No i wspomniana na wstępie moja korespondentka zauważyła zniknięcie wpisu- wysłała mi list prywatny z pytaniem co się stało. Wyjaśniłem, że to moja ingerencja i wyjaśniłem powody.
Pozwólcie, że zacytuję swój wczorajszy list z odpowiedzią a potem artykuł - jak sądzę korespondujący mocno z omawianą treścią "nieoceniania".
......rano chciałem Tobie napisać maila na temat tego "nie oceniaj"- to bzdura jest. Nam dziś wszędzie wmawiają "nie oceniaj" . A jak w takim razie się uczyć w tej szkole życia skoro nie mamy sobie ustalać kryteriów jakichś zdarzeń czy postępków? Myślę, że niuans tkwi w "nie potępiaj" - a to już całkiem co innego. Mam prawo ocenić wszystko- czy to swoje działania czy to czyjeś inne. Całkiem osobną sprawą jest w jaki sposób podchodzę ... głównie do ludzi, których postępowanie oceniam ( bo tego dotyczył wymazany komentarz). Wiele razy już w necie pisałem, że jest subtelna różnica w powiedzeniu "jesteś głupi" a "głupio postąpiłeś". To pierwsze daje piętno na człowieka - dołuje i nie daje możliwości rozwoju (choć tak naprawdę bez obłudy to też może być- dziś jesteś głupi ale jutro masz szansę zmądrzeć). No w każdym razie powiedzenie "głupio postąpiłeś" daje nam konkretny materiał do pracy bo wskazuje na konkretną czynność- daje szansę wyciągnięcia wniosków. A jeśli jasne jest, że traktuję wszystkich wraz ze sobą jako uczniów w szkole życia to oczywiste jest, że traktuję to jako jedną z lekcji- postępuję adekwatnie do sytuacji itp.
Natomiast takie ogólne "nie oceniaj"- zakaz absolutny plącze ręce czy też nogi (albo język- rodzaj klebla), nie daje żadnej możliwosci ruchu. Koniec- nie oceniaj!- no żesz kurka wodna ! "taki już jestem i mnie nie oceniaj"- to się do cholery zmień!! Te kneble "nie oceniaj" stosują lenie duchowe. Ja kiedyś pobłażałem temu a dziś gnam tego typu osoby.
potem następnym listem wysłałem ważne uzupełnienie:
Gdzieś tam w domyśle miałem oczywisty dla mnie warunek ( to wynikało z ostatnich i nie tylko wydarzeń), że dane osoby żądające od nas "nie oceniaj" chcą uporczywie kontynuować z nami relacje NA SWOICH WARUNKACH. Ja się nie "wcinam" w jego/jej życie - chcesz to sobie tak żyj ale beze mnie, chcesz usłyszeć co ja na ten temat myślę to proszę , nie chcesz też twój wybór. Ważne dla mnie, że ja kontynuować takich układów nie zamierzam. I tu pojawia się: "JAK TO???" ( w domysle: taka wspaniała propozycja, ja jestem taki wspaniały/a - jak można odrzucić takie "dobro"?. ) Wyłazi skrywany egoizm, dziecinada, niemowlęctwo duchowe w dorosłym życiu sprytnie pokryte rozmaitymi sztuczkami i manipulacją,
A dlaczego to niby nie wolno na forum wpisać swojej oceny jakichś postaw i wzorców życiowych? Tym bardziej, że nie są skierowane do nikogo personalnie.
No ale autorka postu "nie oceniaj" najwyraźniej poczuła się czymś dotkięta- to jej problem i terroryzuje otoczenie zakazując o czymś takim mówić.
Dobra - a teraz opowieść jaka mi się otworzyła dziś rano (nie ma przypadków) podczas przeglądania nowości na stronie "vkontakte":
Dzieci to zwierciadło zdrowia duszy dorosłych.
Całe moje życie zawodowe miało zwiazek z dziećmi. Pierwsza moja praca była na oddziale dziecięcym zakaźnym - dziś jestem kasjerką w restauracji, kolektyw pracowniczy to młodzi i u nich też "robię za matkę".
Być może zainteresuję młodych informacjami. Podczas mojej pracy w szpitalu często stykałam się z ciężkimi dziecięcymi okaleczeniami losu. Ja oczywiście nie jestem święta i nie jestem aniołem, który ma prawo kogokolwiek sądzić - po prostu mój los mnie z tym stykał i pokazywał to wszystko nie przypadkiem i dlatego tym się dzielę.
Wszystkiemu co zaobserwowałam mogę dopiero dziś wydawać ocenę.
Był pewien chłopiec ze strasznym wodogłowiem - inwalida, męczył się i był nieustannie na środkach przeciwbólowych. Prawda to czy nie ale powiadali ludzie, że jego mama zaszła w ciążę z chłopakiem aby się z nią ożenił a potem gdy on jej odmówił ściągała (wygładzała) swój brzuch i niemowlak urodził się taki właśnie. Był dzieckiem porzuconym i wszystkie szpitale w taki czy inny sposób go znały.
Pracowałam przez całe doby i jego krzyki i męczarnie pamiętam po dziś dzień. Moje życie w tamtym czasie zapierało dech w piersiach ale tamte sytuacje będę rozważać do końca swoich dni. Z moim potomstwem oczywiście nie jest najlepiej dlatego też tak wiele widziałam w swoim życiu okaleczonych dziecięcych żywotów.
Był też innych chłopiec około 3 lat. Mama porzuciła go zimą samego w nieogrzewanym pokoju i uratowali go sąsiedzi- przywieźli go do nas z masą niedomagań. Leżał prawie 3 miesiące- za ten czas nauczył się samodzielnie siadać na nocnik i jeść. Bardzo zmyślne i dobre dziecko. Mama pojawiła się po 3 miesiącach i go zabrała- bardzo się ucieszył.
W szalone mrozy grudniowe przywieźli nam 6- miesięczną dziewczynkę. Samochód patrolowy wykonywał trasę i drugi z Milicjantów (niedawno umarła mu córka) zwrócił uwagę na zawiniątko koło drogi. Okazało się, że to ta wspomniana dziewczynka - takiego pragnienia życia jak u niej nie widziałam nigdy, nawet nie kichnęła.
Dawno już stamtąd odeszłam ale wspomnienia będą ze mną zawsze. Dzieci to lustro duchowego zdrowia dorosłych. Cierpienia są nieuniknione kiedy brak jest miłości. Kiedy sam płacisz swoje rachunki to jedna rzecz lecz kiedy cierpią i męczą się dzieci- choćby nawet nie twoje- to trudno przekazać to słowami. Dawniej zawsze mi się wydawało, że wskaźnikiem miłości jest wyłącznie zadowolenie niezależnie czy to ciała czy też duszy.
Po takim moim doświadczeniu nie zostałam jeszcze matką i nie będę twierdzić, że nigdy w życiu nie popełnię błędu. Zdradzić i odrzucić miłość można raz ale skutki będą sie ciągnąć całe życie. Takie doświadczenie nie jest zbyt radosne ale to jest życie i nigdzie przed nim nie uciekniesz.
źródło tłumaczenia: http://pravotnosheniya.info/Deti-eto-zerkalo-zdorovya-dushi-vzroslih-3163.html
No tak to już jest , że mówią nam jak mamy myśleć ,w co wierzyć oraz jak postępować.
