Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
wtorek, 31 lipca 2018
Prawdziwa pedagogika.
Pewnego razu Szałwa Aleksandrowicz Amonaszwili zadał pytanie nauczycielom zgromadzonym na swoich wykładach. Brzmiało ono: „Wyobraźmy sobie sytuację, prowadzicie lekcję w czwartej klasie, i przychodzi dziecko spóźnione 20 minut. Jaka będzie wasza reakcja?”
Zgromadzeni na sali zaczynają proponować rozmaite opcje: "Wyjdź z klasy", "daj dzienniczek,, "Usiądź na swoim miejscu, porozmawiamy po lekcji".
Ale Szałwa Aleksandrowicz nie był usatysfakcjonowany. A więc nauczyciele zwracając się do niego, zapytali: "A co ty byś zrobił?"
On odpowiedział: "Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłbym gdyby przyszło dziecko to powiedziałbym z całego serca: Witaj, moje dziecko, proszę wejdź, usiądź, nie możemy rozpocząć lekcji bez ciebie, czekaliśmy na ciebie." Nazywa się to bezwarunkową miłością, nie można tego udawać.
Następnie zadał następujące pytanie: "Wyobraźcie sobie, że drugiego dnia spóźniło się o pół godziny, jakie będą wasze działania?". Ponownie nie znaleźli odpowiedź i zapytali Szałwę Aleksandrowicza, a on powiedział: „Na drugi dzień powiedziałbym z jeszcze większą miłością: Witam, moje ukochane dziecko, tak bardzo czekałem na ciebie, wchodź proszę i siadaj szybko. Bez ciebie nie mogliśmy rozpocząć lekcji. "
"I wiecie co?" dodał, "jeśli zrobicie to trzy, cztery, pięć razy, dziecko przestanie się spóźniać. A to dlatego, że dziecko reaguje tylko na czysty impuls miłości. A jeśli czuje, że gdzieś jest kochane to już się tam nie spóźni. Taka jest psychologia dziecka, jeśli czuje, że na pewno jest gdzieś kochane, że jest tam ciepło witane, jest tam cenione, jest szanowane jako osoba to nigdy się tam nie spóźni. "
93 komentarze:
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
Kochane dzieci :)
OdpowiedzUsuńNajgorzej jakby wszyscy zaczęli się spóźniać bo tez by chcieli być kochani i wyróżnieni przez nauczyciela.
OdpowiedzUsuń:)) to już kombinacje "dorosłych".
UsuńTo samo pomyślalam...:))),kombinacja kombinacją ale to chyba z braku tego prawdziwego miłowania niestety...I
OdpowiedzUsuńKliknełam chyba nie tu gdzie trzeba, przepraszam za zamieszanie, chodziło mi że pomyślałam podobnie jak Milena, tylko nie "najgorzej" ale co by to było jakby wszystkie dzieci sie spóźniały z chęci bycia kochanym docenianym. I
Usuń:)))) fajne rozumowanie :))))
UsuńZobaczcie jak sami w ten sposób ograniczamy miłość bezgraniczną! Przecież przy takim człowieku nie ma "dozowania". NIKOMU NICZEGO NIE BRAKUJE! Tu niema takiej sytuacji, że jeden dostanie to reszcie zabraknie - każdy będzie kochany! Patrzcie jak nam trudno w to uwierzyć. A skoro tak to chce się z takim kimś przebywać jak najdłużej - ergo.... nie warto się spóźniać! :))) c.b.d.u.
p.s. z takiego lęku, że komuś zabraknie to by wynikało, że w rodzinach wielodzietnych jest mniej miłości "na dziecko". Być może w obecnych warunkach uwikłania w rozmaite zależności pracy jest tu odrobina prawdy ale w ideale taka sytuacja miejsca nie ma! Wielodzietna rodzina żyjąca gdzieś na łonie natury (potwierdzają to na przykład Starowiercy mieszkający w tajdze nad Bajkałem) to wulkan miłości! Ta miłość w tak dużej rodzinie pomnaża się do potęgi!
"...Patrzcie jak nam trudno w to uwierzyć...."
UsuńNie... w to nie jrst trudno uwierzyć tylko gdzie ludzi miłujących prawdziwie znaleźć...?...I.
RACZEJ "JAK... ZNALEŹĆ. Sercem Droga "I". Sercem. Nie ma innego wyjścia jak najpierw zaryzykować i ... otworzyć swoje. To widzenie z innego pułapu.
UsuńMasz rację Drogi Gospodarzu pewwnie jeszcze gdzies tacy Ludzie są...I.
UsuńTen wpis (wraz z podaniem tego bloga jako polskiego źródła) podałem na FB. Oto jak ten tekst skomentowała osoba będąca cenionym prze ze mnie terapeutą:
OdpowiedzUsuń"Sorki, ale to co napisano jest sprzeczne z podstawowymi zasadami psychologii behawioralnej. Postępując w ten sposób wzmacniamy pozytywnie spóźnianie się dziecka. Dziecko się uczy, że jeśli się spóźni, zostanie za to nagrodzone- i to nagrodzone miłością. Zatem będzie się spóźniać coraz częściej. Zwykłe warunkowanie instrumentalne."
nie wyjaśnisz - ta osoba jest treserem/ką a nie żadnym wychowawcą. Ona nie wyjdzie poza ramki jakie jej wtłoczono, lęk nie pozwoli. " KOCHAJ I CZYŃ CO CHCESZ".
UsuńHmmm ta osoba jest jednym z najlepszych psychologów w całej Polsce, ale ma także doświadczenia z dziedzin "alternatywnych", Nazwiska tutaj jednak nie napiszę i chyba wiadomo dlaczego. Moim celem nie jest jej wyjaśniać, po prostu przytoczyłem jej słowa. Ja nie patrzę na świat jako zero jedynkowy natomiast zawsze patrzę na to co mają do powiedzenia różne strony na dany temat. To nie zawsze jest tak, że są tylko dwie strony, czasem bywa ich więcej.
UsuńA teraz moje osobiste zdanie. Ja bym po prostu sprawdził na ile to zadziała i czy zawsze zadziała, zanim bym wysnuł jakikolwiek wniosek :)
Jeśli wątpisz (sprawdzasz) to masz wielkie szanse, że ...nie zadziała. Pan nauczyciel z artykułu mówi wyraźnie, że trzeba "nieograniczenie" - do skutku. A te nasze Ziemskie "eksperymenty" są pełne lęku. Jeśli nie "widzisz" z wyższego pułapu (to dokładnie tak jakbyś wzniósł się w powietrze i zobaczył cel!) to masz niemal pewne, że klucząc "po ziemi" w końcu popadniesz w zwątpienie, zaczniesz "dozować" zapasy energii - czasem pojawi się frustracja i zniechęcenie.
UsuńA gdy "wiesz" (niektórzy ten wgląd zyskiwali po jakichś zmieniaczach świadomości - niektórzy tę umiejętność mają już na stałe, NATURALNIE WYPRACOWANĄ) to się tylko uśmiechasz bo zwyczajnie "wiesz" - jak nie za tym zakrętem to za następnym.
To o czym pisze Damian, to jest "tresowanie" dzieci. A w tym artykule jest wyjaśnione że trzeba do dziecka mówić z miłością bezwarunkową i nie można tego udawać bo dzieci to wyczują. "...dziecko reaguje tylko na czysty impuls miłości". One (dzieci) czują inaczej niż dorośli, mają intuicję, widzą aurę ...
UsuńChociaż powiem szczerze, że traktowanie wszystkich ludzi z miłością nie jest łatwe ale życie jest wtedy prostsze i piękne.
Chciałabym być na miejscu tego dziecka kiedy się spóźnię.
