Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Źródłem ciepła jest kobieta. Jej miłość i oddanie, połączone z intelektem mężczyzny- jej serce połączone z głową mężczyzny mogą uczynić cud...
Było też w naszych dyskusjach o zakładaniu masek w codzienności- niniejszy tekst poszerza tamte rozważania i jakoś według mnie zaplata się z fragmentem wiersza jaki podała "k.". Na innym portalu znalazłem te teksty, które gdzieś tam hen, hen - dawno, dawno temu były dla mnie bardzo ważne. Dziś mam lekki dystans do tej postaci (Osho)- być może muszę mu się jeszcze raz wnikliwie przyjrzeć. Nie zmienia to faktu, że są jego wypowiedzi, które akceptuję w całości. Oto jedna z nich skopiowany z tego miejsca http://foof.most.org.pl/g_teksty/po_blisk.htm
Potrzeba bliskości
Każdy obawia się bliskości, bez względu na to, czy jest tego świadomy, czy nie. Bliskość oznacza odkrycie się przed obcym. Wszyscy jesteśmy sobie obcy: nikt nie zna nikogo. Jesteśmy obcy nawet sobie samym, gdyż tak naprawdę nie wiemy kim jesteśmy.
Bliskość, zbliżenie się do kogoś obcego oznacza, że musisz odrzucić wszystkie mechanizmy obronne; tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje lęk, że gdy przestaniesz się "bronić"; gdy zrzucisz wszystkie maski jakie nosisz... kto wie, co zrobi z tobą ten obcy, ta druga osoba?
Wszyscy ukrywamy tysiące rzeczy - nie tylko przed innymi, ale nawet przed samymi sobą - gdyż byliśmy wychowani w chorym społeczeństwie, które narzuciło nam tysiące zahamowań, tysiące zakazów, nakazów, tabu. Stąd lęk przed obcym, bez względu na to, czy żyjesz z tą osobą dziesięć, dwadzieścia, czy trzydzieści lat - owa obcość nigdy nie znika. I czujesz się lepiej, gdy zachowujesz trochę dystansu i masz w zanadrzu swoje mechanizmy obronne, gdyż ktoś może wykorzystać twoją słabość, twoją podatność na zranienie. Tak, każdy, dosłownie każdy obawia się bliskości.
Ten problem staje się znacznie bardziej poważny, gdyż każdy PRAGNIE bliskości. Każdy pragnie bliskości, gdyż bez niej jesteś samotny we wszechświecie, żyjesz bez przyjaciela, bez ukochanej, bez kogokolwiek komu mógłbyś ufać, bez kogokolwiek przed kim mógłbyś odkryć swoje rany. A pamiętaj, że rany nie zabliźnią się, jeśli nie są odsłonięte. Gdy je zasłonisz, wypełnią się jedynie jeszcze większą ropą.
Bliskość jest podstawową potrzebą człowieka, więc każdy jej pragnie, ty też... ale jednocześnie pragniesz też, aby to ta DRUGA osoba się zbliżyła; aby się odsłoniła, odrzuciła swoje mechanizmy obronne, odkryła swoje rany, zerwała maski które nosi, odkryła swoją autentyczną osobowość, stanęła zupełnie "nago" przed tobą. A jednocześnie pragnąc bliskości, sam obawiasz się odrzucić swoje "obrony".
Jest to jeden z zasadniczych konfliktów pomiędzy przyjaciółmi, ukochanymi: nikt nie chce się odsłonić, stanąć w "nagości", zupełnie szczerze przed tym drugim. A oboje pragną bliskości...
Stąd, jeśli nie odrzucisz zahamowań i stłumień, którymi "obdarowali" cię twoi rodzice, twoje wychowanie, twoje społeczeństwo, twoja kultura i twoja religia, wtedy nigdy tak naprawdę nie zbliżysz się do nikogo. Ale to TY musisz przejąć inicjatywę, nie przerzucaj tego na tę drugą osobę.
Często, nawet gdy ktoś inny jest gotowy by obdarzyć cię swoją miłością... wtedy wycofujesz się. Pojawia się obawa: "tak, to piękne, ale jak długo będzie to trwać? Wcześniej, czy później będę musiał się odkryć". A miłość oznacza bliskość, miłość to dwie osoby zbliżające się do siebie, miłość to dwa ciała w jednej duszy. I pojawia się lęk, lęk o swoją duszę, swoje wnętrze... "przecież nie jestem doskonały, lepiej się ukryć, lepiej się nie odkrywać, niż narazić na odrzucenie"... I w ten sposób lęk przed odrzuceniem nie pozwala ci przyjąć miłości, nie pozwala ci zbliżyć się do innej osoby.
Co zatem robić? Pierwszy, podstawowy krok to akceptacja siebie samego, takiego jakim jesteś... odrzuć tradycję, która doprowadziła niemal cały świat do szaleństwa. Spójrz do wewnątrz i odrzuć wszystko, co zostało ci narzucone; wszystko co powoduje twój wstyd. Musisz zaakceptować swoja naturę, taką jaka jest, a nie taką jaka "powinna być". Nie nauczam żadnych "powinienem/nie powinienem". Wszystkie "powinienem/nie powinienem" to przyczyna choroby ludzkiego umysłu. Odrzuć wszystkie powinności bycia kimś ważnym, pobożnym, respektowanym... nie ma nic piękniejszego od bycia prostym i zwyczajnym, od bycia po prostu sobą. Możesz wyrażać siebie autentycznie i szczerze - stajesz się otwarty i ta otwartość pomoże innej osobie otworzyć się przed tobą. Twoja bezpretensjonalna, autentyczna prostota to zachęta dla bliskości, zaufania i otwartości ze strony drugiej osoby. Gdy znikają wszystkie "powinienem/nie powinienem", gdy nie musisz się już ukrywać i bać, wtedy pojawia się bliskość.
