środa, 24 stycznia 2018

Natura żeńskiego umysłu. Marina Targakowa

Witajcie - zajęty jestem sprawami w świecie zewnętrznym więc tłumaczenia odłożone. Stan uśpienia na blogu ratuje "Mumbi" podsyłając nowe publikacje z kanału Anki-Słowianki. Pani Targakowej zawsze warto posłuchać -choć ja osobiście mam małe zastrzeżenia do tego "kłamliwego" brania na siebie winy przez mężczyznę. Mężczyzna ma być po prostu stabilny.
Ma rację pani Marina, że jeśli oboje są "pływający" to jest to dramat. Dziś niestety najczęściej role są odwrócone - wokół widzę same kobiety- siłaczki utrzymujące swoich "syneczków". Przyczyny tego zjawiska nieraz omawialiśmy - chyba najsilniejszą jest chęć posiadania wszystkiego pod kontrolą - właśnie mam taki przykład w realu gdzie dziewczyna niańczy typa mającego już chyba pół wieku "na liczniku". Idealny dla niej jest artykuł "Twój mężczyzna jest Twoim zwierciadłem" ale chyba nie wyślę linka bo ona nie chce nic zmieniać.
EDYCJA 31 stycznia 2018: w uzupełnieniu rozmowy poniżej wklejam obiecanego mema:


środa, 17 stycznia 2018

Przyzwyczajenia i obyczaje- spojrzenie od strony energetycznej.

źródło tłumaczenia: http://vozrojdeniesveta.com/na-poroge-vozneseniya-privychki-i-obycha/

Dziś chcę kontynuować rozmowę o tradycjach, które są swego rodzaju kodem, lub raczej kluczem, który otwiera drzwi do podświadomości, który jest używany przez władców tego świata aby umiejętnie kontrolować tłum.
Zobaczysz jakie konsekwencje wynikają z pozornie najbardziej nieszkodliwych naszych prawideł, zasad, zwyczajów, obrzędów, rytuałów, z których ostatecznie składa się wielowiekowa tradycja.
Wiele rzeczy już jest w waszej świadomości doprowadzone do automatyzmu, na przykład poklepywanie dziecka po głowie lub poklepywanie kogoś po ramieniu. Jest to uważane za dobry zwyczaj - znak aprobaty, wsparcia, życzliwości.
A teraz wyjaśnię ci, jak to działa energetycznie.
Dotykając ręką do siódmej czakry dziecka - jego boskiej kanału, który do siedmiu lat jest całkowicie otwarty, możesz przypadkowo i niechcący nadpisać w ten kanał swoją energię - energię, która już wchłonęła w siebie wszystkie „uroki” świata trójwymiarowego, i przekażesz tę energię dziecku.
A teraz wyobraź sobie, jak wielu ludzi "kochających" robi to z dzieckiem w pierwszych latach życia.
W rezultacie tego, dziecko w wieku siedmiu lat jest już całkowicie odcięte od swego Boskiego źródła i wciągnięte w orbitę trójwymiarowego świata.
Ono wchłania energie otaczających je ludzi, którzy życzą mu tylko dobrego i bez końca wichrzą mu włosy na czubku głowy lub głaszczą go po głowie ...
A co się dzieje, gdy klepiesz mężczyznę po ramieniu?
Ramiona są na poziomie piątej czakry, która jest odpowiedzialna za komunikowanie się z ludźmi i światem jako całością, za wyrażanie siebie i ujawnianie własnego potencjału, a ostatecznie za jego indywidualność.
Ale klepiąc człowieka po ramieniu chcąc nie chcąc przekazujesz mu swoją energię, swoje pojmowanie sytuacji na świecie, to znaczy ich osobowość, a tym samym ingerujesz w osobistą przestrzeń energetyczną innej osoby.


Na pierwszy rzut oka może się wydawać zupełnie nieszkodliwe, a nawet korzystne, ponieważ w ten sposób, chcemy zachęcić, aby dopingować kogoś, zakomunikować mu swoje zdanie ale najczęściej człowiek z trójwymiarowego świata w ten sposób wykazuje swoją wyższość, patronat i wnosi do energetycznego programu innej osoby zwątpienie w siebie i poczucie podporządkowania.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że wszystko to dzieje się nieświadomie i działa tylko na poziomie wymiany energii. W rezultacie człowiek zamiast aprobaty - sam tego nie rozumiejąc - otrzymuje zaniżoną samoocenę, samokrytycyzm i z grubsza ujmując dużą niechęć do samego siebie.
Przypomnij sobie ile razy widziałeś taki obrazek. Po niektórych twoich doświadczeniach zakończonych niepowodzeniem jesteś protekcjonalnie klepany po ramieniu lub obejmowali cię za ramiona mówiąc: „Daj spokój, nie martw się, następnym razem.”
Całkiem zachęcające i miłe słowa, prawda? Ale ENERGETYCZNIE zarówno oni, jak i towarzyszący im gest noszą w sobie potwierdzenie w sobie  poniżenia i "nieudacznika".
A jeśli zdarza się to często, to ostatecznie możesz całkowicie stracić wiarę w siebie i swoje umiejętności.
A więc jak właściwie zachęcać dziecko lub wspierać kogoś po niepowodzeniu?
Jedyny sposób jaki istnieje: wyślij mu miłość ze swojej czakry serca, napełnij go swoim ciepłem, czułością, współodczuwaniem a jeśli jest to ktoś bliski to można go przytulić i dosłownie „przelać” Miłość z e swojej czakry serca do jego.
W tym przypadku, zarówno Ty jak i ta osoba znajdować się będziecie w jednej przestrzeni energii miłości, która przyniesie korzyści zarówno Tobie i jemu, bo jego dusza nie będzie w stanie nie odpowiedzieć na szczerą miłość i odpowie ci tym samym.
Na tym zatrzymamy się dzisiaj i proszę was, moi kochani abyście zastanowili się nad tym przesłaniem i zaczęli zmieniać swoje przyzwyczajenia.



wtorek, 16 stycznia 2018

Jak urażamy nasze dzieci?

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/kak-my-obizhaem-svoih-detej/

Umieść sobie ten napis na ścianie i okresowo wracaj do tego zapisu!

    
Pewien psycholog powiedział: "Przy każdej okazji - weź swoje dziecko za rękę! Minie bardzo niewiele czasu, a ono przestanie w ogóle podawać ci swoją dłoń! ".Wszystko, co czynimy w życiu naszych dzieci powraca do nas stokrotnie. Jeśli dziecko rośnie w zaufaniu to także uczy się ufać innym, jeśli dziecko jest kochane i wspierane to samo staje się uważne i opiekuńcze. Ale są straszne błędy, które dorośli popełniają pod wpływem gniewu lub obojętności nie myśląc w co to może zamienić się w małej dziecięcej 
duszy ...

