piątek, 18 maja 2018

Komu oddawać cześć :) ? cz.2

W pierwszej publikacji pod tym tytułem napisałem:
 Pokusa bycia "liderem" jest silna a człowiek nie jest gotowy. Pycha "pcha przed szereg" - przekierowuje "CZI" na siebie ale ...... załamuje się pod "brzemieniem odpowiedzialności" (tak się kiedyś mądrze mawiało) i tym samym MARNUJE POWIERZONY MU KAPITAŁ ZAUFANIA. marnuje ludzkie "czi" jakie ludzie mu przekierowali (szczególnie chodzi tu o nasze Żeńczynie).
 W epoce Lisicy takie działania (marnowanie energii - "wypuszczanie pary", "upuszczanie krwi ze społecznego organizmu", ze społecznych ruchów) były celowe. Jest takie znane powiedzonko: "chcieliśmy jak najlepiej a wyszło tak jak zawsze". 
     Oczywiście osoby wykonujące te funkcje ("agenci" - :)))   , rozwinę potem i moje pojęcie tego słowa) często nie były świadome - myślę, że zazwyczaj nie były i nie są świadome. Nieliczna dziś liczba wysokich rangą demonów jest bardzo świadoma swoich zadań a reszta zazwyczaj zaślepiona jest a to chciwością, a to dążeniem do władzy...a to jeszcze jakimiś tam przywarami, słabościami czy nałogami. Często są to rozmaite kompilacje tychże cech. Im samym wydaje się, że są kryształowe i mają "poczucie misji".
   Taki Korwin Mikke (żeby już nie wchodzić w "zwarcie" z S i podobnymi) jest dobrym przykładem "zaworu bezpieczeństwa" a raczej "zbieracza luszu". Czy jest świadom? Po części chyba tak.
Od lat kolejne pokolenia młodzieży nabiera się na tę jego "męskość". Sam kiedyś byłem jego umiarkowanym zwolennikiem ale to co on wywija ostatnio i co wygaduje.... kompletnie już mnie zniesmaczyło wyznanie o dwustu kochankach i słowa "no nie mogłem się powstrzymać" ( i towarzyszące tym słowom dodatkowe dźwięki niekontrolowanego połykania śliny czy jakieś takie ...no nie. Ale współczesna rozpuszczona młodzież opowiadająca w internecie bez żenady o swoich zdobyczach seksualnych i publikująca rozmaite zdjęcia ma takiego JKM za swojego idola. Taki "król" będzie popierał tego typu zachowania - według nich taki wzór "spermena" jest jak najbardziej poprawny. Nie trzeba nad sobą pracować - puszczanie wodzy zwierzęcych instynktów jest "cool" ).     Dziękuję bardzo za takiego króla co się nie może powstrzymać. Do tego brzuch jak bęben - klasyczna "opona". 
  Mechanizm działania JKM-a też klasyczny, na zanętę jakieś sensowne idee - pociągnie, narobi nadziei... by potem coś chlapnąć w tym całym "teatrze politycznym" i .... wywołać rozczarowanie - rozproszyć "pokładane nadzieje".
W ogóle wszelkie szukanie "zmiany na zewnątrz" jest z góry skazane na porażkę. To jest droga na skróty - oszukiwanie siebie i próba pominięcia pracy nad sobą. Rozczarowanie jakimś fałszywym guru to wskazówka, że mamy w sobie tę cechę, którą widzimy u "guru". To samo tyczy sie rozczarowań osobistych i wszelkich innych.

    Ktoś w komentarzach ...nie wiem już gdzie dopisał zdanie:
 "KAŻDY NIEODŁĄCZONY OD MATRIXA JEST POTENCJALNYM AGENTEM" - autor Morfeusz.
                   Zastanawiam się nad tym, chyba nieliczni są dziś całkiem odłączeni - większość jest "w drodze", upada i podnosi się. Miewamy dni słabsze i mocniejsze ale też bardzo szybko zachodzą zmiany.

 CAŁA WALKA DZIŚ TOCZY SIĘ W NASZYCH WNĘTRZACH - I BARDZO DOBRZE, ŻE ONA TAM SIĘ TOCZY. jak to słusznie powiada pani Szieremietjewa w filmie, który co chwila linkuję. 
  ".... Bitwa na zewnątrz jest już przeżytkiem. Ona bardzo szybko przemieszcza się do przestrzeni wewnętrznej a tam bardzo szybko następuje transformacja ogromnych pokładów starych doświadczeń......"
 W takich rozmaitych "bitwach" internetowych całe grupy "zwolenników" poszczególnych medialnych "aktorów" przeżywają te swoją wewnętrzną walkę i wewnętrzne wybory, rozterki. Trwa nauka.
    Te rozmaite organizowane akcje, przedsięwzięcia pękające potem jak baloniki czy bańki mydlane......... Wybranie a następnie "napompowanie" kolejnego "idola", który potem pęka z mniejszym lub większym hukiem.
  Tak jak już powtarzam nie raz za Trehlebovem - administratorzy (przewodnicy sekt) tworząc rozmaite "przedszkola duchowości" też mają swoją rolę. Wspomniany JKM co parę lat ma znów świeży narybek do bałamucenia ale też chyba dziś ludzie już bardzo szybko wyrastają z Korwina - coraz więcej jest "widoczne gołym okiem", informacje o poszczególnych osobach i ich dokonania - masa filmów - leżą wprost na powierzchni. A polityka to przecież też rodzaj religii.

    Czas kończyć ten wpis:  
JAKO NA GÓRZE TAK I NA DOLE. 
 Otrzymujemy takich liderów, prezydentów, szefów w pracy na jakich aktualnie zasługujemy. Takich dostajemy partnerów życiowych (staram się teraz przypomnieć zaskakującego prelegenta - anglojęzyczny, prosto i dosadnie wyjaśniał jak to działa. Karolinie się bardzo spodobał).
   Administratorzy przyciągają na swoje lekcje swoją trzódkę poszukującą właśnie tego co oni oferują - lekcję ma zarówno administrator jak i "sekciarz" (duże dziecko szukające opieki - człowiek, który nie zdążył dojrzeć duchowo pod opieką rodziców) oddający swoją energię w zamian za oferowany "komfort i opiekę". "Ty nam dasz  swoją "wełnę" a my tobie stworzymy zagrodę i korytko/żłób."
Lekcją administratorów dziś jest znalezienie swojego własnego źródła - czas utrzymywania trzody sie kończy. Tak jak mówi pani Szeriemietiewa "wszyscy dziś szybko dojrzewamy".

No tak.... :))))  zatem administratorom czci nie oddajemy. Im już dziękujemy - niech się uczą żyć jak każdy człowiek na własny koszt.
Cześć i honor ("oddać honory" -mamy takie pojęcie w nomenklaturze wojskowej. Wojsko jest w ogóle dobrym przykładem hierarchii i przepływu energii - dziś niestety też struktura przegniła i nadająca się całkiem do przebudowy)......cześć i honor oddajemy ludziom godnym szacunku, potrafiącym tę energię spożytkować dla dobra społeczeństwa - uczynić coś w rodzaj redystrybucji, oddania jej na powrót. Taka zabawa - "organizm społeczny" mawiamy przecież , a skoro organizm to ruch i przepływ.

c.d.n.

  Podpinam rycinę z Welesem w towarzystwie "agresywnego" :))) Wilka.