sobota, 21 lipca 2018

Brak szacunku do męża ma wysoką cenę.

 źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_145851
 
Do wszystkich kobiet! 

 Dlaczego nie można nie tylko źle mówić o swoim mężu, ale także myśleć w ten sposób. 
   Jest takie powiedzenie: „Jak kobieta myśli o mężczyźnie, takim on się staje. To jest rzeczą porażającą, zawsze tak się dzieje i nic nie można na to poradzić. To jest jak jakaś tajemnica -pojmujecie to? Moc żeńska jest tak wielka, że następuje taki subtelny efekt, że nie można na to nic poradzić. Jeśli kobieta uważa, że jesteś nic nie wart to ty się stajesz bezwartościowy. To straszna siła niszcząca. A gdy inna kobieta powie: ... „Bardzo dobrze. Potrzebuję takiego mężczyzny. No jest dla mnie - jest mój"  to natychmiast - w jednej chwili on się zmienia, zaczyna kwitnąć.
  Pomyśl o tym. Dzisiaj chcę podzielić się z Wami takimi myślami:

 - on jest przegrany, 
 - nie można mu ufać, 
 - nie jest zdolny do niczego, 
 - jemu nic się nie udaje, 
 - Zasługuję na kogoś lepszego, 
 - on musi koniecznie się zmienić, 
 - on ma wiele niedostatków.
  Ta lista może być nie mieć końca jeśli nie zatrzymasz się na czas. Tą listą stale dzielicie się ze swoimi koleżankami, z matką, a jeśli się nie dzielicie to ciągle przewijacie ją w głowie.
 Dlaczego to czynimy?
 Wydaje nam się, że możemy to zmienić, a wtedy nasze życie natychmiast się zmieni i staniemy się dobre, kochające, delikatne i czułe. Tylko niech on najpierw przestanie grać na komputerze, zacznie zarabiać tyle ile chcę, zaprosi mnie gdzieś, coś mi podaruje. Niech on się zmieni.  Oczekujemy zmiany od mężczyzn tylko dlatego, że utknęłyśmy w dzieciństwie i nie chcemy spojrzeć na siebie i na swoje życie. To bardzo naiwne marzenie aby myśleć, że jeśli mężczyzna poprawi swoje niedostatki to będę szczęśliwa. Zapętlanie się na niedoskonałości innego człowieka pozwala usiąść, a nie rozwiązywać własnych problemów. Osądzając kogoś innego nie patrzymy na siebie. Trudniej i boleśniej jest patrzeć na swoje niedociągnięcia i problemy i szczerze mówiąc będą one musiały być poprawione przez nas samych. O wiele łatwiej jest naprawić wady męża i jak słodko ponarzekać na niego innym i uzyskać aprobatę innych. Jestem dobra a ten zły to on.    
    Potępiając męża, wznosimy się ponad niego, uważamy się za lepsze i mądrzejsze. Nie wiemy, jak w inny sposób zasłużyć na uwagę. Nie mamy własnego uznania i wywyższając się otrzymujemy aprobatę.

  Wiemy, że nie należy krytykować i mówić złych
słów mężowi - uczą nas tego ze wszystkich stron w Internecie i w czasopismach, że sobie odejdzie, że znajdzie kochankę. Kiedy jest nam źle i w naszej duszy zaczynają "drapać kocie pazurki" to jest to ostatnią rzeczą o której myślimy. Musimy gdzieś wyrzucić ten negatyw z siebie, nie możemy tego zatrzymać w naszych duszach i szukamy kogoś, do kogo możemy to "wylać". 
    Narzekamy i dyskutujemy o naszym mężu, ponieważ chcemy by ktoś się nad nami użalił, szukamy wsparcia, nie czujemy w sobie dostatecznej siły, nie mamy nic na czym moglibyśmy oprzeć się wewnętrznie. Nie wiemy, co uczynić z poczuciem bezsilności. Nie wiemy, jak zmienić swoje życie. Idziemy "polegać" na innych, w nadziei, że oni zmienią nasze życie. To bardzo naiwne i dziecięce pomysły, prawda?

 Jeśli narzekamy na męża przyjaciółce lub mamie to staramy się jakoś osłonić i pozyskać ich wsparcie. To takie dziecinne samo -oszukiwanie.

