oryginał: https://youtu.be/80Xlum8AqT8
Cześć wszystkim. Witajcie. W jakim kierunku będziemy się dzisiaj rozwijać?
Przyjrzyjmy się, jak zaakceptować swoje wady i nauczyć się kochać siebie.
A jak nauczyć się kochać siebie, i jak zaakceptować swoje wady?
Właściwie to pytania od człowieka dość zaawansowanego w rozwoju osobistym, bo zazwyczaj ludzie pytają, jak zaakceptować wady teściowej czy wady kogoś tam innego, Natomiast co do swoich wad, to ja nie mam z nimi problemu - mogę o nich mówić długo i z zapałem. I ogólnie rzecz biorąc, to po prostu raczej cecha charakteru, a nie wada. "Ty nie rozumiesz mojej wyjątkowej indywidualności. To wcale nie jest wada", prawda? Absolutnie nie jest.
Jak więc kochać siebie? Kochać siebie oznacza, że nie należy się zabijać. Istnieją różne demoniczne praktyki, które z powodu chciwości, z powodu kompleksu niższości, ponieważ nikt mnie nie kocha, - no cóż, w jakiś sposób człowiek wpada w taką sytuację. I myśli, że może polegać tylko na sobie, na nikim innym. A potem ląduję na jakimś małym seminarium, gdzie mówią mu, jak się naprawić.
Cóż, po pierwsze, te dwa pytania są ze sobą powiązane: jak kochać siebie i jak zaakceptować swoje wady. Musisz zrozumieć, że moje wady nie są wadami, tylko że posiadam pewien zestaw pewnych cech charakteru, jakąś reakcję na zewnętrzny czynnik drażniący - albo też uśmiecham się i nie pokazuję tego.
Ale okazuje się, że jeśli zrobię to we właściwym momencie, to okaże się, że to bardzo duchowe. Zarówno Jezus, jak i Święty Mikołaj podnosili głos i krzyknęli. Czasami nawet uciekali się do reprymendy fizycznej. Nawet ci po prostu superświęci. Jezus, Święty Mikołaj chwytali bat i tak po prostu, bez żadnych zbędnych słów zaczynali działać. Prawdopodobnie coś tam przy tym mówili, ale świadkowie nie zdążyli zapisać, prawdopodobnie nie mieli czasu.
A Święty Mikołaj nie miał bicza i po prostu użył pięści. Znokautował arcybiskupa - a gdzie? na Pierwszym Soborze Powszechnym, kiedy rozstrzygano bardzo interesującą kwestię - Mikołaj po prostu ściągnął go z ambony i ciosem bokserskim powalił. Tak to było. I właśnie dlatego zasłużył na przydomek Mikołaj Ugodnik, ponieważ dokonał czynu miłego (ugadzającego) Bogu.
Dlatego, jeśli coś w nas się burzy, jeśli dzieje się to w odpowiednim momencie, jeśli jest to słuszny gniew – to dobrze. Najważniejszą rzeczą jest to, że istnieje Dharma i istnieje ApatDharma. Dharma jest wtedy, gdy wszystko jest w porządku, nie trzeba podejmować żadnych ważnych decyzji, wszyscy się rozumieją, ale kiedy to zrozumienie w jakiś sposób się kończy, wtedy pojawia się apadtharma i wtedy postępujemy bardziej surowo. Wtedy wyciągamy z kieszeni, z siebie, z serc, wyciągamy inne emocje, działania o innym charakterze i stosujemy je, ponieważ te pokojowe nie działają.
W czasie wojny pokojowe rozwiązania nie działają - kiedy panuje stan wojenny, to działamy zgodnie z prawami wojennymi, to znaczy, istnieją prawa pokojowe i są prawa wojenne. Prawa pokojowe nazywane są Dharma, a prawa wojenne apattharma. Tam jest wtedy trochę inaczej. I tam wtedy z karabinem maszynowym w dłoni nie da się strzelać mając na twarzy szeroki uśmiech.
Natomiast w czasach pokoju nikt nie będzie stosował bezpośredniej przemocy - wtedy trzeba stosować jakieś łagodniejsze metody perswazji. Dla przykładu nie należy śmiać się na pogrzebach, bo krewni mogą mnie nie zrozumieć i się obrazić. Tak to jest. Każdy czas ma swoje szczególne środki działania.
