CZĘŚĆ PIERWSZA:
oryginał jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=aiKB_hXYzLU
Witajcie ludzie!
Witaj Wiktorze, mam na imię Siergiej.
- aha, Siergiej zaraz sobie zanotuję pańskie imię. Gdzie jest ta lista i mój długopis? Dobra - Siergiej, zapisane.
O czym będziemy dzisiaj rozmawiać?
- Porozmawiajmy o dzieciach.
O dzieciach - może i o rodzicach ale dziś głównie o dzieciach.
- Byłem dziś na spotkaniu społeczności i tam zadali pytanie, że jakoby powiedziałeś w jednym z nagrań że dzieci nie należy zbytnio dręczyć, że i tak nic wam się nie uda - że dziecko i tak będzie takie jak być powinno, że istnieją różne rzeczy - w tym i narkotyki i jeśli dziecko zbyt mocno kontrolować na każdym kroku a następnie wymierzać karę to wtedy już koniec, że dziecko może raz spróbować i nie da się już od tego uwolnić. Była też mowa o innych niedobrych przyzwyczajeniach.
Bardzo bym chciał aby pan wyjaśnił ludziom, którzy myślą w ten sposób co pan dokładnie miał na myśli publikując tę wypowiedź. Mi się wydaje, że miał pan na myśli zaufanie pomiędzy dziećmi a rodzicami. A jeśli jest zaufanie to ścisła kontrola jest zbędna bo one będą słuchać. Jeśli tylko krzyczeć na dziecko w emocjach to ono będzie się zamykać - dziecko będzie po prostu stało, kiwało potakująco głową natomiast w życiu będzie rozmaicie. Lecz jeśli okazać dziecku zaufanie to wtedy niejako "płyniemy na tej samej łodzi" i będzie szacunek. Dlatego wydaje mi się to bardzo ważne bo jeśli zakazywać i kontrolować to tworzy nam się zjawisko "zakazanego owocu", a dusza będzie się starała spróbować tego wszystkiego.
Jakie jest pańskie spojrzenie Wiktorze na to wszystko?
Wiktor: zakazywać może wyłącznie Tato, ponieważ on ma Shakti, on ma taką moc aby czegoś zabronić lub ukarać.
Każdy zakaz jest karą - to jest jak znak drogowy "STOP". Zakaz to coś takiego, że chciałbym ale nie mogę
przeszkadza mi w tym autorytet lub strach przed karą - coś mi w tym przeszkadza. Kobieta nie jest w stanie wydawać zakazów - ona ma energię czułości, Shakti pieszczoty, ona nie ma Shakti wymierzania kary.
Ale jeśli kobieta - matka nigdy się nie kłóciła z mężem to ona posiada taką moc i może powiedzieć: "bo powiem tacie". Wtedy dzieci widzą u matki moc ojca i są jej posłuszne - wtedy ona może mówić w jego imieniu.
- czyli, że matka sama z siebie nie jest w stanie wymuszać posłuszeństwa?
No tak - ktoś tam może sobie pomyśleć, że ja tu krzewię jakiś autorytaryzm. To nie tak - moc pieszczoty, Shakti pieszczoty jest porównywalna a nawet większa ponieważ od razu zaczyna się dobrowolne działanie - a ojciec działa przymuszając.
Zasada kija i marchewki jest w ogóle powszechna we wszechświecie i działa ona na wszystkich poziomach. Oczywiście zaufanie być powinno - to jest jasne. A dręczyć dzieci nie należy - czym jest dręczenie? To oznacza dawanie im nierealnych planów, których one nie mogą wypełnić.
W jaki sposób działa Bóg? On działa tak, że daje sytuacje, które jesteśmy w stanie rozwiązać - on nam nie daje sytuacji, które są ponad nasze siły czyli Bóg nas nie dręczy.
A co jest powodem naszych udręk? Jeśli weźmiesz święte pisma to przyczyną wszelakiej męki jest strach, są takie zapiski: "ponieważ strach jest udręką".
- Siergiej: ja mam na myśli obawę o dzieci - a co się stanie jeśli ono nagle się potknie, nagle w jakiejś kompanii przyjaciół pójdzie się gdzieś zabawić i tam coś spróbuje - na przykład wypije alkoholu lub coś tam zapali?
- czekaj Siergiej, odejdę na chwilę - nie, to nie jest strach. To tylko naruszenie. Dzieci mają dobrze poukładane w głowach, one bardzo dobrze rozumieją i nie mylą nic. A dlaczego rozumieją? Bo okazuje się, że Bóg znajduje się także w dzieciach - one dobrze wiedzą, że tego czynić nie należy.
Inną sprawą jest to, że rodzice powinni być zorientowani z kim się dziecko zadaje - w jakim towarzystwie je można puścić a w jakim nie, albo wysłać pod czyimś okiem aby ten doglądał - to są zrozumiałe rzeczy, wtedy nie będzie takiej obawy, nie będzie tych strachów.
Ponadto nie powinno być tego strachu. Czasy ZSRR różnią się od aktualnych czasów, to było nie tylko u nas ale nawet za granicą. Dzieci były puszczane wolno i bawiły się na ulicach - nikt ich tam nie kradł aby je sprzedać na narządy albo zjeść.
Były kiedyś takie czasy a teraz są trochę inne. Wtedy była taka duża przestrzeń i ona była w pewien sposób ochraniana. Wtedy istniała taka powszechna aura Ziemi kiedy ten satanizm, czy też kapitalizm tak się jeszcze nie rozprzestrzenił - nie rozzuchwalił.
Było tak ponieważ były normalne dzieci i byli normalni rodzice. Istniały prawidłowe relacje - a teraz dzieci są odrywane od rodziców albo rodzice są okłamywani.
Ogólnie rzecz biorąc: czy ja wymierzam kary innym? Oczywiście, że wymierzam kary. A czy Bóg karze? Owszem tak - jak najbardziej karze. Pisma święte mówią nawet, że powinny być wymierzane kary.
- Siergiej: dzieci też?
- Ależ oczywiście!
- Ale nie za dużo?
Jak u mnie wygląda to karanie? Na przykład moje dzieci zaczęły się kłócić o jakąś zabawkę lub coś podobnego a ja wchodzę i mówię: "O! zapachniało geometrią!" i daję im nowe zadanie. Zarówno syn, jak i córka siedzą i uczą się nowych reguł geometrii.