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak autor mam swoje zdanie , potrafię sama myśleć , wysnuwać swoje wnioski i nie nadstawiam drugiego policzka. Nie mówię że mam zawsze rację ale wnioski są zawsze moje. Przecież bez tego stajemy się niczym innym jak biorobotami powielającymi zachowania innych.
Widziałam komentarz "nie oceniaj" i czytając kilka razy post zastanawiałam się również co ubodło czytelniczkę tego komentarza.
Ostatnimi czasy rzadko komentuję posty mimo że jestem tu chyba od początku prowadzenia bloga co wcale nie znaczy że go nie czytam.Uśmiecham się do niektórych wypowiedzi komentujących i myślę sobie że jeszcze długa przed nimi droga ,a inne z kolei uczą mnie , wzbogacają i dają do myślenia.
Myślcie i podejmujcie decyzje sami, jakkolwiek "głupie" by one nie były, to też jest lekcja.I przede wszystkim miejcie swoje zdanie oraz nie bójcie się go wyrażać zwłaszcza żeby się komuś przypodobać.Ale liczcie się również z tym ,że ktoś może mieć inne zdanie i inną ocenę sytuacji.
Bądźcie sobą a nie jak w większości przypadków marną kopią innych.
Ps. U mnie od jakiegoś czasu energetyczny rollercoaster.
Buziaki dla wszystkich . Gabi
Bardzo się cieszę, że dałaś znak życia Gabi. To prawda, że Twoje wpisy są jednym z najmocniejszych "filarów" tej naszej wirtualnej przestrzeni.
UsuńChyba u wszystkich ten rollercoaster. Powiadają różni spece, że cały czerwiec będzie taki jakiego nikt dotąd nie pamietał- już czas najwyższy. Słoneczko sprawia, że wiele energii przechodzi w stan "płynny" niezbędny do przebudowy. Jak to tam było w filmie "Matrix"? "Zapnij pasy Dorotko". Czeka nas od lat oczekiwana część praktyczna życia- teorii było wiele. Teraz egzaminy.
Cześć! Właśnie! Jest szaleństwo, myślałam, że to u mnie coś może z organizmem...ja bym ciągle spała, całymi dniami; walczę z materią ostatnio, nic się nie klei, najdziwniejsze dla mnie jest to, że ciągnie mnie do jedzenia mięsa, nie wiem dlaczego. Za to rozwój w sercu jest taki, że nie nadążam sama za sobą....pewnie za szybko, czy jak? Ogólnie mam wrażenie jakby ciało nie nadążało za duchem. Jak Wy sobie harmonizujecie to wszystko? Mi pomaga kontakt z ziemią i wiatrem i kąpiel, ale jak wrócę do domu to wszystko od nowa...:-D pozdrowienia, Natalia :-D
UsuńWłaśnie! Cześć Gabi :-D Ja też się cieszę, że jesteś :-D Pozdrowionka :-D Natalia :-D
UsuńNatalia napisała:
Usuń".......najdziwniejsze dla mnie jest to, że ciągnie mnie do jedzenia mięsa, nie wiem dlaczego. (....)... Jak Wy sobie harmonizujecie to wszystko? "
Oj- ja kilka dni temu zrobiłem przestępstwo. Widać tak miało być- nagotowałem wieczorem po raz kolejny soczewicy z ziemniakami, wszystko to ostro z pieprzem. Wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie ale poddałem się temu. Noc ciężka -jakieś koszmary,dzień też. No ale po tym wziąłem się w garść i już jest dobrze- dziś pobudka 5- ta rano. Wykonany dzienny plan z nawiązką. Poważne dzieło, które się ślimaczyło od chyba 2 tygodni.
Natalio, piszesz, że walczysz z materią i nic się nie klei, a ponoć mięso uziemia. Jeśli ktoś jest osobą bardzo uduchowioną, to aby nie odfrunął ;) włącza mu się mechanizm obronny ściągający go z powrotem na ziemię. Być może sytuacja ma związek ze zmianami energetycznymi, coś nadciąga i nie czujesz się na to gotowa, organizm chce się przygotować, zakotwiczyć, aby utrzymać Cię w pionie, abyś radziła sobie z codziennymi obowiązkami. To tylko koncepcja, ale może zajrzyj do ajurwedy? Jakiś czas temu codziennie intensywnie medytowałam, ale nie było to tylko siedzenie, tylko bardziej zaawansowane medytacje i w tym okresie codziennie musiałam jeść miód w dużych ilościach, koniec kropka, inaczej padałam na twarz. Gdzieś później wyczytałam, że praca mózgu bardzo się zmienia i potrzeba dużo m.inn. glukozy. Takie z nas stworki :) Może postaraj się jeść bardziej treściwie, zawiesiście, tłusto, ale w formie roślin i tłuszczów. Pozdrawiam :) Ania Rz.
UsuńU mnie zaczęło się pod koniec maja (ochota na mięso, puchnięcie i uczucie ciężkości)i tak jak napisała Natalia, jakby ciało nie nadążało za duchem. Choć różne są ciała i dusze, to napiszę, co pomaga mi, może pomoże też komuś. Bardzo pomógł mi komentarz Natalii o tym, że "lewa ręka tego samego boga" chce akceptacji i żeby ją zauważyć. Po konfrontacji z cieniem zrobiło się troszkę lżej. Od wczoraj post, zjadłam tylko kilka jabłek i 1 pomidora, ale za to zniknęło poczucie ciężkości. Pomagają mi też kąpiele w wodzie z solą i ruch, wysiłek fizyczny. Ciągle chce mi się pić, więc piję ogromne ilości wody i to też mi pomaga. Jak coś zaczyna przeszkadzać, to staram się poczuć, że przepływa, że uwalnia się i po chwili wszystko się normuje. Ktoś mówił, że teraz powinno się jeść kaszę jaglaną, żeby właśnie nie odlatywać, a poza tym krzemionka itd. Może to jest jakiś pomysł. Ja na ten moment nie mogę patrzeć na gotowane jedzenie, ruch i kąpiele uziemiają mnie na tyle, że jest w miarę dobrze. A jak Wy sobie radzicie? Dobrego dnia wszystkim :) k.
UsuńCoś z tym uziemieniem może być na rzeczy. Mnie wzięło na sól- solę sałatki. Ponadto napad na orzeszki ziemne- pojawiły się w Biednejdronce w dużych workach- jakaś świeża dostawa. Powoli mi mija ale był jeden dzień, że organizm sobie coś w tym wyszukał. To oczywiście jest "nieprawilna" dieta witariańska bo te orzeszki są palone a więc przetworzone termicznie no ale doświadczam tego w zadumie- widać jakieś mniejsze zło.
Usuńtak "k." - u mnie po gotowanym "ciężar" ogromny. Truskawki się pojawiły na targu i wydaje mi się, że z powodu tegoż wspomnianego marazmu i wszelakiego zastoju rynkowego nie są pryskane bo się nie opłaca. Ludzie zbierają to co wyrosło - ja to czuję bo po chemizowanych w zeszłych latach ( albo mocno nawoiżonych) od razu gile z nosa i slinotok. Organizm to wywala. Słońce mocne więc chyba na pleśń nie pryskają- ale czemu ja o tym? Bo czuję, że te truskawki zamiatają w organizmie. Jem ile mi się tylko chce- do tego miód( też uziemia ). Woda tak- już spadają ilości ale było dużo, szczególnie wody z cytryną. Mam takie fajne źródło w lesie i wożę sobie stamtąd w butelkach.
