film pochodzi stąd: https://www.youtube.com/watch?v=-cM24Dgkjjs
Witajcie ludzie, zaczynamy. Jakie pytanie byś chciała poruszyć dzisiaj?
temat rodzinnych relacji - relacje w rodzinie. Pytanie, które chciałabym zadać, brzmi: w jaki sposób zbudować szczęśliwą rodzinę.
Jak budować rodzinę... muszę sobie zapisać. Jak zbudować szczęśliwą rodzinę. Chcę ci od razu powiedzieć, że nie da się zbudować szczęśliwej rodziny. Tego nie da się budować bo jak budować relacje?
Relacje są konsekwencją pewnych wspólnych działań, na przykład razem przeprowadziliśmy jakąś tam rewolucję, razem gdzieś walczyliśmy, razem zbudowaliśmy dom i zawiązują się wtedy relacje.
relacje powstają po to abyśmy się wzajemnie docierali, aby powstał rodzaj synergii, jakieś współdziałanie i aby nasze wspólne dzieło szło dobrze i abyśmy my też się czuli dobrze. Właściwie to nie istnieje działanie na rzecz relacji - relacje są rzeczą pierwotną,
Bo jeśli nie ma relacji, to po co nam to działanie? To tak jak Robinson Cruzoe, tęsknił za kimś, a potem pojawił się Piętaszek.
Relacje budowane są przede wszystkim na miłości, oto ludzie się zakochali
-
nie ma między nimi jakichkolwiek wspólnych działań, on miał swoje sprawy, ona miała swoje - spojrzał na nią i: "o kurcze!". I co się stało?
To oznacza jakiś rodzaj dzieła Bożego - to się stało poza nimi, coś się w nich włączyło. Oto on ją widzi, tylko ona jedna jest żywa, wszyscy inni są dla niego jak martwi, dla niego ona bardzo mocno odróżnia się od innych.
Oto kolejna rzecz, która tak czy siak pozostaje: "jeśli nie ma wspólnego dzieła to nie ma relacji". Dharma jest pierwotna. Miłość jest działaniem. Dharma jest czynieniem czegoś - jakieś dokonania, a miłość jest wypełnieniem dharmy w idealny sposób. Ona wtedy już nie nazywa się Dharmą lecz Sanatana Dharma.
A zatem jeśli Bóg ma plan dla tej dwójki to on obojgu wyłącza mózgi - na pewnych wyspach jest nawet takie plemię, które rozumie, że kiedy ludzie się w sobie zakochują to ono rozumie, że to nie oni się zakochują - oni nie mówią, że to sprawił Bóg, oni nazywają to szaleństwem.
Oni sadzają tych dwoje wewnątrz kręgu - całe plemię ich otacza i zaczynają wytykać palcami i śmieją się z nich - po prostu się naśmiewają aby tamci zrozumieli, a jeśli ci dwoje są w stanie to wytrzymać i mimo to chcą być w związku to mają pozwolenie, a jeśli nie mogą znieść tego wyśmiewania to ... Cóż, prawdopodobnie nie jest to trwałe. Ma to jakiś sens prawda?
Jak więc stworzyć szczęśliwą rodzinę rodzinę. Cóż, zaczynajmy od razu - jak to się powiada - od atutów: Istnieje Wiedza wedyjska i tam jest napisane, że dla nie ludzkiej formy życia istnieje pięć typów rodzin.
Ale istnieje ludzka forma życia, która prowadzi do Boskiego sposobu życia, które dla niej przygotowali. Istnieje też ludzka forma życia, która została wymyślona i podchwycona gdzieś na boku - tak zwany demoniczny styl życia.
Demoniczny to taki, gdzie
wszystko jest zdecydowanie przeciwne Bogu, takie życie gdzie ważny jest wyłącznie komfort uważane jest za demoniczny styl życia. Tacy nie znają niczego innego oprócz własnego komfortu.
I dlatego jest takie słowo warnashama - warna ashama. To się pisze razem i składa się z dwóch słów: warna i ashama. Ponieważ Warna - To jest moja aktywność, którą mogę wykonywać od urodzenia - jestem na przykład tokarzem, piekarzem, informatykiem, to na czym się skupiam, to co mi w duszy gra i do czego czuję powołanie.
Coś co mogę wykonywać długo i z miłością i przy tym nie panikować - to nazywa się moją Warną.
