę i nakłaniamy go do odegrania przedstawienia.
Medytujący umysł nie może się już ukryć, twierdząc że jest czymś zaprzątnięty, tak więc bez rozkojarzeń możemy oglądać każdy jego ruch.
Gdy siedzimy w medytacji rozwijamy koncentrację.
Koncentracja jest naszą kotwicą. Skupiamy się na oddechu.
Zawsze gdy nasz umysł zostanie rozproszony możemy go przywrócić do tej kotwicy, poprzez wdychanie i wydychanie.
Im bardziej się skupiamy, tym lepszą mamy koncentrację.
Rozwijamy również uważność. Bycie uważnym oznacza otwarcie się na wszystkie nasze zmysły, będąc całkowicie w tu i teraz.
Świadomie postrzegamy nasze ciało i nasze otoczenie, liczy się każdy szczegół;
chłodny oddech w naszych nozdrzach, głosy ptaków, ból w naszym lewym kolanie.
Możemy być świadomi każdej myśli, każdej emocji powstającej w naszym umyśle.
Jednoczesne skupianie się i otwieranie może wydawać się czymś sprzecznym, ale w rzeczywistości tak nie jest.
Tylko wystarczająca koncentracja da nam stabilność, by nie dać się ponieść tym wszystkim wrażeniom.
Będąc w uważnej koncentracji nasz umysł nie może się ani ukryć, ani uciec, ani złapać czegokolwiek,
ponieważ w przeciwieństwie do naszego codziennego życia, obserwujemy jego zachowania, ale nie skupiamy się na nich, skupimy się tylko na naszej kotwicy.
Medytacja jest jak oglądanie naszego umysłu odgrywającego rolę na scenie.
Skojarzenia powstają i zanikają, myśli powstają i zanikają, emocje powstają i zanikają.
Jesteśmy w środku wszystkiego, coraz wyraźniej doświadczamy wielu rzeczy.
Jednak nie ma potrzeby uczestniczenia, nie podążamy za niczym, po prostu oglądamy, jak w teatrze.
Widzimy jak emocje i myśli przemijają, powstają i zanikają, ani jedna nie pozostaje, każda jest nietrwała.
Jest to pierwszy z wglądów jakie możemy urzeczywistnić. Wszystko jest w nieustannej zmianie - Budda nazywał to -
nietrwałe
Nic nie pozostaje takie samo, nawet gdybyśmy chcieli.
Widząc jak nasze myśli i emocje przemijają możemy przyjrzeć się im bliżej.
Czy widzieliśmy je już wcześniej?
Czy są to wspomnienia z przeszłości? Czy może plany na przyszłość?
Skąd one przychodzą? Gdzie nas wiodą?
Czy dzięki nim czujemy się szczęśliwi? Czy może prowadzą nas w niekończące się cykle gniewu i zmartwienia?
Niektóre myśli są zachwycające i zabawne, niektóre uczucia są przyjemne, ale wszystko co widzimy, wszystko co lubimy - jest nietrwałe, nie pozostaje.
To jest to, co Budda nazywał - niezadowalające.
W nietrwałym świecie wszystko to, co daje nam radość, nie może przynieść trwałej satysfakcji.
Nie jesteśmy w stanie niczego zatrzymać, ani pochwycić, aczkolwiek bardzo byśmy chcieli.
W ostateczności czujemy się niezadowoleni, i często cierpimy z tego powodu.
W końcu musimy odpuścić, ale nie chcemy. Ponieważ zwykle nasz umysł nie lubi puszczać.
Przyglądając się dłużej i bliżej, możemy zobaczyć, co robi nasz umysł.
Ale zdamy sobie też sprawę, że tak naprawdę nie możemy kazać mu niczego robić, ani decydując by czuł lub myślał, ani decydując by nie czuł i nie myślał w ogóle.
Rozumiemy, że jesteśmy tylko obserwatorem, nie jesteśmy aktorem, nasz umysł pracuje samoczynnie, i nie jesteśmy w stanie go kontrolować.
Oczywiście możemy powiedzieć aktorowi co ma grać, i dość często będzie się słuchał - ale czasami nie.
To nie zależy od nas. Dziwne, ale prawdziwe, nasz umysł nie zależy od nas.
Budda nazwał to - brakiem istoty
Ponieważ nie mamy kontroli ani władzy, nazywanie naszego umysłu własnym "ja", tak naprawdę nie ma sensu, ponieważ nie jesteśmy wykonawcami.
Brak istoty staje się bardziej wyraźny wraz z dłuższą praktyką.
Siedzenie w medytacji uspokaja umysł. Stały przepływ myśli i emocji jest coraz wolniejszy. W końcu zatrzymują się. Umysł staje się pusty.
Aktor przestaje grać, niczego nie ma już na scenie.
Gdy nie ma niczego co można by podziwiać, obserwator przestaje obserwować i także zanika. Wtedy nie ma umysłu, nie ma mnie, nic - wyłącznie pustka.
Nie ma zmartwień, nie ma szczęścia, kompletna pustka.
Teraz możemy doświadczyć tego, co jest poza naszym umysłem.
Ten stan pustki zwykle nie trwa długo, ale nawet jeśli jest to tylko chwila, niektórzy mówią, że w tym momencie jesteśmy w stanie odkryć naszą prawdziwą naturę.
Dzięki medytacji możemy rozwijać koncentrację i uważność.
Pomagają nam one zrozumieć niektóre z najważniejszych nauk Buddy – o nietrwałości, o niezadowoleniu i braku kontrolującej istoty.
Możemy znaleźć te właściwości nie tylko w naszym umyśle, ale we wszystkim.
To dlatego Budda nazywał je trzema cechami istnienia.
Zrozumienie tych cech jest niezbędne do zrozumienia naszego umysłu. Dzięki medytacji możemy odkrywać nasz umysł.
Możemy obserwować myśli i emocje jak powstają i zanikają, i zrozumieć, co jest za nimi.
Możemy dowiedzieć się, jak lepiej radzić sobie z naszym umysłem, a być może znaleźć prawdziwą naturę.
Ponieważ nasza prawdziwa natura nie potrzebuje umysłu.