Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
sobota, 6 czerwca 2015
Mizoginia
Jedna z rozmówczyń w żartach- użyła w stosunku do mnie tego pojęcia. http://michalxl600.blogspot.com/2014/12/energetyczne-roznice-miedzy-mezczyzna-i.html
Ja chcę nieco poważniej o pewnych chwytach wojny informacyjnej jaka nieustannie ma miejsce wokół nas. Poprzedni wpis traktował o pasożytach energetycznych i całym tym Matrixie w jaki jesteśmy uwikłani od urodzenia- niniejszy będzie niewiele odbiegał od tego tematu - a więc od naszego życia w ogóle. Temat ten będzie w pewnym stopniu kontynuacją energetyczno - informacyjnego bezpieczeństwa ( nazwijmy to sobie EIB - w dalszych rozmowach będę korzystał ze skrótu myślowego)
Nakierowuje się naszą uwagę na przykład na sekty.
Kto ją nakierowuje? Kto jest tym arbitrem stwierdzającym: to jest "be" a tamto jest "cacy" ? To sektą jest a tamto sektą nie jest. Komu oddajemy władzę nad sobą, komu ufamy? Ano... jakimś autorytetom, które towarzyszą nam tu w naszym życiu od urodzenia (przypomina mi się teraz bardzo ciekawy film "Truman show"- nie za bardzo lubię tego aktora, w większości ma jakieś głupawe role ale ten film polecam w 100%. Ten sam pan zagrał jeszcze w "Yes man"- też ciekawe przesłanie tego filmu).
Jakie to autorytety nam towarzyszą udając naszych przyjaciół i udających troskę o nas? No cóż- na pierwszy plan wybija się omawiana już (na pewno w komentarzach ale nie tylko) religia. Ci wszyscy przebierańcy - aktorzy udający jakąś sztuczną powagę i robiący nam przed oczami "hokus- pokus" przy pomocy złotych kieliszków z towarzyszeniem kadzidlanych dymów.
Kto jeszcze ? Szamani w białych sukienkach - sekta znana powszechnie jako "lekarze". Tu zbliżam się już do całości zjawiska bo istnienie tej grupy pasożytów (no.. prawnicy się nieco wyłamują ) niemożliwe było by bez całej otoczki uniwersytetów itp.przybytków "naukowych". A więc naukowcy.
Wspomniałem o prawnikach - ci zawodowi kłamcy też się uwiarygadniają społecznie poprzez swoje "naukowe środowiska".
Uniwersytety to takie kościoły dla religii zwanej nauką
Czym są te "naukowe środowiska"?
Omawiałem już tematy egregorów ( Andriej Iwaszko daje ładne wyjaśnienie - kto oglądał ten wie, wspomina Andriej też czym jest sekta
https://www.youtube.com/watch?v=tonsCA6WY08 .
Wymienione powyżej pasożytnicze grona adoracji wzajemnej jak najbardziej znamiona sekt wypełniają- mało tego , są wzorowym przykładem takowych:
1.Używają swojego dziwnego języka (slangu subkulturowego) aby sie wyróżniać spośród innych i być dla nich niezrozumiałym. Prawnicy, lekarze i KK używa łaciny. Ponadto tworzą jakieś inne- na przykład nazwy "leków" , nazwy prawne, nazwy "chorób". To daje im "tajemniczość" ( owoc zakazany omawialiśmy w jakiejś innej rozmowie). Tajemniczość powoduje, że są w stanie mamić przyszłych adeptów, pokazując im rzecz jasna różne sztuczki, tłumacząc to "mocą Boga" albo "potęgą nauki". Zwodzi tych, których pociąga władza ( na każdym ze szczebli- typowy przysłowiowy kapral też ma swój "rząd dusz" pod kontrolą).
2. Używają charakterystycznych dla danej sekty ubiorów - znów w celu wyróżnienia się ( a tak naprawdę do postawienia "ponad" niewtajemniczonymi a więc pycha.)
