Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery
obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw
życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia
całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już
nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
poniedziałek, 26 listopada 2018
Oleg Gadecki - Anka Słowianka
Ania 6 dni temu dodała kolejny materiał. Zapowiada się uczta bo 40 minut. W ciemno reklamuję! Oleg to chodzący diament:
ROLA MĘŻCZYZNY I KOBIETY W RODZINIE
EDYCJA: Uffff..... przesłuchałem jednym tchem. W zasadzie pełna zgoda. Około 38 minuty Oleg powiada mniej więcej takie zdania (cytat z pamięci): "...nie uczyć się z jakichś tam czasopism czy żurnali. Są dziś artykuły, które uczą na przykład "jak zostać........ i tu tłumaczka rosyjskie słowo" stierwa" przetłumaczyła jako "jędza". Wpisuje teraz w słownik google, który mi od razu daje znaczenie: "suka". Wikipedia jak widzę podaje dwa znaczenia - jedno nam znane polakom "ścierwo" czyli "kawałek gnijącego zwierzęcego mięsa" a drugie: "kłótliwa, skandalizująca kobieta". Moim zdaniem (z mojego skromnego doświadczenia wynika) polskie "jędza" jest tu nieco za łagodne i węższe od rosyjskiego pojmowania "stierwa". Z tego co ja się dotychczas spotykałem to raczej to z tłumacza google byłoby właściwsze i bliższe znaczeniu potocznemu. Jędzą może być kłócąca się i wiecznie obrażona żona a suka to już manipulantka, zdrajczyni, typ kobiety bezwzględnej, rozwiązłej seksualnie - no chyba wiadomo jak to jest u nas pojmowane.
EDYCJA 2 - 27 listopada 2018: wczoraj napisałem powyżej słowa "w zasadzie pełna zgoda" ale rozmyślam nad tą wypowiedzią Gadeckiego i jest rzecz, która "tkwi jak zadra".
Oleg powiada tam, że w zasadzie lepiej aby budżetem domowym zajmowała się kobieta - ja się z tym zgadzam O ILE ... kobieta jest Kobietą (Żeńczynią, De[ie]wczyną). Wtedy spokojnie można jej powierzyć swoją "życiową krwawicę" i zająć się dalszym zdobywaniem środków wszelakich dla dobra rodziny. Taka nie zmarnotrawi, poradzi się męża w sprawach na których się nie zna, wyda roztropnie i z korzyścią dla wszystkich. Intuicja u niej działa jak należy, nie da się oszukać i zwieść reklamom.
Oleg jak widzę przyjął taką taktykę i zwraca się do kobiet - wspomina zresztą, że one stanowią większość jego .....no cóż użyję tego słowa "klientek" bo on żyje z tego, że prowadzi te swoje seminaria i szkołę życia. Myślę, że jest tu w takim formowaniu poglądów odrobina dyplomacji. On zna naturę współczesnych kobiet i nie chce drażnić egoizmu niektórych pań aby nie zniechęcać do korzystania ze swoich nauk i warsztatów. Ogólnie o mężczyznach (myślę, że słusznie - powinienem w zasadzie pisać "mężczyznach" w cudzysłowie) Oleg dobrego zdania nie ma - sam jestem załamany szukając "braci w walce" i momentami czuję się BARDZO osamotniony. Obecne pokolenie wchodzące w życie to już w ogóle dramat. Dla sprawiedliwości wspomnę, że Oleg mówi coś takiego jak i ja, że bardzo niewielu tych normalnych jest - pada tam jakieś takie sformułowanie "istnienie materiału męskiego". Unikaty bywają.
Wracam do sedna mojej dzisiejszej uwagi (edycji): moje doświadczenie życiowe jest takie, że współczesne kobiety marnotrawią ten budżet rodzinny. Znam wiele przykładów wokół (rodzina, znajomi) gdzie taka "pani domu" beztrosko potrafi orzec: "bo ja jak wyjdę do miasta to wydam ile mam". Inwestycje takiej żony kierowane są egoizmem i samolubstwem - to są typowe przedstawicielki tego zachodniego spojrzenia na świat, kobieta- pijawka, "jeśli nie chcesz mojej zguby - krokodyla daj mi luby" - przecież to stare słowa a jakże aktualne. W przepięknej powieści "Nad Niemnem" on ciężko pracował a ona wciąż tylko miała globusa.
Podsumowując (bo można na ten temat epistołę długą): na dzień dzisiejszy jak najbardziej podstawowym budżetem domowym niech się zajmuje ona ale w większych sprawach (dużych zakupach typu samochód, meble, remonty, urządzenia techniczne) ZDECYDOWANIE sprawy powinny być omawiane wspólnie. Oleg zresztą o tym wspomina, że ona powinna "odrodzić w nim mężczyznę", rozbudzić odpowiedzialność i oddać mu prowadzenie. (kiedyś Olga Waliajewa opowiadała o przypadku gdzie żona oddała firmę mężowi- początkowo on spełniał tam rolę wyłącznie kierowcy i dostawcy towaru). Tak więc w zasadzie -po przemyśleniu nie ma sprzeczności w wypowiedzi Olka Gadeckiego ale chciałem na ten niuans zwrócić uwagę bo trochę moją męska odpowiedzialność i dumę dotyka to traktowanie wszystkich mężczyzn jak niedojrzałych chłopców. Czuję się jak kosmita jakiś - dla mnie opiekuńczość i odpowiedzialność były od zawsze sprawą naturalną, myślałem, że wszyscy wokół tak mają (taki miałem wzór ojca w domu). Życie pokazało, że jednak nie jest to powszeche, że żyję w jakimś wielkim przedszkolu. Zorientowałem się gdy przyszło mi być szefem i prowadzić swój własny zakład - miałem tylko jedną osobę, której mogłem jako tako ufać, była to moja sekretarka (ale i z nią miałem na początku "poważną rozmowę" zakończoną jej łzami). Baśka była moją szwagierką i podczas rozwodu też wzięła stronę mojej żony ale rozumiem ją - presja rodziny i parę innych zależności. Och! ciężko tu na tym "Ziemskim łez padole".
EDYCJA 2 - 28 listopada 2018: jeszcze coś. Oleg opowiada o tej "niestałości mężczyzn" - że "zakochują się bez rozumu i zapominają o żonie i o dzieciach". Tu też mam wielki zgrzyt. No ale widać w większości populacji takie zachowania są normą - do takiej "publiki" zwraca się Oleg. Tak jak napisałem powyżej - mój ojciec dbał o nas i był wierny mamie (znalazłem nawet po jego śmierci teczkę zatytułowaną "moje listy niewysłane" - był tam list do mojej mamy, był tam i list do mnie. Wiele te słowa mówiły o jego życiu i smutku w jakim żył - w osamotnieniu).
Może tyle na ten temat (drugiej edycji). W zasadzie to większość słów padło już w poprzedniej. Choć przyznam, że jest możliwe (fakty to potwierdzają - zdarzało się, podam zaraz link, który już czasem tu był udostępniany), że silny mężczyzna może dać szczęście rodzinne więcej niż jednej Kobiecie. Ponoć w prawiekach bywały takie rodziny ale to już u czystych duchowo elit - u ludzi na poziomie Bogów gdzie nie ma egoizmu, niskiej pożądliwości itp. Taki Mąż Czynu (wojownik) na pewno nie zapomni o pierwszej Żonie tak jak bohater poniższej -wzruszającej opowieści.
Opowieść od 1 godz 15 min 30 sek. : https://www.youtube.com/watch?v=pY4U4OBPM3w
Tu ten sam film ale z napisami wpalonymi w film: https://www.youtube.com/watch?v=vJnIo-bAkU8&t=4580s
Witam, jestem nową czytelniczką, zafascynowaną treścią jaką tu odkrywam. (To ja Lili Es. z youtube, dziś rano pisałam). Tutaj odczuwam większe przyzwolenie by się rozpisać. Odniosę się do filmu w kilku punktach. Oleg najpierw jak go zobaczyłam, skojarzył mi się z młodym Putinem, ale jak się mu przyjrzałam to bije od niego zdecydowanie jaśniejsza energia. Podoba mi się sie jego spokój, opanowanie i zęby :)
Co do początku, kiedy jest mowa o tym, że ludzie dziś nie potrafią utrzymać związków na dłużej. Gdzieś słyszałam fajne powiedzenie, że jakiś wnuczek zapytał dziadka jak to jest, że są z babcią tyle lat a jemu się z dziewczynami nie udaje i dziadek odparł: -bo kiedyś jak się coś psuło, to się to naprawiało a teraz się wyrzuca i kupuje nowe. Mi się wydaje, że przede wszystkim dzisiaj nie znamy samych siebie. Ludzie nie rozwijają się duchowo i nie poznają własnego wnętrza, boją się odkryć kim tak naprawdę głęboko w środku są. Dlaczego tyle zauroczeń co trwają kilka miesięcy a potem czar pryska? Sama tego doświadczyłam. Teraz jestem od 6 lat sama i zaczynam rozumieć dlaczego. To dla mojego dobra. Marzy mi się prawdziwy słowiański mężczyzna, więc muszę się stać kobietą i w pełni ją w sobie odkryć oraz pielęgnować. Też dlatego wydaje mi się, że dzisiaj związki są byle jakie, bo została zatracona ta podzielność ról. Mężczyźni nie mają od kogo już czerpać energii, bo kobiety same stały się mężczyznami. Dodam tu jeszcze takie moje przemyślenie, skąd teraz nagle taki wysyp facetów na siłowniach, którzy zamieniają się w karykatury, które przez rozmiar bicepsa nawet nie mogą przyłożyć telefonu do ucha, ciekawe jak się podcierają? No myślałam o nich, bo osobiście mi się to nie podoba bardzo, kiedyś mężczyźni byli wysportowani, mieli muskuły, ale nie tak karykaturalnie wyglądające jak dzisiaj. Może właśnie to jest przejawem tego, że kobiety stały się tak męskie, że płeć brzydsza czuje bardzo wysoką poprzeczkę i chcą tak bardzo udowodnić, że jednak są bardziej męscy, że przybiera to formę wynaturzenia. (z drugiej strony jest też coraz więcej zniewieściałych jakichś metro, homo nie wiadomo) cz.1
cz.2 "Zadziwiające jest to, że mimo, że kobiety i mężczyźni widzą, że nawet wyglądem zewnętrznym się różnią, to z jakichś powodów nie chcą przyznać, że są też wewnętrzne różnice". Właśnie ja też to obserwuję. Nie znam się na feminizmie, ale tam właśnie kobiety starają się te różnice zacierać. Gdzieś dalej w filmie jest o wzorcach zaczerpniętych od rodziców. U mnie w domu było tak, że tata pracował i przynosił zawsze z pracy jakiś mały upominek dla mnie. Mama pracowała, ale gdy miałam 5 lat zwolniła się i była z nami w domu. To mama gotowała, sprzątała, prała, prasowała. Mój tato po pracy oczekiwał obiadu i ciszy, gdy leciały wiadomości hehe. Nie twierdze, że moja rodzina była wzorowa, bo nie była absolutnie, jednak utkwił mi w pamięci ten jasny podział ról i w żadnym stopniu nie widziałam by to uwłaczało mojej mamie absolutnie. Dzisiaj, gdy odwiedzam mojego brata zastaję go prasującego i wstawiającego pranie, po czym słyszę, że żona mu nakazuje jeszcze odkurzyć i coś tam jeszcze, gdy sama pracuje wiele godzin. Zastanawiałam się właśnie dlaczego widząc to czułam zniesmaczenie, teraz to odkrywam. Bratowa oczywiście tłumaczy to tym, że ona nie będzie kurą domową, że facet powinien pomagać w domu, oczywiście nie zaskoczę nikogo jak napiszę, że są w trakcie rozwodu. Ja osobiście nie pozwoliłabym robić tego swojemu mężowi bo odczuwam, że to moja rola, te rzeczy są męskie tylko, gdy mężczyzna jest sam. Wtedy widzę, to tak, że pokazuje on, że jest odpowiedzialny i zaradny a ja czuję potrzebę odciążenia go w tym i gdy wejdę w małżeństwo z przyjemnością będę te obowiązki wykonywała. W ogóle może to na inny już post, ale czuję jak odkrywam w sobie bardzo silnie tę żeńską energię, która tu na blogu jest opisywana. Dużo pracy przede mną, ale pragnę tego bardzo, po prostu gdy zamykam oczy widzę te połączone i wzajemnie uzupełniające się energie męska z żeńską. Tą pierwotną piękność w tym podziale ról. Taką świadomość i mądrość wzajemnej relacji. Takie kosmiczne to jest w moim wyobrażeniu. Utopia to marzyć o takim mężu, ale jak się postaram, może Bóg ześle mi takiego. (Jak z filmu: Panie daj mi Skrzetuskiego za męża) :) Jeszcze tylko dodam, że nigdy też nie podobali mi się mężczyźni w garniturach i krawatach, z najnowszymi smartfonami i zegarkami jeszcze droższymi. Paradoksalnie jest to dla mnie bardzo niemęskie.
Dalej poruszony jest temat dla mnie ciekawy a mianowicie: "Mężczyźni tę subtelną energię (tą, którą mają kobiety) gromadzą poprzez wyrzeczenia, ascezy, kontrolowanie uczuć. (...) Jeśli natomiast nie potrafi kontrolować uczuć i traci tę męską energię na zaspokajanie zmysłów: jedz, pij, czerp przyjemność, to nic w życiu nie osiągnie". Już dawno spostrzegłam coś cennego we wstrzemięźliwości seksualnej, oraz w jedzeniu i piciu. Dzisiaj praktycznie wydaje mi się, że niemożliwością jest znaleźć faceta, który nie ogląda filmów pornograficznych, nie zaspokaja się codziennie albo sam albo na przypadkowych "niewiastach". Przy czym je śmieciowe jedzenie i pije alkohol. To taka bardzo niska świadomość. Niestety kobiety też tracą swoją moc poprzez sypianie z kim popadnie, tycie od fast foodów i upijanie się. To przykre jest zwyczajnie.
cz. 3 "Życzę każdej kobiecie zrozumienia co to znaczy być kobietą". Oj po tym filmie widzę, że to niesamowita sztuka wypracować taką umiejętność. Oddalać się w odpowiednim momencie, robić to umiejętnie. Wciąż być intrygującą, sprawiać, by mąż miał dla kogo ciągle świecić, umieć budować twierdzę przed atakiem wroga itd. A to wszystko robić intuicyjnie i naturalnie. To trzeba mieć w sobie faktycznie moc nie z tej ziemi. ale to bardzo pociągająca wizja.
Bardzo fajnie się tego słuchało, to cenna dla mnie wiedza. Widzę w tej całej wiedzy coś bardzo prawdziwego, co mnie przyciąga. Chęć poświęcenia swojego czasu i włożenia wysiłku by "wyhodować" w sobie tę kobietę. Coś pierwotnego, tak instynktownie czuję, że to jest to a nie to co oferuje mi dzisiejszy feministyczny, konsumpcjonistyczny świat. Dziękuję za ten blog. i przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam. Nie mogę w sobie tego dusić przecież :)
Witaj!!! Uśmiech wielki!!! Ostatnio czas zmian/ przemian. Zupełnie mnie nie dziwi Twoje pojawienie i to z taką energią :))). Listy powyższe przeczytałem śmiejąc się szeroko. Wiele odpowiedzi na poruszone powyżej tematy znajdziesz na blogu. Tacy mężczyźni o jakich piszesz są - choć faktycznie nie ma ich wielu. Tak samo dziś trudno o prawdziwą "Żeńczynię" -jak to sobie czasem mawialiśmy tutaj, mamy też polskie słowo "Dew-czyna" (ta co "czyni jak Dewa"), Dewa Czynu, czyniąca po żeńsku - kapłanka żeńskich energii. W Indiach do dziś słowo Deva (stąd też polskie - Dziewica, słowo to dawniej nie miało tak przyziemnego znaczenia jak dziś. "Tam piękna idzie dziewica.." - czytamy gdzieś w starej literaturze czy przyśpiewkach z dawnych lat).
Rozgość się proszę - czytaj. Bywalcy chwalą sobie nasze rozmowy pod artykułami. "Bigos" tu taki momentami - jak to w życiu, ciężko taki blog ująć jakoś w ramki, collage różnych tematów.
Dziękuję, rozgoszczę się z ochotą. Będę pewnie udzielała się w komentarzach, bo czuję taką wenę. Lubię także czytać komentarze równie mocno jak artykuły. Bigos też lubię, ale tylko wegański i od święta, bo w większości preferuję na surowo :) Pozdrawiam i czuję się baaardzo miło tutaj :)
wegański bigos oczywiście. Ja też gotowane od święta, w tym roku mam obfitość własnych owoców więc w zasadzie tylko to, orzechy. Ostatnie ...co najmniej 3 dni (nie liczę już) znów na zielonkach. Udało mi się wczoraj ocalić zagonek szczypioru przed mrozem (dziś w nocy znów ścisnął). Wczoraj poprzesadzałem gęsto do 3 donic i poszły pod dach. Dość późno bo w lipcu (pod koniec chyba nawet) posadziłem cebulę dymkę- do dziś nawet niektóre cebulki się nieźle wykształciły. Mam paszę bo do tego jarmuż - gdzieś już się chwaliłem przepisem na ten koktajl. Ostra papryka, pół cytryny, miód, kurkumę dodaję, oliwa - ostatnie 3 dni mielony len, jedno kwaśne jabłko, garść oliwek. Obłęd w ciapki! Właśnie wróciłem z kolejnym transportem drewna - energia jest. Poranek oczywiście na samych jabłkach z miodem i źródlaną wodą.
Dzięki Mileno! Zatem będę pamiętał, nie zawsze dosypywałem pieprz czarny (papryk o której wspomniałem to chilli zwana czasem pieprzem cayenne, Rosjanie w ogóle ją nazywają "czerwonym pieprzem"). Oliwa jest zawsze , z podgrzewaniem bywałem dotąd ostrożny, ostatnio jednak tę "zupę" przelewam do garnka i szybko mieszając lekko podgrzewam. Lepiej to się wchłaniało, przyjemniej w te chłodne dni. Aha! i dzięki za zwrócenie uwagi - już "biegnę" do google wczytać sobie czym jest ta kurkuma. Dawno temu przeczytałem, że to pożyteczne - intuicyjnie zresztą ściągałem ją z półki w sklepie.
p.s. znalazłem tę kurkumę "bylina z rodziny imbirowatych". No to jestem w domu - imbir bywa podstawą mojej diety. To mi przypomniało, że ma jeszcze 3 korzenie w ogrodzie!!! Latem zakopałem, nawet rosnąć zaczął. Niewiele z tego wyszło ale żył pod ziemią i przetrwał zamiast uschnąć w torebce w spiżarni. Lato było i wisiał tam zapas nieużywany bo na dworze skwar.
"....kiedyś mężczyźni byli wysportowani, mieli muskuły, ale nie tak karykaturalnie wyglądające jak dzisiaj."
To wszystko kwestia mody niestety. Długo by na ten temat. Tak w ogóle to pytanie "po co?". Prawdziwy mężczyzna ma być SKUTECZNY. Wszystko w harmonii i na tyle na ile potrzeba - słusznie piszesz, że nie wiadomo jak taki się podetrze ;) . To kalectwo jakieś jest, do tego ta niby - muskulatura osiągnięta jest nie praca a oszustwem. Kogo ci chłoptasie chcą oszukać? Chemię różnoraką (już nawet nie hormony jak Szwarceneger) biorą i wszystko ma być szybko. Arnold to jeszcze musiał napracować się i mimo, że miał już tego z wiele to była w tym jeszcze jakaś harmonia.
Opowieść z mojego życia:
zdawałem któryś tam stopień kursu na ratownika wodnego. W grupie mieliśmy dwóch takich "pakerów" (od "pakować" - tak to się kiedyś powiadało). Wielkie góry mięśni, bywało, że na basenie podczas rozgrzewki popisywali się podciągając na drabinkach jedną ręką i takie tam ale wodzie można było zrobić z takim co się tylko chciało. Mieli ostatnie wyniki czasowe we wszystkim - ani pod wodą to długo popłynąć nie mogło bo trzeba te masy mięśni dotlenić, ani ręką normalnie "rzucić" po wodzie. kalectwo po prostu - no ale każdy ma to co lubi. Chociaż tyle, że w porównaniu z tymi współczesnymi to oni jeszcze jakoś wyglądali bo wzorem był wtedy wspomniany Arnold S. O psychice mówił nie będę choć też mam swoje obserwacje. To współczesne szybkie "hodowanie mięśni" (podobno potrafi zaniknąć po roku - nawet coś sobie wstrzykują aby mięśnie "spuchły" wizualnie) to podejrzewam masa wewnętrznych kompleksów. aha!!! o kreowanej modzie wspomniałem. TO NIE JEST PRZYPADEK c.d. n. - wyślę post aby nie przepadł, u mnie dziwne rzeczy z netem w tym lesie.
MODA NA BRUTALNOŚĆ: byłem kiedyś w placówce mojego dostawcy internetu a tam non stop włączony monitor i reklamują telewizję kablową. Musiałem postać w kolejce i te obrazy mnie kilkanaście minut atakowały. Co kilka minut reklama jakiegoś programu MMA (chyba tak to się nazywa) gdzie dwóch typów na ringu daje przedstawienie, że się niby biją- skaczą po sobie - ogólnie promocja znęcania się nad sobą a nie walki szlachetnej jak to było kiedyś. Nawet zawody bokserskie (nie przepadałem nigdy ale czasem coś widzę tu w necie - zaglądam na pewien młodzieżowy portal i widzę czym się młodzież fascynuje) mają od początku jakiś taki chory teatr, obrażanie się, pogróżki. Zwierzęta tak się zachowują. "Hoduje" się dziś ludzi o psychice tych muzułmanów co zalali Europę zachodnią- poziom zwierząt. To celowe działanie. Na szczęście są jeszcze ludzie jak Oleg Gadecki czy Iwan Carewicz. A skoro Iwanie (wspomniałaś Lily o tej "twierdzy" o której mówi Oleg): Iwan daje przykład dzwonka jako prawidłowego modelu rodziny. Mężczyzna (mąż czynu) jest tym "kołkiem" wewnątrz - nie gnie się i nie łamie a "Żona czynu" jest tą strażniczką - kapłanką domowego ognia, który on rozpala. Klosz sukni jest tu symbolem pola energetycznego jakie w rzeczywistości roztacza prawdziwa Diew-Czyna w swoje rodzinie. Wiele razy pisałem, że to działa poprzez czas i przestrzeń. Są relacje z 2 wojny światowej gdy mężczyźni wracali cali i zdrowi z frontu - wiele razy cudem uniknąwszy śmierci. Ten cud to ochrona energetyczna jaką nad nim utrzymywała wierna i kochająca Kobieta czekająca na niego gdzieś tam - choćby tysiące kilometrów dalej.
Jak odpocznę to przypomnę te filmy (linki) do opowieści Iwana (Lewszunow). Można wpisać w wyszukiwarkę po prawej - na blogu było parę publikacji.
Bardzo doceniam to, że po całym dniu wysiłku masz siłę, by jeszcze odpisywać swoim czytelnikom:) Nie chciałam już Cię zamęczać, ale no muszę odpisać i jeszcze wtrącić kilka groszy. Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążenie, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie". Już nawet nie mówię o tych co uciekają się do takich skrajnych metod jak sterydy, ale większość po prostu kilogramami wali te białkowe odżywki, potem tylko kurczak i ryż i w sumie właśnie wciąż nie wiem "po co" :) My wiemy jak działa nadmiar białka na organizm hehe. Dla mnie dobrym przykładem jest Bruce Lee, czy inni tego typu mistrzowie. Szczupły, a takiego pakera pokonałby zwinnością, umiejętnościami, skupieniem i mnóstwem innych taktyk. Co do tej wojny, to też mi się kojarzy, że kobiety po kilku latach nieobecności męża, czuły, że on nadal gdzieś żyje. To jest coś podobnego do tego jak pies wie, że jego pan przyjdzie do domu już pół godziny przed przyjściem . Pole morficzne? Miałam się zagłębić w ten temat.
:)) melduję, że przeczytałem. Do czwartku mam jeszcze gościa -potem będzie czas na dłuższe odpowiedzi. Pola morficzne - tak, mózg jest nadajnikiem i odbiornikiem. Pora się rozłączać - na razie!
" cz. 3 "Życzę każdej kobiecie zrozumienia co to znaczy być kobietą". Oj po tym filmie widzę, że to niesamowita sztuka wypracować taką umiejętność. Oddalać się w odpowiednim momencie, robić to umiejętnie. Wciąż być intrygującą, sprawiać, by mąż miał dla kogo ciągle świecić, umieć budować twierdzę przed atakiem wroga itd. A to wszystko robić intuicyjnie i naturalnie. " ------------------
Powiada się, że jeden obraz wart jest 1000 słów. Film to tysiące obrazów a już taniec w połaczeniu z muzyką to ....
Jeden z moich ukochanych filmów -cytowałem wiele razy. Ona tu na scenie postępuje własnie jak Kobieta, wabi, oddala się przybliża. Warto cały film - instruktaż wprost. Postać babci wypowiadającej kilka mądrości ...ach!!!
https://www.youtube.com/watch?v=dk-nWE9yeG8
Gdyby coś się nie udało z tym linkiem to rano uzupełnię - piszę z laptopa zapasowego. W Polsce film nosił nazwę "Roztańczony buntownik". Mogę ten film ogladac wiele razy - głębia przekazu o życiu.
...... Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążeniem, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie".
--------------------------
Moim zdaniem motywacją jest tu często strach, wewnętrzne lęki, nadto to o czym mówi Oleg czyli zachodnie spojrzenie na świat - CHĘC DOMINACJI. Stąd chwytanie się "dróg na skróty" zamiast pracy nad sobą bo to wszystko działnia nie dla siebie ale "na pokaz". Chęć wywołania szybkiego wrażenia: "bój się mnie". Człowiek z silną osobowością samym spojrzeniem pwstrzyma atak i "osadzi wroga na miejscu" ale dziś zamiast rozwijania cech ducha promuje sie osiłków. Władcom świata potrzebni są niewolnicy do budowy dróg a nie genialni wynalazcy czy samodzielni inżynierowie. Na szczęście rząd światowy (Egipscy kapłani) tracą dziś już władzę na naszą rzecz - na rzecz Słowian. Niebawem "ostatni będa pierwszymi a pierwsi ostatnimi". To już się dzieje. Rozkwita nasza KULTURA (Kult-u-Ra czyli kult światła "RA", kult mądrości, kult oświecenia ).
Lily napisała: Już dawno spostrzegłam coś cennego we wstrzemięźliwości seksualnej, oraz w jedzeniu i piciu. Dzisiaj praktycznie wydaje mi się, że niemożliwością jest znaleźć faceta, który nie ogląda filmów pornograficznych, nie zaspokaja się codziennie albo sam albo na przypadkowych "niewiastach".
--------------------
Och! pornografia to w ogóle współczesna plaga. Podobno 30% aktywności w internecie to ta właśnie dziedzina. To przykre jak sama stwierdzasz. Ja nie jestem jakimś świętym ascetą i widziałem kiedyś takie filmy ale nie spowodowało to żadnego uzależnienia a co najwyżej niesmak. Ot - jedno z doświadczeń w życiu, wyciągnięte wnioski i szukanie dalej. W ogóle temat energii o jakiej mówił Oleg wymaga jeszcze rozwinięcia - postaram się niebawem (choć to wszystko już tu gdzieś było). Młodzież jest dziś uzależniona od netu, uzależniona tez od porno - tą drogą wyciągana jest energia.
https://www.youtube.com/watch?v=Ctxg6NKofBE
To sa uzależnienia silniejsze niż kokaina podobno. Dalszym efektem jest zobojętnienie w sferze nawet seksualnej! To się dzieje już podobno w USA, w japonii już wielka część populacji jest aseksualna. Dłuższy temat - zapisuję sobie tu zaledwie hasła podczas krótkiej przerwy nocnej między kolejnymi snami. Za dnia z lepszej klawiatury (być może dopiero we czwartek jak pisałem) rozwinę tematy bo dalaś tu Lily kondensat energii do działań i poruszyłaś wiele ciekawych wątków- dzięki!
Oj tak, to zdecydowanie taniec wart uwagi. Najlepiej jak za każdym razem, gdy ponownie oglądam, zauważam coś nowego w jej ruchach. Z chęcią obejrzę cały jak gdzieś dorwę.
Coś w tym jest, że świadomość słowiańska się odradza, bo sama jestem tego przykładem. Zadziwia mnie ile ostatnio odrywam, włącznie z etymologią słów, no palce lizać po prostu. Czuję też jakby coś takiego, że ta wiedza, która teraz do mnie przyszła była we mnie od dawna. Nie wiem, czy potrafię w słowach opisać o co mi chodzi. Od dziecka człowiek zdobywa jakieś informacje. Najpierw rodzice i dziadkowie o czymś opowiadają, potem edukacja indoktrynacja itp, teraz pełno informacji z telewizji i internetu. I teraz chodzi mi o to, że człowiek jakby sam się w tym wszystkim gubi, każdy mówi co innego i nie wiadomo już w co wierzyć. Ja oczywiście też za każdym razem mam mętlik w głowie a nawet jak już coś jest racjonalne i logiczne i nawet czuję to sercem to gdzieś na saaaaaamym dnie czuję to jednak, że coś jest nie tak!! A gdy spotykam się z wiedzą taką jak na tym blogu to mam tam głęboko nawet już odczucie ale jakąś taką pewność, że to jest to co ja chcę, to czego pragnę i to mnie przyciąga. Mało tego, to dodaje mi energii! Ja się na ogół nigdzie nie udzielam. Raz na pół roku może parę słów napiszę w jakimś komentarzu. A tutaj nagle mam słowotok, mam jakby spowrotem swoją utraconą energię. Patrzę w lustro i zaczynam dostrzegać kobietę a nie tylko postać z nażadami płci żeńskiej. Zaczynam widzieć w swoich własnych oczach jakąś moc, jakby wiedzę, której nie można nigdzie zdobyć, nigdzie przeczytać, tylko siedzi na dnie duszy i muszę sama ją odkryć. A tutaj znajduję klucz i narzędzia do tego by to odblokować. Z mojego doświadczenia wnioskuję, że moja świadomość zaczęła wzrastać w momencie, gdy zmieniłam dietę ponad rok temu.
