czwartek, 10 grudnia 2020

30 życiowych lekcji, które należy przyswoić:

 Stały widz kanału oraz czytelnik bloga "TheRewers78" przysłał mi właśnie na skrzynkę mailową gotowy do zamieszczenia tekst - jest to jego tłumaczenie z tej strony: https://www.youtube.com/post/UgyLmBkPKbMQ4I_GcNN4AaABCQ

  1. Szczęście jest w naszym wnętrzu. Tracimy zbyt wiele czasu, szukając aprobaty i pociechy z zewnątrz. I zawsze okazuje się, że szukaliśmy w złym miejscu. Zajrzyjcie do własnego wnętrza.

 
 2. Bądźcie wdzięczni za wszystko. Za dobre, za złe, za straszne. Życie samo w sobie jest nieocenionym darem. A przyjemność i ból są częścią naszej podróży.

 
 3. Zmieńcie swoje postrzeganie, a zmieni się Wasze życie. Kiedy poczujecie strach, złość, urazę, po prostu spójrzcie na sytuację z innej perspektywy (Z lotu ptaka; z bajkowej dzwonnicy, jak zaleca Iwan Carewicz - przyp. tłum.)

 
4. Nie możecie uszczęśliwić wszystkich, pozostając wiernym sobie. Lecz wciąż lepiej jest podejmować ryzyko i być źle zrozumianym, niż być kochanym, ale udawać kogoś kim się nie jest.

 
5. Świat wokół jest lustrem. To, co kochamy w innych, jest odbiciem tego, co kochamy w sobie. To, co nas denerwuje w innych, jest wskaźnikiem tego, na co musimy w sobie zwrócić uwagę.

 
6. Każdy człowiek pojawia się w naszym życiu w jakimś celu. A my już sami decydujemy, czy uczyć się na lekcjach, których on nam udziela, czy nie. Czym gorsza jego rola w naszym życiu, tym poważniejsza lekcja. Uczcie się.

 
7. Uwierzcie. Po prostu wiedzcie, że w najtrudniejszych chwilach Wszechświat Was wesprze i wszystko będzie w porządku.

 
8. Nie bierzcie wszystkiego zbyt osobiście. Działania innych ludzi są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w ich życiu osobistym. Z reguły nie ma to nic wspólnego z wami.

 
9. Natura leczy. Spacer na świeżym powietrzu i widok na piękne krajobrazy niesamowicie potrafią oczyścić głowę ze zbędnych myśli, ożywić i rozweselić.

 
10. Aby się wyleczyć, należy to w pełni poczuć. Umieść swoje lęki i słabości tuż przed sobą i skieruj na nie jasną wiązkę światła, ponieważ jedynym sposobem na pozbycie się ich jest przejście przez nie. Spojrzenie prawdzie w oczy jest bolesne. Ale przysięgam, że na dłuższą metę naprawdę warto.

 
11. Perfekcjonizm to iluzja. Trzeba powiedzieć, że najbardziej bolesna. Zrelaksujcie się. Dążcie do doskonałości, ale pozwólcie sobie na błędy i bądźcie szczęśliwi niezależnie od wyniku.

 
12. Zdejmijcie klapki z oczu. Nie skupiajcie się wyłącznie na własnych celach i pragnieniach. Ryzykujecie utratę piękna tego życia i ludzi wokół Was. Świat jest niesamowity, gdy idzie się przez niego z szeroko otwartymi oczami.

 
13. Świętujcie swoje zwycięstwa. Cieszcie się każdym sukcesem, nawet najmniejszym.

 
14. Nauczcie się wybaczać. Potrzebujecie tego przede wszystkim Wy sami, a nie ci, którzy Was obrazili. Kiedy Wybaczacie, zyskujecie spokój i wolność, na jaką zasługujecie. Wybaczajcie szybko i łatwo. (Wybaczyć nie znaczy zapomnieć. Wybaczać należy w sercu, a w świecie materialnym działać tak, jak wymaga tego sytuacja, sprawiedliwie i w zgodzie z sumieniem. W ten sposób powstrzymujemy pomnażanie się zła i nakierowujemy z powrotem na właściwą ścieżkę tych, którzy zbłądzili - przyp. tłum.)

 
15. Wszyscy posiadamy niesamowitą intuicję. Jeśli się zatrzymacie i głęboko wsłuchacie, możecie usłyszeć głos swojej wewnętrznej mądrości. Usłyszcie cichy szept Waszego serca. Ono zna drogę. 

 
16. Niech Wasza dusza śpiewa! Bądźcie prawdziwi. Nie ma na Ziemi nikogo takiego jak Wy. Bądźcie szczerzy, żyjcie i oddychajcie głęboko, dążąc do Waszych celów.

 
17. Wszyscy jesteśmy twórcami. Naprawdę! Przy odpowiednim uporze, koncentracji i wytrwałości wszystko jest możliwe. Pamiętajcie o tym.

 
18. Otaczajcie się ludźmi, którzy Was kochają i wspierają. I sami kochajcie i wspierajcie ich. Życie jest za krótkie na coś mniej.

 
19. Kręćcie się przez życie w swobodnym tańcu. Jeśli macie wielkie marzenia, podążajcie za nimi z pasją. Ale delikatnie i z pewnym dystansem, abyście byli na tyle elastyczni i zwinni, byście mogli dostosować się do zmieniającego się rytmu życia.

 
20. Im więcej dajecie, tym więcej dostajecie. Dzielcie się mądrością, miłością, talentem. Dzielcie się z lekkością. Zobaczycie, ile piękna wróci do Was w tym życiu.

 
21. Najważniejsze, żeby nie zdradzić się całkowicie. Ponieważ jeśli nasza wewnętrzna filiżanka jest pusta, nie będzie już nic więcej do dania. Ważna jest równowaga.

 
22. Powiedzcie "Tak" wszystkiemu, co rozświetla Wasze oczy. Powiedzcie "Nie" wszystkiemu, co Was nie interesuje lub na co nie macie czasu. Czas jest najcenniejszym zasobem, którego nie można odnowić. Używajcie go mądrze.

 
23. Czasami wyrastamy z przyjaźni. Nie oznacza to, że my lub przyjaciele jesteśmy źli. Po prostu nasze ścieżki się rozchodzą. Zachowajcie ich w swoim sercu, lecz jeśli oni zaczną Was urażać lub powstrzymywać, to znaczy, że nadszedł czas na zachowanie dystansu i odpuszczenie przyjaźni.

 
24. Pokonanie własnego strachu to najbardziej satysfakcjonująca rzecz, jaką możecie dla siebie zrobić. W ten sposób udowadniacie sobie, że możecie zrobić wszystko. Jest to generator pewności siebie.

 
25. Nasze ciało jest wehikułem, który zabiera nas do marzeń. Kochajcie je i traktujcie ostrożnie i troskliwie, jeśli chcecie czuć się weseli i energiczni. Ale nie przywiązujcie się do niego. Wygląd jest subiektywny i zmienia się w czasie w taki czy inny sposób. Najważniejsze jest poczucie komfortu i wygody we własnym ciele.

 
26. Rozmawiajcie ze swoimi bliskimi tak często, jak to tylko możliwe i pokażcie im jak bardzo ich kochacie. Tego nigdy za dużo. Wasz czas, Wasza obecność, miłość i szczera troska o nich to najlepszy prezent.

 
27. Żyjcie w teraźniejszości. To jedyne, co teraz macie. Uczcie się na błędach z przeszłości i cieszcie się miłymi wspomnieniami, ale nie trzymajcie się ich i nie pozwólcie im Was prześladować. Śnij o przyszłości, ale bez fanatyzmu i obsesji. Uwielbiajcie teraźniejszość.

 
28. Życie to seria wzlotów i upadków. Aby osiągnąć pełny potencjał, potrzebujemy obu. Po prostu trzymajcie się mocno i cieszcie się jazdą.

 
29. Każdego dnia bądźcie wdzięczni za wszystko, co macie w życiu. W ten sposób tworzycie wokół siebie przestrzeń dla jeszcze większej obfitości, przeciągającą radość, miłość, zdrowie i dobrobyt.

 
30. Wasza definicja szczęścia różni się od definicji innych ludzi. To, co działa dla Was, nie musi działać dla innych. Nie jesteście sędzią, który oceniałby życiowe decyzje każdej osoby. Jak to się mówi: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni".