Bardzo urażamy nasze dzieci, gdy:

 1. Nie rozumiemy. W wieku 13 lat zakochałam się. Żenia był znakomitym uczniem - zadowolonym z siebie i złośliwym ale mi wydawał się ideałem. Jednak ideał nie zwracał na mnie uwagi, a ja płakałam. A moja matka, próbując mnie pocieszyć mówiła kompletny nonsens: "A ty co?! Czemu tak na poważnie? Po roku wszystko przeminie!" A ja nie chciałam aby mój stan zakochania przeminął. Potem zobaczyłam to samo w filmie "Nigdy nie marzyłeś":- Mamo, kocham Katię!- Och, nie bądź śmieszny. Będziesz miał milion takich Katii! ..- Dlaczego wy rodzice wiecie z góry wszystko dla nas?
 2. Nie wspieramy. Mały Caruso przybiegł ze szkoły we łzach: "Mamo! Nauczyciel śpiewu powiedział, że mam głos - jakby wiatr wył w rurze! ». "No, co ty, synku! Nie słuchaj nikogo. Śpiewasz jak najpiękniejszy słowik na świecie. Wiem na pewno! " Strach myśleć, że świat nigdy nie usłyszałby wspaniałego tenoru gdyby nie ta mądra kobieta. Ciągle mów swoim dzieciom: " Dasz radę! Na pewno sobie z tym poradzisz!"- to bardzo inspiruje -dodaje skrzydeł.

3. Porównujemy z innymi dziećmi. "Spójrz na Aneczkę! -jest czysta i uporządkowana. Nie to co ty prosiaku!" Wydaje się wam znajome? Jedna rzecz, której nie mogę zrozumieć: co mama chce osiągnąć, wypowiadając te słowa? Oprócz nienawiści do Aneczki trudno tu wywołać inne emocje ...


 4. Szydzimy. Poszliśmy do sklepu z młodszą siostrą. Siostra miała 3 lata, jej twarz była pomalowana plamami zieleni: załapała ospę wietrzną. Sprzedawczynie, które miały nic innego do roboty odwróciły się w naszym kierunku, i chichotały, „Och, co za ślicznotka przyszła do nas! Tylko spójrzcie!" W głowie pojawiła mi się jedna tylko myśl: skąd tu najbliżej mogłabym wziąć karabin maszynowy i je rozstrzelać? ..

5. Obrażamy słowami i czynami. W ósmej klasie uważałam się za całkiem dorosłą i niezależną dziewczynę. Kiedyś usiedliśmy z tatą nad geometrią, której mój mózg całkowicie nie zrozumiał. A potem mój tata dość mocno uderzył mnie ... w pupę! To nie było tak bolesne co niewiarygodnie urażające! Nie rozmawiałam z nim przez długi czas. I nie mogłam zrozumieć co tak bardzo mnie dotknęło ...


6. Krzyczymy i tracimy panowanie nad sobą. Pamiętam jak  moja sąsiadka na izbie porodowej w szpitalu, wyczerpana biadoliła na dziecko, chwyciła je i zaczęła  trząść i krzyczeć: „Czego do cholery jeszcze chcesz?” Nigdy nie zapomnę ogromnych, niebieskich, przerażonych oczu dzieciaka, który nie rozumiał co się dzieje. Wygląda na to, że sama była bardzo zawstydzona ...


7. Ignorujemy! I wierzcie mi, to najgorsza rzecz. Japoński naukowiec zademonstrował całemu światu doświadczenie z roślinami. Trzy identyczne ziarna zostały posadzone w trzech słoikach. Każdego ranka, przechodząc koło pierwszego z nich naukowiec witał się z rośliną i mówił jej czułe słowa. Przed drugim słojem krzyczał i używał wobec niej obraźliwych słów. Trzeci kiełek po prostu zignorował -mijał go bez patrzenia. Nie trudno zgadywać, co stało się z pędami w ciągu miesiąca. Pierwszy był soczysty zielonego kolor na całej szerokości parapetu. Drugi stał się całkowicie suchy. A trzeci - zgnił! Dzieci są podobne do zielonych pędów: rodzice po latach zbierają to co sami wychowali!


 A teraz odwiedź swoje spojrzenie od monitora i wyobraź sobie swoje dziecko. Oto ściska swoje pulchne piąstki, zabawnie marszczy nosek i uśmiecha się całą szerokością swoich bezzębnych ust. A w odpowiedzi coś dużego i pełnego czułości rozwija się w twojej piersi. Ten dzieciak kocha cię bezwarunkowo: w każdym nastroju, z dowolnymi prezentami, po prostu dlatego, że jesteś jego mamą lub tatą! I za ten jeden uśmiech dasz wszystko na świecie! Pamiętaj o tym tak często jak to możliwe i częściej kochaj swoje dzieci!


4 dobre powody, aby uniemożliwić dzieciom korzystanie ze smartfonów i tabletów

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/4-veskih-prichiny-zapretit-detyam-polzovatsya-smartfonami-i-planshetami/

Terapeuta dziecięcy Chris Rowen sugeruje, że dzieci w wieku poniżej 12 lat nie powinny używać żadnych urządzeń przenośnych, ponieważ naruszają one normalny rozwój. Telefony komórkowe, tablety, gry elektroniczne wniknęły w życie naszych dzieci do tego stopnia, że ​​ich psychologiczne i fizyczne konsekwencje są bardzo poważne.
Dr Rowan zachęca dorosłych, a zwłaszcza rodziców i nauczycieli, do podjęcia radykalnych kroków przeciwko przenośnym urządzeniom i całkowitego ich zakazu dopóki dzieci nie osiągną co najmniej 12 lat.W swoim artykule dla HuffingtonPost, zawiera on aż 10 powodów, dla których powinno to być uczynione natychmiast.


Oto 4 najbardziej przekonujące z nich.

 Szybki wzrost mózguRowan wyjaśnia, że ​​mózg dzieci rośnie powiększając swój rozmiar 3- krotnie w wieku od 0 do 2 lat i nadal rośnie szybko aż do wieku 21 lat. Częste korzystanie z marnotrawnych urządzeń może zmniejszyć wpływ bodźców środowiskowych na dziecko, które pomagają w rozwoju mózgu i mogą go wręcz pogarszać. W wyniku częstego siedzenia z różnymi urządzeniami dzieci otrzymują deficyt uwagi, opóźnienia poznawcze, trudności w uczeniu się, zwiększoną impulsywność, niezdolność do samodzielnego regulowania swojego stanu czyli częstą histerię.