Kaśka :)
...ciąle od nowa "...Na drugi dzień powiedziałbym z jeszcze większą miłością..." od nowa...dawac miłowanie czy tylko dzieciom?...I
OdpowiedzUsuńNie "I" nie tylko dzieciom. Ja też tak chce... �� taki stosunek do wszystkich ludzi jest bardziej skuteczny niż zwykłe chamskie opiepszanie (bardzo przepraszam za brzydki zwrot, czasem nie da sie inaczej)
UsuńKaśka :)
Dobrze to wyjaśniłeś Michał ,,po prostu nie kombinować umysłem..a Miłość jest albo jej nie ma , choć można jej doświadczyć i się nauczyć jeśli będziemy podążali swoją drogą i nie damy sobie wmówić jak mamy myśleć , że coś wypada, nie wypada i jeśli pozwolimy wywołać w nas poczucie winy , lęku..itd
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Damianem. Nie jest to proste.Takie podejście „ rozwala”cała grupę.
OdpowiedzUsuńCo na to inne dzieci? Jaki przykład jest dawany? Jak to wpływa na morale innych ?
Dzieci żyją w pewnej grupie w której są pewne przyjęte zasady. Nie można rozpatrywać tylko pojedynczego dziecka w oderwaniu od całej grupy. A tak tu jest to zrobione.
"Takie podejście „ rozwala”cała grupę.
UsuńCo na to inne dzieci?"
Ale dlaczego???? Wyobraź sobie, że jest grupa rozkoszująca się wspaniałą zupą. Jest wielki garnek, wszyscy sobie dolewają, delektują się , zachwycają. Nagle przychodzi jeden spóźnialski i zamiast musztry usłyszy - "no chodż! tu Twoja miska. Częstuj się!" Kto tu coś stracił? Tylko ten, którego nie było gdy inni mogli jeść.
Dlatego, że mamy do czynienia z dwoma różnymi poziomami. W tłumaczonym artykule jest poziom mentalno duchowy, a w przypadku zupy poziom fizyczny. Coś co działa na poziomie fizycznym niekoniecznie będzie działać na wyższych poziomach. Oczywiście to działa też w drugą stronę-coś co działa na poziomie duchowym niekoniecznie zadziała na fizycznym.
UsuńNo właśnie, zupa zupą :) a dzieci są w szkole po wiedzę, godzina lekcyjna mija. Obecnie nauczyciele w szkole, nie maja praktycznie żadnych środków żeby utrzymać porządek. Dzieci gadają na lekcjach, przeszkadzają w prowadzeniu zajęć, mogą się spóźniać i nic im nie można zrobić. Internet obiegają filmiki jak to nauczycielowi wkłada się na głowę kosz na śmieci itp.
UsuńCzego te dzieci w takiej szkole się naucza ? Dziecko przychodzi do domu i mówi, ze dzisiaj na matematyce przez 30 min. Nic nie robili bo czekali na jednego ucznia i wczoraj to samo. Czy ktoś chciałby mieć dziecko w takiej klasie ?
Milena, bo ludzie nie rozumieją jeszcze jednej rzeczy. Otóż kara również może wynikać z miłości. Jeśli dziecko zrobi coś źle, to powinno zostać ukarane, ale możemy podczas kary faktycznie pokazać miłość. No i tak jak już pisałem kara raczej lekka, bo zbyt ciężka spowoduje jeszcze większy bunt.
UsuńA tak na marginesie przypomniał mi sie film, w który Trehlebow mówi, żeby osobie która zagraża życiu innych posłać kulkę z miłością. W przypadku dzieci można na zasadzie analogii postąpić tak samo....
Milena:
Usuń"....a dzieci są w szkole po wiedzę, godzina lekcyjna mija. Obecnie nauczyciele w szkole, nie maja praktycznie żadnych środków żeby utrzymać porządek. ."
Mileno - mój syn potrzebował 10 minut rozmowy ze mną o poranku a za parę godzin (po jakiejś zabawie) kontynuował temat przez kolejne kilka minut. Chłonął jak gąbka dosłownie! Wszystko natychmiast zapadało w jego wnętrzu, nie trzeba żadnego "wkuwania" i tych durnych męczarni wielogodzinnych. Nasz system szkolnictwa jest z gruntu chory - na moim kanale znajdziesz film "zakazana edukacja" - wspaniale o tym mówi.
Nauczyciele są tam dla pieniędzy a nie z powołania. Męcza się sami, męczą (KALECZĄ!!!!) innych. Obecne "szkolnictwo" to dryl wojskowy, wyznaczone godziny, siedzenie w ławkach - to koszmar dla małego -pełnego energii człowieka! Piosenka Pink Floydów cały czas aktualna! Another Brick in the Wall (Part 2)
Pink Floyd
We don't need no education
We don't need no thought control....
http://www.tekstowo.pl/piosenka,pink_floyd,another_brick_in_the_wall__part_ii_.html
Gdy dorosłem, poszedłem do szkoły,
Byli tam pewni nauczyciele, którzy
Ranili dzieci chętnie, jak tylko mogli.
Wylewając na nie kpiny,
Na wszystko, co robiły,
Pokazując każdą słabość,
Jakkolwiek skrzętnie ukrywaną przez dzieci.
Lecz w miasteczku dobrze wiedziano.
Że gdy wracali do domu w nocy,
Ich tłuste, psychopatyczne żony
Biły ich do ostatniej kropli krwi!
[Verse 1]
My nie potrzebujemy (takiej) edukacji.
My nie potrzebujemy kontroli myśli
Ani mrocznego sarkazmu w klasie.
Nauczyciele zostawcie te dzieci w spokoju
Hej, nauczyciele zostawcie te dzieci w spokoju!
Ostatecznie jesteście tylko kolejną cegiełką w tym murze
Ostatecznie każde z was jest tylko kolejną cegiełką w tym murze.
[Verse 2]
My nie potrzebujemy (takiej) edukacji.
My nie potrzebujemy kontroli myśli.
Ani mrocznego sarkazmu w klasie.
Nauczyciele zostawcie te dzieci w spokoju
Hej, nauczyciele zostawcie nas - dzieci w spokoju!
Ostatecznie jesteście tylko kolejną cegiełką w tym murze
Ostatecznie każde z was jest tylko kolejną cegiełką w tym murze.
[Outro]
Jeśli nie zjesz swojej porcji mięsa, nie dostaniesz puddingu!
Jak można dostać pudding, jeśli nie zje się mięsa?
Damian 3 sierpnia 2018 22:28
Usuń.............. Otóż kara również może wynikać z miłości. Jeśli dziecko zrobi coś źle, to powinno zostać ukarane, ale możemy podczas kary faktycznie pokazać miłość. No i tak jak już pisałem kara raczej lekka, bo zbyt ciężka spowoduje jeszcze większy bunt. "
Kara (ros. "nakazanie" co ma w tym języku również znaczenie "wskazanie" . Wskazanie czego? drogi, właściwego postępowania).
Kara musi być ADEKWATNA do przewinienia oraz .....(najważniejsze) SPRAWIEDLIWA!!. Można być starotestamentowym tyranem : "zrobisz tak - bo ja ci tak nakazuję!" a można wyjaśnić DLACZEGO...dlaczego tak a nie inaczej.
Pamiętam taka opowieść około 60 letniego mechanika. Wspominał sytuację ze swojego życia, był młodym chłopakiem i miał mistrza- brygadzistę. Ten go zawsze przestrzegał aby uważał przy ładowaniu akumulatorów bo może wystąpić wybuch - mieli pomieszczenie do tych spraw, były stosowne procedury postępowania. Jednak młodemu zdarzyło się kiedyś, że ...nie zachował zasad i zepsuł akumulator, strzeliło, wybuch - szczęście, że jemu się nic nie stało. Stary mistrz powiedział: "młody - musisz za to zapłacić bo inaczej nie zapamiętasz". Powiedział to z uśmiechem a mój rozmówca - ten 60 latek wspominał to dziś ze śmiechem kiwając głową, że mistrz miał rację. Ot - jedna z opowieści.
