Tytułem wstępu przebieg naszej korespondencyjnej rozmowy oraz po raz kolejny link do filmu o jakim mowa:
Wysłuchałam z uwagą o typach żon, z większością stwierdzeń się zgadzam z wyjątkiem żony pokojówki. Owszem są takie kobiety które bezkrytycznie słuchają dowolnego nakazu lub kaprysu, chcą być na niższym pułapie niż mąż, są gotowe do dokonania wszelkich głupot do przeprowadzenia misji męża itp. I to ma niby budzić same pozytywne cechy w mężu…. . Owszem może na początku związku może mieć to pewien urok dla mężczyzny, ale nie na długo. Taka sytuacja go nuży, żona jest przewidywalna, służalcza i z czasem staje się coraz bardziej nudna wręcz wstrętna, Wcale nie budzi w nim takich dobrych cech, nie ma własnego zdania nie inspiruje, nie mobilizuje męża. On często zaczyna być zły na siebie, że mało robi, a swoje frustracje, zaczyna wyładowywać na niej, bywa że odchodzi do innej bardziej wymagającej….
Mam znajomą wróżkę która mawia: jak przychodzi do mnie facet i nie wie którą kobietę wybrać dobrą czy złą to ona bez kart wie, ze wybierze złą – bo ciekawsza …Niestety sytuacja mężczyzn w naszym społeczeństwie jest trudna. Od dziecka słyszą nie becz, bądź silny, co z ciebie za mężczyzna itp. Itd. W każdym z nas i kobiecie i mężczyźnie jest pierwiastek męski i żeński i trzeba to zaakceptować. Nasza obecna kultura patriarchalna narzucona przez Rzym ( cesarstwo rzymskie nigdy nie upadło, kontynuowali swe podboje inteligentniej, poprzez kościół. Organizację wybitnie wojskową podporządkowaną papieżowi, który wieki wcześniej zrezygnował dla zamydlenia oczu podbijanym z tytułu cesarza ) niestety nie sprawdziła się. Nikt nie jest tak naprawdę szczęśliwy, ani kobiety ani mężczyźni. Mądre kobiety często są zmuszone do takiego inspirowania męża, żeby ich pomysły odbierał jako swoje, bo inaczej on czuje się niemęski… Czyż to nie głupota?Typową społecznością patriarchalną są szympansy. Oparta jest na bezwzględnej sile i brutalności. Samiec dominujący na wejściu zabija wszystkie dzieci poprzednika. Prawie cały czas szympansy wykonują różne prace, walczą. Jest też grupa małp gdzie rządzą samice. Pomagają one sobie wzajemnie przy wychowaniu dzieci. Na prace konieczne przetrwaniu poświęcają ok 30% czasu, resztę poświęcają na zabawę, wychowanie dzieci.I która grupa jest szczęśliwsza? Tysiące lat temu na ziemi też był matriarchat, niezadowolone były tylko mało atrakcyjne samce z którymi samice nie chciały kopulować i te samce postanowiły do tego samice zmusić… To tak żartem…A odnośnie związku w dzisiejszych czasach silnego mężczyzny i silnej kobiety. Idealny wydaje się taki gdzie nikt niczego drugiej stronie nie narzuca, każdy czuje się wolny bez zakazów i nakazów, bez służalczości. Dwie niezależne jednostki nawzajem się uzupełniające, wspierające i pozwalające każdej ze stron na popełnianie błędów. I praca nad poczuciem własnej wartości. Jeśli ktoś naprawdę zna swoją wartość nigdy nie obrazi się, jak również nigdy drugiej osoby nie poniży, choćby zachowała się naprawdę niemądrze...Pozdrawiam
.........., naczytała się Pani jakichś niestworzonych rzeczy :)
Po pierwsze to co mamy dziś w społeczeństwie to nie żaden Patriarchat (w pozytywnym wydźwięku a więc Opieka, "Ojcowanie") - proszę zerknąć na tekst jaki właśnie zamieściłem- myślę, że wiele wyjaśni z roli pierwiastków we Wszechświecie
https://michalxl600.blogspot.com/2021/03/maria-magdalenia-caomadrosc.html
To czego dziś doświadczamy (z czego wychodzimy to zawoalowany Matriarchat, to że "figurami" (politycy, hierarchowie KK- przecież widzi pani wyraźnie, że to nie są mężczyźni ale jakieś chore hybrydy wynaturzone , Kaczy... (Gesiński) i masa innych też jest ponoć homo, Palikmiot, w ogóle wszelkie dewiacje to przypadłość pewnego pustynnego plemienia)... to że figurami oficjalnymi są osobnicy na pozór męscy o niczym nie świadczy - to są pantoflarze sterowani w domu przez swoje żony (patrz ten "nasz" na D., Macron i masa, masa innych). Przecież dziś wszędzie już oficjalnie na kluczowych stanowiskach są kobiety, sądy, szkolnictwo, urzędy - mężczyzna (czego sam doświadczyłem w sądach) jest człowiekiem drugiego gatunku.
----------
Odnośnie filmu (pokojówki) to jest to niezręczność tłumaczenia jeśli chodzi o samo słowo - w wersji rosyjskiej ma ono zupełnie inny wydźwięk i inne skojarzenia. Przypomniałem właśnie na blogu cudowną bajkę "Królewna Żabka" - proszę popatrzeć na tę Żeńskość, ona mu przecież pomaga- SŁUŻY,
Siły ukryte pod maską Watykanu i podobnych starają się by nam skazić pojmowanie naszych świętych układów rodzinnych. Proszę oglądać bajki z czasów ZSRR- tam jeszcze dużo normalnego ciepła, dziadkowie pełni ciepła (choć dający "ramki") https://www.youtube.com/watch?v=QFoGkLvF3KQ&t=1346scytat: "Mądre kobiety często są zmuszone do takiego inspirowania męża, żeby ich pomysły odbierał jako swoje, bo inaczej on czuje się niemęski… Czyż to nie głupota?"
