środa, 29 marca 2017

Pokrzywy- cud natury.

Kopiuję jeszcze list wysłany 2 godziny temu do pewnej znajomej:

2/3 pokrzyw i 1/3 miodu
(z moich doświadczeń wynika, że może być za słodkie - osobiscie daję jeszcze mniej miodu). Ogólna zasada z pokrzywami jest taka aby zrobić tak by nie parzyły.
Dawno temu mój ojciec mielił je w maszynce do mięsa. Do podstawonej szklanki czy kubka płynął z maszynki sok. Z miąższu rodzice robili sałatke (to była domieszka do czegoś - normalnie jak zielenina) a sok zmieszany z miodem piliśmy.
Ja dziś jadam całą roślinę - będąc na podwórku międlę w palcach (jak się ją zgrabnie skręci i złamie w pół to nie parzy) a potem drobno gryzę a w domu można na wszelkie sposoby.
Kiedyś miałem do dyspozycji mały moździeż (taki kamienny byłby najlepszy)- to już jest w ogóle wersja super- naj...
Ale dziś na co dzień mam do tego młynek - taki zwykły kawowy. To trwa dosłownie kilka sekund i pokrzywy mielą sie na pastę.
To zamieszać z miodem- prof. Włodzimierz Sedlak (polecam gorąc książke "Życie jest światłem"- czytam właśnie po raz drugi po 30 latach. To postać bardzo niedoceniana i niezrozumiana. Wyprzedził swoją epokę o lataświetlne) twierdził, że w tym połączeniu powstaja jakieś bardzo korzystne substancje - po zamieszaniu dobrze by było aby ta mieszanka choćby godzinę (może być kilka - w lodówce spokojnie można to trzymać ze 2 doby, więcej nie próbowałem) bo wtedy następuje to połączenie.
Z dawnych sposobów (gdy nie mieliśmy maszyn AGD- młynków itp.) pamiętam, że pokrzywa była zwyczajnie siekana nożem na desce-  trzeba się rzecz jasna zaopatrzyć w jakąś rękawiczke do tych celów albo w inny sposób (przyłożyć drugą deską) by nie poparzyć palców. 


O pokrzywie można pisac długo i trudno ją przecenić. Znam osobiście przypadki wyleczenia raka pokrzywami.  Oczyszczajcie się! Ponadto jest to "zielonka" a więc odnawia naszą krew. Hemoglobina ma niemal identyczną budowę jak chlorofil - organizm bardzo łatwo radzi sobie z podmianą wewnętrznego atomu (bodajże manganu) na żelazo. już po 20 minutach od spożycia zaczynają sie tworzyć pierwsze komórki hemoglobiny.  ostatnio miałem przypadek w rodzinie - osoba ma duszności, powietrze czt\yste, wieś, słońce - szybka myśl: pokrzywa, po godzinie od spożycia stan sie poprawił a rano był to nie ten człowiek. 

p.s. szukam w necie fotografi i znalazłem artykuł http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/zdjecia/390743,1,pokrzywa-to-lek-afrodyzjak-preparat-odmladzajacy-oto-wlasciwosci-pokrzywy.html Powiadają tam, że to nawet afrodyzjak ;) 


wtorek, 21 marca 2017

Gorzka lekcja przedsiębiorczości

Wierna czytelniczka Beata-  właściwie powinienem napisać jedna ze współtwórczyń tej przestrzeni podesłała znów informację - link do ciekawego artykułu. Po zapoznaniu się z treścią przypomniała mi sie książka Pawła Śląskiego "Hieny, Modliszki..." -on tam podobne rzeczy pisze o swojej drugiej żonie. Rzecz o kobiecej intuicji i przeczuciach kobiecych, które mądry mąż powinien brać pod uwagę. Link do artykułu: https://www.wprost.pl/tygodnik/10036308/Gorzka-lekcja-przedsiebiorczosci.html

A oto treść- podsumowaniem i kwintesencją jest ostatni punkt 8.

Historia Dariusza Urbasia przedsiębiorcy, który przeżył bankructwo bez opcji ogłoszenia upadłości.

