czwartek, 30 listopada 2017

Kultura aryjska. Dharma. Wiedyzm. Obowiązki warn. Istota człowieka,

Wygładzam nieco kolejny artykuł: Obowiązki warn. Istota człowieka, ewolucja. Cz.1.

CZ.1.
O obowi
ązkach warn (warstw społecznych).

1. WARNA SZUDRA ( Słowiańskie: smierd). Ich obowiązki to praca na rzecz wyższych warn, nie dlatego że jest to ich eksploatacja (wykorzystywanie), ale dlatego, że oni w ten sposób przyśpieszą oni swoją ewolucję.  Oni nie dążą do posiadania swojego domu -są zadowoleni z tego co im dadzą. To ludzie bez wielkich ambicji. Oni nie mają energii potrzebnej pasożytom (obcym), więc nie są przez nie zbytnio dyskryminowani. Ci prości ludzie realizują swoje instynkty na wszystkich poziomach, dlatego że dopiero przyzwyczajają się do ciała ludzkiego przyszedłszy z ciała zwierzęcia.

2. WARNA WAJŚJA (Słowiańskie -wiesi, polskie-"wieśniak"). Muszą nauczyć się prawidłowego stosunku (płciowego) żeby urodzić zdrowe potomstwo. Muszą się uczyć utrzymywać w porządku gospodarstwo, dom. Oni mają trochy więcej energii, dlatego przy Stalinie miała miejsce kolektywizacja. Kto się nie zgadzał – jechał na "odpoczynek" do obozów.

3. WARNA KSZATRIJ (Witezie/rycerze/wojownicy). Oni umieją uporządkowywać przestrzeń swojego własnego światu, ale nie ograniczają się tylko własną bramą i dążą do uporządkowywania w skali masowej. Jeżeli będą to czynili na podstawie swojego punktu widzenia to szybko skręcą kark. Ciemni boją się takich ludzi bo kszatrijowie mogą im stworzyć problemy. Dlatego kszatrijów niszczono we wszystkich epokach żeby nie utracić władzy. Rozprawa z kszatrijem przynosi demonom jeszcze więcej energii.

4. WARNA BRAMIN (Słowiańskie: żerca/Żrec). Oni już byli kszatrijami i jeżeli będzie potrzeba wykonywaniu obowiązków kszatrija to wykonają to bez problemów, ale nie będą przy tym szczęśliwi. Ta warna uporządkowuje swój świat wewnętrzny, odbierając (traktując) swoje ciało jako poddanych własnego państwa, albowiem każda komórka to "żiwatma" (najmniejsza cząstka żywa), taka sama jak i sam braman. W końcu czeka
ich transformacja, t.j. stworzenie ciała świetlistego.  Tacy ludzie mają jeszcze więcej energii, dlatego stwarza się próżnię informacyjną oraz rozprzestrzeniane są dywersje. Jako skutek takich działań– ich energia przekształca się w tanatos (energia śmierci).

Wszystkie marzenia się spełniają. W państwach Europy Wschodniej było dużo duchowych ludzi, którzy nie mając wiedzy i możliwości spełniania swoich przypisanych im (należnych z racji stopnia ewolucji duchowej) obowiązków, otrzymali Stalina, który tą duchowość  zeżarł razem z braminami (inteligencją), zostawiając w krajach smierdów (szudrów) oraz trochę mniej wajszów i kszatrijów.
Wszystkie bitwy dziś toczą się za energię, a nie za wille i miliony zielonych papierków. Mroczni wyższych szczebli swojej hierarchii wiedzą o tym, a ludzie nadal nie rozumieją, że muszą (powinni) pożytkować swoją energię na siebie a nie na obce egregory.

Jeżeli człowiek z warny wajszja pracuje na rzecz pasożyta a nie na bardziej rozwiniętą warne to jego ewolucja stoi w miejscu. O innych ja milczę...Każdy najpierw musi przynieść korzyść sobie, a nie flagom, organizacjom i instytucjom. Pomóc innym można WYŁĄCZNIE spełniając dharmę (obowiązki) w stosunku do swojego ciała, partnera i społeczeństwa. Pomoc jest możliwa jeżeli jesteś sprawną częścią mechanizmu ( w tym społecznego). Nie ma żadnej korzyści kiedy nerki zaczynają wykonywać funkcje serca, bo to im nie wyjdzie (nie uda się) zbyt dobrze.  Wykonując swoje obowiązki - dla pasożytów nie zostawiasz miejsca. Pasożyty pojawią się gdy mikroflora jest naruszona i immunitet (system odpornościowy) nie chce walczyć.

Jeżeli przypomnieć sobie dawne czasy, to kiedy Żerca zabijał zwierzę (były rzadkie wypadki - na przykład źrebię dla skóry na karty świętej księgi), tym samym przyspieszał jego ewolucję (odebranie życia przebiegało w ściśle określonym rytuale -było porozumienie z duszą zwierzęcia), i duch przechodził na następne życie (wcielenie) do królestwa ludzi, dlatego że służył człowiekowi. Jeżeli zwierzęta służyły białym – trafiają do białych ciał, tak samo z innymi kulturami. A co z szudrą (smierdem) który pracuje na pasożyta? Uczy się być pasożytem- degeneratem.
Głowa człowieka znajduje się w Czakramie Wszechświata, to czym myślisz możesz domyślić się czym jest. Ten kto to rozumie, nie przywiązuje się do koncepcji „ja – piękna osobowość z takim ciałem”.  Bóg i on to samo. Po co się martwić, jeżeli wiesz że otrzymujesz w życiu to, co potrzebne ci dla ewolucji?


====================================
p.s. michalxl600: przypomnę filmy powiązane z omawianymi sprawami:
https://youtu.be/IuCCDVeqqBQ?t=6m34s 
https://youtu.be/rDjybBRp768?t=3m28s 
https://youtu.be/6elozVtujzQ?t=3m55s 
https://www.youtube.com/watch?v=PxDlFrld3dk&t=2s 

środa, 29 listopada 2017

Kultura aryjska. Wiedyzm -o nagości.

 ciąg dalszy przedruków z bloga pani Nestor noszącego podtytuł: "o dywersjach, ewolucji, jodze, kulturze Ariów.". Obie części o nagości łączę w jedną Jak zwykle wygładzam nieco dając w miejsca słów rosyjskich nasze polskie: http://nestorbst.blogspot.com/2012/10/nagosc-cz1.html http://nestorbst.blogspot.com/2012/11/nagosc-cz2.html



Ludzie, praktykujący jogę, zaczynają rozumieć że nagość ma znaczenie sakralne. Każdy, nawet najbardziej tępy, rozumie to podczas Dharany (koncentracji).

Ciało człowieka, to jedynie projekcja tego, jak dana istota rezonuje z Żywiołami.  I kiedy demony przez media propagują że kontemplacja nagiego ciała to grzech, niskość (poniżenie/sprawy niskie -przyp. michalxl600), sprawy nie godne to wiadomo że to kłamstwo i dywersje – to jest ich główna broń. Oni są przeciwstawni (przeciwni) pomysłom Wszech -Ojca we wszystkim. Chociaż sami adepci Lewej Ręki są diabelsko piękni, a adepci Prawej Ręki – niebiańsko piękni.