Dziś niestety nie pozwala się młodzieży ponosić konsekwencji swoich czynów (sam czyniłem te błędy wobec niektórych swoich pracowników- za bardzo im "matkowałem". Dziś się zmieniłem). 2 dni temu byłem w sądzie gdzie zdjęto odpowiedzialność z dwóch młodych łobuzów. To błąd - mama jednego z nich coś tam "pomogła" - synek jest przekonany, że całe życie tak będzie .
To jest kolejny przykład takich "Piotrusiów" (była burza w innym dziale) czy też "Bolków" (mam tu od 2 dni kolejnego takiego ananasa - znamy się od 6 lat. Mając 17 był u mnie pomocnikiem na budowie- dziś mama go do mnie wysyła (wczoraj godzinna rozmowa telefoniczna z nią) bo chłopak nie daje rady. Za dobrze ma! Dostał cały dom (rodzeństwo powyjeżdżało) i nie ogarnia. Narobił długów, licznik już odcięty. Do mnie nie dojechał- - w tej chwili jest chyba na dawnym Woodstocku, żyje z dnia na dzień. Wiem, że jest już alkohol i chyba coś więcej.
Cześć :-D
OdpowiedzUsuńNie chcę nikomu nadepnąć na odcisk, ale nie mogę się powstrzymać, bo mam tu swoje doświadczenia ;-)
Nie widzicie, że w komentarzu nauczyciela nie ma pochwały zachowania czy też jakiegokolwiek słowa które sugerowałoby, że warto się spóźniać?
Tu jest najzwyklejsza informacja dana dziecku: nie możemy rozpocząć lekcji bez Ciebie. Czekamy wszyscy, aż przyjdziesz. Zobacz, cała klasa czeka. Czy uważacie, że dzieci są na tyle głupie, że nie zrozumieją, że ich spóźnienie ma swoje konsekwencje? Czy Wy nie widzicie takiej informacji w tym komentarzu?
Wasza reakcja na ten artykuł najlepiej pokazuje jak dobrze działa tresura, nawet w dorosłym umyśle. Ileż to ja się na wywiadówkach nasłuchałam, kiedy zapytałam jaka jest idea robienia niezapowiedzianych kartkówek, jak nie tylko i wyłącznie chęcią przyłapania dziecka na niewiedzy, dowiedziałam się, że to uczy systematyczności, i to jest ważne, i to jest specjalistyczna metodologia poparta latami doświadczeń i bla bla bla bla bełkot!!!! Proste myślenie kontra zwykły bełkot.
I kwestia tego magicznego określenia: behawioralny....co to znaczy? Behawioralny czyli wyuczona reakcja na bodziec. Czyli najpierw musisz się nauczyć reakcji, żeby móc ją zastosować - i o tym mowa w artykule-o projektowaniu zachowań behawioralnych - w ogóle nie rozumiem tego argumentu (chyba, że czegoś tu nie kumam :-D:-D:-D) Jeśli wybitny psycholog uźywa sformuowania: "nagradzanie miłością" to jest to kolejny bełkot. Co to znaczy? Bo aż boję się pomyśleć?
Pamiętam słowa mojej teściowej (które słyszę tu teraz jak echo), kiedy patrzyła na moje podejście do dzieci:" o matko, ileż to trzeba mieć cierpliwości!"
Pięknie, przepięknie pisze o tym Korczak (zapraszm do lektury, każdy kto został obdarzony cudem współtrwania przez kilka lat swojego życia z człowiekiem, który jest dzieckiem, powinien to przeczytać).
Pozdrawiam :-D:-D:-D
Natalia :-D:-D:-D
"Nie widzicie, że w komentarzu nauczyciela nie ma pochwały zachowania czy też jakiegokolwiek słowa które sugerowałoby, że warto się spóźniać?
UsuńTu jest najzwyklejsza informacja dana dziecku: nie możemy rozpocząć lekcji bez Ciebie. Czekamy wszyscy, aż przyjdziesz. Zobacz, cała klasa czeka. Czy uważacie, że dzieci są na tyle głupie, że nie zrozumieją, że ich spóźnienie ma swoje konsekwencje? Czy Wy nie widzicie takiej informacji w tym komentarzu?"
Wbrew temu co niektórzy myślą dzieci są dobrymi obserwatorami. Mogą jednak wyciągnąć fałszywe wnioski. Jeśli nauczyciel potraktuje spóźniające się dziecko z miłością i nie ma żadnej kary, to inne dzieci mogą wyciągnąć wniosek, że one też mogą się spóźnić i nic się nie stanie. To jest dokładnie to co piszesz-dzieci zrozumieją konsekwencje spóźniania się, że najwyżej lekcja się nie zacznie, bo kogoś brakuje. Nie ma informacji na ile dzieciom zależy na tym by się lekcja zaczęła. Końcowy wniosek artykułu, że kochane dziecko sie nie spóźni może być błędny. Ale zauważcie jedną rzecz: napisałem, że końcowy wniosek może być błędny, a nie że taki jest. I dlatego wcześniej pisałem, że ja bym to wszystko sprawdził.
Natalia: :))))
UsuńDamian:
https://youtu.be/K3AYMAuhCOo?t=3m22s
Ale Damian, gdy wymyślisz karę za spóźnienie, to następnym razem to dziecko pójdzie na wagary, ze strachu. Wychowywanie za pomocą strachu i karania budzi również bunt w dziecku i niechęć
UsuńKaśka :)
Ok, zobaczyłem filmik z podanego linka. Jest kilka rzeczy o których chcę napisać. Można patrzeć z wyższego poziomu (duchowego) na poziom fizyczny, ale tak jak pisałem wcześniej, nie zawsze coś co działa na jakimś poziomie będzie też działać na innych. W tytule tego filmu jest mowa tylko o lewej półkuli. Ludzie spotykając się z rozwojem duchowym są uczeni by rozwijać prawą półkulę. Niestety nikt tym osobom nie mówi, że mózg nie składa się z dwóch części, tylko z czterech. Dopiero połączone działanie wszystkich czterech części naszego mózgu pozwala w pełni wykorzystać jego potencjał.
UsuńDruga sprawa jest taka, że ja nie staję po żadnej z dwóch stron barykady. Najczęściej ludzie opowiadają się za którąś ze stron i uparcie tkwią przy swoich argumentach. A ja uważam, że lepiej szukać tego co łączy niż tego co dzieli.
"Ale Damian, gdy wymyślisz karę za spóźnienie, to następnym razem to dziecko pójdzie na wagary, ze strachu. Wychowywanie za pomocą strachu i karania budzi również bunt w dziecku i niechęć"
UsuńCzytałem kiedyś na ten temat ciekawe opracowanie. Z jego treści wynikało, że surowa kara prowadzi do buntu, ale łagodna daje pozytywne efekty. Znowu ktoś może to zanegować, więc jeszcze raz napiszę, że trzeba to sprawdzić w konkretnej sytuacji, wyciągnąć odpowiednie wnioski i wdrożyć w życie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAmelia wiesz, że 90% psychologów wybrało ten kierunek studiów, bo sami mieli problemy ze sobą i myśleli, że to im pomoże? To nie wina samej psychologii, że jest tak jak jest, ale kwestia tego, że zajmują się tym nieodpowiednie osoby.
UsuńKiedyś usłyszałem, że nie ma przypadków, że wszystko jest po coś. Ten wpis też jest po coś, to że zacytowałem tu słowa znajomego psychologa, tez jest po coś. Zauważcie jakie osoby czytają tego bloga i jakie tutaj piszą. Ano takie, które są zainteresowane rozwojem, takie które chcą być lepsze. I zazwyczaj jest tu spokojnie, ale zdarzają się też ostre akcje. Te ostre akcje też są po coś. Każdy uczestnik wyciąga z tego swoje wnioski, byc może niewłaściwe, ale tez byc może pewne rzeczy w przyszłości, których teraz doświadcza (w sensie wyciąga niewłaściwe wnioski) pozwolą mu podjąć właściwą decyzję.