— Od 1996 roku prowadziliśmy wspólnie z żoną kilka działalności. Zazwyczaj związanych ze sprzedażą. Celowo nie zakładaliśmy spółek. Uznaliśmy, że jesteśmy uczciwi, nie chcemy nikomu zaszkodzić, więc nie ma powodu zastępowania jednoosobowej działalności spółką kapitałową. Odbiło się to czkawką wspomina Dariusz Urbaś, obecnie prezes spółki ZETZ sp. z o.o., będącej właścicielem marki KONTRAKTORS. Zanim jednak spółka została powołana do działania, jej obecny prezes przeszedł przez istną gehennę.
Jak podkreśla w rozmowie Dariusz Urbaś, od samego początku miał pomysł na siebie. Chciał się nauczyć sprzedaży, więc postanowił zacząć od najtrudniejszych produktów niematerialnych.
— Wybrałem ubezpieczenia. Uznałem, że jeśli poradzę sobie z takimi produktami, to z wszystkim innym będzie mi szło już tylko łatwiej mówi.
Po kilku latach sprzedaży ubezpieczeń i zebraniu laurów za wyniki sprzedaży, Dariusz Urbaś postanowił przejść do branży znacznie bliższej jego sercu, czyli materiałów budowlanych. Doświadczenia zebrane w sprzedaży ubezpieczeń okazały się niezwykle cenne, bowiem w 2006 r. jego firma została najlepszym sprzedawcą marki Ytong w południowej Polsce.
No i w ten sposób sprawił, że w ogóle nie przejmowałem się ich troską. Byłem załatwiony mówi.
Finał tej współpracy był taki, że nowy współpracownik wyłudził dużą sumę pieniędzy i zniknął. W sprawę zaangażowane były ABW i prokuratura, ale sąd umorzył ją, nie odnajdując przesłanek zamiaru oszustwa.
Jednak nie to było najgorsze. Dariusz Urbaś wspomina, że podjął jeszcze jedną ważną, ale nietrafioną decyzję. — Kiedy już było absolutnie wiadomo, że padamy ofiarą przekrętu, to w swojej naiwności i uczciwości postanowiłem pójść po pomoc do banku. To był błąd przyznaje.
Przed tym jednak poświęcił trzy miesiące na rozmowy, negocjacje, nowe wyceny. Wszystko po to, aby znaleźć jak najwięcej gotówki w firmie. Miał gotowy plan restrukturyzacyjny i nowy biznes-plan. Trzeba było tylko pójść do banku i wydłużyć okres spłaty.
— Wygraliśmy z sieciami handlowymi pracując z żoną tylko we dwójkę opowiada prezes Kontraktors.
Sukcesy pojawiały się z kwartału na kwartał, aż do jesieni 2010 r., kiedy to podczas gali współorganizowanej przez Newsweek Polska, Dariusz Urbaś odbierał nagrodę Firma Rodzinna Roku.
— Odbierając wyróżnienie wiedziałem już niestety, że sobie dalej nie poradzimy. Doprowadziła do tego seria wydarzeń, rozpoczęta jeszcze w 2009 roku mówi Urbaś.
Wówczas to w otoczeniu Urbasiów pojawił się człowiek, któremu bardzo zależało na podjęciu współpracy. Twierdził, że ma dużo koneksji i może pomóc w błyskawicznym rozwoju firmy. Podjąłem współpracę i szybko okazało się, że nowy współpracownik faktycznie jest sprawny w organizowaniu robót budowlanych. Tyle, że to wszystko było wielkim przekrętem.
Ludzie, znajomi, klienci mnóstwo osób przestrzegało przed współpracą z tym człowiekiem, jednak ten we właściwy dla siebie sposób ustawił relację z Urbasiem.
— Miał to doskonale przemyślane. Działał metodycznie, wiedział jak mnie podejść, wiedząc że jestem młodym, ambitnym, wywodzącym się z biednej rodziny człowiekiem, który relatywnie szybko osiągnął sukces relacjonuje Dariusz Urbaś. — W odpowiedni sposób oczerniał osoby, które zwracały mi uwagę, żebym miał się na baczności.
— Po przedstawieniu sprawy dyrektorowi banku, umówiliśmy się na spotkanie i podpisanie nowej umowy na środę, na 8:00. Tymczasem we wtorek o 14:00 odebrałem wypowiedzenie umowy kredytu wraz z wezwaniem do spłaty pozostałej kwoty zobowiązania w ciągu siedmiu dni relacjonuje Urbaś. — Byłem zaskoczony i zdruzgotany. Tym bardziej, że przez cały czas współpracy z bankiem ani razu nie spóźniliśmy się ze spłatą raty i nie zalegaliśmy z niczym.
Po tym sprawy potoczyły się szybko. Urbasiowie postanowili jak najszybciej oddać ile się dało tym dostawcom i klientom, których znali od lat, w tym szczególnie mniejszym firmom, o których wiedzieli, że nie mają ubezpieczonych należności. W ciągu 2-3 tygodni poprzyjeżdżali i zabierali to, co miało wartość zbliżoną do zobowiązania. Meble, urządzania biurowe, sprzęt magazynowy. Wszystko.
Kredyt był zabezpieczony hipoteką, więc bank postanowił przejąć nieruchomości należące do rodziny Urbasiów.
W ciągu 2011 roku, musieli się przeprowadzać pięć razy. Stracili przy tym mnóstwo majątku ruchomego, bo mieszkania jak nietrudno się domyślić były różnej wielkości i nie wszystko dali radę zabrać ze sobą. Wiele musiała przejść trójka dzieci państwa Urbasiów. Przez pół roku były zmuszone mieszkać osobno bez rodziców. Ciągle zmieniały szkołę i otoczenie. Jednak jak wspomina ich tata ani razu nie poskarżyły się na swoją sytuację. Były dzielne i solidarne z rodzicami.
Przełom przyniosło osiągnięcie pełnoletności przez najstarszego syna pana Dariusza. Mógł zostać udziałowcem spółki z o.o., w której rodzina mogła zacząć pracować. Wcześniej nie było to możliwe, bowiem cały majątek Urbasiów był natychmiast zajmowany przez komornika. Dzięki wsparciu rodziny, Urbasiowie zaczęli odbudowywać biznes. Jako marka Kontraktors zajmują się przede wszystkim dystrybucją materiałów budowlanych na zlecenie producentów. Od 3,5 roku spółka co roku podwaja wielkość prowizji uzyskanej od producentów.

8 rad od dariusza urbasia:

Rada 1: biznes rozwijaj powoli.

Warto brać przykład z natury. W naturze wielkie rzeczy powstają wolno najlepiej spojrzeć na tempo, w jakim rosną najbardziej doniosłe drzewa. Każdego roku na wiosnę rosną, by jesienią zaprzestać wzrostu utwardzając przy tym korę. Dzięki temu utwardzeniu ich system ochronny jest lepszy i mogą przetrwać coraz większe trudności w postaci silnych wiatrów. Gdyby nie okresy bezwzrostowe ich utrwalenie nie byłoby możliwe i naraziłyby się na niebezpieczeństwa. Nad sprawami, które toczą się wolno, łatwiej jest zapanować. Łatwiej jest obserwować wszystkie zmiany i być uważnym. Tylko dzięki uważności możemy dostrzec alarmujące sygnały i właściwie zareagować.

Rada 2: pracuj w swojej firmie.

Nie można stracić kontaktu z rzeczywistością, który mamy na początku po założeniu firmy. Wtedy jesteśmy obecni przez cały czas, harujemy i cieszymy się z każdego, najmniejszego sukcesu i każdej zarobionej złotówki. W międzyczasie odechciewa się nam harować i szukamy ludzi, którzy będą harować dla nas. Firma się nadmiernie rozrasta i w którymś momencie przestaje być dochodowa. Tylko pracując, a nie jedynie szefując będziesz mieć realny kontakt ze swoją firmą, co przekłada się z kolei na zrozumienie, mądrość i bezpieczeństwo.

Rada 3: zatrudniaj, jeśli musisz

Jeśli już potrzebujesz mieć zespół, zatrudniaj ludzi z własną działalnością gospodarczą albo na umowy zlecenie. Gdybyśmy wcześniej zwolnili naszych pracowników, to może udałoby się przetrwać. Nie zrobiliśmy tego, bo większość z nich pracowała z nami już wiele lat i byliśmy z nimi zbyt mocno związani. Pracownik nigdy nie będzie miał dla Ciebie litości, gdy powinie Ci się noga. Więc Ty nie możesz o nim myśleć, tylko rozstać się z nim, jeśli może to uratować Twoją firmę. Jemu dużej krzywdy nie zrobisz, bo prędzej czy później znajdzie inną pracę.

Rada 3: ograniczaj koszty stałe

Kluczową sprawą jest ciągłe ograniczanie kosztów stałych. Jeśli będą na niskim poziomie, to będziesz zarabiać i przetrwasz najtrudniejsze chwile.
Zatrudniaj współpracowników za prowizję. My tak teraz robimy i dzięki temu mamy pewność, że koszty nie przerosną przychodu. Nie jest to wygodne dla pracownika, ale bezpieczne dla Ciebie i Twojego biznesu.

Rada 5: unikaj banków.