Te uzależnienia to takie ciemne siły, że czuję cieżar nawet w pisaniu o tym. Najbardziej widoczne uzależnienia w społeczeństwie to alkohol i jedzenie. Zadziwia mnie jak silne to jest, skoro wszędzie widać katastrofalnie destrukcyjne skutki pijaństwa i obżarstwa a mimo to ludzi to nie przekonuje. Narkotyki zaś oraz pornografia w tym seks już jest bardziej ukryte. Skutków tego tak jawnie nie widać. Zastanawia mnie natomiast kwestia potomstwa takich upadłych moralnie i wyssanych z energii nałogowców. Wg mnie dziecko spłodzone świadomie, poprzez ogromną prawdziwą miłość dwojga rodziców, w dodatku zdrowo się odżywiających jest naładowane tak silną energią, ze ho ho. Jaką w takim razie dzieci mają energię, gdy zostały poczęte po alkoholu i kebabie, przez takiego uzależnionego od pornografii człowieka. Nie wiem czy mam rację, bo to moje przemyślenia, wnioski wusnute przez to co czytam o energii ludzkiej.
"Z mojego doświadczenia wnioskuję, że moja świadomość zaczęła wzrastać w momencie, gdy zmieniłam dietę ponad rok temu. "
Oj tak!!! To ważne - bardzo ważne. Nasze ciała (bo nie tylko to fizyczne to "bio -kombinezon" - narzędzie do przejawiania się w tym świecie i do kontaktu z nim.
".....Zastanawia mnie natomiast kwestia potomstwa takich upadłych moralnie i wyssanych z energii nałogowców. Wg mnie dziecko spłodzone świadomie, poprzez ogromną prawdziwą miłość dwojga rodziców, w dodatku zdrowo się odżywiających jest naładowane tak silną energią, ze ho ho."
Rodzą się istoty demoniczne ale obecnie jest już stawiana granica i podobno maja zakaz wcielania się na Ziemi. Wibracje na to nie pozwalają. Ostatni z nich "dożywają" swoich dni - mają szansę przejść na jasną stronę mocy albo ciała fizyczne stracą. Selekcja właśnie trwa - proces bolesny ja operacja chirurgiczna (bo de facto tak to właśnie jest - organizm społeczny jest w tej chwili poddany operacji na poziomie energetycznym). Co do dzieci zrodzonych z miłości: rodzą się już, rodzą. Nigdy nie dość linkowania i propagowania tego cudownego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=j_sEABiBtfM
Tu jeden z filmów na moim kanale. Żeńczynie rodzą w ekstazie większej niż przy poczęciu a nie w bólu:
To ciekawe z tymi demonami. Pocieszająca w sumie wiadomość :) Jak będzie mi dane kiedyś urodzić to tylko w taki sposób a ta chęć nie jest nowa, bo już dawno temu się z tym spotkałam a zaczęło się to tak, że jakiś tam czas temu interesowałam się życiem rdzennych Indian Ameryki Północnej. W jakimś filmie czy książce napotkałam na informację, że biała kobieta była zdziwiona, że Indianki przy porodzie nie wyją z bólu. Ich poród jest spokojny niemal medytacyjny. Bardzo mnie to wtedy zaciekawiło i już dało do myślenia.
Ciała fizyczne mamy porównywalne do zwierząt - jest krew, są serca itd. Zwierzęta rodzą spokojnie i w ciszy - normalna sprawa, naturalna. Człowiek natomiast oddalił się od natury, porody zamiast w domu są w szpitalach czyli w miejscach gdzie choroby. No ale stopień po stopniu stało się to normą (tak jest pojmowane) a jest to przecież stan patologiczny (szpital i poród). Na szczęście coraz więcej Żeńczyń, odważnych i mających kontakt z Mateńką Ziemią.
Mogę się wypowiedzieć odnośnie porodu. Drugie dziecko w pełni świadomie i po wielu rozmyślaniach urodziłam w domu bez żadnej medycznej asysty. tylko Mąż był obecny. To był poród piękny, spokojny, w pełni świadomy. Rodzice na górze nawet się nie zorientowali że rodziłam:) Ale oczywiście w oczach rodziny i znajomych wyszłam na nieodpowiedzialną matkę wariatkę. Tylko siostra mnie zrozumiała.
Kiedyś chciałam napisać, ale nie wiedziałam jak i nie chciałam żeby wyszło że się chwałę. Ot urodziłam sama.:) Niektórzy mówią że to wyczyn. A według mnie to powinno być normą, aby kobieta sama decydowała jak rodzić i kiedy. Pierwszy poród miałam szpitalny, chociaż czułam i chciałam sama w domu, ale presja rodziny i dałam się wywieźć do tego obozu. Bo tak trzeba to nazwać... Do drugiego porodu zaczęłam się przygotowywać jak z pierwszą córką wróciłam do domu. Zaczęłam czytać historie porodów bez asysty. Czułam że tak powinien wyglądać poród. Czułam w sobie wielką moc. Znajome mówią że nie dały by rady, bzdura to lekarze nam to wmówili.
The Klamka 27 listopada 2018 19:17 "...........Do drugiego porodu zaczęłam się przygotowywać jak z pierwszą córką wróciłam do domu."
No właśnie - jak się dopisałem to zrodziło się pytanie: czyli drugie dziecię też córcia? Uśmiech wielki! Naprawdę krzepią takie informacje! I masz rację, że presja rodziny i otoczenia w takich wypadkach bywa miażdżąca. Pamiętam jak moja żona popadała w rozmaite lęki (przez takie właśnie "dobre rady"). Tu ogromna rolą światłego ojca i męża - trzymanie balansu, bycia oparciem i bycie godnym zaufania. Bez tego Kobiecie jest bardzo trudno bo zamiast skupić się na sobie maleństwu musi jeszcze "wojować" z otoczeniem i jego lękliwymi, fałszywymi przekonaniami.
The Klamko, gratuluję szczęśliwego i w pełni naturalnego porodu :) Teraz coraz więcej kobiet chciałoby tak urodzić, ale ulegają presji i zastraszaniu przez rodzinę. To wymaga odwagi i determinacji. Warto urodzić w domu już choćby po to, aby uniknąć kroplówki, którą na powitanie podłączają w szpitalu ;) a przynajmniej jeszcze parę lat temu tak robiono.
Drugi urodził się syn:) może źle się wyraziłam i dlatego pomyślałeś że mam dwie córki. Z córką nie było źle, ale mogło być lepiej. Czułam się nieswojo w szpitalu, po prostu źle. Obsługa traktowała mnie z góry, straszyli cesarką, zabrali mi córkę od razu po urodzeniu i po długich chwilach( nie wiem ile czasu dokładnie bo zmęczenie płatało mi figle( przynieśli ją już ubraną,odpępnioną zaszczepioną, z zamkniętymi oczami. Miałam wrażenie że podmienili mi dziecko.to było straszne. Syn za to miał romantyczne narodziny przy świecach i przy akompaniamencie moich pomruków i pieśni, które same mi się ciągnęły na usta. Wylądował w ciepłych dłoniach swojego Taty, spokojnie rozejrzał się i usnął w moich objęciach. Poród można powiedzieć półlotosowy bo po 12h Mąż przeciął pępowinę. Syn to taki prawdziwy mężczyzna. Spokojny, opanowany nie płacze bez powodu. Mały mężczyzna, choć na dopiero pół roku:)
Zasypiałem śpiewając w myślach z powodu tych nowin! Przecież to się tej wiosny stało! Urodził się wojownik. Przypomniało mi się, że gdzieś tu w rozmowach wspomniałaś chyba "The Klamko" o tym, że jesteś przy nadziei. Gdzieś tam kiedyś padły słowa: "spodziewamy się dziecka". No i taki wspaniały finał! Uśmiecham się teraz ze wzruszeniem pisząc te słowa - jeszcze raz MOC UŚMIECHÓW przesyłam!!!!! :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
The Klamka.Wykonuje w myślach pokłon przed taką Zeńczynią, która tak pięknie wydała na świat dziecię. Chwal się swoimi sukcesami dnia codziennego, dla kogoś mogą być inspiracją. Blogoslawienstw dla syna i Waszej rodziny.
Dziękuję za te miłe słowa:) ciepło się na sercu robi. Jak byłam w ciąży to chodziło za mną imię Wojciech co oznacza wojak przynoszący pociechę lub wojownik, któremu walka sprawia radość. Ostatecznie syn ma inaczej na imię (imiona naszym dzieciom wybrał mąż) ale ten Wojciech to takie imię ukryte, taki drogowskaz. Chcę, żeby mój syn wyrósł na silnego, mądrego wojownika. Tak samo przy ciąży z córką w myślach cały czas miałam Dobromiła, i córka naprawdę taka jest:) Rusłana, to co dla mnie jest sukcesem dla kogoś może być porażką:) oto przykłady: -karmię oboje moich dzieci piersią, starsza ma prawie trzy lata, dla wielu ludzi to już patologia -używam pieluch wielorazowych - stosuję tz. naturalną higienę niemowląt, podwójna patologia:)) I wiele, wiele innych rzeczy, tak odmiennych od większości społeczeństwa. Na szczęście jest nas coraz więcej:)
Dziewczyna nad podziw,w dzisiejszych czasach pośpiechu i bylejakosci włożyć trud w takie wychowanie dzieci��Karmienie piersią to moja ulubiona czynność przy wychowaniu dzieci była.Zawsze żal mi było rozstać się z karmieniem piersią, w sumie karmilam prawie 6 lat swoich synów, ostatniego też prawnie do 3 lat. Dwoje dzieci jednocześnie nie karmilam, ale może kto wie��
................... Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążenie, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie". Już nawet nie mówię o tych co uciekają się do takich skrajnych metod jak sterydy, ale większość po prostu kilogramami wali te białkowe odżywki, potem tylko kurczak i ryż i w sumie właśnie wciąż nie wiem "po co" :) My wiemy jak działa nadmiar białka na organizm ....
Ja się jeszcze wciąż uczę ogrodniczych spraw od mamy. Mama stara się wg kalendarza księżycowego tam wiele rzeczy sadzić itp. Ja mam w tym roku na jesień swoje tylko jabłka, pietruszkę, dynię i orzechy włoskie :) A kurkumę kupuję u siebie w mieście w eko sklepie świeży korzeń i jest pyycha.
korzeń, no właśnie - już wiem :). W sumie to w naszym klimacie coś powinno się znaleźć aby nie targać wszystkiego gdzieś z Indii. Jak zacznę gadać z drzewami to się zapytam :) - na razie się uczę (gadania z drzewami).
Witaj Rusłano! Sposobem jest pradawny "jedyny język ludzkości". Ćwiczymy go właśnie omawiając temat snów i dogadywania się ze swoja Duszą. Czasami nosi on nazwe telepatia. Niedawno ukazała się na rynku wspaniała książka "Sekretne życie drzew" (chyba taki tytuł), wspomina o niej "BaldTV w jakims dawnym filmie. Jest pdf. tej książki w necie ale warto kupić wersję książkową wydaną również w Polsce bo sa tam wspaniałe fotografie. Przykłady intuicji można zaobserwowac choćby tu na blogu - Milena czyta między wierszami mój chaotyczny komunikat podczas gdy Darek po męsku twierdzi, że "najważniejsza we śnie jest precyzja". My tak mamy, mózg męski dziala tak jak opowiada Oleg Gadecki. U nas półkule mózgowe działają naprzemiennie a u Kobiet dużo częściej obie rownocześnie. c.d.n.
Ostatnio wibracje Wszechświata znów sie podnoszą (galaktyczna wiosna) i ludzkość się budzi. Nasze umysły spały w ostatnich 3000 lat a teraz znów się budzą możliwości i część z nas uruchamia śpiące możliwości "pradawnego języka przyrody". Stronę wcześniej w dziale "doskonal siebie" kontynuujemy rozmowe o snach, tam Milena "widząc wprost" a nie poprzez konstrukcje cyferek jak to sobie zebrał Jarek Bzoma (my mężczyźni stwarzamy sobie systemy, konstrukcje - potrzebne nam takie "protezy", bez tego nie dajemy rady) tłumaczy mój sen, że okrągłe okno "gdzieś tam wyżej" to trzecie oko. Sama widzisz - ja ledwie coś tam "nastukałem" a Milena "wyczuła" i od razu obraz ukazuje sie jaśniejszy. Ja ledwie "nakreśliłem hasła' sam do końca "nie widząc" co miał znaczyć przekaz snu a tu "przekaz uczuć" i wszystko jasne. Już Mickiewicz mówił: "WIARA I CZUCIE SILNIEJ MÓWIĄ DO MNIE NIŻ MĘDRCA SZKIEŁKO I OKO". Artyści - w tym oczywiście poeci - mają ten zmysł trzeciego oka (tak jak wibrujące właściwie Kobiety) bardziej wyczulony. To domena Wołchwów i ogólnie ludzi duchownych -tych co mają "Cara w głowie" jak to nazywa Iwan Carewicz czyli Lewszunow. Ten Car (Król) w głowie zaczyna już na nowo rozpalac się u wielu ludzi. Aktywność Słońca to nie przypadek - w takich głowach rozpala się małe słoneczko. Na starych ikonach malowano świętych ze złotym nimbem (aureolą) wokół głowy. Nadchodzi znów ten czas. Bedziemy gadac z drzewami niebawem - przepięknie to wyjaśnia film "Niebiańska Prezpowiednia" reż i autor scenariusza james Redfield c.d.n.
Ale miałeś wenę w nocy. Tak czasami jest. W nocy podobno jest najlepsze połączenie ze wszechświatem :) Bardzo mi miło Michale, że pasuje ci moja interpretacja snu. Czasami tak mam, że spojrzę na jakiś tekst i skojarzenie samo się nasuwa. :)
Hej, ano... "pisało mi się". Między 1 a 3 cią to "godziny pisarzy i poetów". Ma to nawet pewne uzasadnienie bo wszyscy żyjemy we wspólnym polu informacyjnym wytwarzanym przez miliony ludzkich mózgów. No i na danym obszarze (po po drugiej stronie półkuli Ziemskiej aktywność) ludzie zasypiają, na moment ta wspólne "pole morficzne" podwyższa wibracje bo zastraszeni ludzie nie obniżają poziomu. Już od szóstej zaczynają się budzić, znów się boją, znów włączają się wszelakie troski i lęki no i ogólna wypadkowa tej naszej "przestrzeni informacyjnej" znów spada.
Ja potem "pociągnę" jeszcze temat tego snu z okrągłym oknem bo dzięki Twojej celnej podpowiedzi wszystko układa się w całość. W tej chwili na moment włączyłem net czyniąc dopisek w głównym temacie, przeglądam szybko co najpilniejsze i ruszam na krótka wyprawę do pobliskiego miasteczka - lista zakupów czeka.
Ja się jeszcze wciąż uczę ogrodniczych spraw od mamy. Mama stara się wg kalendarza księżycowego tam wiele rzeczy sadzić itp. Ja mam w tym roku na jesień swoje tylko jabłka, pietruszkę, dynię i orzechy włoskie :)
No ładne mi "tylko" - ja orzechów nie mam niestety (jeszcze - malutkie są).
Dziękuję za obszerną odpowiedź. Podziwiam Twoje zacięcie to co robisz tu, w tej przestrzeni. Rozbudziles mój zachwyt nad znajomością rosyjskiego, czego efektem jest już słuchanie i czytanie po rosyjsku. A sam Iwan Carewicz to wisienka na torcie. Świat bajek (ksiazki)to świat mego dzieciństwa. A propos snów to jeden z ostatnich snów moich mówiący o karmieniu piersią cudzych dzieci. A że zadalam pytanie przed snem co mam czynić w życiu to do czego jestem powołana to myśl,że moim zadaniem jest robienie czegoś na rzecz ludzi, czego konkretnie nie wiem.
O jak miło! Iwan Carewicz promuje książkę i przygotowuje kolejną. Coś się będzie działo - być może tę książkę będę tłumaczył ale sam nie dam rady. Jak się załoga jakaś skompletuje to ( i jeśli w ogóle mamy się za to wziąć) to przyjdą znaki, podpowiedzi i pojawią się możliwości czyli tak zwane "zbiegi okoliczności". Zdrowia Rusłano!
Nic się nie stało- popsuło się przewijanie więc niech tam, będziemy rozmawiać "jak się trafi".
Mam cały rów topinambura (ten fioletowy - piszą, że to pastewny ale on wcale nie jest zły). Dzięki za przypomnienie- dawno nie jadłem. On dla grubasów jest dobry a ja z tym nie mam problemu. :)
Przeglądam teraz rozmaite strony, wpisałem w google po rosyjsku "Oleg Gadziecki biografia" ale wyskakują mi na razie tylko jego dokonania zawodowe, że psycholog itp. Na tym filmie (między 4 a 5 minutą widać wyraźnie obrączkę na prawej dłoni:
Fakt, jest obrączka, przynajmniej tak wygląda. "z pewności jaka z niego bije"- hmm, ja go tak nie odbieram. Dla mnie ma w sobie taką kobiecą delikatność, łagodność. Nie ma w nim męskiej siły :)
Coś w tym jest -dlatego pewnie nie nosi brody, dlatego też poczyniłem edycje pod głównym tekstem (właśnie dopisałem kolejną). Czytałem właśnie odrobinę o nim. Ktoś mu tam zarzucał, że wywodzi się ze środowiska Krisznaitów( w każdym razie jakoś tam ma bliskie powiązania ponoć). Jest tak jak powiada Iwan czyli odrobinę słabe ciało astralne -brak tej werwy, nie wyobrażam sobie Gadeckiego walącego pięścią w stół a moja życiowa praktyka (nawet dzisiejsza ;) - musiałem ustawić nieco mamę "do pionu") wykazuje dobitnie, że czasem to jest potrzebne. W innym z wykładów u Anki Słowianki (taki tylko kilka minut) Gadecki zaleca aby mężczyzna "cierpiał wszystko" i że taka jest "męska karma", że my mamy "wszystko znosić" ( w sensie "kobiecych emocji i histerii"). Tu też się coś ze mnie osobiście burzy - czasem trzeba postawić granicę i twardo orzec: "dość". Stare powiedzenie powiada: "KOBIECOŚĆ JEST JAK WODA - BEZ OGRANICZEŃ ZALEJE WSZYSTKO". ECH.... z jeszcze innej strony to jak już pisałem stanowczość nie musi się objawiać podniesionym głosem i jakimś tam "teatrem" w rodzaju walenie po stole. Mój ojciec jak miał dość (mama to dziś opowiada - ale to teraz po latach) to spokojnym głosem zwracał się do mamy: "dziubuś....." a ona już wiedziała, że przegięła. No ale to już też po scenach kiedy ojciec pewnego dnia trzasnął drzwiami tak, że futryna (stare, solidne budownictwo w poniemieckiej kamienicy) pękła. Podsumowując moje zdanie: Oleg mi jak najbardziej wygląda na praktyka ale też BARDZO WYRAŹNIE bazuje na wiedzy Wedyjskiej. On ma chyba jakichś dobrych nauczycieli tak jak Olga Waliajewa.
michalxl600 28 listopada 2018 12:32 ..................... nie wyobrażam sobie Gadeckiego walącego pięścią w stół a moja życiowa praktyka (nawet dzisiejsza ;) - musiałem ustawić nieco mamę "do pionu")
-------------------
Uzupełnienie: jest jeszcze ważna kwestia o której już nie raz pisaliśmy: WARNY czyli warstwy społeczne ( w wynaturzonym dziś systemie Indii zwane kastami). Im niższa warna tym ten "teatrzyk" agresywnych zachowań jest bardziej potrzebny bo prostsza osoba zrozumie tylko "pięścią w nos". Prosta kobieta poczuje się bezpiecznie gdy mąż okaże swoją moc poprzez podniesienie głosu a u Wołchwów i Kszatriów wystarczy spojrzenie w oczy bo do tego typu "zachwiań" i "zapomnień" o jakich mówi Gadecki w ogóle nie dochodzi. Ludzie na niższym poziomie są bardziej podatni na błądzenie - tam te zachwiania życiowe i "odloty" są częstsze i mają większą amplitudę bo ludzie dopiero uczą się życia. Mędrcy natomiast są bardziej zrównoważeni i stabilni. Ale faktycznie Oleg ma taką "miękkość" w oczach - jest bardziej kobiecy. Nie ma u niego tego ognia co u Iwana na przykład. To jednak wcale nie znaczy, że być może w domu w sytuacji stosownej do ..... że nie pojawi się ten ogień. To może być jego maska dla misji jaką wykonuje. Przyznam tu szczerze, że sam kiedyś miewałem ten sam kłopot - ludzie mnie BARDZO często lekceważyli z tego właśnie powodu! Prowokowali i prowokowali (moja ex też - tak czynią właśnie ludzie z warstw niższych próbując "wejść na głowę") a potem... nagle zdziwienie! W momencie jak zdecydowałem o rozwodzie to moja ex 'nagle mnie pokochała" - zaczęła o mnie zabiegać czego nie czyniła przez 14 lat. A stało się tak po pewnej scenie gdy wyskoczyła z pazurami a ja ją złapałem za ciuchy, podniosłem i przystawiłem do ściany cedząc wolno słowo po słowie. Inna rzecz, że ludy semickie uwielbiają brutalność - czytałem na forach (zwierzała się żona araba- warszawianka), że ona tak lubi i że jej jest dobrze. Tamtejsze kobiety (arabki i żydówki) lubią brutalność. One to uważają za objaw męskości. Tam gwałty (opisuje to żyd Korwin Mikke w swojej książce "Vademecum ojca") jest rzeczą normalną. Moja ex jest po matce żydówką.
Milena28 listopada 2018 12:07 ..Dla mnie ma w sobie taką kobiecą delikatność, łagodność.... On mówi do kobiet, które pragną zmian bo pewnie po to na jego wykład przyszły. Jakby "walił w stół" mógłby zgasić wiare niejednej z kobiet w istnienie mężczyzny, który potrafi wspaniale traktować kobiety z szacunkiem dla ich prawdziwej Kobiecości. Taka kobieta więcej pewnie by nie przyszła na taki warsztat. Nie wyobrażam sobie inaczej prawdziwego mężczyzny w relacji z kobietą, Taki męzczyzna potrafi docenić Moc kobiet i wie czym kończy sie niewłaściwe ich traktowaie. A co do mężczyzn to proszę bardzo niech wali pięścią w stół ile chce. Nikt.
Bardzo możliwe ale są przykłady, że duch "przebija się" przez kiepska genetykę. Doświadczenia dr-a Gariajewa dobitnie potwierdzają, że geny na poziomie biologicznym nie są "instancją ostateczną". Jest dziś wielu katolików, którzy mieli Słowiańskich przodków a satanistyczny kult jakiemu służą porwał ich łańcuchy genowe i zdegradowali się- stali się duchowymi żydami służącymi panu Jahwe. Zdarzało się w historii, że i wielkie Demony przechodziły na jasną stronę mocy (zdarzało się oczywiście odwrotnie - takie są zasady tej gry, możesz "zaprzedać dusze diabłu"). Oczywiście podczas panującej w ostatnich stuleciach Nocy Swaroga i co za tym idzie dominacji sił Mroku zamilczano skrzętnie możliwość przejścia na jasną stronę mocy. Wmawiało się tylko, że "z nałogu się nie wychodzi", że "alkoholik na zawsze pozostaje alkoholikiem" i różne inne takie, że możliwe jest tylko staczanie się a nie wzrastanie. Są (nieliczne) przykłady sensownych żydów - ot choćby Lazariew, działa w Polsce Roman Nacht, jest w USA prof. Filkenstein - bardzo ciekawa postać. Z reguły są to ci co przyjęli chrześcijaństwo. Z takimi da się już gadać bo "dostali ducha świętego" a więc zalążek sumienia.
Uśmiecham się teraz. Spójrzmy na sprawę inaczej: "ZOSTAŁO NAWIĄZANE POŁĄCZENIE - NIĆ KARMY". Jej się może wydaje (takie miała świadome czy nieświadome zadanie), że "dała mi jakieś piętno" ale ...... z wysokiego pułapu najwyraźniej to się miało wydarzyć skoro się wydarzyło. Połączenie to aż i tylko połączenie. Linę można przeciągnąć w obie strony - zależy kto silniejszy. My ich uczymy miłości:
O telegonii w ogóle narosło wiele mitów. Ona jest jak najbardziej "do przeskoczenia" ale też nie dla wszystkich. Potrzeba spełnić 2 podstawowe warunki: 1. między dwojgiem powinna być prawdziwa miłość z obopólnym oddaniem i ufnością 2. trzeba mieć wiedzę o władaniu swoją energią twórczą (seksualną). Szczegóły w pracach (książkach )małżeństwa Chia (Mantak i Maneevan). Mężczyzna musi umieć powstrzymywać się przed utratą nasienia a kobieta musi "wyjść za mąż" a więc poddać się działaniom mężczyzny i nie wyprzedzać go w niczym. Jeśli jemu uda się wprowadzić ją w stan wielogodzinnej ekstazy to stemple telegoniczne poprzedniego (lub poprzednich) partnerów zostaną wykasowane i zatarte. One podobno sięgają aż do trzeciego ciała (drugiego subtelnego - ciągle mylą mi się nazwy, zaraz za naszym fizycznym jest astralne czyli to które widać na zdjęciach Kirilianowskich a następne o wyższej wibracji zwane jest chyba mentalnym. Tu film instruktażowy:
p.s. ilością ciał subtelnych (Trehlebov powiada, że jest ich 9 ) nie ma się co przejmować. Iwan Carewicz zatrzymuje się na 7 (zdaje się, że tyle lalek jest w Matrioszce). Są też szkoły, które powiadają o 13-stu. Na nasz obecny użytek wystarczy wiedza o siedmiu ciałach - i tak mało kto wyskakuje dziś na czwarty poziom. Ważne, że z grubsza zgadza się "nomenklatura" czyli nazwy. Nie sprawdzałem nazw z tym co podawał Darek (szkoła Jarka Bzoma) ale nawet gdyby te nazwy się różniły to sam fakt istnienia poziomów jest faktem. Tego się trzeba trzymać i szukać podobieństw a nie różnic. To jak z językami - na ten sam przedmiot czy czynność różne ludy miewają dziś swoje nazwy i określenia.
Nikt - ja tylko mówię o swoim odczuciu. Inni mogą mieć inne i nikt nie musi się ze mną zgadzać. Dla mnie jest taki delikatny, kobiecy w stylu Biedronia. Natomiast nie uważam, że robi to specjalnie, żeby przyciągnąć kobiety na wykład. Kobiety - jak tu nie raz było w filmikach tłumaczonych przez Michała, (nawet u Sidorowa) potrzebują męskiej energii i to je przyciąga a nie kobiecej, bo tę mają.Jak facet będzie ciacho ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to może mówić na dowolny temat a kobiety będą słuchały wpatrzone w niego i oczarowane i na pewno przyjdą na wyklad :) https://youtu.be/SmkJ0lrCpLQ
Też mi się wydaje, że telegonia dotyczy tylko ciał fizycznych. Natomiast jaka dusza sie wciela w dane ciało i do jakiej rodziny przychodzi,to już inna bajka. Znane są przypadki, opisane w literaturze, gdzie dopiero na regresji hipnotycznej do poprzednich wcieleń wyszło, że dziecko adoptowane jest jak najbardziej związane z rodziną adopcyjną, a z biologiczną matką nie ma w zasadzie nic wspólnego.
"Znane są przypadki, opisane w literaturze, gdzie dopiero na regresji hipnotycznej do poprzednich wcieleń wyszło, że dziecko adoptowane jest jak najbardziej związane z rodziną adopcyjną, a z biologiczną matką nie ma w zasadzie nic wspólnego."
Jest też książka (nie pamiętam tytułu niestety) w której autor - jasnowidz zajmujący się terapiami rodzinnymi twierdzi, że dziecko zawsze powinno być z biologiczną matką bez względu na trudności - nie bez powodu ją właśnie wybrało. Już samo to, że nosiła dziecko 9 miesięcy powoduje ze bardzo wiele łączy ją z dzieckiem na to życie, dodatkowo w trakcie porodu powstają dodatkowe więzi na poziomach energetycznych i duchowych. Potem dziecko jest połączone niewidzialną pępowiną przez całe dzieciństwo. Dziecko rozpoznaje matkę po głosie od pierwszego dnia, to jest dla niego najbardziej wyjątkowy głos na świecie i tak już zostaje. Jeśli zostaje oddzielone od matki to tak jakby oddzielono go od źródła miłości, powoduje to w nim zagubienie i rozpacz. Gdy urodziłam synka, na oddziale znajdowała się rumuńska dziewczynka porzucona przez matkę, miała iść do adopcji, płakała tak rozdzierająco (z przerwami na sen), że serce pękało. Nie bez powodu ludzie adoptowani - gdy dowiadują się o tym fakcie, starają się ze wszystkich sił odszukać biologicznych rodziców, nawet kilkadziesiąt lat po rozdzieleniu.