 Mówiąc mu albo o nim, że jest taki zły, podświadomie chcemy się zemścić za to, że nas nie uszczęśliwił. Tym samym wewnętrznie blokujemy przepływ energii do męża i nie wspieramy go. "Jesteś zły a więc nie pozwolę by cokolwiek ci się udało!". A kiedy jemu naprawdę nic się nie udaje to jesteśmy jeszcze bardziej złe i obrażamy się na niego. W ten sposób popadamy w błędne koło. Do czego to prowadzi?
 Kiedy kobieta źle mówi lub myśli o mężczyźnie, nie szanuje go, oddala się od niego w myślach, nie wspiera go energetycznie. Wszystko wypada mu rąk, interesy się nie układają, nie zarabia pieniędzy, kupuje napoje relaksujące, a my oczywiście stajemy się jeszcze bardziej przekonane, że nie jest godny szacunku. Wchodzimy w błędne koło. Mężczyzna jest bezsilny w tej sytuacji, aby cokolwiek zmienić.
 Jeśli nie przerwiesz tego to zawsze jest coś do krytykowania. To jest błędna praktyka - myślimy źle, źle mówimy naszym przyjaciółkom, naszej matce, i jeszcze bardziej przekonujemy się o naszej słuszności, niszcząc w ten sposób nie tylko nasze relacje, ale także same siebie. 
  To niszczy system nerwowy, utwardza kobiece serce, zatruwamy naszą duszę, zanieczyszczamy nasze ciało negatywem i złem a jednocześnie przechowujemy je i przenosimy dalej.
 -----------------------------Negatywne myśli zabierają ogromną ilość energii. Żeńskie uczestnictwo, żeńska energia, aprobata kobiet dla mężczyzn jest paliwem dla wszystkich osiągnięć i dokonań. Kiedy kobieta myśli źle o swoim mężu to on nie ma szans na odniesienie sukcesu i bycie dla ciebie dobrym. 
 Kobiety nie szanujące męża pokazują to swoim dzieciom.  
A teraz eraz przypomnij sobie i odpowiedz na pytanie: 
 Czy twoja matka szanowała twojego ojca? W jaki sposób to pojęłaś? Po prostu odczuwałaś. Dzieciom nie trzeba wyjaśniać i niczego mówić - one zawsze to wiedzą, a jeśli nie szanujesz swojego męża to:
 - dzieci nie uczą się dobrze, one w ten sposób protestują; 
 - nie są posłuszne, są niegrzeczne, nieuprzejme; 
 - robią coś na przekór, wchodzą w złe relacje, zaczynają rozwijać złe nawyki; 
 - nie mogą nawiązać relacji w przyszłości
 Brak szacunku dla męża ma wysoką cenę.
 Obgadując swojego męża z innymi, otrzymasz wiele wskazówek: że "on nie jest dla ciebie", że "musisz się rozwieść". W końcu w tych dyskusjach nie słuchasz  siebie, ani swojego serca. Słuchasz nieznajomych ludzi.
   Kiedy rozmawiasz z matką o mężu, dzięki temu utrzymujesz z nią niewidoczną szkodliwą więź, pozostajesz dzieckiem. Idziesz przeciwko mężowi jednocząc się z matką, w pewnym sensie zdradzasz go. Mama zawsze będzie żałować swojego dziecka i karać przestępcę. Ale co ci to da? Da tyle, że twoja matka przestanie szanować twojego męża. A potem będziesz musiała przywrócić mu jego władzę i status. Bądź szczera - jeśli jest źle to odejdź od niego i żyj z matką. 
 Będziesz dzielić się tym ze swoją koleżanką w nadziei zdobycia wsparcia i aprobaty, a te szczegóły pójdą dalej z ust do ust. Tam gdzieś powiedzą coś i o tobie i poooszło!. Twoje imię też na tym ucierpi. Czy warto to czynić? Czy może naiwnie zakładasz, że koleżanka milczy jak partyzant?
 Kiedy mówisz złe rzeczy o swoim mężu, uważasz się za lepszą. Kultywujesz swoją pychę. Kiedy kobieta źle mówi o mężu to przełamuje niewidzialną więź i zaczyna żyć własnym życiem. W tym momencie nie ma już rodziny. Mąż zaczyna żyć swoim własnym życiem. Czujesz to i zaczynasz się zabezpieczać i przygotowywać drogi ewakuacji. A potem głupie pytanie? Dlaczego związek się nie powiódł i zmieniliśmy się w współlokatorów? 
   Oskarżając męża podświadomie prowokujemy go do "złego" zachowania. Nie potrzebujemy tego aby on się zmienił. Więc na kogo zwalimy winę?
 Mężczyzna odczytuje każde złe myśli o sobie, zdaje sobie sprawę, że nie jest już dla ciebie mężczyzną ze snów, że już nic dla ciebie nie znaczy, a ty przestałaś go kochać, on leży na kanapie i zaczyna się mścić na tobie. Ponownie wkraczamy w błędne koło. Leżąc na kanapie słyszy jeszcze dużo o sobie czego dotąd nie wiedział, a my mamy nadzieję, że natchniemy go do wielkich czynów.

