wtorek, 13 września 2022

Nauka obrazowości -Nikołaj Jegorow

 Nikołaj Jegorow to weteran wojny w Afganistanie, były żołnierz, kolega Władimira Megre realizujący czynem w swoim życiu idee osad rodowych.

 Festiwal (Zlot) Twórców
Siedlisk Rodowych
"NA DOBREJ ZIEMI".

Nikołaj Jegorow
"NAUKA OBRAZOWOŚCI"
12 lipca 2012

Ten film zawiera nieocenione poparte praktyką doświadczenie dotyczące zastosowania nauki obrazowości w codziennym życiu. Podziel się nim z przyjaciółmi.

Dobrego ranka Dobrym Ludziom na Dobrej Ziemi! Wita was Nikołaj Władimirowicz Jegorow.

Nasze Siedlisko Rodowe  nazwaliśmy Pieśń Duszy,  stworzyliśmy je z moją
ukochaną Natalią, córką Leną, Maszą, dziadkiem Sergiejem Pietrowiczem, i babcią Ludmiłą Wiktorowną a także wraz z nami tworzyli je ludzie podobnie myślący.
       Stworzyliśmy obraz osady, którą nazwaliśmy Unia Szczęśliwych Rodów
"Źródlane".

Chciałbym podzielić się swoim  doświadczeniem praktycznym nauki obrazowości bezpośrednio w osadzie oraz w swoim siedlisku.

Wiecie, że światem rządzą obrazy. Czas logicznego myślenia minął  i jeżeli człowiek chce żyć w epoce obrazowości i wyrzucić ze swojego życia bez-obrazowość (ros. szpetota) to powinien zadumać się:

-nad tym czym jest OBRAZ i co to jest bez-obrazowość (szpetota/brzydota),

-nad tym czy żyć w świecie obrazowym, jasnym, czystym, w rajskim sadzie, czy bez obrazu, ze swoimi problemami, zadaniami, zamieszaniami itd.

Czym jest Żywy Obraz?

Bardzo dobrze został on opisany w książce Lermontowa. Jest to słowo bardzo pojemne:
- psycho- energetyczno-- informacyjna istota, która jest samoistna. Jeżeli zdołamy zrozumieć istotę tego pojęcia "OBRAZ" to sprawimy, że zaczniemy przeżywać życie obrazowo.

Każde działanie, każdą chwilę między przeszłością i przyszłością, która nazywa się życiem tworzymy wtedy wszyscy razem, tworzymy obrazowo i czerpiemy Radość z tego tworzenia.

Widzicie, że teraz powstaje dużo osad i ludzie starają się nazwać swoją osadę
takim OBRAZEM, w którym chcieliby żyć: "Sławnoje", "Rodnoje" - dla duszy. "Przymierze",  "Szczęśliwe" - to często spotykana nazwa w Mołdawii czy  w Stawropolu.

Ktoś chce powiązać obraz osady z WODĄ,  tak jak My - nazwaliśmy
swoją osadę "Osada Źródlana" . Ponieważ mamy w naszym Stawropolu stepy, niektórym wydawało się, że nie ma tu wody.

W jaki sposób odeszliśmy z miasta  na wieś i jak znaleźliśmy się ze swoja rodziną w swojej epoce obrazowości wraz z rodziną, przyjaciółmi i ludźmi podobnie myślącymi ?

Na początku tworzenie obrazów było sprawą skomplikowaną,  mówiąc innymi słowami: "nie było prosto" ale wszechświat nie słyszy słówka  "nie" .

Wychodzi więc na to, że "prosto".

Początkowo po prostu zbieraliśmy się w klubie, który nazwaliśmy Klub Wsparcia Twórców Siedlisk Rodowych "Słoneczko". Klub powstał w Stawropolu jak tylko otrzymałem służbowe mieszkanie z wojskowości to pierwszorzędną sprawą było
 otwarcie naszego klubu w tym mieszkaniu ponieważ było marzenie aby zebrać
"jednomyślących", przyjaciół (teraz już sąsiadów) z którymi byśmy zamieszkali wszyscy razem na swojej Rodzimej Ziemi.

Były spory, które z resztą toczą się do tej pory w wielu miastach i osadach. Spory trwają, konflikty czasem, jakieś starcia niepojęte. Dlaczego? Bo nie umiemy tworzyć Obrazu.

W drodze poszukiwań doszliśmy do następującego wniosku, że wszystko co zostało
stworzone przez OBRAZ urzeczywistnia się łatwo i szybko. Do tego nie potrzeba dużego wysiłku. Najmniejszy wysiłek sprawia, że mamy duży rezultat.
Dlaczego? Bo oprócz nas i naszych myśli istnieją pewne SIŁY o których dziś
mówił już Iwan Carewicz -Bogowie. Chrześcijaństwo powiada, że "Anioły". Jeszcze inni, że "święci", każdy ma swoje określenie na coś, co pomaga tworzy RÓD.
PRAPRZODKOWIE.

W momencie, kiedy tworzymy OBRAZ podłącza się wiele sił ze
Wszechświata,  które pomagają urzeczywistnić to co pomyśleliśmy.

o MYŚLI wymyśliłem jedną zasadę, zasada nosi nazwę
"Cztery razy Dobrze":

MYŚL DOBRZE, MÓW DOBRZE, CZYŃ DOBRZE I BĘDZIE DOBRZE.

Z tego wynika, że jeżeli dobrze się nauczymy  w ten sposób tworzyć obrazy to pojawiają się środki, pojawiają się ludzie, pojawiają się niespodzianki znikąd,ale okazuje się, że nie są one przypadkowe.

Wszystko co przez nas "zamyślone" -ten OBRAZ istnieje, i on sam przywołuje określone okoliczności i ludzi.

Oto prosty przykład: miejsce pod ten zlot nazwany "Na Dobrej Ziemi".

Brakowało sił u miejscowych ludzi ale pojawili się organizatorzy z Białorusi, z  Ukrainy,  Gelendżyku i zlot "Dobra Ziemia" zaistniał .

i "Dobra Ziemia" cieszy się dzięki temu, że odbywają się tu dobre wydarzenia i pojawiła się błogość. Na tą ziemię spływa błogosławieństwo. Miły jest dla wszystkich każdy dzień naszego pobytu tutaj. Ludzie stworzyli dobry obraz tego zlotu (festiwalu) i mija on radośnie i miło dla wszystkich.

Zauważcie, że nie ma tu ochrony ani Milicji, niczego takiego. Zebrali się po prostu
ludzie, którzy stworzyli obraz dobrego zlotu a ludzie chodzą ciesząc się.
Ktoś handluje, ktoś tam śpiewa,ktoś inny daje wykład, ktoś biega, rozmawia
 lub odpoczywa. Obraz  jest stworzony jak należy. 

 Jeszcze kilka takich doświadczeń -przykładów uczących nas jak prawidłowo
 tworzyć obrazy.


Bywa czasem, że siadamy w koło albo chcemy wykonać jakąś czynność. I bywa, że ludzie tak jak w wierszu: łabędź, rak i szczupak -każdy ciągnie
w swoją stronę a wspólnego obrazu brak. Pomimo, że wszyscy się starają poczuć tę błogość w której chcielibyście się znaleźć lub z której wyszliśmy -z tego sadu rajskiego.

W jaki sposób to uczynić?

Na początku kiedy szukaliśmy miejsce dla osady to nic nam nie wychodziło. Było nas 38 osób. Po klubie Słoneczko stworzyliśmy niekomercyjne partnerstwo
zdrowego stylu życia "Odrodzenie" i każdy proponował swoje.

Dużo kierunków, wielu ciekawych ludzi: Rodzimowiercy, Słowianie, Inglingowie,
Anastazjowcy -wszyscy dążyliśmy ku rodzimej ziemi, do jakichś obyczajów,
do stylu życia do których dążymy.