Można by zagłębiać się w te charakterystyki biorąc na warsztat typowe znamiona sekty wypunktowane dalej w niejednym miejscu internetu- przede wszystkim na stronach katolickich !!
he, he - złodziej sam krzyczy "łapać złodzieja!". Oni oczywiście sektą nie są - ależ skąd! Oni są "biali i puszyści" , oni nie kradną, nie robią nic złego. No ale nie miałem "jechać" po KK. Stwierdzam tylko fakty. Swoją drogą na pewnym etapie ludzkiego rozwoju oni są potrzebni. Trehlebow nazywa ich "administratorami"- wczoraj rozmawiałem ze swoją ciotką. Ona szuka dogmatów i w jej życiu jest to na razie potrzebne ale nasz blog jest dla ludzi, którym się to znudziło i chcą przejąć sami kontrolę nad swoim losem.
Zagłębiać się zatem dalej nie będę - zakończę tylko stwierdzeniem, że wszelakie te środowiska "autorytetów" (napompowanych naszą energią jaką im oddajemy nieustannie różnymi drogami nie umiejąc krzyknąć jak to dziecko: "król jest nagi!". Gdyby katolicy stosowali zalecenia Jezusa to zapamiętaliby, że zalecał: "bądźcie jak dzieci") ..................że wszelakie te środowiska "autorytetów" znamiona sekt wypełniają.
By nie nudzić zbytnio- jednym z elementów wojny informacyjnej (prania nam mózgów przez w/w sekty) jest tworzenie "mądrych", "naukowych pojęć". Są to narzędzia w wojnie informacyjnej- słowa klucze, skalpele, noże, szpady (znającym język angielski polecam słowa "word" i "sword"- słowami można też zabić tak jak nożem czy mieczem. Są to słowa spokrewnione- mają podobną wibrację. Działają po prostu w innych przestrzeniach).
No i jakiś cwaniak opakował "g...wno" w papierek tworząc słowo "mizoginia". Słowo relikwia - słowo 'mądre", brzmi tak niezrozumiale, ach ! (twórca tego słowa i jemu podobni dokonują chyba przy tym jakichś samogwałtów - no w każdym razie wpadają co najmniej w niezdrowe podniecenie. Tak, tak- od zaatakowanych płynie ku nim zrabowana energia a więc podniecają się sadyści).
Ktoś wypowiada swoje racje , na przykład tak jak ja tu na blogu czy w komentarzach pod filmami. No i nagle interlokutor wyjmuje "asa z rękawa" i baach! między oczy: "jesteś mizoginem!". No i większość rozmówców nieświadomych co się w tym momencie wydarzyło (że właśnie zostali zaatakowani mocą czarnej magii) poddaje się, czują się nagle jak balon z którego wypuszczono powietrze.
Naszą obroną jest świadomość- świadomość chwytów, tej szermierki słownej. Uzbrojeni w taką wiedzę nie damy się już okradać z energii.
Słowo (jak wiele innych) jest typowym przykładem użycia czarnej magii. Jak to działa? Każde pojęcie ma swój obraz- myślokształt. Jakiś cwaniak wymyślił słowo "mizoginia" ( albo homofobia na przykład). I teraz EGREGOR tego słowa jest ładowany energią przez wszystkich ludzi składających mu służalczy pokłon.
Jaki służalczy pokłon? Ano gdy przemilczamy w rozmowach, bojąc się: 'och - jakieś mądre słowo. Nie zapytam co ono znaczy bo wyjdę na idiotę/kę i nieuka. Ono tak "uczenie" brzmi"....to ładujemy swoją uwagą ten egregor.
Każdy człowiek, który nie zapyta o znaczenie tego terminu ( o tym mówił A. Iwaszko gdy omawiał znaczenie obrzędów i rytuałów) czyni z niego dogmat bezmyślnie ładuje je energią. Egregor taki (myślokształt) w przestrzeni astralnej (pozamaterialnej) krąży jak chmura gradowa. Coś jak kamień gotowy do użycia albo rodzaj akumulatora ( kondensatora energii).
