czwartek, 13 grudnia 2018

Współczesna degradacja mózgu.

źródło tłumaczenia: http://life-move.ru/degradatsiya-mozga-segodnya/

Z każdym dniem coraz więcej osób narzeka na problemy z aktywnością mózgu - na coraz większe rozproszenie (np. niemożność koncentracji uwagi, niemożność zebrania myśli na rozwiązanie jakichś problemów), na trudność zapamiętywania informacji, na fizyczną niemożność czytania dużych tekstów. , nie wspominając już o książkach.

Ludzie proszą o podanie im czegoś, co poprawi ogólnie aktywność mózgu, a w szczególności pamięć. I paradoksalnie, ten problem jest charakterystyczny nie tylko dla starszych ludzi, których mózgi są osłabione, w pewnym sensie "w związku z wiekiem", ale dla osób w średnim wieku i młodszych.

Jednocześnie wielu nie jest nawet zainteresowanych tym, dlaczego tak się dzieje - automatycznie obwiniają to o stres, zmęczenie, niezdrową ekologię, tenże wspomniany już wiek itp. mimo, że to wszystko nie jest nawet bliskie przyczynom ich stanu. Wśród moich pacjentów są osoby, które mają 70 lat, ale które nie mają żadnych problemów z pamięcią lub działaniem mózgu. Jaki jest tego powód?

Powód jest taki, że pomimo wszelkich argumentów nikt kategorycznie nie chce porzucić tak zwanego stałego, całodobowego "połączenia z informacją". Innymi słowy, przyspieszona utrata funkcji mózgu rozpoczęła się w tym doniosłym dniu, w którym zdecydowałeś się pozostać "w stałym kontakcie".

Nie ma przy tym znaczenia, czy zmusiła cię do tego praca zawodowa, ucieczka  od braku zajęcia czy elementarny lęk przed byciem "nie na poziomie", tj. strach przed byciem czarną owcą, ekscentrycznym cudakiem w środowisku sobie podobnych.

Już w 2008 roku wiadomo było, że przeciętny użytkownik Internetu czyta nie więcej niż 20% tekstu opublikowanego na stronie i zdecydowanie unika dużych akapitów! Co więcej, specjalne badania wykazały, że osoba trwale podłączona do sieci nie odczytuje tekstu, ale skanuje go jak robot - porywa rozproszone fragmenty danych z każdego miejsca, nieustannie przeskakuje z jednego miejsca do drugiego i ocenia informacje tylko z pozycji "podzielić się" tzn. "Czy można komuś przesłać to" objawienie "?  ale nie w celu przedyskutowania lecz głównie w celu wywoływania emocji w postaci animowanego "beknięcia", któremu towarzyszą krótkie uwagi i okrzyki w formacie SMS.

W trakcie badań okazało się, że strony w Internecie, jak już wspomniano, nie są czytane, ale są "w biegu" przeglądane na wzór przypominający łacińską literę F. Użytkownik najpierw czyta pierwsze wiersze treści tekstowej strony (czasem nawet w całości - od początku do końca), a potem skacze na środku strony, gdzie czyta kilka kolejnych linii (z reguły już tylko częściowo, bez dokończenia linii do końca), a następnie szybko schodzi na samo dno strony - aby zobaczyć, "jak to się skończyło".

Dlatego najskuteczniejszym sposobem prezentowania informacji zwykłemu użytkownikowi Internetu jest wyświetlanie informacji w formie odwróconej piramidy (czyli zgodnie z zasadą "im niżej, tym mniej") z obowiązkowym wyróżnieniem słów kluczowych (aby konsumenci informacji zrozumieli, co jest ważne, a co już mniej) i ujawnienie nie więcej niż jednej myśli na akapit.

To jedyny sposób, aby utrzymać uwagę czytelnika na stronie tak długo, jak to tylko możliwe. Jeśli w miarę opuszczania się w w dół strony gęstość informacji nie zmniejsza się lub, co gorsza, zwiększy się (jak na przykład w tym artykule), to tylko kilka czytających osób pozostaje na tych stronach.

Moja osobista opinia brzmi:


 Internet jest prawdziwym narkotykiem. A co to jest narkotyk? Jest to całkowicie bezużyteczna rzecz, bez której każda osoba może dobrze żyć - dopóki jej nie spróbuje. A kiedy próbuje, to nałóg pojawia się na całe życie - uzależnienie od narkotyków jest nieuleczalne.
 Na problemy z percepcją informacji skarżą się ludzie wszystkich szczebli i specjalności, od wysoko wykwalifikowanych profesorów uniwersyteckich po pracowników obsługujących pralki. Takie skargi można szczególnie często usłyszeć w środowisku akademickim, tj. od tych, którzy ze względu na swoją działalność muszą nieustannie i codziennie komunikować się z ludźmi (szkolić, dawać wykłady, przyjmować egzaminy itp.) - donoszą oni, że nawet ci, którzy mają z nimi pracować, mają niski poziom umiejętności czytania i postrzegania i że ten z roku na rok spada coraz niżej.

Większość ludzi ma ogromne trudności z czytaniem dużych tekstów, nie mówiąc już o książkach. Nawet posty na blogu o rozmiarze większym niż trzy lub cztery akapity wydają się już zbyt nużące i
trudne do przyjęcia, a przez to nudne i niegodne nawet elementarnego zrozumienia.

Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby popularnej wypowiedzi sieciowej "zbyt wiele liter - nie daje rady" (angielski skrót spotykany na stronach dla młodzieży:
TL;DR.  od "Too long; didn't read", co oznacza "za długie, nie przeczytałem". -przyp. michalxl600) , która zazwyczaj jest pisana w odpowiedzi na propozycję aby przeczytać coś więcej niż kilkanaście linii. Okazuje się, że mamy błędne koło - nie ma sensu dużo pisać ponieważ prawie nikt tego nie przeczyta, a zmniejszenie objętości przekazywanej myśli prowadzi do jeszcze większej głupoty nie tylko dla czytelników, ale także dla piszących. W rezultacie mamy to, co mamy - masowe otępienie.