Ci, którzy nie myślą dlaczego ich pociąga nagość , mają tą pamięć na poziomie genetycznym ale dostęp do niej jest zablokowany "zombowaniem" (technikami zmiany człowieka w zombie-przyp. michalxl600). Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, nie myśli dlaczego go to pociąga. Przypisuje to hormonom w lepszym wypadku, albo w gorszym – uważa siebie i sobie podobnych za zboczeńców. A wszystko to dzięki mass-mediom.
Joga uwalnia (wyzwala) umysł od klisz, jeżeli prawidłowo opracowana jest Jama-Nijama. Dlatego:  „ kto poza jogą ten nie jest rozumny” – mówi Kriszna do Ardżuny w Bhagavan-Gicie. Można wyzwolić się od emanacji kłamstwa i dowiedzieć się jaki świat jest piękny i doskonały bez pokrycia go demonicznymi kłamstwami. Każdy, kto "oblewa nagość brudem" nie jest człowiekiem– to nieludzie, jak również ci, którzy dla nich pracują.
W ciele człowieka wszystko jest przeznaczone do zbierania i akumulacji energii życiowej. Czym bardziej doskonałe ciało, tym bardziej jest przystosowane do tych celów.

 Płeć to instrument dla rozwoju, a dokładniej są nimi stosunki płciowe. Alieni (obcy) wnoszą już od kilku wieków dywersję że nagie ciało to grzech, brak kultury, nieprzyzwoitość. Doszło do tego że ludzie nie mają wiedzy o funkcjonowaniu i budowie własnych organów płciowym. Jak to się nazywa?? WOJNA.
Ciało to instrument, wciskają nam do głowy że podstawowa część instrumentu jest do wyrzucenia, że nie warto jej trenować, poznawać by wykorzystać PRAWIDŁOWO do celów przeznaczonych. O jakim więc zdrowym potomstwie (silnych duszach) może być mowa w takich warunkach?
Proszę spojrzeć na pół-Bogów, na rzeźby, na obrazy - przedstawiane są nagie, nie miały się czego wstydzić, przyrody się nie wstydzi, instrumentu się nie wstydzi. Wstydzić się i walczyć przeciwko przyrodzie to fobie alienów i ludzkich zombi z przemytym (spranym) mózgiem.

Nogi od od stop do kolan- pokazują fizyczne przejawienie energii, wskazują na to jaki jest kontakt z żywiołem Ziemi, nogi od kolan do anus- pokazują jak rezonuje człowiek z żywiołem Woda. Pupa, brzuch, genitalia- jak się mają kontakty z Ogniem, akurat w brzuchu ogień trawienia modyfikuje jedzenie w siłę płciową. NIE amulety itd. są głównymi arkanami, a CIAŁO – to NAJGŁÓWNIEJSZY i najbardziej mocny arkan dla przyciągnięcia różnych energij kosmosu. Tylko istoty nienawidzące człowieka mogą wydawać zakazy przedstawiania obrazów części ludzkiego ciała.
Piękno piersi i twarzy to arkan dla przyciągania żywiołu Powietrza., czym ładniejsze, tym lepsze władanie tym żywiołem. I włosy, w rosyjskim nazywane czasem KOSMY, tj. rezonans z Kosmosem czyli Eterem. Czym dłuższe i proste włosy, tym lepiej. Włosów nikomu nie wolno dotykać - są zaplecione zawsze w warkocz, oprócz okoliczności, które już opisywałam.

To jest ludobójstwo, kiedy jedni dorośli panie i panowie nakazują innym panom i paniom co mają czynić ze swoim nagim ciałem. Zakaz żeby Yang patrzyło na Yin to patologia.
Tam gdzie człowiek nie zna siebie i zasad które działają – wprowadza się dywersje, nakierowane na stopniowe- systematyczne niszczenie instrumentu lub wykorzystywanie go w niewłaściwych celach.


poniedziałek, 27 listopada 2017

Pryncypia Matrixa

Był już kiedyś podobny -krótki wpis. Na ilustracji do niego był pochód ludzi z kulami u nogi. Dziś jednak zamieszczę dwa podobne artykuły:

Telewizja - aby zawsze żyć w strachu.
Alkohol - aby uciec od rzeczywistości.
Praca (robota) - aby nie mieć czasu na myślenie.
Konsumpcja - aby zagłuszyć sumienie.
Szczepienia - aby zniszczyć odporność organizmu.
Mięso - aby zwłoki zgniły w jelitach przez
3 dni.
Kredyty - by być żebrakiem w niewoli.
Przygodny seks - aby tracić swoją energię.
źródło tłumaczenia.


==================================

PRZECZYTAJ TO! SZCZEGÓLNIE JEŚLI JESTEŚ BARDZO ZAJĘTY! 

Szatan zwołał światowy kongres demonów. W swoim wstępnym przemówieniu powiedział: "Nie możemy zabronić samodoskonalenia. Nie możemy im zabronić czytania i stawania się mądrzejszymi. Nie możemy im zabronić komunikowania się z wiedzą ich przodków. Gdy tylko nawiążą połączenie z Rodem - natychmiast tracimy nad nimi władzę. Niech więc robią, co chcą, ale ukradniemy im czas, aby zawsze byli ZAJĘCI - nie będą w stanie z rozmysłem się doskonalić. 

 Oto, co musicie czynić", powiedział diabeł. "Trzeba im przeszkadzać wszędzie i w każdym miejscu - stale utrzymujmy to połączenie przez cały dzień.

 "Jak tego dokonamy?", Krzyknął demon.
 „Zajmijcie ich drobiazgami i wymyślcie wiele sposobów aby zająć ich umysły wszelkiego rodzaju niepotrzebnymi sprawami. A co najważniejsze, zaszczepić trzeba w nich pragnienie dóbr materialnych i bogactwa. Niech przeniknie ich dążenie do zarabiania jak największej ilości pieniędzy - niech kupują sobie samochody, mieszkania, dacze. Niech zarabiają coraz więcej pieniędzy aby chodzić do restauracji i kawiarni, aby kupować drogie i modne ubrania, aby dokonywać kosztownych napraw i remontów w mieszkaniach oraz wyposażać je w modne meble. Stwarzajcie pokusy aby wydawali i wydawali, pożyczali i pożyczali - niech zaciągają długoterminowe kredyty a co za tym idzie wpadają w niewolę banków. A kiedy zapałają pragnieniem osobistych korzyści, dążeniem do mamony to nie będzie im już potrzebna wiedza o swoich przodkach i samodoskonaleniu.... 

Zachęcajcie ich żony by szły do pracy, a mężów - do pracy 6-7 dni w tygodniu, 10-12 godzin dziennie, aby w ogóle nie byli w stanie zaangażować się w swoje rodziny i wychowywanie dzieci. Nie pozwólcie im spędzać czasu z dziećmi, aby ich dzieci błąkały się od rana do nocy na ulicy i przebywały w złym towarzystwie, a wtedy one przestaną się uczyć i nic dobrego z nich nie wyrośnie. A wtedy ich rodziny się rozpadną i pozostaną samotni, a my za pomocą alkoholu pomożemy im pozbyć się żalu. 

Stymulujcie ich umysły - niech telewizory i komputery w ich domach stale pracują i niech spędzają jak najwięcej czasu przy telewizorze i komputerze a nie będą mieli czasu na samorozwój. Dbajcie o to aby w każdym sklepie i restauracji stale brzmiała hałaśliwa, głupia, wpadająca w ucho muzyka - to zablokuje ich umysły i zniszczy ich jedność z Rodem. Połóżcie na stołach w kawiarniach wiele czasopism i gazet. Bombardujcie ich rozum wiadomościami i reklamami 24 godziny na dobę. Niech po drogach przyciągają wzrok morza billboardów. Wypełnijcie skrzynki pocztowe reklamami, katalogami zamówieniami towarów pocztą, biuletynami i ofertami darmowych towarów, usług i fałszywych nadziei - wszelakim spamem. 

