niedziela, 8 października 2017

Chleba naszego powszedniego....

Temat przygotowuję już od dawna. W sieci jest wiele filmów - wypowiedzi choćby prof. Żdanowa, tłumaczyli je na swoich kanałach przyjaciele. 

   Wczoraj ...bodajże "I" podała link na kanał miłego chłopaka żywiącego się roślinami, pokazuje na swoim kanale miedzy innymi sposób na przygotowanie chleba z lnu- bez pieczenia i drożdży i stwierdziłem, że czas zająć się tym tłumaczeniem (artykuł powraca regularnie na rosyjskich stronach).

        Wspominam swoje dzieciństwo i groza mnie teraz ogarnia gdy przypominam sobie, że ja te drożdże termofilne podjadałem na surowo - nie dziwota, że potem miałem drożdżycę przewodu pokarmowego - medycyna (mama kierownicze stanowisko w dużym, miejskim szpitalu) była bezsilna. Drożdże z nazwy niby "piekarskie" -dostępne w sklepach w małych kosteczkach... (nomen omen - skomplikowany i bardzo kosztowny [!!!] a tym samym zupełnie nieuzasadniony ekonomicznie proces ich namnożenia w fabryce odbywa się właśnie z użyciem kości. Hodowane są na bulionie kostnym, krąży po internecie rosyjskojęzycznym informacja, że Hitlerowcy planujący unicestwienie Rosji również i tym orężem wykorzystywali do tego procesu kości ludzkie. Dokumenty tego typu znaleziono gdzieś w archiwum a potem dość skrzętnie je ukryto).

Oto tłumaczenie wspomnianego wyżej artykułu. Pochodzi
 ze strony: https://vk.com/polza108?w=wall-61700163_8874

 Absolwent Akademii Nauk Medycznych, lekarz-naturopata, Wiktor Chruszczow:
"Wyłączyłem współczesny chleb z mojej (i moich pacjentów) listy żywieniowej.Faktem jest, że jeśli jeść chleb drożdżowy, to drożdże trafiając do naszej krwi zaczynają się rozmnażać spożywając nasze witaminy, pierwiastki śladowe (mikroelementy) czy białka.
Jednocześnie wydzielają produkty swojej aktywności życiowej a wiec
drożdże te pasożytują w naszym ciele. Uważam, że współczesny chleb jest jednym z najstraszniejszych wynalazków ludzkości.
Współczesne drożdże podczas wypieku zasklepiają się w kapsułkach z glutenu. W jelitach są uwalniane z tych kapsułek i uszkadzają błonę śluzową, zakłócają normalną mikroflorę jelitową. Ponadto, pasożytują one nie tylko w jelitach ale
żyją też w osoczu krwi i tam swobodnie się rozmnażają (głównie przez pączkowanie).
Może to powodować różne rodzaje zatrucia jak choćby choroby grzybicze, zaburzenia odporności a to może prowadzić do wielu chorób przewlekłych i procesów nowotworowych.
Jeśli przestaniesz jeść współczesny chleb drożdżowy to dopiero po 5 latach nie wykryjemy komórek drożdży w osoczu krwi.


 Do lat czterdziestych XX wieku wykorzystano drożdże innego rodzaju. Nazywano je również "chmielnymi".
Te drożdże nie były antagonistami dla ludzkiej mikroflory symbiotycznej (tzn. nie zabijały użytecznych bakterii żyjących w jelicie grubym) ale przygotowanie ciasta trwało około jednego dnia, co nie pasowało piekarzom.
W celu zintensyfikowania procesu produkcyjnego zaczęto używać zupełnie innego rodzaju drożdży, które są oficjalnie (a to jest informacja publiczna !) uważane za "
mikroorganizmy warunkowo patogenne", tzn. takie, które powodują chorobę w określonych warunkach. Mowa jest o tym co dziś nazywa się "termofilnymi drożdżami".
Ciasto na  takich drożdżach 
wzrasta za około godzinę.
Drożdże termofilne stosowane obecnie w piekarniach to ANTAGONISTA SYMBIOTYCZNEJ MIKROFLORY LUDZKIEJ.


Oznacza to, że wydzieliny tych drożdży zabijają w jelicie grubym te mikroby, które normalnie wytwarzają witaminy, niezbędne aminokwasy, użyteczne substancje biologicznie czynne i inne niezbędne dla ludzkiego organizmu do normalnego funkcjonowania, t/j dla jego zdrowia.

Istnieje około 500 rodzajów drożdży. Najbardziej niebezpieczne dla ludzi to około 30 z tych typów.

W ciągu ostatnich lat na choroby grzybicze cierpi niemal każdy bez wyjątku, przy czym żaden z leków aptecznych nie leczy tych chorób.

Według różnych szacunków, częstość występowania grzybicy obejmuje 80% populacji dorosłych i 95% dziecięcej.

W ostatnich latach obserwowano tendencję do zwiększania częstości występowania grzybicy, nie tylko u dorosłych ale także u dzieci. Pojawiają się szczególnie skomplikowane grzybice systemowe".

Dodam tu z doświadczenia rodzinnego: w latach 80- tych moja mama będąc z wykształcenia farmaceutką pomagała na parafii w naszym mieście przy selekcjonowaniu tak zwanych "leków z darów". To był taki czas kiedy z zachodu przysyłano do "biednej Polski" rozmaite paczki - dużą część z tego stanowiły lekarstwa. Zachód już wtedy cierpiący na nadprodukcję i nad-konsumpcję wszystkiego wysyłał nam to co u nich było w nadmiarze. Mama nie mogła się nadziwić jak wielki procent tych wszystkich specyfików stanowią preparaty anty-grzybicze. Kontrast z tym co u nas było używane na co dzień był ogromny - w procentach to była jakaś wielokrotność tego co u nas w tej sferze było w ogóle potrzebne. 
       Podczas tzw. "komuny" propaganda bolszewicka używała z lubością pojęcie "zgniły zachód". Dziś to sobie przypominam i inaczej je postrzegam niż wtedy - okazuje się, ze oni już wtedy zaczynali "gnić" - dosłownie. Natura się broni przed tymi kto lamie jej prawa a wszelaka lansowana tam "wolność obyczajowa" taki właśnie niosła plon.

Pieczcie chleb sami- to nie jest trudne - mama to czyni w normalnym gazowym piekarniku. Jak się już "przetrze szlaki" to 40 minut i gotowe - ciasto trzeba "zarobić" czasem nawet i 2 doby naprzód a naturalny zakwas na rozmnożenie przechowuje się w zamrażalniku.  Innym współczesnym problemem jest fakt, ze mąka nie jest już mąką. To co sprzedaje się tanio pod tą nazwą to jakaś chemiczna mieszanina antyzbrylaczy ze skrobią -częścią ziaren udartych z zarodków i otrębów. Warto kupić droższą mąkę a to i tak taniej wychodzi niż opłacanie potem (nic nie pomagających) wizyt u "lekarzy".  

141 komentarzy:

  1. aha- uwaga na kefir, tam są te same drożdże. Jogurt to inne szczepy i kultury bakteryjne natomiast kefir to drożdże termofilne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko bakterie a bakterie te w kefirze sa pozyteczne dla zdrowia a drozdze coz zalezy czy dobry jakosciowo czy "niby jogurt" i dodatkowo wazne przy tego typu produktach data waznosci bo choc niby smak ten sam po2 dniach moze byc ale mikroflora juz nie koniecznie

      Usuń
    2. Ja zawsze po kefirze (choćby był najświeższy) miałem zgagę. A jogurt też trzeba dobierać - ma być naturalny a nie żaden słodzony. Ideałem jest kupienie mleka u gospodarza co karmi krowy trawą i zaszczepienie własnego jogurtu.
      Ja od dzieciństwa jednak uwielbiałem zwykłe mleko zsiadłe - takie naturalnie skwaszone. Nawet prof. Arnold Ehret (artykuł ba blogu był niedawno: "posprzątać stajnię Augiasza") czyni dla kwaśnego mleka pewien wyjątek mimo, że ogólnie mleko uważa za pożywienie "zaśluzowujące" a więc przyczynę wszelkich naszych kłopotów. Kwaśne mleko ma własności lekko przeczyszczające -to jest cenna jego cecha. Ponadto jest bardziej przyswajalne dla nas niż surowe (choć i surowe - niegotowane i niepasteryzowane jest lepsze niż przetworzone termicznie ale też zawiera sporo kazeiny a my nie potrzebujemy tam mocno jak krowy czy kozy odnawiać racic czy rogów).

      Terminy ważności na produktach są zazwyczaj potrzebne producentom- samemu trzeba sprawdzać "organoleptycznie" (zapach itp.)
      A o produkcji kefiru z drożdży termofilnych dowiedziałem się od prof. Żdanowa - link do filmu na samym początku artykułu.

      Usuń
  2. Ważne przydatne! . Inspirująca wiedza warta rozdawania. Autorom podziękowania ślę serdeczne .
    Budzimy ŚWIATŁO WIEDZY w sobie by je rozdawać. Doświadczaj sprawdzaj.
    Polecam. Świetny materiał edukacyjny. + PODAJ DALEJ.+...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ten artykuł. Pomógł mi odkryć moje jedyne uzależnienie. A chleb na zdjęciu przemówił do wyobraźni- może tak wygląda mój organizm od środka. Wydawało mi się, że jestem zdrowa ale skąd mam wiedzieć jak czuje się człowiek zdrowy jak zdrowym być może nigdy nie był.
    Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość organizmów współczesnych ludzi "przenicowana" jest nitkami pleśniowymi (grzybiczymi) - tak jak to bywa z zapleśniałym produktem- zazwyczaj nie dostrzegamy tego gołym okiem. Widoczny jest już tylko "wykwit" - na przykład na powierzchni starego dżemu czy kawałka mięsa ale pod spodem są już metry grzybni.
      Pewna znajoma miała takie zdarzenie: kopiła w megasamie paczkowane -gotowe do smażenia kotlety. Chyba kot sprawił (zakradł się na moment do kuchni), że jeden z kotletów wpadł za szafkę. Znajoma myślała, że kocisko go pochłonęło ale nie zdążył. Po dwóch dniach podczas szukania źródła niemiłego zapachu znalazła zieleniejący już kawałek mięsa. Minęły tylko 2 dni! To mięso musiało być już zapleśniałe i jakoś "spreparowane handlowo". Grzyb nie pojawiłby się tak szybko gdyby jego zarodki (niewidoczna gołym okiem grzybnia ) nie były wewnątrz.

      Usuń
  4. Mnie zastanawia coś innego, czy naprawdę dopiero po 5 latach od zaprzestania spożywania drożdży nasz organizm jest oczyszczony, to bardzo długi okres.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zależy od diety - owoce bardzo szybko oczyszczają nawet i zaawansowane stadia raka (polecam wykłady choćby d-ra Morse, rak to choroba grzybicza- to już pewnik). Pewna znana modelka w USA wyleczyła niedawno raka pluć jedząc przez 80 dni same winogrona. masa takich przykładów ale z oczywistych względów (biznes szpitalny) nie są nagłaśniane.