 


48 komentarzy:

  1. Podziękowania dla tłumacza- mamy kolejnego współautora tej przestrzeni. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Istnieje moc większa niż te wszystkie manipulacje - znajdź tę ochronę i wszystko się uspokoi.

    OdpowiedzUsuń
  3. NOWY FILM GOTOWY!

    Zmęczenie mi dokucza więc jeszcze nie upubliczniam aby premiera napisów nie miała rażących błędów:

    https://www.youtube.com/watch?v=Td7Cqg0rJ1Y

    OdpowiedzUsuń
  4. Film jest w temacie, który zaczął mnie ostatnio bardzo interesować, jakby na zamówienie :) w końcu jest to bardzo ważna rzecz jak się zachować po śmierci, gdzie podążać, itp.
    Niektórzy twierdza, ze nie należy iść w stronę światła do tunelu, bo to pułapka Archontów, a tak zwani „ przewodnicy duchowi” to ich wysłannicy którzy udają bezwarunkowa miłość, żeby złapać ( omamić) dusze i znowu wprowadzić w cykl inkarnacyjny i wysłać tu na ziemie, bo służymy im tutaj do produkcji energii. Ma to niby ręce i nogi. Również Tybetanska Księga Umarłych ostrzega przed kierowaniem się w stronę światła, jeżeli nie chce się z powrotem wpaść w koło inkarnacji, twierdzą w niej, że to są tylko wytwory naszego umysłu. W takim razie gdzie iść?
    Z kolei prace takich pionierów naukowych w tej dziedzinie jak Robert Monroe, który robił liczne doświadczenia w podróżach poza ciałem, jakby potwierdzają wersję, że Ziemia to szkoła, amnezja jest potrzebna, inkarnacje służą rozwojowi człowieka.
    Pytanie nasuwa się takie - dlaczego jednak w hinduizmie wszyscy marzą o ucieczce z koła Samsary, to raz, dwa- w myśl zasady „ jak na górze tak na dole” tamten świat może być tak samo zmanipulowany jak ten nas fizyczny, albo i bardziej, bo w końcu to duch oddziaływuje na materie ( tworzy ) ją. Tutaj też, wszystkie ograniczenia i zniewolenie człowieka, są wprowadzane podobno w trosce o bezpieczeństwo i dobro każdej jednostki, z miłości.
    Jezeli prawdą jest, że to my tworzymy rzeczywistość, to Robert Monroe mógł się poruszać w światach niefizycznych które sam sobie stworzył wg własnych przekonań i oczekiwań.
    Reasumując : dla mnie, po przeczytaniu książek, z pogranicza nauki ( psychotronika, związek ducha z materia), książek o szamanizmie, grzybach halucynogennych, OOBE, podróże niefizyczne, po obejrzeniu wykładów na YouTube różnych ekspertów w tej dziedzinie, mogę stwierdzić jedno: pewne są tylko dwie rzeczy - narodziny i smierć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wypowiedź- zacznę od końca: grzyby "halucynki" czy sztuczki szamańskie (też często przy użyciu różnych substancji psychoaktywnych) mogą zdecydowanie zniekształcać świat a więc wpadamy w jakąś "realność" - naszą własną kreację. Za przykład może posłużyć działalność i eksperymenty Witkacego.
      Ja na swój użytek mam odpowiedzi intuicyjne (tzn. coś mi się "podoba" a coś nie- coś mnie pociąga i nie budzi lęków a co innego znów (tak miałem z marihuaną na przykład, pewni znajomi namawiali do uczestniczenia w "zabawie"). No i ta właśnie intuicja kierowała mną podczas czytania książek czy oglądania rozmaitych filmów. Jest taka postać stosunkowo mało upowszechniana (dlaczego? czyżby dlatego, że z nurtu katolickiego? ) Chico Xavier, naprawdę solidne dokumenty bo żył całkiem niedawno, filmy są o nim - poruszający jest ten: MATKI
      https://www.youtube.com/watch?v=nXAeQx9iKOk

      Na podstawie książki powstał też film "nasz dom".
      No ale klasyka gatunku jest "Między piekłem a niebem" (What the Dreams may come"), polecali go mistycy wschodni, są tam całe sceny, które w ich ocenie są zgodne z realiami "tamtej" rzeczywistości. Eugeniusz (prelegent w/w materiału wideo) wspominał, że ten kolejny świat jest bardzo nasycony barwami - wszystko to jest właśnie uwypuklone w "Między piekłem a niebem" - obowiązują tam mniej rygorystyczne prawa niż w naszej Ziemskiej rzeczywistości, można latać, przemieszczać się gdy tylko się pomyśli itp.
      Na koniec dodam, że miałem kilka snów (nie wiem czy można je nazwać "świadomych") gdy zwyczajnie rozmawiałem sobie ze swoim zmarłym 20 lat temu ojcem. Zdarzało mi się to w trudnych chwilach życiowych - jedna ze scen gdy odwiedziłem go w jakimś "hotelu" (pensjonacie?), wszystko po obudzeniu pamiętałem i była to normalna "wizyta". Pokazywał mi jak żyje (komunikowaliśmy się raczej myślami), pamiętam swoje zdumienie: "ach to tak teraz mieszkasz!" .
      W ogóle w ostatnich 2 latach coraz więcej mam snów (to się zdarza szczególnie gdy w czasie dnia albo 2-3 dni utrzymam ścisłą dietę owocową), które sobie tłumaczę jako podróże (wgląd) w alternatywne rzeczywistości. Żyję na przykład w moim rodzinnym mieście, żyje mój Ojciec, chodzimy po ulicach itp.

      Usuń
    2. Witam, Michale wiesz może co Piakin miał na myśli ostatnio(tydzień temu - https://youtu.be/qvrd7eIyuUU?t=3291 ) mówiąc, że dietę wegetariańską mogą sobie pozwolić tylko bogaci ludzie, a dzisiaj promowany weganizm ma prowadzić do śmierci - jako jeden ze sposobów na zutylizowanie masy ludzkiej(projekt 1 miliarda). Pytanie brzmi: co Piakin ma na myśli mówiąc o prawidłowym wegetarianizmie?
      Pozdrawiam, P.

      Usuń
    3. Cześć, z tego co ja zrozumiałem to mówił o NIEPRAWIDŁOWYM wegetarianizmie. Rano to sobie jeszcze raz przesłucham ale temat mnie interesował i "nastawiłem ucha". Prawdopodobnie są to realia wielkich miast, coś tam chyba mówił o suplementacji itp. Żywność eko w miastach jest bardzo kosztowna przecież - w moim rodzinnym mieście 1 kg eko- buraków 40 zł, wiem bo pewna znajoma mamy zaczęła tego kiedyś poszukiwać dla męża z diagnozą rak.
      Dostrzegam dziś też kilku ludzi (kanały na YTube i blogi) promujących wręcz .... nie waham się użyć słowa fanatycznie surojedzenie itp. Ludzie nie dojrzali duchowo do takiego odżywiania zrobią sobie dużą krzywdę - omawianie mechanizmów zajęło by trochę czasu, głównie chodzi tu o uwolnienie (przedwczesne) pewnych energii. Przykładem może być życiorys pani Butenko, gdzieś na moich kanałach są 2 filmy z jej udziałem, jeden taki długi jak z jakiejś sekty a drugi krótszy wywiad (późniejszy) gdy bardzo przybrała na wadze. Zaraz postaram się poszukać linki.
      Kilka dni temu w komentarzach na YTube odezwał się też stary znajomy (internetowy) mówiąc, że w tej chwili objada się masłem itp. lecząc z choroby jelit w jaką wpędził się przez radykalny weganizm. Ja też kiedyś miałem przygodę z dłuższymi głodówkami i zaczęły się dziać rzeczy na które nie byłem gotowy. Potem przez kilka miesięcy "uziemiałem się" jedząc codziennie ciastka francuskie (kilka sztuk).

      https://www.youtube.com/watch?v=ylUz_ZCR2HI

      Usuń
    4. Mam ten drugi film!

      https://www.youtube.com/watch?v=N7fto1J8mPc&t=0s

      Wydaje mi się, że problemy zdrowotne będą dotyczyć wszystkich ludzi, którzy tak jak pani Butenko używają tabel i tych wszystkich współczesnych głupot z obliczaniem aminokwasów, weglowodanów. Problemy się kończą gdy zaczynamy "działać" z tego poziomu o którym mówi Iwan, wtedy jest już dialog z własnym organizmem- ja nie widzę aminokwasów czy cukrów złożonych tylko winogrona albo kapustę, jagody, orzechy. Resztą zajmuje się mój organizm i nagle pojawia się "chcę tego". Człowiek zabrudzony ma ten mechanizm nieczynny, pani Butenko zrobiła sobie krzywdę jedząc PRODUKT NIE ISTNIEJĄCY W PRZYRODZIE - gdyby jadła nieprzetworzone migdały to by się nie przejadła. Opowiadałem już nie raz przypadek z kroplami walerianowymi z których profesorowie usunęli "zbędny" osad.