Nawet osoby z dobrymi (w przeszłości) umiejętnościami czytania mówią, że po całym dniu rzucania się w internecie i manewrowania dziesiątkami i setkami e-maili, fizycznie nie są w stanie zacząć interesującej książki bo samo przeczytanie pierwszej strony okazuje się prawdziwą torturą.

Czytanie po prostu "nie idzie", przede wszystkim dlatego, że:

a) nie można się zmusić się do zaprzestania skanowania tekstu, szukania w nim słów kluczowych

b) złożona składnia większości utworów klasycznych, o wysokiej klasy zawartości lub też literatury naukowej której to zupełnie brak w powszednim - telegraficznym systemie komunikacji "czknięć" SMS-owych jest absolutnie nieprzyswajalna.

W rezultacie jedno zdanie musi być czytane kilka razy! Najbardziej szczerzy ludzie mówią tak bezpośrednio: jestem zdegustowany sam/a sobą.

Ale to nie wszystko. Ze względu na stałą łączność internetową, ludzkie umiejętności, takie jak zdolność do powrotu do niegdyś istotnych - przemyślanych już informacji, analizowania tego co przeczytano i połączenia w wyobraźni, dramatycznie się pogarszają. Co gorsza, w 80% przypadków ludzie udają się do internetu w poszukiwaniu wątpliwej rozrywki lub otrzymują informacje, które mają nie tylko zerową, ale i negatywną wartość kulturową.

Jednocześnie większość ludzi (zwłaszcza młodych) jest przywiązana do swoich gadżetów tak bardzo, że zagrożeni odłączeniem się od sieci choćby na jeden dzień doświadczają nie tylko depresji psychicznej graniczącej z paniką, ale także fizycznego załamania, przypominającego głód narkotykowy. Nie wierzysz? Cóż, wyłącz
WSZYSTKIE swoje mydelniczki i staraj się żyć bez nich choćby przez  2-3 dni.

Jest opinia, którą ​​w pełni podzielam, że umiejętność skutecznego postrzegania złożonych tekstów, czytania złożonej literatury wkrótce stanie się elitarnym przywilejem, dostępnym tylko dla określonej kasty ludzi. Pomysł ten nie jest nowy, ponieważ nawet Umberto Eco w powieści "Imię Róży" proponował, aby wpuszczać do biblioteki tylko tych, którzy są w stanie i są gotowi przyjąć złożoną wiedzę. A cała reszta będzie mogła czytać tylko wywieszki oraz nternet.


 Krótko mówiąc, żadne tabletki, żadne suplementy diety, żadne diety, żadne treningi mózgu itp. nie są zdolne do zatrzymania degradacji mózgu. Tylko jedna rzecz może to zatrzymać - zakończenie przyjmowania wszelkiego rodzaju śmieci informacyjnych do systemu przetwarzania i codzienne ładowanie do mózgu wszelakich tak zwanych "przydatnych informacji". Ten proces jest niezwykle złożony i dla wielu osób jest całkowicie nie do wykonania. Dla wielu jak to sie powiada: "pociąg już odjechał".

Jeszcze raz krótko:

1. Gadżety, które zapewniają stałe połączenie z informacjami / Internetem: smartfony, iPady itp. bez których nie można nawet pójść do toalety, sprawiają, że jesteś niemal debilem ze spowolnionym, apatycznym, z ledwie myślącym mózgiem, który nie jest w stanie myśleć i analizować. Ale, jak każdy narkoman jesteś oczywiście przekonany o czymś zgoła przeciwnym - sądzisz, że te "mydelniczki" czynią twoje życie jest nierealistycznie żywym, wzbogaconym, wygodnym itd., A ty osobiście czujesz się "wysoce zaawansowaną osobą", która zawsze jest "na bieżąco ze wszystkim".

2. Dzięki tym urządzeniom nieprzerwanie - 24 godziny na dobę wszelkiego rodzaju śmieci zanieczyszczają twój "komputer pokładowy", przez co nie jesteś w stanie wykonywać nawet najbardziej prymitywnej, nisko kwalifikowanej pracy. Nie jesteś w stanie spójnie mówić, pisać, ani czytać - twoja mowa jest "pokrzywiona" i pełna pasożytniczych słów.

Mówiąc o czymś, trudno ci znaleźć właściwe słowa a słuchając kogoś szybko tracisz wątek rozmowy i zaczynasz nudzić się i ziewać. Nie możesz pisać ponieważ prawie w każdym słowie zaczynasz popełniać błędy,  nie wiesz nawet jak używać interpunkcji. Ale robisz fajne selfie (i inne śmieciowe zdjęcia) i "klikasz" do kogoś na Viber lub WhatsApp.

3. Krótko mówiąc, słuchaj złych wieści: komunikacja mobilna powinna być używana tylko i wyłącznie w przypadkach AWARYJNYCH. Na przykład dotarłeś do nieznanego miasta i nie możesz znaleźć osoby, z którą masz się spotkać - naprawdę musisz zadzwonić. Albo też spóźnisz się na ważne spotkanie - naprawdę trzeba zadzwonić, tzn. musisz skonfigurować gadżet tylko po to, aby otrzymywać lub przekazywać potrzebne informacje zawodowe i biznesowe. A przez resztę czasu twój gadżet powinien być wyłączony jednak wyobrażam sobie twój dyskomfort na samą myśli o tym.

4. Musisz być przygotowany na to, że całe twoje otoczenie, łagodnie mówiąc, nie zrozumie cię - powiedzą ci, że odwróciłeś się od nich, że "padło ci na mózg" itp. Zlekceważ to - pamiętaj, że jesteś przedmiotem ataku informacyjnego i musisz się bronić. Prezydent CBS News, Richard Salant, powiedział: "Naszym zadaniem jest sprzedawać ludziom nie to czego oni chcą, ale to czego my potrzebujemy".