Drugą częścią słowa jest ashama i ono oznacza właśnie rodzinę. I rodzina to niekoniecznie mąż i żona - jeśli nie żyję sam to już jest rodzina. Jeśli na przykład żyją dwaj bracia to już jest jakiś rodzinny zalążek. Rodzina jest tam, gdzie nie ma wyrachowanych relacji, gdzie nie liczy się kto komu ile jest winien.
Oni się kochają wzajemnie, mieszkają razem i stanowią pewną całość. Rodzina jest podstawową komórką społeczeństwa, jak powiedział Włodzimierz Lenin - to rzeczywiście tak jest.
Tak więc kiedy dwoje ludzi się zakochuje, to ta ich miłość nie trwa długo, jak mówią materialiści, a nawet niektórzy księża - to trwa maksymalnie 3 lata -
To znaczy, że oni się spotkali, coś tam razem dokonali, urodziły się jakieś dzieci i po 3 latach oni mogą tych dzieci szczególnie nie kochać a te dzieci przeżyją.
Oni też mogą nadal kochać te dzieci. Na początku łączy ich miłość do siebie, potem są już zjednoczeni miłością do tych dzieci. To wszystko później to już bonus - jeśli oni do tego bonusu nie przywykli, nie nauczyli się i to, co stare, znów wyłazi na wierzch, wtedy dochodzi do sprzeczek ....
A co mamy czynić, żeby ten bonus pozostał i pozostał na zawsze? , pamiętamy, że Bóg wyłączył im mózgi, i żeby oni ponownie zwrócili się ku Bogu to trzeba po prostu żyć po Bożemu, bo to on trzyma tam ten przełącznik. To oznacza, że trzeba żyć po Bożemu również wobec wszystkich pozostałych ludzi. To znaczy ja postępuję bardzo szlachetnie, bardzo taktownie, wszystkich kocham - to moja żona, to są moje dzieci, ale jeśli ograniczam się tylko do mojego klanu a wszystkich innych jak to się powiada "mam gdzieś" to wtedy dopuszczam się pewnego rodzaju agresji.
Gdy tylko dopuściłem tę agresję
agresja, to poprzeczka trochę opada w dół i wtedy jest: "o! a wcześniej przed ślubem tego nie zauważałem!". Potem znowu coś niegrzecznego powiedziałem na boku i z znów poziom się obniżył.
Miłość jest i wewnątrz i na zewnątrz - ona albo istnieje, albo jej nie ma. Miłość to nie jest rozcieńczony kefir, to nie da się mierzyć w procentach. Jeśli kochasz to kochasz wszystkich - nie możesz kochać czegoś jednego a reszty nie, gdy coś kocham a czegoś nie kocham nazywane jest pożądaniem - to taka miłość jednobiegunowa.
Jeśli jestem gotów wszystkich innych pozabijać to nie miłość, to pożądanie, to się nazywa: "podoba mi się". A kiedy jest prawdziwa miłość to są tam jakieś dzieła Boże - a dzieło Boże przekracza możliwości zwykłego człowieka. Ono wymaga jakiegoś mistycznego entuzjazmu, w miłości można tego dokonać.
Wedy mówią, że jest siedem par, w tym tylko pięć ludzkich - to mogą być sponsorzy czyli np Wisznu i Lakszmi, oni byli sponsorami, coś tam sponsorują, być może są bogaci, bo mają dobrą karmę i jeśli oni tym się zajmują to będą żyć w szczęściu i miłość między nimi nie zgaśnie.
Między nimi nigdy nie dojdzie do żadnych sprzeczek czy nieporozumień, a jeśli coś się stanie.... Miłość jest wtedy gdy zalety są nawet nieco irytujące, denerwujące, ponieważ oni mogą na przykład konkurować kto szybciej umyje naczynia lub cokolwiek innego a niedostatki stają się miłe, bo mogę pospieszyć się i wykonać to, a ona nie może lub on nie może - a tu czasami chcesz się pościgać.
Tak więc Lakszmi i Wisznu są sponsorami - Śiwa i Parvati są rewolucjonistami, mogą udzielać rad sobie nawzajem i być sobie posłuszni a wszystkie inne pary nie mogą sobie nawzajem doradzać.
Cóż, one mogą ale będzie to bezużyteczne, jest jak jest. A to dlatego, że Śiwa i Parvati są wojownikami i oni mogą wchodzić w takie miejsca, gdzie nikt nie może, a oni mają przyzwolenie.