Z tego co ja wynalazłem dotąd to kody telegoniczne (energetyczne) zapadają: 1. na poziomie ciała fizycznego czyli gdzieś w genetykę najgęstszego z ciał 2. na poziom astralny czyli do matrycy energetycznej - tej, którą widział dr Gariajew pod mikroskopem:
https://www.youtube.com/watch?v=-5SVC_Xd5S4&t=9s To powyżej to fragment dot. szkodliwości USG ale w tym samym akcie 6 jest mowa o tym jak wyciął kawałek DNA a następnie oddziaływał szczególnym pasmem ultradźwięków i ujrzał po wycięciu fantom genowy TYCH SAMYCH GENÓW, KTÓRE WŁAŚNIE USUNĄŁ. Ujrzał drugą z matryc - matryce energetyczną. Ta energetyczna jest możliwa do skorygowania poprzez modlitwy, myśli, dźwięk a więc śpiew, ogólnie jest możliwa jej zmiana poprzez oddziaływanie niefizyczne - to się właśnie dzieje przez nasze uczynki złe lub dobre. Degradujemy się lub wznosimy. 3. kod telegoniczny zapada podobno jeszcze na poziom ciała mentalnego a więc na poziom trzeci według Lewszunowa. Podglądnąłem teraz ten film z Trehlebovem gdzie wymienia on 9 ciał i wygląda na to, że on rozdziela ciało liptonowe czyli astralne od matrycy zwanej biopolem. Nie chce mi się już szukać ale Lewszunow traktuje oba te ciała energetyczne jako jedno. Być może stąd wynika ta zwiększona ilość u Trehlebowa. W sumie to wszystko są szczegóły - ja nie za bardzo staram się je zapamiętać i ciągle mi ulatują z pamięci - nie muszę wiedzieć że jagoda ma aminokwasy aby się tą jagodą leczyć. Ważne jest wiedza o ogólnych zasadach i postępowaniu.
A z dziećmi adoptowanymi czy biologicznymi to jest tak, że zasilanie od rodu płynie nawet od ojczyma (jeśli matka się rozwiodła i zmieniła partnera życiowego). Płynie w mniejszym stopniu ale płynie - dziecko pod opieką niebiologicznego ojca też się dostaje pod opiekę jego rodu i najprawdopodobniej tak dusza sobie wybrała wcielając się w daną sytuację. Miała przeżyć 9spraktykować) rozwód rodziców. Masa niuansów - JAK COŚ SIĘ WYDARZYŁO TO TAK MA BYĆ.
Milena: "....Jak facet będzie ciacho ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to może mówić na dowolny temat a kobiety będą słuchały wpatrzone w niego i oczarowane i na pewno przyjdą na wykład".
:))))) no tak (podglądnąłem link z Indiana Jonesem) tylko co one zapamiętają z sedna wykładu? :))) To trochę tak jak ten przypadek: "słyszę to co chcę usłyszeć":
https://www.youtube.com/watch?v=pB9qv4ce8Dk
"Nikt" napisał fajne zdanie: "On mówi do kobiet, które pragną zmian ". Wydaje mi się, że tu tkwi klucz. Oleg nie odstrasza jakimiś fajerwerkami (są tacy "koucze" popisujący się na różne sposoby, starający się coś ekstrawaganckiego... ot- tacy show-mani, zrobią wszystko aby ich zapamiętać a sam przekaz jest sprawą drugoplanową. Można w każdym razie przesadzić z formą i treść na tym straci. U Anki Słowianki jest kilka takich przykładów na kanale). Oleg.... jednym przypadnie do gustu a innym nie - każdy człowiek jest inny. Na szczęście jak widzimy "wzięcie" ma. Jest żeńska publika - z tego co w necie znalazłem budzi opinie skrajne. Merytorycznie głosi BARDZO cenną wiedzę - a czy ktoś go przyjmie z tym przekazem czy nie to już jego sprawa. Jeśli (znów powołuję się na cytat z "Nikt") życie danej osobie dostatecznie dopiekło to formę w jakiej podaje to Oleg odsunie na dalszy plan a zajmie się stosowaniem w praktyce tego o czym Oleg opowiada. Mieliśmy tu na kanale przykład z kanału Anki Słowianki -podałem link do filmu, Anka tłumaczyła jakiegoś właśnie takiego "guru nastolatek". Dla mnie ten występ żenujący był nieco, dziewczyny piękne- młode, zapatrzone w niego jak w obraz a on ogłupiał wprost od tej adoracji i widać było, że go ponosi mocno, że nie panuje nad ta mocą jaką go obdarza ta żeńska publika. Olegowi moim zdaniem taki odlot nie grozi.
Do niedawna nie rozumiałem jak może istnieć coś takiego jak telegonia. Jestem dość sceptycznie nastawiony do całej tej ezoteryki i staram się szukać odpowiedzi na poziomie czysto fizycznym, be odwoływania się do mistyki itp.
W zrozumieniu jak działa telegonia pomógł mi cykl wykładów "Rody krwi" na YT. Co dziwne w tych wykładach o telegonii się nie mówi, ale jak człowiek włączy myślenie, to sam wyciągnie odpowiednie wnioski. Nie będę pisał jakie wnioski ja wyciągnąłem, napiszę tylko, że dla mnie telegonia istnieje, lecz jest zjawiskiem czysto fizycznym.
Nie lubię słowa "ezoteryka" - w takiej przestrzeni podłącza się masa różnorakich szalbierzy - wróżek itp. Wole określenie "energetyka" - przecież prądu elektrycznego też nie widać a z niego korzystasz nawet w chwili pisania tego postu. Człowiek (ludzkie ciało fizyczne ściślej) jest bez wątpienia urządzeniem elektrycznym. Przecież od dziesiątków lat z powodzeniem używa się w szpitalach urządzeń EEG i EKG a one mierzą nie co innego jak napięcia elektryczne w naszym organizmie. Są to napięcia na poziomie kilku voltów ALE ISTNIEJĄ BEZSPRZECZNIE. Szukanie odpowiedzi na telegonię na poziomie fizycznym to właśnie w/w Gariajew - opisałem to co on spraktykował, już dawno powinien za to dostać Nobla ale na świecie trwa "hejt" na Ruskich więc jeszcze poczeka. Dr Gariajew wraz ze swoim zespołem opracował metodę na odmładzanie ludzi - stosuje ją już z powodzeniem w sanatoriach:
Do ezoteryki mam raczej negatywny stosunek. Interesując się tą tematyką od 25 lat widzę jak wiele jest tam manipulacji i zwykłych bzdur. Niestety ludzie wierzą czasem nawet w wierutne bzdury. Ja wolę słowo duchowość, bo jest ono dla mnie bardzo jednoznaczne.
Generalnie pisząc na takie tematy zwracam uwagę na 3 poziomy: fizyczny, mentalny i duchowy. Ludzie dość często pracują na którymś z tych poziomów zapominając o istnieniu dwóch pozostałych. Nie da się rozwinąć duchowo jeśli zaniedbamy dwa niższe poziomy. Skoro jesteśmy w fizycznym ciele, to jest to "po coś" i trzeba o tym pamiętać. Z obserwacji widzę, ze masa ludzi dba tylko o poziom fizyczny (siłownia, biegi itp.). Nie jest to dobre, ale z dwojga złego lepiej dbać tylko o poziom fizyczny niż tylko duchowy (choć mogę się mylić). Dla mnie istotna jest równowaga.
Co do ludzkiego ciała, to oczywiście, że jest urządzeniem elektrycznym. Nasz mózg jak i nasze serce wydzielają spore ładunki elektryczne (ponoć pole serca jest duzo większe niz mózgu). Ale ciało to także urządzenie biochemiczne o czym też warto pamiętać.
Oleg Gadecki, zgadzam się z autorem - diament. Brak słowiańskich wdzianek jak u Carewicza, brak zarostu czy długich włosów - to jego zaleta, pokazuje przykładem co jest najważniejsze w tych naukach. " Obecne pokolenie wchodzące w życie to już w ogóle dramat." ludzie w każdej epoce tak narzekali: "Nasza młodzież jest przywiązana do luksusów. Młodzi ludzie zostali źle wychowani, szydzą sobie z autorytetów, nie powstają na widok starszych" Sokrates Każdy człowiek generalizuje i uważa że jego pokolenie było lepsze. Wydaje mi się że jest to spowodowane brakiem akceptacji własnego przemijania, podświadoma próba dewaluacji młodszego pokolenia.
bez przesady - to są przecież obiektywne fakty! Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze! Był niedawno wypadek gdy płonęło dziecko w aucie a ludzie wokół tylko "kręcili" smartfonami. Młodzież na wykop.pl bez cienia zażenowania zgodna była co do tego, że "to dobrze bo brak profesjonalizmu podczas ewentualnej akcji ratunkowej był przeszkodą", "widocznie nie było nikogo po szkoleniach" itp. bzdury! A najwięcej zajmowała ich kwestia: "nic ci prawo nie zrobi za brak udzielenia pomocy bo..." -tu następowały uzasadnienia. Moje pokolenie wychowane na "niewidzialna ręka" albo na "medal za ofiarność i odwagę" po prostu trzęsie się z oburzenia czytając takie wynurzenia tej cąłej bandy "rurkowców" z przytrzaśniętymi genitaliami (już nie chcę ich wyzywać od....... "waginosceptyków" - nazwijmy to tak polit- poprawnie.
a co do cytatów z Sokratesa: nie widzisz, że to był początek upadku Grecji? Wnioski same się nasuwają.
Jest taka mądrość, któregoś ze wschodnich ludów, któa często przewija się na rosyjskojęzycznych portalach: "kiedy dzieci "korzystają z życia" (nie wiem jak dobrze przetłumaczyć pojęcie "rozkoszują się życiem" - chodzi o niepohamowane czerpanie wyłącznie przyjemności - to co mówi Gadecki, żadnych obowiązków itp. unikanie wyzwań) to wnuki żebrzą o jałmużnę"
"... Wydaje mi się że jest to spowodowane brakiem akceptacji własnego przemijania, podświadoma próba dewaluacji młodszego pokolenia. "
Ten czynnik zapewne też jest - gdybym generalizował to byłbym w błędzie. Ja tez mam synów i nie tracę nadziei. Gdybym uważał, że jej nie ma to nie pisałbym tego bloga. Mój nick to moje drugie imię ale pierwsze imię mojego starszego syna i to z nadzieją, że tu i na kanały youtube kiedyś trafi ( z taka intencją ) przybrałem taki właśnie nick w internecie. Taka moja "modlitwa". Na tym wykop.pl są sensowne jednostki - bywam tam i walczę. Zasadą jest (starogrecką właśnie - ten napis znajdowano wykuty na świątyniach), że "większość jest zawsze głupsza" - elity to kilka procent społeczeństwa. Nawet jeśli wziąć 10 profesorów to będzie dwóch wybitnych , jeden wyróżniający się a reszta przeciętna.
No pewnie że tak! Tym bardziej mężczyzna! Zanim pomyślisz to rozglądasz się za pierwszym przedmiotem w zasięgu wzroku potrzebnym do rozbicia szyby. No ale jeszcze w latach 80-tych czuliśmy się społeczeństwem a dziś każdy egoistycznie żyje "dla siebie" - jak pasożyt. Całe spojrzenie na świat zaczyna się i kończy na kryterium: "co ja z tego będę miał". W danej sytuacji: "eee - przecież się poparzę". W słowiańskiej naturze jest "ratuj wszystkich!" - dlatego tak wielu żydów z narażeniem własnego życia ukrywano w 2 wojnę światową - oni do wzajemności się nie poczuwają, to nie leży w ich naturze. Mało tego - nie poczuwają się do wdzięczności. "tak im się należy bo oni są wybrańcami a głupi goj ma obowiązek ratować żyda bo głupi". Znam wiele opowieści o tym jak uratowany żyd zrywał potem kontakt z rodzina zastępczą i bez pożegnania wyjeżdżał. Niedawno żona przyjaciela opowiadała, mieli taką "przybraną siostrę" - jej matka przygarnęła żydowskie dziecko podczas wojny, dała nazwisko i uznała za własne. Po wojnie ta żydowska panna odszukała sobie biologiczną matkę za pośrednictwem czerwonego krzyża i wyjechała bez pożegnania na zachód. O tym fakcie jej przybrana matka dowiedziała się od czerwonego krzyża dopiero po kilku latach samodzielnych poszukiwań troskając się gdzie zginęło jej przybrane dziecko. Starała się nawiązać znów kontakt ale odpowiedzią było milczenie. To nauka dla Słowian: "DOŚĆ ŻYWIENIA PASOŻYTÓW"- w naszych "szeregach" dziś też masa takich bo genetyka ulega degeneracji - mam przykłady w swoim otoczeniu a nawet w mojej rodzinie.
hm.... u pewnej grupy są to cechy zewnętrzne ale my się już od wieków mieszamy między sobą i ... możesz spotkać żydówki blondynki z jasnymi oczami:). Jest gdzieś na youtube kilka filmów - między innymi o wycieczkach z Izraela do Polski, opowieści o Izraelskim wojsku gdzie wcielane są obowiązkowo kobiety (odbywają zasadniczą służbę wojskową)itp. Tam widać wyraźnie, że to już przestaje czasem mieć znaczenie. Tak samo (wspomniałem gdzieś tutaj) możesz spotkać "naszego" według pochodzenia a zdegradowanego duchowo do roli pasożyta - sprzeda Cię, zdradzi i będzie się śmiał z Twojej naiwności. Tak bywa nawet w rodzinach!! Dzieci z jednego "gniazda" a różniące się diametralnie, różne duchy się wcielają. Najlepiej się kształcić, rozwijać intuicję - postępować według zasady: "BĄDŹCIE CZYŚCI JAK GOŁĘBICE ALE PRZEBIEGLI JAK WĘŻE". Pisałem, że my ich uczymy miłości a oni nas uczą nie być naiwnymi. Słowianie (w przeciwieństwie do Ariów) nie mieli jeszcze odporności na kłamstwo - nie byli na nie zaszczepieni. Ariowie - nasi biali współbracia już na innych planetach (Ziemiach mówiąc po Słowiańsku) zetknęli się już z "dziećmi Smoków" i są uodpornieni na kłamstwo a my nie. Tu na Ziemi Midgard odbywa się właśnie "szczepienie". Mieszamy się z nimi i uodparniamy - trwa lekcja, taki zamysł Bogów naszych.
Michał napisał - "W słowiańskiej naturze jest "ratuj wszystkich!" - dlatego tak wielu żydów z narażeniem własnego życia ukrywano w 2 wojnę światową - oni do wzajemności się nie poczuwają, to nie leży w ich naturze. "
Jerzy Zięba mówi na ten temat miedzy innymi (część jego rodziny zginęła z tego powodu) :
michalxl600: "Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze!" nie wchodzę na takie portale właśnie przez komentarze, po co tracić czas i energie. To złudzenie że obecnie jest więcej głupich ludzi: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" Lem
michalxl600: "a co do cytatów z Sokratesa: nie widzisz, że to był początek upadku Grecji? Wnioski same się nasuwają." Jest tego więcej: "Nasza młodzież nie myśli dziś o niczym, zajmuje się tylko sobą, nie ma uszanowania dla rodziców i starszych; młodzi nie mają w sobie żadnej pokory, wypowiadają się tak, jakby wszystko wiedzieli, wszystko to, co my starsi uważamy za ważne, oni nazywają głupim. Nasze dziewczęta są próżne, nieroztropne oraz lubieżne, nie zwracają uwagi na to, co mówią, jak się ubierają i jak żyją..." Piotr Eremita 1095
"Młodzież ma dziś zepsute serca, jest zła i leniwa, nie będzie w stanie obronić naszej kultury..." Skryba z miasta Ur 4000 lat temu
"jest dzieckiem wieku bez miłości, wieku bez marzeń, złudy i zachwytu, obojętnego na widok piękności, a więdnącego z nudy i przesytu" Adam Asnyk IX w
"cywilizacja niegdyś rozpłomieniała apostołów, poskramiała gwałtowników, niosła wolność ludom niewolników, dziś nie potrafi już ani zapalać, ani nawracać" " Antoine de Saint-Exupery," 1900 -1944
Każde pokolenie narzeka na poprzednie.
Ale załóżmy że masz racje, te pokolenie to dramat poprzednie było extra. To na pewno zgodzisz się ze mną, że nowe pokolenie nie przybyło z Księżyca. Geny po rodzicach i wychowane przez pokolenie poprzednie które posiadało wszystkie cnoty które tak cenisz. Czy na większą pogardę nie zasługuje pokolenie starsze, które miało te wszystkie cnoty i się nie podzieliło z własnymi dziećmi czy ich dzieci pozbawione tych cnót przez własnych rodziców?
"Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy" A.Makarenko
michalxl600: "Mój nick to moje drugie imię ale pierwsze imię mojego starszego syna i to z nadzieją, że tu i na kanały youtube kiedyś trafi ( z taka intencją ) przybrałem taki właśnie nick w internecie." Twoje kanały i zawartość tego bloga to wspaniała rzecz. Ale prócz tego też, wiele piszesz w komentarzach o swojej byłej żonie. Powiem tak, czytając jej opis tutaj to w życiu nie chciałbym jej poznać. Ale, wciel się w skórę synów, czy chciałbyś przeczytać takie rzeczy o własnej mamie? Nawet Gadecki w tym filmie powiedział że tak nie wolno robić.
1. Gadecki mówił, że MATKA nie powinna mówić nic złego o ojcu - to raz. 2. Żaden z moich synów nie usłyszał nigdy złego słowa o swojej matce. 3. Trochę chyba przez swoje wyobrażenia filtrujesz moje wypowiedzi tutaj - spodziewasz się typowego "poniewierania" byłego współmałżonka i to ci zaciemnia prawdziwy mój przekaz. Nie mogę przecież pisać nieprawdy - operuje tylko faktami. Nigdzie nie znajdziesz wyzwisk czy obelg - gdzieś nawet pisałem, że mógłbym się z nią spotkać i spokojnie porozmawiać o przeszłości jak o "dawno obejrzanym filmie w kinie". Ona niestety nie jest na takie coś gotowa i cały czas próby kontaktu powodują emocje. To może tyle na ten temat.
Co do pokoleń: tak jak wyżej, myli ci się osąd z oceną. JA NIE OSĄDZAM (tzn, nie przypinam "łatek"/ etykietek). Osąd zamyka wszelką rozmowę i jest objawem pychy - wywyższania się nad innych. Jest różnica w powiedzeniu: "postąpiłeś głupio" (stwierdzenie faktu! -mam prawo do oceny, cały czas coś dookoła oceniamy) o słów "jesteś głupi". To drugie stawia na człowieku "stempel" - jest próbą obrażenia go, no nie wiem jak to jeszcze wyjaśnić, mam nadzieję, że klarownie wykładam swoje stanowisko. W każdym razie "jesteś głupi" to zamknięcie dialogu, taka postawa nie daje szansy drugiemu człowiekowi na zmianę a moim jedynym przykazaniem jest: "POSTĘPUJ WOBEC INNYCH TAK JAK SAM CHCIAŁBYŚ BYĆ TRAKTOWANY". Ja chcę aby inni mówili bez ściemniania co czuja i myślą- nad tym można dyskutować, obłudy natomiast nie cierpię.
michalxl600: "Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze!" nie wchodzę na takie portale właśnie przez komentarze, po co tracić czas i energie.
-------------------------
Zauważ co sam napisałeś: " na takie portale" - czyli na jakie??? Przecież tam się zbiera młodzież! Tam toczy się spora część współczesnego życia. Czy aby sam nie przypinasz teraz "łatki"?
Czytam te cytaty jakie tu pokopiowałeś i nie zauważam tam nic innego poza stwierdzeniem faktów. Co do "oceny przeszłych pokoleń" - oczywiście, że dostrzegam ciągłość! Nie raz o tym pisałem, że "winien jest nauczyciel". Wszyscy sobie musimy po-wybaczać -PRZEDE WSZYSTKIM SAMI SOBIE W SERCACH! ...a wtedy zaczynasz postrzegać otoczenie w jasnych barwach, zaczynasz widzieć ludzi wokół jako "ofiary systemu" z tym, że nie można tu popadać w drugą skrajność 9współczesne lewactwo) czyli W POBŁAŻANIE. Oscyluję tu w tej chwili wokół postawy mądrego Słowiańskiego ojca - SPRAWIEDLIWOŚĆ to z jednej strony zrozumienie przyczyn ale z drugiej mimo wszystko stawianie wyzwań i poprzeczek oraz niegodzenie się (nie pobłażanie) widzianym niedoskonałościom. Przykład z mojego życia: Pewna mądra pani doktor matematyki zwana przez nas "Babcią" prowadziła egzaminy semestralne. Przyszedłem niezbyt przygotowany, jakoś tak liczyłem szczeniacko: "a nuż się uda". Pani ta z rozbrajającym i ciepłym uśmiechem powiedziała: "no nie mogę panu postawić dobrej oceny bo pan niewiele umie. Proszę przyjść na poprawkę za (tu wyznaczyła nowy termin - chyba kilka tygodni)". Przyznam, że to ciepło, która od niej biło i ta - mimo wszystko - życzliwość aż mnie zawstydziły. Na poprawkę przyszedłem dobrze przygotowany. "Babcia" powiedziała: "no widzi pan! teraz to co innego - dziś jest pan przygotowany". Ta pełna dobroci i SPRAWIEDLIWOŚCI osoba jest jednym z ważnych nauczycieli jakich miałem szczęście spotkac w życiu.
Problem z nauczycielami duchowymi jest stary jak świat. Z chwilą zainteresowania się duchowością zaczynamy szukać jakiegoś nauczyciela. Żyjemy w środowisku dialektycznym i odbijamy się od jednego nauczyciela do drugiego. Szukamy wad i błędów w tych nauczycielach. A prawda jest taka że żaden nauczyciel nie jest doskonały. I to dobrze że nie jest. Bo zamysłem twórcy tej rzeczywistości nie było danie nam nauczyciela który by nas poprowadzi przez całe życie. Taki super nauczyciel stałby się dla nas świętym i zamknął by nam drogę do naszego samodoskonalenia się ( bo my wszyscy jesteśmy równi wobec źródła a taki super nauczyciel by był uważany przez nas za coś lepszego ). Każdy nauczyciel jest zasłużony dla nas bo dał nam jakąś cząstkę prawdy w określonym dla na okresie życia. Tak jak ta nauczycielka z matematyki. W pewnym okresie życia uświadamiamy sobie, że sami jesteśmy nauczycielami i uczniami Jest to trudny okres w życiu bo możemy się pomylić, a nasze EGO szybko to wykorzysta. I wtedy przychodzi z pomocą nasz najlepszy nauczyciel DUSZA. Tylko dusza jest specyficznym nauczycielem. Ona jest subtelna i nigdy nam nie powie w co powinniśmy wierzyć i co powinniśmy zrobić ( jeśli jakiś byt duchowy coś nam karze to jest to byt opresyjny – opętujący ) . Ale dusza powie nam jaka jest nasza obecna sytuacja życiowa oraz pokaże nam skutki naszych poczynań. W zasadzie jesteśmy skazani na podejmowanie sami swoich kroków życiowych i obserwowaniu na reakcje naszej duszy. Reakcja Duszy zaś polega na pokazaniu nam skutków naszych poczynań ale to my oceniamy je czy są dobre czy złe. Te podpowiedzi duszy obserwujemy w snach, wizjach i w niespotykanych dla nas zdarzeniach na jawie. Dusza nigdy nam nie powie co mamy zrobić i nigdy nas nie ocenia. Trochę jak w zabawie dziecięcej gdzie szukamy jakiejś rzeczy. My chodzimy szukamy, a dusza mówi ciepło lub zimno i tak w nieskończoność, aż znajdziemy swoje źródełko :)
Zgadzam się - w dziale pod tytułem "marzenie a pragnienie" pisałem, że głos marzenia jest cichutki i nie nachalny. To jakby płomień świecy. Fajne porównanie z tą zabawą w zimno, ciepło - dokładnie tak ja to widzę.
Skąd się biorą Cuda ( moja dusza taki mi o to sen dzisiaj przedstawiła).
Jestem prze gmachem jakiegoś sądu i rozmawiam z jakimś prezesem sądu. Ten prezes nie wie, że moja żona też jest sędzią. Gadamy o jakichś mało ważnych sprawach. Nagle wzywają prezesa sądu do środka bo ma ogłosić coś ważnego. Za kratami widzę mojego kolegę Krzyśka. Krzysiek został skazany na dożywocie. Sędzia ogłasza że stał się wielki CUD i Krzysiek zostanie zwolniony z więzienia. Patrzę Krzyśkowi w oczy i w tym momencie przypomniałem sobie zdarzenie przed kilku dni jak wybaczam jemu wszystko co wobec mnie uczynił. Zdałem sobie w tym momencie sprawę, że to ja wybaczając mu spowodowałem ten cud. W tym momencie z moich oczu popłynęła łza wzruszenia. Następnie jestem w jakimś szpitalu. Po prawej stronie przede mną stoi ordynator. Rolę ordynatora gra znany polski aktor Janusz Gajos. Ja jestem jakiś mały w stosunku do Janusza Gajosa. Nie wiem czy jestem dzieckiem czy też klęczę. Przede mną jest przezroczysta rurka symbolizująca całe moje życie. Ordynator bierze wskaźnik i dotyka lewy brzeg rurki , a on napełnia się do tego miejsca zielonkawą cieczą. Następnie wskaźnikiem dotyka kolejne miejsce posuwając się od lewej ku prawej. Za każdym razem jak dotyka rurkę mówi o chorobie jaka mnie spotkała w moim życiu. Gdy dochodzi tak do połowy. Ja krzyczę i pytam się czy na pewno tego było aż tyle. Ordynator z stanowczością mówi, że tak i że wszystkie wymienione choroby były śmiertelne. Po chwili mówi, ale to jeszcze nie koniec i dalej pokazuje wskaźnikiem kierując się w prawą stronę rurki. W ten sposób Ordynator dochodzi do końca rurki po prawej stronie, a ona cała wypełnia się to zielonkawą cieczą. Ja zrozpaczony mówię, to ja już nie powinienem od dawna żyć. Ordynator się wkurzył i krzyczy, no właśnie !!! ( czuję że jest zły, że tego nie rozumie dlaczego nie umarłem ). W dodatku mówi nawet nie było pieniędzy aby te wszystkie choroby wyleczyć !!!. Dalej dodaj wkurzony, a nawet jakby były to i tak nie było szans mnie wyleczyć !!!!. Ja też na niego krzyczę i dobrze, że nie było tych pieniędzy bo tylko w ten sposób mógł się dokonać ten CÓD.
No właściwie komentarz jest zbędny. Po prostu czyńmy CUDA i wybaczajmy.
Może dodam tylko co już nie raz pisałem: nie mylmy tylko wybaczania z pobłażaniem. Narosło wiele niezrozumienia tego procesu a słynna książka "Radykalne wybaczanie" Colina Tippinga jest dziś źle rozumiana albo celowo zniekształcana (celowo źle się ją interpretuje). Sam autor w książce podaje przykład gdzie wybaczył swojemu wydawcy, który go oszukał ale też na poziomie ziemskim nie omieszkał podać go do sądu itp. Konsekwencja Ziemskich (materialnych) działań a wybaczenie w sercu to dwie różne sprawy. Można nawet z miłością zabić człowieka (pozbawić go ciała) jeśli nie pozostała już żadna inna możliwość:
:)za siebie powiem, że mi to nie przeszkadza. Twoje wpisy są inspirujące - myślę, że każdy sobie coś tam uszczknie dla siebie z każdej takiej opowieści. W każdym razie staje się wyraźnie widoczny sposób "wyłuskiwania informacji" z tego typu przekazów. To dla wielu ludzi może być wskazówka i pomocą.
Też uważam że nie można dać sobie wejść na głowę (chodzi o pobłażanie). Ale ten sen wyraźnie wskazał że wyrok już zapadł: dożywocie, a więzień siedzi za kratami. Ja tak to rozumiem że ziemski wymiar sprawiedliwości już wykonał swoją robotę. czyli ten cud dotyczy drugiego wymiaru, duchowego abyśmy nie pielęgnowali w sobie nienawiści i wybaczyli mu duchowo.
Zresztą sam fakt wyroku potwierdza tą tezę. Bo zanim zapadł wyrok musiało być zawiadomienie o przestępstwie, następnie postępowanie (śledztwo /dochodzenie) i dopiero wyrok. Czyli pokrzywdzony w ziemskim prawie nie pobłażał i zawiadomił organy ścigania o przestępstwie. Ale po wyroku wybaczył mu duchowo i tego dotyczył ten cud. Taka mi się wydaje to rozumieć. :)
Teraz sobie nawet przypomniałem że z tym sędzią gadałem o sprawach ogólnoludzkich (pisząc mało ważnych miałem na myśli nie służbowych, pozasłużbowych), a nie o sprawach służbowych dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Czyli sen dał znać że ten sędzia już nie reprezentuje sędziego karnistę tylko sędziego ludzkiego który nie ma nic wspólnego z ziemskim system karnym.
Darek napisał: "....Następnie jestem w jakimś szpitalu. Po prawej stronie przede mną stoi ordynator. Rolę ordynatora gra znany polski aktor Janusz Gajos. Ja jestem jakiś mały w stosunku do Janusza Gajosa. Nie wiem czy jestem dzieckiem czy też klęczę. Przede mną jest przezroczysta rurka symbolizująca całe moje życie."
Przypomniałeś mi o filmie z 1991 roku: "w obronie życia".
przecież to jest sen. Żaden sędzia nie ułaskawi nikogo bo ma dobry humor i ogłosi że stał się CUD. Ponadto znam paru sędziów i wiem że zgodnie z kodeksem karnym muszą wymierzyć karę ale zgodnie z własnym sumieniem gdyby mogli to by uniewinnili. W śnie pokazano ten absurd nie przypadkowo aby coś mi pokazać. Ja tak to zrozumiałem ale każdy może to sobie interpretować inaczej. Ja na pewno nie będę bronił i udowadniał tu mojej interpretacji bo mi nie zależy aby kogokolwiek do tego przekonać. Podzieliłem się tym snem bo uważam to za piękne przesłanie a każdy może sobie sam dopowiedzieć o co tu chodzi :)
Resumując faktycznie może nie zręcznie nazwałem tego sędziego jako ludzki i może powinienem go nazwać jako sędzią boskim . Ale to i tak nie zmienia mojej wizji tego snu. Bo ten sędzia uniewinnił tylko po tym jak ja uprzednio jemu wybaczyłem.
Pytasz się czy karze czy nie karze ?. Karze to nas karma za nasze przewinienia, a z interpretacji snu wynika, że wybaczanie łagodzi ten wymiar kary. Nie można odpowiedzieć zero jedynkowo w tej kwestii.
