piątek, 3 listopada 2017

Dlaczego żona jest dla mnie ważniejsza niż dzieci?

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_134838

Zwykle około godziny 20:30 daję moim dwóm nastoletnim córkom coś w rodzaju "strzału ostrzegawczego" a o 21-szej już otwarcie mówię: "Nadszedł czas, abyś poszły do swojego pokoju." Mówię to prawie co wieczór. I za każdym razem się spierają: "Ale dlaczego powinniśmy iść spać o 21-szej? Nie jesteśmy już małe! "Odpowiadam wtedy: "Nie musicie iść do łóżek, możecie coś robić w swoim pokoju - ale proszę abyście poszły już z pokoju dziennego. Wasza mama i ja nie widzieliśmy się cały dzień, stęskniliśmy się za sobą i to jest nasz czas, chcemy porozmawiać. "

 DZIEWCZYNY ZAZWYCZAJ PRZEWRACAJĄ OCZAMI I ZMYKAJĄ DO SIEBIE.

Szczerze mówiąc, ta zasada istniała w naszym domu od niepamiętnych czasów. Od 15 lat jesteśmy rodzicami i nigdy nie było tak, że dzieci zajmowały cały nasz dzienny czas. Tak, oczywiście, wiele im poświęcamy czasu ale nie 24 godziny na dobę. Kochamy nasze dzieci i oczywiście odgrywają one ważną rolę w naszym życiu. Zawsze będziemy je wspierać i im pomagać.Ale istniejemy też "my" nasz związek. Nadal musimy zwracać uwagę na to, aby te relacje pozostały silne, bliskie i zdrowe. I dlatego jest tak ważne:


ZDROWE MAŁŻEŃSTWO JEST KAMIENIEM WĘGIELNYM  RODZINY.


Kamieniem węgielnym Waszej rodziny nie są Wasze dzieci. Są one częścią fundamentu i całej reszty, ale nie dzierżą na sobie całej tej konstrukcji. Najważniejszą częścią jesteś ty i Twoja żona, mąż, partner. Wasze dzieci patrzą na Was, biorą z was przykład i weryfikując z Waszym doświadczeniem wybierają swój kierunek.


ZANIM SIĘ POJAWIŁY DZIECI BYLIŚCIE WY - WASZA PARA.
 
Na początku nie było dzieci. Najpierw zakochaliśmy się w sobie, razem chodziliśmy na zajęcia, telefoniczne rozmowy do rana (a telefon wisiał wtedy na ścianie i miał długi przewód) i w końcu zdecydowaliśmy się pozostać ze sobą na zawsze. Byliśmy my na początku i to my jesteśmy "zaczynem" całej tej rodzinnej historii. Dopiero potem pojawiły się nasze piękne dzieci. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i wdzięczni z tego powodu ponieważ dają nam tyle światła i radości. Ale nasz związek jest święty i właśnie tej świętości  musimy strzec ze wszystkich sił.


POTEM JAK DZIECI DOROSNĄ POZOSTANIEMY MY DWOJE.


Nic nie trwa wiecznie. Nasze dzieci wkrótce dorosną i wylecą z gniazda. Nie wiem jak wy, ale ja osobiście nie zamierzam niańczyć swoich 30-letnich dzieci i zapewniać im dodatkowy pokój - niech żyją niezależnie.Tak więc gdy nas opuszczą, stworzą swoje rodziny i zaczną chować swoje dzieci, chciałbym aby nasze relacje z żoną pozostały tak silne i bliskie jak na początku. Aby więc zapewnić sobie podobną przyszłość, musimy już teraz pracować nad relacjami. To nasz związek powinien być priorytetem
a nie nasze dzieci.

MUSIMY POKAZAĆ DZIECIOM GODNY NAŚLADOWANIA PRZYKŁAD.


Jak już powiedziałem, dzieci patrzą na nas i biorą z nas przykład. To od nas uczą się jak budować i jak utrzymywać relacje. Często mówię: "wychować trzeba dorosłych a nie dzieci". Nie wiem jak wy, ale ja chciałbym aby moje dzieci wyrosły z normalnym, zdrowym nastawieniem do wspólnych spotkań oraz miłości w rodzinie.


 Dlatego zdrowe relacje z moją żoną są dla mnie priorytetem - wszak dzieci uczą się patrząc na nas. Dlatego też żona jest dla mnie na miejscu pierwszym, a dzieci - na drugim, na bardzo bliskim do pierwszego ale jednak na drugim.

Pod koniec dnia wszyscy bywamy zmęczeni i spięci. I zgadza się - Wasz dzieci Was potrzebują, one są bardzo ważne. Są one na ważnym drugim miejscu po twojej żonie. To nie są przyjaciele, ani nie koledzy, nie są również jak towarzysze zabaw. Dzieci i żona. I musisz dbać o dzieci, ale przede wszystkim dbać o utrzymywanie dobrych relacji w waszej parze. Kiedy dzieci widzą, jak ojciec kocha ich matkę i jak matka docenia ich ojca to zyskują pewność
, że są także kochane, ważne i cenne, nabywają zaufania do otaczającego je świata.

