niedziela, 13 sierpnia 2017

Życie na wsi - jedna z lepszych recept szczęścia dla płci pięknej. c.d.

   Kontynuuję ten temat bo właśnie pojawił się nowy komentarz pod starą publikacją na blogu:

Z ciekawością przeczytałam tekst o życiu na wsi. Jak byłam młodsza strasznie się nudziłam latem na wsi, ale teraz wiele bym dała by uciec z miasta na wieś. Mieszkam w wielkim mieście (6.5 mln mieszkańców), wielokulturowym i skrajnie liberalnym. To miejsce zabija człowieka na wiele sposobów: zabija spalinami, naszpikowanym chemią jedzeniem ale przede wszystkim zabija duchowo. Ludzie wokół to żywe trupy na papce telewizyjnej nie mające żadnej idei, nie wierzące w nic, nie chcące niczego poza zabawą i uprawianiem seksu. Rodzica umiera, relacje międzyludzkie są płytkie a użycie antydepresantów i mocniejszych środków osiąga ekstremum, podobnie jak picie alkoholu, palenie skrętów. Wielkie miasta są nieludzkie, a ludzie w nich albo wariują albo wpadają w nałogi. Nie da się znieść życia bez znieczulenia.

Wieś czasem ciąży a miasto kusi. Lecz miasto to pustka ubrana w piękne opakowanie, zgnilizna polana perfumami. Pod chwytliwymi hasełkami i obietnicami bez pokrycia jest ból, samotność i ciemność. Liberlewactwo nie widzi, nie śmie patrzeć, że zagłada już naciska klamkę. I to właśnie ta daleka, słowiańska wieś zostanie niedługo światłem pośród ciemności, która niebawem ogarnie zachodni świat.
 Miałem niedawno kolejnych wspaniałych gości tutaj na wsi.  Pojawiły się nowe energie i przemyślenia- rozmawialiśmy właśnie o tym, o przenosinach na wieś itp.
Przypomniałem sobie podczas tych rozmów, że znana polska wizjonerka - współtwórca miesięcznika "Wegetariański Świat" - Maria Grodecka (gorąco polecam jej książki! Na allegro są właśnie egzemplarze w cenie 5 do 10 zł za sztukę!) już dawno temu przewidywała, że ludzkość zacznie się rozdzielać - jedni będą się degradować w miastach a inni poczują przemożne pragnienie powrotu do natury.
  Tak jak pisała Kaśka na tejże stronie - wieś daje pewne ograniczenia ale to jest dobre. Dziś te ograniczenia są w zasadzie minimalne- samochodów jest aż nadto a więc o komunikację z miastem nie jest trudno, telefony komórkowe i internet powodują, że wieś nie jest już osamotnieniem i wygnaniem i w zasadzie wszystko co dotąd oferowało wyłącznie miasto można mieć tutaj nie tracąc tego co najistotniejsze - nie odłączając się od Matki-Natury.

   Wielu ludzi dostrzega już wyraźnie ten jedyny możliwy trend o jakim pisze autorka powyższego komentarza - Lewszunow na przykład wspomniał, że już w niedługim czasie najskromniejszy domek na wsi będzie wart 3 mieszkania w miejskim bloku. Trehlebov to już w ogóle całe instruktaże dawał odnośnie tego tematu.
  Niby powoli (bo nie z dnia na dzień) ale jednak w perspektywie Ziemskiej w mgnieniu oka następuje ta transformacja i podział. Trehlebov w niedawno zamieszczonym filmie powiada, że w najbliższych latach jedni się będą degradować a inni szybko wzrastać ewolucyjnie. (Aha! tu przypomnę tu film, który mi już raz cenzura usunęła i który mam znów na kanale ale pod zaszyfrowanym hasłem).
   Od wieków ludzie przebudzeni zdawali sobie sprawę z nieuchronności tego procesu ["galaktycznej zimy czyli Mroku i galaktycznej wiosny oraz lata (słynny "wiek Złoty" opisywany w starożytnych manuskryptach)]- on następuje cyklicznie. Cywilizacje pojawiają się i w szczytowym punkcie swojego rozwoju znikają - topią się we własnych odchodach. Niezmienna i wiecznie żywa pozostaje kultura (Kult-U-Ra  czyli kult światła, kult mądrości/oświecenia). Kultura zawsze przychodzi po czasie mroku i ciemności. Różne wykopaliska potwierdzają, że nasza współczesna techniczna cywilizacja jest co najmniej 22-gą z kolei. Istnieją ślady zaawansowanych cywlilizacji datowane nawet na 70 milionów lat wstecz. To są długofalowe procesy galaktyczne związane z wirowaniem naszej galaktyki (Swa-stiki) wokół centrum wszechświata. Cykle te (Kalijuga, Satiajuga) liczone są w tysiącach lat - jeśli dobrze pamiętam jeden taki cykl trwa około 26 tysięcy lat. Obecnie mamy czas galaktycznej wiosny- era Wodnika (era Welesa)

Pozwalam sobie poniżej zamieścić miłą dla ucha piosenkę ze znanego filmu ale muszę cytat ten opatrzyć komentarzem. Ruch tak zwanych hippisów został skażony i spłycony- niemal cała energia buntu (jak to wiele razy już w ostatnich wiekach bywało- Smoki są mistrzami w tym dziele) została przekierowana na seks i w ogóle rozproszona na płytkie dość -przedszkolne takie postępki. Ale po latach i tam jakieś ziarna wzeszły. Film "Hair" już wtedy promował multi- kulti czego owoce zbiera dziś Ameryka a co konsekwentnie przycina dziś Trump budując coraz silniejsze poparcie dla siebie pośród ludności USA. Niedawno na przykład coś tam poprawił w kryteriach przyjmowania na studia bo "lewactwo" doprowadziło do tego, że dziś najbardziej dyskryminowany jest biały, heteroseksualny mężczyzna.
   Oto obiecany link - miłego słuchania i oglądania ale zalecam krytycyzm i dystans:
p.s. aha- jedną z dywersji było odwrócenie słynnej "pacyfki" czyli kurzej łapki wpisanej w okrąg. Ona powinna być odwrócona o 180 stopni tak jak runa Algiz a nie tak jak runa Wyrd. Znaczenie na przykład tutaj: http://www.magiarun.pl/znaczenierun.html  
Już Konfucjusz nauczał: "znaki i symbole rządzą światem a nie prawa i paragrafy". Politycy od dawna używaja magii dla władania masami- podsuwa się nam fałszywą symbolikę. Ruch hippisów cofnął ludzi a nie posunął do przodu- choć z tamtych czasów przetrwały i rozmaite diamenty jak na przykład to:
Utwór ten miał później ze 2 inne wersje - naprawdę nie wiem która lepsza. Tu już grają rolę sentymenty i to kto pierwszy raz którą słyszał- po prostu majstersztyk:
https://www.youtube.com/watch?v=S9MeTn1i72g
https://www.youtube.com/watch?v=ctXeHc9_kr8