czwartek, 4 grudnia 2025

Wszystko jest mną - Wiktor Sawieliew

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=JPjTRiDOWbQ

  Cześć, ludzie. Witajcie

 >> Rozważmy dziś taki oto cytat. 

  >> Cytat będzie - bardzo proszę. 

 >> Wszystko jest mną. Widzenie siebie w innych i innych w sobie to miłość.

   >> Wszystko jest mną?

   >> Tak. Widzenie siebie w innych i innych w sobie. Albo też: „Jestem we wszystkim, a wszystko jest we mnie”. 

 >> Ach Tak!  Rozumiem, wszystko jest mną, a „Ja” prawdopodobnie jest tam pisane wielką literą. 

 >> Tak,

   >> Aha, zatem to mówi Bóg, ja się trochę zaniepokoiłem, że być może jakiś bezdomny czy żebrak powiedział, że wszystko jest mną. 

  >> Tak, te słowa wypowiedział Shri Sarga Tata Maharaj. 

  >> aha, zatem:  Wszystko jest mną. I jest tam napisane, wszystko jest we mnie, ja w każdym. 

  >> Tak, Wszystko jest mną. Widzenie siebie w innych i innych w sobie to miłość. Jak zatem kochać siebie? Cóż, ludzie są różni, a jeśli ktoś jest zły, to jak go kochać? Jak to możliwe? Ja jestem dobry, ale są tacy, którzy są inni. 

  No cóż, tę pierwszą część zdania: "wszystko jest mną" łatwiej mi to zrozumieć, ponieważ mówi się o tym dosłownie wszędzie. Istnieje Trójca Wedyjska: Bagavan, Paramatma i Brahman. Ten Brahman jest tym, co jest na zewnątrz ciebie. 

  Wszystko co widzę to jakbym był w ciele Boga - to jest ciało Boga. Z jednej strony widzę coś niedokończonego, z drugiej znów coś się rozpada, a tam gdzieś jakaś Zorza Polarna.

   Wszystko to dzieje się tam, w ciele Boga. Widzę te galaktyki: „Och, to też jest ciało Boga”. To nazywa się Brahman. A naukowcy, badający Brahmana, wierzą tylko w ten jeden jego aspekt. A ten Brahman, on ewidentnie podlega wszystkim prawom. Można go badać i On mówi: „No to badajcie mnie - bardzo proszę".

   Ale najciekawsze jest to, że jeśli zwierzęta badają zwierzęta - chciałem powiedzieć naukowcy, powiedziałem zwierzęta, prawdopodobnie nie bez powodu. To się nazywa freudowska pomyłka, prawda? [śmiech] 

 No więc oni tam badają i badają, a potem z jakiegoś powodu stają się wierzącymi. Dlaczego stają się wierzącymi? Cóż, jak powiedział pewien naukowiec: "bez względu na to, jak intensywnie badam różne zjawiska, to prowadzą one do pewnych praw, a prawa jak się okazuje, również w jakiś sposób pochodzą z jednego źródła. Jedność tych praw mówi o jedynym twórcy tych zasad - prawdopodobnie jest to Bóg. 

  A kiedy dochodzą do tego zrozumienia, to nagle te prawa zaczynają się chwiać tak, że wszystkie ich teorie się zawalają. I oni wtedy mówią: „Teraz rozumiem, że nic nie rozumiem”. 

     Oni to wszystko studiują i badają - i trzeba przyznać, że jest to dość wysoki poziom, który prowadzi do Boga. Ale mam na myśli prawdziwych naukowców, a nie jakichś tam komercyjnych, bo pierwsza kategoria, która dochodzi do Boga, to ci, którzy po prostu chcą żyć trochę lepiej i po prostu chcą uciec od ubóstwa. 

  Druga kategoria chce się wzbogacić. Jest im dobrze, ale chcą jeszcze więcej. A trzecia kategoria to ci, którzy są ciekawi jak to wszystko działa? I czwarta kategoria materialistów - bo to wszystko są materialiści, ale oni są uczciwi. No i ta czwarta grupa mówi: „Gdzie jest Bóg? Muszę go znaleźć. Gdzie on jest?" Pochodzili trochę po różnych świątyniach, ale tam go nie ma. Może go znajdą w świętych miejscach? Może tam, ale tam też go nie ma.