Dlatego też jeśli ktoś się gdzieś naczytał, że takie cechy charakteru są dobre a inne złe - no i gdy odkrywa w sobie te dobre cechy, ale musi pokazać czasem te złe, bo w przeciwnym razie będzie musiał wieść ciężkie życie pełne trudności i wyrzeczeń - jeśli nie okaże tych złych cech to go w ogóle rozszarpią i będzie musiał wieść takie życie cierpiętnika, będzie uznawany za słabeusza.
On musi tak czynić - jest mu to potrzebne. To jak w tej znanej piosence z filmu "Buratino" gdzie żółw śpiewał: "jeśli trzeba walczyć to walcz - nigdy nie daj się ugrzecznić, śmiej się i płacz w chwilach niestosownych".
Cóż, skoro tak się dzieje, to odpuść i niech się dzieje. Najważniejsze aby to czynić to uczciwie, a nie ze strachu. Kiedy będziesz wykorzystywać cały ten arsenał, to przeżyjesz. Wtedy ostatecznie będzie dobrze. Gwarantuje nam to prawo korzyści opisywane w traktacie "Kybalion".
Musisz wykorzystywać wszystko, co posiadasz. "No ale jak to tak? To przecież nie jest duchowe?" Czytamy o różnych rodzajach relacji, jakie mamy z Bogiem i widzimy tam, że o dziwo gniew jest przejawem duchowym, że wstręt jest duchowy. Uczucie wstrętu jest przejawem duchowym. Bywa, że czujemy wstręt do Boga. Tak to jest. I to jest jeden z dwunastu rodzajów relacji z Bogiem. I posiadamy cały taki zestaw - każdy człowiek ma pełen komplet takich relacji.
Powiedzcie mi czy znajdziecie chociaż jednego człowieka, który nigdy nie doświadczył uczucia wstrętu do czegokolwiek? - takiego uczucia kiedy wywróciło człowieka do góry nogami. Bywało tak - prawda? Ale w rzeczywistości, kiedy doświadczamy wszystkich tych emocji, to są one skierowane do Boga - do czegoś odrażającego.
I to jest również postawa, której doświadczamy wobec Boga, relacja wobec Boga - i to jest normalne. Bóg wtedy mówi nam w ten sposób: „To po prostu nie jest dla ciebie w tej chwili. Być może komuś innemu to zasmakuje, ale tobie nie”.
A kiedy to zrozumiemy... - a kiedy to zrozumiemy? Nie musimy tego rozumieć, po prostu musimy wykorzystywać wszystko to, co mamy, wszystko to czym dysponujemy, a potem zaakceptować swoje wady.
A dlaczego miałbym akceptować swoje wady tylko dlatego, że ktoś wskazał na mnie palcem i powiedział: „To są wady”. Przecież to jest część mnie - bardzo przepraszam, jakie to wady? No cóż, taki jestem, jakiś otępiały, kulawy czy na przykład mam jakiś tik nerwowy. Taki po prostu jestem. To wcale nie jest wada. Może potrzebuję tej wady, żeby wykonać jakieś zadanie?
Był taki film o Anglikach spierającymi się z Hindusami podczas okupacji Indii, to były czasy kiedy Anglicy po prostu eksportowali wszystko, co mogli tam znaleźć. A tam wtedy nie było przez długi czas deszczu. Hindusi byli winni pieniądze za trzy lata dostaw zboża transportowanego do Anglii.
No i postanowili rozegrać mecz w piłkę, krykiet czy coś w tym stylu - w jakiś rodzaj gry, na pewno nie była to piłka nożna. No i Hindusi wygrali, bo wzięli do swojej drużyny kogoś takiego - jakiegoś błogosławionego gościa, który chodził po ulicach, a jego ręka była wykrzywiona i kiedy rzucał piłkę, to kręciła się tak bardzo, że nikt nie mógł jej złapać.