Powiem że nie zastanawiałem się nad tym. Żebym tu teraz wyłożył wszystkie hipotezy to musiałbym sporo napisać, tylko po co jak przesłanie jest jasne. Na mógł to być administrator wielkiej lub małej karmy, czyli Chrystus, bo on za to powinien odpowiadać
Czyli Czerwony Chrystus, Czerwony Król, Czerwony Budda itd., różni mistycy go różnie nazywają. Nie ma nic wspólnego z Jezusem. Ten Chrystus administruje naszą karmę.
O tym Chrystusie pisałem trochę wcześniej na zakładce "jak śpicie. w którą stronę.....". Dokładnie pisałem o Putinie. Bo w małej karmie hipostaza tego Chrystusa może śnić się jak Putin.
...Karze to nas karma za nasze przewinienia,... To zupełnie tak samo jak w kościele mówią tylko mówią na to sąd ostateczny jedni do nieba inni do piekła i do czyśca. Tylko nie mówia, że to kolejne życie w ubraniu człowieka.:) Nikt
W sumie nawet słuszna uwagą kto to był ?. No widzisz inny punkt widzenia i od razu inne spojrzenie. Tylko rozwijać tą kwestię to sporo trzeba napisać, a interpretacja o wybaczaniu i tak się nie zmieni. Było by to jeszcze głębsze spojrzenie na strukturę wszechświata, a to trzeba przemyśleć, prześnić i opracować.
Nie w kościele nas okłamują bo mówią że można się wyspowiadać. Okłamują nas mówiąc o niebie i piekle i okłamują nas że oni za nas coś załatwią, okłamują nas że będzie sąd ostateczny, itd. Nic za nas nie załatwią!!!. Sam tylko możesz coś sobie załatwić idąc przez swoją drogę.
Nie w kościele to trochę inaczej gadają. W ogóle mówią że mogą ci coś załatwić, że mogą ci odpuścić grzeszki jak będziesz im posłuszny, itd. Kwestia karmy to duży temat. Ja tylko w skrócie tak napisałem że karma karze. Miałem na myśli że to sprawny system , a nie jakiś sędzia co analizuje nasz każdy krok w życiu i myśli dowalić czy ułaskawić.
A czy karma to nie jest przypadkiem sad ostateczny. Czy nie widzisz podobieństwa? Wedłóg mnie niczym sie nie różni. W obu jest poczucie winy i nagroda i kara. Nikt
Darku pięknie to nazwałeś :))) ".. to sprawny system..." Nie jest to broń Boże łapanie za słowa ale ja tak myślę, że karma to sprawny system taki sam jak wszystkie inne systemy Nikt
Dużo wątków poruszasz. Jeśli Ciebie interesuje sąd ostateczny a może co się dziej po śmierci to poczytaj Księgę umarłych Jarka Bzome. Ona tam pisze krok po kroku. Ja nie jestem religijny bo religie nami manipulują. Ja tylko wierzę w świat duchowy i źródło które stworzyło ten sprawny system.
żeby była religia to musi być kościół, kasta duchownych i zwykli ludzie co utrzymują wyżej wymienionych. Ja do żadnej religii nie należę, a w snach takie ciekawe rzeczy się dowiaduje. To gdzie tu masz religie ?
Mówisz że interesuje Ciebie ten sprawny system. Czyli interesuje Ciebie wszechświat, jak on działa. No ja Ci tu tego nie wyłożę. Mam jakiś pogląd na ten temat jak każdy człowiek ale to trzeba parę dni gadać a nie pisać po parę zdań. A ja i tak nie znam wszystkich mechanizmów, jakbym znał to bym tu przed kompem na ziemi nie siedział, tylko żył w trochę innej przestrzeni
"A czy karma to nie jest przypadkiem sad ostateczny. Czy nie widzisz podobieństwa? Według mnie niczym się nie różni. W obu jest poczucie winy i nagroda i kara. Nikt "
W karmie żadnej winy nie ma - jest zwykła konsekwencja postępowania np: włożysz rękę w ogień = będzie bolało, napijesz się wódki = pomiesza się we łbie itp. Poza tym karmę można wymazać (rozpuścić/skorygować) poprzez skruchę. Nawet jeśli wybrałeś źle ale zrozumiałeś jak należało postąpić w danej sytuacji to lekcja spełniła swoją rolę i już na tę ścieżkę zdarzeń nie wrócisz -zależności zostają wymazane.
A czy nie jesteśmy sami sobie winni, że mamy takie życie a nie inne? To z powodu wcześniejszego postepowania= zawiniłem= włożyłem rekę w ogień i teraz mnie boli, uderzyłem i teraz mnie uderzą żebym wiedział jak to boli, uderzą mnie bo ja winny jestem pierwszego uderzenia. Nikt.
Tak co posiejesz to zbierzesz. Sam jesteś kowalem swojego losu. Tylko w tym nie ma winy. To sprawny mechanizm który Tobie odda to co ty innemu uczyniłeś. Nie można też ulec paranoi winy. Każdy błądzi. Winy narzuciły nam religie. Np. religia katolicka wmawia nam że już rodzimy się w poczuciu winy z jakimś grzechem pierworodny. Nie powinni się żyć w kategoriach wina i kara bo to nas spych w dół. Po prostu to co czynisz innemu czynisz sobie taki mechanizm.
Nasze błędy (a nie winy) są skutkiem zerwania więzi z Bogiem. I ucząc się na własnych błędach powracamy do Boga. W tym procesie nie ma winy bo ten system zakłada, że cześć ludzi odejdzie od Boga w poszukiwaniu lepszego życia. Po pewnym czasie orientują się że lepiej jednak z Bogiem. Ale zło jest częścią tego systemu i jest nawet konieczne bo jest tłem dla dobra. Reasumując nie ma tu winy tylko jest mój wybór i konsekwencje jakie za sobą to pociąga. Bóg nas nie karze za nasze błędy. My odbieramy tylko konsekwencje naszych wyborów. Co posiejesz to zbierzesz i nikt cię nie karze i nie ma tu winy.
"A czy nie jesteśmy sami sobie winni, że mamy takie życie a nie inne? "
STANIE SIĘ WAM WEDŁUG WIARY WASZEJ
Jesteśmy i.... nie jesteśmy. Poczytaj Vadima Zelanda - on to tam wspaniale wyjaśnia. Jesteś sam odpowiedzialny za wybór przestrzeni w jakiej sie znajdujesz obecnie. W filmie "Między piekłem a niebem" ona siedzi w smutnym środowisku sama, nie rozumie dlaczego wokół zwiędły kwiaty, nie rozumie gdzie zniknęli jej sąsiedzi... MY WYBIERAMY!!! Motorem zmian są nasze wewnętrzne przekonania. Chyba w drugiej książce Zeland długo opisuje jak człowiek biedny "promieniuje" swoim przekonaniem, że "bogactwo nie jest dla niego", Zeland uczy jak te "matrycę wewnętrzną" zmienić i wymazać. Pisaliśmy gdzieś powyżej o telegonii - to jest dokładnie to samo! Błędne kody w naszym polu energetycznym powodują materializację w tym najgęstszym ze światów ("snów"/poziomów). Ta zabawa tutaj to zabawa w kreację- GRY BOGÓW, film widziałeś? On też wiele odkodowuje i wyjaśnia. W nasze pole gry podłączył się pasożyt i "wciska" nam fałszywe przekonania, obniża nasze wibracje - zabiera pewność siebie i przekonanie, że to my jesteśmy kreatorami - bo to my sami stworzyliśmy tę zabawę tutaj. Film "13 piętro" sporo wyjaśnia - trzeba obejrzeć do końca.
"....uderzyłem i teraz mnie uderzą żebym wiedział jak to boli, uderzą mnie bo ja winny jestem pierwszego uderzenia."
Według starego testamentu "oko za oko, ząb za ząb" pewnie i tak jest ale już nowy (Nasz Wiedyzm) wyjaśnia, że miłość wymazuje to wszystko. Pisał o tym Darek, wybaczenie, skrucha - ZROZUMIENIE LEKCJI powoduje, że lekcja znika. Starotestamentowy mściwy Jahwe będzie oczywiście obstawał za tym, że teraz nieuchronnie "dostaniesz w ryj". Znów kłania się Zeland z opowieścią o wahadłach -poczytaj, są w necie pdf.- y. Jednak księga Genesis mówi wyraźnie o dwóch Bogach - my Słowianie nie pochodzimy od Adama i Ewy. Tak powstały twary (żydzi, arabowie) - przez klonowanie. Ich ojcem jest Jahwe - mechanizm fajnie pokazuje film "AWATAR". A naszym ojcem jest Bóg a nie Jahwe - nasz Ojczulek jest pełen miłości -to nie jest mściwy sadysta żywiący się energią cierpienia i nakazujący na przykład zabicie własnego dziecka na ołtarzu.
Np. jak nie będę podlewał kwiatków w doniczkach to konsekwencją jest że uschną. Nie ma tu winy. Wybrałem taką drogę i nie będę miał kwiatków. Jak żyje w oderwaniu od Boga to będę nieszczęśliwy bo co innemu uczynnie to i sobie uczynnie . Nie ma tu winy to mój wybór i konsekwencje. Bóg dał ci tą wolną wolę i nie ma tu winy. Tu w ogóle trzeba napisać o kanałach wstępujących i zstępujących ale to sporo pisania i może to później skrobnę. W wielkim skrócie 50 procent społeczeństwa idzie kanałem w dół do materii a 50 procent idzie ku Bogu. Taka równowaga.
Od razu na wstępie zastrzegam że ja tego systemu w snach jeszcze nie sprawdzałem ale sprawdzał to J.Bzoma i mówi że raczej tak jest. Mi ta hipoteza też z grubsza pasuje.
Otóż źródło aby stworzyć świat materialny (w skład tego wchodzi materia oraz niskie i wysokie światy duchowe ale nie źródło - on nazywa to przejawieniem), musiał stworzyć istoty które by go zanegowały. Bo tylko tak mógł ktoś go opisać, ocenić i wejść z nim relacje. Źródło będąc same nie mogło na siebie spojrzeć. Tylko tworząc swoją kopię ale żyjącą w iluzji oddzielności od niego mogło na niego spojrzeć i wejść z nim w relacje. I tak źródło stworzyło dwa kanały. Kanał istot zstępujących i kanał istot wstępujących. Istoty zstępujące żyją w iluzji oddzielności od Boga i dbają tylko o swoje EGO ( nasz cień ) ale to jeszcze nie jest zło. Potocznie kanał ten można nazwać czarnym. Kanał istot wstępujących to ludzie których Ego ( cień ) się rozpuszcza. Oni wiedzą że są częścią Boga i w istocie bratniej też widzą cząstkę Boga. Potocznie ten kanał można nazwać Biały. Tu nie ma żadnej winy, to są rożne drogi życiowe. W kanale czarnym istoty bawią się materią, a w kanale białym nie interesuje nas materia tylko interesuje nas świat duchowy i Bóg. Oczywiście w kanale czarnym część istot wykorzystuje inne istoty do realizacji swoich celów materialnych i tu rodzi się zło. Czyli istoty z kanału czarnego nie są złe, tylko cześć z nich posługuje się złem żeby osiągnąć swoje cele. I tak do kanału czarnego należą istoty w przypadku ludzi którzy urodzili się pod znakiem zodiaku: Panna,Lew,Rak,Bliźnięta,Byk, Baran. Do białych są to : Waga,Skorpion,Strzelec,Koziorożec, Wodnik. Ryby. Zawsze można z kanału czarnego przejść do białego !!!!. Lecz w drugą stronę nie da rady !!!. Czyli jak ja będąc wodnikiem (kanał biały) będę chciał brnąć w materię ( kanał czarny) i egoizm to życie będzie mi rzucało kłody pod nogi. Resumując źródło stworzyło te dwa kanały które współistnieją w równowadze ( po 50 % ) i nie ma tu winy że ktoś się realizuje w materii albo popełnił błąd i skrzywdził inną osobę. Oczywiście dostanie po łapach bo co zasiał to i odbierze. Ale oba kanały są niezbędne aby istniało przejawienie (świat materialny). Jakby nie było kanały czarnego to kanał biały wrócił by do Boga i nasz świat materialny by się zwinął. Wszyscy bylibyśmy w źródle. Z tego widzimy że ludzie z obu kanałów są niezbędni. Potocznie się mówi że dobro potrzebuje tła czyli zła żeby same zaistniało. I trochę jest w tym prawdy tylko czarni to nie jest zło. Czarni myślą że są odrębnymi istotami od Boga (EGO), a Biali już wiedzą że niosą cząstkę Boga. To tak w wielkim skrócie. Dlatego nie można mówić o winie, bo tu każdy kanał jest niezbędny żeby funkcjonował świat. Podobno ta równowag na Ziemi została mocno zachwiana i kanał czarny zaczął dominować. To by wyjaśniało co ludzie zbudowali sobie na Ziemi, czyli niesprawiedliwy system. Ale to już odrębny temat. Jeszcze raz mówię że ja tego nie sprawdzałem ale dzielę się tym z Wami bo jest to ciekawy opis systemu w którym żyjemy.
Tu prostuje bo nieprecyzyjnie napisałem pod koniec ,Napisałem:
nie ma tu winy że ktoś się realizuje w materii albo popełnił błąd i skrzywdził inną osobę. Oczywiście dostanie po łapach bo co zasiał to i odbierze.
Realizując się w kanale czarnym nie dostaniesz po łapach bo nikomu nic złego nie uczyniłeś. Ale jak czynisz zło to wtedy i zło ciebie dopadnie. Czyli jak bawię się materią ale nie czynię nikomu krzywdy to i życie mnie nie skrzywdzi.
Fajnie napisane - tak i ja to widzę. Tak wyjaśnia to film S. Striżaka "GRY BOGÓW" (akty powyżej 5). Słowianin (sławianian) = Sław Yan In My Słowianie dobrze wiedzieliśmy o niezbędności istnienia sił Mroku ("zło na świecie być musi" - nauczał Jezus którego znów uczyli nasi Wołchwowie - mędrcy ze wschodu jacy już od kołyski mu towarzyszyli). Dzisiejsze KK - sekta nie mająca z Chrześcijaństwem nic wspólnego -wpędza ludzi w schizofrenię (pisał o tym Darek, poczucie winy z którego "wybawiają" za odpowiednią zapłatą) opowiadając, że "tylko dobro".
Darek napisał: "I tak do kanału czarnego należą istoty w przypadku ludzi którzy urodzili się pod znakiem zodiaku: Panna,Lew,Rak,Bliźnięta,Byk, Baran."
he, he - to ja jestem nawrócony - bliźniak. No faktycznie po mrocznych scenariusza się trochę tułałem w życiu :)))))
"..........Oczywiście w kanale czarnym część istot wykorzystuje inne istoty do realizacji swoich celów materialnych i tu rodzi się zło. Czyli istoty z kanału czarnego nie są złe, tylko cześć z nich posługuje się złem żeby osiągnąć swoje cele. "
hm...... jeśli zatem przyjąć, że Yin to żeńskość, istoty "Nocy", woda, materia, energia księżycowa jak powiada Gadecki a zatem lustrzana - odbita energia Słońca/ odwrotność tym samym, przeciwieństwo -lustrzane odbicie...i że te Istoty nie są tak naprawdę złe ale jak piszesz Darku: "na Ziemi powstała nierównowaga" to rację ma nasz system Słowiański, że u nas Kobiety "wychodziły za mąż" - nie wyprzedzały Idei co ma dziś (dominacja egoizmu) powszechnie miejsce. Siły Yin maja w tej rzeczywistości naturalną przewagę. Nasza Mateńka Ziemia ma 80% oceanów, nasze ciała fizyczne składają się z 80% z wody, nigdy się nie zdarzyło aby największa z błyskawic podpaliła i wysuszyła ocean i się nie zdarzy - błyskawica "utonie" w oceanie. Słońce na Ziemi tylko wtedy dokona swojego dzieła gdy Ziemia nie będzie wyprzedzać działań Idei. Ziemia się nie wtrąca w działania żołędzia czy innego kasztana. Pozwala mu spokojnie na kreację i cierpliwie poi wodą, daje sole mineralne i wszelkie składniki z których potem manifestuje się wielkie i silne drzewo. Ona tylko wspiera wszelkie działania a informacja o tym jak ma powstawać dąb czy inna lipa pochodzą z kodów nasienia -ona się w to nie wtrąca, nie nakazuje (co czynią dziś współczesne zagubione kobiety) w którą stronę ma rosnąc gałąź itp.
A ja mam wrażenie, że wszystko jest tak jak ma być. Jesteśmy tu, gdzie w wyniku naszych różnych wyborów przyprowadziła nas nasza droga. Cały czas wybieramy, a każda podjęta decyzja otwiera dla nas inny świat ( być może równoległy ) z nieskończonej ich ilości. Tylko od poziomu naszej wibracji ( czyli rozwoju naszej świadomości) zależy to w jakim świecie żyjemy i czego doświadczamy. Natomiast rozwój duchowy polega przede wszystkim na konfrontacji z własnym cieniem. Gdy człowiek jest już gotowy to zaczynają wychodzić traumy z przeszłości, zamknięte energie ( emocje ) które były gdzieś głęboko schowane i wydawało się, że ich nie ma. Ale one są i wymagają przepracowania i uwolnienia czyli rozpuszczenia. Te nieprzepracowane sprawy mogą się odezwać jeszcze w tym życiu, jakby historia zatoczyła koło, a mogą dopiero w następnym i wtedy mówimy o karmie.
No tak :)) - to taka podróż "przez obrazy" / przez sytuacje. Nie ma sensu wracać do przeszłości (żałować czegoś). Skoro się zdarzyło to miało się zdarzyć - sami to przyciągnęliśmy. Wybiegać zanadto wprzód też nie warto bo umknie naszej uwadze chwila obecna. Jakieś dążenie (marzenie) warto mieć ale też przede wszystkim "patrzeć pod nogi" czyli na te najbliższe zdarzenia, smakować, przyjmować, doświadczać całym sobą.
Majstruję jeden post z rozmowy powyżej bo obawiam się, że niedługo system nam się "wykrzaczy". Więcej niż 200 komentarzy nie da się zamieścić:
Anonimowy 30 listopada 2018 20:47
Czy nasze wybaczanie uwalnia drugiego człowieka od "kary" czy sprawia, że to my stajemy się wolni od fałszywego postrzegania drugiego człowieka jako winnego? Takie pytanie mi się nasunęło :) Nikt
------------------------------------------------------ Darek 30 listopada 2018 21:04
W sumie też mam jeszcze wiele pytań w tej kwestii wybaczenia ale sen skupił się tylko na głównym wątku. Zresztą się nie dziwie bo wtedy byłby za długi i bym go nie zapamiętał i przesłanie byłoby niepełne. Trzeba by to jeszcze dośnić. Zresztą to był sen wrzucony mi przez duszę bez mojego pytania. Według mnie chyba uwalnia albo łagodzi. Pytanie ważniejsze co my z tego mamy, czy uwalniamy się od fałszywego spostrzegania czy nam też coś ubywa z tej karmy. To trzeba by pobadać. Według mnie ubywa wszystkim ale jak ten mechanizm działa to nie wiem. Postrzeganie, a wybaczanie to już inne wątki. Miałem sny o postrzeganiu. Zawsze ludzi trzeba pozytywnie postrzegać nawet jak błądzą ale nie pobłażać jak mówił Michał.
----------------------------------------------------------- Anonimowy 30 listopada 2018 21:13
Tak masz rację postrzeganiem negatywnym możemy wiele krzywdy uczynić warto zdawać sobie z tego sprawę i pamietać o tym.:) Nikt
--------------------------------------------------------- Damian 30 listopada 2018 21:39
"Czy nasze wybaczanie uwalnia drugiego człowieka od "kary" czy sprawia, że to my stajemy się wolni od fałszywego postrzegania drugiego człowieka jako winnego?"
Jeśli masz komuś coś do wybaczenia, to żywisz do niego jakąś urazę. Nie wiem na ile szkodzi to tej osobie i czy w ogóle szkodzi, ale dla Ciebie jest to bardzo toksyczne. Możesz żywić urazę do osoby, która już nie żyje, a wtedy szkodzisz już tylko sobie. ------------------------------------------------------ michalxl600 30 listopada 2018 22:02
Wedy powiadają: "OPRÓCZ CIEBIE NIKOGO TU NIE MA" Oczywiście inni są i nasze drogi się krzyżują (pola informacyjne i karma łączą miejscami) ale to takie obrazowe stwierdzenie, że obchodzić nas powinno wyłącznie nasze zachowanie w danej sytuacji. To jak się zachowają inni nie ma znaczenia dla nas. Tak jak pisze Darek - tylko sobie czynimy krzywdę nosząc urazę. OBRAZIĆ SIĘ = OBRAZIĆ SIEBIE, nanieść sobie uraz. Wybaczasz innemu i węzy z nim (wspólna lekcja) zanikają. On (jeśli nie zrozumiał) "zahaczy" inne "lusterko" noszące podobny problem i będą się dalej uczyć a my "lżejsi" wznosimy się wyżej w szkole życia. Tak to ponoć wyjaśniają Wedy i to mi się intuicyjnie podoba.
Od każdego nauczyciela warto wziąć to co ci pasuje. Mi też tam niektóre rzeczy nie pasują. Trzeba też mieć na względzie fakt że on jest z znaku zodiaku BYK ( czarny ) co rzutuje na jego postrzeganie świata. Zresztą on sam o tym mówi. Ja tam od niego wziąłem otwarcie się na świat snu i z tego jestem zadowolony. Faceta się ciężko słucha bo skacze po wątkach i ich nie kończy.
Rozmyślam na tą "hierarchią" znaków zodiaku -te wymienione przez Ciebie to znaki letnie. U Słowian masa dzieciaków była płodzona na Kupałę (stąd się mawiało, że "bocian przynosi" bo rodziły się wiosną). Czyżby więc Słowiańskie dzieci był z grupy "czarnych"? Coś mi tu nie gra.
Astrologia... tak jak się ją tłumaczy nie ma prawa działać, bo byłaby sprzeczna z wolną wolą. Jest możliwe coś innego. To jak żyjemy zapisuje się jako informacja, a skoro się zapisuje, to może być odczytana np. z gwiazd. To jest odwrócenie sytuacji o 180 stopni. To nie nasza przyszłość jest zapisana w gwiazdach, ale nasza przeszłość. Można to uznać za nawiązanie do Kroniki Akashy.
Dla mniej więcej u niego jest rzeczy wartościowych niż 10 procent. Ale ja na początku obejrzałem jego wszystkie filmy po dwa razy żeby to sobie poukładać bo facet ciężko to przekazuje. Ale nie jego wiedza tu jest ważna tylko metoda badania świata poprzez sen. Jak ja pierwszy raz zadałem pytanie do snu to nie otrzymałem odpowiedzi tylko miałem dziwny sen że moi koledzy awansowali ale zdobyli to poprzez ciężką pracę po godzinach. Na drugą noc wydałem oświadczenie że ja też tak chce awansować i będę pracować po godzinach. I od razu w śnie dostałem służbowy samochód z kierowcą i pojechałem badać temat który zadałem poprzedniej nocy. Teraz po roku wiem że to ciężka praca . Inni śpią a ja pracuje zapisując sny a później j analizuje. Odnośnie znaków zodiaku to nie wiem. Ja jestem wodnik i mi ta interpretacja pasuje, bo zawsze miałem jakieś zainteresowania duchowością.
9 miesięcy po nocy kupały to przypada na 20 marca , a to znak Ryby. Czyli dzieci po nocy kupały rodziły się w znaku Ryb, czyli biali na najwyższym poziomie. Bo tu są jeszcze poziomy,np. Ryby najwyższy wśród białych, a waga najniższy. Chyba tui nie można wkleić tabelki i ciężko mi to przedstawić graficznie:
Czyli wodnik opanował doskonale ciało przyczynowe w tym wcieleniu i idzie do góry czyli doskonali się ciału buddycznym,czyli miłości do bliźnich. Bliźnięta mają opanowane ciało przyczynowe i idą w dół czyli będę się doskonalić w ciału astralnym czyli emocje i wyobrażenia. No chyba że przejdą do białych i wtedy przeskoczą do koziorożca. Symbolem tego w śnie jest walka ze strażnikiem który przybiera postać znaku zodiaku tu koziorożec. Kanał czarny jest zstępujący czyli bliźnięta jak nie przeskoczą do białych to w kolejnych wcieleniach narodzą się pod znakiem rak, dalej lew, później panna i dopiero waga, dalej skorpion, itd. zataczamy koło zodiakalne. Ja z kolei w następnym wcieleniu będę rybą chyba że rozpuszczę karmę i nie będę musiał wracać do tego koła.
Dzięki Darku, No ciekawe, ciekawe - będę sobie dumał, może to poczuję.
------------------------- Damian 3 grudnia 2018 20:27
"Astrologia... tak jak się ją tłumaczy nie ma prawa działać, bo byłaby sprzeczna z wolną wolą."
Jeśli weźmiesz pod uwagę, że każde wcielenie jest lekcją i każde SAM sobie projektujesz (podobno z pomocą doradców)to nie ma tu żadnej sprzeczności. Można to porównać do wstępnego projektu wycieczki: " w tym roku spędzę wakacje nad morzem". Wstępnie wyznaczasz sobie kierunek, rodzaj pojazdu, ewentualne towarzystwo.
Wątpię aby Słowianie rozmnażali się tylko w noc kupały.Z tego wynika że noc kupały to ostatni dzwonek aby dziecko załapało się na kanał biały. Ale czarni nie są źli . Taki baran ma bardziej rozwinięte ciało atmaniczne i buddyczne, niż wodnik. Tylko baran zaczyna się interesować materią. Przekuwa wiedze duchową na materialną. Materia nie jest zła. Osobom w kanale czarnym łatwo wychodzą wszelkie przedsięwzięcia materialne, np. bogactwo. A takiemu wodnikowi w materii idzie wszystko pod górkę. Nic mu nie wychodzi. U mnie np. założyłem pasiekę a miodu nie ma itp. Za to wodnikowi łatwiej się odnaleźć w duchowości. Ale z samej duchowości dzieci nie wykarmisz. Każdy znak ma zalety i wady. Trzeba też pamiętać że to tylko ogólna tabela , a każdy człowiek to indywiduum i każdy ma jeszcze indywidualną karmę
W takiej społeczności słowiańskiej każdy znak jest ważny. Tak jak w ulu. Nie ma tu gorszych i lepszych. Wszyscy są potrzebni aby cała społeczność miała się dobrze. Przypomniało mi się jeszcze o związkach. Podobno najlepsze związki to to po przeciwstawnych kanałach. Np. mąż kanał czarny żona biały lub na odwrót mąż kanał biały żona czarny. Może to mieć sens. Jeden małżonek zabezpiecza rodzinę pod względem duchowym, a drugi pod względem materialnym. U mnie tak nie jest (ja wodnik żona koziorożec) i ciągłe sprzeczki. Ale czy to od tego to nie wiem.
No wiesz moją żona też odnosi sukcesu zawodowe, a jest biała. Ale widzę jak przypłaca to zdrowiem i nerwami. Ludzie często udają że im jest dobrze. Ale też zauważyła że koleżanki odnoszą większe sukcesu i mniej pracują, a ona musi w to włożyć 300 procent więcej pracy. Według mnie to właśnie ma związek z tym że jest białą. Musi więcej włożyć pracy niż ten z kanału czarnego aby to samo osiągnąć. Ja tak samo miałem w pracy, koledzy nic nie robili i odnosili sukcesy. A ja tyrałem i ciągle pod górkę. Szef zawsze mi dawał więcej roboty bo wiedział że ja to zrobię. itd. Reasumując kolegom szło jakoś z górki, a mi pod górkę. Teraz już wiem bynajmniej skąd to się wzięło.
"Wątpię aby Słowianie rozmnażali się tylko w noc kupały."
Nie! No pewnie, że nie - myślę, że to była taka ogólna tendencja dla warstw niższych. Taki schemat gwarantował niemal zdrowe, silne ciała bo energia słońca w czerwcu ma swój wyż. Gdzieś czytałem trochę o dzieciach rodzonych na przykład w grudniu, już nie pomnę tych niuansów ale to wyliczanka była rozmaitych innych cech (no i słabości z tym związanych rzecz jasna). Co do horoskopów to nasz Słowiański brał jeszcze pod uwagę płeć i jej atuty. W tym krzewionym i popularyzowanym obecnie nie bierze się tego pod uwagę bo twary (dzieci Adama i Ewy) mają genetycznie przodka obupłciowego i dla nich ta rzecz niewiele zmienia.
W ogóle podobno znaki powietrzne powinny dobierać się z ognistymi, bo powietrze podtrzymuje ogień, te dwa żywioły współgrają ze sobą. Więc łącząc to z wiedzą pana Jarosława dla wodnika najlepsze - lew i baran. To dotyczy wszelkich relacji, mam dziecko spod znaku barana i bardzo dobre porozumienie z nim.
Po co się w ogóle zajmować astrologią? Postawcie na duchowość, na kontakt ze Źródłem, to nic więcej nie będzie Wam potrzebne. Oczywiście warto nabywać nową wiedzę, ale o wiele bardziej warto doświadczać. Doświadczenie ma przewagę nad wiedzą i to ogromną. Znam osoby o ogromnej wiedzy, które jednak nie potrafią jej wykorzystać. I znam tez takie, co nie mają wiedzy a mają bardzo szczęśliwe życie, bo dążyły do tego poprzez własne doświadczenia by takie było.
Jeśli dobrze zrozumiałem to się pomyliłeś, ponieważ słowa "Jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby" nie pochodzą z "Nad Niemnem" tylko z "zemsty" Aleksandra Fredry. Te słowa wypowiada Klara do Paplina kiedy ten oświadcza jej swoją miłość.
Pozdrawiam Dominik
PS Chciałbym przeprosić również jeśli już ktoś o tym pisał. Chciałbym również przeprosić jeśli poprzekręcałem imion
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane". UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę. 2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło". 3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam. 4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
O tak, kilka dni temu już słuchałam, naprawdę pokrzepiająca wiedza praktyczna :)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję- ja jeszcze nie widziałem. Drewno wożę i takie tam. Słońce dziś piękne na Pomorzu (Ty niedaleko to wiesz). Przesyłam promyki!!!