Okazało się, że wśród nas najwięcej było ludzi dążących do odrodzenia Cywilizacji Wedrusów opisanej w książkach "Dzwoniące Cedry Rosji". Wśród nich znowu też powstały nieporozumienia, spory. Stworzyliśmy kilka ankiet, ale nic z tego nie wyszło. Jedni chcieli 40 km od Stawropolu, inni 50 - 100 - 150.  Spróbowaliśmy
 stworzyć ankiety i grupa inicjatywna przeanalizowała ten stan, czego ludzie chcą.

Wyszło na to, że ludzie mniej więcej pragną podobnego: chcą zebrać swój ród w swoim siedlisku rodowym, chcą  żeby była woda, niedaleko od miasta, bo niektórzy chcieli jeszcze pracować  w mieście. 50-100 kilometrów.

I ta droga podejmowania decyzji poprzez głosowanie nie udawała się. Nie było jednomyślności. Jeden głos przeciw dwóm. Chciało się, żeby decyzja
 była jednomyślna, ale nie udawało się osiągnąć jednogłośności.

I przyszło jakieś olśnienie -obchodziliśmy jedno ze świąt nazwane:" źródła odrodzenia". Wyjechaliśmy na łono natury i przyszła mi myśl jak zjednoczyć
wszystkich 38 ludzi. Napięcia urosły do tego stopnia, że nie szło się porozumieć.

I mówię do wszystkich: siądźmy po prostu i pomyślmy. Każdy ma swoje marzenie. Dajmy sobie 15 minut. Po prostu pomyślmy kto czego chce. Jakie chce siedlisko, jak ma wyglądać kształcenie, jaka infrastruktura,  jakie będą domy....itd.

Siedliśmy  na jakiś czas i zamilkliśmy. W ciszy jaka powstała pojawiło się takie
odczucie jakby sam Bóg do nas przyszedł. On nareszcie zobaczył, że możemy rozmawiać. Rozmawiać poprzez myśli w milczeniu. Czyli okazuje się,
 że możemy współtworzyć.

Każdy człowiek kiedy myśli to nad nim tworzy się...- Iwan Carewicz opowiadał
tu właśnie o Okraglinku czyli nimbie energetycznym nad głową- o tym samym mówi
Chrześcijaństwo, nad głowami świętych rysuje się aureolę itd.

Stało się tak, że siedzieliśmy i myśleliśmy tak przez 22 min. Później częściowo
 poprosiliśmy ludzi by powiedzieli kto o czym pomyślał. Ktoś opowiadał o dobrych
relacjach z administracją, ktoś mówił żeby była woda w osadzie, aby była szkoła, gaz, światło. Ktoś inny aby tego nie było.

I najcudowniejsza rzecz, że ten obraz myślowy zaczął już na następny
dzień tworzyć cuda. Zadzwoniono do nas z administracji i sam naczelnik
zaprosił nas na spotkanie.

Potem ten naczelnik zawiózł nas do sołtysa wsi - milionera, który włada dużym
obszarem ziem w osadzie "Źródlane", Iwan Andrejewicz Bogaczew,
82 lata a wciąż jest szefem "Komitetu Ziemi"w okręgu Stawropol.

Znów oni nas zawieźli i zapoznali z rejonową administracją. Następnie kiedy poprosiliśmy ziemię na wolnych działkach zdziwili się: "Po co?
 Weźcie sobie wieś!"


Po co wam wychodzić "w czyste -niezagospodarowane pole?" I stało się tak, że przyszliśmy wziąć wieś wraz z tą wolną ziemią municypalną. Wszystko zaczęło przychodzić tak po prostu -"PO NASZEJ MYŚLI"

Mamy dziś partnerstwo niekomercyjne, członkowska składka wynosi 0 rubli. Ziemia za darmo, bezpłatnie. Każdy ponosi tylko wydatki związane z formalnościami
prawnymi do ziemi. Przyjeżdża ktoś -wszystko załatwia -my nie zajmujemy się
tymi sprawami tak jak ludzie gdzie indziej.

Tam się męczą starając zmienić ziemię rolniczą na budowlaną. Okazuje się, że my razem w milczeniu stworzyliśmy taki obraz, który przyniósł nam ziemię w podarunku.

Jakby bóg przekazywał, a my ją tylko bierzemy, przejmujemy administrację tworzymy projekt, sporządzamy podanie, że chcemy nie 350 m2 ha
 jak jest w ustawie, lecz po 1 ha. Chcieliśmy więcej, ale oni trochę ucięli
ponieważ napisaliśmy, że nie więcej niż 1 ha -jak w książkach. A należałoby napisać więcej niż 1 ha.

Napisane było prawidłowo lecz my trochę nie sprecyzowaliśmy obrazu. Choć cieszymy się temu również gdyż prawo teraz pozwala na dowolną ilość podań
i ilość ziemi. Do nas przyjeżdżają ludzie, na początku nie rozumieliśmy, przyjeżdża rodzina i bierze 1 ha na siebie, później 1 ha na żonę, później jeszcze na kogoś.

I okazuje się, że tą ziemię przekazuje się komuś tak ot, po prostu - ale tym, którzy potrafią stworzyć prawidłowy i jasny obraz.

Czyli powinniśmy pokazać wszechświatu, Bogu, aniołom, prarodzicom czy swojemu rodowi czego chcemy i on zaczyna nam pomagać.

Gdy coś nam nie wychodzi, my znowu siadamy w koło i znów tworzymy obraz.

Później nauczyliśmy się tworzyć obraz na słowach, nadawać obrazom imiona. Na przykład teraz mamy dobry projekt "dojrzały miód", który polega na tym, że  dojrzały miód wyjmujemy 1 raz - 19 sierpnia.

Wczoraj przyjechałem i już Władimir Megre zamówił tonę tego miodu. Na razie teraz marzę a marzenie spełni się, choć tego miodu jeszcze nie ma.

W zeszłym roku miałem 7 uli, a zamówienie miałem na  160 słoików 3-litrowych. Ludzie sprzedają miód za 150 - 350 rubli za kg i nie mogą sprzedać,
a ja sprzedaję za 1000 rubli za kg i rozchodzi się.
Tu chłopak przyjechał, w zeszłym roku sprzedawał miód "z kłody" (plastrowy) za 1000 rubli, w tym roku za 3000 rubli. Też rozchodzi się.

Więc wychodzi na to, że nie ważna jest cena, ważna jest jakość, ważne jest stworzyć prawidłowy obraz tego czego chcecie. Chcecie dobrej jakości miód, więc zachodzi odzwierciedlenie jakości w cenie. Ludzie przychodzą, zapisują się.

Niektórzy z ciekawości biorą, Inni spróbowali, później biorą całymi beczkami. Nie mam teraz miodu, przed 19 sierpnia nie mogłem żadnego słoika przywieźć.

Trzech nas uczestniczy w tym projekcie "cud na miodzie", teraz nie mamy, bo
rozchodzi się wśród rodziny. I znowu, obraz został stworzony, nadano mu piękne imię "cud na miodzie".

Dziewczyny, krawcowe samouczki w tym roku stworzyły obraz od strojów.  Szyją, robią na drutach też. Otaczają tym siebie, swoich bliskich. I już są zamówienia.

Przewodniczący miejscowego "Związku Słowiańskich Społeczności"
przyszedł i spytał: "dziewczyny, a mogłybyście uszyć dla nas 100 - 150 strojów
męskich i żeńskich?"
Jest ich tylko 5 kobiet, jeszcze nie zdążyły stworzyć obrazu, odpowiadają, że jeszcze nie jesteśmy gotowe, dopiero uczymy się, dopiero chcemy to zrobić. A wszechświat już  odpowiada zamówieniem.

Przyjechał tu wczoraj Wiktor Jakowlewicz i mówi: "chcemy tu zorganizować
podium mody Wedyjskiej 120 metrów i czy moglibyście tu przedstawić swoje stroje?"