      Polecam zajrzeć tu:

      http://www.trackea1.com/azcjsnlswu/JL_MED_info_Detoxic_PL_PL/?subid2=U0NCLTEwNy1zc3AtZjRiYzBlMzYtOTFiYi0wOTFmLTZjOTYtMTUwNzYzMTI1Ny1qOGxncTNlei1xZjg6MDoxNTg5NTA6MDo0OA%2A%2A&esub=-6A25sMQKuAQL0Ggiyt4kYAQAAAAACmZUBAAK4GgLwQAKkNQIGAQEABNXvADYAAAA&subacc=Detoxic-PL_16624_Z&s_trk=CgiQz35WiuZmWBCJr_7NBRiZwfLOBQ%2A%2A&subacc2=ZhenyaA&subacc3=JL&rid=-4AAAAAAACmZUAAAAAAAAE_sgWAAA


      wycinek tekstu:
      Pierwsze objawy, które mogą wskazywać na obecność pasożytów w organizmie to:

      Alergie (wysypki, łzawiące oczy i katar);
      Częste przeziębienia, bóle gardła i zatkany nos;
      Chroniczne zmęczenie (szybko się męczysz bez względu na to, co robisz);
      Częste bóle głowy, zaparcia i biegunki;
      Bóle mięśni i stawów;
      Nerwowość oraz zaburzenia snu i apetytu;
      Ciemne kręgi oraz worki pod oczami;

      Usuń
    2. Michal nie chce zapeszyc ale juz widzialem kilka takich stron z "cudownymi srodkami" i wszystkie sa do siebie podobne(te strony), jest tam zazwyczaj duzo lania wody o jakims cudownym preparacie i preparat zazwyczaj kosztuje powyzej 100zl to raczej drogo, a i jeszcze wspolna cecha sa te same komentarze powklejane, wiec moze sie okazac ze to kapsulki z witamina C albo z cukrem, no nie wiem chcialem tylko napisac zeby byc ostroznym, byc moze ten preparat jest akurat dobry :) a i jeszcze wklejone zdjecie jakiejs pieknej pani doktor :)) tez moze dawac do myslenia ze to podpucha, no chyba ze to potwierdzone zrodlo no to wporzadku :)

      Usuń
    3. Mirmił właśnie miałam podobne odczucia, co do wywiadu to jest tam dużo prawdy ale pani expert, preparat na pasożyty za jedyne 200 zł w promocji oczywiście no i piękne pochlebne komentarze nie przekonują mnie. Ach, wszędzie tylko kasa się liczy.
      Czy twoja mikstura skuteczna nie tylko w teorii? Przepraszam ale w tym zakłamanym świecie lepiej zapytać 2 razy :)

      Usuń
    4. czy skuteczna to musisz wyprobowac na sobie :)

      Usuń
    5. Nie doczytałem o tych super środkach -faktem jest to co napisali, ze większość ludzi ma rozmaitych niechcianych mieszkańców. To nie jest żadna nowość- Jezus powiadał, ze są jak groby pobielane :

      http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/23.php

      Ale na wspomnianej stronie głupoty piszą, kurki (można kupić suszone - ja mam cala szufladę zamrożonych w zamrażarce ale i susz z zeszłego roku mam. Sposobów tanich- naturalnych mnóstwo. Jeszcze przy odrobinie szczęścia znajdziecie wrotycz na lace. Tylko uwaga bo bardzo silne zioło. Jaskółcze ziele tez jeszcze jest choć słabe już o tej porze roku.
      ALE PRZEDE WSZYSTKIM NIE ŚMIECIĆ!!! jak się je gotowane to cały przewód pokarmowy wyścielony jest cienką warstwą śluzową. Jeśli zjeść szpinaku albo zacząć jadać więcej owoców to zaczynają się biegunki - cały ten śluz jest usuwany bo nie jest potrzebny. Grzyby i pasożyty zakotwiczają się w tym śluzie- tam im milo i dużo żywności. U surojadow nie maja możliwości pozostać w przewodzie pokarmowym- nie ma dla nich środowiska. Zaczyna sie oczyszczanie organizmu.

      Usuń
    6. Widzę, że ktoś tu robi za mnie :) Ta Ola to nie "ta" Ola :) Blog czytam co jakiś czas, ale nie komentuję. Wchodzę, patrzę... Poznałam Mum Bi, ale nic nie pisałam na temat owoców w tym wątku.

      Usuń
    7. :))) no właśnie coś te wypowiedzi nie pasowały mi do Twoich. Będziemy zatem ostrożni z wypowiedziami sygnowanymi Ola.

      Usuń
    8. Zastanawiam się jak modelka żywiąca się przez 80 dni winogronami to wytrzymała. Kupuję ostatnio winogrona i po spożyciu jednej kiści robi mi sie tak słodko, że dostaję mdłości. Nie lubię za bardzo słodkości, może dlatego.
      Ola La

      Usuń
    9. "Zastanawiam się jak modelka żywiąca się przez 80 dni winogronami to wytrzymała."

      WAŻNA SPRAWA!!! (a wspomniała o tym już Mum Bi, ze pierwsze trawienie cukrów gronowych następuje w ustach z udziałem śliny)
      JEDZCIE POWOLI!!!!!!

      Jedna z najwazniejszych zasad w odzywianiu!! Nawet jesli jesz mniej zdrowe rzeczy - UWAGA!!! UWAGA!!!

      "JEDZ CO PIJESZ I PIJ CO JESZ"

      Co to oznacza? Oznacza to, ze stale pokarmy mamy tak długo żuć w ustach aż staną się płynne i będziemy mogli je "wypić" natomiast płyny mamy "fleczerować" w ustach (nazwa używana przez pana Makarego Sieradzkiego w swojej książce- nazwa od nazwiska Fletscher, wspomina o tym naukowcu inny wazny uwagi profesor Arnold Ehret - byl na blogu niedawno wpis o nim). Wspomniany pan Fletscher zalecał aby płyny wolniutko przesączać małymi łyczkami -tak wiec plyny "jemy" żując niejako je w ustach kilka razy -mieszając ze śliną, nagrzewając itp.
      Gwarantuje, ze gdy żołądek i jelita nie są napchane jakimiś ziemniakami i czujesz naturalny głód to w/w winogrona nie będą za słodkie- możesz popijać woda źródlaną. Ja zawsze tak czynie nawet z gruszkami- zasada aby nie łykać jak mój pies. WOLNIUTKO!!!!

      Usuń
  5. Jesteś pewien, że owoce to dobry pomysł? Cukier karmi grzyba, a w owocach dużo cukru. Z moich objawów to w tej chwili no powiedzmy zaparcia, nerwowość i co jakiś czas bóle kręgosłupa.

    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie chodzi ci o tą teraz okrzyczana fruktoze, wielu ludzi powtarza ze fruktoza jest zla i mysli ze ta w owocach tez jest zla, ale tu chodzi o ta fruktoze ktora jest zawarta w PRZETWORZONYCH produktach ze sklepu - fruktoza przetworzona przemyslowo w fabryce - no to ona jest niedobra, a ta fruktoza zawarta w bezposrednio zjadanych swiezych owocach jest dobra :)

      Usuń
    2. Czy frutarianizm powoduje cukrzycę?

      https://www.youtube.com/watch?v=ifNaZNKvmyw

      Usuń
    3. Mirmił ja odróżniam fruktozę przemysłową od fruktozy naturalnej ale jakby nie patrzeć to nadal cukier, czyli pożywka dla grzyba którego mamy zagłodzić. Czy tak podstępne stworzenie nie pożywi się fruktozą z jabłka???
      Ola

      Usuń
    4. powtorze to co napisal wyzej Michal :) - "zależy od diety - owoce bardzo szybko oczyszczają nawet i zaawansowane stadia raka (polecam wykłady choćby d-ra Morse, rak to choroba grzybicza- to już pewnik). Pewna znana modelka w USA wyleczyła niedawno raka płuc jedząc przez 80 dni same winogrona. masa takich przykładów ale z oczywistych względów (biznes szpitalny) nie są nagłaśniane. "

      Usuń
    5. tutaj przykladowy filmik doktora Morse : Candida- pozbądź się jej raz na zawsze !

      https://www.youtube.com/watch?v=vIPNEYHkRaA&t=6s

      Usuń
    6. Mum Bi (chyba się poznaliście - jeśli jesteś ta Ola u której zamawiała sukienkę) prosi o publikacje komentarza bo sama ma znów problem:

      "Ola napisała że owoce złe na pasożyty bo to cukier"



      ja pisze:

      " owoce ubogie w skrobie, czyli wszystkie dojrzałe oprócz bananów są złożone z cukrów prostych, które trawione już są w jamie ustnej przez enzym amylazę, reszta cukru trawi się w żołądku tak, że do jelit docieraja tylko włókna celulozowe- błonnik- dodatkowo owoce z dużą ilością witaminy C (nie tylko cytrusy a np porzeczki) mają działanie ściągające przez co jeszcze lepiej czyszczą

      dodatkowo odciąża się orgaznim od trawienia białek zawartych w warzywach szczególnie korzennych- korzenne są bczęsto bogatsze w skrobie i tak naprawde podsycają pasożyty- to już zalezy od rodzaju"

      Usuń
    7. Jestem ta Ola.
      Wiesz o zaletach owoców nie musisz mnie przekonywać, ja uwielbiam je. TYlko nie chce sobie zaszkodzić akurat w tym konkretnym temacie.

      Usuń
    8. Fruktoza w owocach jest połączona z przeciwutleniaczami, solami mineralnymi, mikroelementami, błonnikiem oraz polifenolami, które wyniszczają grzyb Cabndida, a także pasożyty.
      Dokładnie jest to wytłumaczone w książce "Boski lekarz". Wiele naprawdę cennych informacji dla rodziców dzieci z NOP-em, no i ciekawe wiadomości o melisie - jako o jednym z najlepszych ziół.

      Usuń
    9. Oj - wydaje mi się, ze nasz wierny troll podszywa się teraz pod Olę. :))) Juz wystepowalas u nas chyba pod 3-ma nickami.

      Usuń
    10. Przepraszam za to zamieszanie. Mam talent do tego, olbrzymi :)
      To znaczy mam sobie pójść????
      Ola

      Usuń
    11. Umówmy się, ze od tej chwili będziesz się podpisywać Ola K lub jakoś tak....żeby nie było bałaganu. A najlepiej się zarejestruj i zniknie problem.

      Usuń
  6. Na stronie podanej przez Ciebie polecają preparat Detoxic, co o nim myślisz?