Jeśli oddajemy swój los w ręce "naukowców" - ślepo wierzymy tym rozmaitym bredniom jakie nieustannie produkują aby otrzymać kolejną wypłatę pensji ze społecznego (naszego) budżetu to nadajemy moc formułowanym przez nich pojęciom. Mało tego taki "kluczyk pojęciowy" jest połączony z głównym egregorem danej sekty ....( oj- przepraszam nauki ) i w razie potrzeby po tym połączeniu jak po przewodzie elektrycznym płynie dodatkowe zasilanie aby strzelić w głowę niedowiarka i "ignoranta".
Tak jak Jehowi czasami u mnie przy furtce tak inni ludzie używający z pełnym przekonaniem pojęć w rodzaju naszego tytułowego, stają się narzędziami danego egregoru- nieświadomymi narzędziami.
Dodam jeszcze na koniec- Andriej Iwaszko zdradzał nam , że zarówno nałożenie klątwy jak jej zdjęcie zasila ten sam egregor. Mówił konkretnie na przykładzie katolików i duchownych żonglujących tutaj różnymi chwytami i zasilając egregor katolicki.
Tak samo jest z religią "nauki". PODDAJĄC SIĘ jego autorytetowi przez uznawanie jego wyższości, pokłaniając się "tajemniczej niezrozumiałości" (masoni też bazują na tajemnicach) oddajemy jej swoją energię. Stajemy się jej sługami.
Dobrego dnia !! ( rój w kłodzie siedzi- sprawdzałem )
Michał
p.s. czytam i sprawdzam swoją pisaninę i włączyła mi się analogia do większości współczesnych "żon" będących na usługach systemu i pełniących role "haus- gestapo" w swoich własnych domach ale o tym innym razem.
13 komentarzy:
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
Dobrze, że dałeś linka do tego starego wpisu o czakrach, bo to rdzeń tego, co chcesz tu przekazać. Powinieneś od czasu do czasu to linkować, żeby nowe osoby miały okazje to przeczytać. Bez zrozumienia tego zagadnienia, możemy tu sobie tylko gadać o falach na powierzchni oceanu, nie wiedząc czym są prądy morskie.
OdpowiedzUsuńDziedzina energo- informacyjna to creme de la creme:) Super,ze to dzisiaj poruszyłeś.
Jeśli chodzi o wymianę energii pomiędzy kobietą a mężczyzną, tak jak pisałeś, zachodzi ona również poprzez wzrok, głos, myśli. Interesuje mnie , co się wtedy dokładnie dzieje. Takie ujęcie tematu, że przez kobietę płynie rozkosz, a mężczyzna się rozkoszuje jest fajne. Ale nie zaspokaja głęboko mojej ciekawości. Kiedyś pisałeś chyba o tym, że kobieta daje mężczyźnie energię ziemską, potrzebną do wykonania dzieła. Im więcej mu jej daję, tym więcej mężczyzna działa i osiąga. Ale przecież w momencie, jak kobieta daje swoja energię, to następuje wymiana i mężczyzna tez daje jej swoją. Wiec jaki to ma analogiczny wpływ na kobietę? Tego nie było w tym artykule Olgi Waliajewej, który tu tłumaczyłeś. W czasie tej wymiany energetycznej, mówię o takiej chwili, właściwie bez ruchu, który zahacza chyba już o klimaty tantryczne, na prawdę fizycznie czuć przepływ strumienia energii.
Cześć M. mam jak widzę jedną bardzo aktywną czytelniczkę. No dobrze - Niebiosa na coś Cię przysłały.
UsuńKlimaty tantryczne powiadasz.... to znów pojęcie mocno "ściągnięte w dół". Na kilku forach mijałem sie z kilkoma "specami od tantry". Kursy jakieś robią, zadawałem pytania na które nie umieli odpowiedzieć ( na przykład męski orgazm bez wytrysku) . Po pół roku czytam, że "oni tego nauczają".