 2. Choroba psychicznaCo szóste kanadyjskie dziecko ma diagnozę choroby psychicznej, do której leczenia potrzebne są niebezpieczne leki psychotropowe. Technogenne środowisko powoduje depresję, lęk, zaburzenia koncentracji uwagi, zaburzenia przywiązania, zaburzenia dwubiegunowe i zachowania problemowe u dzieci.
3. UzależnienieTeraz wielu rodziców ma upodobanie do urządzeń przenośnych, co oznacza, że ​​są oddzieleni od swoich dzieci; kiedy tak się dzieje, dzieci również bardzo się nimi interesują, a urządzenia faktycznie zastępują prawdziwych rodziców dla wielu dzieci - jest to absolutnie tragiczne. Co dziesiąte dziecko ma dziś upodobanie do urządzeń przenośnych, mówi Rowan.
4. AgresjaWielu dorosłych jest tak bardzo przyzwyczajonych do przemocy fizycznej i seksualnej w mediach, że trudno jest im oddzielić zło od dobra dla swoich dzieci (a raczej są po prostu leniwi, aby to uczynić). Większość treści medialnych nadawanych obecnie dla dzieci jest dla nich zupełnie nieodpowiednia - dzieci nie mogą filtrować tego materiału. "W wielu krajach uważa się, że publikacja aktów przemocy w mediach, zagraża zdrowiu ludności, a także, w jako następstwo przyczyny i skutku jest agresją na dziecko".


 Dziś świat potrzebuje takich szczerych artykułów i lekarzy jak Rowan. Konieczne jest ograniczenie dzieci bardziej w zakresie korzystania z urządzeń przenośnych w ogóle, a także spędzać z nimi więcej czasu, chodzić na świeżym powietrzu, grać, czytać lub po prostu się wygłupiać. Dzieci łatwo się przełączają - zwłaszcza w gry z rodzicami.



poniedziałek, 15 stycznia 2018

Nasze doświadczenia z higieną naturalną dziecka od urodzenia (sadzanie na nocnik)

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/nash-opyt-estestvennoj-gigieny-rebyonka-s-rozhdeniya-vysazhivanie/

Zainteresowałam się naturalną higieną niemowląt (wysadzanie) na długo przed narodzinami naszego drugiego dziecka. I kiedy przeczytałam wspaniałą książkę Ingrid Bauer "Życie bez pieluchy" to jeszcze bardziej zainspirował mnie ten czysto naturalny proces. Ale było wiele obaw, wydawało mi się, że nie będziemy mogli ani na chwilę odejść od dziecka, byłam zaniepokojona czy będę miała czas aby monitorować dziecko i poświęcać uwagę na najstarszego syna - czy podołam i zrozumiem sygnały dziecka ... ale w rzeczywistości wszystko okazało się znacznie prostsze !! Najpierw kupiliśmy wodoodporne pieluchy "Disana" a także wiele różnych pieluszek z tkaniny i nabraliśmy cierpliwości. Około 2 tygodni staraliśmy się nawiązać kontakt z córeczką, przyglądaliśmy się i przysłuchiwaliśmy jej potrzebom ale szło nam to źle, nasza dziewczynka obsiusiała wszystko, co mogła - i pieluchy i łóżko i podłogę, nawet i nam się nierzadko dostało. Wszystko to doprowadziło do tego, że mój mąż kilka razy wypowiadał kategorycznie: "Basta dość już tego, zmęczony tym jestem! Zakładamy pampersa. "

 Powiedział to, oczywiście będąc w złym humorze bo wciąż byliśmy gotowi aby kontynuować wysadzanie i wierzyliśmy w jego sukces. Dosłownie za kilka dni nasze wysiłki zostały nagrodzone, córka zaczęła bardziej nam ufać i aktywnie pokazywać swoje potrzeby. Wierciła się, marszczyła nos i cały jej wygląd jasno pokazał, że chce iść do toalety. Raz za razem przyzwyczailiśmy się coraz bardziej do jej sygnałów i prawie bezbłędnie podążaliśmy za jej higieną. Za dnia sadzaliśmy ją nad umywalką lub toaletą, a nocą nad małym basenem. Stopniowo miałam stabilne połączenie z moim dzieckiem, czasem nawet z daleka czułam potrzeby mojej córki.

  
Chcę zwrócić większą uwagę na nasze nocne wysadzania. Kiedy moja córka się budziła, ssała pierś, potem zasypiała a następnie po po 10-15 minutach zaczynała się aktywnie kręcić jakby znowu była głodna. Wiedziałam już co chciała- brałam ją wtedy senną i wysadzałam, dziewczynka wykonywała swoje dzieła i w zależności od tego jak mocno spała, albo ponownie prosiła o pierś albo po prostu zasypiała samodzielnie. Kilka razy przegapiłam momenty jej sygnałów, ale pieluszka "Disana" uratowała nasze łóżko przed kałużą. Tak spędziliśmy noce do 2 miesięcy aż córka przestała nagle dawać sygnały i po ssaniu piersi spokojnie spała dalej. Na początku nie pozwoliłam sobie zasnąć aby nie przegapić ważnej chwili ale moja córka dalej spała słodko. Tak więc u nas w ciągu 2 miesięcy nocna toaleta się skończyła, córka nauczyła się wytrzymywać do rana! Gdyby ktoś powiedział mi, że to możliwe - nie uwierzyłabym! Ale to prawda!))


 Ale z dziennymi wycieczkami do toalety nie było tak prosto ...Sprawy domowe często nas rozpraszały a my otrzymywaliśmy mały "wypadek". Nie przejmowałam się tym specjalnie, po prostu zmieniałam pieluchę niemowlęcia, zwłaszcza, że ​​nie zdarzało się to tak często. Z biegiem czasu wszystko się uładziło - nawet były przypadki, że gdy byłam w sąsiednim pokoju to poczułam, że moja córka chce skorzystać z toalety, poprosiłam męża aby ją wysadził i był zaskoczony taką niewidzialną więzią. Stopniowo ustalił się pewien reżim: pojedliśmy - po 10 minutach do toalety - potem jeszcze półtorej godziny później.


