Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
czwartek, 18 października 2018
O swoim życiu i zdrowiu opowiada Aleksiej Andriejew.
Do 11 roku życia mieszkałem z rodzicami jako zwykły nastolatek ciesząc się każdego dnia i uzyskując wiele pamiętnych, jasnych emocji.Uwielbiałem spotykać się z przyjaciółmi, oglądać telewizję, grać w piłkę nożną, chodzić nad rzekę i łowić ryby z ojcem, a zimą jeździć na nartach i bić się na śnieżki. W domkach letniskowych, w ogródkach przydomowych (daczach) spędzałem wiele czasu pomagając rodzicom sadzić i zbierać plony. Uwielbiałem okres letni. Czekałem na niego. Kiedy pojawiały się pierwsze czereśnie biegłem je jeść.Potem czekałem na: wiśnie, truskawki, marchewkę, rzodkiewkę, kapustę, jabłka, rokitnik, śliwki i pyszną czarną jarzębinę od której język stawał się purpurowy.Ulubionym przysmakiem była marchew starta z jabłkiem i posypana cukrem. Uwielbialiśmy i mogłem dużo tego jeść.Mój ojciec hodował także zwierzęta: kury, świnie, indyki i nutrie, które następnie były zabijane i jedzone w gronie zbierającej się razem rodziny .Tak to od dzieciństwa wciągany byłem w zjadanie zwierząt nie wiedząc jakie szkody wyrządza ono ludzkiemu zdrowiu.Ojciec czasami pił i popadał w ciągi alkoholowe co doprowadziło do wielkiej tragedii. Jego śmierć była szokiem dla mnie i moich krewnych. W wieku 11 lat i przez kilka następnych lat nie rozmawiałem z nikim, zapomniałem jak się śmiać i radować.Ta chwila była dla mnie punktem zwrotnym.Zrozumiałem jedną prostą prawdę:
ALKOHOL TO TRUCIZNA!A kiedy dorosnę, nie będę podążał śladami mojego ojca. To była lekcja na całe życie.Później, gdy powoli zacząłem "łapać grunt" po stracie ukochanej osoby, moi przyjaciele zaciągnęli mnie na siłownię, która zaczęła kształcić mnie jak własny ojciec, kształtując mój charakter, wolę i ducha.Tak więc od 14 roku życia zainteresowałem się tym, jak poprawić i wzmocnić moje zdrowie.Słuchałem dorosłych, którzy przez długi czas uprawiali sport. Dali mi wskazówki, co jeść i jak to zrobić.Słowo MIĘSO było wszędzie: ono jest konieczne, pożyteczne, ważne, niezbędne do życia, dostarcza białko, jest mocą, jest VITAminą, jest podstawą zdrowej żywności!Na drugim miejscu było MLEKO: to wapń, to siła, to są mięśnie, to jest białko, to są VITAminy, to jest zdrowie!W całe te brednie wierzyłem ponad 15 lat.Każdego miesiąca łapałem przeziębienia myśląc, że mam gdzieś wirusy (mikroby) i że to w zasadzie jest normalne, wszyscy wokół przecież tak samo chorują.- KOSZMARNA PUŁAPKA!- To NIE JEST NORMALNE. Po prostu wielu z nas w niej tkwi i nie może się wydostać.Nie mogą zrozumieć, co się dzieje i z jakiego powodu temperatura i kaszel. Pogodzili się z tym - ludzie zaczęli wierzyć we wszelkie medyczne brednie w postaci uskrzydlonych zarazków, bakterii w powietrzu. Ale o fakcie, że kwaśne środowisko ciała powoduje niemal każdą chorobę i zły stan zdrowia nikt nawet nie miał pojęcia. Środowisko kwaśne powstaje ze szkodliwej żywności "niespecyficznej", gdy zdrowe środowisko naszego organizmu jest alkaliczne (pokarm roślinny) i symbiotyczna mikroflora jelitowa.