Pokazujcie w czasopismach i w telewizji szczupłe, ładne modelki, aby ich mężowie uwierzyli w zewnętrzne piękno - to jest najważniejsze by zaczęli być niezadowoleni ze swoich żon. Czyńcie tak, aby ich żony były zbyt zmęczone by kochać swoich mężów. Jeśli nie dadzą swoim mężom miłości, której ci potrzebują to mężowie zaczną jej szukać w innych miejscach. To szybko zniszczy ich rodziny! 

W Boże Narodzenie i Wielkanoc rozkojarzmy ich świątecznym zamieszaniem, koncertami w telewizji i "pijanym stołem" - niech nie uczą swoich dzieci prawdziwego znaczenia dni Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Nawet z wakacji niech wrócą zmęczeni ... Niech zawsze będą ZBYT ZAJĘCI aby wyjechać na łono natury i podziwiać stworzenia wszechświata ... śpiewające ptaki, zieloną trawę, szum potoku ...Zamiast tego wyślijmy ich do parków rozrywki, na wydarzenia sportowe, przekierujmy ich do gier, koncertów i filmów. I niech wszyscy będą wiecznie - ZAJĘCI, ZAJĘCI, ZAJĘCI!

 Zalejcie ich życie tak wieloma "dobrymi" działaniami, aby nie mieli czasu szukać sił ze wszechświata. Wkrótce będą żyć i pracować polegając wyłącznie na sobie, poświęcając swoje zdrowie i rodziny dla swoich czynów i pieniędzy. To zadziała! 

To był doskonały plan! Demony z radością wyruszyły w misję zmuszając wszystkich żyjących ludzi wszędzie, by byli bardziej zajęci i w pośpiechu - tam i z powrotem, pozostawiając im coraz mniej czasu na samodoskonalenie i czasu dla ich rodzin. Pytanie brzmi: czy diabeł odniósł sukces w swoim planie? Osądź sam! Przekaż te informacje innym, a może jesteś za bardzo zajęty by to uczynić?




No i na koniec powtórzę link do znanego już filmu z Iwanem Carewiczem: 

niedziela, 26 listopada 2017

Rodzina wg. wedyzmu. Dharma kobiety i mężczyzny.

 Podczas rozmów pod poprzednimi wpisami poleciłem rozmówcy/czyni aby zapoznała się z blogiem pani Nestor (Kultura Aryjska). Link do tego bloga mamy w zestawie szybkich linków. 
      Pozwolę sobie zatem w ramach promocji "wygładzić" nieco jeden z jej wpisów - tym bardziej, że całkiem niedawno gościliśmy na blogu dywersantów oraz kilka zmanipulowanych pań. Blog pani Nestor polecam szczególnie tymże wojującym Damom - jest tam w kilku tematach relacja z walki jaką kszatrini Nestor przeprowadziła z pewnym dywersantem. Na blog pani Nestor trafiłem dawno temu szukając znaczenia słowa "kszatri" - wojownik. Ona jest żoną wojownika i doskonale sobie daje radę w walce. Warto zatem poczytać co na ten temat mówili nasi Przodkowie i co zapisali dla nas w Wedach:
Rodzina to komórka społeczeństwa. Wnosząc dywersje w przeznaczenie rodziny, rujnuje się całe społeczeństwo.
===========Część I============
Rodzina znajduje się pod wpływem księżyca ( kobieca planeta, kobiece rysy charakteru). To znaczy że kobieta jest odpowiedzialna za podtrzymanie „porządku” w rodzinnie. To strefa wpływu i realizacji dla kobiety, i nie dlatego że to "mity/niejasna tradycja/stereotypy"!!! Tego typu dywersje rozprzestrzeniają sługi obcych (twarów- przyp. michalxl600), dla których płeć nie ma znaczenia ponieważ sami są hermafrodytami. Ludzie podtrzymujący takie poglądy tkwią w głębokiej niewiedzy oraz są poddawani manipulacji. Wyjaśnię dlaczego to pole dla realizacji kobiety, dlaczego dharma kobiety jest taka a nie inna.
W rodzinnie kobieta otrzymuje główną dozę swojej karmy. W ogóle- dharma człowieka jest wyznaczona właściwościami psycho-fiziologicznymi oraz budową  ciał subtelnych (duchowych/niematerialnych - przyp. michalxl600). Jeżeli kobieta działa zgodnie ze swoją przyrodą to przynosi szczęście wszystkim z kim ma do czynienia i jednocześnie sama się rozwija.
Czym jest sojusz kobiety i mężczyzny w planie metafizycznym (ezoterycznym)? Jest to Świadomość- Yang(mężczyzna), która działa w materii-Yin(kobieta). Dlaczego Wedy rekomendują wychodzenie za mąż za mężczyznę tej samej warny (warstwy społecznej- przyp. michalxl600) co kobieta?- Ponieważ te same cele i poglądy na życie pozwolą kobiecie podporządkować się – materia podporządkowana zostanie świadomości, która spełni w niej swoją misje. W Wiedyzmie kobieta nie zajmuje się praktykami duchowymi, ascezą , itd..bo kobieta to pole dla realizacji...jeżeli chce rozwoju duchowego – wychodzi za mąż za mężczyznę, który praktykuje ascezy, jogę itd, jeżeli chce bogactwa – wychodzi za mężczyznę warny "wajszja" i służy mu jako pole dla realizacji sukcesu, jeżeli chce sprawiedliwości – wychodzi za mąż za kszatrija (wojownika), omawia z nim kwestie jakie ich nurtują, a już on zajmuje się wykonawstwem tego mając skłonność realizowania się w społeczeństwie. Z tego wynikają obowiązki (dharma) konkretnie ze względu na ciało, w którym obecnie jest. Jeżeli jesteś mężczyzną – to znaczy że wszechświat potrzebuje ciebie akurat w tej roli i twoja "żiwatma" (najmniejsza we wszechświecie cząstka żywa - przyp. michalxl600) musi się nauczyć pewnych rzeczy, których nauczenie się jest możliwe w ciele mężczyzny. Tak samo i kobieta. Dharma: "lepiej lub gorzej spełniać swoje obowiązki, aniżeli perfekcyjnie wypełnić cudze". Cudza dharma to droga do piekieł (BG). Tak naprawdę negując własną naturę i właściwości płci– wyrzekamy się Boga i ewolucji.
W dalszych częściach napiszę o obowiązkach, sile, słabościach kobiety oraz  mężczyzny i o pozytywach wynikających ze spełnienia dharmy.To obszerny temat, który muszę wyświetlić na tym blogu.

Prawidłowe wychowanie synów.

