wtorek, 22 września 2015

Jak prawidłowo przejawiać swój gniew?

 Znalazłem taki oto tekst. Zaciekawił. Pośrodku zaznaczam fragment innym kolorem bo ta część jakoś nie za bardzo do mnie przemawia- od tego ja się osobiście dystansuję. Może ktoś mnie przekona do tego co tu napisane - na razie nie przyswajam.

  Aby gniew nie był siłą niszczącą, która staje się przyczyną tego, że z rodziny odpływa powodzenie a z waszego życia szczęście trzeba się nauczyć prawidłowo go przejawiać.

  Pierwsze działanie potrzebne do tego aby właściwie obejść się z gniewem to zaprzestać wszelkich działań i zamilknąć. Gdy tylko poczujecie gniew powinnyście być na 100% przekonane, że zaczniecie mówić absolutne głupstwa. Jest to reguła obowiązkowa. Jest taka zasada, że kobieta w gniewie zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi. Mężczyzna w gniewie natomiast zupełnie nie wie co czyni.

  Dlatego też przede wszystkim należy zamilknąć - nie ma żadnych innych wariantów. Nie zostanie powiedziane nic mądrego. Nie dojdziecie do żadnej prawdy. To czego w takiej chwili nagadacie ukochanemu człowiekowi nie przyniesie nic dobrego - przyniesie tylko zniszczenie. Po 5 minutach rozmowy żadne z małżonków nie zdaje już sobie sprawy z jakiego powodu doszło do kłótni. Głównie kłócimy się z tego powodu, że druga strona tak a nie inaczej się do mnie odnosi i to wszystko.

   Kolejna sprawa -  zdać sobie sprawę ze swoich myśli, z pełną świadomością. Z jakiego powodu osądzamy drugiego człowieka i dlaczego nas poniosło - przejrzeć krótki zapisek waszego gniewu zanim zechcecie go zreferować waszemu mężowi kiedy to przyszedł o 23- ciej zamiast o 20 -stej .

  Następnie - nawiązać komunikację ze swoimi potrzebami, zrozumieć skąd i dlaczego są te potrzeby i ten osąd. Wiecie dlaczego pojawiają się myśli o osądy w stosunku do ludzi? Tylko dlatego, że oni czynią to czego nie czynimy my - dobre czy złe rzeczy , to już nie jest ważne. Człowiek czyni coś złego a my to złe chcieliśmy całe życie ale nie mogliśmy sobie pozwolić. I osądzamy jego.

  Z radością byśmy to uczynili ale nie mamy śmiałości - sił nam nie starcza i.... osądzamy go. Albo też ktoś czyni coś dobrego na dokonanie czego też nas samych nie stać. Wiele lat chcieliśmy żyć - o właśnie tak, od duszy, odważnie, z rozmachem i dobrze i nie udawało się. I zaczynamy go osądzać: "tak, tak - wiemy. Udaje świętego, wszyscy wiedzą o co chodzi".

   Dlatego powinniśmy nawiązać łączność ze swoimi potrzebami i zrozumieć: "Ja sam również chcę tego co czyni ten człowiek. Uczciwie przyznaję, sam bym tak chciał i za to go osądzam". Teraz pozostało rozważyć dlaczego tego chcesz i co z tym zrobić. Nawiąż kontakt ze swoimi potrzebami, oczekiwaniami i wyraź swoje uczucia i niespełnione oczekiwania. No i to już - to wszystko.

    Po co opowiadać mężowi:  "nie masz zupełnie sumienia"   / "chociaż byś zadzwonił" - co  da się przełożyć na: "jesteś kompletnym głupcem". Uświadamiając sobie swoją potrzebę kobieta mówi po prostu: "stęskniłam się!"  
- i już. Okazuje się, że ona się po prostu mocno stęskniła. Ona nie ma ochoty go skrytykować albo zrobić z niego głupca. Ona chce tylko w ten sposób okazać swoje emocje.

  Jeśli kobieta uświadamia sobie swoje potrzeby to niechby nawet i w gniewie wykrzyczy: "stęskniłam się !!!"  i niech rzuci talerzem o podłogę. Będzie konflikt? Wielu mężczyzn by się po prostu uśmiechnęło albo objęli by ją w tym momencie. Jestem niemal pewien, że taka by była reakcja mężczyzn.

  Dlatego też mądrzy autorzy zalecają przejawiać kobietom dziecięcy gniew.  Dziecięcy gniew zawsze trzyma się danego tematu. Nigdy nie jest jakiś zamotany, zawoalowany - nie jest schizofreniczny, rozumiecie? Od dzieci nauczyć się można bardzo pięknych sposobów przejawiania zdrowego gniewu, który wspaniale pomaga rozładować relacje a przy tym nie doprowadza do konfliktu.
 A to dlatego, że dzieci gniewają się szczerze.

  I jeszcze pojąć powinniśmy jedną sprawę - bliscy ludzie z reguły nie dostarczają nam takich obaw o jakie ich obwiniamy. Oni po prostu dotykają nasze rany - prawda? A my zaczynamy na nich krzyczeć tak jakby oni nam sól w tą  ranę wtarli a nie tylko tknęli.

Jest różnica prawda? Ktoś wam nastąpił na odcisk niechcący w tramwaju a wy krzyczycie na niego półtorej godziny za to, że przez pół roku wam tą ranę rozdrapywał. Czy to normalne? On po prostu nadepnął niechcący - nie wiedział. Mamy wewnątrz każdy swoje rany, których lepiej nie dotykać. Dlatego jeśli ktoś nadeptuje ci na nogę to lepiej mówić o odcisku a nie o miejscu z którego nogi wyrastają.

 źródło: http://pravotnosheniya.info/Kak-pravilno-proyavlyat-svoy-gnev-3297.html






 






wtorek, 15 września 2015

Najważniejsze zasady komunikacji z mężem.

 Tym razem autorka dobrze już znana. W wielu momentach czytając ten tekst uśmiechałem się czytając na przykład wyjaśnienia męskiego myślenia.
   Polecam gorąco:

1. Kiedy wszystko jest całkiem źle - nie krzycz. Lepiej zapłacz.

 Krzyk - jest przejawem agresji. To energia męska, męski sposób reagowania. Łzy natomiast są kobiecym sposobem reagowania. Gdy kobieta krzyczy to małe szanse, że zostanie usłyszaną - najprawdopodobniej tylko przebudzi w mężczyźnie zwrotną agresję i nastąpi dalsze użeranie się oraz przejście do przytyków osobistych. 