5. I na koniec musisz ponownie nauczyć się czytać książki. Prawdziwe książki papierowe - czy rozumiesz? Nie wpatrywać się otępiałym wzrokiem
przez wiele godzin we własne "mydełko z ekranem"  ale czytać książki. To będzie trudne, ale spróbuj. Nie musisz się zmuszać - pierwszego dnia czytasz pół strony, następnego - całą stronę, trzeciego dnia - 1,5 strony itd. Weź pod uwagę, że ciało będzie się temu opierać pod każdym względem - będzie ci się zbierać na mdłości, będzie cię łamać i ciągnąć, czynić cokolwiek abytylko tylko mózg nie musiał się wysilać.


42 komentarze:

  1. A ja chciałam Ci podziękować, bo właśnie znów zaczęłam czytać :)
    Od zawsze lubiłam, jako nastolatka to nawet byłam molem książkowym :)Niestety ciągły brak czasu spowodował, że przez ostatnie dwa lata w ogóle nie czytałam książek. Teraz w miesiąc przeczytałam 5 książek z serii "Dzwoniące Cedry Rosji". (1-4, 6) Już nie pamiętam, w którym miejscu, ale gdzieś tu u Ciebie o nich się dowiedziałam :)
    Jestem nimi zafascynowana. Tym co tam pisze.
    Czytam Twój blog, dyskusje w komentarzach czytam i myślę...
    Zaczynają mi się w głowie wreszcie łączyć różne rzeczy/fakty - jak daaaawniej, jakby mi jakaś klapka w głowie zaskoczyła, ale mam wrażenie, że ich tam jest jeszcze pełno do "zaskoczenia na właściwe tory".
    Mnóstwo ciekawych odnośników tutaj masz.
    Dziękuję - znalazłam tu i Ciebie kopalnię interesującej mnie (co prawda od niedawna) wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Pałki Pałki,
      Bardzo, bardzo się cieszę - dzięki za powyższy wpis i sygnał, że z nami jesteś.

      Dzwoniące Cedry Rosji ...oj, niejedna łza wzruszenia spadła 10 lat temu podczas lektury. Jest tam wiele ciekawych i żywych idei - Megre z pewnością działał pod natchnieniem ale też przesłanie zawarte w książkach nie jest wolne od skażeń i z założenia być nie może. WSZELKIE ŹRÓDŁA ISTNIEJĄCE NA ZIEMI SĄ NIEDOSKONAŁE - tak być musi bo siły Mroku również szukają klucza do naszych Dusz, oczywiście ich intencja jest by nas zniewolić i uniemożliwić nam wzrastanie - to temat na dłuższy wykład.
      Fanatycy prac Władimira Megre mają mi za złe, że wypowiadam się z dystansem i nieco krytycznie o tym dziele - nie oznacza to Brońcie Bogi, że odrzucam je w całości. Nie możemy tworzyć tylko z Władimira jakiegoś posągu i ślepo zradzać tu jakiś "kult jednostki". To może tyle o tym - przeczytać jak najbardziej warto a potem jak zalecał Iwan Carewicz spalić :)) . Ja oczywiście nie zalecam fizycznego palenia książek - moje egzemplarze nadal istnieją i nawet pożyczam je chętnym ale w naszych sercach przefiltrować zawartość i spalić to co nie jest dobre (w sercach) a jest tam co najmniej jeden wątek trujący gdy autor zaleca aby podporządkować się istniejącej władzy. To jest dla Słowian wręcz obraźliwa idea. Na polskim gruncie dystrybucją tych książek zajęli się żydzi - zaraz zaczęli handlować zjełczałym olejem cedrowym oraz starali się stworzyć wioski na swoich własnych ziemiach co przecież gwałciło podstawową ideę zawartą w przesłaniu, że ziemia ma być WŁASNOŚCIĄ DANEGO CZŁOWIEKA. Znam co najmniej 2 przypadki -próby tworzenia takich "kołochozów", jeden w Bieszczadach a drugi na Mazurach.

      Usuń
    2. Sanyaja kiedyś się wypowiadał na temat Władimira, że postać Anastazji sobie zmyślił i ze jest agentem KGB. Co do Anastazji to prawdopodobnie ona istnieje..... tylko w umyśle Władimira, ale na to że jest agentem to nie wiem co myśleć.

      Tu macie link do filmu Sanyaji na ten temat: https://www.youtube.com/watch?v=dxddDwawtng

      Usuń
    3. Po pierwsze Sanjaya niech sam się weźmie za siebie. Facet aż kipi rusofobią to raz. Dwa: dla niego wszyscy są agentami - Iwana carewicza też wpisał do agentów, ja pewnie też jestem. Nie będę się zapędzał w domysłach dla kogo pracuje (świadomie bądź nieświadomie) Sanjaya choc mam pewne przypuszczenia. Przyjdzie czas i na niego. Pewne rzeczy dobrze propaguje i spełnia swoje zadania jak każdy sekciarz -administrator. Dobrze, że propaguje zdrową dietę i płaski brzuch na przykład ale to nie wszystko - płaski brzuch nie daje jeszcze rozumu.

      3. Sanjaya nie ma pojęcia o zasadach wszechświata. Ja wiem co się w sieci powiada o Władimirze Megre, mogę ci nawet podać link do strony gdzie relacjonuje się jego pojawienie w sądzie i ponoć prawdziwe oświadczenie, że sobie wszystko zmyślił.
      To co sie Władimirowi Megre wydaje to jedna sprawa a to co się przez niego stało to całkiem inna. Nikt z nas nie jest doskonały - Władimir Megre długo po napisaniu książek (nie wiem czy rzecz aktualna) miał kłopoty z nadużywaniem alkoholu. Miałem kontakt korespondencyjny z jego córką bo to jej przekazał sprawy administracyjne dot. publikacji książek. Panna Polina Megre nastawiona BARDZO materialnie, w zasadzie to wszystko kręciło się wokół pieniędzy: "przyślijcie jak najwięcej". Myślę, że i sam Władimir miał takie właśnie motywacje - CZEGO PRZECIEŻ NIE UKRYWA W SAMYCH KSIĄŻKACH!
      Powtarzam: cokolwiek mu się tam wydaje to był i jest portalem (każdy z nas bywa - są momenty gdy ludzie coś "bezmyślnie" chlapną. To są te chwile gdy kontrolujący wszystko umysł na momenty zasypia i "przebija się" na powierzchnię głos naszej duszy. Większość poetów i pisarzy nie należała do ludzi świętych - miewali kłopoty z nałogami itp.). Przez Władimira zadziałały (jak przez każdego z nas) zarówno siły Mroku jak i siły Jasności, tak jest zawsze - Mrocznym się wydaje, że coś mącą ale im treści też bywają podsuwane :)) - tam za kurtyną materii też istnieją podwójni czy potrójni agenci. Zazwyczaj jest jednak tak, że siły Mroku ŚWIADOMIE !!!! skażają prawdziwe przesłania bo inaczej nikt by się tym nie zainteresował! Na haczyku musi być zanęta! Na fałszywą nikt się nie nabierze. c.d.n.