      Usuń
    5. Przypomniał mi się jeszcze jeden przykład - Martin z Wiednia, wtajemniczeni wiedzą, kanał "nowa siła". Najpierw było jak u pani Butenko - hurra!!! surojedzenie! a potem załamanie i "gruntowanie się" mlekiem i nie tylko. Poznaliśmy się tego roku osobiście więc co nieco wiem.

      Usuń
    6. 40 zł za kilo ? :O Chyba jakieś pozłacane.
      "Prawdopodobnie są to realia wielkich miast", wydaje mi się, że wręcz przeciwnie - w mieście można kupić wszystko. W ogródku na ten moment wszystkiego nie wyhodujesz. Faktycznie produkty "ekologiczne" są drogie, ale to tylko marketing, bo często są one "eko" tylko z nazwy - po przeczytaniu składu wegańskich parówek czy innych tofu można odkryć połowę tablicy Mendelejewa. Ceny są nabijane tylko dlatego, że coś ma metkę "eco", "bio" albo "vegan". Owoce i warzywa są teraz wszędzie takie same - ilu sadowników/rolników nie używa ŻADNYCH wspomagaczy? Tu się rozchodzi o to, CO jeść, a nie jakiej jakości, bo o jakości w dzisiejszych czasach można zapomnieć, tym bardziej że nie żyjemy w tropiku. Pytanie brzmi: co się bardziej opłaca dla zdrowia: jeść chemiczne mięso czy chemiczne jabłka? Osobiście wierzę dr Morse'owi. Gotowany weganizm daleko nie uciekł tradycyjnemu odżywianiu, surojedzenie prędzej czy później się skończy, bo powiedzmy sobie szczerze: komu smakują surowe sałatki, kiełki, warzywa, a już tym bardziej bez soli czy innych przypraw? Nie wspominając o ich kaloryczności - można się zamienić w jedno z tych warzyw. Jeśli zakładać, że człowiek jak każde inne normalne stworzenie na Ziemi powinien, jeść to, co mu smakuje w surowej, w żaden sposób nieprzetworzonej, ani niedoprawionej postaci, to pozostają tylko owoce, jagody i niektóre warzywa.
      Jestem tylko ciekaw, jak wegetarianizm (w sensie najbardziej odpowiednie odżywianie) postrzega Piakin - szkoda, że nie rozwinął swojej wypowiedzi, myślałem, że kiedyś już na ten temat się wypowiadał, bo sprawił wrażenie, jakby zjadł na tym zęby, albo po prostu gra eksperta wszystkich dziedzin życia.
      P.

      Usuń
    7. Piakin mówi do prostych ludzi więc tu nie ma miejsca na dyskusję i dywagacje - audycja ma tytuł: "pytanie, odpowiedź" i z pytań widać jasno poziom publiczności. Moim zdaniem głowy są jeszcze bardzo otumanione ziemniakami i mięsem - wolno tam zachodzą procesy myślowe a wyobraźnia bardzo zawężona, do tego kupa lęków jak i u nas.
      Sam Piakin jest wegetarianinem bo mówił o tym na jakimś wykładzie (inne nagrania- są takie na YTube, tematyczne wykłady o trochę innym formacie bo tu mamy głównie aktualności polityczne).
      "..szkoda, że nie rozwinął wypowiedzi"- może jeszcze padną pytania. Tak to czasem bywa, taka jest konwencja (dialogu z widzami) tej audycji.

      " powiedzmy sobie szczerze: komu smakują surowe sałatki, kiełki, warzywa, a już tym bardziej bez soli czy innych przypraw?"
      Mi smakują - tylko trzeba dobrze sobie skomponować. Moja ogrodowa kapusta (liście), oliwa, ząbek czosnku, czasem oliwki albo garść kiszonej kapusty, korzonek kurkumy, jedna własna cebula itp, wszystko do blendera z odrobiną źródlanej wody.

      Usuń
    8. p.s. do tego zazwyczaj ze 2 listki mniszka, jakaś pokrzywa itp. U mnie kilka dni temu były przymrozki (obecnie znów plusowo) i trochę się zielenina dzika skończyła.

      Usuń
    9. A no widzisz, musisz skomponować, a tak bez bawienia się - sam produkt, bez niczego smaczny? Kiedyś jadłem dużo kiełków kaszy gryczanej - jedna łyżeczka jakoś wejdzie, ale jakbyś miał zjeść 100 gram, to byś się porzygał - wziąłem się na sposób i robiłem z tego koktajle z dodatkiem dużej ilości owoców. Tak samo jest z sałatkami - żeby ją zjeść, musisz przysłonić niezbyt "pociągający" smak kilkoma innymi rzeczami. A to już jest oszukiwanie ciała, manipulacja. Prawdziwie ludzki pokarm jest smaczny z natury. Poza tym jaką to ma wartość energetyczną? Wiem, że liczenie kalorii nie zawsze ma sens, ale moja praktyka pokazała, że na zieleni daleko nie zajedziesz. ;/

      P.

      Usuń
    10. :)))))) tylko się zaśmiałem czytając Twój wpis.
      Pamiętam jak sam kiedyś jadłem tak jak Ty - wtedy
      potrzebna jest ilość "najeść się" - najlepiej
      tak "pod korek". Kilka miesięcy temu byłem z wizytą
      u "normalnie" jedzącej ciotki - ona tłumaczyła mojej
      mamie: "no weź jeszcze jedno ciasteczko - tak, żeby aż zemdliło". Jak słucham takich tekstów to bardzo się dziwię.

      Ćwiczyłem już surojedzenie 100% i mogę Ciebie zapewnić, że daje to dużą energię o jakiej nie ma wyobrażenia ktoś, kto odżywia się "niskowibracyjnie". Ja jestem mechanikiem i czasem używam porównania, że to tak jakbyś do diesla zamiast ON nalał spirytusu czy jakiejś takiej lekkiej mieszanki ... na przykład do samolotów modelarskich. TO BĘDZIE NIEKOMPATYBILNE (a nawet uszkodzi mechanizm). Organizm człowieka to bardzo złożona całość łącznie z ciałami niewidocznymi (energetycznymi). Oj!!! długo by tłumaczyć, poza tym energia w człowieku bierze się nie tylko z pożywienia- w zasadzie to pożywienie potrzebne jest tylko dla uzupełnienia fizycznych substancji do budowy komórek (w tym krwi - hemoglobina ma BARDZO podobną budowę do chlorofilu, organizm szybciutko przetwarza go sobie (i z bardzo małym nakładem energii bo podmienia tylko jeden atom) na niezbędną do życia hemoglobinę.
      Kilka dni temu nacinałem ścianę tarczą do betonu, było zimno, nie chciało mi się za długo siedzieć na podwórku i podłączyłem "kątówkę" nie dbając za bardzo o ochronę dróg oddechowych, pracowałem na bezdechu i po 20 sek, wyłączałem maszynę uciekając pooddychać a wiejący wiatr usuwał chmurę wapna jaka wisiała w powietrzu. Niby cały zabieg trwał 10 minut ale lenistwo mi się trochę zemściło (powinienem pójść poszukać maski przeciwpyłowej albo chociaż mokry ręcznik założyć na twarz). Wieczorem poczułem, że zatoki mnie lekko pieką a więc coś tam jednak się dostało - zaraz po pracy przemyłem sobie nozdrza solanką itp. CZEMU JAK TO WSZYSTKO PISZĘ? Bo w następnych 3 dniach odczułem wyraźny spadek mocy! Nie pierwszy raz to zauważyłem, mówiąc w skrócie: UPOŚLEDZIŁEM SOBIE MECHANIZM POZYSKIWANIA ENERGII Z POWIETRZA. Naukowcy nawet takie gąsienice odkryli, które nic nie jedzą tylko oddychają i ...tyją od tego oddychania. Współczesne pozyskiwanie energii głównie poprzez jedzenie jest jedną wielka awarią!