  Łzy to żeński sposób przejawienia swoich uczuć. Jest to sposób dania mężczyźnie odczuć i przejawić swoją męska siłę. Dziś (co zadziwiające) jest tak wiele kobiet, które nie umieją płakać. Tak bardzo stłumiony jest w nich żeński pierwiastek, który w żaden sposób i w żadnych warunkach nie jest w stanie wycisnąć z siebie ani łezki.

  Ucz się płakać. Bardzo często blokujemy łzy w momencie gdy gotowe są płynąć a zamiast tego wypuszczamy z siebie gniew. No bo przecież chcemy pokazać się jako silne i samodzielne. Boimy się przejawić swoją wrażliwość na zranienie i wrażliwość ogólnie, swoją słabość i czułość. Boimy się, że to zostanie wykorzystane a potem będzie bolało jeszcze bardziej.

 Ale tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zakomunikować mężczyźnie, że jest nam ciężko i że nas boli. Tylko tak możemy zakończyć nikomu niepotrzebną kłótnię. Łzy to sygnał dla mężczyzny, że posunął się za daleko i jest to hamulec bezpieczeństwa dla pędzącego pełną parą parowozu kłótni. Ponadto kobiece łzy spalają rodzinną karmę dlatego też jest to nawet korzystne aby płakać gdy jest trudno.

2. Kiedy płaczesz - besztaj siebie.

   Łzy działają na mężczyznę bardzo mocno. Powiedziałabym nawet - zbyt mocno aby tego nadużywać. Nadużycie jest wtedy gdy płaczemy i obwiniamy. Nie ma nic cięższego dla męskiego serca niż łzy ukochanej kobiety wraz z obwinieniem. On od razu doświadcza ogromnego poczucia winy - nawet jeśli zewnętrznie tego nie okaże.

  A wtedy żeby nie czuć się winnym - albo zacznie się usprawiedliwiać albo po prostu ucieknie. Lecz jeśli kobieta płacze i za wszystko obwinia siebie to naturalnym odruchem rycerza jest ją uratować. Wziąć winę na siebie. W ten sposób dajesz mu możliwość stać się rycerzem.

   Nie warto tym manipulować, nie warto tego narzędzia nadużywać. Nikomu się nie podoba gdy jest wykorzystywany albo manipulowany. Ochraniajmy siebie nawzajem.

 3. Codzienny masaż stóp.

   Uważa się, że taki rytuał jest najkrótszą drogą do męskiego serca. Kobieta, która codziennie po pracy choćby 5 minut masuje stopy swojego ukochanego może oczekiwać spełnienia wszelkich swoich życzeń. Mało tego - uważa się, że w takim wypadku cała energia mężczyzny koncentruje się wyłącznie na niej - jest to najlepsza profilaktyka dla zdrad.

  Masaż stóp pomaga także wyrównać hierarchię w rodzinie - mężczyzna może poczuć się kapitanem a kobieta jego pomocnikiem. Ponadto niemal każdy mężczyzna lubi masaż. W ten sposób może poczuć, że jest kochany a gdy jest kochany i potrzebny to od razu ma potrzebę coś uczynić dla tej, która kocha. Taki malutki rytuał - a tyle w sobie zawiera !

 4. Zgadzaj się z jego zdaniem.

   Jedno ze zdań działających największe cuda: "Tak mój drogi".  A drugie: "Tak jak powiesz kochany". Mężczyzna to opinia. On zawsze ma swoje stanowisko, swój pogląd na daną sprawę. Dla niego bardzo ważne jest by widział jak kobieta się z nim zgadza. Kiedy przyjmujesz jego punkt widzenia to dla niego oznacza to, że przyjmujesz i jego samego.

  Przecież to nie jest takie trudne - wysłuchać jego pomysł i wykazać zachwyt. Nie jest też trudne poproszenie o radę w trudnej sytuacji - nawet jeśli w rezultacie postąpisz inaczej. Spytaj go radę i podziękuj za mądrość.

  W najważniejszych sferach warto czynić tak jak on mówi. Jeśli on uważa za ważne aby na Nowy Rok pojechać do mamy - warto się zgodzić. Pozwól mu podejmować decyzje a wtedy zacznie w nim wzrastać odpowiedzialność. Jak inaczej ma ona wyrosnąć skoro nie zgadzają się z jego decyzjami i nie widzi on owoców swoich decyzji?

   Jeśli podjęta przez niego decyzja była niewłaściwa to on sam to zrozumie i weźmie sobie to doświadczenie do serca.  Nazywa się to naturalną konsekwencją. Najważniejsze tu jest aby nie pchać się ze swoimi "trzema groszami": "a widzisz? Przecież mówiłam." Na dodatek mężczyzna umocni się jako głowa rodziny - poczuje, że ty mu ufasz.  Będzie bardzo wdzięczny za to, że szanujesz jego pogląd. Szanujesz jego pogląd - oznacza, że szanujesz jego samego.

 5. Tłumacz z męskiego na kobiecy.

  Można go zmuszać aby przepraszał. Według wszelkich reguł - tak jak to czynią kobiety:

 "Wybacz proszę -  nie chciałam ciebie urazić. Jest mi bardzo przykro".

A można zrozumieć, że jego: "no i co się dąsasz?" jest tym samym ale powiedziane innymi słowami.

I tak na przykład: "kocham cię"  może brzmieć w jego ustach: "cóż - rozumiesz".

  A zachwyt z powodu twojego nowego wizerunku może w ogóle okazać się bezdźwięczny. To trzeba po prostu zobaczyć w oczach.

  Mało który mężczyzna jest zdolny do długich i głębokich komplementów. Ich niestety tego nie uczą i nie wyjaśniają jak bardzo to dla kobiety jest ważne. Z czasem możesz go tego w łagodny sposób nauczyć. Na początek naucz się tłumaczyć z języka męskiego na kobiecy aby nie poczuć się niekochaną i niepotrzebną, aby nie gderać mu z byle powodu - aby nie wymagać od niego tego czego na razie on nie potrafi.