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_136125

My same psujemy swoje dzieci. Czynimy tak, żeby mężczyźni bali się zabrudzić sobie ręce, bali się walczyć, aby unikali trudności. My same!Będę mówiła o chłopcach ponieważ sama mam syna.
"„Zajączku"- tego nie dotykaj, to jest brudne. Tam nie wchodź "króliczku" bo spadniesz, nie idź tam bo jest ślisko, nie właź - za wysoko, nie baw się z nim - on się bije ...” - słyszę i widzę to codziennie.                 Kiedy "króliczek" ma 2 lata to jest to zrozumiałe, ale kiedy ma 5 lat - nie jest już króliczkiem. Nadszedł czas, aby nauczyć się rozwiązywać zadania typu męskiego: osiągnąć coś, wspiąć się, sprawdzić swoją siłę ...Nie możesz winić chłopca za to, że się pobrudził. To obowiązek mężczyzny by coś osiągnąć. "Widzę cel, nie widzę przeszkód!" Jeśli uwagę od celu rozproszą drogie jeansy, które matka ledwo co doprała to nie osiągnie celu. Nie kupujcie drogich ubrań dla chłopców - oni tego nie potrzebują. To jest wasze pragnienie aby komuś coś udowodnić, a to pragnienie czyni ich słabymi.
Konieczne jest stworzenie kontrolowanych trudności dla chłopców. I lepiej, jeśli to zrobią ojcowie lub trenerzy. Niech nauczą się pokonywać swój strach. Niech uczą się chronić dziewczyny, matkę i "okularników")). Niech nauczą się wygrywać nie doprowadzając sytuacji do walki.Niech pamiętają dla kogo wygrywają.
Pokaż im przykład. Otocz chłopców godnymi, silnymi nauczycielami. Poświęć czas na poszukiwanie ich a nie pożałujesz. Odłącz internet i czas się znajdzie.Nie pozwól im walczyć z dziewczynami - najlepiej jakby ich drogi krzyżowały się tak mało jak to tylko możliwe.
Mamy niech nie wymierzają kar -niech to czynią ojcowie ( dziadek lub trener). Kiedy mężczyzna (chłopiec) widzi kobietę dopuszczającą się
przeciwko niemu przemocy to rodzi się w nim pragnienie opierać się temu za wszelką cenę i zaczyna wręcz szaleć. A kiedy tak czyni mu matka to on potem staje się sadystą, znęca się nad kobietami przez całe życie.Do 5 roku życia można po prostu odwrócić uwagę dziecka. Hop- siup i od  razu nie angażuje się już w to, czego nie trzeba bo przyciągnęli go do czegoś innego. Ale w pewnym wieku chłopiec zaczyna posługiwać się tym, że jest przy matce i staje się bezczelny. Oznacza to, że w tej chwili musi zostać oderwany od ciebie i oddany ojcu za edukację.
(Angelica Cziczerowa)



-Dlaczego ludzie są tacy głupi?

- Oni nie są głupi. Oni się tak zachowują z powodu strachu.
- Ze strachu przed czym?
- Oni się boją wszystkiego: że nikt ich nie kocha, że będą się zbytnio zakochiwać, boją się śmierci, boją się życia, braku jedzenia, boją się, że ktoś ich obrazi lub okradnie. Boją się nawet tego, czego nie mają, boją się czyjejś doskonałości, samotności i społeczeństwa innych ludzi, boją się kpiny i odrzucenia, porażki, lęku, a czasem nawet szczęścia. Ludzie boją się tych, którzy się nie boją, no, a przede wszystkim - siebie nawzajem.- No i co z tego?- Strach może sprawić, że ktoś popełni czyny, w których absolutnie nie ma miłości. Potrafi nawet całkowicie pozbawić rozsądku. Kropla po kropli, strach wyciska z ludzkiego życia Miłość pozostawiając tylko gniew, który zamienia się w nienawiść. Wszystko to sprowadza się do braku MIŁOŚCI, która zasila wszechświat i wszystko to co on w sobie zawiera. W przypadku braku Miłości rozkwitają chaos, nienawiść, gniew i strach. W przestrzeni wypełnionej Miłością spotkasz pokój, radość, satysfakcję, zaufanie i obfitość.- Gdzież jest więc cała ta miłość i dlaczego ludzie nie wiedzą jak się radować?-Oni wiedzą jak, ale się boją. Ponadto nie wierzą, że możesz przeżyć żyjąc w radości. Są przekonani, że praca musi być trudna i konkurencyjna. A jeśli chodzi o miłość, to jest ona wewnątrz każdej osoby i tylko czeka, aż zostanie wypuszczona na zewnątrz ...
© Klaus Joel "Posłaniec"


źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_136117

 

sobota, 25 listopada 2017

Przeniosłem sie na wieś....

..lecz nie z powodu "braku perspektyw" ale z powodu zewu serca i od razu dawni koledzy z pracy przypięli mi łatkę dziwaka a moi rodzice, po chwilowym osłupieniu zrzucili wszystko na "kryzys wieku średniego" :))) 
             Straszyli mnie trudnościami wiejskiego życia i zapewniali mnie, że zimą będę cierpieć udrękę, gdy wszystkie drogi do mnie zostaną zasypane przez śnieg! Czy wiesz, co było dla mnie najtrudniejsze na tym etapie? Najtrudniejsze było dla mnie wydostanie się z bagna CUDZYCH uprzedzeń i wątpliwości oraz wykonanie pierwszego kroku. 

      Współczesna wioska ma wiele problemów. Młodzież wiejska pociesza się iluzją o spokojnym miejskim życiu. Najbardziej zdolni wyrywają się - opuszczają wieś i są szczęśliwi na swój własny sposób. No bo przecież teraz mają wynajęte mieszkanie lub pokój w "hostelu", jest nieduża ale stabilna wypłata i nielimitowany internet,  jest samochód "Lada" z naklejką "My life- My rules" i całodobowa możliwość zaopatrzenia w piwo i papierosy)) 

   Ci, którzy zostali we wiosce - piją i kradną ... Kradną i piją. Piją z powodu, że "nie ma pracy", z powodu "utknięcia w tej pieprzonej wiosce", z rozpaczy, z bezczynności, z nudy i dla rozrywki. 
             Opisałem dwie skrajności - z pewnością są wyjątki ale bardzo nieliczne. 

       A teraz wyobraź sobie jak w ich oczach wyglądamy my - ci, którzy świadomie zdecydowali się mieszkać w wsi! Po moim przeprowadzeniu się na wieś rozeszły się pogłoski o sekcie na obrzeżach wioski. Słyszałem na własne uszy opowieści o wspólnocie religijnej i ponurych, brodatych chłopach, którzy: "zgromadzili się tutaj, aby budować kościół i przeprowadzać pewne ceremonie". Cóż, to zabawne!
              Potem znów wszyscy zdecydowali, że jesteśmy uchodźcami ze Wschodu Ukrainy. Ogólnie rzecz biorąc, nie zdziwiłbym się, gdybyśmy za  jakiś czas nie zostali okrzyknięci przybyszami z Marsa))) 

        Można przywrócić wieś do życia! W tym celu potrzebne są osoby z "miejskim" typem myślenia. Potrzebujemy wykształconych, świadomych, trzeźwych i przedsiębiorczych chłopaków i dziewcząt zdolnych do samoorganizacji. I widzę takich ludzi blisko mnie! 

       Przeprowadziłem się na wieś na wezwanie mego serca! Jeśli twoja dusza jest wypełniona miłością do Natury, do Wolności i nie jesteś przyzwyczajony do czekania na zmianę - wtedy jest nam po drodze! Budujmy razem przyszłość! 

Ewgienij Połoński

 źródło tłumaczenia https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_136085


Vadim Zeland - 10 najlepszych cytatów...

....na temat tego co jest podstawą bycia twórcą swojego życia: 

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_136062

1. Naucz  dobrze się bawić z powodu złej pogody, z powodu kolejek, korków na szosie, z powodu problemów czy jakichkolwiek negatywnych emocji. Taki oto swego rodzaju "masochizm" stopniowo oczyści niebo nad twoim światem. Powinieneś myśleć tylko o korzyściach, jakie może przynieść tobie ta lub inna nieszczęśliwa okoliczność. I będzie tak - nieraz się o tym przekonasz.

