oryginał jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=bpIPrAObAUk
wiemy że krytykowanie i mówienie
złych słów skierowanych do męża nie przynosi zbyt wiele pożytku.
Dobrego dnia przyjaciele - dzisiaj chcę porozmawiać z wami o bardzo ważnej sprawie. Będzie to
temat, o którym my, kobiety, rzadko myślimy.
Bardzo często nie
podejrzewamy, jaką moc posiada nasz
język, nasz sposób relacji a nawet nasze myśli. Nie bez powodu jest napisane w Księdze Przysłów Salomona:
"Mądra kobieta buduje swój dom, a głupia burzy go własnymi rękami".
W jaki sposób to czynimy? Bardzo prosto: która z nas nie narzekała na swojego męża w rozmowach ze swoją koleżanką albo ze swoją mamą? Czasami wydaje się, że mama tylko czeka na to abyś ty pożaliła się jej na swojego męża a ona na pewno ciebie wesprze - szczególnie wtedy jeśli ona zacznie się tobie skarżyć na twojego ojca.
I razem tworzycie taka wspólnotę "biednych i nieszczęśliwych - ach! jakiego to ja trafiłam nic nie wartego mężczyznę"
Ale jak kobieta myśli o mężczyźnie, takim też on się staje. Jeśli kobieta uważa, że
mąż jest nic nie wart to on staje się nic nie wart. Ja to widziałam na przykładzie swoich rodziców, bo mama wyszła za mąż nie z miłości lecz dlatego, że jej mama ją zmusiła.
No i oczywiście wszystko w moim ojcu drażniło mamę - bo ona nawet mi opowiadała cały czas to porównanie, że "ukochany je jabłuszko, a niekochany jedząc to jabłko brzydko mlaska".
Czyli, że jeśli kobieta od początku nie wychodzi za mąż z miłości lecz z jakiejkolwiek innej przyczyny - z przyczyn materialnych lub na przykład wyznaje przekonanie: "najważniejsze, żebym to ja była kochana", to nie będzie w stanie oszukać siebie i swojego męża i
będzie cierpieć oraz obwiniać o swoje
cierpienie męża, który przecież powinien ją
uszczęśliwić.
Ale nawet jeśli
kobieta wyszła za mąż z miłości, ale przedtem przez całe jej dzieciństwo mama krytykowała tatę, to ona będzie myśleć, że to normalne.
Ona będzie szukać w nim cech negatywnych - że jest nieudacznikiem, albo że nie należy mu ufać, że nic mu się nie uda, że ona zasługuje na kogoś lepszego i na pewno jemu się nic nie uda.
Ten spis może być bardzo długi jeśli w porę tego nie zatrzymać. I tym spisem nieustannie dzielicie się ze swoimi przyjaciółkami lub z mamą. A jeśli nawet nie opowiadacie o tym to nieustannie przewijacie go w swojej głowie.
Dlaczego to czynimy? Bo nam się wydaje, że w ten sposób możemy go zmienić i że wtedy od razu zmieni się nasze życie i staniemy się dobrymi i kochającymi żonami. Ale najpierw niech on przestanie grać na komputerze, niech zacznie zarabiać tyle ile ja chcę, niech mnie gdzieś zaprosi, niech coś podaruje - niech on się zmieni!
A my czekamy aż mężczyzna się zmieni tylko dlatego, że same utknęłyśmy w dzieciństwie i nie chcemy patrzeć na siebie i na swoje życie.
Myślenie, że jeśli mężczyzna naprawi swoje wady to ja stanę się szczęśliwa jest bardzo naiwnym marzeniem. Skupianie się na niedostatkach drugiego człowieka pozwala mi siedzieć i nie rozwiązywać własnych problemów, ponieważ osądzając kogoś innego nie patrzę na siebie - na swoje niedostatki na które patrzeć jest o wiele trudniej i jest to bardziej bolesne.
