artykuł długi i odnoszący się do realiów rosyjskich ale znów zauważam wiele podobnych zjawisk i w naszej rzeczywistości. Wiele bajek na które powołuje się autor jest u nas nieznanych ale starsi Polacy pamiętają niektóre postaci bo bajeczki były u nas obecne za czasów ZSRR. Sam kiedyś poczyniłem podobne obserwacje - ot, na przykład "Pszczółka maja" - .....rezolutna maja śpiewa Zbigniew Wodecki (niech mu tam .... z tą Klaudią Shifer "niebo lekkie będzie" ;) . A Gucio? no jak to? Facet to przecież pierdoła. itd. Zapraszam do czytania i do wyrażania swoich opinii. Temat w linku źródłowym wywołał dyskusję (nie zawsze tak jest na tej stronie) - postaram się potem przejrzeć opinie jakie wyrazili tam czytelnicy i może coś jeszcze zreferuję.
źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/obraz-ottsa-ili-otets-ne-schitaetsya-muzhskoj-vzglyad/
Liczba artykułów na temat samotnych matek oraz forów pod hasłem „mąż nie jest potrzebny - dajcie nam zasiłek” pokazuje, że „idea rodziny” przestaje lub już przestała być wartością dominującą , określającą życie rosyjskiego społeczeństwa i nie jest bezwarunkowa dla większości jego członków.
Jestem pewien, że jednym z powodów tego zjawiska jest długotrwała celowa dewaluacja w świadomości społecznej obrazu ojca i wizerunku pełnej rodziny.
Jeśli zagłębimy się w bajki, które są jednym z pierwszych i najważniejszych źródeł wiedzy dla dzieci, dokonamy niesamowitego odkrycia: obraz ojca jest najczęściej wadliwy i ma niższy status w porównaniu ze statusem matki.To nie przypadek, to trend. W krajowych kreskówkach, nakręconych na bazie twórczość autorów różnych czasów i krajów "bez-ojcowizna" cały czas rośnie.
Mamuciątko obudziło się po wiekach drzemki, po czym udaje się na poszukiwanie mamy ( „Może mama słyszy, może mama przyjdzie, mama z pewnością mnie odnajdzie ...”), a znalazłszy ją nawet nie myśli o tacie. Uroczy niedźwiadek "Umka" również nie wykazuje zainteresowania tym tematem - mama jest i dobrze (chociaż niedźwiedzica pośrednio wspomina, że są też jeszcze "sąsiedzi, niedźwiedzie polarne"). Czerwony Kapturek idzie od mamy do babci - a gdzie jest ojciec i dziadek? Jedyni mężczyźni to grubi i śmieszni myśliwi - pojawiają się poza kurtyną, a i to tylko po to, by ocalić przyszłego następcę płci żeńskiej.
W bajkach: "A mama mi wybaczy", "Rękawiczka", "W jarandze płonie ogień" itp. itd. - Gdzie tam są ojcowie? W żeńskim wszechświecie te postacie nie są szczególnie poszukiwane.
Jeśli ojciec nie jest obecny w rodzinie lub jest, ale zajmuje zbyt mało miejsca w przestrzeni rodzinnej to dziecko łatwo znajduje sobie zastępstwo.
Nieochrzczona dziewczynka Natasza, która mieszka z wiecznie zaganianą samotną mamą - z radością zaczyna kumać się ze złymi duchami w osobie domowego ducha Kuzi, a wraz z nim dołączają się inne "pogańskie atawizmy".
W kreskówce o Carlsonie tato (zauważmy przy okazji: śpiący oddzielnie - on nie śpi z mamą) jest stale zajęty, a jego głównym zadaniem jest czynienie wymówek (wypominanie), stawianie za karę do kąta, niewyraźne burczenie w odpowiedzi na prośby, palenie tytoniu i chwytanie się za głowę. W związku z tym dziecko znajduje sobie substytut ojca, innego nosiciela męskiego pierwiastka - tłustego i niezgrabnego Carlsona.Ojciec niezbyt rozgarniętego chłopca Koliego na stałe znajduje się w podróży służbowej, więc edukacją dziecka zajmuje się baśniowy mały człowiek "Pisziczytaj" z brodą a la Michaił Kalinin.