    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłem - nie znam. Zapewne jak ktoś już napisał reklama własnego produktu -być może działa, kto nie ma czasu ten może spróbować. Faktem jest, ze diagnoza stanu ludzkiego z tej strony jest postawiona prawidłowo (moje osobiste doświadczenie)- chroniczne zmęczenie to dziś plaga, winne są właśnie drożdże i inne grzyby oraz.... towarzyszące im zazwyczaj robactwo.
      Ja polecam poświecić trochę czasu i nauczyć się coś o ziołach - to najtańszy sposób. Ponadto zioła działa również na poziomie duchowym usuwając głęboko tkwiącą przyczynę zdarzeń - nie zaleczają tylko skutków w ciele fizycznym.

      Usuń
    2. Jakie zioła w tym konkretnym przypadku?
      Ola La

      Usuń
    3. Rozmowa z Mirmiłem tu gdzieś obok- wszystko podaliśmy na tacy. jaskółcze ziele, grzyby kurki, wrotycz, piołun .....lista jest długa. Wspomniany czosnek -Mirmił poleca "nastojkę" czosnku i soku z kiszonych ogórków.

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo wszystkim za rady. Serdeczności!!!
      Ola La

      Usuń
  7. Wrotycz 50 g + gozdziki 50 g + piołun 50 g - wszystko zmielic w mlynku do kawy - otrzymamy 150 g pyłu, który nalezy spozywac przez 10 dni 3 razy dziennie po 5 g (jedna łyzka duza) - wywali Wam pasozyty, az sie zdziwicie (wszystko kupicie w internecie)

    bardzo dobra mikstura na robaki : 10 glowek czosnku , obrac,posiekac i zalać wodą z kiszonych ogórkow tak,zeby tej wody bylo 2 cm ponad czosnek. odstawic na 10 dni w ciemne i chlodne miejsce. Sloik oczywiscie zakrecic. Pic przez miesiac : dzieci 5ml na noc dorosli 10 ml na noc Po okolo 14 dniach robale wyłażą ...górą i dołem. U niektorych osob juz po 6 dniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten przepis, już go co prawda gdzieś widziałam, ale zapomniałam o nim. Ja teraz stosuję dla siebie i rodziny ekstrakt z czarnego orzecha z piołunem w kroplach i oddzielnie liść oliwny. Za jakiś czas wypróbuję ten.

      Usuń
    2. Mirmił 10 października 2017 16:25

      "............... i zalać wodą z kiszonych ogórkow tak,zeby tej wody bylo 2 cm ponad czosnek."

      Jest jakaś tajemnica z tymi kiszonki- chyba Beata Suchodolska ma sporo racji. Ja właśnie od kilku dni intensywnie eksperymentuje z kiszonkami. Stal taki słoik z kiszonymi ogórkami - mam nakisila latem, ogóry od znanej ogrodniczki. Nie myślałem, ze po to sięgnę ale parę dni temu mnie naszło, wieczorem wypiłem wolniutko aż 3 szklanki. Balem się, ze będą jakieś sensacje ale tylko wzmogła się przemiana materii. Następnego dnia zjadłem jeszcze 2 ogórki, potem kopiłem kiszonej kapusty a dziś (chyba trwa to już ponad tydzień mam pod ścianą w kuchni chyba 10 słojów i 3 kamionki nastawionych rożnych kombinacji. Kisza się buraczki, jabłka, kapusta ..... kupiłem nawet wczoraj kilka papryk i tez chce to zakisić. Dziś nastawiłem 5 wielkich słojów naci z buraków- wszystko własne eko.
      Na obiad "poległa" micha surówki z kiszonej kapusty pomieszane ze świeżą- olej lniany, trochę chili i miodu - odjazd!!! Po godzinie była dokładka- worów pod oczami nie ma na razie- będę meldował co dalej.

      A Beata swego czasu godziny wykład na FB dala. Chyba jest dostępny- o tych kiszonkach.

      Usuń
    3. Ekstakt z czarnego orzecha w kroplach miałam zawsze w domu ale ostatnio nie mogę go nigdzie kupić w moim mieście.

      Usuń
    4. Rozkręciłeś się z tymi kiszonkami na maksa Michale.
      To już chyba nie są tylko niedobory :)
      Moja babcia kisiła też marchewkę startą z kapustą i dla mnie ta marchew była najlepsza.
      A kapusta z olejem lnianym to pychota !

      Usuń
    5. Zaczęło się jak pisałem od tej ciągoty nagłej do soku z ogórków. Druga rzecz to zakwas buraczany - moim tegorocznym , oczekiwanym plonem są własne buraki a o zakwasie i jego dobroczynnych własnościach czytałem wiele.
      Ja mam tak, że wszystko od dawien dawna testuje sam i nie ufam niesprawdzonym na sobie radom. No i wpadłem w trans kiszenia - w ogródko własna eko- kapusta z której ręcznie zbierałem robale aby jej nie pryskać (oprysk chemiczny kapusty to dziś standard -inaczej bielinek kapustnik zżera wszystko).
      A że doczytałem się o kapuście iż wspomaga proces kiszenia to poszła twórczość radosna.
      Mialem zapasy soczewicy i suszonych jabłek w dużych słojach- przepakowałem to wszystko w mniejsze naczynia a słoje już zapełnione urodzajem 2017- bulgoczą delikatnie.
      Na kapustę kupie dziś małą beczkę bo w nic mi się nie mieści.

      Usuń
    6. Ja kapustę zwykłą i kiszoną kupuję w pobliskim sklepie eko - sprawdzona - niepryskana, a kiszona bezoctowa. Na pewno taka z własnego ogródka jest bezkonkurencyjna. O zakwasie buraczanym też słyszałam wiele dobrego i sama robię. Ale inne kiszonki to tylko sporadycznie jadam, bo jak pisałam raczej mi nie służą i osłabiają.
      Spotkałam się z opinią, że bakterie w sfermentowanych pokarmach pożywiają się w procesie rozkładu (śmierci), więc czy mają życiodajne własności ? Kiedyś tak przechowywano żywność, żeby przeżyć - żeby zakonserwować ją na czas zimowy. Ja się pod tym podpisuję i zgadza się to z tym co sprawdziłam na sobie właśnie. Wolę sobie robić surówki z kapusty z cytryną koperkiem, oliwą i jabłkiem - te dodają mi witalności zamiast ściągać w dół.

      Usuń
    7. Nie obserwuje na razie żadnych śluzowych wydzielin. Nos rano jest czysty, oddech pełny i głęboki (a znam aż za dobrze stany chronicznego kataru).
      Wiosna nie mógłbym patrzeć na kiszone - odrzucało mnie, żywiłem się tak jak piszesz zakwaszonymi cytryną. Teraz organizm zażądał. Minął ból pleców i stawów jaki pojawił się niedawno bo 2 miesiące leżałem niemal dzień w dzień na trawie spawając ciężarówkę - sadzę, ze nie tyle leżenie na ziemi miało wpływ co obecność silnych pól elektrycznych przy spawarce. Pierwsze bóle kolan dopadły mnie 3 dni po zaczęciu tych prac. Do leżenia miałem taki materac, klękałem na nim itp. Chłód od ziemi nie miał wielkiego wpływu- prędzej wiatr czasami (działo się wszystko na otwartej przestrzeni).

      Na te chwile wydaje mi się, ze kwas mlekowy czy jakieś inne związki w kiszonce rozpuszczają te złogi jakie nagromadziły mi się w tym czasie gdzie w stawach czy w ogóle w układzie kostnym lub limfatycznym.

      W ogóle te słynne worki pod oczami na drugi dzień po zjedzeniu choćby kiszonej kapusty to nie musi być żadna sol z kapusty ale jej działanie detoksykacyjne. Gdy mamy zabrudzony organizm ( wspomniane grzyby i to drugie) to kiszonka dokonuje nagłego "zamiatania" a obciążone nerki (bo stad są wory pod oczami) wskazują na pozbywanie się trucizn - NIE SA TO JEDNAK WCALE PRODUKTY ZJEDZONE Z KAPUSTą ALE COŚ CO BYŁO W NAS. Tak samo jest z czosnkiem - to nie on śmierdzi ale to co on z nas wywala. Ja dziś jadam czasem główkę czosnku dziennie a nikt nie zauważa żadnych sensacji "czosnkowych" w moim towarzystwie. Normalny świeży czosnek pachnie łagodnie- śmierdzą te siarczany (dwusiarczki niesymetryczne przechodzą w siarkowodór łącząc się w naszym organizmie z jakimiś produktami lub zabijając jakieś organizmy ).

      Usuń
    8. Podejrzewam, że po tych miesiącach surowych, to nawet jakbyś jadł pączki przez jakiś czas to by Ci specjalnie nie zaszkodziło ;). Jednak kapusta kiszona jest trochę potrzebna, bo jak jesteśmy czymś zatruci albo chorzy to organizm woła o kapustę właśnie.
      Ja też lubię czosnek, no ale główkę dziennie zjeść to sporo. Poza tym mocno obniża ciśnienie, a ja i tak mam niskie. A z czym jadasz ten czosnek? Znajomy Gruzin powiedział mi, że w jego rodzinnych stronach na pozbycie pasożytów robi się takie pierożki nadziewane czosnkiem i zjada na śniadanie przez kilka dni.

      Usuń
    9. Oj, nie - jest wprost przeciwnie. Bywam czasami w gościnie u kilku znajomych. Pewna pani w wieku mojej mamy częstowała z serca ... już nie pamiętam co to było- sernik jakiś czy coś w tym guście. Moj organizm reaguje teraz natychmiast i z dużą mocą. Rano nos był pełen itp.

      Usuń
    10. Dość często jedna z moich potraw to mielony w młynku do kawy sezam zmieszany potem z łyżką miodu. Do tego zazwyczaj starte na tarce 3 ząbki czosnku albo cebula (albo jedno i drugie). Ponadto kolejne ząbki do sałatki z jakiejś zieleniny- główki czosnku z mojego ogrodu są małe -niektóre ząbki w tych główkach (te brzeżne) są faktycznie wielkości zębów.

      Usuń
    11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    12. MIrmił zrobiłam Twoją miksturę, właśnie skończyłam. Ależ to było pracochłonne. Miałam tylko litrowy słoik, więc 10 głowek czosnku się nie zmieściło a prawie 9, może byc?
      Mogłeś mnie ostrzec, ze czosnkiem można poparzyć sobie palce. Ja poparzyłam, mam piekące i czerwowne opuszki ale moze to dlatego, że na dłoniach mam cienką skórę.
      Nie wiem tylko czy czosnek był dobry gdyż wewnątrz ząbków były kiełki zielone, no i duże głowki. Nie ja go kupowałam, sama inny bym wybrała.
      pozdrawiam
      Ola La

      Usuń
    13. Olu La - jak miał kiełki to dobrze, znaczy, że było w nim życie. W ogóle nie wiem czy wiecie ale obserwuje się takie zjawisko (można zrobić doświadczenie), że od człowieka, który zmiął w dłoniach ząbek czosnku da się za jakiś czas wyczuć woń czosnku w oddechu. To pięknie pokazuje jak wchłania nasza skóra- a my sobie beztrosko polewamy dłonie benzyną, panie malują paznokcie różnymi świństwami....albo wcierają w skórę przeróżne mazidła wykonane głównie z ropy naftowej (a ta jest "gnojem" -odchodami naszej Mamy Ziemi).

