poniedziałek, 15 stycznia 2018

Nasze doświadczenia z higieną naturalną dziecka od urodzenia (sadzanie na nocnik)

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/nash-opyt-estestvennoj-gigieny-rebyonka-s-rozhdeniya-vysazhivanie/

Zainteresowałam się naturalną higieną niemowląt (wysadzanie) na długo przed narodzinami naszego drugiego dziecka. I kiedy przeczytałam wspaniałą książkę Ingrid Bauer "Życie bez pieluchy" to jeszcze bardziej zainspirował mnie ten czysto naturalny proces. Ale było wiele obaw, wydawało mi się, że nie będziemy mogli ani na chwilę odejść od dziecka, byłam zaniepokojona czy będę miała czas aby monitorować dziecko i poświęcać uwagę na najstarszego syna - czy podołam i zrozumiem sygnały dziecka ... ale w rzeczywistości wszystko okazało się znacznie prostsze !! Najpierw kupiliśmy wodoodporne pieluchy "Disana" a także wiele różnych pieluszek z tkaniny i nabraliśmy cierpliwości. Około 2 tygodni staraliśmy się nawiązać kontakt z córeczką, przyglądaliśmy się i przysłuchiwaliśmy jej potrzebom ale szło nam to źle, nasza dziewczynka obsiusiała wszystko, co mogła - i pieluchy i łóżko i podłogę, nawet i nam się nierzadko dostało. Wszystko to doprowadziło do tego, że mój mąż kilka razy wypowiadał kategorycznie: "Basta dość już tego, zmęczony tym jestem! Zakładamy pampersa. "

 Powiedział to, oczywiście będąc w złym humorze bo wciąż byliśmy gotowi aby kontynuować wysadzanie i wierzyliśmy w jego sukces. Dosłownie za kilka dni nasze wysiłki zostały nagrodzone, córka zaczęła bardziej nam ufać i aktywnie pokazywać swoje potrzeby. Wierciła się, marszczyła nos i cały jej wygląd jasno pokazał, że chce iść do toalety. Raz za razem przyzwyczailiśmy się coraz bardziej do jej sygnałów i prawie bezbłędnie podążaliśmy za jej higieną. Za dnia sadzaliśmy ją nad umywalką lub toaletą, a nocą nad małym basenem. Stopniowo miałam stabilne połączenie z moim dzieckiem, czasem nawet z daleka czułam potrzeby mojej córki.

  
Chcę zwrócić większą uwagę na nasze nocne wysadzania. Kiedy moja córka się budziła, ssała pierś, potem zasypiała a następnie po po 10-15 minutach zaczynała się aktywnie kręcić jakby znowu była głodna. Wiedziałam już co chciała- brałam ją wtedy senną i wysadzałam, dziewczynka wykonywała swoje dzieła i w zależności od tego jak mocno spała, albo ponownie prosiła o pierś albo po prostu zasypiała samodzielnie. Kilka razy przegapiłam momenty jej sygnałów, ale pieluszka "Disana" uratowała nasze łóżko przed kałużą. Tak spędziliśmy noce do 2 miesięcy aż córka przestała nagle dawać sygnały i po ssaniu piersi spokojnie spała dalej. Na początku nie pozwoliłam sobie zasnąć aby nie przegapić ważnej chwili ale moja córka dalej spała słodko. Tak więc u nas w ciągu 2 miesięcy nocna toaleta się skończyła, córka nauczyła się wytrzymywać do rana! Gdyby ktoś powiedział mi, że to możliwe - nie uwierzyłabym! Ale to prawda!))


 Ale z dziennymi wycieczkami do toalety nie było tak prosto ...Sprawy domowe często nas rozpraszały a my otrzymywaliśmy mały "wypadek". Nie przejmowałam się tym specjalnie, po prostu zmieniałam pieluchę niemowlęcia, zwłaszcza, że ​​nie zdarzało się to tak często. Z biegiem czasu wszystko się uładziło - nawet były przypadki, że gdy byłam w sąsiednim pokoju to poczułam, że moja córka chce skorzystać z toalety, poprosiłam męża aby ją wysadził i był zaskoczony taką niewidzialną więzią. Stopniowo ustalił się pewien reżim: pojedliśmy - po 10 minutach do toalety - potem jeszcze półtorej godziny później.


Ale dziecko rośnie i już - "załączony" i ugruntowany reżim może się zmienić i to nie płynnie ale raczej dość ostro i gwałtownie. A kiedy znowu pojawiają się ciągłe niepowodzenia - zwłaszcza w ciągu kilku dni to pojawia się jej Wysokość Panika! Naturalnie w takiej sytuacji rzucaliśmy wszystko i ponownie zaczynaliśmy nawiązywać kontakt, reżim i zaufanie. Na szczęście wszystko szybko się stabilizowało!

     
Teraz, jeśli chodzi o spacer. Nasza córeczka urodziła się tuż przed Nowym Rokiem a cała zima miała dopiero nadejść, ale ta kwestia również została rozwiązane dość łatwo. W domu wykonywaliśmy całą pracę, owijaliśmy się szalikiem i potem spacerowaliśmy przez półtorej godziny. Nie wiem jak, ale dziecko nigdy nie nasikało na mnie podczas spaceru - wracaliśmy do domu i czyniliśmy wszystko w domu, nad zlewem. Gdy córka zaczęła rosnąć a na zewnątrz nadeszła ciepła wiosna to zaczęliśmy spacerować dłużej, ale zawsze wiedziałam, że po półtorej godziny trzeba córkę
wysadzić a wszystko to u nas idealnie wypadało pod krzakiem. Ale kiedy już zaczęliśmy się uczyć chodzić to wtedy mogły również wystąpić błędy - dziecko było bardzo zafascynowane jakimś ważnym zajęciem i zapominało o wszystkim na świecie))). Ale w takim przypadku zawsze miałam zapasowe spodnie lub rajstopy - jedne zwykle wystarczały..
 
Warto zauważyć, że gdy dziecko dorasta i zaczyna poruszać się na czworakach, a nawet próbuje chodzić samo to ten ekscytujący proces może również spowodować pewne niepowodzenia. Jest zbyt wciągnięte w zabawę czy sytuację i tak entuzjastyczne, że może początkowo przestać dawać sygnały o swoich naturalnych potrzebach, chociaż dość szybko wszystko zostaje przywrócone do normy. W każdym okresie dorastania do roku niemowlęta mogą zmieniać swoje sygnały, początkowo się odwracają, a następnie, na przykład, jęczą, a nawet ziewają. Mama musi być bardziej uważna w stosunku do dziecka.

     
Kiedy dzieci zaczynają samodzielnie chodzić na nocnik? Wszystko jest bardzo indywidualne. Na początku nasza córka kategorycznie nie uznawała tego urządzenia, mówiła "a- a" i szliśmy razem do toalety. Kiedy miała już ponad rok, znała drogę do odpowiedniego pomieszczenia i zgłaszała swoją potrzebę tuż obok klozetu. Wtedy musiałam się pośpieszyć bo moja córka nieszczególnie lubiła
czekać, zwłaszcza gdy ogłosiła swoje pragnienie w ostatniej chwili. I dopiero około dwóch lat nasza córeńka zaczęła siedzieć sama na toalecie wspinając się z krzesła. Polubiła również i nocnik - może dlatego, że łatwiej na nim usiąść. 
   Dziecko naszych przyjaciół wprost przeciwnie, od razu zaakceptowało nocnik i przez kolejny rok z radością siadało tam samo. Eksperymentujcie, wszystkie dzieci są różne!

 
Jakie są inne niuanse? Dzieci spożywające surowe pożywienie mają dość płynny stolec, nasza córka mogła czasami "kupnąć" trochę
sama tego nie zauważając. Myślę, że jest to naturalny proces, który zatrzymuje się, gdy zaczyna się dokarmianie dziecka. Stolec zostaje szybko uformowany a problem sam zniknie. Ale dzieci surowo jedzące dosyć często proszą do toalety a mama będzie musiała biegać 2-3 razy częściej niż reszta rodziców - jednak zgodzicie się, że dla dobra zdrowia dziecka lepiej jest pobiegać do toalety niż po szpitalach i poliklinikach. Często matki zauważają także protest niemowlęcia do sadzania - u nas też tak było. Sygnał został nadany, biegniemy do toalety ... i nic. Dziecko ma radochę, kręci się w dłoniach, odpowiada na pytania odmową, a gdy tylko wychodzimy z toalety to otrzymujemy kałużę. Cóż, pomyśleliśmy, że następnym razem będziemy dłużej w toalecie - ta sama historia. I dopiero wtedy gdy pozwalasz dziecku poczuć jak to jest niekomfortowo siedzieć w kałuży lub chodzić mokro, ciągle ślizgając się na kafelkach - wszystko zaczyna się szybko zmieniać. To prawda, u naszej dziewczynki w wieku 10-11 miesięcy protest był bardzo żywy. Moja córka mogła chodzić mokro bez cienia wstydu i tylko moja niechęć do brania jej w takim stanie w ramiona pomogła zgodzić się z tym, że lepiej jest nadal być czystą i suchą.

   
Dlaczego zdecydowałam się wysadzać dziecko? 


Wiele osób pyta, po co są potrzebne takie ofiary? Przecież zakładam pieluchę i nie ma problemów, ponadto uważa się też, że około drugiego roku życia w dziecku obudzi się naturalny instynkt czystości i samo zacznie prosić o toaletę. Jednak w życiu często zdarza się inaczej! Przykro mi patrzeć na dzieci biegające z pełną pieluchą - zwłaszcza w lecie, są już przyzwyczajone do czegoś dużego między nogami i nie wykazują żadnych oznak dyskomfortu. I ile jest przypadków gdy mając po 2-3 lata dzieci sikają do łóżka w nocy. Dlaczego instynktownie się nie obudzą? Czy to dlatego, że sami wszystko zepsuliśmy? Każde dziecko ma od urodzenia umiłowanie do czystości i komfortu. A kiedy wkładamy pieluchę, najpierw zmuszamy, uczymy dziecko chodzenia tak jak nam wygodnie, a w wieku 2 lat zaczynamy go besztać próbując przyzwyczaić go do nocnika. Paradoks! Z reguły nocne oddawanie moczu nie kończy się na 2 latach tylko dlatego, że dziecko nie wie już, jak kontrolować swoje pragnienia i my sami przyzwyczailiśmy je do tego. Zgodzicie się, jest to o wiele mądrzej aby od razu - zaraz od urodzenia dać dziecku możliwość utrzymania się w czystości, utrwalania tej umiejętności do końca życia zamiast tłumienia jego naturalnych instynktów a następnie przebudzania ich od nowa.

 Ale nie to jest najważniejsze. Zaufanie między dzieckiem a matką, czułość i tajemna więź, która otwiera nieograniczone horyzonty komunikacji z dzieckiem - to właśnie ta interakcja i współpraca kładąca fundament pod ich relacje. Pomoc dziecku w sprawach higienicznych jest bardzo ważna i jako etyczne wsparcie od kochających rodziców. Dziecko czuje się pewnie, że nawet w tej dziedzinie mama i tata są z nim jednością. Tak, oczywiście, a poza tym wszystkim mama ma więź z dzieckiem - ale mimo to jest różnica istnieje, warto spróbować aby ją poczuć. Myślę, że będzie przyjemniej dla wszystkich patrzeć na schludną małą pupę dziecka w majtkach, kiedy nic nie powstrzymuje jego ruchów. A dziś patrząc wstecz, z przerażeniem wspominam jak mój pół-letni syn praktycznie przez całe lato przechodził w pampersie. To doświadczenie pozwoliło mi przejrzeć wszystko.

  Dziewczyny, próbujcie, wierzcie w siebie i nie słuchajcie lęków innych ludzi. Twoje dziecko rodzi się bardzo mądre i inteligentne, ono wie wszystko i wszystko czuje, może kontrolować swoje ciało i jego naturalne potrzeby, po prostu musisz być trochę bardziej uważna i tolerancyjna. 

Życzę Wam szczęśliwego macierzyństwa! Dla inspiracji przeczytaj książkę Ingrid Bauer "Życie bez pieluszek"

 Autorka: Swietłana Kałmkowa.