UsuńDziękuję 😊❤
UsuńWitam, jestem nową czytelniczką, zafascynowaną treścią jaką tu odkrywam. (To ja Lili Es. z youtube, dziś rano pisałam). Tutaj odczuwam większe przyzwolenie by się rozpisać. Odniosę się do filmu w kilku punktach. Oleg najpierw jak go zobaczyłam, skojarzył mi się z młodym Putinem, ale jak się mu przyjrzałam to bije od niego zdecydowanie jaśniejsza energia. Podoba mi się sie jego spokój, opanowanie i zęby :)
OdpowiedzUsuńCo do początku, kiedy jest mowa o tym, że ludzie dziś nie potrafią utrzymać związków na dłużej. Gdzieś słyszałam fajne powiedzenie, że jakiś wnuczek zapytał dziadka jak to jest, że są z babcią tyle lat a jemu się z dziewczynami nie udaje i dziadek odparł: -bo kiedyś jak się coś psuło, to się to naprawiało a teraz się wyrzuca i kupuje nowe. Mi się wydaje, że przede wszystkim dzisiaj nie znamy samych siebie. Ludzie nie rozwijają się duchowo i nie poznają własnego wnętrza, boją się odkryć kim tak naprawdę głęboko w środku są. Dlaczego tyle zauroczeń co trwają kilka miesięcy a potem czar pryska? Sama tego doświadczyłam. Teraz jestem od 6 lat sama i zaczynam rozumieć dlaczego. To dla mojego dobra. Marzy mi się prawdziwy słowiański mężczyzna, więc muszę się stać kobietą i w pełni ją w sobie odkryć oraz pielęgnować. Też dlatego wydaje mi się, że dzisiaj związki są byle jakie, bo została zatracona ta podzielność ról. Mężczyźni nie mają od kogo już czerpać energii, bo kobiety same stały się mężczyznami. Dodam tu jeszcze takie moje przemyślenie, skąd teraz nagle taki wysyp facetów na siłowniach, którzy zamieniają się w karykatury, które przez rozmiar bicepsa nawet nie mogą przyłożyć telefonu do ucha, ciekawe jak się podcierają? No myślałam o nich, bo osobiście mi się to nie podoba bardzo, kiedyś mężczyźni byli wysportowani, mieli muskuły, ale nie tak karykaturalnie wyglądające jak dzisiaj. Może właśnie to jest przejawem tego, że kobiety stały się tak męskie, że płeć brzydsza czuje bardzo wysoką poprzeczkę i chcą tak bardzo udowodnić, że jednak są bardziej męscy, że przybiera to formę wynaturzenia. (z drugiej strony jest też coraz więcej zniewieściałych jakichś metro, homo nie wiadomo)
cz.1
cz.2
Usuń"Zadziwiające jest to, że mimo, że kobiety i mężczyźni widzą, że nawet wyglądem zewnętrznym się różnią, to z jakichś powodów nie chcą przyznać, że są też wewnętrzne różnice". Właśnie ja też to obserwuję. Nie znam się na feminizmie, ale tam właśnie kobiety starają się te różnice zacierać. Gdzieś dalej w filmie jest o wzorcach zaczerpniętych od rodziców. U mnie w domu było tak, że tata pracował i przynosił zawsze z pracy jakiś mały upominek dla mnie. Mama pracowała, ale gdy miałam 5 lat zwolniła się i była z nami w domu. To mama gotowała, sprzątała, prała, prasowała. Mój tato po pracy oczekiwał obiadu i ciszy, gdy leciały wiadomości hehe. Nie twierdze, że moja rodzina była wzorowa, bo nie była absolutnie, jednak utkwił mi w pamięci ten jasny podział ról i w żadnym stopniu nie widziałam by to uwłaczało mojej mamie absolutnie. Dzisiaj, gdy odwiedzam mojego brata zastaję go prasującego i wstawiającego pranie, po czym słyszę, że żona mu nakazuje jeszcze odkurzyć i coś tam jeszcze, gdy sama pracuje wiele godzin. Zastanawiałam się właśnie dlaczego widząc to czułam zniesmaczenie, teraz to odkrywam. Bratowa oczywiście tłumaczy to tym, że ona nie będzie kurą domową, że facet powinien pomagać w domu, oczywiście nie zaskoczę nikogo jak napiszę, że są w trakcie rozwodu.
Ja osobiście nie pozwoliłabym robić tego swojemu mężowi bo odczuwam, że to moja rola, te rzeczy są męskie tylko, gdy mężczyzna jest sam. Wtedy widzę, to tak, że pokazuje on, że jest odpowiedzialny i zaradny a ja czuję potrzebę odciążenia go w tym i gdy wejdę w małżeństwo z przyjemnością będę te obowiązki wykonywała. W ogóle może to na inny już post, ale czuję jak odkrywam w sobie bardzo silnie tę żeńską energię, która tu na blogu jest opisywana. Dużo pracy przede mną, ale pragnę tego bardzo, po prostu gdy zamykam oczy widzę te połączone i wzajemnie uzupełniające się energie męska z żeńską. Tą pierwotną piękność w tym podziale ról. Taką świadomość i mądrość wzajemnej relacji. Takie kosmiczne to jest w moim wyobrażeniu. Utopia to marzyć o takim mężu, ale jak się postaram, może Bóg ześle mi takiego. (Jak z filmu: Panie daj mi Skrzetuskiego za męża) :)
Jeszcze tylko dodam, że nigdy też nie podobali mi się mężczyźni w garniturach i krawatach, z najnowszymi smartfonami i zegarkami jeszcze droższymi. Paradoksalnie jest to dla mnie bardzo niemęskie.
Dalej poruszony jest temat dla mnie ciekawy a mianowicie: "Mężczyźni tę subtelną energię (tą, którą mają kobiety) gromadzą poprzez wyrzeczenia, ascezy, kontrolowanie uczuć. (...) Jeśli natomiast nie potrafi kontrolować uczuć i traci tę męską energię na zaspokajanie zmysłów: jedz, pij, czerp przyjemność, to nic w życiu nie osiągnie". Już dawno spostrzegłam coś cennego we wstrzemięźliwości seksualnej, oraz w jedzeniu i piciu. Dzisiaj praktycznie wydaje mi się, że niemożliwością jest znaleźć faceta, który nie ogląda filmów pornograficznych, nie zaspokaja się codziennie albo sam albo na przypadkowych "niewiastach". Przy czym je śmieciowe jedzenie i pije alkohol. To taka bardzo niska świadomość. Niestety kobiety też tracą swoją moc poprzez sypianie z kim popadnie, tycie od fast foodów i upijanie się. To przykre jest zwyczajnie.
cz. 3
Usuń"Życzę każdej kobiecie zrozumienia co to znaczy być kobietą". Oj po tym filmie widzę, że to niesamowita sztuka wypracować taką umiejętność. Oddalać się w odpowiednim momencie, robić to umiejętnie. Wciąż być intrygującą, sprawiać, by mąż miał dla kogo ciągle świecić, umieć budować twierdzę przed atakiem wroga itd. A to wszystko robić intuicyjnie i naturalnie. To trzeba mieć w sobie faktycznie moc nie z tej ziemi. ale to bardzo pociągająca wizja.
Bardzo fajnie się tego słuchało, to cenna dla mnie wiedza. Widzę w tej całej wiedzy coś bardzo prawdziwego, co mnie przyciąga. Chęć poświęcenia swojego czasu i włożenia wysiłku by "wyhodować" w sobie tę kobietę. Coś pierwotnego, tak instynktownie czuję, że to jest to a nie to co oferuje mi dzisiejszy feministyczny, konsumpcjonistyczny świat. Dziękuję za ten blog. i przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam. Nie mogę w sobie tego dusić przecież :)
Witaj!!! Uśmiech wielki!!! Ostatnio czas zmian/ przemian. Zupełnie mnie nie dziwi Twoje pojawienie i to z taką energią :))).
UsuńListy powyższe przeczytałem śmiejąc się szeroko. Wiele odpowiedzi na poruszone powyżej tematy znajdziesz na blogu.
Tacy mężczyźni o jakich piszesz są - choć faktycznie nie ma ich wielu. Tak samo dziś trudno o prawdziwą "Żeńczynię" -jak to sobie czasem mawialiśmy tutaj, mamy też polskie słowo "Dew-czyna" (ta co "czyni jak Dewa"), Dewa Czynu, czyniąca po żeńsku - kapłanka żeńskich energii. W Indiach do dziś słowo Deva (stąd też polskie - Dziewica, słowo to dawniej nie miało tak przyziemnego znaczenia jak dziś. "Tam piękna idzie dziewica.." - czytamy gdzieś w starej literaturze czy przyśpiewkach z dawnych lat).
Rozgość się proszę - czytaj. Bywalcy chwalą sobie nasze rozmowy pod artykułami. "Bigos" tu taki momentami - jak to w życiu, ciężko taki blog ująć jakoś w ramki, collage różnych tematów.
Dziękuję, rozgoszczę się z ochotą. Będę pewnie udzielała się w komentarzach, bo czuję taką wenę. Lubię także czytać komentarze równie mocno jak artykuły. Bigos też lubię, ale tylko wegański i od święta, bo w większości preferuję na surowo :) Pozdrawiam i czuję się baaardzo miło tutaj :)
Usuńwegański bigos oczywiście. Ja też gotowane od święta, w tym roku mam obfitość własnych owoców więc w zasadzie tylko to, orzechy. Ostatnie ...co najmniej 3 dni (nie liczę już) znów na zielonkach. Udało mi się wczoraj ocalić zagonek szczypioru przed mrozem (dziś w nocy znów ścisnął). Wczoraj poprzesadzałem gęsto do 3 donic i poszły pod dach. Dość późno bo w lipcu (pod koniec chyba nawet) posadziłem cebulę dymkę- do dziś nawet niektóre cebulki się nieźle wykształciły. Mam paszę bo do tego jarmuż - gdzieś już się chwaliłem przepisem na ten koktajl. Ostra papryka, pół cytryny, miód, kurkumę dodaję, oliwa - ostatnie 3 dni mielony len, jedno kwaśne jabłko, garść oliwek. Obłęd w ciapki! Właśnie wróciłem z kolejnym transportem drewna - energia jest. Poranek oczywiście na samych jabłkach z miodem i źródlaną wodą.
Usuńaha!!! woda źródlana (pół szklanki) i blenderem to wszystko.
UsuńKurkuma powinna być z pieprzem i oliwą i podgrzana. Zwiększa się wtedy wchłanialność kurkumy o 2000%
Usuń:)
Dzięki Mileno! Zatem będę pamiętał, nie zawsze dosypywałem pieprz czarny (papryk o której wspomniałem to chilli zwana czasem pieprzem cayenne, Rosjanie w ogóle ją nazywają "czerwonym pieprzem"). Oliwa jest zawsze , z podgrzewaniem bywałem dotąd ostrożny, ostatnio jednak tę "zupę" przelewam do garnka i szybko mieszając lekko podgrzewam. Lepiej to się wchłaniało, przyjemniej w te chłodne dni.
UsuńAha! i dzięki za zwrócenie uwagi - już "biegnę" do google wczytać sobie czym jest ta kurkuma. Dawno temu przeczytałem, że to pożyteczne - intuicyjnie zresztą ściągałem ją z półki w sklepie.
Lily Michał nasz jest super :) ;)
UsuńDzięki Aniu, staram się ;)
Usuńp.s. znalazłem tę kurkumę "bylina z rodziny imbirowatych". No to jestem w domu - imbir bywa podstawą mojej diety.
To mi przypomniało, że ma jeszcze 3 korzenie w ogrodzie!!! Latem zakopałem, nawet rosnąć zaczął. Niewiele z tego wyszło ale żył pod ziemią i przetrwał zamiast uschnąć w torebce w spiżarni. Lato było i wisiał tam zapas nieużywany bo na dworze skwar.
Lily Es napisała:
Usuń"....kiedyś mężczyźni byli wysportowani, mieli muskuły, ale nie tak karykaturalnie wyglądające jak dzisiaj."
To wszystko kwestia mody niestety. Długo by na ten temat. Tak w ogóle to pytanie "po co?". Prawdziwy mężczyzna ma być SKUTECZNY. Wszystko w harmonii i na tyle na ile potrzeba - słusznie piszesz, że nie wiadomo jak taki się podetrze ;) . To kalectwo jakieś jest, do tego ta niby - muskulatura osiągnięta jest nie praca a oszustwem. Kogo ci chłoptasie chcą oszukać? Chemię różnoraką (już nawet nie hormony jak Szwarceneger) biorą i wszystko ma być szybko. Arnold to jeszcze musiał napracować się i mimo, że miał już tego z wiele to była w tym jeszcze jakaś harmonia.
Opowieść z mojego życia:
zdawałem któryś tam stopień kursu na ratownika wodnego. W grupie mieliśmy dwóch takich "pakerów" (od "pakować" - tak to się kiedyś powiadało). Wielkie góry mięśni, bywało, że na basenie podczas rozgrzewki popisywali się podciągając na drabinkach jedną ręką i takie tam ale wodzie można było zrobić z takim co się tylko chciało. Mieli ostatnie wyniki czasowe we wszystkim - ani pod wodą to długo popłynąć nie mogło bo trzeba te masy mięśni dotlenić, ani ręką normalnie "rzucić" po wodzie. kalectwo po prostu - no ale każdy ma to co lubi. Chociaż tyle, że w porównaniu z tymi współczesnymi to oni jeszcze jakoś wyglądali bo wzorem był wtedy wspomniany Arnold S.
O psychice mówił nie będę choć też mam swoje obserwacje. To współczesne szybkie "hodowanie mięśni" (podobno potrafi zaniknąć po roku - nawet coś sobie wstrzykują aby mięśnie "spuchły" wizualnie) to podejrzewam masa wewnętrznych kompleksów.
aha!!! o kreowanej modzie wspomniałem. TO NIE JEST PRZYPADEK c.d. n. - wyślę post aby nie przepadł, u mnie dziwne rzeczy z netem w tym lesie.
MODA NA BRUTALNOŚĆ: byłem kiedyś w placówce mojego dostawcy internetu a tam non stop włączony monitor i reklamują telewizję kablową. Musiałem postać w kolejce i te obrazy mnie kilkanaście minut atakowały. Co kilka minut reklama jakiegoś programu MMA (chyba tak to się nazywa) gdzie dwóch typów na ringu daje przedstawienie, że się niby biją- skaczą po sobie - ogólnie promocja znęcania się nad sobą a nie walki szlachetnej jak to było kiedyś. Nawet zawody bokserskie (nie przepadałem nigdy ale czasem coś widzę tu w necie - zaglądam na pewien młodzieżowy portal i widzę czym się młodzież fascynuje) mają od początku jakiś taki chory teatr, obrażanie się, pogróżki. Zwierzęta tak się zachowują. "Hoduje" się dziś ludzi o psychice tych muzułmanów co zalali Europę zachodnią- poziom zwierząt. To celowe działanie. Na szczęście są jeszcze ludzie jak Oleg Gadecki czy Iwan Carewicz.
UsuńA skoro Iwanie (wspomniałaś Lily o tej "twierdzy" o której mówi Oleg): Iwan daje przykład dzwonka jako prawidłowego modelu rodziny. Mężczyzna (mąż czynu) jest tym "kołkiem" wewnątrz - nie gnie się i nie łamie a "Żona czynu" jest tą strażniczką - kapłanką domowego ognia, który on rozpala. Klosz sukni jest tu symbolem pola energetycznego jakie w rzeczywistości roztacza prawdziwa Diew-Czyna w swoje rodzinie. Wiele razy pisałem, że to działa poprzez czas i przestrzeń. Są relacje z 2 wojny światowej gdy mężczyźni wracali cali i zdrowi z frontu - wiele razy cudem uniknąwszy śmierci. Ten cud to ochrona energetyczna jaką nad nim utrzymywała wierna i kochająca Kobieta czekająca na niego gdzieś tam - choćby tysiące kilometrów dalej.
Jak odpocznę to przypomnę te filmy (linki) do opowieści Iwana (Lewszunow). Można wpisać w wyszukiwarkę po prawej - na blogu było parę publikacji.
Bardzo doceniam to, że po całym dniu wysiłku masz siłę, by jeszcze odpisywać swoim czytelnikom:) Nie chciałam już Cię zamęczać, ale no muszę odpisać i jeszcze wtrącić kilka groszy. Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążenie, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie". Już nawet nie mówię o tych co uciekają się do takich skrajnych metod jak sterydy, ale większość po prostu kilogramami wali te białkowe odżywki, potem tylko kurczak i ryż i w sumie właśnie wciąż nie wiem "po co" :) My wiemy jak działa nadmiar białka na organizm hehe. Dla mnie dobrym przykładem jest Bruce Lee, czy inni tego typu mistrzowie. Szczupły, a takiego pakera pokonałby zwinnością, umiejętnościami, skupieniem i mnóstwem innych taktyk.
UsuńCo do tej wojny, to też mi się kojarzy, że kobiety po kilku latach nieobecności męża, czuły, że on nadal gdzieś żyje. To jest coś podobnego do tego jak pies wie, że jego pan przyjdzie do domu już pół godziny przed przyjściem . Pole morficzne? Miałam się zagłębić w ten temat.
:)) melduję, że przeczytałem.
UsuńDo czwartku mam jeszcze gościa -potem będzie czas na dłuższe odpowiedzi.
Pola morficzne - tak, mózg jest nadajnikiem i odbiornikiem. Pora się rozłączać - na razie!
Lily Es. 26 listopada 2018 12:39
Usuń" cz. 3
"Życzę każdej kobiecie zrozumienia co to znaczy być kobietą". Oj po tym filmie widzę, że to niesamowita sztuka wypracować taką umiejętność. Oddalać się w odpowiednim momencie, robić to umiejętnie. Wciąż być intrygującą, sprawiać, by mąż miał dla kogo ciągle świecić, umieć budować twierdzę przed atakiem wroga itd. A to wszystko robić intuicyjnie i naturalnie. "
------------------
Powiada się, że jeden obraz wart jest 1000 słów. Film to tysiące obrazów a już taniec w połaczeniu z muzyką to ....
Jeden z moich ukochanych filmów -cytowałem wiele razy. Ona tu na scenie postępuje własnie jak Kobieta, wabi, oddala się przybliża. Warto cały film - instruktaż wprost. Postać babci wypowiadającej kilka mądrości ...ach!!!
https://www.youtube.com/watch?v=dk-nWE9yeG8
Gdyby coś się nie udało z tym linkiem to rano uzupełnię - piszę z laptopa zapasowego. W Polsce film nosił nazwę "Roztańczony buntownik". Mogę ten film ogladac wiele razy - głębia przekazu o życiu.
Lily Es. 26 listopada 2018 20:45
Usuń...... Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążeniem, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie".
--------------------------
Moim zdaniem motywacją jest tu często strach, wewnętrzne lęki, nadto to o czym mówi Oleg czyli zachodnie spojrzenie na świat - CHĘC DOMINACJI. Stąd chwytanie się "dróg na skróty" zamiast pracy nad sobą bo to wszystko działnia nie dla siebie ale "na pokaz". Chęć wywołania szybkiego wrażenia: "bój się mnie". Człowiek z silną osobowością samym spojrzeniem pwstrzyma atak i "osadzi wroga na miejscu" ale dziś zamiast rozwijania cech ducha promuje sie osiłków. Władcom świata potrzebni są niewolnicy do budowy dróg a nie genialni wynalazcy czy samodzielni inżynierowie. Na szczęście rząd światowy (Egipscy kapłani) tracą dziś już władzę na naszą rzecz - na rzecz Słowian. Niebawem "ostatni będa pierwszymi a pierwsi ostatnimi". To już się dzieje. Rozkwita nasza KULTURA (Kult-u-Ra czyli kult światła "RA", kult mądrości, kult oświecenia ).
Lily napisała:
UsuńJuż dawno spostrzegłam coś cennego we wstrzemięźliwości seksualnej, oraz w jedzeniu i piciu. Dzisiaj praktycznie wydaje mi się, że niemożliwością jest znaleźć faceta, który nie ogląda filmów pornograficznych, nie zaspokaja się codziennie albo sam albo na przypadkowych "niewiastach".
--------------------
Och! pornografia to w ogóle współczesna plaga. Podobno 30% aktywności w internecie to ta właśnie dziedzina. To przykre jak sama stwierdzasz.
Ja nie jestem jakimś świętym ascetą i widziałem kiedyś takie filmy ale nie spowodowało to żadnego uzależnienia a co najwyżej niesmak. Ot - jedno z doświadczeń w życiu, wyciągnięte wnioski i szukanie dalej.
W ogóle temat energii o jakiej mówił Oleg wymaga jeszcze rozwinięcia - postaram się niebawem (choć to wszystko już tu gdzieś było). Młodzież jest dziś uzależniona od netu, uzależniona tez od porno - tą drogą wyciągana jest energia.
https://www.youtube.com/watch?v=Ctxg6NKofBE
To sa uzależnienia silniejsze niż kokaina podobno. Dalszym efektem jest zobojętnienie w sferze nawet seksualnej! To się dzieje już podobno w USA, w japonii już wielka część populacji jest aseksualna. Dłuższy temat - zapisuję sobie tu zaledwie hasła podczas krótkiej przerwy nocnej między kolejnymi snami. Za dnia z lepszej klawiatury (być może dopiero we czwartek jak pisałem) rozwinę tematy bo dalaś tu Lily kondensat energii do działań i poruszyłaś wiele ciekawych wątków- dzięki!
Oj tak, to zdecydowanie taniec wart uwagi. Najlepiej jak za każdym razem, gdy ponownie oglądam, zauważam coś nowego w jej ruchach.
UsuńZ chęcią obejrzę cały jak gdzieś dorwę.
Coś w tym jest, że świadomość słowiańska się odradza, bo sama jestem tego przykładem. Zadziwia mnie ile ostatnio odrywam, włącznie z etymologią słów, no palce lizać po prostu. Czuję też jakby coś takiego, że ta wiedza, która teraz do mnie przyszła była we mnie od dawna. Nie wiem, czy potrafię w słowach opisać o co mi chodzi. Od dziecka człowiek zdobywa jakieś informacje. Najpierw rodzice i dziadkowie o czymś opowiadają, potem edukacja indoktrynacja itp, teraz pełno informacji z telewizji i internetu. I teraz chodzi mi o to, że człowiek jakby sam się w tym wszystkim gubi, każdy mówi co innego i nie wiadomo już w co wierzyć. Ja oczywiście też za każdym razem mam mętlik w głowie a nawet jak już coś jest racjonalne i logiczne i nawet czuję to sercem to gdzieś na saaaaaamym dnie czuję to jednak, że coś jest nie tak!! A gdy spotykam się z wiedzą taką jak na tym blogu to mam tam głęboko nawet już odczucie ale jakąś taką pewność, że to jest to co ja chcę, to czego pragnę i to mnie przyciąga. Mało tego, to dodaje mi energii! Ja się na ogół nigdzie nie udzielam. Raz na pół roku może parę słów napiszę w jakimś komentarzu. A tutaj nagle mam słowotok, mam jakby spowrotem swoją utraconą energię. Patrzę w lustro i zaczynam dostrzegać kobietę a nie tylko postać z nażadami płci żeńskiej. Zaczynam widzieć w swoich własnych oczach jakąś moc, jakby wiedzę, której nie można nigdzie zdobyć, nigdzie przeczytać, tylko siedzi na dnie duszy i muszę sama ją odkryć. A tutaj znajduję klucz i narzędzia do tego by to odblokować.
Z mojego doświadczenia wnioskuję, że moja świadomość zaczęła wzrastać w momencie, gdy zmieniłam dietę ponad rok temu.
Te uzależnienia to takie ciemne siły, że czuję cieżar nawet w pisaniu o tym. Najbardziej widoczne uzależnienia w społeczeństwie to alkohol i jedzenie. Zadziwia mnie jak silne to jest, skoro wszędzie widać katastrofalnie destrukcyjne skutki pijaństwa i obżarstwa a mimo to ludzi to nie przekonuje. Narkotyki zaś oraz pornografia w tym seks już jest bardziej ukryte. Skutków tego tak jawnie nie widać. Zastanawia mnie natomiast kwestia potomstwa takich upadłych moralnie i wyssanych z energii nałogowców. Wg mnie dziecko spłodzone świadomie, poprzez ogromną prawdziwą miłość dwojga rodziców, w dodatku zdrowo się odżywiających jest naładowane tak silną energią, ze ho ho. Jaką w takim razie dzieci mają energię, gdy zostały poczęte po alkoholu i kebabie, przez takiego uzależnionego od pornografii człowieka. Nie wiem czy mam rację, bo to moje przemyślenia, wnioski wusnute przez to co czytam o energii ludzkiej.
"Z mojego doświadczenia wnioskuję, że moja świadomość zaczęła wzrastać w momencie, gdy zmieniłam dietę ponad rok temu. "
UsuńOj tak!!! To ważne - bardzo ważne. Nasze ciała (bo nie tylko to fizyczne to "bio -kombinezon" - narzędzie do przejawiania się w tym świecie i do kontaktu z nim.
".....Zastanawia mnie natomiast kwestia potomstwa takich upadłych moralnie i wyssanych z energii nałogowców. Wg mnie dziecko spłodzone świadomie, poprzez ogromną prawdziwą miłość dwojga rodziców, w dodatku zdrowo się odżywiających jest naładowane tak silną energią, ze ho ho."
Rodzą się istoty demoniczne ale obecnie jest już stawiana granica i podobno maja zakaz wcielania się na Ziemi. Wibracje na to nie pozwalają. Ostatni z nich "dożywają" swoich dni - mają szansę przejść na jasną stronę mocy albo ciała fizyczne stracą. Selekcja właśnie trwa - proces bolesny ja operacja chirurgiczna (bo de facto tak to właśnie jest - organizm społeczny jest w tej chwili poddany operacji na poziomie energetycznym).
Co do dzieci zrodzonych z miłości: rodzą się już, rodzą. Nigdy nie dość linkowania i propagowania tego cudownego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=j_sEABiBtfM
Tu jeden z filmów na moim kanale. Żeńczynie rodzą w ekstazie większej niż przy poczęciu a nie w bólu:
https://www.youtube.com/watch?v=NLlKKRdJqyk
To ciekawe z tymi demonami. Pocieszająca w sumie wiadomość :)
UsuńJak będzie mi dane kiedyś urodzić to tylko w taki sposób a ta chęć nie jest nowa, bo już dawno temu się z tym spotkałam a zaczęło się to tak, że jakiś tam czas temu interesowałam się życiem rdzennych Indian Ameryki Północnej. W jakimś filmie czy książce napotkałam na informację, że biała kobieta była zdziwiona, że Indianki przy porodzie nie wyją z bólu. Ich poród jest spokojny niemal medytacyjny. Bardzo mnie to wtedy zaciekawiło i już dało do myślenia.
Ciała fizyczne mamy porównywalne do zwierząt - jest krew, są serca itd. Zwierzęta rodzą spokojnie i w ciszy - normalna sprawa, naturalna. Człowiek natomiast oddalił się od natury, porody zamiast w domu są w szpitalach czyli w miejscach gdzie choroby. No ale stopień po stopniu stało się to normą (tak jest pojmowane) a jest to przecież stan patologiczny (szpital i poród). Na szczęście coraz więcej Żeńczyń, odważnych i mających kontakt z Mateńką Ziemią.
UsuńMogę się wypowiedzieć odnośnie porodu. Drugie dziecko w pełni świadomie i po wielu rozmyślaniach urodziłam w domu bez żadnej medycznej asysty. tylko Mąż był obecny. To był poród piękny, spokojny, w pełni świadomy. Rodzice na górze nawet się nie zorientowali że rodziłam:)
UsuńAle oczywiście w oczach rodziny i znajomych wyszłam na nieodpowiedzialną matkę wariatkę. Tylko siostra mnie zrozumiała.
The Klamka wow, gratuluję super! :)
UsuńProszę ! :)) Chyba nigdy nie pisałaś o tym ....- a może raz kiedyś była wzmianka?
UsuńMoje uznanie!!! :))
Kiedyś chciałam napisać, ale nie wiedziałam jak i nie chciałam żeby wyszło że się chwałę.
UsuńOt urodziłam sama.:) Niektórzy mówią że to wyczyn. A według mnie to powinno być normą, aby kobieta sama decydowała jak rodzić i kiedy. Pierwszy poród miałam szpitalny, chociaż czułam i chciałam sama w domu, ale presja rodziny i dałam się wywieźć do tego obozu. Bo tak trzeba to nazwać...
Do drugiego porodu zaczęłam się przygotowywać jak z pierwszą córką wróciłam do domu. Zaczęłam czytać historie porodów bez asysty. Czułam że tak powinien wyglądać poród. Czułam w sobie wielką moc. Znajome mówią że nie dały by rady, bzdura to lekarze nam to wmówili.
The Klamka 27 listopada 2018 19:17
Usuń"...........Do drugiego porodu zaczęłam się przygotowywać jak z pierwszą córką wróciłam do domu."
No właśnie - jak się dopisałem to zrodziło się pytanie: czyli drugie dziecię też córcia? Uśmiech wielki! Naprawdę krzepią takie informacje!
I masz rację, że presja rodziny i otoczenia w takich wypadkach bywa miażdżąca. Pamiętam jak moja żona popadała w rozmaite lęki (przez takie właśnie "dobre rady"). Tu ogromna rolą światłego ojca i męża - trzymanie balansu, bycia oparciem i bycie godnym zaufania. Bez tego Kobiecie jest bardzo trudno bo zamiast skupić się na sobie maleństwu musi jeszcze "wojować" z otoczeniem i jego lękliwymi, fałszywymi przekonaniami.
The Klamko, gratuluję szczęśliwego i w pełni naturalnego porodu :)
UsuńTeraz coraz więcej kobiet chciałoby tak urodzić, ale ulegają presji i zastraszaniu przez rodzinę. To wymaga odwagi i determinacji.
Warto urodzić w domu już choćby po to, aby uniknąć kroplówki, którą na powitanie podłączają w szpitalu ;) a przynajmniej jeszcze parę lat temu tak robiono.