Kiedy pojawia się miłość, kiedy chcesz w nią głębiej wejść, powstaje następny problem. Wchodząc głębiej w miłość, tracisz swoje fałszywe "ja". I zaczynasz się bać, unikać głębi miłości, gdyż ta głębia jest jak śmierć. Zaczynasz tworzyć bariery między sobą a twoją ukochaną, gdyż kobieta wydaje się jak przepaść, przepaść przez którą możesz zostać wchłonięty. Powstałeś z kobiety, ona jest łonem, przepaścią... jeśli może dać ci życie, może dać ci też śmierć. Kobieta jest niebezpieczna, tajemnicza. Nie potrafisz żyć bez niej i jednocześnie nie potrafisz żyć z nią. Nie możesz się od niej oddalić, gdyż bez niej życie jest puste; nie możesz się do niej zupełnie zbliżyć, gdyż wtedy tracisz swoje "ja".
Ten konflikt jest typowy w każdej miłości. Zatem czynisz kompromisy: nie oddalasz się zbyt daleko, ale też nie zbliżasz się totalnie. Stoisz gdzieś w środku, balansując sobą... ale wtedy miłość nie może się pogłębić. Głębia miłości jest osiągalna tylko wtedy, gdy odrzucisz lęk i skoczysz z zamkniętymi oczami głową w przód.
Jest to niebezpieczne - miłość może zabić twoje ego, twoje "ja". Miłość to trucizna dla twojego fałszywego "ja". Miłość to życie dla ciebie prawdziwego, miłość to śmierć dla twojego ego. Musisz skoczyć. Musisz się zbliżyć i dosłownie rozpłynąć w kobiecie... ta bliskość to drzwi do boskości, do wieczności.
Kobieta ma podobny problem. Im bardziej zaczyna zbliżać się do mężczyzny, ten tym bardziej stara się od niej uciec i znajduje tysiące wymówek by się oddalić. Zatem kobieta musi czekać, a czekanie to następny problem: jeśli kobieta nie przejmuje inicjatywy, wygląda to na obojętność, a obojętność może zabić miłość. Nic nie jest bardziej zabójcze dla miłości niż obojętność. Nawet nienawiść jest lepsza, gdyż jest przynajmniej pewnym rodzajem relacji miedzy dwojgiem osób. Miłość może przetrwać nienawiść, ale nie znosi obojętności. I stąd kobieta ma trudności; jeśli przejmuje inicjatywę, mężczyzna ucieka, gdyż większość mężczyzn nie znosi kobiet, które podejmują inicjatywę. Mężczyzna czuje, że zbliża się przepaść, więc lepiej uciec, zanim będzie za późno. Tak właśnie powstają donżuani. Krążą od jednej kobiety do drugiej, wypełnieni lękiem, że przepaść może ich wchłonąć. Donżuani nie są prawdziwymi kochankami, choć na nich wyglądają - każdego dnia nowa kobieta. Donżuani to przestraszeni ludzie, obawiający się bliskości.
Zatem kobieta również stoi pośrodku; tak jak mężczyzna między lękiem przed przepaścią a pragnieniem bliskości, tak kobieta między przejęciem inicjatywy a obojętnością. Obie sytuacje są złe, to zwykłe kompromisy. A kompromisy nie pozwalają rozkwitnąć miłości. Kompromisy nie pozwalają niczemu rozkwitnąć. Kompromisy to kalkulacja, spryt... potrzebne w biznesie, ale nie mające nic wspólnego z miłością. Więc zaryzykuj, odrzuć bariery swojego ego i skocz... skocz w prawdziwą bliskość, skocz w prawdziwą miłość.
Na początku miłość ma barwę seksu. Jeśli jest płytka, pozostanie do tego seksu zredukowana; tak naprawdę to nie będzie żadna miłość. A bez miłości seks sprowadza życie do prymitywnego, wręcz obrzydliwego poziomu. Seks może być piękny, gdy towarzyszy mu miłość. Sam w sobie jest obrzydliwy. To tak jakby najpiękniejsze oczy najpiękniejszej kobiety wyjąć z oczodołów. Pozbawione ciała, nawet najpiękniejsze oczy są obrzydliwe.
Bliskość w stosunku do jednej kobiety lub mężczyzny jest dużo lepsza, niż mnogość relacji partnerskich. Może ta mnogość jest zabawna, ale powierzchowna - nigdy nie zdołasz rozwinąć się wewnętrznie. Miłość to nie sezonowy kwiatek, potrzeba jej wiele czasu by rozkwitła. Każdy mężczyzna ma w sobie pierwiastek kobiecości, każda kobieta ma w sobie pierwiastek męskości. Jedyny sposób, aby się o tej jedności przekonać, to bycie w głębokiej bliskości. Postaraj się bliskości rozkwitnąć tak bardzo, jak to tylko możliwe. Pozwól rozkwitnąć zaufaniu, odrzuć wszystkie bariery dzielące cię od drugiej osoby.
Według mnie, uduchowienie oznacza ciepło, miłość i bliskość. Źródłem ciepła jest kobieta. Jej miłość i oddanie, połączone z intelektem mężczyzny; jej serce połączone z głową mężczyzny, mogą uczynić cud...
Dzielcie się swoja miłością, swoimi sercami. Pragnę, aby kobieta i mężczyzna rozwijali się wspólnie, w głębokiej harmonii i poczuciu nieograniczonej bliskości. Tylko w ten sposób możemy zmienić świat.
67 komentarzy:
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
Michał, piękny tekst. A co najważniejsze, przedstawia spojrzenie na zagadnienie z obu perspektyw - kobiecej i męskiej. Teksty, które tu tłumaczysz, zazwyczaj napisane są dla mężczyzn , albo dla kobiet. Widocznie takich jest więcej. A ten tutaj, to prawdziwa perełka :)
OdpowiedzUsuńPrawda- Osho zawsze ujmował mnie tą umiejetnością spojrzenia z obu stron. Gdy odnalazłem sobie jego teksty ( w latach 90-tych dośc dużo wyszło różności na papierze przetłumaczonych na polski) to poczułem, że nie jestem sam, że ktoś jeszcze czuje podobnie. Z zachwytem czytałem co tylko się dało. Osho kiedyś powiedział (jest nawet taka fajna karta w "tarocie" jakiego stworzył ze swoimi uczniami. Kliknijcie tarot Osho- wyświetlają się karty wraz z opisem. Warto sobie postudiować), że w sobie zharmonizowany pierwiastek męski i żeński. Wtedy mało kto sie odważał mówić, że mamy w sobie również przeciwna stronę bo od razu kręcono co najmniej kółka na czole lub padały gorsze supozycje.