Nie kupuj na raty. Jeśli czegoś potrzebujesz kup to za gotówkę i więcej do tego nie wracaj. Jeśli nie możesz odłożyć odpowiedniej sumy, to znaczy, że najprawdopodobniej kupujesz na wyrost i wcale tego nie potrzebujesz. Jest niewiele rzeczy, które musisz kupić, nie mając na to pieniędzy. Zastanów się kilka razy czy na pewno tego potrzebujesz i czy jedynym sposobem, by to zdobyć jest kredyt. Banki to instytucje nielojalne wobec swoich klientów. I pamiętaj, że nie ma czegoś takiego jak „Twój bank”. Nie masz żadnego banku. Moja szczerość i otwartość wobec „mojego banku” przyspieszyła bieg wydarzeń związanych z upadkiem mojej firmy. Gdyby sprawa toczyła się powoli, być może udałoby się jakoś uratować biznes, ale nie miałem możliwości, by się o tym przekonać.

Rada 6: wymagaj przedpłat

Jeśli jesteś pośrednikiem lub podwykonawcą zawsze żądaj zapłaty części wynagrodzenia z góry. Zbyt wiele firm musiało się zamknąć, bo nie miało pieniędzy na zapłatę składek czy podatków. Jeśli klient się nie zgadza nie sprzedawaj mu. Nic się nie stanie. Będzie następny. Możesz sobie na to pozwolić, jeśli zadbałeś o niskie koszty działalności. To wysokie koszty zmuszają do ryzyka, którego nie podjęłoby się, mając zawsze pieniądze na konieczne opłaty.

Rada 7: myśl o biznesie, a nie o pieniądzach

Pieniądze są przydatne, ale nie są niezbędne. Przyparci do muru, odbudowując firmę wielokrotnie sięgaliśmy po wymianę barterową, aby uzyskać rzeczy, których potrzebowaliśmy. Począwszy od wyposażenia firmy, a na reklamie skończywszy. Wystarczy zerwać z przekonaniem, że bez pieniędzy nie da się niczego zdobyć. Trzeba myśleć, o tym czego potrzebujemy i co jesteśmy w stanie zaoferować. To myślenie o biznesie. Będziesz mieć możliwość właściwie rozwijać swój biznes, gdy tak go ustawisz, żeby zawsze znaleźć czas na myślenie. Jeśli będziesz pracować zbyt intensywnie, to nie będziesz mieć czasu na to, by zarabiać.

Rada 8: zaufaj intuicji.

Żona wielokrotnie mówiła mi „ten człowiek mi się nie podoba” mając na myśli późniejszego oszusta. Ja uważałem, że nie warto wierzyć przeczuciu, bo podstawą decyzji powinny być fakty, obliczenia i rozum. Teraz zabieram żonę na wszystkie ważne rozmowy, by użyła swej intuicji i podzieliła się ze mną swoimi odczuciami. Tego samego uczę też swoje córki, by ufały swojej intuicji i nie pozwoliły, by rozum unieważnił to uczucie.
Konrad Bugiera

poniedziałek, 20 marca 2017

Miejsce mężczyzny.

Gdzie lepiej się czuje mężczyzna - na wsi czy w mieście? Takie pytanie zadałam kilku mężczyznom, którzy swego czasu mieszkali w mieście a potem wraz z żonami i dziećmi przenieśli się do nas na wieś.
I oto co oni mi opowiedzieli w swój męski -powściągliwy sposób:

" W WIEJSKIM  DOMU MĘŻCZYZNA MA SWOJE MIEJSCE A W MIEJSKIM MIESZKANIU - NIE".  Oto podstawowa myśl z ich monologów.

No tak- tego, że w wielu mieszkaniach poza kobietą i dziećmi mieszka jeszcze mężczyzna można się domyśleć wyłącznie po parze kapci rozmiaru 45 leżących na korytarzu. Wszystko jest komfortowe, czyściutkie i stylowe. Nigdzie w mieszkaniu nie ma miejsca na postawienie stolika warsztatowego, nie ma miejsca na wysuszenie wędkarskich przyborów. Broni myśliwskiej nigdzie nie schowasz bo dzieci odnajdą. W miejskim mieszkaniu mężczyzna ma mało "punktów oparcia".  Remont rzadko kiedy ktoś czyni sam - a jeśli nawet to jest to bardzo uciążliwe. Mieszać zaprawę czy też wykonywać prace stolarskie na swoich metrach kwadratowych niemalże się nie da. Ponadto remont wykonuje się maksimum 5 - 10 razy w życiu a przecież mężczyzna żyje codziennie i musi w jakiś sposób przejawiać się w przestrzeni aby czuć, że żyje itd. Przerobił "na miazgę" wszelkich wrogów i prześladowców w komputerowym "Stalkerze", posiedział w internecie, poleżał na kanapie, wyniósł śmieci.....  Z wszelkiej męskiej - realnej działalności pozostał tylko seks i te nieszczęsne śmieci. Dlatego też mężczyzna przy byle okazji ucieka z tego "raju" - ucieka do pracy, na paintball albo na piwo z kolegami, którzy tak samo niezbyt pojmują na jaką  cholerę się temu poddali - i aby nie pojmować żyją według zasady: "wypijemy, pośmiejemy się- zapomnimy smutki". A w poniedziałek znów leczenie kaca ...

A NA WSI WSZYSTKO JEST INACZEJ. Tu jeszcze całkiem aktualne jest powiedzonko: "miejsce kobiety i kota jest w domu a miejsce mężczyzny i psa na podwórku". Wszyscy nasi znajomi już pobudowali albo odziedziczyli po poprzednich właścicielach różnorakie garaże i komórki. W nich wisi lub leży porozkładane wszystko to co niesie radość męskiej duszy, części samochodowe, wszelaki sprzęt wędkarski, narzędzia i rozmaite mechanizmy, różne surowce i to co żal wyrzucić - pół kg pogiętych gwoździ, stary- zepsuty woltomierz, korpus silnika od Mercedesa.Każdy mężczyzna ma swoje świętości, które trzeba zachować- aby był on spokojny. Dlatego też kobiety do garażu nie wchodzą a jeśli już sie pojawiaja to tylko na progu.  I tak samo mężczyzna przychodzi do domu aby coś zjeść, coś wykonać - a pod koniec dnia odpocząć, kochać żonę albo posiedzieć w internecie jeśli ma taką chęć.

MĘŻCZYŹNI TUTAJ SĄ ROZMAICI. Mamy byłych programistów, którzy przed przeprowadzką nie trzymali w dłoniach nic cięższego od klawiatury. Są byli żołnierze, któremu dasz paczkę rodzynek i jest w stanie przetrwać przez dłuższy czas w każdych warunkach. Są też uduchowieni asceci ale również miłośnicy dobrego jadła i napoju. Wszyscy są zadowoleni z życia - jedyną rzeczą jaka ich jednoczy jest fakt, że zdecydowali się na przeprowadzkę i dokonali tego. A jeśli już tak się stało to męska moc wzrasta w zależności od potrzeb. Czasem potrzeba trochę czasu, aby się przystosować- w tym czasie mężczyzna wędruje niespokojnie po swoich ziemiach i ze zgrozą patrzy na rachityczne krzaki i metrowe chwasty. W tym czasie lepiej nie niepokoić przyszłego gospodarza ale ogólnie rzecz biorąc, zmiany następują szybko

  W wypadku podjęcia decyzji o stałym zamieszkaniu na wsi mężczyzna budzi sie bardzo szybko. Po miesiącu dobrze go znają w miejscowym sklepie gospodarczym, po pół roku zestaw wiertarek i innych szlifierek się podwaja, a zestaw linków w internecie powieksza sie o fora wszelakiego budownictwa. Mężczyzna zaczyna "zajmować terytorium" i wraca do swojej istoty.
Działania męskie są zwyczajne ale w odróżnieniu od pracy biurowej niosą w sobie głębokie przesłanie i od razu dają rezultat. Przybił kilka sztachet w płocie - jest obrońcą, wyszedł z łopatą do ogrodu i przekopał tłustą, parująca ziemię- stał się oraczem i żywicielem, zmienił pękniętą dachówke na dachu - uchronił rodzinę przed deszczem. Staje się jasne, że bez tych, konkretnych męskich rąk dom by nie stał a sprawy na podwórku nie miały by biegu. Tu żona zdaje sobie sprawę, że ma konkretne oparcie i kto uczestniczy we wspólnym gospodarstwie nie tylko poprzez wypłatę ale swoimi własnymi rękami. W tym momencie mężczyzna otrzymuje swoją porcję szacunku - tę, którą tak trudno zdobyć spędzając wieczory przy komputerze i na kanapie.

  Właśnie dlatego miejscy mężczyźni biorą się za różne domki na działce czy dacze, albo też uciekają od kobiet w pracę. Tam przybijając półkę w domku albo walcząc z szefem o premię mogą się realizować. A w domu zachowują się nie jak mężczyźni ale jak dobrzy, troskliwi, dobrze wychowani chłopcy i przeczekują kiedy to znów będzie można "pójść w wielki świat" i poczuć się dorosłym.

NA WSI PRZECIEŻ MĘŻCZYNA W SILE WIEKU, Z WYKSZTAŁCENIEM, Z ZAWODEM I JAKIMIŚ SZCZĄTKAMI WIEDZY ZACZERPNIĘTYCH ZE SZKOŁY STAJE SIĘ ZADOWOLONYM Z ŻYCIA I ZNAJĄCYM SWOJĄ WARTOŚĆ GOSPODARZEM. Żadna kobieta nie zmusi go więcej "wykonywać wszystko wspólnie" ponieważ tu ma on swoje - męskie zadania a to niezwykle pozytywnie wpływa na relacje, na zdrowie, na światopogląd i na długowieczność.

Znam wielu mężczyzn z miasta, którzy mi mówią: "Na wsi ciągle coś trzeba czynić w domu czy w gospodarstwie. W mieście wszystko jest łatwiejsze dlatego więcej czasu pozostaje dla rodziny i dla siebie". Jak pokazuje realna praktyka mężczyźni z miasta nie mają racji.

źródło tłumaczenia https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_123757


czwartek, 16 marca 2017

Moc Kobiety tkwi w jej mądrości.

 źródło tłumaczenia  https://vk.com/al_feed.php?w=wall-58597087_299007

  Mądrość nie pochodzi z głowy -płynie ona z serca. Mądra Kobieta to Kobieta kochająca. Mądra Kobieta nie walczy lecz podąża za swoją naturą - obdarowuje mężczyznę swoją czułością i swoją miłością. Miłość budzi w mężczyźnie moc i tworzy "żyzną glebę" do tego aby ta moc znalazła pokojowe zastosowanie. Mężczyzna obdarowany miłością Kobiety staje się twórcą.

 W każdym mężczyźnie żyje wielki twórca lecz aby się on przejawił w całej swej okazałości i pełni to potrzebna mu jest ta, która da mu natchnienie. Chcesz natchnąć mężczyznę próbami wymuszenia na nim wypełnienia swojej woli? To próżny trud - podaruj mu miłość.

  Każda kobieta marzy o życiu u boku prawdziwego mężczyzny władającego wystarczającą wewnętrzną mocą. A to dlatego, że podświadomie rozumie ona, że tylko z takim mężczyzną będzie dobrze, komfortowo i bezpiecznie. Lecz u boku takiego mężczyzny trzeba być prawdziwą Kobietą - to znaczy posiadać umiejętność szanowania i przyjmowania jego męskiej mocy.

   A właśnie tego w ogromnej swojej większości kobiety nie potrafią. Traktują one męską moc jak dzikiego - nieujeżdżonego ogiera, którego koniecznie trzeba ujeździć i oswoić,  w skrajnych przypadkach okulawić, a jeśli i to się nie uda to połamać nogi aby nie uciekł.
  My kobiety posiadamy zdolność zarówno obudzenia męskiej mocy jak również pozbawienia jej. Przebudzać ją potrafią tylko nieliczne a większość kobiet dokłada wszelkich sił aby ją zniszczyć. Wiele kobiet wstępuje na ścieżkę wojenną z mężczyznami aby wymusić na nich spełnienie swoich życzeń. Uruchamiają w tym celu umysł, spryt i kunszt manipulacji. W niektórych przypadkach, może się  nawet coś udaje osiągnąć i przez wiele lat "oblężenia" złamać siłę woli mężczyzny, zaszczepić mu myśl o jego słabości i nikczemności i uczynić tak by "tańczył do ich melodii".
  Im więcej w mężczyźnie wewnętrznej wolności tym jest on silniejszy ale właśnie ta jego wolność nie daje nam spokoju. Chcemy aby zachowywał się jak mężczyzna, potrafił brać na siebie odpowiedzialność za swoje uczynki a jednocześnie staramy się go kontrolować, nakazujemy co ma czynić, krytykujemy jego decyzje. Próbujemy go "wychowywać" tak jakby nie był mężczyzną lecz małym dzieckiem na które cały czas trzeba "mieć oko". Ale nawet dziecku dla normalnego rozwoju potrzebny jest pewien stopień swobody i zaufania ze strony rodziców.
   Tak więc cóż my -kobiety czynimy najlepszego? Nie potrafimy obdarzyć mężczyzn zaufaniem, nie szanujemy ich jako istot, nie uznajemy ich prawa wolności wyboru, nie ochraniamy ich poczucia znaczenia - w istocie po prostu nie potrafimy ich kochać.