Drugi urodził się syn:) może źle się wyraziłam i dlatego pomyślałeś że mam dwie córki. Z córką nie było źle, ale mogło być lepiej. Czułam się nieswojo w szpitalu, po prostu źle. Obsługa traktowała mnie z góry, straszyli cesarką, zabrali mi córkę od razu po urodzeniu i po długich chwilach( nie wiem ile czasu dokładnie bo zmęczenie płatało mi figle( przynieśli ją już ubraną,odpępnioną zaszczepioną, z zamkniętymi oczami. Miałam wrażenie że podmienili mi dziecko.to było straszne.
UsuńSyn za to miał romantyczne narodziny przy świecach i przy akompaniamencie moich pomruków i pieśni, które same mi się ciągnęły na usta. Wylądował w ciepłych dłoniach swojego Taty, spokojnie rozejrzał się i usnął w moich objęciach. Poród można powiedzieć półlotosowy bo po 12h Mąż przeciął pępowinę. Syn to taki prawdziwy mężczyzna. Spokojny, opanowany nie płacze bez powodu. Mały mężczyzna, choć na dopiero pół roku:)
O! jest i Amelia z nami - cieszę się.
UsuńThe Klamko - wspaniała opowieść! Jeszcze raz dziękuję.
Zasypiałem śpiewając w myślach z powodu tych nowin! Przecież to się tej wiosny stało! Urodził się wojownik. Przypomniało mi się, że gdzieś tu w rozmowach wspomniałaś chyba "The Klamko" o tym, że jesteś przy nadziei. Gdzieś tam kiedyś padły słowa: "spodziewamy się dziecka". No i taki wspaniały finał! Uśmiecham się teraz ze wzruszeniem pisząc te słowa - jeszcze raz MOC UŚMIECHÓW przesyłam!!!!!
Usuń:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
The Klamka.Wykonuje w myślach pokłon przed taką Zeńczynią, która tak pięknie wydała na świat dziecię. Chwal się swoimi sukcesami dnia codziennego, dla kogoś mogą być inspiracją. Blogoslawienstw dla syna i Waszej rodziny.
UsuńDziękuję za te miłe słowa:) ciepło się na sercu robi.
UsuńJak byłam w ciąży to chodziło za mną imię Wojciech co oznacza wojak przynoszący pociechę lub wojownik, któremu walka sprawia radość. Ostatecznie syn ma inaczej na imię (imiona naszym dzieciom wybrał mąż) ale ten Wojciech to takie imię ukryte, taki drogowskaz. Chcę, żeby mój syn wyrósł na silnego, mądrego wojownika. Tak samo przy ciąży z córką w myślach cały czas miałam Dobromiła, i córka naprawdę taka jest:)
Rusłana, to co dla mnie jest sukcesem dla kogoś może być porażką:) oto przykłady:
-karmię oboje moich dzieci piersią, starsza ma prawie trzy lata, dla wielu ludzi to już patologia
-używam pieluch wielorazowych
- stosuję tz. naturalną higienę niemowląt, podwójna patologia:))
I wiele, wiele innych rzeczy, tak odmiennych od większości społeczeństwa. Na szczęście jest nas coraz więcej:)
Dziewczyna nad podziw,w dzisiejszych czasach pośpiechu i bylejakosci włożyć trud w takie wychowanie dzieci��Karmienie piersią to moja ulubiona czynność przy wychowaniu dzieci była.Zawsze żal mi było rozstać się z karmieniem piersią, w sumie karmilam prawie 6 lat swoich synów, ostatniego też prawnie do 3 lat. Dwoje dzieci jednocześnie nie karmilam, ale może kto wie��
UsuńLily Es.26 listopada 2018 20:45
Usuń................... Pisząc o tych pakerach wcześniej też myślałam o Arnoldzie jako wzorze, ale myślę, że w tamtych latach była to mała grupka takich pasjonatów kulturystyki. Teraz jest tego wysyp a nie ma to nic wspólnego często z pasją i dążenie, by dorównać idolowi tylko takie puste "pakowanie". Już nawet nie mówię o tych co uciekają się do takich skrajnych metod jak sterydy, ale większość po prostu kilogramami wali te białkowe odżywki, potem tylko kurczak i ryż i w sumie właśnie wciąż nie wiem "po co" :)
My wiemy jak działa nadmiar białka na organizm ....
https://www.wykop.pl/link/4670959/ronnie-coleman-bog-kulturystyki-ktory-zostal-inwalida/
A tu dla równowagi jak działa miłość:
https://www.wiesz.net.pl/ona-ma-79-83-lata-jednak-gdy-ta-para-zaczela-swoj-wystep-wszyscy-byli-pod-wielkim-wrazeniem/?fbclid=IwAR09lQwQjLf49zcUf0cPqcbUCUgxddCoIMPcss-Jvqt6-4gOGKphVMw58lM
Ja się jeszcze wciąż uczę ogrodniczych spraw od mamy. Mama stara się wg kalendarza księżycowego tam wiele rzeczy sadzić itp. Ja mam w tym roku na jesień swoje tylko jabłka, pietruszkę, dynię i orzechy włoskie :) A kurkumę kupuję u siebie w mieście w eko sklepie świeży korzeń i jest pyycha.
OdpowiedzUsuńkorzeń, no właśnie - już wiem :). W sumie to w naszym klimacie coś powinno się znaleźć aby nie targać wszystkiego gdzieś z Indii. Jak zacznę gadać z drzewami to się zapytam :) - na razie się uczę (gadania z drzewami).
UsuńA masz jakiś sposób na rozmowę z drzewami?
UsuńWitaj Rusłano!
UsuńSposobem jest pradawny "jedyny język ludzkości". Ćwiczymy go właśnie omawiając temat snów i dogadywania się ze swoja Duszą. Czasami nosi on nazwe telepatia.
Niedawno ukazała się na rynku wspaniała książka "Sekretne życie drzew" (chyba taki tytuł), wspomina o niej "BaldTV w jakims dawnym filmie. Jest pdf. tej książki w necie ale warto kupić wersję książkową wydaną również w Polsce bo sa tam wspaniałe fotografie.
Przykłady intuicji można zaobserwowac choćby tu na blogu - Milena czyta między wierszami mój chaotyczny komunikat podczas gdy Darek po męsku twierdzi, że "najważniejsza we śnie jest precyzja". My tak mamy, mózg męski dziala tak jak opowiada Oleg Gadecki. U nas półkule mózgowe działają naprzemiennie a u Kobiet dużo częściej obie rownocześnie. c.d.n.
Ostatnio wibracje Wszechświata znów sie podnoszą (galaktyczna wiosna) i ludzkość się budzi. Nasze umysły spały w ostatnich 3000 lat a teraz znów się budzą możliwości i część z nas uruchamia śpiące możliwości "pradawnego języka przyrody".
UsuńStronę wcześniej w dziale "doskonal siebie" kontynuujemy rozmowe o snach, tam Milena "widząc wprost" a nie poprzez konstrukcje cyferek jak to sobie zebrał Jarek Bzoma (my mężczyźni stwarzamy sobie systemy, konstrukcje - potrzebne nam takie "protezy", bez tego nie dajemy rady) tłumaczy mój sen, że okrągłe okno "gdzieś tam wyżej" to trzecie oko. Sama widzisz - ja ledwie coś tam "nastukałem" a Milena "wyczuła" i od razu obraz ukazuje sie jaśniejszy. Ja ledwie "nakreśliłem hasła' sam do końca "nie widząc" co miał znaczyć przekaz snu a tu "przekaz uczuć" i wszystko jasne. Już Mickiewicz mówił: "WIARA I CZUCIE SILNIEJ MÓWIĄ DO MNIE NIŻ MĘDRCA SZKIEŁKO I OKO". Artyści - w tym oczywiście poeci - mają ten zmysł trzeciego oka (tak jak wibrujące właściwie Kobiety) bardziej wyczulony. To domena Wołchwów i ogólnie ludzi duchownych -tych co mają "Cara w głowie" jak to nazywa Iwan Carewicz czyli Lewszunow. Ten Car (Król) w głowie zaczyna już na nowo rozpalac się u wielu ludzi. Aktywność Słońca to nie przypadek - w takich głowach rozpala się małe słoneczko. Na starych ikonach malowano świętych ze złotym nimbem (aureolą) wokół głowy. Nadchodzi znów ten czas. Bedziemy gadac z drzewami niebawem - przepięknie to wyjaśnia film "Niebiańska Prezpowiednia" reż i autor scenariusza james Redfield c.d.n.
Ale miałeś wenę w nocy. Tak czasami jest. W nocy podobno jest najlepsze połączenie ze wszechświatem :)
UsuńBardzo mi miło Michale, że pasuje ci moja interpretacja snu. Czasami tak mam, że spojrzę na jakiś tekst i skojarzenie samo się nasuwa.
:)
Hej, ano... "pisało mi się". Między 1 a 3 cią to "godziny pisarzy i poetów". Ma to nawet pewne uzasadnienie bo wszyscy żyjemy we wspólnym polu informacyjnym wytwarzanym przez miliony ludzkich mózgów. No i na danym obszarze (po po drugiej stronie półkuli Ziemskiej aktywność) ludzie zasypiają, na moment ta wspólne "pole morficzne" podwyższa wibracje bo zastraszeni ludzie nie obniżają poziomu. Już od szóstej zaczynają się budzić, znów się boją, znów włączają się wszelakie troski i lęki no i ogólna wypadkowa tej naszej "przestrzeni informacyjnej" znów spada.
UsuńJa potem "pociągnę" jeszcze temat tego snu z okrągłym oknem bo dzięki Twojej celnej podpowiedzi wszystko układa się w całość. W tej chwili na moment włączyłem net czyniąc dopisek w głównym temacie, przeglądam szybko co najpilniejsze i ruszam na krótka wyprawę do pobliskiego miasteczka - lista zakupów czeka.
Pozdrawiam wszystkich czytających. c.d.n.
Lily Es. 26 listopada 2018 17:53
UsuńJa się jeszcze wciąż uczę ogrodniczych spraw od mamy. Mama stara się wg kalendarza księżycowego tam wiele rzeczy sadzić itp. Ja mam w tym roku na jesień swoje tylko jabłka, pietruszkę, dynię i orzechy włoskie :)
No ładne mi "tylko" - ja orzechów nie mam niestety (jeszcze - malutkie są).
Dziękuję za obszerną odpowiedź. Podziwiam Twoje zacięcie to co robisz tu, w tej przestrzeni. Rozbudziles mój zachwyt nad znajomością rosyjskiego, czego efektem jest już słuchanie i czytanie po rosyjsku. A sam Iwan Carewicz to wisienka na torcie. Świat bajek (ksiazki)to świat mego dzieciństwa.
UsuńA propos snów to jeden z ostatnich snów moich mówiący o karmieniu piersią cudzych dzieci. A że zadalam pytanie przed snem co mam czynić w życiu to do czego jestem powołana to myśl,że moim zadaniem jest robienie czegoś na rzecz ludzi, czego konkretnie nie wiem.
O jak miło! Iwan Carewicz promuje książkę i przygotowuje kolejną. Coś się będzie działo - być może tę książkę będę tłumaczył ale sam nie dam rady. Jak się załoga jakaś skompletuje to ( i jeśli w ogóle mamy się za to wziąć) to przyjdą znaki, podpowiedzi i pojawią się możliwości czyli tak zwane "zbiegi okoliczności". Zdrowia Rusłano!
UsuńU nas fajny jest topinambur. Ma inulinę jako prebiotyk.
OdpowiedzUsuńZnowu dałam nowy komentarz zamiast kliknąć w "odpowiedz", poprawie się :)
UsuńNic się nie stało- popsuło się przewijanie więc niech tam, będziemy rozmawiać "jak się trafi".
UsuńMam cały rów topinambura (ten fioletowy - piszą, że to pastewny ale on wcale nie jest zły). Dzięki za przypomnienie- dawno nie jadłem. On dla grubasów jest dobry a ja z tym nie mam problemu. :)
Tylko nam Lily nie uciekaj ;)
OdpowiedzUsuńAch dziękuję :) Za dobrze tu by uciekać.
Usuń:))))
UsuńA czy ten Oleg Gadecki ma rodzinę? żonę, dzieci?
OdpowiedzUsuńPoszukam, z tego co mówi i z pewności jaka z niego bije musi mieć. Ale sprawdzę - dobre pytanie.
UsuńNa którymś z innych filmów widziałam u niego obrączkę :)
UsuńPrzeglądam teraz rozmaite strony, wpisałem w google po rosyjsku "Oleg Gadziecki biografia" ale wyskakują mi na razie tylko jego dokonania zawodowe, że psycholog itp. Na tym filmie (między 4 a 5 minutą widać wyraźnie obrączkę na prawej dłoni:
Usuńhttps://youtu.be/zUQR_pJyxS4
Fakt, jest obrączka, przynajmniej tak wygląda.
Usuń"z pewności jaka z niego bije"- hmm, ja go tak nie odbieram. Dla mnie ma w sobie taką kobiecą delikatność, łagodność.
Nie ma w nim męskiej siły :)
Coś w tym jest -dlatego pewnie nie nosi brody, dlatego też poczyniłem edycje pod głównym tekstem (właśnie dopisałem kolejną).
UsuńCzytałem właśnie odrobinę o nim. Ktoś mu tam zarzucał, że wywodzi się ze środowiska Krisznaitów( w każdym razie jakoś tam ma bliskie powiązania ponoć). Jest tak jak powiada Iwan czyli odrobinę słabe ciało astralne -brak tej werwy, nie wyobrażam sobie Gadeckiego walącego pięścią w stół a moja życiowa praktyka (nawet dzisiejsza ;) - musiałem ustawić nieco mamę "do pionu") wykazuje dobitnie, że czasem to jest potrzebne. W innym z wykładów u Anki Słowianki (taki tylko kilka minut) Gadecki zaleca aby mężczyzna "cierpiał wszystko" i że taka jest "męska karma", że my mamy "wszystko znosić" ( w sensie "kobiecych emocji i histerii"). Tu też się coś ze mnie osobiście burzy - czasem trzeba postawić granicę i twardo orzec: "dość". Stare powiedzenie powiada: "KOBIECOŚĆ JEST JAK WODA - BEZ OGRANICZEŃ ZALEJE WSZYSTKO".
ECH.... z jeszcze innej strony to jak już pisałem stanowczość nie musi się objawiać podniesionym głosem i jakimś tam "teatrem" w rodzaju walenie po stole. Mój ojciec jak miał dość (mama to dziś opowiada - ale to teraz po latach) to spokojnym głosem zwracał się do mamy: "dziubuś....." a ona już wiedziała, że przegięła. No ale to już też po scenach kiedy ojciec pewnego dnia trzasnął drzwiami tak, że futryna (stare, solidne budownictwo w poniemieckiej kamienicy) pękła.
Podsumowując moje zdanie: Oleg mi jak najbardziej wygląda na praktyka ale też BARDZO WYRAŹNIE bazuje na wiedzy Wedyjskiej. On ma chyba jakichś dobrych nauczycieli tak jak Olga Waliajewa.
michalxl600 28 listopada 2018 12:32
Usuń..................... nie wyobrażam sobie Gadeckiego walącego pięścią w stół a moja życiowa praktyka (nawet dzisiejsza ;) - musiałem ustawić nieco mamę "do pionu")
-------------------
Uzupełnienie: jest jeszcze ważna kwestia o której już nie raz pisaliśmy: WARNY czyli warstwy społeczne ( w wynaturzonym dziś systemie Indii zwane kastami). Im niższa warna tym ten "teatrzyk" agresywnych zachowań jest bardziej potrzebny bo prostsza osoba zrozumie tylko "pięścią w nos". Prosta kobieta poczuje się bezpiecznie gdy mąż okaże swoją moc poprzez podniesienie głosu a u Wołchwów i Kszatriów wystarczy spojrzenie w oczy bo do tego typu "zachwiań" i "zapomnień" o jakich mówi Gadecki w ogóle nie dochodzi. Ludzie na niższym poziomie są bardziej podatni na błądzenie - tam te zachwiania życiowe i "odloty" są częstsze i mają większą amplitudę bo ludzie dopiero uczą się życia. Mędrcy natomiast są bardziej zrównoważeni i stabilni.
Ale faktycznie Oleg ma taką "miękkość" w oczach - jest bardziej kobiecy. Nie ma u niego tego ognia co u Iwana na przykład. To jednak wcale nie znaczy, że być może w domu w sytuacji stosownej do ..... że nie pojawi się ten ogień. To może być jego maska dla misji jaką wykonuje. Przyznam tu szczerze, że sam kiedyś miewałem ten sam kłopot - ludzie mnie BARDZO często lekceważyli z tego właśnie powodu! Prowokowali i prowokowali (moja ex też - tak czynią właśnie ludzie z warstw niższych próbując "wejść na głowę") a potem... nagle zdziwienie! W momencie jak zdecydowałem o rozwodzie to moja ex 'nagle mnie pokochała" - zaczęła o mnie zabiegać czego nie czyniła przez 14 lat. A stało się tak po pewnej scenie gdy wyskoczyła z pazurami a ja ją złapałem za ciuchy, podniosłem i przystawiłem do ściany cedząc wolno słowo po słowie. Inna rzecz, że ludy semickie uwielbiają brutalność - czytałem na forach (zwierzała się żona araba- warszawianka), że ona tak lubi i że jej jest dobrze. Tamtejsze kobiety (arabki i żydówki) lubią brutalność. One to uważają za objaw męskości. Tam gwałty (opisuje to żyd Korwin Mikke w swojej książce "Vademecum ojca") jest rzeczą normalną. Moja ex jest po matce żydówką.
Milena28 listopada 2018 12:07
Usuń..Dla mnie ma w sobie taką kobiecą delikatność, łagodność....
On mówi do kobiet, które pragną zmian bo pewnie po to na jego wykład przyszły. Jakby "walił w stół" mógłby zgasić wiare niejednej z kobiet w istnienie mężczyzny, który potrafi wspaniale traktować kobiety z szacunkiem dla ich prawdziwej Kobiecości. Taka kobieta więcej pewnie by nie przyszła na taki warsztat.
Nie wyobrażam sobie inaczej prawdziwego mężczyzny w relacji z kobietą, Taki męzczyzna potrafi docenić Moc kobiet i wie czym kończy sie niewłaściwe ich traktowaie. A co do mężczyzn to proszę bardzo niech wali pięścią w stół ile chce. Nikt.
Moja ex jest po matce żydówką.
UsuńTo patrząc z punktu telegonii Ty i synowie otrzymaliście od niej żydowskie "piętno". Megi
Bardzo możliwe ale są przykłady, że duch "przebija się" przez kiepska genetykę. Doświadczenia dr-a Gariajewa dobitnie potwierdzają, że geny na poziomie biologicznym nie są "instancją ostateczną". Jest dziś wielu katolików, którzy mieli Słowiańskich przodków a satanistyczny kult jakiemu służą porwał ich łańcuchy genowe i zdegradowali się- stali się duchowymi żydami służącymi panu Jahwe. Zdarzało się w historii, że i wielkie Demony przechodziły na jasną stronę mocy (zdarzało się oczywiście odwrotnie - takie są zasady tej gry, możesz "zaprzedać dusze diabłu"). Oczywiście podczas panującej w ostatnich stuleciach Nocy Swaroga i co za tym idzie dominacji sił Mroku zamilczano skrzętnie możliwość przejścia na jasną stronę mocy. Wmawiało się tylko, że "z nałogu się nie wychodzi", że "alkoholik na zawsze pozostaje alkoholikiem" i różne inne takie, że możliwe jest tylko staczanie się a nie wzrastanie.
UsuńSą (nieliczne) przykłady sensownych żydów - ot choćby Lazariew, działa w Polsce Roman Nacht, jest w USA prof. Filkenstein - bardzo ciekawa postać. Z reguły są to ci co przyjęli chrześcijaństwo. Z takimi da się już gadać bo "dostali ducha świętego" a więc zalążek sumienia.
"....Ty i synowie otrzymaliście"
UsuńUśmiecham się teraz. Spójrzmy na sprawę inaczej: "ZOSTAŁO NAWIĄZANE POŁĄCZENIE - NIĆ KARMY". Jej się może wydaje (takie miała świadome czy nieświadome zadanie), że "dała mi jakieś piętno" ale ...... z wysokiego pułapu najwyraźniej to się miało wydarzyć skoro się wydarzyło. Połączenie to aż i tylko połączenie. Linę można przeciągnąć w obie strony - zależy kto silniejszy. My ich uczymy miłości:
https://www.youtube.com/watch?v=7nDEYlXbU48
Tu ktoś chyba dorobił napisy do tego materiału:
https://www.youtube.com/watch?v=TxDEHMPapjI
Spróbuj na Słońce przystawić jakiś "stempel" :)))
Usuń:))))Dzięki!!! Pocieszyłeś mnie, ze i ja mogę nie mieć takiego stepla od mego męża. Megi
UsuńO telegonii w ogóle narosło wiele mitów. Ona jest jak najbardziej "do przeskoczenia" ale też nie dla wszystkich. Potrzeba spełnić 2 podstawowe warunki:
Usuń1. między dwojgiem powinna być prawdziwa miłość z obopólnym oddaniem i ufnością
2. trzeba mieć wiedzę o władaniu swoją energią twórczą (seksualną). Szczegóły w pracach (książkach )małżeństwa Chia (Mantak i Maneevan). Mężczyzna musi umieć powstrzymywać się przed utratą nasienia a kobieta musi "wyjść za mąż" a więc poddać się działaniom mężczyzny i nie wyprzedzać go w niczym. Jeśli jemu uda się wprowadzić ją w stan wielogodzinnej ekstazy to stemple telegoniczne poprzedniego (lub poprzednich) partnerów zostaną wykasowane i zatarte. One podobno sięgają aż do trzeciego ciała (drugiego subtelnego - ciągle mylą mi się nazwy, zaraz za naszym fizycznym jest astralne czyli to które widać na zdjęciach Kirilianowskich a następne o wyższej wibracji zwane jest chyba mentalnym. Tu film instruktażowy:
https://www.youtube.com/watch?v=ss3nVf8lPsQ
A tu o wymazywaniu telegonii:
https://www.youtube.com/watch?v=eKPDljYBIAE
p.s. ilością ciał subtelnych (Trehlebov powiada, że jest ich 9 ) nie ma się co przejmować. Iwan Carewicz zatrzymuje się na 7 (zdaje się, że tyle lalek jest w Matrioszce). Są też szkoły, które powiadają o 13-stu.
UsuńNa nasz obecny użytek wystarczy wiedza o siedmiu ciałach - i tak mało kto wyskakuje dziś na czwarty poziom. Ważne, że z grubsza zgadza się "nomenklatura" czyli nazwy. Nie sprawdzałem nazw z tym co podawał Darek (szkoła Jarka Bzoma) ale nawet gdyby te nazwy się różniły to sam fakt istnienia poziomów jest faktem. Tego się trzeba trzymać i szukać podobieństw a nie różnic. To jak z językami - na ten sam przedmiot czy czynność różne ludy miewają dziś swoje nazwy i określenia.
Nikt - ja tylko mówię o swoim odczuciu. Inni mogą mieć inne i nikt nie musi się ze mną zgadzać. Dla mnie jest taki delikatny, kobiecy w stylu Biedronia.
UsuńNatomiast nie uważam, że robi to specjalnie, żeby przyciągnąć kobiety na wykład. Kobiety - jak tu nie raz było w filmikach tłumaczonych przez Michała, (nawet u Sidorowa) potrzebują męskiej energii i to je przyciąga a nie kobiecej, bo tę mają.Jak facet będzie ciacho ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to może mówić na dowolny temat a kobiety będą słuchały wpatrzone w niego i oczarowane i na pewno przyjdą na wyklad :)
https://youtu.be/SmkJ0lrCpLQ
Też mi się wydaje, że telegonia dotyczy tylko ciał fizycznych. Natomiast jaka dusza sie wciela w dane ciało i do jakiej rodziny przychodzi,to już inna bajka.
UsuńZnane są przypadki, opisane w literaturze, gdzie dopiero na regresji hipnotycznej do poprzednich wcieleń wyszło, że dziecko adoptowane jest jak najbardziej związane z rodziną adopcyjną, a z biologiczną matką nie ma w zasadzie nic wspólnego.
"Znane są przypadki, opisane w literaturze, gdzie dopiero na regresji hipnotycznej do poprzednich wcieleń wyszło, że dziecko adoptowane jest jak najbardziej związane z rodziną adopcyjną, a z biologiczną matką nie ma w zasadzie nic wspólnego."
UsuńJest też książka (nie pamiętam tytułu niestety)
w której autor - jasnowidz zajmujący się terapiami rodzinnymi twierdzi, że dziecko zawsze powinno być z biologiczną matką bez względu na trudności - nie bez powodu ją właśnie wybrało. Już samo to, że nosiła dziecko 9 miesięcy powoduje ze bardzo wiele łączy ją z dzieckiem na to życie, dodatkowo w trakcie porodu powstają dodatkowe więzi na poziomach energetycznych i duchowych. Potem dziecko jest połączone niewidzialną pępowiną przez całe dzieciństwo. Dziecko rozpoznaje matkę po głosie od pierwszego dnia, to jest dla niego najbardziej wyjątkowy głos na świecie i tak już zostaje. Jeśli zostaje oddzielone od matki to tak jakby oddzielono go od źródła miłości, powoduje to w nim zagubienie i rozpacz.
Gdy urodziłam synka, na oddziale znajdowała się rumuńska dziewczynka porzucona przez matkę, miała iść do adopcji, płakała tak rozdzierająco (z przerwami na sen), że serce pękało.
Nie bez powodu ludzie adoptowani - gdy dowiadują się o tym fakcie, starają się ze wszystkich sił odszukać biologicznych rodziców, nawet kilkadziesiąt lat po rozdzieleniu.
Z tego co ja wynalazłem dotąd to kody telegoniczne (energetyczne) zapadają:
Usuń1. na poziomie ciała fizycznego czyli gdzieś w genetykę najgęstszego z ciał
2. na poziom astralny czyli do matrycy energetycznej - tej, którą widział dr Gariajew pod mikroskopem:
https://www.youtube.com/watch?v=-5SVC_Xd5S4&t=9s
To powyżej to fragment dot. szkodliwości USG ale w tym samym akcie 6 jest mowa o tym jak wyciął kawałek DNA a następnie oddziaływał szczególnym pasmem ultradźwięków i ujrzał po wycięciu fantom genowy TYCH SAMYCH GENÓW, KTÓRE WŁAŚNIE USUNĄŁ. Ujrzał drugą z matryc - matryce energetyczną. Ta energetyczna jest możliwa do skorygowania poprzez modlitwy, myśli, dźwięk a więc śpiew, ogólnie jest możliwa jej zmiana poprzez oddziaływanie niefizyczne - to się właśnie dzieje przez nasze uczynki złe lub dobre. Degradujemy się lub wznosimy.
3. kod telegoniczny zapada podobno jeszcze na poziom ciała mentalnego a więc na poziom trzeci według Lewszunowa.
Podglądnąłem teraz ten film z Trehlebovem gdzie wymienia on 9 ciał i wygląda na to, że on rozdziela ciało liptonowe czyli astralne od matrycy zwanej biopolem. Nie chce mi się już szukać ale Lewszunow traktuje oba te ciała energetyczne jako jedno. Być może stąd wynika ta zwiększona ilość u Trehlebowa. W sumie to wszystko są szczegóły - ja nie za bardzo staram się je zapamiętać i ciągle mi ulatują z pamięci - nie muszę wiedzieć że jagoda ma aminokwasy aby się tą jagodą leczyć. Ważne jest wiedza o ogólnych zasadach i postępowaniu.
A z dziećmi adoptowanymi czy biologicznymi to jest tak, że zasilanie od rodu płynie nawet od ojczyma (jeśli matka się rozwiodła i zmieniła partnera życiowego). Płynie w mniejszym stopniu ale płynie - dziecko pod opieką niebiologicznego ojca też się dostaje pod opiekę jego rodu i najprawdopodobniej tak dusza sobie wybrała wcielając się w daną sytuację. Miała przeżyć 9spraktykować) rozwód rodziców. Masa niuansów - JAK COŚ SIĘ WYDARZYŁO TO TAK MA BYĆ.
Milena:
Usuń"....Jak facet będzie ciacho ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) to może mówić na dowolny temat a kobiety będą słuchały wpatrzone w niego i oczarowane i na pewno przyjdą na wykład".
:))))) no tak (podglądnąłem link z Indiana Jonesem) tylko co one zapamiętają z sedna wykładu? :)))
To trochę tak jak ten przypadek: "słyszę to co chcę usłyszeć":
https://www.youtube.com/watch?v=pB9qv4ce8Dk
"Nikt" napisał fajne zdanie: "On mówi do kobiet, które pragną zmian ". Wydaje mi się, że tu tkwi klucz. Oleg nie odstrasza jakimiś fajerwerkami (są tacy "koucze" popisujący się na różne sposoby, starający się coś ekstrawaganckiego... ot- tacy show-mani, zrobią wszystko aby ich zapamiętać a sam przekaz jest sprawą drugoplanową. Można w każdym razie przesadzić z formą i treść na tym straci. U Anki Słowianki jest kilka takich przykładów na kanale). Oleg.... jednym przypadnie do gustu a innym nie - każdy człowiek jest inny. Na szczęście jak widzimy "wzięcie" ma. Jest żeńska publika - z tego co w necie znalazłem budzi opinie skrajne. Merytorycznie głosi BARDZO cenną wiedzę - a czy ktoś go przyjmie z tym przekazem czy nie to już jego sprawa. Jeśli (znów powołuję się na cytat z "Nikt") życie danej osobie dostatecznie dopiekło to formę w jakiej podaje to Oleg odsunie na dalszy plan a zajmie się stosowaniem w praktyce tego o czym Oleg opowiada.
Mieliśmy tu na kanale przykład z kanału Anki Słowianki -podałem link do filmu, Anka tłumaczyła jakiegoś właśnie takiego "guru nastolatek". Dla mnie ten występ żenujący był nieco, dziewczyny piękne- młode, zapatrzone w niego jak w obraz a on ogłupiał wprost od tej adoracji i widać było, że go ponosi mocno, że nie panuje nad ta mocą jaką go obdarza ta żeńska publika. Olegowi moim zdaniem taki odlot nie grozi.