      Usuń
    11. Dokończę jeszcze (pisałem o tym już kiedyś) dlaczego nie jem teraz 100% surowo- BO NIE JESTEM SAM. Moja mama je mięso codziennie, ciężko utrzymać inną energię (wyższą) żyjąc z takim człowiekiem pod jednym dachem non stop, gdy ona wyjeżdża na kilka dni to łapię totalny odlot. Wystarcza pogryźć sobie jedną cebulę, potem kilka orzechów, po-żuć jeden liść mniszka - nic wtedy nie blenduję, WSZYSTKO SMAKUJE! organizm sobie wszystko "skanuje" co ja wkładam do ust i sam podpowiada: "tego więcej", "tamtego nie chcę".

      Usuń
    12. Michał, ten link do filmu porno pod opisem Butenko to może i jest Anastazja ale chyba jakaś inna. :)
      „Między piekłem a niebem” oglądałam, rzeczywiście bardzo fajny film i daje dużo do myślenia. Ale mi on jakby nie wystarcza. Ogólny zarys tak, taki potencjał możliwości po tamtej stronie, ale mam wrażenie, ze tak naprawdę jak tam będzie, zależy od naszego umysłu.
      Kanał „ Nowa siła „ Martina subskrybowalam ale nagle zniknął, przestał nagrywać nowe filmiki, nawet się zastanawiałam co się z nim stało.
      „ odmładzanie na surowo” też kanał który subskrybuje, wzięłam nawet udział w 10 dniowym detoxie sokowym, ale niestety nie udało mi się dotrwać do końca, bo zaczęły mnie bardzo bolec nerki, tak mi się wydaje, bo praktycznie czułam kręgosłup. Nie mogłam się wyprostować, nie mogłam się w łóżku przewrócić z boku na bok bez bólu. Sporo osób „ na grupie” skarżyło się na nerki lub inne dolegliwości”
      Także myśle, ze oni przesadzają, namawiając kompletnie nieprzygotowanych ludzi do takich harcorowych diet. No a „ odjazd” Mariusza i straszenie ludzi końcem świata, czy pranie mózgu płaską ziemią, jest dla mnie kompletnie niezrozumiały. Przestałam go oglądać .

      „Ludzie nie dojrzali duchowo do takiego odżywiania zrobią sobie dużą krzywdę - omawianie mechanizmów zajęło by trochę czasu, głównie chodzi tu o uwolnienie (przedwczesne) pewnych energii” - tak to intuicyjnie tez czuje.
      Z tego co sama doświadczyłam, przy takich dietach oczyszczających, nie tylko uwalniają się toksyny, ale również zamknięte, zepchnięte gdzieś w głąb emocje, zaczyna to wszystko wychodzić na wierzch i trzeba to zacząć znowu przerabiać, uwalniać...nie jest to proste.
      Cały proces rozwoju duchowego nie jest prosty i nikt za nas niczego nie zrobi.
      Dlatego najważniejsze jest słuchanie własnego organizmu a nie jakiegoś guru i rzucanie się na jakieś ekstremalne diety. To tez wymaga pokory- przyznanie się przed samym sobą, ze nie jest się jeszcze gotowym na taka dietę ( dietę surową).

      Usuń
    13. „Prawdziwie ludzki pokarm jest smaczny z natury. Poza tym jaką to ma wartość energetyczną? Wiem, że liczenie kalorii nie zawsze ma sens, ale moja praktyka pokazała, że na zieleni daleko nie zajedziesz.” - to jest właśnie to, jak ci odpowiedział Michał, pokarm jest NIEKOMPATYBILNY z twoja energetyką, dlatego nie możesz się nim najeść. Dlatego na surojedzeniu niektórzy bardzo chudną i chodzą ciagle głodni i marzą o świeżych bułeczkach,albo o soczystej kiełbasce ( ale im nie wolno!) tak sobie narzucili i rośnie cień, pragnienie i frustracja. Dlatego pewnie ta jedna ze słuchaczek P. Nilsona rzuciła się na niego z agresją - jak on mógł zjeść jogurt, jak on mógł ich zdradzić, przyznac się do słabości. A on tak jak i Butenko pewnie przechodzi lekcje pokory w swoim rozwoju duchowym i ma odwagę się do tego przyznac, dla mnie, to świadczy o ich klasie.
      Wracając do odżywiania, ja przynajmniej tak obserwuje, to co mi służy, tym się najadam momentalnie. Nawet na tych sokach prawie w ogóle nie schudłam, 1 kilogram przez 8 dni, to prawie nic, także to jedzenie jest bardzo wysoko energetyczne, ale nie wyobrażam sobie tak się odżywiać cały czas.

      Usuń
    14. Ja myślę, że nie zrozumieliście o czym napisał pan P. bo on pisze o frutarianizmie i dlatego uważa, że weganizm czy nawet witarianizm nie służy człowiekowi.

      (panie P. jeśli mam rację co do Twojej wypowiedzi to się odezwij i potwierdź :) )

      Bo wyraźnie napisał:

      "Osobiście wierzę dr Morse'owi. Gotowany weganizm daleko nie uciekł tradycyjnemu odżywianiu, surojedzenie prędzej czy później się skończy, bo powiedzmy sobie szczerze: komu smakują surowe sałatki, kiełki, warzywa, a już tym bardziej bez soli czy innych przypraw? Nie wspominając o ich kaloryczności - można się zamienić w jedno z tych warzyw."

      I ja się z tym zgadzam, bo gotowany weganizm to przecież to samo jedzenie tradycyjne tylko bez produktów odzwierzęcych i tak samo szkodliwe dla organizmu.

      Tak to prawda mi też nie smakują kiełki, warzywa i zielenina chyba, że tylko skubnąć odrobinę dla urozmaicenia diety albo trzeba doprawiać sałatkę miodem i ziołami żeby smakowała.

      I w dodatku tak jak pisze pan P. powyższe wymienione jedzenie jest mało kaloryczne i trzeba tego się nażreć jak słoń czy krowa żeby mieć siłę :)) a wystarczy garść słodkich daktyli i można pracować cały dzień albo maszerować po kilkadziesiąt kilometrów dziennie jak rzymscy legioniści i mieć jeszcze siłę do walki.

      pan P.:
      " Jeśli zakładać, że człowiek jak każde inne normalne stworzenie na Ziemi powinien, jeść to, co mu smakuje w surowej, w żaden sposób nieprzetworzonej, ani niedoprawionej postaci, to pozostają tylko owoce, jagody i niektóre warzywa."

      I teraz przechodzę do sedna tej wypowiedzi - człowiek z natury nie jest mięsożercą, ani wszystkożercą, ani nawet roślinożercą tylko jest OWOCOŻERCĄ - płodożercą - tak chyba nawet mówił Trehlebov-płodożercą i Iwan Carewicz mówi o owocach, że to najlepszy pokarm tylko czasem można zjeść jakieś warzywo w przypadku jakby ktoś "odleciał za wysoko w chmury". O owocach także dokładnie mówi wspomniany tu przez pana P. dr Morse.

      OWOCE to są właśnie płody roślin i one najlepiej smakują, zwłaszcza SŁODKIE OWOCE.

      Dlaczego tak niektórzy maja ochotę na cukier i słodycze? Bo właśnie potrzeba dla ciała energii, którą dostarcza cukier-węglowodany ale te naturalne-nieprzetworzone zawarte w OWOCACH.

      I męczą się co niektórzy odmawiając sobie tej przyjemności z jedzenia słodkości na witarianiźmie zamiast zaspokoić tę naturalną chęć i głód na słodkości i jeść słodkie owoce.

      Dlatego chodzą wychudzeni i głodni.

      Ale częściowo to też wiąże się z tym co piszecie, że do zmiany diety trzeba dojrzeć duchowo.
      ---------

      Michał myślę, że bardziej orzechy zaspokajają Twój głód - zapotrzebowanie na energię niż ta cebula :) Bo w sumie to są to też płody roślin tak jak i owoce. Spójrzcie ile energii po orzechach mają wiewiórki i jakie harce wyprawiają :)

      Usuń
    15. Tak mi się przypomniał jeden z argumentów mięsojadów w kłótniach z weganami i witarianami, że przecież rośliny też czują i nie powinni ich jeść - no i w sumie mają rację, bo jest to udowodnione naukowo, że rośliny odczuwają bodźce z zewnątrz i porozumiewają się między sobą i tu właśnie na ratunek przychodzi frutarianizm, bo zjadanie owoców nie szkodzi roślinom - one nawet potrzebują i zachęcają do tego przyjemnym zapachem i pięknym wyglądem żeby zjeść owoc, który zawiera pestki i nasiona, które potem się wydala z organizmu - przenosi w inne miejsce i rozsiewa - pomaga się w ten sposób do rozmnażania i przetrwania gatunku roślin.

