piątek, 22 marca 2024

Zajmuj dominującą pozycję - Anna Teodorowicz. Wykład głównie dla mężczyzn.

 oryginał jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=92KdvIrDpYI

 Jakie zasady dominacji istnieją w relacjach?  Jakie istnieją zasady, które (jeśli je znać, przestrzegać, dążyć do nich i stosować)  pozwolą na zdobycie dominującej pozycji?

  1. Po pierwsze: dominuje ten, kto nie boi się utracić, kto jako pierwszy jest w stanie zerwać, kto ceni siebie wyżej.

  Ten kto ceni siebie niżej, kto nie jest gotowy na rozstanie, kto jest gotowy poświęcić swoje interesy jest zawsze bardziej zależny, jest ofiarą - a ofiara jest bardziej zależna, ona zajmuje słabszą pozycję.

  Człowiek dominujący jest zawsze gotów zrezygnować z relacji jeśli cokolwiek będzie dla niego nie do zaakceptowania, jeśli nie jest czymś usatysfakcjonowany, on nie boi się rozstania, on postawił siebie na pierwszym miejscu i jako pierwszy jest gotowy na zerwanie.

   I ta minimalna obawa przed stratą - o ile istnieją jakieś decydujące, poważne czynniki - on jako pierwszy jest gotów podjąć decyzję o opuszczeniu danego związku.

 Taki ktoś nie będzie przekładał odpowiedzialności na partnera aby on zdecydował, aby on to uczynił. Dlaczego? Bo on się nie boi - ten kto się boi jest bardziej zależny.

  A zgodnie z tym:

 2.  druga zasada: człowiek dominujący swoje decyzje traktuje priorytetowo, jego decyzje są dla niego ważniejsze niż pozostawanie w związku. Jeśli sprawy idą w kierunku zerwania to człowiek zależny zawsze stawia relacje ponad siebie. Dla niego relacje są ważniejsze niż jakieś tam swoje priorytety, niż swoje wartości, niż jakieś tam swoje znaczące życiowo sprawy.

  Dominujący człowiek, który traktuje swoje decyzje priorytetowo bardziej siebie ceni, nie boi się iść na konflikt w obronie swoich interesów.

On nie będzie tego tolerował nie podoba mu się stan, w którym musi coś znosić - "to mi się nie podoba ale toleruję to".

 Nie zgadzam się z decyzją i poglądem towarzysza życiowego ale znoszę to, toleruję a swoje decyzje umieszczam na samym dole, czyli relacje są dla mnie większym priorytetem - to jest słaba pozycja.

  Człowiek dominujący bardziej siebie docenia, ​​nie boi się wchodzić w konflikt, nie boi się zerwania i to oczywiście jest odczuwalne na poziomie werbalnym i niewerbalnym.

  To jest pozycja dominowania, partner zależny dąży do pojednania, dąży do  łagodzenie konfliktu, ponieważ boi się utraty - u niego lęk przed stratą jest większy. 

Powtórzę to raz jeszcze: u dominującego partnera strach przed utratą jest mniejszy, on jest gotowy wejść w spór, jest gotów bronić swoich interesów. jest gotowy bronić swoich decyzji, jego decyzje mają pierwszeństwo bo ma mniejszy lęk przed utratą.

  Mężczyźni, którzy się boją konfliktu zawsze idą na ustępstwa - boją się złamać kobietę - boją się "postawić ją na miejsce", boją się nie zareagować na jej prośby,     

   Oczywiście, oni ponoszą porażkę, oni oddają dominację w relacjach kobietom. Ogólnie rzecz biorąc kobiecie podświadomie ta władza nie jest potrzebna. Ona potrzebuje u swojego boku silnego mężczyzny, potrzebuje dominującego samca i dlatego w konsekwencji ona traci zainteresowanie.