Do niedawna nie rozumiałem jak może istnieć coś takiego jak telegonia. Jestem dość sceptycznie nastawiony do całej tej ezoteryki i staram się szukać odpowiedzi na poziomie czysto fizycznym, be odwoływania się do mistyki itp.
UsuńW zrozumieniu jak działa telegonia pomógł mi cykl wykładów "Rody krwi" na YT. Co dziwne w tych wykładach o telegonii się nie mówi, ale jak człowiek włączy myślenie, to sam wyciągnie odpowiednie wnioski. Nie będę pisał jakie wnioski ja wyciągnąłem, napiszę tylko, że dla mnie telegonia istnieje, lecz jest zjawiskiem czysto fizycznym.
Nie lubię słowa "ezoteryka" - w takiej przestrzeni podłącza się masa różnorakich szalbierzy - wróżek itp. Wole określenie "energetyka" - przecież prądu elektrycznego też nie widać a z niego korzystasz nawet w chwili pisania tego postu.
UsuńCzłowiek (ludzkie ciało fizyczne ściślej) jest bez wątpienia urządzeniem elektrycznym. Przecież od dziesiątków lat z powodzeniem używa się w szpitalach urządzeń EEG i EKG a one mierzą nie co innego jak napięcia elektryczne w naszym organizmie. Są to napięcia na poziomie kilku voltów ALE ISTNIEJĄ BEZSPRZECZNIE.
Szukanie odpowiedzi na telegonię na poziomie fizycznym to właśnie w/w Gariajew - opisałem to co on spraktykował, już dawno powinien za to dostać Nobla ale na świecie trwa "hejt" na Ruskich więc jeszcze poczeka. Dr Gariajew wraz ze swoim zespołem opracował metodę na odmładzanie ludzi - stosuje ją już z powodzeniem w sanatoriach:
https://www.youtube.com/watch?v=W449xDuAODA
Do ezoteryki mam raczej negatywny stosunek. Interesując się tą tematyką od 25 lat widzę jak wiele jest tam manipulacji i zwykłych bzdur. Niestety ludzie wierzą czasem nawet w wierutne bzdury. Ja wolę słowo duchowość, bo jest ono dla mnie bardzo jednoznaczne.
UsuńGeneralnie pisząc na takie tematy zwracam uwagę na 3 poziomy: fizyczny, mentalny i duchowy. Ludzie dość często pracują na którymś z tych poziomów zapominając o istnieniu dwóch pozostałych. Nie da się rozwinąć duchowo jeśli zaniedbamy dwa niższe poziomy. Skoro jesteśmy w fizycznym ciele, to jest to "po coś" i trzeba o tym pamiętać. Z obserwacji widzę, ze masa ludzi dba tylko o poziom fizyczny (siłownia, biegi itp.). Nie jest to dobre, ale z dwojga złego lepiej dbać tylko o poziom fizyczny niż tylko duchowy (choć mogę się mylić). Dla mnie istotna jest równowaga.
Co do ludzkiego ciała, to oczywiście, że jest urządzeniem elektrycznym. Nasz mózg jak i nasze serce wydzielają spore ładunki elektryczne (ponoć pole serca jest duzo większe niz mózgu). Ale ciało to także urządzenie biochemiczne o czym też warto pamiętać.
Odnośnie tej "miękkości Wołchwów": te same zarzuty padały kilka razy w stosunku do Andrieja Iwaszko. Tłumaczyłem chyba ze 3 jego wykłady.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=XMn9baWmeIk
Oleg Gadecki, zgadzam się z autorem - diament. Brak słowiańskich wdzianek jak u Carewicza, brak zarostu czy długich włosów - to jego zaleta, pokazuje przykładem co jest najważniejsze w tych naukach.
OdpowiedzUsuń" Obecne pokolenie wchodzące w życie to już w ogóle dramat." ludzie w każdej epoce tak narzekali:
"Nasza młodzież jest przywiązana do luksusów. Młodzi ludzie zostali źle wychowani, szydzą sobie z autorytetów, nie powstają na widok starszych" Sokrates
Każdy człowiek generalizuje i uważa że jego pokolenie było lepsze. Wydaje mi się że jest to spowodowane brakiem akceptacji własnego przemijania, podświadoma próba dewaluacji młodszego pokolenia.
bez przesady - to są przecież obiektywne fakty! Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze!
UsuńBył niedawno wypadek gdy płonęło dziecko w aucie a ludzie wokół tylko "kręcili" smartfonami. Młodzież na wykop.pl bez cienia zażenowania zgodna była co do tego, że "to dobrze bo brak profesjonalizmu podczas ewentualnej akcji ratunkowej był przeszkodą", "widocznie nie było nikogo po szkoleniach" itp. bzdury! A najwięcej zajmowała ich kwestia: "nic ci prawo nie zrobi za brak udzielenia pomocy bo..." -tu następowały uzasadnienia. Moje pokolenie wychowane na "niewidzialna ręka" albo na "medal za ofiarność i odwagę" po prostu trzęsie się z oburzenia czytając takie wynurzenia tej cąłej bandy "rurkowców" z przytrzaśniętymi genitaliami (już nie chcę ich wyzywać od....... "waginosceptyków" - nazwijmy to tak polit- poprawnie.
a co do cytatów z Sokratesa: nie widzisz, że to był początek upadku Grecji? Wnioski same się nasuwają.
Jest taka mądrość, któregoś ze wschodnich ludów, któa często przewija się na rosyjskojęzycznych portalach: "kiedy dzieci "korzystają z życia" (nie wiem jak dobrze przetłumaczyć pojęcie "rozkoszują się życiem" - chodzi o niepohamowane czerpanie wyłącznie przyjemności - to co mówi Gadecki, żadnych obowiązków itp. unikanie wyzwań) to wnuki żebrzą o jałmużnę"
Usuń"... Wydaje mi się że jest to spowodowane brakiem akceptacji własnego przemijania, podświadoma próba dewaluacji młodszego pokolenia. "
UsuńTen czynnik zapewne też jest - gdybym generalizował to byłbym w błędzie. Ja tez mam synów i nie tracę nadziei. Gdybym uważał, że jej nie ma to nie pisałbym tego bloga. Mój nick to moje drugie imię ale pierwsze imię mojego starszego syna i to z nadzieją, że tu i na kanały youtube kiedyś trafi ( z taka intencją ) przybrałem taki właśnie nick w internecie. Taka moja "modlitwa".
Na tym wykop.pl są sensowne jednostki - bywam tam i walczę. Zasadą jest (starogrecką właśnie - ten napis znajdowano wykuty na świątyniach), że "większość jest zawsze głupsza" - elity to kilka procent społeczeństwa. Nawet jeśli wziąć 10 profesorów to będzie dwóch wybitnych , jeden wyróżniający się a reszta przeciętna.
Ja czytając o tym wypadku od razu analizuję jak , co miałabym zrobić żeby uratować to dziecko..
UsuńNo pewnie że tak! Tym bardziej mężczyzna! Zanim pomyślisz to rozglądasz się za pierwszym przedmiotem w zasięgu wzroku potrzebnym do rozbicia szyby. No ale jeszcze w latach 80-tych czuliśmy się społeczeństwem a dziś każdy egoistycznie żyje "dla siebie" - jak pasożyt. Całe spojrzenie na świat zaczyna się i kończy na kryterium: "co ja z tego będę miał". W danej sytuacji: "eee - przecież się poparzę". W słowiańskiej naturze jest "ratuj wszystkich!" - dlatego tak wielu żydów z narażeniem własnego życia ukrywano w 2 wojnę światową - oni do wzajemności się nie poczuwają, to nie leży w ich naturze. Mało tego - nie poczuwają się do wdzięczności. "tak im się należy bo oni są wybrańcami a głupi goj ma obowiązek ratować żyda bo głupi". Znam wiele opowieści o tym jak uratowany żyd zrywał potem kontakt z rodzina zastępczą i bez pożegnania wyjeżdżał. Niedawno żona przyjaciela opowiadała, mieli taką "przybraną siostrę" - jej matka przygarnęła żydowskie dziecko podczas wojny, dała nazwisko i uznała za własne. Po wojnie ta żydowska panna odszukała sobie biologiczną matkę za pośrednictwem czerwonego krzyża i wyjechała bez pożegnania na zachód. O tym fakcie jej przybrana matka dowiedziała się od czerwonego krzyża dopiero po kilku latach samodzielnych poszukiwań troskając się gdzie zginęło jej przybrane dziecko. Starała się nawiązać znów kontakt ale odpowiedzią było milczenie. To nauka dla Słowian: "DOŚĆ ŻYWIENIA PASOŻYTÓW"- w naszych "szeregach" dziś też masa takich bo genetyka ulega degeneracji - mam przykłady w swoim otoczeniu a nawet w mojej rodzinie.
UsuńPo czym poznać Żyda? Orli nos,.czarne oczy?
Usuńhm.... u pewnej grupy są to cechy zewnętrzne ale my się już od wieków mieszamy między sobą i ... możesz spotkać żydówki blondynki z jasnymi oczami:). Jest gdzieś na youtube kilka filmów - między innymi o wycieczkach z Izraela do Polski, opowieści o Izraelskim wojsku gdzie wcielane są obowiązkowo kobiety (odbywają zasadniczą służbę wojskową)itp. Tam widać wyraźnie, że to już przestaje czasem mieć znaczenie.
UsuńTak samo (wspomniałem gdzieś tutaj) możesz spotkać "naszego" według pochodzenia a zdegradowanego duchowo do roli pasożyta - sprzeda Cię, zdradzi i będzie się śmiał z Twojej naiwności. Tak bywa nawet w rodzinach!! Dzieci z jednego "gniazda" a różniące się diametralnie, różne duchy się wcielają. Najlepiej się kształcić, rozwijać intuicję - postępować według zasady: "BĄDŹCIE CZYŚCI JAK GOŁĘBICE ALE PRZEBIEGLI JAK WĘŻE". Pisałem, że my ich uczymy miłości a oni nas uczą nie być naiwnymi. Słowianie (w przeciwieństwie do Ariów) nie mieli jeszcze odporności na kłamstwo - nie byli na nie zaszczepieni. Ariowie - nasi biali współbracia już na innych planetach (Ziemiach mówiąc po Słowiańsku) zetknęli się już z "dziećmi Smoków" i są uodpornieni na kłamstwo a my nie. Tu na Ziemi Midgard odbywa się właśnie "szczepienie". Mieszamy się z nimi i uodparniamy - trwa lekcja, taki zamysł Bogów naszych.
Michał napisał - "W słowiańskiej naturze jest "ratuj wszystkich!" - dlatego tak wielu żydów z narażeniem własnego życia ukrywano w 2 wojnę światową - oni do wzajemności się nie poczuwają, to nie leży w ich naturze. "
UsuńJerzy Zięba mówi na ten temat miedzy innymi (część jego rodziny zginęła z tego powodu) :
https://www.youtube.com/watch?v=mmHjs_XCYnc
aaaa!!! To dlatego tak go zwalczają jak wściekłe psy! Zaraz posłucham- dzięki za link.
Usuńmichalxl600: "Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze!" nie wchodzę na takie portale właśnie przez komentarze, po co tracić czas i energie. To złudzenie że obecnie jest więcej głupich ludzi: "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów"
UsuńLem
michalxl600: "a co do cytatów z Sokratesa: nie widzisz, że to był początek upadku Grecji? Wnioski same się nasuwają."
Jest tego więcej:
"Nasza młodzież nie myśli dziś o niczym, zajmuje się tylko sobą, nie ma uszanowania dla rodziców i starszych; młodzi nie mają w sobie żadnej pokory, wypowiadają się tak, jakby wszystko wiedzieli, wszystko to, co my starsi uważamy za ważne, oni nazywają głupim. Nasze dziewczęta są próżne, nieroztropne oraz lubieżne, nie zwracają uwagi na to, co mówią, jak się ubierają i jak żyją..." Piotr Eremita 1095
"Młodzież ma dziś zepsute serca, jest zła i leniwa, nie będzie w stanie obronić naszej kultury..." Skryba z miasta Ur 4000 lat temu
"jest dzieckiem wieku bez miłości, wieku bez marzeń, złudy i zachwytu, obojętnego na widok piękności, a więdnącego z nudy i przesytu" Adam Asnyk IX w
"cywilizacja niegdyś rozpłomieniała apostołów, poskramiała gwałtowników, niosła wolność ludom niewolników, dziś nie potrafi już ani zapalać, ani nawracać"
" Antoine de Saint-Exupery," 1900 -1944
Każde pokolenie narzeka na poprzednie.
Ale załóżmy że masz racje, te pokolenie to dramat poprzednie było extra.
To na pewno zgodzisz się ze mną, że nowe pokolenie nie przybyło z Księżyca. Geny po rodzicach i wychowane przez pokolenie poprzednie które posiadało wszystkie cnoty które tak cenisz.
Czy na większą pogardę nie zasługuje pokolenie starsze, które miało te wszystkie cnoty i się nie podzieliło z własnymi dziećmi czy ich dzieci pozbawione tych cnót przez własnych rodziców?
"Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy" A.Makarenko
michalxl600: "Mój nick to moje drugie imię ale pierwsze imię mojego starszego syna i to z nadzieją, że tu i na kanały youtube kiedyś trafi ( z taka intencją ) przybrałem taki właśnie nick w internecie."
Twoje kanały i zawartość tego bloga to wspaniała rzecz. Ale prócz tego też, wiele piszesz w komentarzach o swojej byłej żonie. Powiem tak, czytając jej opis tutaj to w życiu nie chciałbym jej poznać. Ale, wciel się w skórę synów, czy chciałbyś przeczytać takie rzeczy o własnej mamie? Nawet Gadecki w tym filmie powiedział że tak nie wolno robić.
1. Gadecki mówił, że MATKA nie powinna mówić nic złego o ojcu - to raz.
Usuń2. Żaden z moich synów nie usłyszał nigdy złego słowa o swojej matce.
3. Trochę chyba przez swoje wyobrażenia filtrujesz moje wypowiedzi tutaj - spodziewasz się typowego "poniewierania" byłego współmałżonka i to ci zaciemnia prawdziwy mój przekaz. Nie mogę przecież pisać nieprawdy - operuje tylko faktami. Nigdzie nie znajdziesz wyzwisk czy obelg - gdzieś nawet pisałem, że mógłbym się z nią spotkać i spokojnie porozmawiać o przeszłości jak o "dawno obejrzanym filmie w kinie". Ona niestety nie jest na takie coś gotowa i cały czas próby kontaktu powodują emocje.
To może tyle na ten temat.
Co do pokoleń: tak jak wyżej, myli ci się osąd z oceną. JA NIE OSĄDZAM (tzn, nie przypinam "łatek"/ etykietek). Osąd zamyka wszelką rozmowę i jest objawem pychy - wywyższania się nad innych. Jest różnica w powiedzeniu: "postąpiłeś głupio" (stwierdzenie faktu! -mam prawo do oceny, cały czas coś dookoła oceniamy) o słów "jesteś głupi". To drugie stawia na człowieku "stempel" - jest próbą obrażenia go, no nie wiem jak to jeszcze wyjaśnić, mam nadzieję, że klarownie wykładam swoje stanowisko. W każdym razie "jesteś głupi" to zamknięcie dialogu, taka postawa nie daje szansy drugiemu człowiekowi na zmianę a moim jedynym przykazaniem jest: "POSTĘPUJ WOBEC INNYCH TAK JAK SAM CHCIAŁBYŚ BYĆ TRAKTOWANY". Ja chcę aby inni mówili bez ściemniania co czuja i myślą- nad tym można dyskutować, obłudy natomiast nie cierpię.
Marcin 29 listopada 2018 19:42
Usuńmichalxl600: "Wejdź na wykop.pl i poczytaj tamte komentarze!" nie wchodzę na takie portale właśnie przez komentarze, po co tracić czas i energie.
-------------------------
Zauważ co sam napisałeś: " na takie portale" - czyli na jakie??? Przecież tam się zbiera młodzież! Tam toczy się spora część współczesnego życia. Czy aby sam nie przypinasz teraz "łatki"?
Czytam te cytaty jakie tu pokopiowałeś i nie zauważam tam nic innego poza stwierdzeniem faktów. Co do "oceny przeszłych pokoleń" - oczywiście, że dostrzegam ciągłość! Nie raz o tym pisałem, że "winien jest nauczyciel". Wszyscy sobie musimy po-wybaczać -PRZEDE WSZYSTKIM SAMI SOBIE W SERCACH! ...a wtedy zaczynasz postrzegać otoczenie w jasnych barwach, zaczynasz widzieć ludzi wokół jako "ofiary systemu" z tym, że nie można tu popadać w drugą skrajność 9współczesne lewactwo) czyli W POBŁAŻANIE. Oscyluję tu w tej chwili wokół postawy mądrego Słowiańskiego ojca - SPRAWIEDLIWOŚĆ to z jednej strony zrozumienie przyczyn ale z drugiej mimo wszystko stawianie wyzwań i poprzeczek oraz niegodzenie się (nie pobłażanie) widzianym niedoskonałościom.
Przykład z mojego życia:
Pewna mądra pani doktor matematyki zwana przez nas "Babcią" prowadziła egzaminy semestralne. Przyszedłem niezbyt przygotowany, jakoś tak liczyłem szczeniacko: "a nuż się uda". Pani ta z rozbrajającym i ciepłym uśmiechem powiedziała: "no nie mogę panu postawić dobrej oceny bo pan niewiele umie. Proszę przyjść na poprawkę za (tu wyznaczyła nowy termin - chyba kilka tygodni)". Przyznam, że to ciepło, która od niej biło i ta - mimo wszystko - życzliwość aż mnie zawstydziły. Na poprawkę przyszedłem dobrze przygotowany. "Babcia" powiedziała: "no widzi pan! teraz to co innego - dziś jest pan przygotowany". Ta pełna dobroci i SPRAWIEDLIWOŚCI osoba jest jednym z ważnych nauczycieli jakich miałem szczęście spotkac w życiu.
Problem z nauczycielami duchowymi jest stary jak świat. Z chwilą zainteresowania się duchowością zaczynamy szukać jakiegoś nauczyciela. Żyjemy w środowisku dialektycznym i odbijamy się od jednego nauczyciela do drugiego. Szukamy wad i błędów w tych nauczycielach. A prawda jest taka że żaden nauczyciel nie jest doskonały. I to dobrze że nie jest. Bo zamysłem twórcy tej rzeczywistości nie było danie nam nauczyciela który by nas poprowadzi przez całe życie. Taki super nauczyciel stałby się dla nas świętym i zamknął by nam drogę do naszego samodoskonalenia się ( bo my wszyscy jesteśmy równi wobec źródła a taki super nauczyciel by był uważany przez nas za coś lepszego ). Każdy nauczyciel jest zasłużony dla nas bo dał nam jakąś cząstkę prawdy w określonym dla na okresie życia. Tak jak ta nauczycielka z matematyki. W pewnym okresie życia uświadamiamy sobie, że sami jesteśmy nauczycielami i uczniami Jest to trudny okres w życiu bo możemy się pomylić, a nasze EGO szybko to wykorzysta. I wtedy przychodzi z pomocą nasz najlepszy nauczyciel DUSZA. Tylko dusza jest specyficznym nauczycielem. Ona jest subtelna i nigdy nam nie powie w co powinniśmy wierzyć i co powinniśmy zrobić ( jeśli jakiś byt duchowy coś nam karze to jest to byt opresyjny – opętujący ) . Ale dusza powie nam jaka jest nasza obecna sytuacja życiowa oraz pokaże nam skutki naszych poczynań. W zasadzie jesteśmy skazani na podejmowanie sami swoich kroków życiowych i obserwowaniu na reakcje naszej duszy. Reakcja Duszy zaś polega na pokazaniu nam skutków naszych poczynań ale to my oceniamy je czy są dobre czy złe. Te podpowiedzi duszy obserwujemy w snach, wizjach i w niespotykanych dla nas zdarzeniach na jawie. Dusza nigdy nam nie powie co mamy zrobić i nigdy nas nie ocenia. Trochę jak w zabawie dziecięcej gdzie szukamy jakiejś rzeczy. My chodzimy szukamy, a dusza mówi ciepło lub zimno i tak w nieskończoność, aż znajdziemy swoje źródełko :)
UsuńZgadzam się - w dziale pod tytułem "marzenie a pragnienie" pisałem, że głos marzenia jest cichutki i nie nachalny. To jakby płomień świecy. Fajne porównanie z tą zabawą w zimno, ciepło - dokładnie tak ja to widzę.
UsuńSkąd się biorą Cuda ( moja dusza taki mi o to sen dzisiaj przedstawiła).
OdpowiedzUsuńJestem prze gmachem jakiegoś sądu i rozmawiam z jakimś prezesem sądu. Ten prezes nie wie, że moja żona też jest sędzią. Gadamy o jakichś mało ważnych sprawach. Nagle wzywają prezesa sądu do środka bo ma ogłosić coś ważnego. Za kratami widzę mojego kolegę Krzyśka. Krzysiek został skazany na dożywocie. Sędzia ogłasza że stał się wielki CUD i Krzysiek zostanie zwolniony z więzienia. Patrzę Krzyśkowi w oczy i w tym momencie przypomniałem sobie zdarzenie przed kilku dni jak wybaczam jemu wszystko co wobec mnie uczynił. Zdałem sobie w tym momencie sprawę, że to ja wybaczając mu spowodowałem ten cud. W tym momencie z moich oczu popłynęła łza wzruszenia.
Następnie jestem w jakimś szpitalu. Po prawej stronie przede mną stoi ordynator. Rolę ordynatora gra znany polski aktor Janusz Gajos. Ja jestem jakiś mały w stosunku do Janusza Gajosa. Nie wiem czy jestem dzieckiem czy też klęczę. Przede mną jest przezroczysta rurka symbolizująca całe moje życie. Ordynator bierze wskaźnik i dotyka lewy brzeg rurki , a on napełnia się do tego miejsca zielonkawą cieczą. Następnie wskaźnikiem dotyka kolejne miejsce posuwając się od lewej ku prawej. Za każdym razem jak dotyka rurkę mówi o chorobie jaka mnie spotkała w moim życiu. Gdy dochodzi tak do połowy. Ja krzyczę i pytam się czy na pewno tego było aż tyle. Ordynator z stanowczością mówi, że tak i że wszystkie wymienione choroby były śmiertelne. Po chwili mówi, ale to jeszcze nie koniec i dalej pokazuje wskaźnikiem kierując się w prawą stronę rurki. W ten sposób Ordynator dochodzi do końca rurki po prawej stronie, a ona cała wypełnia się to zielonkawą cieczą. Ja zrozpaczony mówię, to ja już nie powinienem od dawna żyć. Ordynator się wkurzył i krzyczy, no właśnie !!! ( czuję że jest zły, że tego nie rozumie dlaczego nie umarłem ). W dodatku mówi nawet nie było pieniędzy aby te wszystkie choroby wyleczyć !!!. Dalej dodaj wkurzony, a nawet jakby były to i tak nie było szans mnie wyleczyć !!!!. Ja też na niego krzyczę i dobrze, że nie było tych pieniędzy bo tylko w ten sposób mógł się dokonać ten CÓD.
No właściwie komentarz jest zbędny. Po prostu czyńmy CUDA i wybaczajmy.
Ciekawe i inspirujące. Dzięki wielkie za dzielenie się z nami swoim doświadczeniem i praktyką.
UsuńW zasadzie miałem już nie pisać o tych snach bo już jest monotematyczny i nudny. Ale same do mnie przychodzą i z takimi fajnymi refleksjami o życiu.
UsuńMoże dodam tylko co już nie raz pisałem:
Usuńnie mylmy tylko wybaczania z pobłażaniem. Narosło wiele niezrozumienia tego procesu a słynna książka "Radykalne wybaczanie" Colina Tippinga jest dziś źle rozumiana albo celowo zniekształcana (celowo źle się ją interpretuje). Sam autor w książce podaje przykład gdzie wybaczył swojemu wydawcy, który go oszukał ale też na poziomie ziemskim nie omieszkał podać go do sądu itp. Konsekwencja Ziemskich (materialnych) działań a wybaczenie w sercu to dwie różne sprawy. Można nawet z miłością zabić człowieka (pozbawić go ciała) jeśli nie pozostała już żadna inna możliwość:
https://www.youtube.com/watch?v=w8GzH3WhD4w
:)za siebie powiem, że mi to nie przeszkadza. Twoje wpisy są inspirujące - myślę, że każdy sobie coś tam uszczknie dla siebie z każdej takiej opowieści. W każdym razie staje się wyraźnie widoczny sposób "wyłuskiwania informacji" z tego typu przekazów. To dla wielu ludzi może być wskazówka i pomocą.
UsuńTeż uważam że nie można dać sobie wejść na głowę (chodzi o pobłażanie). Ale ten sen wyraźnie wskazał że wyrok już zapadł: dożywocie, a więzień siedzi za kratami. Ja tak to rozumiem że ziemski wymiar sprawiedliwości już wykonał swoją robotę. czyli ten cud dotyczy drugiego wymiaru, duchowego abyśmy nie pielęgnowali w sobie nienawiści i wybaczyli mu duchowo.
UsuńZresztą sam fakt wyroku potwierdza tą tezę. Bo zanim zapadł wyrok musiało być zawiadomienie o przestępstwie, następnie postępowanie (śledztwo /dochodzenie) i dopiero wyrok. Czyli pokrzywdzony w ziemskim prawie nie pobłażał i zawiadomił organy ścigania o przestępstwie. Ale po wyroku wybaczył mu duchowo i tego dotyczył ten cud. Taka mi się wydaje to rozumieć. :)
UsuńTeraz sobie nawet przypomniałem że z tym sędzią gadałem o sprawach ogólnoludzkich (pisząc mało ważnych miałem na myśli nie służbowych, pozasłużbowych), a nie o sprawach służbowych dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Czyli sen dał znać że ten sędzia już nie reprezentuje sędziego karnistę tylko sędziego ludzkiego który nie ma nic wspólnego z ziemskim system karnym.
UsuńDarek napisał:
Usuń"....Następnie jestem w jakimś szpitalu. Po prawej stronie przede mną stoi ordynator. Rolę ordynatora gra znany polski aktor Janusz Gajos. Ja jestem jakiś mały w stosunku do Janusza Gajosa. Nie wiem czy jestem dzieckiem czy też klęczę. Przede mną jest przezroczysta rurka symbolizująca całe moje życie."
Przypomniałeś mi o filmie z 1991 roku: "w obronie życia".
https://www.cda.pl/video/881693a1
https://www.filmweb.pl/film/W+obronie+%C5%BCycia-1991-4972
...sędziego ludzkiego który nie ma nic wspólnego z ziemskim system karnym...
UsuńDarku!
Któż to moze być Ten sędzia? I co robi, nie karze czy karze? Nikt
przecież to jest sen. Żaden sędzia nie ułaskawi nikogo bo ma dobry humor i ogłosi że stał się CUD. Ponadto znam paru sędziów i wiem że zgodnie z kodeksem karnym muszą wymierzyć karę ale zgodnie z własnym sumieniem gdyby mogli to by uniewinnili. W śnie pokazano ten absurd nie przypadkowo aby coś mi pokazać. Ja tak to zrozumiałem ale każdy może to sobie interpretować inaczej. Ja na pewno nie będę bronił i udowadniał tu mojej interpretacji bo mi nie zależy aby kogokolwiek do tego przekonać. Podzieliłem się tym snem bo uważam to za piękne przesłanie a każdy może sobie sam dopowiedzieć o co tu chodzi :)
UsuńResumując faktycznie może nie zręcznie nazwałem tego sędziego jako ludzki i może powinienem go nazwać jako sędzią boskim . Ale to i tak nie zmienia mojej wizji tego snu. Bo ten sędzia uniewinnił tylko po tym jak ja uprzednio jemu wybaczyłem.
UsuńZresztą w śnie nie było żadnej poszerzonej nazwy był tylko sędzia, a dokładnie prezes sądu czyli szef.
UsuńDzieki :) za odpowiedź, rozumiem, że to sen, ale tak zaciekawił mnie ten sędzia, ze musiałam zapytać :))
UsuńPytasz się czy karze czy nie karze ?. Karze to nas karma za nasze przewinienia, a z interpretacji snu wynika, że wybaczanie łagodzi ten wymiar kary. Nie można odpowiedzieć zero jedynkowo w tej kwestii.
UsuńPowiem że nie zastanawiałem się nad tym. Żebym tu teraz wyłożył wszystkie hipotezy to musiałbym sporo napisać, tylko po co jak przesłanie jest jasne. Na mógł to być administrator wielkiej lub małej karmy, czyli Chrystus, bo on za to powinien odpowiadać
UsuńCzyli Czerwony Chrystus, Czerwony Król, Czerwony Budda itd., różni mistycy go różnie nazywają. Nie ma nic wspólnego z Jezusem. Ten Chrystus administruje naszą karmę.
UsuńO tym Chrystusie pisałem trochę wcześniej na zakładce "jak śpicie. w którą stronę.....". Dokładnie pisałem o Putinie. Bo w małej karmie hipostaza tego Chrystusa może śnić się jak Putin.
Usuń...Karze to nas karma za nasze przewinienia,...
UsuńTo zupełnie tak samo jak w kościele mówią tylko mówią na to sąd ostateczny jedni do nieba inni do piekła i do czyśca. Tylko nie mówia, że to kolejne życie w ubraniu człowieka.:) Nikt
W sumie nawet słuszna uwagą kto to był ?. No widzisz inny punkt widzenia i od razu inne spojrzenie. Tylko rozwijać tą kwestię to sporo trzeba napisać, a interpretacja o wybaczaniu i tak się nie zmieni. Było by to jeszcze głębsze spojrzenie na strukturę wszechświata, a to trzeba przemyśleć, prześnić i opracować.
UsuńNie w kościele nas okłamują bo mówią że można się wyspowiadać. Okłamują nas mówiąc o niebie i piekle i okłamują nas że oni za nas coś załatwią, okłamują nas że będzie sąd ostateczny, itd. Nic za nas nie załatwią!!!. Sam tylko możesz coś sobie załatwić idąc przez swoją drogę.