Więc rzucali mu tę piłkę i ani jeden Anglik nie dawał rady... wygrali mecz i zakład był ważny. Hindusi nie płacili zaległych od trzech lat podatków. W ten sposób Anglicy, dla których to była jakaś narodowa gra przegrali, a dla Hindusów ta gra była zupełnie obca, ale wygrali, bo jeden z nich miał taką nietypową rękę. No i proszę, oto przykład niby wady.
Zatem cokolwiek posiadamy, to musimy zrozumieć, gdzie to wykorzystać, a wtedy to coś od razu staje się zaletą. Jeśli zmienimy te niby wrodzone wady - a dziś chcemy być wszyscy jak ta lalka Barbie. I czy ty jesteś pewna, że będziesz kochana mając dokładnie taką figurę jak ta lalka? Czy jesteś pewna, że odnajdziesz tę twoją drugą połówkę, która jest już stworzona do tej figury jaką teraz posiadasz? Jeśli się zmienisz w tę lalkę Barbie to ten sposób ją stracisz - rozumiesz?
Ktoś po prostu ustalił pewne parametry, że to będzie piękne, my się do nich zastosowaliśmy i po wszystkim. Na przykład nadwaga u kobiet uważana za niedostatek - na przykład szerokie biodra.
Przeprowadzono więc testy na mężczyznach, obok nich przechodziły kobiety mające prawie po 2 metry i wąskie biodra, twierdzono, że to jest pożądane - rozreklamowano taki rodzaj figury, jakiś tam szczególny rozmiar czy rozstaw oczu - wszyscy na tym pokazie bili brawo, wystawiali oceny, że tak jest dobrze i to im się podoba,
ale potem mężczyznom zakładano takie przyssawki na głowy i na oscyloskopie było widać jakie są drgania, beta, gamma i tak dalej. I wtedy było widać jak oni właściwie reagują. No i kiedy obok przechodziła kobieta z szerokimi biodrami jak jakaś tam typowa dojarka z kołchozu, to mężczyźni reagowali, jakby była najpiękniejsza, ale nie zgłaszali tego w tych oficjalnych ankietach i nawet nie śledzili tego w swojej podświadomości, a ich podświadomość mówiła: „To jest prawdziwe”. Widzicie?
Zatem ktoś nam powiedział, że zastosujemy ten standard, że to jest norma piękna a my porównujemy się do niego i od razu zauważamy wady i zaczynamy z nimi walczyć. I mówi się, że demony wyróżniają się tym, że próbują zmienić siebie poprzez jakieś tam posty, jakieś ćwiczenia fizyczne. Zasadniczo czynić wszystko po to, żeby zmienić to ciało - a ty nie musisz zmieniać swojego ciała. Po prostu wykonuj swoje. Czy choć jedno zwierzę uprawia jakiś sport? Nie. Mamy wychowanie fizyczne, ale to już zupełnie inna sprawa. Wychowanie fizyczne to bieganie, rzucanie dziećmi pod sufit - takie tam zwykłe zachowania. Na przykład małe lwiątka walczą między sobą, bawią się z matką,
To wszystko przecież są ćwiczenia, to składa się z całego szeregu elementów. Lubią to robić, robią to z Bożą pomocą. To nie wyrządzi żadnej krzywdy.
Jak więc możemy zaakceptować nasze wady? Musimy zrozumieć, że ich w ogóle nie ma. Jestem taki właśnie, doszedłem do tego stanu, ponieważ, to nie stało się nagle, to nie wzięło się ot - tak znikąd i nieoczekiwanie. Każde nagłe i nieoczekiwane zdarzenie ma bardzo długi proces poprzedzający. Jeśli tylko jem, jem, jem, bo nie doświadczam innego szczęścia poza jedzeniem - tak więc jem, jem, a potem bum, i jakość zmienia się w ilość. I teraz muszę to robić.
Albo, na przykład, byłem trochę zestresowany i ludzie mi mówili: „weź sobie kielicha, uspokój się”. Zdarzyło się to raz, a potem stres zniknął, ale taki nawyk doprowadzania się do porządku pozostał, no i teraz jestem alkoholikiem.
Czy to się stało nagle? Nie, to nie stało się nagle. Dlatego są wady, które, sami sobie robimy. Sami sobie je stwarzamy. Tak więc istnieją wady, które trzeba naprawić.