Jak wrócę opowiem to dziewczynom, że ich obraz, który tworzyły zimą już znalazł swoje odzwierciedlenie i że na następny zlot już mogą przywieźć swoje stroje.

Możemy tu ubrać dziewczyny i chłopaków za modeli, pokazać, przyjąć zamówienia
jeśli komuś się spodoba. I znowu żyjemy w obrazie. Stworzyliśmy obraz - krawcowe zaistniały. Obraz "cud na miodzie" - zaczyna żyć.

Obraz " stowarzyszenie szczęśliwych Rodów" i przyjeżdżają ludzie i to nie rodziny
ale całe rody. Nie ma tu konfliktów jakie się zdarzają gdzie indziej. Miejscowi gdzieś tam potrafią wyzywać od sekciarzy, a u nas tutejsi nazywają nas miastowymi, trawożercami albo "zielonymi". Zobaczyli, że u nas brak firanek w domach to już jesteśmy "bezfirankowi". Wszystko to takie nie krzywdzące nazwy. Nazywają nas "Anastazjowcami" My się śmiejemy. Przysyłają na tutaj Popa, Wiecie jak go nazywają ? -ojciec Anastazy. My teraz oficjalnie nazywamy się "Anastazjowcy". To co wewnątrz projektuje się na zewnątrz.

4 lata temu  w jednym z artykułów o mnie napisali, że jestem adeptem z sekty, zbieram ludzi i wykupujemy całe ulice na wsi i t.p.

I niektórzy mówią do mnie: "walczmy z systemem!". Odpowiadam: "Koledzy,
 zastanówcie się, popatrzcie, czytajcie książkę- w jednym dziale napisano:
 "adept z sekty wykupuje całe ulice we wsi i ziemię." Jeśli będziemy walczyć
 z obrazem stworzonym przeciwko nam to wchodzimy do walki a ja jestem instruktorem walk to wiem,że najlepsza jest ta walka, która się nie odbyła.

Wczoraj Rosin zaproponował: "chodź powalczymy!" Odpowiadam: "jestem żołnierzem, a ty sportowcem. Istnieje jeszcze Milicja". Jestem przeznaczony do życia, do miłości. Moja sztuka walki nazywa się"Lubomir". Tworzę taki obraz siebie.
Jeśli się nie podoba to odejdź.

Jak tylko strój biały Wedruski będzie gotów to wraz z córką otwieramy szkołę sztuki walki rodowej, którą nazwaliśmy Lubomir.

Powinniśmy kochać świat i wtedy dzięki miłości nauczymy się bronić za pomocą obrazów, pszczół albo mrowisk - moja córka rysuje je i wierzby. Rysujemy, gramy, biegamy od jej 6 roku życia. Ona ma dziś 15 -wczoraj tu śpiewała.

Czyli jak tworzysz obraz to zaczyna on nas otaczać. Ważne też jest
jak zatrzymać tę myśl. Teraz mam projekt "Półwysep szczęścia". Zapraszam ludzi, którzy chcą tu przyjechać -dla zwykłego obywatela.
Nazywa się "domek na wsi". Dla Niemców nazwaliśmy "cichy zakątek w Rosji"   w tym samym miejscu. Dla naszych jest to "cicha chatka".

Możliwość aby 9 dni pomieszkać bez telefonów, połowić ryby jeżeli ktoś chce. Wpuściliśmy ryby, mamy karpia, karasia, okonie. Sam zacząłem hodować
 na początku, przestałem ją  jeść, teraz sam nie mogę pojąć po co chodzę, karmię,
patrzę, rybka sobie pływa.

Czasami krewni, przyjaciele, którzy mają jeszcze taki nawyk, łowią, i sam siadam z nimi łowię. Wspominam dzieciństwo, w dzieciństwie lubiłem, a teraz tego nie pojmuję.

Obrazy tworzą się tak, że przychodzi obraz jaśniejszy od poprzednich. Później będę opowiadał o kształceniu rodzinnym, ponieważ przeszliśmy na rodzinne kształcenie.

W naszej osadzie mamy ponad 11 dzieci, które są na kształceniu rodzinnym i 2 osoby uczą się eksternistycznie. Czyli pomyśleliśmy i zaczynają przychodzić odpowiedni ludzie.

Rodziny przychodzą i wybierają wolny styl życia, zaczynają rozumieć, że wiele przestaje być potrzebne. Jeździłem wcześniej wszędzie na wykłady, zbierałem takie ilości płyt z wiedzą, byłem w Akademii Siedlisk Rodowych. w 2005 r. broniłem
 swój obraz siedliska.

Taki stos dokumentów przywiozłem. myślicie, że je przeczytałem? Żadnego z nich, ani dokumentów, ani płyt. Dobra muzyka i pieśni ale reszta .....Jak tylko coś pomyślałem, pomyślałem prawidłowo i rozwija się skądś kłębek informacji lub jak gwiazda wskazująca drogę podpowiada - idź tu, idź tam, czy człowiek jakiś coś podpowie.

Zaczynasz myśleć o wyhaftowanym ornamencie, niektórym podoba się
 kolor fioletowy, ja lubię taki wzór a żona i córka przebierają się w inny.

Pomyślałem o kominku tu zadzwonił do mnie pan od budowy kominków: "chcę poprowadzić w waszej osadzie warsztaty na ten temat". Mówię, można u mnie, mam komin 5x10. Przyjechał i jedynie za 20 tysięcy zbudował mi kominek,gdy zawodowcy za takie wykonanie biorą od 70 do 155 tysięcy.

Też w zeszłym roku teraz przyjechałem Ładą "kalina",- to znów będzie przykład
 obrazu. Mamy "Wołgę" zamieniłem "zaporożec" na ładę.....

aha !! co się tyczy obrazów: czytamy książkę i nagle nic nie rozumiemy.
Brak obrazu. Pamiętacie jak Anastazja opowiada o samochodzie? "Zapomniałeś o drzwiach w tym miejscu i t.p." Ja też przyjechałem do osady Moskwiczem 2041 I myślę o innej marce. (ros. 2 znaczenia: -ino marka -auto zagraniczne)ale nie sprecyzowałem jaki samochód.

No i pojawił się. Wiecie jaki ?  Zaporożec. Toż to auto zagraniczne. Po prostu pomyślałem i przyszedł. Dziś go już zmieniłem na Ładę 'Kalina". Potem myślałem o bardziej prestiżowym aucie. Dziadek do mnie mówi rok temu:

   - "Czym ty Mikołaj jeździsz ? Zaporożcem ?  nie znudziło ci się?"
    - "Nie, wszechświat mi to dał, pewnie na takie zasługuję".


A on wyciąga z kieszeni 100 tysięcy:
- "Masz, kup sobie wołgę."

Pojechałem, kupiłem  wołgę za 80 tysięcy, 20 tys. mu zwróciłem.

Stworzyłem obraz - zmienił się samochód. Później zamieniłem ją na Ładę, bo mam teraz mnóstwo produkcji na swoim siedlisku. Wywozimy czosnek, pomidory, ogórki, miód na sprzedaż. Teraz przywieźliśmy stroje, deski do krojenia - córka je ozdabia, są też obrazy. Widzieliście je na naszym stoisku.

To wszystko nasze, my stworzyliśmy obrazy, które się realizują. Teraz jak jedziemy na jakiś zlot, to koszty podróży nam się zwracają. Jedziemy, nie myślimy o pieniądzach jak wcześniej. Gdy myślisz o pieniądzach - one nie przychodzą.

Człowiek przychodzi, targuje się, czasem spuścimy cenę, czasem nie, to nie jest ważne. Ważna jest komunikacja. Jeżeli człowiekowi spodobała się rzecz za 2 tys. to możemy ją sprzedać za 1 tys. to nie jest ważne,

Czasami tylko zamieniamy się z kimś żeby była jakaś
wymiana energetyczna. Tak więc gdy zaczynasz żyć obrazowo to wszystko w życiu zaczyna się wydarzać obrazowo. Czyli złapaliśmy stan obrazu, błogości, radości.