UsuńNie w kościele to trochę inaczej gadają. W ogóle mówią że mogą ci coś załatwić, że mogą ci odpuścić grzeszki jak będziesz im posłuszny, itd. Kwestia karmy to duży temat. Ja tylko w skrócie tak napisałem że karma karze. Miałem na myśli że to sprawny system , a nie jakiś sędzia co analizuje nasz każdy krok w życiu i myśli dowalić czy ułaskawić.
UsuńA czy karma to nie jest przypadkiem sad ostateczny. Czy nie widzisz podobieństwa? Wedłóg mnie niczym sie nie różni. W obu jest poczucie winy i nagroda i kara. Nikt
UsuńDla mnie karma to kolejna religia w piękne słowa ubrana że to niby prawo Wszechświata. Nikt
UsuńDarku pięknie to nazwałeś :)))
Usuń".. to sprawny system..."
Nie jest to broń Boże łapanie za słowa ale ja tak myślę, że karma to sprawny system taki sam jak wszystkie inne systemy Nikt
Dużo wątków poruszasz. Jeśli Ciebie interesuje sąd ostateczny a może co się dziej po śmierci to poczytaj Księgę umarłych Jarka Bzome. Ona tam pisze krok po kroku. Ja nie jestem religijny bo religie nami manipulują. Ja tylko wierzę w świat duchowy i źródło które stworzyło ten sprawny system.
UsuńNie interesuje mnie sąd ostateczny, ale tylko ten sprawny system tak mi przypomina religię w szerszym wydaniu. Nikt
Usuńżeby była religia to musi być kościół, kasta duchownych i zwykli ludzie co utrzymują wyżej wymienionych. Ja do żadnej religii nie należę, a w snach takie ciekawe rzeczy się dowiaduje. To gdzie tu masz religie ?
UsuńMówisz że interesuje Ciebie ten sprawny system. Czyli interesuje Ciebie wszechświat, jak on działa. No ja Ci tu tego nie wyłożę. Mam jakiś pogląd na ten temat jak każdy człowiek ale to trzeba parę dni gadać a nie pisać po parę zdań. A ja i tak nie znam wszystkich mechanizmów, jakbym znał to bym tu przed kompem na ziemi nie siedział, tylko żył w trochę innej przestrzeni
Usuń"A czy karma to nie jest przypadkiem sad ostateczny. Czy nie widzisz podobieństwa? Według mnie niczym się nie różni. W obu jest poczucie winy i nagroda i kara.
UsuńNikt "
W karmie żadnej winy nie ma - jest zwykła konsekwencja postępowania np: włożysz rękę w ogień = będzie bolało, napijesz się wódki = pomiesza się we łbie itp.
Poza tym karmę można wymazać (rozpuścić/skorygować) poprzez skruchę. Nawet jeśli wybrałeś źle ale zrozumiałeś jak należało postąpić w danej sytuacji to lekcja spełniła swoją rolę i już na tę ścieżkę zdarzeń nie wrócisz -zależności zostają wymazane.
A czy nie jesteśmy sami sobie winni, że mamy takie życie a nie inne? To z powodu wcześniejszego postepowania= zawiniłem= włożyłem rekę w ogień i teraz mnie boli, uderzyłem i teraz mnie uderzą żebym wiedział jak to boli, uderzą mnie bo ja winny jestem pierwszego uderzenia. Nikt.
UsuńTak co posiejesz to zbierzesz. Sam jesteś kowalem swojego losu. Tylko w tym nie ma winy. To sprawny mechanizm który Tobie odda to co ty innemu uczyniłeś. Nie można też ulec paranoi winy. Każdy błądzi. Winy narzuciły nam religie. Np. religia katolicka wmawia nam że już rodzimy się w poczuciu winy z jakimś grzechem pierworodny. Nie powinni się żyć w kategoriach wina i kara bo to nas spych w dół. Po prostu to co czynisz innemu czynisz sobie taki mechanizm.
UsuńNasze błędy (a nie winy) są skutkiem zerwania więzi z Bogiem. I ucząc się na własnych błędach powracamy do Boga. W tym procesie nie ma winy bo ten system zakłada, że cześć ludzi odejdzie od Boga w poszukiwaniu lepszego życia. Po pewnym czasie orientują się że lepiej jednak z Bogiem. Ale zło jest częścią tego systemu i jest nawet konieczne bo jest tłem dla dobra. Reasumując nie ma tu winy tylko jest mój wybór i konsekwencje jakie za sobą to pociąga. Bóg nas nie karze za nasze błędy. My odbieramy tylko konsekwencje naszych wyborów. Co posiejesz to zbierzesz i nikt cię nie karze i nie ma tu winy.
Usuń"A czy nie jesteśmy sami sobie winni, że mamy takie życie a nie inne? "
UsuńSTANIE SIĘ WAM WEDŁUG WIARY WASZEJ
Jesteśmy i.... nie jesteśmy. Poczytaj Vadima Zelanda - on to tam wspaniale wyjaśnia. Jesteś sam odpowiedzialny za wybór przestrzeni w jakiej sie znajdujesz obecnie. W filmie "Między piekłem a niebem" ona siedzi w smutnym środowisku sama, nie rozumie dlaczego wokół zwiędły kwiaty, nie rozumie gdzie zniknęli jej sąsiedzi...
MY WYBIERAMY!!! Motorem zmian są nasze wewnętrzne przekonania. Chyba w drugiej książce Zeland długo opisuje jak człowiek biedny "promieniuje" swoim przekonaniem, że "bogactwo nie jest dla niego", Zeland uczy jak te "matrycę wewnętrzną" zmienić i wymazać. Pisaliśmy gdzieś powyżej o telegonii - to jest dokładnie to samo! Błędne kody w naszym polu energetycznym powodują materializację w tym najgęstszym ze światów ("snów"/poziomów). Ta zabawa tutaj to zabawa w kreację- GRY BOGÓW, film widziałeś? On też wiele odkodowuje i wyjaśnia. W nasze pole gry podłączył się pasożyt i "wciska" nam fałszywe przekonania, obniża nasze wibracje - zabiera pewność siebie i przekonanie, że to my jesteśmy kreatorami - bo to my sami stworzyliśmy tę zabawę tutaj. Film "13 piętro" sporo wyjaśnia - trzeba obejrzeć do końca.
"....uderzyłem i teraz mnie uderzą żebym wiedział jak to boli, uderzą mnie bo ja winny jestem pierwszego uderzenia."
Według starego testamentu "oko za oko, ząb za ząb" pewnie i tak jest ale już nowy (Nasz Wiedyzm) wyjaśnia, że miłość wymazuje to wszystko. Pisał o tym Darek, wybaczenie, skrucha - ZROZUMIENIE LEKCJI powoduje, że lekcja znika. Starotestamentowy mściwy Jahwe będzie oczywiście obstawał za tym, że teraz nieuchronnie "dostaniesz w ryj". Znów kłania się Zeland z opowieścią o wahadłach -poczytaj, są w necie pdf.- y. Jednak księga Genesis mówi wyraźnie o dwóch Bogach - my Słowianie nie pochodzimy od Adama i Ewy. Tak powstały twary (żydzi, arabowie) - przez klonowanie. Ich ojcem jest Jahwe - mechanizm fajnie pokazuje film "AWATAR". A naszym ojcem jest Bóg a nie Jahwe - nasz Ojczulek jest pełen miłości -to nie jest mściwy sadysta żywiący się energią cierpienia i nakazujący na przykład zabicie własnego dziecka na ołtarzu.
Np. jak nie będę podlewał kwiatków w doniczkach to konsekwencją jest że uschną. Nie ma tu winy. Wybrałem taką drogę i nie będę miał kwiatków. Jak żyje w oderwaniu od Boga to będę nieszczęśliwy bo co innemu uczynnie to i sobie uczynnie . Nie ma tu winy to mój wybór i konsekwencje. Bóg dał ci tą wolną wolę i nie ma tu winy. Tu w ogóle trzeba napisać o kanałach wstępujących i zstępujących ale to sporo pisania i może to później skrobnę. W wielkim skrócie 50 procent społeczeństwa idzie kanałem w dół do materii a 50 procent idzie ku Bogu. Taka równowaga.
UsuńDOBRO, CIEŃ, WINA, ZŁO.
UsuńOd razu na wstępie zastrzegam że ja tego systemu w snach jeszcze nie sprawdzałem ale sprawdzał to J.Bzoma i mówi że raczej tak jest. Mi ta hipoteza też z grubsza pasuje.
Otóż źródło aby stworzyć świat materialny (w skład tego wchodzi materia oraz niskie i wysokie światy duchowe ale nie źródło - on nazywa to przejawieniem), musiał stworzyć istoty które by go zanegowały. Bo tylko tak mógł ktoś go opisać, ocenić i wejść z nim relacje. Źródło będąc same nie mogło na siebie spojrzeć. Tylko tworząc swoją kopię ale żyjącą w iluzji oddzielności od niego mogło na niego spojrzeć i wejść z nim w relacje. I tak źródło stworzyło dwa kanały. Kanał istot zstępujących i kanał istot wstępujących. Istoty zstępujące żyją w iluzji oddzielności od Boga i dbają tylko o swoje EGO ( nasz cień ) ale to jeszcze nie jest zło. Potocznie kanał ten można nazwać czarnym. Kanał istot wstępujących to ludzie których Ego ( cień ) się rozpuszcza. Oni wiedzą że są częścią Boga i w istocie bratniej też widzą cząstkę Boga. Potocznie ten kanał można nazwać Biały. Tu nie ma żadnej winy, to są rożne drogi życiowe. W kanale czarnym istoty bawią się materią, a w kanale białym nie interesuje nas materia tylko interesuje nas świat duchowy i Bóg. Oczywiście w kanale czarnym część istot wykorzystuje inne istoty do realizacji swoich celów materialnych i tu rodzi się zło. Czyli istoty z kanału czarnego nie są złe, tylko cześć z nich posługuje się złem żeby osiągnąć swoje cele. I tak do kanału czarnego należą istoty w przypadku ludzi którzy urodzili się pod znakiem zodiaku: Panna,Lew,Rak,Bliźnięta,Byk, Baran. Do białych są to : Waga,Skorpion,Strzelec,Koziorożec, Wodnik. Ryby. Zawsze można z kanału czarnego przejść do białego !!!!. Lecz w drugą stronę nie da rady !!!. Czyli jak ja będąc wodnikiem (kanał biały) będę chciał brnąć w materię ( kanał czarny) i egoizm to życie będzie mi rzucało kłody pod nogi.
Resumując źródło stworzyło te dwa kanały które współistnieją w równowadze ( po 50 % ) i nie ma tu winy że ktoś się realizuje w materii albo popełnił błąd i skrzywdził inną osobę. Oczywiście dostanie po łapach bo co zasiał to i odbierze. Ale oba kanały są niezbędne aby istniało przejawienie (świat materialny). Jakby nie było kanały czarnego to kanał biały wrócił by do Boga i nasz świat materialny by się zwinął. Wszyscy bylibyśmy w źródle. Z tego widzimy że ludzie z obu kanałów są niezbędni. Potocznie się mówi że dobro potrzebuje tła czyli zła żeby same zaistniało. I trochę jest w tym prawdy tylko czarni to nie jest zło. Czarni myślą że są odrębnymi istotami od Boga (EGO), a Biali już wiedzą że niosą cząstkę Boga. To tak w wielkim skrócie. Dlatego nie można mówić o winie, bo tu każdy kanał jest niezbędny żeby funkcjonował świat. Podobno ta równowag na Ziemi została mocno zachwiana i kanał czarny zaczął dominować. To by wyjaśniało co ludzie zbudowali sobie na Ziemi, czyli niesprawiedliwy system. Ale to już odrębny temat.
Jeszcze raz mówię że ja tego nie sprawdzałem ale dzielę się tym z Wami bo jest to ciekawy opis systemu w którym żyjemy.
Tu prostuje bo nieprecyzyjnie napisałem pod koniec ,Napisałem:
Usuńnie ma tu winy że ktoś się realizuje w materii albo popełnił błąd i skrzywdził inną osobę. Oczywiście dostanie po łapach bo co zasiał to i odbierze.
Realizując się w kanale czarnym nie dostaniesz po łapach bo nikomu nic złego nie uczyniłeś. Ale jak czynisz zło to wtedy i zło ciebie dopadnie. Czyli jak bawię się materią ale nie czynię nikomu krzywdy to i życie mnie nie skrzywdzi.
Fajnie napisane - tak i ja to widzę. Tak wyjaśnia to film S. Striżaka "GRY BOGÓW" (akty powyżej 5). Słowianin (sławianian) = Sław Yan In
UsuńMy Słowianie dobrze wiedzieliśmy o niezbędności istnienia sił Mroku ("zło na świecie być musi" - nauczał Jezus którego znów uczyli nasi Wołchwowie - mędrcy ze wschodu jacy już od kołyski mu towarzyszyli). Dzisiejsze KK - sekta nie mająca z Chrześcijaństwem nic wspólnego -wpędza ludzi w schizofrenię (pisał o tym Darek, poczucie winy z którego "wybawiają" za odpowiednią zapłatą) opowiadając, że "tylko dobro".
Darek napisał:
"I tak do kanału czarnego należą istoty w przypadku ludzi którzy urodzili się pod znakiem zodiaku: Panna,Lew,Rak,Bliźnięta,Byk, Baran."
he, he - to ja jestem nawrócony - bliźniak. No faktycznie po mrocznych scenariusza się trochę tułałem w życiu :)))))
Darek 1 grudnia 2018 11:49
UsuńDOBRO, CIEŃ, WINA, ZŁO.
"..........Oczywiście w kanale czarnym część istot wykorzystuje inne istoty do realizacji swoich celów materialnych i tu rodzi się zło. Czyli istoty z kanału czarnego nie są złe, tylko cześć z nich posługuje się złem żeby osiągnąć swoje cele. "
hm...... jeśli zatem przyjąć, że Yin to żeńskość, istoty "Nocy", woda, materia, energia księżycowa jak powiada Gadecki a zatem lustrzana - odbita energia Słońca/ odwrotność tym samym, przeciwieństwo -lustrzane odbicie...i że te Istoty nie są tak naprawdę złe ale jak piszesz Darku: "na Ziemi powstała nierównowaga" to rację ma nasz system Słowiański, że u nas Kobiety "wychodziły za mąż" - nie wyprzedzały Idei co ma dziś (dominacja egoizmu) powszechnie miejsce. Siły Yin maja w tej rzeczywistości naturalną przewagę. Nasza Mateńka Ziemia ma 80% oceanów, nasze ciała fizyczne składają się z 80% z wody, nigdy się nie zdarzyło aby największa z błyskawic podpaliła i wysuszyła ocean i się nie zdarzy - błyskawica "utonie" w oceanie. Słońce na Ziemi tylko wtedy dokona swojego dzieła gdy Ziemia nie będzie wyprzedzać działań Idei. Ziemia się nie wtrąca w działania żołędzia czy innego kasztana. Pozwala mu spokojnie na kreację i cierpliwie poi wodą, daje sole mineralne i wszelkie składniki z których potem manifestuje się wielkie i silne drzewo. Ona tylko wspiera wszelkie działania a informacja o tym jak ma powstawać dąb czy inna lipa pochodzą z kodów nasienia -ona się w to nie wtrąca, nie nakazuje (co czynią dziś współczesne zagubione kobiety) w którą stronę ma rosnąc gałąź itp.
A ja mam wrażenie, że wszystko jest tak jak ma być. Jesteśmy tu, gdzie w wyniku naszych różnych wyborów przyprowadziła nas nasza droga. Cały czas wybieramy, a każda podjęta decyzja otwiera dla nas inny świat ( być może równoległy ) z nieskończonej ich ilości. Tylko od poziomu naszej wibracji ( czyli rozwoju naszej świadomości) zależy to w jakim świecie żyjemy i czego doświadczamy.
OdpowiedzUsuńNatomiast rozwój duchowy polega przede wszystkim na konfrontacji z własnym cieniem. Gdy człowiek jest już gotowy to zaczynają wychodzić traumy z przeszłości, zamknięte energie ( emocje ) które były gdzieś głęboko schowane i wydawało się, że ich nie ma. Ale one są i wymagają przepracowania i uwolnienia czyli rozpuszczenia.
Te nieprzepracowane sprawy mogą się odezwać jeszcze w tym życiu, jakby historia zatoczyła koło, a mogą dopiero w następnym i wtedy mówimy o karmie.
No tak :)) - to taka podróż "przez obrazy" / przez sytuacje. Nie ma sensu wracać do przeszłości (żałować czegoś). Skoro się zdarzyło to miało się zdarzyć - sami to przyciągnęliśmy. Wybiegać zanadto wprzód też nie warto bo umknie naszej uwadze chwila obecna. Jakieś dążenie (marzenie) warto mieć ale też przede wszystkim "patrzeć pod nogi" czyli na te najbliższe zdarzenia, smakować, przyjmować, doświadczać całym sobą.
UsuńMajstruję jeden post z rozmowy powyżej bo obawiam się, że niedługo system nam się "wykrzaczy". Więcej niż 200 komentarzy nie da się zamieścić:
OdpowiedzUsuńAnonimowy 30 listopada 2018 20:47
Czy nasze wybaczanie uwalnia drugiego człowieka od "kary" czy sprawia, że to my stajemy się wolni od fałszywego postrzegania drugiego człowieka jako winnego? Takie pytanie mi się nasunęło :) Nikt
------------------------------------------------------
Darek 30 listopada 2018 21:04
W sumie też mam jeszcze wiele pytań w tej kwestii wybaczenia ale sen skupił się tylko na głównym wątku. Zresztą się nie dziwie bo wtedy byłby za długi i bym go nie zapamiętał i przesłanie byłoby niepełne. Trzeba by to jeszcze dośnić. Zresztą to był sen wrzucony mi przez duszę bez mojego pytania. Według mnie chyba uwalnia albo łagodzi. Pytanie ważniejsze co my z tego mamy, czy uwalniamy się od fałszywego spostrzegania czy nam też coś ubywa z tej karmy. To trzeba by pobadać. Według mnie ubywa wszystkim ale jak ten mechanizm działa to nie wiem. Postrzeganie, a wybaczanie to już inne wątki. Miałem sny o postrzeganiu. Zawsze ludzi trzeba pozytywnie postrzegać nawet jak błądzą ale nie pobłażać jak mówił Michał.
-----------------------------------------------------------
Anonimowy 30 listopada 2018 21:13
Tak masz rację postrzeganiem negatywnym możemy wiele krzywdy uczynić warto zdawać sobie z tego sprawę i pamietać o tym.:) Nikt
---------------------------------------------------------
Damian 30 listopada 2018 21:39
"Czy nasze wybaczanie uwalnia drugiego człowieka od "kary" czy sprawia, że to my stajemy się wolni od fałszywego postrzegania drugiego człowieka jako winnego?"
Jeśli masz komuś coś do wybaczenia, to żywisz do niego jakąś urazę. Nie wiem na ile szkodzi to tej osobie i czy w ogóle szkodzi, ale dla Ciebie jest to bardzo toksyczne. Możesz żywić urazę do osoby, która już nie żyje, a wtedy szkodzisz już tylko sobie.
------------------------------------------------------
michalxl600 30 listopada 2018 22:02
Wedy powiadają: "OPRÓCZ CIEBIE NIKOGO TU NIE MA"
Oczywiście inni są i nasze drogi się krzyżują (pola informacyjne i karma łączą miejscami) ale to takie obrazowe stwierdzenie, że obchodzić nas powinno wyłącznie nasze zachowanie w danej sytuacji. To jak się zachowają inni nie ma znaczenia dla nas. Tak jak pisze Darek - tylko sobie czynimy krzywdę nosząc urazę. OBRAZIĆ SIĘ = OBRAZIĆ SIEBIE, nanieść sobie uraz. Wybaczasz innemu i węzy z nim (wspólna lekcja) zanikają. On (jeśli nie zrozumiał) "zahaczy" inne "lusterko" noszące podobny problem i będą się dalej uczyć a my "lżejsi" wznosimy się wyżej w szkole życia.
Tak to ponoć wyjaśniają Wedy i to mi się intuicyjnie podoba.
Zobaczyłem 4 pierwsze wywiady z Jarkiem Bzomą z tej playlisty: https://www.youtube.com/watch?v=-ihwMASlYJo&list=PLXUxPmB4QFL6Y7AF-NnOmzUITsHT1sZ-s
OdpowiedzUsuńUważam, że 90% tego co on gada to jakieś bzdury. Ale 10% ma swoją wartość, więc będę oglądał kolejne części.
Od każdego nauczyciela warto wziąć to co ci pasuje. Mi też tam niektóre rzeczy nie pasują. Trzeba też mieć na względzie fakt że on jest z znaku zodiaku BYK ( czarny ) co rzutuje na jego postrzeganie świata. Zresztą on sam o tym mówi. Ja tam od niego wziąłem otwarcie się na świat snu i z tego jestem zadowolony. Faceta się ciężko słucha bo skacze po wątkach i ich nie kończy.
UsuńRozmyślam na tą "hierarchią" znaków zodiaku -te wymienione przez Ciebie to znaki letnie. U Słowian masa dzieciaków była płodzona na Kupałę (stąd się mawiało, że "bocian przynosi" bo rodziły się wiosną). Czyżby więc Słowiańskie dzieci był z grupy "czarnych"? Coś mi tu nie gra.
UsuńAstrologia... tak jak się ją tłumaczy nie ma prawa działać, bo byłaby sprzeczna z wolną wolą. Jest możliwe coś innego. To jak żyjemy zapisuje się jako informacja, a skoro się zapisuje, to może być odczytana np. z gwiazd. To jest odwrócenie sytuacji o 180 stopni. To nie nasza przyszłość jest zapisana w gwiazdach, ale nasza przeszłość. Można to uznać za nawiązanie do Kroniki Akashy.
UsuńDla mniej więcej u niego jest rzeczy wartościowych niż 10 procent. Ale ja na początku obejrzałem jego wszystkie filmy po dwa razy żeby to sobie poukładać bo facet ciężko to przekazuje. Ale nie jego wiedza tu jest ważna tylko metoda badania świata poprzez sen. Jak ja pierwszy raz zadałem pytanie do snu to nie otrzymałem odpowiedzi tylko miałem dziwny sen że moi koledzy awansowali ale zdobyli to poprzez ciężką pracę po godzinach. Na drugą noc wydałem oświadczenie że ja też tak chce awansować i będę pracować po godzinach. I od razu w śnie dostałem służbowy samochód z kierowcą i pojechałem badać temat który zadałem poprzedniej nocy. Teraz po roku wiem że to ciężka praca . Inni śpią a ja pracuje zapisując sny a później j analizuje. Odnośnie znaków zodiaku to nie wiem. Ja jestem wodnik i mi ta interpretacja pasuje, bo zawsze miałem jakieś zainteresowania duchowością.
Usuń9 miesięcy po nocy kupały to przypada na 20 marca , a to znak Ryby. Czyli dzieci po nocy kupały rodziły się w znaku Ryb, czyli biali na najwyższym poziomie. Bo tu są jeszcze poziomy,np. Ryby najwyższy wśród białych, a waga najniższy. Chyba tui nie można wkleić tabelki i ciężko mi to przedstawić graficznie:
UsuńKanał CZARNY-------------------------kanał BIAŁY
-----------------ciało atmaniczne
BARAN---------------------------------RYBY (19.02-20.03)
-----------------ciało buddyczne
BYK-----------------------------------WODNIK
----------------ciało przyczynowe
BLIŹNIĘTA-----------------------------KOZIOROŻEC
-----------------ciało astralne
RAK-----------------------------------STRZELEC
-----------------ciało energetyczne
LEW-----------------------------------SKORPION
------------------ciało materialne
PANNA----------------------------------WAGA
Czyli wodnik opanował doskonale ciało przyczynowe w tym wcieleniu i idzie do góry czyli doskonali się ciału buddycznym,czyli miłości do bliźnich. Bliźnięta mają opanowane ciało przyczynowe i idą w dół czyli będę się doskonalić w ciału astralnym czyli emocje i wyobrażenia. No chyba że przejdą do białych i wtedy przeskoczą do koziorożca. Symbolem tego w śnie jest walka ze strażnikiem który przybiera postać znaku zodiaku tu koziorożec.
Kanał czarny jest zstępujący czyli bliźnięta jak nie przeskoczą do białych to w kolejnych wcieleniach narodzą się pod znakiem rak, dalej lew, później panna i dopiero waga, dalej skorpion, itd. zataczamy koło zodiakalne. Ja z kolei w następnym wcieleniu będę rybą chyba że rozpuszczę karmę i nie będę musiał wracać do tego koła.
Dzięki Darku,
UsuńNo ciekawe, ciekawe - będę sobie dumał, może to poczuję.
-------------------------
Damian 3 grudnia 2018 20:27
"Astrologia... tak jak się ją tłumaczy nie ma prawa działać, bo byłaby sprzeczna z wolną wolą."
Jeśli weźmiesz pod uwagę, że każde wcielenie jest lekcją i każde SAM sobie projektujesz (podobno z pomocą doradców)to nie ma tu żadnej sprzeczności. Można to porównać do wstępnego projektu wycieczki: " w tym roku spędzę wakacje nad morzem". Wstępnie wyznaczasz sobie kierunek, rodzaj pojazdu, ewentualne towarzystwo.
Wątpię aby Słowianie rozmnażali się tylko w noc kupały.Z tego wynika że noc kupały to ostatni dzwonek aby dziecko załapało się na kanał biały. Ale czarni nie są źli . Taki baran ma bardziej rozwinięte ciało atmaniczne i buddyczne, niż wodnik. Tylko baran zaczyna się interesować materią. Przekuwa wiedze duchową na materialną. Materia nie jest zła. Osobom w kanale czarnym łatwo wychodzą wszelkie przedsięwzięcia materialne, np. bogactwo. A takiemu wodnikowi w materii idzie wszystko pod górkę. Nic mu nie wychodzi. U mnie np. założyłem pasiekę a miodu nie ma itp. Za to wodnikowi łatwiej się odnaleźć w duchowości. Ale z samej duchowości dzieci nie wykarmisz. Każdy znak ma zalety i wady. Trzeba też pamiętać że to tylko ogólna tabela , a każdy człowiek to indywiduum i każdy ma jeszcze indywidualną karmę
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńW takiej społeczności słowiańskiej każdy znak jest ważny. Tak jak w ulu. Nie ma tu gorszych i lepszych. Wszyscy są potrzebni aby cała społeczność miała się dobrze. Przypomniało mi się jeszcze o związkach. Podobno najlepsze związki to to po przeciwstawnych kanałach. Np. mąż kanał czarny żona biały lub na odwrót mąż kanał biały żona czarny. Może to mieć sens. Jeden małżonek zabezpiecza rodzinę pod względem duchowym, a drugi pod względem materialnym. U mnie tak nie jest (ja wodnik żona koziorożec) i ciągłe sprzeczki. Ale czy to od tego to nie wiem.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo wiesz moją żona też odnosi sukcesu zawodowe, a jest biała. Ale widzę jak przypłaca to zdrowiem i nerwami. Ludzie często udają że im jest dobrze. Ale też zauważyła że koleżanki odnoszą większe sukcesu i mniej pracują, a ona musi w to włożyć 300 procent więcej pracy. Według mnie to właśnie ma związek z tym że jest białą. Musi więcej włożyć pracy niż ten z kanału czarnego aby to samo osiągnąć. Ja tak samo miałem w pracy, koledzy nic nie robili i odnosili sukcesy. A ja tyrałem i ciągle pod górkę. Szef zawsze mi dawał więcej roboty bo wiedział że ja to zrobię. itd. Reasumując kolegom szło jakoś z górki, a mi pod górkę. Teraz już wiem bynajmniej skąd to się wzięło.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDarek 4 grudnia 2018 09:35
Usuń"Wątpię aby Słowianie rozmnażali się tylko w noc kupały."
Nie! No pewnie, że nie - myślę, że to była taka ogólna tendencja dla warstw niższych. Taki schemat gwarantował niemal zdrowe, silne ciała bo energia słońca w czerwcu ma swój wyż.
Gdzieś czytałem trochę o dzieciach rodzonych na przykład w grudniu, już nie pomnę tych niuansów ale to wyliczanka była rozmaitych innych cech (no i słabości z tym związanych rzecz jasna).
Co do horoskopów to nasz Słowiański brał jeszcze pod uwagę płeć i jej atuty. W tym krzewionym i popularyzowanym obecnie nie bierze się tego pod uwagę bo twary (dzieci Adama i Ewy) mają genetycznie przodka obupłciowego i dla nich ta rzecz niewiele zmienia.
W ogóle podobno znaki powietrzne powinny dobierać się z ognistymi, bo powietrze podtrzymuje ogień, te dwa żywioły współgrają ze sobą. Więc łącząc to z wiedzą pana Jarosława dla wodnika najlepsze - lew i baran.
UsuńTo dotyczy wszelkich relacji, mam dziecko spod znaku barana i bardzo dobre porozumienie z nim.
Po co się w ogóle zajmować astrologią? Postawcie na duchowość, na kontakt ze Źródłem, to nic więcej nie będzie Wam potrzebne. Oczywiście warto nabywać nową wiedzę, ale o wiele bardziej warto doświadczać. Doświadczenie ma przewagę nad wiedzą i to ogromną. Znam osoby o ogromnej wiedzy, które jednak nie potrafią jej wykorzystać. I znam tez takie, co nie mają wiedzy a mają bardzo szczęśliwe życie, bo dążyły do tego poprzez własne doświadczenia by takie było.
UsuńJeśli dobrze zrozumiałem to się pomyliłeś, ponieważ słowa "Jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla daj mi luby" nie pochodzą z "Nad Niemnem" tylko z "zemsty" Aleksandra Fredry. Te słowa wypowiada Klara do Paplina kiedy ten oświadcza jej swoją miłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dominik
PS
Chciałbym przeprosić również jeśli już ktoś o tym pisał. Chciałbym również przeprosić jeśli poprzekręcałem imion