  Takie konsekwencje daje ten lęk przed konfliktem. Zawsze mówię, że potrzebna jest zdrowa agresja - należy bronić własnych opinii, bronić swoich decyzji, swoich granic i swoich potrzeb. Trzeba mieć to zdrowe poczucie własnej wartości - wiedzieć, że "nie wypadłeś sroce spod ogona", nie bać się postawić spraw na ostrzu noża, nie bać się powiedzieć kobiecie "nie" - nie bać się konsekwencji takiego stanowiska, nie bać się nazwać rzeczy po imieniu, nie bać się niespełnienia jej oczekiwań - to jest oczywiście pozycja dominująca.

   Oznacza to, że kobieta w danej chwili może poczuć się urażona, ona może ciebie obwinić ale po otrzymaniu odmowy ona się uspokoi.  Zawsze się zdarzają takie próby - ona sprawdza czy jesteś tym silnym samcem, którego ona wybrała.

  Gdy dostanie odmowę to się uspokoi lecz jeśli nie otrzyma odmowy to oczywiście w jakiejś chwili przejmie władzę. Ale w konsekwencji takich zdarzeń, w długofalowej perspektywie ona traci zainteresowanie ponieważ nie jesteś dominujący w tej relacji.

  Poważny błąd popełniają mężczyźni, którzy proszą kobietę, aby uporządkowała swoje uczucia, jeśli mężczyźni pytają: "czy ona go potrzebuje czy nie", "czy ona chce pozostać w związku czy nie". Oni oczywiście tracą swoją pozycję, tracą swoją wartość.

  Drugim błędem jest gdy mężczyźni proszą kobiety aby ona zechciała do nich wrócić.

Gdy najpierw odeszli, a potem proszą aby to wszystko cofnąć: "zawrzyjmy pokój, spróbujmy jeszcze raz, spróbujmy znowu żyć razem", albo próbują ponownie wciągnąć kobietę w związek. Gdy mężczyźni błagają o litość to przegrywają bo kobiety tracą resztki szacunku do nich - mężczyźni, którzy nie przywiązują wagi do swojej wartości tracą szacunek ze strony kobiety, one wtedy nie czują już nic poza żałosnym obrzydzeniem, mężczyźni nic w ten sposób nie uzyskają.

Kolejna rzecz: dominuje ten, kto jest mniej zaangażowany emocjonalnie w relacje, to emocjonalne zaangażowanie, o którym zawsze mówię jest bardzo ważne, wygrywa ten kto jest mniej zaangażowany  emocjonalnie. Przegrywa zawsze ten, który jest emocjonalnie mocniej zaangażowany.

  Zapamiętajcie kochani: dominuje ten, kto jest mniej zaangażowany emocjonalnie. Nie da się być w ogóle niezaangażowanym - tak czy siak jesteśmy sobą wzajemnie zainteresowani, ale nieodłącznym elementem mężczyzny jest spokojniejsza amplituda emocji a kobieta ma wyższą amplitudę emocjonalną.

 Zawsze o tym mówię, że kiedy macie więcej spokoju i mniej zaangażowania to jesteście w stanie porozmawiać o wszystkim z kobietą, możecie jej powiedzieć wszystko, co czujecie, ale bez tych wszystkich: "ach!" , "och!", kiedy ona wciąga was na swoje terytorium. To mówi kobiecie o tym, że może wami manipulować, że jesteście słabi, że można was złapać na poczucie winy, na udawaną urazę, wmówić wam, że coś powinniście itp. a co za tym idzie narzucić wam smycz strachu (lęku).

  Tak więc -  jak najmniej zaangażowania emocjonalnego, bo mężczyzna jest już w wyniku procesu ewolucji bardziej stabilny psychicznie, bardziej racjonalny, mniej emocjonalny, a kobiety bardziej żyją emocjami - emocje wyprzedzają ich myśli, wyprzedzają racjonalność i dlatego teraz niestety mamy wielu mężczyzn wręcz przeciwnego charakteru - tak jakby posiadali taką żeńską energię.