      Zachodzi tutaj symbioza roślina człowiek i oba stworzenia mają korzyści bez szkody jeden drugiemu :)

      ---------

      Milena całkowicie się z Tobą zgadzam odnośnie Mariusza z "odmładzanie na surowo". Na początku myślałem, że dobrze robi, bo zachęca ludzi do surojedzenia ale jednak doszedłem do wniosku, że prowadzi ich w ślepą uliczkę.

      Chociaż może w przejściowym okresie z mięsożerstwa do frutarianizmu to można od niego zaczerpnąć niektóre informacje.
      ---------

      Tak jak Michał wspomniałeś - nie trzeba jeść żeby żyć.
      Można pobierać energię z otoczenia bez jedzenia :)

      Bretarianizm jak sama nazwa wskazuje żywienie się za pomocą oddychania.

      Spożywanie i czerpanie energii z pokarmów "materialnych" to pewnie forma zastępcza w Epoce Bogini Mary, w czasie którym byliśmy oddaleni od centrum Wszechświata i odcięci od energii z Centralnego Słońca.

      Teraz następuje nowa Epoka Boga Welesa - zmiana naszego położenia we Wszechświecie, zmiana całego naszego systemu energetycznego, zmiana naszego DNA - komórek i całego ciała a co za tym idzie zmiana sposobu pozyskiwania energii - zmiana rodzaju spożywanych pokarmów. A może i nawet w ogóle dojście do bretarianizmu.

      Usuń
    16. Milena napisała:
      "Z tego co sama doświadczyłam, przy takich dietach oczyszczających, nie tylko uwalniają się toksyny, ale również zamknięte, zepchnięte gdzieś w głąb emocje, zaczyna to wszystko wychodzić na wierzch i trzeba to zacząć znowu przerabiać, uwalniać...nie jest to proste."

      Otóż to! te emocje, tu już wchodzą w grę energetyczne połączenia człowieka.

      Mileno! szukałem tego pornosa - pod którym filmem to jest? Ostatnio faktycznie znalazłem taki spam pod jednym z nowych filmów.

      ----------------------------

      Do Mirmiła: Trehlebov zalecał, żeby przygotowywać (gotowane mam na myśli) potrawy max. 3 godziny prze spożyciem. Ja to obecnie testuję robiąc sobie warzywa na parze (a w zasadzie duszone na patelni). Warzywa (nazwa prawdopodobnie od słowa "warzyć" czyli gotować) nadają się do spożycia głównie w tej formie- przynajmniej na razie gdy działają jeszcze mechanizmy fizjologiczne uruchomione w poprzednich pokoleniach (Piakin o tym wspominał w tej audycji z 7 grudnia- o tych fizjologicznych mechanizmach).

      A z łaknieniem na słodkości to chyba trochę bardziej złożony temat - u człowieka mocno zabrudzonego (gdy w przewodzie pokarmowym grzyby a nawet coś więcej) tego cukru łaknie nie człowiek ale jego wewnętrzni mieszkańcy. Czytałem kiedyś takie opracowanie gdzie mówi się o powolnym przyzwyczajaniu całych generacji do alkoholizmu - ludzie (dzieci) żrą te słodycze i piją słodkie napoje od najmłodszych lat a wewnątrz w człowieku robi się zwykła bimbrownia, temperatura jak trzeba, grzyby wszelakie z drożdżami się namnażają. Człowiek ma "chęć na słodkie" a to podobno zwykły głód alkoholowy. Potem młodzież spróbuje piwa i bardzo łatwo się "przełącza" - organizmowi potrzeba alkoholu więc żąda gotowego produktu, potem więcej i więcej...

      Na poziomie duchowym łaknienie słodkiego tłumaczy się jako substytut dla braku miłości, ludzie samotni zażerają się cukierkami i czekoladą.

      Usuń
    17. Do Mirmiła: tak orzechy! ale też obecnie nie trzeba ich wiele- sam jestem tym zdumiony, im większy spokój podczas spożywania posiłku tym więcej pożytku ze spożywanych treści. Powolne żucie sprawia, że organizm zdąży w porę powiedzieć "dosyć" i nie następuje przejadanie się.
      A z cebulą to rzecz sezonowa, raczej w formie lekarstwa. Obserwuję też, że z roku na rok zmienia się mój jadłospis -ewoluuje, to trochę tak jakbym wychodził z nałogu :))

      Jeszcze o liściach: zauważcie, że w przyrodzie istnieją zwięrzeta roślinożerne, przyroda musi zatem dostarczyć im pokarmu roślinnego. W normalnych, zrównoważonych warunkach zwierzę tylko "skubie" daną roślinę nie zjadając jej w całości. Już dawno zaobserwowano, że takie rośliny pobudzane są w ten sposób do rozwoju, Iwan powiadał, że jak sarnę "przegoni" jakiś wilk to też ją trenuje i w ten sposób wzmacnia się jej ciało ogniowe. Takie są mechanizmy życia.
      Przed chwilą zjadłem znów sałatkę - zmiksowane nieco liście świeżej kapusty z ogrodu, roślina jednoroczna (choć niekoniecznie, okaże się bo tak jak jarmuż zostawiłem na zimę obcinając po kilka liści) - w każdym razie kapusta sobie żyje, latem niektóre liście były pożywieniem dla gąsienic motyli itp. Wszystko w przyrodzie jest ze sobą subtelnie powiązane. Po takiej surówce z kapusty czuję gwałtowny przypływ sił i jasność w głowie - poza tym doskonale czyści układ pokarmowy zachowując w nim równowagę. Być może nie byłoby to konieczne gdybym nie jadł gotowanych "bigosów" (ostatnio częstym hitem u mnie jest brokuł z jakimiś dodatkami - głównie na ostro z chilli).

      Usuń
    18. "zmiana naszego DNA - komórek i całego ciała a co za tym idzie zmiana sposobu pozyskiwania energii - zmiana rodzaju spożywanych pokarmów. A może i nawet w ogóle dojście do bretarianizmu."

      Nie no - bez przesady, mamy ciała ze świata zwierząt, przewód pokarmowy nie pojawił się w erze Bogini Mary ale jest systemem "zaprojektowanym" źródłowo. 100% bretarianizm to jest tam, po śmierci. Dawno temu taki fajny wywiad z Iwanem tłumaczyłem gdzie on (czuję, że słusznie) wspomniał, że jedzenie jagód to kontakt z otoczeniem- wymiana energii z tym światem. I dobrze piszesz o tych pestkach, nie raz ten mechanizm obserwuję - szczególnie po dzikach zostają takie "gotowce", w ogródku na grządce gdzie był w tym roku czosnek (nadal jest) rosną sobie od 3 lat małe dęby - tu w okolicy najbliższy dąb jest 100 metrów dalej, dziś był na pewno z wizytą kilka lat temu, a może gryzonie? ale raczej dzik.

      Usuń
    19. O! To bardzo ciekawa teoria - ten związek spożywania cukru, słodyczy z alkoholizmem. To wydaje się prawdopodobne :)

      Ja chociaż głównie odżywiam się owocami i orzechami to czasem zjem i surową sałatę przyprawioną a czasem nawet i posmakuje mi bez niczego nawet mniszek uważany za niektórych za gorzki to mi smakuje nawet lepiej niż ta sałata ze sklepu.

      Co do gotowanych warzyw to nie zabardzo mi smakują ale ostatnio posmakowały mi właśnie takie duszone pod przykryciem na patelni pieczarki (chociaż to w sumie nie warzywa :) )

      Udało mi się kupić takie malutkie, bielutkie, że nawet nie trzeba było ich kroić i dzięki temu zachowały swą soczystość w środku i dobry smak.

      Bo np. moja mama to je smaży tak prawie na brązowo - mówi że takie lepsze i nawet krzyczała na mnie co ja to robię, bo się nie robi grzybów pod przykryciem bo są wtedy trujące :))) coś wiecie na ten temat czy to prawda?

      Robiłem te pieczarki tak specjalnie lekko duszone, żeby były pół-surowe, bo surowe to mi nie smakują.

      W ogóle grzyby leśne to mi nie smakują na surowo dlatego jadłem ostatnio opieńki ale gotowane.