 6. Proś go wprost.

  Mężczyźni nie są telepatami i nie domyślają się, że twoje: "czy nie jesteś głodny?" oznacza tak naprawdę, że sama byś coś zjadła. Przecież mężczyzna gdy jest głodny to powie to wprost. My kobiety lubimy zawiłe - pełne ozdobników wyrażenia myśli. I tak na przykład:

"Och! Jaka wiosna na zewnątrz. I śnieg już stopniał, i trawka się pokazała, nawet pączki już nabrzmiały. Na pewno tulipany już kwitną"

Dla mężczyzny są to po prostu opisy zjawisk pogodowych kiedy kobieta chciała dać do zrozumienia, że chciałaby dostać bukiet tulipanów.

  Można przecież powiedzieć wprost: "bardzo bym chciała tulipanków". Ale z jakiegoś powodu wydaje się, że on koniecznie powinien się sam domyślić - jeśli kocha. A jeśli się nie domyślił - to znaczy nie kocha.

  Może warto po prostu przyjąć, że on jest inaczej skonstruowany? Nie ma czasu i potrzeby aby się domyślać za to z radością zareaguje na bezpośrednią prośbę.  Zamiast: "taka fura naczyń a ja jestem zmęczona" można po prostu poprosić: "umyj proszę naczynia". Rezultat będzie całkiem inny - przecież mężczyzna jest gotów nam pomagać. .... jeśli go o to poprosimy.


 7. Otwieraj swoje serce.

  Dla kobiety szalenie ważna jest bliskość. Najczęściej tę bliskość czujemy podczas emocjonalnych rozmów z przyjaciółkami podczas plecenia mandali lub też z mamą podczas lepienia pierożków albo z ukochanym mężczyzną podczas spaceru po sadzie.

  Ważne jest nauczyć się być otwartą i szczerą ze swoim mężczyzną. W ten sposób możemy się uwolnić ze wszystkich swoich lęków - poczuć bliskość i bezpieczeństwo a ponadto dać jemu poczucie, że jest potrzebny i ważny.

  Mężczyźnie ciężko jest zrozumieć kobietę. Niedługo jest on w stanie rozwiązywać rebusy i szarady a w długich relacjach on pragnie szczerości, prawdy. My czasem okłamujemy w drobiazgach. Czasem coś ukrywamy myśląc, że to nie jest okłamywanie.

  Pamiętam pewną kobietę, której mąż wyróżniał się skąpstwem przy czym to skąpstwo pojawiło się u niego znikąd i rosło z każdym dniem.  Było to dla mnie bardzo dziwne do momentu gdy nie dowiedziałam się, że ona ukrywa przed mężem wartość rzeczy. Kupując synowi dobre dżinsy mówiła mężowi, że to z "lumpeksu". Kupując buciki dla córki okłamywali go zaniżając cenę 3 krotnie. W tym okłamywaniu uczestniczyły jeszcze i dzieci.

  Tak więc on stawał się coraz bardziej skąpy a na koniec w ogóle zlikwidował budżet rodzinny i wydawał na dzieci bardzo mało pieniędzy. Przy tym dziwił się dlaczego teraz nie da się już kupić dziecku dżinsów za 200 rubli tak jak poprzednim razem.

  Każde kłamstwo - nawet nieznaczne niszczy zaufanie.  Nawet jeśli człowiek nie wie, że to jest kłamstwo to jego dusza to czuje. Zgodnie ze źródłami Wedyjskimi jest to jedna z powinności żony - odkrywać serce przed swoim mężem. Za męża uważany jest wyłącznie ten mężczyzna przed którym kobieta otwiera serce.

  8. O problemach - bez emocji, o emocjach - bez problemów.

  Mężczyźni często besztają swoje żony za to, że "zawracają im głowę" (powodują ból głowy). Tak naprawdę jest w praktyce. Dla mężczyzny trudnym jest jednoczesne przyjmowanie myśli i uczuć - on słyszy albo to albo to drugie. Aby być usłyszaną i rozwiązać problem - rozdzielaj.  A jeszcze lepiej komunikuj:

"Teraz pragnę twojego współczucia"  i mów o odczuciach bez opisywania problemów.

 "A teraz potrzebuję twojej pomocy w rozwiązaniu problemu"  - a dalej bez emocji - tylko fakty.

Nauczyć się to oddzielać jest trudno - u nas wszystko to jest tak pomieszane! Ale rezultat ucieszy - i problem będzie rozwiązany i współczucie otrzymasz.

  9. Zachęcaj niezwłocznie do tego co się tobie podoba.

  Wiele razy widziałam sytuacje, które pomagają pojąć dlaczego mężczyźni nie darowują kobietom kwiatów. Pewnego razu zobaczyłam parę przechodzącą obok kwiaciarni. On chciał tam wejść i kupić swojej lubej kwiaty na co "luba" odpowiedziała basem: "A czy ja kwiatów nie widziałam czy co?"

Albo na przykład moi znajomi. Mąż przyniósł jej na 8 marca naręcze czerwonych róż a ona przywitała go zdaniem: "czy ty nie masz na co wydawać pieniędzy? Można było kupić coś pożytecznego".

 Wszystko niby nic ale potem kobiety się żalą, że przez 10 lat wspólnego życia nie dostała ani bukietu. No bo co tu mówić o bukietach skoro one nikomu nie sa potrzebne?

  Kiedy mężczyzna darowuje kwiaty to chce widzieć jak się radujesz. Cieszysz się, szukasz wazonu, ostrożnie przycinasz koniuszki i z dumą ustawiasz je w centrum domu. On chce widzieć jak się nimi chwalisz przed koleżankami , chce abyś za każdym razem patrząc na nie mówiła mu: "Jak one długo stoją. Na pewno z wielką miłością je wybierałeś".  

  To samo jest z prezentami. Nie zawsze mężczyzna darowuje to co byśmy chciały ale zawsze wkłada tam całą swoją duszę. Załóżmy, że nie nosisz takich kolorów, być może bardziej lubisz białe złoto niż żółte, może podobają ci się białe róże a nie czerwone goździki - to nie jest ważne. Ważny jest jego czyn - sam fakt.  On zrobił to dla ciebie- bądź mu wdzięczna!