Nie było nawet myśli o tym, że całe nasze zdrowie powstaje z pożywienia,że problemy z nadwagą i prawie wszystkimi znanymi chorobami - to tylko śmieciowe jedzenie i patogenna mikroflora.Nikt z mojego otoczenia nie posiadał prawdziwej wiedzy o żywieniu "właściwym dla naszego gatunku".Jakie jedzenie jest dla nas przeznaczone z natury ..!?Pokarm dla określonego gatunku: dla byka - trawa (roślinożerca), dla goryla - banan, wielbłąda - ostrokrzewy, żyrafy - liście i pąki, nosorożca- liście i trawa, dla człowieka - owoce (owocożerny), lew i tygrys - mięso (drapieżniki, mięsożerne).Ostatnie dwa lata zacząłem studiować te informacje po tym jak natknąłem się na przydatny film o mleku (przed obejrzeniem go usiadłem z kubkiem mleka, którego już nie skończyłem nalewając je kotu).Rezygnując z mleka, stopniowo rezygnowałem z mięsa.Nastąpiła detoksykacja (usuwanie wszelakiej szlaki i toksyn) w postaci przeziębienia i krost na całym ciele.Świadomość bardzo się zmieniła: stałem się zrównoważonym, miłym, spokojnym, adekwatnym, energicznym facetem.Przez ponad 15 lat treningów w zakresie tradycyjnej żywności i suplementów sportowych (sporadycznie) moja waga osiągnęła 86 kg. Zawsze uważałem, że to nic innego jak trening mięśni od lat treningu i tradycyjnej żywności, ale kiedy zdecydowałem się podjąć tak poważny krok rezygnując z mleka i mięsa i próbując jednoskładnikowych pokarmów przez 1 miesiąc, od razu zrzuciłem 14 kg w ciągu trzech tygodni.Moja waga wynosiła 72 kg.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że przez te wszystkie 15 lat gromadziły się różne śmieci żywnościowe, żużle, toksyny a nie mięśnie i zdrowie.Wtedy zdałem sobie sprawę, że co najmniej 50% sukcesu leżało na talerzu z "surowym pokarmem roślinnym", ale nie na grillu i świeżym mleku z "koksem".System opracowany przez lata oszukał ludzi poprzez "wtłoczenie" im żywności, która nie jest typowa dla naszego gatunku, karmiąc nas tysiącami chorób i cierpień dla wszystkożernego krótkiego życia. Wszystko ze względu na minutę przyjemności dla nas i ogromne zyski dla nich.Spowodowało to większość pozornie nieuleczalnych chorób i zgonów ludzi na całym świecie.Kiedy przestałem jeść źle, wkrótce przestałem być chory.Aby pokonać chorobę, musisz zrozumieć jej przyczynę, istotę, aby studiować i budować żywność roślinną, uprawiać sport lub aktywnie przez całe życie.Ludzie karmieni od urodzenia nie są gotowi i nie chcą zaakceptować faktu, że należymy do gatunku OWOCOŻERNYCH ( ros. "płodożernych" - pojęcie szersze od polskiego "owoce" bo zawiera w sobie na przykład orzechy - przyp. michalxl600).
Na zdjęciu wysokość i waga 170/70
12 komentarzy:
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKapitalne!!! Zaraz podam na "młodzieżowe" forum gdzie pełno studentów AM. Na pewno będzie "hejt" ale niech się takie treści przebijają do świadomości.
