Coś mi się zdaje, że niniejsza treść jest "perłą w koronie" naszego zbiorku "abecadło". Olga Waliajewa najwyraźniej dojrzewa i od czasu gdy kilka lat temu pierwszy raz o niej wspomniałem Waliajewowie (przypominam, że są filmy potwierdzające, że mąż bierze udział w pracy jakiej się oboje podjęli - przypominam sobie pierwsze reakcje polskich czytelniczek gdzie padały nawet supozycje, że cały tekst pisał mężczyzna a taka kobieta w ogóle nie istnieje :)))
...od czasu gdy pierwszy raz o nich wspomniałem (a wyszli ze swoją działalnością w sferę publiczną kilka lat temu) przesłanie to nabiera precyzji.
Ja w tekście poniżej widzę jako żywo scenariusze z wielu domów wokół - łącznie z moim rodzinnym. To co poniżej powinna przeczytać i przyjąć moja mama. Podczas ostatniej pełni księżyca (Wilczej -jak poinformowała linkiem "I") miały miejsce w tej naszej relacji z mamą kolejne "świąteczne burze". Jeszcze wczoraj uczyniłem krótki i treściwy wykład sprowokowany pewną sytuacją. Przyznać muszę, że i tak mama czyni postępy bo dawniej w odpowiedzi było by tylko jedno wielkie "zaparcie się" lub nawet olbrzymi foch z przytupem, demonstrowanie urażonej itp. cyrk. Zamyśliła się i wczoraj odjechała do siebie - ufam, że zdarzenia tej pełni księżyca (sama je sprowokowała co jasno jej wyjaśniłem) dadzą jej do myślenia.
Zapraszam do lektury:
źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/vse-bedy-zhenshhin-ot-uma-i-nedostatka-mudrosti/
Po niedawnej żartobliwej rozmowie z mężem pomyślałam o kobiecie i stopnia jej inteligencji. Ile jej powinno być, jak powinna być wyrażany ten współczynnik.
"Zgodzisz się ze mną " powiedział mój mąż, "...że, kiedy włączasz w sobie to bycie głuptasem to jest to dobre dla wszystkich. Sama też zyskujesz więcej bonusów w postaci upominków i ozdób. I ja czuję się dobrze. A kiedy zaczynasz pokazywać swoją inteligencję i gdy zaczynasz "mędrkować"- zwykle wynikiem jest brak tych bonusów a także brak jest pokoju w rodzinie ".
No i zadumałam się. No bo wiecie, jestem jedną z tych kobiet, które uważają, że "ilość rozumów" jest ich główną zaletą. Lubiłam być najmądrzejszą w szkole biorąc udział w olimpiadach, chwaląc się moją wiedzą. Lubiłam demonstrować moje "inteligentne" wypracowania i chwalić się swoją erudycją. I kiedyś dawniej na pytanie - co jest lepsze - być inteligentną czy być piękną? - odpowiedziałbym bez wahania, że lepiej być inteligentną, że to o wiele lepiej i bardziej korzystne.
Inteligentna kobieta może zawsze sama zapewnić sobie dobrobyt, może kupić sobie, co chce. Nie zgubi się w trudnej sytuacji, zawsze znajdzie wyjście. Na świecie więcej cytowanych jest tych inteligentnych, a wszystkie blondynki zawsze są po prostu wyśmiewane. Aby osiągnąć sukces, musisz być inteligentną.
W ciągu ostatnich kilku lat odpowiadam już na to pytanie inaczej - że lepiej być piękną. Jeszcze lepiej, być Kobietą. A to dlatego, że to słowo zawiera już zarówno piękno, czar, urok ... i mądrość ...
Chcę być intelektualistką.
Niestety, takich jak ja jest bardzo dużo. Patrzę na kobiety i widzę, że wiele z nich "żyje głową". Dla wielu jest to nawykowe i poprawne. Nikt nie chce "żyć sercem", otwierać serce i dawać miłość. Każdy chce zarządzać, kontrolować, posiadać. Każdy chce iść męską drogą, porzucić emocje, słabość, zależność.
Pamiętam Irinę Szewcową mówiącą podczas spotkania na warsztatach: "Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie będę piękna, jak moja matka, postanowiłam stać się mądrą". I wiele z nas podjęło tę decyzję w dzieciństwie. Być inteligentną aby podobać się mamie i tacie, aby wyróżniać się wśród braci i sióstr. I tak dalej.