      Tak nawet mówił Iwan Carewicz, że lepiej zjeść gotowane grzyby niż surowe banany :)

      A dostałem od ciotki suszone prawdziwki to nie wiem czemu ale mi śmierdziały chociaż mama mówi, że są dobre :))

      Prawdziwki gotowane to jadłem i były dobre ale w tamtym roku.

      Może ciotke je źle ususzyła, niewiem :))
      A może mój organizm w obecnym czasie nie ma ochoty na grzyby?

      Surowe kurki to jadłem kiedyś na siłę, bo to niby przeciw pasożytom. A wiem z opowieści dziadków, że "na kurkach to robak nie siedzi", to może faktycznie działają anty-pasożytniczo.

      Może grzyby tak naprawdę nie są potrzebne zdrowemu, owocowemu człowiekowi do szczęścia?

      Żeby nie było to ja tu nie wciskam nikomu na siłę frutarianizmu. Jedzcie sobie co tam chcecie. Smacznego i na zdrowie :)

      Usuń
    20. Mirmił, potwierdzam. :)
      O frutarianizmie:
      https://www.youtube.com/watch?v=M1t2pBvYsEg

      P.

      Usuń
    21. Widzisz Michał żeby zjeść brokuła to musiałeś go ugotować i przyprawić do tego ostrą papryką! To znaczy żeby go zjeść to zamaskowałeś jego naturalny niedobry smak. A spróbuj zjeść brokuła na surowo i zobacz czy dasz radę :)))

      No pewnie da się ale to nie będzie smakować tak jak np. dojrzała słodka gruszka, które ostatnio wolę bardziej niż jabłka.

      Po surowej kapuście to mam uciążliwe wzdęcia i jej unikam.
      A cebula i czosnek są dla mnie za ostre tak jak i papryka chili.

      Papryka należy do roślin psiankowatych tak jak i pomidory, ziemniaki, bakłażany, ostatnio bardzo modne i promowane - jagody goji, pieprz cayenne(zamaskowana nazwa odmiany PAPRYKI cayenne), ziele angielskie(powszechnie używane do zup) oraz tytoń.

      Ostatnio Michał publikowałeś u siebie na kanale film o szkodliwości ziemniaków i chyba było tam też wspominane o pomidorach czyli-chili ;) psiankowate :)))

      Nawet współczesna kulawa medycyna mówi otwarcie o szkodliwości psiankowatych:
      ---
      "Warzywa psiankowate dla niektórych grup osób mogą być szkodliwe ze względu na obecność glikoalkaloidów, lektyn i kalcytriolu. Ich ograniczenie poleca się w chorobach o podłożu autoimmunologicznym, przy problemach ze stawami czy przy chorej tarczycy."
      ---

      Teraz zauważyłem - nawet sama łacińska nazwa psiankowatych - Solanaceae - wskazuje na zawartą w nich truciznę - solaninę.

      Wszystko jest podane jak na tacy na widoku a ludzie tego nie widzą :)))

      Usuń
    22. Frutarianie mówią, że kapusta należy do roślin siarkowych tak samo jak cebula i czosnek. Brokuł i kalafior chyba też, nie jestem pewien.

      Czy nie wiecie? Przecież siarka to diabelska ulubiona substancja :)))

      Hindus Sadhguru też o tym mówił, że tak naprawdę w przeciwieństwie do tego co się powszechnie uważa cebula, czosnek i papryka chili nie są lekarstwem dla człowieka.
      - On przecież przekazuje naszą Wiedzę Wedyjską.

      Może po prostu smak na te rośliny to kwestia przyzwyczajenia albo uzależnienie(jak alkoholizm lub narkomania) na te szatańskie "specjały"? :)
      Tak jak wspomniane przez Ciebie Michał - cukier i słodycze.

      Chociaż może działają wspomagająco gdy się je mięso
      - z powodu ostrego zapachu i smaku ukrywają smród padliny :) i działają antybakteryjnie?

      Usuń
    23. "panie P." pozdro ziooom!! owocowy bracie :)))

      Usuń
    24. Milena 19 grudnia 2020 08:28

      Michał, ten link do filmu porno pod opisem Butenko to może i jest Anastazja ale chyba jakaś inna. :)

      -------

      Znalazłem! Faktycznie pod filmem gdy się rozwinęło opis to pojawiał się dalszy tekst a tam link, pod którym parę lat temu istniało forum "Anastazja- wybieram życie". Już to wykasowałem nie zaglądając nawet (jako pierwsza plansza pojawiło się coś białego z ostrzeżeniem). Swoją drogą Mroczni nieźle kombinują- mnie się wydaje, że od początku serwer na którym "wisiało" to forum był "zatruty" - poznałem osobiście co najmniej trzech ludzi odpowiedzialnych za to co tam się działo.

      Usuń
    25. papryka chili - tak, wiem, że to psiankowate.
      Przyjaciel powiedział mi kiedyś, że małą dawką solaniny można uleczyć raka.
      Owszem - publikowałem film o ziemniakach ale ziemniaki i papryka chili to trochę inne rośliny - po ziemniakach momentalnie mam "kisiel" w zatokach nosowych, ciężką głowę itp. Nie wiem dlaczego mój organizm obecnie używa tę chili - po publikacji filmu na tydzień wyłączyłem ją z diety a teraz wróciłem chwilowo, na pewno działa pobudzająco na perystaltykę jelit i rozgrzewająco, testuję sobie.

      Usuń
    26. Siarka jest w organizmie człowieka bardzo potrzeba, tak samo jak jod. Siarka organiczna w postaci MSM jest nawet suplementem diety. Mirmił, wrzuć sobie w Google MSM i poczytaj, zanim będziesz tu głupoty pisał i wprowadzał innych w błąd.

      Usuń
    27. Milena wyczytać to można wszystko nawet największe głupoty :) To co napisane nie oznacza, że to jest od razu prawda.
      Jest takie powiedzenie:
      "Papier wszystko przyjmie"

      Z tą siarką co napisałem to trochę tak żartem - co nie widać uśmiechów? :)))

      Pewnie odrobinę siarki nam potrzeba ale tej organicznej - naturalnej zawartej w owocach i warzywach.

      Wątpię żeby MSM była dobra dla człowieka, bo to przecież biały proszek - przetworzony i skondensowany produkt z produkcji przemysłowej tak jak rafinowany biały cukier.

      Być może w niewielkich ilościach nieszkodliwy ale tego nie wiem na pewno a jeśli nie wiem to wolę tego nie stosować - kłania się zdrowomyślenie.

      I nie jest mi do życia potrzebny- jakoś się organizm o to nie dopomina zwłaszcza, że jest w takiej obrzydliwej formie.

      Myślę, że MSM to kolejny cudowny suplement diety polecany przez różnych szarlatanów m.in. jak J. Zięba w celu tylko wydarcia kasy od biednych, poszukujących ratunku schorowanych ludzi. Zamiast im polecić zmianę sposobu odżywiania na surojedzenie w celu uzdrowienia to się im poleca tradycyjną przetworzoną dietę i potem wciska proszki-"leki" i cudowne suplementy.

      To jest to samo co chemiczny, trucicielski cały system korporacji farmaceutycznych. W sumie to przecież te wszystkie suplementy to sprzedają apteki czyli suplementy to jest wytwór korporacji farmaceutycznych.

      Te wszystkie suplementy jak przytoczona przez Ciebie Milena - MSM to jest produkt dla naiwnych leniwych ludzi, którzy myślą, że wezmą "cudowną pigułkę", którą im przepisze lekarz i nagle zostaną uzdrowieni.

      A to tak nie działa i Chwała Bogu :)

      Trzeba podjąć wysiłek żeby zmienić sposób odżywiania i zrobić to stopniowo a to wymaga czasu, dlatego większość ludzi woli zarzuć "magiczną pigułkę" albo "cudowny suplementy diety", który tak na prawdę tylko szkodzi a nie pomaga.

      Zauważcie, że np. tę cudowną witaminę C to reklamują nawet w mainstreamowej - kłamliwej - propagandowej telewizji, tak jak i leki farmaceutyczne a to jest doskonały dowód, że Wit. C to "lipa w proszku" :)))

      Bo dobrych, produktów to jak sami wiecie to telewizja nie poleca.

      Chociaż teraz z powodu tej całej akcji koronawirusowej następuje zmiana i zaczęli nawet w telewizji zalecać zjadanie warzyw i owoców - 5 porcji dziennie.

      Jest też reklama często pokazywana jak gość podjeżdża żeby zamówić hamburgery a sprzedawczyni wymienia mu jakie choroby spowoduje ich zjedzenie.