UsuńTak- sam w tej chwili przeczytałem sobie ten tekst chyba po raz trzeci dzisiaj. Cieszę się, że się podoba.
Niebywałe.
OdpowiedzUsuńChciałem Cię o coś bliskiego memu sercu, Michale, zapytać - nie musiałem, bo świat sam przyniósł odpowiednią odpowiedź.
Wystarczy umieć patrzeć.
Dziękuję za ten wpis, naprawdę, tak bardzo. Tak bardzo, jak bardzo jest on prawdziwy :)
Arexel
O tak teksty Osho potrafią zaczarować. Mnie też zaczarowały. Ten umieszczony na tym blogu też przeczytałam sobie kilka razy, jednak coś mi w nim nie pasowało-ale o tym za chwilę. Ogólnie zgadzam się z komentarzem napisanym przez niejakiego Michała, który napisał, że 'poczatki czytania jego książek sa ciekawe, ale im dalej tym gorzej' Takie też są moje odczucia. Mam jego książkę 'Księga kobiet.Duchowa siła kobiecości', przeczytałam jej kilka fragmentów, i oczywiście zakresliłam te , którymi sie tak zachwyciłam. Jednak postanowiłam cztac dalej i...doznałam szoku. Osho tak naprawdę był zwolennikiem poligamii- wiele razy pojawiają się o tym wzmianki, choć oczywiście są też o związku jednej kobiety i mężczyzny. Jednak przeważa pochwała poligamii. Osho był też przeciwnikiem małżeństwa- jest o tym cały rozdział, jest przeciwnikiem rodziny- o tym tez jest bardzo dużo. Popierał sterylizację kobiet i tworzenie dzieci z próbówek, bo takie powstaną lepsze i mądrzejsze.
UsuńJednak co mnie tak najbardziej zaszokowało to to, że był wielkim zwolennikiem tabletek antykoncepcyjnych 'Pigułki antyk. sa jednym z największych dobrodziejstw, którymi współczesna nauka obdarzyła ludzkość. One mogą przemienić ziemię w rajska krainę.
Jestem zwolennikim srodków antykoncepcyjnych. Powinny być one powszechnie stosowane. Zarówno rodzice, jak i szkoła powinni uczyc dzieci w jaki sposób używać środków antyk. Dzięki temu sks może stać się po prostu zabawą. Utraci całą zbyteczną powagę.Tylko wtedy kobieta może zostać wyzwolona. Bez śr.antyk.kobieta musi być niewolnicą.'
Ja jako kobieta wolałabym już nigdy, przenigdy sie nie kochać niż brać tabletki antykon. To jest dopiero zniewolenie. Uff...
Dalej aborcja.
Cytuję: 'W naszym przeludnionym świecie aborcja jest cnotą. Dusza jest niesmiertelna. Aborcja nie jest , więc grzechem. Kiedy jako kobieta dokonujesz aborcji, nie pozwalasz by dusza weszła do twego ciała. Dusza znajdzie wobec tego inne ciało, jesli nie na tej ziemi, to na jakiejś innej planecie <...> Przesuwanie ludzi w inne miejsca to pozytywne działanie. Aborcja; Dusza pyta; -Czy mogę wejść, proszę pani? -Nie, to miejsce jest zbyt zatłoczone, zapukaj do innych drzwi-odpowiadasz'
To tyle w takim jakby skrócie. Chciałam sięgnąć po inną jego książkę, ale już nie chcę.
OSHO ? -NIE DZIĘKUJĘ.
Zatem dziękuję za ten wpis, dzięki niemu przejrzałam na oczy. A też byłam oczarowana tymi różnymi,pięknymi tekstami. Byłam zaślepiona.
Ps, chciałam umieścić ten komentarz pod komentarzem Michała, ale mi się nie udało. Nie wyrzucę książki Osho, ale to tylko dlatego, że jest pożyczona, oddam ją tej kobiecie,która mi ją pożyczyła- Monika po rozwodzie i kilku nieudanych związkach od roku jest szczęśliwa w związku małżeńskim. A Osho traktowała kiedyś prawie jak guru. Cieszę się z jej szczęścia...
J.
Dziękuję J. za ten wpis- dokładnie o to mi poszło. Pamiętam teraz te opowieści o antykoncepcji itp. Dlatego i ja odłożyłem na bok nauki Osho.
UsuńZgadzam się z powyższym.
UsuńTen cały Osho,jak wudzę,to czlowiek ,ktory mial wiele do czynienia z okultyzmem. A jak wiadomo,takie osoby maja inniejsze podejscie do wielu kwestii. Szczegolnie sa dalekie od prawd zawartych w biblii.
I to juz wystarczy,by odpuscic sobieczytanie takich tekstow.
KK jest też dalekie od prawd (mam na myśli nauczanie Jezusa) zawartych w biblii.
UsuńCzytac można różne rzeczy - ważne by z otwartym sercem. Tekst powyższy jest wart uwagi. Znajdź sobie kto wypowiedział słowa: "KOCHAJ I CZYŃ CO CHCESZ". Pozdrawiam.
Michale, bardzo cieszę się, że znalazłam Twój blog - oczywiście nie ma przypadków, więc daję o sobie znać :) Nazywam się Ania, mam 30 lat. Miło mi "tu" być :)
UsuńUjęło mnie to, że czyta Cię też wielu mężczyzn i to jest absolutnie wspaniałe, ponieważ od kilku lat uczestniczę w różnego rodzaju warsztatach, kursach, medytacjach - ogromna większość uczestników to jeszcze kobiety, ale dzięki miejscom takim jak Twój blog i rozmowom, które tu się toczą wiem, że ta proporcja się zmieni, że w mężczyznach będzie więcej odwagi, by mówić o uczuciach i rozwoju itp. Chociaż przyznam, że tu w Polsce i tak jest lepiej niż w Szkocji w której mieszkałam 2 lata - tam większość kursów i warsztatów odbywała się wyłącznie w gronie kobiecym (oczywiście mężczyźni byli mile widziani, ale nikt nie chciał uczestniczyć).