 A Bóg jest tak dobrze ukryty w sercu, że nie można go znaleźć - on tam zawsze był.(śmiech). Nie ma potrzeby nigdzie biegać, prawda? Ale w niektórych miejscach atmosfera sprzyja temu, żebym zajrzał w głąb swojego serca. Zatem jeśli ktoś ma możliwość aby przejść przez miejsca święte, to proszę bardzo - niektórzy ludzie mają taką drogę.

   Zatem "wszystko jest mną" - istnieje taka mantra gdzie śpiewa się słowa, które w przekładzie oznaczają: " jestem zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz" - wewnątrz każdej żywej istoty.

 To wszystko wokół nas to Brahman, ale w naszych wnętrzach tenże Brahman jest tak bardzo, bardzo ściśle, gęsto archiwizowany. Ja jestem taki żywy i to tak jakby Duch Święty. W nim jest zawarte dosłownie wszystko - to nazywane jest hologramem. Słyszeliście takie pojęcie?

  Mówi się hologram, holografia - że nasz wszechświat jest holograficzny czyli że każdy punkt we Wszechświecie zawiera informacje o całym Wszechświecie. Holografia została wynaleziona gdzieś około 80 lat temu, nie pamiętam dokładnie kiedy. Do badań użyta była metalowa lustrzana płyta. Możliwość przeprowadzenia takiego eksperymentu pojawiła się w chwili wynalezienia lasera.   

 Bierzemy jakieś tam naczynie. Wiązka lasera przechodzi przez na przykład dzbanek, odbija się tutaj i pojawia się obraz dzbanka jak na zdjęciu.

 Kiedy na to patrzysz, to tak, jakby ktoś upuścił kroplę smaru i widać jakieś niezrozumiałe, rozmazane "coś". Nic tam nie widać. Ale kiedy usuwa się dzbanek, wiązka lasera przechodzi przez niego i dzban po prostu pojawia się z powietrza. I można go obejść ze wszystkich stron; on jest trójwymiarowy. 

   Ale to jeszcze nie jest najciekawsze. Najciekawsze jest to, że nawet jeśli talerz czy dzbanek jest rozbity na pół to nie dostaniesz połowy dzbanka, ale znowu cały dzbanek, ale trochę rozmazany. 

    To znaczy, bez względu na to, ile razy rozbijemy ten talerz czy dzbanek, to obraz nadal będzie całym dzbankiem. Okazuje się więc, że każdy punkt we wszechświecie zawiera całą informację - zatem ja również ​​posiadam wiedzę o całym Wszechświecie. 

   Cóż, mój mózg nie potrafi tego ogarnąć - nie potrzebuję tego. Zatem po prostu otrzymuję kolejne komunikaty, co mam konkretnie czynić w tych okolicznościach - a konkretnie w związku z tym zjawiskiem. 

   To właśnie są podpowiedzi tego...., cóż, to nie jest tylko repozytorium, jakiś tam magazyn informacji ale taki dobry przyjaciel. To jest właśnie Paramatma czyli naddusza. Ona mówi: „Jestem twoim przyjacielem”. Ona podpowiada co masz czynić, ponieważ ona wie o wszystkim.

Ponieważ to wszystko jest mną. Zatem wszystko jest mną - i tam jestem "JA" i tu jestem JA.

  No a jak myślisz człowieku? Kim ty jesteś? Kim jest to ciało, Dusza i Duch? To także jestem ja (śmiech) A czym jest Dusza? W Shri Upaniszadach, we wprowadzeniu do pierwszej mantry powiedziane jest, że dusza ( w przekładzie tekstu Braphupady z angielskiego brzmi to trochę niewłaściwie). Mówi się tam, że każda dusza jest małą cząstką osobowości Boga - Osobowości. A ponieważ Bóg jest niezniszczalny, ta dusza również jest niezniszczalna. 

        No i cząstka osobowości odchodzi i zaczyna działać. I widzimy każdego, że to jest taka osobowość, a tamta jest taka - ta osobowość jest czarna, tamta biała, ta paskudna, ta uśmiechnięta.  

 Przypatrzcie się jakiemukolwiek obrazowi - na przykład malarstwu Iwana Ajwazowskiego. Nie widzicie tam czarnych plam? Tam są czarne plamy. A jeśli je usuniecie to obraz nie będzie wyglądał dobrze. 