Olala, ale fajnie! Bardzo dziękuję za Wasze wskazówki, to na pewno uziemienie, tak jak Ania pisze i będę jechać jagły tak jak K. pisze :-D ps. Fajna się tu osada robi na tym blogu, takie fajne sąsiadeczki i sąsiedzi, mamy tu Jędrzejowy las do dyspozycji, sielanka :-D hihihi
UsuńZapomniałam się podpisać, pozdrowienia :-D Natalia
UsuńJak chcecie to można na dzikiej polanie zrobić zlot wiedźm. Właśnie remontuję ogromną 8 metrową przyczepę kempingową. Jeśli ktoś lubi wygody to 6 km stąd jest fajna agroturystyka z dala od świata. Tam są koniki- można pojeździć. U mnie też konie u sąsiada ale tylko do oglądania.
Usuńhttp://www.eholiday.pl/noclegi-ji1776.html
Tu na polanie mieszkają już Kasia z Jackiem. Mają dom drewniany 35 metrów kwadratowych, 3 kozy, 2 psy. Oczywiście zlot- ognisko nie tylko wiedźm. Pytali i panowie - z Gdańska się chłopak deklarował na 300%
UsuńLas wokół polany oczywiście jest- bardzo dużo lasu. Do najbliższej szosy 4 km. Komórki ledwo odbierają. :)
UsuńCiekawe czy tym razem kliknąłem w dobry "komentarz" :) zaraz się okaże
UsuńDołożę moją cegiełkę do tego obrazu i napisze, że mam dokładnie to samo co Wy - umysł odlatuje z tego świata, a ciało zostaje - jest ciężkie, bolą mnie ramiona, mało w nich siły. Energia? Hmmm umysł i serce sa czyste jak kryształ, każdego tygodnia coraz bardziej i bardziej i bardziej
Orzeszki ziemne - ha, mam to samo :) Tez kupuje je od ok 2/3 tygodni...
Mnie zastanawia coś, pewna rzecz - ja choć mam te swoje 33 lata zawsze przez większość ludzi jestem traktowany jak "dziecko". Nawet młodsi koledzy często mi "tatusiują", zwracają się do mnie "Michaś". W pracy mam tak samo; każdy się mną opiekuje i traktuje jak "dziecko" - nie wiem skąd we mnie taka cecha charakteru, takie wewnętrzne dziecko. Nie jestem w stanie tego jasno opisać, po prostu pomimo siwych włosów.
Pomimo dojrzałości, intelektu i często powagi wymalowanej na twarzy nosze w sobie takiego chłopca, psotnika :)
i tak jak pisałem niedawno - nadal mnie ciągnie do mięsa i jem więcej słodyczy niż zazwyczaj (gdzie praktycznie nie jadłem ich wcale) - ktoś wyżej wspomniał o glukozie dla mózgu.
UsuńGeneralnie sporo z Nas przeżywa podobnie to coś
Odnośnie mięsa i słodyczy -mam tak samo, nie jadłam, nie potrzebowałam. A teraz - ta bezmięsna wcina mięcho, aż jej się uszy trzęsą i wcale nie ma wyrzutów sumienia. Teraz mnie puściło, ale to może po żabce, słodycze zostały póki co, może faktycznie zapas truskawek zrobię i tym będę się zapychać. Za to słonecznik wcinam ze smakiem. Pozdrawiam Wszystkich :)
UsuńPO jakiej żabce? Pływałaś żabką? ;)
UsuńAmen...
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście nie ma przypadków :) Od kilku dni toczę IDENTYCZNY spór o ocenę moralną kradzieży (jakim jest program 500+ obecnej partii rządzącej) z ludźmi którzy nie widzą niczego złego w tym że ktoś (władza) pod pozorem "prawa" pod przymusem grabi dobro jednych obywateli by dać je innym pod pewnymi warunkami... a tu taki wpis :)
Dłuuuugo próbowałem "zmusić" moich dyskutantów do jednoznacznej odpowiedzi na pytanie czy kradzież (nie tylko tego rodzaju z jaką mamy do czynienia w wyżej wymienionej sprawie) jest złem czy też nie, i czy godzi się w jakimkolwiek wypadku ją usprawiedliwiać...
I tak samo NIKOGO personalnie nie nazwałem złodziejem poza jednym wypadkiem nazwania dyskutanta manipulantem, za to że zamiast odpowiedzieć mi na to pytanie wprost, próbował podważyć jego zasadność zadając mi publicznie pytanie czy mam dzieci, starając się w ten sposób uzależnić dalszą dyskusję i zasadność nazywania rzeczy po imieniu.
Najbardziej poraża fakt że ta osoba (i nie tylko ona) uważa jednocześnie konieczność istnienie zasad moralnych, tylko ja się pytam co komu po zasadach skoro się je jednocześnie relatywizuje, a kiedy pokazuje się przykłady ich łamania to osoby zamieszane w to relatywizowanie obrażają się i czują się personalnie atakowane.
Uważam że pobłażanie i puszczanie oka do moralnej degrengolady takich zachowań (a nie samych ludzi bo człowiek zawsze może się zmienić na dobre) w imię "pragmatyzmu" (to też był jeden z "argumentów") to współudział w szerzeniu zła. I uważam za swój moralny obowiązek przypominać o tym moim bliźnim za każdym kiedy widzę że uprawiają tego rodzaju semantykę.
Nie potępiam! Bo nie nie mam do tego ani władzy (nie uważam się za Boga) ani nawet przez myśl mi to nie przeszło. Natomiast jednoznaczna OCENA patologicznych zachowań i próby ich tłumaczenia jest moim obowiązkiem skoro uważam się za osobę "moralną".
Pozdrawiam i zawiadamiam że szykując większy wpis na moim blogu z okazji wspomnianej polemiki zamierzam wykorzystać (jeśli autor nie ma nic przeciwko) jego wypowiedzi.
Witaj, ależ proszę uprzejmie- puszczone w przestrzeń internetową oznacza już wspólne. Miło mi będzie jeśli wspomnisz cos o tej stronce.
UsuńA o politykę to nawet boję się zahaczać. Wokół już nie przedszkole ale żłobek z dziećmi mającymi po kilkadziesiąt lat. Moja miejscowa gazeta zawiadamia, że jacyś ojcowie rodzin wielodzietnych pozwalniali się z pracy gdzie zarabiali 1200 zł bo jak ma 5-tkę dzieci to ma już 2500 to po co pracować? Zazwyczaj są to ponoć środowiska gdzie alkohol leje się rzeką. No cóż- będzie jak z dotacjami rolniczymi (też to uważam za żebraninę i sposób na ostateczne zabicie prawdziwego rolnictwa).