Ale dziecko rośnie i już - "załączony" i ugruntowany reżim może się zmienić i to nie płynnie ale raczej dość ostro i gwałtownie. A kiedy znowu pojawiają się ciągłe niepowodzenia - zwłaszcza w ciągu kilku dni to pojawia się jej Wysokość Panika! Naturalnie w takiej sytuacji rzucaliśmy wszystko i ponownie zaczynaliśmy nawiązywać kontakt, reżim i zaufanie. Na szczęście wszystko szybko się stabilizowało!

     
Teraz, jeśli chodzi o spacer. Nasza córeczka urodziła się tuż przed Nowym Rokiem a cała zima miała dopiero nadejść, ale ta kwestia również została rozwiązane dość łatwo. W domu wykonywaliśmy całą pracę, owijaliśmy się szalikiem i potem spacerowaliśmy przez półtorej godziny. Nie wiem jak, ale dziecko nigdy nie nasikało na mnie podczas spaceru - wracaliśmy do domu i czyniliśmy wszystko w domu, nad zlewem. Gdy córka zaczęła rosnąć a na zewnątrz nadeszła ciepła wiosna to zaczęliśmy spacerować dłużej, ale zawsze wiedziałam, że po półtorej godziny trzeba córkę
wysadzić a wszystko to u nas idealnie wypadało pod krzakiem. Ale kiedy już zaczęliśmy się uczyć chodzić to wtedy mogły również wystąpić błędy - dziecko było bardzo zafascynowane jakimś ważnym zajęciem i zapominało o wszystkim na świecie))). Ale w takim przypadku zawsze miałam zapasowe spodnie lub rajstopy - jedne zwykle wystarczały..
 
Warto zauważyć, że gdy dziecko dorasta i zaczyna poruszać się na czworakach, a nawet próbuje chodzić samo to ten ekscytujący proces może również spowodować pewne niepowodzenia. Jest zbyt wciągnięte w zabawę czy sytuację i tak entuzjastyczne, że może początkowo przestać dawać sygnały o swoich naturalnych potrzebach, chociaż dość szybko wszystko zostaje przywrócone do normy. W każdym okresie dorastania do roku niemowlęta mogą zmieniać swoje sygnały, początkowo się odwracają, a następnie, na przykład, jęczą, a nawet ziewają. Mama musi być bardziej uważna w stosunku do dziecka.

     
Kiedy dzieci zaczynają samodzielnie chodzić na nocnik? Wszystko jest bardzo indywidualne. Na początku nasza córka kategorycznie nie uznawała tego urządzenia, mówiła "a- a" i szliśmy razem do toalety. Kiedy miała już ponad rok, znała drogę do odpowiedniego pomieszczenia i zgłaszała swoją potrzebę tuż obok klozetu. Wtedy musiałam się pośpieszyć bo moja córka nieszczególnie lubiła
czekać, zwłaszcza gdy ogłosiła swoje pragnienie w ostatniej chwili. I dopiero około dwóch lat nasza córeńka zaczęła siedzieć sama na toalecie wspinając się z krzesła. Polubiła również i nocnik - może dlatego, że łatwiej na nim usiąść. 
   Dziecko naszych przyjaciół wprost przeciwnie, od razu zaakceptowało nocnik i przez kolejny rok z radością siadało tam samo. Eksperymentujcie, wszystkie dzieci są różne!

 
Jakie są inne niuanse? Dzieci spożywające surowe pożywienie mają dość płynny stolec, nasza córka mogła czasami "kupnąć" trochę
sama tego nie zauważając. Myślę, że jest to naturalny proces, który zatrzymuje się, gdy zaczyna się dokarmianie dziecka. Stolec zostaje szybko uformowany a problem sam zniknie. Ale dzieci surowo jedzące dosyć często proszą do toalety a mama będzie musiała biegać 2-3 razy częściej niż reszta rodziców - jednak zgodzicie się, że dla dobra zdrowia dziecka lepiej jest pobiegać do toalety niż po szpitalach i poliklinikach. Często matki zauważają także protest niemowlęcia do sadzania - u nas też tak było. Sygnał został nadany, biegniemy do toalety ... i nic. Dziecko ma radochę, kręci się w dłoniach, odpowiada na pytania odmową, a gdy tylko wychodzimy z toalety to otrzymujemy kałużę. Cóż, pomyśleliśmy, że następnym razem będziemy dłużej w toalecie - ta sama historia. I dopiero wtedy gdy pozwalasz dziecku poczuć jak to jest niekomfortowo siedzieć w kałuży lub chodzić mokro, ciągle ślizgając się na kafelkach - wszystko zaczyna się szybko zmieniać. To prawda, u naszej dziewczynki w wieku 10-11 miesięcy protest był bardzo żywy. Moja córka mogła chodzić mokro bez cienia wstydu i tylko moja niechęć do brania jej w takim stanie w ramiona pomogła zgodzić się z tym, że lepiej jest nadal być czystą i suchą.

   
Dlaczego zdecydowałam się wysadzać dziecko? 


Wiele osób pyta, po co są potrzebne takie ofiary? Przecież zakładam pieluchę i nie ma problemów, ponadto uważa się też, że około drugiego roku życia w dziecku obudzi się naturalny instynkt czystości i samo zacznie prosić o toaletę. Jednak w życiu często zdarza się inaczej! Przykro mi patrzeć na dzieci biegające z pełną pieluchą - zwłaszcza w lecie, są już przyzwyczajone do czegoś dużego między nogami i nie wykazują żadnych oznak dyskomfortu. I ile jest przypadków gdy mając po 2-3 lata dzieci sikają do łóżka w nocy. Dlaczego instynktownie się nie obudzą? Czy to dlatego, że sami wszystko zepsuliśmy? Każde dziecko ma od urodzenia umiłowanie do czystości i komfortu. A kiedy wkładamy pieluchę, najpierw zmuszamy, uczymy dziecko chodzenia tak jak nam wygodnie, a w wieku 2 lat zaczynamy go besztać próbując przyzwyczaić go do nocnika. Paradoks! Z reguły nocne oddawanie moczu nie kończy się na 2 latach tylko dlatego, że dziecko nie wie już, jak kontrolować swoje pragnienia i my sami przyzwyczailiśmy je do tego. Zgodzicie się, jest to o wiele mądrzej aby od razu - zaraz od urodzenia dać dziecku możliwość utrzymania się w czystości, utrwalania tej umiejętności do końca życia zamiast tłumienia jego naturalnych instynktów a następnie przebudzania ich od nowa.