Dlatego pisałem, że powinni się dobierać ludzie o podobnym poziomie światopoglądowym (ewolucyjnym). Ten najnowszy wpis na blogu wyraźnie to wyjaśnia, Żeńska silna rzeka będzie się męczyć z mężczyzną, który nie ma mocy ducha aby zrównoważyć ją swoją wysokiej jakości męskością.
Poza tym proszę wnikliwie poczytać blog pani Nestor "Kultura Aryjska". Ona to doskonale rozumie - TO NIE JEST GŁUPOTA ale nasza natura, jeśli mężczyzna czuje się głupszy to ona nigdy nie będzie miała z takiego mężczyzny pożytku.
Był u mnie wczoraj brat, dyskutowaliśmy na te tematy. Jest wiele filmów i artykułów (listów ludzi z z życia), udowadniających, że mężczyźni ewoluują (ma to Pani wyraźnie w tym filmie typy żon, proszę za jakiś czas posłuchać jeszcze raz).
W ogóle wolałbym aby tego typu rozmowy toczyć na blogu gdyż więcej ludzi skorzysta. Zdrowia!
Odnośnie żony pokojówki to nie chodziło mi o słowo pokojówka, ale o stwierdzenie np. bezkrytycznie słucha dowolnego nakazu lub kaprysu, chce być na niższym pułapie niż on, jest gotowa do dokonania wszelkich głupot do przeprowadzenia misji męża itd..
Czyli idealna kobieta widzi, że mąż robi głupoty, ale okłamuje go i udaje że tego nie zauważa? Ma być fałszywa byle tylko go zadowolić? Mało tego, sama ma robić głupoty mimo, że widzi ze to głupoty? Nawet jeśli cierpią z tego powodu np. dzieci?Odnośnie tego zawoalowanego Matriarchatu to ma Pan trochę racji. Nigdy nie spojrzałam na to ze strony mężczyzny. W sądach rodzinnych przy powierzaniu opieki nad dziećmi jesteście bez szans, to prawda.Piękny ten tekst Maria Magdalena. Z większością stwierdzeń się zgadzam. Natomiast sformułowania odnośnie posłuszeństwa, kojarzą mi się z przymusem. Owszem kobieta chętnie podąży za mężczyzną, ale z wyboru nie z przymusu. Przymus, posłuszeństwo to ograniczenie wolności, a ktoś zniewolony, czy kobieta czy mężczyzna nigdy nie będzie szczęśliwy i nie będzie w stanie dać szczęścia drugiej osobie.Pozdrawiam
:) Dziękuję za list, cieszę się, że tekst się podoba.
To BEZKRYTYCZNE WYKONYWANIE i Pani postawa (proszę się nie obrażać :) ) jest objawem zarozumiałości ;) Czy jeśli wsiada Pani do samolotu to też puka do kabiny pilotów, żąda pokazania map i ocenia Pani ich wybory dotyczące kursu nie mając zielonego pojęcia o niuansach prowadzenia samolotu? (chyba, że jest Pani pilotem :)) - wtedy inny przykład będzie aktualny). Ja mam nieustanny kłopot z moją władczą matką - NAD WSZYSTKIM CHCE MIEĆ KONTROLĘ i się buntuje, nawet w sprawach ogrodu nie konsultuje tego ze mną choć tyle razy o to prosiłem. Tu już grają też sprawy wieku bo zaczyna zapominać ale ogólnie tendencja na starsze lata się uwypukliła - powszechne zjawisko, cechy jakie ludzie skrywali za życia stają się wzmocnione o ile w trakcie życia nie uświadomili sobie tych wad.
Na blogu jest wiele artykułów odnośnie wzajemnego zaufania (niedawno pięknie o zaufaniu do męża napisała w komentarzach Ładomira).
To tak jak w tańcu (uwielbiam ten film https://www.youtube.com/watch?v=2c9k-y_D0iI jeśli chcą razem wirować w tańcu to każde odchyla się w swoją stronę ufając, że partner ją utrzyma. Wtedy możliwe jest pełne wirowanie i taniec "na 100%".
Kończąc: jest taka subtelna tajemnica o której pisze Pani Nestor na swoim blogu: TYLKO WTEDY GDY MĘŻCZYZNA NAPRAWDĘ POCZUJE SIĘ GŁOWĄ - TYLKO WTEDY POPŁYNIE PRZEZ NIEGO MĘSKA ENERGIA. Wy- Kobiety czujecie to podświadomie, stąd tyle problemów dziś, że dziewczyny rzucają się w ramiona łobuzów bo "motylki w brzuchu", BO ZWYCZAJNIE PRZY NIM ODCZUWAJĄ PODNIECENIE SEKSUALNE a przy swoim "misiu kanapowym" czy "kotku" nie. Jest masa przykładów gdzie mąż się zaczął zachowywać "po partnersku"
a ona nie wie dlaczego (podświadomość!!) straciła dla niego zainteresowanie. Was pociąga ta PRAWDZIWA męska siła (łobuzy) i nic tego nie zmieni, intelektualnie nie da się tego ogarnąć (nieszczęście dzisiejszego świata, że kobiety zaczynają wybierać umysłem. Pewna moja koleżanka powtórzyła mi taką mądrość: "najtrudniejsza droga jaką ma człowiek w życiu do pokonania ma długość 30 cm".
Wyjaśnienie: odległość od umysłu do serca.