Skoro człowiek nie posiada już od momentu urodzenia jakiegoś komina wystającego gdzieś tam z pleców, aby dym mógł wychodzić przez ten komin, to nie powinien palić. Tak to jest. I nie powinieneś też pić - to jest trucizna protoplazmatyczna.
Takie rzeczy owszem - trzeba to naprawiać. Ale wszystko inne, to, że jestem trochę inny niż pozostali ludzie, jeśli jestem trochę większy, trochę mniejszy, trochę szerszy, trochę węższy - to nie są wady jeśli mam jakieś tam inne oczy.
Opowiem wam nawet taką może nieco wstrząsającą w dzisiejszym pojmowaniu historię: wędruje sobie guru, jego uczniowie podążają za nim. Wszyscy oni są w jakiejś dolinie, i biega tam bardzo ładny chłopiec, tam jest wiele dzieci, ale ten się wyróżnia, jest wyjątkowej urody. Guru podszedł i wsadził mu palec w oko. Wszyscy się zdumieli a guru wyjaśnił: ta jego uroda doprowadzi go do upadku, ale teraz gdy będzie miał tę wadę to przeżyje normalne życie.
Czasami nasze niedostatki są czynnikiem powstrzymującym - one nas hamują, abyśmy nie stali się zarozumiali, abyśmy nie popadli w arogancję.
Apostoł Paweł, którego opowieści stanowią prawie połowę Nowego Testamentu. I tego właśnie apostoła Pawła coś gdzieś tam swędziało - miał jakąś taką wadę. I prosił Boga trzy razy: „Uwolnij mnie od tej wady. Mam tu przecież taką wybitną misję, prawda"?
I prosił Boga po raz pierwszy, potem po raz drugi a za trzecim razem powiedział: „Dziękuję Ci, Boże, że zostawiłeś mi tę wadę, żebym nie stał się arogancki, żebyś mnie powstrzymywał”.
Była sobie pewna pobożna kobieta - ona myła tam podłogi w świątyni i tam poprosiła: „Boże, uczyń mnie młodą”. Bóg powiedział: „Dobrze, skoro mi tak wiernie służysz to niech tak się stanie".
A jak odzyskała tę upragnioną młodość to odeszła z tego kościoła, żeby gdzieś tam balować -rozumiecie? Zatem jeśli nasza uroda, siła, zdrowie, szczęście, nasze zasoby nam nie przeszkadzają - jeśli nie odciągają nas od Boga, od dobrego życia, od prawdy, od wszystkiego, to możemy je mieć.
A jeśli one nam przeszkadzają to zostaną nam odebrane. A jeśli coś innego ci przeszkadza - na przykład przeszkodą jest twoja potencja to staje się to twoją wadą, bo przeszkadza tobie osiągnąć zamierzenia życiowe. Wtedy dostajesz ograniczenie, bo prawdopodobnie jesteś byłym narkomanem - istniało jakieś uzależnienie od tego czynnika.
Dlatego też nie istnieją żadne niedostatki - żadne wady w tym sensie, że czegoś nam brakuje lub że mamy jakieś tam swoje specyficzne zachowania.
A w jaki sposób mamy nauczyć się kochać siebie? Musimy wykorzystywać swoje możliwości a wtedy będziemy siebie kochać. Nie kochamy siebie wtedy gdy nie zwracamy w pełni na siebie uwagi.
Jeśli dokonuję wszelkich wysiłków, jeśli całkowicie się wykorzystuję, to nie mogę nie kochać siebie, bo w pełni wykorzystuję swoje możliwości. Lecz jeśli na przykład prawa strona jest przeze mnie uważana za cnotę, a lewa ma według mnie wady, to pracuję z prawą, ale ta lewa też chce coś czynić pożytecznego a ja ją odpycham mówiąc: "odejdź! Nie kocham ciebie".
Taki już więc jestem. Jak więc nauczyć się kochać siebie? Trzeba wykorzystywać ten posiadany potencjał. Nie ma żadnych wad. Po prostu muszę znaleźć sposób jak ten potencjał wykorzystać i tyle. (śmiech) Dziękuję Wam za uwagę.
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=G49ugjJrpOQ