UsuńW komentarzach właśnie dopisałem komuś między innymi to:
"Yppie
"...zapędziłeś/łaś się... Akurat B12 musi suplować praktycznie każdy, przy czym vegan już szczególnie." Piszesz głupstwa. Aleksiej na filmie z konieczności mówi skrótowo i szybko. Wspomina o florze bakteryjnej. Wyjaśniam: jeśli nie jesz mięsa to w przewodzie pokarmowym nie ma gnicia i zaczyna tam się rozwijać nasza SYMBIOTYCZNA!!! flora bakteryjna ważąca w sumie około 2- 3 kg. Tyle tego powinno normalnie być - po to natura dała nam wyrostek robaczkowy, on jest inkubatorem dla tej flory, u wejścia do niego jest zwieracz taki sam jak na wylocie naszej grubej kiszki. Zwieracz ten się zamyka jeśli do organizmu trafia coś nieodpowiedniego i flora jest chroniona w wyrostku robaczkowym. Po usunięciu niedogodności zwieracz się otwiera i flora znów się namnaża zasiedlając tamten rejon jelit. TAM JEST SYNTETYZOWANA TWOJA MITYCZNA B 12. Nie trzeba nic suplementować a Twój rozmówca ma 100% racji. "
Czy autor wpisu na vk wspomina w innych postach lub komentarzach na temat własnego przykładowego jadłospisu? "próbując jednoskładnikowych pokarmów przez 1 miesiąc" czy to rodzaj monodiety frutariańskiej?
OdpowiedzUsuńnic mi o tym nie wiadomo. Nie znajduję takiej informacji. Tu już jest pole do własnych eksperymentów choć ogólnie pewne reguły oczywiście istnieją.
UsuńPosłuchaj na przykład Martina z Wiednia - gdzieś tu niedawno podawano linka do jego spotkania w gronie przyjaciół, gitara itp. Czytelnicy bloga chyba podpowiedzą nazwę jego kanału - ja dziś ze zmęczenia już nic nie pamiętam :)))
https://youtu.be/pbqapMOGu54
Usuń:)
Dzięki Mileno! :) Właśnie - to Ty ostatnio dawałaś link do nich. "NOWA SIŁA" - Wszystkim surojadom polecamy ten kanał.
UsuńKiedyś niedawno dałem wpis "ciekawi youtuberzy" - Martin się tam pojawił. Jaruha z Beatą poznali chłopaka tego lata na żywo - gdzieś tam pod Łodzią miał być zlot niby Słowiański, który z relacji Jarka okazał się kompletnym niewypałem (ludzie jeszcze jacyś niedojrzali - powierzchowne wszystko takie, nadto powszechność używek wszelkich - to jest bolączka współczesna.
Jednak promykiem pośród tego towarzystwa był właśnie Martin, Jarek wymienił z nim bliższe dane (telefon), kontakt z Martinem jest. Potwierdzają Jarek z Beatą, że on taki jest jak to widać na wideo.
Tu jeszcze z siostrą (ludzie w komentarzach się dopytują chcąc wiedzieć czy Martin i jego towarzyszka są parą :))). Zadałem prowokacyjne pytanie jednej z takich pytających. Martin jak widzę odpowiedział tam "na pewno jesteśmy rodziną" więc dyplomatycznie umknął od ...w sumie niemądrego pytania. Ot- są oboje na wideo, czy to jego rodzona siostra (ktoś to próbuje tam udowodnić linkując jakiś fragment innej wypowiedzi Martina) czy też "siostra po surojedzeniu" to przecież nieważne. Ludzie szukają sztampy jakiejś zamiast się cieszyć cennym materiałem buchającym świeżością i wspaniałą energią.
To nie jest gnuśny "Sebastian Szaman" ale eksplozja .....no "widać, słychać i czuć" - co ja tu będę mnożył słowa.