Miło trafić w takie miejsca jak to, czytać Wasze emocje i przemyślenia. Myślę, że jest to swoisty balsam na dusze kobiet, które straciły nadzieję na to, że świadomi mężczyźni jednak istnieją;) Także drodzy Panowie - wysyłam Wam moc uśmiechów, miłości i życzę odwagi w przecieraniu niełatwych dróg :)
Witaj Anno!
UsuńPodoba mi sie godzina o której zamiesciłaś wpis - to taka umowa z moją własną "wyższą jaźnią" (jak zwał tak zwał). Gdy widzę na zegarze 21,21 , 14,14, ; 14,41 i podobne to sie usmiecham - a często sie to ostatnio darza. To jest dla mnie podpowiedź, że "jestem na swojej drodze". Ian van Helsing określił to zjawisko w jednej ze swoich książek jako "synchronia".
Skoro wiesz, że przypadków nie ma więc żadne ze spotkań przypadkiem nie jest.
Tak- wygląda na to, że mamy czytelników - nie tylko płeć piękną.
Rozgość sie proszę - po prawej od góry są narzędzia pomocnicze- najbardziej poczytne tematy bloga oznaczone mianem "abecadło" oraz wyszukiwarka blogowa dla wyszukiwania treści zamieszczonych w tej przestrzeni.
Bardzo sie cieszę, że jesteś z nami.
Synchroniczność - wiem! Od października co nie spojrzę na zegarek to 11:11 itd to się dzieje wielokrotnie w ciągu doby codziennie! Kilka lat temu, gdy rozpoczęłam proces pracy nad sobą czytając wspaniałe książki, które mnie przebudziły, doświadczyłam tej synchroniczności, ale nie trwało to tak długo jak teraz. Trochę o tym czytałam i są dwie drogi: jedna mówi o tym, że jesteśmy na właściwej drodze (tak jak Deja vu) a druga o bliźniaczym płomieniu lub bratniej duszy. Nie wiem ile jest dostępnych informacji na ten temat po polsku, ale w internecie po angielsku całkiem sporo. Osobiście uważam, że te dwie drogi jakoś się łączą, jeśli oczywiście zgodne jest to z planem duszy. Pożyjemy, zobaczymy :)
Usuń"a druga o bliźniaczym płomieniu lub bratniej duszy."
UsuńJak to tam brzmi na facebooku? "I like it". :)
:) - tak to działa. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńMądry tekst:) chciałabym napisać coś na temat miłości. Nie wiem od czego zacząć, to może zacznę od początku:). Otóż ostatnio poczułam coś dziwnego. A szczerze mówiąc, a raczej pisząc;) to poczułam to dość dawno i myślałam, ze mi to minie, jednak nie minęło To dla mnie bar. dziwne, bo jeszcze bardziej to odczuwam i coś we mnie wręcz kazało mi to tu napisać:). To dla mnie bar. dziwne
OdpowiedzUsuń, ponieważ nigdy mi się to nie zdarzyło. Jestem bar. racjonalną osobą, wręcz sceptyczna a tu takie coś:). Mianowicie pewnego razu zobaczyłam zdjęcie pewnego faceta i coś mi tak w środku zrobiło się tak jak nigdy dotąd. Nie dlatego, że jakoś specjalnie się mi spodobał:) było wręcz przeciwnie, tzn. zupełnie nie jest w moim typie jak chodzi o wygląd:). Myślałam, że to minie. Myliłam się. Świat, los, czy jak to jeszcze można nazwać:)sprawił, że znów zobaczyłam zdjęcie tego faceta:)i dowiedziałam się przez zupełny przypadek, co on robi, tzn. co studiuje, gdzie pracuję, w jakim mieście mieszka:). Nie szukałam tego:). Myślałam, że mi to minie, że to tylko chwilowe"ukucie". Mówiłam sobie w duchu, przecież gościa nie znam, nawet nie jest w moim typie. Kurcze ale czuję jakieś dziwne przyciąganie:). Postanowiłam się dowiedzieć co to wszystko znaczy i jakoś go poznać. Świat dał mi do tego potrzebne informacje. Jednak nie wiem jak się do tego zabrać. I nie wiem czy w ogóle powinnam. Co myślicie na ten temat?
Ktoś bliski z poprzedniego wcielenia.
UsuńMoże nawet ktoś bliski Ci kiedyś i ktoś, z kim znów powinnaś odegrać jakiś spektakl na scenie życia ;)) Mimo że inicjatywa zdobywania (bezpośrednia) nie jest naturą kobiety, to zawsze warto chociaż porozmawiać jakoś czy np. natrafić "przypadkowo" nań i pobyć chwilę blisko, może coś poczujesz intuicyjnie, próbuj, próbuj, czemu nie ? :)
UsuńArexel
Dzięki:) czuję właśnie jakąś taką sympatyczną więź i dowiedziałam się, że on urodził się 4 grudnia a ja urodziłam się 3 grudnia:) tylko roki są inne:). Może to być przypadek ale życie pokazało mi, że w moim przypadku nie ma przypadków:). I dowiedziałam się również, że jego rodzona siostra urodziła się także 4 grudnia, tylko w innym roku:). To trochę dziwne ale i fascynujące:). Może uda mi się dowiedzieć i go jednak jakoś poznać:). Mogę Was prosić o duchowe wsparcie? wtedy na pewno przyjdzie mi do głowy odpowiedni pomysł i siła odwagi do realizacji:).
OdpowiedzUsuń"Mogę Was prosić o duchowe wsparcie?"
