Dawno nie przyłożyłem się na blogu (poza komentarzami) do jakiegoś większego wpisu ale dojrzewało mi w duszy od dłuższego czasu zagadnienie poszukiwań językowych. Jeden z przyjaciół podarował mi przepiękny plakat z bukwicą słowiańską - drukował dla siebie i zrobił mi również kopię. Jeśli nas czyta (zaganiany mocno) to pozdrawiam serdecznie.
W innych rozmowach tu na blogu Milena poleciła filmy Prometeja wyzwolonego i jego dociekania w tej sferze (czasem nas czytywał więc i tu ślę pozdrowienia gdyby co i zapraszam do wspólnych rozważań). Wspomnieliśmy też w dalszej rozmowie o przemiłym panu Mrozińskim i jego wkładzie w te poszukiwania.
Film jaki chcę polecić Waszej uwadze widziałem już około 2 lata temu (tu link do oryginału - jeśli się praca podoba to postawcie "like" u źródła). Jest tam kilka bardzo istotnych uwag odnośnie trwającej (tak mi się wydaje) "przepychanki" (a tym samym cały czas subtelnego skłócania naszego Słowiańskiego narodu): kto był pierwszy? Lechici czy Rusicze? Pan Mroziński udowadnia, że głagolica była pierwsza i że z niej powstała bukwica, Prometej wyciąga swoje wnioski bazując na piśmiennictwie i moim zdaniem narażając się na możliwość dużych błędów (jeśli temat Was zainteresuje i rozwinie się rozmowa to rozwinę swoją myśl w komentarzach). Pisałem już nie raz - między innymi ostatnio w tejże rozmowie z Mileną jakie ja mam spojrzenie na szukanie naszych korzeni w sferze językowej.
Skłaniam się do hipotezy (przedstawianej również w dzisiejszym materiale poniżej), że byliśmy wszyscy jedną rodziną. Nasz współczesny język polski, współczesne języki ukraiński, rosyjski i wiele innych języków słowiańskich (również sanskryt) mają wspólnego przodka - jeden pra -język. Film udowadnia, że nie tylko one- wszystkie języki świata (być może narzecza Indian mają inne pochodzenie, chyba języki ludów żółtoskórych również, oni są z innych gwiazd). W filmach Gry Bogów -Siergieja Striżaka również jest o tym mowa. A skoro o tym: w którymś z filmów jakiś naukowiec opowiadał o doświadczeniu przeprowadzonym gdzieś w Europie, podłączano ludzi do czegoś w rodzaju wariografu czy też aparatury EEG i badano reakcję na przedstawiane obrazy i wymawiane przy tym nazwy. Dla przykładu pokazywano zdjęcie psa wymawiając na głos słowa w różnych językach: der Hund, the dog, kanis, pies, sobaka itd. Podobno duża część populacji Europejskiej (w tym dzisiejsi niemiecko i anglojęzyczni) reagowała w ten sposób, że przy słowach słowiańskich (w tym wypadku "pies, pios") następowało jakieś szczególne wychylenie wskaźników. Wysnuto wnioski, że nasza genetyka reaguje rezonansem na te słowa i dalszy wniosek, że znaczna część mieszkańców tzw. zachodu ma genetykę słowiańską. To bardzo ciekawy wątek - badania podobno przestano finansować bo nie pasują do krzewionej obecnie narracji "równości" i tych wszystkich bzdur. Wspomnieć tu też mogę o wykładach Sidorowa (tłumaczyłem ich kilka), który też dokłada swoje 3 grosze do tych poszukiwań pochodzenia ludzkości. Z grubsza obraz jawi się taki, że "wchód" pomieszał się z "zachodem". Sidorow mówi o genach neandertalskich (dzieci Pana pomieszały się dziećmi Boga - były dwa wpisy na blogu, podam też link do drugiej części) .
Trehlebov kiedyś też wspominał, że możemy (dzieci Pana i Boga) krzyżować się ze sobą- taka lekcja dziejowa, ich genetyka się w ten sposób ulepsza a nasza degraduje. Ponad tym wszystkim (potwierdzają to badania dr-a Gariajewa - też są filmy na moim kanale, Gariajew pojawia się też w "Gry Bogów") działa moc świadomości - możemy swoją genetykę poprawiać dzięki pracy nad sobą- ona wcale nie jest "nienaruszalna" jak nam starają się wmówić ci, których zadaniem jest utrudnić znalezienie naszej ścieżki do Boskości.
No może tyle na razie bo znów wyjdzie nudna epistoła :)
Zapraszam na film i do wpisywania swoich przemyśleń: