Wczoraj ...bodajże "I" podała link na kanał miłego chłopaka żywiącego się roślinami, pokazuje na swoim kanale miedzy innymi sposób na przygotowanie chleba z lnu- bez pieczenia i drożdży i stwierdziłem, że czas zająć się tym tłumaczeniem (artykuł powraca regularnie na rosyjskich stronach).
Wspominam swoje dzieciństwo i groza mnie teraz ogarnia gdy przypominam sobie, że ja te drożdże termofilne podjadałem na surowo - nie dziwota, że potem miałem drożdżycę przewodu pokarmowego - medycyna (mama kierownicze stanowisko w dużym, miejskim szpitalu) była bezsilna. Drożdże z nazwy niby "piekarskie" -dostępne w sklepach w małych kosteczkach... (nomen omen - skomplikowany i bardzo kosztowny [!!!] a tym samym zupełnie nieuzasadniony ekonomicznie proces ich namnożenia w fabryce odbywa się właśnie z użyciem kości. Hodowane są na bulionie kostnym, krąży po internecie rosyjskojęzycznym informacja, że Hitlerowcy planujący unicestwienie Rosji również i tym orężem wykorzystywali do tego procesu kości ludzkie. Dokumenty tego typu znaleziono gdzieś w archiwum a potem dość skrzętnie je ukryto).
Oto tłumaczenie wspomnianego wyżej artykułu. Pochodzi
ze strony: https://vk.com/polza108?w=wall-61700163_8874
Absolwent Akademii Nauk Medycznych, lekarz-naturopata, Wiktor Chruszczow:
"Wyłączyłem współczesny chleb z mojej (i moich pacjentów) listy żywieniowej.Faktem jest, że jeśli jeść chleb drożdżowy, to drożdże trafiając do naszej krwi zaczynają się rozmnażać spożywając nasze witaminy, pierwiastki śladowe (mikroelementy) czy białka.
Jednocześnie wydzielają produkty swojej aktywności życiowej a wiec drożdże te pasożytują w naszym ciele. Uważam, że współczesny chleb jest jednym z najstraszniejszych wynalazków ludzkości.
Współczesne drożdże podczas wypieku zasklepiają się w kapsułkach z glutenu. W jelitach są uwalniane z tych kapsułek i uszkadzają błonę śluzową, zakłócają normalną mikroflorę jelitową. Ponadto, pasożytują one nie tylko w jelitach ale żyją też w osoczu krwi i tam swobodnie się rozmnażają (głównie przez pączkowanie).
Może to powodować różne rodzaje zatrucia jak choćby choroby grzybicze, zaburzenia odporności a to może prowadzić do wielu chorób przewlekłych i procesów nowotworowych.
Jeśli przestaniesz jeść współczesny chleb drożdżowy to dopiero po 5 latach nie wykryjemy komórek drożdży w osoczu krwi.
Do lat czterdziestych XX wieku wykorzystano drożdże innego rodzaju. Nazywano je również "chmielnymi".
Te drożdże nie były antagonistami dla ludzkiej mikroflory symbiotycznej (tzn. nie zabijały użytecznych bakterii żyjących w jelicie grubym) ale przygotowanie ciasta trwało około jednego dnia, co nie pasowało piekarzom.
W celu zintensyfikowania procesu produkcyjnego zaczęto używać zupełnie innego rodzaju drożdży, które są oficjalnie (a to jest informacja publiczna !) uważane za " mikroorganizmy warunkowo patogenne", tzn. takie, które powodują chorobę w określonych warunkach. Mowa jest o tym co dziś nazywa się "termofilnymi drożdżami".
Ciasto na takich drożdżach wzrasta za około godzinę.
Drożdże termofilne stosowane obecnie w piekarniach to ANTAGONISTA SYMBIOTYCZNEJ MIKROFLORY LUDZKIEJ.
Oznacza to, że wydzieliny tych drożdży zabijają w jelicie grubym te mikroby, które normalnie wytwarzają witaminy, niezbędne aminokwasy, użyteczne substancje biologicznie czynne i inne niezbędne dla ludzkiego organizmu do normalnego funkcjonowania, t/j dla jego zdrowia.
Istnieje około 500 rodzajów drożdży. Najbardziej niebezpieczne dla ludzi to około 30 z tych typów.
W ciągu ostatnich lat na choroby grzybicze cierpi niemal każdy bez wyjątku, przy czym żaden z leków aptecznych nie leczy tych chorób.
Według różnych szacunków, częstość występowania grzybicy obejmuje 80% populacji dorosłych i 95% dziecięcej.
W ostatnich latach obserwowano tendencję do zwiększania częstości występowania grzybicy, nie tylko u dorosłych ale także u dzieci. Pojawiają się szczególnie skomplikowane grzybice systemowe".
Dodam tu z doświadczenia rodzinnego: w latach 80- tych moja mama będąc z wykształcenia farmaceutką pomagała na parafii w naszym mieście przy selekcjonowaniu tak zwanych "leków z darów". To był taki czas kiedy z zachodu przysyłano do "biednej Polski" rozmaite paczki - dużą część z tego stanowiły lekarstwa. Zachód już wtedy cierpiący na nadprodukcję i nad-konsumpcję wszystkiego wysyłał nam to co u nich było w nadmiarze. Mama nie mogła się nadziwić jak wielki procent tych wszystkich specyfików stanowią preparaty anty-grzybicze. Kontrast z tym co u nas było używane na co dzień był ogromny - w procentach to była jakaś wielokrotność tego co u nas w tej sferze było w ogóle potrzebne.
Podczas tzw. "komuny" propaganda bolszewicka używała z lubością pojęcie "zgniły zachód". Dziś to sobie przypominam i inaczej je postrzegam niż wtedy - okazuje się, ze oni już wtedy zaczynali "gnić" - dosłownie. Natura się broni przed tymi kto lamie jej prawa a wszelaka lansowana tam "wolność obyczajowa" taki właśnie niosła plon.
Pieczcie chleb sami- to nie jest trudne - mama to czyni w normalnym gazowym piekarniku. Jak się już "przetrze szlaki" to 40 minut i gotowe - ciasto trzeba "zarobić" czasem nawet i 2 doby naprzód a naturalny zakwas na rozmnożenie przechowuje się w zamrażalniku. Innym współczesnym problemem jest fakt, ze mąka nie jest już mąką. To co sprzedaje się tanio pod tą nazwą to jakaś chemiczna mieszanina antyzbrylaczy ze skrobią -częścią ziaren udartych z zarodków i otrębów. Warto kupić droższą mąkę a to i tak taniej wychodzi niż opłacanie potem (nic nie pomagających) wizyt u "lekarzy".