W nowoczesnym społeczeństwie bycie inteligentną jest prestiżowe. Dyplomy, laury, konkursy, quizy. Kobieta, która ma inteligentny umysł jest skazana na sukces w swojej karierze. Jedynym problemem jest tylko to, że tym samym umysłem będzie niszczyć swoją rodzinę.
-Ona będzie udowadniać mężowi swoją rację
-Będzie czynić wykłady swoim dzieciom
-Wtrąci swoje "inteligentne" słowo w każdą rozmowę
-Zawsze wie, jak coś wykonać prawidłowo i mówi o tym wszystkim wokół.
-Zamęcza swoimi radami córkę lub zięcia
-Będzie spierać się ze swoją teściową lub swoimi rodzicami
Stać się intelektualistką nie jest trudno - zwłaszcza kobiecie. Wystarczy tylko:
- Dobrze i pilnie uczyć się w szkole - co jest łatwiejsze dla dziewcząt z powodu większej naturalnej wytrwałości (i lepszej pamięci bo ściślej połączonej z emocjami- przyp. michalxl600)
- Ukończyć jedną, dwie, trzy wyższe szkoły (to też nie jest takie trudne - jest to możliwe dzięki "wkuwaniu" wszystkiego na pamięć)
- Przeczytać górę książek na temat psychologii (wszak aby wiedzieć "co należy" niekoniecznie trzeba tak żyć, czyż nie?)
- Wziąć udział (przynajmniej wirtualnie) w testowaniu inteligencji - nauczyć się rozwiązywać krzyżówki, udzielać podpowiedzi ekspertom "Co? Gdzie? Kiedy? "Ze swojej sofy przy telewizorze.
- Wziąć udział w różnych szkoleniach, wykładach, kursach. I nie musisz tego wszystkiego stosować w praktyce - po prostu przepuść to przez filtr: "to już to wiem, a to są nowe informacje".
Być może dawniej nie na darmo uczono dziewczęta tylko nauk żeńskich - sztuki komunikowania się z mężami, wychowywania dzieci, robótek ręcznych i rozmaitych umiejętności? Wszystko po to aby dziewczynka od najmłodszych lat była na drodze serca, a nie na drodze umysłu ...Taka koncepcja wygląda nieźle: masz wiedzieć jak prawidłowo mieć rację. Ale nikt nie lubi słuchać "kazań" na swój temat, nie mieć racji, tolerować czyichś pouczeń i być niemal na poziomie nowicjusza. Więc ludzie obok takiej kobiety będą nieszczęśliwi - ona sama także.
W tym momencie pomyślicie sobie, że jestem zwolennikiem ignorancji i głupoty. I to jest znowu gra umysłu, który uważa, że zawsze są tylko dwie opcje:
*albo piękna, albo inteligentna
*albo inteligentna albo głupia
*albo dobra albo bogata
*albo odnosząca sukcesy, albo kobieca
*albo czarne albo białe
Ale tak nie jest! Istnieje na świecie wiele wariantów, wiele odcieni szarości, wiele kombinacji niekompatybilnych rzeczy. I mówiąc Wam, że wszystkie kobiece nieszczęścia pochodzą z umysłu, widzę trzecią alternatywę. Mądrość.
Wybieram mądrość.
Pamiętam, jak kiedyś udowadniałam wszystkim, że miałam rację. Zachowywałam się tak w stosunku do męża, matki, przyjaciół. Szczególną przyjemnością jest pokazać i wykazać mężowi, że się myli. Moje ego rosło w niesamowitym tempie - w końcu jestem najmądrzejsza. I zawsze mam rację.
Ale jak już wiecie, nie doprowadziło to do niczego dobrego. Byliśmy na krawędzi rozwodu, ale nawet wtedy nie zrozumiałam, że to była cena za moją inteligencję -że właśnie to moje czepianie się i korygowanie, moje pragnienie argumentowania i spierania się, pragnienie udowadniania i "leczenia" mojego męża - że to ono niszczy nasz związek.
Z pianą na ustach udowadniałam wielu znajomym, że muszą się zmienić, przynosiłam im inteligentne książki, zapraszałam ich na rozmaite spotkania warsztatowe - na te same na których mnie uczyli aby akceptować innych takimi, jakimi są.
Mój mąż nawet czasami wstydził się mojego sposobu komunikowania się z przyjaciółmi - tych moich prób "wyleczenia" wszystkich wokół i udowodnienia im, że żyją nieprawidłowo.