Teoretyzować sobie na temat życia można - to tak jakby film oglądać w TV ale sytuacja się zmienia gdy ktoś weźmie za rękę i porwie z kanapy- każda z Was o tym marzy, zamęczacie się dziś starając się to zrozumieć a nasze umysły mają inne własności. Proszę znaleźć na blogu artykuł: "o kobiecie, która wierzyła w wodza" (wyszukiwarka po prawej stronie strony pomoże). Każda płeć ma swoje zadania, lansowane przez zachód "partnerstwo" widać jak się kończy - jakieś unisexy i ogólne zagubienie, depresje, nieszczęście.
A co do "realizacji głupot męża": TO TAK DZIAŁA!
Jeśli on naprawdę chce związku i ma tę siłę to gdy ona się odchyli w tańcu swoją żeńską stronę jemu nie pozostanie nic innego jak być mężczyzną i ciągnąć w swoją. Też są o tym praktyczne opowieści na blogu - TO SIĘ SPRAWDZA!, pamiętam taką relację gdy razem prowadzili firmę i ona mądrze, powoli oddała mu "lejce".
Pani się boi (ktoś na blogu napisał, że kobieta w dzisiejszych czasach ma niełatwe zadanie bo niejako musi skoczyć z samolotu bez spadochronu wierząc, że on ją złapie). Mamy niełatwe zadanie naprawy złych wzorców w jakich wyrośliśmy.
Na koniec dodam, że przez lata otrzymałem sporo wspaniałych listów od mężatek dziękujących za publikacje blogowe - piszą, że zaczęły subtelnie wdrażać wiedzę do swoich małżeństw i wszystko wskoczyło we właściwe koleiny. Wiele tego typu opinii jest w necie rosyjskojęzycznym. Tam się mniej boją tych tradycyjnych ról bo pamięć o dobrych, skutecznych życiowo relacjach jeszcze gdzie nie-gdzie się zachowała - żyją Starowiercy o których opowiada Iwan, są starsi ludzie, długowieczni pamiętający jak to było zanim nastało "nowe".
Dobrego wieczoru!p.s. Jeszcze raz czytam Pani list. Ważna uwaga: KOBIETA ZAWSZE WYMAGA OPIEKI. Dziś system złożył Wam ofertę i skorzystałyście z tego. Samodzielność kobiet to mit - jesteście pod opieką systemu zamiast jak dawniej pod opieką swoich mężczyzn (ojciec, dziadek mąż, syn). A system ustawił mężczyzn w roli wyrobników (ktoś musi na to wszystko pracować). Przecież odpowiedzialni ludzie nie potrzebują księdza czy USC aby "przypieczętować" miłość.
Zabrakło mi w Pana mailu odpowiedzi na pytania
1.Czyli idealna kobieta widzi, że mąż robi głupoty, ale okłamuje go i udaje że tego nie zauważa? Ma być fałszywa byle tylko go zadowolić? Mało tego, sama ma robić głupoty mimo, że widzi ze to głupoty? Nawet jeśli cierpią z tego powodu np. dzieci?2. Natomiast sformułowania odnośnie posłuszeństwa, kojarzą mi się z przymusem. Owszem kobieta chętnie podąży za mężczyzną, ale z wyboru nie z przymusu. Przymus, posłuszeństwo to ograniczenie wolności, a ktoś zniewolony, czy kobieta czy mężczyzna nigdy nie będzie szczęśliwy i nie będzie w stanie dać szczęścia drugiej osobie.
Odpowiedzi padły ale trochę nie wprost.
Wszystko jest na wielu filmach i w rozmowach na blogu.
Przeczytała Pani artykuł o kobiecie co wierzyła w wodza?
Jest taki film: "jak kobiety rujnują mężczyzn"
https://www.youtube.com/watch?v=jz_Jqdk6bKg&t=42s
i tam gdzieś w środku prelegent daje porównanie (rysując na tablicy), że w życiu kobieta ma wybór - wybiera się w podróż i przechadza się po porcie gdzie kapitanowie ze swoimi statkami. Potem decyduje się, siada na określony statek, który ma kurs w określonym kierunku (niech będzie gdzieś z Europy do Nowego Jorku choć to nie ma w tej chwili znaczenia),
jak wypłynęli na ocean to ona nie szarpie się z kapitanem za kołem sterowym i nie udowadnia mu, że źle płynie i że w ogóle wszystko czyni nie tak. A w ten sposób niestety postępuje dziś większość kobiet i na środku oceanu oboje toną (w tym dzieci). CZY PANIĄ KTOŚ PRZYMUSZA DO WSIADANIA NA OKREŚLONY STATEK? O jakim przymusie Pani pisze?
W życiu jest zwykły, NATURALNY!!! podział ról (pretensje do Boga, że mamy różne ciała), mężczyzna nie urodzi dziecka i koniec,
kobieta też (bywają oczywiście rzadkie wyjątki) nie wykona jakichś tam zadań będących domeną męską.
Filmu "Rodzaje żon" tez Pani nie przesłuchała uważnie (a w każdym razie nie zastanowiła się nad treścią), prawdopodobnie jest Pani młodą osobą bez doświadczenia życiowego - tym bardziej wszystko co Pani pisze
"pachnie" typowym, młodzieńczym zarozumialstwem.
Z poprzednich listów wynika, że przesiąknięta jest Pani feministyczną propagandą "równości" i podobnych bzdur więc obawiam się (a ten list to potwierdza), że porozumienia nie uzyskamy (kiedyś Pani przyzna mi rację).
NATURA, nasze różnice psycho - fizyczne (książkę "Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus" powinna Pani znać bo to klasyka z przed wielu lat - jeśli nie to polecam) sprawiają, że mamy inny sposób postrzegania świata a co za tym idzie inne zadania rodzinne. Człowiek (Dusza) w wędrówce wcieleń doświadcza obu płci i zbiera doświadczenie
obu "stron".