 Ale nie to jest najważniejsze. Zaufanie między dzieckiem a matką, czułość i tajemna więź, która otwiera nieograniczone horyzonty komunikacji z dzieckiem - to właśnie ta interakcja i współpraca kładąca fundament pod ich relacje. Pomoc dziecku w sprawach higienicznych jest bardzo ważna i jako etyczne wsparcie od kochających rodziców. Dziecko czuje się pewnie, że nawet w tej dziedzinie mama i tata są z nim jednością. Tak, oczywiście, a poza tym wszystkim mama ma więź z dzieckiem - ale mimo to jest różnica istnieje, warto spróbować aby ją poczuć. Myślę, że będzie przyjemniej dla wszystkich patrzeć na schludną małą pupę dziecka w majtkach, kiedy nic nie powstrzymuje jego ruchów. A dziś patrząc wstecz, z przerażeniem wspominam jak mój pół-letni syn praktycznie przez całe lato przechodził w pampersie. To doświadczenie pozwoliło mi przejrzeć wszystko.

  Dziewczyny, próbujcie, wierzcie w siebie i nie słuchajcie lęków innych ludzi. Twoje dziecko rodzi się bardzo mądre i inteligentne, ono wie wszystko i wszystko czuje, może kontrolować swoje ciało i jego naturalne potrzeby, po prostu musisz być trochę bardziej uważna i tolerancyjna. 

Życzę Wam szczęśliwego macierzyństwa! Dla inspiracji przeczytaj książkę Ingrid Bauer "Życie bez pieluszek"

 Autorka: Swietłana Kałmkowa.

piątek, 12 stycznia 2018

O wychowaniu dziewczynek - Olga Waliajewa.

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/vazhnoe-o-vospitanii-devochek/

Niedawno rozmawiałam z pewną mamą, która ma czworo dzieci. Dwaj starsi synowie i dwie młodsze córki. Mama narzekała na córki. Mówiła, że z synami nie miała problemów, ale te dziewczyny .... Zapytałam, na czym polega ta "złożoność problemu", odpowiedź zaskoczyła mnie trochę, choć pod pewnymi względami wcale nie byłam zaskoczona.

 Odpowiedź mamy: "Najstarsza ma 12 lat. Jest typową blondynką. Ona w ogóle niczego nie potrzebuje tylko wszelakich "głupstw" w rodzaju - taniec, śpiew, rysunek. Tak jakby to mogło dać utrzymanie w życiu. Ona nie chcę się uczyć - nie chce chodzić do szkoły. Dziś wstała i powiedziała, że nigdzie nie pójdzie bo niczego się nie nauczyła i wagary są lepsze niż dwójka! Innym razem nie idzie do szkoły bo dzisiaj nieładnie wygląda, kiedy indziej znów nie ma co na siebie włożyć albo, że nie ma nastroju. Nie chce iść na studia - dobrze choć, że potrafi gotować zupy. Jak ona będzie żyć? - nie mogę sobie tego wyobrazić. Tak jestem zmęczona poganianiem jej! " 

Nawet nie pytałam już o młodszą i zamyśliłam się Zamyśliłam się nad tym, ponieważ nie po raz pierwszy słyszałam o takich problemach z dziewczynkami a to co słyszę nie stanowi dla mnie problemu. Cieszyłabym się, że oto dorasta kobieta, że ma w swoim wnętrzu  prawidłowe wartości, dobre punkty odniesienia i predylekcje. Chociaż.... - to dopiero dziś tak myślę.

 Kiedy uczyłam się w szkole i instytucie, śmiałam się wraz z chłopakami z blondynek, które same nic nie mogą zrobić, nie rozumieją niczego. I bywały potem sytuacje bardzo urażające gdy ci sami chłopcy darowali kwiaty tymże blondynkom i zabierali je do kina, a ja - zawsze taka inteligentna zostawałam w domu bez kwiatów. Kiedyś wydawało mi się, że powinnam umieć wszystko zrobić sama i "jeśli coś..." to nie będę zgubiona i zawsze sobie dam radę. Wydawało mi się, żepowinnam być w stanie zapewnić sobie wszystko sama, sama umieć przykleić tapety a nawet ukończyć taki niekobiecy uniwersytet.

 Pamiętam siebie taką od dzieciństwa - szczególne zamiłowanie do męskich zabaw i zajęć. A to byłam Robin Hoodem, a to kadetem, a następnie Malczisz-Kibalczisz (pozytywny bohater znanej w Rosji powieści Arkadego Gajdara -przyp. michalxl600). Nigdy podczas zabaw nie byłam księżniczką, myślałam, że Kopciuszek jest jakiś dziwny, wszystkie pozostałe księżniczki wydawały mi się nudne. Ale rycerze! Piraci! ......to co innego!

Moi przyjaciele, oczywiście, byli chłopcami. I to determinowało moje zajęcia - kozackie walki, wojny, bitwy. Przez większość mojego życia żyłam jak chłopiec. Miało to szczególny wpływ na moje życie, moje zdrowie, moje relacje. I choć kształcę moich chłopców to często zadaję sobie pytanie -  jak wychowywać dziewczynki? Znalazłam wiele odpowiedzi - w pismach świętych, w wykładach nauczycieli, w komunikowaniu się z tymi, którzy są dobrzy w wychowywaniu dziewcząt. Spróbuję poniżej uporządkować te postulaty.

 W rzeczywistości, zbierając to wszystko miałam wrażenie, że spodobałoby mi się właśnie takie dzieciństwo. A dziś ponownie przeżywam wiele z tych punktów -od nowa kształcę i wychowuję w sobie -pozwalam wzrosnąć tej małej wewnętrznej dziewczynce. Wydaje mi się to znakomitym kryterium tego, że lista jest dobra i praktyczna. 

1. Wychowywanie dziewczynki to ogromna odpowiedzialność.

Zacznijmy od tego, że łatwiej jest wychowywać chłopców - a to z wielu powodów. Chłopcy rodzą się "pustymi" i trzeba ich wiele nauczyć, dużo w nich zainwestować (jeśli mówimy o wartościach i relacjach). Nie jest takie straszne jeśli gdzieś popełni się błąd, jeśli chłopiec jeszcze nie dorósł to nadal możesz w nim dużo "wyhodować". Owszem, jest to trudne jeśli nie ma mężczyzny obok. A jeśli mężczyzna jest i jest dobry, to wystarczy.