Czasem stoimy po przeciwnych stronach barykady. A ja teraz zrozumiałem, że tak na prawdę stoimy po tej samej stronie, tylko doświadczamy iluzji, że jest inaczej. Każdy z nas chce tego samego: być szczęsliwym. Więc szukajmy rozwiązań zamiast tworzyć niepotrzebne podziały. Ja wiem dlaczego na tym blogu pojawił sie ten artykuł-chodzi o to byśmy sobie uświadomili pewne rzeczy, a zwłaszcza to, że nie ma podziału, że wszystko jest jednością. Natomiast każdy z nas ma co innego do przepracowania, inne emocje. Dla wielu z nas czymś co mamy do przepracowania będzie pokora (w tym również dla mnie), dla innych inne uczucia, emocje czy cokolwiek innego. Patrząc w ten sposób doświadczam zrozumienia tego co sie dzieje w moim życiu, a skoro ja tak mam, to może tego doświadczyć każdy. Wnioski zastawiam każdemu z osobna, bo dla każdego moga być inne, ale inne nie oznacza, że niewłaściwe.
Wiem od dawna o tych problemach psychologów ze sobą Damian :).
UsuńNiektórzy nawet mimo tej całej wiedzy, po latach studiów dalej nie mogą sobie poradzić.
Jest taka sławna pani psycholog zapraszana często do TV - bardzo gruba kobieta, ona dalej w wywiadach przyznaje że jest pełna kompleksów i blokad, a pomaga innym - to chore.
Pozdrawiam Cię.
:)) Nie od dziś wiadomo, że na psychologię idą ludzie mający problemy ze samymi sobą. Ja kiedyś studiowałem przez 2 lata na Budowie Maszyn (PG) ale tak naprawdę to zapisałem się do biblioteki Uniwersytetu Gdańskiego i czytałem co się tylko dało. "Dezintegracja Pozytywna" Kazimierza Dąbrowskiego była jedną z ważniejszych i bardzo wówczas potrzebnych mi pozycji. Piszę o tym bo nawiązałem jakiś kontakt - chciałem się nawet przenieść na psychologię ale ktoś mi odradził wyjaśniając realia.
UsuńMoje życie to potwierdziło - pewna pani psycholog ze Słupska mająca duży wpływ na ocenę stanu moich dzieci oraz mojego (czas ciągania się po sądach) sama była po rozwodzie i ogólnie "wieść gminna" niosła (a mam szersze spektrum bo moja matka w środowisku Służby Zdrowia), że babka ma sama problemy. Spotkałem się zresztą raz tą panią - więcej nie miałem ochoty.
W ogóle "nauka" zwana psychologią to narzędzie do sterowania masami - bardzo wygodne to było dla okupanta, teorie snute na zamówienie, zamknięte oddziały psychiatryczne (od psychologii niedaleko) dla niepokornych itp. Chyba Samson się nazywał ten znany psycholog - afera wiele lat temu, pedofil z zaburzeniami osobowości.
Opiewany dziś w niektórych środowiskach Wilhelm Reich to też niezły kawał świra, kontynuował w praktyce zabawy Freuda, gdzieś w latach 50-tych zamknięto jego "klinikę" gdzie "studiował" dziecięce orgazmy.
"J. Amelia 3 sierpnia 2018 23:32
UsuńTak Natalia, prawdę napisałaś........"
-------------------
Cudowny list - obiema łapami się podpisuję!
...chciałem się nawet przenieść na psychologię...
Usuńciekawe bo ja też o tym myslałam, chciałam ...może studiowalibysmy razem na UG chyba że chciałeś gdzie indziej...:).Nawet ostatnio o tym myślałam, ale
zrezygnowałam wole swoją psychologię...I.
"...Wiem od dawna o tych problemach psychologów ze sobą ..."
Usuńcałe szczęście, ze nie przeszłam- bo bym miała problem sama z sobą...:)))I
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńświetne! już daję osobny wpis o panu Kosteckim!
UsuńKiedyś czytałam książkę pt "Summerhill" byłam pod wielkim wrażeniem... na yt znalazłam filmik oto on...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=LJtFe6jSEQk
I.
Faktycznie, Natalia ma rację, przecież ten nauczyciel nie chwali tego dziecka za spóźnienie tylko upomina go że wszyscy na niego czekają, że nie mogli zacząć lekcji... kluczem tu jest to w jaki sposób przekaże się dziecku tą uwagę. Z czystą nie udawaną miłością. Nie wychowywać strachem, karaniem. Przecież słowa "kartkówka" albo "sprawdzian" kojarzy sie wszystkim ze strachem.
OdpowiedzUsuńKaśka :)
Nie wiem Jędrku, czy tlumaczac ten tekst wiedziales o tym:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/ankaslowianka/posts/938010829716863
Bo jesli nie, to zadziala sie niesamowita synchronia :)
Nie wiedziałem! Synchronia - dzięki!
UsuńPrzeczytałem dziś raz jeszcze list Anki Słowianki do którego dajesz link Beato. Przypomniało mi się, że o tych listach do córki była już u nas na blogu wzmianka.
UsuńDziekuje Jędrku. Moze w komentarzach- wyszukiwarka blogowa na Szałwa i na Amonaszwili milczy :(
UsuńJesli mozesz, podeslij prosze link. Na pewno przeczytam ksiazke po przetlumaczeniu przez Ankę.
Postaram się w chwili wolnej (może ktoś z czytelników pomoże?) . Mam w tej chwili huk pracy w realu - piszę pisma sądowe, taki rok niełatwy.
UsuńOczywiście, nie ma pośpiechu, mi się nie spieszy. Dziękuję i powodzenia w sądach!
UsuńZobaczcie jaka wspaniała rzecz się wydarzyła. Kilka moich postów i już się nie dzielimy na dwa obozy. Piszecie nowe posty, ale są bardzo neutralne. Ciśnienie zeszło z nas wszystkich. Mój cel został osiągnięty, ale wszyscy się do tego przyczynili, więc wszystkim dziekuję z całego serca :)
OdpowiedzUsuńNo teraz to już się całkiem słodko zrobiło :)
UsuńDzięki :)
:))) ...tak, tylko Mumbi nie ma :(
UsuńKaśka :)
Trafiłam na Twojego bloga pół roku temu, poszukując wyjaśnienia pojęcia żeńskiej energii. Potem kiedy po jego lekturze zdałam sobie sprawę jakim chłopem się stałam zaczęłam szukać, jak naprawić relacje z dziećmi i trafiłam na blog o Pozytywnej Dyscyplinie. Zachęcona, przeczytałam książkę i od tygodnia próbuję wprowadzać pewne jej zasady w życie. Tam też jest odwołanie do bezwarunkowej miłości, do stosowania zachęty a nie kar. Podstawowym wymogiem jest chcieć postawić się na równi z dzieckiem i zrozumieć je, a nie wiecznie udowadniać że ma się rację przez upokarzanie, słowne napominanie itp. Wielu dorosłych nie rozumie tego i nie chce swoim dzieciom zapewnić lepszego wychowania niż sami mieli, bo ich też karano i jakoś to przeżyli. Chcę dać swoim dzieciom szacunek, którego mi nie dano. Może to pozwoli im zbudować lepszy, bardziej odpowiedzialny świat.
OdpowiedzUsuńCoś takiego jak bezwarunkowa miłość w ujęciu ludzkim nie istnieje. Mamy swoje ograniczenia i dlatego nie jesteśmy w stanie kochać bezwarunkowo, nawet gdybyśmy chcieli. Inna sprawa, że osoby w ten sposób kochane mogłyby to odebrać zupełnie inaczej, co wyrządziłoby więcej szkody niż dało pożytku. To też jest potrzebny zdrowy rozsądek.