W wielu arcydziełach kina radzieckiego opartych na dziełach wojny secesyjnej i Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nie ma ojców. Tam jest w ogóle szczególny przypadek bo w latach wojen i powojennych w zasadzie mężczyzn ciągle ubywa. Ale gdzie podział ojciec z rodziny Koli Gierasimowa ("Gość z przyszłości")? Gdzie ojcowie z rodzin Waseczkina albo Pietrowa?
Jest jeszcze jedna kategoria - samotny ojciec, ale tutaj generalnie ciągły komizm. Ojciec księżniczki, która uciekła z muzykami z Bremy, w zasadzie nie wywołuje sympatii - bezradny pantoflarz z mnóstwem kompleksów. To dziwne, że ma tak przebojową i nieskrępowaną córkę (możemy przypuszczać, że jego żona w swoim czasie również zeszła nie mogąc znieść tego nudziarza bez wigoru).
Absolutnie taka sama sytuacja w bajce "Latający statek", wprost kalka tej sytuacji. Przypomnijcie sobie chociażby "Shreka": ojciec Fiony okazuje się zaczarowaną ropuchą.
Możliwe byłoby spisanie takich stereotypów na rzecz podejścia klasowego w czasach ZSRR - wtedy monarchów często wyśmiewano w baśniach, no cóż, w czasach radzieckich było to zasadniczo na porządku dziennym. Jednak po pierwsze nie ma już czasów ZSRR a po drugie, nawet w kulturze czasów Radzieckich istnieli szlachetni i bardzo atrakcyjni królowie, i po trzecie, komiczny król-ojciec to fenomen z tego samego szeregu co i "zwyczajny", nie utytułowany ojciec.
Niektórzy bohaterowie kreskówek, którzy bardzo chcą zostać ojcami, czasami kogoś usynawiają - a to kukiełkę byczka, który czule muczy: „tato ...”, a to ptaka, który zadziobuje wszystko co żyje swoim niekończącym się „Hto tam?”
Wujek Mokus przygarniał generalnie wszystkie bezdomne prosięta, małpy, hipopotamy, ukrywając się wraz nimi przed na wpół-wariatką i - jak się wydaje - bezdzietną panią Béadonna.
Jedyną postacią z tej serii, która nie wywołuje ironicznego uśmiechu jest Dziadek Kokowan, który przyjął na wychowanie "Podarionuszkę" ("Srebrne kopyto").
Ogólnie rzecz biorąc, wizerunek ojca namalowany na karcie publicznej świadomości nie jest szczególnie zachęcający.
Na obrazie Makowskiego "Nie pozwolę" (nie odchodź) tato jest ponurym pijakiem.
Tata - to niepochlebny i samolubny sędzia w historii Korolenko „Dzieci podziemia”, a także surowy i szorstki gubernator w opowieści Staniukowicza „Ucieczka”.
Tato - jest wyłącznie osobą, która poczęła i jak Jeżyk ze znanej bajki zanurzyła się w mgłę, co nieustannym płaczem oznajmiała Tania Bulanowa „Baju baj - ach, gdyby zobaczył tato twój, kogo zranił ...
”Tato to niezdara, która -jeśli wierzyć Vadimowi Jegorowowi - nawet jedzenia nie jest w stanie sobie przygotować (kto tam nazwał mężczyzn najlepszymi kucharzami? ): „W domu tram-ta- dararam tato nas karmi przypaloną owsianką o poranku ...”.
Tatuś jest także nic nie wartym pedagogiem, potrafi tylko ręce rozkładać w bezradności - wspomnijmy "Pieśń o babci" Michaiła Tanicza: "Tato poświęca na wychowanie swój wolny dzień / W tym dniu na wszelki wypadek babka chowa rzemień ".