 Co zatem czynić?
 Ważne jest, aby przestać nie tylko źle mówić o swoim mężu, ale także przestać o nim źle myśleć. Nawet jeśli nie wypowiadamy naszych myśli na głos, wciąż wpływają one na rzeczywistość tak jak na słowa. Cała aktywność kobiety wewnątrz, w jej myślach, jest jej mocą. Nawet jeśli przestaniesz narzekać na swojego męża, ale nadal będziesz myśleć o nim jako o przegranym to nie będzie zmian, wszystko pozostanie tak jak poprzednio.
 Odrzuć marzenie o idealnym partnerze. To marzenie jest w nas tak głęboko, że wcale nie jest łatwo z niego zrezygnować ale będzie trzeba aby przejść dalej , bez względu na to jak by to nie było trudne i smutne. Zacznij od siebie. Z jakiegoś powodu życie jest zorganizowane w ten sposób. Możesz długo walczyć ze zmianami u kogoś innego, ale warto trochę odpuścić ten pomysł, poprawia się nastrój, a świat zaczyna się zmieniać, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
 Pragnienie ideału jest zawsze podświadomym pragnieniem uzyskania idealnego rodzica. To pragnienie sprawia, że ​​stoisz nieruchomo i czekasz nad "morzem pogody". Jak myślisz, czy pojawi się idealny mężczyzna? Odrzuć oczekiwania co do partnera, co powinien uczynić, ile zarobić. Te oczekiwania nie przynoszą nic innego poza bólem i rozczarowaniem.
 Kiedy przestajesz mówić źle o mężczyźnie to porzuciłaś pomysł aby go zmienić. A więc akceptujesz to takim, jaki on jest. Musisz zrozumieć, że zmienność nie jest  męską cechą. Mężczyzna nie jest plasteliną. Ta kobieta powinna się zmienić. Ona powinna to rozwinąć w sobie  - takie cechy jak elastyczność i miękkość.
 Nigdy nie obmawiajcie z koleżankami swojego męża, one widzą sytuację tylko twoimi oczami, spoglądają tylko ze strony "waszych interesów". Nie widzą prawdziwego obrazu i nie są w stanie udzielić właściwej porady. Ich rada jest z pewnością nieprawdziwa a więc po co pytać o radę? A jeśli koleżanka nie jest mężatką? Podświadomie będzie ona dążyć do tego abyś ​​ty również stała się wolną i samotną.
 Pamiętajcie, że kobieta omawiająca swojego męża z przyjaciółmi jest dzieckiem. Zamiast kierować kobiecą energię do męża i rozmawiać z nim, "wylewa" ją na swoją koleżankę.