UsuńCo do braku kar, to może to działać, ale zazwyczaj nie działa. To zadziała w przypadku bardzo oświeconych dzieci, ale dziś takich po prostu nie ma zbyt wiele, o ile w ogóle są. Nie mówie, że trzeba dzieci karać, ale trzeba mieć zasady i się ich trzymać. Pomyśl w ten sposób. Jeśli ktoś włoży dłoń do ognia, to czy ogień nie poparzy tej osoby? Poparzy, bo tak działa ogień. Z zasady po prostu nie wkładamy ręki do ognia. I to mam na myśli.
Szacunek możesz dzieciom dać, ale wpierw musisz go sama posiadać. Jesli twoje dzieci dają ci szacunek, to im go oddasz w takiej samej ilości. Na szacunek wbrew niektórym, nie trzeba zasłużyć, trzeba go tylko nie stracić, gdy jest nam dany w kredycie zaufania. Tego właśnie naucz swoje dzieci.
W ostatnim zdaniu popelniasz błąd. Twoje dzieci nie mają budować lepszego świata, bo świat może nie chcieć byc lepszy. Twoje dzieci mają budować lepsze życie dla samych siebie.
Monika, pięknie napisałaś i postąpiłaś wdrażając w życie wiedzę z książki i swoje obserwacje oraz przemyślenia. Napiszesz, jaka to książka? Chyba, że czytałaś po rosyjsku...
UsuńMój przykład: byłam pierwsza z czwórki rodzeństwa, między mną a najmłodszą siostrą jest 6lat różnicy i do tej pory pamiętam, jak to ja myłam jej brudny tyłek, bo rodzice pracowali i nie mogłam jej zostawić w takim stanie do ich powrotu. Zawsze byłam najlepsza, od zerówki z czerwonym paskiem, szybko się uczyłam - inteligentna, sumienna, odpowiedzialna, perfekcyjna. Jeszcze do niedawna mając trójkę dzieci rządziłam i wymagałam. Miałam przekonanie, że ja wiem najlepiej co jest dobre dla moich dzieci. Teraz kiedy się ocknęłam widzę, że najstarszy syn nie ma własnego zdania, czeka na opinie innych, bo to inni wiedzą co jest dla niego najlepsze, a przecież wcale tak nie jest. Dotąd żyłam w przkonaniu, że żeby dziecko zrozumiało błąd powinno ponieść karę i taki były zasady. Ja idealna, nie przyznawałam się do błędu, nigdy, bo tego nauczyłam się w dzieciństwie. A tak naprawdę po co popełniamy błędy? Po co jako ludzie mamy wolną wolę? Błędy powinno zacząć się traktować jako okazję do nauki. Dlaczego mam karać dziecko za zachowanie, którego konsekwencji nie rozumie. Przecież ja nie nauczyłam go że to, co czuje kiedy coś jest nie po jego myśli to może być złość, frustracja, rozczarowanie. Sama wiele razy działając pod wpływem impulsu kiedy starsze dziecko biło mlodsze dawałam starszemu po rękach bez pytania kto, po co i dlaczego. Sama biłam, myśląc że to oduczy bicia. Głupota prawda? Ale ja dopiero teraz do tego dochodzę. Ciągle się uczę. Zasady oczywiście. Ja nigdy nie stosowałam pobłażliwości i samowolki. Ale czy kara będąca upokorzeniem była konieczna? Czy sama rozmowa o takim zachowaniu, które powoduje u mnie rozczarowanie nie byłaby bardziej pouczająca? Czy w tym wypadku w ogóle moje rozczarowanie ma jakieś znaczenie, jeśli sama dotychczas nie umiałam przyjmować swoich porażek, a więc nazywać i radzić sobie ze swoimi emocjami. W dzieciństwie nikt nie nauczył mnie, że popełniony błąd może być okazją do nauki. Nauczono mnie, że błędów się nie popełnia, bo wtedy jesteśmy wyśmiewani. Mówisz o dzisiejszych dzieciach tak, jakby to że one są takie a nie inne nie zależało od nas dorosłych. Wydaje mi się, że do jakiś przynajmniej 6lat dzieci uczą się od nas. Potem dopiero zaczyna się szukanie roli wśród rówieśników. Nie jestem psychologiem i nie znam wykładów na temat rozwoju behawioralnego człowieka. Piszę to jako młoda mam 3 małoletnich dzieci. Odnośnie ostateniego zdania, które wg Ciebie jest błędne - czy jako ludzie żyjemy jako indywidua nie mające wpływu na innych? Czy umiejętność dokonywania wyborów i brania za nie odpowiedzialności nie ma znaczenia dla tego jak kształtujemy swoje otoczenie? Abstrahuję tu oczywiście od pojęcia matrixa itp. bo w tym zakresie jeszcze za mało wiem.
OdpowiedzUsuńDużo napisałaś, ja dziś zmęczony więc mogę być nieprecyzyjny (wieczór) ale pierwsze wrażenie po przeczytaniu, że wszystko o czym piszesz to tresura.
UsuńStara zasada: "kochaj i czyń co chcesz".
Jest jeszcze ważna rzecz- u Słowian przestrzegano (była o tym mowa na blogu) aby kobieta nie karciła chłopca. Matka nigdy nie wymierzała kar młodemu mężczyźnie- czynił to wyłącznie ojciec. Potem wyrastamy złamani, dajemy się pomiatać w przyszłości innym kobietom. U Słowian mężczyzna jest liderem.
Monika postaram się odpowiedzieć na to co napisałaś.
Usuń"Zawsze byłam najlepsza, od zerówki z czerwonym paskiem, szybko się uczyłam - inteligentna, sumienna, odpowiedzialna,
perfekcyjna."
Tego chce system, ale można postępować inaczej. Trzeba tylko być świadomym. Ja od mojego dziecka nie wymagam świadectwa z
paskiem, bo nic mu to nie da w przyszłości. Owszem to może być dodatkowym atutem przy szukaniu pracy, ale wolę by moje
dziecko miało własny biznes niż pracowało dla kogoś, więc mojej córce mówie, że ma tylko zdać do następnej klasy, a uczyc
się tego co ją pasjonuje i co może się przydać w przyszłości. Zwracam jej też uwagę na to by budowała swoją pewność siebie
i poczucie wartości.
"Jeszcze do niedawna mając trójkę dzieci rządziłam i wymagałam. Miałam przekonanie, że ja wiem najlepiej co jest dobre dla
moich dzieci. Teraz kiedy się ocknęłam widzę, że najstarszy syn nie ma własnego zdania, czeka na opinie innych, bo to inni
wiedzą co jest dla niego najlepsze, a przecież wcale tak nie jest."
Dostrzegasz swoje błędy, to świadczy o rozwoju :)
"Dlaczego mam karać dziecko za zachowanie, którego konsekwencji nie rozumie. "
Zgadza się to byłoby idiotyczne. Dziecko powinno wiedzieć jaki skutek przyniosło jego zachowanie.
"Przecież ja nie nauczyłam go że to, co czuje kiedy coś jest nie po jego myśli to może być złość, frustracja,
rozczarowanie. Sama wiele razy działając pod wpływem impulsu kiedy starsze dziecko biło mlodsze dawałam starszemu po
rękach bez pytania kto, po co i dlaczego. Sama biłam, myśląc że to oduczy bicia. Głupota prawda?"
Zgadzam się, głupota.
"Ale czy kara będąca upokorzeniem była konieczna?"
Nie. Kara nie ma być upokorzeniem. Kara ma pozwolić zrozumieć błąd i sprawić, by nie został więcej popełniony.
"Czy sama rozmowa o takim zachowaniu, które powoduje u mnie rozczarowanie nie byłaby bardziej pouczająca?"
Zależy od sytuacji. Jeśli dziecko jest w stanie zrozumieć swoje błędy i wyciągnąć korzystne wnioski, to tak.
"Czy w tym wypadku w ogóle moje rozczarowanie ma jakieś znaczenie, jeśli sama dotychczas nie umiałam przyjmować swoich
porażek, a więc nazywać i radzić sobie ze swoimi emocjami."
Tak ma znaczenie. Nie udawaj przed dzieckiem, że wiesz wszystko. Pokaż mu, że też się uczysz pewnych rzeczy i poproś by
uczyło się z tobą, że razem dacie radę pokonać problem.