 Z dziewczynkami jest inaczej. My rodzimy się już "pełne" - pełne wartości, zasad, w nas już jest założone służenie (przypominam, że dzisiejsze znaczenie słowa "służyć" jest zdegenerowane - Słowiańska etymologia tego słowa [bo jest to jak zwykle skrót kilku innych słów] brzmi "s-lu-żyć" czyli "z  lubością/lubowaniem żyć", żyć z miłością- przyp. michalxl600) .....w nas już jest ustanowione, służenie, opiekowanie się i miłość. Ponownie przypominam sobie opowieść mamy z początku tego tekstu i znowu się w tym upewniam. Dlatego zadanie rodziców tutaj w większym stopniu polega na tym aby nie popsuć - nie naszkodzić, nie spalić tego wszystkiego co w niej dobre. Zgodzicie się ze mną, że odpowiedzialność jest ogromna a cena błędu jest wyższa. Jeśli zepsujesz coś co nie ty stworzyłaś - to jak to naprawić?

 Dziewczynki są bardziej wrażliwe, łatwiej je zranić, są bardziej drażliwe. Dlatego każda utrata panowania nad sobą, każde podniesienie głosu, każda kara może naderwać jej psychikę i uczynić z niej albo prawdziwego "robocop"-a, albo trwale obrażone dziecko. 

2. Dziewczyna - księżniczka.

 To zostało już powiedziane miliony razy, że korzeń słowa "dziewczynka" - "dewa" - oznacza boska. Chodzi również o tę "kompletność" ("pełność") z jaką dziewczynka już przybyła na ten świat, oraz o specjalny test dla rodziny związany z jej przybyciem. 

A jeśli przetłumaczymy to na bardziej zrozumiały dla nas poziom - każda dziewczynka jest księżniczką. Księżniczki bywają różne. Są bardzo łagodne i pracowite, bywają bardzo twórcze i łatwe do zdobycia, są też walczące księżniczki, ale nawet one są księżniczkami. 

Zobaczyć w swojej dziewczynce boską iskrę, nawet jeśli jest ona daleko od klasycznego pojmowania dziewczynki - ciągle się wierci, walczy z chłopakami, nie lubi gotować. Po prostu trafiłeś księżniczkę z klanu wojowników - tak wam obojgu pisane przez los. Ale nawet mając taki charakter jest ona księżniczką. Może nie będzie nosić pięknych sukienek i pięknie układać włosów. Może będzie obojętna na korony i ozdoby ale nadal warto ją traktować jak księżniczkę - z szacunkiem, czcią i podziwem. 

3. Przekonanie o swojej urodzie. Stroić, rozpieszczać.

 99 procent kobiet uważa się za niezbyt piękne - nawet te, które wszyscy inni uznają za piękności. Wszystko dlatego, że w dzieciństwie słyszeliśmy wiele epitetów na temat swoich krzywych lub kościstych nóg, długiego lub garbatego nosa, cienkich lub zbyt pulchnych ust i innych części ciała. 

Największy wkład w to mają rodzice, a ściślej matki. Oczywiście, one to wszystko z miłości a okazuje się, że wyszło nie tak. Mama stara się uczynić swoją córkę piękną w swoim własnym rozumieniu piękna, ale kto powiedział, że jej zrozumienie jest poprawne? A niektóre matki i nieświadomie konkurują z córką, więc starają się w każdy sposób wyjaśnić jej, że nie jest zbyt dobra. 

Dlatego jeśli potrafisz zapobiec takim negatywnym ocenom wyglądu względem twojej córki, będzie to już zwycięstwo. A jeśli ciągle będziesz jej mówić jaka jest piękna, jakie są ładne jej oczka, jej włosy i wszystko inne, wtedy samoocena twojej dziewczynki będzie znacznie lepsza. 

Przewiduję tu oburzenie, że stanie się zarozumiała i arogancka, że można przechwalić. Czy naprawdę sądzisz, że to jest możliwe? A może w ten sposób przekonujemy samych siebie, że zostaliśmy wystarczająco pochwaleni aby wyrosnąć na normalnych ludzi? 

Ubierajcie strojnie swoje księżniczki, rozpieszczajcie je. Pozwólcie im w dzieciństwie odegrać swoją rolę księżniczki aby mieć dobry fundament do dalszego rozwoju. 

4. Prawidłowe nauczenie tego, co jest przydatne

Wydaje mi się, że cały czas o tym mówię ale warto powiedzieć jeszcze raz. Nauczajcie dziewczynkę tego co jej się przyda w życiu. Nie każ jej w szkole "wkuwać" wszystkiego na piątki, zwłaszcza tego, co jej się nie podoba. Ciesz się zarówno trójkami z chemii oraz z piątek za wypracowania pisemne bo żadna formuła chemiczna i żadne prawo fizyczne nie przyda się jej w życiu. A poczucie własnej wartości możesz zabić bardzo łatwo, jak komórki nerwowe. Możesz też nadać jej niewłaściwy wektor rozwoju aby pocieszyć sama siebie.

 I nauczaj tego, czego żadna szkoła nie uczy. Jak być kobietą, jak budować relacje, jak gotować ten barszcz i piec ciasta, jak prasować koszule, jak układać włosy. Właśnie tego naprawdę ona będzie potrzebowała w życiu -to czego naprawdę potrzebuje i co jest ważne. Ale gdzie tego nauczają?

 5. Uchroń (ustrzeż) jej czystość.

No i znowu - jeśli dziewczyna urodziła się już pełna, napełniona wszystkim co najlepsze, to naszym zadaniem jest zachować to wszystko. Uchronić jej czystości - zarówno fizyczną jak i etyczną. Dla dziewczyny nie tylko związki przedmałżeńskie są straszne. Są też inne nieszczęśliwe rzeczy - alkohol, palenie, narkotyki, slangowa (żargonowa) mowa. A ponadto nadmierne przywiązanie do pieniędzy, gadżetów, mody, fast foodów, telewizji, konsumpcji. Na tym świecie jest wiele pokus, a niektóre wydają się nie takie straszne. Zadaj sobie po prostu pytanie - czy to jest dobre dla mojej córki? Czy aby nie zagubiła się w tym jej czystość - fizyczna, emocjonalna, intelektualna czy duchowa.

 Najtrudniejszą rzeczą w tym miejscu jest to, że musisz zacząć mówić o tym tak szybko jak to możliwe, bo kiedy nadejdzie czas to ona nie będzie gotowa ciebie słuchać. Jeśli od dzieciństwa wie, że mężczyzna w jej życiu powinien być jeden, że łóżko jest dopiero po zawarciu związku małżeńskiego, jeśli będzie to normą w jej oczach gdy jest dzieckiem to ma większe szanse, że jako nastolatka dokona wyboru na rzecz czystości. 