 Oni stają się coraz bardziej emocjonalni i odpowiednio do tego tutaj tkwi źródło i wielkich porażek. Dlatego zawsze powtarzam abyście się mniej angażowali, abyście byli bardziej emocjonalnie niedostępni, abyście tak jak to tylko możliwe utrzymywali stabilność emocjonalną - gdzieniegdzie może i nawet chłód ponieważ we wzorcach zachowań, taka pozycja pewnego chłodu emocjonalnego i obojętności  również sprawia wrażenie silnej pozycji dominującej - nic na to nie poradzisz.

Dlatego moi drodzy mężczyzna wykazujący objawy zazdrości, który krzyczy, histeryzuje, obraża się, i pokazuje tutaj takie gwałtowne emocje jest zawsze bardziej zależny - jest zawsze na słabszej pozycji.

   I dlatego zawsze wam to mówię, spokój w sytuacjach konfliktowych, spokój i stabilność, nie podnosimy głosu, nie krzyczymy, nie podnosimy ręki na kobietę, zachowujemy się inaczej. Taka gwałtowna reakcja emocjonalna mówi oczywiście o braku tego, że to ty jesteś człowiekiem dominującym w związku.

  Kolejna czwarta rzecz - dominuje oczywiście ten, kto jest bardziej samowystarczalny, ten czyje życie nie zależy od kobiety, ten dla kogo kobieta nie jest jedynym celem w życiu, dla kogo w życiu istnieje wiele filarów - wiele punktów oparcia, wiele źródeł radości i dopaminy, kto ma w życiu wiele rzeczy i dla kogo strata kobiety to nie jest katastrofa.

  To znaczy jest kobieta - wspaniale, nie ma kobiety? szkoda, ale cóż, przeżyję, to znaczy, że on sam jest taką kompletną osobowością, taki ktoś nie będzie na pozycji braku, że czegoś nie mam: "jak nie mam to nie mam - w porządku". Nie potrzebuję  kobiety aby czuć się dobrze. Nie muszą kompensować sobie czegoś kobietą bo to pozycja czucia się kimś podrzędnym.

   A kiedy jestem samowystarczalny, kiedy czuję się dobrze sam ale z kobietą jest lepiej to wybiorę tę kobietę, z którą czuję się lepiej - to jest pozycja samowystarczalności.

 Tu oczywiście znów wracamy do tego lęku przed utratą - braku strachu przed utratą nie jest dla mnie tragedią, to mnie nie zniszczy, to nie zepchnie mnie z mojej ścieżki życia, nie zmieni to moich celów. Z grubsza rzecz biorąc ona nie gra w moim życiu decydującej roli - zachowanie takich mężczyzn postrzegane jest przez swoje towarzyszki życia  jako dobra, dominująca, męska pozycja.

5. Piąty punkt, który wynika z poprzednich to niezależność, dojrzałość psychologiczna, niezależność od obecności lub nieobecności kobiety w Twoim życiu. Nie potrzebujesz żadnej kobiecej aprobaty - a szczególnie żeńskiej obecności aby zrozumieć kim jestem, czym jestem.

  Jestem niezależny od opinii kobiety - to jest rodzaj psychologicznej dojrzałości, przeszedłem przez separację - odłączyłem się od postaci kobiety. W moim wewnętrznym świecie psychologiczna postać kobiety nie wypełnia wszystkiego.

  To oznacza - „tak”, mieć kobietę jest ważne, to jest potrzebne i miłe, ale także jej brak nie będzie odgrywać szczególnej roli, tj niezależnie od wszystkiego jestem człowiekiem, jestem mężczyzną, mam swoje cele, idę swoją drogą niezależnie od tego czy ktoś chce być ze mną czy nie chce, czy czuje się urażony, obwinia mnie czy jeszcze tam coś innego.

Czyli niezależnie od wszystkiego, to jest uczucie psychologicznej wolności, to coś co mają tylko dorośli ludzie - dorosłe podejście. Ono oczywiście jest dominujące -dorosły człowiek jest niezależny, natomiast na pozycji zależnej jest dziecko, to zawsze dziecięca pozycja. Ono potrzebuję kogoś znaczącego, dorosłego, potrzebuje czyjejś obecności w swoim w życiu, aby czuło się spokojniejsze. To jest pozycja słabsza - pozycja uzależnienia.