Nie można ufać osobie, która ma zawsze rację -wszak jej racja jest ważniejsza od ciebie. A jeśli inteligentna kobieta będzie musiała poniżyć mężczyznę dla udowodnienia swojej racji - ona to uczyni.
Nie można zrelaksować się o boku inteligentnej kobiety - ona wytknie każdy błąd jakiego dokonasz - nawet jeśli błąd jest nieistotny. A więc zawsze trzeba się starać - musisz być czujny aby być "na szczycie" -aby nie zostać poniżonym.
Ale przecież mężczyzna jest wystarczająco mocno napięty w zewnętrznym świecie. Pracuje, zarabia pieniądze, rozwiązuje wiele zadań i nie może żyć na stałe w tym stanie. Wracając do domu chce się zrelaksować. Jeśli żona nie pozwala mu na to swoją "inteligencją" to istnieje kilka opcji:
-Alkohol, który tumani głowę i daje ci odpocząć, nawet jeśli ona "mądruje" tuż obok ciebie.
-Komputer - gry i Internet, jako możliwość wejścia w inną rzeczywistość
-Brak pracy - wtedy możesz się zrelaksować i rozluźnić w czasie gdy ona jest w pracy. A kiedy ona wraca to masz siły by zebrać się w sobie i być gotowym na mnóstwo wymówek i oskarżeń.
-Inna kobieta, obok której on może się odprężyć, być sobą i nie dostać "noża w plecy".
Tak więc ja na przykład zauważyłam, że mój mąż zaczął relaksować się w Internecie. Innym znów razem przy puszce piwa. Ale nie od razu zdałam sobie sprawę, że to ja sama wysyłam go do innej rzeczywistości tym swoim pragnieniem aby we wszystkim mieć rację i we wszystkim być najmądrzejszą.
Dawniej zawsze "bycie głuptasem" oznaczało dla mnie największą zniewagę. Już lepiej niech mnie nazwą brzydulą lub złośnicą - byle tylko nie głupią. Nigdy i za nic w świecie. No bo czy można nazwać mnie głupią? Przecież mam szkolne świadectwo z wyróżnieniem, tak samo z wyróżnieniem ukończyłam studia matematyczne. Przeczytałam wiele książek, zaliczyłam masę szkoleń i kursów, wygrałam wiele olimpiad wiedzy. Zawsze wiem, jak to czy tamto wykonać dobrze. Zawsze mam rację. I tak dalej....
Ale teraz już rozumiem, że staranie się być inteligentną i staranie się zawsze mieć rację było największą głupotą w moim życiu. Tylko i wyłącznie z powodu mojego "udowadniania racji" w moim życiu zniszczonych zostało wiele relacji. Moja pierwsza miłość powiedział mi kiedyś: "Jesteś cudowna ale trochę zbyt inteligentna. To jest nie do zniesienia".
Mój mąż okresowo koncentruje swoją uwagę na tym, że moje pragnienie dokazania swojej racji pozbawia go jakiejkolwiek chęci dbania o mnie.
I co z tym uczynić? Wykonać sobie lobotomię? Nadal być taką przemądrzałą? A może nauczyć się być mądrą? Wybrałam tę ostatnią opcję.
Uczę się nie kłócić z moim mężem, uczę się prosić o jego pomoc i wsparcie. Uczę się relaksować w stresującej sytuacji i nie biegam jak chomik w kołowrotku.
Uczę się inaczej komunikować. Nie udzielam porad gdy nie jestem pytana. I nawet jeśli mi zadają pytania ale widzę, że człowiek nie jest gotowy, aby usłyszeć moją odpowiedź to nie daję porady. Uczę się słuchać i słyszeć innych, szukać słuszności ich pozycji, uczę się rozumieć.
Uczę się inaczej patrzeć na swoje dzieci - nie jak na kolejną okazję aby być z siebie dumną - nie patrzeć na nie jak na półprodukt z którego musisz coś zrobić. Uczę się postrzegać je jako niezależne osobowości, które już mają swoje preferencje i skłonności ku czemuś.
Uczę się budować relacje z moimi rodzicami i rodzicami męża, z moimi krewnymi, z moimi znajomymi.