Są jeszcze tacy, którzy podtrzymują tradycje, to jest Dharmaraja i Yami to znaczy, mówiąc prościej, każda rodzina ma tu jakąś funkcję, w przykazaniach Błogosławionych jest napisane kto idzie w przyszłość. Niosący pokój idą w przyszłość, tacy którzy są czyści w sercu a pozostałe kategorie nie są błogosławione, one są nieodpowiednie - to oznacza, że demony ich rozrywają - ci błogosławieni, zadowoleni bez względu na wszystko, a ci drudzy są zawsze niezadowoleni.
Aby rodzina się nie
rozpadła - nasz dzisiejszy temat to: "Jak
zbudować szczęśliwą rodzinę". Tak więc, aby ona
się nie rozpadła to trzeba po prostu zajmować się jakimś dziełem dla którego Bóg ich połączył.
Tu od razu dopowiem: Jakakolwiek firma prywatna - biznesmeni to jest w ogóle koszmar. To jest po prostu straszne, kiedy oni rozpoczynają działalność gospodarczą i jeśli z nikim się nie dzielą - i nie chodzi tu o dziesięcinę ale o fakt, że nie wspierają jakichś dobrych działań - na przykład sierociniec lub coś z nim związanego.
Oni powinni coś takiego wspierać - uważa się, że jak przekażesz jakąkolwiek darowiznę to twoja firma natychmiast się rozrośnie. A jeśli przekazałeś darowiznę, a interesy usychają to oznacza, że przekaz był w niewłaściwe miejsce.
Nazywa się to Ugra-Karma i wtedy całe pragnienie ofiarowania znika. U biznesmenów interesy będą jakoś szły, ale
rodzina upadnie. A dlaczego rodzina się rozpadnie? - dlatego, że nie przekazał darowizny. To jest typowy człowiek z kasty Waisza, tak potwierdzają Wedy
Następna kategoria to mądrzy ludzie, którzy coś tworzą. tworzą obrazy i cokolwiek innego - na przykład jak Maria Skłodowska - tacy coś tam tworzą a reszta ludzi z tego korzysta.
To twórca naszego Wszechświata - wiecie jak on się nazywa? Brahma. Swoją drogą, Brahma oznacza brama. Widziałem firmę w której sprzedają wszelkiego rodzaju bramy i napis głosił Brahma - litery "h" się nie wymawia. I dlatego powiada się, że do Boga tylko przez Brahmę, ponieważ trzeba w ogóle wyjść z tego Wszechświata.
No dobrze, ale nie o tym dzisiaj mieliśmy rozmawiać - nie o tym jak wydostać się z Wszechświata lecz o tym jak tutaj normalne żyć. Najlepszy sposób na wydostanie się z tego wszechświata jest taki aby mieć dobre relacje z Bogiem. A relacja z Bogiem jest wtedy, gdy mamy dobra rodzinę - kiedy jest mąż i żona i kochają się wzajemnie - tak mówią Wedy.
Inni mówią: zostaw rodzinę, idź na pustynię lub gdzieś tam do pustelni - tak nie, to jest dobre tylko dla niektórych dusz a cała reszta w ten sposób jest w stanie stąd wyjść.
I tam od razu zaczyna się mistycyzm, ponieważ miłość bez mistyki nie jest możliwa.
Czy zapomniałem o czymś powiedzieć? Jest jeszcze jakieś pytanie?
Jak odróżnić miłość od przywiązania?
Miłość jest wolna a pożądanie wiąże - pożądanie tworzy powiązanie. Miłość jest tym, co Bóg ci pokazał a pożądanie pojawia się jeśli jakiś sąsiad coś pokazał i to ci się spodobało: "spójrz - ty masz to, a on ma tamto, spójrz - on ma taki samochód a tamten ma taki" i wtedy powstaje taki straszny łańcuch.
Najpierw pojawia się pożądanie - czyli zobaczyłeś i zachciało ci się tego. A dlaczego ci się tego zachciało? chrześcijanie by powiedzieli, że szatan nas kusi tym co przygotował dla nas Bóg. Szatan dokładnie zna nasze przeznaczenie i to jaki dać nam asortyment. Dokładnie tym nas kusi ale trochę przed czasem.
I to nie dzieje się tak, że przychodzi szatan z rogami - to przychodzi sąsiad
całkowicie bez rogów i z pełnym
uśmiechem mówi:
"Posłuchaj, tu jest taka super promocja - tam sprzedają to i tamto."