Mała uwaga - tu na Słowiańskim blogu zwracamy mocną uwagę na pojęcia. Moralność (mor-all czyli śmierć wszystkiego) to wymysł naszego okupanta z pod znaku krzyża i jakoby Jezusowych nauk. My Słowianie mawialiśmy etyka. Różnica jest spora- chodzi o kody wibracyjne zawarte w naszej genetyce, które odbiera podświadomość. Moralność to jest te 10 sugestii "nie zabijaj , nie cudzołóż...." bop to są sugestie. Nasza podświadomość jest jak dziecko i działa obrazami- ona nie zna pojęcia "nie". Rysujesz obraz zabójstwa= tworzy się w przestrzeni stosowna energia. Gdyby owe "przykazania" sformułowane były w rodzaju: "żyj prawo", bądź dobry, pomagaj..." to wszystko było by w porządku ....tylko, że wtedy te brzuchate urzędasy w czarnych sukienkach nie miały by klientów na swoje usługi.
Co do 500+, niestety, dzieje się źle. Moja koleżanka jest w trakcie rozwodu. Mąż nie łoży nic na dwoje dzieci i nie spłaca kredytu mieszkaniowego. Prośby zbywa słowami - masz alimenty od państwa, radź sobie. Dzieciom gdy są pod moją opieką niczego nie brakuje. Mieszkania nie chce przepisać na dzieci, mimo że nie płaci ani w spółdzielni, ani kredytu, powiedział żeby czekała na 500+ bo przy dwójce dzieci to 1000 zł i sobie poradzi. Sam nie wykazuje dochodów bo pracuje na czarno. Z jednej strony te pieniądze ratują koleżance sytuację, z drugiej - dlaczego ja jako podatnik mam utrzymywać dzieci nieodpowiedzialnego faceta. Ciężko nie oceniać... Ania Rz.
UsuńBardzo mi się podoba to co napisałeś o moralności i etyce Jędrzeju:) Wielkie brawa za ten wpis.
UsuńDamian napisał:
Usuń"Bardzo mi się podoba to co napisałeś o moralności i etyce Jędrzeju:) Wielkie brawa za ten wpis."
Powtarzam... bodaj po S. Striżaku. Wszystkim polecam cykl filmów Gry Bogów" - to elementarz. Trzymaj się Damian- fajnie, że zaglądasz i nie masz mi za złe tych "jazd" ostatnich.
Szanowny kolego, w pojęciu moralności nie widzę niczego złego ani negatywnego. Cytuję:
Usuń"gr. ethos − obyczaj, zwyczaj; łac. moralitas – obyczajność – ogólny obowiązek, który narzuca się człowiekowi w jego relacjach z drugimi, z sobą samym i z przyrodą; wymaganie, które – w przeciwieństwie do prawa – jest wyzwaniem, a w odróżnieniu od obiegowego zwyczaju i społecznego obyczaju, nie obowiązuje jedynie ze względu na sankcje społeczne, ale z tej racji, że skierowuje się do człowieka jako bytu rozumnego i wolnego. Człowiek, stosujący się do tych wymagań, działa dobrze; gdy zaś wykracza przeciw nim, czyni zło. Jest on poddany uwarunkowaniom biologicznym, psychologicznym i socjokulturalnym; nie są one jednak jego determinacjami. W miarę jak je uobiektywnia, poznaje albo na nowo poznaje, osądza lub za nie odpowiada, odrzuca albo próbuje zmienić, realizuje się jako byt moralny."
...Bo nie ma nic złego ani negatywnego w wyzwaniu jakim jest wystrzeganie się zła, które czy sobie chcesz czy nie (czy świadomie, czy "podświadomie") jest dokonywane i "się" zdarza kiedy ktoś "zapomina"/odrzuca dobro ("podświadomie" lub nie). Więc w moralnym zachowaniu (jako kontrze wobec zła) nie widzę Tego co sugerujesz, a wręcz przeciwnie - widzę szansę na jedynie godne życie "wszystkiego" w pokoju i harmonii. Wystarczyłoby żeby ludzie stosowali się do ZALECEŃ (bo tu nie ma przymusu) Bożego prawa.
W związku z powyższym nie widzę niczego złego w nauce Jezusa który zsyntetyzował owe zasady w jeden pozytyw - miłość (jako "nowym przykazaniu"). Nie widzę też niczego złego w samej instytucji Kościoła który został założony przez owego Jezusa po to by nieść tę ewangelię światu w ramach "Dobrej Nowiny".
Bo miłujcie się wzajemnie to jak najbardziej dobra nowina, która (chyba nie zaprzeczysz) nawet w naszej podświadomości (która według Ciebie jest jak dziecko i działa na podstawie "obrazów") nie może wywoływać innych obrazów jak właśnie pozytywne i twierdzące "pojęcie".
W każdym zinstytucjonalizowanym (lub nie) wyznaniu/religii znajdą się ludzie źli i dobrzy, ale o właściwej etyce (zwyczaju) tego rodzaju "organizacji" świadczy właśnie to jakim zasadom służy i jakiego rodzaju postawy moralne promuje i stawia na piedestale.
Szanowna koleżanko- Jezus nauczał mądrych rzeczy, gdyby się ludzie do tego stosowali....
UsuńCo do instytucji kościoła: zastosujmy zalecenie Jezusa- "PO OWOCACH ICH POZNACIE".
Jakieś to owoce niesie KK i co ma wspólnego z chrzescijaństwem?
Teraz zauważyłem,że masz w awatarze Jezusa na krzyżu- proszę Cię! Zmień go na Jezusa na przykład z obrazu siostrzyczki Faustyny! Tam jest Jezus żywy - nauczyciel. Jezus na krzyżu to satanistyczny kult Faryzejski, czczenie zabicia jego nauk. Zasanów się dobrze jaki to obrządek jest głównym na tak zwanych mszach świętych? symboliczne jedzenie ciała i picie krwi ludzkiej. Toż to czysty kanibalizm- satanizm w żywej formie. Zabójcy Jezusa stworzyli katolicyzm i pomieszali jego nauki z jakimś żydowskimi bajkami o onanie, sodomii czy też współżyciu ojca z córkami. Czytaj biblię - tam jest wyraźnie napisane, że 6- tego dnia BÓG stworzył mężczyznę i kobietę a 8-smego dnia PAN( nie Bóg a Pan- to jest całkiem inna istota) ulepił z prochu Adama (tu też KK powycinało zapisy bo pierwszą kobietą skolnowaną z żebra Adama była Lilith a nie ewa ale mniejsza z tym). Po Ziemi chodzą 2 rodzaje istot. Pan jest srogi i mściwy- to ojciec żydów o których przecież jasno mówi Jezus: "waszym ojcem jest diabeł.." http://www.bible.is/POLNCV/John/8/44
Nasz ojciec jest dobry i miłujący- to nie jest srogi "PAN żądający zabicia własnego dziecka w ofierze.
Zapomniałem dać link do owoców koscioła Watykańskiego- proszę:
Usuń"kto ma uszy niechaj słucha"
https://www.youtube.com/watch?v=73CZtbFFOx8
Jeszacze przypomnęże w linkach u góry po prawej jest "historia polski cz 1. "
UsuńMożna tam się udać i kliknąć albo skopiować i wkleić ten tutaj:
https://wiernipolsce1.wordpress.com/2015/12/12/aborygeni-polscy-a-misja-dziejowa-watykanu/
Tak się to zaczynało - to przecież zapiski kronikarskie. Okupacja brutalna i okrutna. Tak tysiąclecie cierpieli nasi przodkowie i dlatego lud Polski tak bardzo upadł duchowo.