      Usuń
    4. "Damian 15 grudnia 2018 16:37

      ........... Co do Anastazji to prawdopodobnie ona istnieje..... tylko w umyśle Władimira,"

      :)))) NIEMOŻLIWE. Zasady Wszechświata są takie, że WSZYSTKO można wykreować. Skoro Anastazja pojawiła się w umyśle Władimira to znaczy, że istnieje. Tym bardziej, że setki tysięcy ludzi zasiliło tę kreację "swoim promyczkiem" -jak to się ładnie nazywa w książkach.
      "ISTNIEJĘ DLA TYCH DLA KTÓRYCH ISTNIEJĘ" brzmi motto gdzieś zapisane w książkach. Ktoś kto nie wierzy w kota w butach ten na pewno go nigdy nie ujrzy. Polecam film instruktażowy jaki niegdyś tłumaczyłem - nasi bohaterowie opadli z sił bo my dziś zasilamy swoim "promyczkiem" Spider manów czy inne tego typu postaci:

      https://www.youtube.com/watch?v=CZxeSaHPadE

      Usuń
    5. Jędrzeju uważasz, że wszystko jest możliwe? Hmmm kiedyś dla grupy osób z pewnego forum zrobiłem nagranie na ten temat. Jakość nie jest specjalnie dobra, bo nagrywałem telefonem, ale nie jest też zła. Tu można go odsłuchać: https://soundcloud.com/user-25538337/czy-czy-wszystko-jest-mozliwe

      Mówię na początku, że będą inne nagrania, ale ich nie zrobiłem. Całość trwa 24 minuty.

      Usuń
    6. Obejrzałam kawałek Sanjayi - zaliczył Anastazję do kłamstw pozytywnych :)
      Oczywiście już na początku uczepił się tematu Jezusa, w środku również wstawka o Nim (jak na jego zdaniem - fikcyjną postać) - to jakaś obsesja wręcz.

      Usuń
    7. Amelia Sanyaja uczepił się Watykanu, czy słusznie czy nie to już inna sprawa. Kiedyś go słuchałem, ale jak stwierdził, że sylaba RA jest negatywna, to przestałem go słuchać. Chłop ma jakieś tam pojęcie o pewnych rzeczach, ale wiele z tego co gada mija się z prawdą. Nie twierdzę, że on celowo kłamie, może po prostu nie ma odpowiedniej wiedzy. On sobie z tą sylabą RA nawet dość dobrze to tłumaczy, ale nie bierze przy tym pewnej rzeczy pod uwagę, która całkowicie zmienia postać rzeczy.

      Usuń
    8. No tak - ja też kiedyś oglądałam, do pewnego momentu.
      To wytłumacz o co chodzi z RA, ja nie wiem.
      Wielu ludzi krytykuje Watykan, wierząc jednocześnie w Jezusa, tu u niego jakaś nienawiść jest chyba - takie mam odczucia.
      Sanjaya czyta to forum, on albo jego przyjaciel Miłar.

      Usuń
    9. Sanyaja twierdzi, ze RA jest negatywne, bo występuje w takich wyrazach jak: degradacja, degeneracja, dramat, brak, krach itp. Zgadzam się, że są to wyrazy o wydźwięku negatywnym. Nie jestem etymologiem i nie wszystkie z tych wyrazów potrafię właściwie rozpatrzyć pod tym względem ale... Weźmy sobie wyraz degradacja. Sam Sanyaja mówi, że sylaba DE oznacza ruch w dół, co akurat jest prawdą. RA jak wiemy oznacza światło. Co to więc jest degradacja? Ano DE-ruch w dół, RA-światło, czyli, że światło idzie w dół. Tak samo jest w przypadku wyrazu degeneracja-też światło w dół. Teraz wyraz dramat. D RA MAT. To D też może oznaczać ruch w dół. Potem mamy RA, czyli światło i na końcu MAT-to tak samo jak w szachach jest szach mat. Czyli światło dostało mata. Wyrazów brak i krach nie potrafię rozkminić. Być może ich pierwotna forma za bardzo się zmieniła, ale może w innych językach słowiańskich jest jakaś wskazówka.

      Usuń
    10. Tak jeszcze myślę nad wyrazem degeneracja. Rozpatrzmy go z ciut innej strony. DE-ruch w dół GEN-po prostu gen, RACJA- racja, ale można rozłożyć na RA C JA. Czyli że, gen idzie w dół, ale także światło i nasze ja idzie w dół.

      Usuń
    11. Dzięki :)
      Degeneracja - dobre to tłumaczenie.
      Jeszcze są: ratunek, rada, radość, brama - to pozytywne chyba ?