Bym był taki cwaniak to uprzedziłbym czasy i otworzył szkołę chodzenia dla niemowląt. Kasy bym natrzepał i nie musiał się "wytrząchać" na ciągniku. ;)
ech... kręcę się wokół tej nieszczęsnej tantry jak pies wokół jeża. Owszem - zawiera (ta wymiana energetyczna) jak najbardziej i te składniki. W ogóle to powiada się w Wedyjskich mądrościach, że kontakty stricte seksualne są na pewnym punkcie ograniczone do minimum- tzn. nie w tej bzdurnej formie jaka dominuje w "mendiach" - te wszystkie tam "zapasy ze sapaniem i wszelakie takie ....
Przecież jak się lampkę do kontaktu włącza to nikt nie rusza nieustannie wtyczką w gniazdku aby się lampa świeciła . To absurd. Prąd płynie i już - wystarcza.
Idę na słońce - potem coś dopiszę. Zanotuję tylko sobie by wspomnieć o Dekabrystach - fajny przykład z praktyki.
"Powinieneś od czasu do czasu to linkować, żeby nowe osoby miały okazje to przeczytać."- he, he - do tego mam tutaj na przykład Ciebie. Tu znów niebezpiecznie balansujesz na granicy 'oberwania w ucho" ;) - to co ja powinienem to ja będę decydował. wsadź sobie swoje nieproszone rady ...... wiesz gdzie , gdzieś tam w smocza jamę i kamieniem wielkim nakryj. ;) Dla Ciebie linki
UsuńPierwszym po naszych rozmowach ( jak już wspomniałem w listach pocztą prywatną) był "jak stać się prawdziwą kobietą" wpisany 29 maja.
a drugim było już po Twoim strzeleniu focha z przytupem :)
http://michalxl600.blogspot.com/2015/05/co-kobieta-pragnie-otrzymac-od-mezczyzny.html
Tamże jest na przykład taki fragment: " ............. Wierzyć w niego, wierzyć w jego mądrość, w jego genialność. Wierzyć w niego bardziej niż on wierzy sam. Wierzyć w to, że osiągnie on wielkie sukcesy, że będzie w stanie utrzymać rodzinę. Wierzyć w to, że on sam wie jak najlepiej postąpić w tej czy w innej sytuacji. Wierzyć w swojego mężczyznę to znaczy nie dawać nieproszonych rad, nie wymądrzać się, nie brać na siebie roli lidera i męskich obowiązków. Po prostu uwierzyć w niego jak w Boga i nigdy nie porzucać swojej wiary........................".
Zapamiętaj sobie : nie dawać nieproszonych rad,. JEDNA Z PODSTAW "Instrukcji obsługi mężczyzny". Męska psychika doznaje w takich warunkach "zawieszenia systemu" . Klikając w klawisze też musisz sie trzymać pewnych reguł, żeby być skuteczną - żeby Twój wpis się ukazał na ekranie. c,d,n,
Masz rację:) Niebiosa z pewnością przysłały mnie po coś:)
OdpowiedzUsuńdopisuj się pod jedną rozmową żeby nie było bałaganu. Ten blog taki ułomny jest - trzeba zawsze kliknąć "odpowiedz" pod postem zaczynającym rozmowę.