Ależ szanowny kolego... Oczywiście że Jezus uczy(ł) mądrych (i dobrych) rzeczy. Potwierdza to ta część ludzkości która się do tej nauki stosuje (świadectw na to jest bez liku że wymienię choćby ks. Kolbe, który złożył najwyższą ofiarę w imię tych konkretnych zasad). Ci zaś którzy się do owych zasad nie stosują, rzecz jasna stanowią przykład wyłącznie tego że nie są one przymusowe.
UsuńKtoś kto zabił dowiódł wyłącznie tego że ma w nosie te zasady albo ich nie zna, albo jako wartość uznał zupełnie inne zalecenia. Jednak bez względu na to co nim kierowało należy to ocenić jako zło. Nie ma to jednak nic wspólnego z nauką Jezusa poza tym że jest jego zaprzeczeniem ("Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca")
A zatem "Po owocach" znaczy tyle że nie wyrośnie gruszka na krzaku cierniowym. Tylko ten kto posadził gruszę będzie miał gruszki, kto zaś sieje ciernie niech się ŻADNYCH owoców nie spodziewa. Nikt też poważnie nie potraktuje informacji wedle której grusza obrodziła cierniami :)
Ja uważam że zapiski kronikarskie dowodzą czegoś zupełnie innego. Dowodzą tego że tam gdzie stosowano się do nauki Chrystusa po jakimś czasie zniknęło niewolnictwo, zaprzestano składania ofiar z ludzi i zwierząt, a całe społeczności żyły ze sobą we wzajemnym poszanowaniu traktując się jak osoby a nie przedmioty. I do dzisiaj tak jest. Rzecz jasna że oprócz tego dzieją się inne rzeczy, ale to nie dlatego że zasady nie działają (bo działają) a tylko dlatego że ktoś ich po prostu nie stosuje.
Oczywiście można udawać że nauka "nie zabijaj" jest zła albo niepraktyczna... Tylko po co skoro jest wręcz odwrotnie :) Ja wiem że nie każdy ją poważa ale to nie dowodzi niesłuszności owej nauki, a tylko tego że taki człowiek woli kierować się czymś innym. Z logicznego punktu widzenia pacyfikowanie dobrych i pożytecznych zaleceń/idei jest szkodliwe i złe. Co by to było gdyby wszyscy przestali się do nauki Chrystusa stosować? A to już Stalin udowodnił, a i z historii pogaństwa można się wiele nauczyć.
PS... ja nie koleżanka a kolega (rodzaj męski :) )
PS'' W avatarze mam Odyseusza :)
UsuńA Jezus na krzyżu to odkupiciel naszych grzechów a więc żaden "satanistyczny symbol", tylko najwyższa forma miłości Boga do ludzi i świadectwo zwycięstwa nad szatanem (i o tym też jest napisane w biblii, w tzw. "Nowym Testamencie", więc to ja Cię proszę :) ).
Ops- przepraszam za zmianę płci- będziesz bogaty ;) (tak starsi żartowali gdy ktoś kogoś nie rozpoznał).
UsuńOdyseusz powiadasz- no to dobrze, a skoro o nim i o historii (piszesz banialuki o historii jakoby pogaństwa) - wyjaśnij mi proszę dlaczego i po co Jezuici przepisali wszystkie pradawne księgi? Nawet Plutarcha i Platona znamy tylko z odpisów- a i to współcześni (niezależni od KK badacze) szacują w 20 procentach.
Już nie będę się dalej wdawał w spór z dogmatami - poddam może jeszcze pod rozmyślania inna rzecz: nie zastanawiałeś się kiedyś dlaczego masz dziś do dyspozycji wyłącznie 4 tak zwane ewangelie? Czy Jezus dobrał sobie idiotów?
Za tym idzie następne pytanie połaczone z poprzednimi- masz gdzieś choćby jedną kartkę oryginału nowego testamentu? (tzn. tego co KK uznaje za "zbożne" i prawidłowe). Podpowiem- oryginały istnieją- pioerwszym z ucznów Jezusa był Andrzej, dlaczego pomija się zapiski ucznia najdłużej będącego u boku zbawiciela? A istnieją- w Chersoniu na Krymie w muzeum masz do wglądu ORYGINAŁ TEKSTÓW. Podobno też w 2004 roku jeśli dobrze pamiętam w Turcji znaleziono pociemniały ale czytelny oryginał - zapiski Barnaby. Kosciół Watykański milczy. O ewangeliach św. Tomasz już zamilknę bo od 100 lat toczy się spór.
No i na koniec- opowieści o ofiarach z ludzi jakie jakoby miały składać ludy nazywane przez KK poganami to zwykłe kłamstwa. Skoro Odyseusz i greckie przesłania to zainteresuj się Platonem - masz tam wzmianki o złotym wieku, o Hioerborejczykach -wagetarianach. Pozdrawiam!
Może jeszcze to- napisałeś: "....A zatem "Po owocach" znaczy tyle że nie wyrośnie gruszka na krzaku cierniowym. Tylko ten kto posadził gruszę będzie miał gruszki,...."
UsuńDobrze- użyjemy logiki? (według mnie Jezus nie był jej przeciwny czego nie można powiedzieć o instytucji KK)
Skoro nie wyrośnie gruszka na krzaku cierniowym to i nie powinny rosnąć ciernie na gruszy? Prawda czy nie prawda?
Skąd zatem pedofilia w KK? ( sam miałem naocznie sytuację na lekcjach religii gdy ksiądz dobierał sie do dzieci- wkładał dziewczętom ręce za koszule podczas zajęć- ja zaś uciekałem oknem pewnego dnia gdy zamknął się ze mną sam na sam w sali. Szybko go gdzieś przeniesiono). Skąd to o czym mówi Krzysztof Pieczyński podczas wywiadu? (pewnie nawet nie zajrzałeś bo link nie polecany przez KK). Jak to w ogóle mozliwe w "świętej instytucji"?
Bywali mądrzy księża i bywają, było nawet kilku godnych naśladowania, pewien mądry biskup już dawno temu opisywał jak się te pasożyty prowadzą (Monachomachia). Wszystko to jednak logicznie nie pasuje do przpowieści o gruszy i cierniach- dziwnie za dużo tych cierni na tej "gruszy". No ale do tego każdy już musi dojść sam.
Jędrzeju nie mam Ci za złe "tych jazd". Mieć komuś za złe, że ma inny punkt widzenia, to dla mnie głupota.
UsuńWychodzę z trochę innych założeń niż Ty. Uważam, że wszyscy wciąż się uczymy i wszyscy popełniamy błędy.Jednym z moich założeń jest-jeśli coś się sprawdza to trwaj przy tym, a jeśli się nie sprawdza to rzuć to. Dziś mam takie przekonania, ale jutro mogę je zmienić. Zawsze miałem takie holistyczne podejście do życia i wiedzę czerpie z różnych źródeł. Jak się sprawdza to ostaję się przy niej, a jak znajdę coś co jest lepsze to wybieram to lepsze. Myślę, że to kwestia świadomości i że zależy to od naszego rozwoju.
Kiedyś przeczytałem bardzo mądre zdanie:
"Wszystko w co wierzysz może być tylko błędną opinią innych ludzi". Ciężko się z tym nie zgodzić:)
"Gry Bogów" oglądałem od 5 aktu-pierwsze cztery akty dla mnie niezbyt ciekawe, ale to co przedstawiono w tych filmach jest interesującym spojrzeniem na rzeczywistość.