   On chce zobaczyć radość, wdzięczność i zachwyt aby następnym razem przynieść tobie bukiet czy podarunek i znów zobaczyć ten blask w twoich oczach.

 W ten sposób pozwolisz mu pozostawać romantycznym księciem, przedłużyć cukierkowo - bukietowy etap waszych relacji.

 10. Zakazane zdania.

 "Dlaczego?" i "po co?" - od tych zwrotów zaczynają się kłótnie. Czy dla ciebie naprawdę jest ważne dlaczego on wyprał twoją białą koszulę ze swoimi czarnymi skarpetami? Czy to naprawdę konieczne, aby zrozumieć, dlaczego on nigdy nie sprząta po sobie? Te dwa słowa od razu naprowadzają oboje na wojenną ścieżkę.

  "Czy nie mógłbyś..."  - gdy tak mówimy to nam się wydaje, że prosimy. Mężczyzna natomiast słyszy wszystko wprost: "Czy nie mógłbyś się przejść z psem?" Warianty są dwa - mogę lub nie mogę. A jakie było pytanie? Żona wątpi w moje możliwości? Oczywiście, że mogę ale nie znaczy, że to zrobię. "Przecież mówiłam!" - to zwrot całkowicie zabijający pierwiastek męski i odpowiedzialność. Nawet nie ma co komentować.

  "Nie jesteś mi potrzebny" - albo też: "znajdę sobie normalnego męża" jak i każde inne zniewagi Te zwroty głęboko zapadają do męskiego serca i zabijają miłość. 

  W teorii wszystko wygląda prosto - pozostaje tylko zacząć to stosować w praktyce. Na początek zobaczysz co zrobiłaś nieprawidłowo. Potem będziesz zauważać, że robisz coś nie tak i nie będziesz w stanie się powstrzymać. Następnym etapem będzie zmiana zachowania wewnątrz sytuacji a dopiero potem będziesz w stanie temu zapobiegać. Droga długa i niełatwa ale wiedzie niechybnie do szczęścia.

Olga Waliajewa 






ŹRÓDŁO TŁU8MACZENIA - strona: https://vk.com/ya_slavyankaa?w=wall-41340374_104045







 





sobota, 12 września 2015

12 września 2015

 Zbliża się egzamin dla naszego Słowiańskiego - Polskojęzycznego "grajdołka". Z obowiązku i ze szczerego serca dołączam  swój głos. Ruszyła Hidżra czyli rodzaj wojny muzułmańskiej poprzez zasiedlenie. To jeden z rodzajów ich walki. Choroba postępuje - zobaczymy jak jesteśmy na nią odporni.
Pojawił się w sieci szczery głos - polecam uwadze. Mam nadzieję, że dziś w marszu Warszawskim ( podobno planowane są i w innych miastach) pójdą tysiące ludzi. Informacja to potęga - z FaceBookowych informacji deklaruje się podobno 50 tysięcy osób. Władze miasta najpierw zakazały - nie dały pozwolenia na demonstrację a zorientowawszy się, że ona i tak się odbędzie dały pozwolenie.

   Co do nawoływania chłopaka do pójścia na wybory - nie wiem. Ja nie chodzę (kiedyś chodziłem). Głos prosty i szczery dlatego publikuję.
edycja dokonana 16 września po marszu. Dla historycznej ciągłości dodaję inny link. Bardzo ciekawy reportaż z marszu w Warszawie. Wzięło w nim udział około 10 tys. ludzi - większość to byli ludzie młodzi. To bardzo cieszy. https://www.youtube.com/watch?t=610&v=mbSHr87kjgM

wtorek, 8 września 2015

"Minusy" męskości.

 Wakacje się kończą więc dajemy "czadu". Koniec z lżejszymi wpisami ;) - znalazłem solidną lekcję, jest co "trawić". Artykuł pani Tatiany Dzucewej , której wypowiedzi już chyba tłumaczyłem tutaj. Nazwisko już mi znane. Czytałem ten artykuł z poruszeniem w duszy. Migały mi sytuacje z mojego przeszłego życia począwszy od dzieciństwa gdzie najpierw władcza matka tłumiła przejawy męskości. Zapraszam :
źródło niniejszego tekstu: 
   http://pravotnosheniya.info/Minusi-muzhestvennosti-3051.html

  Jaka z kobiet nie marzy o tym by obok niej był silny, męski, niezależny  mężczyzna mający swój życiowy cel ?

    Ale z jakiegoś powodu potajemnie mamy nadzieję, że ten silny mężczyzna będzie "bez wad" a do tego zależny od nas?

  Być może dlatego walczymy z mężczyzną gdyż boimy się być z prawdziwym mężczyzną. Wszak w takim wypadku będzie trzeba zgodzić się z ogromną różnicą, która istnieje między nami. Wszak męskość ma swoje "plusy" jak i "minusy". Te wady i zalety są nieodłączną częścią męskiej natury.

  Oto i te "minusy":
- dążenie do przewodzenia, dążenie do bycia liderem i dominowania,
- agresywność i surowość,
- zaniedbywanie rzeczy nieciekawych,
- upór co do swoich decyzji,
- samodzielność, niezależność,
- nakierowanie na karierę i pracę,

  Są to cechy szczególne natury mężczyzny. Nie zgadzać się z nimi oznacza iść przeciw jego naturze a przede wszystkim przeciw swojej kobiecej naturze.

  Umiejętność cenienia mężczyzny i przyjmowanie jego w całości, takim jaki on jest to główne zadanie kobiety jeśli chce ona mieć szczęśliwe relacje z mężczyzną.

   Weźmy po kolei:

- dążenie do przewodzenia, bycia pierwszym i dominowania. Jest to dla nas kobiet bardzo niewygodna cecha - uznając i przyjmując ją pozostaje nam się tylko podporządkować. Mężczyzna powinien czuć się najsilniejszym i najmądrzejszym w swojej rodzinie. Czy my kobiety możemy być mądrzejsze od swojego męża? Jak wiele rodzin się rozpadło z powodu "wielkiej mądrości" kobiet? Z powodu ich nieumiejętności stania się "mniej mądrymi" przy swoim mężczyźnie?