Ja im oczywiście daję zadanie, które nie jest ponad ich siły - to jest jakiś zupełnie nowy temat. A przy okazji, kiedy nastąpił ten konflikt - a konflikty powstają w wyniku emocji a nie logiki i ja im daję im porcję logiki i potem od razu zachowują się tak jak należy.
Takie kary mieliśmy na przykład kiedy zajmowałem się walkami karate - mieliśmy taką sekcję nieoficjalną bo to kiedyś było oficjalnie zakazane. I mieliśmy dobrego nauczyciela, dobrego Sensei i kiedy ktoś był leniwy lub gdy sobie za dużo pozwalał - na przykład jakiś żart, którego nie wolno było podczas zajęć to Sensei nakazywał mu pompki na pięściach.
Kara powinna nieść jakiś pożytek a nie żeby tylko odizolować kogoś itp. To było aktywne ukaranie i wtedy nie ma żadnej zniewagi bo kara niby została wymierzona.
Tak samo gdy Bóg wymierza nam karę, to również czerpiemy korzyści z tej kary. On nas tak karze, że wyciągamy z tego jakąś lekcję. A czasem tylko tak nam się wydaje, że zostaliśmy ukarani a jesteśmy po prostu w jakiś sposób nauczani - ja w tym czasie przestaję czynić jakieś głupoty, Bóg zmusza nas: "zatrzymaj się! Przemyśl, pomyśl co czynić dalej - a może ja tobie daję jakiś nowy plan?".
A nam się wydaje, że zostaliśmy zamknięci w czterech ścianach - że nic nie możemy uczynić i niby zostaliśmy ukarani, ale to nie jest kara.
- Siergiej: "a czy może być tak, że niby dziecko zostało ukarane a potem ono będzie to pojmowało jako zakazany owoc i wtedy zaczyna je to pociągać jeszcze bardziej? Czy to wtedy działa od Boga czy od diabła? A może jest to jakieś karmiczne zadanie duszy?"
Działa zarówno kij jak i marchewka - to są równorzędne rzeczy. Możemy dziecku stworzyć wyłącznie słodkie zachęty i do czego to doprowadzi? To działać nie będzie, wymierzenie kary to wybijanie z człowieka ignorancji.
Kara zatrzymuje poruszanie się w niewłaściwym kierunku w którym poszedłem na zasadzie: "bo mi się tak podoba" - a wtedy ta kwestia, że "zakazany owoc jest słodki" jest momentalnie i surowo hamowana.
Jeśli nie czynisz postępów to jesteś zatrzymywany. Bo żeby zmienić kierunek to najpierw musisz się zatrzymać i wtedy zacząć poruszać się w innym kierunku.
Gdyby tak gwałtownie zmienić to się nie uda. Nasza psychika jest jak szybki pociąg jadący 100 km na godzinę - jeśli on ostro zahamuje to prędkość nie od razu wynosi zero bo rozgniecie nas na miazgę.
To samo jest tutaj - wszystko odbywa się stopniowo. Tak właśnie działa mechanizm kary. Ponadto kary bywają różne - istnieją kary w gunie dobroci, istnieją w gunie ignorancji a mogą być kary wymierzone w gunie pasji.
- Siergiej: "a jakie są w gunie ignorancji?"
W ignorancji jest wtedy gdy człowiek powiada: "ja chcę to uczynić" i brak jest mu autorytetów, wtedy po prostu bierzesz go za rękę - wykręcasz ją, zakładasz kajdanki i wszystko. To jest kryminalista - wsadzasz do więzienia.
Nie mówię tu o dzieciach, chociaż dorośli to duże dzieci. Z dzieckiem postępujemy inaczej - na przykład jeśli dziecko coś tam szaleje to mówię: "dzisiaj nie będzie szachów" - i to jest ta kara.
- Siergiej: to jest w gunie ignorancji?
Tak, ja ograniczam dziecko.
- a jaki to będzie w gunie dobroci?
- Pominąłeś gunę pasji - ale dobrze. W gunie dobroci będzie ignorowanie - bojkot. To znaczy - ono coś tam powiedziało ale ja w ogóle nie wymierzam kary ale mówię: "ja koło ciebie leżeć nie będę". To jest najbardziej surowe postępowanie.
- Siergiej: wychodzi na to, że kara w gunie dobroci jest najbardziej surowa?
No tak - ukaranie w gunie dobroci to ignorowanie.
A potem ono zaczyna czynić coś aby się przypodobać - stara się jakoś zrehabilitować: "tato - przecież ja jestem w porządku!".
- "jak jesteś w porządku to jesteś". Tutaj on rozumie, że mnie traci - że traci rodzica, ojca lub matkę...
- Siergiej: a czy nie istnieje ryzyko, że dziecko się całkiem od nas odwróci?
No jasną rzeczą jest, że to wszystko jest z umiarem i w odpowiedniej chwili. Potem ja mówię: "Idź tam coś posprzątaj" i dzieciak idzie sprzątać śmieci z radością, że się do niego odezwałem - ponieważ najbardziej przeraża to co nieznane. To jest nawet w Wedach napisane, że karą w gunie dobroci jest ignorowanie.
- Siergiej: czyli, że wtedy grasz na jego uczuciach?
No tak - nie tylko na uczuciach ale i na inteligencji i na ciele - na wszystkim.
- Siergiej: a jaka może być kara w gunie pasji?
- Pasja to jakiekolwiek działanie i karą tutaj jest pozbawienie tego działania.
- S: czyli na przykład nie pójdziesz dziś grać w piłkę?
No tak - jak już powiedziałem: w gunie ignorancji po prostu zakazujesz. Kiedyś czytałem o dzieciństwie Włodzimierza Lenina - w tym oczywiście było sporo propagandy ale to nie jest źle jeśli istniał tam jakiś wzór postępowania. To oczywiście było takie wyrafinowane.
No i w tej rodzinie Ulianow, jeśli ten przyszły towarzysz Lenin coś tam przewinił to sadzali tego młodego Wołodię na skórzanym krześle i on tam siedział bezczynnie - to było karą, takie specjalne krzesło do wymierzania kar.
Nawiasem mówiąc, pamiętacie tę opowieść "Przygody Tomka Sawyera"? On został zmuszony do pomalowania płotu.
Siergiej: aaa! pamiętam!
On tak przedstawił ten pomysł, że wszyscy myśleli, że to nie była kara - to znaczy, że możesz podać to jak prezent. Dlatego najważniejszą karą jest to, że tata nie jest zadowolony.