A w piosenkach Wadima Jegorowa: „Papa za mną ze strasznym uśmiechem,
ja od papy odbiegłem jak koń w galopie, a tata jak konia strzelał mnie pasem po harcującej pupie”
Ponadto ojcowie to słabeusze, bo zarówno w rosyjskich bajkach jak i w europejskich nawet nie próbują dyskutować z macochami, które nakazują odwieźć nieszczęsne dziecko do lasu aby zostało zjedzone przez wilki. To znaczy, niby oni tam są ale wszystkim jest to raczej obojętne -ani ich to ziębi ani grzeje.
Jednak są też dobrzy ojcowie, którzy pozostają chłopcami w duszy - lubią głupią infantylność, ale nie można ich traktować poważnie. Są mili i niedorzeczni. Rzućmy okiem na bajkę: "Troje z Prostokwaszyna".
Tata jest typowym wyznawcą "tumiwisizmu" o słabej woli, który nie reaguje na ucieczkę swojego nieletniego syna w towarzystwie rozmawiających zwierząt. Ten miłośnik aut bez żadnego oporu podporządkowuje się decyzji swojej żony, aby udać się na wakacje do kurortu (wbrew swojej woli udania się do Prostokwaszyna).
Myślisz, że cokolwiek przesadzam? Jakie są twoje dowody? Dajcie inne przykłady, czekam z niecierpliwością!
Jako dowód cytat z jednego z blogów: "Moja trzyletnia córeczka zapytała kiedyś: tato, dlaczego mama umie wszystko, a ty - tylko papierowe samoloty?"
Na własne uszy słyszałem czułe słowa matki do dziecka trzymanego przy piersi: "Kiedy dorośniesz, nauczę cię rysować, czytać, liczyć, a twój ojciec nauczy cię sikać na stojąco!"
Zasadniczo wszystko powyższe jest ładnie podsumowane przez Michaiła Tanicza w piosence o tacie. Warto cytować w całości. Przepraszam za komentarze w nawiasach.
Ileż to piosenek my wszyscy....
Śpiewaliśmy matce swojej rodzonej,
A o tacie przed tą piosenką
Nie było ani jednej piosenki!
(No jeszcze czego! kim że jest ten tata aby mu pieśni poświęcać - I.D.)
Tata może, tato może
Cokolwiek, cokolwiek,
Pływać żabką, spierać się basem,
Rąbać drewno!
(Wielkie i różnorodne umiejętności ojcowskie! - ID)
Tata może, tato może
Być kimkolwiek,
Tylko mamą tylko mamą
Nie może być!
(Jest to z pewnością ważki argument, bezdyskusyjny - ID)
Tata w domu - a dom jest sprawny,
Gaz pali się i światło nie gaśnie.
Tata w domu, oczywiście jest najważniejszy,
o ile przypadkiem nie ma w nim mamy !
(Energia elektryczna i gaz - nie zasługa taty a służb komunalnych. Aby zapalić zapałkę i wymienić żarówkę wielki umysł nie jest potrzebny. Bardzo istotne zastrzeżenie o dominacji taty tylko w przypadku braku matki. - ID)
I samo trudnym zadaniem
Tata poradzi sobie - daj tylko czas!
A już potem z rozwiążemy z mamą
Wszystko, czego tata nie mógł rozwiązać!
Ach! - tu też wspaniałe wyjaśnienie - no po prostu w samo sedno. Tato to taki życiowy luzak za którym wszystko trzeba poprawić.
Najważniejsze, żeby czuł się "głową", "mistrzem", a my już z mamą dogramy resztę - to nie problem - ID)
Z tej samej serii - opus zatytułowane "Nasza z tatą piosenka", której istota wyraża się już w pierwszych linijkach:
Nie straszna nam dziura na drodze
Albo niebezpieczeństwo z za rogu,
Byle tylko mama, aby tylko mama,
Aby tylko mama była w domu.