UsuńOooczywiiiście! Trzymamy kciuki. :) Daj znać co tam się "urodziło" ;)
Życie jest pełne niespodzianek i fascynujących sytuacji :-) Musisz być fascynującą kobietą, skoro w ogóle coś takiego się dzieje :-) Ja bym się nie zastanawiał. Uwielbiam kolekcjonować niesamowite chwile. Jeśli jakoś dotrzesz do faceta i on dowie się o całej sprawie zaserwowanej mu umiejętnie w sferze i czasowej i dozowania informacji, po jego reakcji dowiesz się czy było warto... Pozdrawiam Kris :-)
UsuńDzięki za pozdrowienia i słowa pełne motywacyjnych wibracji:). Pozdrawiam słonecznie:)
UsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńZdrowia!
UsuńTrafiłam na Twojego bloga Michale "przypadkiem" i równie "przypadkiem" dziś znalazłam tu ten tekst. O mnie i o Nim..... Wszystko co napisałeś jest o Nas. O Jego lęku przed zranieniem i odkryciem siebie, o moim braku cierpliwości... O staniu nad przepaścią.... Im bardziej widac drugi, wspólny brzeg tym jest trudniej, bo .... lęk właśnie. Chciałabym już skoczyć, tylko nie wiem czy on skoczy za mną/ze mną. On, mężczyzna, którego znam od roku, czuję coraz bardziej, a w momencie kiedy się zobaczyliśmy po raz pierwszy wiedziałam, że znamy się kilka wcieleń.... Czytałam kiedyś taki tekst, że to sie tak zaczyna, że widzisz kogoś i po prostu go rozpoznajesz... I tak własnie było.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ...
:) - witaj. Tak, od około roku tak "się dzieje". Patrz na znaki wokół. U mnie jesienią pojawili się przyjaciele - tak jakby to miało być, wpada chłop na budowe i biega ze mną tu i tam jakbyśmy pracowali ze sobą od lat. Obie strony mocno poranione poprzednimi kontaktami i bardzo ostrożne ale też zbliżaliśmy się do siebie szybko. Wokół pełno znaków mniejszych i większych - to co Ian van Helsing nazywa synchronią (polecam książki tego pana).
UsuńTak - właśnie "przypadki". Może kiedyś o kilku opowiem - mam wrażenie, że to zalewie początek tego do czego się przygotowywaliśmy od lat. Teraz się odnajdujemy a wszystko pasuje bo pasowało zawsze. Powodzenia ! - ... i być może do zobaczenia.
Czytałem kiedyś książki osho. Początki czytania jego książek były ciekawe, ale im dalej się czytało tym coraz gorzej. Wstawki typu że: Ameryka to nowoczesny model państwa, schemat tradycyjnej rodziny (matka, ojciec i dziecko) jest przereklamowany-mówi że komuna jest przyszłością dla dzieci, i do tego jeszcze że białe dzieci są mniej żywiołowe i bardziej otępiałe niż czarnoskóre. Czytając to dałem sobie spokój i wypier****em jego książki w piź****c :)
UsuńMichał
Przepraszam. Nie tu miał być mój komentarz, tylko niżej ;)
UsuńMichał
Pisz koniecznie o "przypadkach". Ja mam ich ostatnio coraz więcej w zyciu.... A co do "zobaczenia" - czytam całego bloga od początku :) i coraz bardziej cieszę się, że Cię znalazłam.
UsuńDziękuję Doroto, czytam Twój wpis przed zaśnięciem podpierając się niemal nosem o krawędź klawiatury- bardzo interesujący liścik ;). Rano jeszcze do niego wrócę- miłego czytania i przekuwania w czyny.
UsuńZmęczenie dziś bo wydarzeń wiele. Jutro kontynuacja prac na łące. W wolnej chwili spróbuję siąść przy klawiaturze i coś skrobnąć o tych przypadkach albo to już na tym spotkaniu przy ognisku :).
Michał: dokładnie tak! te jego wywody o komunie były jakieś chore- zresztą podobno powstała kilkutysięczna komuna gdzieś w USA gdzie on był "dyrygentem". Utworzyła się podobno jakaś chierarchia władz i pospólstwa. Dziwne rzeczy.
UsuńPolecam "Autobiografię" Osho, rozwiewa pewne wątpliwości. Osho był człowiekiem, który nie chodził na kompromisy, wielu się to nie podobało. Narobił sobie dużo wrogów. Stąd przeinaczanie i wyrywanie z kontekstów jego wypowiedzi. Jeden człowiek nie może wziąć odpowiedzialności za kilkadziesiąt czy kilkaset ludzi, którzy myślą że podążając za jednym człowiekiem pójdą na łatwiznę. Dlatego przestałem czytać różne artykuły o nim, a skupiłem się na wydawanych przez grupę jego przyjaciół książkach (choć to już nie jest to samo, prawie 30 lat po jego śmierci). Jego wypowiedzi są trochę jak "bajki", nie można ich brać dosłownie, a wyrwana z kontekstu część wydaje się śmieszna lub przerażająca ... i w tym momencie wychodzą kompleksy czytających ;)Budził ludzi z ich miłych snów ...
UsuńPozdrawiam, Anonim
To jest bardzo prawdopodobne o czym piszesz Anonimie. Pamiętam na przykład jakiś zapis jego wypowiedzi gdzie przestrzegał, że gdy po jego śmierci pojawią się jakieś szkoły jego imienia to żeby uciekać jak najdalej. Dziś szkoły oczywiście są- masa cwaniaków żeruje na echach przeszłości. Z Osho może być tak jak jest podobno ze Stalinem- wiele faktów z życia tych osób nie da się w żaden sposób połączyć ze sylwetkami. Stalin na przykład (to nie budzi wątpliwosci) był ascetą. Żył jak mnich jedno krzesło, para butów itp. natomiast ostateczne efekty jego zarządzeń znamy - szczególnie my Polacy doskonale i odczuliśmy boleśnie. Jakiś zamysł przepuszczony przez "machinę wykonawczą" zmieniał się w profanację lub w zbrodnię nawet
UsuńMichał, przepraszam , że trochę nie na temat , ale jakie jest stanowisko nauk wedyjskich odnośnie aborcj?Jeśli w ogóle istniało wówczas takie zagadnienie.W mediach trwa ożywiona dyskusja na temat usuwania ciąż zagrażających życiu matki oraz z ciężkimi wadami.Często strony konfliktu spierają się o to, czy płód to już człowiek? Czy aborcja rownowazna jest zabojstwu? Abstrahując już od tego, ze jest to jak zwykle burza-zasłona medialna dla pospolstwa.Mimo to, ciekawa jestem co mówi o tym Wieda.