- Siergiej: żeby tak się stało to ojciec musi mieć autorytet u dziecka. Jeśli autorytetu brak to dziecko nie będzie tym zainteresowane i się nie obrazi.
Ojciec będzie miał zawsze autorytet, jeśli mama nie krzyczy na tatę w obecności dzieci. Jeśli mama krzyczy na tatę w obecności dziecka to żadnego autorytetu nie będzie - wtedy jego moc, ta męska shakti po prostu znika. A potem zaczynają się problemy braku ojca.
- Siergiej: no dobrze, tu niby wszystko jest takie proste. Wielu ludzi dokładnie tak postępuje w swoich rodzinach - zatem skąd biorą się dzieci, które używają narkotyków, młodzi nożownicy i kradzieże? Pamiętam, że w mojej klasie były dziewczynki co kradły - nawet swoich sąsiadów okradały, tam ginęły pieniądze. Komuś tam ginęły jakieś drogie długopisy itp. Niby to proste a wyrastają takie dzieci - skąd to się bierze?
Słyszałem nawet, że dorastają takie kobiety, które odbijają mężczyzn. Tłumaczy się to tak, że w tej rodzinie ona była niedoceniana i teraz ona chce udowodnić, że jest lepsza od innych. Jako dorosła odbija innym kobietom mężczyzn - ma miejsce takie odreagowanie.
Skąd się to wszystko bierze - ci narkomani i złodzieje? Może oni mają taka karmę, że takie wyrastają?
Jest jedno i drugie. Istnieje karma z którą się rodzi dziecko - rodzice nie mają z tym nic wspólnego. Oni są po prostu właściwym otoczeniem, które odpowiada jego karmie.
- S: czyli nawet otoczenie jest wybierane?
Oczywiście, że tak. Czas narodzin, miejsce narodzin, wszystko co go otacza a więc bieda lub bogactwo. Dlatego są rodzice, którzy krzyczą na dziecko, a znów inni chuchają i dmuchają.
I przy bliższym przyjrzeniu okazuje się, że jeśli na dane dziecko nie krzyczeć to z niego wyrośnie dosłownie potwór - a to dlatego, że ono wykazuje pychę z samego urodzenia, urodziło się już takie i wtedy ta pycha się nie przejawia.
Istnieją różne rodzaje przypowieści - na przykład idzie guru z uczniami i dochodzą do górskiej wioski. Tam spacerują dziewczyny i chłopcy i zbliża się do tego najładniejszego i wkłada mu palec wskazujący w oko. Wszyscy w szoku.
Siergiej: ojej!
No tak - buddyści kochają takie opowieści. No i pytają go za co? Guru odpowiada: "to, że jest piękny to nie jest problem, ale on ma do tego ogromne ambicje - i w połączeniu z tą urodą nic z niego nie wyrośnie. On zniszczy swój los i wiele morderstw wydarzy się w pobliżu - a z jednym okiem wszystko będzie normalnie, wtedy nie będzie tak bardzo zadzierał nosa.
- Siergiej: bardzo surowe działanie.
- no tak, surowe. Dlatego jeśli jest taki los i człowiek rodzi się z taka pychą z poprzedniego życia - taki "mistrz sportu", to dostaje takich rodziców, którzy go nieustannie stawiają na miejsce i pycha się nie rozwinie.
A jeśli nie ma konieczności przeciwdziałania pysze -... w ogóle pycha pośród tych wszystkich chorób w świecie materii takich jak chciwość, zawiść - zawiść to już jest
konglomerat wszystkiego, jeśli wszystko jest zgrupowane razem i wymieszane to otrzymujemy zawiść. To się nazywa mat-caria.
Pycha tym się różni od wszystkich pozostałych, że człowiek nie jest w stanie jej ukryć, pycha to taki wytworny grzech a każdy taki wysublimowany grzech w dowolnym kierunku zupełnie nie da się odróżnić od cnotliwości.
Dlatego nie udowodnisz tego danemu człowiekowi jakoś tak ustnie czy namacalnie - za pomocą rysunków czy świętych pism. Takiego trzeba przywołać do porządku poprzez działania fizyczne, wybić mu to z głowy.
I dlatego się tacy rodzą bo pychę leczy się poniżeniem. On zostaje upokorzony, ponieważ pycha to: "jestem lepszy od innych" - i takiemu pokazują: "to jest twoje miejsce". "Och! zostałem ukarany!" - nie, zostałeś postawiony na swoje miejsce.
Tak naprawdę nie możemy być nie na swoim miejscu i ten kogo tak "sprowadzili na ziemię" powie: "ojej! zostałem poniżony!" - nie, ciebie postawili na twoje miejsce.
- Siergiej: czyli, że nie możemy być nie na naszych miejscach, więc jeśli dusza wychodzi.... proszę mnie poprawić czy ja dobrze to rozumiem -
Oznacza to, że dusza dziecka przychodzi do danej rodziny - ta rodzina jest już gotowa na przyjęcie tej duszy. Przygotowane jest środowisko na ulicy - inne dzieci rodzą się mniej więcej w tym samym czasie dokładnie w celu stworzenia tych wszystkich sytuacji - dobrze to widzę?
- Wiktor: mhm
Siergiej; ale czy rodzice mogą w jakiś sposób - nawiązuję tu do wspomnianej przez pana pychy - czy rodzice... no może nie za pomocą bata czy jakiegoś tam policzkowania aby nie wyrósł z niego morderca czy jakiś tam szef osiedlowej bandy lecz w jakiś sposób otworzyć przed nim świat miłości, świat szacunku? Czy jego dusza może posłuchać takiego czegoś czy też tam już przed wejściem do ciała cały jego los jest już ściśle określony?
Cóż, psychologowie mówią, - nie wiem w jaki sposób oni to obliczają - ale powiadają, że jakoś 20% zależy od wychowania,
Siergiej: ale to nie jest potwierdzone.
owszem - to nie potwierdzone, a 80% jest tym, nad czym trzeba pracować - to zależy od podświadomości itp.
Czy możliwe jest działanie bez kija i wyłącznie przy użyciu dużej marchewki? Taka duża marchewka bez kija nazywa się "tolerancja" - czyli oręż diabła.
Jeśli przeniknąć pouczenia zawarte w świętych pismach to człowiek powinien jednocześnie zanurzać się w ignorancji i w wiedzy i tylko w tym przypadku będzie na drodze do uzyskania nieśmiertelności.