No któż by śmiał wątpić - wizerunek mamy .... aaa, to już zupełnie inna sprawa. Śmiem twierdzić, że udało nam się stworzyć kult macierzyństwa co tak naprawdę byłoby bardzo miłe, gdyby tak się nie stało kosztem „opuszczenia” wizerunku ojca. Czy widziałeś kiedyś kreskówkę, w której mama byłaby śmieszna, zabawna, nieporadna, niezręczna? Zgadza się, nie ma takich kreskówek!
Są matki, które nie są autorytatywne w tym sensie, że poślubiły męża tyrana, ale w tym przypadku wywołują wyłącznie współczucie. We wszystkich innych przypadkach mama jest autorytetem. Wszelka hałaśliwa czereda pluszaków na czele z Kubusiem Puchatkiem i Christopherem Robin staje się spokojna i posłuszna gdy pojawia się matka Kanga - kojąca, wszechobecna i wszechmocna. Tylko dzięki spokojnej i konsekwentnej Mamie Muminka wygładzane są wszelkie "ostre krawędzie" w relacjach mieszkańców Doliny Muminków (wszystko co może tata Muminków to żreć ciasteczka i pisać pamiętniki).
Wystarczytylko posłuchać tej bez-alternatywnej mantry:
„Zawsze niech będzie słońce,
Zawsze niech będzie niebo,
Zawsze niech będzie mama,
Zawsze niech będę ja.”
(Moja sugestia, aby zastąpić słowo „niebo” słowem „ojciec” powodowało u dziecka burzliwy protest).
Jest jeszcze inna mantra:
"Mama jest pierwszym słowem,
głównym słowem w naszym losie!
Mama dała mi życie,
podarowała świat mi i tobie! ".
Szczególnie dużo czasu poświęciłem na studiowanie dziecięcych piosenek. Wszystko okazało się dość przewidywalne:
Kołysząc nas w kołysce,
Mamy śpiewały nam piosenki,
A teraz pora na nas
zaśpiewać piosenkę dla naszych mam.
Mama chroni nasz spokój,
My zaśniemy - ona nie śpi.
Będziemy dorastać i potem sami
o naszą mamę zadbamy.
("ta piosenka jest najlepsza")
Czy rozumiesz, o co chodzi? Sens w tym, że tata się nie liczy. Niech on też nie śpi, niech niestrudzenie krąży po pokoju kołysząc drogie dziecko - czort z nim. Mama była zmęczona, mama nie spała, mama bujała nas w kołysce - tak, to jest godne uwagi. A co uczynił tato? - a kogo to obchodzi!
A jeśli mamy nie ma w pobliżu, to oczywiście jest to nieporównywalna z niczym tragedia. Malutki i pełen bojaźliwości wizerunek taty, w zasadzie, nie słyszalny i niewidzialny na tle powszechnych zbiorowych rytuałów na cześć mamy.
Jeśli chmura marszczy się na niebie,
Jeśli śnieg leci w ogrodzie,
Patrzę przez okno na ulicę,
czekam aż mama wróci z pracy ...
("Pieśń o mamie")
Czyli, że siedzi sobie smutna dziecina przy oknie i czeka wyłącznie na swoją mamę. A tata - cóż, to nie jest takie ważne. Mniejsza o niego, "kij" z tatą. Może go wcale nie ma.
Mama, mama!
W tym słowie jest słońca światło.
Mama, mama!
Nie ma lepszego słowa na świecie.
Mama, mama!
Kto jest bardziej drogi od niej?
Mama, mama!Ma wiosnę w oczach ...
(tytuł piosenki: "Mama")
Gdyby tylko ktoś powiedział coś podobnego o ojcach! Ha!
Będę śpiewać <...> o tym, jak wspaniałe jest życie na świecie
Ze słodką mamą, najczulszą samą
Najbardziej dobrą ze wszystkich!