Jeśli być uczciwą sama ze sobą to będzie trzeba się za nie zabrać - ale dużo łatwiej jest zajmować się naprawianiem niedostatków męża
I jakże słodko jest na niego ponarzekać innym ludziom i uzyskać akceptację. Ja jestem dobra, a on jest zły. Wiemy przecież o tym, że krytykowanie swojego męża i mówienie mu złych słów nie jest zbyt pożyteczne. Ale kiedy jest nam źle to w naszej duszy zaczynają drapać te kocie pazurki i to jest ostatnią rzeczą, która nam przychodzi do głowy.
Mamy pragnienie dania upustu swojej negatywności - nie jesteśmy w stanie trzymać tego w swojej duszy i szukamy kogoś na kogo to wszystko można wylać i zaczynamy żalić się oraz osądzać męża.
Chcemy, żeby ktoś nam współczuł, żeby ktoś nas wsparł - nie czujemy w sobie tej dojrzałej mocy, nie mamy się na czym oprzeć i nie wiemy co zrobić z tym uczuciem bezradności - nie wiemy w jaki sposób samodzielnie zmienić swoje życie...
i zaczynamy polegać na innych w nadziei, że oni zmienią nasze życie. Przyznajcie same, że są to bardzo naiwne i dziecinne wyobrażenia. Jeśli żalimy się na męża koleżankom albo mamie - albo jeszcze gorzej: swoim dzieciom! to staramy się osłonić same siebie i wyręczyć się ich wsparciem. To takie dziecinne samookłamywanie.
Opowiadając mężowi albo mówiąc komuś o mężu, że on jest taki zły chcemy podświadomie się na nim zemścić za to, że on nie uczynił mnie szczęśliwą - a tym samym wewnętrznie blokujemy duchowe wsparcie dla niego i wychodzimy z przynależnej nam roli pomocniczki. W zasadzie to my mu podświadomie nadajemy informację: "jesteś do niczego i niech nic się tobie nie udaje".
A kiedy już jemu faktycznie nic się nie udaje to złościmy się jeszcze bardziej i wpadamy w błędne koło.
I do czego to prowadzi? Kiedy kobieta źle myśli o mężczyźnie to ona go nie szanuje - ona mentalnie się od niego oddala, ona nie wspiera go wewnętrznie a wtedy wszystko wokół niego zaczyna się walić. Jego sprawy się nie układają, przestają przychodzić do niego pieniądze, często on wtedy zaczyna kupować relaksujące napoje, a my jeszcze bardziej upewniamy się w tym, że on nie jest godny szacunku. Zaczynamy wtedy chodzić po zamkniętym kręgu.
W takiej sytuacji mężczyzna nie jest w stanie nic zmienić. Jeśli się nie zatrzymać to zawsze znajdzie się coś za co można skrytykować. To jest okrutna praktyka - myślimy źle, mówimy źle koleżankom oraz mamie i jeszcze bardziej upewniamy się, że mamy rację, bo wszyscy zawsze nam potakują.
W ten sposób niszczymy nie tylko swoje relacje ale i same siebie.
Na spotkaniach grupowych bardzo często spotykam się z kontrolującymi kobietami, których mężowie piją. Ona sama zajmuje się interesami, dziećmi, sprawami domowymi
a mąż pije i nieustannie w czymś tam grzeszy albo ogląda pornografię. Lecz jeśli przyjrzeć się jak było na początku ich małżeństwa to wszystko było inaczej. Jeśli kobieta zaczyna krytykować swojego męża to staje się jak kropla z tej przypowieści Salomona nr 27:15 :
" Woda kapiąca wciąż rynny w dżdżystym dniu oraz swarliwa kobieta podobne są do siebie"
Chcecie aby wasz mąż wzrastał w biznesie, by wzrastał jego status, finanse, poczucie własnej wartości - lecz jeśli jesteś swarliwą żoną to pod jego nogami jest piasek. Jego nogi obsuwają się jak nogi starca próbującego wejść na górę piasku.
Negatywne myśli pochłaniają ogromną ilość energii. Uczestnictwo kobiety, żeńska energia, żeńska akceptacja dla mężczyzny są jak paliwo dla wszystkich jego osiągnięć i dokonań. Kiedy żona źle myśli o mężu to on nie ma szans odniesienia sukcesu i bycia dla was dobrym.