Dobrze- będę kończył, czemu nie odezwie się Pani na blogu? To też potwierdza moje przypuszczenia o zarozumialstwie :) - zmusza mnie Pani do szczegółowych odpowiedzi i "personalnych konsultacji" - chętnie
bym się przyłożył do pisania gdyby na tym skorzystało więcej
osób. Mam naprawdę sporo pisania i także trochę podobnych listów.
Działa Pani po męsku wchodząc z mężczyzną w konflikt. Pisałem o tańcu ale widzę, że nic nie dotarło. Nie akceptuje Pani atrybutów i zadań swojej płci a żeńską siłą jest powab, przyciąganie a nie siłowanie się (powszechne dziś zjawisko).
"OGRANICZENIE WOLNOŚCI"- Pani myśli, że mężczyźni go nie doświadczają? Każdy z nas rodząc się w ludzkim ciele doświadcza jakichś ograniczeń - takie to doświadczenie. Można wybrać życie samotne a można doświadczać życia rodzinnego, wszystkie wybory mają swoje konsekwencje jak w tej piosence
https://www.youtube.com/watch?v=PspnSmKwfu4
"mąż robi głupoty".
Proszę zmienić męża albo działać po żeńsku (jeśli mąż "rokuje" i nie jest całkowitym głupcem) i .......... BŁĄD W POSTRZEGANIU ŚWIATA.
Proszę czytać bloga- tyle razy o tym pisałem. Jest taki ładny wykład pani Kurowskiej - każdy człowiek w Pani życiu (mąż też) jest jakimś wysłannikiem Boga, wybierając ten "statek" wybrała Pani swój los. Nie czuje Pani odpowiedzialności za swój wybór? W najnowszym tekście na blogu dałem tekst czerwonym drukiem- proszę przeczytać. Skoro wybrała Pani ten "kurs" (mam nadzieję, że intuicją a nie umysłem) to proszę brać tego konsekwencje. Pomyłki się oczywiście zdarzają ale "przesiadka" na inny statek (lub wybranie samotności na lądzie) DOPIERO PO PRZYPŁYNIĘCIU DO PORTU.
ech......... długo by można pisać, wszystko już jest wiele razy
zapisane na blogu - jest taka magiczna zasada: "nawet jeśli mąż podjął niezbyt trafną decyzję to nastawienie psychiczne żony sprawi, że
konsekwencje (złe) tego wyboru będą minimalne lub żadne JEŚLI ŻONA NIE OCENIA . Iwan wiele razy powtarzał, że kobiety są Strażniczkami
(oczywiście nie tylko on to mówił - u Łazariewa jest mowa, że kobieta ma 3 razy większą moc duchową - Wasze myśli są 3 razy mocniejsze, mają 3 razy większą siłę sprawczą. Nie wiem skąd Łazariew wziął te 3 razy ale pewien jestem, że Żeńska myśl ma wiele większą moc, nie przypadkiem
ludowe opowieści mówią o czarownicach i wróżkach. Dzieci też nie ucierpią jeśli nie będzie Pani siać paniki. Jeśli matka się boi, że dzieci zachorują to zachorują, jeśli otacza je swoim polem energetycznym (męża też) i ma przekonanie "moje dzieci będą zdrowe" to nic im się nie stanie. Bywało, że żołnierze z wojen wracali nietknięci - wychodzi z nieprawdopodobnych sytuacji gdy ona o nich myślała i czekała - to działa na odległość.
Zdrowia! (i proszę się nie urażać "połajaniami" ;)
- śmieję się teraz ale zasłużyła Pani na nie. :)))
Czy mógłby mi Pan odpowiedzieć wprost ? Proszę moje pytania umieścić na blogu jeśli uzna Pan za stosowne.1. Czyli idealna kobieta widzi, że mąż robi głupoty, ale okłamuje go i udaje że tego nie zauważa? Ma być fałszywa byle tylko go zadowolić? Mało tego, sama ma robić głupoty mimo, że widzi ze to głupoty? Nawet jeśli cierpią z tego powodu np. dzieci?2. Sformułowania odnośnie posłuszeństwa, kojarzą mi się z przymusem. Owszem kobieta chętnie podąży za mężczyzną, ale z wyboru nie z przymusu. Przymus, posłuszeństwo to ograniczenie wolności, Czy ktoś zniewolony, czy kobieta czy mężczyzna będzie szczęśliwy i będzie w stanie dać szczęście drugiej osobie?
:)))))
Dobrze, rozmowa jest ciekawa i inspirująca. Będzie z tego ciekawy wpis na blogu i może przyda się innym (choć Pani mi też nie
odpowiada na pytania - na przykład czy wchodzi Pani do kabiny pilotów
aby sprawdzać czy dobrze lecą ;).
Pod koniec poprzedniego listu
wpisałem olbrzymie skróty myślowe między innymi dużymi literami: BŁĄD W
POSTRZEGANIU ŚWIATA. Potem napisałem "- każdy człowiek w Pani życiu
(mąż też) jest jakimś wysłannikiem Boga."