2. Kiedy przestajesz tylko chcieć i zamierzasz mieć, wtedy to dostajesz.


3. Najtrudniejszą rzeczą jest umiejętność czekania, zachowując spokój umysłu i pana sytuacji. Trzeba znieść ten test z przerwą, podczas której nic się nie dzieje.


4. Przejawiając niezadowolenie z czegokolwiek lub pomstując na kogokolwiek - na rząd, władze publiczne, zawodników, pogodę, kolegów, sąsiadów, krewnych, nie wspominając o dzieciach - rzucasz w zwierciadło świata brzydki obraz i uzyskujesz stosowne do niego odbicie rzeczywistości.


5. Pozwolenie sobie na bycie sobą oznacza akceptowanie siebie z całą swoją niedoskonałością. Pozwolenie komuś innemu aby mógł być inny, oznacza usunięcie (zdjęcie z niego) projekcji swoich oczekiwań. W rezultacie sytuacja w której jeden chce tego czego nie akceptuje drugi, rozwiąże się samoistnie - w sposób nie do przewidzenia (niewytłumaczalny).


6. W twojej rzeczywistości masz ten film, który wyświetlany jest w twoim "projektorze". To, co narysujesz - to zobaczysz. Jedynym problemem jest to, że ludzie robią coś przeciwnego: to, co widzą - to malują. Czy rozumiesz tę różnicę?


7. Cud stanie się tylko wtedy, gdy przełamiesz nawykowy stereotyp i nie myślisz o środkach jego osiągnięcia, ale o samym celu.8. Jeśli czasami ci się wydaje, że: „jestem nie z tego świata”, lub też, że "z tym światem coś jest nie tak”, to niewiele ci brakuje lub całkiem już się obudziłeś - wspaniale.


9. Jeżeli jesteś uparty i będziesz bezwzględnie włączać w myślach Swój film i dążyć do Celu to rzeczywistość prędzej czy później wejdzie w zgodność z nim. Rzeczywistość po prostu nie ma innego wyboru - to jest jej cecha szczególna. Nie tylko ty zależysz od rzeczywistości, ale także ona od ciebie. Pytanie brzmi: kto jest władcą Inicjatywy.


10. To, czego
jednoznacznie nie powinieneś czynić to być zawiedzionym i rozczarowanym w stosunku do swojego życia. Nie powinieneś myśleć, że to się nie udało - w żadnym wieku nie możesz tak myśleć. W tym życiu nic nie jest na próżno. Wszystko dopiero co się zaczyna - w każdej chwili, w każdych warunkach i okolicznościach.


poniedziałek, 20 listopada 2017

"Szkoła relacji dla kobiet" cz.2- Czułkin, Żuczkow i inni.

Poprzedni temat tajemniczo poruszył pewne moce mieniące się uzdrowieńczymi -co z pewnego punktu widzenia jest oczywiście prawdą ;) - nie pierwszy przytaczałem w poprzednim temacie wypowiedź Mefistofelesa. Jednak osoby szermujące tam rozmaitymi argumentami czynią to BEZ ZROZUMIENIA. One działają według ściśle zaprogramowanych "skryptów"/programów I TO SAMO ZARZUCAJĄ INNYM bo według ich widzenia świata inne działanie [a więc osobiste połączenie ze źródłem] jest niemożliwe. Postaram się rozwinąć niniejszą myśl choć wątpię szczerze, że uda mi się dotrzeć do bezpośrednio zainteresowanych i nie taki mam zamiar. TU U NAS OBOWIĄZUJE ZASADA DOBREJ WOLI- NIKOGO DO NICZEGO NIE ZMUSZAMY- kto chce ten wchodzi, kto chce wychodzi. Tak więc ja nie pretenduję do roli uzdrawiacza i jak nie raz pisałem nie mam ambicji organizowania krucjat -warto jednak pisać i wyjaśniać gdyż zyskują ludzie przyglądający się całej sytuacji. Zrzucana jest kurtyna za jaką ukrywają się lalkarze przedstawienia - mamy tu ciekawe "boisko" lub tez scenę teatralną.
    Pojawili nam się zatem na blogu zatroskani "uzdrowiciele" jakoby "sekciarskich relacji". Ja to nawet tę C.S. zdążyłem trochę polubić ale informuję innych uczestników, że będę "łapał za ręce" gdy jej sposób  działania przekroczy ogólnie przyjęte normy społeczne - a przekraczał kilka razy bo kilka wypowiedzi zwyczajnie graniczy z bezczelnością. To mnie nie dotyka ale staram się dbać o miłą atmosferę i komfort Szanownych gości tego miejsca - będę natomiast "punktował" braki podstawowej logiki (powtarzam- do C.S. argumenty nie dotrą- to było ćwiczone wiele razy ale widzowie być może skorzystają - z boku można co-nieco zauważyć).
Ogólnie mamy tu możność naocznie zaobserwować BARDZO TYPOWE sposoby działania "lewej ręki" naszego Boga :) czyli umiejętność żonglowania faktami (pisałem o grze w 3 kubki) i takiego ich przedstawiania, że łatwo czytelnikowi czy też słuchaczowi zrobić przysłowiową wodę z mózgu. Jesteśmy na blogu Słowiańskim - u nas do boju szło się z uśmiechem więc z uśmiechem fechtujemy sobie dalej (bo jak widzę mimo kilkukrotnego "uderzenia płazem" C.S. z kompanią się nie poddają).
        Ilość komentarzy przekroczyła już 200 a więc mogą się pojawić kłopoty z otwieraniem i czytaniem strony - takie zjawisko było już przećwiczone, prawdopodobnie skrypt tego bloga jest zaprojektowany na takie ramki i nie większe. Przenosimy się zatem do "drugiego pokoju" i tu zapraszam na kontynuację rozmów- jeśli jest taka wola. Postaram się jakoś przenieść część komentarzy aby tamta strona działała jak należy.
  Oto link poprzedniego tematu.  Tamże przeczytać można:
anonsuję, że w przygotowaniu bardzo ciekawy fragment wypowiedzi człowieka, którego bardzo lubię bo "gęba się sama śmieje" gdy spojrzeć na tę jego szczerą -Słowiańską "mordę" i na jego zachowanie. Czułkin to taki promieniujący dobrem - typowy Słowiański mężczyzna. Trochę jak Iwan (Lewszunow). Człek z ogromną wiedzą! Mamy już jego film: "jak kobiety rujnują mężczyzn". Materiałów z jego udziałem jest sporo więcej ale jest to trudne zadanie dla tłumacza- nadto porusza on sprawy, które dziś mało kogo będą jeszcze interesować. Jest choćby chyba godzinny wykład Czułkina o zapachach. Magdzie serdecznie dziękuję za przypomnienie o jego istnieniu.

 "jak otumanić pana młodego" - film właśnie ukończony:


środa, 15 listopada 2017

Eugeniusz Żuczkow - "szkoła relacji dla kobiet".

Daję prosty tytuł aby w przyszłości wyszukiwarka mogła znaleźć temat. Prelegent ciekawy, ciekawy temat. Postaram się przetłumaczyć niedługo te 14 punktów o których wspomina- oczywiście wraz z nimi i te ważne 6.