Wartości są zasadzone od okresu pieluch, zwłaszcza dla dziewcząt. A to dlatego, że u nich wszystko to i tak jest już umieszczone w ich wnętrzu i będzie dla niej bliskie to co powiesz. Spodoba jej się bajka, w której księżniczka ma tylko jednego księcia do końca życia, a żyją oni nie zawsze prosto, ale razem. Spodoba jej się bajka o tym jak zły czarnoksiężnik chciał oszukać i ukraść księżniczkę kradnąc jej pocałunek, a księżniczka odmówiła i uciekła. I tak dalej. Zawsze wyjaśniaj dziewczynce jak ważna jest czystość. Mów to swoim przykładem,przykładem bohaterów kreskówek, bajek, książek. 

6. Szanuj jej ojca 

Chociaż ten punkt byłby wart postawienia na miejscu pierwszym to jednak postanowiłam umieścić go na środku, aby mnie nie pożarto żywcem.  Żartuję, ale w każdym żarcie jest tylko trochę żartu. Za każdym razem, gdy mówię, że ojca dzieci należy szanować to napotykam dziki opór kobiet -a zwłaszcza tych, które już się rozwiodły. Argumenty są różne, ale zazwyczaj, że on jest taki i siaki i, że nie ma go za co szanować. 

Pomyśl tylko co przekazujesz swojej córce - nawet bez jednego słowa, samym tylko uśmiechem możesz dać jej znak, że mężczyźni są niczym. A ona to zapamięta na całe życie. 

Jeśli już pewnego razu wybrałaś tego mężczyznę na ojca swojej córki to ponosisz za to odpowiedzialność. Pamiętaj tylko o tym co dobre było między wami i opowiadaj o tym swojej córce tak często, jak to możliwe. Zachęcajcie je do komunikowania się, ponieważ tato to dla niej pierwsza powieść miłosna. Jeśli on da jej poczucie bycia potrzebną i poczucie bycia kochaną to łatwiej jej będzie żyć. Jeśli poczuje jego ochronę i wsparcie to łatwiej będzie jej budować relacje z mężczyznami. 

A jeśli on nie czyni nic takiego specjalnego, czyń to sama. Opowiadaj jej jak tata się nią przejmował kiedy była dzieckiem, jak kupił jej pierwszą sukienkę lub pierwsze buty, jak przed wszystkimi wokół chwalił się jej zdjęciami, jak kiedyś ochronił ją w przedszkolu. Zbierz takie cenne drobnostki i opowiadaj, opowiadaj. Nie bądź właścicielem dziecka, nie twórz podziałów w dziecku, nie odmierzaj kto uczynił więcej a kto mniej. Masz cel - pomóc jej stać się szczęśliwą a nie dokonywać obrachunków. 

7. Nie krytykuj, wyrażaj opinie tylko wtedy gdy jest to konieczne i bardzo łagodnie.

Kobiety są bardzo wrażliwe - od samego dzieciństwa. Każde nieostrożne słowo powoduje ból. Często dążymy do tego aby "zahartować" dziewczęta, aby  przygotowały się do trudnego życia. Dlatego wydaje nam się, że lepiej abyśmy to my zaczęli je krytykować, poprawiać tak, aby do tego przywykły. Ale co przez to osiągamy? Przeprowadzono badanie: jeśli jakiś człowiek zaczął śmiać się z kogoś za plecami kobiety to 90 na 100 kobiet przyjmowało to osobiście i odwróciło się aby sprawdzić. Oznacza to, że jesteśmy tak wyczulone na krytykę, tak spięte, że wszelkie słowa za plecami są postrzegane jako powiedziane do nas. 

Nie krytykuj dziewcząt - proszę. Pamiętasz jak opadają ręce gdy się starałaś, podłogę w domu myłaś a mama natychmiast wskazała brudne kąty? Przypomnij sobie jak nie chce się już nic czynić gdy wkładają ci pod nos niedomyte naczynia, wskazują pomyłki w zeszycie, krzywy szew, niewłaściwie nałożony cień. 

W większości przypadków lepiej milczeć. Dziewczynka prawdopodobnie sama zobaczy krzywiznę swoich szwów a jeśli zaczniesz ją szturchać i to wytykać to może przestać szyć w ogóle. Miałam szykowną nauczycielkę od prac ręcznych w szkole - pewnie dlatego tak bardzo boję się szycia. I nawet mając wielkie pragnienie i piękną maszynę w domu nie mogę zacząć. A wszystko przez to, że za każdy błąd byłyśmy bite po rękach a do tego padały słowa: "złe trzymanie!". I jako karę cała klasa została zmuszona jeść biały sos- bez niczego - a to tylko dlatego, że nie pomyśleliśmy żeby przynieść dodatek do tego sosu. 

Tam, gdzie sprzężenie zwrotne jest konieczne i ważne, staraj się czynić to bardzo delikatnie i ostrożnie - nie wprost. Może wystarczy dać tylko wskazówkę a ona sama wszystko zrozumie. Eksperymentuj aby poczuć tę granicę.

 8. Wiele kreatywności się nie zdarza.

 Energia kobiet jest ściśle związana z kreatywnością. Jeśli dziewczynka nie będzie się czymś takim zajmować to wcześniej czy później dopadnie ją apatia, depresja. Kreatywność bywa różnoraka a każda dziewczyna wybiera coś dla siebie sama.  Po pewnym czasie w jednej chwili jej upodobania mogą się zmienić - i to jest normalne.

 Jeśli przestała kochać muzykę to nie stój nad nią z biczem. Pozwól jej odpocząć od muzyki - a może znowu wróci do tego hobby. Pozwólcie jej spróbować różnych rzeczy - tańczyć, śpiewać, rysować, haftować, robić na drutach. Pozwól jej wybrać to, co jest jej bliskie. Pozwól jej zacząć nowe, pozwól jej porzucić stare. 

Najważniejszą rzeczą dla dziewczyny jest utrzymać w sobie twórczy zapał a nie dostać dyplom szkoły muzycznej czy szkoły artystycznej, dostać oceny z gimnastyki i wygrać w tańcu. Pozwól jej zajmować się twórczością nie ze względu na wyniki, ale dla czerpania przyjemności z tego procesu. Nie oczekujcie od tych hobby użyteczności, sfinalizowania, sukcesów i dyplomów a zobaczycie jak jej oczy zabłysną radością. 

A w miarę dorastania nie umieszczaj tabu na twórczości. Wszak to na co z łatwością pozwalamy dzieciom w wieku pięciu do dziesięciu lat, w wieku piętnastu lat jest już uważane za "pustą stratą czasu". Kreatywność dla niej niekoniecznie staje się zawodem. To będzie jej sposób na przeżywanie w różnych sytuacjach, łagodzenie stresu, poznawanie świata i siebie, otwieranie serca. I nie tylko to. 