Jak dobrze pamiętacie Jezus w takim momencie powiedział: "Precz mi z oczu, szatanie". Ja też powinienem powiedzieć "a kysz!" - oczywiście jakimiś swoimi słowami sobie z tym poradzić. (pije z garnka)
I jeśli u mnie pojawia się takie silne pragnienie określane "za każdą cenę" to jest to znak, że to nie pochodzi od Boga. Boże dzieła pojawiają się stopniowo, powoli i pewnie - wtedy niczego nie potrzebujesz. Nie pożyczam nigdzie pieniędzy na procent bo Bóg z procentami nie współdziała.
Najpierw pojawia się pożądanie, potem otrzymujesz, potem jest nasycenie a ostatnie jest obrzydzenie (wstręt). To się dzieje zarówno z wyborem towarzysza życiowego jak i z wyborem samochodu - tu nie ma żadnej różnicy.
Ale jeśli Bóg pokazuje - jeśli to od niego jest dany dar, to otrzymałem wreszcie coś czego potrzebowałem do szczęścia. Kiedy Bóg nam coś daje to ja nie potrzebuję danego obiektu ale tego do czego jest mi on potrzebny.
Bóg mi zleca jakąś pracę - na przykład jakiś duży remont i zakochani wspinają się na balkony, oni są gotowi na jakiś wyczyn, on
daje wam taką pracę, że
normalny człowiek się tego w ogóle nie podejmie.
I dlatego wymieniłem wam tu zarówno przykazania Błogosławieństw jak i te pięć rzeczy. Nie wymieniłem ich wszystkich ale najważniejsze, że rodzina to wspólne dzieło - członkowie rodziny mogą być zupełnie różni, mogą na przykład oglądać jakieś różne filmy, mogą między nimi istnieć różnice dotyczące żywienia się to co ona lubi jego może przyprawiać o mdłości ale mają ze sobą coś wspólnego, coś wyższego na poziomie społecznym.
I w ogóle instytucja
rodziny z wedyjskiego punktu widzenia nie jest twoją osobistą sprawą lecz społeczną. To się nazywa Aśram, a instytucja w której pracujesz nie jest aktywnością społeczną lecz zaspokojenie twojej osobistej charakterystyki - charakterystyki psychofizycznej, to czy jesteś tokarzem czy piekarzem to twoja osobista sprawa.
Istnieje też demoniczna warnaśrama - tam uważa się, że instytucja rodziny jest sprawą osobistą a to gdzie się pracuje jest sprawą społeczną - dziś się tak uważa, to jest właśnie demoniczny punkt widzenia a tak naprawdę wszystko jest odwrotnie.
I gdy tylko powrócimy do Boskiego pojmowania to będziemy mieli rodziny na boski sposób. Wszystkie te rogi zostaną wygładzone, wszystko stanie się przygodą a nie problem.
Tam wtedy każda sytuacja będzie interesująca - przy czym każda niedogodność będzie jak stopień aby iść dalej i dalej - wszystko będzie ciekawe. Prawdziwa miłość jest jak ta rzeka do której nie da się wejść dwa razy, wszystko jest ciekawe.
W demonicznej warnaśramie przyzwyczajacie się do siebie i możecie wytrzymać ze sobą maksymalnie 3 lata, potem już koniec, zaczynacie chodzić wokół siebie jak wokół mebli, wiecie już o sobie wszystko - jesteście wobec siebie jak niewolnicy, ponieważ gdy dla ludzi jest ciekawe bycie razem - to niekoniecznie musi być małżeństwo, przyjaciele, którzy mieszkali wspólnie w schronisku czy hotelu robotniczym przez 6 miesięcy - oni już tak się dotarli, ich biopola się tam przenikały, podświadomie jeden zaczyna mówić a drugi kończy jego zdanie.
Oni wiedzą o sobie wszystko - po czymś takim mają ogromną władzę nad sobą wzajemnie, na przykład jeden siedzi i mówi: "on zaraz wstanie, weźmie to i pójdzie tam". A tamten pomimo, że nawet tego nie chciał, wstaje i zaczyna to czynić.
Albo na przykład mąż sobie wypił a ona siedzi i mówi sobie: "on nigdy nie rzuci picia". I on faktycznie nigdy tego nie uczyni i nikt mu nie pomoże, bo
ona go tak jakby nakryła czapką - tak będzie działać jej wiara, ona to przecież widziała już tysiące razy. To nie jest tylko jej wiara - ona ma "potwierdzoną wiedzę".
