Znalazłem taki oto tekst. Zaciekawił. Pośrodku zaznaczam fragment innym kolorem bo ta część jakoś nie za bardzo do mnie przemawia- od tego ja się osobiście dystansuję. Może ktoś mnie przekona do tego co tu napisane - na razie nie przyswajam.
Aby gniew nie był siłą niszczącą, która staje się przyczyną tego, że z rodziny odpływa powodzenie a z waszego życia szczęście trzeba się nauczyć prawidłowo go przejawiać.
Pierwsze działanie potrzebne do tego aby właściwie obejść się z gniewem to zaprzestać wszelkich działań i zamilknąć. Gdy tylko poczujecie gniew powinnyście być na 100% przekonane, że zaczniecie mówić absolutne głupstwa. Jest to reguła obowiązkowa. Jest taka zasada, że kobieta w gniewie zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi. Mężczyzna w gniewie natomiast zupełnie nie wie co czyni.
Dlatego też przede wszystkim należy zamilknąć - nie ma żadnych innych wariantów. Nie zostanie powiedziane nic mądrego. Nie dojdziecie do żadnej prawdy. To czego w takiej chwili nagadacie ukochanemu człowiekowi nie przyniesie nic dobrego - przyniesie tylko zniszczenie. Po 5 minutach rozmowy żadne z małżonków nie zdaje już sobie sprawy z jakiego powodu doszło do kłótni. Głównie kłócimy się z tego powodu, że druga strona tak a nie inaczej się do mnie odnosi i to wszystko.
Kolejna sprawa - zdać sobie sprawę ze swoich myśli, z pełną świadomością. Z jakiego powodu osądzamy drugiego człowieka i dlaczego nas poniosło - przejrzeć krótki zapisek waszego gniewu zanim zechcecie go zreferować waszemu mężowi kiedy to przyszedł o 23- ciej zamiast o 20 -stej .
Następnie - nawiązać komunikację ze swoimi potrzebami, zrozumieć skąd i dlaczego są te potrzeby i ten osąd. Wiecie dlaczego pojawiają się myśli o osądy w stosunku do ludzi? Tylko dlatego, że oni czynią to czego nie czynimy my - dobre czy złe rzeczy , to już nie jest ważne. Człowiek czyni coś złego a my to złe chcieliśmy całe życie ale nie mogliśmy sobie pozwolić. I osądzamy jego.
Z radością byśmy to uczynili ale nie mamy śmiałości - sił nam nie starcza i.... osądzamy go. Albo też ktoś czyni coś dobrego na dokonanie czego też nas samych nie stać. Wiele lat chcieliśmy żyć - o właśnie tak, od duszy, odważnie, z rozmachem i dobrze i nie udawało się. I zaczynamy go osądzać: "tak, tak - wiemy. Udaje świętego, wszyscy wiedzą o co chodzi".
Dlatego powinniśmy nawiązać łączność ze swoimi potrzebami i zrozumieć: "Ja sam również chcę tego co czyni ten człowiek. Uczciwie przyznaję, sam bym tak chciał i za to go osądzam". Teraz pozostało rozważyć dlaczego tego chcesz i co z tym zrobić. Nawiąż kontakt ze swoimi potrzebami, oczekiwaniami i wyraź swoje uczucia i niespełnione oczekiwania. No i to już - to wszystko.
Po co opowiadać mężowi: "nie masz zupełnie sumienia" / "chociaż byś zadzwonił" - co da się przełożyć na: "jesteś kompletnym głupcem". Uświadamiając sobie swoją potrzebę kobieta mówi po prostu: "stęskniłam się!"
- i już. Okazuje się, że ona się po prostu mocno stęskniła. Ona nie ma ochoty go skrytykować albo zrobić z niego głupca. Ona chce tylko w ten sposób okazać swoje emocje.
Jeśli kobieta uświadamia sobie swoje potrzeby to niechby nawet i w gniewie wykrzyczy: "stęskniłam się !!!" i niech rzuci talerzem o podłogę. Będzie konflikt? Wielu mężczyzn by się po prostu uśmiechnęło albo objęli by ją w tym momencie. Jestem niemal pewien, że taka by była reakcja mężczyzn.
Dlatego też mądrzy autorzy zalecają przejawiać kobietom dziecięcy gniew. Dziecięcy gniew zawsze trzyma się danego tematu. Nigdy nie jest jakiś zamotany, zawoalowany - nie jest schizofreniczny, rozumiecie? Od dzieci nauczyć się można bardzo pięknych sposobów przejawiania zdrowego gniewu, który wspaniale pomaga rozładować relacje a przy tym nie doprowadza do konfliktu.
A to dlatego, że dzieci gniewają się szczerze.
I jeszcze pojąć powinniśmy jedną sprawę - bliscy ludzie z reguły nie dostarczają nam takich obaw o jakie ich obwiniamy. Oni po prostu dotykają nasze rany - prawda? A my zaczynamy na nich krzyczeć tak jakby oni nam sól w tą ranę wtarli a nie tylko tknęli.
Jest różnica prawda? Ktoś wam nastąpił na odcisk niechcący w tramwaju a wy krzyczycie na niego półtorej godziny za to, że przez pół roku wam tą ranę rozdrapywał. Czy to normalne? On po prostu nadepnął niechcący - nie wiedział. Mamy wewnątrz każdy swoje rany, których lepiej nie dotykać. Dlatego jeśli ktoś nadeptuje ci na nogę to lepiej mówić o odcisku a nie o miejscu z którego nogi wyrastają.
źródło: http://pravotnosheniya.info/Kak-pravilno-proyavlyat-svoy-gnev-3297.html