I już na samym początku tej podróży dostrzegam zalety takiego podejścia. Warto włączyć w sobie tego "głuptasa" i poprosić o pomoc - mój mąż natychmiast czyni to, o co go poproszę. Naprawi, wyremontuje, rozwiąże problem. Jeśli przyjdę do niego z żądaniem i będę kontrolować to najprawdopodobniej będę musiała wykonać wszystko sama.
Zaczął mnie częściej uszczęśliwiać i rozpieszczać za pomocą prezentów, sukienek, ozdób. I nie potrzebuję się "upokarzać", "przymilać", być obłudną czy dwulicową. Wystarczy tylko poprosić i zazwyczaj wystarcza jeden raz a czasami nie muszę nawet prosić - wystarczy, że po prostu na coś popatrzę.
Bycie inteligentną jest fajne ale lepiej być mądrą.
Czym różni się mądrość od inteligencji?
✔ Inteligentna kobieta, odkrywszy błąd swojego męża podetknie mu go pod nos. Przypomni również, że ostrzegała go przed tym.Mądra kobieta będzie wspierać, zachęcać, czasami udawać, że niczego nie zauważyła.
✔ Inteligentna kobieta w sytuacji kryzysowej przejmie stery i nauczy męża, jak dobrze żyć. Mądra kobieta bardzo subtelnie wskaże mu kierunek i wesprze w intencji, dotarcia do tego celu.
✔ Inteligentna kobieta nauczy matematyki dzieci, bez względu na wszystko. Mądra - zobaczy w każdym z nich osobowość.
✔ Inteligentna kobieta w pracy będzie starała się być lepsza od innych i nie popełniać błędów a jednak większość kolegów będzie traktować ją bardzo ostrożnie. Mądra kobieta stworzy w zespole atmosferę miłości i ciepła.
✔ Inteligentna kobieta interweniuje w życie swoich dorosłych dzieci, udziela im nieproszonych rad i rekomendacji, mówi im, jak prawidłowo wychowywać dzieci. Mądra kobieta pozwoli dziecku zdobyć doświadczenie życiowe i wsparcie w każdej sytuacji.
✔ Inteligentna kobieta zmaga się z wpływami swojej teściowej, broni swojej niezależności przed rodzicami i kłóci się z nimi z powodu swoich porad. Mądra kobieta nauczy się uśmiechać, słuchać w ciszy, zgadzać się a potem czyni to po swojemu. Z miłością.
✔ Inteligentna kobieta chce zmienić cały świat, przerobić wszystkich wokół.Mądra kobieta zacznie się zmieniać. I akceptuj innych takimi, jacy są.
✔ Inteligentna kobieta myśli, że ten, kto ma rację, jest szczęśliwy.Mądra kobieta wie, że ten, kto jest szczęśliwy, ma rację.
Jaka jest główna wartość inteligentnej kobiety? Jej słuszność i umysł. Co jest najważniejsze dla mądrej kobiety? Relacje w rodzinie, w zespole, na świecie. Oto i cała różnica - chociaż nie....... istnieje jeszcze różnica w rezultatach.
Inteligentna kobieta, w odpowiedzi na jej zarzuty, otrzyma tylko naganę i niezadowolenie.Mądra kobieta natomiast otrzyma kolejne miłe słowo lub bukiet kwiatów..... Albo nową sukienkę.
Mężczyzna chce być u boku mądrej kobiety. On chce być zaakceptowanym takim, jaki jest, chce być wspierany, chce by go proszono o pomoc. Żaden nie chce być mężem "inteligentnej".
I wiecie, jeśli Bóg kiedykolwiek nagrodzi nas córką to postaram się wyjaśnić jej tę różnicę aby od najmłodszych lat nie było podmiany pojęć i żeby wiedziała, że głównym kapitałem kobiety nie jest jej umysł ani wykształcenie lecz jej kobiecość, "ilość" Miłości i mądrość.
P.S. krótka przypowieść ...
Młoda, ładna dziewczyna przychodzi do cerkwi, podchodzi do popa. Nie ma makijażu, biżuterii, niczego - nawet ubranie ma konserwatywne i bardzo proste. Spuszczając głowę zadaje pytanie: „Ojczulku, jak pojmujesz koncepcję arcykapłana Teofana o unii socjalnej i patriarchalnej duszy ludzkiej z Bogiem, na podstawie przekonań religijnych wyrażonych dla rosyjskiej diecezji prawosławnej w Paryżu?”
Ojczulek jej na to: "Za mąż! Natychmiast za mąż!"
Autor: Olga Waliajewa