I oni tak odczuwają tę wzajemną niewolę, tę wzajemna zależność od siebie i zaczynają odczuwać lekkie mdłości z tego powodu. Oni nie rozumieją, że to po prostu rezultat wiedzy - że to taka manipulacja. Ona milczy, on też nic nie mówi, ale są tak zależni od siebie, że to staje się niekomfortowe.
Dlatego ona potem poszukuje czegoś takiego aby ktoś nic o mnie nie wiedział, abym poczuła wolność - a ten wie o mnie wszystko. Ludzie zakochani nigdy nic o sobie nie wiedzą, oni są prowadzeni przez Boga - oni każdego dnia są inni i nie ma tam tego efektu przesytu, a tym bardziej nie pojawia się irytacja.
A w tamtym układzie wszystko już znane, przesuwają się jak meble w pokoju,
tu nagana, tam jakiś zarzut, policzek, jakieś słowo i koniec - wszystko przestaje być ciekawe. Nie jest interesujące oglądanie po raz 50 ty tego samego filmu. Ja już znam wszystko na pamięć.
Niby nic nie mamy przeciwko sobie ale zaczynamy szukać winy, robić z igły widły, ze spraw wielkości muchy robimy sprawy wielkości słonia a potem to przedstawiamy i wszyscy mówią: "no faktycznie - pozostaje wam już tylko rozwód".
Tak naprawdę w momencie kiedy
wymyśliliśmy już tego słonia, on zaczyna już
chodzić po domu z całym tym swoim bagażem
- to naprawdę tak się dzieje, nasze mózgi
tak są zbudowane, to my czynimy. A dlaczego tak się to dzieje?
Ponieważ przestało być ciekawie. To już nie jest interesujące.
Bo interesujące
jest tylko to co powstaje wraz z mistycyzmem, człowieka
można kupić tylko za pomocą mistyki, ponieważ
człowiek to przede wszystkim
dusza - to jest centrum, rdzeń
naszej osobowości. Stąd się to wszystko bierze.
Mistyka to cuda - i tylko
w taki cudowny sposób ona budzi zainteresowanie i nasza dusza robi stójkę jak myśliwski
pies. Skąd wziąć te cuda? Cuda daje nam Bóg jako działanie z miłości, gdy czynimy coś z miłością bezinteresownie.
Czynię coś bezinteresownie dla rodziny, czynię to dla innych rodzin,działam dla społeczeństwa ale nie tak z wyrachowania dla swojej rodziny, żeby tu się urządzić: "teraz jesteśmy tacy ważni, nikt nas nie ruszy". A gdy to czynimy to wtedy oczywiście pojawia się wszelaki dostatek,
, oni mogą żyć tam bezpośrednio w tej społeczności - tak naprawdę im samym wiele nie potrzeba i są szczęśliwi, oni nie zarabiają dla siebie ale cieszą się, że mogli kogoś tym obdarować. Właśnie na tym polega radość z posiadania takiej mocy.
Demon cieszy się z tego ile mu się udało zarobić albo cieszy się o ile ma więcej niż inni - to mu sprawia radość, a Boskie istoty cieszą się z tego ile mogły dać a nie ile ma dla siebie.
I jeśli rodzina żyje w ten sposób wtedy zawsze będą mieli pełną miskę, dzieci są posłuszne, mają dużo przyjaciół, mają wszystko.
A zbudować rodzinę - zbudować relacje się nie da, możemy je tylko zniszczyć. Szczęście stwarza Bóg, my stwarzamy nieszczęście. Mamy już ten świat, gdy już się urodziliśmy - i nawet nieważne, w jakich warunkach, jeden urodził się w bogatej rodzinie i tam otrzymał wiedzę a ktoś inny urodził się pod bramą - to nie ma znaczenia.
Jest tak wiele przypadków, że urodzili się w bramie, gdzie prawie nie miał szans na zdobycie wykształcenia - na przykład Łomonosow, wielu jest takich. Jest takie powiedzenie: BYT OKREŚLA ŚWIADOMOŚĆ - to jest demoniczny punkt widzenia, , nie ma znaczenia gdzie się urodziłeś, w jakich warunkach się urodziłeś, każdy ma szansę być najlepszą wersją samego siebie. To oznacza stanie się awatarem Boga.