Pewnie czytaliście, naszą dewizą osady było (potem to trochę
uległo modyfikacji): "żyjemy szczęśliwie, radośnie, bogato, w przestrzeni miłości, w unii szczęśliwych rodów na przepięknej ziemi, w obfitym wszechświecie jako że wszystko tworzy się dla nas najlepszym sposobem, w najlepszym czasie i najlepszym miejscu."

Przyjechaliśmy 2 dni temu o pierwszej w nocy, wszystkie samochody są zastawione innymi, a nasz stoi pierwszy  koło wejścia.

O tamten biały-widzicie. Napisane: "siedlisko Rodowe - Natalia i Nikołaj". Wszechświat otworzył dla nas najlepsze miejsce. Nie trzeba nigdzie chodzić.

W nocy o wpół do trzeciej człowiek odjechał: "proszę tu postawić." Znowuż nigdzie nie szukamy, rzeczy wychodzą same przez się, jako oczywiste, same otaczają nas i wszystko samo się dzieje.

Na przykład jedziemy z Władimira - jest korek. W jednym z naszych samochodów ludzie zaczynają się trochę denerwować. Ten niepokój dotknął również mój samochód. Tu moja świadomość mi podpowiedziała. Zaproponowałem:
 "stwórzmy obraz dobrego, normalnego wyjścia z tego korka." I tu Igor podjeżdża i daje kierunkowskaz  w prawo. Skręcamy w prawo i ominęliśmy
 5- kilometrowy korek. Nie wiadomo jak. Nie wiemy dlaczego tak dzieje się.

Znowu następny korek. Zatrzymujemy się a tu samochód Milicji. I tak jakby nas wołał. Podążyliśmy za nim i ominęliśmy. Gdzie by nie spojrzeć - wszędzie rzeczywiście światem rządzą obrazy.  (Ian van Helsing o tym pisze)

Szósty rok jeżdżę samochodem, ani razu nie zatrzymała mnie Milicja. Dlaczego? Bo człowiek też stworzył obraz. Śmiejąc się go stworzyłem. Milicjanci odwracają się
 do mnie tyłem- plecami. I tak zdarza się zawsze, mijam punkty milicji jadąc tu, do Gelendżyku, S. Petersburga, do wielu miejsc już jeździliśmy.

Przejeżdżamy - oni zawsze się odwracają. A jak my myślimy? Gdy myślisz: urzędnik,
 milicjant jest winny.
A ten Milicjant przecież jest w pracy, ja jadę na zlot, cieszyć się, kąpać się, śpiewać, rozmawiać.  A on w pracy, stoi, poci się.

Pomyślałem sobie:  niech ten milicjant pomyśli sobie o słodkiej bułeczce, o ukochanej kobiecie, o ulubionym filmie, który obejrzał. I tu go mijamy, on patrzy
 na mnie i nie widzi. Dlaczego? Ponieważ przede mną idzie obraz.

I odpowiednio to samo zdarza się na drodze jeśli gdzieś kogoś wysyłać- do administracji, milicji, do sklepu,po zakupy z żoną.

Ludzie śmieją się bo koleżanka kupuje za 7 tys. a żona to samo kupuje za 600. Znalazła ten sam płaszcz w tańszym sklepie. A koleżanka kupiła w markowym sklepie. Obydwie chodzą w tym samym stroju, ale w naszym przypadku
pomyślano obrazowo uwzględniając pieniądze, życzenie.

A u tamtej kobiety w/g innego obrazu. Czyli każdy strój był realizowany poprzez obraz. To co pragniesz otrzymać w życiu, trzeba pomyśleć odpowiednim sposobem.

Opowiedziałem tu wam metody bez używania słów. W milczeniu każdy siedzi i myśli - ważne żeby tylko był zadany  jednakowy temat, cel i obraz.

I następuje celowe myślenie - zaczyna działać wyobraźnia, tworzony jest obraz. Jest cel, jest obraz i odpowiednio do tego obrazu dochodzimy. Później kiedy zadanie jest wykonane przechodzimy do innego obrazu. 

 Zanim przeprowadziliśmy się do osady to planowaliśmy. Na przykład żona pisała: "ładny telefon komórkowy, siedlisko rodowe, sad, staw itd." Zaplanowała wszystko,
a za pięć lat zrozumiała, że nie potrzebna jest ładna droga komórka. Wystarczy nam ta za 700 rubli, po prostu potrzebne nam czasem urządzenie do kontaktu. Czasem chce się je wyrzucić, odpocząć, jest już nie potrzebne. 

 Bywa, że informacja przychodzi nie przez komórkę czy TV lecz- nazywamy to:
"bezpośrednio od Boga". Każdy człowiek przychodzący do nas to Bóg. Zadaliśmy pytanie, a ten przyszedł i dał odpowiedź.

Zadaliśmy pytanie i jak mówi Iwan Carewicz, tam sygnał pojawił się, tam wiadomość nadeszła. Wszystko przychodzi w ten sposób, że jeżeli potrafisz myśleć obrazowo, czuć, może troszeczkę użyć logiki.

Teraz potrzeba jej coraz mniej, tylko po to aby zbudować prawidłowe zdania. Mówić, na przykład: "niełatwe" zamiast "trudne" (słożno/złożone). Wszechświat nie słyszy słowa "nie". A samo słowo "łatwe" oznacza wtedy łatwe wykonanie. Powiesz "słożno", więc życie jest z "łożju" (z kłamstwem)

Wszystko co nas otacza w życiu to rezultat tego co pomyśleliśmy10-15 lat temu lub
w poprzednim życiu. Wszystko co teraz myślimy, teraz mówimy to jest
 zalążek jutra.

Dlatego ważne jest aby dziś myśleć dobrze, mówić dobrze, działać dobrze i wtedy wszystko dobre stanie się dniem jutrzejszym.

Obrazy istnieją bez słów jak i w słowach. Zadaliśmy cel, temat, i myśl
zaczyna rozpędzać się w kole. I zasada naszego kręgu albo wiecu jest taka, że ten człowiek, który siedzi od lewej, a myśl biegnie wg kołowrotu musi wypowiedzieć słowo lub krótką przemowę (na początku korzystaliśmy z zegarka), takie słowo, które polepsza rozwiązanie problemu. Jeśli nic nie przychodzi do głowy to lepiej nie mówić.


===============

     Z drugiej strony teraz dochodzę do wniosku, że trzeba mówić gdyż to co zostaje w duszy wypływa znów później. Więc najlepiej szczerze wypowiedzieć się i cofnąć tą decyzję. Najlepiej układać mowę lub obraz, który jest w duszy. Nie poprzez jednomyślność czy głos większości.

Kozacy jak siedzą w kole to mówią: "miło, atamanie". Oznacza to, że przyjęta
 została decyzja, którą podjęli kozacy w kole. Wtedy ataman lub jego przełożony
ją wykonuje. My też powinniśmy podejmować decyzję "miło", od słowa "miłość". Lub zajrzeć w duszę. Jeżeli w duszy dzieję się coś niedobrego to po co się powstrzymywać, najlepiej ogłosić to i uświadomić w kole czy na wiecu. Zrozumieć, że zła decyzja prowadzi nas w ignorancję. Wybrać więc to co jest
 prawidłowe i prowadzi. 

 Mówi się: "mowa jest srebrem a milczenie złotem". Skoro zostało nam dane
to "srebro" dla określania to trzeba je właściwie stosować.

Jest sposób, który nam dziadek podpowiedział. Jest tu moja żona Natalia. Dziadek mówił,że lubił oglądać program "nieprawdopodobne ale fakt" i kiedyś wyczytał  sposób na tworzenie obrazów, który reguluje stosunki wszędzie, w rodzinnym kole, w kole rodowym , lub kole osady.