UsuńOgólnie mam pewne przemyślenia na temat tych naszych rozmów- widzisz... pierwsza rzecz . Jak już "dałem Ci w ucho" ;) - wirtualnie i podporządkowałaś się nie mędrkując zanadto to rozmowa staje się miła. Masz bystry umysł ale on Ciebie zwodzi i dominuje nad Twoją kobiecością. Do tego smoki lubią błyszczeć i się popisywać ;) - uważaj na to. Stąd ta zalecana w naszej kulturze kobieca skromność ( to słowo jest dziś też źle pojmowane - według Słowiańskiej bukwicy słowo "skromność" - po starosłowiańsku "smijenie " = s-Mirom" czyli z pokojem, ze światem" [ mir oznacza zarówno pokój czyli stan bez wojny jak i świat]. No i ta "dziewicza skromność" daje właśnie tę siłę żeńską. Nie wyskakujesz przed mężczyznę, jeśli nie odpowiada Ci jego energia to go zmieniasz ALE NIE WYSKAKUJESZ PRZED SZEREG!! nie pchasz się w światła jupiterów bo kobiecość, cała ta moc "cienia" nie jest Tobie dostępna. Tu może warto wspomnieć, że istnieją2 rodzaje czerni ( nocy) - jedna to taka zimna, szatańska otchłań (prawdopodobnie to jest niższy świat astralny) a druga to coś jak ciepła, letnia noc- pełna, życia, nadziej, ciepła, spokoju, płodności. Tego szukaj. W moim ogrodzie wszystko rośnie nocą, to jest ten czar. Jeśli by nie było tej nocy to nie było by życia. Mądra kobieta nie pcha sie w światło bo wtedy ta tajemnica nocy jest dla niej zamknięta. Nam - mężczyznom tego potrzeba - trzeba tej energii. Ze swej natury nie mamy w te obszary wstępu. To Wasza rola. c.d.n.
A na temat o jaki pytałaś powyżej mam też przygotowaną w głowie "rozmowę" ale o tym za chwilę- słońce piękne , czerwone zachodzi- nie mogę stracić tego misterium. Idę dać zwierzętom "paszę" i pogapić się w słoneczko. Zapiszę sobie tylko hasło do dalszej rozmowy - Mantak i maneevan Chia. Wszystko o co pytałaś jest w tych książkach- pani Chia przepięknie wyjaśnia masę mechanizmów wswojej książeczce "Miłosny potencjał kobiety". Na "alledrogo" czy na innych aukcjach masz te książki za czasem nawet kilkanaście zł.
UsuńPrzepraszam Cię Michał, ale nie rozumiem. Rozmawiamy sobie tutaj i nie wiem w jakim momencie odczułeś to, co nazywasz pchaniem się przed mężczyznę. "Smoki lubią błyszczeć", "Szatańska noc"? Wiesz, przykro czytać coś takiego. Zatkało mnie. Naprawdę. Jeśli czymkolwiek poczułeś się urażony, to przepraszam. Nie będę Cię więcej niepokoić swoimi przemyśleniami.
UsuńKOREKTA: nie powinienem prowadzić takich rozważań wieczorem. Rano umysł wzbija się na wyżyny. Napisałem: według Słowiańskiej bukwicy słowo "skromność" - po starosłowiańsku "smijenie " = s-Mirom" czyli z pokojem, Powinno być " smirenje" - literówka mi się wkradła ale tu jest istotna i nie mogę jej pominąć.
UsuńPrzeczytaj sobie wszystko spokojnie rano- ni czytaj emocjami. Przykro ci dlatego, że dominuje Twoje ego - jesteś do niego przywiązana. Gdybyś miała kontakt z Ziemią uśmiechnęła byś się tajemniczo ze zrozumieniem. Mama- Ziemia natychmiast wszystko by ci wyjaśniła- nie było by "emocji" bo natychmiast ten ładunek odpłynął by do Ziemi (oj- włącza mi się "mechanik" i opisuję działanie tych zjawisk. Nie strzelaj tu kolejnego focha ;) tylko zrób użytek z wpisów jakie zamiesiłem . ech... ja wiem - to teoria a trzeba "pokazać w praktyce". Wspominana pani Maneevan Chia ( a może to jej mąż Mantak) tłumaczą tu pięknie to niezrozumienie (pytałaś o wymianę energetyczną ) - napisali oni: "NIE DAWAJ JEJ DRZEWA BRZOSKWINIOWEGO ALE DAJ JEJ KOSZYK BRZOSKWIŃ" (cytat z pamięci) . To piękny i bardzo wymowny obrazek. Jeśli przyjmiesz za fakt, że nasze ciała są instrumentami przekazującym zupełnie różne wibracje to przestaniesz strzelać fochy, przestaniesz nieustannie próbować "być partnerką" (Boże - jak ja nie lubię tego słowa. dziś jest plagą- wszędzie "partnerstwo"- nawet w tańcu. Pisałem Tobie w listach,że najlepszymi tancerzami są zawsze mąż i żona - uczucia i prawdziwej więzi nie da się imitować- udawać a to nieszczęsne "partnerstwo" sugeruje jakąś "równorzędność" w sensie jednakowych biegunów - równość . ZAZNACZAM TU NATYCHMIAST, ŻE TA ODMIENNOŚĆ NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z BRAKIEM SZACUNKU !!!! Uznawanie naturalnej odmienności nie ma w sobie nic z dyskryminacji [ to znów słowo w rodzaju "mizoginia"- słowo oręż, połączone z emocjami . Tu tkwi właśnie działanie tych słów- że rozumne rozpoznanie usuwa emocje a dogmat powoduje , że słowo jest obarczone ładunkiem emocjonalnym, NIEZIDENTYFIKOWANYM ŁADUNKIEM.To są takie miny wojskowe ].