"W dzieciństwie nikt nie nauczył mnie, że popełniony błąd może być okazją do nauki. Nauczono mnie, że błędów się nie
popełnia, bo wtedy jesteśmy wyśmiewani."
To błąd systemu. Niektórzy mówią, że wszyscy jesteśmy ofiarami ofiar i uważam, że jest to poprawne stwierdzenie.
Nie zmieściło się w jednym wpisie, więc tu kontynuacja.
Usuń"Mówisz o dzisiejszych dzieciach tak, jakby to że one są takie a nie inne nie zależało od nas dorosłych."
Szeroki temat z mnóstwem bardzo małych niuansów. System jest jaki jest a walka z nim jest trudna, a często niemożliwa. W
Polsce istnieje obowiązek szkolny. Nie poślesz dziecka do szkoły, to będziesz mieć problemy. Albo inny przykład. Dziecko ogląda jakieś bajki i są to bajki bez przemocy, bo tylko takie pozwalasz mu oglądać. Ale nawet takie bajki zawierają mnóstwo negatywnych instalacji i nawet osoba znająca sie na sprawie nie jest w stanie ich wszystkich wyłapać. Możesz pozbyć się z domu telewizora, ale twoje dziecko dowie sie od rówieśników, że oglądają bajki i też będzie chciało. Jak mu tego nie zapewnisz, to może się buntować. Możesz jeszcze izolować swoje dziecko, ale zrodzi to mnóstwo innych problemów. Generalnie nie ma idealnego rozwiązania i warto być tego świadomym.
"Odnośnie ostateniego zdania, które wg Ciebie jest błędne - czy jako ludzie żyjemy jako indywidua nie mające wpływu na innych? Czy umiejętność dokonywania wyborów i brania za nie odpowiedzialności nie ma znaczenia dla tego jak kształtujemy swoje otoczenie? Abstrahuję tu oczywiście od pojęcia matrixa itp. bo w tym zakresie jeszcze za mało wiem."
Mamy wpływ na innych, ale nie jesteśmy w stanie zmienić świata, jeśli świat nie zechce się zmienić. To kwestia wolnej
woli. Nie zmienisz też danej osoby jesli ona tego nie chce. Na to szkoda czasu. Możesz natomiast zmienić swoje życie i
uczynić je lepszym. Twoje wybory i odpowiedzialność za nie mają mieć wpływ na twoje życie, a nie na otoczenie. Jak chcesz iść do przodu, to często będzie tak, że trzeba będzie zmienić otoczenie, bo otoczenie będzie działać na twoją szkodę. Jak to zrozumiesz i zrobisz co trzeba to twoje życie się zmieni na lepsze. I nie myśl o tym jak zachowają się ludzie z twojego otoczenia. Wielu z nich będzie chciało dla ciebie dobrze, ale według ich własnej definicji tego co jest dobre. Twoja definicja może być inna.
Damian:
Usuń",,,,,,,,,,,,,Polsce istnieje obowiązek szkolny. Nie poślesz dziecka do szkoły, to będziesz mieć problemy"
Przecież są alternatywy - piszesz nieprawdę. Trzeba się tylko przyłożyć a nie polegać na "wielkim bracie". Z Twoich wszystkich wpisów emanuje rezygnacja i poddanie się systemowi.
"Przecież są alternatywy - piszesz nieprawdę. Trzeba się tylko przyłożyć a nie polegać na "wielkim bracie". Z Twoich wszystkich wpisów emanuje rezygnacja i poddanie się systemowi."
UsuńTak są alternatywy.
Teraz cytat:
"Obowiązek szkolny jest realizowany w szkołach podstawowych i w okresie reformy oświaty w gimnazjach. Obowiązek nauki jest z kolei realizowany w szkołach ponadpodstawowych i w okresie reformy oświaty w szkołach ponadgimnazjalnych, do ukończenia osiemnastego roku życia (art. 35 PO). Aby rodzic mógł prowadzić tzw. edukację domową dziecka objętego obowiązkiem szkolnym w szkole podstawowej, musi wystąpić do dyrektora szkoły podstawowej z wnioskiem o wydanie zezwolenia na spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą. Do wniosku rodzic musi załączyć: opinię publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, oświadczenie rodziców o zapewnieniu dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej obowiązującej na danym etapie edukacyjnym, zobowiązanie rodziców do przystępowania w każdym roku szkolnym przez dziecko spełniające obowiązek szkolny lub obowiązek nauki do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, które będą stanowiły podstawę wystawienia w szkole ocen klasyfikacyjnych (art. 37 ust. 1 i 4 PO). Jeśli rodzic złoży kompletny wniosek i dyrektor nie ma wątpliwości co do prawdziwości oświadczeń rodzica, wydaje decyzję administracyjną o zezwoleniu na realizację obowiązku szkolnego poza szkołą (art. 37 ust. 1 PO)."
Jestem ciekaw czy samotną matkę z trójką dzieci i zarabiającą minimalną krajową stać na zapewnienie tym dzieciom takiej domowej edukacji. To, że jest alternatywa jeszcze nie oznacza, że każdy w danym momencie będzie w stanie z niej skorzystać.
Patrzysz zero jedynkowo na wiele spraw, ale rzeczywistość nie jest zero jedynkowa. Po za tym moim celem nie jest szukanie tego co nas dzieli, tylko szukanie tego co nas łączy.
"....Jestem ciekaw czy samotną matkę z trójką dzieci i zarabiającą minimalną krajową stać na zapewnienie tym dzieciom takiej domowej edukacji."
UsuńA kto jej winien, że jest samotna? Nie wypisuj mi tutaj takich pierdół bo ostatnio mam już tego typu głupot dosyć. Ludzie heroicznie walczący z tym bagnem, trudzący się i samokształcący są zmuszani do opiekowania się i łożenia na różnej maści leni. Nie każ mi się pochylać nad takimi przypadkami - znam aż za dobrze realia wielu takich przypadków. Równie dobrze mógłbyś zacząć się użalać, że człowieka bez świadectwa maturalnego nie chcą przyjąć na studia i że to dyskryminacja.
A kto jej winien, że jest samotna?
UsuńA kto jej winien?
A moze należy zapytać czyja to sprawka?
Ponoć ich zaprosiliśmy jak gdzieś pisałeś...teraz gramy...nie zawsze dla wszystkich gra bywa przyjemna...
W kk. mówia moja wina, w karmie też obwiniaja...sprytnie to obmyslone...I.
:)) a Ty ciągle swoje :) Kiedy weźmiesz odpowiedzialność za swoje wybory i przestaniesz marudzić ? ;) Nikt nie obiecywał, że w tej grze tutaj będzie lekko. Jak się nauczysz "dostrajać" (chyba w filmie Dark City było takie pojęcie) to "oni" zostawią Ciebie w spokoju. A póki co stwarzają rozmaite iluzje, kuszą, zastawiają pułapki - złapiesz się = masz jedną lekcję więcej i zapamiętaj, nie popełniaj błędu w przyszłości.
Usuń"A kto jej winien, że jest samotna? Nie wypisuj mi tutaj takich pierdół bo ostatnio mam już tego typu głupot dosyć. Ludzie heroicznie walczący z tym bagnem, trudzący się i samokształcący są zmuszani do opiekowania się i łożenia na różnej maści leni. Nie każ mi się pochylać nad takimi przypadkami - znam aż za dobrze realia wielu takich przypadków. Równie dobrze mógłbyś zacząć się użalać, że człowieka bez świadectwa maturalnego nie chcą przyjąć na studia i że to dyskryminacja."