Żyjemy w szalonym harmonogramie. Biznes - biznes. I stale dzieci - poświęcamy dzieciom dużo uwagi. Właśnie dlatego punktualnie o 21:00 każdego dnia proszę moje dzieci aby poszły do swojego pokoju. Dlatego też moja żona i ja parę razy w miesiącu niezmiennie planujemy randkę i wychodzimy gdzieś razem. Bo to jest ważne - ponieważ jako pierwsi pojawiliśmy się "my".



62 komentarze:

  1. Tak mi się skojarzyło, że na kursach przedmałżeńskich mówią, że mąż/żona zawsze muszą być na pierwszym miejscu, a dzieci na drugim.
    Moja koleżanka i jej przyszły mąż nawet mieli przed ślubem rozmowę z księdzem na ten temat :-)

    Dla mnie mój mąż jest najważniejszy i chciałabym, aby po pojawieniu się dzieci tak zostało.
    Z przykrością się patrzy na pary, które po urodzeniu dziecka przestają być parą i żyją obok skupiając się tylko na dziecku.
    Za kilkanaście lat dziecko wyfrunie z gniazda, a rodzice nie mają sobie nic do powiedzenia.
    Są też ludzie, dla których małżeństwo jest tylko środkiem do celu jakim jest dziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda - ponadto ustawiając dziecko w roli pierwszoplanowej (często dziadkowie tu wydatnie "pomagają") wychowujemy małego egoistę- istotę aspołeczną, przyszłego społecznego pasożyta.

      A już o traktowaniu drugiego człowieka instrumentalnie... być może to moja -skrzywiona z racji płci- męska perspektywa ale obserwuję dziś lawinę wprost tych "niezależnych" kobiet biorących sobie za "partnera" (uwielbiają to słowo - nie mąż a partner właśnie) często chłopaka młodszego a tym samym jeszcze bardziej z braku mądrości życiowej podatnego na wszelakie manipulacje. Rodzi się dziecko a "pan- tata" jest zobowiązany dostarczać środki i spychany jest poza tym totalnie na margines. Jeśli zaczyna zgłaszać jakieś pretensje co do swojego statusu to uruchamiane są instrumentaria w rodzaju sąd rodzinny lub nawet Policja (zależy od inwencji i poziomu społecznego "pani matki").
      Co ciekawe- ogromny udział w takim zaprogramowaniu tych młodych kobiet mają ich matki sączące od lat "bądź niezależna".

      Usuń
    2. A ja wybrałam mężczyznę starszego o 21 lat i prawie nigdy nie byłam ważniejsza od Jego Dzieci. Gdzieś przeczytałam porównanie pary z dużą różnicą wieku do świeżej bułki ze starą szynką, po przeczytaniu myślałam to nie możliwe ptzecież jest miłość ona sprawi wszystko jak najlepiej ale niestety w tej bułce z szynka starą jednak coś w tym jest. I

      Usuń
    3. No widzisz, u mnie cały problem jest odwrotny, bo to ojciec zawsze gonił mnie do niezależności i do męskich prac, od czego zawsze się broniłam i mówiłam, ze jestem kobieta. No i jak mężczyźni brali młodsze, podatne na wpływy całe wieki, to było ok, ale jak jest już odwrotnie, to już mężczyźni widza oczywiście problem. Ja mam sąsiadów, starsze małżeństwo już, kobieta starsza o 10 lat, bardzo udane.

      Usuń
    4. "...ustawiając dziecko w roli pierwszoplanowej (często dziadkowie tu wydatnie "pomagają") wychowujemy małego egoistę- istotę aspołeczną, przyszłego społecznego pasożyta."

      Dużo zależy od wrodzonego charakteru i duszy dziecka, niektórych jakby nie rozpieszczać nie da się zrobić egoisty, a wielu samolubów wcale nie było hołubionych i stawianych na 1 miejscu. Pamiętam wywiad w " Twoim dziecku" z matką dwanaściorga dzieci, mówiła ona, że stosowała takie same zasady wychowawcze do wszystkich dzieci, a charaktery miały skrajnie różne, jedne spokojne, uprzejme, a inne kłótliwe ciągnące w swoją stronę.
      Jeśli chodzi o wiek mężczyzny to też różnie z tym bywa, może być młody chłopak 22 letni - dojrzały wewnętrznie, odpowiedzialny, zaradny albo 30 latek (w dniu ślubu) i rozchwiany, ulegający złym wpływom.
      Ale wydaje mi się, że mąż powinien być jednak odrobinę starszy od swojej żony albo ostatecznie w równym wieku.