      Znalazłam Sanjayi filmik na ten temat :

      https://www.youtube.com/watch?v=069O-Xw_Srg

      Usuń
    12. Damian15 grudnia 2018 19:33

      "Jędrzeju uważasz, że wszystko jest możliwe? "

      :)) zależy od poziomu z jakiego działamy :)))
      Jeśli widziałeś film "Matrix" czy parę podobnych (wczoraj zobaczyłem taką inna "Incepcję" z 2016 roku. Film nosi tytuł"Otherlife") to możesz podejrzewać tak jak Platon, że żyjemy w jakiejś symulacji - Wedyjscy mędrcy powiadają, że to co tu teraz jest "snem Boga" czy jakoś tak. Film "GRY BOGÓW" też opowiada, że to my jesteśmy twórcami.
      Ja tu i teraz nie potrafię sprawić, że słońce jutro wzejdzie na zachodzie ale gdzieś tam na wyższych pułapach ...??? Kto wie? Może istnieją takie alternatywy rzeczywistości gdzie tak się właśnie dzieje - jakiś "anty-świat".
      Co do postaci wszelakich: czytałem kiedyś taką książkę zachodnią, nie pomnę już autora ani tytułu. Powiadało się tam, że w naszym umyśle nie jest w stanie pojawić się nic czego nie byłoby we Wszechświecie. Jeśli inteligentne grzyby (autor twierdził, że jest planeta gdzie one istnieją i są głównymi mieszkańcami) przychodzą nam do głowy to znaczy, że gdzieś tam istnieją inaczej taka myśl nie byłaby w stanie w ogóle się zrodzić w naszej wyobraźni.
      A jako mechanik dodam (to tak odnośnie praw równowagi i podobnych "mechanizmów"), że każda konstrukcja ma swoje zasady. W naszym Wszechświecie Słońce wschodzi na wschodzie a temu faktowi podporządkowana jest masa innych zjawisk zachodzących tak a nie inaczej bo zależnych od ruchu Słońca. W innym "paśmie zależności" (Wszechświecie/ mechanizmie) coś może działać inaczej.

      Usuń
    13. Damian: .........ale może w innych językach słowiańskich jest jakaś wskazówka.

      Zazwyczaj jest - jak nie w tym to w innym. Sanjaya popełnia jeden - kardynalny błąd (to jego klapki na oczach - wspomniana już rusofobia na przykład) -zawęża swoje "wnioski" wyłącznie do mowy polskiej. ŻEBY ON CHOCIAŻ POSZUKAŁ STAROPOLSKICH WERSJI DANYCH SŁÓW! już "Ogniem i mieczem" daje wiele podpowiedzi ale najwyraźniej słabo mu to idzie a co za tym -nie powinien się brać za tego typu wnioskowanie bo się ośmiesza zwyczajnie.
      Już samo uznanie "RA" za słowo mroczne to kompromitacja na całej linii. Przecież wystarczy odrobina wiedzy, że pradawnych mitach mianem RA nazywano Boga, chyba w mitologii Egiptu to się pojawia, nie tylko tam. To już powinno dać do myślenia, żeby on chociaż dopuszczał jakąs pomyłkę, używał słów "jak sądzę" czy podobnych ale on ogłasza dogmat 100%.
      Wracając do podpowiedzi z innych języków: to jest jak ze szkicowaniem jakiejś ...dajmy na to bryły przez kilku ludzi. Nakładamy na siebie kilka szkiców i okazuje się, że niektóre linie (widzenia) się nie pokrywają a inne natomiast tak. W niektórych "kreskach" następuje zgodność i "współbrzmienie" a inne w wyniku bądź zniekształceń (ot-choćby jak to słynne "amelinium" ) bądź celowych działań i odgórnemu - urzędowemu fałszowaniu słów przez "językoznawców" odbiegły od pierwowzoru.

      Usuń
    14. J. Amelia 15 grudnia 2018 19:45

      "Obejrzałam kawałek Sanjayi - zaliczył Anastazję do kłamstw pozytywnych :)
      Oczywiście już na początku uczepił się tematu Jezusa, "

      ech..... Trehlebov wiele razy powtarzał mądrość ludową:
      SKAZKA =ŁOŻ NO W NIEJ NAMIOK
      KTO PANIAŁ JEJO =UROK".
      Oznacza to: "Bajka jest kłamstwem ale niesie wskazówkę,
      kto ją pojął ten ma lekcję".

      Dzieciom się opowiada o bocianach czy znajdowaniu dzieci w kapuście. Wszelkie bajki są często przypowieściami mającymi co najmniej 3 piętra zrozumienia treści. Na przykład bajeczkę o śpiącej królewnie, którą (pierwszy poziom) zapamięta kilkuletnie dziecko za kilka lat można rozwinąć wyjaśniając, że ma ona i inną symbolikę- że królewna to śpiąca w człowieku Dusza, którą budzisz w sobie pocałunkiem itp. Dla Wołchwów bajka ta ma jeszcze i trzecie piętro zrozumienia itp.
      Jezus też mówił do ludzi przypowieściami - tak jest najlepiej. Nikogo się nie wytyka palcem (nikt nie weźmie tego do siebie), istnieje "osnowa" dla opisania jakiegoś działania i okoliczności - i o to chodzi.
      Dla dzieci najważniejsze jest: "czy Jezus naprawdę istniał? Czy Anastazja istnieje? TO NIE MA ZNACZENIA!!! Na pewno istnieją zjawiska i zasady jakie przypisuje się danej postaci. W.W. Piakin powiada, że jedna z wielkich historycznych mistyfikacji i fałszerstw było ukrzyżowanie Jezusa. Takie coś nigdy nie miało miejsca ale miliony na świecie swoimi myślami zasilają takie pole informacyjne. Na jakimś poziomie energetycznym jest to prawdą - tam "film" o ukrzyżowaniu Jezusa jest wyświetlany i działa ale ponieważ jest to czarna magia więc "oliwa zawsze sprawiedliwa i na wierzch wypływa". Właśnie jesteśmy świadkami usuwania tego kłamstwa, film "Kler" to nie przypadek ale jeden z wielu stopni działań jakie właśnie następują. W tej chwili strąca się z piedestału ks. Jankowskiego, przyjdzie czas na inne "autorytety".

      Usuń
    15. Napisałem: "...TO NIE MA ZNACZENIA!!! Na pewno istnieją zjawiska i zasady jakie przypisuje się danej postaci."