Jeśli będzie wyłącznie bity kijem czy też batem - czyli wyłącznie będzie tkwił w ignorancji to jest bardzo złe, a jeśli będzie tylko wiedza, to znaczy tolerancja to będzie jeszcze gorzej. Wtedy wychowamy potwory - samych seryjnych morderców.
Dlatego zasada kija i marchewki jest niezbędna. Ale co z miłością? Przyjrzyjmy się zatem czym jest miłość. Zgodnie z zapiskami pierwszej księgi shrimad Bhagavad miłość ma cztery składowe:
Brak co najmniej jednego z tych komponentów oznacza, że to nie jest żadna miłość lecz silne, wyrafinowane pożądanie.
Tak więc miłość to:
1. ja jako osobowość ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami,
2. To jest Bóg - on m musi uczestniczyć w tym procesie,
3. to jest ten ktoś, kto potrzebuje mojej miłości
czyli ktoś kto cierpi, a może po prostu moje dziecko, które wychowuję,
4. czwartą składową jest wróg.
Wróg jest konieczny, jeśli nie ma wroga to nie ma miłości. - i zwróćcie uwagę, że brak w tym zestawie przyjaciela. Najważniejsza rzecz polega na tym, że cokolwiek byś nie czynił - jakkolwiek byś się nie starał sam siebie zahipnotyzować to zawsze - przez całe życie, aż do fizycznej śmierci będą z tobą te 4 komponenty.
Problem tylko w tym jak one są ze sobą powiązane. Coś powinno być w centrum i a pozostała trójka na obrzeżach.
Jeśli ja będę w centrum, to zwariuję - ogólnie egocentryzm do niczego dobrego nigdy nie prowadzi, to jest zrozumiałe.
Jeśli w centrum będzie wróg, to będę cały zaabsorbowany tym, że otoczyli nas Anunaki- wszystkie te gady, musimy z nimi walczyć. Ogólnie rzecz biorąc, to jest również bardzo niedobre - a tak naprawdę w ten sposób będę ich tylko karmić.
Jeśli w centrum ustawię kogoś wymagającego pomocy.... Miłość musi mieć punkt podparcia, nie da się kochać tak sam z siebie - kocham się, ślina cieknie i sama rozkosz - to nie jest miłość. Miłość to w ogóle czasownik.
Jeśli wezmę kogoś kto ucierpiał - na przykład człowieka, który tu do nas przychodzi i umieszczę go w centrum, to natychmiast
podpadam pod paragraf kodeksu karnego zgodnie z zasadą: "dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane", ponieważ będę tej ofierze wylizywać rany a często jest tak, że takiemu poszkodowanemu trzeba dać mocny szturchaniec.
Dlatego jedyną prawidłową opcją jest w centrum umieścić Boga a na obrzeżach tego trójkąta jestem ja, wróg i ktoś dla kogo to czynię.
Zawsze istnieją cztery składowe miłości i jest obowiązkowo wróg. Jeśli weźmiemy ostatni rozdział Bhagavad Gita - a ten ostatni oznacza tutaj finałowy patos, to znaczy ostatni akord - to co tam widzimy?
Kochający człowiek jest uważany za będącego pod skrzydłem Boga. Bóg powiada: "ja ochraniam mistyków", a zwykli ludzie to bezbożnicy, którym się cuda nie przytrafiają.
Tak więc z mistykami będzie moc, zwycięstwo, obfitość i etyczna czystość. Przy czym czystość etyczna to odwaga i nieustraszoność - przedsmak wieczności.
Moc i zwycięstwo - czyli trzeba będzie kogoś nagiąć, o marchewce nie ma tam zbyt wiele - jest wyłącznie mowa o obfitości. Czyli, że będę miał wszystko co mi trzeba a przy tym wystarczy aby się z kimś podzielić - i nie doznam przy tym żadnego uszczerbku.
No i było takie pytanie, które sobie tutaj zapisałem: "jak tam będzie z tymi wszystkimi narkomanami?"
Jeśli nie jestem bezbożnikiem - a jest o tym napisane, że jeśli wypuszczam z rąk albo marchewkę albo kij to natychmiast pojawia się bezbożność. Jeszcze raz przypomnę co mówią Shri Upanishady - tam jedna z mantr powiada: "ci co zanurzają się w ignorancję tym jest bardzo źle - a tym co zanurzają się w wiedzę jest jeszcze gorzej"
Trzeba się jednocześnie zanurzyć w jednym i drugim - to jest działanie zarówno kija jak i marchewki.
- Siergiej: czyli, że musi istnieć taka misa równowagi?
Tak - na tym polega ta harmonia. Okazuje się, że bez ignorancji zasadniczo nie mogę iść do toalety. Bez ignorancji nie mogę się zrelaksować - odprężyć. Gdyby guna ignorancji nie była potrzebna, to nie byłoby jej tutaj.
Moje ciało składa się z materii - całe wcielenie jest w gunie ignorancji, dlatego narkomani też są potrzebni.
I mówi w komentarzu
18/78 do tego ostatniego rozdziału o którym wspomniałem gdzie mowa jest o mocy i zwycięstwie: "naturalnym stanem człowieka jest radość ze swojej mocy".
Radość z powodu swojej mocy - czyli, że czegoś faktycznie dokonałem i mam taką radość - w niektórych przekładach pojawia się tu nawet słowo "szczęście".
A co zrobiły nasze "inteligentne" Gady? Mam tu na myśli te religijne mafie, oni to wszystko wykreślili i napisali: "Naturalnym stanem człowieka jest wchodzenie w sferę przyjemności" (rozkoszy). To jest właśnie narkomania - to znaczy to co aktywne zamienili na pasywne, a także zmienili słowa kluczowe we wszystkich najważniejszych tekstach.
To znaczy, czegoś dokonałem i doświadczam z tego powodu szczęścia. Oni teraz mówią, że nie musisz nic czynić, a po prostu bądź szczęśliwy. Po prostu obserwuj, kontempluj - istnieją duchowi narkomani, którzy śpiewają Hare Kryszna lub coś w tym rodzaju. To jest duchowa narkomania.
U nich aby tylko nic nie czynić - Kryszna się wszystkim zajmie albo Bóg Jezus im pomoże. Są też zwyczajni materialiści - tym ludziom brakuje szczęścia. A jest powiedziane, że szczęście przyjdzie wyłącznie po tym jak czegoś dokonasz. Wtedy otrzymujesz je jak wynagrodzenie.