      Usuń
    5. Zgadzam się z tym, ze mężczyzna powinien być odpowiedzialny, ale tak jak sama zauważyłaś nie zawsze z wiekiem to ma wiele wspólnego. Są nawet i 40-latkowie, którzy są wiecznymi chłopcami, a czasami porozmawiasz z 25-latkiem i masz wrażenie jakby się rozmawiało z dojrzałym mężczyzna.

      Usuń
    6. "Dużo zależy od wrodzonego charakteru i duszy dziecka,"

      Prawda! Ale i dusze jesteśmy w stanie przyciągać. Tu jest duża rola samego przygotowania do poczęcia - tymi sprawami zajmuje się w dużej mierze mężczyzna (zaawansowany duchowo mężczyzna jest w stanie świadomie uzgodnić wcielenie z jakąś duszą- wybrać po naradzie z Rodem tego, który w danej chwili będzie dla rodu najbardziej przydatny/a )

      Usuń
    7. To jak to się ma do telegonii?
      Jeżeli mąż nie był jej pierwszym mężczyzną, to chyba nic z tego nie będzie.
      Anna

      Usuń
    8. Anno czytasz w moich myślach. Tez chciałam o to spytać.
      Może my Anny potrafimy się sczytywac wzajemnie :))
      Anka

      Usuń
    9. Jeśli nie byłoby możliwości wymazania stempla telegonicznego to nasze życie nie miało by sensu. Jeśli oboje są zaawansowani duchowo - jeśli między nimi jest prawdziwa miłość z poziomu serca oraz maja odrobinę wiedzy (mężczyzna włada swoją seksualną mocą a Kobieta potrafi w pełni się poddać jego działaniom i wie co nieco na przykład o oddychaniu - trenowała troche jogi czy podobne) ...to stempel telegoniczny można wypalić. Mężczyzna powinien w tym celu doprowadzić kobietę do 6 -7 godzinnego orgazmu. Taka noc czyści wszystko co dotąd zakodowało się w jej ciała subtelnych (astralnym lub też inaczej aurze oraz w następnym z kolej ciele mentalnym - tam odciskają się kody telegoniczne).

      https://www.youtube.com/watch?v=eKPDljYBIAE

      Usuń
    10. Jest to wszystko jak w bajce, świat który nie istnieje. Mamy społeczeństwo jakie mamy i w nim musimy żyć.
      Zastanawiałam się właściwie nad czymś innym, patrząc na swoje dzieci - jakie dusze przyciągamy? I natrafiłam bardzo szybko na odpowiedź.
      Nie pamiętam, być może ,że właśnie Trehlebov, mówił o tym, że to zależy od poziomu wibracji duszy- w myśl zasady, że podobne przyciąga podobne. Czyli dusza która się wciela wybiera rodziców a przede wszystkim matkę, która jest na podobnym poziomie wibracji. Teraz jak to się ma do RODów? stempli energetycznych?
      A w sumie patrząc co się dzieje obecnie na świecie i mając wcześniej tę świadomość którą mam teraz, to nie wiem czy bym się zdecydowała na ściąganie tutaj dusz, do tego systemu niewolniczego.
      Rodzina, a właściwie osoba która zaczyna się trochę interesować ogólnie pojętym rozwojem wewnętrznym ( nie koniecznie musi być to w związku mężczyzna), czasami może być to kobieta, która ma więcej czasu i to ona może "ciągnąć" męża - jest na pierwszej linii frontu walki z systemem. Musi walczyć ze szkolą, z Kościołem, z medycyną akademicką, firmami farmaceutycznymi,odżywianiem, polityką, dziadkami i babciami i z samymi dziećmi.
      Nie może sobie rzucić wszystkiego, zaszyć się w jakiejś głuszy i myśleć tylko o swoim rozwoju. I najczęściej nie ma z nikąd poparcia.
      Anna

      Usuń
    11. "czasami może być to kobieta, która ma więcej czasu i to ona może "ciągnąć" męża - jest na pierwszej linii frontu walki z systemem. "

      Nie walcz z żadnym systemem.
      NIE ZMIENIAJ ŚWIATA- ZMIENIAJ SIEBIE W TYM ŚWIECIE.
      To jest taki pozorny absurd ale to działa. Nasz nastrój wewnętrzny projektuje (z pewną bezwładnością rzecz jasna) to co pojawia się jako nasza realność.

      Wszystko jest możliwe - "chcieć to móc" powiedział jakiś wieszcz. Inny mądrala mawiał ponoć: "stanie sie wam według wiary waszej". Szczególnie Kobiety mają te wielką nieuświadomioną moc (wpisz to hasło w wyszukiwarkę na blogu).
      Jak najbardziej można się zaszyć w jakiejś głuszy - takie miejsca są i czekają na swoich mieszkańców.