      Jeśli poparzyło palce to dobrze! Masz za sobą pierwszy stopień kuracji, już się coś dostało do krwiobiegu. Oczekuj rezultatów - może pojawić się typowe w takich wypadkach osłabienie (dobry znak!) albo nalot na języku (szczególnie poranny - weź łyżeczkę albo szpatułkę drewnianą i zdrapuj, pomocna jest też procedura porannego płukania oliwą - znajdziesz w necie instrukcję).

      Joanno Amelio: eksperymenty moje z kiszonkami przerywam (choć kuchnia zastawiona rozmaitościami - jest beczułka z kapustą ogrodową. Wszystko w nadmiarze szkodzi- na razie organizm mówi "stop" . Co prawda kapusta jaką ostatnio 2 razy zjadłem była z pewnością słodzona cukrem więc i to jest przyczyną, że pojawiła się potliwość i charakterystyczna ociężałość (w tym i umysłowa - czytałem gdzieś , że w kiszonkach pojawiają się pewne dawki alkoholu).

      Dam znać za jakiś czas jakie są moje wnioski - szczególnie gdy skosztuję własnych wytworów. Bardzo mi zależało na wyprodukowaniu zachwalanego zakwasu z buraków- ten już bulgocze w kilku wariantach (z miodem i bez miodu). Sprawdzę jeszcze potem (bo zapomniałem) jaka pora roku sprzyja oczyszczaniu których narządów. Pamiętam dobrze, że styczeń to aktywność nerek i w tym czasie warto zjeść trochę fasoli albo dobrych boczniaków (swego czasu też miałem w tym okresie wprost "napad" na te grzyby).
      No w każdym razie (wracam do kiszonek) przypominam sobie zeszłe przełomy lata i jesieni, że również miewałem "chcenia" kiszonkowe a potem ( po jakichś 3 tygodniach zazwyczaj) przechodziło.
      Jest w tej chwili w porównaniu do 2 tygodni temu pewien "zjazd" energetyczny łącznie z pojawieniem się dziwnych snów a więc jest jakieś obniżenie wibracji. Jednak czynników wpływających na to może być wiele - łącznie z porą jesienną a więc podsumuję wszystko jak złapię dalsza perspektywę. Poczytam też raz jeszcze (bo już to kiedyś śledziłem) rozmaite rosyjskojęzyczne fora dla surojadów.

      Usuń
    14. O tych porach roku nie zapomnij napisać, proszę - to bardzo ciekawe.
      Tu podany zegar aktywności narządów według pory dnia :

      http://homnis.com.pl/zegar-aktywnosci-narzadow-wg-tradycyjnej-medycyny-chinskiej/

      Usuń
    15. Ola la poczytaj to o tej kuracji czosnkowej i poczytaj komentarze
      http://www.aniamaluje.com/2013/09/odrobacz-sie-czowieku-przepis-ma.html

      http://sekrety-zdrowia.org/robaczyca-odrobaczanie-ukladu-pokarmowego/

      http://naturalnie.org/blog:inwazja-obcych-pasozyty

      Usuń
    16. Dzięki Mirmile. Czytam artykuł z pierwszego linka a tam prawie pod koniec taka informacja:

      "......Rada: "Robale" nie lubią zasadowego środowiska. Świetnie żyje im się w środowisku kwaśnym. Niestety, większość z nas takie ma, ponieważ prawie wszystkie pokarmy są kwaśne. Równowaga kwasowo-zasadowa jest bardzo ważna dla zachowania pełnego zdrowia. Jeśli chcesz, aby pasożyty Cię nie kolonizowały, polub kiszoną kapustę oraz ogórki."

      Pokrywało by się to z opinią Beaty Suchodolskiej (jest teraz na wycieczce do Wilna ale obiecała napisać tutaj coś po przyjeździe). Ona mówiła, że kiszonki nie zakwaszają organizmu ale wprost przeciwnie.
      No zobaczymy - ja miewam po nich lekkie swędzenia skóry ale sądzę, że jest to spowodowane (Joanna Amelia już o tym wspomniała ) dużą ilością soli w tych produktach. W swoich domowych wyrobach dałem raczej mało soli - zobaczymy co z tego wyniknie. Podobno aby dobrze się kisiło to sól jest potrzebna, jak się da za dużo to na przykład kapusta będzie twarda.

      Dobra - lecę dalej czytać.

      Usuń
    17. michalxl600 napisał 16 października 2017 10:49

      ..............

      Joanno Amelio: eksperymenty moje z kiszonkami przerywam (choć kuchnia zastawiona rozmaitościami - jest beczułka z kapustą ogrodową. Wszystko w nadmiarze szkodzi- na razie organizm mówi "stop" .

      AKTUALIZACJA:

      Po napisaniu tego co powyżej i poczytaniu linków od Mirmiła poszedłem do kuchni "pielęgnować" kiszonki ( 10 dużych bodaj 5 litrowych słojów, 20 zwykłych 0,7 litra, kamionka oraz beczka plastikowa - obie około 30 litrów, 3 mniejsze kamionki 5 litrowe.
      Poprzekłuwałem zawartość drewnianą łyżką i zebrałem do 2 słoików nadmiar wody z najstarszej -dużej kamionki. Zebrałem tez z dwóch mniejszych. Ponieważ do każdej mieszanki zaszczepiałem już sok z ogórków mamy więc proces zaczął się szybko. Do niektórych dodałem eksperymentalnie powidła i dżem z czarnych porzeczek. W tych początkowych naczyniach dużą część zawartości stanowią buraki z mojego ogródka oraz ich nać. Zakwas zbierany z góry jest buraczano czerwony i ma bardzo pociągający aromat - oczywiście oprócz podstawowych składników były przyprawy, ziele angielskie, owoce jałowca- obowiązkowo koper własny, liście czarnej porzeczki itp. W słojach z kiszonymi jabłkami jest dodany cynamon.

      No w każdym razie zbierając z najdawniej nastawionej kamionki ten biały nalot "ogórkowy" poruszyłem talerzem i wypłynęła na wierzch cebula, potem jabłko. Spróbowałem i zasmakowało. Nie ma w tym tej "tłumiącej" słodyczy jaką miała "kupna" kapusta jedzona ostatnio i to ona sprawiła to moje "przymulenie". Wcześniej kupiona w innym sklepie była ostrzejsza w smaku i w sumie lepsza - na pewno nie była tak dosłodzona. Być może też (prawdopodobne jak teraz sądzę) producent tej ostatniej dodał jakiegoś kwasku cytrynowego.
      Wracając: cebulka z mojej kiszonki zasmakowała, potem 2 kawałki jabłek, potem zacząłem popijać ten buraczany sok (bardzo lubię barszcz czerwony a tu niegotowany wyciąg) . Skończyło się tak, że do 23-ciej wypiłem chyba pół litra i poszedłem spać.
      Sen bardzo głęboki i bezproblemowy. Przewracając się nocą z boku na bok wiem, że chyba nawet chrapałem. Około 4- tej obudziłem się wyspany, nos znów dawał odczuć tę "głęboką czystość" (trudno to opisać- zatoki gdy nie są zawalone to dają takie odczucie pełnego oddechu, pełnego wchłaniania- wręcz "odżywiania się powietrzem". Arnold Ehret pisał, że istnieją gąsienice przybywające na wadze tylko dzięki samemu oddychaniu - stwierdzone doświadczalnie).
      O 5-tej zjadłem śniadanie z winogron i sprawdzam pocztę odpisując na listy.

      Na tą chwilę wydaje się, że zakwas buraczano- kapuściano, jabłkowo, dzikoróżowo, cebulowo, czosnkowo....(co ja tam jeszcze napchałem?) nastawiony na niegotowanej wodzie źródlanej działa doskonale.
      O dalszych obserwacjach prowadzonego doświadczenia zamelduję na pewno c.d.n.

      Usuń
    18. Michale, uważaj na pleśń, która może się wytworzyć na powierzchni zakwasu buraczanego. Wtedy jest do wyrzucenia. Ale jak masz własne buraki i nie dodajesz chleba ze sklepu to raczej nie powinno być.

      http://agatagotuje.pl/jak-wyglada-splesnialy-zakwas-z-burakow/

      W moim zakwasie nie było, ale u mnie on szybko znika :), ledwo się zrobi. Tak samo jak kapustę robiłam latem, to zjedliśmy już na trzeci dzień.
      Na pewno jest wielka różnica pomiędzy kupowaną kiszoną kapustą, a własną, no i przynajmniej wiesz jakie składniki są w środku. Ja dodawałam jeszcze kminek, bo uwielbiam i do chleba pieczonego też daję dużo. Pozdrawiam.

      Usuń
    19. Pani- co widać na obrazkach- zdecydowanie zapuściła swój wyrób. Taki leki kożuch - biały zdarza się niemal na każdych ogórkach ale to trzeba natychmiast usuwać! Codziennie albo i 2 razy dziennie zbierać to co się pojawia na powierzchni. A już dopuszczenie do zielenienia to faktycznie na śmietnik. U mnie w kilku naczyniach pojawiał się biały nalot ale "szumaczką" to regularnie zdejmuję. Takie ekscesy są podobno tylko na początku bo nie ma siły - coś jest na liściach choćby je szorować nie wiem czym. Te pleśniowe kultury się ujawniają i w zalążku trzeba to wywalać. Potem już dominują te kwasowe bakterie ... czy co to tam jest produkując m/innymi ocet (najpierw alkohol).
      Przed chwilą znów wypiłem pół słoika kwasu "porządkując" i doglądając inne słoje. Najstarsze -duże naczynia wytargałem na zimny korytarz bo ruszyły ostro. W jednym z nich nic białego się nie pojawia- z moich aktualnych obserwacji to białe "ogórkowe" zdarzało się tam gdzie nie było "słodzika" (u mnie miód albo powidła rozmaite). W tych słodzonych reakcja jest dość szybka i nie ma żadnych podejrzanych spraw na powierzchni. Zresztą w dużych szklanych słojach mimo, że nic nie słodzone też czysto- no ale tam jest też przewaga jabłek, one też cukier oddają. Z tym że tam dość długo zbierają się do procesu i w niczym to nie przeszkadza.

      Usuń
    20. Mirmił czy ten słoik może stać w lodówce? I czy musi być odstawiony na 10 dni aż ?
      Ola La

      Usuń
    21. Ola La, tak moze byc w lodowce bo trzeba pilnowac zeby nie sfermentowalo(ale mysle ze 1 dzien lub 2 nie wkladaj do lodowki zeby zaczelo pracowac), tak na 10 dni

      Usuń
    22. PRZYBYŁO MI PRAKTYKI:

      Joanna Amelia 17 października 2017 11:28

      Michale, uważaj na pleśń, która może się wytworzyć na powierzchni zakwasu buraczanego. Wtedy jest do wyrzucenia.