 Ponadto: dominuje ten, kto mniej inwestuje w relacje - i nie mam tu na myśli pieniędzy a nawet nie mam na myśli uwagi lub prezentów. Mam na myśli czas i myśli - czyli jeśli cały czas myślę o tym człowieku, jeśli nie mogę zatrzymać swojego potoku myśli, jeśli ten ktoś jest cały czas w moim wewnętrznym świecie to w moim wewnętrznym świecie ten ktoś nabiera ogromnego znaczenia.

  I dlatego jego utrata jest dla mnie ważniejsza, jest dla mnie bardziej katastrofalna i dlatego jestem w bardziej zależnej sytuacji. Dlatego gdy poświęcam swój czas, gdy myślę o danym człowieku, to jestem z nim połączona - czasami o nim myślę, ale to zasadniczo zmienia mój dzień.

 Dominuje ten, kto mniej inwestuje w swojej głowie -  a nasze kobiety są mistrzyniami w układaniu najróżniejszych zagadek, one tworzą mgliste historie, mgliste statusy, piszą jakieś niezrozumiałe wiadomości.

  W ten sposób zaczepiają mężczyznę na haczyk - uzależniają go, bo dzieje się tak, że mężczyzna zaczyna rozwiązywać zagadkę i potem pisze do mnie na czacie, na kanale albo na mail pytając: "co to oznacza? co ona miała na myśli? co ona chciała przez to powiedzieć?  Proszę pomóc mi przeniknąć do jej głowy bo ja nie jestem w stanie".

  To jest wskaźnik słabej pozycji - nie trzeba myśleć, nie ma potrzeby odgadywania tego. Najważniejsze jest to, co ty myślisz o tym, o tej kobiecie, o tej sytuacji. W takiej sytuacji mężczyzna ponosi porażkę - zostaje zachwiana równowaga znaczenia. Zachwianie nie następuje gdzieś na zewnątrz lecz we wnętrzu.

  To znaczy, że przegrywasz w tej chwili, gdy zaczynasz bez przerwy myśleć o danym człowieku, kiedy w waszym świecie wewnętrznym uzyskuje on ogromne rozmiary, kiedy wypełnia on cały czas - a czas jest najbardziej niezastąpionym zasobem i dlatego właśnie im więcej czasu poświęcacie na przemyślenia słów partnera - na rozważania tego co jest naz plus i tym bardziej minus, ...

 kiedy poświęcacie czas i odpowiednio wszystko inne - to znaczy, im więcej o nim myślę, tym więcej mimowolnie inwestuję też w inny sposób - dzwonię, wysyłam SMS-y, podejmuję próby komunikacji, daję prezenty i wszystko inne - na przykład jakąś tam pomoc.

 Początkowo wszystko płynie z mojej głowy, dlatego też pod słowem "inwestycja" mam na myśli to, co myślimy w naszych głowach, tymczasowe inwestycje. Kto mniej wnosi w relację ten jest na bardziej zwycięskiej pozycji, jest na pozycji bardziej dominującej.

   Uwierzcie mi, że to wszystko jest odczytywane przez nasze lustrzane neurony - każda kobieta podświadomie wie kiedy mężczyzna się od niej uzależnił, kiedy on cały czas o niej myśli. Kobiecie ​​wystarczy tylko trochę czasu aby rozumiała jak bardzo ważna jest dla mężczyzny. I dlatego zawsze nalegam, abyście zawsze byli w stanie kontrolować swoją uwagę.

 Ten kto włada swoją uwagą - ten włada relacją. Umiejętność przekierowania swojej uwagi w inną stronę, umiejętność władania swoimi myślami, kontrolowania swojego mózgu daje pozycję decyzyjną - ona to w pewnym sensie demonstruje, jest to dominujący marker osobowości, dominujący typ osobowości.