 Jeśli źle pomyślisz o mężczyźnie to powinno to być sygnałem, że jest w tobie i swoim życiu coś na co nie chcesz patrzeć. "Wszystko, co dostrzegamy w drugim, jest w nas." To, co mamy w środku, zobaczymy na zewnątrz. "Wszystko, co zauważamy w kimś innym a co powoduje reakcję naszych uczuć - jest obecne w naszej energii." Pierwszym krokiem do zmiany jest przyjrzenie się sobie ".
    Zacznij śledzić swoje myśli. Kiedy zaczynasz myśleć źle o swoim mężu, oznacza to, że tobie jest źle, że pozwoliłaś aby jakieś negatywne myśli przeniknęły cię i dlatego chcesz przenieść na niego odpowiedzialność za swoje nieszczęście. Zauważaj te chwile i wysiłkiem woli przestań angażować się w przenoszenie odpowiedzialności. Ile masz lat?  CZAS DOROSNĄĆ. PRZESTAŃ BYĆ OFIARĄ.
 Naucz się szanować swojego mężczyznę  a on zacznie to emitować do otaczającego świata, inni zaczną go szanować. Zacznij odczuwać jego znaczenie, to da mu pewność siebie i siłę. Kwestia jego sukcesu będzie kwestią czasu. Kiedy kobieta dostrzega godne cechy mężczyzny - to tworzy mężczyznę, rosną mu skrzydła, szczęście przychodzi do niego, wszystko mu się udaje. Nigdy nie będzie leżał na kanapie. Mężczyzna nie jest w stanie wypracować szczęścia, może je otrzymać tylko od kobiety, z jej miłości, z szacunku, uznania zasług i dostojeństw.










46 komentarzy:

  1. Pamiętam jak znana wróżka opowiadała niedawno w programie TV, że mężczyźni, którzy do niej przychodzą żalą sie przede wszystkim na to, że żony obgadują ich - ze swoimi matkami. Nie wiedzą co z tym zrobić, jak sobie poradzić, że to rodzi ogromny rozłam w związku.
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne to - Ziemia jest jednym wielkim przedszkolem.

      Usuń
    2. Jakoś nie umiałam się skarzyć to nie w moim typie:))). Mój problem moja sprawa... I.

      Usuń
  2. Wielkie dzięki dla autora bloga za jego wspaniałe treści, które są dla mnie pociechą i drogowskazem w trudnych chwilach, których nie brakuje...ABECADŁO bezcenne 😊
    Mam pytanie, czy jako matką dorosłego syna mogę mu jakoś pomóc swoją mocą? Czy mogę się jakoś "przebić ", gdyż jego partnerka go po prostu niszczy, zapewne nieświadomie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kłaniam się nisko w podzięce za dobre słowo. Wdzięczność przesyłam dalej do autorów - jam tylko skryba, tłumacz.

      Z mojego doświadczenia życiowego powiedzieć mogę, że moja mama dostała takie synowe jakimi sama była. Coś się obecnie dzieje i po latach "boczenia się" na siebie następuje jakieś pojednanie u mojego brata.
      Większość z nas działa lub działała nieświadomie programami jakie przejęliśmy z naszych rodzin. Myślę, że otulenie w myślach synowej i przyjęcie jej jako córki może wiele zdziałać. Ona albo nie wytrzyma tej energii i coś "wybuchnie" albo transformacja przebiegnie w sposób pozytywny.
      Z wielu publikowanych tu treści oraz rozmów wynika, że swoich własnych niedociągnięć nie dostrzegamy. Tak jak tu wytłuściłem na czerwono a co było wiele razy już powtarzane - jeśli coś nas porusza jakoś u innych - budzi emocję to najprawdopodobniej mamy w swoim polu energetycznym podobny aspekt. Tak działa ta rzeczywistość - czasem bywamy obserwatorami, czasem jesteśmy sprawdzani przez Opiekunów "z góry" i pojawiają się sytuacje jak egzaminy a najczęściej jest to typowa "reakcja lustra". Inni wskazują nam nasze problemy.
      Podobało mi się porównanie pani Targakowej (ona miewa takie "lotnicze" -polecam, wyszukiwarka blogowa powinnazareagować na to nazwisko, kiedyś gdzieś napisałem błędnie Tarakowa, poprawiałem potem ale ...). Pani Targakowa powiedziała, że zderzają się ze sobą samoloty lecące na tym samym pułapie. Tylko takie.
      Będę myślał nad odpowiedzią - być może tutejsze Wiedźmy (uśmiech przesyłam :) ) coś podpowiedzą a na pewno wesprą mocą czytając Twoje słowa. Jest kilka takich milczących opiekunek tej przestrzeni. Na pewno miłość i otwarcie serca na synową wiele zdziała - ona albo się zmieni albo...... odejdzie.

      Usuń
    2. Dziękuję. Z pewnością to przemyslę.