      "Mum Bi" jak to ostatnio bywa prosi o pośrednictwo w zamieszczeniu komentarza:

      "Jędrku co do kiszenia ogórków

      jeśli zalewasz zimną źródlaną wodą (posoloną) nie pojawia się biały korzuch aż do postania otwartego słoika ;)"

      Macie rację! Kilka małych słoików z nacią buraczków musiałem niestety wywalić. sól !. Już (niestety ) to wiem. Wczoraj musiałem wywalić kilka małych słoików z nacią buraczków- fermentacja poszła nie w tą stronę. Uwierzyłem komuś, że da się niemal bez soli.
      SÓL BYĆ MUSI w dość dużej ilości- przyspiesza fermentację i nie dopuszcza do gnicia.

      Czekam aż podzieli się swoją praktyką Beata.

      Co prawda..... ogórki od jakich się to moje szaleństwo zaczęło miały w lipcu taki lekki kożuch (były wystawione na kontakt z powietrzem)- zdjąłem to, przelałem do słoika i odstawiłem zapominając. Kożuch nie powrócił a za miesiąc (ponad) ogórki jak pisałem były "zjadliwe" a woda ogórkowa "weszła" mi szklankami. c.d.n.

      Usuń
    23. Napewno wiedza Beaty nt kiszonek jest większa od mojej ale pozwolisz ze podzielę sie swoim doświadczeniem
      Postawiłam jak prawie co roku ogórki na kiszenie zalałam gorącą wodą na 1l wody 1kopiasta łyżka soli=kamienna niejodowana dodałam sporo czosnku, korzeń chrzanu, koper (moja babcia dodawała jeszcze liść dębu, wiśni czarnej porzeczki) zamknełam w wekach i do dziś nie ma śladu pleśni. Zastanawiam dlaczego tak ludzie boją się soli- przecież ona tyle dobrego robi
      http://wolna-polska.pl/wiadomosci/bandaze-opatrunki-roztworem-soli-lecza-nawet-raka-2017-09
      A tu jest podobny przepis
      https://www.olgasmile.com/ogorki-kiszone.html
      Pozdrawiam I

      Usuń
    24. "Zastanawiam dlaczego tak ludzie boją się soli- przecież ona tyle dobrego robi"

      Wszystko jest kwestią dawki jak powiadał jakiś żyjący przed wiekami medyk. Sól w nadmiarze obciąża nerki i w ogóle powszechne dziś jej użycie sprawia wiele szkód. Formalina też przecież konserwuje a jej nie pijemy. A co do zewnętrznego użycia to trochę inna sprawa niż przyjmowanie jej wewnętrzne.

      Usuń
    25. Szkoda Michale, że tyle się zmarnowało. Ja też dałam raz mało soli , bo ogólnie niedużo używam i mi zszarzała kapusta wtedy.
      Z tą solą masz rację, jak ja odstawiam całkowicie na parę dni to czuję się lekko i witalnie. W terapii Gersona wykluczają chyba całkowicie sól i ludzie szybciej wracają do zdrowia, błyskawicznie normalizuje się ciśnienie i spadają kilogramy (zatrzymana woda).

      Usuń
    26. Myślę, ze też sól soli nie równa. Mamy okropną sól w sklepach jodowana- bardzo niezdrową, często do soli dodają konserwant E 536 jako srodek przeciwzbrylający który nawet w .bardzo małych ilosciach jest wielce szkodliwy. To pewnie te "ulepszeenia" człowieka sprawiają ze sól jest szkodliwa. Jest wiele wód leczniczych niemozebnie słonych, w Sopocie jest żródło wody leczniczej, która jest tak słona, że można jej użyć do kiszenia ogórków bez dodawania soli- podobno sa pyszne- ja jeszcze tego nie stosowałam, w przyszłości kto wie. I

      Usuń
    27. Joanna Amelia 19 października 2017 14:44

      "Szkoda Michale, że tyle się zmarnowało. ...."

      Pierwsze koty za płoty :) - ale też część się udała wspaniale - i to ten na który bardzo liczyłem a więc z naci buraków- przed chwila znów "obaliłem pół litra". Zlałem kwas z jednego słoja do dwóch 1/2 litrowych butelek po oleju lnianym. Jedna od razu poległa - jest dziś u mnie mama i też ze zdumieniem stwierdziła, że to jest pyszne.
      W ogródku jeszcze cała grządka z burakami czeka na wyrwanie a więc za kilka dni jak podsumuję doświadczenia to się "nastaw" zrobi jeszcze raz.
      Ciekawa rzecz wyszła z papryki - pracuje intensywnie i taki mocno paprykowy aromat. Na razie próbowałem soku- jutro wyciągnę stamtąd jedną paprykę.

      "I" - wszędzie przestrzegają by nie dodawać jodowanej soli. Ja kupuję kamienną- zazwyczaj jest na niej adnotacja: "doskonała do przetworów" albo "bez dodatku jodu".

      Usuń
    28. Jeszcze wycinek z listu Beaty (dostałem pozwolenie na publikację tego co może nieść pożytek innym):

      "....Czego to ja nie kisilam..

      Kisilam:
      kapuste
      buraki
      liscie burakow mlodych- bocwine
      młoda łoboda/lebioda
      ogorki
      cukinie
      pomidory
      rzodkiewka
      brukiew
      kalarepa
      marchewka
      pitruszka
      pasternak
      por]
      kalafior
      cebula
      czosnek
      papryka
      kapusta pekinska
      kwiaty cebuli.
      To wszystko w roznych kombinacjach w ciagu ostatnich 3 lat :)

      Na start nie dodaje ani miodu ani cukru. Jesli mam, dodaje troche- lyzke na sloik- soku z kiszonej kapusty lub ogorkow. Ale to tylko wtedy, gdy zalezy mi na tym, zeby sie cos szybko ukisilo. Jesli ma sie kisic normalnie, to daje ciut wiecej niz lyzke soli na litr zimnej wody, jako zalewa. Z przypraw dodawalam czosnek, ziele angielskie, lisc laurowy, owoce jalowca, nasiona kopru lub ziele kopru, chrzan- liscie lub korzen, czarnuszke, gorczyce, kolendre, kmin, ostatnio nawet mielona kurkume- co aktualnie mam w domu pod ręką."

      Boćwina jest w wykazie Beaty a więc na pewno zweryfikujemy swoje doświadczenia.

      Usuń
    29. A tu jest podobny przepis
      "https://www.olgasmile.com/ogorki-kiszone.html
      Pozdrawiam I "

      Przypomniałaś mi co czytałem gdzieś tam - kiedyś. Pani pisze, że beczki z ogórkami zatapia w studni. Tak się dawniej czyniło! - beczki topiło się w stawie czy jeziorku. Nie podoba mi się, że pani (zadowolona z siebie jaka to ona nowoczesna) pasteryzuje ogórki. Poza smakiem takie ogórki nie mają już nic do zaoferowania.

      A wracając jeszcze do soli (podałaś link do okładów z soli). Nie pamiętam czy tłumaczyłem ten artykuł- wydaje mi się, że tak. Pisała emerytowana pielęgniarka o tym jak asystowała w czasie wojny pewnemu lekarzowi i ten (z braku leków) stosował na froncie okłady solne lecząc skutecznie żołnierskie nogi i co tam trzeba było. Takie okłady chroniły przed gangreną - oczyszczały rany. Jest to stary sposób Syberyjski - zielarki go używały.

      Usuń
    30. "...jest dziś u mnie mama i też ze zdumieniem stwierdziła, że to jest pyszne."
      To jak pisałeś, mama niedawno Cię "wciągnęła" w spożywanie serków wędzonych, a teraz Ty dla odmiany ją uzależnisz od zakwasu buraczanego :))
      Sok z kiszonych buraków działa też odmładzająco. Dla mnie to jedyna kiszonka, która mi służy- nawet nie puchnę po nich, może dlatego, że buraki mają takie wszechstronne i silne działanie lecznicze. Dawniej buraki gotowane, pieczone jadano codziennie na jeden posiłek przez około 2 tygodnie, aby pozbyć się robaków. Pozdrawiam.

      Usuń
    31. O proszę! To jest wiadomość. Ja uwielbiam taki domowy barszcz wigilijny. U nas taka tradycja, że się gar cały na małym ogniu tego robiło. Do tego cytryna, dziś słodzę miodem a nie cukrem. Ostatnimi laty po "wigilii" czyniłem poprawkę przez około tydzień. Teraz wszystko się wywraca do góry nogami bo na surowiznach organizm taki lekki- wczoraj po tym "pół litra" zakwasu wstałem rześki jak skowronek już o 3-ciej rano. Poszedłem do piwnicy sprawdzić kiszonki (tam część przeniosłem) -dosypałem do niektórych soli. Uważajcie z opisami - na jednym z opakowań dziady napisali
      naturalnie czysta". Mam 1 kg takiej soli w zapasie- gdy się bliżej przyjrzałem to małymi literkami dopisane "jodowana".
      Dobra - zmykam do szatkowania kapusty. Wczoraj od sąsiadki dostaliśmy 8 główek z jej własnego ogrodu. Była pryskana na robale ale tylko raz. Mama już kroi jabłka, ja wczoraj przygotowałem marchew i poszatkowałem 3 głąby. Dostaliśmy nawet w prezencie coś w rodzaju beczki- fajne naczynie 30 l, które córka sąsiadki przywiozła ze swojego zakładu pracy. W Goplanie w takich fajnych "wiadrach" mleko w proszku dostarczali.

      Usuń
    32. Sól Kłodawska jest najlepsza do przetworów.
      A ja przepadam za barszczem ukraińskim - z fasolką i warzywami - wrzucam jakie mam akurat, cebulkę, czosnek, marchewkę... - pokrojone.

      Tu marchew kiszona : https://www.olgasmile.com/kiszona-marchew.html

      Usuń
    33. Coś nt. soli
      https://www.youtube.com/watch?v=bE8EWDKc5sY
      i kiszenia
      https://www.youtube.com/watch?v=pwNuMktzpVo
      I.