      Usuń
    12. "Czyli dusza która się wciela wybiera rodziców a przede wszystkim matkę, która jest na podobnym poziomie wibracji."
      Różnie to bywa, czasem dusze stare przychodzą do "pogmatwanych" ludzi, aby im pomóc - Bóg je tak kieruje - tak mi się wydaje. I dziecko czuje, że trochę do nich nie pasuje - tak jak w bajce "Brzydkie kaczątko".
      Z tą walką masz trochę racji, słyszałam powiedzenie, że na drodze świadomego człowieka czynu stoi tysiąc mężów broniących przeszłości - lub coś w tym stylu.

      Usuń
    13. "Różnie to bywa, czasem dusze stare przychodzą do "pogmatwanych" ludzi, aby im pomóc - Bóg je tak kieruje - tak mi się wydaje. I dziecko czuje, że trochę do nich nie pasuje - tak jak w bajce "Brzydkie kaczątko"."

      oj! coś o tym wiem. :)))

      Usuń
  2. A jeśli to mąż nie żona (co jest trochę nietypowe) spycha druga stronę "na bok"
    stawiając na pierwszym miejscu dzieci. I to właśnie mężczyzna zachłysnął się rodzicielstwem tak, że zapomniał o żonie.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mężczyzna starszy od kobiety to dla mnie normalne ale kobieta od mężczyzny to nie wiem.....
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest kolejny program, miłość nie zna wieku...

      Usuń
    2. Niby tak ale pewien dyskomfort programowy pozostaje.
      A.

      Usuń
    3. Tak miłość nie zna wieku ale trzeba kochać i żyć miłoscią wspierając siebie wzajemnie. Mężczyzna starszy no jasne że to normalne, Wielu starszych panów chce mieć młodsze kobiety, ale i kobiety chcą młodszych mężczyzn, i czasami jak to w życiu bywa jak to jest Ten jak to jest Ta Jedyny Jedyna to małżeństwo jest Niebem Rajem na Ziemi. I

      Usuń
    4. Oczywiście, ja tez dlatego mówię, ze miłość nie zna wieku, bo sama kieruje się wyborem duszy, a nie ciała...

      Usuń
    5. A czym jest miłość? Dziś w większości ludzie ją nagminnie mylą z seksualnym pożądaniem.

      Starszy mężczyzna to normalna sprawa- mężczyźni muszą najpierw "pokonać Smoka" - jak to się ogólnie mawia w Słowiańskiej kulturze. Mężczyzna musi najpierw dokonać wielkiego czynu a dopiero potem brać żonę. Jeśli jest odwrotnie (powszechne dziś) to kobieca energia (woda) zawsze go zdominuje. Mężczyzna najpierw powinien poznać swoją Istotę- obudzić tego zwierza drzemiącego wewnątrz. Wtedy Kobieta będzie miała z niego pożytek - on nie da sobie "wejść na głowę" - nie da się "wyprzedzić", w porę walnie pięścią w stół chroniąc tym samym Kobietę ....również przed nią samą! Mądra Kobieta poczuje się bezpieczna (słowo dziwne -po Słowiańsku powinniśmy pisać "zabezpieczona" bo "bezpieczna to "bez pieczy" = bez opieki).
      Taki mężczyzna zawsze "odparuje" wodę Kobiety- nie da "zalać" swojego ognia Żeńską wodą. A ten Wszechświat jest zdominowany przez Żeńskość - nasze ciała zawierają 80% wody, tyleż samo oceanów w stosunku do lądów, ciała obu płci dają nam Kobiety, męskość jest tu w pewnym znaczeniu gościem- "nasieniem".

      Usuń
    6. Te walenie pięścią w stół wcale mi się dobrze nie kojarzy jako córce, do dzis walczę z lekiem przed mężczyznami właśnie przez takie pokazy męskości mojego ojca. Męskość to nie walenie pięścią i tym podobne pokazy, męskość to przede wszystkim stabilna obecność ognia, której woda naturalnie i z chęcią się poddaje. Dziś widze mężczyzn, którzy tylko domagają się poslusznosci kobiety. Jak wszyscy wiemy domaganie się ma skutek odwrotny. Trzeba wypracować w sobie cechy, które to spowodują naturalne i chętne poddanie kobiety, bo takie jest możliwe. Swoją droga zastanawiałam się nad tym powiedzeniem z bibli, żeby kobieta się poddała i w pełni się z tym zgadzam, sama mam takie doświadczenie. Ale uczynił to dopiero mężczyzna, który szczerze mnie kochał i wcale nie pokazywał takich dominujących cech, bo to ma odwrotny skutek. Jego silna, świadoma i męska obecność sama to spowodowała.