      Usuń
    3. Wszystko co nam się przytrafia w życiu jest nam potrzebne w danej chwili. To co dziś się wydaje pozornie "złe" bywa po prostu gorzką pigułką leczniczą. Syn ma coś w sobie (jakiś program rodzinny), który przyciągnął takiego a nie innego "lekarza". Cała rodzina ma ten program - mama również, ona go w syna "wmontowała" nieświadomie. Kumulują się w nas błędy pradziadów i prababek - z pozoru małe kompromisy po latach (a może wiekach) stworzyły plątaniny energetyczne w naszych duszach. Dziś na wezwanie Mamy Ziemi Ojciec Jariło czyli Słońce wypala to wszystko swoją mocą. Nie przypadkiem ten rok jest taki obfitujący w te energie - nawet chemitrialsami nie są już w stanie narobić chmur na niebie. Owoce ostatnich upałów będą się nam ukazywać w najbliższych miesiącach - coroczna "fala" będzie do grudnia opadać odsłaniając "rozmaitości" wywleczone z naszych duchowych "piwnic".
      Spróbuj się zabrać za jakieś sprzątanie - moja koleżanka właśnie miała "napad" na sprzątanie piwnicy. To bardzo silna i niedoceniana praktyka magiczna. Celowo się dziś zniechęca nas i wytwarza w wyobraźni programy "poniżanych sprzątaczek" itp.

      Usuń
    4. Wiem,że to pomaga.Na szczęście zawsze jest coś do sprzątania...

      Usuń
    5. "michalxl600 23 lipca 2018 06:34

      ...................... Na pewno miłość i otwarcie serca na synową wiele zdziała - ona albo się zmieni albo...... odejdzie. "

      KOCHAJCIE NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH" - takie słowa przypisuje się znanemu Wiedunowi (Prorokowi) nauczanemu przez naszych Wołchwów (Trzej królowie ze wschodu).

      Każda choroba jaka dotyka nasze ciało fizyczne (nawet rak) jest Boskim posłańcem informującym nas o jakichś błędach ("grzechach" - zejściach z życiowej drogi) jakie popełniamy zbaczając z najlepszego dla nas szlaku życiowego a tym samym rezygnując z Boskiej opieki. Tak samo jest z ludźmi "dającymi nam w kość". Jeśli uda nam się uzyskać taki dystans do zachodzących zdarzeń, że możemy być już tylko obserwatorami nie angażować się emocjonalnie (na przykład: "ach ten mój biedny synuś! Jak ona go gnębi!") - kiedy uda nam się wysłać wdzięczność takiemu "krzywdzicielowi" wtedy lekcja bardzo szybko zanika. Raki w ciele też się potrafią cofnąć.
      Przypomina mi się teraz ten film:

      https://www.youtube.com/watch?v=7nDEYlXbU48

      Tu to samo ale z napisami w filmie- kolega to wpalił:

      https://www.youtube.com/watch?v=TxDEHMPapjI

      Usuń
    6. Prośba - dodawaj do swoich wypowiedzi jakąś sygnaturkę jeśli zamierzasz zagościć tu (zapraszam!) na dłużej. "unknown" to chyba wpis z grupy anonimowych. Będzie nam się lepiej rozmawiało w przyszłości.
      Dobrego dnia!

      Usuń
    7. Jakoś nie umiem wpisać nicka.
      Nic właściwie do.tej dziewczyny nie mam, ale widzę,że ona wydobywa jego najgorsze cechy. Na pewno to siedzi głębiej.Widzę, że on się męczy zaczyna, sięgać po narkotyki. Jak mu pomóc, kiedy właściwie nic nie mogę zrobic ?

      Usuń
    8. Mam nadzieję,się udało z tym nickiem i już nie jestem unknown.

      Usuń
    9. Nick działa. :)

      O uciekaniu w rozmaite "rozluźniacze" pisała między innymi Olga Waliajewa. Niedawno był taki wpis - jej mąż kupował sobie piwo. Sytuacja pospolita dość - gry komputerowe to takie samo uzależnienie jak jakiś z narkotyków.
      Poczytaj i patrz na znaki - samo uświadomienie sobie powoduje już rozpoczęcie procesu zdrowienia- na pewno pojawią się jakieś sygnały. Nasza świadomość działa na innych a tym bardziej w rodzinnym polu informacyjnym (egregorze).