      J. Amelia napisała gdzieś powyżej, że "czyta sercem". DOKŁADNIE TAK! Twary (bio- roboty) są "bez serca", tam jest sam umysł i kombinacja (żonglowanie faktami- wyłącznie logika). One nie są w stanie "wyczuć" co w danym przesłaniu jest "nasze" a my tak - my sobie "bierzemy do serca" to co nam pasuje a "wypełniacz" bezwartościowy pomijamy. Ot- taka bajka jak Matrix, jedni tam widzą tylko "strzelankę" a inni wzniosłe przesłanie. Co ciekawe - dowiedziałem się niedawno (bardzo mnie to zdziwiło i dało do myślenia), że tenże Matrix ma swoich fanów wśród ludzi wibrujących negatywnie - wśród fanów niebieskiej pigułki. To bardzo ciekawe spostrzeżenie. Widziany wczoraj film "Otherlife" czy około tydzień wcześniej "Anon" Andrew Nicoll-a zawierają sceny seksu, w Anon-ie leje sie alkohol, są inne używki łacznie z białym proszkiem (w "Otherlife" też promowano pójście do baru na drinka jako element rozrywki). Wnoosek mój jest taki, że te współczesne bajki są rodzajem kompromisu między siłami mroku i światła - zresztą jak powiadał Trehlebov czy Iwan tam od zawsze była współpraca - siły Mroku są lewą ręką tego samego Boga.

      Usuń
    16. "Ja tu i teraz nie potrafię sprawić, że słońce jutro wzejdzie na zachodzie ale gdzieś tam na wyższych pułapach ...??? Kto wie? Może istnieją takie alternatywy rzeczywistości gdzie tak się właśnie dzieje - jakiś "anty-świat"."

      No właśnie moje nagranie do którego podałem link jest o czymś takim. Ja się odwołuję w nim do naszej fizyczności, gdzie mamy jednak swoje ograniczenia. Nie wiem czy słuchałeś, ale na samym końcu podaję fajny przykład o dziadku, który.... dobra jak ktoś nie słuchał, to nie będę mu psuć tej satysfakcji.

      Usuń
    17. Napisałem: "....Dla dzieci najważniejsze jest: "czy Jezus naprawdę istniał? Czy Anastazja istnieje? TO NIE MA ZNACZENIA!!! "

      Zawsze w takich momentach przypomina mi się ten skecz :)))

      https://www.youtube.com/watch?v=zsbAGv8gbyk

      Usuń
    18. "siły Mroku są lewą ręką tego samego Boga."

      Tak mi się przypomniało, że nie ma czegoś takiego jak ciemność. Jest tylko brak światła. Światło możemy zmierzyć, ale ciemności nie da się zmierzyć, więc ona NIE ISTNIEJE. Mrok jakby nie patrzeć, nie oznacza ciemności, tylko bardzo małą ilość światła....

      Usuń
    19. Gdyby Jezus był postacią fikcyjną to Sanjaya nie miałby takiego zafiksowania na jego punkcie :)

      "W.W. Piakin powiada, że jedna z wielkich historycznych mistyfikacji i fałszerstw było ukrzyżowanie Jezusa. Takie coś nigdy nie miało miejsca... "

      Nie wiem co dokładnie się wydarzyło, tak jak i Piakin nie wie - teraz pełno podobnych rewelacji.
      Może historia potoczyła się trochę inaczej niż nam ją przekazują.

      Usuń
    20. Prawda jest taka, że nie wiadomo czy Jezus istniał. Natomiast Biblia dla mnie ma dużą wartość. Tak wiem, niektórym bardzo się nie podoba postępowanie starotestamentowego Jahwe. Ale to nie o to chodzi. Jak sie wie czego w Biblii szukać, to się to znajdzie. W którymś tam odcinku Rodów Krwi (znajdziecie na YT) Emil Piasecki wyciąga bardzo ciekawe wnioski na temat hmm jakby to napisać, zachowywania zdrowia przez Izraelitów. Z tego co pamiętam to chodzi o to jak Żydzi wyszli z Egiptu i 40 lat błąkali się po pustyni. Oni tam palili jakieś części ciała zwierząt... na nie pamietam dokładnie, zobaczcie sobie wszystkie filmy z tej serii, bo wiedza która tam jest podana jest spoza mainstreamu, a pan Emil wydaje się mieć bardzo dużo racji w tym co mówi, tyle że nie ma na to badań, bo nikt ich nie chce zrobić (koncernom farmaceutycznym byłoby to nie na rekę, gdyby sie okazało że pan Emil ma rację).

      Usuń
    21. Damian 15 grudnia 2018 21:32

      ...............

      "No właśnie moje nagranie do którego podałem link jest o czymś takim. Ja się odwołuję w nim do naszej fizyczności, gdzie mamy jednak swoje ograniczenia."

      No i "o to mię się rozchodzi" :))) !!!
      Nasz Wszechświat ma pewne zasady: "zimy so zimne, lata goronce ..." jak to swojemu synowi tłumaczył Kaziuk.
      "Tatulu! toż to sama prawda!"

      To jest właśnie przykład "chłopskiego rozumu". Od 12 minuty:

      https://www.youtube.com/watch?v=fk2GO0fiOAM&t=497s

      W każdym razie w tych ZAŁOŻONYCH DLA DANEJ RZECZYWISTOŚCI PARAMETRACH - ta nasza rzeczywistość dąży do równowagi czyli działają w niej pewne "wahadła" starające się wrócić na swoje miejsca. Dzięki tym "zakodowanym założeniom" przyroda funkcjonuje wspaniale. Jest na Youtube taka opowieść jak wilki przywróciły równowagę w parku Yellowstone. A skoro o wilkach - pan Marcin nakręcił film na który czekał 2 lata, era Wilka (tu też Sanjaya bredzi negując - to świadczy o nim, jak można nie lubić tej dzikości i wolności jaką sobą manifestują te zwierzęta?).

      https://www.youtube.com/watch?v=Z7wgZqVX2G0&t=335s

      Usuń
    22. Dla mnie prawdą jest ,że istniał.
      I ma to dla mnie znaczenie czy istnieli Anastazja i Jezus - to kwestia Prawdy.
      Piszesz Michał o stronie mroku ("wibrujący negatywnie") - dla nich skłamać to jak splunąć, nie przywiązują wagi do prawdy, pełna olewka. Ja jestem na to nadwrażliwa - na takie zachowania.
      Przemyśl czy to nie ma znaczenia, jak napisałeś.