  W życiu dorosłym flirt jako sposób by zjednać sobie mężczyznę działa znakomicie na pierwszym etapie relacji - umiejętność spodobania się to bardzo ładnie. Kobieta powinna umieć się spodobać - tak jest to zakodowane w naturze. Realizacja tej umiejętności jest w pełni naturalna ale dla rozwoju normalnych relacji jest to niewystarczające.  Niezbędna jest umiejętność prawidłowej budowy tych relacji a właśnie tego większość kobiet nie potrafi.
   Im mężczyzna jest mocniejszy tym trudniej jest go zmusić aby sie podporządkował. Tak więc radujcie się jeśli do tej pory się wam to nie udało - jeśli wasz mężczyzna jeszcze się trzyma to znaczy, że nie zdeptałyście jeszcze w nim jego istoty (indywidualnosci).
      Ale jakże często dla kobiet najwyższym walorem jest zmuszenie mężczyzny do podążania za ich wolą. Jest to nie co innego jak przejaw pychy. Ego nadyma się od poczucia ważnosci a serce nie doświadcza żadnej radości - jest nawet wprost przeciwnie. Jeśli kobiety częściej słuchałyby swojego serca to dawno by zaniechały takiego postępowania. Mężczyzny nie trzeba zmuszać - dla mężczyzny największą radością jest troszczyć się o kobietę i czynić wszystko aby ona przy nim czuła się szczęśliwa. W ten sposób mężczyzna realizuje swoją męskość - wszak on sam jest zainteresowany w tym aby uczynić dla kobiety to o czym ona marzy. Gdy Kobieta podąża za swoją naturą a nie wymusza i nie nakazuje swojej woli to w odpowiedzi mężczyzna podąża za swoją naturą darując kobiecie opiekę, uwagę i wsparcie. Jest to dokładnie to co kobiety starają się osiągnąć drogą manipulacji niszcząc przy tym męskie poczucie znaczenia oraz samą relację.
   
   Kochajcie mężczyzn! Miłość Kobiety pomaga im rozpostrzec skrzydła a brak miłości je podcina. Od faktu czym z tych dwóch rzeczy kobieta  obdaruje mężczyznę zależy sukces relacji.

Mądrość niesie szczęście.

 Irina Smołowska


wersja czytana z dodatkowym komentarzem jest tu: 

https://www.youtube.com/watch?v=70pp3TIlCr8


 

sobota, 11 marca 2017

Dr Aleksander Woźny

   Zaproszony jestem na pewne spotkanie w moim regionie. Tematy zielarskie i nie tylko - sprawy życia, zobaczymy jak to się rozwinie i kim okażą się uczestnicy. W każdym razie przygotowuję się na spotkanie czyniąc sobie notatki (zapisałem sobie i przypominam prace prof. Włodzimierza Sedlaka) i jak to zwykle bywa siły wyższe podsyłają film pomocniczy.

   Stali i "starzy" widzowie (słuchacze) znający moje kanały You Tube powinni być przygotowani na tę wiedzę i bardzo usatysfakcjonowani. Dzisiejszy prelegent jest fizykiem nuklearnym. Ten kto oglądał "Gry Bogów" Siergieja Striżaka nie będzie zdziwiony. W Omsku działa Asgardzka szkoła (Asgard to stara nazwa Omska jak wyjaśnia dzisiejszy gość) a miasto istnieje ponoć 13 tysięcy lat. Szkołę tą prowadzi  Chiniewicz - ktoś jemu samemu pprzekazuje wiedzę.
    Swego czasu przetłumaczyłem też sporo wykładów Gieorgija Sidorowa - na ten autorytet również powołuje się doktor Woźny. W ogóle opiera się on na wiedzy światowej - mamy i Drunvalo Melhizedeka, Teslę.
   Wiele wiedzy przekazanej przez Trehlebowa czy iwana Carewicza (Lewszunowa) znajduje tu dopełnienie. Przekaz bardzo obrazowy i zrozumiały.
  Wykład obejrzałem jednym tchem - są podobno 2 wcześniejsze części,
GORĄCO POLECAM!  link do You Tube https://www.youtube.com/watch?v=dwLTJSoMqgQ


piątek, 10 marca 2017

To my same tworzymy słabych mężczyzn.

   Coraz więcej kobiet powiada, że nie ma normalnych mężczyzn, że wymarli jako klasa. Pozostali tylko leniwi, zniewieściali i w ogóle ,nieciekawi przedstawiciele męskiej płci. Nie zgadzam się z tym - ja znam prawdziwych mężczyzn i w moim świecie jest ich bardzo wielu. Ale mimo wszystko problem wyrodzenia się męskości istnieje i to my same go tworzymy.

 To my same stwarzamy słabych mężczyzn -my same czynimy ich pasywnymi. Czy myślicie dziś o swoich żeńskich powinnościach?  Mówię o tym - w jaki sposób my wychowujemy chłopców bo słaby mężczyzna zaczyna sie od jego matki. Pantoflarz, "miłośnik kapci", kanapowiec - wszystko to zaczyna się w dzieciństwie.

   Mamy, które nawet przez dziesięciolecia podcierają nos chłopcom, mamy, które noszą im posiłki do łóżka, mamy, które chronią swoje dzieciątka przed trudem i przeciążeniem, mamy, które nie puszczają synka na halę sportową ale zapisują na taniec, mamy, które nie dopuszczają ojców do wychowania chłopców, mamy, które starają się radować swoimi syneczkami nie dając im być samodzielnymi. Cóż wy czynicie mamy? Komu macie zamiar "podłożyć świnię"? Kogo okłamujecie? Czy to nie straszne?

   To jest nasza druga skrajność: Albo gorliwie czynimy mężczyzn z chłopców od urodzenia i zmuszamy ich, aby uzyskali męskie doświadczenie do wieku pięciu lat kiedy to są jeszcze tak mali i podatni na zranienia, że potrzebują wyłącznie miłości albo też do samej starości traktujemy synków jak chłopców.

  Czego oczekujecie od swojego mężczyzny? Mocy, decyzyjności, odpowiedzialności, odwagi, stabilnosci? A czego nauczacie swojego syna? Kompromisowości, unikania utarczek, bycia plasycznym - podoba sie to wam?

Jak wychowywać chłopców?

  Relacje matki i syna są zawsze szczególne- to jest wyjątkowa relacja. Ciepłe matczyne uczucia często biorą górę nad rozumem i oto ona już sznuruje jemu buciki, wyciera pupę, karmi łyżeczką. ... nawet jeśli syn ma już 5, 6, 7 lat  Po co? W jakim celu? Jeśli twój syn ma więcej niż 5 lat to juz jawnie czynisz coś nie tak. "Ależ on jest jeszcze taki malutki, on beze mnie nie da sobie rady, jakże mam nie dbać o swoje maleństwo?" . Jest to droga ku degradacji dla twojego syna. Jeśli chcesz aby wyrósł na mężczyznę to zadumaj się i zatrzymaj. Co w ten sposób czynisz?