  Podporządkowanie - jest to bardzo niewygodne dla kobiety niegotowej uznać męskiej natury. Jako podporządkowanie pojmowany jest przede wszystkim szacunek, bezwzględne przyjęcie decyzji mężczyzny, numer porządkowy "dwa" w rodzinie a także uświadomienie sobie swojego miejsca za mężczyzną a nie przed nim (dawniej kobiety wychodziły "za mąż" - tak się mawiało. przyp. tłumacza).

  Albo podporządkowujemy się mężczyźnie albo obok nas jest piesek na smyczy gotów wypełniać nasze polecenia. Albo my się podporządkowujemy albo podporządkowujemy sobie mężczyznę a wtedy on milknie, zaczyna pić, "zabawiać się" a w najlepszym razie spędzać wolny czas za komputerem czy też na kanapie przed TV. A my się potem skarżymy koleżankom: "ech - jemu się nic nie chce, nie wstanie by coś zapracować, stworzyć, gdzieś "wygrać", czegoś dokonać?"  Podporządkowany mężczyzna nie będzie chciał nigdy niczego robić.

  Kolejnym minusem męskości jest surowość i agresywność. Te cechy także są związane z męską naturą. Bez nich nie będzie on brał inicjatywy, podejmował decyzji, odnosił sukcesów i rwał się do czynów.

  Prawdziwa kobieta się tego nie boi i nie walczy z tymi cechami gdyż przyjmuje je ona jako niezbędne dla prawdziwego mężczyzny. Prawdziwa kobieta wie jak i czym zrównoważyć  te cechy: łagodnością, wrażliwością i zrozumieniem, ona nie musi się przed nimi bronić. Bez tych cech mężczyzna jest zależny, wątły i zupełnie niepodobny do mężczyzny.

I jak powiadał jeden mój znajmy mężczyzna: "z działań łagodnych nic się nie urodzi". I faktycznie nic - ani dziecko, ani przedsiębiorstwo, ani państwo, a tym bardziej szczęśliwa rodzina.

  To właśnie kobieta jest zaczynem kłótni w rodzinie -  o tym szczegółowo napiszę w osobnym artykule pod tytułem "zaginęła kobieta".  

 Skąd się biorą kłótnie, dlaczego mężczyzna jest w stosunku do nas agresywny a czasem nawet i dochodzi do rękoczynów? Dlatego, że stawiamy na swoim, nie przyjmujemy zdania mężczyzny, spieramy się. W tym momencie idziemy przeciw męskiej naturze i otrzymujemy w najlepszym wypadku awanturę. Obrażamy się na mężczyznę - na to, że on postępuje z nami jak z kobietą. A czy byłyśmy kobietami w tym momencie kiedy nie ustępowałyśmy, kiedy nie słuchałyśmy mężczyzny, sprzeciwiałyśmy się i byłyśmy także agresywne?

   Wiecie jak w takiej chwili mężczyzna pojmuje kobietę? Jak konkurenta, a w głębi duszy jak zdrajcę.

  Pokój i dobre relacje w rodzinie zależą od kobiety. Mężczyźni w ogóle bardzo rzadko krzyczą - zazwyczaj tylko wtedy gdy tracą cierpliwość.

  Dlaczego my kobiety boimy się prawdziwej męskiej natury? Między innymi dlatego, że istnieją jeszcze i takie niewygodne cechy jak dążenie do samodzielności i niezależności.

  Kiedy nie przyjmujemy swojej żeńskiej natury to nie wiemy co mamy robić z silnym, władczym i niezależnym mężczyzną.

  Boimy się i dlatego tłumimy mężczyznę, kontrolujemy go i podejmujemy za niego decyzje. W wyniku tego znów mamy na rękach pieska a w duszy niespełnione marzenie o pojawieniu się w naszym życiu prawdziwego mężczyzny. Dążenie do niezależności i samodzielności  istnieje u mężczyzny na poziomie instynktu. Nie da się tego trzymać "pod kloszem". Pod kloszem męskość zanika.

  Mężczyźni faktycznie bardzo różnią się od kobiet w tym i fizjologicznie a przede wszystkim organami płciowymi.

  Kobieca macica jest ciepła, miękka, łagodna,obejmująca, przyjmująca, pełna opieki, ochraniająca a męski członek - twardy, aktywny, wnikający wgłąb, napierający, nakierowany na cel, nawet nieco agresywny.

  Czy nie tak postępuje prawdziwy mężczyzna?

"Jeśli kobieta przeciwstawia twardości mężczyzny własną twardość to oznacza, że pracuje w niej umysł - ego, którego istotą jest negowanie i walka. W takim umyśle żyje ogromny strach przed mężczyznami. Jeśli kobiecie nie udaje się wymknąć z pod uderzenia mężczyzny to oznacza, że u niej samej jest siła rodzaju męskiego - surowa moc nakierowana na walkę i eliminację".

   Organy płciowe kobiety znajdują się wewnątrz a męskie na zewnątrz. Mężczyzna jest zewnętrznym a kobieta wewnętrznym. W naturze mężczyzny jest poznawanie przestrzeni zewnętrznej i osiąganie sukcesów aby wypełniać swoją główną, męską misję - być żywicielem rodziny. Dlatego u mężczyzny zawsze na pierwszym miejscu będzie praca i jego kariera. Czy kobieta powinna mieć mu to za złe? Praca jest nadrzędna tylko dlatego, iż wszystko co czyni mężczyzna czyni dla rodziny i dla kobiety a nie dla siebie. Aby zapewnić byt rodzinie musi udzielać temu maksimum sił i czasu. Czy warto z tym walczyć?

  Bardzo często chcemy nie dających się pogodzić rzeczy: aby mężczyzna był silny, konkretny, niezależny a przy tym czuły i łagodny. Aby osiągnął sukcesy w karierze i dawał radę pobawić się z dziećmi, pomył podłogi i naczynia. Nie należy robić z mężczyzny stworzenia bezpłciowego jeśli chcecie czuć się słabą w jego silnych rękach.

  Od nas kobiet zależy na ile mężczyzna przejawia swoje Męstwo - takie kompletne, prawdziwą męskość a nie jakąś tam  "idealną" jaką sobie wymyślamy aby mieć obok słabego i dającego się kontrolować mężczyznę.