Piszemy, określamy zadanie czy obraz tego czego chcemy. Weźmy za przykład
stworzenie stawu. Jedni mówią tak, inni inaczej. Jedni mówią koparką, inni jeszcze coś. Nie mogliśmy dojść do zgody, dogadać się. Każdy powinien narysować
 obraz - staw i napisać tam to co on chce w danym miejscu zrobić -jaki ma być staw.

Położyć tą kartkę dołem. Ma ona swoją określoną aurę. Dziś wszyscy o tym wiedzą. Ma to każda książka. Wielu ludzi ją czyta. Moja córka bierze, patrzy na aurę książki, mówi - ma szarą plamę, i wyrzuca. Ona teraz wszystkie książki stara się wyrzucić.

Z trudem uczymy się na kształceniu domowym. Ona rozumie, że wiele z tych rzeczy nie są potrzebne w życiu. Jeśli zechce śpiewu to znajdzie się dla niej najlepszy wychowawca. Mamy Galinę Fiodorowną - specjalistkę od śpiewu, na trzy głosy śpiewają.

Wszystko co jest najlepsze ona nauczyła się czynić w bardziej prosty sposób,
 niż my kiedy osiągamy to poprzez umysł.

Tak więc napisaliśmy o tym stawie, jedną kartkę kładziemy, na nią drugą, trzecią, czwartą. Kartek może być dużo, tyle co siedzi chętnych aby uczestniczy
w stworzeniu obrazu stawu. Następnie stawiamy na nie 3-litrowy słoik z wodą. Posiedzieliśmy, pomyśleliśmy. Aura każdej kartki łączy się z wodą i poprzez nią - a nauka mówi, że jesteśmy  z 95% wody. Woda ureguluje wszystkie życzenia i znajduje potrzebne rozwiązanie, którego ludzie między sobą nie zdołali uzgodnić.

Brakuje nam rozumu, nie umiemy myśleć obrazowo. Pycha, strachy, wątpliwości, u każdego coś swojego co jest jeszcze w jego życiu. A woda jest czysta stworzona przez Boga. I wszystko zbędne do niej odchodzi.

Przykład z wodą:
przyjechaliśmy na wieś, obok jeden staw a w nim saletra- (u nas wielu ludzi ryby od różyczki leczy) - drugi staw, trzeci. Stworzyliśmy obraz, że w drugim, trzecim i ostatnim nie będzie saletry (naw. sztuczny)

Dwa są już czyste. Staw, który stworzyliśmy z moim przyjacielem, (on tu jest - Lesza, razem stworzyliśmy staw) -tam już kiełb pływa, rak, omułek- A to są pierwsi mieszkańcy, którzy pokazują, że można żyć w tej wodzie, te stworzenia, które wskazują, że mogą czysta wodę przyjąć. Nieprawdaż?

Chciał Pan coś dopowiedzieć? Odnośnie wody nie zrozumiałem, Tak, woda znajduje rozwiązanie a my w kole wypijamy ją łyczkami z czerpaka.

Indianie stosowali inny sposób. Oni siedzieli w kręgu i puszczali dym tytoniowy. To zło zostało sprowadzone na Ruś a my teraz od wielu złych rzeczy odchodzimy. Tytoń - to indiańska rzecz, niech tam sobie pozostanie.

Wódka, czy spirytus etylowy i jego produkty uboczne też zostały przywiezione.
Też to musi odejść. Ziemniaki też skądś zostały przywiezione. Powinniśmy zdążyć do naszego sadu rajskiego i czerpać radość z jagód, owoców, ziół. Tym co nam Bóg dał od początku. 

 No i ta nasza woda puszczona w kole -jak Nikołaj Jemielin śpiewa pamiętacie o miodzie, może być i miód, bo miód ma też doskonałą budowę strukturalną, kto co ma- ale współcześnie trudno znaleźć czysty miód. Mówię to jako pszczelarz. My taki mamy - nie w tej chwili co prawda.

  Piosenkę usłyszałem tu kilka miesięcy temu. Być może będziemy używać i miodu. To już jest doskonalenie obrazu. Ja na razie daję proste sposoby - te, które wpadły
do głowy, to co doświadczyliśmy i spraktykowaliśmy.

Jakiś obraz został pomyślany - i znów, łapiemy się za ręce, najlepiej kobieta-
-mężczyzna na przemian, aby "yin" i "yang" weszło w harmonię.

Tu znów znów trzeba zdecydować: "kto pójdzie pierwszy?"

Wychodzi ktoś z ludzi - często byłem to ja ale dziś już wielu ludzi wychodzi i wiele spraw czynią już sami, bo obraz już mają - on zaczyna pracować.

Cały mechanizm jest wypracowany i wszystko samo działa. Poszliśmy do administracji -otwierają nam się drzwi. Postanowienie o 1 ha  - mamy decyzję.

Rodzima Partia jeszcze pracuje nad tym, a nasz odział Rodzimej Partii już to osiągnął. Mamy to postanowienie. Władze nasze same mówią, dają nam kopa: "ziemię wzięliście, czemu się nie budujecie?"

Ludzie dążą, czekają na coś. A tu administracja stara się przegnać nasze lenistwo. Sprzężenie zwrotne. Obraz jest jasno stworzony. Tak więc woda lub miód
może być w tej metodzie.

Czasem się chce zrobić obchody jakiegoś święta. Na początku nie rozumieliśmy, ufaliśmy przyrodzie, świętujemy a tu deszcz nas zalewa. Nie rozumieliśmy.
A teraz jeżeli chcemy żeby święto odbyło się normalnie, to znowuż tworzymy, siadamy, myślimy o danym dniu, żeby było dobrze. A wtedy 3-4 godziny, pół dnia przed niebo odsłania się. Trzyma się dobra pogoda. Święto odbyło się - znów chmury i znów pada deszcz. Wychodzi na to, że zaczynasz kierować, tworzyć święta razem z przyrodą. 

 Jeżeli chodzi o sposoby kierowania obrazem to czytamy w książce:  Dziś jest despotyzm, autorytaryzm do których teraz ludzie doszli. O kole i wiecu też tam napisano. A tam, zauważcie w książce, najlepszy sposób na kierowanie to kolejność świąt, pamiętacie?

Kłócimy się czasem kto jest liderem osady? lub grupy osad, kilku mikrogrup osady i t.d.? Jeżeli nauczymy się współtworzyć święta to znikają liderzy, grupy.

Zechcieli ludzie to przyszli i mnie słuchają, zechcieli ludzie tam poszli
 i tamtego słuchają. I każdemu jest przyjemnie. Ktoś sobie chodzi i po prostu je,
 pije herbatę. Ktoś siedzi przy jeziorze. Każde grono (KOŁO) jest ciekawe.
 

 Dlaczego? To jest wyższa forma kierowania w cywilizacji Wedruskiej. I ludzie kierowali się kolejnością kolejnych świąt.

Słowianie obchodzili 4 podstawowe święta, 4 żeńskie równoznaczne
 święta w roku, które nas harmonizowały. Ja uważam, że święto powinno być każdego dnia. I wtedy jest łatwiej. Poszli do przyjaciela - święto, wypili herbatę, rozwiązali wspólnie jakiś problem. Zebrała się cała ulica to napijmy się wszyscy razem herbaty, też coś w rodzaju święta.

Napiliśmy się herbaty, mamy już samowary, nawet w łaźni mamy. Rozwiązanie następuje natychmiast! Dlaczego? Ponieważ przyszliśmy świętować a nie rozwiązywać problemy. A podczas świąt zadawanie pytań jest łatwe. To kolejny ze
sposób kierowania. I każda kwestia będzie rozwiązana.