9. Chroń ją

 Pamiętaj, aby koniecznie chronić przed chuliganami i niedobrymi ludżmi. Strzeż ją przed tymi, którzy podważają jej wiarę w siebie. Strzeż przed atakami w szkole - nie oczekuj, że to sama rozwiąże. W innym wypadku zamknie się tylko w sobie lub nauczy się walczyć aby przetrwać. Chcesz tego? Chroń od szkodliwego wpływu niewiadomych ludzi - dobrze jest wiedzieć z kim komunikuje się twoja córka, kogo słucha. Strzeż przed nadmiernymi pokusami tego świata - przed nocnymi, samotnymi spacerami - przed brudem, którego jest wystarczająco na świecie. Strzeż od nadmiernego obciążenia dla jej psychiki, od bicia i kar, okrzyków i obelg. Chroń od wielkich oczekiwań - między innymi twoich. Chroń od nadmiernej pracy w domu - przed nią całe życie aby myć, prasować i gotować. Strzeż od nadmiernej odpowiedzialności, zwłaszcza za młodszych braci i siostry, od twoich negatywnych emocji, którymi możesz łatwo ją uszkodzić. Chroń przed kłótniami z mężem i ojcem córki - przed twoimi trudnościami w pracy. Strzeż od twoich niespełnionych marzeń, które chcesz zrealizować jej kosztem. 

Jeśli dziewczyna dorasta w takiej atmosferze miłości i troski -jak w szklarni to łatwiej będzie jej budować relacje w przyszłości. Zdoła zachować czystość, wrażliwość, naiwność, skromność. Pamiętaj, że dawniej kobiety były chronione przez całe życie: najpierw przez ojca, potem męża, potem syna. To było przerażające i głupie, jeśli nagle kobieta była sama ze wszystkim tym co się wokół niej działo. I pierwszym etapem jest etap ochrony w dzieciństwie - jest on jednym z najważniejszych. Jest to podstawowe, fundamentalne. 

10. Chwalcie bez powodu, nie dla uczynków

 Powróćmy do tematu pochwał. Jak już powiedziałam, dziewczynka może być chwalona i trzeba to czynić tak często jak to możliwe. Ale bardzo ważne jest, aby zrozumieć różnicę - jak chwalić.  Chłopców zachęcamy do działania dlatego chwalimy tylko za czyny. Czyli nie: "jesteś taki silny", ale: "pomogłeś tacie tak dobrze z tymi ciężkimi torbami". Albo nie: "jesteś tak troskliwy", ale: "wykonałeś taki wspaniały karmnik dla ptaków!". W ten sposób chłopiec jest nastawiony na życie pełne ważnych czynów. 

Jeśli to samo uczynimy z dziewczynką (i zwykle to czynimy) to dziewczynka zacznie żyć w modelu " tak ot- za nic, kochać mnie nie będą" i zacznie się starać na wiele sposobów aby zasłużyć na miłość. Dla rodziców jest to wygodne - ona wykona wiele rzeczy zarówno w domu jak i w szkole. Ale dla samej dziewczynki nie można sobie wyobrazić nic gorszego. Nigdy nie zdoła być usatysfakcjonowana tym co zostało wykonane. Będzie jej trudno przyjmować miłość i uwagę. Ona szczerze będzie wierzyć, że musi się przespać z każdym, kto zapłacił jej rachunek w kawiarni. I tak dalej. 

Dziewczynka potrzebuje "podlewania" - tak po prostu. Powiedz jej o jej zaletach. Powiedz jej, że jest mądra, piękna, miła, czuła, utalentowana - tak po prostu, bez  związku z wynikami, działaniami, postępkami aby skupiała się nie na działaniach, nie na wynikach, ale na jakościach i procesach. Częściej ją obejmuj, otaczaj ją czułością, dotykiem miłości! 

11. Być dla niej dobrym przykładem

 I ten punkt jest zawsze najważniejszy. Nie jest ważne to co mówisz, ważne jest co czynisz. Jeśli mówisz o szacunku dla mężczyzn a  swojego męża wołasz po nazwisku (u nas chyba też taka zasada uważana jest - a przynajmniej była za  traktowanie z wyższością- tak nas kiedyś traktowano w szkołach -przyp. michalxl600)  to nauczy się dokładnie tego czyli traktowania mężczyzn "z góry". Jeśli mówisz o kreatywności a sama wykonujesz niekochaną pracę, nie dbasz o siebie i nie uprawiasz hobby to ona wchłonie twój model postawy życiowej. Jeśli palisz to co możesz powiedzieć córce na temat czystości? I tak dalej.

 Dzieci słyszą co mówimy, ale podążają za tym co widzą. Jest to doskonała okazja aby zacząć zmieniać siebie, aby stać się taką kobietą jaką chciałabyś zobaczyć w swojej córce za dwadzieścia lub trzydzieści lat. 

Ale najważniejszą rzeczą jest bycie szczęśliwą aby mogła zrozumieć po co ona tego wszystkiego potrzebuje - po co ma zachować czystość, rozwijać kreatywność, budować relacje.  Jeśli widzi przykład szczęśliwej matki to taka kwestia w ogóle nie istnieje. A jeśli tą szczęśliwą matkę jednocześnie uwielbia najlepszy ojciec świata - wtedy dziewczynka nie ma innych możliwości. Jej serce będzie dążyć ścieżką, którą ty oświeciłaś i jest to najlepsza forma ochrony dla dziewczynki.

 Mam pewność, że wszystko to jest ważne dla każdej "małoletniej" -tej małej dziewczynki, którą trzymasz za rękę, układasz na rękach do snu lub tej, z którą właśnie rozmawiasz o życiu. I nie mniej ważne jest to dla tej "małolaty", która jest w tobie - ona najprawdopodobniej czegoś nie dostała. A to oznacza, że ​​możesz ją adoptować - i "dokochać" ją i "dokołysać". Kup jej buty Kopciuszka, zapisz ją na nauki tańca, dużo ją chwal, stwórz dla niej nowy wizerunek dobrego ojca ...

 Uzdrawianie twojej wewnętrznej dziewczynki będzie doskonałą podstawą do odmiennego traktowania twojej córki - w zupełnie inny sposób: z wielką uwagą, z większą miłością. Przecież z grubsza rzecz biorąc dzieci, nie potrzebują w końcu niczego więcej.

 Autor: Olga Waliajewa