      Ostatnio widziałem reklamę o szkodliwości papierosów i o oszczędzaniu wody.

      Także nawet w telewizji powiedzą czasem coś dobrego pomiędzy nawałem reklam sponsorowanych przez korporacje farmaceutyczne.

      Czy ja wprowadzam ludzi w błąd? To udowodnij Milena na 100%, że MSM jest nieszkodliwa, bo ja słyszałem od naturopaty, że to jednak ściema, że pomaga.

      Usuń
    28. Wzdęcia po kapuście - najprawdopodobniej są to problemy z jelitami, trzeba dodać dużo kminku.

      Usuń
    29. Ja mam ci coś udowadniać? Chyba żartujesz. Tak samo ty mi udowodnij, że MSM jest szkodliwe.
      Patrząc na poziom agresji jaki reprezentujesz w tym poście, to wątpię żebyś odżywiał wegetariańsko, albo to ci nie służy.

      Usuń
    30. Mirmił:
      "Zauważcie, że np. tę cudowną witaminę C to reklamują nawet w mainstreamowej - kłamliwej - propagandowej telewizji, tak jak i leki farmaceutyczne a to jest doskonały dowód, że Wit. C to "lipa w proszku" :))) "

      -------------------
      Wiesz, ja jestem bardzo ostrożny z takimi stwierdzeniami bo mam w domu dowód (już kiedyś pisałem), że zwykła wit C (ta znana od lat syntetyczna ) działa w jakiś sposób. Prawdopodobnie (wyjaśniałeś mi też ten mechanizm) jest to blokowanie czegoś tam ... ale to cholera na niskim szczeblu działa! Moja matka popyla codziennie jak mały motorek, rąbie drzewo itp. Ona od lat na zaziębienia i profilaktycznie żre te żółte tabletki garściami. Czytałem też gdzieś, że wit C w zastrzykach (artykuł nawet wklejałem) wykazuje szybkie działanie ... waham się z użyciem słowa "lecznicze" bo holistycznie to (skłaniam się ku tym wyjaśnieniom jakie mi wtedy podałeś) ona być może zatrzymuje tylko pewne procesy ale dla większości współczesnych ludzi konstatacja jest oczywista: "TO MI POMOGŁO!"

      Usuń
    31. "Jest też reklama często pokazywana jak gość podjeżdża żeby zamówić hamburgery a sprzedawczyni wymienia mu jakie choroby spowoduje ich zjedzenie."

      W filmie jaki dziś wpuściłem do sieci Sinielnikow mówi o badaniach przeprowadzonych na uniwersytecie Massachusetts, że owszem - te czynniki też mają wpływ ALE GŁÓWNYM POWODEM CHORÓB SERCA JEST NIELUBIANA PRACA.
      Tak więc TV ujawnia jak zwykle pół prawdy ale faktycznie coś się dzieje, nielubiana praca też jest obecnie usuwana.

      Usuń
    32. Milena w moim powyższym komentarzu nie ma agresji to jest tylko Twoja wybujała wyobraźnia albo widzisz w kimś co jest w tobie nie tak - efekt lustra, czyli to w Tobie jest agresja.

      To Ty Milena się oburzyłaś, że jaka to siarka - MSM jest wspaniała więc to Ty udowodnij swoją rację. Napisałem co zauważyłem z własnego doświadczenia i tyle. Po za tym napisałem, że nie mam 100% pewności co do siarki MSM więc wolę jej nie stosować i chyba tego nie zrozumiałaś.

      Ja opisuję spostrzeżenia z pozycji surojedzącego(witarianizm/frutarianizm) a Ty tu mówisz o wegetarianizmie czyli z pozycji jedzącej produkty odzwierzęce więc można się prędzej spodziewać agresji u ciebie. Pewnie zaszkodził Ci ten przemysłowy biały proszek - MSM :)

      Usuń
    33. Milena:
      "Wzdęcia po kapuście - najprawdopodobniej są to problemy z jelitami, trzeba dodać dużo kminku."

      "najprawdopodobniej" wskazuje na to, że znowu nie masz 100% pewności i upierasz się na swoim - typowe dzisiejsze zarozumialstwo kobiet :)

      Napisałaś jak typowy mięsożerca - "przy jedzeniu mięsa dodajmy trochę kminku albo czosnku (przyprawy) to nie będzie problemu z jelitami" :)))

      Ale tu właśnie nie dodatki tylko mięso jest problemem a w moim przypadku kapusta. Dodatki nic nie pomogą, trzeba po prostu wyeliminować szkodliwy czynnik i tyle.

      Ja nie wziąłem tego z sufitu, to są moje długotrwałe obserwacje na temat kapusty, bo akurat po innych rzeczach nie mam takich dolegliwości.

      Jeśli Ci kapusta nie szkodzi to ją jedz i posypuj ją sobie nawet tym Twoim cudownym proszkiem MSM - smacznego :)

      Ja napisałem co się u mnie dzieje i nie upieram się żeby od razu wprowadzać zakaz jedzenia kapusty :)

      Usuń
    34. Siarka organiczna MSM plus wit.C dają efekt synergii.
      Oczywiście, że wit. C pomaga, sama się nią leczę i leczę całą moją rodzine i doświadczyłam nie raz jej zbawiennego działania.
      Odkąd zaczęłam ja stosować - nie choruję.
      Kiedyś czytałam długie opracowanie na temat wit. C
      Naukowiec ( nie pamietam niestety nazwiska) badał działanie sztucznej wit. C w laboratorium i...ukąsił go pająk. Z ciekawości sprawdził sobie poziom wit.C w swojej krwi i stwierdził ze zdziwieniem, ze wynosi on zero. Wiec podał sobie dożylnie już nie pamiętam ile ale spora dawkę i znowu sprawdził poziom wit.C we krwi i znowu było zero. Ponawiał to kilka razy aż w końcu po podaniu kilkunastu, chyba coś pod dwadzieścia gramów wit.C dopiero pojawiła się ona we krwi. Wniosek z tego był taki, ze po ukąszeniu pająka, organizm walcząc z tym ukąszeniem, potrzebował olbrzymich ilości wit.C Żadna żywność tego nie zapewni. To samo podobno jest po operacjach, pacjenci mają poziom wit. C zerowy i nie maja przez to siły walczyć z infekcjami . Podanie witC dożylnie, często uratowałoby im życie, ale tego się nie robi.
      Brakuje nam nie tylko siarki i wit. C ale i jodu, boru, krzemu, wyjałowiona ziemia nie ma jej wiec trudno żeby rośliny ja miały, tak więc surojedzenie nie zapewni odpowiedniego poziomu wszystkich mikroelementów i witamin.

      Usuń
    35. Przypomniałaś mi Mileno, w tamtym artykule było napisane, że nasze białe krwinki potrzebują wit. C jako "amunicji".

      ---------------------

      Mirmił 20 grudnia 2020 12:48

      "Milena w moim powyższym komentarzu nie ma agresji to jest tylko Twoja wybujała wyobraźnia albo widzisz w kimś co jest w tobie nie tak - efekt lustra, czyli to w Tobie jest agresja."

      :)))) w takim razie we mnie również bo ja też dostrzegam momentami ... może nie agresję ale taką "nadmierną wojowniczość". Nie budzi to u mnie żadnych emocji nie mniej ośmielam się wyrazić swoje zdanie skoro nastąpiła jakaś "rodzinna sprzeczka" ;)

      Usuń
    36. Władimir Szemszuk (pisarz) o surojedzeniu i trochę o owocach, które potrafiły magazynować białka i tłuszcze (jak awokado?): https://youtu.be/tB9Nf8ZlDHI?t=3319 - to by wyjaśniało dlaczego jest tak ciężko zbudować mięśnie na owocach :(
      Obecnie brat bliźniak Boutenko. :) https://www.youtube.com/watch?v=GiLWk2PZ0lk

      P.

      Usuń
    37. Badania jakiegoś tam naukowca co nazwy nie pamiętam - taki argument do mnie nie przemawia :)

      A ten gość zbadał poziom tej witaminy C przed ugryzieniem pająka? może jej wcale nie było? nic dziwnego, że jak naszpikował się tak wielką ilością to w końcu badanie ją wykryło :)
      i pewnie specjalnie podają tego pająka w informacji żeby było bardziej dramatycznie i łatwiej do uwierzenia :))

      "Brakuje nam nie tylko siarki i wit. C ale i jodu, boru, krzemu, wyjałowiona ziemia nie ma jej wiec trudno żeby rośliny ja miały, tak więc surojedzenie nie zapewni odpowiedniego poziomu wszystkich mikroelementów i witamin."