  Dawniej chłopców wychowywali ojcowie. A potem po wojnach kiedy to zgineło tak wielu mężczyzn kobiety nie wiedziały co czynić z synem. Najwygodniejszą formą okazało się wychowanie domowego gatunku mężczyzny czy też nawet "mężyka".  Zamiast "prawdziwego mężczyzny" pojawił się "mężyk udomowiony". Mamusie ze wszystkich sił czyniły swoich synów "podręcznymi" (wygodnymi). I faktycznie wydawało im się to właściwe aby nieśli swoim mamom zadowolenie. Tym samym pomieszane zostały wszystkie role a po drodze jednocześnie zepsuły one "swoich chłopców".

  Ostatecznie program "domowego mężyka" jest następujący: czyń to co mówi kobieta, nie denerwuj jej, nie odchodź daleko, nigdzie się nie szwędaj, siedź plackiem na tyłku, bądź posłuszny, nie sprawiaj kłopotów. Co w nim pozostało męskiego? Gdzie jest męska moc, decyzyjność, odwaga, która zawsze przysparza  jego kobiecie obaw o niego, przysparza emocjonowania i entuzjazmu spotkania ze zwycięzcą? Gdzie jego pragnienie poznania życia, osiagniecia, gdzie trudności, gdzie charakter? Gdzie jego kierownicza rola, gdzie jego moc i dzika, męska energia? Gdzie to wszystko jest? Czego więc oczekujemy wychodząc za mąż za kolejne pokolenie mężczyzn wychowanych przez kobiety?

  Jeśli urodził ci się syn to jest to powód aby samej się zmienić i zmienić wyobrażenie o wychowaniu dzieci. A to dlatego, że nie urodziło się tobie po prostu dziecko ale urodził się mały mężczyzna. I albo pozwolisz mu stać się tym kim on jest albo go stłamsisz i zniszczysz - zmienisz w coś w rodzaju kobiety ale takie jakieś dziwne i niezdarne - w "mężyka domowego". Albo wychowasz mężczyznę za którego będzie ci wdzięczna twoja synowa albo przeciwnie - wyhodujesz nie wiadomo kogo z kim będzie musiała się męczyć inna kobieta.

  Trudności

  Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie napotykał na trudności. Jeśli czynisz wszystko za niego, jeśli nie pozostawiasz go samego z przeszkodami, jeśli nie dajesz mu szansy poradzić sobie samemu i się nauczyć, jeśli wszystko samo wpada mu w ręce - łatwo i bez wysiłku, jeśli w jego życiu wszystko dzieje sie samo bez jego uczestnictwa: "zapragnął - otrzymał" to nie przywyka on do trudu.  Wyhamujcie mamy swoje pragnienia pomocy synowi! Zostawcie je dla swoich córek, którym jest to potrzebne ( a właśnie je - z jakiegoś powodu- zmuszamy do wykonywania wszystkiego samodzielnie). Niech jego świat będzie polem bitwy - bitwy ze skarpetkami, ze sznurowadłami, z brudnymi talerzami, z trudnymi zadaniami, ze skomplikowanymi technikami walki wręcz gdzie powinien się przyłożyć i postarać aby zwyciężyć - gdzie trzeba włożyć wysiłek i wypracować "smykałkę", gdzie trzeba trenować podejmowanie decyzji.

Ojciec

   Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli u jego boku nie ma mężczyzny. Czego ty możesz nauczyć syna? No szczerze: tylko tego jak być kobietą. Możesz zaszczepić mu wrażliwość, empatię, uczuciowość.... to dobre ale czy to uczyni go mężczyzną? Gdy on już jest mężczyzną to potrzebuje również rozwinięcia empatii - żona potem za to podziękuje. Lecz jeśli w nim nie ma nic męskiego poza ciałem? Gdzie ma brać przykład męskiego zachowania? Skąd ma brać wzór, który mu pokaże, że jego odczucia i pragnienia są normalne i naturalne?

  Gdy chłopcy się biją to mamy zazwyczaj wpadaja w panikę i  wydaje im się to horrorem. Długo będą opowiadać swoim synom, że to nienormalne ale ojcowie to zrozumieją i będą w stanie uświadomić synom, że to jak najbardziej naturalne. Najważniejsza jest przyczyna bójki - czy powód jest wart takich właśnie rozwiązań czy też da się to prościej i łagodniej. Zrozumcie mamy, że bójka jest dla chłopców normalną sprawą. Jest to męski sposób rozwiązywania problemów - bitwa z kimś kto obraża, bitwa z rabusiem czy też z przeciwnościami. My nie jesteśmy w stanie nauczyć tego synów.

   Nie jesteśmy w stanie pojąc duszy swoich synów ponieważ same zbudowane jesteśmy inaczej. Oni mają inne potrzeby i inną specyfikę. Mama jest w stanie wychowac syna tylko na  maleńkiego pazia, który przytrzymuje poły jej królewskiego płaszcza- a bardzo wygodnie jest rozkoszować sie tym światem poprzez swojego syna. My nie jesteśmy w stanie dogadać się z nim na temat tego co jest dla niego najwłaściwsze. Wszystko to co dla nich lecznicze - dla nas bywa odrzucające - naklejamy na to etykietkę "złe", "niewłaściwe". Jak oni w takim razie staną sie mężczyznami?

  Niechże oni mają swoje męskie hobby, męskie zajęcia i rozmowy. Im więcej męskiego tym lepiej.  Wyprawy, sport, budowanie, przygody, samochody, technika, sporty walki, miecze i pistolety ...

  Dajcie ojcom dostęp do synów i dajcie synom dostęp do ojców, dajcie im i innych mężczyzn - im więcej tym lepiej - dziadkowie, wujkowie, bracia, nauczyciele, przyjaciele, trenerzy. Niech ich męski świat będzie wypełniony mężczyznami - może i nieidealnymi ale mężczyznami będącymi w stanie ich zrozumieć i nakierować. Kobieta nigdy nie będzie w stanie wychować syna na mężczyznę a wyłącznie na "mężyka udomowionego". Macie dobre zamiary i pełne miłości ale komu to przyniesie jakąkolwiek korzyść?

Wolność

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał dostatecznej wolności, jeśli nie będzie miał możliwości  wejść wszędzie i dotknąć wszystkiego - czasem nawet z ryzykiem dla życia i zdrowia. Taka jest męska natura - pioniera, odkrywcy i badacza, bohatera opowieści przygodowej. Jeśli musi siędzieć "równo na tyłku" a w jego wnętrzu buzuje pragnienie badacza to co ma czynić? Najczęściej zabija w sobie tego wędrowca i odkrywcę - "kowboja" i wszystkie inne "niebezpieczne" osobowości. Wszystko po to aby nie niepokoić mamy - aby nie szargać jej nerwów a w przyszłosci i nerwów żony. "Jakie tam narty zjazdowe? Żona jest przeciwna. Jaki tam spadochron? Żona tego nie wytrzyma."