UsuńOj ... wpuściłem powyższe do netu ale otworzyły mi się kolejne "podpoziomy"- trzeba by kilka rodzajów nawiasów używać. Coś mi się zdaje, że zaraz stanę sie zupełnie niezrozumiały. M. już się zgubiła.
UsuńI to jest właśnie ułomność paplaniny wszelakiej. Jedynym sposobem porozumienia jest praktyka. Słowa ( szczególnie gdy do głosu dochodzą emocje budząc w nas nierozpoznane lęki ) stają się tylko kolejnymi przeszkodami w komunikacji- zamiast wyjaśniać są tylko kolejnym,i cegłami budującymi ścianę.
zamiast opowiadać o tańczeniu trzeba zatańczyć.
Dobra - stało się. Powyższe wszelakie pisanie ujrzało już światło dzienne. Dzień się kończy - jak dla mnie środek nocy bo niemal północ. Spojrzę na to gdy urodzę się ponownie jutro rano. Może we śnie uda się coś wyjaśnić między mną a M ( bo gdy nasze ciała śpią i wypoczywają - my nadal naradzamy się jakie sceny rozegrać następnego dnia). Tam poza materią nie ma przeszkód w rodzaju przestrzeń czy czas. Te ograniczenia są tylko tutaj w matrixie. Dobrej nocy (lub dzień dobry tym, którzy czytają to nad ranem).
Nastał nowy dzień. Poszłam za Twoja radą. Uziemiłam się, opadłam z emocji. I rzeczywiście teraz uśmiecham się tajemniczo. I wiesz co myślę. Wszędzie tam, gdzie ludzie łączą się na wysokich wibracjach, tak jak tu na Twoim blogu, działają też ewidentnie siły mroku. I tylko ich działaniem jestem w stanie wytłumaczyć sobie Twój wczorajszy wpis. Może Ty masz na to inne wytłumaczenie, to podziel się nim z nami. Ale ja go nie znajduje mimo najlepszych chęci. Przeanalizowałam sobie nasze rozmowy i płynęliśmy zgodnie w tym samym kierunku. W odpowiedzi na moje posty pisałeś same pozytywne rzeczy. M.in., że bardzo podoba Ci się porównanie z latarnią, że w kolejnym poście zachowałam się jak mądra żona, że moje posty są dla Ciebie natchnieniem. Ani słowa dysonansu między nami. I nagle ni stąd ni z owąd , zupełnie bez przyczyny piszesz, że jestem Smokiem i wyrywam się przed mężczyznę. Dziwny jest ten świat. Ale jest to dla mnie nauczka, że właśnie tam, gdzie następuje taka wspaniała współpraca pomiędzy rezonującymi jednostkami, ktoś lub coś wkłada kij w mrowisko. Musimy mieć się na baczności. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Ci, żebyś mimo tych przeszkód, które stają Ci na drodze, nigdy się nie poddawał, bo robisz kawał dobrej roboty, którą tu wszyscy doceniamy:)
Usuń:))) a więc "jestem za a nawet przeciw" - że zacytuje klasyka.