To rozszarpuje system nerwowy, utwardza serce kobiety - w ten sposób zatruwamy swoją duszę, zabrudzamy swoje ciało negatywem i złością. A ponadto przekazujemy to jako dziedzictwo swoim córkom.
Drogie kobiety - nie szanując swojego męża pokazujecie to swoim dzieciom. Po prostu odpowiedzcie sobie na pytanie: czy wasza mama szanowała waszego tatę? A w jaki sposób to przeniknęło do waszego rozumienia? Wyście to widziały, czułyście, obserwowałyście to - prawda?
Dzieciom nie trzeba nic wyjaśniać, one zawsze to wiedzą. I jeśli wy nie szanujecie swojego męża to wasze dzieci źle się uczą - one w ten sposób protestują, nie słuchają was, są niegrzeczne, robią wszystko na przekór, wpadają w złe towarzystwo, zaczynają wpadać w nałogi a w przyszłości nie są w stanie tworzyć relacji.
Dlatego też brak szacunku do męża ma bardzo wysoką cenę. Jeśli osądzasz swojego męża z innymi to otrzymasz mnóstwo porad - że on do ciebie nie pasuje, że dawno już powinnaś się rozejść.
Kiedy omawiacie temat mężów z mamą to tworzycie taką silną, niewidzialną więź z nią - pozostajecie jej dzieckiem. Zaczynacie iść przeciwko mężowi łącząc się z mamą i w pewnym sensie zdradzacie męża. Mama zawsze użali się nad dzieckiem i zbeszta tego, kto uraził jej dziecko.
Ale co to wam da? To, że mama przestanie szanować waszego męża? A potem będziecie musiały odbudowywać jego autorytet i jego status u niej.
Kiedy dzielicie się tym z przyjaciółką mając nadzieje otrzymania wsparcia i przyznania racji - a te szczegóły z pewnością rozprzestrzenią się dalej z ust do ust, tam i wam się dostanie - to wasze imię także nie pozostanie nieskalane.
Kiedy mówicie źle o mężu to uważacie siebie za lepszą i wzmacniacie swoją pychę. Kiedy kobieta źle mówi o mężu to zrywa tę niewidzialną więź i zaczyna żyć swoim odrębnym życiem.
W takiej chwili rodzina przestaje istnieć - mąż zaczyna żyć swoim odrębnym życiem a wy to czujecie i zaczynacie przygotowywać plany awaryjne.
A potem pojawia się milczące pytanie: "dlaczego relacje się nie ułożyły i zmieniliśmy się we współmieszkańców?". Obwiniając męża podświadomie prowokujecie go do złych zachowań. Nam nie zależy aby on się zmienił, bo wtedy kogo będziemy obwiniały?
Mężczyzna czyta każdą złą myśl na swój temat. On rozumie, że już nie jest mężczyzną twoich marzeń, że on już nic dla ciebie nie znaczy i
że ty przestałaś go już kochać.
On kładzie się na kanapie i zaczyna się na tobie mścić. A ty znów wchodzisz do tego zamkniętego koła.
Co czynić?
Pierwsza rzecz: ważne jest aby nie tylko przestać źle mówić o mężu, ale także źle o nim myśleć. Nawet jeśli nie wyrażamy swoich myśli
na głos to one i tak mają wpływ na
rzeczywistość tak samo jak i słowa.
Cała aktywność kobiety jest wewnątrz - w jej myślach, to jest jej moc. Nawet jeśli przestaniesz się użalać na swojego męża ale nadal będziesz o nim myślała jak o nieudaczniku to żadnych zmian nie będzie - wszystko pozostanie tak jak dawniej.
2. Rzecz druga to porzucenie marzenia o idealnym
partnerze. To marzenie tkwi w nas tak głęboko, że bardzo ciężko jest z niego zrezygnować - wiem po sobie.
Lecz aby pójść dalej trzeba - bez względu na to jak to będzie trudne - zacząć od samej siebie. To zawsze jest podświadomym pragnieniem, aby otrzymać idealnego rodzica. To pragnienie
sprawia, że stoisz w miejscu i czekasz na zmiany zewnętrzne.
Odpuśćcie sobie to oczekiwanie jaki on
powinien być, co powinien czynić, ile
on powinien zarabiać. Takie oczekiwania przynoszą tylko
ból i rozczarowanie.