  Niech jego życie będzie poszukiwaniem przygody z wielką wewnętrzną swobodą. Jak najwięcej aktywnych gier i zabaw, sportu, ryzykownych przedsięwzięć. Przy okazji: ty tutaj nie jesteś potrzebna, niech oni to wszystko poznają wraz z ojcem. Będzie to pożyteczne dla nich obu.

  A skoro o tym - jest to odpowiedź na pytanie: "co czynić jeśli tato sam jest mężykiem domowym? W jaki sposób nauczy on cokolwiek syna?" Tak jak my same uleczymy się z pomocą naszych córek tak i ojcowie są w stanie dojrzeć i dorosnąć poprzez relacje z synami. Ale ich relacja powinna być przede wszystkim wolna od ingerencji kobiet - wolna i pełna przygód, wrażeń oraz nowych doświadczeń - wspólnych męskich doświadczeń, doświadczeń wybranych nie przez ciebie a przez nich ( wysłanie obydwu -ojca z synem- by weszli na drzewo się nie liczy).

Decyzje

   Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie nauczy sie podejmować decyzji, czynić wyborów i nieść za nie odpowiedzialności. Jeśli ty dokonujesz za niego wszelkich wyborów - zawsze ubezpieczasz, podpowiadasz prawidłowe rozwiązania to dziś uczyni on tak jak ty mówisz i otrzyma dobry rezultat. Ale co się stanie gdy ciebie przy nim nie będzie? Jaką decyzję będzie w stanie podjąć on sam? Czy rozumie następstwa? Czy jest zaznajomiony z odpowiedzialnoscią? Kto w ogóle w jego świecie  niesie odpowiedzialność za niego samego? Znowu ty?
   Niech on sam decyduje i wybiera. Niech eksperymentuje z wyborami i uczy się przyjmować ich następstwa. Jeśli nie odrobił zadania domowego to dostał ocenę "niedostateczną". Jeśli nie umył swojego talerza to nie ma z czego jeść - wszyscy jedzą a on myje talerz. Jeśli nie odniósł swoich spodni do kosza z rzeczami do prania to chodzi w brudnych albo siedzi w domu - itd.
   Niech wybiera czym się ma zajmować - ile, kiedy i jak. Niech sam wybiera jaką książkę czytać, w co się bawić, co rysować i jak, z kim się przyjaźnić, jaką bajkę oglądnąć, jakie pełnić w domu obowiązki itd. Im więcej decyzji może podjąć samodzielnie tym lepiej. Daj mu tę praktykę wraz z niepowodzeniami i zwycięstwami aby w dorosłym życiu nie bał się błędów i niepowodzeń mając duże doświadczenie pracy z nimi.

Przewodzenie

  Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał możliwości bycia liderem, dominowania, konkurowania. Z kim on to wszystko przepracuje jeśli go wychowuje kobieta? Jak można konkurować z mamą? W czym? A jak tu nad nią dominować kiedy ona nawet swojemu mężowi nie daje tej możliwości?

  Przy tym aby kobieta u boku mężczyzny była szczęśliwa to w jego wnętrzu musi istnieć stan -  poczucie posiadania tej kobiety. "Jesteś moja" - takie przesłanie z męskich oczu powinno uspokoić kobiece serce. Wiele kobiet przez całe życie poszukuje tego i oczekuje. Ale jak chłopiec ma się tego nauczyć od swojej matki? -nijak. Nauczyć się może wyłącznie podporządkowania i tłumienia w sobie przywódcy.

Obowiązki


  Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie ma obowiązków - jeśli ma wszystko podane pod nos i nic nie musi czynić, gdy karmisz go łyżeczką i wykonujesz za niego zadania domowe, jeśli nie wie skąd w szafie pojawiają się czyste koszulki, jeśli nie wie z której strony otworzyć lodówkę.

Zauważ, że u dziewczynek obowiązki pojawiają się stosunkowo wcześnie pomimo tego, że można by im dać czas odpocząć bo przecież całe dorosłe życie będą prać, gotować i ubierać. Chłopcu także nie zaszkodzi umiejętność obsłużenia się samemu we wszystkim - jego późniejsza żona podziękuje ci za to.

Pomoc

Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nikomu nie jest potrzebna jego pomoc. Jeśli mama ciągle "wszystko sama" a synka ochrania to jaki sens ma stawanie się mężczyzną? Mężczyzna to ten, który jest potrzebny - ten, którego pomocy potrzebują, który może przejawić wszelkie swoje najlepsze cechy - "przeskoczyć samego siebie" dla ukochanej kobiety. 

  To jest to co jako mama możesz. Proś go o pomoc - jak najczęściej, cały czas. Poproś by pomógł nieść torby, poproś by pobawił się z bratem lub siostrą, poproś by wyniósł śmieci, obrał ziemniaki i pomógł w pracy. Proś o pomoc w dowolnej sytuacji. Nie oceniaj przedwcześnie jego siły sądząc, że nie da rady.  Jeśli tak będziesz myśleć to faktycznie nie da rady i nawet nie spróbuje - wyczuje brak zaufania.

  Przywykłaś by sama jemu cały czas pomagać - starczy tego. Zatrzymaj się, dodaj mu pewności, że na pewno sam sobie poradzi i niech próbuje. Niech się trenuje - zamieniajcie sie rolami. To nie ty jemu pomagasz ale on tobie. Pomaga we wszystkim - jest twoim pomocnikiem, obrońcą, bohaterem i rycerzem. 

Wierz w niego

Wierz w niego - wierz częściej a mniej sie troskaj.  Troskę zostaw dla córek a chłopca uczynisz mężczyzną wierząc w niego. "Dasz sobie radę, jesteś silny, jesteś mężczyzną, kto da radę jeśli nie ty?,  jesteś dorosły, jesteś jak tato, jesteś prawdziwym mężczyzną!"

Niedawno nasz średni syn mi powiedział: "mamo, ja ci pomagam i dlatego jestem już jak tato - prawdziwym mężczyzną!" Ten mężczyzna nie umie jeszcze wypowiedzieć niektórych liter ale ma rację - jest już mężczyzną. Zbudowany jest zupełnie inaczej i zupełnie inaczej funkcjonuje. A ponieważ ja nic z tego nie rozumiem to sie tam nie pcham aby niczego nie napsuć.  On póki co ma 4 lata i jeszcze troszeczkę jest "moim chłopcem" ale w głębi "mojego chłopca" już dorasta "prawdziwy mężczyzna" i jest tego mężczyzny coraz więcej. Już niebawem ten mężczyzna wyprze z niego chłopca. Mi pozostanie tylko przyjąć ten fakt i nie odwracać tego procesu - nie uważać go za miłego, zabawnego, słodkiego lecz za odważnego, decyzyjnego i zdolnego....  