      Usuń
    7. "Te walenie pięścią w stół wcale mi się dobrze nie kojarzy"

      Widać coś było w Twojej rodzinie nie tak (wszyscy mieliśmy nieprawidłowości w domach rodzinnych). Albo ojciec był niesprawiedliwy albo mama "pokazywała swoje" nieustannie. Pięść w stół to już ostateczność - żaden normalny mężczyzna nie używa siły gdy jest to niekonieczne - tym bardziej w domu. Wiele razy o tym pisaliśmy.
      Kobiety czasem się gubią - mój ojciec na przykład gdy matka przeginała (ona to dziś z sentymentem powtarza gdy ojciec już nie żyje) mówił tylko z takim spokojem w głosie: "Dziubuś..." i mama wiedziała, że na tym "rozmowa" (czyli jakiś jest natłok dziwnych żądań i pretensji) na tym się dziś kończy.

      Usuń
    8. Mądry ojciec:)

      Usuń
  4. Osobiście nie znam żadnego mężczyzny, który chciałby mieć starszą żonę.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiejsi chłopcy - maminsynki bardzo chętnie wchodzą w takie związki ale kobiety bardzo szybko trzeźwieją widząc "co wzięły". Bardzo często "w pakiecie" jest i mamusia (teściowa).

      Usuń
    2. Ja znałam i wcale nie był to maminsynek, wręcz przeciwnie. Chciał mieć mądrą, starszą żonę i miał.

      Usuń
    3. Jak ja nie lubię maminsynków :))))
      Jak nie wychować syna na pierdołę- maminsynka, oto jest pytanie.
      A.

      Usuń
    4. Był taki wpis na blogu - co najmniej jeden. Wynajduj w otoczeniu (rozumiem, że brak jest ojca) odpowiedzialnych i ciekawych mężczyzn i niech ma z nimi kontakt. Wujkowie, dziadek, pan z sąsiedztwa...ważne by był wzór męskich zachowań. Sama kobieta nie da rady - ani chłopaka ani dziewczyny. Wy macie chromosomy XX (tylko żeńskie) natomiast mężczyźni mają XY a więc obydwu płci. Mężczyzna (świadomy) jest w stanie wczuć się w żeńskie aspekty.

      Usuń
    5. Mój syn to nietypowe dziecko. On jest taki delikatny, łagodny taki zniewieściały wręcz jak dziewczynka. Nawet wygląd ma taki dziewczęcy. Wydaje mi się, że on taki już jest i nawet jakby patrzył na zachowanie wujków czy dziadków twardzieli to by się nie zmienił. Trochę mnie to martwi bo może sobie nie poradzić w tym brutalnym świecie albo ktoś będzie go ciągle wykorzystywał. Obrywało mu się też od dzieci ale one go też szkolą bo jeszcze rok temu ciągle był poszkodowany a teraz juz potrafi się obronić.
      A.

      Usuń
    6. Nie wychować na pierdołę- w miarę jak to możliwe dać synowi jak najwiecej decyzyjności w jego zyciu, czyli władczość matczyna musi iść w kąt, jak najmniej a nawet wogóle nie usówać przeszkód na drodze syna pozwolić by poradził sobie z problemem sam, w miarę możliwosci dawać sytuacje, przeszody by poradził sobie sam. Wspierać niewidzialnie ciepłem matki dodawać mocy synowi .I

      Usuń
    7. Wszystko dostosować oczywiście do wieku syna... to chyba jasne.:))) I

      Usuń
  5. No i ciało starszej kobiety może być nieatrakcyjne dla młodszego mężczyzny...
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam wiele par, które temu co mówisz przeczą... ale każdy widzi to co chce, nasza podświadomość przyciąga to w co wierzymy. Ja widze różnorodność i szczerze mówiąc bardzo mnie to cieszy... jeśli człowiek się zaprogramuje, ze ciało starszej kobiety jest nieatrakcyjne, to takie będzie spotykał, ale wiele kobiet wcale nie traci urody do późnej starości, moim zdanie z własnego zaprogramowania się... ja sama mam 33 lata, a dekadę młodsi chłopcy zapraszają mnie na randki, bo myślą ze mam 18, w sklepie pytają mnie o dowód jak kupuje alkohol. Jak się dowiadują, ze jestem tyle starsza wcale im to nie przeszkadza...

      Usuń
    2. "No i ciało starszej kobiety może być nieatrakcyjne dla młodszego mężczyzny..."

      Jest wiele przekazów kronikarskich, że jeśli Kobieta promieniuje tym co należy i ma więź ze swoją Żeńską naturą to i ten aspekt nie gra ważniejszej roli- a ściślej: ONA JEST ATRAKCYJNA! Pamiętam z literatury opowieści o jakiejś francuskiej hrabinie, która mając 60-tkę nieustannie oblegana była tłumem mężczyzn w różnym wieku. Rzecz bardzo znana- myślę, że da się "wygoglować". Podobnie ponoć było z Don Juanem (nie mylić z Casanovą nie mającym w sobie nic z pierwiastka męskiego) - ponoć przyciągał żeńskie tłumy, panie chciały choćby spojrzeć na niego.