      - to są dla mnie bzdury, kit wciskany przez koncerny farmaceutyczne w celu sprzedawania suplementów diety.

      Żaden z wieloletnich witarian i frutarian - Arnold Ehret, Michaił Sowietow i dr Morse oraz wielu innych nie poleca zażywania jakichkolwiek suplementów, bo witaminy pobierają z żywego pokarmu - surowych owoców i warzyw.

      "łatwiej jest człowieka oszukać niż go przekonać, że został oszukany"

      Także ta dyskusja jest bez sensu, bo i tak mi nie uwierzycie, bo jesteście święcie przekonani w cudowne moce syntetycznego białego proszku :)))

      Może w przypadku MSM i witaminy C zachodzi efekt placebo?
      A tego nie bierzecie pod uwagę.
      -------------------------------------------------
      pierwszy link z brzegu na temat MSM:

      https://www.magicznyogrod.pl/msm_w_proszku.html

      "MSM to metylosulfonylometan"

      - już sama nazwa jest odstraszająca

      Ja po prostu spożywam jabłko czy sok z cytryny czy inne owoce aby pozyskać potrzebne witaminy a nie jakieś tam sztuczne metylo-cośtam :)))
      -------------------------------------------------------

      następnie zdanie: "to organiczny związek siarki", które od razu wprowadza w błąd, bo następnie jest napisane:

      "lecz jest bardzo NIETRWAŁY a obróbka TERMICZNA I TECHNOLOGICZNA powoduje jego prawie całkowitą utratę"

      - więc w jaki sposób jest on pozyskiwany jeśli podczas procesu produkcji jest prawie całkowicie utracony?... z powietrza?
      -------------------------------------------------------

      następnie jest kolejne zaprzeczenie słowa "organiczny"

      - "dostępny w sprzedaży MSM jest pozyskiwany z DMSO, który jest produkowany SYNTETYCZNIE" - to zaprzeczenie nazwy organiczny.
      -------------------------------------------------------

      "komercyjnie dostępny MSM nie pozyskuje się ani z drewna ani z roślin..." - czyli nie jest organiczny

      "...ani nawet z paliw kopalnych czy ropy naftowej!, aby wytworzyć MSM potrzebna jest REAKCJA CHEMICZNA"

      -czy nie wydaje Wam się to podejrzane, że nie powstaje nawet z ropy naftowej, to musi być jakieś okrutne świństwo? Nie podają nawet z czego powstaje??

      To, że nie odczuwa się jego skutków ubocznych teraz, to mogą one się pojawić po długim okresie czasu.
      ---------------------------------------------

      następne informacje z tej strony:

      "MSM nie jest jeszcze dokładnie zbadany, dlatego kobiety w ciąży i karmiące nie powinny go stosować"

      - następna podejrzana rzecz do kolekcji, a Ty Milena piszesz, że jest przebadany...

      "stosowany jest głownie przez sportowców"

      - białko odzwierzęce tez jest polecane i ogólnie stosowane przez sportowców a później mają rozwalone nerki i cały organizm, także to kolejny słaby argument
      =====================================================

      żebyście mi nie zarzucili, że ja tu się wykłócam i ostro obstaję przeciwko zażywaniu MSM czy witaminy C, nie!

      ja tylko podaję informacje do przemyślenia i żeby ślepo nie ufać badaniom naukowców, które są często sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne :)

      także pozdrawiam i się nie denerwujcie, bo nie ma powodu :)

      Usuń
    38. "panie P." nie potrzeba się sztucznie napakować jak obecni kulturyści i budować ogromnych mięśni żeby mieć siłę.

      Spójrz na kulturystów z początków 20 wieku jak wyglądali a jak teraz. W porównaniu z dzisiejszymi to chudzinki :)

      dr Robert Morse o budowaniu mięśni na diecie owocowej:

      https://www.youtube.com/watch?v=n2R7qJmP9Gc

      .

      Usuń
    39. Na temat ugryzień śmiercionośnych pająków - tutaj przykład i dowód, że można się wyleczyć za pomocą surowej diety, odpoczynku i naturalnych uzdrawiających metod bez stosowania farmaceutyków i suplementów:

      "I got bit by a black widow spider in Costa Rica! This is my story of how I healed my body with raw foods, rest, and natural healing methods."

      tutaj odnośnik do nagrania:

      https://www.youtube.com/watch?v=ICsCoCoS62w

      .

      Usuń

    40. Podajesz link do sklepu MSM i w ogóle nie rozumiesz co tam jest napisane. To jak można z tobą dyskutować?
      Mam wrażenie jakbym otworzyła puszkę Pandory.
      „ można się wyleczyć za pomocą surowej diety, odpoczynku i naturalnych uzdrawiających metod bez stosowania farmaceutyków i suplementów:” - oczywiście, że można, wszystko można, ty w ogóle nie zrozumiałeś przesłania z mojego postu.
      A przesłanie było takie, że pod wpływem takiego ukąszenia, które mu się przytrafiło, odkrył ze organizm walcząc z tym zużywa ogromne ilości wit. C.
      I działanie syntetycznej wit.C jest jak najbardziej korzystne i przynoszące efekty.


      5.2. Naturalna czy syntetyczna.
      W naturalnie występujących produktach znajduje się kwas L-(+)-askorbionowy. Forma syntetyczna i naturalna nie różnią się pod względem budowy chemicznej i właściwości. Badania wykazały, że witamina C w naturalnych produktach jest bardziej aktywna niż syntetyczna. Wykazuje lepsze wchłanianie, a jej terapeutyczne stężenie utrzymuje się dłużej. Jest to spowodowane obecnością w naturalnych produktach polifenoli. Takie połączenia są o wiele lepiej rozpoznawane przez nasz system trawienny np. kwas 2-O-glukozylo-L-askorbowy z owoców goji. [12, 20] Z kolei badania epidemiologiczne wykazały brak różnic w biodostępności syntetycznej i naturalnej witaminy C. Ogólnie rzecz biorąc, większość badań na zwierzętach wykazało różnice w porównawczej dostępności biologicznej syntetycznej i naturalnej witaminy C, chociaż wyniki
      różniły się w zależności od modelu zwierzęcego, projektu badania. W przeciwieństwie do tego, wszystkie badania porównawcze biodostępności w stanie stacjonarnym u ludzi nie wykazały różnic między syntetyczną i naturalną witaminą C, niezależnie od badanej populacji czy metody badania .

      Tutaj link do tego opracowania.

      https://www.woia.pl/dat/attach/921_witamina-c-rola-i-znaczenie---praca-specjalizacja-apteczna-agnieszka-kantorska.pdf

      Jeszcze to

      http://doktorsiwik-olsztyn.pl/co-warto-wiedziec-o-witaminie-c/

      Jest tego od cholery wystarczy tylko chcieć i poszukać w necie.

      Usuń
    41. Jak dla mnie to co powyżej napisałaś to jest naukowy bełkot :)

      "od cholery" jest też różnych "naukowych" opracowań na temat potrzeby spożywania białka zwierzęcego także to żaden argument :)

      a jagody goji to rodzina psiankowate a o psiankowatych już była mowa

      Usuń
    42. Kupuje wit.C w proszku 1 kg za 40 zł czy coś koło tego i starcza mi na 2 lata i to dopiero jest strata dla koncernów farmaceutycznych bo nic na mnie nie zarobią, żadne przeziębienia, infekcje itp. mnie się nie imają.

      Usuń
    43. Michał:
      ":)))) w takim razie we mnie również bo ja też dostrzegam momentami ... może nie agresję ale taką "nadmierną wojowniczość". "

      Nie miejcie pretensji do D'Aryjca, że jest wojowniczy, bo taka już nasza natura :)
      Co nie widać tego na moim awatarze? :)

      To tak jakby mieć pretensję do tego, że Słońce świeci i razi w oczy :)

      Usuń
  5. hm....z moich autoobserwacji (oraz obserwacji otoczenia) wynika, że jeśli mam jakiś "zadzior" w sobie (coś do przepracowania) to zazwyczaj budzi (budziło) to emocję. Obserwuję ludzi i często jest tak, że człowiek działa bezmyślnie, jakiś wybuch jak za przyciśnięciem przycisku.

    OdpowiedzUsuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.