    I tak oto widzimy całe spektrum tych fragmentów osobowości Boga. Musimy więc zrozumieć, jaką funkcję one pełnią i dlaczego. Kiedy to zrozumiemy, to wszystko będzie w porządku, ponieważ wszystko istnieje, a On istnieje.  

     I ostatecznie będziemy całkowicie bezpieczni, kiedy się z nimi zaprzyjaźnimy. Cóż, mówiąc prościej, a ta interpretacja niektórym pomaga - przychodzisz do Boga, aby modlić się przy jakimś ołtarzu, przy jakiejś ikonie, i dopóki nie pogodzisz się ze swoim bratem, który ma do ciebie urazę, to nie ma sensu, abyś przesiadywał przy tym ołtarzu. 

      Bóg nie odpowie, ponieważ ten brat to także on. W Bhagawadgicie jest napisane, że to ludzkie ciało - i nawet jeśli ten ktoś nic z tego nie rozumie, to nadal jest świątynią Boga.  

 A kiedy stajesz się bardziej świadomy i wzrastasz, wtedy już przekształcasz się ze świątyni Boga w awatara, w inkarnację lub awatar albo też Avesha czyli częściowe ucieleśnienie Boga. Okazuje się więc, że On jest wszędzie wokół a także wewnątrz, niezależnie od twojej świadomości, 

   A jeśli będziesz podążał ścieżką rosnącego szczęścia, to staniesz się Nim i oprócz niego nic nie istnieje.

 . No i co? To trochę nudne, prawda? On jest wszędzie, prawda? No i czyż to nie nudne? Oto On, On rozdrobnił się w ten sposób. Powiada się tak: „Jestem we wszystkim, jestem jeden i jestem w wielu”. 

       To znaczy, mówi się o Nim wszędzie, nawet wśród plemienia Tuaregów mówią: „On jest Bogiem w wielu i w jedności jednocześnie”. A ta pozycja, bycia jednocześnie tu i tam daje nam przygodę i rozwój.  

    No i co tam jeszcze mamy? Widzieć siebie w innych – to jest miłość. No tak - to jest miłość. A w jaki sposób miłość objawia się w nas? Na początku widzisz siebie w lustrze: "ach! jaki ze mnie zuch!, jaki ze mnie wspaniały człowiek" - prawda? [śmiech] A potem niektórzy wyrażają niezadowolenie (tfu) i zaczynają się malować. 

  No cóż, oni nie są zadowoleni ze swojego wizerunku. Tu wycisnęli pryszcza, tam poprawili brwi.(śmiech) - tak to jakoś jest.  

 A kiedy masz dobry humor, to patrzysz, uśmiechasz się i wtedy rysy twarzy nie mają aż takiego znaczenia - ty wtedy widzisz: "och, wszystko jest w porządku, nadaję się nawet na okładkę miesięcznika".  

  Rzecz w tym (a to jest taki standard)  że jeśli nie kochasz sam siebie to nie pokochasz nikogo innego. Jeśli traktujesz siebie okrutnie - jeśli nie akceptujesz siebie takim, jakim jesteś.... a dlaczego nie akceptujemy siebie takim, jakim jesteśmy? Czy kiedyś się nad tym zastanawialiście? Dlaczego uważam się za jakiegoś dziwaka, za słabeusza, za brzydala? - ponieważ moje rysy twarzy, moja siła fizyczna, moja moc intelektualna i moja moc emocjonalna, są dostosowane do jakiegoś konkretnego działania. 

   A jeśli nie wykonuję tego, ale coś innego, to one tam nie działają. To wyraża się  między innymi jako słabość i brzydota. Widziałem takich mało atrakcyjnych ludzi, którzy są zupełnie szarzy i przeciętni gdy coś mówią, ale kiedy taki ktoś zaczyna śpiewać, to staje się po prostu jak Bóg. Widzicie, że on jest brzydki, ale kiedy śpiewa, to przemienia się, ponieważ jest w tym. To nie on śpiewa - to Bóg śpiewa. 

   A potem już lubię jego rysy rysy twarzy, jego maniery i wszystko inne. Myślę, jak doskonałe są jego ruchy, jaki jest cudowny. I tak dalej. 