Teraz przyjechaliśmy na święto, jest obraz miodu. Władimir Nikołaewicz poprosił:
"Nikołaj, zrób, proszę miód", "cud na miodzie" spodobał mi się, zawiozę 1 tonę na Syberię.

Miedykow dał tu zamówienie naszym dziewczętom -krawcowym, powiedział: "dziewczyny, przyjedziecie na następny rok, tu będzie podium 120 metrów." Wyobraźcie sobie ile będzie narodu. Ile trzeba wystawić ? Ile nasze dziewczęta
będą musiały pracować ? Samą koszulę kobieta czasem haftuje przez cały rok. Ręczna praca. Czasem 2-3 miesiące, jeżeli z maszynowym haftem.

Czyli gdzie nie spojrzeć, wszędzie rządzą obrazy. Kiedy Marat z kolegami
 przyjeżdża do nas śpiewać to oni wyczuwają to w naszych domach- w osadzie. Mówią: "jakie tu obrazy latają!"

 Dlaczego? Dlatego, że zaczęliśmy tworzyć obrazy i uruchamiać je jak trzeba. Czym jaśniejszy i czystszy obraz, czym bardziej "uszczegółowiony" jak to mawia Anastazja tym szybciej się spełnia.

Pomyślisz o płocie, jak Roma Udarenko mówi: - 2 lata myślałem, a rozwiązanie
przyszło proste. Tu stara dachówka leżała, słupy postawił, na nie zamontował
 tą dachówkę i stoi płot.
               Czy inny przykład: - przyjechała kobieta, "Nikołaj, pomóż proszę znaleźć
dla mnie domek na wsi."
Pytam: "jaki masz obraz?" Ona milczy. "Chciałabym, że jak dzieci przyjadą na wieś, żeby nie traciły kontaktu z miastem, żeby najpierw
pomieszkali w domku, w którym jest światło, woda, toaleta i cała reszta."


Opowiada jak przenieść cywilizowany świat. A na wsi nie ma takiego przyzwyczajenia. Deszcz, toaleta na dworze. Woda czasem nie przywieziona
 - ze studni. Takich domów nie znajdziemy za 250 tysięcy.

Przyjechaliśmy jako pierwsi, pierwsze kilka rodzin. Wykupiliśmy 21 domów i
 30 z kawałkiem działek. Budują się i w trakcie rejestracji. Nic nie znajdujemy. Ona chodzi, za 2-3 dni przychodzi i mówi: "Nikołaj, skłamałam, mam obraz. Może nie skłamałam, a raczej wstydziłam się." Wyciąga z kieszeni i widzę, że obraz...

Tu jest moja działka, tam - mojego przyjaciela i następna działka. Na tej następnej tam emerytka wzięła sobie działkę - Elena Konstantynowna. Ona podajże wg Masłowa buduje "jasny świat", przygotowuje się do przejścia kwantowego. I pokazała swój szczegółowy obraz.

"Jest podobny do tego Eleny Konstantynowny." Więcej nic nie powiedziałem. I nie mam prawa powiedzieć. Elena Konstantynowna do 14 maja dzierżawi ziemię już przez 3 lata. A ona (kobieta) przyjechała mniej więcej pod koniec marca. Pomyślimy Natalio, jak jest obraz, to urzeczywistni się. 

 Mijają 3 dni i wiecie co się wydarzyło? Dzwoni Elena Konstantynowna:
"Nikołaju, rezygnuję z tego miejsca, zrozumiałam, że moją misją jest wychowywanie wnucząt, zajmowanie się synem." On teraz z pewną Anią - wojowniczą dziewczyną,
ona wtrąca się we wszystko i przeszkadza mu wypełniać inną misję."


Okazało się, że kobieta przyjechała z obrazem, z trójką dzieci, obraz odnalazł się na ziemi. Elena Konstantynowna przekazuje jej działkę tak po prostu, pieniędzy nie bierze.

Kiedy zaczęliśmy rejestrować działkę to okazało się, że powinniśmy płacić za dzierżawienie 1 ha 800 rubli na rok, przez 3 lata wyszło, że zadłużyła 2500. Odsetki wynoszą  0,7 % za każdy dzień. A to dodatkowe 8500. Podchodzę do Natalii i wyjaśniam jak się sprawy mają. Będziesz kupowała ojczyznę?

Ja też sobie ojczyznę kupowałem -człowiek ogłosił kwotę, oddałem i nie targowałem się. Nie targuje się ojczyzną, mówię, jest tak jak powiedziałeś.

No i ona zapłaciła długi za Elenę Konstantynowną. Ziemia jeszcze nie zarejestrowana -Masza potwierdzi, Rostisław oraz Rodomir, którzy mówili, że im potrzebna miastowa cywilizacja biegają po rodzimej ziemi
 i opowiadają: "wujku Nikołaju, co raz bardziej podoba nam się ta ziemia!"

Ziemia jeszcze nie zarejestrowana, zanotowana jest na Eleną Konstantynowną, Dopiero 3 dni temu, 3 miesiące trwały formalności umowy. Przedłużyliśmy umowę dzierżawy z 3 do 5 lat i ona już ma postawiony tymczasowy domek ze sklejki.

Ma już wykopaną studnię - tam gdzieś chodzi Siergiej Aleksandrowicz co ją kopał. Ma już wylany fundament od czasu gdy tu przyjechaliśmy.

Ona ma już obraz- pojawili się dwaj nasi Wedruscy mistrzowie Kostia i Maksim,  Kostia przyjechał z Murmańska a Maksim z Moskwy. Dwaj mistrzowie budowlani są już u niej. Obraz jest jasny. Szczegółowo przygotowała się do życia. I jej dom
rośnie szybciej, niż wielu ludzi, którzy tu przyjechali.

A Elena Konstantynowna jako kolejny przykład. Przyjeżdża do nas i mówi:
"Nikolaju, chcę zbudować dom". Pytam: "masz obraz twojego domu?" Ona na to: "No jak w książkach jest napisane, tu 1ha..."

-A z czego ty chcesz zbudować, jak będziesz żyła?
-Jeszcze nie myślałam.

I ona nie myślała przez 3 lata. Wzięła działkę, należała do partnerstwa, opłacała składki członkowskie, na początku było po 200 rubli i 2000 rubli jednorazowa
 opłata początkowa. Wszystko opłacała lecz obrazu  swojego siedliska nie miała. Wyobrażacie sobie?

Później jakoś przyszła i dałem kartkę A4 i długopis: "Chodźmy, Eleno Konstantynowno, razem spróbujemy stworzyć obraz". Dzieci wam pewnie nie pomagają. Usiadła, narysowała kwadrat, kropki...

-"Co to jest?"
-"To drut i słupki."
A po środku narysowała koło.
-"A to co jest?"
-"A to jest okrągły dom".

I to co ona narysowała, odzwierciedliło się na ziemi kropka w kropkę w ciągu 3 lat. Syn przyjechał, postawił słupki akacjowe na wszystkich 400 metrach i omotał drutem kolczastym w trzy rzędy. Sama znalazła w sobie siły aby wykopać to koło. Więc to co człowiek wyszczególnił odbiło się na zewnątrz.

A ta kobieta przyjechała, studnię ma, domek, sad. Minęło 3 miesiące,
opowiadam wam to jako żywy przykład, a tam fundament już zalany.

Myślę, że w czasie gdy my tu na jesteśmy festiwalu parter już się podniesie.
Słoma jest już wykorzystywana, dom ma być ze słomianych kostek na drewnianym stelażu. Podliczyli koszty własne: na 3-4 budowlańców 100 tys. i na materiały 100 tys. Za jedyne 200 tys rubli (20 tys. zł) zrobili dom. wyobrażacie sobie?

Ona wyjechała, mieszkanie sprzedała. (pytanie z widowni)

-"Wraz z dachem i wszystkim innym?"

-Tak, z dachem i wszystkim, same koszty własne podliczyli.