      Usuń
    10. ...Jak mu pomóc, kiedy właściwie nic nie mogę zrobic ?...
      Wypełniaj siebie miłowaniem bezwarunkowym i przekazuj im to młowanie. Rób to w polu energetycznym. Irris

      Usuń
    11. Cześć Amira :-D
      A co z Tatą Twojego syna?
      Pozdrowienia, Natalia :-):-):-)

      Usuń
    12. Witaj Natalia,
      Ojciec jest. Syn momentami uważa go za swojego największego wroga. Jestesmy małżeństwem z długim stażem i mamy trzech dorosłych synów. Zwykła rodzina,bez sensacji w porównaniu do rodzin w otoczeniu. Zawsze byliśmy dla nich,kiedy tylko nas potrzebowali. Z tym średnim synem dzieje się coś złego. Ma w sobie dążenie do destrukcji.Zawsze był niezależny , to typ MANIFESTORA w Human Design, a to wiele wyjaśnia.Razem z mężem staramy się bardzo, ale tu potrzebna chyba siła wyższa. On nas rani, a potem przeprasza, bo wie,że cierpimy razem z nim. Tyle się naczytałam o kobiecej mocy,że pragnę jej użyć w najważniejszej dla matki sprawie.

      Usuń
    13. Amira,
      Widzę,że Twoje pragnienie pomocy synowi jest wielkie. Jest takie powiedzenie: kobieta jest tak szczęśliwa, jak najmniej szczęśliwe z jej dzieci.
      Pytanie, czy być może nie zaplątało się gdzieś to wielkie pragnienie serca matki, które potrzebujesz ukoić. Ten wielki ból, serce przebite mieczami. To czego Ci brakuje to odwaga. Mamy płochliwe serca w obliczu bólu naszych dzieci. Nasz własny ból jest łatwiejszy do zniesienia niż ból naszych dzieci. To jest ten moment, gdzie włącza się moc matki ale musi być odwaga w tym sercu a nie lęk! Nie bój się jego cierpienia! Nie bój się patrzeć na to cierpienie i na to jak on je doświadcza! Dlatego, że to jest jego droga, którą przeczuwałaś od zawsze. Jak łatwo przychodzi nam przyjmowanie szczęścia naszych dzieci a jak trudno przyjąć nam ich ból. Dlatego,że jest to nasze szczęście i nasz ból. Bardzo trudno jest oddać dziecko Bogu i życiu....bardzo.
      Trzeba by kochać Boga bardziej niż dzieci. Wtedy przychodzi moc i odwaga. Kiedy wiesz,że stałaś się bramą życia w całej jego pełni, w całej konstelacji. Kiedy wiesz, że Twój syn jest składową tego świata i Bogiem w całej jego oryginalności. Jest taka piękna opowieść, bajka dla dzieci. Ronja córka zbójnika. Tam postać matki jest jedną z najpiekniejszych, dla mnie, w literaturze. Ona jest w swoim zaufaniu do dziania się absolutnie niezachwiana.
      To ból matczynego serca potrzebuje tutaj ukojenia :-)
      Twój syn jest wojownikiem. Zaufaj mu i zaufaj jego ojcu. Niech ojciec i bracia znajdą sposób i słowa, jeśli jakikolwiek istnieją a Ty w odwadze serca znajdziesz drogę sama do swojej mocy matczynej. Serce matki musi być odważne, tak jak jest jej ciało, jej nadzieja, jej słowa...piszę to też dla siebie. Bardzo czuję to co piszesz,bo też jestem matką i strach o los dzieci bywa wszechobejmujący. Ale w końcu nasze dzieci nie są wcale nasze :-D i to jest mocna nauka w doświadczeniu bycia matką. Warto zamiast "mam syna" mówić "jestem matką syna" albo "w miom życiu towarzyszy mi syn" - wtedy jest troszkę łatwiej. Ale te zmartwienia to tylko strach - to jest to, nad czym trzeba pracować. Ja oddaję swój strach mężowi, on potrafi mnie uspokoić.
      Pozdrowienia, Natalia :-D:-D:-D

      Usuń
    14. Natalia,
      dziekuję ci z całego serca za te piekne słowa. Nazwałaś rzecz po imieniu .Towarzyszy mi ten strach, ale znajdę w sobie odwagę, by pozwolic synowi przejść przez to, co mu przeznaczone. Mam szczęście,że nie jestem sama , bo to ja potrzebuję opieki. Oddam mój strach mężowi i po prostu zaufam losowi.
      Będzie to,co ma być, nieprawdaż ? Zawsze tak jest, tylko nam się wydaje,że mamy na coś wpływ.
      Znajdę tą bajkę, o której piszesz. Czuję,że ona mnie poprowadzi.
      Strasznie się spłakałam, pójdę się trochę przejść...

