Siadam do internetu czytać pocztę, odpowiadam krótko na niektóre listy i komentarze na You Tube. Właśnie podrzuciłem komuś link do filmu Eleny Lonetti. Zdaje się, że wspominałem o nim tu na blogu- chyba niemożliwe bym nie wspominał. Nie przypominam sobie jednak bym poświęcił temu jakiś określony wpis.
Zainteresujcie się bo warto. Jest fragmencik 10 minut z językiem polskim. https://www.youtube.com/watch?v=Htx2HudRp6s Wiem, że stowarzyszenie Shantala rozprowadza ten film z polskim tłumaczeniem - nawet mam gdzieś tutaj w dokumentach polski tekst. Film jest już chyba w całości dostępny na You Tube w wersji angielskiej i kilku innych.
Wiele razy te sceny oglądałem i zawsze pojawiają się w oczach łzy wzruszenia.
Czekam na ten czas i doczekać się nie mogę gdy nastanie nasza wiosna - normalne życie na łonie natury, normalne porody we własnych domach. Bez lęków i tej całej straszliwej oprawy jaka towarzyszy temu cudowi dzisiaj. Pasożyty społeczne ingerują ( jak dotąd skutecznie bazując na naszych lękach) we wszystkie zakamarki naszego ludzkiego życia plugawiąc je i wysysając życiową energię gdzie tylko się da - kłamiąc i oszukując, że bez nich żyć nie możemy. Możemy - zwierzęta (nawet część tych udomowionych) rodzą cichutko i bez bólu.
Film nosi tytuł "Birth as we know" czyli narodziny jakie znamy. Polecam gorąco!!