UsuńNo popatrz jak ego nie pozwala Ci odpuścić. Zbiłem Twój argument, gdzie napisałeś, że piszę nieprawdę na temat obowiązku szkolnego, to ego znalazło następny. Ego chce postawić na swoim tylko po co? Wciąż szukasz tego co dzieli, a nie tego co łączy, ale już wiemy, że to przez ego. Wyłącz na chwilę ego i spójrz z innej perspektywy. Pytasz kto winien, że samotna. Być może ona sama, ale częściowo też może inni ludzie. To, że jest samotna nie oznacza, że nie może tego zmienić. Ale może też nie chcieć. Ja jestem sam od 4 lat, ale na chwilę obecną nie chcę tego zmieniać. Skupiam sie na czymś innym. Może taka samotna matka tez nie chce się z nikim związać, bo ma inne cele. Ale za kilka lat może bedzie chciała być z kimś i znajdzie sobie partnera. Wszystko zalezy od niej.
Do Beata: ja znalazłam blog https://pozytywnadyscyplina.pl/blog/ potem kupiłam książkę Jane Nelsen. Oczywiście nie traktuję tego jako prawd objawionych, ale znalazłam wiele ciekawych wskazówek. Naprawdę po tygodniu kiedy zaczęłam w końcu z dziećmi rozmawiać a nie odpytywać, kiedy zaczęłam patrzeć i mówić do nich z miłością inaczej się zachowujemy. Jest nam razem lepiej.
OdpowiedzUsuńMonika- dziekuje, juz na stronie buszuje.
UsuńUklad rodzinny mamy taki sam wiec o Tobie czytalam jak o sobie. Swojej rodziny i dzieci jeszcze nie mam...
Napisalas: Teraz kiedy się ocknęłam- mozesz podzielic sie, co bylo przyczyna ockniecia?
Do Damiana: Jak najbardziej istnieje miłość bezwarunkowa. Kocham mojego syna bezwarunkowo.
OdpowiedzUsuńMiłość bezwarunkowa nie istnieje na poziomie fizycznym, bo nie ma na tym poziomie prawa bytu. Ona może istnieć tylko na poziomie duchowym, ale my nie jesteśmy na poziomie duchowym tylko na fizyczno mentalnym.
UsuńTobie się tylko wydaje, że kochasz bezwarunkowo. Możesz kochać bardzo mocno i z tym się zgodzę, ale... Jeśli twoje dziecko postępuje w taki sposób, w jaki chcesz by postępowało to iluzja bezwarunkowej miłości będzie trwać. Jeśli zrobi coś co cię zrani, to w tym momencie możesz je dalej kochać, lecz zostałaś zraniona i wymaga to zadośćuczynienia, więc powstaje warunek. Jest to niezależne od ciebie, ale jest. Ty możesz nie chcieć tego zadośćuczynienia, ale wszechświat i tak się o swoje upomni. Z drugiej strony jeśli pozwalasz nieustannie się ranić, to okazujesz brak miłości do samej siebie-tu po prostu nie ma miłości, tylko jej brak i na to wszechświat też zareaguje.
Jeśli będziesz trwać w iluzji bezwarunkowej miłości, to w końcu obróci sie to przeciw tobie i twojemu dziecku. Masz więc wybór, trwać w tej iluzji albo z niej wyjść. Nie mogę ci powiedzieć co dla ciebie będzie lepsze, bo po prostu tego nie wiem, ale wiem co ja bym zrobił.
"Jeśli będziesz trwać w iluzji bezwarunkowej miłości, to w końcu obróci sie to przeciw tobie i twojemu dziecku. Masz więc wybór, trwać w tej iluzji albo z niej wyjść."
UsuńDamianie - to jest Twoje postrzeganie. Istnieje i inny poziom ale ....sam sobie odcinasz do niego dostęp. "stanie się wam według wiary waszej". Mówisz, że nie istnieje bezwarunkowa miłość i dla Ciebie ona nie istnieje.
Przecież wystarczy sięgnąć do biografii (fakt - nielicznych) jeszcze tak z przed 100 lat by znaleźć przykłady heroicznych czynów - cóż to jest jak nie miłość?
Jędrzeju ale ja nie napisałem, że miłość bezwarunkowa nie istnieje, tylko że nie istnieje na poziomie fizycznym. Co heroiczne czyny mają wspólnego z bezwarunkową miłością? Wiele osób dla swoich bliskich może dokonać takiego czynu, bo ich kocha.
UsuńJa też mogę napisać, że to jest twoje postrzeganie, ale to niczego nie zmieni w tej dyskusji. Inna sprawa, że wiara to coś stosunkowo słabego, bo znajduje się między strachem a nadzieją. Możesz sobie wierzyć, ale to oznacza tylko, że nie wiesz. Ja wolę wiedzę od wiary, a w Biblii, na którą się powołujesz (mam na myśli cytat dotyczący wiary) brakuje wiedzy jak robić to by było tak jak chcemy. Gdybym miał wiedzę, to wiara do niczego nie byłaby mi potrzebna.
"Jędrzeju ale ja nie napisałem, że miłość bezwarunkowa nie istnieje, tylko że nie istnieje na poziomie fizycznym."
UsuńTak - a na poziomie pasa trudno znaleźć serce.
Albo widzisz człowieka w całości albo tylko jego d...pę. Naprawdę nie wiem jak to mam inaczej wyjaśnić.
"zimy so zimne a lata goronce" wyjaśniał synowi Kaziuk w Konopielce. Czasem ludzie na powitanie zadają pytanie: "co tam u was słychać?" Jest taka odpowiedź: ZALEŻY GDZIE UCHO PRZYŁOŻYĆ". Coś podobnego jest w tym wypadku - piszesz prawdę, swoją prawdę. Spojrzyj wyżej a ujrzysz więcej.
A co do heroizmu: przecież to przykład miłości! Oddać swoje życie w obronie innego to zademonstrowana w praktyce miłość bezwarunkowa.
"piszesz prawdę, swoją prawdę"
UsuńCzyli robię dokładnie to samo co Ty, więc jesteśmy kwita.
"Spojrzyj wyżej a ujrzysz więcej."
Ty patrzysz z poziomu mentalnego. Te odpowiedzi są w Tobie. Odpowiedzi z poziomu duchowego nie są w Tobie, one tylko przez Ciebie przepływają. Skup sie na tym, by je dostrzec.
Damian, męczysz strasznie. Czemu czynisz tu jakiś sparing i przepychankę? Jakie "kwita" - czy tu ktoś z kimś walczy? Coś udowadnia? Na poziomie materii faktycznie jest walka. Taką piosenkę mi przypomniałeś:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=7Ipg25YsWz0
Oczywiście, że piszę swoją prawdę ALE NIE TYLKO SWOJĄ. Jest grupa ludzi widząca sprawy podobnie.
Dopisuję się tylko dlatego, że uzurpujesz sobie tu prawo mentora (pewnie zaraz mi coś takiego zarzucisz :) ) i dajesz ludziom "twarde" pouczenia: "tak jest a tak nie jest". A ja tylko dopowiadam, że na jednym piętrze jest tak a na innym inaczej.
Zdrowia!
Myślę, że energia która jakis czas temu tu zagościła nie wygasła, a i te pisma sadowe maja swoje wibracje...I.
UsuńJeśli już chcesz coś napisać to pisz jaśniej - takie enigmatyczne "czknięcia" niczego nie wnoszą. Często dopisujesz się pod wypowiedziami innych w typie "domyślnej mądrości"- coś na przykład: "prawdziwa kobieta jest w Tobie" itp. Co to oznacza? Czy nie jest to taka (nie gniewaj się :) ) paplanina dla samego paplania? Rozwiń myśl, wyjaśnij - weź jedną "na warsztat" i podziel się swoją praktyką, nie bój się odsłonić. Przyjrzymy się temu razem bliżej.
UsuńDobrego dnia!
Miłość bezwarunkowa ludzka jest niestety ograniczona przez umysł, przez warunki panujące tu na ziemi.Pozdrawiam I.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, wyżej napisałem dlaczego tak jest.