Wychodzi na to, że człowiek taki obraz stworzył i jakim go stworzył
 taki się on realizuje. A ponieważ jest jasny i szczegółowy to szybko realizuje się
 w rzeczywistości. Dlaczego? Bo tyle było energii myślowej było wykorzystane.

O moim obrazie też opowiadałem, o obrazie mojego siedliska rodowego. Nazwę daliśmy mu "Kołysanka dla Duszy". Przed tym myśleliśmy nad "Jaskółcze gniazdo" lub "Kołysanka Duszy" ale o "Kołysance Duszy" stwierdziliśmy, że będziemy za dużo spać i tak prawie całe życie śpimy. Napiszmy lepiej "Pieśń Duszy". A pieśń ona dźwięczy.

To moja córka -przepięknie śpiewa, żona śpiewa piosenki ukraińskie, sam śpiewam. Teraz do nas przyjechał zespół "Bylinne światło". ("byliny"-ros. przekazy/ to co było) Przyjechał do nas zespół "Bylina" a Masza występuje w zespole "Świt". I tuż przed przyjazdem tutaj zawiązał się u nas zespół "Bylinne światło".

Oni nie chcieli tracić więzi z poprzednim zespołem. Nie wolno nam tracić więzi
 ani z przodkami, ani z tym co było. To co pomyśleliśmy wcześniej jest już dziś i ot tak pojawił się zespół  "Bylinne światło". Niech świeci tą
bylinną mądrością.
===========================
Piosenka "Broda" - mam wrażenie, że się wczoraj spodobała. Mamy (piosenki) o wg opowieści o Aleksandrze Newskim pieśni ukraińskie, Dziś te pieśni usłyszycie wieczorem. Czyli bardzo ważne jest aby "zamyślić" szczegółowy oraz - jasny obraz.

Bardzo ważne jest zebrać drużynę.

W książce napisane jest, czy w azbuce, czy Wedach napisane: "Żyjcie rojem." -pamiętacie? Co oznacza żyć rojem? Że wszyscy powinniśmy się zebrać. Anastazja nazwała magiczną "9". Nie mniej niż 9 Wedrusów. Jeżeli zebrało się razem
nie mniej niż 9 Wedrusów i pomyślało o czymś i odnaleźli w tym jedność swoich dusz, stworzyli obraz docelowy, wykonali wszystkie obrazowe - celowe ruchy, to ten obraz obowiązkowo się urzeczywistni.

Ogólnie wszelkie obrazy się realizują, złe i dobre. Od parametrów czasowych zależy
czy realizują się w tym życiu. Wszystko co myślimy - tworzy się z udziałem Boga, nas ludzi i przyrody. Wszystko ! Tylko czy teraz, czy za dzień, 2, za rok. W tym życiu, czy za milion lat itd.

Wszystko jedno co myślimy - wszystko się tworzy. Dlatego jeszcze raz przypominam naszą główną dewizę:
"myśl dobrze, mów dobrze, czyń dobrze i będzie dobrze."

Otrzymujemy radość. Wszystko się dzieje w najlepszy sposób, w najlepszym czasie
 i miejscu.

Znowu jakby proste słowa - Anastazja mówiła: "wszystko odbywa się najlepszym sposobem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie".

Ja to ciut ulepszyłem, wydawało mi się, że "lepsze miejsce i lepszy czas"
jest jeszcze lepiej. I rzeczywiście, wspominam o siedlisku, stworzyłem je...

Kiedy spadłem z helikoptera to służyłem w Czeczenii, byłem oficerem rezerwy, podpułkownikiem przygranicznych wojsk służby Rosji, włosy stanęły dęba,
zawieźli mnie tam leżałem przez 3 miesiące
na oddziałach - jednym, drugim - przez wszystkie mnie przerzucili.
I wtedy wziąłem książki, wychodziłem do parku i rysowałem,
rysowałem swoje siedlisko. Później pokazuję żonie: "w takim siedlisku będziemy mieszkać." Nie, my nie będziemy żyć w twoim siedlisku, sami je stworzymy.

Tu od razu zrozumiałem błąd: "Chodźmy, usiądźmy." rysowała Masza, córka
Lenoczka, żona Natalia. Znów wyszedł nam jednolity obraz. Ponieważ tak to się dzieje. Rzuciłem picie - mój brat rzucił na zawsze, rzuciłem palenie - w rodzie wszyscy rzucili palenie, zacząłem tworzyć siedlisko rodowe - mój brat cioteczny
w Dubrawie na Ukrainie, cioteczni bracia Natalii zaczęli tworzyć na Ukrainie.

Wszystko się wiedzie,  myśl przenika rodzinę, ród jeszcze szybciej, błyskawicznie poprzez krew. Wszystko rozpowszechnia się błyskawicznie.

Jeszcze przypomnę sytuację o rodowym siedlisku. W 2005 roku został stworzony
 mój obraz - mam go w samochodzie. Tam na nim jest napisana data. On nie zmieniał się mocno, tylko polepszał się. Dwa lata szukałem  gdzie będzie to siedlisko.

Byłem na wykładzie u Anatolija Czerniajewa w Akademii Rozwoju Siedlisk Rodowych. On mówi: "podejdźmy do sprawy od strony praktycznej, czy ktoś z zebranych ma obraz?" Zaczęliśmy czytać, nie wszyscy mieli,

Gotowy obraz miałem ja i jeszcze ktoś. Wyszedłem, wyjaśniam. Tu koledzy patrzą na moje siedlisko rodowe, tu mam narysowany domek, powyżej narysowane jezioro,od jeziora biegnie w dół rzeka. Koledzy mówią, to jest niemożliwe, żeby twój dom znajdował się poniżej jeziora. Teraz jak wszyscy do mnie przyjeżdżają wiedzą, że mój dom znajduje 3 m poniżej jeziora.

Dlaczego tak wyszło? Ponieważ ja go tak narysowałem. Tak chciałem, żeby
 mieć u góry staw, obok płynęło źródełko. Aha, narysowałem źródełko, strumień, jezioro a nawet barłóg niedźwiedzia, Pasiekę tradycyjną i nietradycyjną. Prawie wszystko stworzyłem. Nawet więcej. Teraz moje siedlisko ma ponad 1 ha, nawet prawie 2.

Dookoła siedliska mamy 5 stawów, około 5 źródełek, jeden strumyk schodzi tu,
Bieriewka się nazywa, na styku rzeki Tuguł. W Stawropolu mi wmawiali: "nie znajdziesz takiego miejsca!" A ja uparłem się - siadałem do "moskwicza" i jeździłem, jeździłem, 2 lata szukałem:

region Piotrowski, Graczewski, Szpakowski Wraz z przyjaciółmi szukałem. I pewnego razu wszedłem na wzgórze przed domem, spojrzałem, tu stoi dom,
 tu jezioro. Spojrzałem na swój narysowany obraz,- oto jest to miejsce.

I wszystko inne odpadło. Pieniędzy nie mam. Zwolniłem się z wojska, przedtem miałem dobre wynagrodzenie jako podpułkownik 16 tys. z czego 10 tys płaciliśmy za mieszkanie, 6 tys. zostawało na życie. Dom przecież trzeba kupić. Obraz jest jasny. I wyobraźcie sobie zapraszają mnie na wycieczkę do Wedrusii.

Na wycieczce zapoznaję się z Andriejem Barkowym. Tam ktoś pobłądził. Przyszło nas 3 grupy.  Siedzimy w łaźni, Andriej podchodzi i mówi:
-"Kto pójdzie pomagać ratować rodzinę?"  Założyłem tenisówki na bose stopy, poszedłem,Potem wszystkie paznokcie odpadły - zimno było. Dzieci się zagubiły. Całą noc wyprowadzałem tą grupę. Przyszedł do mnie zaprosił do domu i mówi:
-"Nikołaju, jak mogę się tobie odwdzięczyć?
Mówię: -"mam pewne marzenie, nie wiem kiedy się spełni. Zwalniam się z wojska za jakieś 2-3 lata. Może dostanę 1200 rub. zasiłku" Andriej mówi: 

 -"Dam ci pieniądze."
-"A kiedy mam zwrócić?"
-"Jak zwrócisz tak zwrócisz."