      Usuń
    34. Dzięki- bardzo ciekawe są te filmy Sebastiana. W filmie o kiszonkach potwierdza to co pisałem, że biały kożuszek na kiszonce to jeszcze nie pleśń. Pleśń może rozwinąć się dopiero na tym - co widać wyraźnie na tamtych zdjęciach jakie przedstawiała pani "jak to się jej zepsuł zakwas" - jak zapleśniał. Widać tam wyraźnie, że na białym nalocie w pewnej chwili wyrosło coś innego.
      Cieszę się też, że Sebastian potwierdza pożytki płynące ze spożywania kiszonek. Ja nadal praktykuję - mieszam kolejne zakwasy z naci buraków (jeszcze mam zagonek buraków w ogrodzie) - wieczorami popijam, kombinuję z solą itp. Wszystko to podsumuję w osobnym wpisie na blogu jak już będę miał jasny "ogląd" tego co doświadczam na moim ciele.
      W przeszłości bywało, że po kiszonkach pękała mi dolna warga itp. Brałem zawsze ten objaw za skutek zjadania kiszonego produktu.
      Pod stołem w kuchni już 4- ty dzień dojrzewa gar 30 litrowy (25 kg jak liczyliśmy z mamą) kapusty. Sami posiekaliśmy i nastawiliśmy. Sąsiadka jaka obdarowała nas kapustą zalecała 1 kg soli na 100 kg kapusty. W czasie pracy wydało mi się to trochę mało - nadto miałem świeży uraz po zepsuciu kilku słojów z nacią gdzie prawie soli nie dawałem- i dodaliśmy po przeszukaniu netu 1 kg na 50 kg czyli w naszym wypadku wsypaliśmy 25 dkg soli. Początkowo kapusta wydawała się bardzo słona ale obecnie ta sól nie jest już tak wyczuwalna. Myślę, że i tak jest to dużo mniej niż spotkać można w kapustach produkowanych przemysłowo., W internecie spotkałem zalecenie, że nawet i 1,5 kg na 100 kg kapusty ktoś stosuje.

      A wracając do sympatycznego Sebastiana: w filmie na temat oczyszczania organizmu
      https://www.youtube.com/watch?v=JkLjzu98GJI
      oraz w filmie o szkodliwości szamponów:
      https://www.youtube.com/watch?v=cBspq0YqKZ4
      widać jego lekki brzuch i ..... ekhm otłuszczenie biustu :)) Nie wiem kiedy Sebastian zaczął się lepiej odżywiać ale te "atrybuty" trochę się dla mnie kłócą ze zdrowym obrazem życia. Będę się człowiekowi przyglądał bo na razie wiele dobrego widzę w tych jego audycjach.

      Usuń
    35. Napisałeś na początku artykułu, że Szaman Sebastian odżywia się roślinami, otóż on sam gdzieś tam przyznaje, że jada mięso, jajka i pije mleko (rzadko, ale jednak). Poleca też chmiel o ile dobrze pamiętam.

      Usuń
    36. Chmiel. https://www.youtube.com/watch?v=Ca5bSJluBMA

      Usuń
    37. aha - no to wyjaśnia ten jego fenomen ginekomastii :))
      Właśnie mu komentarz dopisałem:

      Sebastianie- chmiel zmienia chłopów w baby. Zawiera żeńskie hormony- estrogen. Cycki od tego rosną oraz pojawia się otłuszczenie w dolnych partiach ciała. Popatrz na Czechów czy Bawarczyków - piwoszy. Nie dziwota, że Niemki chwytają się w rozpaczy Arabów. Stare Czeskie powiedzenie: "od piwa człowiek robi się jak arbuz- rośnie mu baniak i usycha koniuszek".

      Usuń
    38. Czasami czytając wpisy na blogu mam wrażenie jakby wiele osób było w jednej osobie. I w swej Istocie Jedno jesteśmy, choć kubraczki mamy różne. A tak na temat czy to chmiel zamienia chłopów w baby czy piwo? Oto jest pytanie na jutrzejsze śniadanie. I.

      Usuń
    39. Chmiel jest kobietą !

      https://biologiaroslin.wordpress.com/2014/03/08/chmiel-jest-kobieta/

      Usuń
    40. A mężczyźni chyba lubią, może i nawet kochają kobiety. Kobiety są dopełnieniem mężczyzn. Prawda a może i nie prawda...? I

      Usuń
  8. Zapomniałam dodać, dziś przeczytałam ten artykuł w pracy. Koleżanka powiedziała, że to jakieś bzdury. Gdyby pieczywo było takim złem to wszyscy mielibyśmy grzybicę. Odpowiedziałam jej, że może mamy tylko o tym nie wiemy albo zaprzeczamy :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest! Zjadanie rożnych tabletek i słabość codzienna jest normą wiec wszyscy sądzą, ze tak ma być. Za nienormalnego uważany jest ktoś kto potrafi pracować (trudzić się z radością ducha) nieprzerwanie od świtu do zmroku.

      Usuń
  9. Witam
    Czy swieże sałaty :roszponka, rukola itp. czy szpinak pakowane próżniowo w pojemniki są warte uwagi czy są one czymś pryskane aby zachowały swieżość i wyrządzają wiecęj szkody niż pożytku?
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli na tych białych tackach styropianowych to raczej nie kupować. Poza tym wszystko zależy od producenta- podejrzewam, ze w większości przypadków w fazie rośnięcia są odpowiednio zasilone nawozami sztucznymi. Moja sałata po jednym dniu więdnie a ta ze sklepu trzyma się kilka dni- tam jakieś....chyba fosforany są.
      No ale być może są uczciwi producenci -kupiłem kapustę kiszona z firmy Poznańskiej, dolałem do niej wody z miodem i zaczęła pracować. Bardzo smaczna - na pewno nie jest jakoś "zabita" bo by reakcja sie nie pojawiła.

      Usuń
    2. Nie są na tackach styropianowych ale rzeczywiście mają długi termin przydatności do spożycia i listki nie więdną.
      ano właśnie miód, czy nie uważasz ze grzyb pożywi się miodem? ten produkt to na pewno trzeba wyeliminować.
      Ola

      Usuń
    3. "ano właśnie miód, czy nie uważasz ze grzyb pożywi się miodem? ten produkt to na pewno trzeba wyeliminować.
      Ola"

      wprost przeciwnie! ALE!!!! ....miód ma być miodem a nie jakimś tam produktem miodopodobnym. Moje szczęśliwe pszczółki same się zagnieżdżają w nowych ulach - ja je tylko zapraszam. Wiosną zabieram sobie za fatygę przygotowania im domu - tylko to co im zostało z zimowych zapasów. Prawdziwy miód to eliksir zdrowia i długowieczności.

      Sprawdź czym się żywi ten pan:

      http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/turecki-jogin-kazim-gurbuz-nie-uwierzysz-ile-ma-lat/v5zp921

      Usuń
    4. Fakt to nie jest dla mnie wiarygodne źródlo. :)
      Ale masz rację miód od własnych pszczółek to boski pokarm. Miałam kiedyś swojego prywatnego dostawcę miodu, który też miał swoje pszczółki do czasu kiedy okazał się bajkopisarzem.
      Ola La

      Usuń
    5. Znajdź sobie inny artykuł niż w Fakcie. Wyskoczył mi jako pierwszy wiec podałem ale wieści o tym panu publikowano w wielu źródłach. Masz nazwisko - wbij w Google.

      Szukaj dalej pszczelarza- są jeszcze normalni. Ja sam kupuje bo zjadam na razie więcej niż daje moja pasieka.

      Usuń
  10. Na tym kanale jest wiele ciekawych wiadomości i przepisów porad, oceńcie sami
    https://www.youtube.com/watch?v=l6HBYEZ_8MM
    Może komuś się przyda. Pozdrawiam I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre!!! pogodna i sympatyczna prelegentka. O cynamonie tez wiele czytałem- słusznie prawi (kolejny środek przeciw pasożytom). Ja cynamon dodałem do kiszonych jabłek.

      Usuń
    2. świetna wiadomość! szukam cynamonu Cejlońskiego!!!

      Usuń
  11. Michal czy uzywasz wyciskarki do soku albo blendera(mixera) czy sie nie bawisz w takie rzeczy ? :) co o nich sadzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. używam. Oczywiście kontakt z metalem niszczy część witamin ale czasem posługuję się tym sprzętem. Na ile mogę korzystam z malej, plastikowej tarki i mieszając sałatki (drewnianą łyżką) ucieram na niej a to jabłko a to ząbki czosnku...

      Po części jest to na razie konieczność życiowa bo pozbyłem się kombinerkami kilku zębów :) . Poki ich nie odtworzę to korzystam z różnorakich narzędzi - właśnie dziś w "graciku" kupiłem fajną sokowirówkę za 40 zł. "moulinex" - jest większa od tej, którą mam obecnie. Nie będę musiał tyle razy czyścic pojemnika na wytłoki. Niedawno wirowałem jabłka na ocet - jutro ją wypróbuję w tym celu. W tym samym sklepie z towarami z Niemiec stoi jeszcze ciekawy blender za 40 zl. Jeśli za kilka dni tam będzie to tez wezmę. Ostatnio dużo sałatek majstruję i taki "gerät" się przyda - cenę miał taką samą a stan urządzeń jak nowe.

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź :)

      Usuń
  12. https://www.youtube.com/watch?v=yTis-UuYylY&feature=share

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz od kilku lat wersje z polskimi napisami:

      https://www.youtube.com/watch?v=JOG2e3IvThA

      Usuń
  13. Aż miło posłuchać

    https://www.youtube.com/watch?v=7TXyzog3e54
    I.

    OdpowiedzUsuń
  14. Od kilku dni piję piołun, a teraz znalazłam ciekawy filmik na jego temat i dzielę się
    https://www.youtube.com/watch?v=rSvgKWTDQdA
    I.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moze komś się przyda...
    https://www.youtube.com/watch?v=ko7izFB6r4I
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze komś się przyda...
      https://www.youtube.com/watch?v=ko7izFB6r4I
      I. czy mozesz napisac o co to chodzilo bo ten film zostal usuniety z jutuba, tzn cale konto usuneli :(

      Usuń
    2. Chodziło o wodę plazmowaną...
      :(zamkneli na yt kolejny bardzo wartościowy kanał - Jasna strona mocy, jakiś tydzień temu zbanowano Jack Caleib Wygląda na to, że niedługo będziemy mieli sam fałsz jak w tv. I.

      Usuń
  16. Witam
    W sobotę upiekłam swój pierwszy chleb, gryczany bez drożdzy, mąki. Składniki to kasza, sól i siemię lniane. Wyszedł pyszny, tylko co z tego jak nikt oprócz mnie nie chciał go jeść. Nie sprawia mi przyjemności gotowanie czy pieczenie dla siebie samej.
    Mam pytanie do Was, czy nie uważacie, że lepiej na walkę z pasożytami udać się do lekarza po wypisanie "chemii"? Tak pomyślałam, że to będzie bardziej skuteczne niż ziółka, mikstura czosnkowa czy pestki z dyni. I załatwi sprawę szybciej. A potem oczywiście można się regularnie oczyszczać ww. sposobami. Co sądzicie?
    Ola La

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytaj wnikliwie komentarze pod linkami jakie dał Mirmił. Chemia (farmaceutyki) usuwają robale tylko z ciała fizycznego (a i to nie zawsze jak pokazuje praktyka). Ziołaq natomiast działają głębiej- wprowadzają harmonię na wyższych poziomach czyli również w innych ciałach energetycznych. Dodałem dziś kolejny wpis pod tytułem: "Uzdrawianie praniczne - Ireneusz Opara". Przesłuchaj sobie. Chyba w drugiej części pan Opara mówi o wnikaniu do ciała nieproszonych (ściślej: niechcianych bo zapraszać to my ich zapraszamy na różne sposoby) gości.