("Mama")
Znów mam dwadzieścia pięć lat. Z mamą żyje się dobrze, ale o tacie - ani słowem. Albo jest to całkowita "bez-ojcowizna" albo całkowita pogarda dla ojców.
Cóż, i tak dalej - można cytować w nieskończoność, tego samego rodzaju piosenek jest nieskończona ilość. „Ziemia jest piękna przed dobroć mam ...” ( tytuł: „Witaj mamo!”), „Wszystko co spotkam o poranku podaruję mamie!” ( „Najbardziej szczęśliwa”), „Droga Mamo, nie ma milszej niż ty...” (Słoneczna piosenka) „mama do szkoły się wybierała - do pierwszej klasy/ Znów cichuteńko wstała przed nami ...” (piosenka na dzień dobry), „słońce się obudzi, mama się uśmiecha ...” (ta sama piosenka), „drogą mamę wszyscy pozdrowimy / Powiemy, że bardzo ją wszyscy lubimy"(" każdy po swojemu pozdrowi mamę "). Itd., Itp.,
Rozumiesz,o co chodzi ... na pewno ktoś będzie pisać w komentarzach, że autor (czyli ja) ma niezdrowe kompleksy i chorobliwe pragnienie autoafirmacji. Chcę wyjaśnić - o niczym z w/wymienionych nawet nie myślałem dopóki nie musiałem prowadzić dziecka do przedszkola. Począwszy od tego, że prawie wszystkie wnioski nauczycieli próbuje się kierować do matek, ignorując stojących obok ojców a kończąc na tym, że wychwalanie matek jest głównym tematem wszystkich "porannych wiadomości" ... no, jakoś nieswojo, wiesz ... i w społeczeństwie - na ulicach, w firmach ... nie żyjemy w pozbawionej powietrza przestrzeni, informacja ciągle nadchodzi ...
Przy okazji, zwróćcie uwagę - na plakaty z reklamą społeczną wzywające do rozwiązania problemu demograficznego, najczęściej przedstawia się matkę z kilkorgiem dzieci. Ojciec zazwyczaj pojawia się na plakatach, które potępiają pijaństwo. Pamiętam, że na początku lat 2000 poraziły mnie ogromne tablice ustawione wzdłuż Moskiewskich ulic - smutna dziecięca twarz i dużym napisem "Tato, nie pij!"
(Przy okazji: Jeśli już o tym mówimy - Proponuję aby wszystkim klientom i producentom reklamy społecznej zapełniającej tablice informacyjne na przystankach obić twarz mokrą szmatą i wytarzać w smole oraz piórach a potem przegnać na siedem wiatrów).
A gdzie można zobaczyć pełną rodzinę? W reklamie komercyjnej. Sieci handlowe, producenci i sprzedawcy towarów i usług rozumieją, że:
a) samotna matka nie zapewni im niezbędnych przychodów,
b) spektrum zapotrzebowania samotnej matki jest węższe niż pełnej rodziny. I to jest normalna zdrowa życiowa logika.
Problem polega na tym, że wszystko co wymienione powyżej odzwierciedla stosunek społeczeństwa do wizerunku ojca. Ojciec to nie bohater, nie głowa rodziny, nie obrońca, nie żaden heros. Ojciec jest albo pantoflarzem, albo pijakiem, albo niegrzecznym egoistą, albo niezdarnym klaunem.
Myślę, że nikt nie będzie dyskutować z faktem, że krajowi potrzeba nie tylko dzieci, kraj potrzebuje pełnej rodziny będącej w stanie dać wsparcie i wychować zrównoważone dziecko - potrzebuje rodziny mogacej w pełni być podstawową komórką społeczeństwa, rodziny zaangażowanej i uczestniczącej w złożonej sieci relacji społecznych i ekonomicznych.
To nie jest mój pomysł ani nikogo innego - taki jest porządek rzeczy, tak zbudowana jest nasza ludzka natura. Dziecko potrzebuje obojga rodziców a nie jednego.
Autor - Iwan Denisenko