   Zapraszam na film i jednocześnie anonsuję, że w przygotowaniu bardzo ciekawy fragment wypowiedzi człowieka, którego bardzo lubię bo "gęba się sama śmieje" gdy spojrzeć na tę jego szczerą -Słowiańską "mordę" i na jego zachowanie. Czułkin to taki promieniujący dobrem - typowy Słowiański mężczyzna. Trochę jak Iwan (Lewszunow). Człek z ogromną wiedzą! Mamy już jego film: "jak kobiety rujnują mężczyzn". Materiałów z jego udziałem jest sporo więcej ale jest to trudne zadanie dla tłumacza- nadto porusza on sprawy, które dziś mało kogo będą jeszcze interesować. Jest choćby chyba godzinny wykład Czułkina o zapachach. Magdzie serdecznie dziękuję za przypomnienie o jego istnieniu.

  Dobra - wracamy do dzisiejszej publikacji:
 

EDYCJA 20 LISTOPADA:

Ignorować trolla.



poniedziałek, 13 listopada 2017

Kniaź Włodzimierz - bajka.

Zima się zbliża a wraz z nią sezon filmowy/ książkowy itp. Przypominam, że w zakładkach po prawej link o nazwie "filmoteka".
   Widziałem dotąd fragmenty tej bajki z polskim tekstem i nie wiedziałem, że już tak długo (od 2012 roku) jest dostępna całość dzięki kanałowi "Renata Miłosz".
Podziękowania dla "Mum Bi" za przesłanie linka.

a ja wczoraj dodałem na kanał taki 1- minutowy dokument. Wielu ludzi pisało na bazie swojej praktyki, że największym trudem jest "pakiet startowy" czyli poświęcenie czasu pierwszemu dziecku a potem jedno od drugiego już się uczy:


niedziela, 12 listopada 2017

"Mamo -poleżysz ze mną?" -o tym co jest naprawdę ważne.

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_135364

Czy zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego nasze dzieci nie chcą spędzać z nami czasu? Może dlatego, że kiedyś, kiedy były małe, to my nie znaleźliśmy czasu aby po prostu zostać z nimi odkładając całą swoją działalność? Dzieciństwo jest najbardziej delikatną i wrażliwą częścią życia. A jeśli kładziemy codzienne troski na pierwsze miejsce zamiast potrzeb naszego dziecka, to czy mamy potem prawo domagać się, aby dzieci dawały nam czas?
Urodzenie dziecka i dostarczenie mu pożywienia to jeszcze nie wychowanie. Przekazanie mu niezbędnych rzeczy materialnych lub pouczanie słowne to nie jest wychowanie. Dzieci nie potrzebują wychowywania - potrzebują miłości.
Czy słyszysz to pytanie tak często, jak ja je słyszę? Dzieci każdego wieczora chcą ze mną poleżeć ponieważ kochają spędzać czas z matką. To moja nowa ulubiona fraza. Dlaczego? Pozwól, że ci powiem.
Nasze dzieci mają 10, 7 i pół, 6 i 4 lata. Czy wiesz, że nasz siedmioletni syn pyta prosząc mnie każdej nocy, kiedy go usypiam? "Mamusiu, czy położysz się ze mną?" I smutno mi jest myśleć, że przez większość wieczorów odpowiadałam: "Tylko na sekundę, kochanie. Muszę się upewnić, że twoi bracia i siostry śpią. Muszę umyć w kuchni. Muszę popracować nad zapisami mojej pracy. Tata i ja pójdziemy na kolację." Niezależnie od powodu, wszyscy mówimy to samo:" Tylko na sekundę. Są jeszcze inne ważniejsze sprawy. "
Wiem, wiem, nie możemy leżeć całą noc. Dziecko będzie na to czekać, jak wszystkie dzieci. "Daj palec a całą rękę odgryzie" myślimy, że po prostu kładziemy się na 5 minut a chcą 20. Leżymy z nimi 20 minut a dzieci proszą o 40.
Ale ... Wiesz co? Kilka lat temu przyjaciel naszej rodziny umarł we śnie. Tydzień później w innym mieście nagle zmarł siedmioletni chłopiec bawiąc się na dziedzińcu. Ciężko mi o tym myśleć, rozmawiać i pisać.
Teraz, kiedy mój syn prosi: "Mamo, połóż się ze mną" - to jest to najlepsza rzecz, jaka może się wydarzyć wieczorem ponieważ słyszę już tu i ówdzie, że 7-latkowie już nie mówią tego matkom.
"... powiedziała mi, że dzisiaj byłem miły. Jakie to  obrzydliwe - prawda, mamo?"
"Dzisiaj mieliśmy sprawdzian z matematyki i dostałem najwyższą ocenę !! Widzisz, mamo! Przygotowałem się i udało się! "
"Tęsknię za naszym psem. Jak myślisz, możemy wziąć innego?"
"Mamo, pamiętasz? powiedziałaś mi, że podczas treningu powinienem pomóc mojemu młodszemu bratu, gdy on się przewróci. Pomogłem. Pobiegłem zaraz za nim tak jak mi powiedział mój tata. Powiedziałem mu nawet, że da radę to zrobić. Powiedział, że brzuch go boli od biegania, a ja powiedziałem, że jeśli chce, może biec wolniej, a ja będę biegał razem z nim, chociaż to naprawdę nudne biec tak wolno, mamo!"
Wszystko to dzieje się, gdy odkładamy wszystkie inne zmartwienia. Wszystko to dzieje się, gdy zapominamy o wszystkim, co powinniśmy lub chcemy zrobić.
Moja babcia kazała mi cieszyć się dziećmi, dopóki one nas potrzebują. Powiedziała też, że nie wie, dlaczego ludzie rodzą dzieci, jeśli absolutnie nie chcą spędzać z nimi czasu. Powiedziała, że ​​uwielbia wychowywać swoje dzieci i wie, że zrobię to samo.
Moi rodzice i rodzice mojego męża ciągle nam przypominają, że pewnego dnia nasze dzieci nie będą chciały spędzać z nami tyle czasu. Ta myśl łamie mi serce!
Ale! Ten dzień nie jest dzisiaj. Dziś położę się z moim dzieckiem kiedy mnie o to poprosi i z całą czwórką zaśpiewam im ich ulubione piosenki.
Jeśli dodasz tylko 10 minut do każdego naszego wieczoru, kiedy nasza cierpliwość się wyczerpuje, a zmęczenie jest na granicy, i jeszcze kolejne 10 minut, które z przyjemnością spędzam z naszymi dziećmi. Słuchając ich, zachęcając i powtarzając: "Dzisiaj, właśnie teraz ty jesteś dla mnie najważniejszy".
I wiesz co?
Za 10 lat te słowa powrócą, gdy mój syn będzie miał 17 lat, a ja go zatrzymam i poproszę aby po prostu posiedział ze MNĄ przez kilka minut ... i on to zrobi.



sobota, 11 listopada 2017

Wszystko powraca.

 źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_135323

Lew Kiriszczian z Toronto spisał niesamowitą historię - opowieść o tym jak ormiański porucznik w Stalingradzie uratował niemieckiego żołnierza w 1943 roku, a 45 lat później syn tego żołnierza uratował syna porucznika w fatalnym 1988 roku. "W życiu zdarzają się czasem takie zdarzenia, których nie da się wytłumaczyć ani logicznie, ani przypadkowo" - uważa autor.