Ciężko będzie to o czym
mówiłem pojąć osobie ateistycznej, nie uznającej żadnej naturalnej
hierarchii o której zamieściłem wpis na blogu (kasty, warny, poziomy światopoglądowe). Jeśli Pani uważa, że "wszystkie ograniczenia są w
głowie i wszystko mogę" to proszę przeczytać przykład jaki wpisałem na
samym dole (Nestorblog - podnoszenie sztangi - ponad obrazkiem LOS CZŁOWIECZY ). Ja (syn leśnika) często
daję swój "obrazek", że można wszystko - można na przykład sadzić drzewa koroną
do dołu, tak "nowocześnie/ inaczej" (tym się zajmują dziś zachodnie trendy
feministyczne, multi kulti itp. opowiadając, że homoseksualizm jest
naturalny i że mamy 60 płci). ) CHCEMY CZY NIE W TEJ RZECZYWISTOŚCI
OBOWIĄZUJĄ PEWNE NIENARUSZALNE I NIEZMIENNE PRAWA (ograniczenia jeśli
Pani woli, nakaz jazdy ściśle określoną stroną drogi czy zatrzymywania
się na czerwonym świetle tez jest ograniczeniem swobody ale dzięki temu
społeczeństwo funkcjonuje i może DZIĘKI ZASADOM! szybciej się rozwijać i
korzystać z wielu udogodnień. GDYBY NIE TE SPOŁECZNE UMOWY TO MIELIBYŚMY CHAOS. W szerszej skali to samo mamy w
przyrodzie "zimy są zimne, lata gorące, słońce wschodzi na wschodzie
zachodzi na zachodzie, krowy się cielą, konie się źrebią", że zacytuję
prosty wykład z filmu "Konopielka" (końcówka tego fragmentu).
WRÓĆMY DO HIERARCHII
BOSKIEJ: każdy z nas Słowian jest "dzieckiem Bożym" (małym Bogiem),
każda relacja w naszym życiu jest relacją z Bogiem bo w naszym partnerze
jest też cząstka Boga! Zabawa w jakiej uczestniczymy to taka wielka
szkoła (film Matrix przekazał sporo prawdy, jest sporo podobnych filmów,
na przykład "13 piętro", Hindusi od wieków powiadają, że uczestniczymy
"w śnie Boga"), Bóg podzieliwszy się na małe cząstki sam się uczy,
sprawdza wszelkie warianty - jedną z zasad tej gry jest podział na płci,
(które to role - jak już pisałem - w różnych wcieleniach odbywamy
naprzemiennie).
No i zbliżamy się do momentu w którym być może Pani
zakończy czytanie listu :)) , jako dzieci Boże jesteśmy wobec Boga na
poziomie niższym od niego (NIE GORSZYM JAK NAS OKŁAMUJĄ SPOŁECZNE
PASOŻYTY ALE NIŻSZYM, JESTEŚMY MŁODSI EWOLUCYJNIE, PO PRZEJŚCIU NAUKI TU
W TEJ SZKOLE NASZE DUSZE BĘDĄ TWORZYĆ GALAKTYKI, NASZE SŁOŃCE TEŻ
KIEDYŚ BYŁO W TEJ "KLASIE SZKOŁY ŻYCIA" W JAKIEJ JESTEŚMY OBECNIE). My ludzie, wobec
Boga oraz istot gdzieś tam "ponad nami" (nasi Przodkowie ze świata
Prawi) jesteśmy w pozycji PODPORZĄDKOWANIA. Tak samo 2 letnie dziecko
będące pod opieką rodziców jest od nich zależne i nie rozumie, że
dotykanie gorącego garnka może mu uczynić krzywdę więc rodzice je
cierpliwie nauczają dając dzień po dniu coraz więcej wiedzy a co za tym
idzie swobody ale póki co ograniczają rozumnie jego wolność.
Każda płeć daje okazję do zdobycia innych
kwalifikacji (zaznaczam, że są wyjątki! mamy tu strefę wolnej woli -
można sadzić drzewa zielonym do dołu, nikt nikomu tego nie zabroni (O ILE TEN NIE SZKODZI INNYM RZECZ JASNA I JEŚLI SAM PŁACI ZA SWOJE EKSPERYMENTY, stara zasada głosi: "twoja wolność pięści kończy się tam gdzie zaczyna się strefa mojego nosa") i tylko wykonawca zbierze owoce swojego postępowania. W artykule, który się Pani
spodobał jest mowa o doświadczeniach żeńskości w męskich ciałach (poeci) i
odwrotnie (Amazonki), są pośród nas i homoseksualiści [wspomniałem o nich gdzieś
powyżej], oni też maja prawo do swoich doświadczeń życiowych i do zebrania
owoców swoich działań, nie mają natomiast prawa nam przeszkadzać
wybierać role tradycyjne i skażać naszego nauczania czy zmuszać nas do czegokolwiek itp. Niech się bawią
w swoje gry pośród ludzi, którym takie zachowanie odpowiada - każdy z nas ma ciała podlegające w/w prawom natury i jeśli naturze się spodobają ich doświadczenia to z pewnością ich wesprze.
Nasz układ
immunologiczny w ciałach jest bardzo restrykcyjny, chorobotwórcze
bakterie czy wirusy nie są wpuszczane do naszego organizmu (chyba, że organizm jest chory! - wtedy staje się tolerancyjny, dokładnie tak to określają medycy TOLERANCJA to pojęcie medyczne). Co prawda współcześnie medycyna z farmacją (od dawna zastanawiałem się,
że jej symbolem jest kielich opleciony wężem) i tu ingeruje - to
demoniczna ścieżka rozwoju. To znów
przykład praw naturalnych, które dla Słowian są wzorem i świętością - tak działa przyroda, można by podać więcej takich przykładów, które współczesny, zarozumiały, zdegradowany i oddzielony od natury człowiek nazwałby "okrucieństwem". Tak bardzo jako ludzkość odeszliśmy od natury, że nazywamy ją "dziką" a to myśmy zdziczeli.
Wracając:
Każda płeć daje okazję do zdobycia (przetrenowania) innych cech, męskie
wcielenie jest lekcją ODPOWIEDZIALNOŚCI natomiast żeńskie wcielenie
lekcją PODPORZĄDKOWANIA. Według Słowiańskiego światopoglądu "mężczyzna
jest rękami Boga na Ziemi". Żeńską rolą jest "wybrać kanał i napełniać
go" (odwołuję się znów do art. "Maria Magdalena - Aromat Żeńskości" lub do słów Iwana z filmu).