OGLĄDAJCIE!!! Piękne dzieło chłopak prowadzi- bardzo cieszy, że również w towarzystwie żeńskim.
https://youtu.be/xK7TZC8Qc7w
OdpowiedzUsuńJa piję taki koktail daktylowy polecam :)
Pamiętam to wideo Martina - kupiłem w hurtowni daktyle ale ..... ja jakoś tego nie mogę. Może dlatego, że mam wiele własnych owoców. Mam suszone gruszki itp. Dopisałem się w tym niedawnym ich wideo (oboje z tą przemiłą "siostrą" ) gdzie reklamują swoje dostawy różnorakich owoców. Ludzie im tam wytykają (chyba słusznie), że wożenie samolotami produktów z Afryki spala tony paliwa. Z Afryki to się raczej statkami to transportuje choć zapewne dla jakiejś wąskiej elity latają samoloty aby dostarczyć super świeże. No i człowiek powinien korzystać z darów natury w promieniu max. 50 km. Afryka znów zachwyca się naszymi jabłkami choćby były i kwaśne - taka ironia losu ...albo sprawa reklamy i chęci "posmakowania innego". Jesteśmy dziś nauczeni cenić "zamorskie" goji" czy podobne przereklamowane rzeczy. Celowo różne cwaniaki pracują nad popularyzacją owoców z z nad Amazonki i podobnych aby zapewnić sobie wyłączność i zysk. Ceny oczywiście z kosmosu a pożytku z tego nie tak wiele.
UsuńSłyszałem o jakimś "cudownym" miodzie z Anglii (nazwy nie pomnę - taka krótka). Mid "och! ach!" - snoby w Warszawie (i nie tylko) to kupują a badania dowiodły, że nasz "zwyklak" gryczany ma .... jeszcze lepszy skład i silniejsze własności odżywcze niż tamto "cudo". Ot- taki przykład z naszego podwórka.
Lubię ogólnie czasem "dziubnąć" daktyle - stoją i czekają. Po prostu mają u mnie konkurencję i .... no jakoś z tych toreb nie ubywa. Nawet rodzynki eko bez siary nie za bardzo ostatnio u mnie schodzą - ten rok w ogóle mega- urodzajny. Mam w zamrażarce takie "brykiety" z mrożonych winogron -zaraz jak tylko ostatnie jabłka pochowam do piwnicy i skończą mi się "spady" podziubane przez szpaki to te mrożone pakiety pójdą "na pierwszy ogień". Podejrzewam, że jeszcze minie miesiąc.
UsuńDziś zjadłem gotowany obiad - z inspiracji mojej "wojennej korespondentki" (pozdrawiam!!!!) była to kasza z duszonymi borowikami jakie wczoraj przynieśliśmy z mamą ze spaceru.
aha! winogrona (nie pamiętam czy pisałem) dostałem od sąsiada. W tym roku w to piękne słońce dojrzały i są słodkie. W poprzednich latach zazwyczaj bywały kwaskawe. Sąsiad je rozdawał - sam jest mięsożercą ;))) , ja skorzystałem. Co ciekawe -mięsożerca , jego własny pies gdy tylko był wieczorem wypuszczany z kojca na podwórko to pierwsze biegł "do winnicy" szukać winogronowych "spadów". Mój wilkopodobny Morus czyni to samo obżerając mi maliny ;) - zwierzaki mają mądrość natury a człowiek ogłupiał całkiem.
UsuńTeż sobie przypomniałam Martina, bo już dawno go nie oglądałam.
UsuńMasz rację Michale odnośnie daktyli i jedzenia przede wszystkim tego co rośnie i dojrzewa w naszym regionie.
Zrobiłam sobie dzisiaj po raz pierwszy po wakacjach, właściwie od poprzedniej zimy, takiego szejka daktylowego i okazało się, że jest teraz dla mnie za słodki. Kiedyś tam bardzo mi smakował, a teraz wolę nasze jabłka i gruszki. :)
oooo! właśnie! za sodkie.
UsuńTak przy okazji - masz super "Awatar", uwielbiam ten film. Wiele prawd tam jest - kto nie zna niech sobie obejrzy. Iwan rozszyfrowywał kilka przesłań jakie on nie sie:
1 godzina 26 minut
https://www.youtube.com/watch?v=j9WoKWm6YjI