:)) no to pięknie.
UsuńZasady które głosił i zostawił po sobie Jezus, a które KK obecnie kultywuje są prawe i służą dobru powszechnemu. Ich słuszności nie zaszkodzi żaden "ksiądz pedofil", ani inna czarna owca, ani żadna "Monachomachia", dopóki nikt przy samych zasadach nie grzebie.
UsuńChcesz mi powiedzieć że pedofilia nie dotyka innych wyznań, profesji zaufania publicznego, albo Twoich słowian? Ja bym uważał na tego rodzaju tezę, jakoby indywidualne grzechy poszczególnych księży świadczyły źle o całej instytucji KK. Tego rodzaju logika to demagogia i prowadzi w prostej drodze do konieczności uznania każdej nacji, rasy, profesji i religii czy innej zbiorowości za z gruntu patologiczną, jeśli ktokolwiek w takiej grupie ma problem z pedofilią. Sugerowanie tego rodzaju "zależności" jest nieuczciwe i z gruntu fałszywe, nie stanowi więc podstawy do piętnowania kogokolwiek poza osobami które się patologii dopuszczają. Na pewno nie wykluczają prawości zasad czyny WBREW nim podejmowane (to absurd).
KK jednoznacznie takie zachowania jak pedofilia potępia, piętnuje i w miarę możliwości reaguje.
Tymczasem źródła pisane, archeologiczne i paleontologiczne miejsc "kultu" dowodzą jednoznacznie że bałwochwalcy drewnianych "bogów" (tudzież innych mitologii) urządzali właśnie DLA ZASADY rytualne mordy zwierząt i ludzi na przebłaganie lub dziękczynienie ich "woli". A inżynierie społeczne takie jak mordowanie, albo zostawianie kalekich dzieci dzikim zwierzętom na pożarcie dowodzą że ojczyzna Platona cierpiała swojego czasu na spory deficyt człowieczeństwa (także w kwestii zachowań pedofilskich).
Dopiero z nadejściem chrześcijaństwa optyka na moralność tych zachowań zaczęła się zmieniać. Chrześcijaństwo w oficjalnie sformułowanej doktrynie odkąd tylko powstało sprzeciwiało się tego rodzaju praktykom jako antyludzkim i złym, tak jak sprzeciwiało się handlu ludźmi i traktowaniu ich jak własności, czy urządzaniu krwawych igrzysk sportowych jako rozrywki.
Chrześcijańska moralność dała początek KK i stanowi do dziś jego kredo. Dzięki temu że dawno temu w cywilizowanych krajach przyjęto owe zasady jako "prawo powszechnie obowiązujące", dziś już nikt w tych krajach nie uprawia kanibalizmu ani krwawych ofiar tudzież igrzysk gdzie giną na arenie ludzie.
Jedyną szkodą jest to że nie wszyscy, nie do wszystkich zasad i nie zawsze się poczuwają, ale to nie neguje samej słuszności zasad. Każda dobra idea cierpi na podobny/mniejszy/większy deficyt "praktyki". Ale o tym decyduje każdy człowiek indywidualnie.
Każdy członek kościoła odpowiada za swoje grzechy i zaniedbania. Odpowiedzialność zbiorowa to barbarzyństwo, a urabianie dobrej nauki na złą tylko dlatego że ktoś się do niej nie stosuje to błędna logika.
"Tymczasem źródła pisane, archeologiczne i paleontologiczne miejsc "kultu" dowodzą jednoznacznie....."
UsuńUmówmy się, że ufamy innym źródłom i na tym chyba skończymy rozmowę. Pozdrawiam.
Dokładnie...
UsuńNie mam zamiaru udowadniać że "moje" źródło jest "lepsiejsze" (bo mojsze) - to strata czasu. Wolę wyciągać wnioski i oceniać rzeczywistość na podstawie kilku prostych zasad jakimi ludzie się kierują (o ile się kierują). Cała reszta jest mało istotna. Bo jeśli mimo tych żródłowych różnic podzielamy te same wartości (nawet w ekonomii jak zdążyłem przeczytać) to nie ma sensu się o to kłócić.
Pozdrawiam
Dlaczego tacy ludzie w ogóle wchodzą na tego bloga skoro to zupełnie kłóci się z ich przekonaniami? Jesteś tak zamknięty na wszystko inne od Twoich własnych przekonań że nie szukasz wiedzy i mądrości w takich miejscach, Ty tego nie chcesz, próbujesz jedynie zwalczać to w co sam nie wierzysz. Dlaczego czytelnicy tego bloga nie wchodzą na strony katolickie i nie plują tam jadem próbując na siłę udowadniać katolikom że wierzą w bzdury? Dajże nam spokój człowieku, więcej tu nie wchodź skoro tak Cię to dręczy i pozwól każdemu szukać swojej prawdy.
UsuńTak są programowani. Ktoś mysli za nich. Poziom sekciarstwa jest naturalnym stopniem rozwoju ludzkiego - jednak większość ludzi dziś sie na nim zatrzymuje.
Usuń500+ z jednej strony jest solidną pomocą dla matek samotnie wychowujących dzieci, ale z drugiej strony zdejmuje z mężczyzny odpowiedzialność za własną rodzinę. Po co jeden z drugim ma chodzić do pracy skoro państwo da?
OdpowiedzUsuńJako pracująca kobieta jestem oburzona, że zarabiając na siebie i swoją rodzinę muszę oddać część pieniędzy na dzieci jakiegoś faceta, który nie poczuwa się do odpowiedzialności.
"powiedział żeby czekała na 500+ bo przy dwójce dzieci to 1000 zł i sobie poradzi. Sam nie wykazuje dochodów bo pracuje na czarno."
ehhh
Cytując Danusię Rinn: Gdzie ci mężczyźni?
ojojoj- spadliśmy do rzeczywistości chyba i do narzekactwa nie o to w tym wpisie chodziło. Pisałem, że podświadomość (szczególną siłę - wielokrotnie większą niż męska) ma podświadomość kobiety.
UsuńZacznijcie widzieć "pół szklanki pełnej" a świat rozkwitnie.
https://www.youtube.com/watch?v=DLkBB4f5QLE
No właśnie nie chodzi o narzekactwo, bo to sobie można gadać i gadać, jak to ponoć my Polacy potrafimy ;)Wpisując ten przykład z życia, przykry zresztą bardzo, nawiązuję do tego jak takie wtrącanie państwa rozleniwia niektórych ludzi, przyzwyczaja do tego, że "się należy", zdejmuje odpowiedzialność. Tak jak Michał napisał - musowo oceniać, bo jak wtedy się rozeznać co jest etyczne, dobre, godne, a co nie? Jak bez ocen tworzyć normy? Niektórzy nadal potrzebują wskazówek, dzieci też patrzą i się uczą, chłoną wręcz - wyuczona bezradność i postawa roszczeniowa. Zastanawiałam się też czemu 500+ zamiast zmniejszenia kosztów pracy, tak by wzrosło zatrudnienie i zmniejszyła się szara strefa, ale cóż, zobaczymy, może ten system ma się rozpaść. W każdym razie, żyjemy w ciekawych czasach, a zawirowania energetyczne też odczuwam, coś ewidentnie ma szanse się przekształcić. Ania Rz.