  Czy możliwe jest wykształcenie tego w sobie? Czy da się to wytrenować? tak, oczywiście, że można. 

   No i kolejna rzecz, której ludzie wyraźnie nie dostrzegają:, dominuje ten, kto umie ocenić, kto zajmuje pozycję oceniającego.  Rola oceniającego zawsze przynależy dorosłemu a ten, który jest oceniany jest zawsze dzieckiem - to jest pozycja zależności.

  To znaczy oceniam: "czy mi ten człowiek odpowiada czy nie, oceniam jego działania i niejako daję tu albo plus, albo minus, albo pochwałę albo wyrażę krytykę, ale to ja jestem tym, kto decyduje - ja decyduję. A ten za kogo decydują inni, ten jest oceniany jako będący na bardziej przegranej pozycji.

  A co czynią tutaj mężczyźni? Wy boicie się tej negatywnej oceny. Oznacza to, że już jesteście w roli tego kogo oceniają - jesteście w roli człowieka egzaminowanego: "czy zdam ten egzamin, czy nie zdam? Czy jestem odpowiedni czy nie? Czy podołam temu czy też nie? Czy ona jest ze mnie zadowolona czy też nie? Czy zadowalam ją czy też nie? Czy jest ze mną szczęśliwa czy nie? Czy się jej podobam czy nie?"

  Taka pozycja jest już wyraźnie słaba - decyzja o tym czy ona tobie odpowiada należy do Ciebie, to ty oceniasz czy potrzebujesz tej kobiety czy nie jest ona tobie potrzebna - nie ona o tym decyduje.

  To jest właśnie ten stan wewnętrzny kiedy to ja oceniam jako dorosły, a nie, że ja jak dziecko jestem oceniany. To jest właśnie taki ważny niuans, który jest bardzo często przegapiany.

  8. Następna ósma reguła pośród zasad dominacji w związkach jest wasze wysokie, obiektywne znaczenie. Kto ma większe obiektywne znaczenie na tego popyt jest wyższy, jeśli ktoś ma poczucie własnej wartości to ma władzę w związku.

  Dominuje w relacji ten, kto ma bardzo dużo obiektywnych parametrów znaczenia - to są zarówno parametry fizyczne, jak i społeczny status, wykształcenie i rodzina, popyt na takie wsparcie osobiste - wszystko prowadzi do tego, że obiektywne znaczenie tego człowieka jest wyższe, a w związku z tym równowaga sił w relacji jest po twojej stronie, twoja pozycja jest wtedy wyższa - dominująca.

 Kolejna rzecz o której nieustannie mówię jest dominacja seksualna - duży potencjał seksualny i fizyczna siła - oczywiście najlepiej jeśli w połączeniu z poczuciem własnej wartości.

  Wszyscy znamy przypadki, kiedy mężczyzna ma dobre warunki fizyczne a w kondycji seksualnej ponosi porażkę bo nie jest w stanie się powstrzymać. On posiada obiektywne dane na mężczyznę dominującego, jest dobrze zbudowany fizycznie we wszystkich aspektach ale w tej dziedzinie on zawodzi - najprawdopodobniej z powodu kompleksów, z powodu niskiej samooceny. 

 Ale jeśli jest w stanie tym władać, jeśli oprócz dobrej kondycji fizycznej i seksualnej czyli tej dobrej agresji seksualnej posiada też dobrą samoocenę, dobre granice, jeśli ma on minimalny lęk przed utratą i mniejsze zaangażowanie emocjonalne i wszystko to o czym już mówiłam to oczywiście jest to taki dobry, znaczący plus w utrzymaniu i kształtowaniu dominującej pozycji.

  Nawet jeśli nie wpływa to na jej kształtowanie to już jest dominujące. Jeśli do tego dojdzie dobra budowa fizyczna i wspomniana już zdrowa agresja, siła fizyczna to jest to oczywiście duży plus ale powtarzam: wszyscy wiemy, że są przykłady mężczyzn niezbyt silnych fizycznie lecz dominujących i odwrotnie - ktoś jest obdarzony siłą fizyczną a jego relacje się rozpadają.