OdpowiedzUsuńNie jestem jakimś wielkim znawcą Wed ale ja nie słyszałem o poruszaniu tam takiego problemu w podobnych ujęciach jakie się czyni dzisiaj. To co mamy dzis to kompletna patologia- jako społeczeństwo jesteśmy w zapaści i w wielkiej chorobie. Aborcja jest problemem chorego społeczeństwa. Świadome kobiety ( a w Wedach jest wiele na ten temat- zajrzyj na link ze zbiorku po prawej u góry "kultura aryjska" - prowadzi on tutaj
Usuńhttp://nestorbst.blogspot.com/2012_11_01_archive.html ) po pierwsze świadomie kierują swoją płodnością, to samo mężczyźni. Kamasutra wiele mówi i naucza o orgazmie bez wytrysku na przykład,
Poza tym świadome rodzicielstwo- dawniej zajście w ciążę to było całe misterium a nie jakiś przypadek jak dziś. To naprawdę długie zagadnienie.
Wedy kładą nacisk na świadomość życia - dajesz ciało duszy, jesteś za nią odpowiedzialna. Oczywiscie tak samo ojciec. Mając tę świadomość ludzie nie robią głupot jak dziś.
Naprawdę z punktu widzenia Wed obecny czas to jakieś piekło, czysty satanizm- grabież ludziom narzadów, epoka mordów i wojen na masową skalę. Podobno tak okrutnych czasów jakie są teraz (wbrew pozorom- przywkliśmy do okrucieństwa wokół) nie było w dziejach ludzkości- podkreślam NA TAK MASOWĄ SKALĘ. Wojny były ale nie w ten sposób. Obejrz film Jupiter- Intronizacja. Tam jest troche o tym - to jest na Ziemi "czas zbiorów". Jesteśmy bateryjkami jak to pokazywał Matrix. Hodowla dla energii - ale to sie właśnie kończy.
Siergiej Łazariew "Diagnostyka karmy:
Usuń"Miłość do dzieci należy do najwyższych uczuć wszechświata i dlatego każda forma naruszenia tej miłości, wyrażona w wyrzeczeniu się dziecka, niechęci do jego posiadania czy bycia w ciąży, nie mówiąc już o przerywaniu ciąży, szczególnie póżnej, i wyrzeczeniu się kochanego człowieka , nie tylko czynem i słowem, lecz także nawet myślą może doprowadzić do bardzo poważnych następstw".
Dodaję do tego Domowe Melodie:
https://www.youtube.com/watch?v=PjpdgvPnOEQ
Uff.Konczy sie.To mnie pocieszyles:)No rozumiem planowanie ciąży.Ale co z dylematem czy ratować matkę jeśli ciąża zagraża jej życiu albo jej i dziecka?
OdpowiedzUsuńwszystko w tym świecie jest tylko doświadczeniem i ma swoje konsekwencje. Gdzieś tam Trehlebov przytacza opowieść zapozyczoną z Wed o tym jak urodził się w rodzinie bogacza długo wyczekiwany syn. Nie dam rady przytoczyć całej - chodzi o to, że zawiłości karmiczne są zawsze osobiste. relacja matka dziecko ma swoje wyjaśnienia w poprzednich wcieleniach. W ogóle jeśli się wie 9czuje, na pewnym poziomie to po prostu oczywistość), że żyjemy wiele razy to takie dylematy kogo ratować znikają. Ratować przed czym? To są wybory, jest masa ładnych filmów o takich sprawach ( wyborów) - "Miedzy piedkłem a niebem" to klasyk. Elemetarz życia "po". Gdy dodasz sobie to konstrukcji świata te inne światy przejscia to wszystko ustawia się na miejsca. Inny film "Nasz dom"
Usuńhttp://www.cda.pl/video/549141b1
Polecam poszukać więcej na temat Chico Xaviera
A czy Wy też, taka jak ja, uważacie, że kastrowanie/sterylizacja zwierząt domowych to barbarzyństwo? Nie mogę słuchać osób, które uważają się za wielbicieli swoich pupilów, kupują im gadżety, wszędzie się z nimi wożą, ale wysterylizować? Czemu nie? Przecież zwierzęta niewysterylizowane nie dość, że się rozmnażają, to jeszcze przejawiają zwierzęce instynkty= biegają, skaczą, znaczą teren, a w czasie rui to już Sodoma i Gomora.
UsuńMasz własne zwierzeta?
UsuńTak.
UsuńIle , jak długo i gdzie mieszkasz? Tzn. nie adres ale z grubsza- mieszkanie w bloku czy domek z ogrodem? Ja też uważam, że jest to okaleczanie zwierząt ale żyjemy w chorych czasach. Pój pies jest "pełnosprawny" ale już suczkę i wszystkie 5 kotów wykastrowałem bo zwariować było można - zaznaczam, że moje zwierzęta nie wchodzą do domu. Mieszkają na podwórku. W marcu były takie awantury, że spać nie mogłem. A 10 kotów czy więcej utrzymywać nie jestem w stanie. Dziś jest spokój- inaczej się nie dało. Teoretyzować i oceniać innych jest bardzo łatwo.
UsuńOpisz nam jak żyjesz i w jaki sposób realizujesz swoją wizję niekastrowania. Jestem naprawdę ciekaw.