      Usuń
    3. Dokładnie się z tym zgadzam, to ma dużo z zachowaniem shakti, czyli żeńskiej energii.

      Usuń
    4. A ja coś niecoś pamiętam historię z życia Hrabiego de Saint-Germain ktory był fizycznie przystojny i młody choć miał wiele wiele lat i miał duże zainteresowanie płci pięknej, myślę, ze rzecz jest wielu ludziom znana.
      dzi

      Anonimowy3 listopada 2017 14:20
      CZy już kiedyś nie pisałaś o tym tu na blogu?
      ja sama mam 33 lata, a dekadę młodsi chłopcy zapraszają mnie na randki
      a może to dejawu bo już cos w tym stylu tu czytałam, a zdaza mi sie tu na blogu że kilka wpisów jest tu juz nie pierwszy raz, ale rzecz jasna można powtórzyć madrość doświadczenie wiele razy dla przypomnienia. Pozdrawiam I.

      Usuń
    5. Nie, ja tu nowa jestem, weszłam na blog i pochłaniam teraz wszystko i dusza mi się raduje, ze na takie tematy mogę porozmawiać w końcu:)A.G.

      Usuń
    6. Ostatnio dusza radowała się bardzo Szefowi bloga to już dwie radujace się dusze:)))) to miłe jak dusze sie radują i niech będzie ich coraz wiecej i więcej..Pozdrawiam I

      Usuń
    7. Hihi, bardzo mi się podoba twoja odpowiedz I. Z chęcią oglądam radującej się dusze. Serdeczności! A.G.

      Usuń
    8. :) Witam A.G.
      Rozgość się proszę. Najbardziej poczytne tematy w szybkich linkach po prawej (abecadło)- "specjalność zakładu" :)). Menu pomoże wybrać wyszukiwarka blogowa - niestety "czyta" tylko tytuły postów ale warto wpisywać nazwiska prelegentów.

      Usuń
    9. "Pamiętam z literatury opowieści o jakiejś francuskiej hrabinie, która mając 60-tkę nieustannie oblegana była tłumem mężczyzn w różnym wieku."
      Prawdopodobnie chodzi Ci o Aleksandrę Zajączek (de Pernett) - żonę gen. Józefa Zajączka- namiestnika Królestwa Polskiego , która kąpała się w lodowatej wodzie i sypiała z lodem pod łóżkiem, aby zachować młodość.
      Tutaj więcej informacji o niej : http://kobietyihistoria.blogspot.com/2012/07/krolowa-sniegu.html

      Usuń
    10. Tak jest! Ta historia o lodzie tam była. Zajączek- charakterystyczne nazwisko.
      Zaraz poczytam sobie raz jeszcze- z tego co pamiętam to nie był to do końca taki przykład o jaki mi chodzi ale ...
      Słynna Helena o którą się bili wojownicy i kilka innych "baśniowych". Taka Żeńczyni u boku to nieśmiertelność dla Męża Czynu.

      Usuń
    11. Poczytałem link J. Amelii.
      Pani zajączek miała dość płytkie motywacje - takie typowo zachodnie, niesłowiańskie.
      U nas czciło się Kobiety -Matki, macierzyństwo było oceniane najwyżej - PRAKTYKA ŻYCIOWA. Zachód natomiast od wieków specjalizuje się w udoskonalaniu wszelakimi środkami powierzchowności - "kultura opakowania" jak sobie to kiedyś nazwałem obserwując podejście USA, te wszystkie kolorowe "gadźety" (od słowa "Gad"), w młodości zachwycaliśmy się z kolegami kolorowymi torbami reklamowymi. Miałem kumpli, którzy kolekcjonowali różnorodne puszki po piwie czy innych napojach a także zbierali opakowania po papierosach itp. No tak to było- dzieci zazwyczaj zachwycają się błyskotkami.
      Trend ten niestety rozszerzył się dziś na każdą dziedzinę naszego życia społecznego - liczy się powierzchowność, ta cała maskarada - udawania kogo innego niż się jest w rzeczywistości. Dziś wszelakie możliwości ku temu pozowaniu stwarzają portale społecznościowe i w ogóle internet. Można sobie wlepić jakiś awatar i śnić słodki sen na swój własny temat - tego lata poznałem nawet ludzi, którzy uwierzyli już sami w role jakie grają.
      Tłumaczyłem kiedyś ciekawy wykład Sidorowa - on tam fajnie "punktował" te różnice mentalne między wschodem a zachodem (podejściem skrajnie męskim i skrajnie żeńskim). c.d.n.