  Pozbawiając mężczyzny męskości pozbawiamy siebie same Kobiecości i możliwości bycia "za mężem", za silnym, niezależnym mężczyzną sukcesu.

  Przyjmując mężczyznę takim jaki on jest z jego "plusami" i "minusami" tworzymy harmonię w relacjach.

 Tatiana Dzucewa

    



 












poniedziałek, 7 września 2015

Gdy już umiemy latać jak ptaki...

  Pewnego razu podczas rozmowy o osiągnięciach współczesnej techniki Bernard Shaw powiedział:

  " Teraz gdy już nauczyliśmy się latać w powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby pozostało nam już tylko jedno: nauczyć się żyć na Ziemi jak ludzie."




Tajemnica stanu Kobiecości

   Można przeczytać setki mądrych książek na temat rozwinięcia i odkrycia swojej kobiecości, nauczyć się mówić piękne słowa, prawidłowo się zachowywać lecz jeśli brak jest STANU pochodzącego z waszej Duszy to bardzo szybko znów popadniecie w wydawanie wojskowych komend i w niezadowolenie. Nie da się być Kobietą pół na pół. Nie da się być Kobietą wyłącznie ze swoim mężczyzną, tylko jego szanować, być wobec niego cierpliwą i czułą  a innych krytykować i osądzać. Trzeba być kobietą w każdej minucie.

  Stan Kobiecości to dar, którym kobieta jest gotowa  obdarować świat.  Ona idzie drogą życia z bukietem kwiatów w rękach i wszystkich obdarowuje uśmiechem. A inna w myślach wszystkich krytykuje posyłając w przestrzeń fale niezadowolenia.

  Jeśli znajdujecie u siebie męskie cechy to nie należy się tego bać. Jesteś taką Kobietą jaką jesteś tu i teraz. Jeśli masz takie życzenie to możesz się zmienić i stać się inną. Dokładnie w tej chwili popróbuj być ciut - ciut inną, bardziej kobiecą, inaczej "brzmiącą".  Zmieniwszy swój stan wewnętrzny kobieta zmienia świat wokół.

  Jak dużo czasu spędzasz w sypialni z mężczyzną? Wystarczająco dużo ale nie całą dobę. Czy w pozostałym czasie pamiętasz o sobie jak o Kobiecie?

  Seksualność - jest to jedna z płaszczyzn stanu Kobiecości. Jedna ale nie jedyna! I energie seksualne skoncentrowane są w określonych częściach ciała,  które muszą się rozwijać czy też demonstrować w sposób niekontrolowany. Stan Kobiecości jest w domyśle seksualny. Całe jej ciało promieniuje tymi cudownymi wibracjami wabiącymi mężczyzn.

  Dlatego też dla kobiecego szczęścia trenować trzeba nie intymne mięśnie lecz rozwijać swoją wewnętrzną Kobiecość.  Wszak nawet taka kobieta u której rozbudzone jest niższe centrum a serce zamknięte nie będzie kobietą pełnowartościową. Przecież Kobiecość to spojrzenie, gesty, słowa.....

  Stan Kobiecości - to umiejętność obdarowania miłością a w tym celu trzeba posiadać otwarte serce. Przebudźcie u siebie Kobiecość a "zagra" również i seksualność. 

przetłumaczone ze strony: http://pravotnosheniya.info/Tayna-zhenskogo-sostoyaniya-2261.html 


niedziela, 6 września 2015

Nie może być piękna bez czystości

Liścik niniejszy wygląda na głos chrześcijanki ale nic nie szkodzi. Bardzo mi się spodobał i przetłumaczyłem. Tak czy siak jest to Słowiański sposób bycia. Dodam jeszcze, że urzekła mnie ta fotografia dodana do artykułu. Zapraszam: 


Mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia - miałam dość surowe wychowanie. Rodzice byli dla mnie i siostry autorytetem - nie chciałyśmy ich denerwować i słuchałyśmy choć nigdy nas nie karcili. Mama zawsze mi powiadała: "jeśli chcesz wyjść za mąż to trzeba najpierw coś sobą przedstawiać. Aby urodzić dziecko i aby ono wyrosło na kogoś musisz mieć jakąś swoją wewnętrzną bazę ku temu czyli twoją wiedzę i umiejętności".

   Nigdy nie karcili mnie w domu z powodu trójek ( dawniej - ocena o jeden stopień wyższa od najsłabszej. przyp. tłumacza). Mama mówiła: "to twoja sprawa. Tobie samej będzie wstyd." I prawda - było nam wstyd dostać trójkę, nie dlatego, że coś ci za to grozi ale po prostu wstyd. Tak samo było z cnotliwością - rozumiałam, że są rzeczy z powodu których będzie bardzo wstyd i będzie bolało. Jeśli chcesz z kims żyć to trzeba wyjść za niego za mąż.

   A i po prostu nie było czasu aby poniosło mnie gdzieś gdzie nie trzeba. Gdy się uczyłam w szkole to oczywiście chciało się  pójść i na dyskotekę, i pobawić się ale my byłyśmy tak pochłonięte nauką, że na to po prostu nie starczało już ani czasu ani sił. Z młodymi chłopcami tylko na rysunki chodziłyśmy wspólnie. Z pewnością jest to bardzo ważne aby w wieku przejściowym nastolatek miał zajęcie i rozumiał co jest dobre a co złe, że nieetyczne zachowania są złe, że rozpusta jest zła, że to wstyd. Aby on to rozumiał bez względu na fakt, że we wszystkich pismach i telewizji mówią mu, że to dobrze.

   Gdy byłyśmy młode to wydawało się, że nasi rodzice są bardzo surowi  - nie tak jak u wszystkich - a dziś rozumiem, że to było bardzo właściwe.  Bo nawet gdy byłam na studiach to bałam się przyjść do domu zbyt późno. Mowy nie mogło być o tym aby ktokolwiek dopuścił się ze mną jakichś frywolności. A najciekawsze było to, że u młodych mężczyzn, którzy się mną interesowali budziło to szacunek.  Ta moja "niedostępność" była moim stanem wewnętrznym - oni to wyczuwali i nie musiałam im nawet niczego zakazywać.