Mam w mieście dom z ogródkiem i garażem.2 lata temu przyglądają się młoda kotka i nim się obejrzeliśmy mieliśmy 4 małe kociaki, z których 3 wydaliśmy a jeden z nami został.Teraz jest dorosłym Kocurem i niedawno zniknął na 3 tyg.W poszukiwaniu damy swojego serca.Ale wrócił.A kotka tym razem miała na szczęście tylko jednego kociaka w miocie.Też mnie drażnią koty latające mi po dachu i podwórku i ich kocią muzyka,ale jakoś tak...No nie wiem.Mam opory przed zrobieniem z nich eunuchow:)Koty mieszkaja w garażu i biegają po całej okolicy.A my stosujemy w stosunku do nich kalendarzyk małżeński, czyli modlimy się, żeby nie są często się rozmnazaly i miały mało w miocie:)Jak widać, koci bogowie sa dla nas łaskawi:)
UsuńCiężko jest znaleźć rodzinę dla kociąt- moja stara kotka (od roku w kocim raju) miała kiedyś 4 kocięta. Dla trzech znalazłem domy a czwarte chowało się z nami. Długo pisać. Przeżyłem 3 przeprowadzki- tu mieszkam 6 lat, najbliższy sąsiad z kotem jest za lasem ale i tak jego kocur tu przychodził. Rozmawiałem z sąsiadem by go wykastrował bo mi 2 koty zabił. Ten tylko wzruszył ramionami mówiąc, że mogę go zastrzelić- tacy są ludzie. Kastracja to mniejsze zło w moich realiach.
UsuńJuz sam tytuł jest szowinistyczny....ona ma serce.on rozum:)ona ma serce i rozum.
OdpowiedzUsuńtak, tak- jest mężczyzna i kobietą zarazem i sama sobie wszędzie da radę.
UsuńMichalku, chyba nie chcesz powiedzieć, ze z racji bycia mezczyzną jesteś człowiekiem bez serca:)Myślę, ze tytuł jest pewna generalizacja w systemie 01-owym.Jak mówił mój ulubiony Oleg Gadziecki, zarówno kobieta jak i mezczyzna maja rozum, ale u mezczyzny rozum polaczony jest scisle z umyslem, a u kobiety z sercem:)
UsuńTytuł jest oczywistym dla mnie uproszczeniem. Owszem - Olek gadziecki bardzo ładnie to wyjaśnił. U kobiety rozum jest bliżej serca - u mężczyzny bardziej współgra z intelektem. Kobieta postrzega swiat emocjami natomiast mężczyzna dokonuje łamigłówek logicznych.
UsuńWszelakie oburzenie pań i nazywanie tego typu sformułowań jak niniejszy tytuł "szowinizmem" (cóż to tak naprawdę jest? Jak się chce kogoś uderzyć to się stwarza dogmat- pałkę, jakąś niby "przypadłość" sklasyfikowaną "naukowo" (no bzdura - ale niestety powszechnie ten chwyt działa tak jak reklamy na przykład)... wszelakie oburzenie bierze się z powszechnego lansowania logiki (umiejetności kombinacji) jako mądrość i stawia się to to na piedestał. Jakieś mierzenie IQ i tym podobne bzdury. To nie jest mądrość nie ma wiele wspólnego ze znajomością życia. Kobiety są nielogiczne i dlatego w wyniku tej oczywistej manipulacji czują się zepchnięte do podgrupy jakiejś - niby głupszej. Celowo jakieś służby specjalne wypuszczają kawały o blondynkach, obśmiewa się nieustannie kobiecą nieporadność w ściecie logiki we wszelakich mendiach, "kabaretach", filmach. Długo pisać.
Nie chciałabym dolewać oliwy do ognia, ale w tytule nie jest napisane, że Ona ma tylko serce i brak Jej rozumu, ani że On ma rozum i brak Mu serca...Mi wydawało się, że tytuł mówi o połączeniu kobiecego i męskiego, tego, kim są i co w nich najlepsze, wtedy mogą dziać się cuda...Wygląda na to, że każdy widzi/czyta to, co chce... k.
OdpowiedzUsuń:) dokładnie tak- każdy patrzy przez swoje okulary.
UsuńA co jeżeli odbiegam od twoich standardów i posiadam i serce i rozum? Czy posiadanie intelektu także kwestionuje moją kobiecość? Bardzo proszę o odpowiedź..
OdpowiedzUsuńKoniecznie szukasz zwady? Do czego ma doprowadzić ta rozmowa? Skąd Twoja niezachwiana pewność, że widzisz sama siebie taką jaką jesteś w rzeczywistosci?
UsuńAle gdzie jest napisane, że kobiety nie posiadają intelektu, rozumu? Lub też, że mężczyźni nie posiadają serca? Chodzi o to co dominuje, z natury. Jako kobieta, owszem, potrafię logicznie myśleć, ale powoduje to u mnie większy wydatek energetyczny, natomiast intuicyjne wyglądy spływają naturalnie, wystarczy się wsłuchać w siebie. Szkoda, że post o poziomach świadomości jakoś nie spotkał się z dużym odzewem...Też wiele wyjaśnia.
UsuńTutaj też cytat z Ewy Cyzman-Bany:
Kiedy podejmujemy działanie w obrębie “tego-co-do-nas-należy”, pomimo wyzwań - czujemy ulgę a nasza energia w tym działaniu odnawia się nieustająco (mamy ciągle podawany “prąd”). Nie sposób się w tym wypalić. Czyli - właściwe działanie, w swej istocie, nie męczy jeno zasila. Owszem, możemy być zmęczeni, ale jest tzw. “dobre zmęczenie”, które pozwala dobrze wypocząć i z radością oraz poczuciem własnej sprawczości iść dalej w kierunku nowych wyzwań.
Ania Rz.
fajna grafika na koniec , czyjego autorstwa??
OdpowiedzUsuńpewnosci nie mam ale z dużym prawdopodobieństwem sam Osho wraz z uczniami. Grafika bardzo obrazowa- dzięki, że zwróciłeś uwagę. Męzczyzna pije z serca kobiety itp.