A jeśli niczego nie dokonałeś - a wszyscy ludzie pragną szczęścia, wszyscy go potrzebują... co wtedy zrobić? Proszę bardzo - tu masz opium albo coś innego. Możesz sobie wstrzyknąć. I narkomania to niekoniecznie jakiś twardy lub miękki narkotyk. To może być mocna kawa - to może być cokolwiek.
Wszystko co pobudza lub uspakaja psychicznie uważane jest za niedobre - uważa się, że to narusza zasadę ascetyzmu.
- Siergiej: Wiktorze Fiodorowiczu, chciałbym tu poszerzyć nasze rozważania o jeszcze jedną kwestię: same narodziny. Poród. Na ile mi wiadomo - także i z pańskich wykładów - poród na plecach jest rzeczą nienaturalną a już w ogóle nienaturalne jest cesarskie cięcie, to, że poród jest przyjmowany cudzymi rękami także jest nienormalne - mówią o tym również święte pisma,
Skracając: istnieje jakiś program dla danej duszy - dusza przychodzi i trafia tu do tego Klondike, pobiera się dziecku krew z pięty, odcinają pępowinę....
Niestety, nie mam dobrej nowiny dla naszej publiczności - owszem, porody są przyjmowane nieprawidłowo, powinniśmy rodzić sami bez tych wszystkich "pomocników". Powinniśmy się sami bronić - czy to orężem czy znając jakieś tam sztuki walki bez Policji czy Milicji.
Wszystko powinniśmy sami - zabrano nam te najważniejsze dźwignie i w ten sposób nie mamy do tego prawa, zakazują tego paragrafy.
Ale!....ten kto chce rodzić - nawet teraz w tych surowych czasach w których dzisiaj żyjemy. W tej chwili zachodzi separacja - rozdzielenie, jedni stają się niesamowicie wolni ( w dobrym znaczeniu tego słowa) a inni są nieprzyzwoicie uciskani.
Podobnie jak na przykład uważa się, że może być coś jeszcze gorszego w tym wszechświecie - najgorsze w tym wszechświecie to popaść w skórę widziadła. To jest najgorsze.
Siergiej się śmieje.
Żadne opisy piekła nie dadzą się z tym porównać ponieważ pozostaje wiele pragnień i człowiek zakończy życie samobójstwem.
Tak więc seryjny maniak, wszyscy samobójcy lub abortowane dzieci - przecież ono nie miało jeszcze żadnej świadomości a zostało poddane aborcji. Średnia długość trwania życia na Ziemi się skraca w wyniku aborcji.
Żeński głos z sali: czyli, że on umarł?
Chcę powiedzieć o tym, że on niczego nie dokonał a ciąża została usunięta - to oznacza, że miał już tam jakąś karmę - że urodził się już taki, że mama zdecydowała poddać go aborcji. Tak samo bywają surowi rodzice - ten co się urodził ma już taki los, że on powinien to przeżyć. To tak jak u tych niektórych ludów ósmego dnia po narodzeniu wykonują obrzezanie i wtedy taki ktoś ma potem duże kłopoty z okazywaniem sympatii - jego rękami można potem wprowadzać jakieś surowe przepisy i on się nawet nie skrzywi.
To samo ma miejsce podczas przyjmowania transfuzji krwi, istnieją nawet pewne antybiotyki, które są podawane i taki człowiek od samego początku jest już niepełnowartościowy. A dlaczego ktoś tak czyni aby on był niepełnowartościowy? Skazańców zmienia się w ludzi niepełnowartościowych - u takich albo rozwija się pycha, albo mają zbyt wysokie mniemanie o sobie a wtedy wydaje mu się, że jemu wszystko wolno. A wtedy nagle zostaje ograniczony i powoli zaczyna pracować nad swoją pamięcią i innymi cechami.
Okazuje się, że aby to rozwinąć to musi być przyzwoitym człowiekiem - on chce cieszyć się życiem i być wolnym. A Wedy dokładnie mówią, jak osiągnąć radość i być wolnym. Aby się uwolnić trzeba wykonać 4 rzeczy:
1. Pierwsze to Dharma a to przede wszystkim jest ustanowienie relacji - człowiek musi zbliżyć się do ludzi.
Dharma, to nie jest
to co czynię lecz jak to czynię. To nie jest tak, że od niechcenia - lekką ręką mogę czegoś dokonać.
2. Później jest Artha czyli do porządku trzeba doprowadzić ekonomię.
3. a następnie Kama - powinieneś się wszystkim tym cieszyć - rozkoszować, to jest konieczne! Powinieneś się cieszyć zgodnie z prawem - a możesz się tym cieszyć tylko wtedy, kiedy wypełniłeś swoją Arthę - a to się nie uda jeśli nie będziesz miał więzi, jeśli nie będzie przyjaciół.
4. Ostatnia jest
Moksha, czyli wolność. Wolność osiąga się wtedy kiedy
spełnisz swoje pragnienia. A ten nasz człowiek został zablokowany w więzieniu - zakręcono mu wszystkie krany i teraz
on jest zależny od wszystkich ludzi wokół -
chce on tego czy nie będzie musiał nawiązać jakieś relacje ze swoim otoczeniem bo bez tego po prostu tam zginie. Rodzice też go porzucają.
Czyli, że nie wszystko jest takie łatwe. Mówią niektórzy: "wychowajmy rodziców i wtedy dzieci będą inne". Nie będą. Wszystko tu ma swój sens. Potępienie jest po prostu ignorancją - my mówimy: "to się da bardzo szybko naprawić". Niestety nie da się.
Życie tutaj to jest taka duża klinika, która chce przede wszystkim dać ludziom wolność, jeśli dać wolność komuś, kto na to - może nie tyle, że nie zasługuje, ale że nie wie, co z nią uczynić..... Na przykład wypuśćcie na wolność przestępcę - czy on pójdzie do pracy? Z dużym prawdopodobieństwem nie pójdzie.
On powinien posiedzieć w izolacji, porozmawiać z odpowiednimi ludźmi. Co prawda nie mam na myśli współczesnego porządku ochrony prawa bo on nie daje przestępcom szans na stanie się dobrymi ludźmi. Tych ludzi wychowuje coś całkiem innego.
na przykład można mu dać wyrok dożywocia a można też sprawić, że taki człowiek zostanie
sparaliżowany i teraz wydaje się, że niby nie trafił do więzienia, ale leży na łóżku i jest uzależniony od wszystkich. Niby dotknęła go jakaś choroba.