A historia nazywa się "Wszystko powraca".
W życiu zdarzają się czasem takie zdarzenia, których nie da się wytłumaczyć ani logiką ani przypadkiem. Z reguły przedstawiają się one danemu człowiekowi w krańcowych i ekstremalnych dla niego momentach życia. Ale właśnie w sytuacjach, które są nazywane krańcowymi, możesz zobaczyć, a raczej poczuć, jak działa ten niesamowity mechanizm - ludzkie przeznaczenie.
... Luty 1943, Stalingrad. Po raz pierwszy w całym okresie II wojny światowej oddziały Hitlera poniosły straszliwą klęskę. Ponad jedna trzecia miliona niemieckich żołnierzy zostało otoczonych i poddało się. Wszyscy widzieliśmy te dokumentalne ujęcia wojskowych kronik filmowych i zapamiętaliśmy na zawsze te kolumny, a dokładniej tłumy żołnierzy owiniętych czym się dało, eskortowane przez zamarznięte ruiny miasta, które to ruiny sami spowodowali.
Jednak w życiu wszystko było trochę inaczej. Kolumny nie były często spotykane, ponieważ Niemcy poddawali się w małych grupach na rozległym terytorium na rozległym terenie miasta i jego okolic, a po drugie, nikt ich w ogóle nie eskortował. Po prostu wskazywali kierunek, w którym mają pójść do niewoli, bywali  w grupach i bywali też pojedynczy.
Powód był prosty: po drodze budowano punkty ogrzewania, a raczej ziemianki, w których paliły się piece, a więźniom podawano wrzącą wodę. W warunkach mrozów 30-40 stopni, odejście na bok lub ucieczka była po prostu równoznaczna z samobójstwem. Tak więc żaden z Niemców nie był eskortowany, z wyjątkiem tych dla kronik filmowych.
Porucznik Wagan Haczatrian walczył już od dawna. Co tam od dawna? - On
walczył od zawsze. Już po prostu zapomniał o czasie, kiedy nie walczył. Na wojnie jeden rok liczy się za trzy, a ten rok w Stalingradzie śmiało można zrównać z dziesięcioma - ale kto podejmie się zmierzenia kawałkiem ludzkiego życia takiego nieludzkiego czasu, jak wojna!
Haczatrian przyzwyczaił się do wszystkiego, co towarzyszy wojnie. Jest przyzwyczajony do śmierci, człowiek szybko się do niej przyzwyczaja. Był przyzwyczajony do zimna, braku jedzenia i amunicji. Ale co najważniejsze, przywykł do tej myśli, że "po drugiej stronie Wołgi nie ma ziemi". I teraz z tymi wszystkimi nawykami jednak dożył aby zobaczyć klęskę armii niemieckiej w Stalingradzie.
Okazało się jednak, że do pewnej rzeczy Wagan przywyknąć jak dotąd nie zdążył. Kiedyś w drodze do następnego "kwartału" zobaczył dziwny obraz. Po stronie szosy w pobliżu zaspy śnieżnej stał niemiecki jeniec a około dziesięciu metrów od niego sowiecki oficer, który od czasu do czasu ... strzelał do niego. Takiego czegoś porucznik jeszcze dotąd nie spotkał: "żeby tak z zimną krwią zabijać nieuzbrojonego człowieka?! "Może chciał uciec?"- pomyślał. - "Przecież nie ma dokąd! A może ten więzień go zaatakował? A może ..."
Znów zabrzmiał strzał i znów kula nie skrzywdziła Niemca.- Hej! - zawołał porucznik, "co robisz?"- "Fajne to jest!", - jakby nic się nie stało, odpowiedział "kat". - "Mam od chłopaków "Waltera" w prezencie, postanowiłem wypróbować na Niemcu! Strzelam, strzelam, ale nie mogę trafić - od razu widać niemiecką broń, w swoich nie trafia!" - oficer wyszczerzył zęby i zaczął celować w więźnia.
Porucznik stopniowo zaczął odczuwać cały cynizm tego, co się dzieje i aż zaniemówił z wściekłości. W samym środku tego całego obrazu zgrozy, pośród tego całego ludzkiego smutku, pośród tej lodowatej ruiny, ten drań w mundurze radzieckiego oficera postanowił "spróbować" pistoletu na tym ledwie żywym człowieku! Zabić go nie w walce, ale ot- tak po prostu strzelić jak do tarczy? po prostu użyć go jako pustej puszki bo nie było takiej akurat pod ręką?! Kimkolwiek on nie był, to wciąż jest to człowiek, niech będzie Niemcem, niech będzie faszystą, niech będzie wrogiem z którym musiał
jeszcze wczoraj tak desperacko walczyć! Ale teraz ten człowiek jest w niewoli, temu człowiekowi w końcu gwarantowano życie! Nie jesteśmy jak oni, nie jesteśmy faszystami. Jak można tak zabić tego ledwie żywego człowieka?
Więzień jak stał bez ruchu tak stał. Najwyraźniej od dawna pożegnał się ze swoim życiem, zupełnie zdrętwiał i wydawało się, że po prostu czeka, aż zostanie zabity, i nie mógł się doczekać. Brudne zwoje wokół twarzy i rąk rozwinęły się, a tylko wargi szeptały coś cicho. Na jego twarzy nie było ani rozpaczy, ani cierpienia, ani błagania - obojętna twarz i te szepczące usta - ostatnie chwile życia i oczekiwanie śmierci!
I wtedy porucznik zobaczył, że "kat" nosi na ramiączkach pagony służby zaopatrzenia.
"Och, ty gadzie, tyłowy szczurze, nigdy nie byłeś w walce, nigdy nie widziałeś śmierci swoich towarzyszy w zamarzniętych okopach! Jak możesz łajdaku jeden tak pluć na czyjeś życie, kiedy nie znasz ceny śmierci! "- przemknęło przez głowę porucznika."Daj mi broń", ledwie zdołał wymówić.- No masz, spróbuj - nie zauważając stanu "frontowca" kwatermistrz wyciągnął ku niemu Walthera.
Porucznik wyrwał pistolet, rzucił go gdzieś daleko i z taką siłą uderzył niegodziwca, że ten aż podskoczył przed upadkiem na śnieg.
Przez chwilę panowała kompletna cisza. Porucznik stał, milczał, milczał a więzień kontynuował bezdźwięczne poruszanie ustami. Ale stopniowo do uszu porucznika zaczął docierać jeszcze daleki, ale dość rozpoznawalny dźwięk silnika samochodu i nie był to dźwięk jakiejś tam M-1 lecz „Emki”, jak je pieszczotliwie nazywali "frontowcy". Na "emkach" na linii frontu jeździło tylko dowództwo wojskowe wysokiego szczebla.Porucznik już zamarł w środku ... Tylko tego trzeba, co za pech!
Tutaj  „Obrazki z wystawy”, choćbyś i płakał: tutaj
stoi niemiecki więzień a tam leży sowiecki oficer z rozkwaszona mordą, a po środku tego on sam - „triumfujący bohater” W każdym razie wszystko to bardzo wyraźnie pachniało  wojskowym trybunałem. I nie to, żeby się porucznik wystraszył karnego batalionu (jego własny pułk w ciągu ostatnich sześciu miesięcy Stalingradzkiego frontu niczym się nie różnił pod względem bezpieczeństwa od karnego batalionu), po prostu bardzo nie chciał tego wstydu jaki ściągał na swoją głowę! Aż tu - czy to od tego dźwięku silnika, czy też od "kąpieli śnieżnej"  kwatermistrz zaczął dochodzić do siebie. Samochód się zatrzymał. Z niego wyszedł komisarz dywizji w towarzystwie strzelców z karabinami maszynowymi. Ogólnie wszystko było po prostu nie tak.
"Co się tutaj dzieje? Meldujcie!" - warknął pułkownik. Jego wygląd nie zapowiadał niczego dobrego: zmęczona, nieogolona twarz, oczy zaczerwienione od ciągłego braku snu ...
Porucznik milczał. Lecz głos zabrał kwatermistrz, który już całkiem nareszcie odzyskał świadomość na widok swoich przełożonych.-"Ja, towarzyszu komisarzu, tego faszystę ... a ten zaczął go bronić", zaczął narzekać.
"I to kogo? Tego gada i zabójcę? Czy to tak można na oczach tego faszystowskiego drania bić sowieckiego oficera ?! W końcu nic mu nie zrobiłem, nawet oddałem broń, pistolet leży w pobliżu! A on ..."
Wagan milczał."Ile razy go uderzyłeś?"
zapytał komisarz patrząc na porucznika, 
-"Raz, towarzyszu pułkowniku," odpowiedział.- To za mało! Bardzo mało, poruczniku! Trzeba było dać więcej, dopóki ten wymoczek nie zrozumie, czym jest ta wojna! Mało to mamy w armii samosądów?! Weźcie tego "Fritza" i doprowadźcie go do punktu ewakuacji. To wszystko! Wykonać!
Porucznik podszedł do więźnia, wziął jego rękę, która zwisała jak bicz i poprowadził go po zaśnieżonej drodze nie odwracając się. Kiedy dotarli do ziemianki porucznik zerknął na Niemca. Stał tam, gdzie się zatrzymali ale jego twarz zaczęła ożywać. Potem spojrzał na porucznika i coś szepnął. "zapewne dziękuje" pomyślał porucznik. - Tak, no co..... Nie jesteśmy przecież zwierzętami!"Zbliżyła się dziewczyna w mundurze sanitarnym, aby "przyjąć" więźnia, i znów wyszeptał coś, - najwyraźniej nie mógł wymówić tego na głos.


