niedziela, 24 marca 2019

Gdzie jesteś chłopaku?

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_155260

Iwan w niedawno publikowanym filmie mówi, że krokodylica może stać się piękną panną bo cała ta nasza rzeczywistość to bajka - a w bajce wszystko jest możliwe. Oto opis takiego przypadku (obrazki się zmieniają a miłość pozostaje...): 
 To miało miejsce jeszcze w Leningradzie, w połowie lat 80-tych.
Jechałem minibusem ulicą Wasiljewską.
Na pobliskim siedzeniu dokazywało dziecko, około sześciu lat.
Matka patrzyła bez wyrazu przez okno, nie reagowała. A on ciągnął i ciągnął jej rękaw.
Drzewa płynęły za oknem, deszcz mżył, był szary dzień, no po prostu Leningrad!
Dziecko żądało czegoś lub sygnalizowało jakąś potrzebę.

I tu nagle ona odwraca się od okna do niego, wyrywa swoją rękę do siebie i syczy,
- Czego ode mnie chcesz?
Dzieciak się zawahał.
- Czego chcesz, pytam cię ?! Czy wiesz w ogóle kim ty jesteś? Jesteś nikim! Zrozumiałeś?! Jesteś nikim! - wykrzyczała mu to w twarz, po prostu wypluła z siebie.

Chłopiec patrzyłł na nią i wydawało mi się, że jego głowa drży.
Albo to ja drżałem. Czułem jak potnieją mi plecy.
Pamiętam moją pierwszą myśl: czy ona naprawdę mówi to do niego?! O kim ona teraz myśli?
„Nie mogę na ciebie patrzeć!” - wyszeptała.
- Zabiłaś go! - powiedziałem, ale nikt mnie nie usłyszał.
W minibusie, jak gdyby nic się nie stało, ludzie nadal drzemali.
Siedziałem bez ruchu.

A chłopiec nie płakał. Ona odrzuciła jego rękę i odwróciła się znów do okna.

Nie szalał już, jakoś natychmiast zamilkł. Patrzył na podarty tył siedzenia przed sobą i milczał.

A ja miałem ochotę wstać i przy wszystkich, właśnie teraz, rozerwać ją na kawałki! Powiedzieć jej - To ty k ... ostatnia! To ty jesteś nikim! Zabiłaś go!

Przysięgam, że bym to uczynił! .. Chłopiec
mnie powstrzymał.

Zamknąłem oczy, oddychałem głęboko, żeby jakoś się uspokoić.

A kiedy je otworzyłem, zobaczyłem cukierki.
Młody chłopak wydający się być studentem, taki jasny, kędzierzawy, w dżinsowej kurtce podawał chłopcu cukierka.
Potrząsnął ręką, powiedział: - Weź to, to jest dla ciebie.
Chłopak wziął. A potem młody chłopak dał mu drugi cukierek.
Chłopiec zatrzymał się i wziął ten drugi.

Potem nastąpiło coś co jeszcze dziś wspominając nie mogę powstrzymać łez.

Chłopiec nie zaczął jeść, dotknął matczynej ręki.
Nie od razu odwróciła się do niego. Ale mimo to odwróciła się. I najwyraźniej chciała go dobić.
Ale on podawał jej cukierek.
Spojrzała na niego, na cukierek, zobaczyłem, że była zakłopotana.


 Wtedy on włożył jej cukierki do ręki. Ona je natchmiast oddała tak jakby ją poparzyły.
„Nie chcę”, powiedziała.
W jego dłoni leżały dwa cukierki.
Nie opuszczał ręki.

 "Zjedz sam"  - powiedziała i cicho dodała: - Nie chcę ... Mówię szczerze.

Wtedy on położył cukierki na jej kolanach.

Nigdy nie zapomnę tej przerwy. I ta dorosłość. Przede mną w ciągu kilku minut ten chłopiec stał się mężczyzną, a ona, z gniewnej, zirytowanej żmii stała się piękną młodą kobietą. W każdym razie tak to poczułem.

Milczała. Milczała przez długi czas. Patrzyła na niego tak jakby właśnie teraz dopiero go ujrzała.
Potem objęła go.
I on ją przytulił.
Potem odwinął cukierek i podał jej.
A dopóki nie włożyła do ust sam też nie jadł.

Czy możesz to sobie wyobrazić?
To był kolejny szok, ale już inny.

A wtedy pomyślałem o sobie.
Myślałem: "siedzisz tu sobie, taki prawy człowiek, chciałeś wstać, obwiniać, chciałeś ją „rozerwać”, zmieniać coś. I nie osiągnąłbyś niczego oprócz skandalu i wyzwisk. A ten chłopiec - popatrz jaki on jest mądry, jaki on jest wspaniały, ten chłopak uczynił wszystko w inny sposób." I dotarło to do mojego wnętrza, do serca, do łez.


 Aha - ten młody chłopak, który dał mu dwa cukierki, pomyślałem, że nie dał tych dwóch ot- tak.
Rozejrzałem się ...
W tylnej szybie autobusu zobaczyłem tego młodego chłopaka, odchodził w dal „mżącą”
ulicą.

A matka i syn siedzieli z pochylonymi głowami do siebie. Jak młodzi kochankowie!

W tym momencie kierowca ogłosił mój przystanek.
Ja, wychodząc, dotknąłem ręki chłopca.
Powiedziałem mu w ten sposób "dziękuję".
Nie sądzę, żeby zrozumiał, ale to nie ma znaczenia.
Zapamiętam tę lekcję na zawsze.

Zapamiętałem to, zapamiętałem ale musiało upłynąć wiele lat żebym to sobie uświadomił.
Że to jest prawdziwa edukacja o której nie wszyscy dorośli wiedzą.
Że wychowuje się tylko przykładem. Bez krzyku, bez oskarżeń, bez bicia. Tylko przykład działa - nic więcej.
I ten chłopak pokazał przykładem- zarówno jej jak i mnie. On nas zmienił.

Gdzie on jest, gdzie ten chłopak ?!
Gdzie jesteś chłopcze? Co się dzisiaj z tobą dzieje? Jak bardzo jesteś nam potrzebny?
Jesteśmy zagubieni bez ciebie.

Siemion Winokur