      Usuń
    15. Droga Amiro, warto mówić te słowa w skupieniu parę razy dziennie :

      Mój syn { imię } jest dzieckiem Boga. Dzięki niemu jest zdrowy, silny, bezpieczny, ..........
      { imię } wyraża się w pełni i znajduje się zawsze we właściwym miejscu i o właściwym czasie.
      Nasza relacja jest pełna harmonii i spokoju.

      Dalej nie pamiętam, ale możesz wstawić zdania oparte na miłości, unikając manipulacji choćby niechcący.

      Pewna znachorka dała kiedyś taką MODLITWĘ na trudne dzieci (podobno szybko pomaga):

      Boże, proszę pokornie,
      udziel pomocy, udziel wsparcia,
      udziel błogosławieństwa,
      oświeć mojego syna {imię }. Dziekuję.

      A.





      Usuń
    16. Dziekuję.
      Na modlitwę nigdy nie jest za poźno.Na pewno skorzystam.

      Usuń
    17. Amiro :-) to ja Ci dziękuję, że przyniosłaś ten temat i za tę potężną nadzieję, którą przyniosłaś :-)
      Bardzo Cię pozdrawiam :-)
      Natalia

      Usuń
    18. Wiesz, czytam Twoją odpowiedź kilka razy i to zdanie: "Towarzyszy mi ten strach, ale znajdę w sobie odwagę, by pozwolic synowi przejść przez to, co mu przeznaczone" sprawia że cisną mi sie łzy na oczy i przechodzi mnie dreszcz...jestem bardzo z Tobą i chyba wszystkie matki, które kiedykolwiek pojawiły lub pojawią się na tej planecie...
      Natalia :-)

      Usuń
    19. Ciężka jest ta noc Natalio. Przydały się twoje dobre i słowa i modlitwa. Dziękuję .

      Usuń
    20. Kiedyś, usiadłybyśmy w ciemności nocy, może przy ognisku lub w namiocie kobiecym, wszystkie z plemienia, z Twoją historią, która jest tak bliska kobiecemu sercu i śpiewałybyśmy pieśni, płakałybyśmy czując razem z Tobą i każda z osobna, kołysałybyśmy się w rytmach naszych pieśni...nad naszymi mężczyznami z naszymi córkami...i pewnie ból zostałby ukojony a i wieść o kobietach,ktore zebrały się dla Twojego syna rozeszłaby się w eterze i przemieniłaby astralne uwarunkowania...może jakiś krąg kobiecy dla Ciebie Amira?
      Pozdrowienia, Natalia :-):-):-)

      Usuń
    21. :) byłem, czytałem - dołączam swoje myśli i modlitwy (w sumie chyba na jedno wychodzi).

      Usuń
    22. Poruszyłabym dla niego niebo i ziemię. Dziękuję wam za myśli i modlitwę. Nie mam doświadczenia z kręgami,ale może pomogą zatrzymać ten obłęd...

      Usuń
    23. To poprostu porusz niebo i ziemię.Irris

      Usuń
    24. Tak zrobię Irris.Zbieram siły.

      Usuń
    25. Jestem pewien, że na poziomie energetycznym (na razie poza światem materialnym ) ten krąg już się tworzy a materializacja wszystkiego w tym naszym "gęsto -materialnym" Ziemskim świecie zaczyna się od marzeń, od utworzenia (zaistnienia) czegoś w świecie energetycznym. Jeśli marzenie jest dostatecznie długo i konsekwentnie zasilane to tworzy się ostatecznie (ziszcza się) w świecie materialnym. Wszystkie nasze marzenia i myśli się spełniają- choroby dotykające dziś ludzi to też ich własne życzenia wysłane w przestrzeń - nic więcej.