Tak więc istnieje taka globalna medycyna - taka globalna kara, pokuta od której on nie jest w stanie się uchylić i to tego człowieka wyleczy.
Jeśli jesteś zbyt pewny siebie to samotność czyli ograniczenie cię wyleczy - kiedy będziesz miał już tego dosyć to sam będziesz łaknął komunikacji z innymi.
https://www.youtube.com/watch?v=yHZVEfHL-EI
CZĘŚĆ DRUGA:
głos z sali: czyli
wychodzi na to, że jakieś ograniczenie - czy to w przestrzeni a więc
więzienie, czy też społeczne albo jakaś choroba naszego ciała....
tak - Wszelkie ograniczenia są rodzajem kary. Jak my tu nazywaliśmy te naszą dzisiejszą pogawędkę? "o dzieciach" - tak, jesteśmy takimi dziećmi.
Jezus powiedział, że dopóki jesteście dziećmi, to pijecie mleko, a jak będziecie
dorośli to będziecie jadali coś bardziej konkretnego - wtedy będzie można wam powierzyć coś bardziej treściwego.
Dlatego kiedy dziecko coś tam uczyniło to mówimy: "to jeszcze dziecko", ale gdy już wyrosło i zachowuje się jak dziecko to już jest przestępstwo.
Jeśli dziecko się zsiusiało mając 1 rok to machamy ręką, ale jeśli to samo uczyni ktoś dorosły to już jest w jakiś sposób podejrzane i nadszedł czas aby coś z tym zrobić.
Takim ludziom z reguły brak jest zasad etycznych, to znaczy są tchórzliwi - to jest jedno i to samo. Tacy ludzie potem wszystkich zdradzają.
- głos z sali: można jedno pytanie?
oczywiście, że można. O dzieciach rozmawiamy.
- zadałem sobie kiedyś pytanie: "dlaczego tak żyjemy?" . Już od dzieciństwa wychowywała mnie matka, szkoła, społeczeństwo itd.
Wiktor: dlaczego tak się dzieje?
- tak, dlaczego? Ja się nie zgadzałem w wielu sprawach, których mnie mama uczyła,
Oczywiście było też wiele pozytywnych rzeczy ale na przykład tak jak jakiś dyktator starała się umieścić mnie w jakichś ramkach. ja jako chłopiec się temu sprzeciwiałem.
- Siergiej: czyli miało miejsce narzucanie?
tak
- narzucała mi swoje poglądy a ja uważałem to za niewłaściwe.
Oczywiście starałem się być posłuszny ale były rzeczy, które mi się nie
podobały, nie zgadzałem się jako chłopiec z niektórymi poglądami kobiety
.
Nie pasowały one do mojego światopoglądu jako przyszłego mężczyzny. Więc gdy skończyłem 10 klas to wyjechałem z Mariupola na Zaporoże aby tylko dalej od mojej matki. Tutaj poszedłem do wojska i tak dalej. No i potem sobie zadawałem pytanie: "dlaczego tak się dzieje w życiu społecznym?" Ja już mam pewne informacje ale ciekawi mnie pańskie zdanie na ten temat. Podobno w poprzednich życiach - zarówno moim jak i mojego rodu były dzieci przybyszów z kosmosu, którzy prowadzili eksperymenty z naszymi ciałami i duszami .
To miało miejsce przez wiele pokoleń - zarówno w linii rodowej ojca jak i matki. Do tyczy to także wielu ludzi z mojego otoczenia. I nie przypadkiem dzieje się wokół nas teraz to wszystko bo nastąpiła epoka przemian
była era Ryb a teraz nastaje era Wodnika - teraz siły Wyższe przesyłają informacje abyśmy się budzili, to dzieje się po to abyśmy z dzieci zmienili się w dorosłych, aby nasz rozum i nasze podejście do życia zmieniło się na lepsze.
Tak więc zadawałem sobie w myślach to pytanie - widocznie anioły stróże i archanioły usłyszały i zdobyłem książkę, z której dostaję wiedzę i okazuje się, że te obce cywilizacje, które były obecne w Ziemi prowadziły na nas eksperymenty.
One chciały nas jako ludzkość sobie podporządkować. Dawniej Ziemia nazywała się Terra, teraz nazywamy ją Ziemia a duchowe imię naszej ziemi brzmi Gaja.
Jak pan na to patrzy? Myśmy nie stali się tacy źli sami z siebie ale te informacje, które zostały wprowadzone do naszej genetyki mają do dziś na nas wpływ. i dziś otrzymując energię od Słońca - od jego złotego światła, możemy się z tego wszystkiego oczyszczać.
Siergiej: a czy pan nigdy nie pomyślał, że nasze ciało to tylko kombinezon?
Nie - ciało nie jest kosmicznym skafandrem- to jest Świątynia mojej duszy w fizycznym społeczeństwie, w którym żyję. Posiadam również ciała niewidzialne - czyli energetyczne, istnieją w moim ciele czakry, istnieje dusza.
Wychodzi więc na to, że istnieję tu jako człowiek - moja Istota się
tutaj tak manifestuje, a wtedy zgodnie ze swoim wyobrażeniem mogę być
wojownikiem, obrońcą, jakimś tam politykiem czy szefem społecznej
organizacji, przedsiębiorcą lu uczniem....
Bardzo przepraszam ale staramy się aby nasze wykłady miały 45 minut. Ten czas za chwilę mija - pan będzie mógł tutaj usiąść i dalej opowiadać bo dla naszej publiczności jest nieciekawe patrzeć na nas jak my pana słuchamy.
- Rozumiem, no takie mam pytanie.
Tak jak wspomniałem - liczymy każdą minutę, dlatego jestem gotów odpowiedzieć a pytania jakie zapisałem brzmią następująco:
1. Co nam takiego wszczepiono co jest nam niepotrzebne? Wszystko co nam wszczepili jest potrzebne! Można to na przykład porównać do takich bransoletek z ołowiu jakie sportowcy zakładają sobie czasem na nogi a potem gdy je zdejmują to pędzą jakby ktoś kulę wystrzelił z karabinu. To jest coś bardzo podobnego i w ten sposób rozwijamy u siebie tę umiejętność.