      Usuń
    12. Przeskakując na moment: pani Zajączek jak to piszą w linku podanym przez Amelię stosowała zasady tego co dziś nazywa się krioterapią. W artykule wspomina się też, że nawet posiłki jadała zimne. Wrócę sobie do tych treści bo wczoraj czytałem nocą - coś mogło mi umknąć. Być może nasza bohaterka stosowała również surową dietę? Sądząc po rezultatach jakie osiągnęła było to całkiem możliwe.
      Ponadto podejrzewam, że pani Zajączek zwyczajnie czerpała energię z tego męskiego tłumu jaki udało się jej przyciągnąć. Wygląda na to, że przeważnie był to typowe "lwy salonowe" a więc tacy pół- mężczyźni niemniej jednak coś tam do "powampirzenia" w nich było. To również sprawiało, że cieszyła się dość długo urodą ale jak już wspomniałem była to swoista sztuka dla sztuki bo z tego co powiada artykuł - dzieci nie urodziła (przynajmniej nie ze swoim mężem- doczytam jeszcze).

      Zapisuję na szybko swoje przemyślenia poranne- c.d.n.

      Usuń
    13. Kilka lat temu czytałam o pani Zajączek i w tamtym artykule trochę bardziej wgłębili się w jej dietę.
      Wszystko wskazuje na to, że była witarianką. Nie w 100% ponieważ zdarzało jej się jeść gotowane ale zawsze zimne potrawy.

      To nie było tak jak się współczesnym wydaje, że bidulka jadła zimne schabowe z ziemniakami i popijała lodowatą herbatą ;)

      Usuń
    14. aha! No to puzzle nam się układają. Po sobie dodam, że na surowiznach wzmaga się odporność na zimno. Zauważyłem to wyraźnie wczesną jesienią gdy "z gościnności" podjadłem przy wspólnym stole jakiejś gotowanej kaszy itp. Momentalnie zacząłem lekko marznąć nocą -zawsze mam otwarte okno. W tej chwili jesień w pełni, a ja sobie zimne "kapuśniaki" mieszam i tak jak pisałem już gdzieś odpadła mi potrzeba gruntownego wyparzania ciała. Wystarczy krótki prysznic.
      Aha - odnośnie krioterapii. Był w Rosji taki człowiek: Porfirj Iwanow. Różne opowieści o nim krążą, żył w czasie 2 wojny światowej. Niemcy chcieli go złamać - pewnego razu jakiś ss-man posadził go nagiego do motocykla (chyba 3 kołowy z koszem) i woził kilka godzin po mrozie. Wrócili bo ss-man zmarzł. Iwanowowi sie nic nie stało:

      http://www.vitamarg.com/article/people/1361-porfiriy-zakalivanie-organizma

      Iwanow zalecał głodowanie i polewanie zimną wodą dla utrzymania zdrowia.

      Usuń
    15. Od samego czytania o pani Zajączek robi mi się zimno. Ja bym tak nie dała rady żyć. KIlka lat temu było mi wiecznie gorąco nawet przy największym mrozie. Nie musiałam ciepło się ubierać bo nigdy nie marzłam, okna miałam otwarte niezależnie od pory roku ale teraz to się zmieniło. Jest odwrotnie, jest mi ciągle zimno, muszę się ciepło ubierać nawet w domu. Wystarczy, że jestem przez pewien czas w bezruchu i zaczynam "zastygać".
      No i pobudki tej pani mnie nie urzekają. Żeby z obawy przed zmarszczkami tak się katować/? Ja zawsze wyznaczałam sobie priorytety i wtedy nic się nie liczyło poza tym. Np. postanowiłam karmić dziecko tak długo jak będzie chciało. Wszystkie koleżanki mi odradzały twierdząc, że ucierpią na tym piersi :)) ale ja się tym nie przejmowałam bo ważniejsze było dla mnie dobro dziecka.
      A.

      Usuń
    16. "Taka Żeńczyni u boku to nieśmiertelność dla Męża Czynu."
      nie rozumiem, przecież jesteśmy nieśmiertelni, więc co ma do tego żeńczyni u boku ????
      A.

      Usuń
    17. Jest wiele opisów - nawet z czasów 2 wojny światowej, że tam gdzie w domu czekała szczerze kochająca żona tam mężczyźni wracali z wojny nietknięci żadną kulą a popadali w sytuacje ...jakby to nazwać? no bajkowe wręcz. Żeńska energia oplata mężczyznę jak powój - to działa przez czas i przestrzeń. takiego mężczyznę kula ominie - co się fizycznie działo. Jeden z opisów jaki pamiętam to mężczyzna w beznadziejnej sytuacji frontowej powyciągał swoich rannych kolegów z pola boju czy gdzieś z okopów. Sam poruszał się "w polu rażenia". ten sam mężczyzna zmienił potem oddział i tam podobne rzeczy o nim opowiadali.
      W naszej codzienności (to też jest codzienna walka) Żeńczyni oczekująca w domu (WIERNIE !- właśnie o to chodzi, że Kobieta jest strażniczka energii rodzinnej. Dziś niemądre panie rozpraszają ten kapitał na lewo i prawo) nieustannie ochrania swojego lubego na odległość. Nie przytrafi się żaden wypadek samochodowy czy inny - a jeśli nawet to on wyjdzie z tego bez szwanku.