I już. Pieniądze się znalazły. Obraz był jasny. Teraz pieniądze powoli zwracamy, wiadomo- mówi się: "dług dobry gdy wraca". Wychodzi z tego, że obraz był jasny  - o pieniądzach nie myślałem, dom wykupiony.

Teraz na hektarze buduje się drugi dom. Tak samo, pomyśleliśmy o stawie. Siedzimy, myślimy jak zrobić: -"dawaj szybko, dawaj szybko!"
Mówię: "-Lesza, nie spiesz się, chodź pomyślimy razem,  stworzymy najpierw obraz."
On na to:"dobrze."

Usiedliśmy, stworzyliśmy obraz. Szybko, 2-3 miesiące i mamy zrobiony staw.
Mamy już ryby- biały amur, karasia. Pomyśleliśmy, żeby były tam grzybienie, lilie,
łabędzie tam pływają. Ptaki dzikie już osiadły koło stawu.

Jechaliśmy po drodze  -widzieliśmy grzybienie w którymś jeziorze. Na rynku są po 500 rubli. Lesza, mówi: "teraz? po co? Po drodze jak będziemy jechać?"
Obraz stworzony jest jasno, wszechświat pokazuje. Bierzemy więc słoik, grzybienie
przewozimy. Już będą u nas pływać.

Więc, o czym tylko zaczynasz szczegółowo myśleć i jasno wyobrażać to wszechświat zaczyna dawać, te sytuacje, okoliczności, środki.

Potrzebujemy gdzieś pojechać, siedzimy, nie ma pieniędzy. Bardzo chcemy być na festiwalu. Emeryturę dostaję zwykle między 7-9 miesiąca. Wiecie kiedy przysłali mi
 emeryturę w tym miesiącu? Żeby jasne było moje życzenie. 30 -go. Dlaczego? Nie wiem. Może w FSB siedzi kobieta i zdecydowała się pójść na urlop czy coś podobnego-nie wiem.

Czyli tak składają się okoliczności,  że chce mi jak przesłać najszybciej pieniądze. Dlaczego? Ponieważ ja chce tu jechać na zlot i te pieniądze leżą już na koncie. Spokojnie mówię do Natalii: "jedziemy,jedziemy, nie ma wątpliwości."

Gdyby dopuścić wątpliwości, to zostaniemy bo jeden element braku wiary niszczy każdy obraz i każde zadanie. Dlatego potrzebna jest wiara jak opowiada Iwan Carewicz i potrzebne są jasne, przemyślane, uszczegółowione obrazy w naszym życiu.

Ode mnie na razie wszystko. Wiele opowiedziałem. Ostatnią część naszej biesiady proponuję poprowadzić w postaci pytań i odpowiedzi lub może życzycie sobie  zrobić trening, sami stworzyć obraz, który chcecie.

Zwykle w Gelendżyku, tak samo prowadziłem, później pytania - odpowiedzi i mówię: "stwórzmy teraz obraz."
"-A jaki?"
Jeden człowiek podpowiada:
"Pomóżmy, tak jak i wy, żeby zebrało się te 9 osób".
Usiedliśmy, też z 15 min. pomyśleliśmy. Jeszcze festiwal się nie skończył,
(a liczy on około 3 - 5 tys. ludzi) a podeszły do mnie 3 grupy:
z Pskowa, Kaliningradu i Tatarii. Rękę podali - odnaleźliśmy się na wzajem
tu na festiwalu, przyciągnęliśmy się. Dlaczego? Bo my uruchomiliśmy taki obraz: żeby zebrało się nie mniej niż 9 osób, chcących w jednym miejscu założyć
osadę rodową i żeby ci ludzie przyciągnęli się do siebie. Wychodzi na to, że posiedzieliśmy, pomyśleliśmy I te grupy pojechały tworzyć swoją osadę. 

 PYTANIE KOBIETY: Wynika więc.... Ja o połączeniu. Powstała tu taka sytuacja, że jedna cześć osadników nie uczestniczy, a druga uczestniczy w stworzeniu (festiwalu). A chciało by się, żeby to było z korzyścią dla wszystkich.

Możemy o tym. Też pojechałem wczoraj odwiedzić moich przyjaciół Anatoliego i Tatjanę Mołczanowych, którzy tu nie przyszli. Wiktor Jakowlewicz Miedikow
i Władimir Nikolajewicz Megre wyszli po mnie.

Wykąpałem się w jeziorze, popływałem. Szliśmy po drodze a skoro w zespole następuje rozłam w nocy przyjechaliśmy i tu stał kierunkowskaz, pamiętacie? A rano poszliśmy się kąpać - kierunkowskaz zdjęty.

Czyli jakieś siły, tu konflikt jest i nam przeszkadzają. I my z moim przyjacielem Leszką i Wiktorem Jakowliczew zaczęliśmy tworzyć obraz. Wzięliśmy się za ręce.
Od razu wkopaliśmy go rękami, widzieliście, kierunkowskaz już stoi.

Chcemy też zespół tu jest dobry. Dlaczego lubię ten zespół? Przede wszystkim jest on pierwszy - "Rodnoje", "Ładnoje", "Zaiwetnoje" - nasz ruch. W gazetach wiele o nich mówią.

Chciałoby się, żeby przed zakończeniem tego festiwalu przyszli Miedikow, Tola,
 Mołczanow, Tatjana Mołczanowa.

Teraz się spotykamy na jakichś innych warsztatach. Ludzie, którzy siedzą na tamtej polanie. Widzę często, czasem przyjeżdżam do osady w Wedrusji kiedyś było:

U Dimy Skidanowa dom się buduje, jedni obraz tworzą a ktoś inny w tym samym dniu w osadzie tworzy inny obraz - szkoły, "Szkołę Szczęścia"
Mówię: "jak to jest? Przyjaźnię i z tym i z tamtym Walerą Buraszkinym.

Mówię do Buraszkina:
"czemu tam nie idziesz?"
Mówi: "tu w mojej szkole jestem bardziej szczęśliwy niż tam". 

 Poczekaj, tam dzieci, korowody może tam pójdziemy razem stworzymy,

    -"Nie, u nas tak się wszyscy podzielili".
Później Buraszkin stamtąd  wyjechał.

Mówię: "jak to tak?
W jednej osadzie buduje się dom,  przecież każdemu się buduje.
Jak w naszych ruchu tu teraz - buduje się jedno.

Festiwale, jak mówi Miedikow, te trzy - na Ukrainie, w Gelendżyku oraz ten, kierownictwo łączy się, oni tu stali na scenie. Wszędzie jest połączenie. Dołączmy się i my. W jaki sposób: w myślach, pisemnie czy w słowach?

- A poprzez słowa to jak ?

Tak, na początku umawiamy się. Chcemy- skoro padło pytanie - żeby był pokój w tej osadzie. Ponieważ to jest "flaga" naszego ruchu. Możemy usiąść w kole dla tej sprawy.

Samo życie podpowiada, że wstajemy bierzemy się za ręce w kole. I wtedy już bez słów każdy pomyśli o tym, żeby w tej osadzie był pokój.

Ci ludzie, którzy tu przyjechali pomogli teraz poprzez swój wspólny myślo-kształt pomogli tej osadzie.

Mówimy:
niech będzie pokój, dobro, zgoda dla dobrych ludzi na dobrej ziemi w przepięknej osadzie!  ten obraz... Niech żyje !! i tworzy to co zostało pomyślane.
Dziękuję bardzo.
Ura!

https://www.youtube.com/watch?v=dLhXyV0P4lw