      Usuń
  3. Dziękuję za wpis. Wiem,że muszę zacząć od siebie, ale nie wiem jak. Chyba mam problem z tą miłością bezwarunkową, albo źle ją rozumiem. Mogę prosić o jakieś wskazówki ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochaj. No kochaj. Nie myśl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba tak właśnie robię. Więc jest nadzieja ?

      Usuń
  5. Nie wiem czy nadzieja zmienia, tyle że pomaga trwać

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyszło mi pytanie
    jesli jakaś osoba nie ma szacunku do kogoś może np nie potrafi go mieć to czy nalezy również nie mieć do tej osoby szacunku? I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zdanie jest takie: wewnętrznie kochasz każdego jako cząstkę Boga ale na zewnątrz postępujesz zgodnie z zasadami Ziemskiej gry. Wszystko tu jest szkołą - uczymy się nawzajem. Jak zamierzasz nauczyć kogoś szanowania innych gdy na zło odpowiadasz dobrem? On się nauczy, że jego postępowanie jest poprawne bo w zamian za swoją pogardę dla innych otrzymuje uznanie i aprobatę. Nikt nie nauczy się niczego jeśli nie spraktykuje tego na własnej skórze a więc nawet dzieciom własnym (a może przede wszystkim im bo jest to nasz 'plon" jaki dajemy światu i jeśli doświadczą czegoś od kochających rodziców to najmniej będzie bolała nauka)... nawet dzieciom własnym pozwalamy odczuć namacalnie jak to "smakuje". Działasz jak lusterko - jeśli nie pomaga tłumaczenie to trzeba stworzyć im "zajęcia praktyczne". Mamy tu raczej niewiele zdziałają- te sprawy trzeba powierzyć Ojcom - czasem i wydziedziczenie, odsunięcie z rodziny jest potrzebne bo jedno zepsute jabłko zakaża pozostałe.
      Nie wiem czy odpowiedziałem na pytanie bo nie wiem co uznajesz za "mieć szacunek". Po mojemu mieć szacunek (cześć) to poświęcanie uwagi (energię "czi"). Nie pielęgnuje się (oddaje energię) chwastów bo się rozsieją po całym ogrodzie.

      Usuń
    2. Dzięki, za odpowiedź, przemyśłę...teraz rozmarzyłam się zatęskniłam wsłuchana w Вальс Ожидание...I.

      Usuń
  7. Oj Michale pomocna.odpowiedź w kontekście mojego spotkania rodzinnego..Doszło do próby duszenia osoby ktòra ,, śmiała" upomnieć się o swòj dług.. Ja już postanowienie mam ( zero kontaktu z tą osobą) teraz tylko się tego trzymać..wytrwać w postanowieniu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie sporo takich wypadków - ludzie nie wytrzymujący podwyższonych energii (te upały to nie przypadek, pewne burzliwe rozmowy na blogu też) zaczynają tracić panowanie nad sobą. Tak - ciąć takie relacje.

      Usuń
    2. A co z radykalnym wybaczaniem ? Czy tylko ciąć?...I

      Usuń
    3. Czy Ty czytałaś tę książkę? Tam jest wyraźnie napisane, że wybaczasz w duchu i nie nosisz urazy ale w świecie materialnym czynisz to co należy. Pasożyta kochasz i ... jeśli trzeba (gdy nie ma innej możliwości) to go z miłością zabijasz by nie szkodził innym i sobie.

      Usuń
    4. Tak,skożystałam tez z formulaża w niej zawartego...warto to uczynić jesli jest potrzeba...
      Spytałam bo samo ciecie relacji fizycznie nie pomoże do końca jesli jest nić energetyczna między zwaśnionymi stronami...I.

      Usuń
    5. chyba polubiłam literkę ż ... :))I

      Usuń
    6. No tak - teraz rozumiem. Faktycznie - warto się samemu emocjonalnie rozłączyć z danej relacji. Wysłać miłość w głębi duszy i podziękować za lekcję.

      Usuń
    7. Przeczytałam cały dialog, i wiecie co ... wiecie jaka była moja pierwsza reakcja? KOCHAM WAS WSZYSTKICH!!!!
      Kaśka :)

      Usuń
    8. Odwzajemniam! :))))))))))))

      Usuń
    9. I ja też:))))) I.

      Usuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.