      Usuń
    18. Nie oceniajmy tak pochopnie tych niemądrych pań. Nie wiemy co one tak naprawdę czują, tak głęboko w sercu gdzie nikt dostępu nie ma, tego nie widać na zewnątrz ani nie czuć. Może potrafią się dobrze zamaskować a dusza bardzo boli nawet gdy na twarzy uśmiech, to wraca do smutku i na pytanie kogoś z boku gdzie byłaś, wracaj do nas odpowie nigdzie, już jestem.

      Usuń
    19. "Nie oceniajmy tak pochopnie tych niemądrych pań. Nie wiemy co one tak naprawdę czują, tak głęboko w sercu gdzie nikt dostępu nie ma....."

      Dobrze rozumiem? Pobłażanie dla podwójnego życia? Tak było jeszcze niedawno - wielu ludzi tak postępowało w erze Mroku. Zwrotnica na torach została jednak przestawiona i nastaje czas gdy wszędzie dostanie się światło. Wszelakie kłamstwo wypłynie na wierzch -kto w porę się nie opamięta ten zostanie zmuszony boleśnie do zmiany postępowania.

      Usuń
    20. Michał źle rozumiesz. Życie podwójne - to podwójne życie i tu nie ma pobłażania. Ale trzeba rozróżnić co jest życiem. A życie to uśmiech który widzisz, dotyk który czujesz, zapach którym się zachwycasz, a nie bajanie w snach za którę szubienica Ci grozi. Jeśli tak to trzeba byłoby życia pozbawić 99 % ludzkości, bo tyleż ludzi wiedzie podwójne życie.
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
    21. Hm.. nie do końca rozumiem za co szubienica itp.

      A odnośnie: "Jeśli tak to trzeba byłoby życia pozbawić 99 % ludzkości, bo tyleż ludzi wiedzie podwójne życie." to właśnie się to dzieje. Kto nie porzuci życia w kłamstwie ten straci ciało w rozmaity sposób - choroby, wypadki..

      Usuń
    22. Czy można pozbawić kogoś Życia? Oto jest pytanie.:)I.

      Usuń
  6. Przypuszczam tez, ze większość z nas jest tu wegan i wegetarian, bądź właśnie nawet surowszczakow:) wiedz naszym przykładem możemy być my sami. Kto nie je śmierci ten się nią nie staje:) A.G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba różnie to jest - wielu jest "w drodze". Ja jeszcze 2 lata temu nie wyobrażałem sobie życia bez sera.

      Usuń
    2. Ja podobnie, 3 lata temu bez sera ciężko mi było, ale mięsa nie jadłam już od dziecka, mama mówiła, ze jak zasze próbowała mnie mięsem nakarmić to ja odrzucalam, bardzo nie chciałam. Niestety surowizny samej tez jeszcze nie dam rady:) A.G

      Usuń
    3. Z serem ciężko się rozstać, bo zawiera substancje uzależniające i uspokajające. Ale jak się chce to można - przy odrobinie silnej woli. Ja też mięsa nie lubiłam, ale jako dziecko zjadałam, jak tylko dorosłam to odrzuciłam.

      Tu o zdrowiu ciekawie, o kobiecości :

      https://www.youtube.com/watch?v=8qMRd5m-p3w

      Usuń
    4. Tak wlasnie czytalam o wlasciwosciach uzalezniajacych sera i jak 4 lata temu przeczytalam o tym, to przestalam jesc (pomyslalam zaden ser nie bedzie mnie manipulowal:) ale pare miesiecy mi to zajelo, zeby calkowicie wyzbyc sie z diety. A.G.

      Usuń
  7. Znalazłam coś i myślę że napewno coś w tym jest
    " Myślę, że to głupie, ze strony kobiet, by udowadniać, że są równe mężczyznom. One są znacznie lepsze, zawsze były. Cokolwiek ofiarujesz kobiecie odda ci to z nawiązką. Jeśli dasz jej dom ona ci da domowe ognisko. Jeśli dasz jej żywność ona ci da posiłek. Jeśli dasz jej uśmiech ona da ci serce. Kobieta zwielokrotnia wszystko co jej dasz. Więc jeśli gówno jej dasz spodziewaj się wielkiego gówna" William Golding
    I.

    OdpowiedzUsuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.