UsuńOdniesienie do wpisu Ani Rz. :
UsuńLewszunow gdzieś tam wspomniał, że wszystko zostanie doprowadzone do marazmu. Podejrzewam, że stąd te oczywiste dla człowieka patrzącego choć tylko trochę perspektywicznie absurdy. Zaczeło się od kuronia i tych jego zupek. Kuroń to stary cwaniak ichorągiewka - dziś się robi z niego świętego (jego rodacy to czynią) a była to wyjatkowa menda. Jeden z porzadniejszych żydów Stefan kisielewski opisywał jak to Kuroń dobierał się do cudzych żon i że "Kisiel" przestał być zapraszany na spotkania gdy stało się jasne, że swojej żony "nie użyczy".
Piszesz: "Zastanawiałam się też czemu 500+ zamiast zmniejszenia kosztów pracy, tak by wzrosło zatrudnienie i zmniejszyła się szara strefa"
Pasożyt tak nie mysli a grzyb urzędniczy -pleśń przenikająca swoimi nitkami coraz mocniej organizm społeczny to pasożyt (czywiście w obecnym wydaniu- struktury zarządzające być muszą- ja miałem ojca urz≥ednika państwowego [leśnik] ale do tej funkcji trzeba dorosnąć duchowo a dziś po latach selekcji mnegatywnej wszselkie "stołki" administracji czy społeczne obsiadły osoby niegodne tych zadań. Zamiast rzeczywiscie troszczyć się mądrze o ludzi - oni ich eksploatują. Pasożyt widzi tylko czubek własnego nosa.
Dlaczego tak się stało? POZWOLILIŚMY NA TO. Pozwoliliśmy doprowadzając organizm społeczny do choroby, zarzucając pradawne zasady przodków straciliśmy odporność na społeczne choroby. Trwa wojna na śmierć i życie - wielu ludzi bez jednego wystrzału traci ciała z powodu alkoholizmu, powikłań w wyniku zażywania tak zwanych "leków", chemii w zatrutym pożywieniu - znów mogę zacytować Lewszunowa, nie umiemy zrezygnować z pozornego i złudnego komfortu. Zasypiamy smacznie przed coraz większymi telewizorami jedząc coraz więcej "niby-żywności". Chińczycy produkują spirytus z ludzkiego kału- szacuje się, że 70% wódek w Rosji mieszane jest z tego spirytusu. Również chińczycy chwalili się niedawno, że w ten sam sposób udało im sie zsyntetyzować befsztyk. Sadzę, że technologie tego typu już dawno są dostępne i jedząc z mega- marketów nie wiemy co tak naprawdę jemy. W wielkich fermach kurczaków karmi się je paszą z ich własnych ochodów więc czemu nie zastosować tego na "bydle" ludzkim skoro sobie na to pozwala? Mroczne siły uczą batem.
Jędrzeju, to prawda, co piszesz:
UsuńTrwa wojna na śmierć i życie - wielu ludzi bez jednego wystrzału traci ciała z powodu alkoholizmu, powikłań w wyniku zażywania tak zwanych "leków", chemii w zatrutym pożywieniu - znów mogę zacytować Lewszunowa, nie umiemy zrezygnować z pozornego i złudnego komfortu.
Gzies czytalam, ze to co ludzie placa w supermarkecie przy kasie to tylko zaliczka. Rachunek placa w aptekach i u lekarzy. Choc to nie jest TEN ostateczny rachunek, ktory jest zyciem. To TYLKO pieniadze...
Tym, co jeszcze jedza mieso polecam ksiazke "Szalony Kowboj".
Sama uwazam, ze lepiej jesc chwasty, nawet z trawnika niz to co szczelnie zapakowane sprzedaja nam Wielkie Sieci. I lowia nas jak plotki...
Witaj Beato- dawno Cię nie było.
UsuńTak- szczelnie zapakowane w supermarketach...
Kiedyś gdy naprawiałem maszyny biurowe chodząc z walizeczką narzedzi po rozmaitych firmach byłem też i w masarni. Zainteresowała mnie wielka kadź w narożniku hali bo znajdowała sie niedaleko schodów po których wchodziłem na piętro ale też przede wszystkim z powodu intensywnego, skondensowanego zapachu przypraw- jakichś majeranków itp. Tam w tej wannie moczono zwroty ze sklepów- te "zaślimaczałe" albo zapleśniałe nawet. To była część jakiegoś procesu obróbki, potem to jakoś myto i było ponownie mieszane na hali produkcyjnej do swieżych wyrobów.
Znajoma opowiadała jak kiedyś (były to początki istnienia supermarketów- szał, wielkie sklepy- och! ach!), że kupiła jakieś "sliczne" porcjowane kotlety na obiad. Wyłożyła w kuchni, coś tam nie mogła się doliczyć jednego ale machnęła ręką- obiad przygotowała.
Za około 3-4 dni w kuchni smród. Szuka. Znalazł sie brakujący kotlet- wepchnięty gdzieś między szafkę a ścianę. Podejrzenie padło na kota, który mógł w chwili nieuwagi "uprowadzić" sobie zdobycz i wpadła mu gdzieś tam. Rzecz w tym, że po tych max. 4 dniach kawałek mięsa był kompletnie zielony, przerośnięty pleśnią. To niemożliwe w tak krótkim czasie- to mięso musiało już w sobie coś mieć.
Hmm na tak to straszne 500+ ;-)
OdpowiedzUsuń.A w ogóle to o jakich naszych pieniądzach wy mówicie z chwilą kiedy wpływają do państwa to nie są już nasze pieniądze tylko rządowe.
Osobiście wolę żeby "moje" pieniądze wspomogły jakąś rodzinę przez jakiś czas niż gdy mieliby je przejeść i przepić politycy.Nie można zakładać że większość rodzin to patologia
a nawet jeśli to zawsze znajdzie się jakieś dziecko które z tej patologii się wyrwie . Dla mnie osobiście nie jest to oburzające i zapewniam że jeżeli "moje" pieniądze pomogą choćby jednemu dziecku to NA ZDROWIE ,będę rada.
Wiecie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia .
Pozdrawiam Gabi
500+ i zasiłki temat rzeka.... Niedawno urodziłam dziecko i sama składałam wnioski na "becikowe". W tym roku wszedł przepis że każda kobieta przez rok ma dostawać 1000 zł. Nie ważne czy pracuje czy nie. W moim przypadku jest to ta druga opcja. Nawet nie wiecie ile zawistnych spojrzeń widzę wokoło. Jakby to moja wina że rząd tak uchwalił, albo że specjalnie zaszłam w ciąże dla tych zasiłków.
OdpowiedzUsuńMasakra, czuję w rozmowach jak tylko wychodzi na jaw że ja z tych nie pracujących jak niektórym zwężają się źrenice i myślą w duchu cwaniara- ustawiła się. Ale przecież mój mąż nie rzuci pracy bo przez rok wpadnie "darmowa" wypłata. Ani nie obliczamy ile to będzie wódki-nie każdy jest patologią Zasiłki jak wszystko na tym świecie ma swoje dobre i złe strony. Na dłuższą metę są szkodliwe, bo rozleniwiają to fakt. Ale na krótszą mogą być mega pomocą.
Żadne zasiłki nie były by potrzebne, i kobiety nie musiały by pracować, gdyby mężczyźni zarabiali uczciwe pieniądze za normalny wymiar godzin 5 dni w tygodniu. Gdyby wszystko było ułożone "po prawilnemu".