Przyjmując taką rolę SŁUŻBY mężowi Pani go też naucza!!! Jeśli natomiast
górę w Pani bierze ego i to co Pani napisała w liście "byle tylko jego
zadowolić?" jest obrazą Boskich praw. widzimy w innych to z czym sami mamy problem (tzw. "zasada lustra") dlatego w poprzednim
liście ośmieliłem się napisać, że patrzy Pani egoistycznie,
indywidualiści to komórki rakowe jak pisała Kszatrini Nestor, tekst na dole tego wpisu .Współczesna fala raków to eliminacja takiego podejścia do praw Boskich,
zostaną tylko ludzie, którzy nie niszczą społecznego organizmu, nie
stanowią w nim komórek rakowych.
Powtarzam: ta hipotetyczna kobieta o jakiej Pani pisze wybrała człowieka na
życie, będzie jej trudno jeśli nie widzi w nim cząstki Boskości.
Być może wybrała jakieś "ewolucyjne dziecko" i góruje nad nim
widzeniem problemów życia (mówiąc wprost: on jest wiele głupszy od niej). Co kobiecie daje taka relacja? W takim związku ewolucja kobiety stoi w miejscu (powszechne dziś
zjawisko, które opisałem w artykule "kasty/warny" czerwonym drukiem - kobiety powszechnie "idą na łatwiznę" wybierając mężczyznę, którego będą mogły kontrolować a który jednocześnie daje jej zabezpieczenie materialne).
Czego ta kobieta chce się nauczyć wchodząc w związek z kimś z ewolucyjnie
niższej klasy? Jest taki
mądry film "REVOLVER" a w nim kilka razy powtarzana jest zasada:
"staniesz się lepszy grając z lepszym przeciwnikiem". Inni ludzie są
naszymi nauczycielami a już relacja małżeńska jest najtrudniejszą z
lekcji, najbardziej złożoną, ale też najmocniej nas szlifuje, daje najwięcej doświadczenia A PO
TO TU JESTEŚMY!
Napisałem w poprzednim liście: "Proszę zmienić
męża albo działać po żeńsku (jeśli mąż "rokuje" i nie jest całkowitym
głupcem)".
Jeśli kobieta z naszej opowieści doszła do wniosku, że dany związek jest kompletą
pomyłką (powody takiego wyboru to osobna rozmowa choć trochę na ten temat już było), że mąż/partner jest niereformowalny (możliwe, opisała Pani na wstępie
kilka przykładów - to już nie te czasy, że żona musi cierpieć jakiegoś
lenia i tyrana do śmierci, pisała Pani o mężu poczciwej kobiety, synu
guwernantki) to decyzja jest jedna "schodzę na ląd- w najbliższym porcie
wysiadam z tego statku". Tu istnieje cały szereg "nieinwazyjnych"
rozwiązań, rozwód to zawsze wstrząs ale może być mniejszym złem niż
trwanie w piekle. Spokojnie się rozejść i zapewnić przy tym dzieciom
(jeśli są) minimum stresów. Tu warto dodać, że dzieci też przychodzą do
nas na ściśle określone lekcje i rozwód (o ile taki następuje) jest też
wpisany w ich doświadczenie życiowe. Znam związki (byłe) ludzi
dojrzałych gdzie dziękują sobie za wspólna lekcję i pozostają parą
przyjaciół a dzieciaki w tej sytuacji też nie mają najgorzej - BARDZO
DUŻO TU ZALEŻY OD DOJRZAŁOŚCI KOBIETY, zazwyczaj zmienia się ona w furię
niszczącą wszystko a system (Matrix) ją w tym wspiera bo traci
on niewolników ("bateryjki" - system się żywi energią cierpienia, polecam
film "Jupiter Intronizacja"), dla systemu im więcej nieszczęścia podczas
rozstania tym lepiej - żywią się adwokaci, żywią się energetycznie
wszelakie egregory (V. Zeland używa terminu: wahadła ) a przegranymi będą ostatecznie on, ona i dzieci.
Jeśli kobieta jest na tyle dojrzała, że potrafi opanować tę swoją "moc
wody" (znów przypominam opis z wpisu "Aromat Żeńskości") - JEŚLI
KOBIETA POSIADA WIEDZĘ I ROZUMIE CO TU SIĘ TAK NAPRAWDĘ DZIEJE! (nie ma
wiele takich byłych, par ale istnieją - jest ich coraz więcej) to
falowania nie będą tak wielkie i da się jakoś twórczo "przekonstruować"
rzeczywistość ku obopólnemu zadowoleniu i zminimalizowaniu cierpienia
dzieci. Współcześnie w wielu domach trwają właśnie takie "obrachunki" - prawo czasu, zmiana epok.
Wariant drugi to próba naprawy relacji (jeśli ona ma do męża jeszcze szacunek i mąż jak to napisałem "rokuje"). Proszę też zauważyć, że sytuacja, która Panią szokuje dotyczy żon (relacji) "z najwyższej półki". Padają tam słowa: "mówi się, że czym wyższa świadomość żony, czym wyższa inteligencja - tym bardziej ona rozumie potrzebę tej pozycji. Taką świadomość mają żony wyższych kast Braminów (intelektualistów), oraz Kszatriów (Witezi - żołnierzy, liderów, polityków" . Na wysokim poziomie rozwoju pojawia szersze postrzeganie i widzenie dalszych (dalekosiężnych) skutków swoich decyzji a nie krótkowzroczne "aby dziś".