      Usuń
    2. Mirmił dziś zaczęłam kurację czosnkową. Czy można to czymś popić? Toż to może przełyk wypalić. Od razu po wypiciu żołądek mnie zabolał ale tak przez minutę. Potem już było dobrze.
      Ola La

      Usuń
    3. Nie podziękowałam Wam za wszystkie rady, więc dziękuję bardzo.
      Soczyste całusy dla wszystkich.
      Ola La

      Usuń
    4. Nie bedzie tak łatwo pozbyć się nieproszonych gości ze mnie. Mam tak silny odruch wymiotny po zażyciu nalewki czosnkowej, nie potrafie tego stlumic. Wczoraj 3 sekundy po wypiciu zwymiotowalam i to tak gwałtownie jakbym jakąś truciznę połknęla do tego bardzo boli mnie zoladek po wypiciu. Mam pytanie nie tylko do Mirmiła, bo chyba on nie zawsze tu zagląda czy kontynuować pomimo wymiotów?
      Wpadłam na pomysl wspomożenia sie homeopatią, mam swojego lekarza. Chyba się wybiorę do niego.
      Ola La

      Usuń
  17. Ola La organizm wlasnie sie tak oczyszcza poprzez wymioty albo biegunke, ale jesli to dla Ciebie za ostre to nie rob tego, mozesz tez popijac herbatke z piolunu (bylica piolun), albo bardziej lagodny w smaku czystek

    https://eko.rodziceprzyszlosci.pl/czystek/?gclid=EAIaIQobChMIoty9woyR1wIVTV4ZCh2dhglxEAAYBCAAEgKAmfD_BwE

    ale jesli intuicja Ci podpowiada to moze lepiej zrob tak jak "wpadlas na pomysl" :) zastosuj homeopatie, moze to w Twoim przypadku bedzie mialo doskonaly efekt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tylko czystek trzeba pic bez slodzenia bo w tym linku co podalem to napisali ze mozna

      Usuń
    2. Nie słodzę. Niczego.
      Dziękuję.
      Ola La

      Usuń
    3. Oj skłamałam trochę. Słodzę miodem herbatę czarna, którą zdarza mi się pić czasami.
      Ola La

      Usuń
  18. Mirmił ja rozumiem, że poprzez wymioty organizm się oczyszcza ale gdyby to było no nie wiem powiedzmy za godzinę to rozumiem, zdązyłoby coś się wchłonąć ale jak wymioty pojawiają sie od razu po połknięciu to sensu w tym nie widzę, gdyż zanim ten płyn "powalił" jakiegoś robala to ja musiałam to wydalić.
    Spróbuję dziś jeszcze jak będą wymioty to nie będę się katować.
    Przepraszam, za niezbyt miły temat do rozmowy :)
    Dziękuję za odpowiedź.
    Ola La

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ".....ale jak wymioty pojawiają sie od razu po połknięciu to sensu w tym nie widzę,"

      Oczyszczanie działa nie tylko na poziomie fizycznym - wymioty to też oczyszczanie energetyki.
      Jak masz mądrego homeopatę to popytaj- każdy przypadek jest indywidualny.
      Robalom fizycznym w ciele zawsze towarzyszą robale energetyczne- tam jest współpraca :).
      Jeśli nalewka jest zrobiona prawidłowo- nie zepsuła się itp. to chyba warto małymi kroczkami próbować.
      Jak piszesz już się udało opanować - może zmniejsz na początek dawkę. Resztę podpowie sam organizm- traktuj go z miłością, nie "katuj" za mocno :)

      Usuń
    2. Jeśli to równiez oczyszczanie energetyki to źle zrobiłam tłumiąc wymioty.
      Raczej nie jest zepsuta, wygląda normalnie. Będę kontynuować pomimo niemiłych wrażeń. No ale zdrowie ważniejsze. Wczoraj również nie wymiotowałam, popijam zwykła wodą i jakoś daję radę.
      Czyli brak fizycznych robali= brak robali energetycznych?
      Zaskakuje mnie jak to wszystko jest połączone, niemile zaskakuje.
      Dawno nie byłam u swojego homeopaty. Kiedyś próbował wytłumaczyć mi, że kk to nic dobrego ale nie uwierzyłam mu a wręcz uznałam go za "diabła wcielonego" :D :P
      Ola La

      Usuń
    3. wszyscy rodzimy się tu ze spranymi głowami :)
      Wpisz sobie w blogową wyszukiwarke hasło: "dzieci Pana i dzieci Boga"

      Usuń
    4. Będę robiła tą miksturę jutro, ciekawa jestem swojej reakcji na nią. Podobno kurki suszone też świetnie oczyszczają z robaków. A w ogóle ciekawe jak to jest z grzybami, niektórzy twierdzą, że są bardzo napromieniowane i niezdrowe, kumulują metale ciężkie i zanieczyszczenia pochodzące ze środowiska. Najwięcej kadmu znajduje się w hodowlanych pieczarkach, a po Czarnobylu najwięcej promieniotwórczych izotopów było nie w grzybach, a w aroniach, czarnych porzeczkach i jagodach.

      Tu chipsy grzybowe Szamana Sebastiana i jego żony :
      https://www.youtube.com/watch?v=M0H97pFu3s0

      O kurkach :
      http://michaltombak.pl/blog/90-dlaczego-robaki-nie-lubia-kurek.html

      Usuń
    5. Michal napisal: "wszyscy rodzimy się tu ze spranymi głowami :)
      Wpisz sobie w blogową wyszukiwarke hasło: "dzieci Pana i dzieci Boga"

      a nie jest tak ze piorą nam mózgi dopiero po urodzeniu?

      Usuń
    6. "a nie jest tak ze piorą nam mózgi dopiero po urodzeniu? "

      No jasne, jasne. To miałem na myśli. Dzieci do 2 lat jeszcze dają radę - potem w większości system włamuje się ze swoimi wirusami do ich własnych programów, ciemiączko się zarasta- Boski sznur połączony poprzez ciemiączko zanika. Nieliczni nie dają sobie zamknąć wszystkiego ale większość niestety usypia w jakimś stopniu (daje sobie sprać głowy).
      Ja dość długo się opierałem- zmiany zachodzą niezauważalnie. Wydawało mi się, że się trzymam ale metoda małych kroków czyni swoje. jedno "małe" ustępstwo dla "żony", drugie , trzecie .... i jesteś wysterowany na manowce - budzisz się około 40 -stki, szarpiesz jak Neo widząc, że wokół połączone pełno "przewodów". I znów większość się poddaje "bo już nie warto, straciłem życie, zostanę z nią dla dzieci...." lista usprawiedliwień długa. Powoli umierają znieczulając się na przykład alkoholem, zaczynając zmieniać obiekty seksualne ... i degradują się coraz bardziej.

      Usuń
    7. J. Amelia 30 października 2017 12:57

      "Będę robiła tą miksturę jutro, ciekawa jestem swojej reakcji na nią. Podobno kurki suszone też świetnie oczyszczają z robaków."

      Każde kurki - a opowieści o metalach ciężkich to taka sama "prawda" jak możliwość zarażenia bąblowcem po zjedzeniu dzikiej borówki.

      Pisałem już, że od wielu dni spożywam surówkę z kapusty - kiszona (własna już- z kminkiem, z jabłkami- dużo soku!) pomieszana ze świeżą. Do tego papryka chili, cynamon (doszedł już Cejloński!), kurkuma, czosnek, ...dodawałem sproszkowany majeranek gdy kiszona kapucha była ze sklepu, teraz już nie muszę bo "zaciągam" z własnej beczki..no i olej lniany (dziś dodałem też len mielony w młynku do kawy).

      ALE !!!- dlaczego ja o tym? Przecież pisałem już. Otóż od 3 dni do w/w mieszanki dodaję mrożonych (rozmrożonych- rzecz jasna) kurek. No coś niesamowitego! Połączenie pierwsza klasa, zestaw wspaniale się trawi. Miałem "napad" któregoś wieczoru (przedwczoraj chyba) i zjadłem małą miseczkę wieczorem. Bałem się, że nie zasnę- wszystko było dobrze. W tym połączeniu ilośc kurek może być naprawdę spora - zaraz idę , bo miska od obiadu niedojedzona czeka ,...

      Usuń
    8. "zostanę dla dzieci" to nie jest program aczkowiek mogłoby tak się wydawać. To jedynie czysta miłość i troska o dzieci, dla których jesteś w stanie zrobić wszystko.
      Lilianka

      Usuń
    9. To jedynie czysta miłość i troska o dzieci, dla których jesteś w stanie zrobić wszystko.
      Lilianka"

      Wszystko czyli co? Skoczyć z mostu też? Po co dzieciom nieszczęśliwy rodzic? Zbyt wiele naoglądałem się takich "szczęśliwych" (na pokaz) rodzin. Dziecko nie da się oszukać i doskonale wyczuwa fałsz sytuacji - tym samym zaszczepiamy mu kłamliwy wzorzec rodziny - w przyszłości samo wejdzie w podobny układ cuchnący fałszem (a nie miłością) na odległość.
      Mam w bliskiej rodzinie takie stadło. Dzieci już dorosłe a u nich pustka zapełniana od kilku lat ("kulturalnie" - rzecz jasna, wina, inne trunki dobrego gatunku itp. ) alkoholem.

      Usuń
    10. Skoczyć z mostu też, jeśli sytuacja by tego wymagała.
      Nie znasz mnie, więc nie wiesz ile jestem w stanie poświęcić.
      Nie wiesz jak to jest stać na środku a po obu stronach mieć ludzi których kochasz i co byś nie zrobił będzie źle.
      Lilianka

      Usuń
    11. A jaki % kochających się rodzin znasz?? 1 ,2,3 ??? Wszyscy wokół są ze sobą nieszczęśliwi bo się nie kochają albo się sobą znudzili.
      Lilianka

      Usuń
    12. 30 października 2017 18:28

      Skąd wiesz, że nie wiem? Też żyję w tej rzeczywistości i mam swoje wyzwania oraz lekcje

      30 października 2017 19:09

      Prawdziwej miłości jest w tym chorym dziś świecie bardzo mało ALE JEST! Owszem - choroba jest dziś powszechna ale tym bardziej trzeba szukać szczęścia.