"Żadne zasiłki nie były by potrzebne, i kobiety nie musiały by pracować, gdyby mężczyźni zarabiali uczciwe pieniądze za normalny wymiar godzin 5 dni w tygodniu. Gdyby wszystko było ułożone "po prawilnemu"."
UsuńWłaśnie to m,iałem na myśli pisząc (nie skończyłem tamtej mysli) o dotacjach rolniczych. Ja jestem przeciwny wszelkim regulacjom, dotacjom, pomocom. NIE PRZESZEKADZAĆ-podstawowa zasada, spraktykowałem to wiele razy sam gdy prowadziłem firme, rozmawiałem z innymi normalnymi przedsiebiorcami. Wszystko się szybko samo ureguluje gdy hydra urzędnicza zniknie jako pośrednik- ale do tego potrzebna jest świadomość ludzka i to co niedawno napisała ....bodaj Natalia gdzieś w komentarzach: tgypowe lęki "królestwa miedzi" . Póki w nich tkwimy będzie tro co się "wyswietliło" powyżej: zostawił, pracuje na czarno, nie starcza itp.
To faktycznie temat rzeka i wydłubanie dziurki zrobi nam tu potop.
"nie przeszkadzać" czyli dac ludziom godziwi zarabiać a nie pchać się z regulacjami cen. No ale wtedy ważny stał by sie ojciec rodziny a nie urzędnik. Głównie chodzi o przywrócenie godności ludzkiej- to rozdawnictwo to jest poniżanie - w latach 90- tych gdy prowadziłem przedsiębiorstwo wydawało nam się, że zżera nas biurokrtacja. od tego czasu ilość urzędników powiekszyła się 4- ro krotnie! Te armię darmozjadów trzeba utrzymać przecież.
UsuńWłaśnie- rola Ojca. Ważna rola, niestety spychana w dół. Dzisiaj "wychowują", a raczej wyrabiają dzieci szkoły, rówieśnicy, telewizja, internet- słowem wszyscy tylko nie Ojciec i Matka.
UsuńSama patrząc wstecz widzę jak w okresie buntu i dojrzewania oddaliłam się od rodziców. Teraz na szczęście już zrozumiałam, że Rodzina jest najważniejsza i jesteśmy blisko. Niestety Oni są bardzo zakorzenieni w materialnym świecie. Rozmowy o życiu po życiu nie wchodzą w grę:) Ale od czego są Siostry:) Z nią mogę porozmawiać o wszystkim.
Teraz gdy sama jestem mamą chciałabym wdrożyć zdrowe zasady w mojej rodzinie.
Jeśli nie chcecie aby wasze dzieci wychowywał ktoś obcy to trzeba wrócić do pradawnych, sprawdzonych układów- mieszkanie z dala od codziennego pędu czyli miasta. Mieszka się tanio, do tego własna żywność z ogrodu. Przyjdzie niebawem czas, że jeden dom na wsi będzie wart 3 mieszkania w mieście. No a jak się uda kilku sąsiadów o podobnych pragnienieach to kończy się samotność, kłopoty z opieką nad dziećmi itp. Można zorganizwać sobie układy sąsiedzkie , że dzieci przebywają gromadką w różnych domach- tak do dziś jest w Rosji, postaram się znaleźć opis pewnej amerykanki, która doznała szoku przeprowadziwszy się na wieś rosyjską. Po latach opisuje to wszystko z entuzjazmem porównując te lęki i pustkę duchową z USA.
UsuńDo tego dążę. W planach mam wyrwanie się z miejskiego gwaru, zamieszkanie na niezbyt zaludnionej wsi i stworzenie tam swojego siedliska rodowego.
UsuńWiem, że się to spełni. :-)
Jednak jeszcze nie nadszedł właściwy moment. W mieście mam jeszcze kilka spraw do przepracowania. Już raz "uciekłam", ale wszechświat zadziałał tak, że musiałam tutaj wrócić - do punktu wyjścia. :-)Teraz chciałabym się do tego lepiej przygotować i zrobić to w najlepszym dla mnie momencie (może do tego czasu rząd pozwoli mi kupić 1 ha ziemi w moim własnym kraju :D ).
Zostałam zawrócona do punktu wyjścia, ale wcześniej otrzymałam cenną naukę. Zobaczyłam jak żyją ludzie w małej społeczności i o podobnych poglądach. Była tam właśnie taka naprzemienna opieka nad dziećmi, nauka w domu i u sąsiadów (każdy uczył przedmiotów, w których czuł się najlepiej), wspaniałe wegetariańskie potrawy, własne warzywa, owocem mnóstwo miłości, śpiewu, medytacji i dobrej zabawy. Do tego jeszcze niezwykle uzdolnione i mądre dzieci - wszystkie. :-) Dwa języki obce, sztuka walki i gra na dwóch instrumentach w wieku kilku lat? Nic nadzwyczajnego :-)I to bez chodzenia do szkoły. Coś wspaniałego.
W Polsce również można tak pięknie żyć. :-)))
Pozdrawiam cieplutko :-)
Michał, a co do strony vkontakte...
OdpowiedzUsuńWiesz dzisiaj przez przypadek kliknełam na profil Iwana i bardzo się ucieszyłam tyle tam pięknych zdjęć...
Myślę, że są tam wartosciowe posty.
Może mógłbyś tłumaczyc poszczegolne i wstawiac tutaj;)?
Wspaniale było by, gdybyś przetłumaczył jakis nowy filmik z naszym Carewiczem.
Przydałoby sie nam wiecej jego wskazówek.
Tak naprawde to nawet krótkie tłumaczenia są przydatne i dają mnóstwo nowej wiedzy;))))).
A.
Jest tych tłumaczeń naprawdę³ sporo - może nie znasz drugiego kanału? Sa dwa- linki po ,prawej od góry. Na drugim są dłuższe filmy. Iwan teraz wiosną i latem wiele podróżuje (choć w zasadzie cały rok ale latem gdy odbywają sie rozmaite zloty szczególnie).
UsuńJa teraz latem nie dam rady. Jeszcze zbieram siły po pewnej wiosennej akci. Do tego remonty, remonty,- kemping, 2 domy... remonty- do tego zaraz łąki musze kosić a jeszcze ciągnik nie naprawiony i jestem z tym wszystkim sam.
aha ... dla tych co nie znają- tu link na stronę Iwana
Usuńhttps://vk.com/ivanzar
a tu stronka jego żony Kateriny
https://vk.com/deva_katerina
Ania "Do tego dążę. W planach mam wyrwanie się z miejskiego gwaru, zamieszkanie na niezbyt zaludnionej wsi i stworzenie tam swojego siedliska rodowego.
OdpowiedzUsuńWiem, że się to spełni. :-)"
My mamy zamiar nie tylko stworzyć swój dom na wsi, ale w ogóle w dalszej perspektywie chcemy gromadzić ludzi wokół i marzy nam się GRÓD! :) ale to póki co jeszcze długa droga... :D chociaż może nie aż tak jak się mogło wydawać na początku.
:)) zapraszam do księstwa Kołacin ;) - może Wam się spodoba. Nie mamy co prawda jeszcze księcia mi księzniczki ale kogoś tam sie na wiecu wybierze:)
Usuń