"czasami "dobro" jest złem i
czasami "zło" jest dobrem". Tu już wkraczamy w sferę postrzegania, które
jest łatwiejsze dla nas mężczyzn gdyż my widzimy bardziej
perspektywicznie (w większej skali) za to jesteśmy ubożsi o widzenie
detali i niuansów, kobiety odwrotnie - dostrzegają tysiące niuansów
danego zjawiska ale przez to umyka im perspektywa całości, do tego
zatracają proporcje przez swoją dużo większą od mężczyzn emocjonalna
sferę. Stąd wszelkie "promocje" handlowe czy kredyty w bankach kierowane
są właśnie do kobiet i dzieci. Mężczyzna "na zimno" dostrzeże haczyki
zastawione przez bankierów lub inne takie "zapiski drobnym drukiem".
Zmierzam do tego, że (staram się pani wyjaśnić ten nieszczęsny
"przymus" oraz "zniewolenie"), gdy się zaczyna rozumieć co z czego
wynika I JAKIE OSTATECZNIE BĘDĄ TEGO KONSEKWENCJE to jesteśmy w stanie
przyjąć jakieś niełatwe nawet doświadczenia (gorzkie lekarstwo) wiedząc,
że to dla naszego dobra. Kobiecie często trudno zauważyć a czasem jest
to zwyczajnie niemożliwe to co dla
mężczyzny jest oczywiste (dlatego pytałem czy wchodzi pani do kabiny
pilotów i przesłuchuje ich tam czy na pewno wiedzą co czynią). Jesteśmy inaczej skonstruowani i jeśli kapitan
zacznie Pani tłumaczyć się ze wszystkiego to nigdzie nie wypłyniecie/nie polecicie. Mało tego - im więcej on będzie mówił tym więcej będzie się w Pani
(umysł, ego) rodziło pytań i lęków. Podróż czeka Was tylko wtedy gdy
pokona Pani tę drogę o której mówiła moja koleżanka (przypomnę -
"najważniejsza droga jaką ma w życiu do pokonania człowiek ma długość 30
cm) - gdy pani świadomość przemieści się z umysłu do serca. Tu już
wkraczamy w sferę zaufania do kapitana, UFNOŚCI DO BOGA, KTÓRY POSTAWIŁ
NA PANI DRODZE ŻYCIOWEJ TEGO WŁAŚNIE CZŁOWIEKA.
Żeńskość (woda) stabilizuje każdą sytuację (poziom) do której (do którego) wzniósł ich oboje ogień (jeśli rzecz jasna ona mu na to pozwoli). Jeśli będzie przewaga wody to nigdzie oboje się nie wzniosą - ogień zostanie zalany. Droga "wzwyż" jest możliwa tylko wtedy gdy ona pozwoli ogniowi (pierwiastek męski poruszający się w górę) na przemianę jej wody w parę.
Czas już chyba na podsumowanie:
1. W zasadzie wszystko już napisałem, JEŚLI ONA WIDZI W MĘŻU CZĄSTKĘ BOGA TO NIE BĘDZIE TAK SUROWA W OCENIE. Oboje mają opiekę sił wyższych, Wedy mówią o "rodzinnej łodzi" porównując kobietę do łódki (Wy jesteście przedstawicielkami tego świata materii) a mężczyznę do wioślarza. Tak jak już napisałem w poprzednim liście: jeśli kobieta złamie męskie ego, będzie go poniżać, wyzywać od głupców to tylko pogorszy swój los. Ona ma do wyboru albo pomóc mu zdobyć "patent wioślarza" pozwalając mu na eksperymenty albo może zdecydować o rozstaniu. WYROZUMIAŁOŚĆ DLA BŁĘDÓW MĘŻA TO NIE OKŁAMYWANIE! Tę samą MIŁOŚĆ mama wykazuje wobec dzieci. Żeńskim zadaniem jest pokochać wszystkie wybory męża a wtedy dzieją się cuda. Żeńskość nie kocha warunkowo. Proszę zobaczyć jaką cierpliwością wykazuje się Mateńka Ziemia, ile my napsuliśmy tutaj ucząc się poprawnego życia a ona to wszystko znosi. Mężem naszej Ziemi jest Jariło - Słońce i to on "wyreguluje" zaburzenie. Matka Ziemia od lat prosi go o pomoc.
Naprawdę nie wiem jakich słów mam jeszcze użyć aby opisać to co ja widzę oczami duszy, dlatego proponowałem przejście na blog gdyż tu są Dusze, które pomogą "narysować ten obrazek" i być może pomogą Pani przekroczyć tę barierę lęków (nawet jeśli pozostaną w milczeniu - energia płynie i krąży między nami, wiele razy mieliśmy tego dowody). Są tu Kobiety praktykujące w życiu te zasady i dobrze znające korzyści jakie płyną z tego typu podejścia do związku - ustawienia się w pozycji "za mężem" (wyjścia za mąż), przyjęcie ochrony jego ramion a jednocześnie stwarzając energetyczny "kokon" chroniący rodzinę przed ciosami losu.Niebawem zamieszczę kolejną kopię wpisów pani Nestor gdzie wykłada ona mądrości Wedyjskie o tym, że za trwałość rodziny odpowiada kobieta i tam zdobywa główną część swojej karmy.