 Dlatego musimy do tego dodać jeszcze dobrą samoocena, taką pewność siebie, dobre osobiste granice i wszystko to, co już powiedziałam wcześniej powinno być wzmocnione stanem wewnętrznym.

 Przyjaciele, chcę teraz powiedzieć że, to wszystko, co wam przekazałam opiera się na dobrej, trwałej samoocenie czyli potrzebna jest praca nad poczuciem własnej wartości. 

 Ponieważ to ja sam decyduję, jakich partnerów wybrać, co mi pasuje a co nie. Wasza psychika nie zostanie pobudzona przez partnera, który nie zadziała na wasze wewnętrzne programy.

  Ogólnie taką dominację można osiągnąć na 2 sposoby:

Pierwszy sposób jest taki, że możemy stanąć ponad partnerem, stajemy się lepsi od naszego towarzysza, coś osiągamy, a w konsekwencji nie umniejszamy drugiego człowieka, który najprawdopodobniej będzie starał się wam dorównać.

 Wtedy mamy dobrą możliwość posiadania godnego partnera i samemu stania ​​się lepszym - a idąc przez życie i mając u swojego boku dobrego towarzysza, wtedy mężczyzna postrzega kobietę jak dobry motywator wspierającyponieważ trajektoria ruchu jest właśnie taka:

ja jestem lepszy to i kobieta jest lepsza. Zawsze jestem lepszy. Moja dobra samoocena nie jest kosztem kobiety.

A drugi sposób jest taki, kiedy degraduję swojego partnera - kiedy go poniżamy i wtedy czujmy się wyżej, kiedy dajemy drugiemu po głowie.

  Jeśli brać to w czystej postaci to nie jest to dobrze. Dużo teraz widzę na otwartych przestrzeniach internetu kiedy promuje się dokładnie taką metodę, że należy poniżać, z dewaluować, strącić koronę, dać po głowie - ale czasami w niektórych momentach jest to w konieczne.

  Ja zdecydowanie polecam przede wszystkim metodę pierwszą, aby stać się lepszym od kobiety, czyli dominacja bo jestem coraz wyżej - kiedy nie staję się lepszy kosztem innych.

  Ale czasami możliwe jest użycie tej drugiej metody, gdy trzeba postawić swoją towarzyszkę życia na ziemi - to też jest dobre.

  Powtórzę: najlepiej stosować obie metody w połączeniu ponieważ używając wyłącznie pierwszej metody, gdy tylko my sami dążymy w górę - możemy się wypalić, możemy się zmęczyć, nie będziemy w stanie zrozumieć że idziemy złą drogą, że ta kobieta niejako daje mi kopniaki i nie muszę już tam chodzić, nie jest mi już to potrzebne, nie chcę, jestem już zmęczony, ale ona mnie kopie.

  I tutaj może się przydać drugi sposób kiedy w małym stopniu wykonujemy coś takiego - bo nie jest tajemnicą, że nasza towarzyszka życia może eksplodować, może stać się bezczelna, może się rozbuchać jej ego i dlatego czasami dopuszczalny jest taki ruch, kiedy obniżając nieco znaczenie partnerki zwiększamy naszą pozycję dominującą - wtedy taki ruch może zadziałać.

   Czyli powtórzę: te dwie metody trzeba stosować razem. Złamana kobieta też nie jest nikomu potrzebna. Kiedy nieustannie upokarzamy, poniżamy swoją partnerkę to nie możemy z całą stanowczością powiedzieć, że ja jestem dominującym.

  Tak, są tacy ludzie, którzy w ten sposób stają się dominującym partnerem, ale jestem temu przeciwna. Jestem za tym, żeby wszystko było "ekologicznie", abyśmy nie łamali kobiet ale czynili tak, żeby wszystko było na moją korzyść dla mojego dobra.