Nie świątynią Boga jak u wszystkich innych gdzie Bóg wewnątrz chodzi a u nich marność nad marnościami oraz tłumienie ducha we wnętrzu. A oni sami nie żyją i Bogu też nie pozwalają żyć. Przecież my żyjemy razem - i ja żyję, i Bóg żyje we mnie.
Apostoł Paweł mówi (on zrozumiał
to, co mówi): "to już nie ja żyję, ale Bóg
Chrystus już żyje we mnie". A trzeba po prostu
podążać za nim, a wtedy zmieniasz się w niego - stajesz się jego współpracownikiem. A kiedy się zmieniasz to właśnie
nazywa się ponownym narodzeniem. Dlatego też powiada się, że....
Mamy tu pewnego uzdrowiciela Chirkow, on powiedział takie zdanie, które ciągle zapominam. Jak tam powiedział Bazyli Wielki? - , że rodzimy się jako zwierzęta tak? Tak - człowiek rodzi się zwierzęciem i jest powołany, aby stać się Bogiem.
No właśnie! - Bogiem, widzicie, chrześcijanin powiedział coś takiego - cud, że oni go za to nie poćwiartowali albo nie powiesili czy nie spalili na stosie.
Natomiast Wedy mówią, że następuje powtórne narodzenie - pierwsze są narodziny jako zwierzęcia, a drugie to narodziny duchowe. Czyli, że z powodu narodzin mamy naturalne prawo to wziąć - ale nie każdy to bierze, i dlatego istnieje coś takiego jak powtórne narodziny.
Następuje druga inicjacja czyli narodziny w duchu - ten rytuał polega na oczyszczeniu w ogniu i w wodzie i tak dalej - pamiętajcie, tak przebiegają ponowne narodziny.
Zwrócono mi uwagę, że człowiek ma to wszystko zgodnie z prawem urodzenia. Tak - on to posiada, ale w tym celu musi czegoś dokonać, a co konkretnie? On powinien pozwolić Bogu oddychać w sobie ale on mu na to nie pozwala.
Rozumiecie, on nie daje mu dojść do słowa, to jest ta marność nad marnościami - i on czuje się źle i Bóg się źle czuje. Jak rozumieć, czy Bóg aprobuje takie zachowanie czy też nie aprobuje?
Na przykład zostałeś uwięziony w 4 ścianach - czy długo
będziesz w dobrym nastroju? A nasze zmysły uważa się za kontynuację zmysłów Boga,
on ma wszystko to co my mamy i
trochę więcej. Stworzenie nie może mieć mniej czegoś co ma jego Stwórca - to jest logiczne.
Tak więc nasze zmysły (uczucia) są przedłużeniem zmysłów Boga. I jeśli on jest niezadowolony - jeśli on tego nie aprobuje - to jesteśmy po prostu w złym nastroju. To jest właśnie ospałość - ociężałość ducha.
On
jest w złym humorze i
w rezultacie ty też masz
zły nastrój. Duch staje się ociężały, bo to jest marność nad marnościami - pojawia się poczucie bezcelowości.
On ci proponuje dokonanie czegoś co, może nie na wieczność, ale coś co może przetrwać nawet kilka stuleci - w każdym razie coś długotrwałego, ale ty robisz jakieś tymczasowe rzeczy, które jutro spłoną lub zgniją i dlatego powiada się:
"nie szukajcie tych skarbów, które mogą ukraść złodzieje, lecz szukajcie skarbów ducha".
A gdzie szukać tych duchowych skarbów? Możesz zacząć zagłębiać w książkach
i szukać tych klejnotów ducha. Dotyczy to
również rodziny
- ona też jest skarbem. Możesz czynić wszystko
co chcesz, ale musisz to czynić zawsze z taką marka - tam musi być stempel miłości. Ty to czynisz dla Boga.
A jak wyjaśnić znaczenie: "czynić dla Boga"? Gleb wie, on nam podpowie. Powiedz nam Gleb co znaczy: "czynić dla Boga?"
25 min w 1065
- "czynić coś dla siebie samego".
Tak od siebie to będzie trochę mało. Co rozumiesz pod słowami "dla samego siebie?".
- Ależ nie, no na przykład gdy wiele kobiet ciebie otacza".
Tak w zasadzie masz rację, chodzi o to aby nie było po prostu dużo ale żeby było "pod sam korek". Na przykład gdzieś w fabryce przygotowuje się jakąś część i obowiązuje pewna określona dokładność jej wykonania - na przykład plus minus 10 mm. Jeśli to jest część do wozu to ta tolerancja wykonania nie ma większego znaczenia.