2. "kobieta chętnie podąży za mężczyzną, ale z wyboru nie z przymusu". Jedna z Wedyjskich zasad powiada: "mężczyzna jest igłą a kobieta nitką". Kiedyś miałem taki wydarzenie w swoim życiu, wybudowałem własnymi rękami dom, pierwsze 2 lata małżeństwa mieszkaliśmy w domu teścia w którym mieszkała także moja szwagierka. Zaczęły być tarcia między mną a szwagierką i któregoś dnia zapakowałem dobytek na samochód (nie było wtedy tego wiele) i przewiozłem wszystko na budowę gdzie nie było jeszcze podłóg itp. Żonie oświadczyłem, że jeśli ma ochotę kontynuować to małżeństwo to adres zna (wynajdowała masę powodów, że dom jeszcze nie nadaje się do mieszkania itp. a wcześniej jeździła ze mną na biwaki i potrafiła spać w namiocie). Po kilku dniach przyjechała, spaliśmy na jakichś materacach ale w spokoju i na własnym. Po pół roku słyszałem gdzieś przypadkiem jak w podnieceniu opisywała młodszej siostrze zalety obecnej sytuacji. To jeden z przykładów przymusu jaki spotkał moją żonę. Nieszczęściem współczesności jest to, że zamiast sercem posługujecie się umysłem a ten wiecznie widzi problemy. Poza tym zwyczajnie brak Wam wiedzy. Pisałem już gdzieś, że takie "łódki bez wioślarza" przejmuje potem pewien gruby cwaniak w czarnym wdzianku tworząc armię moherowych beretów.
p.s. kopiuję teraz całą korespondencję do nagłówka i w pierwszym liście są zdania: Taka sytuacja go nuży, żona jest przewidywalna, służalcza i z czasem staje się coraz bardziej nudna wręcz wstrętna, Wcale nie budzi w nim takich dobrych cech, nie ma własnego zdania nie inspiruje, nie mobilizuje męża. On często zaczyna być zły na siebie, że mało robi, a swoje frustracje, zaczyna wyładowywać na niej, bywa że odchodzi do innej bardziej wymagającej….
Proszę nie mylić służalczości ze służeniem! Dlatego w tekście powyżej poczyniłem zastrzeżenie, że OPISANA RELACJA DOTYCZY NAJDOSKONALSZYCH ZWIĄZKÓW (określiłem to "z najwyższej półki"). W takich relacjach jest już porozumienie Dusz, I ZROZUMIENIE SWOICH POWINNOŚCI WOBEC WSZECHŚWIATA - w tym rozumienie swojej natury, która chcemy czy nie chcemy (te niższe poziomy ) będzie w nas działać. Tak jak Pani opisuje zachowa się mężczyzna nieodpowiedzialny traktujący żonę jak zabawkę (podejście dziecka - egoistyczne). W dorosłym człowieku obudzi się odpowiedzialność za żonę, POCZUCIE WDZIĘCZNOŚCI jak to mówię w filmie, w mężczyźnie obudzi się opiekuńczość. Wykonanie polecenia męża to nie jest brak własnego zdania! On konsultuje swoje przemyślenia z żoną i słucha jej rad ALE DECYZJĘ PODEJMUJE SAM I ON JEST ZA NIĄ ODPOWIEDZIALNY. Powtarzam: moim zdaniem te problemy w ogóle nie istnieją gdy oboje mają świadomość swojej Boskości i służenia Bogu swoją życiową twórczością. To co Pani opisuje (ostatnie słowa: "odchodzi do innej - bardziej wymagającej") potwierdza tylko, że mówi Pani o współczesnej patologii GDZIE ONA STAWIA WYMAGANIA a on jest nieodpowiedzialnym wykonawcą - popychadłem. Tak się zachowa chłopiec (mający nawet i 40 lat ale chłopiec), który nie ma kręgosłupa etycznego, nie ma wizji swojego losu, nie ma pojęcia po co żyje. To nie jest kapitan statku - często mamy dziś takich pozerów, którzy odziedziczyli majątek po rodzicach.
p.s.2 czytelniczka "Marcowa" zapytała w komentarzach pod filmem "Typy żon" czy jest gdzieś dostępna dalsza część, którą obiecała autorka tamtego tekstu (relacje Boskie w rodzinie). Ja nie znalazłem a blog zniknął, prawdopodobnie tekst się w sieci nie ukazał a dzisiejsza rozmowa wyjaśnia mi co chyba było tego powodem. Już to co mamy sprawia tyle problemów - jest nad czym pracować, za wcześnie na dalsze lekcje.
Może jeszcze na koniec dodam, że wszystko to o czym powyżej (w tym wybór tego służenia, które od dawna budzi takie poruszenie w świadomości współczesnego zachodniego świata "równości") JEST PODYKTOWANE PRAKTYKĄ! Tak jak napisałem gdzieś niedawno: lepiej być zdrowym i szczęśliwym i bogatym niż chorym, nieszczęśliwym i biednym. A zdrowie to te wielogodzinne orgazmy o których mówił Trehlebov i Iwan a co za tym idzie napełnienie obojga energią i siłą witalną wokół. Na filmie jaki już linkowałem "Królewna Żabka" ona czyni cuda podczas tańca (22-ga minuta), stwarza nowe przestrzenie, ruchome obrazy na kilimie. Jest to niewyobrażalna misja uzdrowienia świata bo ze szczęścia małżeńskiego rodzi się domowy portal z którego płynie potok jasnej energii na naszą pogrążoną w niskich wibracjach Ziemię. Ona (Ziemia) też chce widzieć swoje dzieci szczęśliwe a nie takie zagubione. Jariło właśnie wyjaśnia te sprawy a kto nie zrozumie dostanie plecionką po zadku :) .
:) dzięki za odzew, to jednak miło wiedzieć, że nie pisze się "do szuflady".
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńO energii.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=vIOxazUZVXE
Dzięki za zwrócenie uwagi na ten zespół, już raz kiedyś zaistniał w mojej rzeczywistości bo wspomniał o jego istnieniu mój pomocnik pojawiający się latem. Bolek jest fanem tej grupy, coś tam potem przesłuchałem ale stwierdziłem, że to taka dyskoteka dziwna (na scenie chodził przebrany z czymś na głowie) i zapomniałem o istnieniu tych wykonawców. Bolek teraz mieszka w wielkim mieście i być może takie wibracje jak w w/w materiale pomagają ludziom będącym z dala od natury ponownie ją zauważyć.
Usuń