-"Słuchaj, siostro", powiedział do dziewczyny porucznik, "o czym on szepcze, rozumiesz niemiecki?"
- "Tak, mówi
bzdury wszelkiego rodzaju jak oni wszyscy"- odpowiedziała pielęgniarka zmęczonym głosem. - Mówi: "Dlaczego zabijamy się nawzajem?" Dopiero teraz dotarło do niego gdy został wzięty w niewolę!Porucznik podszedł do Niemca, spojrzał w oczy temu niemłodemu człowiekowi i poklepał go niezauważalnie po rękawie płaszcza. Więzień nie odwrócił oczu i nadal patrzył na porucznika skamieniałym, obojętnym spojrzeniem i nagle w kącikach oczu pojawiły się dwie duże łzy i zastygły w szczecinie na dawno niegolonych policzkach.
... Minęły lata. Wojna się skończyła. Porucznik Haczatrian pozostał w armii, służył w swojej ojczystej Armenii w oddziałach granicznych i awansował do stopnia pułkownika. Czasami w kręgu rodziny lub bliskich przyjaciół opowiadał tę historię i mówił, że być może, gdzieś tam w Niemczech żyje ten Niemiec i może także mówi swoim dzieciom, że kiedyś został uratowany od śmierci przez radzieckiego oficera. I czasami wydaje się, że ten człowiek ocalony podczas tej strasznej wojny pozostawił w pamięci większy ślad niż wszystkie walki i bitwy!
W południe 7 grudnia 1988 r. W Armenii doszło do strasznego trzęsienia ziemi. W jednej chwili kilka miast zostało wymazanych z powierzchni ziemi a pod gruzami zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Z całego Związku Radzieckiego do republiki zaczęły przybywać brygady lekarzy, które wraz ze wszystkimi ormiańskimi odpowiednikami ratowały rannych i ucierpiawszych dzień i noc. Wkrótce zaczęły przybywać oddziały ratunkowe i medyczne z innych krajów. Syn Wagana Haczatriana, Andranik, był z zawodu traumatologiem i jak wszyscy jego koledzy pracował niestrudzenie.

Pewnej nocy dyrektor szpitala, w którym pracował Andranik, poprosił go o zabranie swoich niemieckich kolegów do hotelu w którym mieszkali. Noc uwolniła ulice Erewania od jeżdżącego transportu, było cicho i nic nie zwiastowało nowej katastrofy. Nagle na jednym z skrzyżowań ciężka ciężarówka wojskowa wyleciała na wprost "Łady" Andranika. Mężczyzna siedzący na tylnym siedzeniu pierwszy zobaczył zbliżającą się katastrofę i z całych sił pchnął chłopaka za kierowcą na prawo ochraniając na moment jego głowę swoją dłonią. W tej chwili to miejsce nastąpiło straszliwe uderzenie. Na szczęście kierowcy już tam nie było. Wszyscy pozostali przy życiu, tylko doktor Miller - to imię człowieka, który ocalił Andranika przed zbliżającą się śmiercią - doznał poważnego urazu ręki i ramienia.
Kiedy lekarz opuścił oddział urazowy szpitala, w którym sam pracował, został zaproszony przez ojca Andranika wraz z innymi lekarzami niemieckimi do ich domu. Było głośne kaukaskie święto, z pieśniami i pięknymi toastami. Potem wszyscy zostali sfotografowani na pamiątkę.
Miesiąc później dr Miller wrócił do Niemiec, ale obiecał wrócić wkrótce z nową grupą niemieckich lekarzy. Krótko po odejściu napisał, że jego ojciec, bardzo znany chirurg, został włączony do nowej delegacji niemieckiej jako członek honorowy. Miller wspomniał także, że jego ojciec zobaczył zdjęcie zrobione w domu ojca Andranika i bardzo chciałby się z ojcem spotkać. Słowom tym nie nadano specjalnego znaczenia, ale pułkownik Wagan Haczatrian udał się na lotnisko.
Kiedy jakiś niski i bardzo podeszły wiekiem człowiek opuścił samolot w towarzystwie doktora Millera, Wagan rozpoznał go natychmiast. Nie było jakichś szczególnych wtedy znaków zewnętrznych, ale oczy, oczy tego człowieka, jego oczy nie mogły zostać zapomniane ... Były więzień szedł powoli ku niemu, a pułkownik nie mógł się ruszyć z miejsca. Po prostu nie może być! Takie wypadki się nie zdarzają! Żadna logika nie mogła wyjaśnić tego co się stało! To wszystko jest wprost jakąś mistyką! Syn
człowieka uratowanego przez niego - wtedy jeszcze porucznika Haczatrian ponad czterdzieści pięć lat temu, ,  uratował teraz jego syna w wypadku samochodowym!
"Jeniec" już prawie podszedł do Wagana i powiedział mu po rosyjsku: "Wszystko wraca na tym świecie! Wszystko powraca! .. ""Wszystko powraca" - powtórzył Pułkownik.
Potem obaj starzy ludzie objęli się i stali tak długo nie zauważając przechodzących obok pasażerów, ignorując ryk silników odrzutowych samolotu, nie zauważając ludzi coś tam do nich mówiących ... Ocalony i wybawca! Ojciec Ocalonego i ojciec wybawcy! Wszystko wraca!
Pasażerowie omijali ich i prawdopodobnie nie rozumieli dlaczego stary Niemiec płacze, cicho poruszając swoimi starymi ustami, dlaczego łzy spływają po policzkach starego pułkownika. Nie mogli wiedzieć co zjednoczyło tych ludzi na tym świecie przez jeden dzień na zimnym stepie Stalingradu. Albo coś większego, nieporównywalnie większego, co wiąże ludzi na tej maleńkiej planecie, wiąże pomimo wojen i zniszczeń, trzęsień ziemi i katastrof, łączy wszystkich razem na zawsze!