  Było i zrozumienie, że utrata skromności może zaowocować narodzinami dziecka. Przecież nie będziesz w stanie porzucić tego dziecka lub pozbawić go ojca a tego ojca przecież nie kochasz!

  Rozumiem, że postępowałam bardzo ostro. Podobało mi się ..... nie flirtowanie, nie - ale podobało się. Każdego dnia obdarowują cię czekoladkami, kwiatami. Przychodziłam do domu jak aktorka - jeden bukiet, drugi bukiet. Potem gdy wyszłam za mąż mama mówiła mojemu mężowi: "czemu ty Oli nie robisz podarunków? Na studiach każdego dnia przychodziła do domu z bukietami".

   Jakoś tak dość mocno mieszałam chłopakom w głowach - nie mówiłam: "nie, nie". Unikałam bezpośredniej odpowiedzi. Nie dlatego, że bałam się zostać bez kwiatów i czekoladek ale dlatego, że zawsze żal mi było skrzywdzić człowieka.

  Dziś sądzę, że trzeba było być jeszcze bardziej surową bo w pewien sposób robiłam ludziom nadzieję - przyjmowałam od nich podarunki, uśmiechałam się.
 Lepiej było by od razu powiedzieć: "wybacz ale nie wyjdę za ciebie za mąż".  Wtedy tego nie rozumiałam.

  Przecież on traci dla mnie czas i siły. Chwała Bogu wszystko u nich się dobrze poukładało, wszyscy mają dobre rodziny - bardzo się z tego cieszyłam bo widać jednak moje sumienie było niespokojne. Modliłam się za nich. Wiem, że niektórzy z nich dzięki mnie stali się wierzący.  Początkowo śmiali się ze mnie gdy na zaproszenie do restauracji odpowiadałam: "nie mogę bo obecnie mam post". Oni mi na to: "a co to jest post? Po co ci to?"  Potem zaczynali wnikać i rozumieli, że dla nich to też dobre.

  Nawet gdy wyszłam za mąż to byłam w tej kwestii - jak to dziś młodzi mówią: "niekumata". Może mnie to nie interesowało - w ogóle nie miałam pojęcia skąd się biorą dzieci. Kiedy poczęliśmy dziecko ja miałam już 27 lat i jeszcze nie za bardzo wiedziałam czy jestem w ciąży czy też nie. Pytać kogokolwiek o radę było mi wstyd. Powiedzą: "Oszalała babka - w takim wieku nic nie wie!"

  Mąż tak jak ja nie był biegły w tej kwestii - i to nas zbliżało. U nas obojga główne było to "coś" - duchowe a dopiero później cielesne namiętności. A to dlatego, że stopień bliskości duchowej wiąże dużo mocniej.

  Jeśli straciłabym swoją czystość przed spotkaniem z nim to nie było by takiego szczęścia. Ja sobie nawet nie wyobrażam jak mógłby być u mnie więcej niż jeden mężczyzna - wydaje mi się to zupełnie niemożliwe. Nawet teoretycznie nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

  "Dla pięknej dziewczyny jej uroda często jest dodatkowym niebezpieczeństwem jeśli nie wie jak obchodzić się ze swoją urodą". Są kobiety, które traktują swoją urodę jak kapitał, który można zmieniać w takie czy inne dobra materialne. I są kobiety, które uważają, że uroda jest im dana aby upiększać świat i życia innych ludzi. Te drugie są o wiele przyjemniejsze. Jak odnosić się do swojej urody?

  Mężczyźni mi mówili, że jestem piękna i oczarowująca ale rozumiałam, że lubią mnie nie tyle za urodę co za cechy wewnętrzne - za poczucie humoru, umiejętność komunikowania się , nie wiem za co jeszcze...

  Nasza córka jak widzę wyrośnie na piękną kobietę. Ale staram się jej tego nie narzucać, żeby nie myślała, że jest bardzo ładna bo wtedy będzie jej ciężko żyć na świecie. Będzie wiedziała, że jest królową i zbyt dużo chcieć od życia.

  Dziś będąc dorosłą rozumiem, że prawdziwie piękny człowiek to ten u którego z wnętrza wypływa więcej piękna niż z jego zewnętrzności. Bywa, że człowiek jest zewnętrznie nawet i niezbyt urodziwy ale promieniuje jakimś takim czarem osobistym, że nie da się go nie nazwać pięknym. I tu też jest ważna cnotliwość. Wewnętrznego piękna nie może być bez czystości.

   " Jak byś chciała aby twoja córka traktowała swoją urodę? W jaki sposób powinna ja spożytkować?

       "Chciałabym aby swoja urodę oddała swojej przyszłej rodzinie".

  Pewnego razu ją zapytałam: "Masza- kim chcesz zostać? - architektem, rzeźbiarzem, artystą, lekarzem?"   A ona mi na to:  "Ja chcę zostać mamą".
 Ta odpowiedź mi się bardzo spodobała bo to bardzo właściwe. Dziewczynka od najmłodszych lat powinna zdawać sobie sprawę, że jest przyszłą mamą. To jest najpierwsze i najważniejsze. Powinna w pierwszej kolejności być mamą a potem dopiero może być artystą czy też lekarzem ale aby zawód pomagał rodzić i wychować dziecko - dać mu coś dobrego.  Profesja nie powinna być dla kobiety celem samym w sobie.

źródło tłumaczenia: http://pravotnosheniya.info/Krasoti-ne-mozhet-bit-bez-chistoti-2916.html










Energia spódnicy, sukienki, sukni,

 1. Długa i obszerna spódnica swoim konturem tworzy prawidłowy stożek energetyczny. Tworzy ona energię żeńskiego typu: mało u góry, dużo u dołu i czyni nas stabilnymi "oddolnie". Ponadto szeroka spódnica działa jako okrąg ochronny. Sakralne znaczenie spódnicy to krąg ochronny wokół was. Do tego ruch (kołysanie) dołu sukni podczas poruszania się tworzy wokół was dwa rodzaje wichrów nastrajając waszą energię na sposób kobiecy a to bardzo istotne.
 2. Zgodnie ze Starosłowiańską nauką noszenie sukienek i spódnic odnawia więź z energią Rodu po linii żeńskiej.
 3. Biorąc pod uwagę pradawną wiedzę okazuje się, że sekret powabności kobiety kryje się w umiejętności nasycania otaczającego  świata i gromadzenia życiowej i seksualnej energii. Przy czym większą część swojej energii kobieta otrzymuje od Ziemi i noszenie długiej sukni zwiększa jej żeńskie przyciąganie i moc. Poły ( dół)  sukni zakręcając się spiralnie zgodnie ze wskazówkami zegara podczas chodzenia wspomagają przekazywanie energii w górę a spódnica w kształcie kopuły  (klosza) pozwala gromadzić energię.
 4. Jest taka zasada -  nie zakładać spodni na pierwsze 7 (!) randek jeśli naprawdę chcesz oczarować mężczyznę. W takim wypadku kobieta staje się bardziej pociągająca.
 5. Dowiedzione jest, że stałe noszenie spodni bardzo negatywnie odbija się na organach kobiecych. To przyzwyczajenie może mieć związek z bezpłodnością i problemami z zajściem w ciążę ponieważ brak jest potrzebnej energii. Znane są przypadki gdy kobiety - miłośniczki spodni, które nie mogły długo zajść w ciążę spełniały swoje marzenie gdy tylko zaczynały chodzić w sukienkach i spódnicach! Zadziwiające ale jest to fakt.
 6. Ubierając suknię (nawet taką na co dzień) kobieta sama tego nie zauważając przeobraża się wewnętrznie, jej nastrój zmienia się na lepszy a to najważniejsze dla kobiety. Właśnie ten stan wewnętrzny - to święto w duszy tak bardzo pociąga mężczyzn. Zauważcie jak zmienia się wasz sposób chodzenia - wystarczy tylko ubrać spódnicę lub sukienkę!
 Drogie kobiety! Noście sukienki i suknie dla siebie samych, rozkoszujcie się swoją kobiecością. Właśnie w tej odzieży ani na sekundę nie zapomnicie kim tak naprawdę jesteście.

źródło: https://vk.com/id209748809?w=wall209748809_1584%2Fall








środa, 2 września 2015

Pojmowanie kobiecosci.

Kobiecość -  to stan, który zawiera w sobie wiele aspektów: lekkość, czułość, miłość, "spokojność", ufność, otwartość, łagodność, płynność, radość, zadowolenie, i tak dalej - ale w sumie biorąc jest to stan. Niemożliwe jest przekazanie tego słowami - stanu tego trzeba doświadczać i przeżywać go. Moim zdaniem są 2 drogi ku kobiecości.

  Pierwsza z nich to kolejne odkrywanie cech kobiecości.

 Druga to wejście w ten stan energetyczny a wtedy wszystkie cechy kobiecości przejawią się u was same z siebie.

  Wedy opisują jakie cechy jest korzystnie rozwijać kobiecie aby mogła ona w jak największej pełni przejawiać się po kobiecemu i stać się szczęśliwą.  Chcę podkreślić, że jest to  moje spojrzenie na Wedy.

     Kobieta podobna jest do kwiatka- gdy jest malutką przypomina zwinięty pąk, jako dziewczynka przypomina już kwiat, który zaczął rozchylać swoje płatki.  A oto przepiękna - pełna kobiecego czaru kobieta - jest jak rozwinięta róża, oczarowuje wszystkich swoim aromatem i pięknem.

  Dewa - w Hinduizmie jest to Bóstwo/Bogini. Dziewuszka, dziewczynka - jest Boską z urodzenia. Jest czysta i przepiękna. W niej już od samych narodzin zawarte są wszelkie cechy kobiety. Na ile będzie w stanie ona je odkryć? Jak bardzo zdoła ona przejawić swoją Boską istotę? Gdy stała się czuła - otworzył się jeden z płatków, przejawiła radość - otworzył się drugi, dobroć - trzeci, piękno - czwarty, łagodność - piąty,

   Ale jakże często w dzieciństwie pielęgnowane są zupełnie nie kobiece cechy: "no i co się tak kręcisz przed lustrem? - idź lepiej odrób lekcje" - powiadamy do córki. Całe nasze wychowanie tłumi kobiecość a środki masowego przekazu przemieszczają centrum uwagi z wewnętrznego stanu na zewnętrzność. I oto kobiece ciało stało się przedmiotem handlu i reklamy.

  Pąk usycha nie zdoławszy rozkwitnąć. Ubieramy zbroję i idziemy wywalczyć swoje szczęście a nasz kwiatek więdnie pod ciężkim bagażem.  Bez protestów dałyśmy się przyodziać w spodnie bo tak jest wygodniej. Przystrzygłyśmy włosy aby nie przeszkadzały w boju o szczęśliwe życie. I zagubiłyśmy swoją Boskość, swoją żeńską magię - umiejętność tworzenia swojego losu i losu swoich bliskich w sposób kobiecy. Utraciłyśmy swoją kobiecą moc. Przestałyśmy utrzymywać świat swoją miłością. Zapomniałyśmy kim tak naprawdę jesteśmy - Boskie, obdarowujące życiem.

  Z pewnością dlatego dziś zaczyna się powrót zarówno do wiedzy Wedyjskiej w całości jak i do odkrycia kobiecości. Światu brakuje miłości. Światu brakuje kobiet będących w stanie kochać. Stańmy się takimi kobietami - przypomnijmy sobie jakie jesteśmy z racji urodzenia i w jakim celu.

źródło: http://pravotnosheniya.info/Mnenie-o-zhenstennosti-2843.html


















.

wtorek, 1 września 2015

Plaster Buddy.

to dla śmiechu - rzecz jasna . Jeszcze wakacyjne kawały się mnie trzymają.;)
Ale jest w tym żarcie głęboka mądrość - ja sam miałem szczęście poznać tak zwanych "prostych ludzi" ale wiedzą i mądrością życiową bijących na głowę "profesorów". Jednym z moich mistrzów był murarz z Kaszub - starszy pan. Mówił językiem "nieliterackim" ale jego obserwacja świata, głębia spojrzenia jaką uzyskał dzięki ciężkiej pracy..... tego się nikt nie nauczy w 5 lat na jakiejś akademii czy innym Uniwersytecie. Zawsze powtarzam, że życie jest szkołą.