UsuńTak- jeśli chodzi o tą uwagę o mądrej zonie to była moja pomyłka- moja niekonsekwencja. Tam też nie zauważyłem drobiazgów, które nie powinny mieć miejsca. Żona przenigdy nie będzie poprawiać męża publicznie ( patrz wpis "mnie tu nie kochają" - to nie był tytuł ale wnioski mężczyzny powtarzane w tekście). To kolejna z ważnych zasad "instrukcji obsługi mężczyzny". Jeśli uważnie oglądałaś Trehlebova to powinnaś to wiedzieć.
Widzę, że bardzo się skupiasz na punktowaniu u mężczyzny jego niedostatków - tu nasze wrażliwe ego bardzo cierpi. Nie jesteśmy tacy sami jak Wy. Chcesz mieć pożytek z chłopa to PRZENIGDY !!tego nie rób, Odsyłam znów do wersetów naszej "blogowej biblii" cytowanej niedawno: "wierz w niego jak w Boga..." ;) i tak dalej.
PRAKTYKA !!!!!!!!!! podkreślam - PRAKTYKA ..............wskazuje na to, że jeśli mężczyzna nawet podejmie decyzję błędną (dla rodziny- widzę teraz tę scenę kapitana i statku, na pokładzie rodzina) to CUDEM NATURY !!!!! (podkreślam po raz trzeci- to mówi praktyczna obserwacja wielu życiowych zdarzeń) negatywne konsekwencje tego wyboru będą minimalne lub nie będzie ich wcale O ILE .....o ile kobieta zaufa wyborowi męża. ONA JEST JEGO AMULETEM, jego ochroną i Boginią. Dowiedzione po wielokroć (była już o tym mowa), że nawet kule omijają mężczyznę na którego czeka w domu kochająca, wierna żona (on oczywiście również o niej myśli i ma jej obraz w sercu i jest jej wierny) .
Dobra - może tyle . Niniejsze pisanie jest dla osób trzecich a nie dla Ciebie. Jednak odegraliśmy tu pewne role -cos na wzór Hellingerowskich. Ot- taki taniec wirtualny.
Jeszcze ważne uzupełnienie do porannego wpisu- napisałem: ".......... gdy przemilczamy w rozmowach, bojąc się: 'och - jakieś mądre słowo. Nie zapytam co ono znaczy bo wyjdę na idiotę i nieuka. Ono tak "uczenie" brzmi"........."
OdpowiedzUsuńWyjaśniam - są dwie sprawy. Jedna to domniemane znaczenie nadane przez twórcę danego "dogmatu" a więc jakiś tam zbitek znaczeń łatwy do wyszukania w słownikach. Drugi to znaczenie jakie mu się faktycznie nadaje - o to należy "podhaczyć" rozmówcę: "co pan/pani pod tym rozumie?" . Zmierzam do tego że zamiast powiedzieć po ludzku: " ty chyba nienawidzisz kobiet?" używamy tajemnej pałki zdejmującej z nas odpowiedzialność za nasze słowa -tzn. bierzemy sobie do tego ataku słownego popleczników/ wsparcie. Jeśli powiesz: " ty chyba nienawidzisz kobiet?" to jest to Twoja prywatna opinia i daje ona szansę ewentualnej dyskusji i natychmiastowego wyjaśnienia ważkiego tematu natomiast użycie podstępnej bomby "mizoginia" jest przywołaniem na pomoc całej tej hałastry, całej tej sekty, która wcześniej nadała temu słowu moc dogmatu i "naukowej prawdy". Typowa czarna magia- stwierdzenie to nie musi mieć z prawda naturalną żadnego związku ( i w większości przypadków w ogóle nie ma - dzisiejsza "nauka" wali sie w gruzy, wszelakie teorie Einsteina nie są prawdziwe. trzmiel według obliczeń jakichś tam zasad dynamiki nie powinien w ogóle wznieść się w powietrze przy swojej masie i powierzchni skrzydełek jaką posiada. ).