      A w Biblii jest pełno wartościowych przesłań, "Dieta Alleluja" powstała z inspiracji Biblią , a także post Daniela.

      Usuń
    23. To może ja zamiast skeczów dam piosenkę, trochę w powiązaniu do naszych rozmów :)

      https://www.youtube.com/watch?v=NYHZwPT0f80

      Usuń
    24. J. Amelia 15 grudnia 2018 21:55

      "Dla mnie prawdą jest ,że istniał.
      .........................
      Przemyśl czy to nie ma znaczenia, jak napisałeś."

      Amelio - ja po prostu nie wiem. W TEJ CHWILI NIE WIEM. Tak samo nie wiem jak to jest z Anastazją. Z głębi serca wyznam, że .....myśl o nieistnieniu na przykład Anastazji powoduje jakiś nieopisany smutek i pustkę. Co do Jezusa też przyjmuję jego istnienie - mam jakieś takie "wewnętrzne przekonanie".
      Jednak przyjmuję po prostu, że w tej chwili, z takim postrzeganiem ograniczonym jakie mam dostępne w tym momencie spór o to jest bezcelowy. Ufam (żyje taką nadzieją), że może będąc jeszcze w ciele fizycznym uda mi si e opanować na przykład świadome śnienie i tak jak to radził Iwan, Trehlebov czy Lobsang Rampa zweryfikuję sobie te sprawy sam jeszcze za życia. Jednak póki nie posiadam tego sposobu (narzędzia badań) to pozostaje mi korzystanie z przesłań i sprawdzanie w praktyce zasad jakie głoszą dane postaci. To jak najbardziej mogę sprawdzić w praktyce i stosować - to jak z prądem elektrycznym, nie widzę go płynącego w kablach ale korzystam z niego w tym momencie za każdym razem klepiąc w klawisze.
      Dyskusję o tym zaczął Damian cytując Sanjayę - dlatego odpisałem, że skupianie sie na kwestii "czy Megre wymyślił Anastazję" jest zwykłą dywersją i dyskredytacją samej idei. PO CO SANJAYA OPOWIADA O 'kłamstwach pozytywnych"? Za kogo on się ma? Całe jego postępowanie nosi znamiona starej epoki (wypowiadanie się jako "nieomylny guru" - takie ex cathedra). On jest podobno wykładowca akademickim (w każdym razie nauczycielem) i to pobrzmiewa u niego nieustannie. To jest "skaza nauczycielska" - większość ludzi z tego zawodu na to cierpi, innych mają za głupich. Nauczyciele nowej epoki postępują jak mój nauczyciel (i wychowawca naszej klasy) matematyki z LO czy wspomniana gdzieś matematyczka "Babcia". Swoich uczniów (studentów) traktują jak WSPÓŁPARTNERÓW -jak młodszych kolegów "po fachu", młodszych ludzi od których tez się czegoś można nauczyć. Pamiętam jak nasz wychowawca (ten z LO ) wsłuchiwał się w każdą odpowiedź i nierzadko powiadał: "tak też można na to spojrzeć - faktycznie". Sanjaya natomiast to "twardy dogmatyk" traktujący innych jak durniów.

      Usuń
    25. Ja też poczułam rozczarowanie i smutek na wiadomość, że Anastazja nie istnieje, no i smutek, złość za kłamstwo.
      A później sobie tłumaczyłam że może jest drugie dno - że oni się umówili na taką wersję aby ludzie dali Anastazji spokój- żeby nie było podobnie jak w filmie "Fenomen" :).
      Dobrze że przyjmujesz, ja też mam takie wewnętrzne przekonanie.

      Tacy nauczyciele jak ten Twój z LO to niesamowite wyjątki.

      Usuń
    26. Książki o Anastazji kiedyś były dla mnie objawieniem. Kupiłam wszystkie i zaczęłam je chłonąc jak gąbka. Na pewno ( tak jak mówi Michał ) zawierają bardzo dużo treści, które są wartościowe i odkrywcze, ale trudno mi zaakceptować wszystko.Megre na pewno mial kontakt z kimś o bardzo dużej wiedzy i rozwiniętej świadomości. Ale czy była to konkretnie Anastazja? Dla mnie, na potrzeby książki została stworzona postać fikcyjna, żeby to co chcial przekazać było łatwiej przyswajalne. Z reszta ta wiedza i odpowiedzialnosc go chyba przerosła - stad jego problemy z alkoholem. A już powstawanie na bazie idei tam zawartych całych wiosek, uważam za przegięcie i próbę przekierowania wszystkiego w stronę jakiejś szopki i teatrzyku.

      Usuń
    27. ".....Megre na pewno mial kontakt z kimś o bardzo dużej wiedzy i rozwiniętej świadomości."