UsuńZnajdź sobie "tarot Osho" - sa rysunki w necie , można kupić karty z opisem. Kiedyś kosztowały około 100 zł. Każda grafika na karcie ma mase symboli, które są wyjasnianie w krótkich opisach. Bardzo lubię na przykład tę katrę "niewinność". Taki etap w życiu
http://integra.xtr.pl/teksty/Osho/ZenTarot/sc/20.htm
Ja z każdej tego typu książki biorę to co co mnie zachwyca i z czym się zgadzam, a resztę zwyczajnie pomijam. Nie chodzi przecież o to żeby brać czyjeś nauki od A do Z, bierzemy tylko to co z nami rezonuje i co do nas trafia :) Myślę, że warto przy każdej takiej książce, nie tylko tej od Osho, zachować zdrowy dystans. Nie brać wszystkiego za ostateczną prawdę. I pytać też siebie "A co ja o tym myślę?" Moim zdaniem ta najważniejsza dla nas prawda i nauka jest w nas, a nie w książkach, które czytamy. My możemy stwierdzić co jest bliskie nam, a z czym zwyczajnie się nie zgadzamy. Książki mogą nam pomóc w szukaniu tej prawdy, ale nie można oczekiwać, że to książka tą prawdą będzie, a jak ktoś tak twierdzi to robi sobie krzywde. Ja czytając Osho często miałam wrażenie "kurcze dokładnie tak samo to czuje, tak samo odbieram to czy tamto". Jednak nie brakowało też takich momentów, gdzie byłam oburzona i nie zgadzałam się z nim kompletnie. Mimo to do wielu fragmentów Osho bardzo lubię wracać. Nie chodzi o to, żeby się ze wszystkimi w 100% zgadzać . Sądzę, że jeśli choć jedna myśl nas zainspiruje i wniesie coś dobrego w nasz rozwój i zmiane, to nie można powiedzieć, że jest to lektura na marne :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak. Poszukiwacze i ogólnie ludzie żyjący sercem nie mają z tym problemu- gorzej z sekciarzami szukającymi "prawdy jedynej". Pozdrawiam.
UsuńMichał, dziękuję, dokładnie tak to czuję i mam takie obserwacje. A jak myślisz, to z takim "donżuanem" można zrobić, żeby przestał uciekać przed Miłością?
OdpowiedzUsuńoj... ciężka sprawa. Moim zdanie donżuani to podstawowe klasy w szkole życia. Długie lekcje przed nimi i często nie w tym życiu. Bywa, że są to infantylni chłopcy z siwizną na skroniach.
Usuńjest takie stare powiedzenie znane w Rosji: przed ślubem mężczyzna mysli, że ona sie nie zmieni a ona się zmienia. Kobieta przed ślubem myśli, że on się zmieni ale on się nie zmienia. Takie prawa natury.
"Donżuan" ucieka przed miłością ze strachu - to wiemy. Strachu przed odrzuceniem, zatraceniem, zmianą dotychczasowego życia (bez zaangażowania i odpowiedzialności) na rzecz czegoś, czego nie znają, co będzie od nich wymagało zachowań w których być może się nie sprawdzą itp itd. Rozwiązaniem jest praca z negatywnymi przekonaniami zakorzenionymi w podświadomości (np. z dzieciństwa i/lub wcześniejszych wcieleń) i "kopanie". Donżuan - gdyby był świadomy - zapytałby siebie "dlaczego boję zaangażowania/odrzucenia?", "kiedy po raz pierwszy poczułem się odrzucony?", "co jest w tym najgorsze/co najgorszego może się stać?" itd, ale tak jak wspomniałam, aby zadać sobie takie pytania to trzeba być już choć trochę świadomym, nie mniej jednak, mówię z własnego doświadczenia - skoro mi się udało wyjść z ciemnogrodu umysłowego (używek, donżuaństwa i autodestrukcji), to i innym na pewno może się udać :) Mówią, że puls Ziemi podwoił się, wibracje "przyspieszyły" - można w to wierzyć lub nie, ale ja tego nie wykluczam :) i naprawdę wszystko jest możliwe! Kwestią jest by się nie zatracić w kimś lub czymś. Niektórzy są w naszym życiu tylko na jakiś czas :)
UsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz.
UsuńZgadzam się, że wszystko ostatnio wokół niezwykle przyspiesza. Zauważam, że okolicznosci zycia różnych ludzi zmuszają do dużych zmian i powaznych kroków. Trudno to uznać za przypadek.
A co z intelektem kobiety?? Bo ta końcówka brzmi jakby kobieta miała tylko ciepło i serce....
OdpowiedzUsuńA co to jest tem mityczny intelekt?
UsuńNo właśnie ....trochę wyszło tak jak kobieta taka niemyśląca.... I w dodatku bez głowy. Takie trochę tendencyjne to uogólnienie. Oczywiście zgodzę się, że to kobieta dba o ognisko domowe i jego ciepło. Ale nie pozbawiamy jej inteligencji....Kobieta nie jest zbudowana tylko z emocji.
UsuńOczywiście, że tak!!!
UsuńPięknie to wyjaśnia pan Olek Gadziecki - wpisz te personalia na Youtube albo tu w wyszukiwarkę blogową. Gorąco polecam - tłumaczyłem chyba 2 wykłady.
Bardzo dobry tekst! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWitaj Driado!
UsuńRównież zdrowia życzę w ten piękny zimowy dzień.
Zapraszam do czytania- najbardziej poczytne teksty są dostepne poprzez szybkie linki po prawej (abecadło).
Im większa bliskość ciał tym bliżej do duszy drugiego człowieka. Nie obawiajmy się bliskości, gdyż każdy z nas jest bardzo podobny w środku. Powierzchnia jak fale oceanu, tworzą nieco inne cielesne formy. Cudny tekst. Samo życie bez ograniczeń.
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję za przypomnienie - link sie przyda w pewnej rozmowie toczonej pod jednym z najaktualniejszych wpisów na podobny temat,
Usuńpiękny prawdziwe słowa, w istocie rzeczy, podobnie jak w GNOZIE. dziękuję za przypomnienie
OdpowiedzUsuńAdagio