Kiedy przestajesz źle mówić o
mężczyźnie to rozstajesz się z ideą jego zmiany.
A
wtedy akceptujesz go takim jakim on
jest. Mężczyzna to nie plastelina - to kobieta musi się zmienić. To ona musi rozwijać
w sobie takie cechy jak elastyczność,
miękkość. To ona została stworzona, aby stać się
asystentką mężczyzny, dostosowując się do
niego.
Nigdy nie rozmawiajcie ze swoimi przyjaciółkami o swoim mężu.
One widzą sytuację tylko waszymi oczami, na bazie waszych interesów. One nie są w stanie ujrzeć prawdziwego obrazu i dać dobrą radę. Ich rada będzie na pewno niewłaściwa więc po co o nią prosić?
A jeśli przyjaciółka jest niezamężna to ona podświadomie będzie dążyła do tego, abyś ty także była samotna i wolna tak jak ona.
Jeśli omawiacie temat swojego męża z przyjaciółkami to zapamiętajcie, że zamiast nakierować swoją żeńską energię na swojego męża i na rozmowę z nim przekazujecie ją swojej przyjaciółce.
Jeśli myślisz źle o mężczyźnie
to powinien to być sygnał, że jest coś w twoim życiu czego chcesz zobaczyć.
W Biblii jest napisane: "Obłudniku, wyjmij najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło, które jest w oku twego brata".
Tak więc wszystko co nas drażni w innych ludziach jest w nas. To co jest w naszym wnętrzu - to widzimy na zewnątrz.
Wszystko co patrząc na innych powoduje rezonans w waszych uczuciach jest obecne w twojej duszy. I pierwszym krokiem do zmiany jest przeniesienie spojrzenia na siebie. Zacznijcie obserwować swoje myśli.
Gdy tylko zaczynacie źle myśleć o mężu to oznacza, że wam jest źle, że pozwoliłyście przeniknąć do swojego wnętrza jakimś negatywnym myślom.
i dlatego chcecie
przerzucić odpowiedzialność za swoje
nieszczęście na niego. Ile macie teraz lat? Może czas już dorosnąć i przestać być ofiarą?
Nauczcie się szanować swojego mężczyznę a wtedy on zacznie to transmitować do otoczenia. Zacznijcie odczuwać jego znaczenie, a to
da mu pewność siebie i siłę, to tworzy, to buduje mężczyznę, rosną mu skrzydła. Wtedy zaczyna mu towarzyszyć szczęście - wszystko mu się udaje i nigdy nie będzie leżał na kanapie.
Mężczyzna nie jest w stanie wypracować szczęścia - on je może tylko otrzymać od kobiety, czerpać je z jej miłości, szacunku, z akceptacji jego osiągnięć.
Jeśli krytykowałyście swojego męża i żaliłyście się na niego innym to przestańcie aby to osądzanie nie przyniosło żalu do waszego życia. Proponuję pomodlić się o to do Boga, który wszystko widzi i słyszy, a wtedy on zacznie odbudowywać waszą duszę i waszą rodzinę.
Modlitwa jest prosta - możecie teraz powtórzyć wraz ze mną. Zamknijcie oczy i powiedzcie zwracając się do Boga:
"Ojcze Niebiański - wybacz mi, że krytykowałam mojego męża, że denerwowałam się za to, że nie stał się dla mnie księciem i nie uczynił mnie szczęśliwą abym żyła jak w bajce.
Wybaczam mojej matce to, że
nauczyła mnie krytykować mojego męża i skarżyć się na niego koleżankom, a nawet
dzieciom. Ja nie chcę powtarzać jej losu. Proszę Ciebie Boże, abyś oczyścił mnie z moich własnych osądów, a także oczyść mojego męża od moich osądów.
Pomóż mi ujrzeć go Twoimi oczami i stać się dla niego prawdziwą pomocniczką. Bądź wola Twoja na wszystko. Amen".
Błogosławię Was i Wasze rodziny oraz życzę Wam prawdziwego żeńskiego szczęścia.
Do następnego spotkania przyjaciele,pa, pa
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=5IIusqE1NcI