2. Rzecz druga: kosmici albo ich słudzy - wszyscy ci sklonowani sataniści,
którzy prowadzą nad nami eksperymenty albo prowadzą z nami jakąś grę
aby uzyskać z nas tak zwany "gawah" czyli energię cierpienia, albo, że
się nami żywią -
- to wszystko nie jest ważne, ponieważ
nad wszystkim jest
Bóg i on to wszystko kontroluje. To on z jakiejś przyczyny coś czyni - albo nam coś zabiera co nie jest nam potrzebne. To jest druga rzecz.
3. No i teraz ta rzecz od której się wszystko zaczęło: "a dlaczego mama mnie tak obciążyła?"
Pan zaczął od mamy, a potem odleciał pan w kosmos. A dlaczego mama dawała takie obciążenie? Mama to jest to samo tylko na innym poziomie, UWAGA, UWAGA!!! Wszystko co mówi wam mama - nawet gdy ona jest w stanie upojenia alkoholowego - mniej więcej połowa tego jest dla was z korzyścią i podyktowane miłością, to faktycznie będziecie wykorzystywać w życiu - to sobie zapisujcie,
a druga połowa, która jest jawną schizofrenią służy wam dla rozwoju w was miłości. Tak więc nie słyszeliście nic zbędnego. Jeśli w was rozwinie się miłość to ona nie będzie wam więcej mówić nic szkodliwego.
Bo to jest tak, że przyjmujesz to pierwsze myśląc: "taki jestem mądry a to drugie trzeba pominąć - wystarczy być mądrym". I wtedy mama zaczyna opowiadać kompletne nonsensy. Kiedy wokół was zaczynają opowiadać brednie to wiedzcie, że brak wam miłości.
Na przykład taka sytuacja: jest Mąż i Żona i żona użala się swojemu mężowi na swoją matkę. Ona mówi: "mama mnie ciągle zasypuje różnymi sprawami, tutaj są sąsiedzi tacy, tam sąsiedzi tacy" - przy czym to dotyczy ciągle tego samego i kiedy ta żona przychodzi tam do mamy to mama zasypuje ją samymi nonsensami.
I ona mówi mężowi: "gdy stamtąd wracam to czuję się jak wyciśnięta cytryna". A kiedy przychodzi do swojej teściowej i mówi: "mamo, co tam u mamy nowego?" I ona zaczyna opowiadać na temat kotów u sąsiada a on mówi: "Poczekaj, poczekaj, a jak to było tutaj na Zaporożu w czasie wojny? Przecież mama przeżyła wojnę?"
Trzeba ją zapytać o to co nas naprawdę interesuje - aby moje zainteresowanie nie było jakieś fałszywe. Mija 5 minut i teściowa jest szczęśliwa i spełniona. A potem mówi córce: "twój mąż to normalny człowiek! Ja sobie z nim porozmawiałam, a ty nie chcesz mnie słuchać".
Rozumiecie w czym rzecz? Miłość to rzecz bardzo praktyczna, nie da się udawać, że kochasz. Miłość zawsze niesie same korzyści - podaję to za przykład.
Tak więc jeśli chcecie mieć spokój to po prostu trzeba zapytać mamę o coś, co mnie naprawdę interesuje - o coś czego ja nie wiem a ona na pewno wie. A wtedy jej jest miło opowiadać i dla mnie jest ciekawe słuchanie tego.
To jest taka uczciwa wymiana i tam jest wtedy jak po kalorycznym posiłku, 5 minut i wszyscy są nasyceni, ale jeśli ona mi daje te swoje opowieści a ja ich nie akceptuję - ona potrzebuje mojej uwagi a ja jej tego nie daję. Ona mnie tym zarzuca a we mnie nie ma żadnej miłości.
Miłość dokładnie określa o co zapytać danego człowieka, a jeśli brak jest miłości to wtedy: ja wiem tylko o sobie wszystko, a pozostali ludzie w ogóle mnie nie interesują.
Dlatego też te bzdury jakie są wokół nas to jest trening w miłości a wszystko inne jest dobre normalne. A bez miłości jak to się powiada jesteś nikim.
głos z sali: no bo miłości uczą przede wszystkim rodzice - mam rację?
Tak - to prawda, przede wszystkim oni.
- No a jeśli ze strony rodziców w tym przypadku płynie negatywność, a nie pozytywne rzeczy, to gdzie dziecko ma zdobyć uczucie miłości?
Prawdopodobnie trochę nieuważnie słuchałeś, ponieważ dopiero co mówiłem, że jeśli człowiek jest zbyt zarozumiały, - podam taki przykład: aby w mieszkaniu uzyskać pełną harmonię to musisz najpierw usunąć wszelkie śmieci i brudy.
W domu są stosy śmieci po zbijaniu tynku ze ścian i pierwszą rzeczą jest aby to wszystko powywalać - usunąć z człowieka wszelkie głupoty, a dopiero potem jakoś starannie pomalować.
Ponieważ jeśli zrobimy coś inaczej... - istnieją w kolejności guna ignoracji, guna pasji oraz guna dobroci. Na początku jest ignorancja - trzeba to uprzątnąć poprzez gunę pasji czyli działania i zmusić człowieka do pracy.
I dopiero wtedy na tej gunie pasji można umieścić wiedzę o miłości. Jeśli na stos śmieci położysz wiedzę to człowiek zmieni się w maniaka - bo taki ktoś tak jak nie chciał pracować tak i nie będzie. On będzie wszystkich zarzucał tą wiedzą - będzie bić ludzi po głowach jak młotem: "a ty czemu się jeszcze nie ochrzciłeś?", "a ty jeszcze tego nie wiesz?", "jak można się w ten sposób zachowywać?"
To znaczy on sam nie będzie miał z tego pożytku i będzie niebezpieczny dla innych. I dlatego potrzebny jest taki okres - to będzie trwało do czasu aż człowiek nie zrozumie, że istnieje sprawiedliwość, ponieważ guna pasji to guna sprawiedliwości. Guna dobroci nie szuka sprawiedliwości - ona szuka miłości.
- żeński głos z sali: mam takie pytanie - istnieje duma jako poczucie własnej godności oraz istnieje pycha kiedy człowiek uważa, że jest lepszy od innych.
- Tak,
- jak pan na to patrzy?
- To jest to samo ale w różnych gunach.
- no a jak konkretnie i co to są te guny?
Guny to jest stan. Została mi jedna minuta ale postaram się odpowiedzieć. Guna to jest pewien stan, istnieje na przykład czas guny ignorancji. Jeśli zaszło słońce i jest już ciemno to jest to czas ignorancji.
Jeśli słońce jest wysoko na niebie to jest to guna pasji - czas działania, a wschód słońca to guna dobroci - tu akurat one następują w odwrotnej kolejności.
