Chcę opowiedzieć o sytuacji jaką obserwowałem kilka dni temu. Wracałem wieczorem z pracy deptakiem Nowińskim i zaszedłem do kawiarni na filiżankę. Przy kasie była mała kolejka (jako pierwsza stała staruszka- tak na oko albo bezdomna albo bardzo niezamożna, dwóch młodych chłopaków, mężczyzna w średnim wieku i ja). I ta właśnie staruszka zwróciła się do sprzedawcy mówiąc, że zmarzła i prosząc żeby jej nalał szklankę gorącej wody.
Myślałem, że sprzedawca odmówi i wyprosi ją z lokalu ale się pomyliłem. Sprzedawca przygotował herbatę, napełnił torbę wszelakimi wypiekami - bułki, chleb, posadził za stolik i powiedział, że zaraz przyniosą gorącą zupę. Babcia nie wierząc w swoje szczęście stała i prawie miała łzy w oczach.
Sytuacja ta zajęła jakiś czas i stojący za staruszką dwaj młodzieńcy zaczęli głośno wyrażać swoje niezadowolenie krzycząc wręcz, że do kawiarni w centrum miasta nie powinno się wpuszczać a tym bardziej obsługiwać jakichś włóczęgów i wszelakiej hołoty. Gdy przyszła ich kolej sprzedawca nie zwracając na nich uwagi zaczął przyjmować zamówienie od stojącego za nimi mężczyzny.
Dwaj młodzi mężczyźni obruszyli się, że zostali pominięci na co usłyszeli od sprzedawcy: "wszelakiej hołoty nie obsługujemy". Musielibyście widzieć reakcję chłopaków - krzycząc i przeklinając żądali spotkania z kierownikiem.
Kiedy przyszedł kierownik i dowiedział się o szczegółach całej sytuacji to po prostu wyprowadził ich za drzwi mówiąc aby się więcej w tej kawiarni nie pokazywali.
p.s. 14 marca 2018.
Z miłym zdumieniem widzę w podglądzie, że artykuł się spodobał i ma już 55 tys. "wejść". Przypomnę więc inną podobną publikację -przetłumaczyłem ten krótki filmik chyba 2 lata temu: