środa, 16 maja 2018

Komu oddawać cześć :) ?

.....czyli: "jak naprawić bardak w Lehii i co jest przyczyną tegoż".   :)))))

     Jak to u nas często bywa w kawiarence podczas naszych luźnych rozmów Damian zadał mi pytanie. "Jędrzeju oglądałeś najnowszy filmik na kanale Sanyaji? Wspomina tam o Iwanie Carewiczu i Trehlebowie. Jestem ciekaw Twojej opinii".

 Rozmyślam sobie od rana  o wydarzeniach ostatnich godzin - a trochę się działo bo o uwagę dopomniał nam się nawet niejaki Mateusz Grzesiak. Stwierdziłem, że nie ma przypadków bo gość w filmie (cytowane fragmenty) jako żywo przypomina mi Sanjayę w obecnym stanie. Jest jeszcze kilka innych osób, które z podobnymi przewinieniami "nawinęły się pod klawiaturę" i będą dobrym przykładem tego co chcę unaocznić ale po kolei. 


   W komentarzach jakie czytałem pod filmami (również pod wspomnianym już filmem Piotra Marszałkowskiego) przewija się jedno główne pragnienie. 

 KOMU UFAĆ? KOGO SŁUCHAĆ? 

Jest to życzenie normalne i całkiem naturalne! 

       Jako motto dzisiejszej "pogadanki" (temat tak obszerny, że naprawdę nie wiem od czego zacząć i starczyło by na cały "semestr wykładów". Może się uda z Waszą pomocą jakoś zgrabnie przekazać to co mi się kłębi pod czaszką. W takim wypadku idealną sytuacją byłoby właśnie spotkanie na żywo - rozmowa i kamera kręcąca to wszystko. Tak by było najprościej - muszę jednak klepać w klawisze imitując mocno elementy wspólnego zebrania ale też w naszym świecie gdzie każdy pracuje o swoich -ściśle określonych porach ta forma kontaktu ma też swoje zalety i dołączacie swoją energię wtedy gdy już znajdziecie chwilę wolną)........

Jako motto dzisiejszego spotkania polecam ten fragment mało znanego i BARDZO ciekawego filmu: https://youtu.be/CqBH632xUwc?t=1m1s

TY BYŚ CHCIAŁ KOGOŚ SZANOWAĆ - ALE NIE MASZ KOGO.....

Każdy z nas marzy o uczestnictwie w ZDROWEJ społeczności a tymczasem miotamy się nieustannie w jakichś patologicznych układach. W komentarzach zarówno pod filmem Sanjayi ("S") jak i Piotrka Marszałkowskiego przewija się wiele razy pytanie: "to którzy są ci pozytywni?", "nakręć film o tych dobrych".

    Zacznijmy od "abecadła" - uważni czytelnicy bloga już wiedzą, że:
NAJWAŻNIEJSZĄ WALUTĄ NA ŚWIECIE JEST ENERGIA. To o nią trwa ta walka, o nią cały ten teatr jaki macie między innymi (a może dziś głównie) w sferze mediów. Czy to dobrze? TO ZALEŻY. Najważniejsza i kluczowa jest tu sprawa intencji jakimi kieruje się człowiek pragnący skupić na sobie uwagę pozostałych sióstr czy braci w ludzkich ciałach.
PO OWOCACH POZNAWAJCIE. 

Co znaczy "oddawać cześć?" 

Szukajmy w skarbnicy mądrości a więc w naszym języku. "czi" (ki- są różne podobne nazwy) to energia. Energia życiowa ("lusz" jak ją określają bohaterowie filmu "Jupiter -Intronizacja"). Do dziś witamy się słowem będącym skrótem dawnego całego zdania. Powiadamy: "cześć!  - co tam u ciebie? Jak żyjesz?". Cóż znaczy to "cześć"? Na powitanie zasilamy kogoś kogo szanujemy cząstką naszej energii. Wschodnie ludy kłaniają się sobie i tam wręcz starają się pokłonić niżej niż napotkany właśnie człowiek. W "Ogniem i Mieczem" przeczytać możemy powitanie: "czołem Waszmościom". Oznacza to, że "chylimy czoła" (nazwa znów bardzo bliska bo "cz"). Kłaniamy się- oddajemy szacunek.
      Jeszcze przed wojną światową konferansjerzy mawiali: "mam honor Państwu przedstawić...." Przypomnę, że do dziś słowo honor i cześć używamy zamiennie.  W wypadku gdy kogoś "pozbawiono czci" (czi - przypomnijcie sobie jak się czujecie gdy ktoś Was "zmiesza z błotem", gdy Was zaatakuje werbalnie, poniży publicznie. Jest osłabienie prawda? Człowiek został pozbawiony "czi" [czci/honoru/ ENERGII ŻYCIOWEJ]. Przypomnijcie sobie jak czujecie się po jakiejś awanturze wywołanej przez energetycznego wampira z otoczenia -podobne odczucie prawda?).... gdy "pozbawiono czci to można ją też było przywrócić.
   Powiada się też do dziś: "zwracam honor". Rzadko już kto rozumie w czym rzecz. Człowiekowi omyłkowo osądzonemu i pozbawionemu "czci" można było (trzeba) tę cześć przywrócić. Dzieje się tak nawet pośmiertnie -powiada się "przywrócić dobre imię"...komuś. 

     PÓKI NIE POJMIEMY TYCH ZASADNICZYCH SPRAW - PÓTY NIC NIE ZROZUMIEMY  Z TEGO CO SIĘ WYPRAWIA Z TYMI WSZYSTKIM SANJAYAMI I INNYMI ....strojącymi się w cudze piórka.

 "Stroić się w cudze piórka" czyli jak działał system w czasach epoki Lisicy.

Działał dość prosto - metodą oszustwa i PODSZYWANIA SIĘ POD CUDZE OSIĄGNIĘCIA. Przykładów jest całe morze. Weźmy na tapetę choćby słynnego szalbierza Einsteina. Jest to postać wykreowana - zwykła miernota (choć sprytny cwaniak). Z zawodu był pracownikiem urzędu patentowego czyli miejsca gdzie kradnie się intelektualne dokonania twórczych Słowian. Tu macie szczegóły jego "kariery medialnej". Wypromowany przez współ-rodaków ogromnym nakładem środków finansowych. Obliczenia do słynnych E=mc2 (prawdziwe tylko w pewnych bardzo szczególnych warunkach) wykonywała mu żona Mileva Marić - Serbka, bardzo zdolny fizyk. Einstein porzucił ją wraz z dziećmi gdy nie była mu już potrzebna. Można by długo o tym przykładzie. 
        Można sypać garściami z innych dziedzin publicznego życia- a więc z "odgałęzień" będących machiną władania społeczeństwem. Większość "gwiazd" wszelakiej "kultury" z czasów panowania Bogini Kali (tak na wschodzie nazywa się to co my Słowianie zwiemy "epoką Lisicy") to postacie wykreowane sztucznie - wydmuszki. Polityka to samo - na Polskiej ziemi sztandarowym przykładem może posłużyć Lech Wałęsa (podświadomość nasza pozytywnie reaguje na to imię- to też nie przypadek, ten drugi Lech co to go na Wawel wepchali jak Piłsudskiego tak samo).
   BARDZO!!! silną sferą oddziaływania na masy ludzkie jest muzyka. W zależności od poziomu słuchacza wykreowano tu całe szwadrony jakichś Maryli Rodowicz kradnących innym piosenki bez cienia zażenowania.
   Dla bardziej wyrobionej publiczności wykreowano na przykład "ojca polskiego bluesa" albo jakichś tam Turnau-ów. W miejsce zamordowanego Krzysztofa Klenczona wstawia się od razu miernotę bez osobowości - narcystyczną osobowość "piejącą" rzewne kawałki. A wspomniany na wstępie Tadeusz Nalepa po prostu ukradł teksty Bogdanowi Loeblowi. Nie podzielił się  z nim wpływami za tantiemy z reklam a były tez płyty na których "zapomniał" wpisać Bogdana jako autora tych wspaniałych tekstów.
   Muzycznie Tadeusz N. też większość utworów zwyczajnie "zerżnął". Dziś już nawet w jego biografiach przeczytacie, że wrócił z Holandii z całą paczką płyt - między innymi Szwajcarskiej grupy TOAD gdzie w wielu utworach znajdziecie jota w jotę te same riffy gitarowe, które pobrzmiewają w twórczości z pod znaku grupy "Breakout". Tadeusz N. (tak jak na przykład twórcy zespołu Dżem) był sprytnym biznesmenem i (trzeba przyznać) dobrym klezmerem czyli rzemieślnikiem gitarowym. A skoro o rzemiośle gitarowym - kolejnym takim "namaszczonym" przez system i promowanym jest lider grupy KOMBI. 
     
   Przykłady jak pisałem mógłbym sypać garściami również spoza polskojęzycznego świata. TO BYŁA POWSZECHNA PRAKTYKA.

Z "naszego podwórka" podaję przykład NTV. Bez cienia żenady ta telewizja internetowa prezentuje bezczelny plagiat wykładu pani Morozowej, który to wykład niegdyś przetłumaczyłem na polski i cieszy się on do dziś wielką oglądalnością. Został z tego co widzę po-kopiowany na kilka innych kanałów- I DOBRZE, niech służy ludziom. Podany link jest do kanału Pascallina, osoba, która założyła ten kanał "wpaliła" (wmontowała) w film napisy (ja w tamtym czasie nie potrafiłem taką techniką) ale w opisie filmu UCZCIWIE (czyli z uwzględnienie CZI ) poinformowała skąd wzięła tę treść. 
      Żeby nie być gołosłownym podaję link do plagiatu - tam nawet końcowa opowieść pani Morozowej (opowiadała o bracie swojego męża) podana zostaje przez Monikę Burzyńską jako własna! (sic!). Ludzie to zauważyli, dopisałem się kilka razy w komentarzach prostując -Monika odezwała się nawet do mnie listownie pisząc: "ja chciałam tylko spopularyzować te informacje" (NTV do dziś ma ten film u siebie na kanale i nie widzi tu nic zdrożnego).

   No i tu mógłbym tylko raz jeszcze polecić monolog Piotrka Marszałkowskiego na temat Grzesiaka gdzie wyjaśnia on te "drobne niuanse". Dociekliwi niech poczytają komentarze pod jego filmem bo widzę, że temat naprawdę wymaga wyjaśnienia a Piotr dyskutuje z ludźmi podając ostro i konsekwentnie przykłady przestępców kryminalnych. Streszczając: postępowanie winno być takie jakie zaleca na przykład autor słynnej książki "Radykalne wybaczanie" - w sercu masz miłość ale na poziomie materialnym KONSEKWENTNIE (po męsku) przywracasz porządek a więc przełączasz kanał zasilania (kanał energii życiowej) na jego prawowite źródło a nie na falsyfikat. Tam gdzie usadawia się pasożyt (fałszywy autor) - tam energia przestaje cyrkulować. "Czarna dziura" jaką jest demoniczny pasożyt wchłania wszystko i ...... dane przedsięwzięcie czy projekt zaczyna obumierać a ludzie nie mają pojęcia dlaczego.

Może na koniec tej publikacji (wiem- męczę długo, rzecz naprawdę wymaga "postawienia fundamentów" zanim zaprezentuję swoją "konstrukcję") 

Sanjaya:
 
ech... kolejny przykład posługiwania się cudzym dorobkiem. 
   Wczoraj wyszukiwarka podpowiedziała mi stary film u Sanjayi - najwyraźniej zamieszcza go znów na kanale z oznaczeniem "4".
  Już samo nadanie nazwy w tytule "wiedza tajemna" sugeruje widzom, że "oto ja wam zdradzam pradawną tajemną wiedzę". Hermetyzm czyli przekazywanie wiedzy poprzez wtajemniczenia to cechy epoki Lisicy. Dziś każdy z nas stanie się KRÓLEM (złota "korona" Okrąglinka ma się rozpalić w głowie każdego z nas, każdy z nas ma możność posiadania swojej łączności z mądrością Wszechświata/z Bogiem. Żadni "kapłani" nie sa do tego potrzebni). 
                 Sanjaya najwyraźniej tęskni jeszcze za starymi czasami gdzie jest "kapłan" (król/car) i jakieś owieczki, którym się "dozuje" wiedzę a przez to włada społeczeństwem. Ten czas to na szczęście przeszłość. 
         Moim (nieskromnym ;)  ) zdaniem film Sanjayi o przywitaniach (całkiem ciekawy! uśmiechnąłem się dawno temu widząc go - chyba nieśmiało dopisałem wtedy w komentarzach ten link)......... moim zdaniem inspiracją dla powstania tego filmu o powitaniach był zamieszczony kilka miesięcy wcześniej film Iwana Carewicza. 
       Wypadało by o tym wspomnieć ale ponieważ Sanjaya działał starymi kodami hermetyzmu a więc tworzenia sekty (odsieczenia/ odcięcia) więc każdy nurt mogący odebrać mu słuchaczy czy widzów był dla niego zagrożeniem. Tak działają "administratorzy" -jak ich nazywa Trehlebov. Tam jest kontrola (od której oficjalnie "S" się niby odżegnuje ale zaistniała niedawno silna cenzura komentarzy wyjaśnia wszystko). "S" chce wszystko kontrolować - wyznaczy "on" hierarchię, nada stopnie i rangi. Nieważne są kompetencje ale jego "widzimisię".
                          Pokusa bycia "liderem" jest silna a człowiek nie jest gotowy. Pycha "pcha przed szereg" - przekierowuje "CZI" na siebie ale ...... załamuje się pod "brzemieniem odpowiedzialności" (tak się kiedyś mądrze mawiało) i tym samym MARNUJE POWIERZONY MU KAPITAŁ ZAUFANIA. marnuje ludzkie "czi" jakie ludzie mu przekierowali (szczególnie chodzi tu o nasze Żeńczynie). 

Pamiętajcie (nigdy dość powtarzania):
 ENERGIA PŁYNIE ZA UWAGĄ. 


JAK NAPRAWIĆ SYTUACJĘ ?

Piotrek Marszałkowski powiada o Grzesiaku, że tenże powinien UCZCIWIE choćby podjąć próbę wynagrodzenia krzywd tym ludziom, których zwodził i z których długie lata nieźle żył (na których pasożytował). I słusznie. 
            Piotr (a może któryś z rozmówców w komentarzach) podaje tam, że Grzesiak mógłby na przykład zaproponować dziś darmowe udziały w kolejnych wykładach ale ..... pan Grzesiak (mieliśmy popis w wykonaniu jego asystentki - nakazała mi usunięcie treści pobranych przeze mnie z portalu "dobre wiadomości" - z tamtego miejsca artykuł też zniknął więc najprawdopodobniej i oni dostali takie żądanie podparte groźbą sankcji prawnych)... pan Grzesiak nie czuje się odpowiedzialny za swoich uczniów. To nie jest po Słowiańsku. 

    Przychodzi mi na myśl pan Opara (prezentowałem film jaki podpowiedział chyba ktoś z naszych bywalców "kawiarenki internetowej"). Wyszukiwarka blogowa powinna wskazać właściwą stronę bo wydaje mi się, że podałem w tytule nazwisko. Mam! oto link.
   Pan Ireneusz ładnie podpowiada nam rozwiązanie. Człowiek, który dotąd żył kosztem innych, wyrządzał innym krzywdę ma jedną drogę:  
poprosić o wybaczenie. 

Wyjaśnia nam też pan Opara jaka jest różnica między "przepraszam" a "wybacz mi proszę". To pierwsze to jest nadal poziom "ego" czyli chęć kontrolowania sytuacji, władania nią ("no przecież przeprosiłem! Czego ty ode mnie jeszcze chcesz?"). Natomiast to drugie.... to już poddanie się Wszechświatu/Woli Bożej. Poddanie bo tu już jest ryzyko - wybaczą nam albo nie wybaczą.

      Wiele razy słyszałem słuszne wypowiedzi na temat choćby Lecha Wałęsy. Gdyby w pewnym momencie powiedział otwarcie: "tak! Byłem kapusiem! Donosiłem! Jestem alkoholikiem, jestem słaby. Wybaczcie mi proszę" to jego lekcja i droga życia zmieniłaby się diametralnie. My Polacy (Lechici/ Słowianie) nie jesteśmy narodem mściwym. U nas bardzo silny jest kult Bogurodzicy, macierzyństwa i tej ... bezwarunkowej miłości. Oczywiście za tym (takim) oświadczeniem musiałby pójść jakieś konkretne gesty na poziomie materialnym - Lech W. powinien zaproponować zmianę nazwy lotniska, przekazać swój majątek na jakieś społecznie użyteczne cele itp. No ale ego trzyma i nie pozwala, pani Danuta przywykła do luksusów i będą przez los tak długo upokarzani (wypadki rodzinne) aż zrozumieją.

   Pan Grzesiak gdyby stanął i UCZCIWIE przyznał, że się mylił a nie czynił jakieś "wykręty" jak to dziś czyni "nasz" (bo powołuje się na Słowiaństwo i on faktycznie jest nasz :) Sanjaya to ODZYSKAŁBY CZEŚĆ (honor).

może tyle na razie. Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do tego miejsca. :))

na życzenie czytelników c.d.n.