Na przykład o ile mi wiadomo zwrotnica kolejowa ma dopuszczalną różnicę 2 mm przylegania do równej szyny, a jeśli będzie 3 mm to już jest nie do przyjęcia - musi ktoś przyjść i ustawić właściwą odległość, coś podkręcić itp.
I u każdego człowieka istnieje taka dopuszczalna tolerancja. Nie wszyscy mamy dostęp do nanotechnologii czy do jakichś wizji. Ale w kategoriach boskich oznacza to, że mamy jakiś standard i wykonujemy to na miarę swoich możliwości - nie opuszczamy tego miejsca póki jeszcze można to ulepszyć, ale to już nie jest konieczne.
To jest Boski standard i wtedy Bóg mi mówi "działaj dalej" - to jest wykonywane dla Boga. Bóg mówi: "on dokonuje wszystko, co w jego mocy" - Bóg mi wtedy mówi: "wystarczy - ty już za pomocą tego narzędzia nie możesz uczynić tego lepiej, idź dalej - idź już sobie".
To tak jak ten Józef - on
był właśnie taki uparty, gdziekolwiek go los nie rzuci - czy to na wolności czy w niewoli on stawał
się pierwszy - wybijał się. W ten sposób doszedł do poziomu
faraona i stał się najważniejszym w
Egipcie. A wszystko dlatego, że wykonywał wszystko punktualnie - do samego końca.
- ja znam tę opowieść w zupełnie innej wersji.
Z tym
Józefem to nie tylko jedna wersja, jest ich nawet pięć. Mówię tylko o jednym z aspektów - on wykonywał wszystko bardzo punktualnie, nawet jak był w więzieniu - a wiecie jakie tam były więzienia?
Według dzisiejszych standardów złe więzienie to takie gdzie jest słaby internet - to oczywiście standard zachodni, u nas są inne.
Tam gdzie był Józef były szczury, oni tam chodzili po kolana w wodzie - w każdym razie tak mówią opisy - i on w tych warunkach zaczął coś tam czynić i stał się najlepszy.
Nie ma znaczenia gdzie trafiłeś - musisz stać się pierwszym, a wtedy Bóg będzie cię prowadził gdziekolwiek by ciebie los nie rzucił.
"Nie, ja szukam gdzie jest lepiej" - to jest demoniczne podejście - " mi się tu nie podoba". Gdziekolwiek byś nie trafił, to po tobie powinno być lepiej. Po przejściu demonów wszystko jest gorzej.
W tym również wrażenie jakie pozostawiłeś - odszedłeś i ciebie pamiętają i zaczynają wspominać:"Bez niego wszystko jest już jakoś nie tak". Gdy odszedłeś to po tobie powinien zostać ślad, powinno pozostać poczucie tej dobroci - to jest właśnie boskie.
I wtedy gdy ja mam takie podejście - taki nastrój, to wtedy Bóg
mówi: "oto mistyczna praca dla ciebie - tobie mogę to powierzyć bo ty mi tego nie spartaczysz. Ty nie czynisz tego dla siebie ale dla mnie. Z tobą da się współpracować a z całą resztą nie.
Moje dzieci niedawno oglądały film z czasów ZSRR - on miał tytuł: " uczciwa magia" i tam była zła czarodziejka, którą nazywali: "to wystarczy" - rozumiecie? "może tak być". To nie wystarczy! Trzeba próbować do maksimum.
I kiedy nie ograniczamy się do "to wystarczy" ale wykonujemy coś na maksimum - kiedy Bóg mi powierza jakąś pracę, a żeby mi ją zlecić to musi mi dać jakiś zasób abym ja to dzieło wykonał.
A najlepszym zasobem..... mój zasób to 5% czyli to co zjadłem i wykonałem kilka ćwiczeń na rozgrzewkę - to jest mój zasób. Wszystko inne daje mi żona, dają dzieci, przyjaciele i tak dalej. O tym mówi Mantra zapisana w Upaniszadach pod nr 8 - ona mówi tak: "Bóg spełnia życzenia wszystkich, łącznie z życzeniami ludzi z mojego otoczenia dotyczącymi mnie". Po prostu ja pozostawiam po sobie dobre wrażenie - i nie dotyczy to wyłącznie moich działań ale też motywacji z jakimi to wszystko czyniłem.