      Usuń
    13. Wiem, że nic nie wiem. Tego jestem tylko pewna.
      Lilianka

      Usuń
    14. Wydaje mi się, że mężczyźni poranieni przez kobiety i kobiety poranione przez mężczyzn nie będą w stanie stworzyć razem udanego związku.
      Lilianka

      Usuń
    15. 1. Czas leczy rany
      2. Nie ma innego wyjścia :)
      Tak jak już pisałem- wcieliliśmy się już w chorą rzeczywistość, chore programy nieuchronnie wtłoczono nam od dzieciństwa a przez to weszliśmy w toksyczne dla nas relacje. Dusza wcielając się świadomie podejmuje wybór- gdy sobie to z grubsza przypomnisz (pojawia się takie wewnętrzne przekonanie, że to prawda) to pojawia się uśmiech. Wiesz, że jesteś tu z własnej woli i dalej już się tylko cieszysz. Znów zaczynasz widzieć świat takim jak w dzieciństwie.

      Usuń
    16. Ale ja właśnie myślę, że nie jestem tu z własnej woli. Czuję się tak (i to przez całe życie) jakby mnie ktoś tu wcisnął na siłę. Od wielu wielu lat zastanawiam się co ja tu robię.
      No musiałabym być skończoną idiotką aby wybrać sobie takie życie i doświadczenia, które o mało mnie nie zniszczyły.
      Ja sobie tego nie przypomnę sama, niby jak? Chyba ze poprzez hipnozę. Rozumiem, że Ty sobie przypomniałeś?
      Lilianka

      Usuń
    17. Jak to nie ma innego wyjścia? Wyjście jest zawsze :)
      Lilianka

      Usuń
    18. Michał : "Każde kurki - a opowieści o metalach ciężkich to taka sama "prawda" jak możliwość zarażenia bąblowcem po zjedzeniu dzikiej borówki.".."Otóż od 3 dni do w/w mieszanki dodaję mrożonych (rozmrożonych- rzecz jasna) kurek. No coś niesamowitego!"

      To fajnie. Ja kurki uwielbiam i w ogóle grzyby wszystkie. Jak byłam mała to pamiętam bajkę, w której jakiś miś w lesie, robił sobie placek grzybowy i zawsze ślinka mi na to ciekła, nie na torty, ciastka, tylko na ten placek właśnie:).
      Spróbuję kurki z kapustą podać mężowi, on zawsze się trochę dziwi na podobne "wynalazki", ale potem "grzecznie" zjada. Chyba mu to służy, bo ludzie mówią, że młodnieje...

      Usuń
    19. Lilianka "Ale ja właśnie myślę, że nie jestem tu z własnej woli. Czuję się tak (i to przez całe życie) jakby mnie ktoś tu wcisnął na siłę. Od wielu wielu lat zastanawiam się co ja tu robię.
      No musiałabym być skończoną idiotką aby wybrać sobie takie życie i doświadczenia, które o mało mnie nie zniszczyły." --to ja mam tak samo :) nie jestes sama, bo wielu ludzi tak ma :) bylo o tym wlasnie na ostatnim filmie z Trehlebovem na kanale u Michala, obejrzyj od minuty 13:38 https://www.youtube.com/watch?v=tIU0pfCgV0U&t=1147s , świetny kawalek od 18:44 - podnosi na duchu :), wogole to warto obejrzec caly film - bardzo duzo wiedzy, polecam rowniez ten film wystapienie Andrzeja Tomickiego on wlasnie zrobil to o czym mowi Trehlebov https://www.youtube.com/watch?v=aqddgRjQikM pozdrawiam :)

      Usuń
    20. Dziękuję Mirmił. Nie mogę pozwolić sobie na żadną samotnię, zaraz list gończy wyszedłby za mną :)) Tylko ja chyba nie muszę pytać się siebie co mam uczynić, bo moje serce i moja dusza już dawno mi powiedziały. Nie dało się zagłuszyć ani zapomnieć. Już nigdy nie będę mogła zapomnieć. Jest to piękne a jednocześnie bardzo okrutne.
      Liliana

      Usuń
    21. koszmar, musiałam przejść kilkanaście plansz uwiarygadniających :((

      Usuń
  19. Wczoraj obyło się bez wymiotów ale musiałam z 10 minut walczyć ze sobą. To jest tak okropne, że od razu żołądek skacze mi do gardła. Nie okropne, to jest ohydne, obrzydliwe. Ja nie rozumiem czemu tak reaguję. Czosnek mogę zjeść bez problemu, wodę z ogórków tym bardziej ale połączenie tych składnikow to coś koszmarnego dla mnie.
    Ola La

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kurek, to cały wrzesień jadłam je w różnej postaci, surowe też. Myślę, że po takiej ilości zwalczyłyby jakieś pasożyty ale widocznie te moje są jakieś oporne :((
      Ola La

      Usuń
    2. spokojnie - żyliśmy z tym draństwem nie świadomie wiele lat. Jednym z ważnych (podstawowych tak naprawdę!) czynników jest uświadomienie sobie tego.
      Czytałem wczoraj po raz już nie wiem który, że przejście do naturalnego żywienia (a więc surojedzenie) - odrzucenie pokarmów gotowanych automatycznie uwalnia nas od tego niechcianego towarzystwa. Śluz w organizmie więcej się nie wytwarza a tym samym nie ma pożywki dla tego draństwa i zmieniają lokal.

      Usuń
    3. Ja cały czas zastanawiam się skąd biorą się pasożyty, w moim przypadku o braku higieny nie mam mowy. Jedyne co mi przychodzi do głowy to z jedzenia w różnych miejscach poza domem.
      Przejście na surojedzenie trochę czasu mi zajmie, na razie zwiększyłam jego ilość. Michalxl600 a Ty jesz jajka, pijesz mleko niepasteryzowane?
      Ola La

      Usuń
    4. "Ja cały czas zastanawiam się skąd biorą się pasożyty,"

      pieniądze, klamki, poręcze schodów, nawet w powietrzu jest w stanie coś się przenieść z kurzem. To jest nieuniknione. Jedynym sposobem by trwale to wykluczyć to zlikwidować w sobie środowisko jakie im służy - wtedy stajemy się "przeźroczyści" dla nich - wlecą, wylecą......

      Usuń
    5. Nie - jajek nie jem już od dość dawna a mleko i jego przetwory "odpadły" pół roku temu. Różnica jest wyczuwalna - nie ma pragnienia gorących kąpieli i wszystkiego tego co wspomaga oczyszczanie. Teraz jak jem kiszoną kapustę to wzmogła się potliwość ale też nie jakoś tragicznie - czas pokaże czy to działanie kurek czy co innego. Teraz wystarczy mi się opłukać - bez takiego intensywnego wyparzania. Sen jest spokojny i głęboki- a co ważne przychodzi niemal natychmiast. Jestem niemal pewien, że to właśnie obecność jakichś mieszkańców sprawiała kłopoty ze snem, sen płytki itp, swędzenie skóry. Po mleku czy też twarogu pojawiały się takie objawy - pamiętam jednak, że zwyczajnie nie mogłem tego nie jeść. Było mi potrzebne do ugruntowania się choć zawsze jadałem przy nim sporo czosnku, papryki chili itp. przypraw rozgrzewających (usuwających śluz).

      Usuń
    6. Tak Michał ja wiem, że mogą być na tych przedmiotach, z tym że ja palców do buzi nie wkładam a ręce zawsze myłam przed zjedzeniem czegokolwiek. No nie ważne, skądś to się dostało.
      Przerywam teraz na tydzień swoją kurację czosnkową, bo:
      1. Muszę odpocząć od czosnku, już samego zapachu mam dość :)
      2. Zrobię nową nalewkę bo z tamtą faktycznie po takim czasie może coś się zadziać.
      3. Przerwa wskazana na stronie sekrety zdrowia.
      4. Wymiotowałam jeszcze a to niemiłe odczucie.
      Być może tak jak piszesz brak głębokiego snu również jest związany z pasożytami.
      Co do mleka i jego przetworów to ja lubię i nigdy nie mialam z powodu ich spożywania nieprzyjemnych doznań.
      Dziękuję za porady.
      Pozdrawiam
      Ola La

      Usuń
    7. Amelio czy zrobiłaś nalewkę czosnkową? Ja po przerwie wczoraj zrobiłam kolejną. Pije też ziołka od pasożytów. Zamówiłam też krople z orzecha czarnego, w sklepie stacjonarnym nie mogłam kupić. Jednak nie widzę poprawy. Mam przeczucie, że to dla mnie za słaby arsenał. Nic się nie zmienia, moje dolegliwości nie zmniejszają się. Do homeopaty dzwoniłam ale się nie dodzwoniłam. Myślę, żeby pojść do lekarza po chemię. Będzie szybko po problemie.
      Teraz sobie przypomniałam, ze w drugiej połowie sierpnia po wyjeździe wakacyjnym zaczęły pojawiać mi się dziwne zmiany na twarzy i szyi. Może tam coś złapałam. Wyglądają jak zwykłe pryszcze ale nimi nie są. Ta zmiana boli, jest czerwona, twarda utrzymuje się bardzo długo i nic z niej nie wypływa. Pozostają po niej brzydkie blizny. Źle to wygląda. Ten czas od wakacji to horror pod tym względem
      Pozdrawiam wszystkich
      Ola La

      Usuń
    8. Na problemy skórne to chyba sok z marchwi i jabłek na czczo dobry jest - duże ilości. Jeszcze miód manuka 400+ i sok z aloesu z miąższem wewn i na zewnątrz. Kuracja cytrynowa też skuteczna. Po cytrynach skóra się szybko regeneruje.
      Ja miksturę przełożyłam na listopad, bo kurki stosowałam - surowe, jak radził Michał.
      Trochę się boję reakcji na nią po Twoich doświadczeniach.

      Usuń
    9. z TYM MIODEM MANUKA UWAŻAJCIE - przereklamowany jest, byłem na zebraniu pszczelarzy gdzie przytaczano badania. Skład naszego miodu gryczanego jest równie bogaty (miejscami bardziej) niż ten kosztowny miód manuka. Co jakiś czas pojawiają się na rynku takie "zamorskie rewelacje" w rodzaju "jagody goji". WSZYSTKO CO NAM NIEZBĘDNE DLA NASZEGO DOBREGO ZDROWIA MAMY W PROMIENIU 50 KM wokół miejsca swojego życia (niektórzy powiadają, że 30 km.

      Usuń
    10. Miód gryczany spożywam w dość dużych ilościach, bo to mój ulubiony. Ale Manuka pomógł mi w jednej dolegliwości, na która nic nie pomagało więc dla mnie nie jest przereklamowany.

      Usuń
    11. Lek uniwersalny

      https://www.youtube.com/watch?v=01lUgifo7V0

      Usuń
    12. Brawo Panie Adolfie! Cieszę się, że popularność (tak dostrzegam) jego opowieści wzrasta.
      Dziękuję Amelio za przypomnienie- w ogrodzie mam jeszcze kilka niezebranych selerów. W zeszłym roku smak soku z selerów był dla mnie wręcz narkotykiem -potem mi przeszło. Organizm sam wie co mu trzeba. marchewka w piwnicy też jest. Pójdzie w mikser.

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.