      Otóż to. To też jest dla mnie bezsporne. Ktoś dobrze widział jaki poziom prezentuje sam Megre i że przed nim długa droga w samodoskonaleniu ale siły wyższe użyły go jako narzędzia. To jest typowy przykład "administratora" (jak Sanjaya i wielu innych sekciarzy, których motywacją była kasa, jakaś tam władza i "gwiazdorstwo". Ten ktoś kto powierzył Władimirowi te wiedzę wiedział doskonale, że będzie on zmuszony do zmiany swojego światopoglądu - I TO SIE WŁAŚNIE DZIEJE. Ja to dostrzegam widząc przemówienia Megre (jest ich kilka w necie) - jego ogólne wycofanie się i oddanie spraw wydawniczych córce. Masz rację Mileno, że to go przerosło. Prawda jaką przeniósł znalazła oddźwięk w sercach wielu ludzi. Realizacja jest jaka jest - w większości taka dziecięca i naiwna, najczęściej oparta na dziecięcym zarozumialstwie stąd nieskuteczna i rozsypująca się wproch bardzo często. Trehlebov punktował nie raz (Iwan też) błędy "Anastazjowców". Były wioski, które się w całości rozpadły i już ich nie ma - są też takie, które rozkwitają.
      Aha!! innym z fałszywych przesłań tych książek (a widać to wyraźnie w Polsce - idea moim zdaniem przyciąga typ kobiet władczych tłumaczących sobie przesłanie pokrętnie: "ja będę Anastazją a on moim Władimirem -podnóżkiem")...innym z fałszów jest zaznaczenie jakoby kobiecej dominacji. Co prawda Anastazja się gdzieś tam odżegnuje gdy on czyni z niej ikonę i "posąg", któremu należy bić pokłony ale potem (chyba książka 8 albo 9 ) następuje cały tom gdzie są przykłady..... kobiet, które własnoręcznie budują domy!!! a potem w nich oczekują na swoich mężczyzn. To przecież chore jest.

      Usuń
    28. "przykłady..... kobiet, które własnoręcznie budują domy!!! a potem w nich oczekują na swoich mężczyzn. To przecież chore jest." - o tym nie słyszałam, ale to tylko potwierdza moje odczucia :)

      Usuń
    29. Dzień dobry.Wspaniałe artykuły-cały blog wspaniały!Czy jest tu wolna Słowianka - tak miedzy 40stym a 50 rokiem życia? :) Słowianie wszystkich krajów łączcie się!:)

      Usuń
    30. Witaj, :)) łączmy się, łączmy.
      Podpisz się jakoś proszę :))

      Usuń
    31. Powyższy artykuł to prawie jak opis "młodzieżowego portalu wykop.pl" jak sam go określasz Jędrzeju :D, ale podobna analogia tyczy się innych portali internetowych. Liczy się chwytliwy tytuł, który niekoniecznie odzwierciedla istotę artykułu, a to już często wystarczy aby ludzie wydali osąd. W tym wszystkim również można zaobserwować "psychologię tłumu" jak to na znanym już "memie" z wykopu: "https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_Pw4V97d47o7Yf6Po4J46G2nSV9cUtW3L.jpg"
      Tak na marginesie to ciekaw jestem jak bardzo "młodzieżowy" jest Twój blog Jędrzeju. Czy znajdą się tu trochę mniej doświadczeni życiowo użytkownicy? Ja mając 24 lata nie znam wśród swoich znajomych zbyt wielu osób poszukujących wiedzy zawartej w tutejszym "abecadle".

      Usuń
    32. "Tak na marginesie to ciekaw jestem jak bardzo "młodzieżowy" jest Twój blog Jędrzeju."

      :) chyba trudno to będzie stwierdzić. Jest trochę czytelników, którzy się nie ujawniają. Z aktywnych rozmówców jest raptem kilka stałych osób a z podglądu ilości czytelników widzę stałą grupę minimum 100 (skromnie szacuję). Niektórzy też za-subskrybowali sobie treści w google i widzę czasem w pogdlądzie nicki, których tu z rozmów nie znam.

      Usuń

    33. Czasami tak się zastanawiam, jak ten świat wyglądałby po słowiańsku urządzony? Z pewnością trzeba zacząć od siebie, a i to łatwe nie jest ,między innym z tego powodu, że i Słowianek coraz mniej, a coraz więcej "wyzwolonych sekretarek". A my faceci też z nieba nie spadamy. .Już Kopernik udowadniał, że zły pieniądz zawsze wyprze ten dobry , i tak to jest -na razie - że to co złe często w gospodarce - ale nie tylko - jest bardziej zorganizowane, ma jakąś większą moc i siłę ? Nie wie, ale ten świat z pewności jest nie do pogodzenia z charakterem ,ustrojem człowieka ...myślącego? Mającego nawyk zastanawiania się?
      Dla mnie ten blog i zawarte w nim informacje - jak żyć, jest największą wartością z jaką zetknąłem się w internecie.

      Usuń
    34. Dzięki za te słowa - siły destrukcji (pasożytnictwa - życia kosztem tej części twórczych ludzi) miały dotąd przewagę. Takie były warunki zewnętrzne sprzyjającej dla nich epoki. W tej chwili nie mają już wsparcia - bankierzy "przypadkiem" wypadają masowo z okien itp. Raki dosięgają wszystkich - tych Rothschildów także. Trwa w tej chwili zmiana miejscami: "pierwsi będą ostatnimi a ostatni pierwszymi". Wraca powoli nasz porządek.
      To czy zostanie nas garstka czy trochę więcej nie ma znaczenia -odrodzimy się jak zawsze:
      "...po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój.."

      https://www.tekstowo.pl/piosenka,budka_suflera,jest_taki_samotny_dom.html

      Usuń
    35. p.s. wiadomość z ostatniej chwili,

      wyszukiwarka podpowiedziała mi film Anki Słowianki na temat jej wizyt w osadach rodowych:

      https://www.youtube.com/watch?v=xJn4tc0ZPIE

      Usuń
  2. witaj Michalxl600 . Chciałem się podpisać, ale nie wiem jak-może trzeba myśleć?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśl, myśl -przeczytaj "stopkę redakcyjną" :)
      Jeszcze coś -klikaj zawsze pierwsze "odpowiedz" aby rozmowa miała jeden ciąg. Poprzedni ci sie udało :)

      Usuń
  3. Przepraszam, że nie w temacie. Chciałem coś tylko sprawdzić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))) nie przepraszaj :)))
      U nas wszystko jest zawsze "na temat i o czasie". Miło, że dałeś znak życia.

      Usuń
    2. Nie wiem gdzie filmik wkleić, więc może tu :) :

      https://www.youtube.com/watch?v=A-rEb0KuopI

      Usuń
    3. Dzięki- wlepię na "wykop.pl" - tam młódź lubi takie kondensaty. Może ktoś się zamyśli nad sensem życia.

      Usuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.