  W ten sposób dajemy kobiecie możliwość bycia słabą i żeńską, bo powtarzam że  ostatecznie wszystkie kobiety są takie same - one podświadomie chcą być słabymi, przełożyć na kogoś odpowiedzialność, pragną być kobiece, ale do tego potrzebują silnego mężczyzny.

  Jeśli on jest silny sam z siebie a nie moim kosztem, to mogę odpocząć, mogę się zrelaksować. A kiedy czasami stanę się bezczelna to dopuszczam, że mogę spotkać się ze sprzeciwem - czasami ostro, czasami nawet dość agresywnie, ale nie stale.

  Jeśli nieustannie otrzymuję ostro i brutalnie kopnięcia, to oczywiście to już nazywa się pseudo - dominacją.

 Przyjaciele - mam nadzieję, że dzisiejszy wykład był przydatny. Ściskam was wszystkich serdecznie i całuję.

 https://www.youtube.com/watch?v=zg9bqK60Pq0


 

Kiedy nie wiesz co czynić i jak dalej żyć - Era Wodnika

 oryginał jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=d4LkeAO_Ipw

 kochani, są chwile, kiedy wydaje się, że życie wymyka się spod kontroli, tracimy pracę, zachoruje lub odejdzie ukochany człowiek.

   W tak trudnych czasach próbujemy przywrócić wszystko na właściwe tory lub wpadamy w złość, ale w takich momentach najlepszym rozwiązaniem jest odpuścić - i nie chodzi o to aby pozostawać biernym lecz o cierpliwość i zaufanie.  

Nie trzeba bać się Wszechświata - on jest światłem przewodnim, siłą, która was  kocha. Każde wydarzenie ma znaczenie - nawet to najbardziej błahe, i trzeba śledzić za nimi aby wiedzieć dokąd one nas prowadzą.

  Kiedy przestajecie kontrolować to zaczynacie rozumieć, że to co wygląda jak przeszkoda może być po prostu nakierowaniem na inną ścieżkę do czegoś lepszego.

 Utrata pracy zmusza nas do rozważenia alternatyw lub zdobycia nowych umiejętności. Problemy ze zdrowiem sygnalizują, że musimy zwolnić, zmienić styl życia i ustalić priorytety.

  Następnym razem kiedy wasze życie pójdzie źle, pamiętajcie, że to nie chaos, to po prostu wszechświat przygotowuje dla was coś lepszego. Od czasu od czasu opuszczajcie lejce i pozwólcie Wszechświatowi czynić swoje.

  Zanim nadejdzie poranne zamieszanie, zanim zaparzy się kawa i świat zapuka do waszych drzwi, zanurzcie się we wdzięczności. I nie chodzi tu o cytowanie jakiejś długiej listy, ale chwilę spokoju aby rozpoznać wszystkie dobre rzeczy w swoim życiu.

  Wyraźcie wszechświatowi wdzięczność za łóżko w którym spaliście, za kawę i nawet za złamane serce, które zmieniło was w tego człowieka, którym jesteście dzisiaj.

  Ta prosta czynność przełącza waszą uwagę z tego, czego według was wam brakowało życiu na to, co jest obficie dostępne tworząc kanał, przez który Wszechświat może wylać więcej błogosławieństw.

 Wdzięczność stwarza pozytywną obustronną więź ze Wszechświatem, ona przyciąga więcej obfitości i pozytywnych wydarzeń.

  Zaczynając poranek z wdzięcznością nadajecie ton całemu dniu otwierając się na otrzymywanie darów od Wszechświata. Pozwólcie mówić waszej intuicji - ten cichy głos wam podpowiada, że ta praca nie jest dla was. Wasza intuicja wycisza hałas racjonalizacji i wątpliwości prowadząc do decyzji, które odpowiadają waszemu  prawdziwemu "ja" i planom Wszechświata.

  Jeśli go nie słyszycie to sytuacje zawodowe, zdrowie i inne wydarzenia w życiu będą się bardziej komplikować, aż do momentu gdy wyjdziecie na swoją ścieżkę, na którą kieruje was Wszechświat i wasze wyższe ja.