- czyli stan - samopoczucie.
Tak - Istnieją również produkty spożywcze z guny ignorancji, to są te, które rosną pod ziemią z wyjątkiem marchewki - rzodkiewki też są już uznawane za gunę pasji, marchewki to guna dobroci pomimo tego, że rośnie pod ziemią. A już ziemniaki zalicza się do guny ignorancji.
I teraz zasady spożywania tych produktów są następujące: ziemniaki są z guny ignorancji więc należy je spożywać gdy jest ciemno.
A na przykład zboża - nawet jeśli masz cukrzycę i cukru jeść nie możesz, ale to nie jest ten sam cukier, który jadasz łyżką lecz
ten, który jest zawarty w owocach itp. i je można jeść o poranku bo
wtedy panuje guna dobroci i nawet jeśli masz cukrzycę to on jest
trawiony. Wszystko ma swój czas.
To samo dotyczy relacji, inaczej się ubierasz w gunie ignorancji a inaczej w gunie dobroci.
W gunie ignorancji ludzie ubierają się jaskrawo, wyzywająco - chcą być zauważalni na kilometr. Guna ignorancji ukrywa się pod maską guny pasji. Natomiast guna pasji ukrywa się pod maską dobroci: "ja jestem taki skromny, niepozorny, chodzę pod krawatem i już" - a to jest typowe dla guny pasji.
Natomiast guna dobroci ukrywa się pod guną ignoracji - a to dlatego, że guna dobroci to człowiek bardzo aktywny i jemu zależy aby go nikt nie rozpraszał, on stara się być niezauważalny. Jemu zależy aby dzieło zostało wykonane - a kto tego dokonał nie ma dla niego znaczenia.
- Siergiej: panie
Wiktorze, mam jeszcze takie pytanie dotyczące rodziców - wynika z tego
wszystkiego, że bez bata nie dam rady dziecka wychować i czasem jest to
konieczne to wtedy rozumiem, że z moim dzieckiem coś jest nie tak -
czyli, że przepracowuję jakiś program, dobrze myślę?
- nie, a w jaki sposób wypełnia pan swoją powinność?
- Ja w pewnym sensie rozumiem, że nie chciałbym się rozgniewać ale muszę dziecko ukarać ponieważ ono przekroczyło wszelkie granice.
Wiktor: to jest Dharma! Dharma to jest powinność - to nie jest program, to jest coś do czego jesteś zobowiązany, jeśli tego nie uczynisz to będzie bardzo źle.
Istnieje miłość żeńska i istnieje miłość męska. Miłość żeńska jest
taka, syn może być nawet narkomanem - on przyszedł pijany z rozbitą
głową a ona go tuli: "mój ty kochany - zaraz to opatrzymy".
A tata z paskiem już czeka przy drzwiach: "a ty co wyprawiasz!?" ponieważ to jest także miłość.
I jeśli tej części miłości nie będzie to człowiek jest stracony. Bo miłość powinna być w jakimś określonym naczyniu aby zaistniało przeznaczenie itp. Bez tego ona się rozleje i wszędzie zapanuje tolerancja.
- głos z sali: odeszliśmy nieco od tematu bo początkowe pytanie było o różnicę pomiędzy dumą a pychą.
Duma i pycha to jest to samo ale zamanifestowane przez różne guny: "ja nikogo słuchać nie będę". Pycha to jest ignorowanie swojego sumienia: "ja mam zawsze rację i w ogóle jestem jak Bóg". Pycha obejmuje wszystko.
A duma to jest: "ja jestem najlepszym producentem budzików" - albo: "najlepiej ze wszystkich biegam albo strzelam". W czymś tam jestem dobry ale na innym polu mogę się potknąć. Natomiast pycha jest wtedy gdy w ogóle mam chorą głowę, jestem całkiem chory.
- Siergiej: "u Lazariewa jest taki przykład z życia - dorosły syn 24 lata pił.....
- Wiktor: pora kończyć spotkanie.
-S: Postaram
się szybko - no i matka nie wiedziała co czynić: "on mnie bije, kradnie
pieniądze itp. Ona się zaczęła modlić za grzechy - on po miesiącu padł
przed nią na kolana mówiąc, że wszystko zrozumiał. Powinno się mu
porządnie dać po twarzy a ona się po prostu za niego modliła bez żadnych
złych słów w stronę syna. Jak to zrozumieć?
Modlitwa to ostatnia deska ratunku - to jest najprostsze i najbardziej dostępne, ale zaczynamy się modlić dopiero wtedy gdy spraktykujemy wszystkie inne sposoby.
Pewien Anglik opisywał jak przyjechał do Afryki i pewne plemię miało
jakiś kłopot z urodzajem - przez długi czas nie było deszczu.
Oni zebrali tę swoją czarnoskórą społeczność i mówią: " wysyłamy naszych posłańców do sąsiednich plemion z pytaniem, czy któreś z nich nas nie przeklęło". Gońcy powracają i mówią: " nie - w tym roku nikt nam klątwy nie wysyłał".
Dalej wymyślili, że może ktoś zbezcześcił miejscowy ołtarz. Też okazało się że nie. A gdy już wypróbowali wszystko i nic to nie dało - kiedy miejscowy szaman wyczerpał wszelkie swoje sposoby to wypowiedział słowa:
"modlimy
się do Boga jedynego wszystkich narodów i Istot na Ziemi i w niebiosach
- Boże wybacz nam choć nie wiemy co, być może to, że o Tobie
zapomnieliśmy".
I w tym momencie zaczął padać deszcz.
I ten Anglik powiedział, że cywilizowani ludzie niczym nie różnią się od tych dzikusów bo dopóki nie wypróbują wszystkich swoich tabletek, wszystkich swoich metod poznanych na różnych szkoleniach itd. to nie zwracają się do Boga - a to jest najprostsze.
I na pewno to jest właściwe - czy ludzie są głupcami? Nie - to jest prawidłowe, bo wtedy będziesz cenić tego kto jest ponad Tobą, kto jest ponad wszelkimi psychologicznymi szkoleniami, ponad wszelkimi tabletkami, wszelakimi ćwiczeniami fizycznymi, uwrażliwiającym oddychaniem - wystarczy z nim porozmawiać.
(odzywa się dźwięk telefonu na sali)
To jest sygnał, że kończymy rozmowę.
https://www.youtube.com/watch?v=JAxq7VRdSAc