    Zatem: po pierwsze kocham siebie. Kocham również swojego bliźniego tak jak kocham siebie samego - tak to powiedziano, prawda? Jak siebie samego. 

   To są oczywiście takie zalecenia, ale nie możemy kochać bliźniego bardziej niż siebie. Gwarantuję wam. Bo jeśli nie kochasz siebie, to tak naprawdę nie kochasz Boga. A jeśli nie kocham siebie, nie lubię siebie, nie lubię na przykład tego długopisu - powiadam, że to nie ten kolor, że trzeba go przemalować, albo że jest tam jakiś sprężyna włożona i to mi się nie podoba... i my czynimy mniej więcej to samo z naszym ciałem. To rodzaj takiej nieuprawnionej ascezy. 

  W tych świętych pismach jest napisane, że to oznaki demona, że demon mnie opętał i zmienił kierunek mojej aktywności. Wtedy nie wypełniam już swojego przeznaczenia. Próbuję przystosować się do jakiejś innej aktywności. Torturuję swoje ciało ascezą i męczę tym Boga, który mieszka w moim ciele. A będąc w męczarniach oczywiście, trudno się uśmiechnąć - a przynajmniej trudno się uśmiechnąć szczerze.  

    Zatem kiedy kocham siebie, to wtedy zaczynam kochać swoich bliźnich. Najpierw się zakochuję, pojawia się jakiś towarzysz życiowy, prawda? "Och! ten jest lepszy od niego, no, absolutnie, w sam raz dla mnie, ale ten inny nie - on będzie mnie drogo kosztował". On może i jest nawet lepszy, ale nie, nie - nie potrzebuję go, on nie. On będzie miał jakieś wymagania, będę miała jakieś kompleksy. Ale ten, po prostu tak. I dlatego tak bardzo go kocham.  

    Potem mamy dzieci, automatycznie też je kochamy. Tak to jest. I kiedy pojawia się jakaś aktywność, pojawiają się przyjaciele i tak po prostu krąg miłości powoli się poszerza. 

     A dlaczego ich kochamy? Bo jesteśmy tacy sami jak ten mityczny narcyz. A czym jest narcyzm? Zakochaliśmy się w sobie, a my po prostu rozpoznajemy siebie w nich, w tych różnych pozach, w tych różnych twarzach. Z jakiegoś powodu ich lubimy. Dlaczego? Bo to jest własne, on jest "swój" - i tych "swoich" staje się coraz więcej. 

Wedy mówią, żeby zmniejszyć cierpienie lub przyspieszyć proces, to naciśnij przycisk - on jest tutaj. 

  Wszystko to i wszyscy wokół nas znajdują się tutaj.

Więc módl się do nich, do niego, a on da ci jakąś odpowiedź i on  jest ci wierny. Nie opuści cię, wyciągnie cię z każdej przepaści, bez względu na to, jak ona jest głęboka - dla niego to bez znaczenia. Niezależnie od tego, czy dziura w którą wpadłeś ma kilometr długości, czy dwa - on cię z niej wyciągnie. Nie ma więc takich kwestii, których on nie rozwiąże. 

   A co to oznacza w praktyce? A w praktyce wszystkie te przeciwności, które postrzegamy jako przeszkody, jako pewnego rodzaju niedogodności, są prowokowane przez pewnych ludzi lub pewne żywioły, prawda? I mówimy: „Boże, pomóż”. I On uspokoił żywioły, uspokoił jakiegoś człowieka, i teraz ten ktoś nie jest moim wrogiem, lecz jest moim przyjacielem. 

  Zatem kocham, a ta miłość zaczyna się rozprzestrzeniać. I wtedy chodzę zupełnie bez lęku. A dlaczego? Bo mam tu wszystkie te rzeczy, hurtem. 

 To nie znaczy, że zadowolę wszystkich, ale nikt z tych, którzy staną mi na drodze, nie będą stanowić problemu. No i wtedy widzę siebie. To znaczy wychodzi na to, że Bóg widzi sam Siebie. Widzę się jak w lustrze, aż mi się zakręci w głowie, i widzę w nim swoją miłość i myślę o niej. Zatem nie doszukujmy się drobnostek [śmiech] w tym lustrzanym odbiciu. To wszystko, dziękuję.

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=ILQ990PT-hQ