  Na przykład: Przeprowadziłem się do innego kraju i to był krok, który trzeba było uczynić. Czy się bałem? Oczywiście, że tak. Ale czy tego żałuję? Absolutnie nie.

  Moja rodzina się też przeprowadziła i rozpoczęliśmy zupełnie nowe życie pełne radości i satysfakcji - no i oczywiście pojawiły się nowe trudności, ale to już jest zupełnie inny poziom. Starych problemów już nie ma - ten etap mamy już za sobą. Nastąpił jakościowy skok w rozwoju.

  Z zaufaniem do swojej intuicji jest tak samo jak z zaczynaniem jazdy na rowerze - zacznijcie od małego i powoli zwiększajcie obroty. Wybierzcie trasę lub uczyńcie to, co wydaje się poprawne a nie logiczne.

  Wszechświat komunikuje się w języku zrozumiałym dla duszy, a nie dla umysłu. Akceptacja swojego wewnętrznego głosu doprowadzi do najbardziej niesamowitych przygód.

  Słuchajcie uważnie i miejcie śmiałość pójść tam gdzie on was prowadzi, akceptujcie zmiany - ścieżka Wszechświata rzadko jest liniowa lub przewidywalna.

  Wszechświat lubi rzucać podkręcone piłki, a naszym celem nie jest unikanie tych piłek, lecz złapanie ich i zobaczenie, dokąd mogą zaprowadzić. Sztywność może stać się przeszkodą dla lepszego życia – elastyczność pozwala na podążanie za instrukcjami Wszechświata, a nie na stawianiu im oporu.

 Chodzi o to aby być otwartym na nowe doświadczenia i perspektywy - nawet jeśli stanowią wyzwanie dla waszych obecnych przekonań lub wyciągają was ze strefy komfortu.

 Czasami trzeba się wyrwać z rutyny, aby przeżyć niezwykłe chwile.

  Poczuć się komfortowo dzięki przemianom oznacza to samo co zająć miejsce w pierwszym rzędzie na najlepszym show w życiu. Otwórzcie się na możliwości, na zmiany i na szepty Wszechświata, które was prowadzą, wierząc, że doprowadzą was dla waszego najwyższego dobra.

  Fakt, że niektóre rzeczy nie idą tak jak zostały przez was zaplanowane, nie znaczy, że one wam nie służą. Wykorzystujcie nowe możliwości - one są wszędzie wokół, oczekujcie cudów i znajdziecie je.

  Współczesne życie dalekie jest od spokoju, czujemy się przeciążeni obowiązkami i wiele rzeczy walczy o naszą uwagę, ale co się stanie jeśli po prostu się zatrzymamy?

  Życie w teraźniejszości gwarantuje, że nie przegapicie subtelnych oznak synchroniczności, które wysyła wam Wszechświat.

  Nie traćcie swojego "teraz" na żale dotyczące przeszłości, lub na martwienie się o przyszłość - zamiast tego skupcie się na teraźniejszości, to właśnie tu toczy się życie i Wszechświat najbardziej precyzyjnie przekazuje swoje przewodnictwo.

  W tych chwilach spokoju Wszechświat mówi najgłośniej - medytacja usuwa hałas, pozwalając wyraźniej usłyszeć wszechświat. Następnym razem gdy poczujecie się przytłoczeni lub na rozdrożu to nie zapomnijcie zwolnić.

  Odpowiedzi których szukacie mogą po prostu czekać w spokojnej chwili piękna jak wschód słońca podczas porannego spaceru.

  Zjednoczenie się z Wszechświatem nie jest jakimś unikalnym, mistycznym wydarzeniem. To jest codzienna podróż niewielkich kolejnych praktyk.

  Akceptując te zmiany w myśleniu otworzycie się na głębszy i bardziej znaczący dialog ze wszechświatem - wszechświat zawsze z wami rozmawia, po prostu go słuchajcie.

    Błogosławieństw wam wszystkim.

 https://www.youtube.com/watch?v=QkXzqdgUqxo