  Daj synowi wyrosnąć na mężczyznę, daj mu wolność bycia tym kim on jest. Chcesz żeby stał się mężczyzna? A więc wychowuj sama siebie - ucz się nie komenderować nim, nie tłumić go, nie ograniczać. Ucz sie pracować ze swoimi lękami i obawami - to są twoje emocje i chłopiec nie ma nic do tego. Ucz się być kobietą i oddawać mu lejce -nawet jeśli ma zaledwie 5 albo 6 lat. Ucz się podporządkowywać, ucz się przyjmować i wierzyć. Ucz się nie karać go fizycznie i nie łamać w ten sposób jego psychiki -ucz się karać po kobiecemu poprzez odsunięcie. To jest o wiele trudniejsze aniżeli czynienie z chłopca "mężyka".

  Ze swojej wielkiej miłości do synów powinnyśmy uczyć się być z nimi ostrzejsze i bardziej wymagające. Z miłości i troski o ich przyszłość musimy częściej prosić ich o pomoc, obciążać fizycznymi pracami. Z miłości do synów powinnyśmy otoczyć ich mężczyznami i usunąć się z najbliższego otoczenia pozostając w polu widzenia. Obejmuj i całuj główke przed snem ale za dnia trzymaj się sama na wodzy i nie "ciućkaj" się z chłopcami. "Ciuckaj" się z dziewczynkami - z kim jak z kim ale z nimi tego nigdy nie za wiele.  

  Albo też przygotuj się na to, że twój syn stanie się pół- mężczyzną w oczach przyszłej synowej. To będzie twoja odpowiedzialność - twoja cena za własną słabość - nieumiejetność pozwolenia synowi stania sie tym kim się urodził czyli mężczyzną.

Olga Waliajewa "Przeznaczenie bycia mamą".

źródło tłumaczenia: https://vk.com/al_feed.php?w=wall-31239753_123129



środa, 1 marca 2017

Kin Dza Dza

Kiedyś zmajstrowałem zajawkę  w formie reklamy dla tego filmu: Kin Dza Dza - michalxl600.
 Widzowie filmu " gry Bogów" Siergieja Strizaka powinni kojarzyć również i film niniejszy. Ja z jakichś przyczyn wtedy (3 lata już minęły) nie dałem rady dokończyć napisów nawet do tej reklamówki - odsyłałem na chomikuj.pl w celu zapoznania się z filmem. Kilka dni temu przejrzałem napisy jakie są dostępne na chomikuj.pl i niektóre z wersji tam dostępnych wzbudziły moje przerażenie. Ktoś niechlujnie przetłumaczył translatorem napisy angielskie - wlepił je do filmu i rozpowszechnia na chomikuj.pl a to jest przecież płatne więc jawnie oszukuje ludzi.
          Nie wiem czy to wiosenna energia  czy spotkanie z synem ale siadłem i zmajstrowałem jednym tchem polskie napisy.

   Odnośnie treści filmu- scenariusz napisany przez ludzi dobrze poinformowanych co tu się wyprawia na tej naszej Ziemi. Żyją obok siebie ludzie i "nieludzie" jak ich nazywał Trehlebov, ci co pracują i pasożyty. Morze zamienione na paliwo- cała planeta Pluk zmieniona w pustynię, to samo stanie się u nas jeśli wyższe siły nie założą jakichś ograniczeń - to się chyba dzieje ale jeszcze ostatnimi ruchami "Czatlanie" zamieniają wszystko na pieniądze. Tu gdzie mieszkam mam w oddali jednego sąsiada - on tu nie mieszka tylko w dzień dojeżdża, kupił to gospodarstwo 10 lat temu i w stodole ma zakład pakowania węgla drzewnego. 2 dni temu rankiem wyciął ostatnie brzozy na swoim terenie- teraz już jest całkiem pustynia. Mam nadzieję, że już długo nie będę musiał go oglądać - niech już coś się zmieni na tej naszej Ziemi.
   Zapraszam na film.
Władimir Mikołajewicz Maszkow (zwany również Wujkiem Wowa), ponaglony prośbą żony, wychodzi do sklepu po chleb i makaron. Po drodze zostaje zatrzymany przez Gruzina Gedevana Aleksandrowicza (alias Skrzypek). Ten prowadzi go do dziwnie wyglądającego mężczyzny, który twierdzi, że jest kosmitą. Próbując zdemaskować dowcipnisia, Wujek Wowa i Skrzypek przenoszą się na planetę Plyuk w galaktyce Kin-Dza-Dza. Planetę zamieszkują Patsaki (najniższa grupa społeczna), Czatlanie (klasa średnia) i Etsilopy (przywódcy). Cywilizacja na planecie, pod względem technicznym przewyższa ziemską, natomiast w relacjach społecznych jest dość prymitywna. Język mieszkańców Plyuk składa się z kilku słów, ponieważ posiadają oni umiejętność czytania w myślach. Para przybyszów będzie miała do przebycia długą, pełną przygód podróż z powrotem na Ziemię. Reżyser Georgi Daneliya umieszcza człowieka w specyficznych i zupełnie mu nieznanych warunkach, ukazując próby oswojenia się i asymilacji z nową rzeczywistością. Obaj niefortunni globtroterzy, przez cały pobyt w innej galaktyce, pragną tylko powrotu do domu. Na planecie Plyuk natykają się na parę sprytnych tubylców, Czatlana Uefa i Patsaka Bi. Nawet jeśli nie łączy ich przyjaźń, jest to tak mocna więź solidarności i poczucia odpowiedzialności za towarzyszy, że gdy Wujek Wowa i Skrzypek mają dwukrotnie szanse powrotu na Ziemię, rezygnują z nich, by ratować z opresji kosmicznych kompanów.
EDYCJA: no niestety- MOSFILM zablokował wyświetlanie filmu na mocy praw autorskich.  Film jest z lat 80- tych ale tu chyba nie o względy komercyjne chodzi lecz o fakt, że film jest dość niewygodny dla okupantów. 
EDYCJA 2.  Gotowe. Wszystko legalnie- do 9 minut fragmenty nie są wywalane a zarabia MOSFILM https://www.youtube.com/watch?v=jmEbHwBRtjA&list=PL4EIv3WozjWAIJviIb0HIMscMOCqiEtrJ&index=1
Wycinki są posklejane w listę, która będzie się sama przełączać.