Usuń:) Mówicie za siebie. :)
Usuń"Warunki panujące tu na Ziemi" są dla każdego inne. Już nawet fizycy teoretyczni doszli do wniosków, że nasza "rzeczywistość" powstaje tam gdzie w danej chwili zwrócimy swoją uwagę.
Rzeczywistość powstaje tam gdzie zwracamy uwagę, ale dzieje się to na poziomie duchowym, potem wibracja jest obniżana do poziomu fizycznego, więc nie ma tu sprzeczności. Żyjemy w świecie fizycznym i mamy fizyczne ograniczenia. Nie możemy fizycznie przenieść się w nanosekundę z Warszawy do Los Angeles, bo fizyczność nas w tym ogranicza. Dla istoty duchowej nie będzie to stanowiło problemu. Oczywiście jest możliwe, że kiedyś będziemy mogli się przenieść tak szybko z miejsca na miejsce, ale wtedy staniemy się istotą duchową. Inaczej mówiąc będzie to wymagało podniesienia wibracji do poziomu duchowego i ponownego ich obniżenia do poziomu fizycznego. A wcześniej napisałem w którymś z komentarzy, że na poziomie duchowym miłość bezwarunkowa istnieje.
Usuń".....Nie możemy fizycznie przenieść się w nanosekundę z Warszawy do Los Angeles, bo fizyczność nas w tym ogranicza. "
UsuńCiebie ogranicza! Teleportacja jest faktem i jak najbardziej jest możliwa. ...oczywiście nie dla ludzi tkwiących wyłącznie w fizycznym świecie. Poczytaj choćby biografię Ojca Pio - widywano go odprawiającego mszę w kilku miejscach na raz.
Gdzieś tu piszesz mi, że patrzę zero - jedynkowo ale to Ty tak patrzysz. Dla Ciebie zejście w materię = odcięcie od duchowości. Jest możliwe przebywanie w ciele fizycznym i równoczesne władanie duchowością i zachowaniem jej aspektów. Pisałem już o fizykach teoretycznych - przecież oni już dowiedli, że materia to nic innego jak zagęszczone światło. Cóż zatem za problem aby siłą woli zagęścić to światło w innym miejscu a w tym tutaj je rozproszyć? Mówi o tym wiele filmów - Neo w filmie Matrix jest już na tym poziomie, podróżuje gdzie zechce bez ograniczeń materii.
UsuńOjca Pio - widywano go odprawiającego mszę w kilku miejscach na raz....
UsuńA może to hologram tak jak w Medzugorie..? I
Wszystko tu jest hologramem :) - tylko źródła wysyłania sygnału różne.
UsuńTen O. Pio to tylko jeden z przykładów. Żył całkiem niedawno niejaki Serafim Sarowski, mieszkał w tajdze, ze zwierzętami gadał, przywracał do życia jak Jezus. Życiorysy bardzo świeże bo około 100 lat temu.
"Ciebie ogranicza! Teleportacja jest faktem i jak najbardziej jest możliwa. ...oczywiście nie dla ludzi tkwiących wyłącznie w fizycznym świecie. Poczytaj choćby biografię Ojca Pio - widywano go odprawiającego mszę w kilku miejscach na raz."
UsuńA dla Ciebie teleportacja jest możliwa? Nie, to dlaczego piszesz, że jest niemożliwa dla mnie, skoro sam nie potrafisz się teleportować. No chyba, że jednak potrafisz.
"Dla Ciebie zejście w materię = odcięcie od duchowości."
Błedny wniosek wyciągnąłeś. Poziom fizyczny ma swój cel i swoje ograniczenia. Gdyby nie było ograniczeń fizycznych, to ten poziom nie miałby racji bytu. Ale poziom duchowy też ma swoje ograniczenia i dlatego powstał poziom fizyczny, który znosi ograniczenia poziomu duchowego. Brzmi jak absurd? Zależy dla kogo. Pozwól sobie na przepłyniecie odpowiedzi z poziomu duchowego. Ja też jej mogę udzielić, ale gdy odkryjesz to sam, to będzie miało większą wartość.
"Jest możliwe przebywanie w ciele fizycznym i równoczesne władanie duchowością i zachowaniem jej aspektów."
Nie neguje, że tak jest. Ale dla większości jest to trudne do zrobienia. Być może nawet będąc jeszcze w świecie ducha zdecydowali, że tego nie osiągną w danym wcieleniu. To gra tych ludzi, tak chcą się bawić, a nam nic do tego.
"Pisałem już o fizykach teoretycznych - przecież oni już dowiedli, że materia to nic innego jak zagęszczone światło."
Po części to prawda. Materia to zagęszczone światło, ale światło to zagęszczona informacja.
"Cóż zatem za problem aby siłą woli zagęścić to światło w innym miejscu a w tym tutaj je rozproszyć?"
Pokaż mi jak to zrobić, będę bardzo wdzięczny.
"Pokaż mi jak to zrobić, będę bardzo wdzięczny."
UsuńI znów Twoje własne słowa:
" Pozwól sobie na przepłyniecie odpowiedzi z poziomu duchowego. Ja też jej mogę udzielić, ale gdy odkryjesz to sam, to będzie miało większą wartość."
Podpowiedzi już kiedyś miałeś- ile kg zgubiłeś od czasu tamtej rozmowy?
Chcę spróbować.. Może da się kochać tylko sercem, bez kochania za coś. Mi nikt nigdy nie powiedział Kocham Cię, bo jesteś moim dzieckiem, że mogę liczyć na ich wsparcie nawet jak zrobię coś źle. Pamiętam tylko, że jak popełniłam błąd to czułam się źle (sumienie), a rodzice mi jeszcze dokładali karę w postaci okazywania ich rozczarowania. Bo byli lepsi, bo ja byłam niewystarczająco dobra. Może się uda. Za rok dam znać jakie efekty osiągnęłam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChcę..., spróbować..., może...
Usuńpoprostu Miłuj jak najlepiej potrafisz...stań się Miłowaniem. I
Wybacz Im I kochaj, bo masz To w Sobie.
OdpowiedzUsuńRodzicom wybaczyłam, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby czuć do nich urazę za to, że tak postępowali. W końcu sami też nie mieli innych wzorców... Chcę w końcu stać się prawdziwą Kobietą i zadbać o swoich bliskich.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa Kobieta jest cały czas w Tobie...I.
Usuń,,Miłość bezwarunkowa nie istnieje na poziomie fizycznym, bo nie ma na tym poziomie prawa bytu. Ona może istnieć tylko na poziomie duchowym, ale my nie jesteśmy na poziomie duchowym tylko na fizyczno mentalnym,,
OdpowiedzUsuńDamian czyli wg twojego toku rozumowania w ogóle nie ma miłości bo żyjemy w materii. To Twoje sprowadzanie wszystkiego do warunkowania to tak jak gdybanie jeśli jest Bóg to kto stworzył Boga? to nie ma sensu , takie brnięcie, bo końca nie widać/..
Zadaj sobie pytanie po co przybyłaś do fizycznego wymiaru. Odpowiedzi nie szukaj w sobie, bo to co uzyskasz bedzie pochodzić z poziomu mentalnego, odpowiedzi szukaj przez to co przez Ciebie przepływa, bo wtedy będzie ona pochodzić z poziomu duchowego.
UsuńCokolwiek ja bym nie odpisał Tobie czy Jędrzejowi czy komukolwiek innemu to i tak przyjmiecie moje słowa na poziomie mentalnym, a na tym poziomie nie zawsze będzie jedność, co pokazuje dysputa którą tu toczymy. Na poziomie duchowym będziemy się rozumieć bez uzycia słów.
Gdyby tak było jak pisze (że nie da rady się tu porozumieć w sferze ducha) to nikt nie tworzyłby poezji, muzyki, malarstwa.. i wszelkiej innej sztuki. Kiedyś przeczytałem zdanie: "sztuka to jedyna i najprawdziwsza religia". Być może słowo "religia" jest tu użyte niezręcznie ale autorowi chodziło jak sądzę o sferę duchową właśnie i tak to ujął.
Usuń