I wszyscy mówią „tak”, "wszystko jest w porządku", a wtedy wszystko mi się udaje. I gdy nauczyłem się dogadywać z tymi i tamtymi - to znaczy, że nie jestem sekciarzem w życiu, to wtedy siły wyższe dają mi także dobrą żonę!
Bo czym jest żona dla męża? Żona dla męża jest ucieleśnieniem wszystkich w ogóle relacji, które tylko mogą wydarzyć się na tym świecie i tak samo mąż dla żony - tam wtedy są wszelkie rodzaje relacji jakie są tylko możliwe.
A jeśli brak jest jakiegoś typu relacji to oznacza, że coś zignorowałem. na przykład wszystko jest u mnie dobrze z prawem, ogólnie rzecz biorąc, jestem świetny dla kraju i w ogóle. Mam nawet jakieś inter-galaktyczne powiązania - są tacy ludzie, którzy mają takie kontakty .... ale nie mają przyjaciół, brak im przyjaciół.
I kiedy nadchodzi taka chwila, kiedy żona powinna być przyjacielem - bo ona bywa okresowo zarówno przyjacielem, matką, córką, żoną, kochanka itd. Tu następuje u mnie przebicie i wszystko mi się rozpada. Widzisz, o to właśnie chodzi.
I pojawia się pytanie: skąd mam to wszystko wziąć? Tego się nie da znikąd zabrać, ponieważ jeśli wypełniam swoje.... - rozumiecie, te wszystkie moje talenty to nie są moje cechy charakteru lecz mój ekwipunek, moje wyposażenie dla dzieła Bożego - Bóg Ciebie w to wyposaża albo próbujesz jakoś naśladować te cechy, co jest jeszcze gorsze, ponieważ obłudników nie lubi ani Bóg ani otaczający ludzie.
Po prostu szczerze, ze wszystkich sił starasz się czynić to, co kochasz i Bóg obdarza cię takimi cechami - i jesteś jak taki książę i ty spoglądasz wokół: "a gdzie jest ta moja księżniczka?".
I przychodzi ta twoja księżniczka - Bóg otwiera ci oczy na nią i mówi: "oto ona". Ty nie masz mieszkania - nie masz nic, a Bóg mówi: "ona jest twoja".
A w takim momencie, jeśli masz wystarczająco dużo dobrych cech, jeśli wystarczająco uczciwie żyłeś, jeśli wystarczy Ci odwagi i wtedy "bum!" i wszystko zostanie dodane.
I zawsze
kiedy los tobie coś daje, to mówisz: "O nie - nie dla psa kiełbasa - nie będę tego brał". A drugą skrajnością jest taka postawa: "wszystko jest moją zasługą" - gdy ktoś jest
taki bezczelny. Patrzysz na takiego: "o mój Boże, jakiś niedomyty, wygląda byle jak" - ale na wszystkich patrzy z wyższością i mówi: "to mi się nie podoba - muszę mieć to i tamto" - bywają takie odchyły od normy. Ale to taka skrajność.
A wszyscy pozostali mówią: "Och!, no coś ty!" - a to jest po prostu rodzaj tchórzostwa, bo ja nie spędziłem wystarczająco dużo czasu z Bogiem, ponieważ tchórzostwo jest rezultatem nagromadzenia się brudu wewnątrz nas.
Odnośnie miary tchórzostwa to na poprzednich wykładach podawałem taką formułę: TO ILE POWIEDZIAŁEM - I ILE NIE POWIEDZIAŁEM. Jeśli różnica pomiędzy tym co powiedziałem i tym czego nie powiedziałem jest duża, to jest to miara mojego tchórzostwa: "no bo przecież nie mogę tego powiedzieć, że to brudna sprawa - wszyscy powiedzą inaczej i za to mogą mnie nawet zabić".
A kiedy już wszystko będzie czyste - bo
brud ulega zniszczeniu, kiedy rozmawiasz z Bogiem - przy czym rozmawiasz w praktyce a nie że wypowiedziałeś jakieś tam modlitwy czy medytowałeś i na tym koniec. On ci powiedział a ty poszedłeś i wykonałeś to - wtedy brud zostaje zniszczony. On po prostu wyłazi a ty jesteś takim bohaterem i wszystko zostaje tobie wybaczone. Rozumiecie to?
Był taki polski film w dwóch częściach pod tytułem "Potop". Tam bohaterem był taki energiczny człowiek, który